TWÓJ KOKPIT
0

Andy Serkis :: Newsy

NEWSY (112) TEKSTY (2)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

IMAX, foty R2-D2 i inne ploty

2014-11-05 17:51:33

Zdjęcia do Epizodu VII dobiegły końca. W weekend odbyła się pożegnalna impreza na sam koniec, ale pewne źródła sugerują, że praca na planie miała trwać jeszcze dwa dni, choć nie wiadomo czy to przypadkiem nie chodziło o demontaż scen i dekoracji. Wszyscy członkowie ekipy dostali pamiątkowy list, o którym wspominaliśmy, a w nim oficjalnie potwierdzono drugą lokację, czyli las Dean (i Puzzleworld). O lesie Dean pisaliśmy już wcześniej, przyłapano tam filmowców, jednak nikt nie wiedział, czy to przypadkiem nie jest druga ekipa. Wcześniej potwierdzono jako lokację Abu Dabi. Na dwóch innych lokacjach (Skellig Michael i Greenham Commons), o których wiemy, dostrzeżono aktorów czy reżysera. Wspominano jeszcze kilka innych, na których podobno miała być druga ekipa (jak Islandia czy Szkocja), ale póki co są one nie potwierdzone.

Sam J.J. Abrams niedawno wypowiedział się o IMAXie. Otóż wygląda na to, że Epizod VII ostatecznie ma jedną sekwencję akcji nakręconą na natywnych kamerach formatu IMAX. Sam reżyser przyznaje, że zyski z tego rozwiązania przewyższają wszystkie problemy związane z tymi kamerami. Podobne rozwiązanie Abrams już zastosował w swoim wcześniejszym filmie „W ciemność. Star Trek”.

Przechodzimy do plotek. Okazuje się, że na planie AVCO pojawił się kolejny filmowiec, Peter Jackson (reżyser trylogii „Władca Pierścieni” oraz „Hobbit”), niektórzy sugerują, że wejściówkę załatwił mu Andy Serkis. Wygląda na to, że na planie zabrakło prawdopodobnie najważniejszej osoby, czyli George’a Lucasa, który nie jest w żaden sposób zaangażowany w produkcję.

Anthony Daniels wypowiedział się na temat filmu, tam gdzie to robi najczęściej, czyli na Twitterze. Stwierdził tylko, że zdanie „Żaden filmowy sequel nie jest lepszy niż „Imperium kontratakuje”” będziemy mogli sobie zjeść na gwiazdkę 2015. Zobaczymy i sprawdzimy.

Christina Chong także troszeczkę puściła pary z ust. Po pierwsze aktorka przyznała, że choć jej chłopak jest wielkim fanem „Gwiezdnych Wojen” ona jakoś bardzo długo odwlekała obejrzenie ich. Dopiero gdy brała udział w castingu zdecydowała się na ten krok i liczyła, że będzie musiała oglądać jakieś stare ramotki, ale filmy okazały się genialne. I co najważniejsze, przyznała, że na planie pracowała z Harrisonem Fordem, Carrie Fisher i Daisy Ridley. Niektóre źródła sugerują, że Christina może mieć większą rolę niż myśleliśmy, inne, że gra w scenach z trójką wspomnianych aktorów, możliwe, że zbiorowych.

Jeszcze mamy małe uzupełnienie do newsa sprzed tygodnia. Pisaliśmy tam o wizycie Benedicta Cumberbatcha na planie i o tym, co się z tym związało. Niektóre źródła sugerują jednak, że Cumberbatch faktycznie pojawia się w filmie. Ale słowo „pojawia” jest tu kluczowe. Chodzi o tak zwane „cameo”, czyli może pojawić się gdzieś w tle, niekoniecznie będziemy w stanie potem dostrzeć jego twarz.

Zdjęcia się skończyły, więc „fanowski” R2-D2 wpadł w ręce fanów z aparatami. I tak StarWarsUnderworld opublikowało kilka zdjęć droida, który był używany w AVCO. Jak widać na oko nie brakowało mu przygód.



Tak już poza kadrem, na Istagramie Marka Hamilla można znaleźć już jego zdjęcia z Pinewood zaraz po skończeniu zdjęć, gdy już zgolił brodę.

Dla przypomnienia, teraz trwa już postprodukcja filmu, czyli przede wszystkim montaż, który jak wiemy i tak już trwa od jakiegoś czasu. Zgodnie z kalendarzem prawdopodobnie w pierwszej połowie przyszłego roku mogą mieć miejsce dokrętki. Przez najbliższe miesiące będą zaś pewnie kręcone jeszcze ujęcia do efektów specjalnych, a także dalej może trwać praca nad motion-capture.
KOMENTARZE (11)

Koncept głównego złego i inne plotki

2014-10-29 17:49:45

To już ostatnie dni na planie Epizodu VII, więc jeśli ktoś chce pojawić się na planie musi się pośpieszyć. Kolejnym gościem był Benedict Cumberbatch, którego jeszcze rok temu wymieniano pośród potencjalnych kandydatów do roli w tym filmie. Według jednej z plotek aktor miał pojawić się w AVCO tylko na chwilę, a jego rola miała być rozwinięta w Epizodzie VIII. Nie wiadomo, czy tak przypadkiem nie będzie z Josephem Gordonem-Levittem, o czym już pisaliśmy. Według innej pogłoski Benedict miał grać większą rolę w Epizodzie VII, ale postać tę przejęła Gwendoline Christie. Ale cóż, zostawmy plotki i domysły. Sam Benedict przyznał, że był na planie i że jest on niesamowity. Prawdopodobnie znalazł się tam na zaproszenie J.J. Abramsa. Dla przypomnienia Cumberbatch w kwietniu przyznał, że chciałby zagrać w „Gwiezdnych Wojnach”, ale niestety…

Wychodzą nam ciekawe informacje na temat zdjęć na Skellig Michael (lub Sceilig Mhichíl jak ktoś woli). Otóż okazuje się, że pierwotnie miało tam być kręcone więcej ujęć. Ponieważ jednak znajduje się tam rezerwat ptaków, władze mocno nalegały by zredukować używanie helikopterów do absolutnego minimum (czyli o 90%). W ramach negocjacji filmowcy musieli też ostudzić swój apetyty i zrezygnować z pewnych zdjęć, a w dodatku cały czas ich pracę nadzorowali urzędnicy. Jednak, co ciekawe, ostatecznie Disney/Lucasfilm nie zapłaciły nic za używanie wyspy. Irlandczycy uznali, że sam fakt, iż kręcą tam „Gwiezdne Wojny” wpłynie korzystnie na ekonomię i wartość tamtej lokacji, więc opłata nie była potrzebna.

Według kolejnych plotek podobno nie tylko Pip Anderson zajmuje się motion-capture. Niektóre źródła sugerują, że również Lupita Nyong’o uczestniczyła w podobnych zdjęciach. I tu pojawia się ciekawa spekulacja, bowiem być może te całe motion-capture niekoniecznie dotyczy postaci CGI, czyli generowanych komputerowo, a kukiełek. Nawet Disney Research ma ciekawe informacje na swojej stronie (nie wspominają jednak o sadze). Otóż łączą oni klasyczną animatronikę z motion-capture. Kto wie, jak tam obecnie wyglądają prace w Imaginarium? Może faktycznie łączą te techniki. Wcześniej zakładano, że jedynie Andy Serkis zagra rolę za pomocą motion-capture, co w jego przypadku jest raczej naturalne. Zobaczymy czy Pip i Lupita będą widoczni na ekranie także z twarzy.

Dla tych, którzy już nie mogą się doczekać oficjalnych przewodników po Epizodzie VII mamy dobrą wiadomość. Według Amazonu pierwsze pojawią się już w czerwcu, w tym „Ships of the Fleet”, który ma podobno zawierać opisy (i pewnie zdjęcia/schematy) nowych jednostek z AVCO. Skoro już jesteśmy przy okrętach, to Making Star Wars opublikowało szkice nowych myśliwców, według opisów konceptów. Nie jest to dzieło oryginalne, ale może w pewien sposób sugerować jak będą wyglądać nowe pojazdy, oczywiście o ile jest prawdziwe. Są to V-Wing, U-Wing, J-Wing, E-Wing i C-Wing.



Z innych plotek, w sieci (za IMDB) krąży, plotka, że Maisie Richardson-Sellers gra postać o imieniu Korr Sella. Pomijając fakt, że udział Maisie wciąż nie został potwierdzony, przypominamy, że jakiś czas temu pojawiła się na IMDB informacja, że Daisy Ridley gra Jainę Solo, co zostało zdementowane. A tymczasem pojawiają się pierwsze potwierdzenia, że Kira to nie jest tylko kod postaci Ridley, ale podobno dokładnie tak ma mieć ona na imię. Niestety wciąż nie jest to oficjalne ogłoszone.

Na koniec mamy jeszcze jeden szkic koncepcyjny, który pochodzi ze strony Star Wars Underworld. Publikujemy go na wszelki wypadek, jednak wiele wskazuje na to, że jest to kolejna zmyłka. Jedni sugerują, że jest prawdziwy i potwierdzony i może dotyczyć nawet postaci Adama Drivera, inni sugerują, że to kolejna fanowska podróbka. Najlepiej ocenić samemu.


KOMENTARZE (19)

Walczą z przeciekami plakatami

2014-10-11 08:46:43

Zaczynamy od plotek o Pipie Andersonie. Otóż aktor całkiem niedawno napisał na twitterze, że pracuje obecnie w Imaginarium. Jak wiemy jest to studio należące do Andy’ego Serkisa, które zajmuje się technikami motion-capture. Co tam robił Pip? Prawdopodobnie Epizod VII. Natomiast nie wiemy, czy jego postać będzie komputerowa, czy być może robił ruchy do jeszcze jednej postaci. Swoją drogą warto dodać, że niedawno Serkis znów coś wspomniał o AVCO, mówiąc, że w filmie ma mała rolę, jest bardziej konsultantem i doradcą (technik mo-cap?), niż aktorem. Może zatem faktycznie prowadzi za rękę Pipa Andersona? Na dodatek mamy zdjęcie z Imaginarium, na którym jest Dawson James i Pip. Dawson robił tam mo-cap do własnego filmu, ale jak widać obaj są w pełnym rynsztunku.



Lupita Nyong’o natomiast w jednym z wywiadów przyznała, ze dla „Gwiezdnych Wojen” zrezygnowała z roli na Broadwayu, którą już miała zaklepaną.

Jest też ciekawostka prosto z Pinewood. Otóż podobno J.J. Abrams walczy z przeciekami w różny sposób, także plakatami propagandowymi, które rozwiesza w studio. Zdjęcie jednego z nich wyciekło.



Z ciekawych zdjęć mamy jeszcze dwa. Na pierwszym jest jeszcze scena z Pinewood, a na drugim Carrie Fisher i Mark Hamill. Oboje byli na imprezie, na której wręczono Carrie złote serce za jej pracę charytatywną. O ile po Marku widać, że wyszedł prosto z planu, o tyle ciekawe jest to, że Fisher ma blond włosy. Czyżby tak wyglądała Leia w AVCO?





A teraz ciekawostka. Joel Edgerton, czyli wujek Owen, zagrał niedawno w filmie „Midnight Special” z Adamem Driverem. Joel w jednym z wywiadów przyznał, że gdy dowiedział się, że Driver gra w „Gwiezdnych Wojnach” to zapytał go, czy teraz go będzie dusił Mocą. Niektórzy odczytują to jako potwierdzenie, że Driver gra czarny charakter, jednak warto zauważyć, że początkowo o tym właśnie donosiły media. Czy potwierdził to Edgertonowi także Adam, czy to tylko taki żart sytuacyjny, niestety nie wiemy.

Na koniec informacja dla fanów twórczości Dawna Browna. Otóż „Inferno” nie będzie mieć premiery razem z AVCO. Część mediów twierdzi, że Ron Howard i Sony nie chcą zmagać się z Abramsem w kinach, ale przyczyny są bardziej prozaiczne. Rozpoczęły się właśnie zdjęcia na planie filmu Stevena Spielberga „St. James Place”, w którym Tom Hanks gra główną rolę, więc Hanks na razie nie może wcielić się w Roberta Langdona, więc produkcja musi poczekać. Gdyby chciano utrzymać datę premiery to zabrakłoby czasu na postprodukcję, więc „Inferno” zostało przesunięte w czasie prawie o rok. Jeśli faktycznie główną przyczyną była obawa przed „Gwiezdnymi Wojnami” ten czas byłby dużo krótszy. Zobaczymy jaki film wkroczy w to miejsce.
KOMENTARZE (13)

Kręcą na potęgę

2014-09-08 17:15:52

Lato minęło, kręcą nowe „Gwiezdne Wojny”, a tymczasem w Starwarsówku nadal gorąco, a to oznacza mnóstwo nowych filmowych projektów.

Jest szansa, że John Williams znów zrobi sobie przerwę w emeryturze, ale tym razem nie jako kompozytor, a jako dyrygent. Podobno ma w ten sposób odpowiadać za muzykę do filmu „Mobsters in the Mountains” Grahama Abrahama.

Catherine Winder, czyli producentka, która rozpoczynała „Wojny klonów” Filoniego, zapowiedziała nowy projekt. Będzie to filmowa wersja „Angry Birds”. Film oczywiście będzie animowany. Reżyserują Clay Kaytis i Fergal Reilly. Premiera prawdopodobnie w 2016.

