TWÓJ KOKPIT
0

wywiad :: Newsy

NEWSY (154) TEKSTY (38)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Wywiad z Jackiem Drewnowskim

2008-12-11 15:58:18 Bastion

Niedawno Bastionowi udało się przeprowadzić wywiad z Jackiem Drewnowskim, tłumaczem komiksów, a także redaktorem magazynu "Star Wars Komiks" ukazującego się nakładem wydawnictwa Egmont Polska. Zachęcam do zapoznania się z tekstem rozmowy, która znajduje się w tym miejscu.

Wszystkich, którzy chcieliby poznać osobiście pana Drewnowskiego zapraszam w najbliższą sobotę (13 XII) do Rzeszowa na XIX Podkarpackie Spotkania z Komiksem w ramach których odbędzie się godzinne spotkanie z przedstawicielem Egmontu.
KOMENTARZE (17)

Dark Times powraca

2008-12-08 19:34:40 ComicBookResources

Na stronie ComicBookResources zamieszczono fragmenty rozmowy scenarzysty Micka Harrisona z CBR News, w wyniku czego pojawiło się kilka dodatkowych informacji na temat powracającej serii Dark Times. O powrocie samego cyklu informowaliśmy kilka dni temu w tym newsie.

- Nowa miniseria "Blue Harvest" będzie odnosić się do "The Path to Nowhere", pierwszej historii opisanej w cyklu Dark Times. Nowe komiksy mają skupiać się na osobie Dassa Jennira, który będzie starał odnaleźć swoje miejsce w galaktyce, gdzie wszystkich Jedi okrzyknięto kryminalistami, a także zastanawiał się co zrobić z resztą swojego życia.

- Komiksy zamieszczone na MySpace DHP będą w całości opowiadać o Jennirze, a w historii, która zostanie zapoczątkowana w kwietniu pojawią się pozostali bohaterowie serii. Scenarzysta wraz z rysownikiem zastanawiają się w jaki sposób włączyć w nową opowieść Bomo Greenbarka - oraz załogę statku Uhumele dodając, że przygód z ich udziałem z pewnością będzie więcej.

- W Dark Timesie pojawią się nowi bohaterowie. Jedną z nich będzie kobieta, Ember Chanelki, której początkowa rola rozrosła się wraz z jej tworzeniem, a końcowy efekt jak twierdzą twórcy powinien zaskoczyć czytelników. W serii zostanie przedstawiony również nowy wojownik, typ "dobrego" złego faceta, który prawdopodobnie zmierzy się z byłym Jedi. Nie zabraknie również innych postaci jak na przykład grupy naprawdę złych charakterów i najbardziej nieznośnego droida jakiego udało się do tej pory spotkać.

- Pomysł na nazwanie miniserii "Blue Harvest" pojawił się w ciągu minuty i jak tylko tytuł uzyskał aprobatę przedstawicieli LucasFilmu rozpoczęły się prace. Autorzy komiksu inspirację czerpali z filmów, których są fanami: "Yojimbo" i "A Fistful of Dollars" opowiadających o nieznajomym bohaterze, przybyłym do miasta opanowanego przez złych ludzi i starającym się zaprowadzić w nim porządek, na przykład skłócając dwie zwalczające się grupy. Inspiracją była dla nich także książka Dashiella Hammetta pt. "Red Harvest". Stąd już było blisko do tytułu "Blue Harvest" doskonale kojarzonym przez wielu fanów z Powrotem Jedi.

- Mike Harrisom powiedział, że uwielbia pisać historie Star Wars rozgrywające się podczas mrocznych czasów, ponieważ nic wielkiego się w tym czasie nie dzieje. Nie ma żadnego prawdziwego zagrożenia dla Palpatina i Imperium, Rebelii jeszcze nie ma, senat nie został jeszcze rozwiązany. Wszystko to pozwala skupić się na małych, bardziej osobistych historiach.

- Scenarzysta Dark Timesa powiedział, że zawsze podobało mu się "Imperium Kontratakuje" ze względu na dramaturgię i stawkę o jaką toczy się gra. Bohaterowie nie starają się ocalić galaktyki, ale utrzymać się wzajemnie przy życiu. Wielkie bitwy są na pewno ekscytujące, ale nie mogą równać się z momentami kiedy człowiek poświęca wszystko dla ukochanej kobiety, lub dowiaduje się, że Vader jest jego ojcem. Autor komiksów dodał również, że wspaniale jest pisać historie z udziałem mrocznego Lorda Sithów.

Z całym tekstem poświęconym nowym odcinkom cyklu Dark Times możecie się zapoznać tutaj.
KOMENTARZE (8)

Wywiady z twórcami komiksowymi

2008-12-07 15:23:24 ComicBookResources.com i EU

W sieci pojawiły się wywiady z twórcami komiksowymi.

Pierwszy z nich został przeprowadzony na łamach serwisu
ComicBookResources.com ze scenarzystą Johnem Ostranderem, twórcą historii do wielu komiksów Star Wars. Ostrander opowiada o swojej pracy nad crossoverem “Vector”, wrażeniach, a także całym projekcie. Z całym wywiadem możecie zapoznać się w tym miejscu.

Drugą rozmowę przeprowadzono z Katie Cook, autorką rysunków m.in. do krótkich komiksów The Clone Wars dostępnych na stronie oficjalnej Star Wars. Katie opowiada o tym w jaki sposób powstają jej komiksy, o stylu w jakim je tworzy, swoich odczuciach odnośnie The Clone Wars, a także o tym co jej się podoba w świecie Gwiezdnych Wojen. Wywiad w formacie mp3 można pobrać bezpośrednio tutaj.
Wszystkich zainteresowanych twórczością Katie Cook zapraszam do odwiedzenia jej strony na deviantarcie.
KOMENTARZE (3)

TCW webkomiks i wywiad z Tomem Hodgesem

2008-10-07 19:27:39 StarWars.com

Na oficjalnej pojawił się kolejny krótki komiks pt. „Procedure”, będący wstępem do trzeciego odcinka serialu The Clone Wars. Autorem historii jest Pablo Hidalgo, a rysownikiem Grant Gould. Webkomiks liczy sobie 6 stron. Możecie się z nim zapoznać w tym miejscu.

Dodatkowo na stronie www.lightsabre.co.uk zamieszczono wywiad z jednym z autorów webkomiksów do serialu TCW, Thomasem Hodgesem. Rysownik opowiada m.in. o początkach swojej twórczości, inspiracjach oraz pracy nad komiksami Star Wars. Cały wywiad możecie przeczytać tutaj.
KOMENTARZE (1)

Wywiad z Dustinem Weaverem

2008-08-02 17:14:29 Eucantina.net

Na eucantina.net zamieszczono krótki wywiad przeprowadzony z rysownikiem Dustinem Weaverem, twórcą takich komiksów jak m.in. Rebellion #15-16 oraz KOTOR. Weawer opowiada o początkach współpracy z J.J Millerem oraz swojej pracy nad serią KOTOR czy ostatnich dwóch numerach Rebellion oraz opisuje w jaki sposób tworzy okładki komiksowe.

Weaver był bardzo podekscytowany pracą nad Rebellionem, ponieważ nigdy wcześniej nie miał okazji rysować postaci z oryginalnej trylogii, takich jak Han czy Luke. Przyznał, że praca nad historią z czasów starej trylogii dała mu dużo satysfakcji, a gdy po raz pierwszy zaczął rysować Sokoła Millenium to było podniecony jak geek.
Opowiedział o pierwszym spotkaniu z Johnem Jacksonem Millerem, podczas którego przedstawił wizję historii i postaci z KotORa. Weaver dodał, że wiele z pomysłów, którymi się wtedy Miller podzielił z rysownikami nadal nie zostało wykorzystanych.
Weaver lubi pracować nad KOTORem, ponieważ nie jest to jeszcze tak wyeksploatowany okres w historii SW, jak np. czasy Rebelliona. Dzięki temu rysownik ma większą swobodę, może tworzyć własne statki, światy czy rasy. Powiedział również, że bycie rysownikiem Star Wars to większa zabawa niż rysowanie historii rozgrywających się w ziemskich realiach ponieważ można wykazać się większą kreatywnością.

