TWÓJ KOKPIT
0

Plotki :: Newsy

NEWSY (1220) TEKSTY (1)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Epizod VII i kolejne ploty

2013-08-03 22:21:03

Co prawda wszyscy liczyliśmy na większe zapowiedzi na Celebration Europe w sprawie filmów, ale to co powiedziano napawa większość osób względnym optymizmem. W tamtym newsie jednak brakowało jeszcze jednej wypowiedzi, praktycznie z jednego ostatnich punktów programu, czyli spotkania z Markiem Hamillem. Mark znów nie powiedział nic wprost, ale aż go korciło by schodzić na temat epizodów, niestety prowadzący dość mocno go pilnował. Najważniejsze, co powiedział Mark to fakt, że to nie będzie film o nich, oraz to, że miło jest spotkać starą ekipę, tu poza sobą wymienił Carrie Fisher, Harrisona Forda i Billy’ego Dee Williamsa. Cóż w kwestiach oficjalnych pozostaje nam czekać do przyszłego tygodnia, kiedy to zacznie się konwent D23.

Za to nazbierało się nam całkiem sporo plotek. Pierwsza z nich mówi, że J.J. Abrams jest bliski rzucenia fotela reżyserskiego. Podobno dlatego nie było go na Celebration, choć prawda jest taka, że wcześniej też go nie zapowiadano. Plotka została dość błyskawicznie i stanowczo zdementowana przez Lucasfilm. Choć niektóre serwisy nadal się przy tym upierają twierdząc, że Abrams prawdopodobnie rzuci epizody VIII i IX. Pożyjemy, zobaczymy.

Ponownie plotkuje też serwis Latino Review (wcześniej donosili o Jonathanie Rhysie Meyersie). Teraz twierdzą, że w sprawie castingu rozmawiają także ze znanymi aktorami z Hollywood. Jednym z nich miał być Leonardo DiCaprio, ale odmówił. Dla przypomnienia Leonardo DiCaprio już wcześniej dostał propozycję zagrania w „Gwiezdnych Wojnach” miał być Anakinem Skywalkerem, co wówczas nie podobało się fanom. Sam aktor o tej propozycji wypowiedział się kilka lat później. To nie koniec rewelacji Latino Review, twierdzą oni, że do ról są rozważani Ryan Gosling i Zac Efron. Ryan Gosling dość szybko zdementował te pogłoski, nie stara się o rolę. Efron się nie wypowiedział.

O ewentualnej roli w Epizodzie VII wypowiedziała się także Chloë Grace Moretz. Aktorka jest zainteresowana, stwierdziła nawet, że zabiłaby dla tej roli i jest gotowa podać Abramsowi swój numer telefonu. Swoją drogą, o udziale Moretz była już mowa, podobno do głównej roli sugerował ją Matthew Vaughn, gdy jeszcze był rozważany jako reżyser, o czym pisaliśmy tutaj.



Chloë Grace Moretz


Ryan Gosling


Zac Efron
Wygląda na to, że powstała też nowa firma produkująca film. Będzie to Foodles Production Ltd. Będzie ona spełniała podobną rolę jak Blue Harvest przy „Powrocie Jedi” czy JAK Production przy prequelach. Nie rzuca się w oczy, a załatwia dużo spraw dla filmowców. Swoją drogą nazwa została zaczerpnięta z ILM, okazuje się wielu pracowników lubi sobie chodzić tam do knajpki Foodles w San Rafael. Kto wie, może nazwa zostanie jeszcze wykorzystana tak jak Javva the Hutt.

Na koniec dementi jeszcze jednej ploty. Otóż, przy okazji ujawnienia informacji o Foodles Production Limited, w sieć ruszyły spekulacje, że zdjęcia do Epizodu VII rozpoczną się już w sierpniu 2013, a Abrams będzie miał szansę wrócić do „Star Treka 3”. Zdjęcia będą jednak w przyszłym roku, tak jak zaplanowano, ale wygląda na to, że prace w Pinewood nabierają tempa. Może faktycznie będzie więcej dekoracji niż w prequelach? A może prawdziwa jest inna plota, że dla potrzeb Epizodu VII przygotowywane jest nowe studio zwane South Dock Stage. Prace nad nim mają się zakończyć w ciągu kilku najbliższych tygodni, wtedy wkroczy tam ekipa. Cóż znów liczymy na D23.

Na koniec jeszcze jedno małe rozważanie. Otóż z powodu braku informacji na temat fabuły, niektórzy patrzą na poprzednie filmy i szukają analogii. Skoro głównym mentorem miałby teraz być Luke, jaki będzie jego los w siódmym epizodzie? Zapraszamy na forum.
KOMENTARZE (23)

Samuel L. Jackson wynalazł sposób na jąkanie

2013-07-19 07:51:39

Wiedzieliście, że Samuel L. Jackson ma problemy z jąkaniem? Okazuje się, że tak. Niedawno aktor wziął udział w konferencji organizowanej przez American Institute for Stuttering, podczas której powiedział, jak łatwo można pokonać jąkanie.

- W szkole nie było mi łatwo. Dzieciaki się ze mnie śmiały – wspomina Samuel L. Jackson. – w pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł, by udawać człowieka, który się nie jąka. Trochę pomogło, ale do dziś zdarzają się mi trudności, niestety także na planie. Ostatnio podczas zdjęć do „Kapitana Ameryki” usłyszałem „akcja” i zacząłem swoją kwestię od „G-g-g-g-et...” To był dzień litery „G”. Bywa, że mam też dni innych liter – „P”, „B” czy „S”. W międzyczasie jednak znalazłem bardzo dobry sposób na odblokowanie się. Wystarczy, że wykrzyknę swoje ulubione słówko – „motherfucker” i już jest dobrze. Naprawdę robię to każdego dnia. To pomaga, nawet gdy powiem to do siebie po cichu.




Być może to tłumaczy pewną schematyczność dialogów, w filmach w których występuje Jackson. Swoją drogą, ciekawe jak działają inne przekleństwa?
KOMENTARZE (11)

Robert Pattinson, Kristen Stewart i zbiór innych plotek

2013-07-06 22:45:50

Zaczynamy od najciekawszej. Otóż Carrie Fisher znów zaczyna sypać. Tym razem zdradziła swoje pomysły na scenariusz Epizodu VII. W sumie mogłoby to równie dobrze znaleźć się w dziale humor, ale na wszelki wypadek dajemy tutaj.

