Dzisiaj mamy przyjemność świętować okrągłą rocznicę powstania filmu uznawanego przez wielu za najlepszą część sagi Star Wars. Dokładnie 40 lat temu na ekranach kin w USA pojawiło się „Imperium kontratakuje”. Oficjalna z tej okazji opublikowała filmik przypominający produkcję tego dzieła.
Na Bastionie już dwukrotnie przygotowywaliśmy dla Was serie artykułów związanych z „Imperium kontratakuje”. Za pierwszym razem było to z okazji 30-lecia tego filmu, a za drugim z okazji 40-lecia powstania Gwiezdnych Wojen. Kolejna rocznica jest dobrą okazją do przypomnienia tych artykułów. Zachęcamy do ich przeczytania i mamy nadzieję, że znajdziecie w nich trochę ciekawostek, które Was zainteresują.
Tydzień „Imperium kontratakuje” dobiegł końca. Przez ostatnie dni staraliśmy się uatrakcyjnić obchody trzydziestych urodzin V epizodu Gwiezdnych Wojen. I choć 21 maja już za nami, to rok trwa nadal i nie były to na pewno ostatnie atrakcje związane z tym jubileuszem. Możecie być pewni, że nadal będziemy informować o wydarzeniach związanych z trzydziestoleciem. W końcu największa impreza – Celebration V, dopiero przed nami.
"Imperium kontratakuje" w 1980 roku spełniło chyba wszystkie oczekiwania fanów Star Wars, a nawet je przerosło. Obecnie uważane za najlepszy epizod – ten mroczny i najbardziej dojrzały – jest postrzegane przez ogół za najbardziej lubianą przez miłośników Gwiezdnych Wojen część sagi. Ale czy tak jest naprawdę? Jak wynika z sondy przeprowadzonej na Bastionie na przełomie 2007 i 2008 roku, to właśnie ten epizod na równi z „Zemstą Sithów” polscy fani oglądają najczęściej. Tymczasem pierwsza sonda, którą można znaleźć w trzewiach Bastionu (datowana na 2001 rok) dotyczyła właśnie ulubionego epizodu. Wygrał w niej „Powrót Jedi”, ale oddanych głosów było zaledwie 46. „Imperium…” zajęło trzecie miejsce, zaraz za II epizodem, który jeszcze nie powstał. Teraz kiedy znane są już wszystkie części gwiezdnej sagi przyszła pora na nową sondę (znajdziecie ją w dziale poświęconym Trylogii), która pozwoli określić sympatie fanów. Czy faktycznie wszyscy fani uwielbiają ten epizod? Co z tymi fanami, których przygoda z Gwiezdnymi Wojnami rozpoczęła się od Prequeli? Co takiego dał nam ten epizod, czego już żaden tytuł spod znaku Star Wars nie przebił?
Czekając na wyniki nowego sondażu proponujemy przyjrzeć się temu, co sami fani mają do powiedzenia na temat „Imperium kontratakuje” i jak oni wspominają swój pierwszy seans bez względu na to, czy urodzili się przed czy po premierze.
„(…)jak pomyśleć, że mnie te prawie całe trzydzieści lat ominęło, to aż się smutno robi. Szkoda, że nie urodziłem się prędzej...”
Darth Kamil
„Sam po raz pierwszy „Imperium kontratakuje” obejrzałem w 1997 roku mając zaledwie 7 lat. (…) Od samego początku „Imperium..” było w mojej hierarchii filmów na ostatnim miejscu... Nie wiem czemu, po prostu ten film był chyba dla mnie zbyt trudny w wieku 7 lat, choć scena, gdy Vader wyjawia Luke’owi prawdę zapadła mi w pamięci od razu.
Z perspektywy czasu stwierdzam, że do tego filmu musiałem „dorosnąć”, z czasem stał się moim ulubionym epizodem, sama kaseta z epizodem V jest chyba najbardziej zmasakrowaną kasetą w mojej kolekcji :)”
ogór
„Kasety walały się po domu i rodzice puszczali mi ESB, bym siedział grzecznie. A to dlatego, że zawsze gdy była scena bitwy o Hoth siedziałem cichutko, brałem kartkę i rysowałem te "wielkie potwory" :P Tak, aż tak mi się AT-AT spodobały :) To moje pierwsze wspomnienie z SW :D
Kasety niestety się zjechały, a ja polazłem do podstawówki. (…)
Było lato ‘98 (jak zakładam !). (…) chciałem obejrzeć kolejną Godzillę z Toho :P NA SZCZĘŚCIE Godzilli żadnej nie mieli i z braku laku wziąłem te ANH. No cóż, skończyło się na tym, że następnego dnia trzeba było jechać po ESB i RotJ :P”
Matek
„Niewiele pamiętam, bo było to bardzo dawno, jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku :D
Przypominam sobie, że wrażenie zrobiła na mnie, jak pewnie na większości, bitwa o Hoth”
Urthona
„Dla mnie "Imperium kontratakuje" to absolutny początek. Była jesień roku 1985, jeszcze chodziłem do "0" w przedszkolu. Czytać nie umiałem. W przedszkolu chyba nawet słyszałem coś o jakimś Vaderze, ale nie wiedziałem o co chodzi. Pewnego dnia Tata zabrał mnie do kina, nieistniejącego już "Piasta". Lubiłem chodzić na filmy, acz wolałem te z dubbingiem. To chyba był jeden z pierwszych, na którym były napisy. Oczywiście sam sobie bym nie poradził. Tata czytał mi wszystko. Każdy tekst. A ja chłonąłem jak mogłem. I powiem tylko, to było coś. Gdy wróciliśmy z kina, zwłaszcza w ciągu następnych dni, starałem się wszystko zapamiętać. Przeżyć jeszcze raz. Kto wie, może zapisać, gdybym umiał. Ale głównie starałem się narysować. Zapamiętać fabułę i wspaniałe, kolorowe obrazy.(…)
Pamiętam (…) imperialnych oficerów, którzy w pewien sposób kojarzyli się z armią radziecką, tak zupełnie naturalnie. W końcu oni też stacjonowali u nas wbrew naszej woli, ta niechęć była, może nie nazwana, ale wyczuwalna. W to Imperium doskonale się wpasowywało. I to sprawiało, że ten film, poza tym, że był fascynujący, sprawiał wrażenie prawdziwego. Chciałem, by tamten świat istniał i pewnie chciałbym się tam znaleźć.
I pamiętałem jeszcze postać o wielkiej charyzmie, która robiła wrażenie - Lorda Vadera.(…)”
Lord Sidious
„V obejrzałem mając 3 czy 4 latka.(…)
Otóż "Imperium" było pierwszym filmem Star Wars jaki obejrzałem. Dlaczego tak mocno to pamiętam? Bo pudełka się w wypożyczalni pomyliły. Pamiętam jak dzisiaj, że z tyłu były zdjęcia z IV. Dzisiaj pamiętam już tylko Luke`a siedzącego obok R2.
W każdym razie byłem za mały, żeby dużo z tego pamiętać, ale pamiętam wyraźnie asteroidy i Bitwę o Hoth. Tego nie zapomnę nigdy :D Dziwne, że np. pojedynek Vadera i Luke`a już nie pamiętam :]”
Bolek
„Będę powtarzał frazesy, ale muszę to napisać: „The Empire Strikes Back” to najlepsza i niedościgniona pod względem poziomu całości część sagi Star Wars.(…)
Początkowo „Imperium kontratakuje” nie zrobiło na mnie tak wielkiego wrażenia, jakie wywarło na mnie później (a wywarło olbrzymi zachwyt). Tak jak napisał ogór - do TESB trzeba dojrzeć. Gdy byłem trzynastolatkiem w tym filmie brakowało mi spektakularnej bitwy kosmicznej w finale oraz jednoznacznego zwycięstwa "dobrych". Po latach i po kolejnych seansach (m.in. video, Polsat) utwierdziłem się w przekonaniu, że te owe rzekome "braki" nie są wadami, lecz zaletami. Dopiero po osiągnięciu pewnego wieku zacząłem doceniać posępny, przygnębiający klimat tego filmu, misternie prowadzoną akcję, chwilowy sukces Imperium, czy też kończący film, jakże przejmujący cliffhanger.”
Balav
„Imperium kontratakuje po raz pierwszy ujrzałam tego samego dnia co „Nową nadzieję”, (…). Miałam 5 lat, byłam z rodzicami u ich przyjaciół, a oni mieli SW na VHSach (swoją drogą, to były stare wersje). Ten wieczór do dziś pozostaje jednym z najważniejszych i najbardziej niesamowitych wspomnień z mojego dzieciństwa. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, byłam pod olbrzymim wrażeniem.”
Kasis
„Ja widziałem TESB na Polsacie w 2002. (…) w listopadzie 2003 puszczono film jeszcze raz, (…) Była to edycja specjalna. Film mi się spodobał, ale ja wtedy wolałem AotC i to był mój ulubiony epizod. Dopiero po kilku latach przejrzałem na oczy.”
Mistrz Seller
Jak mówi Lord Bart „(…)jest to jeden z nielicznych filmów, który pokazuje zwycięstwo "tych złych" i robi to naprawdę z klasą.”
Balav: „W TESB są sekwencje niezapomniane, do dziś wywołujące na moich plecach ciarki, pomimo wielokrotnego oglądania tego filmu. Takich scen jak atak AT-AT na bazę Echo (gdzie pojawia się gen. Maximilian Veers, jedna z moich ulubionych postaci Sagi, (…)), ucieczka Sokoła w pas asteroid, pierwsza scena ukazująca Eskadrę Śmierci i przelatujący Egzekutor (gdy pierwszy raz rozbrzmiewa "The Imperial March"), zamrożenie Solo w karbonicie, pojedynek father vs son w Cloud City się nie zapomina. Nie tak dawno oglądałem OT z mamą mojej narzeczonej (…). Widziała Gwiezdne wojny po raz pierwszy w życiu. „Imperium kontratakuje” zrobiło na niej największe wrażenie, udzieliły się jej autentyczne emocje - to świadczy o niezwykłej sile tego filmu nawet trzydzieści lat po premierze.”
Nie ulega zresztą wątpliwością, że Epizod V dał nam wiele dobrego i zachwyca nas niejednym.
„Za co kocham "Imperium..."?
bitwa o Hoth i wygrana Imperium ;)
walka Dartha Vadera z Lukiem (wyznanie Sitha było dla mnie szokiem :D)
miasto w chmurach i Lando - strasznie lubię jego postać i tą kolorystykę miasteczka nad Bespin,
niedokończony problem Hana z karbonitem - jakie było moje zdziwienie, kiedy nagle okazało się, że nie dowiem się co dalej z Hanem w tym samym filmie :(
kosmiczny ślimak <3
szkolenie Luke`a na Dagobah i Yoda (…)
Imperator (…). W końcu pokazali "tego bardzo złego".”