Z całością wywiadu możecie zapoznać się za pośrednictwem tego linku.
KOMENTARZE (2)

Wywiad z Georgem Lucasem

2008-07-28 15:29:51 TimesOnline

Will Lawrence z The Sunday Times przeprowadził wywiad z Georgem Lucasem. Całość znajdziecie na stronie Times Online, natomiast poniżej możecie przeczytać wybrane fragmenty:

  • Lucas nie często rozmawia z dziennikarzami by opowiadać o sobie, swoim życiu i twórczości. Dlaczego?
    „Mówią, że jestem introwertykiem, ponieważ nie udzielam wielu wywiadów. Ale ja nie udzielam wielu wywiadów, ponieważ nie robię wielu filmów.”
    „To [wywiady] trudna praca, ale jest częścią produkcji filmów. Jest ciężka dla was [dziennikarzy], ale dla nas również.”


  • Na pytanie czy wydarzenia z jego życia, takie jak rozwód z żoną Marcią w 1983 roku oraz samotne wychowywanie trójki dzieci, miały wpływ na jego twórczość odpowiada:
    ”Przypuszczalnie. Jeśli wyreżyserowałem mniej filmów niż bym mógł, to stało się tak z wielu powodów. Ale myślę, że najistotniejszym było wtedy to, że miałem kłopoty finansowe i musiałem znów stanąć na nogach. Oraz w tym samym czasie musiałem wychowywać córkę. Te dwie sprawy zmieniły moje priorytety. Postanowiłem poświęcić czas na tworzenie firmy i robienie rzeczy, które mogłem zrobić w kilka godzin. Resztę dnia mogłem spędzać wychowując córkę.”

  • Lucas po raz kolejny wspomniał o trójpodziale świata SW:
    „Jestem ojcem naszego świata filmów Star Wars – filmów długometrażowych i teraz animowanego filmu oraz serialu. I zrobię telewizyjny serial z aktorami. To są rzeczy, w które jestem bardzo zaangażowany: rozpoczynam je, szkolę ludzi i zajmuję się całością. Jestem ojcem; takie jest moje zadanie. Dalej mamy grupę związaną z licencjami, tam powstają gry, zabawki, książki i cała reszta. Nazywam to synem i ten syn robi, na dobrą sprawę, co mu się podoba [śmiech]. Od czasu do czasu, zadają mi pytanie w stylu ‘Możemy zabić Yodę?’, tego typu rzeczy, ale mają dużą swobodę. No i jest trzecia grupa, Duch Święty, to są bloggersi i fani. Oni stworzyli własny świat. Ja martwię się o świat ojca. Syn i Duch Święty mogą podążać własnymi ścieżkami.”

  • “Twórca” mówił również o swoich planach na przyszłość, w tym o serialu aktorskim SW:
    „On jest zupełnie niezwiązany z filmami Star Wars. ‘Wojny klonów’ mają mnóstwo bohaterów, których wszyscy znają – począwszy od Yody po Anakina, po Mace’a Windu i Obi-Wana – oni wszyscy tam są. Tymczasem serial aktorski nie dostanie nikogo, ponieważ rozgrywa się po III epizodzie, więc wszyscy są albo martwi, albo się gdzieś ukrywają. Słyszysz o Imperatorze, tak jak w IV epizodzie, ale to jest głównie o innym świecie. Przecież jest milion historii w wielkim mieście, a zobaczyliście tylko jedną.”

  • o możliwości powstania kolejnego filmu o Indianie Jonesie:
    „(…) Wyzwaniem było ułożyć całość historii i uzyskać zgodę wszystkich. Indiana Jones tylko się skomplikował, gdy dwie dodatkowe osoby mówią ‘Chcę żeby było tak’, tymczasem gdy tworzyłem Jonesa po raz pierwszy po prostu mówiłem: ‘Zrobimy to tak’ – i tak było o wiele łatwiej. Ale teraz muszę zadowolić wszystkich (…). Jeśli wpadnę na nowy pomysł, który im się spodoba to zrobimy następny film. (…) Teraz Steven jest bardziej skłonny do nakręcenia następnego. Jednak nadal nie zgadzamy się, co do kierunku, w którym chcielibyśmy pójść. Ja jestem w przyszłości, Steven jest w przeszłości. (…) Staram się popchnąć to w całkiem nowe miejsce. Więc, są między nami pewne tarcia. Najnowszy film powstał z tego. Jest taką hybrydą naszych dwóch pomysłów, więc zobaczymy gdzie zdołamy doprowadzić następny.”

  • Lucas wspomniał również o produkcji filmu wojennego "Red Tails", a na pytanie o następne plany odparł, że będą bardziej osobiste i najchętniej nakręciłby je dla samego siebie, by odłożyć na półkę, do kolekcji. Dodał jednak: „Niestety to tak nie działa. Filmy to bardzo drogie hobby. I musisz sprawić, że ludzie będą chcieli je obejrzeć.”
    KOMENTARZE (17)
  • Wywiad z Brianem Chingiem

    2008-05-25 21:20:59 The Jedi Blogger

    Do premiery gry i jednocześnie całego przedsięwzięcia The Force Unleashed coraz bliżej. W tym wielkim projekcie znalazło się również miejsce na komiks, który światło dzienne ma ujrzeć w sierpniu, a do którego jakiś czas temu zamieściliśmy preview. Tymczasem, aby umilić Wam czas oczekiwania na ten komiks zapraszamy do zapoznania się z wywiadem przeprowadzonym z jego rysownikiem Brianem Chingiem, autorem m.in. takich pozycji jak: Obsession czy KOTOR. Ching opowiada o początkach swojej kariery, zainteresowaniach, pasjach oraz swojej pracy nad komiksami Star Wars.

    Wywiad znajdziecie tutaj.
    Dodatkowo zachęcam do odwiedzenia blogu autora na którym można obejrzeć jego prace.
    KOMENTARZE (12)

    Wywiad z Ianem Listonem na łamach StarWarsów

    2008-05-13 22:32:57 starwarsy.pl


    Ian Liston, który w "Imperium Kontratakuje" zagrał rebelianta Wesa Jansona oraz jednego z kierowców AT-ATa udzielił wywiadu, który możecie znaleźć na łamach StarWarsów.
    Bardzo interesujący, sympatyczny i pełen ciekawostek wywiad przeprowadził Kuba Turkiewicz.
    Zapraszamy serdecznie do lektury!



    PS. Tekst koniecznie muszą przeczytać panowie, ponieważ znajdą tam skierowany do nich specjalny apel.
    KOMENTARZE (10)

    Zapowiedź dwóch nowych serii komiksowych! - UPDATE

    2008-04-02 16:05:13 TheForce.net

    TheForce.net przedstawił na łamach swojej strony informacje wyciągnięte z wywiadu FanForce Portugal z Randym Stradleyem, redaktorem Dark Horse'a. Podczas rozmowy Portugalczykom udało się wyciągnąć ważną informację, dotyczącą przyszłości wydawanych serii. Otóż ze względu na nadchodzący serial animowany "The Clone Wars" zaistniała potrzeba zrobienia miejsca w grafiku, dlatego póki co cykle "Dark Times" oraz "Rebellion" zaraz po zakończeniu ich crossoverowych "Vectorów" (Dark Times #11-12 i Rebellion #15-16) idą do lodówki. Ich miejsce zastąpią dwie nowe serie - obydwie związane fabularnie z "The Clone Wars". Jedna z nich będzie zwykłym komiksem, druga zaś w swym kształcie i formacie będzie przypominać "Clone Wars Adventures". Jednak na osłodę Randy zapowiedział, że tak "Dark Times" jak i "Rebellion" powinny powrócić w 2009 roku.