Powoli nadchodzi zima, więc od razu rodzą się skojarzenia z sagą George’a R.R. Martina, a powiązań z „Grą o tron” a sagą jest coraz więcej. Tym razem do ekipy serialu dołączyła Keisha Castle-Hughes, która w piątym sezonie zagra Obarę Sand. Keishę pamiętamy przede wszystkim z roli królowej Apailany w „Zemście Sithów”. W „Grze o tron” gra już Julian Glover i Oliver Ford Davies. Glover obecnie ukończył pracę w horrorze „Backtrack” Toma Sandsa, który opowiada o grupie przyjaciół, która jest w sposób dosłowny torturowana przez przeszłość, oraz dramacie „Brash Young Turks”. Davies zaś zajmuje się głównie adaptacjami Szekspira.

Ridley Scott w listopadzie zabiera się za swój kolejny film „The Martian”, ale ogłosił już, że zaraz po nim chce się zabrać za sequel „Łowcy androidów”. Podobno scenariusz jest już gotowy i jest bardzo dobry, no i najważniejsze, chcą by Harrison Ford wrócił.

J.J. Abrams i Bryan Burk rozpoczęli właśnie zdjęcia do „Mission: Impossible 5”, obaj oczywiście są producentami. W filmie grają Tom Cruise i Simon Pegg. Z filmem wiąże się pewna ciekawostka, otóż część zdjęć będzie kręcona w Maroko. Zatem faktycznie byli tam wysłannicy Bad Robot, ale nie chodziło o AVCO a właśnie o kolejną „Misję”. Swoją drogą to samo może być z nowym „Star Trekiem”, którego scenariusz podobno już ukończono.

Zbliża się premiera filmu „Outcast” z Haydenem Christensenem i Nicolasem Cage'em. Film po części opowiada historię krzyżowców, ale jego akcja szybko przenosi się do starożytnych Chin. Premiera amerykańska przewidziana jest na 26 września, natomiast 11 września w USA zadebiutuje inny film z Haydenem „American Heist”, w którym Haydenowi w napadzie na bank będzie pomagał Adrien Brody.

Liam Neeson krzyżowcem może nie będzie, ale misjonarzem owszem. Zagra w nowym filmie Martina Scorsese pt. „Silence” (polski tytuł to „Milczenie Boga”), gdzie wcieli się w ojca Ferreirę. W filmie występują także Andrew Garfield, Ken Watanabe i Adam Driver. Będzie to historia dwóch jezuickich księży, którzy przybywają do XVII Japonii w celu odnalezienia swego dawnego mentora oraz głoszenia słowa bożego. Warto dodać, że jednym z pierwszych filmów w dorobku Neesona była rola w „Misji”, gdzie także grał zakonnika. Za to Neeson delikatnie uśmiecha się do telewizji. Przyznał, że jeśli twórcy serialu „Arrow” chcieliby pojawił się w nim Ra’s al Gul, to mógłby powrócić do tej roli, jednak jej nie dostał. Przypadła Mattowi Nable.

Tymczasem Adam Driver niedawno był w Wenecji, gdzie promował swój najnowszy obraz „Matka alternatywna” (Hungry Hearts) w reżyserii Saverio Contanzo. Film stanowi pewną wariację na temat „Dziecka Rosmary”, ale został też uznany przez część krytyków za wyjątkowo bezmyślny i marnujący potencjał. Zaczyna się od przypadkowego spotkania dwójki głównych bohaterów, które przeradza się w miłość, z czasem jednak całość zmierza w kierunku horroru. Najlepsze jest jednak to, że i tak za rolę w tym filmie Drivera okrzyknięto najlepszym aktorem na festiwalu.

Wraca temat filmu „Duma i uprzedzenie, i zombie”. Wygląda na to, że Natalie Portman nadal będzie producentką filmu, ale niekoniecznie w nim wystąpi. Główną rolę ma zagrać Lilly Collins. Tymczasem „A Tale of Love and Darkness” o którym pisaliśmy nie raz jest obecnie w fazie postprodukcji. Nie wiemy kiedy reżyserski debiut Natalie ujrzy światło dzienne, ale warto o nim dodać jedną rzecz. Jednym z producentów kręconego w Izraelu filmu jest Ram Bergman, o którym być może za jakiś czas także będziemy pisać w Świecie Filmu, jeśli faktycznie okaże się producentem Epizodu VIII.

Gareth Edwards na Comic-Conie się nie pojawił, ale nagrał filmik dla odwiedzających. W filmiku o „Gwiezdnych Wojnach” nie powiedział nic, acz potwierdzono, że wyreżyseruje sequel „Godzilli” jak już skończy z spin-offem. W filmie pojawią się aż trzy potwory: Rodan, Mothra i King Ghidorah. Premiera filmu została zapowiedziana na 8 czerwca 2018.

Gary Whitta natomiast dostał kolejną propozycję. Otóż być może napisze scenariusz pełnometrażowej wersji serialu „Colombo”. Oryginalny kryminał z Peterem Falkiem w roli tytułowej bił także i w Polsce rekordy popularności.

Choć zdjęcia do nowej wersji „Fantastycznej czwórki” jeszcze trwają (premiera w przyszłym roku), to Fox już zaplanował, że ewentualny sequel ujrzy światło dzienne w 2017. Według plotek nad sequelem miałby nadal czuwać Josh Trank, który wróciłby jako reżyser. Nie wiadomo natomiast czy w pracach nad filmem będzie brał udział Simon Kinberg.

Rick Carter jest też scenografem w „Jurassic World”. Ma tam być też użyty temat Johna Williamsa, ale kompozytorem jest Giaccino. Film produkuje Steven Spielberg. Natomiast trwają prace nad przerobieniem „Raportu mniejszości” na serial. Spielberg natomiast wyprodukuje jeszcze nową wersję przygód Jasia i Małgosi, tym razem ma ona bazować na komiksie Neila Gaimana.

Kathleen Kennedy natomiast zdaniem Digital Spy została uznana za najbardziej wpływową kobietę showbiznesu.

Gavin Bocquet dołączył do grona twórców adaptacji „Warcrafta”. Oczywiście zajmie się on scenografią. Swoją drogą, warto wspomnieć, że przy filmie pracuje też Magdalena Kusowska, artystka odpowiedzialna za projekty kostiumów Epizodu VII. Za montaż odpowiada Paul Hirsch, który ma na swoim koncie montowanie IV i V epizodu. Za to jednym z aktorów jest Clancy Brown, czyli Savage Opress. Premiera filmu w 2016.

Na premierę oczekuje film „The Letters”, który jest biografią matki Teresy z Kalkuty, ale skoncentrowaną na listach, które pisała do swojego przyjaciela i duchowego doradcy, ojca Celeste van Exema, w tej roli zobaczymy Maxa von Sydowa. W filmie występują ponadto Rutger Hauer i Juliet Stevenson. Amerykańska premiera jest planowana na 5 grudnia 2014.

Zmienił się tytuł „Księgi dżungli” Andy’ego Serkisa. Teraz będzie to „Jungle Book: Origins”. Film ma mieć premierę 21 października 2016 i poza Serkisem zobaczymy w nim (a raczej usłyszymy) Benedicta Cumberbatcha, Christiana Bale’a i Cate Blanchett.

Oscar Isaac zagra główną rolę w miniserialu HBO „Show Me a Hero” na podstawie książki Lisy Belkin. Będzie to historia życia mieszkańców Yonkers, głównie biurokratów, aktywistów i zwykłych obywateli. Projekt liczy sobie 6 odcinków, które wyreżyseruje Paul Haggis. Główną rolę żeńską gra Catherine Keener.

Pojawiły się już pierwsze zdjęcia z filmu z „Son of Gun” z Ewanem McGregorem, o którym już pisaliśmy. Premiera światowa jest przewidziana na 14 października.

David Fincher ostatecznie wycofał się z nowej wersji „20000 mil podmorskiej żeglugi. Na razie nie ma zapowiedzianego kolejnego projektu reżyserskiego.

Lindsey Duncan, aktorka, którą możemy kojarzyć z głosu TC-14 w „Mrocznym widmie” zagra w sequelu „Alicji w krainie czarów”. Pierwszy film wyreżyserował Tim Burton, ale na razie chyba nie jest on w żaden sposób zaangażowany w sequel.

Jimmy Smits zagra w filmie „The Art of Living” Carlo Cerlei, który będzie opowiadać o relacjach między byłymi członkami gangu, których błędnie uznano za winnych zabójstwa. W filmie mają także wystąpić Edward James Olmos i Efren Ramirez.

Samuel L. Jackson zagra w filmie „Black Phantom”. Rolę tą pierwotnie miał zagrać Jamie Foxx, ale musiał zrezygnować z powodu napiętego grafiku. Film ma opowiadać o zabójcy, który zostaje wystawiony przez zleceniodawce. Nasłany na niego zostaje inny morderca, czyli tytułowy Black Phantom, a ten o dziwo postanawia pomóc swojej potencjalnej ofierze i razem wywołują wojnę mafii. Dodatkowo już potwierdzono ostatecznie udział Jacksona w filmie „The Hateful Eight” Quentina Tarantino, gdzie wraz z Kurtem Russellem zagrają główne role. Tymczasem ukończono już film „Barely Lethal” Kyle’a Newmana („Fanboys”), z Samuelem. W filmie wystąpi także znana z głosu Aurry Sing z „Wojen klonów” Jaime King, prywatnie żona Newmana. Film oczekuje na premierę.
KOMENTARZE (5)

Kubeł zimnych plotek o Epizodzie VIII

2014-08-21 17:44:19

Zaczynamy od mało poważnego tematu. Otóż Gary Whitta, scenarzysta pierwszego spin-offa oblał wodą reżysera tegoż filmu Garetha Edwardsa. Do czynu doszło w siedzibie Lucasfilmu. Na szczęście panowie nie pokłócili się, ani nie pobili, ale za to nagrali film będący odpowiedzią na Lodowe Wyzwanie, w którym brał już udział J.J. Abrams. Jednak najważniejszym fragmentem tego filmu jest to komu rzucił wyzwanie Gareth Edwards. A są to filmowcy „Star Wars” - Josh Trank, Simon Kinberg i Rian Jonhson. To, że ten ostatni jest zaangażowany przez Lucasfilm już wiemy, wszystko jednak wskazuje na to, że będzie to reżyser Epizodu VIII (i przynajmniej współscenarzysta IX). Niedawno o Rianie wspominał także Simon Kinberg, ciekawe kiedy dostaniemy oficjalne oświadczenie w tej sprawie.



Na razie oświadczenia nie ma, ale Rian zaczyna wypowiadać się o swoim filmie i zapowiedział, że w Epizodzie VIII również będzie dużo mniej efektów CGI, a w ich miejsce zobaczymy te bardziej praktyczne, jak to nazwał. Sam powiedział, że jest już z tego starszego pokolenia, które woli prawdziwe efekty, ale zdaje sobie sprawę z tego, że obecnie dzieciaki inaczej podchodzą do CGI i jest ono dla nich bardzo naturalne.

Ale to nie koniec spekulacji. O ile, gdy pojawiły się plotki o Rianie Johnsonie mówiono od razu, że może on wyreżyserować także IX Epizod, część serwisów szybko zdementowała tę wiadomość, twierdząc, że napisze on tylko treatment. Chodzi głównie o czas pracy nad kolejnymi filmami, by twórcy mieli go wystarczająco, a jednocześnie by premiery odbywały się co dwa lata, więc ciągle chodzą różne plotki na temat tego, kto będzie reżyserował IX film. I tu pojawiają się zdjęcia z pewnej imprezki na której był J.J. Abrams, Daisy Ridley, John Boyega oraz Edgar Wright, reżyser, który ma w swym dorobku filmy takie jak „Wysyp żywych trupów” czy „Scott Pilgrim kontra świat”. Egdara widać na dwóch zdjęciach z tej imprezy. Na pierwszym z Daisy, Abramsem i Boyegą, Edgar znajduje się w tle, zdjęcie to na profilu Johna miało podpis „Ekipa”. Na drugim widać dłonie Abramsa i Wrighta i opis „Star Wars spoiler. Bierzemy ślub”. Być może to kolejne żarty jak ze Snyderem, ale kto wie.



Swoją drogą warto dodać, że Daisy Ridley myśli poważnie o karierze filmowej i załatwiła sobie agenta w Stanach. Niby nic istotnego, ale na stronie agencji jest napisane, że Daisy wystąpi w nowej trylogii „Gwiezdnych Wojen”, więc niejako jest to potwierdzenie, że zagra w Epizodzie VIII i IX (pisaliśmy już o tym). W podobny sposób swój udział potwierdził też Andy Serkis. Prawdopodobnie większość z zatrudnionych aktorów ma w kontrakcie zapewnione powroty w kolejnych filmach, więc nie jest to nic nadzwyczajnego.
KOMENTARZE (5)

Ekipa wraca na plan

2014-08-16 20:52:37

Wygląda na to, że zdjęcia powinny ruszyć w przyszłym tygodniu, czyli tak jak zapowiadano, przerwa będzie dwutygodniowa. Ekipa powoli wraca na plan. Pip Anderson twittował, że czeka go filmowanie, spotkania i filmowanie. Natomiast John Boyega wrócił już do Londynu, po swoim kilkudniowym pobycie w Stanach. Jeden z ciekawszych twittów Boyegi dotyczy jednak nie tyle kręcenia filmu, co prawdopodobnie oglądania go. Napisał tylko, że trudno zachować zimną krew, gdy jego oczy widziały to co widziały. I że to najlepsze miejsce (lub siedzenie na pokazie) dla najukochańszej space opery. I tu dochodzimy do pewnej spekulacji. Otóż skoro zdjęcia rozpoczynają się prawdopodobnie w poniedziałek, to równie dobrze ekipa mogłaby się pojawić w Londynie w weekend, a nie wcześniej. Tyle, że jak wiemy, w Londynie odbywał się spęd twórców (więcej), wiemy, że pojawili się J.J. Abrams, Kathleen Kennedy, Gary Whitta, Gareth Edwards i Rian Johnson. Niektórzy, także pod wpływem wpisu Boyegi sugerują, że odbył się tam pierwszy pokaz fragmentów AVCO. Niestety na razie należy to traktować jedynie jako domysły i spekulacje.