Darth Kamil
„V epizod do dziś pozostaje moją ulubioną częścią, na równi z IV. Ujrzałam je tego samego dnia i to one oba zaraziły mnie tą magią. Uwielbiam w nim wszystko, historię, dialogi, nastrój, większe zawirowania i pogmatwanie życia bohaterów, zwroty akcji, uczucia, które niesie, najlepsze sceny i dialogi miłosne w filmach SW, muzykę (…). I za to, że pomimo kolejnych seansów (tak samo jak w przypadku innych części), za każdym razem zauważam coś nowego :] To bogactwo jest cudowne.”
Kasis
„Za co cenię TESB? Za piękną planetę Hoth, za jak zawsze wymiatającego Hana Solo, za jak zawsze fenomenalnego Vadera, za Yodę, za Admirała Pietta, za poświęcenie Kapitana Needy, za pojedynek między Luke`em a Vaderem, za duet C-3PO&R2-D2 za zaskoczenie Hana, Leii i Chewiego jak Vader wstał z fotela, za Bobę Fetta, za IG-88, za "Marsz Imperialny" i jego przewijanie się w całym filmie!”
Vergesso
„Dzięki Star Wars i "Imperium" zacząłem poznawać pierwsze słówka po angielsku. Powtarzanie cytatów, czy haseł (eks łing klass :D) dało efekty. Rozszerzona matura 85%, podstawowa 100% :D Kocham cię Imperium <3”
Bolek
Swoimi wspomnieniami możecie podzielić się z innymi fanami w tym miejscu
Natomiast na koniec prezentujemy kilka mało znanych zdjęć z planu „imperium kontratakuje”, które znalazły się w majowym numerze amerykańskiego wydania czasopisma „Maxim”.
Swoimi spostrzeżeniami na temat tego Tygodnia oraz przyszłych odsłon cyklu możecie podzielić się w tym temacie na forum.
Natomiast wszystkich uczestników Dni Fantastyki we Wrocławiu (25-27.06.2010r.) już teraz zapraszamy na spotkanie z redakcją Bastionu, na którym uchylimy rąbka tajemnicy odnośnie kolejnych Tygodni, a plany są naprawdę ciekawe.
Boba Fett. Tej postaci nie trzeba przedstawiać fanom Gwiezdnych Wojen. Jest jednym z symboli gwiezdnej sagi, uwielbianym bohaterem, który od początku roztaczał wokół siebie aurę tajemniczości. Tym, od którego „zaczęli się” Mandalorianie. W swojej gwiezdnowojennej karierze trafił chyba do wszystkich możliwych rodzajów produktów sygnowanych napisem Star Wars: filmów, seriali animowanych (Droids, The Clone Wars), książek, komiksów, gier wszelkiej maści, a jeśli sprawdzą się plotki, to pojawi się również w pierwszym aktorskim serialu Star Wars.
O ile jego debiut przypadł na jeden z najmniej chlubnych tytułów spod szyldu Star Wars (Holiday Special), to właściwe wielkie wejście miało miejsce w jednym z koronnych kryształów Gwiezdnych Wojen – V epizodzie. I to właśnie tej pierwszej kinowej odsłonie przygód „najlepszego łowcy nagród w galaktyce” się przyjrzymy. Poniżej znajdują się wypowiedzi wielu osób, związanych z powstawaniem „Imperium kontratakuje”, na temat, chyba najsłynniejszej, postaci drugiego planu Gwiezdnych Wojen.
Pierwszy oficjalnie opublikowany opis Boby Fetta.
„Niewiele wiadomo o Bobie Fettcie. Nosi częściowo mundur imperialnych Shocktrooperów, wojowników z dawnych czasów. Shocktrooperzy przybyli z odległej części galaktyki i nie zostało ich już wielu. Zostali zgładzeni przez rycerzy Jedi podczas Wojen klonów. Nie jest wiadome, czy Boba był Schocktrooperem. Jest najlepszym łowcą nagród w galaktyce i mało go obchodzi dla kogo pracuje – póki dobrze mu płacą.”
— Bantha Tracks #5 (lato 1979)
George Lucas, autor historii i producent
„[Darth Vader] na początku był takim intergalaktycznym łowcą nagród, ewoluował w groteskowego rycerza, a kiedy zagłębiłem się bardziej w rycerski etos stał się raczej mrocznym wojownikiem niż najemnikiem…. Rozdzieliłem tę postać i to właśnie z wczesnych koncepcji Dartha Vadera jako łowcy nagród powstał Boba Fett.”
— Once Upon A Galaxy: A Journal of the Making of The Empire Strikes Back (wrzesień 1980)
Ralph McQuarrie, illustrator, projekty
“Siedziałem na spotkaniu z Georgem, szkicowałem na kawałku papieru podczas robienia notatek. Opowiadał o Hoth, a ja myślałem o odpowiednim kostiumie. Kiedy George ujrzał szkic, powiedział ‘to byłby dobry łowca nagród. Rozwiń to i zrób z tego faceta z gadżetami wszelkiej maści w kostiumie – rakiety i takie tam – którymi mógłby się bronić.’”
— The Art of Ralph McQuarrie (kwiecień 2007)
Joe Johnston, reżyser artystyczny-efekty wizualne
„Zaprojektowałem finalną wersję Boby Fetta. Ralph i ja pracowaliśmy nad wstępnymi projektami i wymienialiśmy się w kółko pomysłami. Pierwotnie, Boba Fett był częścią grupy, którą nazywaliśmy Super Szturmowcami, którzy byli bardzo zaawansowanymi technicznie grupami uderzeniowymi, i wszyscy wyglądali tak samo. Ostatecznie z tego wyewoluował pojedynczy łowca nagród. Narysowałem kostium Boby i spróbowałem, żeby wyglądało jakby miał na sobie części z różnych zbroi. To był symetryczny projekt, ale pomalowałem go tak, że wyglądało jakby połączył odnowione części i spersonalizował swój strój; miał małe trofea zwisające u paska, i małe warkoczyki z włosów, które wyglądały prawie jak kolekcja skalpów.”
— Star Wars: The Annotated Screenplays (Wrzesień 1997)
Robert Watts, współproducent
„Kiedy po raz pierwszy ujrzałem kostium, to nie był jeszcze Boba Fett. Był zupełnie biały. To miał być ‘super szturmowiec’. [Asystent montażysty] Duwayne Dunham przywdział kostium, żebyśmy mogli go obejrzeć, ale niezbyt pasował. Do tej chwili nigdy nie zdołałem dać mojemu [przyrodniemu bratu] Jeremy’emu pracy przy filmie. Więc zadzwoniłem do niego i powiedziałem ‘Jeśli kostium będzie pasował, to masz tę rolę’. Przyjechał i kostium pasował.”
— Star Wars Insider #101 (maj/czerwiec 2008)
Jeremy Bulloch, aktor (Boba Fett)
„Ubrałem kostium i włożyłem hełm. Było tam mnóstwo małych gadżetów i ochraniacze na kolana (…). Pomyślałem ‘To wygląda całkiem nieźle!’ Był tam też plecak odrzutowy. Znalazłem, to co uznałem za moje włosy, więc włożyłem je pod hełm, żeby zwisały w dół. Kiedy pokazałem się George’owi Lucasowi powiedział ‘Co tak śmiesznie zwisa z twojego hełmu?’ Spytałem ‘Czy to nie są włosy tej postaci?’, ‘Nie’ odparł Lucas, ‘to skalp Wookieego – powinien być przywiązany do twojego paska.’”
— Lucasfilm Fan Club Magazine #21 (zima 1994)
Jeremy Bulloch
„Ruszałem się sporadycznie, tylko troszeczkę, ponieważ im mniej robisz, tym silniejszy jest bohater. Więc po prostu stałem z biodrem skierowanym w jedną stronę i trzymałem broń w charakterystyczny sposób. On jest świadom, że coś może się wydarzyć w każdej chwili, więc jest szybki jeśli chodzi o broń. Jest już odbezpieczona. Doskonale zdaje sobie sprawę, z tego co dzieje się za nim. Może porusza się wolno, ale jest zabójczy, kiedy już się nagle ruszy. Myślałem o Bobie Fettcie, jak o Clincie Eastwoodzie w zbroi.”
— Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)
Duwayne Dunham, asystent montażysty
„Wiecie, że Boba Fett nosi ostrogi? To był Clint Eastwood w odległej galaktyce. [Sound Designer Ben Burtt] doczepił mu ostrogi, żeby idąc korytarzem mógł wydawać dźwięk „brzdęk, brzdęk, brzdęk…”
— StarWars.com video interview (maj 2007)
Jason Wingreen, oryginalny głos Boby Fetta z 1980 roku
„Mój agent zadzwonił do mnie i powiedział, żebym udał się do studia nagraniowego, gdzie spotkałem Gary’ego Kurtza i Irvina Kershnera. Zwykle widzisz twarz aktora, którego dubbingujesz i musisz zsynchronizować słowa z ruchem jego warg. Ale tutaj to nie było problemem – mogłem mówić kwestie kiedykolwiek. Przygotowałem się, oni przewinęli film kilka razy i powiedziałem kwestie. Kershner wyszedł i powiedział sugestię czy dwie, i wrócił do reżyserki, powtórzyłem je i to był koniec.”
— Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)
Jeremy Bulloch
„Jednego dnia siedziałem w kostiumie Boby Fetta i spytano mnie, czy nie miałbym nic przeciwko, żeby zagrać imperialnego oficera, bo nie było nikogo do tej roli. Poszedłem do garderoby, zostałem przebrany w uniform imperialnego oficera i zagrałem postać, którą teraz w karciance firmy Decipher nazwano porucznikiem Sheckilem. To była scena w Mieście w Chmurach, kiedy księżniczka Leia mówi ‘Luke to pułapka’ – a ja ją odciągam. Chwilę wcześniej widzicie mnie jako Bobę strzelającego do Marka Hamilla.”
— Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)
Scott Chernoff i Jon Bradley Snyder, autorzy
„[Aktor grający Daka John Fass Morton] przywdział kostium Boby Fetta, kiedy aktor Jeremy Bulloch, który grał ukochanego łowcę nagród, nie mógł przybyć. Scena, w której zagrał Morton, to ta gdy Fett mówi do Vadera ‘Nie przyda mi się martwy’.”