    UPDATE:

    Randy Stradley dodał na forum Dark Horse'a, że regularna seria o Wojnach Klonów będzie zawierała łącznie sześć zeszytów wydawanych raz na miesiąc, natomiast wersja młodzieżowa będzie się ukazywać raz na kwartał. Scenariusz do serii miesięcznej napisze Henry Gilroy, scenarzysta pierwszego sezonu serialu, a pomagać mu w tym będzie m.in. sam Dave Filoni.
    KOMENTARZE (36)

    Wywiad z Drew Karpyshynem

    2007-12-27 21:38:00

    W Drodze zniszczenia, Drew Karpyshyn zarysował nam wspaniały portret młodego człowieka, który przechodzi drogę od niewinności do czystego zła. Tym człowiekiem był Darth Bane, potężni, silny i ambitny geniusz, który w pewien sposób się zagubił. To właśnie uczyniło go najlepszym kandydatem na lidera pośród Sithów, a jego radykalne podejście umożliwiło mu zdobycie wiedzy, która doprowadziła do zniszczenia jego własnego zakonu i stworzenia na jego prochach nowego. To właśnie Bane wprowadził nową regułę zakonną, Zasadę dwóch.

    Co się stanie dalej, dowiemy się już niebawem w powieści Darth Bane: Rule of Two (w USA hardcover ukaże się 26 stycznia). Bane jest gotów aby wprowadzić swoją polisę w życie i jest przekonany, że odnalazł kluczowy element, który zagwarantuje mu osiągnięcie tryumfu – ucznia, którego mógłby szkolić. Jest nią młoda Zannah, która podświadomie łączy się z Ciemną Stroną. To właśnie z przewodnictwem Bane’a, młoda dziewczyna rozpocznie przygodę mającą na celu zniszczenie Jedi i dominację nad galaktyką.

    Ale jest też ktoś, gotów powstrzymać Dartha Bane’a. To Johun Othone, padawan mistrza Jedi Lorda Hotha. Ten ostatni zginął z rąk Bane’a w ostatniej z wielkich wojen Sithów. I choć reszta Jedi mu nie wierzy, Johun ma przeczucie, że jeden z Sithów przetrwał.

    Rule of Two, to druga powieść zawierająca historię Dartha Bane’a, legendarnego mistrza Sithów, który sformował zasadę dwóch: „Dwóch powinno być, nie więcej, nie mniej. Jeden posiądzie władzę, drugi jej łaknie”. To w pewien sposób zwyrodniałą wersja relacji Jedi – Padawan, czy może coś jeszcze?
    Oczywiście jest tu pewna analogia relacji uczeń – mistrz oraz Jedi – padawan. W obu przypadkach chodzi o to, by nauczanie mentora przekazało wiedzę i mądrość uczniowi. Tyle, że u Jedi ta relacja przygotowuje jednostkę do życia w służbie, by była posłuszna innym autorytetom, jak mistrz, rada Jedi czy Moc. Zupełnie inaczej jest u Sithów, gdzie relacja ta to pierwszy krok w podróży do całkowitego uwolnienia swojej indywidualności, uwolnienia się od wszelkich zobowiązań. Głównym celem Zasady dwóch, jest to aby uczeń przewyższył i zastąpił swojego nauczyciela. To coś, do czego Jedi raczej nie zachęcają.

    Odświeżyłeś Bane’a odkąd pojawił się w komisach Dark Horse’a – Jedi vs. Sith. Jaki był twój udział w zmianach tej postaci od oryginalnego zarysu do tego, co widzieliśmy w powieściach?
    Jak wielu innych, po raz pierwszy spotkałem się z Banem, przy okazji komiksów. Już wtedy wydawał mi się nietuzinkową postacią. W pewien sposób był on oddany ciemnej stronie; był potworem, który był czystym złem. Ale gdy zacząłem pisać te powieści, zacząłem się zastanawiać jak takie coś mogło powstać. Oczywiście nie mógł urodzić się jako potwór, więc rozwinąłem jego historię, zdałem sobie nawet sprawę, że na wielu poziomach, można się z nim identyfikować. On po prostu robi to, co uważa za konieczne aby przetrwać, no i myślę, że swoją perspektywą w ciekawy sposób wnosi argumenty do dyskusji o moralności ciemnej i jasnej strony.

    Powiedziałeś kiedyś, że nie uważasz filozofii ciemnej strony za całkowicie złą. A jeśli tak, to dlaczego ona zawsze prowadzi do zdrady, podłości i morderstwa, jak w Rule of Two i w innych miejscach? Czemu zawsze niszczy osobowości, od Bane’a, do Vadera, aż po Jacena Solo?
    Filozofia Ciemnej Strony wywyższa potęgę indywiduum, co nie musi być w gruncie rzeczy złe. Problemem tego podejścia jest ekstremizm, objawiający się brakiem respektu dla praw i życia innych. Tyle, że przynajmniej w erze Bane’a, wyznawcy Ciemnej Strony nie mieli innych możliwości niż podejmowanie ekstremalnych akcji. Jedi byli fanatyczni w swoim dążeniu do zniszczenia wyznawców Ciemnej Strony, a jedyną szansą dla Sithów by przetrwać, było odpowiedzenie swym wrogom tym samym poziomem fanatyzmu. Gdyby Jedi byli bardziej tolerancyjni wobec wyznawców Ciemnej Strony, Bane mógłby ewoluować w innym kierunku, ale to niekoniecznie przekładałoby się na dobrą historię.

    Jednym z głównych wątków Rule of Two jest wybór przez Bane’a uczennicy, młodej dziewczyny imieniem Zannah, która staje się bardzo intrygującą postacią. Co tu dużo mówić, ona jest bardziej przerażająca niż sam Bane, opowiedz nam o niej.
    Zannah pojawiła się jako mała dziewczynka w tej samej serii Dark Horse’a, która przedstawiła Bane’a [drobna uwaga, Bane po raz pierwszy pojawił się w powieści Mroczne Widmo – przyp. red.]. Jest ona bardzo interesująca, bo ma silny potencjał Mocy, ale manifestuje się on w inny sposób niż u jej mistrza. Nie ma ona fizycznej wielkości i siły, więc musi bardziej polegać na rozumie i przebiegłości. Podobnie jak Bane, nie zamierzała być zła. Musiała się mierzyć z pewnymi trudnościami w życiu, a robiła to, co było konieczne by przetrwać. To szczególnie widać pod koniec powieści, gdy musi ona wybrać ścieżkę, którą chce podążać. I mam nadzieję, że czytelnikom uda się wychwycić jej wewnętrzny konflikt.

    A skąd się wziął pomysł na orbaliski, symbionty, które Bane wykorzystuje by zwiększyć swą siłę fizyczną i zdolności związane z Mocą?
    Orbaliski były już ustanowione jako część dziedzictwa Bane’a. Jak się im przyjrzałem, uznałem, że to ciekawa analogia ich relacji z Banem oraz Bane’a z Zannah. Orbaliski powiększają siły Bane’a i chronią go przed mieczami świetlnymi i inną bronią, ale też zmuszają go do życia stałego, męczą go bólem, i jest szansa, że któregoś dnia doprowadzą go do zniszczenia. Zannaha może to samo powiedzieć o swoim mistrzu, który z jednej strony uczynił ją silną, z drugiej powoduje ból i cierpienie, i jest duża szansa, że któregoś dnia sprowadzi na nią śmierć... chyba, że ona okaże się wystarczająco silna aby go zabić wcześniej.