Rian Johnson potwierdził, że był na planie Epizodu VII i że bardzo mu się to podobało, choć dla niego to dziwne uczucie, gdy nie ma tam nic do roboty. Podobno to nie była jego ostatnia wizyta w Londynie. Stwierdził zaś, że to co miałby do powiedzenia jest o tyle nudne, że napawa go radością i nic więcej nie doda. Reżyser przypomina także, że wokół AVCO narasta atmosfera jakby nie było żadnego filmu Star Wars od czasu „Powrotu Jedi”, a tymczasem były prequele, seriale czy nawet Angry Birds Star Wars, w które grywa, więc po wizycie na planie spodziewał się większego terroru, a tu jednak wygląda na to, że było miło. Wypowiadał się też entuzjastycznie na temat praktycznych efektów, czyli scenografii i pojazdów, które widział na planie.

Tymczasem Harrison Ford wraca powoli do zdrowia i już chodzi całkiem sprawnie o własnych siłach. Widziano go już kilka razy, w tym przy okazji premiery Niezniszczalnych 3.



Adam Driver udzielił wywiadu Entertainment Weekly, w którym głównie mówił o „Gwiezdnych Wojnach” i o tym, że niewiele może na ich temat powiedzieć. Ale zawsze można coś wychwycić. Wypadek Harrisona Forda sprawił, że praca na planie faktycznie potrwa dłużej. Driver nie będzie zaczynać kolejnych projektów aż do przełomu listopada i grudnia. Nikt też nie tłumaczył mu, co ma mówić o filmie, raczej kierują się zdrowym rozsądkiem i zaufaniem.

Nathan Hamill, syn Marka Hamilla towarzyszył ojcu w ostatnich wyjazdach po Wielkiej Brytanii i Irlandii. Na jego stronie można znaleźć kilka zdjęć, także z lokacji na Micheal Skellig. Natomiast jedno zdjęcie z Pinewood warto pokazać, z rozczochranym, zarośniętym Markiem.



Pojawiły się też quasi-spoilery o tym, kto przeżyje Epizod VII. Daisy Ridley podobno podpisała kontrakt/opcję na Epizod VIII i IX. Nie jest to jakiś wielki news, zważywszy na to, że nikt już chyba nie ma wątpliwości, iż gra ona główną rolę żeńską. Ale warto dodać, że jest drugą aktorką, która pośrednio potwierdza swój udział w kolejnych filmach. Pierwszym był Andy Serksis, o którym pisano przy okazji spin-offów (lub części VIII i IX), lecz w jego przypadku może chodzić o inne role.

Pisaliśmy, że IndieRevolver umieścił dwa zdjęcia konceptów stroju Hana Solo. Wiele sugeruje na to, że faktycznie to prawdziwe koncenpty i niektórzy zauważają, że jeden ze strojów mógłby dość dobrze pasować do zdjęć z Islandii gdzie prawdopodobnie była już druga ekipa. Natomiast informator StarWars7News twierdzi, że widział 4 koncepty strojów Hana Solo (czyli jeszcze 2 kolejne) i przyznaje, że jego styl nie zmienił się bardzo przez te wszystkie lata. Dostał między innymi długi płaszcz, czasem też wygląda bardziej westernowo, ale przede wszystkim zawsze dzierży blaster. Pojawiły się też opisy konceptów postaci granej przez Daisy Ridley, a raczej strojów, które ma nosić. Podobno ukazują one szczupłą brunetkę noszącą ubranie w kolorach brązowym i szarym. Ma nosić ciemnoniebieską szarfę, której jeden z boków będzie zwisał jej na wysokości uda. Na koszuli ma mieć praktyczne ramiączka, no i zakrytą klatę jak i brzuch. Może też nosić rękawice w stylu Star Wars, jakieś tobołki przy pasku i najważniejsze miecz świetlny w ręce. Znając życie za jakiś czas te koncepty i tak wyciekną. Natomiast jeśli chodzi o kobietę i miecz świetlny, warto przypomnieć, że na Celebration Europe II Iain McCaig coś takiego właśnie sugerował.

Pojawiły się także kolejne zdjęcia z planu. Podobno dwa pierwsze dotyczące „Sokoła Millennium” są dość stare, pochodzą jeszcze sprzed momentu wypadku Harrisona Forda. Być może to jest rampa, która na niego spadła. Natomiast na trzecim i czwartym zdjęciu widać coś, co bardzo przypomina Imperialnego Niszczyciela z klasycznej trylogii.



Swoją drogą pojawiła się plotka, że za ostatnie przecieki odpowiadają pracownicy Lucasfilmu, którzy niedawno stracili pracę. Plotki jednak nigdzie nie potwierdzono.
KOMENTARZE (5)

Spin-offowe ploteczki

2014-07-21 23:06:20

Temat spin-offów ożył trochę w tym roku, jednak pewnie jeszcze długo przyjdzie nam czekać na większą garść konkretów. Na szczęście mamy plotki.

Najwięcej plotek oczywiście dotyczy domniemanego filmu o Bobie Fetcie. Czasem ciężko jednak zgadnąć, co jest pobożnym życzeniem, spekulacją a co zasłyszanym i być może przekręconym faktem, których niestety mamy sporo. W każdym razie w sieci można przeczytać, że jeśli Temuera Morrison faktycznie zagrałby Bobę Fetta, być może w całym filmie nie zobaczylibyśmy jego twarzy, jedynie głos. Chodzi o to, by Fett bardziej przypominał tego z trylogii, a to oznacza, że Morrison poza głosem w ogóle mógłby nie być potrzebny. Ewentualnie nawet możnaby wykorzystać wtedy twarz Daniela Logana jako młodszego Fetta. Inna wersja tej samej plotki nie mówi w ogóle o Loganie czy innym aktorze, a jedynie tym, że Fett miałby nie zdejmować hełmu przez cały film. Boba w klasycznej trylogii był tajemniczy, więc mogłoby to być wyznacznikiem dla nowego filmu, ale też z pewnością ciekawym eksperymentem.

Swoje przemyślenia i oczekiwania na temat ewentualnego filmu ma też inny odtwórca Fetta, Jeremy Bulloch, który twierdzi, że film powinien być bardzo wolny. Fett ma czas, nie musi się nigdzie śpieszyć, jest zabójczo skuteczny, bo ma wszystko pod kontrolą. Ale to prywatna sugestia aktora, który co ciekawe nie próbuje się wpraszać zbytnio w tę rolę.

Pozostając w klimatach Fetta, Jonathan W. Rinzler udzielił ostatnio kilku odpowiedzi na Reddicie, jednak jedna w tym temacie jest bardzo istotna. Stwierdził on, że George Lucas osobiście uznał, że Boba Fett przeżył „Powrót Jedi”, więc dalej spekulacje nasuwają się same. Włącznie z tym, że spin-off o Fetcie może dziać się po szóstym Epizodzie.

Ian McDiarmid niedawno też przypominał o sobie przy okazji spin-offów. Odciął się (po raz kolejny) od swego powrotu w Epizodzie VII, ale przyznał, że w czasach innych filmów jego postać żyje i zawsze może się pojawić. Niektóre media zrobiły z tego plotkę o spin-offie o Imperatorze, Ian pewnie byłby zadowolony, ale swoje ambicje wyraził dużo skromniej.

Kolejna plotka sugeruje, że w spin-offy może być zaangażowany Andy Serkis, który wspomniał, że będzie pracował przy filmach „Star Wars”, nie tylko Epizodzie VII. Być może chodzi tylko o Epizod VIII i IX, ale kto to może wiedzieć. Może faktycznie będziemy mieć więcej stworów w różnych filmach, a może postać Serkisa będzie się przewijać przez spin-offy?

Pojawiły się też pogłoski, że reżyserem trzeciego spin-offa miałby zostać Steven Moffat znany z pewnością fanom seriali „Sherlock” i „Doktor Who”. Jednak te doniesienia zdementowała jego żona, twierdząc, że on też dowiedział się o tym z mediów.

Na koniec jeszcze jedna informacja dotycząca trzeciego lub jeszcze kolejnych spin-offów. Otóż podobno miałby one dotyczyć historii Sithów, mogłyby nawet czerpać pomysły z „KOTORów” czy serii „Tales of the Jedi”, ale póki co to na razie jeszcze niesprecyzowane plany. Być może chodzi o kolejne sześć filmów, które Lucasfilm będzie pewnie rozważał. Przy tej okazji padają też pytania, czy spin-offy o Fetcie i innych nie doczekają się swoich sequeli. Pewnie o wszystkim zadecyduje rynek.
KOMENTARZE (12)

Tarcia o datę premiery wciąż trwają

2014-07-15 17:41:23

Coś ciągle jest nie tak, z kręceniem Epizodu VII i wcale nie chodzi o wypadki na planie. Prawie rok temu pojawiły się plotki, że Abrams zrezygnuje z reżyserii filmu. Skończyło się na tym, że to Michael Arndt odszedł. Pewnie szybko się nie dowiemy, jak dokładnie wyglądają tam tarcia, ale wiemy, że są i różne serwisy filmowe analizują obecne wydarzenia. Synteza tych analiz poniżej.

Wygląda na to, że spór o datę premiery wciąż trwa. Niektóre z analiz sugerują, że cała ogłoszona niedawno dwutygodniowa przerwa w zdjęciach ma dokładnie na celu opóźnienie produkcji. J. J. Abrams chce dostać więcej czasu i chce majowej premiery, wypadek Harrisona Forda jest tu używany jako kolejny powód, by wymusić opóźnienia, ale nie jest prawdziwą przyczyną. W dramacie tym mamy trzy osoby, z których każda ma inny cel.

Najważniejszym aktorem jest Bob Iger z Disneya, osoba decydująca, któremu najbardziej zależy na premierze w 2015. Liczył na maj 2015, ale ustąpił trochę i wyznaczył termin grudniowy. Iger ma zobowiązania wobec akcjonariuszy, ale jednocześnie wie, że film „Star Wars” zarobi krocie niezależnie jaki będzie. Dodatkowo ponieważ w 2016 kończy się mu kontrakt, zależy mu by jeszcze jako szef Disneya mógł zobaczyć swoje dziedzictwo, czyli Lucasfilm produkujący filmy w nowej strukturze, no i chce zamknąć ostatnie lata rekordowo. Ambicjonalnie zależy mu na wyniku w możliwie krótkim terminie.

Z drugiej strony mamy Kathleen Kennedy, która jest między młotem a kowadłem. Zależy jej, by filmowcy, których ściągnie dostali wolną rękę i czuli się z tym komfortowo, by nie czuli oddechu studia. Disney chce modelu Marvela, ale Kathleen zdaje sobie sprawę, że tam każdy reżyser i twórca musi się dostosować do reguł. Kennedy woli zupełnie inne podejście, stąd wspiera dążenia Abramsa. Zależało jej na nim od samego początku i chce dostać dobry film. Również zdaje sobie sprawę z tego, że zarówno nowe epizody, jak i spin-offy zarobią krocie, ale rozumie też siłę nostalgii, którą chce wykorzystać. Odrobiła lekcję prequeli, które w powszechnym mniemaniu są uznawane w mainstreamie za złe, ale Kathleen doskonale wie, że przede wszystkim przegrały z wygórowanymi oczekiwaniami. Wie więc, że łatwo może stracić kredyt zaufania od widzów, który dostanie. Wie też, że fani klasycznej trylogii i fani prequeli mają inne oczekiwania. Zależy jej na tym, by marka działała dłużej niż 6 lat (6 kolejnych filmów), więc zwłaszcza pierwszy z nich musi spełnić jak najwięcej oczekiwań. W tym momencie takie rzeczy jak komputerowy Harrison Ford w ogóle są nie na miejscu, woli więc dać Abramsowi czas, bo wie, że to zaowocuje.

Trzecim graczem oczywiście jest J.J. Abrams, który początkowo nie chciał zmierzyć się z projektem, lecz obecnie nie tylko mu się tylko podoba, ale jest w swoim świecie. Tyle, że Abrams nie lubi mieć nad sobą bata, woli pracować po swojemu i w swoim czasie, by miał czas dopracować wszystkie szczegóły. Lubi też decydować, zresztą jak każdy z trójki głównych bohaterów dramatu. Już wcześniej sugerował, że premiera w 2015 daje mu za mało czasu i że on potrzebuje go więcej. Na razie J.J. dostaje wolną rękę, dlatego też podziękowano Michaelowi Arndtowi.

