Poprzedni wątek, założony w październiku 2012 roku się już mocno przedłużył, dlatego czas założyć nowy.
Poprzednia odsłona --> /Forum/Temat/17787
Poprzedni wątek, założony w październiku 2012 roku się już mocno przedłużył, dlatego czas założyć nowy.
Poprzednia odsłona --> /Forum/Temat/17787
Fuqua świetnie się spisał odmładzając film- legendę kina.Dawno nie oglądałem tak świetnie zrealizowanego westernu.Na szczególną uwagę zasługują tu zdjęcia Mauro Fiore oraz muzyka fenomenalnego James`a Horner`a ,którego niestety już z nami nie ma:/.
Polecam wszystkim Bastionowiczom.
Jeśli już ktoś pisał o tym filmie to sorki że się powtarzam,ale jestem pod ogromnym wrażeniem.
Nie masz za co przepraszać, każdy może napisać takiego posta
Ja widziałem Siedmiu wspaniałych już dwa razy. Raz na streamie jakieś trzy tygodnie temu, a wcześniej w kinie w sali IMAX. Film jest rewelacyjny, należy do czołówki najlepszych filmów w tym roku, jak dla mnie
To jeden z pięciu (i czterech które widziałem w kinie) filmów które dostały ode mnie 10/10 w tym roku, a widziałem już około 60 różnych filmów w kinie w 2016 r.
Rywalizacja kto pierwszy napisze posta, którego nie może nabiera rozpędu.
Piękny film, jestem zadowolony w 100%. Prosta historia w klimatach, które lubię (kosmos itd.). W tym roku były 3 filmy, które mnie nie zawiodły - R1, Pasażerowie i Nowy początek.
O ile Łotra i Arrival mogę polecić każdemu, to Pasażerowie nie są dla każdego (będą zbyt banalną i głupią historyjką) - więc nie polecam Filmy tego typu są moim zestawem "Perky-Pat" i nie potrzebuję do tego Can-D (P.K.DICK)
Ten film zdecydownie jest źle szufladkowany. Bo nie jest film S-F, a klasyczna pozycja "walentynkowa", co prawda w kosmicznym otoczeniu. Mi się podobało i polecam, ale jako do wyjścia z dziwczyną/chłopakiem/żoną/mężem itp.
Jestem zadowolony w 100% [2]
bardzo mnie śmieszy jak nerdy idą na "Pasażerów" i kapryszą że to romans jest, i `maooo scifi!`
No bez takich To opinia głównie małżonki* która ogólnie SFi nie trawi, a to jej się bardzo podobało.
* z którą się zgadzam, żeby nie było
no ale o tym mówię: to jest film, na który fani hard sf idą a potem są zawiedzeni, tymczasem wcale nie są targetem
A nie, nie są zawiedzeni - tam trochę wyżej napisałem, że jestem zadowolony. Podobnie zresztą jak Hal.
Dokładnie z tym szufladkowaniem. Po obejrzeniu trailera było oczywiste, że to jest romansidło.
Scena z włazem dużo bardziej bawi po Infinity Wars.
Ogólnie fakt, jako romansidło bawi.
Bynajmniej nie chodzi tu o filmy lecz o okoliczności i ilość filmów
Otóż plan (kolejność przypadkowa) był następujący:
- Pasażerowie
- Ukryte piękno
- Paterson
- Tancerka (drugi raz)
- Siedem minut po północy
To filmy które miałem zobaczyć jako priorytetowe. Ponadto na wypadek gdyby system Unlimited mnie nie wpuścił na kompilację powyższych seansów zakładałem że jakieś 2 uzupełnię jutro, a luki zapchnę Krainą Lodu 3.
Chodzi o to że dzisiaj miałem zaliczyć 5 lub nawet 6 seansów. Niestety kto tylko mógł mi pokrzyżować plany, to nie wahał się to uczynić!
Tu teraz powinny polecieć mocne epitety... ech... jak pech to pech.
Ostatecznie widziałem TYLKO 3 filmy w kompilacji zupełnie odmiennej niż pierwotnie planowałem. Jedynym plusem sytuacji jest że CC Punkt 44 i CC Silesia są mniej niż 10 minut drogi od siebie na piechotę i mogłem dogrywać sprawę na bazie dwóch różnych repertuarów.
Przechodząc do filmów
Kraina Lodu 3
Film jest taki jaki powinien być. Bajka z prawdziwego zdarzenia: wesoła, infantylna, z morałem. Animacja świetna i iście rozrywkowe 3D
9/10
Tancerka
Drugi seans, a uczucia zachwytu wciąż niezwykle intensywne
Jeden z najlepszych filmów nie tylko w tym roku, ale też (zaryzykuję stwierdzenie) w całym moim życiu!!!
Pasażerowie
Film średni z mocnym wskazaniem na plus, choć gdybym miał wybrać coś na randkę to byłby to bardzo dobry wybór , niemniej ja tradycyjnie byłem sam, także no...
Plusem jest to że Jennifer faktycznie grała w tym filmie, co się jej rzadko zdarza ostatnio. Chris się spisał, ale grał dokładnie tak jak w Strażnikach Galaktyki, nic nowego. Lokacje też na plus, ale wyposażenie wnętrz widziałem już w chyba 10 filmach sf, wszystko kręcą w tych samych studiach, z tymi samymi eksponatami i to widać! Choć to już bardziej uwaga do wszelkich produkcji szeroko pojętego science-fiction.
3D dobre - głębia była, ale w nielicznych scenach w przestrzeni kosmicznej chciałbym zobaczyć nie tylko głębię ale i wychodzące z obrazu elementy kadłuba statku itp. czego nie doświadczyłem.
Było bardzo dobrze dopóki Aurora się nie obudziła, potem to już klasyczne romansidło z paroma scenami bardziej dynamicznymi, ale ogólnie ujmując całkiem zjadliwe.
6/10, a jakbym chodził na randki to nawet 8/10
Miałem, w sumie to nawet nadal mam przy sobie bilet na Ukryte piękno na 19:00, ale "okoliczności" nie pozwoliły.
Nadrobię jutro, a przynajmniej takie jest założenie, a jak wyjdzie w praktyce to się okaże. Ponadto jeszcze Patersona chciałbym jutro zobaczyć. Zasadniczo, ze względu na godziny otwarcia kina, to na niezbyt wiele jutro sobie pozwolę. Zakichany Sylwester! Dzień jak każdy inny!!!
Co to jest "Kraina Lodu 3"?
Już grają Paterson z Driverem jako bus driverem? U nas dopiero w styczniu.
A co do "Pasażerów" to pisałem wyżej, że to nie jest SF tylko kameralne romansidło na Walentynki Ja byłem z małżonką więc nie marudzę Faktycznie słuszna uwaga, że tym razem JenLav grała a nie tylko była na planie.
No właśnie miałem pisać że mi się tytuły pizły.
Królowa śniegu 3
Tak, w Polsce już grają od dzisiaj ten film z Adamem driverem Driverem jak to ująłeś
A tak a propos Jennifer, w filmie było tak niewielu aktorów że nie miała innego wyjścia jak grać
Serio, Królowa Śniegu jest taka cacy? Bo trailery mnie odrzuciły.
Ta Tancerka chyba jest warta ściągnięcia
Pasażerów widziałam i mogę się w większości podpisać pod spostrzeżeniami, jak i oceną, ale napiszę coś dopiero jak mi się więcej filmów nazbiera Generalnie film masakrowany przez krytyków, a na to nie zasługuje, podobnie jak Ukryte Piękno.
I też jutro Paterson
Serio, taka sympatyczna dziecinna zabawa + parę smaczków dla starszych widzów (do SW też nawiązanko było), oczywiście część z tego to zasługa dubbingu.
Mnie też trailer odrzucał, toteż uznałem tę bajkę za "zapchaj dziurę", ale się mile zaskoczyłem. Jest mega infantylna, ale w przyjemny sposób
Jest warta ściągnięcia W czwartek idę trzeci raz, póki jeszcze leci.
Najlepsze jest to że w środę w górach rozmawiałem z przypadkowymi turystami i okazało się że babka z którą gadałem zna prawdziwy życiorys Loie Fuller na pamięć. Także jeszcze sobie pogadałem o filmie z kimś kto zna historię i dopiero się nakręciłem na film.
Ja generalnie recenzji nie czytuję - tak "Pasażerowie" jak i "Ukryte piękno" to filmy zdecydowanie godne polecenia.
To był bardzo słaby rok. Bardzo. Nie było na co się wybrać, a jak już się człowiek wybrał to... szkoda gadać.
Gra tajemnic
Pierwszy film w nowym sezonie to zawsze obawa. Ostatnio, o ile pamiętam bez sprawdzania, było raczej kiepsko. To niewiele wnosi, ale jednak jako tak. Na film Mortena Tylduma szedłem z lekkim napięciem, tylko lekkim, ale jednak
W ogóle z góry sobie założyłem, że nie będę się przejmował historyczną zawartością produkcji z Enigmą w środku, bo wiadomo jak jest. Nie ma sensu oceniać wyżej/niżej filmu ze względu na taką-a-nie-inną politykę historyczną.