    Jak Jedi z czasów Bane’a różnią się od Jedi z czasów Vadera? I jak to jest z Sithami?
    Myślę, że Jedi w czasach Bane’a są wyczerpani i zmęczeni. Walczyli z Sithami tak długo, że chcą aby te bitwy ustały, więc trudno im zaakceptować, że jakiś z nich mógł przetrwać bitwy o Ruusan. Oni są zmęczeni walką, a to czyni ich podatnymi na zadowolenie. W czasach filmów to zadowolenie przerodziło się w apatię, powodując, że Jedi dojrzeli do upadku. Z drugiej strony Sithowie odkrywają się w czasach Bane’a na nowo. Zestalają swoje siły, budują swą potęgę, tak żeby móc pokonać swych wrogów. W czasach filmów obserwujemy kulminację tego procesu.

    Jesteś pisarzem, ale także pracujesz jako projektant gier komputerowych. Czy myślisz, że obie formy w jakimś stopniu mogą się połączyć? Czy zobaczymy kiedyś grę o złożoności powieści? Czy powieść z możliwościami wyboru jak w grze? A jeśli tak, to jak daleko nam do tego?
    Myślę, że gry i powieści to dwa zupełnie inne doświadczenia, i nie widzę powodu by je w jakiś sposób scalać. W grach ważne jest to by gracz, mógł uczestniczyć i kontrolować akcję, podczas gdy w powieści czytelnik pełni rolę jej świadka. Nie można stwierdzić, co jest lepsze, ponieważ obie te rzeczy mają w sobie coś wyjątkowego. Dla mnie dobrą analogią jest różnica między oglądaniem sportu w TV a uprawianiem go. Możesz oglądać swoją ulubioną drużynę NBA i grać z przyjaciółmi w koszykówkę, ale oba te doświadczenia są kompletnie inne.

    Ale tu trzeba powiedzieć jeszcze, że wciąż będziemy obserwować ewolucję w sposobie opowiadania historii w grach. Książki są z nami od wieków; autorzy wypracowali mnóstwo technik, aby opowiadać wspaniałe historię w swych powieściach. Gry są z nami tylko kilka dekad, dopiero zaczynamy tam rozwijać subtelność i złożoność, jakie znamy z książek, filmów czy TV.

    Jakie jest znaczenie Holokronów i dlaczego tworzenie jednego z nich jest tak ważne dla Dartha Bane’a?
    Zarówno Jedi jak i Sithowie używają Holokronów nie tylko by przechowywać tam wiedzę, ale także osobowość danego indywiduum dla przyszłych pokoleń. Bane rozumie, że nagranie jego pomysłów i myśli dla przyszłych Sithów jest ważne, i to widać w jego staraniach stworzenia Holokronu. Przeniesienie faktów i wiedzy dla kogoś innego jest łatwe, ale przeniesienie mądrości i zrozumienia jest o wiele trudniejsze. Nauczysz się więcej od dobrego nauczyciela, niż samodzielnie czytając książkę. Holokron to niesamowicie zaawansowana technologia, która pozwala Bane’owi być nauczycielem, nawet długo po jego śmierci.

    A co będzie dalej z Sithami?
    Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że fani zainteresują się tym na tyle, że Lucasfilm zdecyduje się kontynuować linię sukcesji zapoczątkowaną przez Bane’a i dojść aż do Sidiousa i Vadera.

    A nad jakimi innymi projektami teraz pracujesz, zarówno pisarskimi jak i grami?
    Zawsze mam kilka projektów w zanadrzu. Właśnie skończyliśmy grę na Xbox 360 – Mass Effect (w zeszłym miesiącu), a ja już rozpocząłem pracę nad historią, postaciami i dialogami do Mass Effect 2. Pracuje także nad drugą powieścią Mass Effect, która ukaże się wiosną 2008. Będzie to sequel do Mass Effect: Revelation, którą wydano w tym roku. A potem nadam finalny szlif mojej własnej trylogii fantasy. Pracowałem nad nią, teraz mogę zacząć szukać wydawcy. I jak większość pisarzy mam kilka scenariuszy, którymi mogę się pochwalić.
    KOMENTARZE (0)

    Mikołajki - 30 lat SW: Wspaniale być nominowanym

    2007-12-06 12:09:52 oficjalna

    Dziś, jak zapewne wszyscy wiecie, są Mikołajki. Założyliśmy, że byliście w tym roku grzeczni i postanowiliśmy wręczyć Wam trochę prezentów w postaci różnych artykułów o Gwiezdnych Wojnach. Od dziś, przez tydzień będziecie mogli cieszyć się Mikołajkami przygotowanymi przez ekipę Bastionu :)

    Wszystkie smakowite prezenty dostępne będą w tym miejscu.

    Na początek tłumaczenie panelu dyskusyjnego, który został przeprowadzony z aktorami i twórcami Gwiezdnych Wojen z okazji trzydziestolecia Star Wars - "Wspaniale być nominowanym". Zapraszamy do czytania.
    KOMENTARZE (8)

    To bardzo szalona galaktyka... - Mort Drucker

    2007-11-22 21:30:00

    Tym razem na oficjalnej znalazła się rozmowa z Mortem Druckerem. Jeśli fani Gwiezdnych Wojen mieliby wymienić artystę, związanego z sagą od lat, z pewnością łatwo wymieniliby nazwiska takie jak Ralph McQuarrie, Joe Johnston, Drew Struzan. Ale jest jeszcze jeden legendarny artysta, który przemierzył galaktykę w wzdłuż i wszerz, i to dzięki niemu poznaliśmy wiele przedziwnych ilustracji. Mort Drucker, satyryczny ilustrator dla magazynu MAD od 1956, jeden z niewielu artystów, który miał okazję opublikować coś prawie z każdego rozdziału Gwiezdnej Sagi. Od "The MAD Star Wars Musical" z 1978 (to było drugie podejście do Gwiezdnych Wojen, pierwsze to "Star Roars" z ilustracjami Harry'ego Northa) aż po "Epic Load II: Attack of the Clonews". Drucker miał szansę skarykaturować praktycznie większość indywiduów Gwiezdnych Wojen, oprócz Grievousa i kilku innych nowości z Epizodu III (to zrobił Hermann Mejia).



    Przez 50 lat ilustrowania dla MAD, Drucker stał się rozpoznawalny, dzięki własnemu unikalnemu stylowi, a także gościnnym występom jak choćby robiąc okładkę dla TIME, reklamy, czy nawet plakaty filmowe. To właśnie on stworzył kluczowy plakat dla innego filmu Lucasa - "American Graffiti", na prośbę reżysera.

    "Moi reprezentanci dostali telefon, w którym mówiono, że chcą bym zilustrował film", wspomina Drucker, "a to było całkiem miłe, a potem [Lucas] przyjechał do mnie do domu i poprosił o podpisanie kilku plakatów. To był pierwszy raz gdy go poznałem. Potem, zostałem zaproszony na przejażdżkę po ranchu. Podobało mi się."

    Ale poza plakatem dla Graffiti, Drucker także narysował parodię tego dla MAD - "American Confetti". Pięć lat później, ponownie ilustrował inny musical Lucasa, a przynajmniej tak to ujął MAD.



    "The MAD Star Wars Musical" który pojawił się w grudniu 1978, trafił także do wielu fanów Gwiezdnych Wojen, którzy wcześniej nie mieli okazji spotkać się tak z jego pracami jak i samym MADem. I nie ulega wątpliwości, że byli zauroczeni tym jak Drucker nakreślił, karykaturując ikony filmu, głównie Luke'a, Hana i Obi-Wana. Czytelnicy mogli instynktownie wyczuć talent ilustratora, który pozwolił mu ująć subtelności aktorów w ich portretach.

    "Mogę jechać metrem, iść ulicą, wejść do sklepu i obserwować ludzi. Od razu patrząc na nich myślę, czym dana osoba różni się od innych? I staram się te rzeczy wyłapać. Zaczynam od konturów twarzy, każdy z nich ma jakieś elementy, poukładane na owalnej przestrzeni. A potem się zagłębiam dalej."