Według Carrie małżeństwo Hana Solo i księżniczki Lei nie należy do udanych, pomimo długiego stażu. Rozmawiają już ze sobą jedynie za pomocą języka wookieech i translatora. Leia regularnie uskarża się R2 na Hana używając niecenzuralnych słów. Mają dzieci, ale jedno z nich mocno przypomina Chewbaccę. Chodzą też na terapię małżeńską, którą prowadzi Yoda, który jakimś cudem się zregenerował na jakiejś planecie. Leia namawia też Chewbaccę na woskowanie. Leia często przebywa także na zakupach, więc odwiedza gigantyczne planety które są jednymi wielkimi centrami handlowymi. Alderaan znaczy centrum handlowe. Potem Leia zaczyna sypiać z robotami...

Ot cała Carrie. Fisher oczywiście żartowała, ale taki scenariusz z pewnością tłumaczyłby zawieszenie „Detours”. Poprzednio Carrie żartowała sobie o swojej tuszy i ćwiczeniach, teraz okazało się, że była to prawda. Podobno ona i Mark Hamill, choć scenariuszy nie dostali, o kontrakcie też nic jeszcze nie wiadomo, dostali pomoc z Lucasfilmu. Wynajęto im trenerów, którzy mają pomóc aktorom dojść do formy. Lucasfilm nie oszczędza, podobno budżet filmu będzie bardzo duży.

Nam nadal wydaje się, że mało się dzieje w temacie filmu. Podobne wrażenie ma prasa branżowa, którą niedawno uspokajał Alan Horn, jeden z szefów Disneya. Zapewnił, że wierzy w J.J. Abramsa, który reżyseruje i produkuje, oraz jego ekipę, która mu pomoże. Wierzą, że Lucasfilm zdąży dostarczyć film na czas.

Nie brakuje też plotek o kolejnych aktorach zainteresowanych lub zamieszanych w produkcję nowych filmów. Jeden z nich to Dominic Monaghan, bardziej znany jako Charlie z serialu „Lost: Zagubieni”, lub Merry z „Władcy Pierścieni”. Zbył on dziennikarzy, by na temat jego roli pogadali z J.J. Abramsem. Natomiast Ray Park nie ma takiego szczęścia, że może choć udawać, że gra. Za to próbuje powtórzyć manewr Samuela L. Jacksona i mówi, że jest gotów wrócić, byle go tam nakarmili. Na głodniaka pracować nie chce, ale forsy za film nie potrzebuje. Ray, który wcielił się wcześniej w Dartha Maula mógłby pojawić się w spin-offie, ale również mógłby zostać wykorzystany jako kaskader, którym jest z zawodu. Zresztą co tu dużo mówić Samuel L. Jackson też chce wrócić, o czym znów zdarza mu się wspominać.

Na koniec mamy smutną wiadomość dla fanów sagi „Zmierzch” i aktorskich talentów Roberta Pattisona i Kristen Stewart. Niestety ta dwójka ma całkiem spore grono antyfanów, a ponadto jest za bardzo kojarzona ze „Zmierzchem”. Producenci tym razem patrzą na takie sprawy bardzo dokładnie i ta dwójka nie jest brana pod uwagę w castingu. Niektórzy pewnie odetchną z ulgą.

Na oficjalne zapowiedzi czekamy na Celebration, może też będzie coś przy okazji Comic-Conu w San Diego.
KOMENTARZE (9)

Weselicho George’a i Mellody

2013-07-02 17:28:41

Niedawno pisaliśmy o ślubie George’a Lucasa i Mellody Hobson, który odbył się 22 czerwca na ranczu Skywalkera. Było też wesele dla grona najbliższych przyjaciół. Przypominamy, że początkowo ślub miał się odbyć w Chicago 29 czerwca. Tymczasem Lucas jak to ma w zwyczaju, zaczął poprawiać i modyfikować plan, zupełnie jak wersje filmów na DVD/Blu-ray. Skończyło się na tym, że 29 czerwca w Chicago odbyło się przyjęcie dla dalszych znajomych, ciotek, wujków, wpływowych tuzów biznesu, polityki i przemysłu rozrywkowego, wszystkich o których trzeba pamiętać, których trzeba zaprosić, ale wiadomo, to wtedy jest impreza dla nich, a nie dla młodych. Ceremonii nie było, więc nikt się nie nudził poezją czytaną przez Francisa, sucharami Stevena, czy mitologicznymi nawiązaniami Boyersa. Ot wielki namiot w parku nad brzegiem jeziora w tak zwanym Promontory Point. Mnóstwo żarcia, alkohol, muzyczka, tym razem do kotleta przygrywał Prince. Wśród gości było dużo więcej starowarsoców, w tym Hayden Christensen, Mark Hamill, Anthony Daniels, Warwick Davies. Był burmistrz Chicago, kilku prominentnych polityków oraz Robin Williams. Ponieważ dla zaproszonych VIPów trzeba było zorganizować ochronę to zamknięto pobliski park. Część ludzi się wściekało, jednak większość starała się wypatrywać celebrytów i cykać fotki. I tu właśnie popisał się Robin Williams, wyszedł do tych ludzi i zaczął się wygłupiać. Oczywiście nikogo z nich nie zaproszono, w końcu to przyjęcie dla śmietanki towarzyskiej, ale wieczorem mogli pooglądać fajerwerki. Państwo młodzi byli, podobno, nikt się nie skarżył na ich brak, ale raczej unikali tłumów.


Niezaproszeni


Robin Williams


Hayden Christensen


Warwick Davies


Anthony Daniels


Wykwintny poczęstunek dla śmietanki towarzyskiej


Imprezka


KOMENTARZE (15)

George Lucas wykiwał pół świata i się hajtnął!