Natomiast zaskoczyło mnie trzymanie się faktów dotyczących pracy Alana Turinga w fabryce odbiorników. Jego historia, historia Joan Clarke (całkiem znośna Keira K) są zgodne z rzeczywistością. A jest ona... strasznie jednak smutna, pomimo sukcesu technicznego.
Geniusz, jak przystało na największych - mało „normalny” w rozumieniu ogólnych standardów, mierzy się nie tylko z trylionami możliwości, ale z czymś znacznie bardziej skomplikowanym – sobą samym. A może raczej otoczeniem względem niego?
Ciężko mi to rozwikłać do końca. Nie mniej mam kolejny dowód (wręcz matematyczny), że homoseksualizm może „dotknąć” każdego. Głupiego, geniusza, w każdym zakątku świata, w każdej epoce. I nie, nie da się tym zarazić, nie da się tego „propagować”. Po prostu tacy jesteśmy.
Ale co robiliśmy względem takich osób, co robimy nadal, chociaż nie w „medycznym” stylu – nie wiem czy jest/są jakieś większe niesprawiedliwości.
Film Tylduma jest dobry, solidny, konkretny. Nic więcej, ale jednak ten podwójny pojedynek ukazuje bardzo dobrze. Stąd odetchnąłem z ulgą po wyjściu z sali.
+ dowcip o oralu „po francusku” naprawdę przedni, nie znałem tego
Birdman
Kurcze, nie pamiętam już filmu, w którym walka „dobra ze złem” sprawiałaby, że... nie wiem co wybrać. Prawie zawsze wiem, zazwyczaj zło, bo jest lepiej podane, wyrazistsze, lepiej zagrane. A tutaj...
Czy to obraz Hollywood w krzywym (??) zwierciadle? Czy może jednak starcie sztuki z tandetą, komercji z czymś szlachetniejszym? Przeintelektualizowani dziennikarze, prostackie wręcz „dziennikarki” z nowych mediów, acz po staremu brukowych, same te media, związki, pozwy, magia Broadwayu w porównaniu z szajsem Hollywood, konieczność bycia kimś, cały ten misz-masz podatny w cudownej formie soczystych dialogów, z moim ulubionym mottem
A thing is a thing, not what is said of that thing
czyż nie będącym esencją tego filmu?
Dodajmy do tego dwie strony barykady (chociaż może cztery, bo każdy z nich jedną nogą stoi u przeciwnika), czyli pojedynki pomiędzy Keatonem (w ogóle powierzenia roli zapomnianego blockbusterowego herosa komuś kto grał Batmana ) a Nortonem, swoisty Fight Club w slipach, rozmowy o duszy, a potem fotka z cyrkowcem - czekałem na każdą scenę.
+ niezłe praca kamery i cudna ścieżka dźwiękowa, do której zaliczam głos Birdmana
Oscary zasłużone, zapewne, chociaż wadą filmu są role kobiece, które w ogóle mnie nie zagrzały, no może poza Tabithą Ale to z podobnego punktu widzenia. Trochę też szkoda, że sam reżyser nie postawił się po którejś stronie, niby tak jest lepiej, ale byłbym ciekaw.
Bo którąś z nich trzeba wybrać, którąś z nich się reprezentuje, chociaż obydwie są przerysowane i obydwie mają rację. Z jednej „marvelizm”
Just find me an actor. A good actor. Give me Woody Harrelson.
He`s doing the next Hunger Games.
Michael Fassbender?
He`s doing the prequel to the X-Men prequel.
How about Jeremy Renner?
Who?
Jeremy Renner. He was nominated. He was the Hurt Locker guy.
Oh, okay. He`s an Avenger.
Fuckk, they put him in a cape too?
z drugiej
It doesn`t matter, I`m gonna destroy your play.
But you didn`t even see it. Did I do something to offend you?
As a matter of fact, you did. You took off space on theater wich otherwise might have been used on something worthwile.
ale mimo
You`re no actor, you`re a celebrity. Let`s be clear on that. I`m gonna kill your play.
wszystko każdemu należy się szansa.
Jasne, większość ją marnuje, zabiera tlen, a i tak wygrywają Awędżersi. Chociaż Riggan Thomson udźwignął. W specyficzny, widowiskowy, popcornowy wręcz sposób, ale jednak.
Ale czy to fakt czy tylko moja opinia?
Nie dawało mi to spokoju po wyjściu z kina i nie daje nadal. To chyba dobrze świadczy o filmie.
PS. Mimo wszystko, jednak, wybieram Broadway
Carte Blanche
Film Jacka Lusińskiego jest inspirowany prawdziwą historią nauczyciela historii z LO w Lublinie, Macieja Białka. To samo w sobie jest niesamowite, ale życie tworzy przecież najlepsze historie.
Chyra świetnie gra człowieka z pasją, nauczyciela jakiego każdy chciałby mieć, chociaż raz, acz ja bym wolał kilkunastu, wtedy polskie szkolnictwo może wyglądałoby inaczej. Człowieka, który walczy o jedyne „ja”, jakie mu zostało (kapitalne sceny z zawężającym i zaciemniającym się obrazem).
Niestety film w pewnym momencie traci sprężystość, żeby nie użyć słowa dynamiczność, w historii o utracie wzroku. Nie mniej zawsze po takich seansach zastanawiam się co ja bym zrobił. Myślę, że dla ordynarnego wzrokowca jakim jestem, kabel byłby solidnie zamontowany, chociaż śmierć przez powieszenie... z drugiej strony setki tysięcy ludzi z tym żyją. To jest jakaś inspiracja. Nadal nad tym myślę.
No i nad matką, która nie dość że odeszła tragicznie to jeszcze pozostawiła taką minę, z opóźnionym zapłonem. Życie...
PS. Koniecznie warto wspomnieć krótką, acz jak zawsze kapitalną, rolę Wojciecha Pszoniaka.
Hiszpanka
Uczynię tutaj wstęp, nie wiem czy potrzebny, ale jednak, otóż jak jest z polskim kinem to... nie każdy wie. Teoretycznie ludzie chodzą na polskie produkcje, festiwale mają obłożenie, ale jakoś tak mam wrażenie ogólnie preferujemy to co zachodnie. A raczej amerykańskie, bo kino europejskie chyba jeszcze mniej się przyjmuje, a wyświetlane jest heh gościnnie.
Ja miałem to szczęście, że zaczynają przygodę z kinem zostałem też zachęcony do rodzimej kinematografii i powiem, że widziałem naprawdę dużo, naprawdę jest na co popatrzeć, a udało się nawet załapać na vipowską premierę odświeżonego Pana Tadeusza z 1928 roku.
Tyle że porównując filmy epoki PRLu z tymi z-po ’89... jak dla mnie współczesność przegrywa. Bardzo widocznie. Oczywiście i w „komunie” zdarzały się rzeczy heh co najmniej dziwne, nie mówiąc, że złe warsztatowo, ale jakoś tak wolność „szkole polskiej” (nieistniejącej) nie służy.
Tak czy siak widziałem wiele, ale seans „Hiszpanki” po prostu... wbił mnie w stan, którego nawet nie umiem nazwać. Co mi przyjdzie do głowy to stwierdzam, że to beznadziejne i nie pasuje. A powoli zaczyna brakować słów i dalej nic. Na serio – łał.
Film Łukasza Barczyka (ze scenariuszem Łukasza Barczyka, to lubię najbardziej jako masochista ) jest zły, bo zły jest, ale chyba to również największe nie-wiadomo-co w polskim kinie ever. Albo znajduje się w ścisłym TOP3 wszechczasów.
Teoretycznie zapowiedzi mówiły o fabule związanej z powstaniem wielkopolskim. Film powstał z inicjatywy samorządu województwa wielkopolskiego i był też chyba dofinansowany. Osobiście uważam, że Wielkopolanie powinni ścignąć kogoś do prokuratora za marnowanie publicznych pieniędzy. Równie dobrze można było nimi palić na poznańskim rynku. Ktoś by skorzystał i się ogrzał.
Serio – powstania jest tam łącznie może 10 minut na 120. Może. Cała reszta to połączenie przegranych scen, pełnych kiczu, baśni, alternatywnej rzeczywistości, steampunka, groteski, bardzo dających po oczach efektów komputerowych... kurde jest tam wszystko poza jakąkolwiek sensowną treścią. Jedyne na czym rzeczywiście stoję to uporczywa wizja Yuriego, ale nie naszego kochanego bastionowego iksa, ale tego Command & Conquer: Red Alert, wdzwaniającego się w amerykański silos nuklearny i wymuszającego autodetonację.
Serio – nic więcej. Film jest tak straszny (chociaż starano się go zrobić na bogato), że nawet nie wiem jak to bardziej opisać. A już całokształtu dopełniają zaproszeni aktorzy pokroju Crispina Glovera (tatuś z „Powrotu do przyszłości”) czy (omg nie wierzę) Karla Markovicsa (oprócz fenomenalnych „Fałszerzy”, w tym samym roku co to-to-coś wypadł mu epizod „Grand Budapest Hotel”).