Tu pojawiają się kolejne fakty, w tym wieści o tym, że Rian Johnson ma przejąć pałeczkę po Abramsie. Z jednej strony miał to być bat. Na razie wiemy, że Abrams miał podpisany kontrakt na reżyserię siódmego epizodu z ewentualnymi możliwościami kontynuacji, także jako producent. Były sugestie, że Abrams miał przejąć nadzór nad marką Star Wars, więc był naturalnym kandydatem do fotela reżyserskiego kolejnych epizodów. Jeśli pojawia się nowy kandydat, a Abramsowi się projekt spodobał, Johnson pełni rolę straszaka. Tyle, że ten straszak dał Abramsowi do zrozumienia jeszcze jedną rzecz, że nie dostanie tyle czasu, ile by chciał na kolejny epizod, więc tym bardziej woli siódmą część uczynić taką, jaką sobie wymarzył. To oznacza, że potrzebuje więcej czasu na siódmy (i być może swój ostatni) epizod, a to z kolei prowadzi wprost do przesunięcia. I wygląda na to, że J.J. jest gotowy zapłacić za to taką cenę. Tyle, że tu nie chodzi tylko o reżyserię. O ile samo ogłoszenie Riana Johnsona jest bez znaczenia, o tyle tam jest także mowa, że Johnson przyjdzie ze swoim producentem, Ramem Bergmanem. Czyli Bryan Burk i J.J. Abrams oraz Bad Robot mogą całkowicie pożegnać się z przyszłymi filmami Star Wars, choć wcześniej mieli obiecaną pracę przy nich. Abrams mógłby zrezygnować z reżyserii, jeśli nadal będzie miał nadzór nad filmami (tak jak ma to miejsce w przypadku „Mission: Impossible” czy obecnie „Star Treka”), ale taki scenariusz niekoniecznie pasuje Disneyowi, w szczególności Igerowi, więc obecnie wydaje się coraz mniej realny. Pewnie dlatego też Lucasfilm i Disney wciąż nie komentują doniesień na temat Epizodu VIII. Gra trwa.

Ponieważ obecnie studia zaczynają już ustalać premiery na 2016, Lucasfilm i Disney doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ewentualne ustalenie przesunięcia to kwestia najbliższych tygodni czy miesięcy. Taka wiadomość może być też połączona z informacją o kolejnym epizodzie i jego reżyserze.

Można się tylko zastanawiać nad jednym, czemu nowe epizody nie miałby się ukazywać co trzy lata, jak klasyczne, a luki uzupełnić innymi filmami. Widać jednak, że producenci nie mają aż takiego zaufania do spin-offów, choć zatrudnienie aż dwóch reżyserów – Garetha Edwardsa i Josha Tranka może sugerować, że Disney / Lucasfilm jednak rozważa i taki scenariusz. Na razie jednak nie ma żadnych przesłanek, że tak się stanie.

Tyle jeśli chodzi o spekulacje, a teraz przechodzimy do plotek. Las Dean i Puzzleworld chyba można już uznać za lokację z nowych „Gwiezdnych Wojen”, choć oczywiście wciąż nie jest to potwierdzone. Widziano tam między innymi samochody z logiem „AVCO”, czyli kryptonimem siódmego epizodu. Można też zobaczyć kilka zdjęć z tamtej lokacji. Niedawno pojawiła się też informacja, że szukają tam do ról statystów niskie osoby. Od razu pojawiły się spekulacje o Ewokach (lub Jawach), ale je zdementowano. W końcu przecież w galaktyce może być więcej niskich ras. Plotki sugerują także, że zdjęcia tu potrwają 4 dni, oraz że będzie wykorzystany okręt kosmiczny, ale z pewnością nie „Sokół Millennium”. Mamy trzy zdjęcia. Pierwsze przedstawia wspomniany samochód z logiem „AVCO”, drugie człowieka z planu w lesie Dean, trzecie zaś sam Puzzleworld. Więcej zdjęć z Puzzleworld można obejrzeć na serwisie StarWars7News, są robione niedawno, po tym jak ekipa już zaczęła tam pracować.







Andy Serkis promuje „Ewolucję Planety Małp” w mediach, a co za tym idzie czasem odpowiada o pytania dotyczące AVCO. Zazwyczaj jednak udzielać odpowiedzi nie chce, tłumacząc się tym, że Abrams mu zabronił. Jednak stwierdził dwie rzeczy. Po pierwsze jego występ w „Genezie Planety Małp” był tym, który zwrócił uwagę Abramsa, bez czego nie byłoby ani występu Serkisa ani postaci, w którą się wciela. Ale Andy wspomina też, że jego angaż jest związany nie z filmem a z filmami. Więc duża szansa, że wystąpi także w kolejnych epizodach.

Na koniec jeszcze jedno. W oficjalnym databanku Luke, Leia, Han Solo, C-3PO, Chewbacca i R2-D2 są już podpięci też pod siódmy epizod.
KOMENTARZE (20)

„Frank” i „Ewolucja planety małp”

2014-07-11 18:56:55

Pierwszy z filmów, które dziś wchodzą na nasze ekrany to „Frank” Leonarda Abrahamsona. Jest to komediodramat brytyjsko-irlandzki, na podstawie scenariusza Jona Ronsona i Petera Straaughana. W filmie występują: Domhnall Gleeson, Michael Fassbender, Maggie Gyllenhall i inni.

Jest to opowieść o losach młodego, ambitnego muzyka Jona (w tej roli Domhnall Gleeson), który dołącza do ekscentrycznej grupy popowej przewodzonej przez enigmatycznego i przedziwnego Franka (Fassbender). Początkowo wydaje się, że marzenia się spełniają, ale jednak bardzo szybko życie zaczyna przerastać głównego bohatera.



Drugi film to „Ewolucja planety małp” (Dawn of the Planet of the Apes) Matta Reavesa. Jest to sequel przebojowej “Genezy planety małp”. Scenariusz napisali Rick Jaffa, Amanda Silver oraz Mark Bomback. W rolach głównych występują: Andy Serkis, Jason Clarke, Gary Oldman, Keri Russel i inni. Za muzykę odpowiada Michael Giacchino.

Po dziesięciu latach odkąd śmiercionośny wirus zdziesiątkował ludzkość, cywilizacja człowieka chyli się ku upadkowi, ale powoli zaczyna wstawać z kolan. Tymczasem w siłę rośnie też rasa genetycznie zmutowanych małp, którym przewodzi Cezar. Obie grupy coraz częściej ze sobą walczą i konkurują, zawarty rozejm jest jednak krótkotrwały. Wszystko prowadzi do wojny, w która zdecyduje o tym, kto zostanie dominującym gatunkiem na Ziemi.



Temat na forum
KOMENTARZE (0)

Pracowite lato w Hollywood

2014-07-08 00:01:54

Zaczynamy od nowych osób w Starwarsówku. Lupita Nyong’o zagra główną rolę i wyprodukuje film „Americanah”. Będzie to adaptacja powieści Chimamandy Ngozi Adichie (wydanej w Polsce pod tytułem „Amerykaana”). To historia miłosna z dyktaturą i uprzedzeniami rasowymi w tle. Film podobnie jak „Zniewolonego” współwyprodukuje także Brad Pitt. Na razie nie wiadomo kiedy w ogóle miałyby ruszyć pracę nad filmem. Na razie za to wiemy, że Lupita będzie podkładać głosu wilczycy w nowej wersji „Księgi dżungli” Jona Favreau (projekt konkurencyjny wobec „Księgi dżungli” Andy’ego Serkisa). Lupita także pojawi się w filmie „Southpaw”, dramacie sportowym o bokserze, który zaczynał swoją karierę od walk w barach, by utrzymać rodzinę. Lupita miałaby zagrać pracownicę opieki społecznej. Film reżyseruje Antoine Fuqua, a występują w nim także Rachel McAdams, Jake Gyllenhaal i Forest Whitaker.

Crystal Clarke zagrała natomiast epizod w filmie „Woman In Gold” Simona Curtisa z Helen Mirren, Charlesem Dancem i Katie Holmes. Film opowiada o osiemdziesięcioletniej Żydówce próbującej odzyskać majątek (dzieło sztuki), który wierzy, że należał do jej rodziny. Niestety Crystal gra tu tylko małą rólkę, kasjerki. Film będzie mieć premierę w przyszłym roku.

Gareth Edwards prawdopodobnie wyreżyseruje sequel „Godzilli”. Film, który kosztował 160 milionów USD a w USA zarobił prawie 200 milionów, sequel ma raczej gwarantowany. Producenci bardzo chętnie widzieliby Edwardsa na fotelu reżyserskim, ale w związku z „Gwiezdnymi Wojnami” może się to trochę przesunąć w czasie. Póki co pewne są dwie rzeczy. Edwards pozostanie zaangażowany w tworzeniu sequela i prawdopodobnie sam zdecyduje, czy będzie miał czas go wyreżyserować. Producenci zachęcają go do tego, by wpierw zrobił inny film (spin-off), a dopiero potem wróciło „Godzilli”. To oznacza tylko tyle, że Gareth szybko nie zrealizuje innego projektu, który miał w głowie. Miał to być film SF w którym dziecko wraz z robotem podróżując po galaktyce odkrywają tajemnicę początków ludzkości.

Skoro zahaczyliśmy już o Andy’ego Serkisa to u niego na razie niewiele nowego słychać, z wyjątkiem „Planety małp”. Otóż 20th Centruy Fox już zaczyna planować trzecią część nowej serii. Nawet jeśli nie będzie w niej Cezara, to trudno sobie wyobrazić ten film bez Serkisa.

Harrisona Forda obecnie znamy głównie z wypadku. O dalszych planach aktora niewiele wiadomo, nie licząc tego, że w tle pojawiały się kolejne części „Indiany Jonesa”, ale jeszcze zanim aktor został kontuzjowany głośno spekulowano, że jednak ktoś w tej roli mógłby go zastąpić. Póki co zdementowano te wieści. Za to na razie nie ma opcji, by ktoś zastąpił go w roli Ricka Deckarda. Otóż producenci sequela „Łowcy androidów” już oficjalnie zaproponowali Fordowi udział w tym przedsięwzięciu. Na razie jednak nie znamy odpowiedzi aktora.

Ruszyły zdjęcia do „Black Mass” z Joelem Edgertonem. Premiera filmu spodziewana jest we wrześniu 2015. Oprócz odtwórcy roli Owena Larsa w filmie występują Johnny Depp, Benedict Cumberbatch, Dakota Johnson i Kevin Bacon. O filmie pisaliśmy wcześniej.

Steven Spielberg chyba w końcu wybrał projekt na swój kolejny film. Oczywiście to się może zmienić, ale już zaczęło się dziać coś w temacie. Będzie to historia prawnika Jamesa Donovana, o której pisaliśmy ostatnio, a w którego ma się wcielić Tom Hanks. Na razie wiadomo za to, że scenariusz będą poprawiać bracia Coen, zdjęcia mają ruszyć jesienią a powoli zaczął się casting. Steven tymczasem zakupił prawa do sztuki „All the Way”, za którą niedawno twórcy dostali nagrodę Tony. Sztuka zostanie przerobiona na mini serial, a Spielberg zajmie się jedynie produkcją.

Ewana McGregora zobaczymy w filmie muzycznym. „Miles Ahead” to biografia Milesa Davisa, słynnego trębacza i jazzmana. Reżyseruje Don Cheadle, który także zagra główną rolę. McGregor ma się wcielić w Dave’a Brilla. Być może Ewan wystąpi także w filmie „American pastoral”, historii o prowincji amerykańskiej w czasie wojny w Wietnamie. Ewan z projektem związany jest od 2010 i sam aktor już dawno zwątpił, czy ten film w ogóle powstanie. Reżyser Phillip Noyce, który od dziesięciu lat nad nim pracuje, stwierdził niedawno, że teraz w końcu ten film zrealizuje. Zobaczymy.

Pisaliśmy o występie Jamesa Earla Jonesa w „Teorii wielkiego podrywu”. Za gościnny występ aktor dostał nominację do Critics Choice Television Award.

Rose Byrne tymczasem święci tryumfy po „Sąsiadach”. Film ten, kosztujący 16 milionów USD, w USA zarobił 135 milionów, więc jego twórca Seth Rogen już mówi o sequelu. Natomiast producenci tego hitu szykują film „The Something” opowiadający historię zagubionych astronautów. Byrne prawdopodobnie w nim wystąpi.

David Fincher (były pracownik ILM i asystent operatora w „Powrócie Jedi”) kończy już pracę nad filmem „Zaginiona dziewczyna” (Gone Girl), który wejdzie do kin w październiku 2014. Fabuła opowiada o kobiecie, która znika w piątą rocznicę swojego ślubu. Wygląda na to, że zabił ją mąż. Występują w nim Ben Affleck, Rosamund Pike, Tyler Perry i Neil Patrick Harris. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie zabierze się ani za sequel „Dziewczyny z tatuażem”, ani za nową wersje „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi”, ani za biografię Jobsa (były takie plotki), a za kolejny thriller. Będzie to „Red Sparrow” wg powieści Jasona Matthewsa. Za scenariusz miałby odpowiadać Eric Warren Singer (dostał Oskara za „American Hustle”), a w roli głównej miałaby zagrać Rooney Mara. Mara zagra agentkę rosyjskiego wywiadu Dominikę Egorovą, która ma zostać agentką łóżkową, uwodzić, sypiać i wyciągać informację. Akcja dzieje się w postsowieckiej Rosji, kiedy choć ZSRR upadło, wciąż Zachód jest postrzegany jako wróg. Dominika zaś wdaje się w romans z agentem CIA.