— Star Wars Insider #34 (wiosna 1997)
O ile „Gwiezdne wojny” z 1977 nie tylko osiągnęły sukces i zagościły w świadomości Amerykanów (w innych krajach ten film wchodził na ekrany później), o tyle wyzwania wobec sequela były większe. Nie tylko musiał powtórzyć sukces, ale sprawić, by nie sprawdziła się reguła drugich części, zazwyczaj gorszych od pierwowzoru, a przede wszystkim by saga stała się czymś więcej niż wydarzeniem jednego sezonu. „Imperium kontratakuje” nie tylko udało się dorównać pierwszej części, ale też wnieść Gwiezdną Sagę na kolejny poziom, sprawiając, że stała się ważnym elementem popkultury. „Nowa nadzieja” ustanowiła wszechświat, sprawiła, że ludzie rozpoznawali takie rzeczy jak Imperium (zła), czy Dartha Vadera, jednak druga część prawdopodobnie przerosła oczekiwania samych twórców. Oczywiście przyczyn było bardzo wiele, ale w szczególności jedna stała się tak bardzo rozpoznawalnym elementem w kulturze masowej, że często kojarzą ją nawet osoby, które nie widziały Gwiezdnych Wojen. Mowa tu oczywiście o największym zwrocie akcji wszechczasów, pojedynku Luke’a i Vadera, podczas którego ten drugi mówi: „Jestem twoim ojcem”. O ile „Gwiezdne wojny” zmieniły kino, o tyle „Imperium…” zagwarantowało miejsce Gwiezdnym Wojnom w popkulturze na wiele lat, może nawet na zawsze. Jednak nie tylko ta scena utkwiła w pamięci milionom, to właśnie także w tym filmie poznaliśmy mistrza Yodę i Imperatora, a także dużo mniej kojarzonego Bobę Fetta. Nawiązań w filmach czy serialach do Imperium (a jeszcze lepiej do klasycznej trylogii) powstało grubo ponad setka. Poniżej przedstawimy kilka najbardziej związanych z tematem, by mieć choć ogólny pogląd na to jak wygląda kino po V epizodzie. I nie chodzi tu bynajmniej o kwestie marketingowe czy techniczne, a to jak ludzie postrzegają świat i sagę.
E.T. Stevena Spielberga. W sekwencji dziejącej się podczas Halloween, ET widzi na ulicy kogoś przebranego za Yodę i widząc go mówi: „Dom”. W tle zaś słyszymy temat Yody.
(Po 2:30)
Władcy ognia. W świecie zniszczonym przez smoki nie zachowała się telewizja, kino czy wideo (DVD/BD). Właściwie Gwiezdna Saga umarła, ale niekoniecznie, bowiem nadal żyje w sercach pozostałych przy życiu ludzi i jest przekazywana następnym pokoleniom. W filmie znalazła się przepiękna sekwencja, w której dwóch bohaterów odgrywa scenę pojedynku z „Imperium kontratakuje”, przed publicznością, złożoną z dzieci, które nigdy wcześniej nie miały szans poznać sagi.
Warto też wspomnieć o „Something something something Dark Side”, specjalnym odcinku „Family Guya”, który jest swoistą adaptacją „Imperium kontratakuje”. Podobnież jest z „Kosmicznymi jajami” Mela Brooksa, prawdopodobnie jednej z najbardziej znanych parodii Gwiezdnych Wojen. Tam nie tylko możemy zobaczyć mistrza Yogurta, ale też posłuchać trochę dłuższej wersji „Jestem byłym kolegą z pokoju twojego kuzyna bratanka brata ojca”.
(po 1:45)
Nie tylko Amerykanie odwołują się w swoich filmach do Imperium. Robią to także Francuzi. W filmie „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” nawiązanie jest zarówno do Vadera jak i marszu imperialnego, który po raz pierwszy rozbrzmiał w V Epizodzie. Gdy Rzymianie próbują zdobyć budowany pałac Kleopatry, zostają odparci przez dzielnych Galów. Przywódca Rzymian mówi zezłoszczony: „Nikt nie powstrzyma Imperium Rzymskiego. Zaatakowane, Imperium kontratakuje” i w tym momencie rozbrzmiewa już przez chwilę fenomenalny utwór Johna Williamsa.
(po 4:10)
Kwestia bycia ojcem pojawia się w wielu filmach (i chyba jeszcze częściej w serialach), tym razem może już bez przykładów na YouTubie, ale warto wymienić:
„Austin Powers: szpieg, który nie umiera nigdy”, gdzie doktor Zło oznajmia głównemu bohaterowi, że jest jego ojcem.
„Poznaj moich rodziców”. Gaylord mówi do Jorge’a (cytując Gwiezdne Wojny): „Search your feelings, you know it to be true”. Na to pada odpowiedź „Jestem twoim ojcem”, tyle, że po hiszpańsku.
„Totalny kataklizm”. Indiana Jones mówi: „Will, jestem twoim ojcem”.
„Gwiezdne Jaja Część I – Zemsta świrów”. Tym razem niemiecki humor, w dodatku parodiujący SF (w szczególności Star Trek i Gwiezdne Wojny). Nie mogło zabraknąć nawiązania do kwestii ojcostwa.
„Laboratorium Dextera”. Ojciec Dextera i Dee Dee chce wyłudzić od nich babeczki; wychodzi z cienia i głosem imitującym Vadera mówi: „Dexter, jestem twoim ojcem”. Na co Dexter odpowiada: „Nie, to niemoż… a zaraz, masz rację”. I dalej: „Dexter, przyłącz się do mnie, przejdź na babeczkową stronę, to twoje przeznaczenie”. Kiedy Dexter już chce oddać babeczki wchodzi Dee Dee i mówi: „Opamiętaj się, on stosuje stare sztuczki umysłowe”. W innym odcinku Dee Dee jak Yoda siedzi w plecaku Dextera, który biega i skacze niczym Luke.
Czasem nawiązania są niby przypadkiem:
„Godzilla” (amerykańska). Gdy helikoptery polują na gada, zacytowana jest kwestia: „Echo 4 do bazy Echo”.
„Mój własny wróg”. I tu znów mamy Echo 4 i Echo 6.
„Star Trek” (z 2009). Gdy nie działa napęd nadświetlny pojawia się sugestia by popchnąć okręt.
„Titan - Nowa ziemia”. W tym animowanym filmie, podobnie jak w „Star Treku” mowa o popychaniu niedziałającego okrętu.
„Kochanie zmniejszyłem dzieciaki” (z 1997). Dialog z nerki. „Wiesz jakie są szanse szczęśliwej nawigacji w polu kamieni nerkowych?” i odpowiedź: „Nigdy nie mów mi o szansach!”.
„Sky kapitan i świat jutra”. Przymusowe lądowanie na platformie 327 (w Mieście w Chmurach lądował na niej Sokół) i podobny dialog.
„Piąty element” Luca Bessona. Film zaczyna się od sceny mocno przypominającej tę, w której Boba Fett i szturmowcy odprowadzają karbonit z Hanem Solo na wschodnią platformę.
Oczywiście nie tylko ta scena zapadła w pamięci lub Imperium jest wspomniane nie wprost. Kilka innych ciekawych przykładów:
„Brazil” Terry’ego Gilliana. Tu mamy nawiązanie do mistyki Imperium i sceny ze znikającą maską Vadera. Podczas walki z zamaskowanym samurajem Sam odkrywa swoją własną twarz pod maską.
„Siedem”. Niby przypadkowy dialog: „To, że morderca ma piep***** kartę biblioteczną, nie czyni z niego Yody”.
„Gilmore Girls”. Jeden z bohaterów podczas choroby, jest smarowany jakąś leczniczą maścią: „Pamiętasz jak Han Solo rozciął tauntauna by ratować Luke’a? To śmierdzi właśnie tak.”
Imperium jest obecne także w filmach pochodzących z lat 80. jak i nawiązujących do tego okresu. I przede wszystkim istnieje w świadomości masowej postaci filmowych.
„Lunch Wagon”. To jeden z najstarszych filmów w którym rozmawia się o Imperium. W tym filmie z 1981, bohaterowie żartują sobie, po obejrzeniu V epizodu w kinie samochodowym.
„Autor! Autor!” z Alem Pacino. Jeden z jego synów nosi koszulkę z Yodą.
„South Park”. Jeden z odcinków jest poświęcony nowej wersji „Imperium kontratakuje”, gdzie słowo wookiee zamieniono na zwierz, a całą obsadę zastąpiono Ewokami.
„Simpsonowie”. W jednym z odcinków Homer wspomina czasy swojej młodości, w tym wizyty w kinie na Imperium. Wychodząc mija ludzi w kolejce przed kinem i zastanawia się, kto by przypuszczał, że Vader jest ojcem Luke’a, co oczywiście wywołuje reakcję innych.
„Sprzedawcy” Kevina Smitha. Dwóch kolesi w sklepie kłóci się, który film jest lepszy – „Imperium kontratakuje” czy „Powrót Jedi”.
„Krzyk 2” z kolei rozlicza się z Imperium jako najlepszym sequelem w historii. Podczas dialogu o tym, że drugie części są gorsze, pada właśnie kontrprzykład V epizodu, na co słyszymy odpowiedź, że to nie sequel a część trylogii.
Czasem ta świadomość jest już na tyle odległa, że tytuł kompletnie nie musi nawiązywać do samej sagi.
„Jutro nie umiera nigdy”. Tym razem Bond, a w nim tytuł w jednej z gazet: „The EMPIRE will strike back”.
„Zack i Miri kręcą porno” Kevina Smitha. Tym razem jeden z ich filmów to „The Empire Strikes Ass”.
„Zagubieni”. (Spoiler):Kiedy bohaterowie lądują w 1977 roku, Hurley zaczyna pisać scenariusz do „Imperium kontratakuje”, żeby „ułatwić sprawę Lucasowi”. Chce wprowadzić tam pewne zmiany, polepszyć relację ojciec-syn na linii Vader-Luke.(Koniec Spoilera) Dlaczego? Cóż, cały serial jest przepełniony trudnymi relacjami dzieci z ich ojcami.
Na koniec jeszcze jeden. „Indiana Jones i ostatnia krucjata”. Pomijając producenta, scenarzystę, kompozytora i wiele innych rzeczy, to tu występuje dwóch imperialnych oficerów – Julian Glover (Veers) w roli Waltera Donovana oraz Michael Sheard (Ozzel) w roli Adolfa Hitlera.
Zaś z żartów, których nie udało nam się potwierdzić jest jeszcze jeden. W „Labiryncie” Jima Hensona z 1986 (producent George Lucas), w jednej ze scen w mieście goblinów ponoć widać Yodę w oknie. Takich nawiązań jest całe mnóstwo, to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (15)
Pojedynek Luke'a i Vader'a w Imperium Kontratakuje przeszedł do historii i umysłów tysiąca fanów, jako jeden z najistotniejszych i najsławniejszych momentów w kinie.
Wszyscy pamiętamy jaki był wynik tego pojedynku. Co jednak by się stało, gdyby cały świat gwiezdnych wojen, powstał w umyśle jakiegoś przeciętnego Mistrza Gry? U którego scenariusz nie trzyma się kupy, walki zamieniają się w pozbawione opisów ciskanie kostkami po pokoju, a mordowanie graczy sprawia mu przyjemność? Brzmi znajomo? Tak. Brzmi jak typowa sesja RPG.