Serio? Jakim cudem się zgodzili. Czytali scenariusz? Ten film naprawdę go miał.
Łał. Tyle lat oglądam polskie kino, widziałem rzeczy złe, ale czegoś takiego... A poza tym w ogóle przydałyby się dobre filmy o polskiej historii, z dobrą fabułą, minimalnym patosem i tym patryjotyzmem. Przydałyby się, ale takie coś jak „Hiszpanka” skutecznie studzi zapał. Sponsorów głównie. Co jest jeszcze jednym wielkim minusem tego czegoś.
Teoria wszystkiego
Drugi w tym roku film o geniuszu, którego nie może być genialny tak po prostu. Może tak w ogóle nie może być? Popieprzone.
Historia życia, a może przede wszystkim choroby, wielkiego Stephena Hawkinga. Film, podobnie jak „Gra tajemnic”, jest dobry, solidny, konkretny. Nie ma tu niestety nic więcej, ale zastanawiam się czy potrzeba?
A może jest, bo... uroniłem łezkę na seansie. Niezwykle rzadko mi się to zdarza.
Polskie gówno
Nie będę tu opisywał perypetii Tymona Tymańskiego z realizacją tego projektu, grunt że dopiął swego, przy pomocy Grzegorza Jankowskiego, a za wytrwałość i za osobę jaką jest Tymon (nie mówiąc o muzyce ) - kupiłem bilet, kupiłem DVD.
Film to niejako zapis trasy przeciętnego zespołu rockowego, z ideałami jego lidera, w starciu z polskim światkiem muzycznym, oczami i doświadczeniem Tymona Tymańskiego. Polskie muzyczne życie to po prostu gówno – najwyraźniej widać to w scenie `łożkowej` rozmowy z Tymona z Jakubikiem.
Czy to prawda? Czy zazdrość? Brak spełnienia? TT raczej swoje zagrał, gra nadal, swoje zarobił też, mimo wszystko, ale może chciał odreagować?
Szczerze trzeba powiedzieć, że produkcja to tak naprawdę lepsze/gorsze scenki dolepione do charakterystycznej muzyki i tekstów duetu Tymański-Brylewski. I tyle.
Rządzi Jakubik, wymiata Grzesiu Halama jako Czesław Skandal komornik-manager-jebaka, są momenty w których ryczałem ze śmiechy
On jest pedałem? Czemu nie. akustycznie Czesław Mozil
czy
Prawdziwe ruchanie skończyło się za Gierka, a od Jaruzela to już jest tylko poważna koniobijka w sprawie groupies.
Ale film nie jest najlepszy, spodziewałem się więcej, chociaż załapałem kontekst. Szkoda, ale dla Tymona uważam, że warto.
Snajper
Clint Eastwood reżyseruje, więc obowiązkowo pomaszerowałem. Film jest oczywiście za długi, ale mniej więcej (może małżeńskich problemów mniej) oddaje to co książka, którą recenzowałem tutaj
/Forum/Temat/16788#542430
i to co stało się później. Życie...
Nie wiem czy teraz dobrze kojarzę, ale czy tu na B nie było dyskusji na temat poziomu aktorstwa Bradleya Coopera? Otóż oświadczam, że w roli „kowboja z Teksasu”, człowieka uczciwego, o prostych, chociaż surowych zasadach, Cooper spisał się perfekcyjnie.
A CE? Chociaż końcówka ostatniej akcji jest mocno naciągana, to film oglądna się świetnie, sceny są surowe i minimalne jak to u Clinta, a mimo, że `Blondie` jest wielkim amerykańskim patriotą i tak też lekko trącą jego filmy, to nie ma tutaj czegoś co by mnie odrzucało, zwłaszcza że jestem wyczulony na patos stars and stripes.
Body/Ciało
Film ten jest, z pewnością dla większości osób "na polskie nie chodzę", potwierdzeniem, że nasi reżyserzy i scenarzyści robią filmy, w których wiadomo o co chodzi tylko im, ewentualnie garstce ich przyjaciół.
Ogół filmów polskich taki nie jest, ale akurat nagrodzona Niedźwiedziem Szumowska coś takiego popełniła. Przynajmniej dla mnie. Dlatego po prostu uczepiłem się jednego zdania
Kto kocha nigdy nie jest chory
które może oddaje jakoś całość.
Odnaleziona przy stole miłość ojca do córki i córki do ojca w ostatniej scenie + gdzieś z tyłu głos Lali Koniecpolskiej (w trochę innym kontekście), że „miłość to najlepsza kosmetik”... coś w tym jest.
Oczywiście może mieć założenia całkiem inne. Wtedy warto iść chociaż dla Janusza Gajosa
Mad Max: Na drodze gniewu
Specjalnie przed seansem obejrzałem sobie MM1&2, trójka już mi jakoś nie leżała. No i pierwsze 5 minut wstępu uświadomiło mi, że źle trafiłem, trzeba było zostać w domy z Tiną
To jest... coś na kształt MM, potwierdzające, że nawet oryginalnym twórcom powinno zabraniać się przenoszenia swoich dzieł z przeszłości, gdzie były wspaniałe, do teraźniejszości – gdzie są tylko kolejnym, przeładowanym akcją i efektami blockbusterem.
Film jest po prostu groteskowym kiczem, poczynając od tego co zrobiono z Maksem, przez to kto tak naprawdę jest głów...ną bohaterką, niespójności, wizję świata (chociaż gorące laski na pustyni...), słabe dialogi (gdzie w oryginale też nie grzeszyły sensownością), a skończywszy na próbach mrugania okiem do fanów serii. Szczerze powiem powinno mnie to zastanowić względem E7, ale jakoś wtedy o tym nie myślałem.
Jedynym (minimalnym) plusem są nadal sceny samochodowe (właściwie film to jedna wielka taka scena, z bezsensowną nawrotką) chociaż i one uległy przepoczwarzeniu, bliżej temu do „tuningu” dziwności (k’wa koleś z solówka na gitarze...?), niż surowej motoryzacyjnej rywalizacji.
Teraz porównuję 2 godziny tego czegoś do skromnych 90 minut z przeszłości i równie skromnego budżetu – lol.
Nie.
Ted 2
Taaa... mówiłem sobie `nie idź, nie marnuj kasy, wiesz jak jest z drugimi częściami takich filmów`.
Poszedłem. Może dlatego, że dobrze wspominam swojego misia z dzieciństwa? Ale mnie wrobił.
Powtórka Setha MacFarlane`a nie grzeje ani na moment. Uśmiechnąłem się szeroko tylko przy misiowym porno z wieczoru kawalerskiego, a dalej to masa głupot, wykluczających się wzajemnie, słabych gagów opartych na spermie i kopulacji + wciskanie na siłę znanych twarzy.
Z oczywistych powodów (chyba) w filmie nie mogła wystąpić Mila Kunis (ciąża?), więc co zrobiono z Lori, o którą tak walczono? Pół roku małżeństwa i pach - rozwodzik i nie ma Lori.
Serio? Za to pojawia się jakaś stereotypowa blond-prawniczka Samantha (swoją drogą ciekawe czy specjalnie tak ustawiano kamerę żeby pokazać ciekawe nogi Amandy Seyfried), która... bongozuje w najlepsze, nawet w firmie.
Pal licho, że grozi jej za to odebranie licencji, ale... naprawdę waląca po oczach sprzecznością jest to, że Tami-Lynn nie może mieć dziecka z Tedem (nie pytajcie), bo zniszczyła sobie matczyne narządy maryśką właśnie. A jednocześnie film jest jedną wielką pochwałą maryśki.
+ reklamą Comic Conu, chociaż nie wiem czy ostatecznie tej imprezie wyszło na dobre, że została pokazana jako zjazd świrów, Looserów i maniaków, których swobodnie obija i katuje duet gejów...
Całość minimalnie ratuje Giovanni Ribisi jako obsesyjny Donny, no i oczywiście Morgan Freeman, ze swoim spokojem i dostojeństwem.
Ale tak to na Teda 3 na pewno nie dam się nabrać.
Żyć nie umierać
Szkoda, że tutaj też dałem się nabrać, z rozpędu przez „Bogów” i dla Tomasza Kota. Nie ma co się rozpisywać - słaby scenariusz, słabe dialogi, sceny jakoś tak pomieszane, że ciężko ogarnąć, no i Tomek Kot w dużo słabszej formie.
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
A finał roku to już w ogóle...
/News/20398,Okiem_sceptyka_3.html
Oceny: (skala 1.0-5.0 + znak jakości !)
Gra tajemnic - 4.0
Birdman - 5.0, bez znaku ponieważ brak kobiet jest odczuwalny, a lubimy je, bardzo
Carte Blanche - 3.5
Hiszpanka - 1.0
Teoria wszystkiego - 4.0
Polskie gówno - 3.0
Snajper - 4.0
Body/Ciało - 3.5
Mad Max: Na drodze gniewu - 1.0
Ted 2 - 1.5
Żyć nie umierać - 2.0
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy - 1.0, bo jednak taka prawda, falsyfikat w takiej cenie?