2013-06-26 18:08:31 Huffington Post

George Lucas to dopiero rozrabiaka i dowcipniś. Tym razem postanowił zadrwić sobie z paparazzich, bulwarówki i milionów ludzi na świecie, którzy to czytają. Co zrobił? Ano nic, ogłosił, że ożeni się z Mellody Hobson, co zresztą uczynił. Podał też datę tego wydarzenia – 29 czerwca 2013, tak by każdy zainteresowany na świecie mógł tę datę zapamiętać. Wszyscy czekali na ten dzień, a tu nagle Samuel L. Jackson twittuje sobie 23 czerwca składając życzenia ślubne George’owi i Mellody. Dobra, kto jak kto, ale Samuel L. Jackson różne rzeczy wyczynia w Internecie, więc wiarygodnym źródłem nie jest. Tego samego dnia jednak życzenia złożył, również na twitterze, Ron Howard, człowiek z natury dużo poważniejszy (reżyser „Willow”, aktor w „Amerykańskim graffiti”). W dodatku wspominał o ceremonii, że była piękna. Okazało się, że George i Mellody owszem obwieścili światu, że wejdą w związek małżeński 29 czerwca, ale potajemnie wysłali zaproszenia dla gości na 22 czerwca. Uroczystość odbyła się na ranczu Skywalkera, a poprowadził ją dziennikarz Bill Moyers. Jego nazwisko na pewno rozpoznają fani Josepha Campbella, Moyers to ten słynny dziennikarz, który przeprowadził serię wywiadów z Josephem Campbellem w latach 80 na... ranczu Skywalkera. Poza filmem dokumentalnym, na kanwie tych wywiadów powstała także książka „Potęga mitu” (wydana też w Polsce, o czym informowaliśmy tutaj). Zanim zajął się dziennikarstwem Moyers był pastorem Baptystów, więc idealnie odnalazł się w tej roli. W swoim przemówieniu cytował między innymi Rumiego, poetę i mistyka islamskiego z trzynastowiecznej Persji, najbardziej znanego z tego, że założył zakon wirujących derwiszy. Dalej było weselej, Steven Spielberg wzniósł toast, żartując sobie, że Moc w końcu ma imię – Mellody. Honoru panny młodej bronił jej wspólnik John W. Rogers, a potem wstał Francis Ford Coppola i przeczytał sobie wierszyk afroamerykańskiej poetyki Mayi Angelou. Była też muzyczka, do przysłowiowego kotleta przygrywał Van Morrison (przyleciał z Irlandii) oraz Janelle Monáe. Były senator z New Jersey Bill Bradley, przyjaciel Hobson, wzniósł toast zanim pokrojono tort. Dalej imprezka się rozkręciła głównie w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół państwa młodych. Fanów zabrakło, paparazzich również.

Swoją droga ten numer, który wycięli Państwo Lucas jest tym zabawniejszy, że o właściwej dacie zaślubin poinformowano jedynie redakcję Hunffington Post, która wysłała swojego reprezentanta. Stąd w ogóle wiemy jak ceremonia wyglądała. No i najważniejsze MAMY ZDJĘCIE!



Tym samym kończy się tegoroczny sezon gwiezdnych ślubów. Państwu młodym życzymy wszystkiego najlepszego.
KOMENTARZE (17)

Mnóstwo wieści o nowych filmach

2013-06-22 22:13:56

Po długiej fali ciszy w końcu zaczyna się coś dziać, przynajmniej medialnie, w sprawie nowych epizodów. I prawdę mówiąc, jest tego całkiem sporo.

To już jest pewne, casting się rozpoczął. Pojawiły się dwa przecieki. Uwaga, te informacje mogą już zawierać potencjalne spoilery, ale równie dobrze, mogą to być bzdury. Pierwszy przeciek nie został potwierdzony. Podobno akcja miałaby się skupiać na 17-letnich bliźniętach (chłopcu i dziewczynie), których uczyłby ich wujek Luke. Tu oczywiście chodzi o Jainę i Jacena Solo, a akcja miała by się koncentrować wokół przejścia na Ciemną Stronę Jacena, który stałby się Darthem Caedusem. Podobieństwo do „Dziedzictwa Mocy” jest tu uderzające, prawdopodobnie stamtąd pochodzą informację.

Drugi przeciek jest natomiast jeszcze ciekawszy. Pojawił się między innymi na serwisie Bleedingcool. Podobno agenci w Wielkiej Brytanii rozsyłają do aktorów i agencji castingowych zaproszenia. Szukają osób do następujących ról:

  • Starsza nastolatka, niezależna, z dobrym poczuciem humoru, zgrabna.
  • Młody, dwudziestoparoletni mężczyzna, błyskotliwy i sprytny, zgrabny, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.
  • Starszy dwudziestokilkulatek, zgrabny, przystojny i pewny siebie.
  • Siedemdziesięcioletni mężczyzna, z twardą postawą i silnymi opiniami. Nie musi wyglądać specjalnie zgrabnie.
  • Druga młoda kobieta, też starsza nastolatka, twarda, sprytna i zgrabna.
  • Czterdziestolatek, zgrabny, typ wojskowego.
  • Trzydziestoparolatek, intelektualista, nie musi być zgrabny.

Co ciekawe Lucasfilm podobno nie tylko potwierdził, że casting trwa, ale że ta lista jest prawdziwa.

Tymczasem J.J. Abrams zaczął też sypać. Według niego centralną osią akcji ma być historia miłosna. Przyznał jednak, że na razie trudno mu się wypowiadać na temat samego filmu, ponieważ są w dość wczesnym stadium planowania. Na razie może powiedzieć tylko, że chcą do niego podejść w inny sposób, i że jedyne co może dodać, że to będzie ekscytujące. W innym wywiadzie powiedział, że tworząc nowe filmy chcą uhonorować to co już powstało, ale nie zamierzają odtwarzać tego, co było do tej pory. Ta wypowiedź wywołała burzę w internecie, gdyż nawet amerykańscy fani nie do końca są przekonani, czy Abrams miał na myśli filmy, czy EU. Wszystko zależy od interpretacji kontekstu wypowiedzi, ale większość przyjęła tę wiadomość bardzo dobrze. Swoją droga sam reżyser wspominał też parę razy o silnej, głównej postaci kobiecej, co zgadza się z poprzednimi doniesieniami.

Wspomniał także o produkcji filmu, która zacznie się na początku 2014 w Londynie (informowaliśmy o tym prawie miesiąc temu). Dla Abramsa jest to wyzwanie, gdyż pod koniec roku będzie musiał się przeprowadzić do Europy. Trochę tego żałuje (ze względu na rodzinę), ale jak twierdzi te decyzje zostały podjęte zanim dołączył do projektu.

O nowych filmach wypowiedział się także George Lucas. Ponownie stwierdza, że nie ma przy nich dużo roboty, ale na razie nawet nie rozmawiał o nich z Abramsem. Także dlatego, że J.J. był zajęty „Star Trekiem”. Lucas jest za to w stałym kontakcie z Kathleen Kennedy. Twierdzi, też, że jego praca polega na tym, by być pod telefonem. Jak czegoś od niego potrzebują to mają dzwonić, jak nie, to on się nie wtrąca za bardzo. Zresztą, ma swoje sprawy na głowie a to ślub, a to nagrody Emmy. Lucas bardzo dobrze wypowiada się o Abramsie, mówi, że się znają i przyjaźnią, ale najważniejsze, że zdaniem George’a, J.J. rozumie sagę, więc jest bardzo dobrym wyborem. Lucas przestrzega jednak przed nadmiernym huraoptymizmem. Jak wyjdzie Epizod VII to będzie krytykowany i znajdzie swoich haterów. To związane jest także z tym, że „Gwiezdne Wojny” są ważną ikoną popkultury, więc to niestety część takiego zjawiska.