Na koniec smutna wiadomość. Zmarł Terry Richards, kaskader z „Imperium kontratakuje”, którego chyba wszyscy najlepiej kojarzą z jego roli w „Poszukiwaczach Zaginionej Arki”. Richards był związany z całą trylogią „Indiany Jonesa” z lat 80. a także z produkcją filmu „Willow”. Zdarzyło mu się także dublować Christophera Lee. Dla szerokiej publiczności na zawsze pozostanie wymachującym mieczem typkiem z kairskiego bazaru.
KOMENTARZE (2)

Dalej o Fordzie i inne plotki

2014-07-01 17:22:59

Coraz więcej dziwnych plotek pojawia się wokół wypadku Harrisona Forda. Chyba najbardziej dziwną i absurdalną jest oczywiście stwierdzenie, że wszystko jest planem Abramsa by odwrócić uwagę od samego filmu. Jednak istotne jest to, że właściwie nie wiemy, jak bardzo poważny jest stan aktora. Lucasfilm twierdzi, że nie jest tak źle jak ostatnio mówiono i rehabilitacja nie będzie trwać sześciu miesięcy a Ford powoli dochodzi do zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że Harrison jest już z powrotem w Wielkiej Brytanii i chodzi o kulach, czego dowodzą zdjęcia z „Daily Mail”. Niedługo ma też się pojawić publicznie przy okazji jednej z imprez, więc może niebawem wróci na plan. Z drugiej jednak strony dochodzą z planu słuchy, że w tamtym tygodniu praktycznie przerwano zdjęcia. Aktorzy są pod telefonami, nie na planie, natomiast szefostwo układa nowy harmonogram zdjęciowy. Kolejna informacja sugeruje, że Hana Solo może zagrać dubler, natomiast komputerowo podmieni się jedynie twarz. Podobne rozwiązania nie raz były w kinie stosowane.



Z drugiej strony tego zamieszania pojawia się wątek przesuwania premiery, który ostatnio dementowano. Ale jak to bywa w takich przypadkach media i ploty idą dalej. Oczywiście te, które obwieszczają przesunięcie premiery i spin-offa należy chyba włożyć między bajki, jednak coś jest na rzeczy. Podobno J.J. Abrams i Kathleen Kennedy próbowali faktycznie forsować scenariusz z premierą w maju 2016, ale Bob Iger zdecydowanie powiedział „nie”. Wygląda na to, że Abrams bardzo by jednak chciał, by premiera odbyła się dokładnie 4 maja 2016, by zachować tradycję premier majowych, a wypadek na planie spadł mu prawie jak z nieba. Disney jednak się z tym nie liczy, bo Iger obiecał akcjonariuszom premierę w grudniu 2015, więc jak jej nie będzie, zyski Disneya za 2015 i pierwszy kwartał 2016 będą mniejsze.

Niejako kończąc wątek Harrisona Forda pojawia się jeszcze jedna plotka, że zyska na tym postać Oscara Isaaca, który podobno może grać syna Hana Solo, a w scenariuszu można dokonać łatwej zmiany i przenieść ciężar na tego właśnie bohatera. Tak dla przypomnienia w „Mrocznym widmie” wiele scen z Qui-Gonem pierwotnie było pisanych pod Obi-Wana, potem zamieniono tylko postaci. A czy Isaac zagra syna Solo to już spekulacja. Na razie Lucasfilm twierdzi, że nie zmieniają nic w scenariuszach. Za to przedstawiciele Disneya stwierdzili tylko, że rozszerzenie roli Oscara to nieprawda.

Przechodzimy do innych wieści. Andy Serkis potwierdził, że jego firma Imaginarium jest zaangażowana w zdjęcia motion-capture w Epizodzie VII. Dodał też, że sam też gra w tym filmie, co wiemy. Oficjalnie tego nie potwierdzono, ale chyba wszyscy się tego spodziewali. Raczej nie zobaczymy twarzy Serkisa, a jedynie jego ruchy. Prawdę mówiąc bez sensu byłoby zatrudniać jego firmę, nie wykorzystując jej największego atutu, czyli Andy’ego.

Cara Delenvinge, brytyjska aktorka (choć to ostatnie słowo to może być za dużo powiedziane) chce zagrać w „Gwiezdnych Wojnach” i z pomocą przyszedł jej Domhnall Gleeson, który stwierdził, że jeszcze jest bardzo wiele ról do obsadzenia. Prawdopodobnie chodziło mu o statystów, ale kto to może wiedzieć.

Swoją drogą wygląda na to, że w Epizodzie VII Abrams załatwia małe role po znajomości. Otrzymają je jego ojciec Gerald Abrams oraz teść James H. McGrath Jr. Obaj panowie grali już w obu „Star Trekach”, gdzie przewinęli się w tłumie w barze lub na ceremonii.

Media odkryły natomiast, że Billy Lourd (córka Carrie Fisher) także ma zagrać w Epizodzie VII. Trwają przymiarki, kogo miałaby zagrać. Obecnie numer jeden to młodsza wersja księżniczki Lei, ale w jakiej formie i po co, tego nikt nie wie.

Gwendoline Christie tymczasem poszła sobie pooglądać Wimbledon. W sumie może, ale nas bardziej interesuje jej fryzura. Czy to już ta z „Gwiezdnych Wojen”? czy jeszcze nie.



Jeszcze jedna istotna rzecz. Otóż agenci Daisy Ridley mówią już wprost, że aktorka gra główną rolę żeńską w Epizodzie VII. Właściwie to już tego się domyśliliśmy, ale dobrze, że ktoś to potwierdził.

Natomiast na planie Epizodu VII pojawił się Kevin Smith, który nie powiedział nic na temat tego, co widział, ponieważ podpisał lojalkę, ale jednocześnie jest bardzo podekscytowany tym, co widział i się wzruszył. Twierdził, że przypominało mu to sentyment jaki miał przy starym „Bantha Tracks” (czasopismo dla członków fanklubu jeszcze przed „Insiderem”) oraz, że Moc jest z tym filmem, skończył słowami Holy Sith….

Disney i Lucsafilm nie rozpieszczają nas nadmiarem newsów, ale i tak jest lepiej niż rok temu. Tymczasem nieubłaganie zbliża się San Diego Comic Con, a Lucasfilm ma tam w tym roku bardzo duże stoisko. Czy dowiemy się czegoś na temat nowych filmów? Zobaczymy, wiele osób liczy na tytuł VII Epizodu. Comic-Con odbywa się pod koniec lipca.
KOMENTARZE (20)

Starwarsówek pracuje

2014-05-19 17:10:05

Zaczynamy od nowych twarzy w Starwarsówku. John Boyega, aktor znany z „Ataku na dzielnicę” miał zagrać w filmie „Race” Stephena Hopkinsa, biograficznej historii Jesse’ego Owensa. Zdjęcia do filmu miały ruszyć w maju w Berlinie, a John miał zagrać główną rolę. Wszystko wskazuje na to, że jednak nie zobaczymy go w tym filmie. Za to powinien się pojawić w produkcji „Ceasar”, czyli kolejnej adaptacji sztuki Szekspira „Cezar”. Boyega ma się tam wcielić w rolę Titiniusa. Brytyjska adaptacja będzie filmem z niewielkim budżetem (10 milionów USD), opowiadającą historię ambicji i zdrady. W roli Juliusza Cezara wystąpi Sean Bean. Boyegi natomiast najpewniej nie zobaczymy także w nowym „Terminatorze”. Do niedawna był poważnym kandydatem do jednej z ról w tym filmie. Abrams jednak pokrzyżował te plany.

Pojawiły się już pierwsze zdjęcia z filmu „Ex Machina” Aleksa Garlanda (scenarzysta: „Dredd”, „28 dni później”), w którym występują Oscar Isaac i Domhnall Gleeson. Data premiery na razie nie jest znana, film zaś ma opowiedzieć historię trójką miłosnego między dwoma mężczyznami i kobietą-robotem. Isaac dodatkowo powinien wystąpić jeszcze w filmie „Mojave” Williama Monahana, o którym niestety także niewiele jeszcze wiadomo. Natomiast Gleeson miał pracować nad filmem „Brooklyn” Johna Crowleya z Saoirse Ronan. Zdjęcia rozpoczęły się na początku kwietnia. O udziale lub braku aktora na razie nic nie wiemy.



Zajęty też jest Andy Serkis, który ma obecnie otwartych kilka projektów poza „Gwiezdnymi Wojnami”. Pierwszy z nich to „Księga dżungli” dla Warnera, której miał zostać reżyserem. To będzie prawdopodobnie jego debiut w tej roli. Swoją drogą, Disney szykuje konkurencyjny projekt związany z „Księgą dżungli”. Serkis jednak ma też własne studio produkcyjne – Imageinarium, które zapowiedziało już dwa projekty. Pierwszy z nich to adaptacja „Folwarku zwierzęcego” George’a Orwella. Drugi projekt to „The Bone Season” na podstawie powieści Samanthy Shannon. Książka opowiada o dziewczynie posiadającej dar jasnowidzenia, która zajmuje się drobnymi przestępstwami w Londynie w roku 2059, ale zostaje porwana przez istoty z innego wymiaru, które chcą ją wcielić do swojej armii jasnowidzów. Wiemy, że Serkis zamierza wyprodukować te filmy, prawdopodobnie zajmie się też motion-capture i na razie nic więcej nie wiemy. Póki co Serkisa będziemy mogli oglądać jako Cezara w „Ewolucji planety małp”.

Dalej źle się dzieje z filmem „Jane Got a Gun”. W filmie występują Natalie Portman, Ewan McGregor oraz Joel Edgerton. Premierę, którą pierwotnie planowano na sierpień przesunięto na 20 lutego 2015. Natalie jest też producentką tego filmu. Przyczyn opóźnienia tym razem nie podano. Za to skończyły się już zdjęcia do „A Tale of Love and Darkness” w reżyserii Natalie Portman. Reżyserka podziękowała publicznie Sławomirowi Idziakowi za zdjęcia.

Samuel L. Jackon podobno ma wrócić do „Szklanej pułapki”. „Die Hard 6” lub „Die Hardest” jak nazywa się roboczo film na razie jest dopiero planowany, scenariusza nie ma, ale producentom zależy, by ponownie pojawiła się tam postać Zeusa Carvera, w którą wcielił się właśnie L. Jackson w trzeciej części serii. Najnowsza odsłona cyklu planowana jest na rok 2015, na pewno wróci Bruce Willis. Wiele wskazuje na to, że Samuel L. Jackson wystąpi także w najnowszej ekranizacji „Tarzana” w reżyserii Davida Yatesa. Jackson już wcześniej był zaangażowany w ten projekt, ale z powodu przesunięć musiał z niego zrezygnować. Miał go zastąpić Jamie Foxx, ale ponieważ film dalej się obsuwa Samuel ponownie jest w grze. W filmie podobno mają wystąpić też Alexander Skarsgård oraz Margot Robbie i Christoph Waltz. Obecnie obraz planowany jest na rok 2016. To jednak nie koniec projektów L. Jacksona, wspomina on o kolejnych „Iniemamocnych”, gdzie podobno miałby znów wcielić się w rolę Mrożona. Aktor wspomniał też o kolejnych filmach Marvela, tam jednak wiele roboty mieć nie będzie. Skupią się one na bohaterach obdarzonych supermocami, więc odtwórca roli Nicka Fury’ego może zająć się innymi projektami. A jeszcze jednym z nich jest „Hateful Eight” Quentina Tarantino. Co prawda na razie nie potwierdzono w nim roli dla Jacksona, ale to chyba kwestia czasu. Wokół westernu Tarantino zrobiło się głośno, gdy wyciekł scenariusz tego filmu, a reżyser się obraził i porzucił ten projekt. Teraz jednak go przepisał i sam nakręca atmosferę wokół niego, organizując też publiczny odczyt scenariusza. Jedną z osób, która brała aktywny udział w odczycie był właśnie Samuel L. Jackson, więc kto wie, może zobaczymy go w nowym filmie Tarantino.

Keira Knightley wraca w końcu do pracy. Dołączy do obsady filmu „Everest”, który opowiada o tragicznych w skutkach wyprawach na Mount Everest z 1996. Wtedy to wyprawy te zaczęto traktować jak wycieczki dla bogaczy. W 1996 zginęło tam aż 15 osób, to był najtragiczniejszy rok w historii. Film reżyseruje Baltasar Kormákur, a w obsadzie znajdują się także: Sam Worthington, Josh Brolin, Robin Wright, John Hawkes, Jake Gyllenhaal, Martin Henderson i Emily Watson. Premiera planowana jest na luty 2015. W lipcu natomiast zobaczmy Keirę w komedii muzycznej „Zacznijmy od nowa” Johna Carneya.

Liam Neeson rozważa natomiast rolę w filmie „A monster calls”, na podstawie powieści „Siedem minut po północy” Patrcika Nessa. Neeson miałby zagrać potwora, który czai się za oknem sypialni 13-letniego chłopca i jego chorej matki.

Trwają zdjęcia do komedii szpiegowskiej „Spy” Paula Feiga, w której wystąpią Rose Byrne oraz Peter Serafinowicz. Fabuła filmu póki co jest trzymana w tajemnicy. Byrne dodatkowo powróci w trzeciej części serii „Naznaczony”.

