Bezpieczeństwo
Kolejnym ważnym aspektem jest bezpieczeństwo. Czy Tunezja to kraj bezpieczny, zwłaszcza teraz? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Może zacznijmy od tego, że w roku 2008 członkowie Al-Kaidy porwali dwoje turystów w Matmacie. To trochę wystraszyło innych przyjezdnych i wybierających się (w tym nas), na szczęście prezydent Ben Ali wydał wojnę terrorystom, przynajmniej na razie z dobrym skutkiem. Należy dodać, że w kraju panuje dość duże bezrobocie, a pojedyncze osoby utrzymują ze swojej pensji całe rodziny. Większość Tunezyjczyków niestety jest nastawiona na branie od państwa i nie chce pracować. W dodatku wielu z nich, zwłaszcza na południu, jest mocno związanych z islamem. To wszystko to swoista bomba, która doprowadziła do rewolucji w styczniu 2011. 14 stycznia 2011 prezydent Ben Ali ustąpił, a od 15 stycznia rozpoczął się nowy rozdział w historii Tunezji (zresztą już upamiętniony). Obecnie mieszkańcy czekają na wybory. Niby jest spokojniej, ale oczekiwania są bardzo duże. Prawda jest taka, że bez zmiany nastawienia społecznego i pracy, niewiele osiągną, więc niestety należy się spodziewać, że zamieszki znów przybiorą na sile za jakiś czas. Z drugiej strony nie wiadomo, jak nowe rządy będą traktowały fundamentalnych islamistów i czy dołożą wszelkich starań, by nie dopuścić do odrodzenia się Al-Kaidy bądź innych organizacji terrorystycznych. Być może teraz jest to najlepszy okres, by udać się do Tunezji, póki wszystko jest pod względną kontrolą. Obecnie faktycznie panuje tam względny spokój, lecz nie znaczy to, że protestów czy strajków nie ma. W niektórych miejscowościach w czasie rewolucji zniszczono wszystkie zakłady pracy, ludzie są bezrobotni i wściekli. Z drugiej strony, zwłaszcza przy wschodniej granicy, jest mnóstwo uchodźców z Libii. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni 5 Kontynentom i Sahel Voyages za bezpieczne przeprowadzenie nas przez ten teren. Nie groziło nam żadne niebezpieczeństwo, ale ryzyko trzeba minimalizować. Przewodnik był cały czas w kontakcie z biurem w Tunezji i oni mieli oko na to, czy gdzieś po drodze się coś podejrzanego nie dzieje. Dodatkowo spotykaliśmy też kontrole wojskowe. Na szczęście dla nas ograniczały się to tego, że żołnierze rozpoznawali kierowcę i jedynie się witali, najczęściej nawet się nie zatrzymywaliśmy. Na pewien niepokój społeczny napotkaliśmy się dopiero na północy (w Tunisie) oraz na demonstrację w Susie (fr. Sousse), którą i tak szybko ominęliśmy. Całość tej niezbyt stabilnej sytuacji chyba najlepiej określić tak: w Tunezji jest bezpiecznie, ale nie należy tego bezpieczeństwa nadużywać, by nie okazało się złudne. Lepiej trzymać się zasady: przezorny zawsze ubezpieczony i tak postępowali nasi organizatorzy. Dlatego chcieliśmy tutaj wyrazić swoje głębokie wyrazy uznania i jeśli ktoś się zastanawia nad wyjazdem, polecamy 5 Kontynentów / Sahel Voyages. To sprawdzona firma. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, a do lokacji już dotarli, więc następnym razem pójdzie to o wiele łatwiej.
Wnętrze naszego samochodu
Tunis i ambasada Francji
Ambasada francuska
Zamieszki w Susie