Z innych newsów, to Tommy Gormley prawdopodobnie będzie asystentem reżysera, a zarządzaniem produkcja zajmie się Simon Emanuel. Jeśli te informacje się potwierdzą to faktycznie będzie znaczyć, że większość produkcji odbywać się będzie w Bad Robot. Obaj wymienieni są związani z tą firmą i standardowo pracują na podobnych stanowiskach przy innych produkcjach Burka i Abramsa.

Inne ważne potwierdzenie to fakt, że w studiach Pinewood już trwają pracę nad przygotowaniem się do nowego filmu. Dodatkowo 20th Century Fox prawdopodobnie niechcący potwierdził datę premiery Epizodu VII. Miałby to być 29 maja 2015. Tydzień wcześniej Fox planował premierę „Assassin’s Creed”, ale przeniósł ją na 19 czerwca 2015, oraz zapowiedział „Dzień Niepodległości 2” na 3 lipca 2015. W przypadku zmiany daty „Assassin’s Creed” właśnie wspomniano, że chcą uniknąć konkurencji „Avengers 2” i nowych „Gwiezdnych Wojen”.

Lucasfilm natomiast zasugerował, by w mediach społecznościowych używać hashtaga #StarWarsVII jako oficjalnego, gdy pisze się o nowym filmie.

Zaczęliśmy plotami i plotami skończymy. Spin-offy powoli też zaczynają nabierać kształtów. Prawdopodobnie na razie nie powstanie spin-off o Yodzie. Niektórzy sugerują, że przez wzgląd na „The Yoda Chronicles”.

Pierwszy ze spin-offów miałby dotyczyć Hana Solo i początków jego przyjaźni z Chewbaccą. Tu w rolę Solo wcieliłby się nowy aktor. Drugi film miałby być o Bobie Fetcie i tu w zależności, gdzie by go umieszczono mógłby wrócić albo Daniel Logan albo Temura Morrison.

Natomiast wśród bzdur pojawiły się pogłoski, że w nowej trylogii mógłby wrócić Darth Vader (ewentualnie jego strój). Niektórzy, już żartując sobie z tych rewelacji, sugerowali, że najlepiej byłoby gdyby strój ten nosił Darth Maul, skoro już wrócił w „Wojnach klonów”.

Na sam koniec zaś kilka słów o potencjalnych aktorach. Anthony Daniels nadal nie miał telefonów w sprawie angażu, co go pewnie smuci. Zresztą kontraktów chyba nadal nie podpisano z nikim. Dziennikarze natomiast zapytali Toma Kane’a, czy aktor z „Wojen klonów” mógłby podkładać głos Yody w nowych filmach? Stwierdził, że chętnie, ale jeśli już w filmach by chciano wykorzystać Yodę, to chyba lepiej niech wpierw spróbują ściągnąć Franka Oza. Czyli jak zwykle nic nowego.

Temat o aktorach w nowej trylogii
Temat o Epizodzie VII
KOMENTARZE (14)

O rzeźbach w "The Clone Wars" i "Rebels"

2013-06-21 09:30:41 Różne



W swoim ostatnim poście na oficjalnym blogu Dave Filoni przybliżył postać Darenna Marshalla, rzeźbiarza, którego prace stanowią podstawę dla animatorów tworzących modele 3D w "The Clone Wars". Prócz jego przemyśleń, mamy również kilka interesujących zdjęć.

Witajcie, fani "Gwiezdnych Wojen". Jeśli przez te lata śledziliście "The Clone Wars", to z pewnością znane wam są niektóre osoby pracujące w drużynie, a które większą część czasu spędzają za kulisami. Gdy po raz pierwszy przerzucałem się z tradycyjnej, ręcznej animacji na 3D, to nie byłem pewien jak obrazki rysowane przeze mnie i Kiliana Plunketta zostaną przeniesione w komputerowe realia. Jak rozwiązaliśmy ten problem? Przedstawiam Darrena Marshalla, projektanta i rzeźbiarza. Był członkiem Lucasfilm Animation przez jedenaście lat. Jeszcze przed stworzeniem TCW jako jeden ze specjalnych artystów dostarczał Lucasfilmowi projektów animacji. Gdy przybyłem, aby rozpocząć prace nad serialem, Darren miał odchodzić, wierząc, że jego czas w firmie dobiegł końca, ponieważ rzeźbiarz rzadko pracuje w telewizji. Jednakże, gdy zobaczyłem jego prace, wiedziałem, że będzie umiał dokonać kluczowego przeniesienia z rysowanych obrazów na modele trójwymiarowe. Mówiąc krótko, Darren zdefiniował styl postaci w "The Clone Wars" jako ważny członek naszej drużyny artystycznej przez ostatnie osiem lat.



Gdy ja lub Kilian potrzebowaliśmy postaci takiej jak Tarkin lub Chewbacca, to polegaliśmy na doświadczeniu Darrena, który najpierw rzeźbił je w glinie. Robił to w przeciągu kilku dni, pracując sprawnie, aby dostosować się do naszego telewizyjnego rozkładu. Jednego dnia mogło się wejść do pokoju projektów i znaleźć niesamowite postaci nabierające kształtów na biurku Darrena. Raz robił całych bohaterów, raz tylko głowy, na przykład Ahsoki, Savage'a Opressa, barona Papanoidy, Bosska, Saesee Tiina, Plo Koona, Adi Gallii, Oppo Rancisisa (spoiler) - w sumie 72 modele, wiele z nich jeszcze niewidzianych przez was, fanów.

Piszę o tym, ponieważ, niestety, jest to ostatni tydzień Darrena w firmie. I chociaż się przenosi, to z radością mogę oznajmić, że będziemy się cieszyć jego pracą przez najbliższe lata; nie tylko z powodu "The Clone Wars", ale również dlatego, że wykonał rzeźby głównych postaci w nadchodzącym serialu "Rebels".

A więc, fani, chciałbym, abyście razem ze mną podziękowali mojemu przyjacielowi i fantastycznemu współpracownikowi, którego wkładu w "Gwiezdne Wojny" do tej pory nie można w pełni oddać słowami. Życzę mu wszystkiego najlepszego, bo bez niego moja podróż do odległej galaktyki w ogóle nie miałaby miejsca. Dzięki, Darren, Moc będzie z tobą, zawsze!