Steven Spielberg dalej tylko opowiada o najnowszych projektach. W dodatku rośnie mu konkurencja. W styczniu pisaliśmy o jego projekcie z Montezumą w roli głównej. Roland Emmerich („Dzień niepodległości”) stwierdził, że jest zainteresowany podobnym projektem, ale koncentrującym się na Hernanie Cortezie. Zobaczymy, kto będzie pierwszy, w końcu Emmerich także ma pełne ręce roboty. Steven natomiast ma już trzy inne pomysły (poza „Robokalipsą”) na filmy, które mógłby wyreżyserować i wyprodukować. Pierwszy z nich to „The Kidnapping of Edgardo Mortara”. To historia prawdziwa, która wydarzyła się w 1858, kiedy to kościelna inkwizycja porwała żydowskiego chłopca. Chłopiec podobno w tajemnicy się przechrzcił na katolicyzm, rodzina walczy o swoje prawa, kościół o swoje. Z małego sporu robi się całkiem duży, gdy do gry wtrącają się Napoleon III, Franciszek Józef i Pius IX, który adoptował chłopca. Za scenariusz odpowiada Tony Kushner („Lincoln”, „Monachium”), a bazuje na opracowaniach historycznych Davida Kertzera. Do tej historii Hollywood przymierzało się już parę razy, ale nigdy nic z tego nie wyszło. Drugi nowy projekt Spielberga nawet nie ma tytułu. Ma to być historia Jamesa Donovana, amerykańskiego prawnika, który podczas zimnej wojny ma zostać wysłany do Berlina wschodniego i negocjować warunki zwolnienia amerykańskiego szpiega. Rolą główną zainteresowany jest Tom Hanks, a to może spowodować, że Spielberg stanie za kamerą. Jest jeszcze trzeci nowy projekt to „Wielkomilud” („The BFG”), ekranizacja powieści dla dzieci Rolanda Dahla. Film opowiada historię małej dziewczynki z Londynu, która trafia do krainy niebezpiecznych olbrzymów pożerających ludzi. Scenariusz ma napisać Melissa Mathison („E.T.”, a w latach 1983-2004 żona Harrisona Forda). Film planowany jest na 2016.

J.J. Abrams ciężko pracuje nad „Gwiezdnymi Wojnami”, ale nie zapomina o „Star Treku 3”. Wszystko wskazuje, że ostatecznie reżyserem tego filmu zostanie Roberto Orci, jeden ze scenarzystów. Abrams (i Bryan Burk) pozostanie producentem.

Simon Kinberg przyznał, że scenariusz nowej „Fantastycznej czwórki” nad którym pracuje nie będzie w żaden sposób powiązany z serią X-Men. Wygląda na to, że Fox nie zamierza robić własnego uniwersum z superbohaterami, choć zamiarze inaczej rozwijać tę serię. Natomiast niebawem na naszych ekranach zagości „X-Men: Przyszłość, która nadejdzie”, gdzie scenariusz napisał między innymi Kinberg.

Billy Dee Williams natomiast załapał się na gościnny występ w serialu „Glee”.

Na sam koniec coś ze świata Disneya. Alan Horn, szef Disney Studios, który jak wiemy nadzoruje pracę nad Epizodem VII dostał kolejny kontrakt w Disenyu. Na stanowisku powinien pozostać do 2018.
KOMENTARZE (4)

Obsada Epizodu VII: Andrew C.G. “Andy” Serkis

2014-05-14 17:09:27

Andrew C.G. „Andy” Serkis należy to chyba najciekawszych i najbardziej niespodziewanych aktorów, którzy trafili do obsady VII Epizodu. Urodził się 20 kwietnia 1964 w Ruislip Manor w zachodnim Londynie w Wielkiej Brytanii. Jego ojcem był ormiański lekarz, którego rodowe imię brzmiało Serkissian. Ojciec aktora pracował za granicą, w tym w Iraku, więc cała rodzina, bo Andy ma jeszcze trzy siostry i brata, spędziła wiele lat podróżując po bliskim wschodzie. Przez pierwsze dziesięć lat życia młody Serkis ciągle podróżował między Londynem a Bagdadem. Matka aktora zajmowała się specjalnymi technikami edukacyjnymi dzieci upośledzonych, więc dzieci Serkisów wychowywały opiekunki.

Przyszły aktor już od najmłodszych lat chciał zostać artystą, malarzem lub rysownikiem. Wyobrażał siebie jako osobę, która pracuje za sceną czy to w teatrze czy w filmie. Uczęszczał do katolickiej szkoły świętego Benedykta w Londynie, potem studiował sztukę na Uniwersytecie Lancaster w północno-zachodniej Anglii. Tam właśnie zaczął spełniać swoje marzenia i zaczął pracować w teatrze, ale jako osoba odpowiedzialna za mechaniczne aspekty sceny i scenografii. Kto wie, czy tak by nie zostało, gdyby nie przypadek, bowiem poproszono go by zagrał jedną z ról w studenckiej produkcji, przedstawieniu na motywach sztuki Barrie’ego Keeffe – „Gotcha”. Wtedy odkrył swoje prawdziwe powołanie.

Zamiast jednak pójść do szkoły teatralnej, Serkis rozpoczął swoją karierę w Duke’s Playhouse w Lancaster. Kształcił się i rozwijał na własną rękę pod czujnym okiem Jonathana Petherbridge’a; zagrał tam w czternastu sztukach. Następnie przeniósł się do obwoźnego teatru, który co tydzień przybywał do innego miasta. Podchodził do tej pracy entuzjastycznie, rezygnując nawet z zarobków. Dzięki temu mógł się pojawić w jakiś sztukach praktycznie na każdej szanowanej brytyjskiej scenie. Z czasem jednak związał się z Londynem, a w latach 90. stał się rozpoznawalnym aktorem także dzięki swojej interpretacji błazna w „Królu Learze”. Błazen w tej interpretacji był kobietą.

W 1987 pojawił się po raz pierwszy w telewizji, ale wtedy raczej jako statysta. Z końcem lat 80. i na początku 90. zaczął częściej pojawiać się w różnych serialach i miniserialach brytyjskich. Jednak najczęściej były to role epizodyczne.

Przełomem była oczywiście jego rola w trylogii „Władcy Pierścieni” Petera Jacksona. W 1999 dostał rolę Golluma, która wymagała od niego połączenia dwóch pasji, grania i jednocześnie pozostania za sceną. Gollum był generowany komputerowo, ale zarówno głos, ruchy jak i mimika aktora stały się podstawą animacji, sprawiając, że postać ta to nie tylko jedna z najbardziej pamiętnych, ale to także piękna popisowa rola. Finałowa część trylogii została nagrodzona 11 Oskarami. Warto wspomnieć, że na planie trylogii miał okazję pracować z innymi aktorami z sagi, jak choćby Christopherem Lee (hrabia Dooku) czy Martonem Csokasem (Poggle mniejszy). Swoją drogą, Serkis we „Władcy” to nie tylko Gollum/Smeagol ale także głos Czarnoksiężnika. Powrócił też do roli Golluma w trylogii „Hobbita”, gdzie znów dał kolejny popis swych możliwości.

W jego przypadku praca filmów Petera Jacksona na planie trwała naprawdę długo. W Nowej Zelandii przebywał nie tylko podczas kręcenia, ale też podczas procesu postprodukcji w latach 2002-2003. Kręcił właściwie co najmniej dwie wersje każdej sceny, jedną dla aktorów, drugą dla techników, a na jego ciele zamontowano całą masę czujników. Takie podejście spodobało mu się, nic więc dziwnego, że następnym wielkim filmem był „King Kong” Petera Jacksona z 2005, gdzie zagrał tytułową rolę. Znów w podobnej technice. Podobnie jak we „Władcy” tak i tu miał okazję na chwilę pojawić się też normalnie, jako kucharz. W podobnym stylu wcielił się także w rolę Cezara w „Genezie planety małp” Ruperta Wyatta (2011), zresztą do tej roli wróci w sequelu, który niebawem pojawi się na naszych ekranach. Podkładał też głos kapitanowi Haddockowi w „Przygodach Tintina” Stevena Spielberga (2011), animowanej produkcji, którą wyprodukowali między innymi Peter Jackson, Kahleen Kennedy, a ze Starwarsówka udział w niej brał jeszcze John Williams. Swoją drogą, do tej roli także ma wrócić. W każdym razie, to właśnie udział w tym filmie stał się przepustką Serkisa do „Gwiezdnych Wojen”.

Serkis występuje także w klasycznych produkcjach, gdzie nie jest zastępowany animacją komputerową. Występował między innymi w „Prestiżu” Christophera Nolana (2006), „Dziś 13, jutro 30” (2004), „Alex Rider: Misja Stormbringer” (2006) czy „Atramentowym sercu” (2008). Niestety żadna z tych ról nie przyniosła mu takiej sławy jak Gollum, Cezar czy King Kong.

Poza aktorstwem próbował też swoich sił w reżyserii. Na razie był reżyserem drugiej ekipy w trylogii „Hobbita”, wciąż czeka na samodzielny debiut, ale kilka projektów ma już na tapecie. Na razie nie wiadomo na ile zostaną one opóźnione przez „Gwiezdne Wojny”. Zajął się także produkcją filmową, w tym celu założył studio „The Imaginarium Studios”. Filmy, które tam powstaną oczywiście mają wykorzystywać technikę motion-capture.

Prywatnie 22 lipca 2002 ożenił się z aktorką i piosenkarką Lorraine Ashbourne, z którą ma trójkę dzieci – córkę Ruby (urodzona 1998), synów Sonny’ego (urodzony w 2000) oraz Louisa George’a (urodzony w 2004). W wolnym czasie Serkis wciąż jest malarzem amatorem. Lubi też chodzić po górach. Jest też częściowo wegetarianinem, jednak dopuszczającym w swojej diecie ryby i owoce morza. Razem z rodziną mieszkają w Londynie.

Na koniec kilka zdjęć Serkisa:


Jako Gollum


Jako Cezar


Jako Haddrock/Gollum/King Kong


Jako Smeagol


Jako kucharz w „King Kongu”


Jako Alley w „Prestiżu”



Serkis ma także własną stronę: Serkis.com.

W ramach poznawania nowej ekipy prezentowaliśmy już sylwetki:
Kathleen Kennedy (producentka)
Bryana Burka (producent i wspólnik Abramsa)
Michaela Arndta (scenarzysta)
Simona Kinberga (konsultant i współtwórca serialu „Rebels” i twórca spin-offa)
J.J. Abrams (reżyser, scenarzysta, producent)
Max von Sydow (aktor)
KOMENTARZE (5)

Kto jest kim w Ep7 – spekulacje

2014-05-08 16:46:31

Znamy już obsadę siódmego epizodu, ale wciąż nie wiemy kogo mają oni grać. Brytyjski magazyn „Independent” postanowił pobawić się w spekulacje. Zakładając, że kanon to tylko sześć filmów i „The Clone Wars” nie nazywali oni postaci, bo to niestety jest trudne, ale raczej starali się określić typ postaci w którą dana osoba się wcieli. Zauważono także, że listy aktorów nie zostały podane alfabetycznie, czyli można założyć, kto będzie grał pierwsze skrzypce. Pamiętajmy jednak, że są to tylko i wyłącznie spekulacje.

John Boyega
Jako pierwszy na liście prawdopodobnie będzie miał największą rolę do zagrania. Pomimo swojego występu w „Ataku na dzielnicę”, nie jest znanym aktorem, wiele osób zastanawiało się kto to, ale podobnie było w przypadku Marka Hamilla. Tak więc tu są dwie możliwości, albo będzie on jakimś młodym Jedi, który przechodzi swoją drogę by zostać mistrzem/rycerzem, albo może być też synem Landa (bo pewnie Billy Dee Williams wcześniej czy później dołączy do sagi, w końcu Lando wciąż ma swoich wielbicieli). Nie jest wykluczone, że oba przewidywania sprawdzą się jednocześnie.

Natomiast z opisów castingowych idealnie pasuje do dwóch:
  • Młody, dwudziestoparoletni mężczyzna, błyskotliwy i sprytny, zgrabny, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.
  • Młody mężczyzna, lekko po dwudziestce, przystojny, ale niekoniecznie bohaterski. Wygląda dobrze, jest błyskotliwy i sprytny.
  • Pamiętajmy oczywiście, że ten drugi to poprawka pierwszego, wiec prawdopodobnie odnoszą się do tej samej postaci. Być może w castingowych wersjach scenariusza postać tę określano mianem Thomasa.

    Daisy Ridley
    Zauważono, że na zdjęciu rozmawia ona z Carrie Fisher, stąd pomysł by mogła zagrać córkę Hana i Lei. Zresztą istnieje fizyczne podobieństwo między nią, Carrie Fisher i Natalie Portman. Dzięki temu moglibyśmy zobaczyć ją także w roli Jedi, walczącej na ekranie inaczej niż jej matka i babka. Aktorka raczej nie znana, więc nie wiemy, co właściwie potrafi, poza śpiewaniem.

    Pasuje też do tego opisów:
  • Starsza nastolatka, niezależna, z dobrym poczuciem humoru, zgrabna.
  • Młoda kobieta, starsza nastolatka, zgrabna, niezależna, z poczuciem humoru i tryskająca energią.
  • Znów prawdopodobnie chodzi o dokładnie tę samą postać. Natomiast wiele wskazuje, że jest to właśnie Rachel, choć całkiem możliwe, że imię zostanie zmienione.