Kilka dni temu informowaliśmy o starcie trzeciej kampanii w serii komiksów Darths and Droids. Dzięki inspiracji tymi komiksami, powstał tekst, który dzisiaj możecie przeczytać. Pamiętajcie, że zarówno w komiksach, jak i w tekście, który zaraz przeczytacie, Gwiezdne Wojny są całkowicie wytworem wyobraźni Mistrza Gry, a postaci Luke'a, czy R2 są wymyślonymi przez graczy postaciami.
Nie przedłużając zapraszamy do przeczytania tekstu. Uwaga. Pojawiają się tam wulgaryzmy, tak więc tekst powinien być czytany tylko przez osoby pełnoletnie.
Trzydziesta rocznica wejścia „Imperium kontratakuje” na ekrany kin jest doskonałą okazją aby przypomnieć sobie, jakie gadżety były powiązane z tym filmem. Każdy fan wie, że George Lucas sagą Gwiezdnych Wojen zrewolucjonizował podejście do gadżetów filmowych, sprawiając, że na przestrzeni tych wszystkich lat na rynku pojawiły się setki tysięcy produktów posiadających logo Star Wars. Wiele z nich nawiązywało do postaci czy scen z epizodu V. Nie sposób ich jednakże wszystkich opisać, skupiliśmy się zatem na małym przybliżeniu produktów tych firm, które wydawały bądź całe serie gadżetów poświęconych "Imperium kontratakuje" (jak Kenner czy Hasbro), bądź też gadżety wyjątkowo przypadające fanom do gustu (jak produkty Sideshow Collectibles czy LEGO). Zapraszamy do przeczytania całego artykułu w tym miejscu.
Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (11)
Mówiąc o Imperium kontratakuje, nie można zapomnieć o jednej z najważniejszych postaci, która choć w filmie pojawia się przez około minutę, jest bardzo ważna dla całej sagi. Mowa oczywiście o imperatorze Palpatinie. Jego ekranowa obecność, miała uzmysłowić publice, że za Sithami stoi jakaś większa tajemnica i fabuła, coś, co dopiero potem zostanie wyjaśnione. Władca galaktyki przestał się jawić jako polityk, tyran, czy zarządca. Stał się kimś więcej, kimś, kto potrafi ujarzmić nawet Dartha Vadera.
Mówiąc o pojawieniu się imperatora nie można zapomnieć, że zarówno głos jak i wygląd różni się od tego, co zobaczyliśmy później i co przede wszystkim z nim kojarzymy. W Powrocie Jedi, jak i prequelach tę rolę zagrał Ian McDiarmid, a w wersji z 1980 go nie ma. Zresztą wygląd postaci jest tak różny, że przy okazji wydania DVD z 2004 postanowiono nadać Palpatine'owi wygląd McDiarmida, dodatkowo wprowadzono też kilka poprawek w dialogach (nagranych przez Iana), tak by i ten fragment lepiej komponował się z całą sagą.
A jak powstał oryginalny imperator? Przez złożenie kilku elementów, najważniejsze z nich to twarz kobiety, głos aktora Broadwayowego oraz, w co trudno uwierzyć, oczy szympansa.
A oto co pisano o tej postaci:
George Lucas (właściwie to Alan Dean Foster)
„Za namową i przy pomocy niespokojnych i rządnych władzy członków rządu, a także potężnych konsorcjów handlowych, ambitny senator Palpatine zdołał skłonić Senat, by mianował go Prezydentem. Obiecywał zadowolić żądania niezadowolonych i odbudować dawną chwałę Republiki. Jednak gdy tylko objął rządy i poczuł się bezpieczny, ogłosił się Imperatorem i odizolował się od skarg podwładnych. W niedługim czasie stał się marionetką w rękach swych doradców i pochlebców, którym powierzył najwyższe stanowiska. Wołanie o sprawiedliwość nie docierało do jego uszu.”
Z prologu do Nowej nadziei (adaptacja powieściowa z listopada 1976).
Laurent Bouzereau, autor i dokumentalista
„Podczas spotkań z Georgem Lucasem i Leigh Brackett [autorka pierwotnej wersji scenariusza] zdecydowano, że zarówno imperator jak i Moc staną się dwoma głównymi filarami filmu. O imperatorze prawie się nie mówi w pierwszym filmie, więc intencją twórców sequela było pokazanie go na konkretniejszym poziomie. Pomysł ten jednak wykorzystano dopiero w trzecim filmie. Samego imperatora zaś wyobrażano sobie jako biurokratę, przypominającego Nixona, ale jednocześnie osobe w stylu Czarnoksiężnika z krainy Oz.”
Star Wars: The Annotated Screenplays (1997)
Mark Hamill, aktor (Luke Skywalker)
„Widziałem wiele szkiców [imperatora] i powiedziałem twórcom, jak sobie go wyobrażam. Według mnie powinien być jak Czarnoksiężnik z Oz. Może obrazy powinny się zmieniać, tak by trudno było go ocenić. Jak choćby usta pięknej kobiety, które zamieniają się w animowaną stopklatkowo kreaturę, a potem w aktora w makijażu. Tak by widz, nie mógł go sobie jasno określić.”
„Gry zobaczyłem imperatora po raz pierwszy byłem rozczarowany. Dla mnie był on zbyt ludzki, zbyt zwyczajny. Wyobrażasz sobie, że skoro Darth Vader klęka i mówi „Tak, mój panie”, to koleś jest jak z prawdziwego horroru. Ale co ciekawe, samą postać grała aktorka, podłożono jej męski głos i jeszcze nałożono małpie oczy.”
- Starlog #40 (listopad 1980)
Ken Ralston, kamerzysta od efektów
„By uzyskać efekt hologramu imperatora kręciliśmy osobę w makijażu z zaczernionymi oczodołami. George chciał umieścić tam coś dziwnego, sprawić by oczy imperatora były straszniejsze, dlatego nakręciliśmy oczy szympansa i połączyliśmy je z imperatorem. Następnie nagraliśmy wszystko jeszcze raz z ekranu telewizyjnego by uzyskać efekt hologramu.”
- komentarz do wydania trylogii na laserdiscu z 1993
Clive Revill, głos oryginalnego imperatora z wersji z 1980
„Zrobiłem kiedyś film dla Irvina Kershnera [reżyser Imperium kontratakuje], pt. „Przyjemne szaleństwo”. Pewnego dnia zadzwonił do mnie Kershner i powiedział: „Słuchaj, chciałbym abyś przyjechał i przeczytał coś.” Nie miałem żadnych planów tamtego dnia, więc udałem się do studia nagraniowego. Pokazał mi jakieś klipy i powiedział: „przeczytaj to i staraj się to zrobić energicznie.” Więc przeczytałem, starając się wydobyć z siebie energię, a oni ten dźwięk przetworzyli i wykorzystali. W rezultacie otrzymuję mnóstwo listów.”
Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)
Michael Matessino, autor
[W nawiązaniu do muzyki w scenie z imperatorem]: „W tej złowieszczej sekwencji, [kompozytor John] Williams zastosował bardzo ciche atonalne smyczki i instrumenty klawiszowe.”
„The Empire Strikes Back: Special Editional Soundtrack” wkładka (1997)
„Imperium kontratakuje” ma bardzo duży oddźwięk w Star Wars Miniatures. Główni bohaterowie filmu doczekali się wielu miniaturek, a siły zbrojne Imperium i Sojuszu Rebeliantów mają rzesze reprezentantów w przeróżnym rynsztunku. W ramach Tygodnia „Imperium kontratakuje” odstąpimy na moment od tradycyjnej prezentacji figurek związanych filmem, w zamian za to chcemy wam zaprezentować jak w Star Wars Miniatures: ewoluowały poszczególne kreacje postaci, zmieniały się ich stroje i uzbrojenie. Dotyczy to przede wszystkim bohaterów pozytywnych, walczących o wolność dla Galaktyki.
Luke Skywalker jest rekordzistą, zaliczył aż 5 wcieleń, w tym jedno w pojeździe i jedno łączone z Yodą. Jednak wśród tak licznej obstawy fani nie doczekali się tylko upragnionego Luke’a z Bespinu.
Luke Skywalker on Tauntaun R – 48/60 Universe
(patrol na Hoth)
Luke’s Snowspeeder VR – 15/60 The Force Unleashed
(pierwsza faza bitwy o Hoth)
Luke Skywalker, Hoth Pilot Unleashed R – 13/60 The Force Unleashed
(bitwa o Hoth, po zestrzeleniu snowspeedera)
Luke Skywalker and Yoda VR – 14/60 The Force Unleashed
(wspólny trening na Dagobah)
Luke Skywalker of Dagobah R – 8/60 Bounty Hunters
(podczas pojedynku w jaskini na Dagobah)
Leia Organa występowała w Star Wars Miniatures znacznie rzadziej niż jej brat bliźniak, to też jej wcieleń z „Imperium kontratakuje” jest znacznie mniej – czyli 3.
Princess Leia, Hoth Commander R – 9/60 Bounty Hunters
(bitwa o Hoth)
Han Solo z całej tej zgrai jest chyba najbarwniejszy. Nie straszna mu żadna forma przemieszczania się, nawet w stanie zamrożenia.
Han Solo on Tauntaun VR – 9/60 Alliance & Empire
(w poszukiwaniu Luke’a)
Han Solo of Hoth VR – 8/60 The Force Unleashed
(zniszczenie imperialnej sondy)
Han Solo in Carbonite VR – 7/60 The Force Unleashed
(zamrożenie na Bespinie)
Chewbacca jest może najmniej interesujący z tej ekipy, ale charakterystyczna mimika „ciała” i różne odcienie futra nadają miniaturkom Wookiego specyficzny urok.
Chewbacca of Hoth VR – 4/60 The Force Unleashed
(zniszczenie imperialnej sondy)
Chewbacca, Fearless Scout VR – 10/40 Dark Times
(trzewia kosmicznego ślimaka)
Chewbacca with C-3PO VR – 10/40 Bounty Hunters
(zamrożanie Hana na Bespinie)
W pozostałych rolach wystąpili (postacie posiadające tylko jedną miniaturkę z „Imperium kontratakuje” lub bohaterowie mający zbyt wiele kreacji zbliżonych wyglądem do tej z filmu):
R2-D2 with Extended Sensor R – 9/40 Imperial Entanglements
(w oczekiwaniu na Luke’a [Hoth])
Można by tutaj wymienić jeszcze kilkanaście innych figurek, począwszy od żołnierzy Imperium i Rebelii, a skończywszy na Ugnauhtach i innych bezpartyjnych miniaturkach.