Skoro przy temacie "Rebels" jesteśmy, to warto wiedzieć, że zaczęły już wypływać pierwsze plotki. Greg Weisman, scenarzysta i producent, udzielił wywiadu dla podcastu Full of Sith. Niestety, nie podał wielu konkretów - powiedział jedynie, że jest w trakcie nadrabiania zaległości z TCW i Ahsoka bardzo mu się spodobała. Poinformowany o obawach fanów na temat kanonu, powiedział: "Będziemy szanować to, co było wcześniej". Również dla Full of Sith wypowiedział się Kevin Kiner - kompozytor oznajmił, że gdy przyjdzie czas kastingów, to spróbuje dostać się do ekipy "Rebels".

Sam serial ma być, podobnie jak "The Clone Wars", robiony za pomocą animacji komputerowej. Bleeding Cool ma natomiast informacje na temat głównych postaci - bohaterami "Rebels" ma być grupa nastolatków, ale "nie w stylu Jar Jara". Serwis JoBlo twierdzi dodatkowo, że ujrzymy nowe postaci z okazjonalnymi wystąpieniami tych starych. Fabuła będzie się skupiać na procesie powstawania Sojuszu Rebeliantów; sam serial ma zadebiutować w przyszłe lato, choć na razie żaden inny serwis tego nie potwierdza.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (14)

Fani na pomoc, ochrona lotniska mnie bije!

2013-06-18 17:29:48

To czego akurat możemy Amerykanom zazdrościć to fakt, że nie traktują ludzi ze świecznika pobłażliwie. O ile w przypadku łamania prawa jest to zrozumiałe i pożądane zjawisko, o tyle mimo wszystko celebryci mają trochę lepiej mierząc się z amerykańską paranoją na punkcie bezpieczeństwa i bezduszności urzędników czy innych słuzb. Niedawno swoją „przygodę” z dziwnymi przepisami i ich paranoidalną interpetacją zaliczył Peter Mayhew, czyli aktor grający Chewbaccę. Ten rosły, sześćdziesięciodziewięcioletni pan ma już niestety problem z normalnym poruszaniem się i by chodzić używa laski. A że jeździ po konwentach, spotyka się z fanami, to nic dziwnego, że ta laska wygląda jak miecz świetlny. No cóż, ma prawo, zresztą na swój sposób jest to zabawne. Ale nie dla służb ochrony lotniska w Denver. Wielgachny „bydlak” z mieczem świetlnym wyglądał podejrzanie, z pewnością jak typowy terrorysta. Zresztą broń w samolocie, nie przejdzie. Twierdzi, że to laska potrzebna do chodzenia, bzdura za duże na laskę. Ewidentnie wygląda na broń. A że facet twierdzi, że wraca z San Diego Comic Con i ta laska to miecz świetlny, bzdury. Rekwirujemy. No i klops. Peter usiadł i widział, że logicznie to z tymi panami do porozumienia nie dojdzie. Przepisy są jasne. Proszenie, czy tłumaczenie nie pomogło. Co z tego, że on będąc wysokim człowiekiem potrzebuje tak dużej laski, skoro ta ewidentnie nie została uwzględniona w przepisach, więc musi być niebezpiecznym narzędziem. Pomijając wielce istotny fakt, że potrzebował jej do chodzenia, dochodzi tu jeszcze pewne przywiązanie emocjonalne do przedmiotu, ale bezduszni strażnicy tego też nie przyjmowali do siebie. Jak można być przywiązanym do laski? Co zrobić? Tak siedząc na lotnisku mógł zacząć krzyczeć „fani na pomoc, ochrona lotniska mnie bije”. U nas jeden z polityków testował podobną zagrywkę, ale okazała się mało skuteczna. Mayhew znalazł lepszą. Wyciągnął swojego smartfona i zaćwierkał na twitterze o swoich problemach. Na lotnisku nikt mu nie pomógł, ale w internecie od razu znaleźli się chojracy, w efekcie powstała wrzawa, która dość szybko dotarła do dyrekcji lotniska. Dopiero wtedy doszło do interwencji, no i okazało się, że faktycznie to jest laska, która wygląda jak miecz świetlny a nie jakaś niebezpieczna broń, w dodatku facet na zakapiora terrorystę nie wygląda. Oddano Peterowi laskę, a ten już spokojnie mógł już lecieć do domu. Fanom podziękował za pomoc.



Cóż, być może będzie szansa usłyszeć o tym wydarzeniu bezpośrednio od samego Mayhew już w lipcu na Celebration Europe II. Na pewno będzie tam rozdawał autografy, ale czy będzie z nim panel, na razie jeszcze nie wiemy.
KOMENTARZE (7)

Zmowa milczenia w sprawie E7

2013-06-08 21:01:00

Znów niewiele się dzieje, żeby nie napisać nic, w sprawie nowych filmów. Pojawiło się jedynie kilka ploteczek.

Cały czas nie ma kontraktów dla Marka Hamilla, Harrisona Forda i Carrie Fisher. Cała trójka się ze sobą komunikuje i sprawdzają, czy ktoś już z nich coś podpisał. Na razie jednak do niczego nie doszło. Nawet aktorzy zaczynają się niecierpliwić, cóż ten scenarzysta tam napisał? Carrie przyznała, że dobrze by było ich zebrać na jakiejś imprezie typu Comic-Con i tam załatwić sprawę z wielką pompą.

Dalej trwają dyskusję nad potencjalnymi lokacjami. Tym razem padło na Irlandię, dokładniej na Burren. To malowniczy płaskowyż w północno-zachodniej części wyspy. Za Irlandią przemawiają dwie rzeczy. Pierwsza to dobre (niskie) opodatkowanie dla filmowców, druga to fakt, że żona Abramsa pochodzi właśnie z Irlandii, czyli ma kto lobbować. Z tym, że tę lokację przeglądało właśnie Bad Robot, więc niekoniecznie muszą być tu kręcone „Gwiezdne Wojny”.

Leonard Nimoy, czyli legendarny filmowy Spock ze „Star Treka” w jednym z ostatnich wywiadów został zapytany, co by zrobił, gdyby J.J. Abrams zaproponował mu rolę w nowych „Gwiezdnych Wojnach”. Odpowiedział spokojnie, że to byłoby ciekawe i zabawne. Szkoda, że nie fascynujące. Natomiast kompan Nimoya z pokładu Enterprise czyli William Shatner (Kirk) sam się wypowiedział o „Gwiezdnych Wojnach”, że mógłby tam zagrać bękarta księżniczki Leii i Jabby. Oczywiście wypowiedź była jak zwykle prześmiewcza. Kolejną samozwańczą kandydatką do roli w sadze jest brytyjska piosenkarka Florence Welch. Ta chciałaby zagrać główną rolę żeńską. Obecnie dziennikarze dość często sami zachęcają aktorów do podobnych spekulacji, choćby w niedawnym wywiadzie zapytano o to Daniela Radclifffe’a, czyli Harry’ego Pottera. Oczywiście był na tak. Jedynie na nie jest ostatnio Joss Whedon (reżyser „Avengers”), który stwierdził, że woli oglądać filmy Abramsa, niż robić je samemu do tego stopnia, że żartował sobie iż mógłby oddać „Avengersów” Abramsowi.
KOMENTARZE (10)

Paparazzi zawiedli!