    Przez 30 lat, Drucker był wzywany przez MAD praktycznie przy każdym filmie z cyklu, aby zilustrować parodię, których w sumie stworzył sześć. Co prawda można powiedzieć, że jest 6 parodii na 6 filmów, ale tak się składa, że Atak klonów miał dwie, a Zemsta żadnej, ale to można mu wybaczyć. A zapytany o ulubione odpowiada. "Nie mam ulubionych. Ja tylko ilustruję, kopiuję i lubię tę robotę. Lubię tworzyć postaci i sytuacje, to w nich tkwi cała zabawa."

    Sam Ducker na koniec chciał dać kilka instrukcji a propos czytania parodii zgromadzonych w MAD About Star Wars.



    Strona 20: Spójrzcie dokładnie na stopy wymachujących nimi królików z kokpitu Sokoła. to zostało tam ukazane, zanim obecność pary małych, złotych kości w ANH stała powszechnie znanym faktem.

    Strona 28: Bloczek "Miss Piggy Fan Club" noszony przez Yodę, to zauważenie, że Yodą kierował Frank Oz, który także operował kukiełką Miss Piggy.

    Strony 41-47: Ile nawiązań do "Niech Moc będzie z tobą" jesteście w stanie dostrzec?

    Strona 82: Ducker będąc wielkim fanem Muppetów, powiązał jedną z postaci Epizodu I z Gonzem, spróbujcie zauważyć którą?

    Strony 122-126: ile różnych fryzur ma Padmé?


    KOMENTARZE (0)

    To szalona galaktyka - Dick DeBartolo

    2007-11-16 18:59:00

    Oficjalna opublikowała trzeci wywiad dotyczący książeczki MAD about Star Wars, tym razem z Dickiem DeBartolo, uznanym za najbardziej szalonego scenarzystę w MAD Magazine, który rozpoczął pracę tam w 1966 i współtworzył przeszło 350 numerów. To bardo długa historia magazynu, ale także i nabijał się z Gwiezdnych Wojen, co się zaczęło w roku 1977.

    Jakie było twoje pierwsze Gwiezdno-wojenne wspomnienie?

    To był John Ficarra, który wszedł do mojego biura w MAD i powiedział, "Gwiezdne Wojny to będzie coś wielkiego! Chcę abyście to zobaczyli kiedy zaczną grać i napisali parodię dla MAD!" Ja sobie nie zdawałem sprawy z tego jak wielkie będą Gwiezdne Wojny. Ale już nawet dostanie się na pokaz było niemożliwe. Mówienie, że pracuję dla MAD Magazine praktycznie nie pomagało. Ponieważ wtedy miałem gigantyczne wąsy, zakręciłem nimi trochę i zacząłem podawać się za Gene'a Shalita [jest to amerykański krytyk filmowy, popularny w latach 70.]. Potem zdałem sobie sprawę, że mogą mnie wyrzucić, czy nawet aresztować, więc to nie był dobry pomysł. W końcu udało się zobaczyć to na pokazie o 2 w nocy. Film był ekscytujący, ale ja cały czas zaprzątałem sobie głowę myślą jak przerobić go na pięć czy sześć stron dla MAD.



    Jaka była twoja pierwsza parodia napisana dla MAD Magazine o Gwiezdnych Wojnach?

    Pierwszą było "Star Roars", nad którą pracowałem z Larrym Siegelem. Ilustrację robił Harry North.

    A która z tych parodii Gwiezdnych Wojen, które napisałeś dla MAD jest twoją ulubioną?

    Bez wątpienia moją ulubioną jest "Star Wars - Re-hash of the Jeti!" A dlaczego? Jedną z przyczyn był wspaniały rysunek Morta Druckera. Drugą przyczyną i to większą był fakt, że to miało osiem stron! Artystom i scenarzystą płaci się od strony! To prawdopodobnie była najdłuższa satyra jaką napisałem dla MAD i jedna z nielicznych mających 8 stron, które pojawiły się na łamach pisma.

    Dlaczego parodiując Gwiezdne Wojny zawsze jest tyle zabawy?

    Parodia bazuje na kilku ważnych rzeczach. Jedną z nich jest to aby czytelnik był zaznajomiony z materiałem obśmiewanym w satyrze. W przypadku Gwiezdnych Wojen fani znają bardzo dobrze ten film. W tym przypadku to także ma i inne konsekwencje, broni wychwycą, że coś jest źle oddane w satyrze. Ale na szczęście jesteśmy MAD Magazine i niektóre nasze błędy zawsze zostaną uznane za celowe, powstałe w celach parodystycznych. A ważne także jest to, żeby parodiować poważne sceny, a tych jest mnóstwo w Gwiezdnych Wojnach. Są też sceny z akcją i cała maszynerią! Wiele materiału do pracy.



    A jak się czujesz posiadając list George'a Lucasa napisany do MAD Magazine, w którym nazwał cię "Georgem Bernardem Shawem komiksowej satyry?"

    Byłem podniecony tym listem, oprawiłem go i wisi na ścianie w moim domu. Mam też kopie w portfelu, chcesz zobaczyć? Ale on przyszedł w najbardziej niesamowitym czasie. Tuż zanim MAD otrzymał list od prawników George'a Lucasa. Napisali, że pozywają MAD z powodu naruszenia praw autorskich w parodiach Gwiezdnych Wojen. Więc Bill Gaines, wydawca MAD w tamtym czasie, odpisał im na samym dole odpowiedzi coś w stylu "A George to lubi" i załączył kopie listu, który przesłał nam George, w którym komplementował mnie i Morta Druckera, artystów satyry. Chyba nie muszę dodawać, że nie otrzymaliśmy listu od prawników Lucasa nigdy więcej. A zrobiliśmy potem wiele innych parodii powiązanych z Gwiezdnymi Wonami. I bardzo mi się podobało, gdy we słowie wstępnym do książki MAD about Star Wars, George napisał "I może najważniejsze, zawsze broniłem MAD przed moimi prawnikami!".

    A jak myślisz, czemu tak wiele osób jest zarówno fanami Gwiezdnych Wojen jak i MAD Magazine?

    Może dlatego, że Gwiezdne Wojny mają wiele wspólnego z wyobraźnia, podobnie jak MAD. Ale patrząc prawdzie w oczy, oddani fani Gwiezdnych Wojen, przeczytają wszystko co ma w sobie Gwiezdne Wojny. I z powodów naturalnych z czasem stają się tez fanami MAD.



    A dlaczego fani Gwiezdnych Wojen tak szaleją ze względu na tę książkę?

    Jonathan Bresman zebrał cały projekt razem, upewnił się aby uzyskać wspaniałą mieszankę gagów Gwiezdno-wojennych. Są oczywiście nawiązania do filmów, ale też plakatów, reklam i tak dalej. To wspaniały dodatek do gwiezndo-wojennego szaleństwa, zwłaszcza na 30 lecie. Muszę dodać, że Jonathan odegrał nawet małą rólkę w Gwiezdnych Wojnach. Tak mniej więcej. Jednego dnia w sali konferencyjnym w MAD znalazłem go oglądającego DVD. To były Gwiezdne Wojny. Dowiedziałem się, że on pracował trochę w Lucasfilm. Powiedział mi, że jednego dnia kazali mu się przebrać w prymitywny kostium Jar Jara, kazali wyjść na dwór i gonili ciężarówką. Całość nagrano i dano George'owi Lucasowi by ten wiedział jak mniej więcej powinna wyglądać scena z Jar Jarem w Mrocznym Widmie. Jonathan nie wytłumaczył dlaczego on się wciąż przebiera za Jar Jara w biurze. Oczywiście to był piątkowy jeansday. [Jeansday to w pracy biurowej np. każdy piątek, w pozostałe dni tygodnia obowiązuje ścisły dresscode, którego należy przestrzegać - garnitur itp. Jeansday to dzień w tygodniu, w którym nie tylko dresscode nie obowiązuje, ale poza specyficznymi przypadkami jest nie wskazany.]

    Jest jeszcze coś, c byś chciał powiedzieć o swojej karierze w MAD?

