TWÓJ KOKPIT
0

Rolph'dan i Książe z Alderaanu :: Twórczość fanów

Rolph'dan i mały Książę, czołgali się przez ciasny tunel wentylacyjny. Nagle zaczęło się im robić jaśniej. Przeciąg był coraz silniejszy. Jedi zauważył wyjście z korytarza parę metrów przed nimi.

- Poczekaj - rzekł do Rona - wyjdę pierwszy.

Jedi wychylił się z otworu w kanale i ujrzał przed sobą głęboką przepaść.

Wyjście znajdowało się na wysokim poziomie Pionowego Miasta. Wiatr na tej wysokości był bardzo silny. W przestrzeni powietrznej tlił się ruch śmigaczy. Z tego piętra nie było widać dna zasnutej gęstą, ciemnobrązową mgłą otchłani. Gwieździste niebo zdawało się być bliżej niż parterowy poziom planety.

Jedi ostrożnie stanął na szerokim gzymsie, przebiegającym poziomo przez ścianę wieżowca. Krawędź przepaści zdawała się być stabilna. Potem pomógł Ronowi wyjść z tunelu i posadził go sobie "na barana". Książę spojrzał na strzeliste budynki. Malutkie światełka mieszały się z czarnym niebem pełnym migoczących gwiazd.

- Nie wiedziałem, że jesteśmy na Nar Shadda - powiedział zdziwiony.

Jedi zastanawiał się jak wybrnąć z tej sytuacji.

Przed nim kilometrowa przepaść, za nim uzbrojeni bandyci, po bokach zerwane krawędzie przestarzałego gzymsu, a na grzbiecie mały chłopiec. To wszystko nie wyglądało najlepiej.

Wtem, Moc znów podpowiedziała mu rozwiązanie. Rolph'dan spojrzał w głąb otchłani i skoncentrował się. Wyczuł znajomą obecność.

- Zamknij oczy i trzymaj się mocno - rzekł do Księcia.

Chłopiec wykonał polecenie. Objął Rycerza za szyję.

Rolph'dan zastanowił się chwilę i ostatecznie podjął decyzję. Odbił się lekko od gzymsu i zeskoczył w głąb przepaści.

Pionowy wiatr zaczynał wiać od dołu z coraz większą prędkością, targając włosy Księcia. Obaj spadali coraz szybciej i szybciej. Piętra wieżowców przewijały się niczym przelatujący statek.

Nagle z mgły wyłonił się znajomy kształt czerwonego śmigacza.

- Przygotuj się na lądowanie! - oznajmił chłopcu Jedi.

Ron ścisnął rycerza jeszcze mocniej.

Rolph'dan ugiął lekko nogi, celując w zbliżający się pojazd. I po chwili.......

BACH!!!

Maszyna zatrzęsła się straszliwie, pod ciężarem lądujących na tylnim siedzeniu pasażerów. Silniki repulsorowe pisnęły z przeciążenia.

- Co jest grane!? - krzyknął wystraszony Zolan, unikając zderzenia z rozpędzoną śmieciarką.

Bothanin wyrównał lot i odwrócił się do tyłu.

- Rolph'dan! - wrzasnął pilot, po czym kiwając nerwowo głową wrócił do kierowania śmigaczem.

- Masz , przyjacielu przykry zwyczaj spadania komuś na głowę - ironizował.

Jedi zapiął Rona w pasy na przednim siedzeniu.

- Mało nie dostałem zawału! - ciągnął pobudzony Zolan.

Rolph'dan zdawał się nie przejmować narzekaniami przyjaciela. Przyzwyczaił się do nich i traktował je z przymrużeniem, swojego jedynego oka.

- To jest Ron Obenon - oznajmił.

- Cześć mały - przywitał się z uśmiechem, pilot - tylko niczego nie dotykaj - dodał pospiesznie.

- A to jest mój kolega, Zolan - powiedział rycerz, klepiąc roztrzęsionego Bothanina po ramieniu.

Czerwony śmigacz, którym latał Zolan, był szybką i smukłą maszyną. Po bokach znajdowały się dwie potężne, metalowe rury wydechowe, a z tyłu na podwoziu były zamontowane dwa silniki repulsorowe. Z maski wystawała para wysuwanych świateł. Półokrągła szyba osłaniała twarz pilota. Na desce rozdzielczej roiło się od różnych przekaźników i świecących przełączników.

Rozpędzony pojazd ciął niczym strzała, Nar Shaddański ruch powietrzny.



Tymczasem porywacze zrzucili płachty przeciw kurzowe ze swoich maszyn, zwanych "Renderami". Trzy zmodyfikowane śmigacze powietrzne stały dumnie po środku hangaru. Naszpikowane bronią z dodatkowymi silnikami nadającymi prędkość.

Drzwi od magazynu odsunęły się.

Bandyci szybko wsiedli do swoich pojazdów i jeden po drugim wylecieli w przestrzeń powietrzną planety. Trzy czarne śmigacze w trójkątnej formacji, mknęły coraz szybciej ulicami Nar Shadda.