2013-05-10 17:26:29

No i stało się. Keira Knightley już jest zamężna. Od kilku dni to właściwie pani Righton. Ale co najdziwniejsze, Keira i James zgodnie z zapowiedziami urządzili bardzo skromną uroczystość. Państwo młodzi powiedzieli sobie sakramentalne tak w zeszłą sobotę w małej, prostej ceremonii. Zorganizowali ją wyjazdowo we Francji, gdzie spędzą przynajmniej początek miesiąca miodowego. Gości było bardzo niewiele, tylko i wyłącznie najbliższa rodzina (czyli bez wujków, ciotek i tak dalej). Ba nawet na świadkach oszczędzono. Druhną Keiry była jej mama, a świadkiem Jamesa tata Keiry. No i najgorsze, co się mogło stać, PAPARAZZI zawiedli! Nie dostarczyli żadnych fotek! Ale na szczęście państwo młodzi się zlitowali nad brukowcami i działami bulwarowymi innych redakcji i sami dostarczyli jedno ze zdjęć z sesji zorganizowanej już po ślubie.



Zdjęcie jak zdjęcie, widać uśmiechniętych państwa młodych, dość skromną suknię Keiry i jak się okazało to ona stała się zarzewiem skandalu modowego. Część zachodniej prasy oburzyła się na Keirę, ze względu na ostentacyjną i „fałszywą” skromność. Wpadka modowa tak to się nazywa. A problem polega na tym, że sukienka Keiry nie była nowa tylko używana! A co gorsza zdjęcie w tej sukience zrobiono aktorce w roku 2008 podczas ceremonii rozdania nagród BAFTA! Przynajmniej takie znalazło się w archiwum „The Telegraph”.



Nam jednak wpadka modowa nie przeszkadza. Skoro młodzi są zadowoleni, to cieszmy się ich szczęściem. I wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
Teraz mamy nadzieję, że paparazzi lepiej się spiszą na najważniejszym ślubie tego roku – ślubie George’a Lucasa, który odbędzie się już pod koniec czewrca.
KOMENTARZE (11)

Skromna Keira odkryła tajemnice szczęścia

2013-04-26 16:56:25

Długi weekend warto zacząć od plotek. Jak pewnie niektórzy pamiętają, Keria już nie jest do wzięcia. Zaręczyła się z Jamesem Rightonem, klawiszowcem z „The Klaxons” i szykuje niebawem ślub. Ale, ci którzy oczekują, że drugi gwiezdno-wojenny ślub roku będzie miał oprawę z wielką pompą, zawiodą się. Niedawno Keira zaczęła zdradzać mediom pewne szczegóły tegoż przedsięwzięcia. Powiedziała, że ślub będzie cichy, w gronie rodziny i nie chcą rozgłosu. Mediów nie zaproszą (ale z pewnością jakieś fotki wypłyną).

- Mogłabym mieć sześć udawanych ślubów. Boże, jakie to by było drogie! Tak naprawdę nie chcemy wielkiego wesela. Nie potrzebuję tego – mówi aktorka, która ostatnio doszła do wniosku, że pieniądze szczęścia nie dają.

Doszła do tego, po tym jak przeprowadziła się do nowego mieszkania, które kosztowało kilka milionów funtów. Dom miał wszystko, czego dusza zapragnie i wtedy Knightley zrozumiała, że:

- Nie potrzebuję tego wszystkiego.

Niestety nie postanowiła tego rozdać, tylko co najwyżej nie będzie używać wszystkiego. A sama zaś zaczęła się promować na skromną i grzeczną. Ale my znamy prawdę, łatwo być skromnym z milionami na koncie. Owszem do królowych plotek tabloidów dużo jej brakuje, sama zresztą stwierdziła niedawno:

- Nigdy nie zrobią mi zdjęcia, gdy opuszczam klub nie mając na sobie majtek - mówi pół-żartem.

Może przyszły mąż zabronił chodzenia do klubów, a może są zbyt drogie/niepotrzebne jak na standardy Keiry? Natomiast kończąc jej wątek, znów wrócimy do ślubu. W jednym z wywiadów stwierdziła, że gdy zobaczyła Jamesa na imprezie po raz pierwszy, nie wiedziała kim on jest, nie miała pojęcia nawet, że jest on sławny. Najważniejsze jednak, że wpadł jej w oko i tak zostało. Na koniec zdjęcie szczęśliwych narzeczonych, którzy wpadli w oko pewnemu paparazzi.


KOMENTARZE (9)

Epizod VII kolejne doniesienia

2013-04-20 21:55:30

W tym tygodniu Disney ponownie poinformował świat o swoich planach premier „Gwiezdnych Wojen” co rok, jednak wciąż nie podano oficjalnego potwierdzenia, a co ważniejsze nie zarezerwowano daty! Głównie dlatego, że wciąż Epizod VII pozostaje bardziej w planach niż w produkcji, więc lato 2015 jest niestety jeszcze powtarzaną mantrą a nie faktem. W przypadku innych filmów Disneya potwierdzono nie tylko rok 2015, ale konkretne daty – jak „Piraci z Karaibów 5” (15 lipca 2015) czy „Avengers 2” (1 maja 2015). Dla Epizodu VII wciąż takowej nie znamy. Wyznaczenie daty w Hollywood jest o tyle istotne, że wytwórnie, choć konkurują ze sobą starają się unikać bezpośredniej konfrontacji największych hitów, gdyż zdecydowanie odbija się to negatywnie na zyskach. Zresztą do czasu, gdy J.J. Abrams nie dostanie do ręki scenariusza, wciąż nawet niewiele wiadomo o kierunku, w którym pójdzie nowa trylogia. Reżyser w jednym z najnowszych wywiadów porównywał trochę pracę nad „Star Trekiem” i nowych „Gwiezdnych Wojen”. Wspomniał, że w przypadku sagi jest mu o tyle łatwiej, że nie dość, że jest jej fanem, to będzie miał jeszcze George’a Lucasa do pomocy. Natomiast nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, co chce osiągnąć nowymi filmami. Powiedział, że dużo będzie zależeć od scenariusza, który dostanie. Nie chciał też komentować powrotów klasycznych postaci, ani wypowiadać się na temat innych filmów sagi, zwłaszcza prequeli.