    Adam Driver
    Zbyt dużo w plotkach mówiono o tym, że miał zagrać szwarccharakter, by zastanawiać się nad inną rolą dla niego. Ma ciekawy wygląd na Sitha i prawdopodobnie dobrze odegrałby nerwowego lorda. Gdyby adaptowano legendarne Expanded Universe mógłby to być Jacen Solo, ale Lucasfilm wyraził jednoznacznie swoją opinię na ten temat, więc raczej to nowa postać.

    W jego przypadku nie udało się dopasować żadnego z opisów castingowych. Można przypuszczać, że jego postać pojawiła się już po poprawkach Kasdana i Abramsa.

    Oscar Isaac
    Isaaca naprawdę trudno sobie wyobrazić w „Gwiezdnych Wojnach”, trochę brakuje punktu zaczepienia. Jedyny pomysł jest taki, że aktor obecnie ma podobny status jaki miał Ford, gdy ten dołączył do sagi. Czyżby zatem miał odegrać podobną rolę? Z jednej strony nadawałby się na takiego bohatera, ale z drugiej, pamiętając jego rolę z „Robin Hooda” ma też potencjał grać złego, kogoś w stylu Joaquina Phoenixa z „Gladiatora”.

    Za to w castingowych opisach pasuje nam do:
  • Starszy dwudziestokilkulatek, zgrabny, przystojny i pewny siebie.
  • Mężczyzna, jeszcze przed trzydziestką, zgrabny, pewny siebie i przystojny.
  • Czy są to te same role, tylko inaczej opisane po zmianach w scenariuszu, tego nie wiemy, acz wiele na to wskazuje.

    Andy Serkis
    Patrząc na najważniejsze role, to jest on wspaniałym aktorem, który nadaje ruch komputerowo generowanym postaciom. Więc aż trudno sobie wyobrazić, by miał zagrać kogoś innego. Kolejny Jar Jar może być trochę rozczarowaniem dla wielu, ale może tym razem będzie to zupełnie innego rodzaju postać.

    Domhnall Gleeson
    W pewien sposób przypomina z tą brodą trochę Obi-Wana, ale jak wiemy ten też nie żyje. Jaśniejsze włosy mogłby też sugerować powiązanie ze Skywalkerami, więc może nawet to syn Luke'a, ale to już chyba fanowska teoria. Może więc jakiś kolejny Jedi? Ale niekoniecznie.

    Z opisów castingowych najlepiej pasowałby chyba do:
  • Trzydziestoparolatek, intelektualista, nie musi być zgrabny.
  • Ale kto wie, czy przypadkiem nie powinno tu się zamienić go miejscami z Oscarem Isaaciem.
    Pojawiły się też zdementowane pogłoski, że aktor sam twierdził jakoby miał zagrać gwiezdnego włóczęgę.

    Max von Sydow
    Idealnie by się nadawał by grać kogoś w stylu hrabiego Dooku czy imperatora Palpatine’a. Jedno jest pewne, jego rola będzie bazowała na dialogach.

    Według opisów castingowych pasuje idealnie do tego:
  • Siedemdziesięcioletni mężczyzna, z twardą postawą i silnymi opiniami. Nie musi wyglądać specjalnie zgrabnie.
  • Tyle, że ta rola niekoniecznie musi oznaczać przeciwnika, a jakiegoś mędrca, doświadczonego wojskowego czy nawet polityka.

    Harrison Ford
    Tu niespodzianki nie ma, będzie to podstarzały Han Solo. Ale czy będzie raczej pomocą i doradcą swojego syna lub córki, czy raczej staromodnym ojcem, który ostrzega by dziecko trzymało się z dala od kłopotów?

    Carrie Fisher
    Księżniczka Leia w kwiecie wieku, tym razem pewnie będzie prawie nierozłączna z mężem. Może nawet gdzieś będą mogli być dobrym i złym gliną?

    Mark Hamill
    Luke Skywalker raczej pewnie podąży ścieżkami Yody, może mieć też padawana, który będzie głównym bohaterem nowej trylogii.

    Anthony Daniels
    Stary dobry C-3PO bez dwóch zdań.

    Peter Mayhew
    Wydawało się, że to będzie starzejący się Chewbacca ale patrząc na kostium wookiee trzyma się bardzo dobrze.

    Kenny Baker
    R2-D2 i to chyba będzie rola podobna do tej z „Zemsty Sithów”, czyli bardziej honorowo w kilku scenach, by nadać R2 duszę. Zresztą już się pojawiły sugestie, że Bakera może jednak zabraknąć na planie. Zaś sam R2-D2 jest już zbudowany przez fanów, no i jest w pełni sterowalny, nie potrzeba tam nikogo w środku.

    W opisach castingowych były jeszcze dwie role, które dziś trudno dopasować.
  • Druga młoda kobieta, też starsza nastolatka, twarda, sprytna i zgrabna.
  • Czterdziestolatek, zgrabny, typ wojskowego.
  • O ile w przypadku roli kobiecej nie ma jeszcze nawet kandydatki, o tyle Adam Driver może wpasować się w tą drugą postać, oczywiście o ile została ona przepisana w scenariuszu. Możliwe też, że po prostu jeszcze nie wiemy o kogo chodzi.

    Więcej zabawy dostarczają inne źródła, które twierdzą, że Epizod VII będzie powiązany z „Rebeliantami”. Donoszą o tym redaktorzy serwisu Movie Cricket, którzy przy okazji 4 maja organizowali imprezę z gwiazdami klasycznej trylogii takimi jak Jeremy Bulloch czy John Morton (Dak Ralter). Ten ostatni twierdzi, że ma dobrych informatorów w sprawie serialu, stąd wie o powiązaniach tej produkcji z filmem Abramsa. Według niego „Rebelianci” to klucz, to nie tylko połączenie III i IV epizodu, ale coś co połączy prequele, klasyczną trylogię i „Wojny klonów” z nowym i filmami. „Rebelianci” mają wskazać kierunek, którym podążą nowe filmy, a jednocześnie część postaci z serialu ma gdzieś być blisko Epizodu VII. Dalej już pojawiły się dziwne sugestie, że Oscar Isaac mógłby zagrać Kanana, kowboja Jedi, a Andy Serkis Zeba. Warto też dodać, że ciekawie w tym zestawieniu prezentuje się Billy Dee Williams, którego w Epizodzie VII na razie nie ma, ale w „Rebeliantach” podobno ma być. Nie mówiąc już o dziwnych plotkach na temat postaci Davida Oyelowo, która miała być jakoś powiązaniem między „Rebeliantami” a nowymi filmiami (więcej). Tego także nie potwierdzono przy nowych filmach. Niektórzy twierdzą także, że podobnie ma się mieć sprawa z Maxem von Sydowem i będzie podkładał on głos do jednej z postaci znanej z „Rebeliantów” – choćby Inkwizytora lub jeszcze zabawniej kogoś powiązanego z trylogią Mortis.

    Najlepsze jest jednak to, że sam casting nadal trwa. W pierwszych dniach maja Disney organizował kolejne sesje. Co prawda głównie już szukają statystów, ale zawsze. Tym razem muszą to być osoby, które mogą legalnie pracować w Wielkiej Brytanii. Szukają ludzi w różnym wieku od szesnastu lat w górę. Szukają przede wszystkim ludzi z ciekawymi twarzami, trochę w typie marynarzy, rybaków i żeglarzy. To nie muszą być ładne twarze, ale jakieś zapadające w pamięć, ze znakami szczególnymi, jakimś błyskiem w oku, dziwnymi brodami, długimi włosami, zepsutymi zębami, ciekawymi mieszankami etnicznymi jak ciemna skóra i jasne oczy. Nie ważny jest wzrost, waga czy kolor skóry.
    Poszukają także młodzieży w wieku 16-22 lat, także bez żadnych innych ograniczeń.
    Zdjęcia mają trwać od maja do września 2014 i odbędą się w Londynie oraz gdzieś w hrabstwach Bedfordshire i Hertfordshire (oba znajdują się dość blisko Londynu).

    Z informacji o nowym filmie warto wspomnieć jeszcze o jednej. Otóż wygląda na to, że przy tworzeniu modeli tym razem będą korzystać także z drukarek 3D. Podobno także film obecnie jest określany mianem AVCO, na cześć kina w którym po raz pierwszy J.J. Abrams obejrzał IV epizod.
    KOMENTARZE (17)

    Okiem Bastionowiczów: Obsada Epizodu VII

    2014-05-02 11:17:09



    Zaledwie parę dni temu poznaliśmy aktorów, którzy wystąpią w kolejnej części Sagi. Jest to chyba pierwsza tak ważna informacja dotycząca Epizodu VII od momentu ogłoszenia, że siódma część (jak i kolejne) zostanie nakręcony. Kilku członków redakcji postanowiło napisać kilka słów o tym co sądzą o liście aktorów, którą przypominamy poniżej:
    • Harrison Ford
    • Carrie Fisher
    • Mark Hamill
    • Anthony Daniels
    • Peter Mayhew
    • Kenny Baker
    • John Boyega
    • Daisy Ridley
    • Adam Driver
    • Oscar Isaac
    • Andy Serkis
    • Domhnall Gleeson
    • Max von Sydow

    Zatem jeśli jesteście ciekawi co napisała redakcja Bastionu zapraszamy do lektury. Przypominamy także, że każdy z Was może podyskutować na ten temat na naszym forum. Kto wie, może akurat ktoś z Was trafi do kolejnej odsłony Okiem Bastionowiczów? ; )
    Lorn:
    Ostatnie dni były tak bogate w informacje, że do niektórych wciąż trudno się ustosunkować. Nowa obsada jaka jest, każdy widzi. Mnie niezmiennie cieszy powrót wielkiej trójki oraz Anthony Daniels na dokładkę, jest niezastąpiony w swojej roli. Powrót Petera Mayhew jest dla mnie mocno problematyczny i wcale nie ze względu na kanon, nie będziemy tutaj o tym rozmawiać. Jest to dla mnie problem ze względu na stan zdrowia aktora, który ma obecnie problemy z poruszaniem się, a co dopiero z graniem dziarskiego Wookiego -mam nadzieję, że postać na tym nie ucierpi. Szkoda że nie ma Billego Dee Williamsa, po cichu na to liczyłem po tym jak wycofał się z Dancing with the Stars.

    Nowi aktorzy to zagadka, trudno o nich cokolwiek powiedzieć dopóki nie dowiemy się w kogo mają się wcielić. Mam tylko nadzieję na ciekawą i znaczącą rolę Maxa Von Sydowa bo to aktor wybitny. Daisy Ridley jak ktoś słusznie zauważył jest bardzo podobna do Natalie Portman, może faktycznie będzie to jej wnuczka? To chyba najmniej znana aktorka w obsadzie i to nieco dziwi, w poprzednich filmach więcej było świeżych twarzy, a może to tylko moje wrażenie.

    Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że w końcu coś się dzieje, na naszych oczach ruszają prace nad nowymi Gwiezdnymi Wojnami i tylko to się liczy! Podczas powstawania Tryogii Prequeli każdego dnia przekopywałem internet w poszukiwaniu jakichś nowych informacji czy zdjęć, których jeszcze nie widziałem, teraz te czasy powracają i to jest wspaniałe uczucie.

    ShaakTi1138:
    Spece od PR-u Disneya dobrze wszystko rozplanowali, jeśli chodzi o ostatnie newsy: po kontrowersjach związanych z Legends i podejściem do kanonu, dostaliśmy wieść o aktorach, na którą czekamy od tak dawna. I skłamałabym, jeśli bym powiedziała, że to mi nie poprawiło humoru. Ba, cieszę się bardzo!

    Powrót Wielkich, nie tylko Trójki, był właściwie oczywisty już od dawna i to jest dobra wiadomość. Zgadzam się jednak, że stan zdrowia i wiek niektórych może stanowić problem - pomijając problemy Petera, kim miałby być Kenny Baker? Tak, to on nadał Artoo duszę, ale wsadzanie starszej osoby do ciasnego i dusznego wnętrza droida chyba łamie prawa człowieka. Mam też nadzieję, że nowe filmy skupią się jednak na nowych bohaterach, a starsi przyjmą rolę mentorów - mieli już swój czas i bardzo ich szanuję, ale czas iść dalej.

    Dlatego tak bardzo cieszą mnie nowe twarze - chyba najbardziej niesamowity Serkis i nie mogę przestać sobie wyobrażać w kogo może się wcielić - jest tyle możliwości! Jeśli chodzi o panów, to jest na co popatrzeć :) (może prócz Drivera, ale wygląd może nadrobić charyzmą), dziwi mnie natomiast tylko jedna główna rola kobieca, acz może być szczególnie ważna - podobieństwo Daisy do Natalie jest zauważalne.

    Powiem krótko: nadszedł czas na ploty i spekulacje :). Dołączyłam do fandomu już po premierze Zemsty Sithów, więc nigdy nie miałam okazji śledzić procesu powstawiania filmu aktorskiego na własne oczy - teraz mam taką możliwość i jestem podekscytowana jak nigdy.

    Kasis:
    Kiedy zobaczyłam newsa o obsadzie, to serce zabiło mi mocniej. Przy czym moja ekscytacja była wywołana przede wszystkim faktem, że oto, po wielu miesiącach plotek, dostaliśmy naprawdę konkretną informację o nowym epizodzie. Znów możemy przeżywać oczekiwanie na nowy film Star Wars i znów ta historia rozgrywa się na naszych oczach. Oczywiście możliwość poznania aktorów, którzy wystąpią w nowej odsłonie SW też była emocjonująca.