- Mam ich na radarze - oznajmił Corellianin, przez komunikator - daleko nie uciekną...



- Hej, Rolph'dan - rzekł Zolan do swojego kolegi - twoi nowi kumple? - spytał pokazując na monitorze radaru trzy zbliżające się punkciki - oho, mają "Rendery".

- Skąd wiesz, że to "Rendery"? - zapytał Jedi, odwracając się za siebie.

Rycerz spostrzegł trzy czarne maszyny, powoli wyłaniające się z mgły.

- Poznałem po rozstawieniu silników - odparł Bothanin - dwa po bokach i jeden schowany z tyłu.

- Ale skąd wiedzieli? - rycerz zahaczył spojrzeniem o małą bransoletkę na nadgarstku Rona.

Że też wcześniej jej nie zauważył.

Szybko zdjął ją z ręki zdziwionego chłopca.

- Co robisz? - spytał Książę.

- To nadajnik - odpowiedział Jedi, wyrzucając błyskotkę poza śmigacz.



-Zorientowali się! - krzyknął siedzący obok Corellianina, Trandoshanin widząc jak mały punkcik na radarze zmienia kierunek lotu.

-I tak im to nie pomoże - odpowiedział Człowiek, wciskając kilka przełączników na konsoli.

Z podwozia maszyny wysunęła się jakaś tajemnicza zapadka. Ludzki pilot uśmiechnął się złośliwie.





Rolph'dan obserwował uważnie goniące ich pojazdy. Zolan uspokajał pasażerów beztroskim tonem.

-Bez obaw, bez obaw, nie mogą nam nic zrobić. No chyba, że.........

Nagle Jedi zauważył jak z jednego ze śmigaczy, wylatuje dziwny pocisk, zostawiający za sobą smugę dymu.

-....użyją torped? - przerwał pilotowi Rolph'dan.

Zolan momentalnie zamilkł, urywając zaczęte zdanie.

Odwrócił się i zobaczył nadlatujący z dużą prędkością, naprowadzany pocisk rakietowy.

Bothaninowi zrzedła mina.

-O w mordę! Trzymajcie się! - krzyknął.

Czerwony śmigacz gwałtownie przyspieszył.



-Co ty wyrabiasz?! - oburzył się Trandoshanin - Nie dostaniemy forsy jak zabijemy chłopaka!

Jego łuskata dłoń skierowała się w stronę przycisku zdalnej detonacji torpedy. Corellianin widząc to, zapiął się w pasy i bez skrupułów obrócił maszynę trzysta sześćdziesiąt stopni w bok.

Nie zabezpieczony jaszczuroczłowiek wypadł z fotela i z krzykiem runął w mglistą przepaść.

-Co jest!? - wrzasnął w komunikator pilot drugiego śmigacza.

-Zlikwidowałem wtyczkę - odpowiedział człowiek - Kontynuować pościg!

Trzy potężne silniki pojazdu zagrzmiały.



Rozpędzona torpeda powoli doganiała czerwony śmigacz. Silniki pojazdu wyły z przeciążenia. Prędkościomierze obijały się o koniec skali.

-Szybciej już nie polecimy - oznajmił Zolan.

-Spróbuję ją zgubić. Uwaga! - dodał pospiesznie pilot.

Nagle maszyna zanurkowała pionowo w dół.

Prędkość lotu odrzuciła wszystkim głowy. Krew napłynęła im do wykrzywionych twarzy.

Torpeda powtórzyła akrobację śmigacza i nadal siedziała mu na ogonie.

Bothanin gwałtownie szarpnął za stery wzbijając rozpędzony pojazd z powrotem w górę. Wymanewrował, przelatując nisko pod grubym mostem łączącym dwa budynki.

Naprowadzający pocisk szybko ominął przeszkodę.

Czerwony śmigacz wszedł ostro w ciasny zakręt, a zaraz potem w następny.

Torpeda wciąż za nim leciała.

- Cholera! - zdenerwował się Zolan, widząc w bocznym lusterku niestrudzony pocisk.

Pilot spojrzał przed siebie.

Kilkaset metrów przed nim wznosiły się zamglone rusztowania jakiegoś wieżowca. Między stalowymi belkami plątały się różne liny, kable i repulsorowe dźwigi.

Bothanin wpadł na pomysł, który był na tyle ryzykowny, że wręcz powinien się udać.

Zwolnił trochę śmigacz, pozwalając torpedzie się dogonić.

- Zolan, co ty knujesz? - spytał niepewnie Rolph'dan.

- Zobaczysz - odparł skupiony pilot .

Cały czas śledził w lusterku lot pocisku.

- No chodź maleńka - gadał sam do siebie.

Gdy pocisk był już dosłownie za nim, Bothanin dodał gazu.

Leciał prosto w rusztowania budynku.

Torpeda była coraz bliżej i bliżej...

Kiedy zdawało się, że wreszcie uderzy w tył maszyny, pilot zanurkował śmigaczem tuż przed konstrukcją wieżowca.

Tym razem rozpędzony pocisk nie zdążył skręcić i wleciał prosto w rusztowania. Ku zdziwieniu wszystkich, żaden wybuch nie nastąpił.