Średnia sezonu 2015
2.8
Z roku na rok patrząc
3.8 -> 3.4 -> 3.7 -> 3.8 -> 3.3 -> 3.6 -> 2.8
Ja p...
Ale zjazd. Chociaż rok zaczął się zaskakująco dobrze, to potem nie było na co chodzić, to końcówka dobiła. Nawet Pandy nie udało się zaliczyć... i nie poleciłem ani jednego filmu. Birdman teoretycznie zasługuje chociaż za to, że widziałem w kinie MM i TFA, ale jednak brakuje mi tam kobiet, bądź te co są... są słabe.
Bart, podsumowanie 2015 w ostatni dzień 2016? Masz obsuwę!
Tak odniosę się do Twojego wstępu do Hiszpanki. Europejskie kino w Polsce faktycznie kuleje. Jeśli już coś się ukazuje to zwykle z kosmicznym opóźnieniem i pod warunkiem że film został w miarę dobrze przyjęty za granicą. Nie zapomnę jak to było np. z Nietykalnymi, gdzie na świecie można było już kupić sobie DVD a w Polsce film dopiero łaskawie pojawił się w kinie.
Boli mnie to szczególnie w kwestii produkcji francuskich, bo nie wiem czy jestem w stanie na palcach jednej ręki policzyć na ilu ichniejszych filmach się zawiodłem, w porównaniu do niezliczonych z których byłem zadowolony.
jak obsuwa, mnie nie zależy, gorzej że w 2016 nie poszedłem do kina nawet 10x... co czytałem opis jakiegoś filmu to bardziej mi się chciało odpalić jakąś staroć na DVD :/
U mnie też słabo w tym roku. Ale skoro tak mało tego miałeś, to może wyrobisz się z opisaniem swoich wizyt prędzej niż za rok?
Mam pytanie, oczywiście nie jest złośliwe chociaż może tak wyglądać ale czy ty w ogóle umiesz podejść do kina jak do rozrywki? bo jeśli tak surowo oceniasz każdy film to hmmm no twoje nastawienie z każdym następnym rokiem będzie jeszcze gorsze. Trochę mnie to smuci że tak ostro oceniasz niektóre filmy. Ok o ile skalę 5 stopniową rozumiem to nie rozumiem
ocen Mad Max na drodze gniewu... jak dla mnie najlepszy blockbuster od czasu LOTR...
i nie rozumiem oceny SW TFA... naprawdę film jest dobrym powrotem SW. Ja bym się cieszył gdyby Przeklęte dziecko jako film powstało i było niemal drugim Kamieniem Filozoficznym...
no ale spoko szanuję twoje opinie.
nie są dla mnie `rozrywką` w twoim znaczeniu tego słowa.
No ok rozumiem... Szkoda trochę bo z tego głównie trzyma się i jest budowane kino... Właśnie z rozrywki i to dobrej... Bo właśnie gdyby nie Marvele, Dc, Nowe Star Wars, Harry Potter, itd nie miałbyś kina... Dlatego dziwi mnie twoje podejście no ale ok...
tak, ale światowa kinematografia nie.
No nwm skoro takie filmy to właśnie ikona popkultury
Ale generalnie chodzi mi o zyski... I dlatego warto docenić współczesną rozrywkę w kinie... Moim zdaniem...
-No ok rozumiem... Szkoda trochę bo z tego głównie trzyma się i jest budowane kino... Właśnie z rozrywki i to dobrej... Bo właśnie gdyby nie Marvele, Dc, Nowe Star Wars, Harry Potter, itd nie miałbyś kina...
Pardon, to jest troll, czy powaga, bo jak to drugie to mam swój spóźniony cytat roku.
No masz, a ja myślałem, że kino mamy dzięki takim dziełom jak metropolis, Dr.Mabuse, Nosferatu, Un chien andalou... a tu patrz, niespodzianka - Pottery i Marvele...
To jest "powaga", ale czemu się dziwić, skoro na IMDB "marvele" i s-ka notami dystansują takie filmy jak "North by Northwest" czy "Cat on a hot tin roof". Zresztą, nie szukając tak daleko, Scorcesowy "Hugo" był porażką finansową a ubiegłoroczny "Hell or High Water" też nie był królem box office.
Co do not to akurat nie o to mi chodziło... Sam uważam że noty takich filmów jak Ant Man czy Hobbit 3 są wysokie. Ale spełniają jednak to co generalnie powinny spełnić zarabiają bo ludzie a przynajmniej część docenia te filmy jako część rozrywki.
Gdyby każdy miał takie nastawienie jak Lord Bart i nastawiał się na każdy film negatywnie bo to mało ambitne filmy. To ludzie by nie chodzili do kina a filmy by nie zarabiały. Ale to moje zdanie. Ja na kino patrzę inaczej. Nie wymieniłem tych starych filmów bo ich nie widziałem
Ale sądząc po wypowiedzi kolegi wyżej... Wymienił filmy które były pierwsze i zbudowały kino, zaczęły je rozwijać. Teraz przeważyły na tym blockbustery. I skoro zarabiają to moim zdaniem powinno się doceniać i iść do kina z nastawieniem na film jako rozrywkę... Bo ostatnio o filmy ambitne faktycznie ciężko. Praktycznie ich nie ma... Wyjątek był w 2014 chyba tylko.
Nie jestem trollem... Poza tym ja mówię o współczesnym kinie... Tym co teraz mamy... Film który wymieniłeś pewnie były pierwsze i oczywiście wiadomo że jakieś filmy zapoczątkowały rozwój kina... Ale współczesne kino żyje właśnie z zysków które przynoszą marvele, filmy DC, Pottery, Władca Pierścieni i nawet... Nawet stare Gwiezdne Wojny
Wiesz dlaczego? Bo to są blockbustery i one trzymają kino przy życiu. Gdyby nie zarabiały, to nie sądzę by zrobił to np jakiś ambitny film Birdman... Lubię ambitne filmy. Ale współczesne kino żyje właśnie dzięki blockbusterom. Jak na razie... I nie mówię tu wcale o jakości tylko o zyskach... Bo jakość swoją drogą a zyski to co innego.
Dzisiaj było refleksyjnie. To chyba najwłaściwsze określenie jakiego mogę użyć w kontekście dzisiejszych dwóch filmów. Refleksyjność
Paterson
Trudno jest go ocenić i szczerze mówiąc, nie wiem czy jest sens by to robić. Mogę bardziej pokusić się o opis tego co jest w tym filmie, niż o ocenę ogólną.
Film przedstawia cykl codziennego życia, małe inspiracje dla poezji, problemy bliższych i dalszych znajomych Patersona, jego relacje z żoną. Zwykłe, poukładane życie kierowcy-poety, przeplatane wszystkim co go otacza.
To wszystko jest ukazane w bardzo statyczny sposób, otulony dobrą nieco nostalgiczną muzyką i słowami białej poezji głównego bohatera. Wszystko dzieje się tylko w kilku lokacjach, ujęcia się powtarzają, lecz pomimo powtarzalności zawsze jest inaczej (jak to w życiu).
Ze spraw mocno rzucających się w oczy dochodzi hołd oddawany historycznym postaciom związanym z Paterson, dla mnie szczególnie miłe było odniesienie do Abotta i Costello.
Film dobry, warty obejrzenia, ale jakąkolwiek ocenę bym mu nie wystawił, byłoby to nie szczere.
Ukryte piękno
Po statycznym Patersonie, bardziej dynamiczny film do refleksji był mi potrzebny i to otrzymałem.
Tutaj nie ma o czym dużo pisać, a przynajmniej nie bez spoilerów. Czy było warto go zobaczyć? Tak, jak najbardziej było warto!
8/10
Ale się pieścisz z tym Jarmushem... już po samym Twym opisie mam 93% przeczucie że jego najnowszy twór okaże się kolejnym nudnym, snobistycznym, diabelnie męczącym i ciągnącym się flakiem z olejem w stylu ”Tylko kochankowie przeżyją” 😜
Princess Fantaghiro napisał:
że jego najnowszy twór okaże się kolejnym nudnym, snobistycznym, diabelnie męczącym i ciągnącym się flakiem z olejem
-----------------------
To jedna rzecz. Najgorzej jest z głównym bohaterem, a raczej nietrafionym castingiem. Gość jest świetny do momentu, gdy... zdejmuje maskę... Jeśli masz odwagę to idź, ostrzegałam...
Princess, przyznaję. Film się kosmicznie ciągnie
Ha,tak właśnie przypuszczałam😁 Na większości filmach Jarmusha bardziej opłacałoby mi się pacnąć czymś ciężkim łepek i stracić przytomność niż torturować się jego niemożebnymi smętami 😒
Eveningstar, pokornie błagam o wybaczenie że nie jaram się najnowszym ten tego bożyszczem kina Adasiem Driverem.
Choć to niewybaczalne przecież...No trudno.
A jak nasz kierowca wypada w filmie o misjonarzach? Ponoć całkiem niczego sobie. Ale zobaczymy. Na "Paterson" też pójdę.
Może się też okazać bezpretensjonalnym, ekspresjonistycznym, rozrywkowym, Down by Low, albo Truposzem, czyli czymś czego Tarantino nigdy nie potrafił nakręcić.
