Jiro, pirata, który zastępował Hondo, zaintrygowała propozycja Lassy, którą to propozycję złożyła mu przez hologram. Pozwolił na wylądowanie na płaskim terenie na wprost bazy Ohnaki. Pokryty był on różnymi szczątkami. Ktoś niedawno odkrył już ową kryjówkę i nie przedstawiała sobą budującego widoku. Ventress dostrzegła "Solidnego" - wyróżniał się na tle ogólnego bałaganu tym, że był nietknięty - którego wyładowywano, podczas gdy kobiety eskortowano do tego, co zostało z dużego, wielopoziomowego budynku.
- Chyba nie był to zbyt dobry pomysł - stwierdziła Dathomirianka kiedy przeszły przez trójkątne drzwi, ze słońca w ciemność.
- Nie gadać! - jeden z piratów wbił blaster w plecy Asajj. Zacisnęła zęby, że nie użyć Mocy na tej kreaturze i nie rzucić jej przez cały tak zwany "wielki hall".
Kilku piratów zajmowało się tym, co zwykle robili, czyli piciem, flirtowaniem z kobietami z gangu, walkami jakie wywiązywały się w trakcie takich flirtów i zsuwaniem się z krzeseł, kompletnie nieprzytomni. Byli też inni - ich zimne spojrzenia przesuwały się po nowo przybyłych i jedli tak, jakby nożami, które mieli w rękach, kroili ciało. Jiro oczekiwał Ventress i Rhayme w końcu stołu. Siedział na podwyższeniu, na ozdobnym krześle, które dawało najlepszy widok.
Był najbrzydszym Weequayem jakiego znała Ventress. Miał włosy sterczące na dużej głowie i dwa długie warkocze, które opadały na plecy. Pirat, który przyprowadził kobiety, podał mu miecz świetlny. Jiro spojrzał na niego uważnie, potem na Asajj aż w końcu na Rhayme.
- Musisz być naprawdę wyjątkowa, skoro udało ci się schwytać Jedi. Jak tego dokonałaś? - spytał.
- Wspaniała kapitan Rhayme - Lasa splunęła na podłogę - zawsze wysyła członków swojej załogi aby dowiedzieli się czegoś o statkach, które ma zamiar splądrować. Tak trafiliśmy na tę kobietę. - Spojrzała na Ventress z pogardą. - Była ciężko ranna, nie mam pojęcia co było przyczyną, w każdym razie zabrałam ją na swój okręt i wyleczyłam, przynajmniej na tyle by mogła chodzić i skontaktowałam się z tobą.
Asajj posłała Lassie spojrzenie, które miało być zarówno aroganckie jak i zmęczone. Jiro odchylił się na krześle, kładąc buty na stole. Przy innym ktoś głośno beknął.
- Słyszałem o tej Lassie Rhayme. Wygląda na to, że nie przepadacie za sobą.
- Racja - powiedziała Pantoranka z odrobiną pogardy, a jej wargi skrzywiły się lekko. - Ta wiedźma jest brutalna. Kiedyś opanowaliśmy statek Separatystów a ona ukradła stamtąd droida torturującego. Zawsze gardziła załogą, ale teraz... - "Łowczyni nagród" pokręciła głową. - Chcę się wydostać spod jej obcasa.
- Czyli zamierzasz zdradzić swoją kapitan, żeby przyłączyć się do gangu Hondo, tak? Jak możemy ufać zdrajczyni?
Rhayme uśmiechnęła się słodko.
- Hondo dał ci drugą szansę po tym jak ty się od niego odwróciłeś, prawda? - Ventress ukryła uśmiech, kiedy twarz Jiro pociemniała na wspomnienie. Ona i Lassa dobrze odrobiły pracę domową. Rhayme zaplotła ramiona na piersi.
- Słuchaj, mam wszystko do stracenia i nic nie zyskam na kłamstwie. Daję ci Jedi. Okup, jaki Zakon zapłaci za jej bezpieczny powrót będzie olbrzymi. Plus.... - Położyła dłonie na stole i pochyliła się tak, że twarz jej i Weequaya niemal się stykały. - ... powiem ci wszystko, co powinieneś wiedzieć o planach Lassy Rhayme. Kiedy Hondo wróci, dowie się, że ty sam pokonałeś niebezpieczną piratkę, porwałeś jej okręt i zyskałeś nową sojuszniczkę wraz ze schwytaną Jedi. Może nawet zrobi cię swoim zastępcą.
Jiro zastanowił się, zdjął buty ze stołu i spojrzał na nie.
- Ale co powstrzymuje cię przed dostarczeniem tej Jedi własnoręcznie?
Cierpliwość Ventress była na wyczerpaniu. Im bardziej je przesłuchiwał, tym bardziej mógł je po prostu zastrzelić i zachować całą chwałę dla siebie. Chyba trzeba trochę rozruszać imprezę.
Miecz świetlny powędrował z dłoni Jiro do Asajj. Nie mogła użyć broni by przeciąć więzy, kiedy miała ręce związane za plecami, ale mogła walczyć. Krzyknęła i skoczyła nad Rhayme tak, że udało się jej obciąć piratce warkocz.
- Co jest? - krzyknął Jiro, po czym zanurkował pod stół.
Rhayme spojrzała na Ventress zdumiona. Złote oczy zwęziły się i sięgnęła po blaster. Należał on do pirata, który je przyprowadził. Ventress nie była w związku z tym niezadowolona, jako że Lassa użyła go jako żywej tarczy, kiedy strzelała do "Jedi".
Strzały o włos minęły Ventress. Pantoranka wyglądała na wściekłą. Na twarzy wykwitły jej rumieńce a wargi uniosły się ukazując wyszczerzone w grymasie nienawiści zęby.
- O nie - pomyślała Ventress. - Jej się wydaje, że naprawdę zwróciłam się przeciw niej.
To było w sumie dobre przypuszczenie. Niedawno temu miałoby podstawy. Ale nie dzisiaj. Ventress miała nadzieję, że Lassa Rhayme zrozumie co Ventress robiła, a Jiro nie.
Odwrócona do Rhayme plecami, Ventress użyła Mocy, żeby sparować strzały. Usłyszała za sobą okrzyk, ale nie był on wydany przez kobietę. To dobrze. Skoczyła na stół, wirując i przecinając ręce i torsy nieszczęśników, którzy akurat się napatoczyli.
- Nie ruszaj się, Jedi! - rozległ się silny głos Lassy.
Czy nadal nie rozumiała? Tak czy siak, obojętnie czy plan zadziała czy nie, Rhayme będzie musiała powstrzymać Asajj. Dwóch Weeqayów rzuciło się na stół, strzelając z blasterów. Ventress skoczyła naprzeciw, kopiąc. Oba obcasy trafiły piratów. Głowy odskoczyły i padli, albo nieprzytomni, albo martwi.
Kiedy wylądowała, poczuła kopnięcie w plecy. Wyrwano jej miecz, a chwilę później poczuła ból w nadgarstkach. Lassa Rhayme, kapitan piratów, kopnęła ją ponownie. Ventress podniosła głowę, wciąż niepewna, czy Rhayme jest wrogiem czy przyjacielem. Kapitan przysunęła miecz świetlny do twarzy Ventress. Nie miała wyjścia.
- Poddaję się - powiedziała.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 0,00 Liczba: 0 |
|