Tymczasem nadworny kompozytor Abramsa, Michael Giacchino wypowiedział się w końcu na temat sequeli. O dziwo nie pcha się do nich, co więcej wskazuje na Johna Williamsa. Twierdzi, że Williams był dla niego przez wszystkie lata wspaniałym nauczycielem, a jego twórczość jest dla niego wielką inspiracją. Dlatego chciałby usłyszeć w „Gwiezdnych Wojnach” ponownie Johna Williamsa.

Nowe filmy już budzą wielkie emocje, nic dziwnego, że pojawiają się dość dziwne ploty, skoro Lucasfilm milczy. Jedna z nich mówi, że głównym szwarccharakterem miałby być... Luke Skywalker. Ale na szczęście jest to tylko i wyłącznie dywagacja dziennikarska. Natomiast skoro już przy emocjach jesteśmy, to może warto sobie zobaczyć filmik z Harrisonem Fordem, fragment programu Jimmy’ego Kimmela. Chyba dość dobrze obrazuje oczekiwania wielu osób wobec sequeli, a przy tym jest zabawny.


KOMENTARZE (21)

Gwiezdny ślub roku, znamy szczegóły

2013-04-19 19:31:21

W świecie hegemonii Disneya w „Gwiezdnych Wojnach” nie wszystko jest przekładane i kasowane. Niektóre sprawy nabierają tempa, zwłaszcza te osobiste. W styczniu bieżącego roku George Lucas zaręczył się z Mellody Hobson (więcej), ale widać jurny narzeczony, nie może się doczekać nocy poślubnej, więc cała impreza będzie organizowana szybciej niż zdjęcia do Epizodu VII. Według Hollywood Reporter ślub odbędzie się 29 czerwca 2013 w Hotelu Chicago Peninsula. Dla przypomnienia Chicago to rodzinne miasto panny młodej. Do ołtarza poprowadzi ją Bill Bradley, były senator New Jersey.

Na razie nie wiadomo, kto dostanie zaproszenie na ślub. Spekulacje medialne mówią o znajomkach od kamery pana młodego, czyli Stevenie Spielbergu, Francisie Fordzie Coppoli, a kto wie, czy nie pojawi się tam także Oprah Winfrey czy nawet prezydent Obama (notabene kumpel przyszłej pani Lucas). W każdym razie będzie ciekawie.



Dla przypomnienia, będzie to pierwsze małżeństwo dla 43-letniej Hobson, natomiast dla George’a Lucasa, który niebawem skończy 69 lat, drugie.

Jak fotki z weselicha wyciekną, z pewnością o tym napiszemy. Liczymy też na jakieś ciekawe ploty związane z weselem. Jak się pojawią to na pewno o tym napiszemy. Macie to jak w banku.
KOMENTARZE (20)

Chciejstwo czarodziejstwo, czyli chcemy do E7

2013-04-15 17:16:18

Nie ma jak to sobie pomarudzić w mediach, poopowiadać, że chciałoby się zagrać w siódmym epizodzie, że jest się gotowym. No i aktorzy tak robią. Choćby Anthony Daniels, czyli C-3PO. Jak wszyscy dobrze wiedzą, nadal mieści się w swój kostium, ba nawet pojawia się w nim w związku z różnymi imprezami. No i Daniels przyznał, że nie chciałby widzieć w tym kostiumie kogoś innego. Dodał również, że nie czeka w domu na telefon od Disneya, ale byłoby miło, gdyby ten w końcu zadzwonił. Daniels może jednak spać spokojnie, C-3PO i R2-D2 to ikony sagi i raczej mało prawdopodobne, by nie pojawiły się w nowych filmach. Więc wiele wskazuje na to, że Daniels faktycznie może sobie spokojnie czekać.

Gorzej ma Billy Dee Williams, który skarży się w różnych miejscach na politykę Disneya. No bo z jednej strony, słyszy plotki, że cała ferajna powraca do swych ról (Carrie, Harrison, Mark), ale z drugiej nikt się z nim nie kontaktuje. Żadnego kontraktu, żadnego telefonu, z czego żyć? Przecież Dee Williams jest bardzo dumny ze swojego występu w klasycznej trylogii i ogólnie z roli Landa, ba dubbingował ją zarówno w „Robot Chicken” jak i zamrożonym i schowanym w czeluściach zamku Disneya „Detours”. Może choć w internecie ktoś usłyszy głos Billy’ego i dostanie ten upragniony angaż.

Billego musiał pewnie zdenerwować Harrison Ford, który w jednym z ostatnich wywiadów, stwierdził, że grał w trzech częściach sagi i przez bardzo długi okres nikt go nie prosił o więcej. A skoro jednak już coś się zadziało, to... Oczywiście nie potwierdził oficjalnie, acz Billy z pewnością będzie musiał jakoś to odreagować.

Na koniec jeszcze jedna dziwna plotka. Otóż na Internet Movie Data Base przy wpisie dotyczącym części VII pojawiły się nazwiska montażystek – Maryann Brandon i Mary Joe Markey. Obie współpracują od dłuższego czasu z J.J. Abramsem i odpowiadają za „Star Treka”. Czyżby Abrams po Burku zaczynał ściągać innych ludzi ze swojej ekipy? Na razie żadnego potwierdzenia, tej informacji nie ma. Za to mamy zdjęcie obu pań.
KOMENTARZE (16)

Znów prawie nic się nie dzieje w temacie filmów

2013-03-16 21:57:32

Ostatnie tygodnie mijają dość spokojnie, przynajmniej gdy chodzi o wieści na temat nowej trylogii i spin-offów. Media nie bombardują nas codziennie nowymi pomysłami, a temat „Gwiezdnych Wojen” zszedł na seriale. Do tego jeszcze wrócimy. Główny wątek wszelkich informacji związanych z nową trylogią, które w różnej formie przewija się przez media w ostatnich tygodniach to powrót klasycznej obsady, czyli Carrie Fisher, Marka Hamilla i Harrisona Forda. Zaczęło się od Carrie, która stwierdziła, że będzie księżniczką Leią. Miało to już być pewne. W międzyczasie trafiła do szpitala, a potem stwierdziła, że żartowała z tą Leią. Mark i Harrison siedzieli cicho, ale zaczął na ten temat wypowiadać się Geroge Lucas. Wspominaliśmy o tym w zeszłym tygodniu, ale dla przypomnienia: George stwierdził, że wielka trójka ma już podpisane kontrakty, a jeśli nie to są one finalizowane. Dodał też, że Lucasfilm czeka by obwieścić tę wiadomość z odpowiednią oprawą. Potem dodawał, że mówił tylko o tym, że negocjacje trwają, ale on nie może powiedzieć, czy się zakończyły sukcesem. Jakiś czas później w tym temacie wypowiedział się także Bob Iger, który wspomniał, że Lucas mówił raczej o negocjacjach. Natomiast na razie nie było jeszcze oficjalnej zapowiedzi. Na dodatek scenariusz nie jest jeszcze ukończony. Iger potwierdził, że dyskusje z aktorami trwają, zostaną jednak zakończone dopiero, gdy Michael Arndt ukończy swój scenariusz.