Trochę się nazbierało niektóre pierwszy raz niektóre powtórnie
może zacznę od wczorajszego
K19 bardzo dobry film nwm czemu go wcześniej nie widziałem.... Harrison Ford zawsze świetny. Poza tym bdb muzyka, zdjęcia, aktorstwo. Ogólnie mocne 8/10
Łotr 1 - gwiezdne wojny historie 1 stycznia był 3 seans. I już bardziej lubię ten film, i natchnęło mnie na opinię którą smażę - oceny na razie nie zdradzę
teraz już trochę starsze i te które widziałem
Wielka szóstka widziana 18 grudnia ponownie. Ostatnio widziałem 2 lata temu. Jedna z najlepszych animacji - 9/10
Jak Wytresować smoka szczerbatek 💗 czekam na 3 część szkoda że tylko pewnie znowu przesuną premierę X( 9,5/10
Madagaskar po Shreku godny następca animacji. Pignwiny miażdżą system! - 8,5/10
Oczywiście znowu Maraton Pottera z TVN
Harry Potter i Kamień Filozoficzny - trochę się rozpiszę jestem wielkim fanem kart Rowling. I uważam że ten film bdb odwzorowuje książkę, jest kilka odstępstw które rażą jak np. zmniejszenie roli Nevilla ale poza tym jest bardzo dobrze
muzyka Johna Williamsa zawsze wzrusza
wizualnie ten film się chyba nigdy nie zestarzeje
aktorsko 💗 💗💗 jeszcze za czasów Richarda Harrisa genialnie do tego młodziutkie trio
8/10 za sentyment
Harry Potter i Komnata Tajemnic 💗 💗💗 💗 💗💗 najlepsza część z Pottera moim zdaniem 251 powtórka hehe nierealna? o nie! nie w moim przypadku! najwięcej chyba oglądałem tą część 60 razy aż w 2010 jak czytałem spoilery że wydarzenia z Komnaty Tajemnic będą mieć wpływ na Insygnie Śmierci
ale do rzeczy
znowu oczywiście wizualnie ten film się dla mnie nie zestarzał
aktorstwo wciąż jest dla mnie genialne. Nie uważam że mimo iż to dziecinny film to aktorstwo razi wręcz przeciwnie. To nie jest Kevin jak dla mnie, więc to aktorstwo dla mnie zawsze będzie wybitne w tej części Pottera 💗 💗💗
John Williams rules https://www.youtube.com/watch?v=0dIAHpnUo-Y tego nie da się nie 💗 💗💗
Mrok, chyba najbardziej mroczniejszy film z wszystkich adaptacji Pottera. Nawet Książę Półromansu taki nie był a powinien no cóż w końcu to książę Półromansu a nie książę półkrwi xdd
Najwierniejszy film ze wszystkich Potterów. Mimo że Pottery to adaptacje nie ekranizacje jak Władca Pierścieni np. To tą część Pottera zdecydowanie mogę nazwać ekranizacją. Bo Harry Potter i Komnata Tajemnic trzyma się niewolniczo wręcz książce co na plus jak dla mnie jako fana kart Pani Rowling 💗 💗💗
zdjęcia oczywiście Hogwart wygląda obłędnie, od trzeciej części już zmieniono jego wygląd i w pierwszych trzech częściach najbardziej mi się podoba.
Zgredek 💗 💗💗 Rules!!! wiem powtarzam się musiałem najlepsza postać w tej części. "Nie wolno krzywdzić Harry`ego Pottera" hehe
10/10 nic się nie zmienia, taką ocenę wystawiłem w 2015, wystawiam, i będę wystawiać zawsze. Nigdy mi się nie znudzi!
Więzień Labiryntu jak ktoś lubi serie młodzieżowe polecam. Chociaż najpierw lepiej zaopatrzyć się w książki które śmiało mogę polecić
Więzień labiryntu
Próby Ognia
Lek na śmierć
są i prequele
Rozkaz Zagłady
i kod gorączki
oglądałem znowu pierwszą cześć. Bardzo tajemniczy film, klimatyczny, aktorstwo może niezbyt wybitne ale postacie dobrze zarysowane.
Efektownie, wizualnie świetnie
i groza na filmie można się niezle wystraszyć. Chyba że ktoś ma mocne nerwy 8/10
Dziewczyna z tatuażem jeden chyba z najlepszych moim zdaniem Thrillerów. Nie licząc zaginionej dziewczyny 9/10
Na chwilę obecną tyle ostatnio powtórek
3 niezłe filmy traktujące o śmierci oraz rodzynek w morzu przeciętności? Tak bym podsumowała. A, karta do kina uzależnia, polecam
Siedem minut po północy
Pierwszy z trzech filmów o śmiercipoczątek spoilera o radzeniu sobie z nieuniknioną śmiercią matki przez dziecko koniec spoilera. I najlepszy z tej trójki. Dobry od strony audiowizualnej - piękna muzyka oraz śliczne, akwarelowe, animowane fragmenty. Niełatwy temat przedstawiony z perspektywy dziecka. Przedstawiony dobrze. Czasem wzrusza początek spoilera scena, gdy młody mści się na prześladowcach koniec spoilera, pouczający, dociera do wnętrza. Kluczowa postać, czyli Conor, zagrany rewelacyjnie, tym większe brawa dla młodego aktora.
Skoro o aktorach czas na minus, niewielki, ale zawsze. Otóż w obsadzie jest moja nowa ulubienica Felicity "Rocky" Jones. To trzeci film jaki z nią oglądałam, w tym wypadła najlepiej, ale głównie dlatego, że było jej tak naprawdę niewiele (lub na fotografiach, hi hi xD). Zadaję sobie pytanie jak to beztalencie dostaje szanse na granie w tylu wysokobudżetowych filmach, i to nie jako czwarty plan, lecz pierwszy/drugi. W tym filmie z oglądanej trójki musiała się wykazać najbardziej i znów wypadła tylko poprawnie. Miała jedną bardzo emocjonalną scenę początek spoilera żegnała się przed swoją śmiercią z synem koniec spoilera. Ale Felicity niewzruszona niczym skała. Czy to przy umierającym ojcu, czy to ostatni raz z synem - ani jedna łezka, ani odrobiny więcej naturalnie oddanych emocji, które powinny być w takich momentach. Idealna kandydatka do kolejnego filmu SW, ale do zasiadania w radzie Jedi jako żeńska kopia Mace`a Windu. Sprawdziła by się, bo musiałaby tylko siedzieć i wyglądać (dobrze) Serio, ładnych, ale dobrze grających aktorek nie brakuje, więc po co to brać?
Jej obecność, ponieważ stosunkowo niewielka, nie wpłynęła jednak na ogólny odbiór filmu. Z minusów jeszcze - film może odrobinę za długi oraz tytułowy potwór - słabo wyglądał, potencjał Neesona niewykorzystany.
7/10
Pasażerowie
Drugi o śmierci, tym razem pytania: jak poradzić sobie z własną nieuniknioną śmiercią oraz czy początek spoilera skazać kogoś na nią z powodu własnej samotności? koniec spoilera. Brzmi dobrze, zrealizowane, hmm, średnio. Początek z błąkaniem się na statku jest bardzo obiecujący, czuć wyalienowanie, Pratt daje tu radę. Środek - romansik - średnio, zakończenie - kicz, niestety. Pratt (szczególnie w pierwszej części) oraz Sheen aktorsko na plus. Na minus Lawrence, trochę sztuczna oraz fakt, że film po interesującym początku staje się tylko romansem. Jednak przyjemnie się to ogląda, film zjechany przez krytyków, a nie jest tak źle. Nie sugerujcie się opiniami, że jest efekciarski, to jakieś bzdury, skupia się głównie na relacjach między bohaterami, a fakt, że mamy ich właściwie tylko trzech jest tu atutem, jeśli ktoś lubi kameralne filmy.
6/10
Ukryte piękno
Ostatni o śmierci, tym razem jak poradzić sobie ze śmiercią dziecka. Najsłabszy z tej trójki, ale nadal ok. Na plus każda scena z Helen Mirren (klasa sama w sobie), oczywiście temat oraz pomysł na fabułę, choć gorzej poszło z realizacją. Fabularny twist jest przewidywalny, znane nazwiska na drugim planie niestety niewykorzystane, a co najgorsze główny bohater jest mało przekonujący w swojej tragedii, także ogląda się to dość na chłodno.
5/10
Paterson
Film ten zachęcił mnie do zapoznania się z filmami Jarmuscha (właśnie jestem w trakcie ich poznawania), więc to chyba o nim dobrze świadczy. I coś czuję, że to będzie taki "mój" reżyser. Nie będę się silić na opisy, bo kto go zna ten już obejrzał, a kto nie - czego może oczekiwać? Wyciszenia, nienachalnego humoru, znakomitego klimatu (sama nie wiem na czym on buduje tak klimatyczne filmy, ale, kurde, ma klimat), jakiejś prostej nauki. No i uszaty Adam uciągnął pierwszoplanówkę znakomicie. Oj, będę się gościowi bacznie przyglądać w kolejnych latach, może z niego coś być (Milczenie w kolejce).