Po prezentacji obrazkowej porównajmy sobie statystyki sił zbrojnych „Cesarstwa” i Sojuszu Rebeliantów z bitwy o Hoth w Star Wars Miniatures:
Imperium: 10 żołnierzy piechoty tzw. Snowtrooperzy (w tym: 1 z działem, 1 elitarny i 1 dowódca), 3 pojazdy bojowe (AT-AT, AT-ST i Blizzard 1), 3 dowódców (plus hologram jednego z nich) i Lord Sithów,
Rebelia: 8 żołnierzy piechoty (3 elitarnych, 2 dowódców, 2 z działami i 1 na Tauntanie), 1 pojazd bojowy (Rebel Snowspeeder), 1 wieżyczka (Golan Arms DF.9), 1 pojazd wsparcia (Rebel Troop Cart), 2 dowódców (Leia i Rieekan) i 3 bohaterów (Luke, Han i Chewbacca).
Postacie z „Imperium kontratakuje” rozpoczęto wykorzystywać już w „Rebel Storm”, później nawiązywano do nich w „Universe” i „Champion of the Force”. Prawdziwy renesans nastąpił dopiero w „Bounty Hunters”, gdzie wprowadzono kolejną dawkę łowców i paru klimatycznych Rebeliantów. Kulminacyjnym dodatkiem było „The Force Unleashed”, dla którego poza tytułową grą, głównym źródłem inspiracji było właśnie „Imperium kontratakuje”. Z tego dodatku pochodzi większość eRek i VRek oraz nowych commonów i uncommonów. Praktycznie w każdym dodatku obracającym się wokoło Starej Trylogii jest jakieś nawiązanie do Epizodu V. Na pożegnanie z Star Wars Miniatures dostaliśmy sporą porcję łowców nagród, tym razem w „Dark Times”. Wisienką na torcie miniaturek pochodzących z „Imperium kontratakuje” są 2 zestawy dodatkowe: AT-AT – zawierający gigantyczną miniaturkę AT-AT z mapami oraz scenario pack Battle of Hoth, w którym umieszczono 16 figurek z czego 2 zupełnie nowe (Blizzard 1 i Veers Hologram).
Pozostałe atrakcje Tygodnia „Imperium kontratakuje” znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (6)
2010-05-24 23:17:35
Burzol
SW: the Annotated Screenplays
Praca nad scenariuszem filmowym to żmudny proces zderzania ze sobą różnych interesujących pomysłów i postaci, a potem próba połączenia ich w jakąś ramę jednolitej fabuły. W przypadku "Imperium kontratakuje" George Lucas miał już co prawda opracowane postaci, ale wciąż mógł podążyć fabularnie w bardzo różne miejsca, rozszerzając, wtedy jeszcze niewielki, świat Gwiezdnych Wojen. Już w grudniu 1977 roku George Lucas i Leigh Brackett spotkali się, żeby przedyskutować możliwe kontynuacje "Gwiezdnych wojen", a pierwsza wersja scenariusza epizodu piątego powstała w lutym 1978. Dwie kolejne poprawiane wersje scenariusza powstały w kwietniu tego samego roku, a czwarty szkic scenariusza, który jest najbliższy ostatecznej wersji filmu, nosi datę 24 października 1978. Poniżej przedstawiamy kilka pomysłów, które pojawiły się w tych kilku wersjach scenariusza.
Początkowo planetę Hoth określano tylko jako "lodową planetę", pokrytą w całości śniegiem, pełną śnieżnych pałaców. Co ciekawe sama nazwa „Hoth” miała odnosić do "planety gazowej", a podczas dyskusji o fabule dwóch kolejnych części Star Wars pojawiały się też inne planety: planeta wodna z podwodnym miastem, planeta pustynna, planeta ogrodowa, planeta błotnista i planeta-miasto. Film miał rozpocząć się szerokim ujęciem ukazującym śnieżną planetę i dwie postaci jeżdżące na grzbiecie gigantycznych śnieżnych jaszczurek. Jednego z jeźdźców miała zaatakować śnieżna bestia, a drugi miał przyjechać do bazy rebeliantów i poszukiwać go. Dopiero później te postaci zamieniono na Luke’a i Hana. Chciano też pokazać jak Rebelianci budują bazę na jednym z naturalnie zbudowanych śnieżnych zamków, a śnieżne potwory usiłują przeszkodzić im w pracy. W pierwszym szkicu scenariusza sala kontroli Rebelii ma trójwymiarowy obraz galaktyki, sprawiający wrażenie, że jest się w kosmosie; została też napisana cała scena, w której Vanden Willard i Jan Dodonna wyjaśniają jak wygląda sytuacja w całej galaktyce - ile planet należy do Rebelii, a jak wiele wciąż do Imperium.
Bardzo dużo pracowano nad postacią Hana Solo, a przede wszystkim szukano dla niego jakiejś misji. George Lucas opracował jego krótką historię: Han był sierotą, został wychowany na planecie Wookieech. Bardzo krótko uczył się w Kosmicznej Akademii, ale wyleciał z niej i spotkał na swej drodze charakter w typie Ernesta Hemingwaya, miał to być wpływowy handlarz, jeden z największych w galaktyce, który zaopiekował się Hanem. Jednak w dramatycznych okolicznościach Han i jego mentor pokłócili się i odtąd Solo przysiągł już nigdy z nim nie rozmawiać. W pierwszych wersjach scenariusza Sojusz Rebeliantów miał potrzebować właśnie tego człowieka, który teraz już kontrolował niemilitarne porty w całej galaktyce, był też szefem jakiegoś rodzaju gildii transportowej. Z tego powodu Leia miała rozkazać Hanowi skontaktować się z nim i porozmawiać. W innej wersji Han był jedynym człowiekiem, który wiedział gdzie ten człowiek się chowa, więc Rebelia naciskała Hana, by ten się z nim skontaktował. W każdej z tych wersji los całej Rebelii był w rękach Hana Solo, a ten z początku zawsze odmawiał, a potem ostatecznie zgadzał się pomóc Rebelii.
W pierwszych wersjach historii Luke miał nosić talizman, który dostał od Bena i w pewnym momencie miał zauważyć na talizmanie tajemne znaki, które składałyby się na konkretne informacje gdzie Luke ma się udać – konkretne koordynaty na Dagobah. Kenobi miał też doradzać młodemu Skywalkerowi podczas walki z ogromną śnieżną bestią. W innej wersji scenariusza pojawiła się też scena, w której Luke wisi do góry nogami, ale dopiero gdy słyszy rady Bena ostatecznie używa Mocy by sięgnąć po swój miecz świetlny – ten pomysł trwał aż do ostatniej wersji scenariusza, ale podczas montażu postanowiono pozostawić tę scenę bez głosu starego Kenobiego.
Od początku planowano stworzyć postać Mistrza Jedi jeszcze silniejszego niż Ben Kenobi, miał to być typ indiańskiego pustelnika, starego, lecz zachowującego się jak dziecko, a w ostatecznym rachunku miłego i mądrego. Miał być podobny do żaby, ze śliską skórą, szerokimi ustami, bez nosa, z pająkowatymi ramionami bez dłoni, z okrągłym ciałem, krótkimi nogami i długimi płaskimi stopami Yoda początkowo nie miał imienia – nazywano go "the Critter" (zwierzak), a potem scenariusz wymienia postać o imieniu Minch Yoda, albo po prostu Minch. Gdy w pewnej scenie Luke pyta Mincha czy słyszał kiedyś o Rycerzach Jedi, ten odpowiada, że kiedyś im służył.
Zmieniała się też wizja szkolenia na Rycerza Jedi: w pewnej wersji scenariusza Luke kona z głodu, ale Yoda mówi mu, że nie dostanie ani kawała jedzenia, dopóki nie nauczy się Mocy. Załamany Luke stwierdza, że jest w złym miejscu i postanawia uciekać, a wtedy Minch wyjawia, że tak naprawdę był kiedyś nauczycielem Kenobiego, zabiera miecz Luke'a i wzywa Bena, a ten pojawia się i zaczynają pojedynek. Wtedy Luke widzi, ze Minch jest dużo lepszy od Kenobiego. W pierwszej wersji scenariusza Yoda twierdzi, że jest mistrzem Jedi, i że szkolił zarówno jego ojca jak i Bena Kenobiego, a w poprawionej wersji mówi, że trenował Obi-wana, który trenował ojca Luke’a.
W pierwszym szkicu scenariusza pojawiła się jeszcze inna scena: podczas treningu Luke wzywa na pomoc Obi-wana, ten pojawia się i wyjaśnia co się stało po tym, gdy Vader zadał mu śmiertelny cios. Jak tłumaczy Kenobi jest on teraz w innym wymiarze świata, dodaje, że przyprowadził ze sobą kogoś, po czym prezentuje...ojca Luka – w scenariuszu opisany jako wysoki, przystojny mężczyzna, nazywany "Skywalker". Skywalker mówi Luke'owi, że ten ma siostrę, jednak nie wyjaśnia kim ona jest , żeby nie odnalazł jej Vader. Pomysł, żeby Luke miał siostrę polegał na mitologii rozdzielonych bliźniąt, jedno miało być oddane do wuja, a inne odesłane na kraniec galaktyki. Pojawiły się pomysły, że siostra Luke'a była trenowana na Jedi w tym samym czasie co Luke, a kolejny epizod pokazywałby przygody dwojga Rycerzy Jedi – Luke'a i jego siostry.
Już pierwsza wersja scenariusza miała swego rodzaju scenę mistyczną, podobną do tej w jaskini podczas szkolenia na Dagobah: Luke wypowiada słowa przysięgi Jedi w obecności ducha swego ojca, na co mistrz Minch wyjaśnia, że ostatecznym egzaminem będzie dopiero pojedynek z Vaderem. Luke koncentruje się i nagle z mgły wyłaniają się dwie niewyraźne postaci: jedna wygląda jak Darth Vader, druga niższa, ale bez twarzy, posturą przypomina nieco Luke'a. Oba duchy przemawiają do młodego Jedi – Vader mówi, że chce Luke'a jako sojusznika, wyjaśnia, że zna uczucia Luke'a, wie, że on kocha Leię, a Han stoi między nimi, ale jeżeli dołączy do Vadera to nikt nie stanie mu na drodze i razem będą mogli rządzić galaktyką. Vader każe Luke'owi sięgnąć gwiazd, a ten nawet próbuje, ale parzy sobie palce dodając, że złożył już przysięgę Rycerzom Jedi. Luke wychodzi z transu i wyjawia, że nie mógł pokonać Vadera.