    Mój wzrok najpierw wyszukał powracających aktorów. Plotki czy silne przekonanie to jedno, ale fajnie jest przeczytać oficjalnie, że Fisher, Ford i Hamill powrócą. Na myśl o ujrzeniu znów Hana, Leii i Luke’a w kosmicznej scenerii nie mogę przestać się uśmiechać.

    Jeśli zaś chodzi o nowe twarze, to znani mi są oczywiście Andy Serkis i Max von Sydow, którzy myślę, że są dobrą wróżbą. Kojarzę też dość dobrze Domhnalla Gleesona, który grał m.in. główną rolę w About Time. Gleeson był jednym z głównych plusów tego filmu, dlatego jestem zadowolona z wyboru tego aktora. Adama Drivera i Oscara Isaaca widziałam w drugoplanowych rolach i trudno mi cokolwiek na ich temat powiedzieć. Chociaż nagrody dla Isaaca za film Inside Llewyn Davis napawają optymizmem.

    Natomiast John Boyega i Daisy Ridley są mi zupełnie obcy. Mam nadzieję, że nie zawiodą oczekiwań i stworzą postacie przynajmniej na miarę tych z Klasycznej Trylogii.

    Jak na razie największym minusem wydaje mi się ilość kobiecych ról. Oby pojawiło się jednak więcej pań w obsadzie. Jeśli nie w tym epizodzie to w następnych.

    Ogólnie zaprezentowana obsada wygląda moim zdaniem dobrze, ale jak wiadomo nawet najlepsi aktorzy nie uratują filmu jeśli scenariusz i reżyseria zawiodą. Teraz czekam na więcej smakowitych informacji, nie tylko o obsadzie.

    Burzol:
    Myślę, że opinię o obsadzie nowego epizodu Star Wars należałoby podzielić na dwie części. Po pierwsze: stara obsada powraca! Luke! Leia! Solo! Z całej tej grupy najbardziej ucieszył mnie Peter Mayhew, bo Chewbacca to znakomita postać, ale to właśnie Peter musi go wcielać, bez niego Chewie wygląda jak słaby efekt komputerowy. Oczywiście tak naprawdę nie wiemy jak, po tych niemal 40 latach, starzy aktorzy będą w stanie grać te stare postaci. (Harrison Ford w ostatnich latach z pewnością stracił na entuzjazmie.) Ja jednak jestem pełen nadziei, szczególnie wobec Marka Hamilla.

    Druga część opinii dotyczyć musi nowych aktorów, i tu najmniej wiemy o Daisy Ridley, choć na zdjęciach wygląda bardzo sympatycznie. Podobnie nic nie wiem na temat Domhnalla Gleesona. Natomiast cieszę się na obecność Oscara Issaca, który jest świetnym aktorem, a także John Boyega, który w Attack of the Block wyróżniał się z obsady nadzwyczajną charyzmą. Jednak najwięcej radości mam z obecności w filmie Adama Drivera, bez względu na to jaką rolę zagra. To jest aktor z naprawdę dziwacznym wyglądem, ale z ogromnym gravitas, czyli powagą, obecnością na ekranie. Adam Driver potrafi w swoich rolach zaskoczyć widzów kilka razy. (No i przy okazji brakuje tylko Justina Timberlake'a, żeby znów mogli zaśpiewać „Mr. Kennedy”). Andy Serkis i Max von Sydow to, jak ktoś słusznie zauważył, wisienki na torcie. Nawet przy średnim scenariuszu zagrają znakomicie. To jest dobra grupa, żeby stworzyć fajny film.

    Jeszcze jeden ważny aspekt, czyli sposób w jaki poznaliśmy obsadę. Po pierwsze pod ciężarem wieści internet niemal załamał się na pół. Dla mnie jednak ważna jest forma, a to zdjęcie obsadowe przy czytaniu scenariusza, nawet jeśli jakoś ukartowane, jest przepiękne. Rozpala wyobraźnię, co też może kryć się w tych tomach, które aktorzy trzymają na kolanach. Z pewnością przejdzie do historii kinematografii.

    Teraz pora na zdjęcia bohaterów w kostiumach!

    Lord Bart:
    Pierwsze skojarzenie po zobaczeniu nazwisk z obsady - The Expendables + masa statystów. Potem doczytałem, że Max von Sydow i uśmiech. Moc świetnych filmów z nim (Siódma pieczęć, Ezgorcysta, Trzy dni kondora, Nigdy nie mów nigdy, Diuna, Sędzia Dredd czy Raport mniejszości) i moc aktorstwa w nim. Mam nadzieję, że będzie drugim (bądź lepszym) Christopherem Lee i za szybko głowy nie straci.

    Wracając do reszty to Niezniszczalni byli/są niezniszczalni a Święta Trójca (nie liczę osób pochłoniętych przez kostiumy) wygląda trochę tak:
    Nic nie mam przeciwko osobom starszym, również na wielkim ekranie, ale tutaj za bardzo trąci to geriatrią. Obawiam się, że nawet tona cudownego hollywódzkiego podkładu + świetnie rozpisane role to może być za mało. Odważnym posunięciem byłoby zastąpienie Forda, Hamilla i Fisher innymi aktorami. Młodszymi. W końcu ostatni Szał pojedynkowy na Oficjalnej wygrał Obi-Wan Kenobi, reprezentowany przez Ewana McGregora. Można? Można.

    Nie mniej jakiś sentyment do tych osób pozostaje, dlatego pewnie głównym powodem udania się do kina na dzień dzisiejszy (poza E7 samym w sobie) są właśnie “seniorzy” ;)

    A statyści? O, przepraszam - nołnejmy? Przepraszam, nowe nazwiska? Zaraz ciśnie się porównanie do ANH. Tylko to było prawie 40 lat temu. Świat wyglądał trochę inaczej, kariery i multimedialny szum Hollywood też. Zresztą spójrzmy na Haydena Christensena. A może lepiej nie? No właśnie. Jest oczywiście, jak zawsze, cień szansy że ktoś zabłyśnie, będzie lśnił przez Epizod 8 i 9, a w międzyczasie jeszcze dokona czegoś spektakularnego. Albo chociaż dobrego i trwałego. Niestety, starając się być z kinem na bieżąco, nadrabiając przeróżne produkcje sprzed 2-3 lat, widzę akurat zaskakująco smutną zbieżność pomiędzy rynkiem amerykańskim a polskim. “Młodzi” aktorzy, osoby z roczników 80-90 zeszłego wieku, moi równolatkowie bądź odrobinę młodsi/starsi - to najczęściej szrot, drewno i padaka. A Andy Serkis - postprodukcja.

    Więc radochy takiej i uznania jak przy Prequel Trilogy nie ma. Moim zdaniem.

    ogór:
    Co mogę powiedzieć o nowej obsadzie? Fajnie, nic poza tym. Głupio to przyznać, ale większości "nowych" twarzy po prostu nie znam, kojarzę twarze, ale.. no nie ma tego efektu zaskoczenia, gdy na widok newsa z obsadą człowiek wykrzykuje "WOW!". Moim zdaniem to dobrze, bo nie będziemy patrzeć na tych aktorów przez pryzmat ich poprzednich ról czy filmów/seriali, w których zagrali.

    Co mi się podoba najbardziej jeśli chodzi o nowe nazwiska, to jak ktoś już wcześniej wspomniał, to ich różnorodność. Pomijam fakt, że będzie charakteryzacja, że będą przebrani, ale ich twarze wydają się już na tym etapie być tak charakterystyczne i inne, że to już napawa człowieka optymizmem. Nawet Adam Driver, tak wyśmiewany przez wszystkich za swój wygląd, już u mnie wpisuje się na pierwsze miejsce na liście aktorów do których zapałałem sympatią. Serio, to, że mamy murzyna, rudego czy właśnie Drivera świadczy tylko o tym, że możemy się spodziewać naprawdę różnych (i zapewne barwnych) postaci. Tylko Andy'ego Serkisa jakoś z góry skreślam bo jeśli ma on coś/kogoś zagrać w nowym filmie to raczej zrobi to za niego jego ciało jak to było chociażby w filmach ze Śródziemia.

    Jeśli chodzi o starą gwardię to mam nadzieję, że Harrison Ford zagra o niebo lepiej niż w Grze Endera, w której nawet nie próbował grać, tylko chyba swojej twarzy użyczył pułkownikowi Graffowi.. Oby.A co do reszty to Daniels/Baker nierozłączna para, Mark, Carrie i właśnie Ford też musieli być, Lando nie ma? Szkoda, ale przecież możemy go zobaczyć w kolejnych filmie/filmach. Najbardziej się obawiam o Petera Mayhew, który ostatnio miał straszne problemy z poruszaniem, wiem, że nikt tak nie zna Chewbacci jak on, ale obawiam się o to, czy podoła temu wszystkiemu, no bo jeśli nasz Chewie ma grać emeryta no to trochę smutno.

    Tak sobie myślę, że czarno-białe zdjęcie, na którym obsada wraz z ludźmi odpowiedzialnymi za nowy film czyta scenariusz już stało się popularniejsze niż selfie z Oskarów.

    A poza tym to.. fajne uczucie, wrócić do czasów, gdy czekało się na kolejne plotki dotyczące nowych filmów, dawajcie już film!

    Temat na forum
    KOMENTARZE (10)

    O castingu słów parę

    2014-05-02 08:32:47

    Najważniejszych odtwórców głównych ról już znamy, natomiast The Hollywood Reporter przedstawił niedawno kulisy castingu.



    Otóż według nich, samo znalezienie nowych aktorów było procesem skomplikowanym i długotrwałym. Przez ostatnie dziewięć miesięcy trwało czytanie scenariusza, rozmowy, testy przy kamerze, a jednocześnie starano się jak najwięcej ukryć. Abrams podobno wymagał, by aktorzy podpisywali oświadczenia, że nie będą ujawniać o jaką rolę w ich przypadku chodzi, no i informacje o tym miały się nie pojawiać w mediach za sprawą agentów i speców od PRu gwiazd. Na wszelki wypadek nikt z nich nie dostał prawdziwego scenariusza.

    Casting na poważnie rozpoczął się już w sierpniu, ale aż do lutego nie udało się właściwie wybrać prawie nikogo. Pierwszą osobą, która zapewniła sobie rolę była Daisy Ridley. To podobno była najłatwiejsza część castingu, więcej problemu sprawił Adam Driver, który podobno ma zagrać czarny charakter w filmie. Aktor starał się o rolę w filmie o Batmanie i Supermanie, ale jednocześnie pracował wciąż w „Dziewczynach”, serialu HBO. Z końcem lutego faktycznie jego występ zabezpieczono i akurat to przedostało się do mediów.

    W podobnym czasie Andy Serkis przyleciał do Los Angeles na ceremonię Oskarów. Kathleen Kennedy, która z nim już pracowała („Przygody Tintina”), namówiła Abramsa by z nim porozmawiał. Udało się to utrzymać w tajemnicy, także dlatego, że w tym czasie Warner zaczął coś mówić o nowej wersji „Księgi dżungli”, którą Serkis mógłby także wyreżyserować. Więc była to idealna zasłona dymna.

    Ceremonia oskarowa była też dobrym miejscem, by rozpocząć rozmowy z Oscarem Isaaciem, gwiazdą filmu „Co jest grane, Davis?”. Co prawda udało się je zakończyć dopiero z początkiem kwietnia, ponieważ aktor chciał pogodzić zdjęcia ze swoim zaangażowaniem w teatrze. John Boyega, który zadebiutował w „Ataku na dzielnicę” (2011) miał właściwie jeszcze trudniejszy wybór, gdyż oferowano mu między innymi rolę w nowym „Terminatrorze” oraz w biografii biegacza Jesse’ego Owensa. Ostatecznie wybrał „Gwiezdne Wojny”.

    O ile łatwo można się domyśleć, że na razie podano nam odtwórców głównych i drugoplanowych ról, to jednak okazuje się, że casting nadal trwa. Kilka tygodni temu brał w nim udział aktor Dev Patel, który ostatecznie przepadł zaledwie trzy tygodnie temu. Według niektórych źródeł wciąż nie wybrano jeszcze odtwórczyni jednej istotnej roli żeńskiej. Tak więc mogą nas czekać jeszcze kolejne newsy o castingach.

    Oczywiście ponieważ Disney nadal milczy pojawiają się nowe plotki i spekulacje. Niektóre źródła sugerują, że w VII Epizodzie rola Harrisona Forda będzie bardzo duża. Inne sugerują, że tytuł filmu może brzmieć „The Order of the Jedi”. Jeszcze inne zastanawiają się nad tym, czy filmowi uda się pobić rekord „Avatara” i zarobić 2 miliardy USD. Pojawiają się też różne, dziwne, szalone ploty na temat fabuły, w tym, że być może Luke będzie flirtował z Ciemną Stroną Mocy w jakiś sposób, głównym antagonistą nie będzie Lord Sithów, Leia będzie królową regentką Republiki, Han głównym dowódcą Nowej Republiki, Daisy Ridley zagra córkę Hana i Lei, Maxa von Sydowa nie zobaczymy na ekranie (tylko usłyszymy), no i że czarnoskóra laureatka Oskara Lupita Nyong’o zagra postać z EU - Asajj Ventress. Jak widać jeśli chodzi o ploty wciąż będziemy mieć masę zabawy.

    Natomiast na Twitterze Bad Robot można znaleźć kolejne zagadkowe zdjęcie, tym razem jest to tajemnicze pudełko J.J. Abramsa.


    KOMENTARZE (22)
    Loading..