9/10
Szczęście świata
Trailer lepszy od filmu. Na plus klimat, muzyczka, Chojnacki w roli drugoplanowej, większość dzieje się w jednej kamienicy, a ja lubię filmy, które dzieją się na małej przestrzeni. No i co po tych plusach, skoro film jest POTWORNIE NUDNY, nieangażujący, bo postaci są ledwo zarysowane, scenariuszowo skopany, a ilość humoru jest minimalna? Faceci nawet nie mają po co iść dla golizny Karoliny Gruszki, bo deska Omijać.
3/10
Aplik@cja
Oezu, co ja paczyłam?xD W ciemno po gatunku można się spodziewać kaszanki, choć i w horrorach są wyjątki, a poza tym trailer był całkiem znośny. Ale w przypadku horrorów najczęściej pozytywy się kończą na trailerze W każdym razie kto pójdzie - czekajcie na straszliwego Ewoka - beka murowana xD Trzeba powiedzieć - wywołuje niezamierzone salwy śmiechu. Film z rodzaju "możesz dostać od tego raka".
1/10
Assassin`s Creed
Gry nie znam, a jej znajomość dużo by dała, bo fabuła jest na tyle chaotyczna, jest na tyle mało wytłumaczone, że ktoś świeży może się pogubić. "Latanie" po dachach oraz całkiem brutalne bijatyki ogląda się dobrze. W środku ma dłużyzny, sporo głupotek fabularnych, dobrzy aktorzy nie ratują papierowych postaci, wygłaszających dość pompatyczne teksty. Ale lubię tą spiskową otoczkę, obejrzeć raz można.
5/10
Sing
Pozytywne zaskoczenie. Trailer był z jednej strony zachęcający znanymi kawałkami muzycznymi, z drugiej wskazywał, że to będzie taki zwierzęcy "Idol", co mogło nie wypalić. Jednak zdało egzamin. Fajny humor (poza jedną, ordynarną, żenującą sceną z pierdami), znane kawałki muzyczne (jest i odrobinka klasycznej - za to zawsze plusy), każdy zwierzak jest jakiś, każdy ma swoją historię i w każdą z nich można się zaangażować. Mysz najlepszy Nic szczególnego, ale miłe.
7/10
Po prostu przyjaźń
Fajnie, że to nie była tak naprawdę komedia romantyczna. Można obejrzeć dla Topy, Więdłochy, babci oraz pieska. Nie warto dla Stelmaszyka, a tym bardziej Bohosiewicz - co z tą laską było nie tak?! Kilka historii, jedne angażują, inne nudzą lub są głupie. Można do tego pochrupać popcorn i nie chcieć uciec z kina.
5/10
Dusigrosz
Liczyłam na więcej gagów związanych ze skąpstwem, trochę ich było mało. Sam Gautier oraz bankier na plus, reszta obsady letnia. Historia niepotrzebnie na końcu zamieniła się w dramę.
4/10
Siedem minut po północy
Wciąż go nie widziałem, zaś patrząc po repertuarze na następny tydzień raczej nie zobaczę go w kinie. Film zdaje się, nie cieszył się popularnością i jak w tygodniu premierowym leciał 6 razy na dzień, tak w kolejnym był już tylko jeden seans o 13:00.
Szkoda, bo chciałem go zobaczyć, a teraz muszę czekać na wersję domową.
Co do Twojego zdania nt. Felicity Jones - podpisuję się pod nim rękami i nogami
Pasażerowie
Też ogólnie się zgadzam, ale nie zgodzę co do roli Lawrence, jak dla mnie to był pierwszy raz od dawna kiedy była kimś więcej niż aktorskim meblem.
Ukryte piękno
Ogólnie też się zgadzam, choć oceniam go wyżej niż Ty
Paterson
Film jest specyficzny. Z jednej strony się ciągnie i ciągnie, a z drugiej ten jego klimat i wszystko to co wymieniłaś powoduje że chcesz go dalej oglądać. Dlatego nie wiem jak go ocenić, za bardzo nie mam go nawet do czego odnieść, bo zwykle takich filmów nie oglądam. Mogę tylko powiedzieć że film mi się generalnie podobał.
Szczęście świata i Po prostu przyjaźń
Filmy polskie, nie widziałem
Aplik@cja
Chciałem na to pójść 31 grudnia, ale miałem do nadrobienia parę seansów z 30 grudnia. Nie będę pisał więcej, bo już o tym pisałem trochę wyżej.
Tutaj jest trochę podobna sytuacja jak z Siedem minut po północy, najpierw 4 czy nawet 5 seansów dziennie, a później tylko jeden po 21:00 więc nie pasujący mi. Ufam Ci, że na szczęście dla mnie i jednak nie będę tego oglądać
Assassin`s Cred
To już opisywałem we właściwym temacie. Jak dla mnie film fatalny.
Sing
Mam go w planach, ale dopiero na przyszły tydzień, być może dopiero na czwartek.
Dusigrosz
Co do tej dramy na koniec, zgadzam się. Natomiast poza tym bawiłem się świetnie, sala była pusta więc mogłem się turlać ze śmiechu Film oceniam znacznie wyżej
Właściwie minipodsumowanie, bo tylko dwa filmy (polskie), ale z powodu jednego miota mną jakby szatan wskazówkami zegara obracał, więc muszę się podzielić i ostrzec
Ale najpierw pozytywnie.
Konwój
Trailer, jak i obsada były zachęcające, a film chyba nawet oczekiwania przerósł i podtrzymuje ostatnią passę dobrych, polskich thrillerów. Trzyma w napięciu od pierwszej minuty do finału. Napięcie potęguje jeszcze dobrze dobrana muzyka. Klimat ma gęsty, że możnaby go kroić nożem. Brudny i brutalny, mocno przypomina filmy Smarzowskiego, co jest oczywistym plusem. Bardzo solidnie zagrany, nikt nie wybija się co prawda ponad, ale w niczym to nie przeszkadza. Wygrywa przede wszystkim scenariuszem, zdjęciami (ujęcia w ciasnych pomieszczeniach<3)klimatem, ciężką atmosferą. Towarzyszy poczucie klaustrofobii i tego, że coś wisi w powietrzu, bo większość filmu to pięciu chłopa jadących więźniarką. reżyser nie daje nam jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych postaci. W trakcie filmu nasz pogląd na niektórych bohaterów może się zmienić diametralnie. Minusy? Klasyka kina polskiego - czasem trudno zrozumieć, co mówią aktorzy, bo tło muzyczne jest za głośne w stosunku do dialogów oraz możne zbyt rozciągnięte zakończenie. Nieważne, i tak warto.
8/10
Powidoki
Jeśli ktoś się obawiał o ten film po zobaczeniu trailera - jest jeszcze gorzej. Jest dramatycznie.
Bym jeszcze zrozumiała, gdyby Ostatniej Rodzinie szansę na Oscara odebrał taki Wołyń - film ze swoimi bolączkami, ale z czymś do przekazania, również dość hermetyczny, ale o klasę bijący Powidoki na każdej niemal płaszczyźnie. O tym tworze nawet trudno pisać.
Film się broni jedynie scenografią i rozpaczliwymi próbami Lindy. Swoją drogą obsadzanie w roli artysty kogoś o jego fizjonomii i o takiej, a nie innej filmowej historii - dość karkołomne, nie miałam do tego przekonania i po seansie nie mam nadal, ale i tak on się w ogóle jakoś starał zrobić cokolwiek, ponieważ drugi, trzeci plan w tym filmie nie istnieje. Nie ma. To rekwizyty, a nie postaci ani aktorzy. Czarno-białe, do bólu stereotypowe. Mało tego, jedyna bliższa relacja, która jest ukazana w filmie to między Władysławem (bohaterem Lindy), a jego córką. Młoda aktorka odwaliła taką żenadę, była tak egzaltowana, tak dukała, że aż... szkoda pisać (no ale ma nazwisko, wszak Zamachowska...). Dialogi a`la prequele SW. Najlepsze, że najlepiej wypadają te o sztuce, te niby zwyczajne, codzienne, są tak sztuczne... Skopany scenariusz, łopatologia tego filmu "złyy reżymmm, dobry ostatni sprawiedliwy" jest wałkowana od pierwszej do ostatniej minuty. Brak tu jakiegoś punktu zwrotnego, jakiejkolwiek mocnej sceny, zapadającej w pamięć. Film potwornie wynudza. First Order to jest pełnokrwisty reżim przy tym przedstawionym w Powidokach. Karykatura. Operuje żałosnymi metaforami np. z samego początku z zakryciem sztandarem okna mieszkania Strzemińskiego. Możnaby jeszcze, ale po co marnować klawiaturę...
2/10
Refleksja 1 - i co taki widz, który idzie do kina raz na ruski rok ma pomyśleć o kondycji polskiej kinematografii, po obejrzeniu tego dzieła, i to od mistrza Wajdy? Zachęcony reklamą, że to był nasz kandydat do Oscara? No że u nas kręci się tylko paździerze, co prawdą nie jest. Smutne.