Zolan odwrócił się z uśmiechem do Rolph'dana.

-No i kto jest najlepszy? - spytał dumnie.

Mały Ron wytrzeszczył oczy.

Jedi rzucił się na stery i wzbił śmigacz w górę. Mało brakowało a zderzyliby się z powierzchnią kolejnego mostu.

-Ty jesteś - odpowiedział zdyszany rycerz, opadając na oparcie siedzenia.

Zmieszany Zolan, wrócił do kierowania pojazdem.


1 2 3 (4) 5

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,75
Liczba: 4

Użytkownik Ocena Data
Darth Edziaszka 10 2017-05-30 03:17:13
Mastahier 10 2008-11-15 11:42:29
Gemini 10 2006-01-12 11:38:39
Strangler 9 2004-04-29 20:56:40


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (8)

  • Gemini2006-01-12 11:38:24

    Podobało mi sie. Jasny styl, brak błędów gramatycznych. Ciekawa akcja. Tak trzymać i prosze o więcej. 10/10

  • Dash Onderon2004-07-31 14:33:30

    A ja bym sobie dał 4, ale nie dam bo nie mam skłonności samodestruktywnych. Ale po dwóch latach, uważam, że właśnie tyle mi się należy.
    Bardzo dziękuję za wasze wysokie oceny, ale ten fic nie jest aż taki dobry, przynajmniej z mojego punktu widzenia.

  • Edi2004-07-29 23:59:10

    Bardzo dobre opowiadanie,świetnie oddany klimat Nar Shadda,wspaniałe sceny walki,dialogi,humor tylko trochę krótkie(choć to może nawet pasuje).Gratuluję.9/10.

  • Jagd Fell2004-06-16 17:35:39

    Bardzo mi się podoba. Jest spoko tylko krótkie. Oczywiście nie mam ci tego za złe. Moje opowiadanie posiada siedem stron( jeszcze nie skończone i opublikowane.

  • Kyle Katarn2003-04-08 14:27:30

    Świetne opowiadanko Dash. Właśnie takie
    chciałbym czytać częściej :D Star Warsowe
    w 100%, bez tych niepoważnych udziwnień,
    w których pułapkę wpada wielu autorów
    prozy SW. Napisz coś jeszcze to zostanę
    Twoim fanem :)

  • Dash Onderon2003-02-28 16:31:32

    Cóż mogę powiedzieć...
    Jak na pierwsze opowiadanie jakie w życiu
    stworzyłem, to chyba wasze uwagi są jak
    oscary :) , ale kiedy w wakacje 2002
    brałem do łapy długopis i skrobałem to co
    teraz możecie przeczytać, nie miałem
    zamiaru komplikować wątków, ani wrzucać
    nagłe zwroty akcji, lub tym podobne - a
    nawet jakieś relacje z postaciami z OT
    lub NT ( Nie wiem czy dobrze pamiętam,
    ale skreśliłem jedno zdanie nawiązujące
    do Yody).
    Anor - przez ciebie dostałem rumieńcy...
    jedI - krytyka od ciebie jest u mnie
    zawsze jak najbardziej mile widziana i
    mów... piszę :) to szczerze. ( prawie)
    zawsze piszę to co myślę ( stąd te dwuje
    z polskiego:). A twoje życzenia, to dla
    mnie kolejne rumieńce :))))
    Prawdopodobnie za jakiś czas skończę
    prace nad następnym fanfic'em i to wy
    zadecydujecie czy jest dobry czy
    śmierdzi.
    P.S. Polecam kawałek zespołu The Police
    "When The World Is Going Down".

  • Anor2003-02-13 10:45:21

    Rewelacja, jestem pod wrażeniem!
    Rozbudowane opisy, niewybredne i
    konkretne dialogi, naprawde pierwsza
    klasa. No a pogoń na speederach to
    najlepszy kawałek opowiadania. Nic tylko
    czekać na na kolejne fanfiction'y.

  • jedI2003-01-05 12:52:00

    Super-poprawnie
    stylistycznie
    napisane opowiadanie
    SW (zachowane
    wszystkie klasyczne
    elementy Star
    Warsowej nowelki).
    Wszystko to można
    uznać za coś
    pozytywnego i ja tak
    właśnie to odbieram
    ale brakuje mi tu
    czegoś nowego... no
    bo tak właściwie to
    ludzie mogą
    przeczytać
    opowiadanie twoje
    Dash lub A.D. Fostera
    i wierz mi, że nie
    odbiegają one jakoś
    rażąco poziomem,
    tylko, że abym ja
    sięgnął kiedyś w
    przyszłości po twoją
    książkę, musisz mnie
    czymś zaskoczyć. Tak
    więc możesz śmiało
    stanąć w szeregu z
    dzieisątkami Star
    Warsowych autorów i
    tysiącem fanó
    piszących podobne
    fanfice ale ja
    wolałbym cię widzieć
    w szeregu z Lemem,
    Dickiem i
    Wiśniewskim-Snergiem.
    I tego (patrząc na
    twój piękny obrazek)
    ci życzę.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..