    Pracuję w MAD ponad 40 lat, odkąd skończyłem szkołę. Wysłałem do MAD scenariusz, który napisałem ręcznie, dołączyłem też własnoręcznie zaadresowaną kopertę ze znaczkiem, gdyby go odrzucili. Kilka tygodniu później znalazłem tę kopertę w skrzynce. Byłem rozczarowany. Dopiero później zdecydowałem się ją otworzyć, aby przeczytać czy mi napisali, "Spróbuj ponownie", czy raczej coś innego. W kopercie jednak była tekturka, a w niej notatka, która mówiła, "ha pewnie myślałem, że odrzuciliśmy twój scenariusz. No cóż, nabraliśmy cię. Prosimy pozostań z nami w kontakcie bo chcemy byś jeszcze napisał coś dla MAD" był tam też czek podpisany przez Nicka Meglina, współredaktora, który niedawno poszedł na emeryturę.

    Po 15 latach przyszedł ten list od George'a. Ale najważniejsze jest to, że parodie, które lubię pisać, przynoszą zysk. A ja wciąż czekam na mój drugi czek z MAD, który jest już 44 lata opóźniony. Ale podobno ma przyjść w ciągu pięciu lat, jeśli nie to zadzwonię do nich i złożę zażalenie. No dobra za sześć lat.

    Pozostałe dwa wywiady dotyczące MAD About Star Wars można przeczytać: tutaj i tutaj.
    KOMENTARZE (0)

    Wywiad z Michaelem Reavesem

    2007-11-15 22:57:00

    Pół miesiąca temu w USA ukazała się najnowsza książka Michaela Reavesa (Darth Maul: Łowca z mroku) i Steve’a Perry’ego (Cienie Imperium) pt. Death Star. Nie jest to pierwsza kooperacja tych dwóch autorów, już wcześniej napisali razem: Medstar I: Chirurdzy polowi i Medstar II: Uzdrowicielka Jedi.

    W tej książce punktem wyjścia jest stwierdzenie Obi-Wana Kenobiego „To nie księżyc. To stacja kosmiczna”. Zobaczymy przede wszystkim stacje jako miejsce codziennej pracy, owszem Darth Vader gdzieś się kręci, ale raczej przypomina szefa korporacji, większość to historia robotników, pilotów, szturmowców, doktorów, bibliotekarzy, i tak dalej. A co najlepsze facet, który odpowiada za zniszczenie Alderaanu na prawdę nie lubił tej roboty. Wywiad z Michaelem Reavesem przeprowadził Hank Stuever z Washington Post.

    Washington Post: Czytając tę książkę zdałem sobie sprawę, że nie widzieliśmy zbyt wiele Gwiazdy Śmierci w filmie w roku 1977, czyż nie? Był tylko hangar, jakieś przejścia, przepaść mostek...

    Michael Reaves: Jest ogromna, skoro są tam miliony osób na pokładzie. Jeden człowiek nie mógłby zwiedzić całego tego miejsca w ciągu swego życia. Ale na prawdę nie wiem, po co tam była zgniatarka na śmieci, to jedna z najgłupszych rzeczy we wszechświecie jak się o niej pomyśli trochę.

    Washington Post: Ale przy tym faszystowskim wyglądzie wnętrz, nigdy nie przyszło mi na myśl, że Gwiazda Śmierci mogłaby mieć restauracje, szczęśliwe godziny, luksusowe apartamenty czy tereny rekreacyjne. Wychodzi na to, że tam na prawdę było wiele rzeczy wymieszanych.

    Michael Reaves: Na początku punktem wyjścia było dla nas to, że nie każdy na pokładzie Gwiazdy Śmierci jest czarnym charakterem. Tak jak ukazał to Kevin Smith w "Sprzedawcach" ktoś musiał być hydraulikiem. I od tego właśnie zaczęliśmy, chcieliśmy ukazać wydarzenia oryginalnego filmu, ale z wielu różnych punktów widzenia, ludzi którzy są sprzymierzeni z Imperium, ale zdają sobie zdawać sprawę, że to co miało być tak wspaniałe, wcale takim nie jest.

    Więc mamy tych wszystkich ludzi na pokładzie, oni nie chodzą w uniformach i nie pokazują Sieg Heil każdego dnia. Muszą też mieć bary, miejsca w których można zjeść...

    Washington Post: Niektórzy ludzie używają terminu "Gwiazda Śmierci" by opisać struktury które są nieprzyjemne, które napawają złym przeczuciem jak parkingi, garaże, biura, McRezydencje, podziemia Crystal City, bunkier Dicka Cheneya. Czy masz jakąś "Gwiazdę Śmierci" w swojej okolicy czy w życiu?

    Michael Reaves: Prawdopodobnie wnętrze Universal Studio. Dużo długich korytarzy, bardzo szarych, beżowych. Zastanawiam się czy właśnie to [George] Lucas miał w myśli, tworząc wygląd wnętrza Gwiazdy Śmierci.

    Washington Post: Czy pod koniec powieści powinniśmy się czuć źle, że giną ludzie (i obcy pracujący), kiedy Luke trafia w luk wentylacyjny. Czy może zasługują na taki los, za to że byli sługusami Imperium.

    Michael Reaves: Ja się czułem źle. Owszem to nieźle wybuchło, ale jak zaczynasz myśleć to tam było mnóstwo ludzi. Może nie rodzin, bo to w końcu był okręt wojenny, ale bardzo wielu ludzi. 99 % z nich nawet nie wiedziało co się wyprawia, wykonywali swoją robotę. A potem kolejną, to nie była wojna.

    Zawsze myślałem, że Luke czuł się bardzo źle kilka dni po tym wszystkim.

    Washington Post: Sześć lat później, w "Powrocie Jedi" ci dranie zbudowali kolejną Gwiazdę Śmierci! (Lub dwie trzecie z niej). Czy to nie było za szybko?

    Michael Reaves: Ludzie się mocno o to spierają. Pierwszą budowano 20 lat, zaczęto pod koniec "Zemsty Sithów" , to czemu następną zbudowano tak szybko? Moim zdaniem odpowiedź brzmi taka, że to pierwszą budowano długo z powodu: biurokracji.

    Ale to nie koniec Reavesa w Gwiezdnych Wojnach w przyszłym roku czeka nas seria trzech powieści pt. Coruscant Nights tegoż autora. A recka Gwiazdy Śmierci będzie najpóźniej w przyszły weekend, ale to tak gwoli prywaty.
    KOMENTARZE (0)

    MAD About Star Wars - wywiadów c.d. - Dave Sayne

    2007-11-05 23:28:00

    Na oficjalnej pojawił się drugi wywiad z innym współautorem książki MAD About Star Wars, będącej kompilacją najlepszych parodii z 30 lat opublikowanych w magazynie MAD, które zebrał i opisami opatrzył Jonathan Bresman. W wydaniu tym jest też wiele prac pisarza pracującego dla MAD, Davida Sayne'a. Oto z nim wywiad:.

    Który film z serii sprawił, że stałeś się fanem?

    Miałem sześć lat w 1977, kiedy mój umysł ogarnął oryginalny film. Widziałem go w kinie 14 razy myślę, że to był idealny sztorm w tamtym wieku, właściwy film. On mnie obezwładnił natychmiast. No i jest jeszcze jedna rzecz, która pochodzi z tamtych czasów, to nie w Annie Hall chcieliśmy się bawić z przyjaciółmi. I nie biliśmy się o to, kto ma być Alvym.

    Czy byłeś tym rodzajem dziecka, które bawiło się zabawkami z Gwiezdnych Wojen?

    Miałem stół od ping-ponga pokryty figurkami i statkami, jakie tylko wpadły mi w łapy. Moja pierwsza zabawka miała Świąteczny (Bożonarodzeniowy) certyfikat wczesnego ptaka, i jak sobie przypominam, nudno się nią bawiło. Można było powiedzieć "spójrz na mnie, dowodzę rebelią... i mam certyfikat." Ale najlepszym momentem było to jak dostałem w końcu figurkę Hana Solo. Aż do wtedy była to zabawa jak w Ligę Sprawiedliwych bez Batmana. Po prostu nie można i tyle.