Refleksja 2 - po co było tylko z powodu nazwiska i tylko z powodu zgonu reżysera, bo nie widzę innej opcji w przypadku tego filmu, nominować go jako naszą propozycję do Oscara (btw, już go i tak nie dostanie, bo nie znalazł się w szerokim gronie nominowanych, na szczęście)? Wajdzie to już by nic nie dało, był marką, ale nic by już i tak nie nakręcił z wiadomych względów. Zamiast dać szansę tak brawurowemu debiutowi, być może otworzyć przed Matuszyńskim tą nominacją jakieś furtki zdecydowano się na nominację "pośmiertną za zasługi". I być może przez to Matuszyński nigdy nie wybije się poza nasze polskie poletko i będzie reżyserem wybitnym, ale lokalnie (bo jest opcja, że Ostatnia Rodzina będzie jego najlepszym filmem i żaden kolejny nie zbliży się nawet do nominacji oscarowej). Smutne.
Napiszę absolutnie szczerze że nie mam zamiaru oglądać ani jednego ani drugiego, ale to co napisałaś na temat tego drugiego i w końcowych refleksjach, pokazuje mi jak bardzo źle jest z polską kinematografią. Zresztą nie tylko z kinematografią, ale również z polską mentalnością, gdzie wracamy ciągle do tego co stare zamiast zrobić krok na przód i promować coś dla wartości własnej, nie zaś sentymentalno-hołdowniczej.
Natomiast co raz bardziej mam ochotę sprawdzić tę Ostatnią rodzinę, czytając Twoje kolejne posty
Nie jest z nią źle, jest tak samo jak z zachodnią - są paździerze, i są filmy dobre. U nas głównie jest problem - z czym się powtórzę - z tematyką. Mamy Sapkowskiego, mamy ogromny sukces w postaci serii gier o Wiedźminie, dlaczego Polacy nie mogliby tego zekranizować "na poważnie"? Dlaczego nie mogę iść na polskie fantasy, sci-fi czy przygodówkę? Może problem w tym, że żadne studio czy nawet ich kooperacja by nie udźwignęła tego finansowo, chcąc dotrzymać kroku w efektach specjalnych produkcjom zagranicznym.
O Ostatniej Rodzinie już nic nie napiszę, bo będzie trauma, jak się okaże nietrafiony
Na Sapka nie ma w PL pieniędzy. Osobogodzina pracy studia do D O B R E G O CGI to około $100 minimum. Nie da się takiego filmu zrobić bez 100 mnl$ budżetu, nawet oszczędzając na aktorach. A takich pieniędzy nikt w PL nie wyłoży.
Sapka próbowano już zrobić "po taniosci" z gumowym smokiem i hełmami ze sklapu z zabawkami. Lepiej nie mówić, jak wyszło...
Cała nadzieja w zagranicznej kinematografii, z "polskiej" tematyki w tym roku będzie "Zookeeper`s Wife" ("Azyl") ktory na trailerze w kinie wyglądał rewelacyjnie.
Przecież ma zostać zrobiony nowy Wiedźmin na poważnie. Pracuje nad nim Tomasz Bagiński (zresztą z mojego miasta).
patrząc na te cudawianki w koprodukcji z Allegro, Bagiński nie jest gwarantem dobrego Wiedźmina, niestety.
Budżet to 20-30 mln dolarów... Może na nasze warunki to jest poważne, na światowe niekoniecznie.
Fabuła - podobno legenda, także w tej konwencji ujdzie
CGI - dużo, bardzo dużo ale nie raziło po oczach.
Akcja - sporo, także nie było ani momentu nudy.
IMAX 3D? Chyba po prostu IMAX - taka powtórka z R1.
Bardzo delikatny, niekłócący się z konwencją i nienachalny humor.
Film idealny na szósty dzień, gdzie w poprzednich dniach walczyło się z kilkoma zaliczeniami/egzaminami na studiach i nie tylko, a do tego spało po 2 godziny przez dwie noce pod rząd
8+/10 - niemniej nie jest to 8,5/10, coś mniej ale jednak więcej niż 8.
Aha, Wielki Mur był o 17:30, a o 10:15 Rogue One piąty raz.
8 ?
Ten film jest tak denny że nawet przy unlimited nie warto go oglądać. Takiej padaki dawno nie widziałem...
Heh. Na podstawie samej reklamy w tv moje prognozy odnośnie filmu "Wielki Mur" przewidują iż na 98,5 % wyjdzie z tego ładnie wyglądający Syfiasty Syf
Sraczka wyszła co tu dużo pisać...
Hm. A to w sumie troszkę dziwne...Dopiero teraz patrzę że to Yimou robił.
Jego "Kwiaty wojny", "Cesarzowa", "Dom latających sztyletów" i "Hero" bardzo mi się widziały. Mają ten swój klimacik orientalny, przyjemne melodie, przepiękną scenografię, kostiumy i lokacje.
I nawet nieirytujące aktorstwo
Bardzo dziwne bo toto z Damonem sprawia wrażenie jakby jakiś chiński Uwe Boll wziął temat "Muru" w obroty
Princess Fantaghiro napisał:
Mają ten swój klimacik orientalny, przyjemne melodie, przepiękną scenografię, kostiumy i lokacje.
I nawet nieirytujące aktorstwo
-----------------------
Też lubię takie klimaty. Japonia i Chiny w filmach zawsze kojarzą mi się z pięknymi widokami i kostiumami, ponadto ze świetną kaskaderką i choreografią walki. Z dźwięcznymi bębnami i muzyką relaksacyjną w sam raz do Tai-Chi.
Przede wszystkim zaś z transcendentalną innością i mentalnością zupełnie odmienną od europejskiej.
To filmy które się nie ogląda, nimi się oddycha
Pod oceną się nie podpisuję, ale jako totalny odmóżdżacz film jest idealny
Spoko film, ale bez jakiejś niesamowitej ilości "ochów" i "achów". Melon Gibson (ups! Mel), Jak zwykle zasypuje nas realistycznymi scenami, gdzie wnętrzności ludzkich zwłok walają się na prawo i lewo, choć trzeba przyznać, iż dało się te sceny przeżyć (a może po Wołyniu Smarzola nic mnie już nie szokuje?).
Po za tym, na uwagę zasługuje Hugo Weaving w roli zapijaczonego ojca - despoty, przeżywającego swoją traumę. Generalnie, obsada aktorska wychodzi na duży plus.
Fabuła była nad wyraz rozwleczona. Reżyser chciał ukazać chyba każdy wątek, przez co ma się wrażenie, że niektóre postacie są wręcz liźnięte. Osobiście skróciłbym cały ten okres dorastania i mdławe, ckliwe romantyczne chwile z przyszłą żoną. Bo z powodu tych scen, pół filmu to obraz kina obyczajowego, a drugie pół to Kompania braci. Takie na dwoje babka wróżyła.
Generalnie film polecam, bo warto poznać niezwykłą historię Desmonda Dossa - bohatera, który zasłużył się w walce nie oddając strzału w kierunku wroga.
No, no. Temat Przełęczy Ocalonych powraca
Na początku też tak myślałem, że pierwsza połowa filmu ciągnie się niemiłosiernie. Później jednak uznałem że to ma jednak sens - pokazało dlaczego Desmond był taki jaki był.
Dla mnie film był w ścisłej czołówce zeszłorocznych premier
Qel Asim napisał:
Na początku też tak myślałem, że pierwsza połowa filmu ciągnie się niemiłosiernie. Później jednak uznałem że to ma jednak sens - pokazało dlaczego Desmond był taki jaki był.
-----------------------
A dla mnie, wystarczyła scena z cegłą. Mi to wyjaśniało wszystko. Od razu można było - po tej scenie - przejść do etapu szkolenia.
Hialv Rabos napisał:
[cytat]Po za tym, na uwagę zasługuje Hugo Weaving w roli zapijaczonego ojca - despoty, przeżywającego swoją traumę.
Osobiście skróciłbym cały ten okres dorastania i mdławe, ckliwe romantyczne chwile z przyszłą żoną. Bo z powodu tych scen, pół filmu to obraz kina obyczajowego, a drugie pół to Kompania braci
-----------------------
Podpisuję się pod całym komentarzem, a pod tymi dwoma stwierdzeniami szczególnie Od siebie dodam, że przeszkadzał mi patos na końcu. Wszak to Mel Gibson, ale nawet jak na niego ten zjazd po linie to przegięcie.
Nareszcie film, który w pełni zasługuje na wszystkie globy którymi go nagrodzono.Wspaniały wizualnie,aż chce się zatrzymać kadr i podziwiać widoki.Świetne zdjęcia,scenografia,muzyka.Gra aktorska też niczego sobie .Przypomniał mi klimat starych filmów,ale najbardziej urzekła mnie opowiedziana historia. POLECAM szczególnie wszystkim tym,którzy stracili wiarę w marzenia.
Świetny film, jestem pod wrażeniem. Zwłaszcza zakończenie wymiata - spodziewałem się lukru, a tu gorzka proza życia - brawo.