Ponoć już podczas prac nad "Nową nadzieją" pojawiła się idea, żeby Han Solo był czarnoskóry, a na potrzeby kolejnego epizodu przypomniano sobie o tym koncepcie tworząc postać Lando Calrissiana. Od początku miał być on nowym Hanem Solo, ale w eleganckim stylu Jamesa Bonda, początkowo miał mieć też pomocniczkę – dziewczynę, lub żeńską kosmitkę. Lando miał być przystojny i czarujący, tak, żeby widownia nie domyślała się jego zdrady; w każdej wersji Lando miał być zdrajcą, który jednak w finale przechodzi na dobrą stronę. Nazywany w scenariuszach początkowo Lando Kadar – miał być uchodźcą z Wojen Klonów, uczciwym szmuglerem żyjącym na gazowej planecie Hoth. W innej wersji Lando był szulerem prowadzącym sklep na planecie Wookieech, biznesmenem współpracującym z przemytnikami. Miał nie dbać o Rebelię, nie być szczególnie przywiązanym do Imperium, ale być potężnym politycznie. Podczas dyskusji pojawiła się też inna idea na tą postać: otóż Lando miał być...klonem z okresu Wojen Klonów, jednym z ostatnich klonów klanu Ashandi, który żył na planecie klonów – składającej się z 700 różnych klonów żyjących w swoich państwach, a Lando miał być władcą jednego z takich państw.
Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (21)
Z okazji okrągłej, trzydziestej rocznicy pojawienia się Imperium kontratakuje na ekranach, w środę 19 maja 2010 roku, w Arclight Cinema w Hollywood odbyła się uroczysta projekcja, piątego epizodu sagi. Jednak poza możliwością obejrzenia filmu w znakomitej jakości na wielkim ekranie, impreza ta miała charakter charytatywny. Zbierano fundusze do walki o dobrą sprawę w ramach inicjatywy "Imperium odpłaca się dobrem" (the Empire Gives Back). Zebrano podczas niej ponad 40 tysięcy dolarów na dział badawczy szpitala dziecięcego świętego Judy.
"Chciałem podziękować wszystkim za przyjście tutaj" powiedział Harrison Ford do zebranych w audytorium. "Chcę podziękować George'owi [Lucasowi] za ten szczodry impuls. Użycie rocznicy Gwiezdnych Wojen by zebrać tyle osób w słusznej sprawie to coś, z czego jestem bardzo dumny, że w tym uczestniczę. I cieszę się, że wspieramy szpital świętego Judy."
Była to jedna z nielicznych imprez Gwiezdno-wojennych w których uczestniczył Ford, w dodatku towarzyszyły mu inne gwiazdy sagi - Billy Dee Williams (Lando), Peter Mayhew (Chewbacca) i Ewan McGregor (Obi-Wan). Dodatkowo wsparli ich twórcy ze srebrnego ekranu - czyli animowanych "Wojen Klonów" - James Arnold Taylor (Obi-Wan), Catherine Taber (Padmé), Matt Lanter (Anakin), Jaime King (Auura Sing), Cary Silver (producent) oraz Dave Filoni (reżyser serii). Na czerwonym dywanie pojawili się między innymi reżyserzy Jon Favreau (Iron Man), Christopher Nolan (Memento), muzycy Mark Hoppus (Blink 182), Pete Wentz (Fall Out boy) i Ashlee Simpson.
Po projekcji Ford uczestniczył w sesji pytań i odpowiedzi, w której większość pytań kierowano z publiczności. Ford bronił się przed tym, że jego postać miała najlepsze linie dialogowe w sadze, starając się raczej ukazać siłę całego Hana Solo. "Miałem rolę do odegrania, postać na którą kluczowy wpływ miał pewien młodzik, stary, mądry wojownik oraz księżniczka. I szczęściem w tym było to, że reprezentowałem coś wyjątkowo bliskiego publiczności, także ze względu na dystans i pewną odporność wobec mitologicznych schematów." Ford opowiedział też wiele anegdotek, zarówno tych starych, jak i nowszych. Między innymi wspominał o tym jak był stolarzem w studiu Francisa Forda Coppoli, gdy kazano mu przeczytać linie dialogowe podczas przesłuchań aktorów do Gwiezdnych wojen, dzięki czemu dostał rolę swego życia. A także jak we współpracy z Irvninem Kershnerem skrócili odpowiedź Hana Solo, na wyznanie miłości przez księżniczkę Leię w Imperium kontratakuje. Wspominał też pracę nad stworzeniem lodowej planety Hoth, w Norwegii. Początkowo sceny z Fordem miały być kręcone w studiu, ale warunki pogodowe okazały się na tyle "sprzyjające", że zdecydowano się je kręcić na lokacji. Tyle, że na miejscu wszystko wyglądało trochę inaczej. Mieli problem by dotrzeć do hotelu, ale jak już w końcu tam dotarli, warunki pogodowe były takie, że ekipa nawet nie ruszyła się z hotelu. Stanęli w drzwiach i kręcili, podczas gdy aktor musiał wyjść na zewnątrz podczas śnieżnej zamieci. Znajdowali się może jakieś 12 stóp od wejścia.
Ford zauważył, że 19 maja obchodził swoje 66 urodziny Peter Mayhew, złożył mu przy tym życzenia i zaczął opowiadać o nim anegdotki. Między innymi o tym, jak wielką darzy go sympatią, za to, że udało mu się wbić w ten strój. Wspominał także jak budowano kokpit Sokoła Millennium. Harrison i Mayhew chcieli tam wejść wcześniej i zobaczyć swoje "biuro". Nie wpuszczono ich jednak i kazano przyjść dopiero następnego dnia, gdy zaczynali zdjęcia. Wtedy okazało się, że całość jest niewyskalowana względem Petera. Żartował sobie także, jak wielką kupą złomu był ich okręt. To, że hipernapend wysiadał to jedno, ale okazało się, że nie działały tam przyciski. Zabrakło sprężynek. W filmie może jakoś to wygląda, ale gdy obcięto budżet, pozostała jedynie atrapa. Naprawiono to dopiero w Imperium kontratakuje.
Ford wspomniał też Aleca Guinnessa, który chętnie udzielał rad młodszym kolegom z planu. Wiele z nich dotyczyło mieszkania w Londynie. Harrison wspominał go bardzo cieple. Potem przyznał, że niedawno oglądał Gwiezdne Wojny po raz pierwszy od dawna, przygotowując się właśnie do tej imprezy. "Spojrzałem na Aleca Guinessa. Wiedziałem, że to wspaniały aktor i myślałem,
Także, że to starzec. Stary, wspaniały aktor. Usiadłem, spojrzałem na niego, policzyłem i doszedłem do wniosku, że gdy kręcił Gwiezdne Wojny był sześć lat młodszy niż ja teraz. To mnie zamurowało."
Harrison nie potrafił sobie poradzić z pytaniem o źródło niesamowitej popularności Gwiezdnej Sagi. Próbował wszystko zwalić na czynniki mitologiczne i Lucasa, w każdym razie to dzięki niemu to jakoś zadziałało. Za to na koniec skomentował swój wkład w Gwiezdne Wojny mówiąc: "Myślę,
że jestem prawdziwym szczęściarzem".
Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (13)
Historia komiksowej adaptacji „Imperium kontratakuje” wystartowała we wrześniu 1980 roku, kiedy to wydawnictwo Marvel Comics rozpoczęło wydawanie komiksów „The Empire Strikes Back” w ramach swojej serii Star Wars. „Imperium” podzielono na 6 zeszytów, każdy z nich ukazywał się raz na miesiąc, począwszy od września, a skończywszy na lutym 1981 roku. Scenarzystą tej mini serii był Archie Godwin, a rysownikiem – genialny jak na ówczesne czasy – Al Williamson. Komiksy charakteryzowały się powolnym tempem akcji i brakiem dostatecznego miejsca dla najważniejszych momentów „Imperium kontratakuje”. Z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika komiksów Star Wars, TESB z lat 80-tych jest co najmniej niedorobione. W skład „Imperium kontratakuje” wchodziły numery:
Jednym z punktów powrotu komiksów Star Wars w latach 90-tych, jaki zafundował fanom Dark Horse, była seria przedruków komiksów marvelowskich pod tytułem „Classic Star Wars”. Wśród tuzów tej serii nie mogło zabraknąć „Imperium kontratakuje”. „Classic Star Wars The Empire Strikes Back” przyszło na świat w 1994 roku i podzielone zostało na dwa 54 stronicowe zeszyty (zawierające po 3 zeszyty Marvela). Warto podkreślić, że „Classic Star Wars The Empire Strikes Back” miały zupełnie nowe okładki.
W roku 1997 dokonano kolejnego przedruku komiksowego „Imperium kontratakuje”. Tym razem pod tytułem „The Empire Strikes Back – Special Edition”, co było oczywiście elementem projektu Edycja Specjalna, polegającym na odświeżeniu pierwszej wersji filmowych Gwiezdnych Wojen. Komiks również został odświeżony, pozbyto się wszelkich niedoróbek i błędów drukarskich, kolory stały się jaskrawsze a kontury w pełni zapełnione. Poza naprawieniem wizualnej części komiksowego „Imperium kontratakuje”, powielono błędy przeszłości. A był to chyba najlepszy moment na stworzenie kultowej adaptacji komiksowej dla kultowego filmu.
W roku 1999 do głosu dopuszczono Japończyków, którzy rozpoczęli prace nad mangowymi wersjami nakręconych Epizodów. Swojej kreacji doczekało się również „Imperium kontratakuje” w postaci „The Empire Strikes Back Manga”. Rysownik Toshiko Kudo i reszta pracująca nad komiksem osób odwaliła kawał dobrej roboty, tworząc własną wariację „Imperium kontratakuje”. Do smętnie prowadzonego tematu wprowadzono sporą dawkę świeżości, poszerzono zakres, w jakim obracali się ludzie z Marvela w latach 80-tych. Zderzenie Gwiezdnych Wojen z dalekowschodnim spojrzeniem na komiks było bardzo dobrym posunięciem, dzięki niemu mogliśmy zobaczyć „Imperium kontratakuje” z innej perspektywy. Komiks „The Empire Strikes Back Manga” był czarno-biały.
Do tematu „Imperium kontratakuje” powrócono po 6 letniej przerwie. W 2005 roku z okazji Dnia Świętego Walentego wydano specjalny komiks pod tytułem: „A Valentine Day: Breaking the Ice” opowiadający miłosną historię Hana i Lei przebywających na Hoth. Komiks wszedł później w skład TPB „Empire vol. 4: The Heart of the Rebellion”.
W roku 2008 ponownie odgrzano temat „Imperium kontratakuje”, tym razem w formie fotokomiksu „The Empire Strikes Back Photo Comic”. Z pewnością jest to lektura łatwa i przyjemna, skierowana do młodszego pokolenia fanów Gwiezdnych Wojen. Komiks, poza kadrami z filmów okraszonymi dymkami z dialogami, zawierał dodatkowe strony poświęcone łowcom nagród oraz stworom i obcym.