    A czy nadal kolekcjonujesz zabawki z Gwiezdnych Wojen?

    Raczej nie, ale kilka lat temu moja żona w Toronto znalazła dwujęzyczne wydanie gry Escape from the Death Star. uciekanie z Gwiazdy śmierci jest ciekawsze gdy nazywa się to L'Evasion De Death Star. Dopiero teraz dochodzi do mnie, że nie wiem czemu nie przetłumaczyli frazy "Death Star" na francuski?

    A jako niekończący się pisarz komik dla MAD Magazine, kto twoim zdaniem jest najśmieszniejszy w sadze Gwiezdnych Wojen?

    Han Solo. Każdy kto odpowiedziałby "Wiem" kiedy księżniczka Leia mówi mu, że go kocha, i kiedy zanurza się wewnątrz komory karbonizacyjnej jest moim typem komedianta. Wygląda na to, że niebezpieczeństwo wyzwala w Solo tego typu komediowość. w ROTJ podobnie, gdy są zawożeni nad jamę Sarlacca, Han zauważa, że mu się poprawia wzrok, bo teraz widzi rozmazaną maź. To jest ten wspaniały typ komedii. A na drugim miejscu, jest dziwny Too-Onebee, droid medyczny. Koleś który ma twarz jak mikrofon Elvisa.



    A czy byłeś kiedyś na konwentach fanowskich jak Comic-Con czy inny konwent SF?

    Byłem na Celebration IV w L.A. w tym roku i było niesamowicie. Dla mnie najważniejsze było zdobycie autografu Richarda LeParmentiera. Podziękowałem mu, za przerażanie mnie w czasach dzieciństwa, a on powiedział, że wiele osób mu to mówi.



    A jak stałeś się pisarzem dla MAD Magazine?

    Byłem na praktyce w MAD w college'u, na podstawach artykułów wysyłanych przez wolnych strzelców, które z czasem stały się kolekcją politycznych książeczek dla dzieci. Potem pisywałem tylko w szkolnej gazetce. I kontynuowałem współprace z MAD na zasadzie wolnego strzelca, dopiero w 1995 dołączyłem na do redakcji, gdzie pozostałem do roku 2001. A obecnie czasem dla nich pisuje, a oni są na tyle głupi, że kupują moje artykuły.

    A jaka była pierwsza parodia Gwiezdnych Wojen dla MAD Magazine, którą napisałeś?

    Napisałem fragment o nazwie "Star Wars Playsets You May Have Missed" który był powiązany z wydaniem Wersji Specjalnej.



    A która parodia z tych, które napisałeś dla MAD jest twoją ulubioną?

    Pisałem parodię Zemsty Sithów. I gdybyś mi w wieku 6 lat powiedział, że będę pisał parodię Gwiezdnych wojen dla Mad Magazine, roześmiałbym ci się w twarz. A teraz po 30 latach, dokładnie to zrobiłem, krąg się zamknął.

    A dlaczego Gwiezdne Wojny sprawiają tyle radości w parodiach?

    Gwiezdne Wojny są ważną ikoną pop kultury, od przeszło 30 lat. Więc kiedy zaczynasz z miejsca, znanego szerokiej publiczności, które ona kocha i zaczynasz się z niego nabijać. Te tematy są bardzo uniwersalne, a postaci dobrze naszkicowane, można je umieścić w innych sytuacjach a one wciąż są zabawne (chodzi mi o fanfilmy w stylu "Chad Vader" czy "Troops"). A poza wspaniałymi postaciami, Gwiezdne Wojny w swym SFowym świecie mają na tyle dziwnych rzeczy, że można znaleźć tam wiele zabawy. A w każdym filmie, nie wiadomo jak dobrym, znajdą się rzeczy, które są bez sensu, a my zawsze w MAD staramy się je parodiować. Dlatego w Epizodzie III, kiedy go parodiowaliśmy, to zadaliśmy pytanie "Dlaczego chcąc ukrywać Luke'a od jego ojca, zostawiliśmy mu to samo nazwisko"? Nigdy na to nie usłyszałem dobrej odpowiedzi. Jak ktoś ją ma niech mi da znać.



    A dlaczego fani Gwiezdnych Wojen mieli by kupować MAD about Star Wars?

    Jeśli jest się zbieraczem, fajnie jest mieć cały materiał zebrany w jednym miejscu. I to z fragmentami które widziałem, z komentarzami parodiami to na prawdę bardzo fajne. To coś w stylu komentarza DVD, który daje nam trochę więcej informacji jak w MAD parodiujemy. No i klej, którym sklejono grzbiet książki, na prawdę dobry towar.
    KOMENTARZE (0)

    Wywiad z Jonathanem Bresmanem autorem MAD about Star Wars

    2007-10-26 21:05:00

    Nakładem wydawnictwa Del Rey Books ukazał się właśnie MAD about Star Wars, kompilacja najlepszych parodii magazynu MAD poświęconych Gwiezdnym Wojnom przez 30 lat. wszystkie zebrał i odpowiednio opisał Jonathan Bresman, a na oficjalnej znalazł się z nim wywiad. Bresman jest autorem wydanego także i u nas Albumu z Mrocznego Widma

    Czym zajmujesz się w MAD Magazine?

    Jestem starszym redaktorem w MAD Magazine. Moim podstawowym zadaniem jest rekrutowanie nowych rysowników i doszlifowanie ich umiejętności, by byli zabawniejsi. Wiele się dzieje na świecie, szukamy prac nowych ilustratorów czy to online czy też dzwoniąc i mówiąc "Hej, chcesz pracować dla MAD?" Ja pracuję z nimi by stworzyć nowe postaci do magazynu. Zajmuje się też, jeśli zachodzi taka potrzeba z innymi wydawcami, z którymi chcemy podzielić się pomysłami jak książki MAD czy prace w innych mediach.

    Ale wcześniej pracowałeś dla Lucasfilmu. Jak długo?

    Tak pracowałem w Lucasfilm przed MAD. Ale oto chronologia. Wpierw miałem praktykę w MAD w college'u w 1993, a potem praktykowałem w Marvel Comics, Valiant Comics, "Late Show with David Letterman", wszystko w ciągu jednego lata. A potem w lecie 1994 miałem praktykę w Lucasfilm, a oni po prostu mnie zatrzymali na jakieś 6 lat. Właściwie to wróciłem do nich latem 1995. Początkowo pracowałem nad kronikami Młodego Indiany Jonesa oraz Zabójczym Radiem. W 1995 byłem asystentem w postprodukcji serialu Młody Indiana.

    Dodatkowo w lecie 1995 pracowałem przy preprodukcji Epizodu I. Wdrożyłem się w pracowanie nad poszukiwaniem konceptów dla Mrocznego Widma i kontynuowałem tę pracę w domu, ponieważ musiałem wrócić do szkoły. Gdy ukończyłem college, wróciłem na Skywalker Ranch i pracowałem tam od 96 do chyba końca 1999.

    A mógłbyś opisać najdziwniejsze rzeczy, które robiłeś w Lucasfilm?

    To co było zarówno zabawne jak i dziwne to sposób w jaki powstawał Epizod I. George, jeśli pamiętam dokładnie, nazywał to trójwymiarowym tworzeniem filmów, a to znaczy, że jednocześnie pracował nad preprodukcją, produkcją i postprodukcją, głównie dzięki swoim cyfrowym możliwością.