Co ciekawe, Billy Dee Williams wyznał, że rozmawiano z nim o powrocie do roli Landa. Na razie negocjacje się jeszcze nie skończyły, a on jak sam twierdzi nie podjął jeszcze decyzji. Wcześniej jednak zgodził się na powrót do tej roli w serialu „Detours”.

Tym samym znów wróciliśmy do seriali. Pozornie jest to temat nie związany z nową trylogią, ale jeśli pamiętacie Disney mówił, że widzieliby „Gwiezdne Wojny” trochę w stylu Marvela. Pojawiły się spekulacje jak chcą to osiągnąć. Wcześniej sugerowano, że spin-offy mogłyby dotyczyć nowych postaci, dziać się między epizodami, ale późniejsze zapowiedzi o spin-offach trochę poszły w innym kierunku. Na razie jednak wszystkie spin-offy są na etapie rozwijania pomysłów, a nie pisania scenariuszy. Teraz wygląda na to, że Disney chce przepuścić cały medialny atak „Gwiezdnych Wojen” już po premierze Epizodu VII, ew. rozpocząć tuż przed nim. Nowe epizody miałyby być filmami na miarę „Avengersów”, natomiast reszta miała by wypełnić nam czas między kolejnymi częściami sagi. Jaka reszta, można zapytać? Na razie zapowiedziano dwa spin-offy. Ale jednocześnie przesunięto na czas nieokreślony premiery pozostałych filmów w 3D, dodatkowo zapowiedziano nowy serial i przesunięto premierę „Detours” (więcej). Na razie zmiany następują dość szybko, więc nawet trudno spekulować, co nas czeka, raczej trzeba zobaczyć, co Lucasfilm/Disney zapowiedzą.

Na koniec jeszcze jedna mała ciekawostka. Dwayne „The Rock” Johnson („Król Skorpion”) zapowiedział, że zamierza zagrać w Epizodzie VII. Powiedział, że niebawem zadzwoni do J.J. Abramsa i mu dokładnie wytłumaczy, że może mu pomóc. Ciekawe, czy J.J. Abrams będzie miał odwagę odmówić.
KOMENTARZE (21)

Marcowy sezon plotkowy

2013-03-06 17:14:12

Dziś mieliśmy ciepły, piękny dzień. Wiosna za oknem, więc czas na wiosenne ploty.

Zaczniemy od niezbyt pomyślnej informacji. Carrie Fisher ma problemy ze zdrowiem, na tyle poważne, że trafiła do szpitala. Jej agentka, Carol Marschall powiedziała, że jest to związane z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym. Podobno teraz aktorka czuje się już znacznie lepiej. W dodatku zaczęła opowiadać, że znów zagra księżniczkę Leię. Miejmy nadzieję, że to prawda, a nie skutek działania jakiś leków.

Za to będziemy mieć bliżej do Natalie Portman. Mąż Natalie, Benjamin Millepied dostał pracę w Paryżu, będzie dyrektorem Baletu Opery Paryskiej. Niestety dopiero od 2014, więc nie przeniosą się do Europy przed Celebration Europe II. Szkoda, może by się udało ściągnąć na konwent Natalie.

Order Imperium Brytyjskiego zobowiązuje. Ewan McGregor niedawno apelował o datki na rzecz najmłodszych uchodźców w Syrii. Według UNICEFU, którego McGregor jest ambasadorem, w niebezpieczeństwie znalazło się życie dwóch i pół miliona dzieci. Ewan dość mocno zaangażował się w akcję pomocy.

Warto też wspomnieć o skandalicznej wypowiedzi Baracka Obamy. W ogóle nie interesuje nas kontekst wypowiedzi, to jakieś wewnętrzne, polityczne gierki Amerykanów... W każdym razie, komentując postawę swoich konkurentów przyznał, że aby ich zrozumieć, musiałby użyć jakiejś... techniki Jedi – zlania umysłów. Obama pomylił sztuczki myślowe Jedi z wulkańskim zlaniem umysłów ze „Star Trek”. Ta wypowiedź odbiła się szerokim echem w środowisku fanów za oceanem. Sami możecie posłuchać tej wypowiedzi i stwierdzić, czy Obama w ten sposób skomentował fakt, że J.J. Abrams będzie reżyserem „Gwiezdnych Wojen”, czy po prostu jest dyletantem w dziedzinie fantastyki.



By w newsie nie było samych smętów trzeba napisać coś o Keirze. Jak widać Keira Knightley jest gwarantem dobrej plotki, no i wzbudza kontrowersje. Kiera zagrała w reklamie perfum Chanel Coco Madamoiselle... No i się zaczęło. W reklamie Keira jeździ na motocyklu po Paryżu (gdzie będzie mieszkać za rok Natalie Portman), ma sesję zdjęciową z przystojnym fotografem... No i ta sesja wzbudziła kontrowersje, zwłaszcza napięcie między modelką (Keira) i fotografem. Reklamę z Keirą wyemitowano w Wielkiej brytanii w trakcie „Epoki lodowcowej 2”, jak zobaczyli to niektórzy rodzice, to zaczęli dzwonić ze skargami... Podobno reklama była zbyt sugestywna. Skończyło się na tym, że ASA (brytyjski odpowiednik KRRiT) uznała, że reklama z Keirą jest odpowiednia tylko dla dorosłych widzów. Dla przypomnienia, ASA też nie podobała się reklama z rozebraną Natalie Portman.



A i jeszcze, żeby nie zapomnieć. Rzecznik Chanel stwierdził, że ASA nie ma racji, podobnie jak rodzice. Bo reklama z której pochodzi zdjęcie powyżej nie jest sugestywna (ani zbyt sugestywna), a jedynie zabawna i zmsysłowa.
KOMENTARZE (5)
Loading..