Najnowsze spojrzenie na „Imperium kontratakuje” zawarto w „Star Wars Adventures #3: Luke Skywalker and the Treasure of the Dragonsnakes” wydanym w 2010 roku. Jest to kolejna, po „Breaking the Ice”, próba dorobienia historii pobocznej do Epizodu V. Komiks skupia się w pełni na jednym z etapów treningu Luke’a Skywalkera na Dagobah. Dzięki temu poznajemy tajniki jego szkolenia oraz przeciwności losu, z jakimi musiał się zmierzyć adept Jedi treniując pod okiem wymagającego mistrza Yody.
„Imperium kontratakuje” dość mocno odcisnęło swoje piętno także w komiksach niekanonicznych. W 2001 roku w drugim zeszycie „Tag & Bink Are Dead” tytułowi bohaterowie trafiają na Bespinie, kiedy przebywał tam Boba Fett, Rebelianci i Darth Vader. Ta humorystyczna opowiastka pokazuje z zupełnie nieznanego nam wcześniej punktu widzenia najmroczniejszy z Epizodów. Tag i Bink szantażują Lando Callrisiana i niszczą C-3PO, by ostatecznie w dość niefortunnych okolicznościach trafić na krążownik Rebelii biorący udział w finalnym zgrupowaniu floty.
Kolejnym mocnym niekanonicznym uderzeniem była premiera komiksu „Star Wars Infinities: The Empire Strikes”, który miał ukazać alternatywne zakończenie Sagi, dla którego punktem wyjścia było „Imperium kontratakuje”. I tak na Dagobah zamiast Luke’a, który zginął na Hoth, poleciała Leia, a swoje trzy grosze do ostatecznego pokonania Dartha Vadera dołożył Han Solo. Historię podzielono na 4 zeszyty, które ukazały się w 2002 roku, natomiast wydanie zbiorcze pojawiło się rok później.
Niestety żadna z komiksowych adaptacji „Imperium kontratakuje” nie została wydana w Polsce. Jedynym wyjątkiem są zeszyty „Tag i Bink kopnęli w kalendarz” („Tag & Bink Are Dead” – org.), wydanym przez Mandragorę w 2006 roku.
Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (4)
Pierwszą i najbardziej kojarzona pozycją związaną z Imperium jest oczywiście jej książkowa adaptacja, której autorem jest Donald F. Glut. "Imperium kontratkauje" ukazało się 12 kwietnia 1980 roku, dając początek późniejszej tradycji wydawania w tym okresie adaptacji. Dla porównania Nowa nadzieja została wydana prawie pół roku wcześniej. Warto się przy tej pozycji chwilę zatrzymać. Co prawda nie sprzedała się w takiej liczbie egzemplarzy co książkowa wersja ANH, ale również należy do najlepiej sprzedających się książek z logiem Star Wars. Co ciekawe, także i w Polsce była wznawiana parę razy.
Pierwsze polskie wydanie pochodzi jeszcze z lat 80. z czasów klubowych. Trudno nazwać je oficjalnym, acz jedynym, dostępnym wówczas w naszym kraju. Potem pojawiło się jako dodatek do magazynu "Fikcje", a na początku lat 90. w końcu trafiło do księgarń, nakładem wydawnictwa Interart. W 1996 zostało wydane przez Amber, pierwszy raz z okładką z wydania VHS z roku 1995. Niebawem przy okazji wersji specjalnej pojawiła się druga wersja, związana już z filmem.
Imperium kontratakuje było też pierwszym filmem z sagi, który doczekał się pozycji traktującej o powstawaniu. "Once Upon a Galaxy: A Journal of the Making of The Empire Strikes Back" Alana Arnolda ukazał się we wrześniu 1980 roku. W roku 2010 ma zostać wydany nowy album, autorstwa Jonathana W. Rinzlera, który lepiej ukarze proces powstawania tego najlepszego sequela w historii kina. W czerwcu 1980 wydano także "The Empire Strikes Back Sketchbook" autorstwa Joe Johnstona i Nilo Rodis-Jamero, zawierająca szkice z filmu (koncepty zarówno pojazdów, miejsc jak i postaci). Pewnym dopełnieniem tej drugiej pozycji jest już pełny Album zawierający nie tylko szkice, ale i masę rysunków czy malunków, wydany także w Polsce przez Amber.
Cały kanon Imperium najłatwiej znaleźć w pozycjach DK, przede wszystkim Słowniku obrazkowym czy Niesamowitych przekrojach. Choć te pozycje zostały u nas wydane przez Egmont, jednak niestety traktują cała klasyczną trylogię zbiorczo. Ich dopełnieniem jest Inside the Worlds of Star Wars Trilogy (wydany także zbiorczo w Complete Locations), które niestety nie doczekało się polskiego wydania. Pozycje te podchodzą do sagi w sposób podobny do Niesamowitych przekrojów, acz koncentrują się na miejscach, a nie pojazdach.
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o młodzieżówkach. Te również powstały stosunkowo późno, jak Opowieść filmowa (wydana przy okazji wersji specjalnej, a potem także w Polsce) oraz wersji młodzieżowej (wydanej przy okazji DVD).
Kroniki Imperium: kosmiczny ślimak - Pete Vilmur
"To nie jaskinia!"
Kosmiczny ślimak, którego wnętrzności widzieliśmy wszyscy przez te kilka sekund "Imperium kontratakuje", jest pewnie jedną z najmocniej zapadających w pamięci form życia zaprezentowanych w pierwszym sequelu sagi, a przewyższa ją chyba tylko zaskakujące ujawnienie się małego zielonego Mistrza Jedi.
Cała ta scena powstała tylko przy użyciu kilku rekwizytów i improwizowanego planu, wzmocnionego kilkoma efektami dźwiękowymi, montażem i muzyką. Połączone razem, dają sekwencję, która daje chwilę odpoczynku od scen akcji pościgu w polu asteroid i daje rzadką okazję dla Hana i księżniczki, na przeżycie wspólnej romantycznej chwili w ładowni Sokoła.
Oto kilka zebranych wypowiedzi, które przez te 30 lat komentowały kulisy powstania tej kultowej już sceny:
George Lucas, autor historii i producent
"Ta scena w ustach węża działała lepiej na papierze, niż gdy ostatecznie została zrealizowana. To bardzo trudny pomysł do przedstawienia. Myślę, że on działa, ale zawsze spodziewam się więcej śmiechów, kiedy statek wylatuje z ust potwora. Jednak jak się okazuje, większość ludzi jest zaskoczonych i nieco zdezorientowanych. Nigdy nie udało nam się uzyskać tej reakcji, o jaką z początku nam chodziło. Cała scena oparta jest na motywie mitologicznym..." - Imperium kontratakuje - komentarz DVD (2004)
Mary Henderson, autorka Star Wars: The Magic of Myth
"Kiedy Han i Leia opuszczają Hoth, są ścigani przez Imperialne Gwiezdne Niszczyciele. Han ucieka kierując Sokoła prosto w pole asteroid, a potem do środka jaskini znajdującej się na jednej z tych skał. Nieświadomy, że zatrzymał swój statak w brzuchu gigantycznego kosmicznego ślimaka. Raz jeszcze Lucas wplótł w historię obrazy konsumpcji i podróż do wnętrza bestii. Han, Leia, Chewie i Threepio zostali połknięci w całości, tak samo jak Jonasz został połknięty przez wielką rybę."
— Star Wars: The Magic of Myth (1997)
John Knoll, autor Creating the Worlds of Star Wars: 365 Days
"Bez wątpienia, najmniej kosztująca scenografia zbudowana do "Imperium kontratakuje", wnętrza kosmicznego ślimaka zostały zbudowane z plastiku Visqueen na podłodze hangaru Bazy Echo, z czarnymi zasłonami drapowanymi wokół Sokoła Millenium, i zadymieniu całej przestrzeni mgłą z suchego lodu."
— Creating the Worlds of Star Wars: 365 Days (2005)
Laurent Bouzereau, autor Star Wars: The Annotated Screenplays
"Scena z "wielkimi skórzastymi stworami z żółtymi ślepiami" atakującymi Sokoła wewnątrz asteroidy po raz pierwszy pojawiła się w drugiej wersji [scenariusza]. W piątej wersji scenariusza żółte ślepia zamieniają się w "coś z miękką przyssawką" i przyczepiają się do Sokoła; to Leia, a nie jak w filmie Han, mówi, że wyglądają jak jakieś "mynocki", a Threepio wyjaśnia, że zazwyczaj podróżują w piątkach."
— Star Wars: The Annotated Screenplays (1997)
Irvin Kershner, reżyser
"Mynocki to były tylko kawałki plastykowych wędek. Można zauważyć, że szybko uciąłem ujęcie z nimi, po prostu dlatego, że nie wyglądały za dobrze."
— Star Wars: The Annotated Screenplays (1997)
Michael Matessino, autor
"Podczas chwilowego spokoju w jaskini, Sokół nagle jest zaatakowany za przypominające nietoperze stwory, zmuszające Hana i innych do zbadania okolicy. Pojawiając się w mglistym środowisku, [kompozytor John] Williams używa skrzypiec, czelesty, harfy i syntezatorów, żeby wykreować stosowną tajemniczość"
— The Empire Strikes Back: Special Edition Soundtrack liner notes (1997)
Lukas Kendall, autor
Jest też klika klimatycznych momentów w Imperium, które zyskują ogromnie dzięki ciszy... Williams napisał muzykę do całej sekwencji "to nie jest jaskinia" w polu asteroid, nie tylko do jej drugiej połowy, a początkowe momenty mają w sobie cudowną straszność i atmosferę, z subtelnymi efektami statku, genialne użycie dźwięku.
— Film Score Monthly (Jan Feb 1997)
The Blade Newspaper
"Zadanie [twórców efektów dźwiękowych Scotta] Heckera i jego ojczyma, Boba Rutledge'a: stworzenie dźwięków kiedy [Han] i inni chodzą po języku potwora..."chcieliśmy stworzyć dźwięk sugerujący oślizgłość ", opowiada Hecker, mieszkaniec Akronu, "Użyliśmy 25-funtowych tłustych kawałków wołowiny i kilkadziesiąt surowych jaj...ślizgałem i przesuwałem po nich. Po ośmiu godzinach całe miejsce śmierdziało potwornie, było tam paskudnie. Ale mieliśmy też dużo radości." Do kroków Hana na języku potwora, Hecker użył butów na grubej podeszwie. Dla kroków Chewbaki potrzebny był delikatniejszy dźwięk. Hecker użył więc wysokich mokasynów"
— The Blade (newspaper), Toledo, Ohio (Aug 9, 1981)
Irvin Kershner
"Najlepsze momenty polegały po prostu na wzięciu do ręki kamery i krzyczeniu "Prawo, lewo", a aktorzy rzucali się wtedy na lewo i rzucali się na prawo, a kamera przesuwała się w przeciwną stronę. Tak zrobiliśmy w scenie gdy Sokół Milienium stoi we wnętrznościach ogromnego robaka".