    George jest znany z tego jak bardzo dokładnie pilnuje szczegółów podczas tworzenia swego uniwersum. Na przykład jego twórcy od potworów mają podłoże z zoologii jak Terryl Whitlatch. Jego projektanci pojazdów mieli doświadczenia w projektowaniu samochodów jak Jay Shuster czy Doug Chiang. I aby im pomóc on tworzy zespoły rozwijające. Ja pracowałem w jednym z nich. I kiedy tylko mieliśmy problem ze znalezieniem rzeczy w prawdziwym świecie, nad którą moglibyśmy medytować i badać by dalej eksperymentować, wtedy Ben Burtt nagrywał daną scenę na podstawie rzeczy z departamentu artystycznego czy z wykorzystaniem aktorów tak byśmy mieli jakąś podstawkę.

    Ale to co było prawdopodobnie najbardziej dziwną rzeczą, było jak Ben Burtt używał mnie jako fotopodstawy do Jar Jara Binksa. Przyszedł do nas w piątek po południu i powiedział do mnie i do Koichi Kurisu, który był podobnie jak w zespole i rzekł: "dobra, w poniedziałek pokręcimy trochę animatyki/videomatyki. To będzie scena w której wysoki Rycerz Jedi i niezdarny, tyczkowaty obcy uciekają przed czołgami. Chyba nie muszę mówić, kto będzie ślamazarnym tyczkowatym obcym." Powiedział. "Jon, w ten weekend dział artystyczny przygotował maskę Jar Jara dla ciebie. Gdybyś tylko mógł ubrać pomarańczowy strój na poniedziałek byłoby wspaniale."

    W tamten weekend, Ellen Moon Lee, moja przyjaciółka, która pracowała w departamencie artystycznym chodziła po różnych sklepach w Bay Area próbując znaleźć pomarańczową tunikę dla mężczyzny. Niestety bez powodzenia. Ostatecznie skończyło się na pomarańczowym łączonym stroju. W poniedziałek kazano mnie i Koichi udać się na wzgórza wokół Skywalker Ranch i odegrać scenę, którą później zrobią Ahmed Best i Liam Neeson, a artyści cyfrowi poprawią występ Ahmeda, przemieniając go w Jar Jara.

    Nie byliśmy prawdziwymi, przez to trudno było nam udawać strach przed ścigającymi nas czołgami, jak by chciał Burtt, więc Ben zdecydował w pewnym momencie by sprowadzić pickupa by nas ścigał. To było przerażające, bo jemu zależało tylko na ujęciu, alebł nim tak zajęty, że nie patrzył jak jeździł, raczej wyglądał przez boczne okno i patrzył na kamerę, naciskając przy tym pedał gazu i kierując się w naszym kierunku.

    Spędziliśmy mnóstwo czasu unikając przejechania przez ciężarówkę, ale także rzucania się na ziemię, jakbyśmy chcieli leżeć pod czołgami. Tyle, że George miał w tym czasie całe stado bydła na wzgórzach, które pozostawiało wiele fekaliów, więc nurkowaliśmy w krowim poodoo, byle tylko pomóc George'owi zrobić to ujęcie. Tak, to bez wątpienia była najdziwniejsza rzecz, jaką robiłem w Lucasfilm.

    A jak praca w Lucasfilm przygotowała cię do pracy w MAD?

    Po tym jak skończyłem współpracę z Lucasfilm, robiłem wiele innych rzeczy, zanim ostatecznie wróciłem do MAD Magazine, ale tym razem już jako starszy redaktor. Ale to co było najlepsze w tej posadzie to fakt, że ni musiałem robić żadnych rzeczy inicjujących. Jak podczas praktyk, gdy kazali mi przyklejać do siebie różne rzeczy, aż to wszystko było zbyt ciężkie bym mógł się ruszyć.

    Ale sposobem w jaki Gwiezdne Wojny przygotowały mnie do MAD to raczej pewna wspólna wrażliwość. George jest wielkim fanem MAD, a ja dorastałem czytając MAD. Kiedy George miał zrobić plakat do American Graffiti, jedynym gościem którego chciał był Mort Drucker, weteran karykaturzysta z MAD. Ale także pracownicy ILM mają podobną do MADa wrażliwość. jeśli spojrzy się na parodie MADu, rysownicy jak Mort Drucker czy Hermann Mejia zawsze wrzucali w tło ich kosmicznych ujęć a to umywalkę, a to parę latających butów. śmieszne na swój sposób, ale ILM zachowywał się podobnie. To ILM użył umywalki kosmicznej w scenie bitwy w ROTS. Wierzę też, że w słynnej scenie bitwy kosmicznej w ROTJ gdzieś tam w tle lata but.

    Wiem, od Lorne'a Petersona z ILmu, że komiksowy strip Sergio Aragonesa, z Lukiem który wchodzi do łazienki w kantynie i widzi różne rodzaje pisuarów dostosowane dla każdej z ras, to ów stip wisiał w zakładzie modelarskim ILMu przez lata. Tu panuje podobna atmosfera i podobne poczucie humoru, mimo tego, że twórcy koncentrują się na różnych rzeczach. Czego by nie powiedzieć, że to miliardowy biznes, ale sam pomysł przebrania się w kostium Jar Jara i bieganie przed kamerą to właśnie ta wrażliwość. I to ona właśnie ma wiele wspólnego z tym, co robimy w MAD Magazine.

    A to że Lucasfilm nigdy mnie nie zwolnił, znaczy że mają dużo poczucia humoru. Chodzi o sytuację, kiedy "groziłem" George'owi "karabinem" podczas mojego pierwszego tygodnia na ranczu, kiedy byłem na praktyce i pracowałem przy Młodym Indiania Jonesie. Miałem podróbkę karabinu, który miałem zanieść do Skywalker Sound. Szedłem sobie drogą i zobaczyłem George'a, a on mnie. Więc wycelowałem do niego i powiedziałem "hej, będą jakieś podwyżki na Ranczu?".

    A on się na mnie popatrzył. Wtedy usłyszałem, w głowie głosik, który mi powiedział "że skoro ja wiem, kim jest George, nie znaczy, że on wie kim jest Bresman. No i celowałem do niego z broni."

    Poczułem się strasznie, szybko odłożyłem broń i nerwowo powiedziałem. "Panie Lucas, nie musi być żadnych zmian płacowych. jestem na praktyce. pierwszy tydzień." On mnie chwilę potrzymał w niepewności a potem powiedział "No dobra, tylko nie poluj na jelenie". I mnie nie wyrzucili.

    A czego fani mogą oczekiwać po twojej nowej książce MAD About star Wars?

    To co śmieszy w MAD about Star Wars to nie tylko sentymentalna wycieczka przez 30 lat., ale także możliwość dodania wielu anegdotek zza kulis, zarówno po stronie Lucasfilmu jak i MAD Magazine.

    Jest choćby wspaniała historyjka z parodią Imperium kontratakuje. wtedy MAD Magazine dostał list fanowski od George'a w którym piał jak mu się to podobało. Ale w tym samym czasie MAD dostał inny list, tym razem od prawników George'a żądających wstrzymania publikacji i grożących akcjami prawnymi. Wtedy Bill Gaines, który był wydawcą w tamtym czasie, wysłał list George'a do jego prawników i poprosił by uzgodnili to ze swoim szefem. Po tym MAD nigdy już nie słyszał o prawnikach Lucasfilm.

    Było wspaniale móc obejrzeć jeszcze raz te żarty, które MAD robił przy okazji oryginalnej trylogii, jak choćby Darth Vader to Mr. T. A po tylu latach, Conan O'Brien zrobił małego R2-Mr.T-2, kiedy George pojawił się u niego w programie, to jak spojrzenie na przewidywanie przyszłości przez MAD. Wspaniale jest też przeczytać historie od Jake'a Lloyda czy Anthony'ego Danielsa, o tym jak MAD zrobił coś w swoich parodiach i jak się to powiązało z tym, czego nie zrobił, a co wydarzyło się na planie. tam jest mnóstwo takich anegdotek.

    Myślę, że zarówno fani MAD jak i Gwiezdnych Wojen będą świetnie się bawić przy tej książce.






    KOMENTARZE (0)
    Loading..