— Lucasfilm Fan Club Magazine #11 (Spring 1990)
Cinefex
"Więcej niż pięćdziesiąt ujęć ślimaka (kukiełki) zostały wykonane w ciągu tygodnia, prawdopodobnie ustanawiając rekord w kręceniu tego typu scen. Phill Tippet okrył mechanizmy ślimaka okryciami własnego projektu, a Jon Berg sterował pierwszą wersją kukiełki przez większość ujęć"
- Cinefex #3 (grudzień 1980)
Doug Beswick, Stop Motion Technician
"To działało jak kukiełka na rękę – specjalny sprężynowy mechanizm zamykał szczęki. Można było wetknąć rękę przez szyję i złapać to jak pistolet. To było dosyć ciężkie.
— Cinefex #3 (grudzień1980)
Lorne Peterson, Chief Model Maker
"Kiedy sokół desperacko usiłuje uciec z tunelu, szczęki ślimaka zaczynają się zamykać, ukazując widzom olbrzymie siekacze. Te zamykające się szczęki – które stworzyłem – miały około 4,5 stopy (1,4 metra). Wyrzeźbiłem pierwsze pięć zębów w glinie, a z nich powstały formy do produkcji wielu kopii. Odlaliśmy je ze specjalnego rodzaju plastiku, miały odcień kości słoniowej, żeby nie wymagały dodatkowego malowania. Jak się okazało te 12-centymetrowe zęby stały się doskonałym prezentem dla gwiazd i gości z branży, którzy przychodzili z wizytą do naszego studia. Odlewaliśmy taki ząb, pisaliśmy na nim "Star Wars" pod spodem i dawaliśmy gościom, co było z pewnością prezentem wywołującym dyskusje."
— Sculpting a Galaxy (2006)
Ken Ralston, Effects Cameraman
"Ach Imperium, nakręciłem tam wiele zabawnych materiałów...Zbudowałem swoją własną wersję ślimaka ze starej skarpety i wyszła mi naprawdę głupio wyglądająca kukiełka. Zatem jest tam takie ujęcie, ono jest w filmie, kiedy widzimy powierzchnię asteroidy i kilka statków TIE ponad nią...To czego nie widzimy to ostatni moment ujęcia, kiedy z ostatniego krateru wystaje ta gigantyczna głupia kukiełka ze skarpety i usiłuje zaatakować jeden z tych statków...byliśmy na nocnej zmianie i spędziliśmy dziewięć miesięcy, sześć nocy na tydzień, pracując nad Imperium kontratakuje."
— Star Wars: The Definitive Collection laserdisc commentary (1993)
W 1979 roku, kiedy „Imperium Kontratakuje” było w fazie produkcji, większość młodych fanów z chęcią oddałaby połowę swoich wakacji za możliwość wejścia na plan w Londynie, na którym kręcone były sceny z Dagobah lub zobaczenia jak modele AT-AT oddają strzały w studiu ILM. Jednakże jeśli nie znało się kogoś, kto pracował w Lucasfilmie lub przynajmniej znał osoby tam pracujące to marzenie to było nie do spełnienia. Trzeba było w takim wypadku cierpliwie czekać na premierę filmu, aby dowiedzieć się jakie były dalsze przygody Hana, Luke’a czy Dartha Vadera. Prawdopodobnie dzięki temu, że tak ciężko było się dostać na plan, wszelkie gadżety z niego pochodzące są bardzo wysoko cenione przez kolekcjonerów. Są one bezpośrednią pamiątką z czasów, w których film dopiero powstawał, spośród nich możemy wymienić koszulki, przypinki, naszywki, przepustki czy wszelkiego rodzaju dokumentację, która się zachowała do dnia dzisiejszego. Poniżej przybliżamy niektóre z nich.
Koszulki
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych i tradycyjnych gadżetów są koszulki z planu – takie w jakich poruszali się niektórzy aktorzy i ekipa produkcyjna. Na potrzeby produkcji przygotowano sześć różnych wzorów koszulek (dla porównania, w przypadku „Zemsty Sithów” możemy mówić już o kilkudziesięciu tego typu gadżetach). Koszulki przedstawiające Vadera biorącego kąpiel oraz chodzącego w koszuli nocnej zostały zaprojektowane przez Kena Ralstona. Razem z koszulkami z wizerunkiem przewróconego AT-AT oraz probota w żarówce są jednymi z najtrudniejszych do znalezienia obecnie. Pozostałe dwie - jedną z logiem filmu, drugą z maską Vadera w płomieniach - można dostać dosyć łatwo. Tą ostatnią ze wspomnianych koszulek zaprojektował Ralph McQuarrie.
Paszporty
„Intergalactic Passport” był przepustką używaną przez gości odwiedzających plan zdjęciowy w Anglii. Za jego pomocą mogli przemieszczać się pomiędzy różnymi miejscami w których kręcono film. Na wzór prawdziwych paszportów strony wypełnione były pieczątkami mającymi symbolizować wizy z różnych planet. Znaleźć tam można było pieczątki z Tatooine, Korelii oraz Utapau – czyli planety, którą w rzeczywistości zobaczyliśmy na ekranie dopiero wiele lat później.
Naszywki
Zestaw trzech naszywek rozprowadzanych wśród załogi zawierał logo „Star Wars”, Vadera w płomieniach oraz napis „Norwegian Unit”. Wszystkie trzy zostały wyprodukowane z myślą o użyciu na planie zdjęciowym w Norwegii podczas kręcenia scen z Hoth.
Kartki świąteczne
Pośród najbardziej popularnych kolekcjonariów znajdują się kartki świąteczne wydawane przez Lucasfilm na przestrzeni lat. Te, które zostały wydane w latach 1979 – 1982 dotyczyły, jak można się domyślać, „Imperium Kontratakuje”. Rysunki na nich widoczne zostały stworzone przez legendarnego już rysownika, Ralpha McQuarriego.
Karty papieru
Kolejne kolekcjonaria powiązane z produkcją to karty papieru, na których aktorzy i ekipa przekazywali sobie wszelkiego rodzaju uwagi. Wszystkie tego typu kartki posiadały logo albo filmu albo studia 20th Century Fox. Na niektórych z nich dodatkowo widoczna była maska Vadera.
Przyciski do papieru
Jeśli na potrzeby produkcji filmu stworzono papier zawierający odpowiednie sygnatury, to nie mogło również zabraknąć przycisku do tego papieru. Stworzeniem przycisku zajęła się firma „Two’s Company”, która produkowała już tego typu gadżety wcześniej.
Zaproszenie na imprezę
Jako ostatnią pamiątkę z planu pragniemy przedstawić Wam zaproszenie na imprezę, jakie było rozsyłane przez Gary’ego Kurtza i Irvina Kershnera członkom ekipy biorącym udział w zdjęciach w studiu „EMI Elstree” w Wielkiej Brytanii. Impreza miała się odbyć 31 sierpnia 1979 roku na zakończenie zdjęć robionych w tym studiu. W rzeczywistości zdjęcia zakończyły się co prawda dopiero 24 września ale nie przeszkadzało to ekipie we wzięciu udziału w imprezie, która się odbywała na planie zawierającym scenerię z Dagobah.
Wymienione powyżej gadżety z planu są jedynie częścią tego, co zostało stworzone na potrzeby produkcji „Imperium Kontratakuje”. Stworzenie większości z nich zlecił Gary Kurtz, będący producentem epizodu V. Większość dostępnych dzisiaj kolekcjonariów z planu pochodzi również z jego prywatnej kolekcji.
Wszystkie atrakcje tygodnia "Imperium kontratakuje" są dostępne w tym miejscu
Trzydzieści lat Imperium kontratakuje, filmu który na stałe zmienił oblicze kina i rozrywki, dzieła, które stało się częścią historii. To wspaniała okazja do ukazania tego najlepszego sequela w historii kina w różnych perspektywach. Część z nich pewnie znacie (choćby z innych tygodni), inne są specyficzne, ale na początek trzeba wspomnieć, że piąty epizod sagi jest od dawna obecny na naszej stronie, choć może nie jest to tak widoczne jak w przypadku kolejnych części nowej trylogii. Stara zlała nam się w jedno, jednak tym razem postaramy się przedstawić kilka artykułów (starych i przez wielu zapomnianych) właśnie poświęconym Imperium kontratakuje, jednemu z nielicznych sequeli, który uznaje się za lepszy od pierwowzoru, filmowi, który wciąż uznaje się za jeden z najważniejszych filmów wszechczasów, a czasem nawet największy. Dzieła, którego fragmenty zostały uznane za jeden z najlepszych momentów dziesięciolecia.
Przez trzydzieści lat „Imperium kontratakuje” doczekało się między innymi własnego wydania DVD zawierającego także wersję niezmodyfikowaną (a jak wygląda menu tego wydania zobaczycie tutaj). Jeśli interesuje Was historia zmian wprowadzonych w filmie, koniecznie zajrzyjcie tutaj. Zmiany nie byłyby kompletne, gdyby nie zapowiedź fanowskiej wersji Revisited.
Pragniemy również przypomnieć parę faktów z tego jak wyglądało życie w roku premiery "Imperium kontratakuje" oraz pokazać jak wyglądałaby strona starwars.com gdyby wtedy istniala.
Imperium kontratakuje, The Empire Strikes Back, Das Imperium schlägt zurück, El imperio contraataca, L'Impero colpisce ancora, L'Empire contre-attaque, Империя наносит ответный удар, A Birodalom visszavág, Impérium vrací úder, იმპერიის საპასუხო დარტყმა, Imperiumin vastaisku, 제국의 역습
Mimo iż zapisany w tak wielu różnych językach*, tytuł ten we wszystkich krajach kojarzy się z jednym filmem. Filmem, który w dniu dzisiejszym obchodzi 30 rocznicę wejścia na ekrany, będącym jedną z najbardziej wyczekiwanych kontynuacji w historii kina, która wszystkim, nie tylko fanom Gwiezdnych Wojen, zapadła w pamięci. Z tej okazji redakcja Bastionu Polskich Fanów Star Wars przygotowała dla Was tydzień "Imperium kontratakuje", który pełen będzie wspominkowych newsów i artykułów przybliżających zarówno film jak i produkty z nim związane. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba i zapraszamy do śledzenia wszystkich atrakcji w naszym serwisie.
Na początek zwiastun, który fani mogli obejrzeć ponad 30 lat temu - bo dokładnie 15 sierpnia 1979 roku - w oczekiwaniu na premierę filmu. Jeśli się dobrze przyjrzycie to znajdziecie w nim scenę, która w filmie nie została już zawarta.
Oraz drugi trailer.
Wszystkie atrakcje tygodnia "Imperium kontratakuje" będą dostępne w tym miejscu