Muzyka też fajna, ale dwa świetne "kawałki" to trochę mało - lekki niedosyt.
Kot Bob i ja
Nie lubię takich filmów, poszedłem na niego by zabić czas. Otrzymałem film dobrze zrobiony na podstawie prawdziwych wydarzeń z życia narkomana który przy wsparciu kota wykorzystał "drugą szansę".
8/10
Sing
Sentymenty muzyczne ratują ten film, ale jako taki jest średni, a nawet słaby.
6/10, dwa stopnie wyżej za muzykę, która budziła wspomnienia i tworzyła namiastkę humoru.
Plan na najbliższy tydzień - La La Land i Ballerina, o ile pewna sprawa mi się ustabilizuje w którąś stronę.
Kurde no, a ja muszę czekać na BD, bo u mnie "Streetcata" nie grali, a książka była na tyle fajna, że film mam zamiat rak czy siak zobaczyć. No i samego sierściucha Bob, który wygrał "casting" na granie samego siebie.
"La La Land" jest fajnym filmem, dobrze zagranym ale szum medialny koło niego jest chyba zbyt wielki. Niemniej polecam.
Sierściuch był oryginalny? Serio? No nieźle
Szum medialny wokół La La Land mnie średnio obchodzi,jago chcę po prostu zobaczyć. Zwłaszcza że ostatnio co raz bardziej doceniam kino tego typu.
Na BD czekam na Tancerkę, a jak już ją dopadnę, to będę kontemlował niektóre sceny przez pół dnia
Qel Asim napisał:
Sierściuch był oryginalny? Serio? No nieźle
-----------------------
Na trailerach nawet było, że w roli kota Boba kot Bob
Bob awansował na króla ogoniastych, na premierze nawet ma fotki z księżniczką Kate I w sumie jego rola była chyba bardziej tytułowa niż uroczego Keanu.
28 lutego wyjdzie na BD, to się zobaczy.
Sama nazwa "La La Land", brzmi jakoś pierdołowato. Do tego w rolach głównych bożyszcza nastolatek mniejszych Stone i Gosling. Poczekam aż wyjdzie na HBO
Co się obawiam to o "Split". O ile McAvoya uważam za niezłego aktora i wprost uwielbiam oglądać go w filmach to boję się że zagra faceta z 23 krotnym rozszczepem nonszalancko. I że zrobi z tego cyrkowo klauniastą szopkę z przebierankami. A osobiście uważam że z takich zaburzeń jaj się nie powinno robić. Bo potem krzewią się bzdurne wyobrażenia i stereotypy.
Pierdołowaty tytuł to jedno, ale filmu z Emmą sobie nie odpuszczę!
Split też mam w kolejce, ale jednak na dalszym planie, dopiero za kolejnym seansem R1, czyli jest czwarty w kolejce - mało prawdopodobne że go zobaczę w najbliższym tygodniu.
Co kto lubi
A jednak, jeszcze "męczysz" Łotrzyka? Ale może akurat potrzebne są duże dawki, ważne żeby wyszły na zdrowie i Ci się w końcu naprawdę spodobało
To czekam na Twoją relację o "Split". Początkowo chciałam od razu gnać jak tylko się dowiedziałam ale po obejrzeniu trailera nabrałam tych, ZUYCH przeczuć
Wiesz, tu nie chodzi o samą Stone jako aktorkę, to bardziej sentyment do jej aparycji od czasów Niesamowitego Spider-Mana
Tak, dalej "męczę" R1. Chyba osiągnąłem już szczyt poprawy oceny, teraz już tylko sentyment do filmu może coś zdziałać ale to kwestia paru lat zanim odniesie jakiś większy skutek.
Jak zobaczę, to na pewno tutaj napiszę, ale mam chwilowo nieco inne priorytety niż przyjemności i kino, więc to może potrwać.
Nazwa nie jest pierdolowata, oznacza takie nasze "fiu bzdziu", czyli jak ktoś się odrywa od rzeczywistości i żyje we własnym świecie.
Przecież o tym mówię
A nie jest to ckliwe do bólu romansidełko czasem?
Chyba że takie w stylu "Moulin Rogue", takie to zjem chętnie
5 filmów, poza jednym wszystkie całkiem niezłe.
Kot Bob i ja
Sądziłam, że ten film będzie przeciętniakiem z fajnym kotem, ale miłe zaskoczenie - solidnie zrobiona, nieprzesłodzona (choć gdyby chciano, możnaby ją przesłodzić) historia napisana przez życie. Główny bohater wiarygodnie zagrany, dający się polubić. Drugi plan niczym się zanadto nie wyróżnia, ale w niczym to nie wadzi, dobrze się ich wszystkich ogląda. No i koteł! Koteł to jest gwiazda i kradnie każdą scenę Krótko: jest boski, a ja mam słabość do sierściuchów To taki film jak Lion Droga do domu: wychodzisz z kina z ciepełkiem na serduchu, no i fajnie.
7/10
Amerykańska sielanka
Trailer zapowiadał zdecydowanie coś lepszego. McGregor wziął się za reżyserię, ale może lepiej niech zostanie przy aktorstwie. Na plus muzyka, starający się wykrzesać z siebie co się da McGregor oraz drugoplanówki Petera Riegerta i Uzo Aduby. Niestety, dwie główne partnerujące Ewanowi aktorki tj. Connelly i jeszcze bardziej Fanning zagrały nieprzekonująco, od niechcenia. Ponieważ to drama rodzinna, a dwie z trzech postaci w rodzinie nie były przekonujące - to nie mogło się udać. Film na podstawie książki, ale i tak skopany scenariuszowo. Słabe wprowadzenie w historię, zbędna narracja na początku i końcu, ważne w tym filmie jest tło historyczne, a rodzina tak naprawdę na ten temat ma jedną, większą kłótnię. McGregor chciał mieć ciastko i je zjeść, chciał chyba filmu i z rodzinną dramą, ale też żeby wątek historyczny miał swoje miejsce. Nie wyszło ani z jednym, ani z drugim. Brak tu też jakiejś jednej mocniejszej sceny, wszystko to na ekranie jest takie letnie i bez emocji.
4/10
Autopsja Jane Doe
Jeśli ktoś był zniesmaczony poziomem ostatnich horrorów(?) w kinach to to jest niezła odtrutka. Od czasu nowego Blair Witch nie widziałam lepszego. Historia jest na początku rzeczywiście ciekawa, ładnie budowane jest napięcie, jak na horror naprawdę solidnie zagrany. Chyba tylko jeden nędzny jump scare. Ma jednak duży minus: pierwsze 2/3 filmu są naprawdę niezłe, finał jest niestety sztampowy. Ale i tak, na tle poprzedniej mizerii i w kategorii horror to warto.
6/10
Wielki Mur
Po obejrzeniu trailera wiedziałam, że to będzie kupa, nie było innej możliwości. I poszłam z pełną świadomością tego, że idę na film w kategorii od 1 do 10 na góra 3. I obiektywnie to on zasługuje na góra 3. Ale co z tego, skoro świetnie się na nim bawiłam? Powiedzmy sobie szczerze: film jest tragiczny. Wszystko jest w nim wyolbrzymione, totalnie kiczowate, CGI jest koszmarne, historia to jedna, wielka sztampa, a biali w tym filmie w ogóle mi do niego nie pasują. Ale zabawa jest przednia. Film nie udaje, że jest czymś więcej niż czystą, epicką, niczym nieskrępowaną rozwałką, takim biednym, azjatyckim oblężeniem Helmowego Jaru. Ale cieszysz się jak dzieciak to ogladając XD No serio, czy pierwsze pokazanie nam armii na murze nie jest fajne? No i muzyka jest na poziomie i pasuje do tego wszystkiego. Guilty pleasure Obiektywnie 2-3/10, ale należy mu się za frajdę, którą dostarczył.
6/10
La La Land
Ogólny zachwyt nad tym filmem jest przesadzony, także liczba nagród, którą zgarnia (rekord Złotych Globów? Serio, nie było naprawdę nic lepszego w tylu kategoriach?) jest podejrzana. Jest to film bardzo, bardzo solidny, ale nie zostanie żadnym klasykiem, nie ma ku temu podstaw, bo jest zbyt nierówny. Najpierw plusy. Emma Stone - to przyjemność oglądać prawdziwą AKTORKĘ (w przeciwieństwie do Felicity Jones xD), która operuje pełnym wachlarzem min i emocji. Doskonale się odnalazła w tej historii. Jest kilka scen, gdy pokazuje pełnię swoich umiejętności, czy to, gdy z kimś rozmawia, czy to gdy tylko gdzieś patrzy, ale wygrywa niuansami. Brawo i jeszcze raz brawo. Tutaj Glob zasłużony, kto wie, czy nie Oscar. Zdjęcia są świetne, piękne długie ujęcia. Podoba mi się też idealistyczny przekaz filmu. Na bardzo, bardzo duży plus zakończenie, początek spoilera które jest słodko-gorzkie i świetnie kontrastuje z sielskim klimatem pierwszej części filmu. Pokazanie alternatywnego rozwoju wydarzeń - piękne to było koniec spoilera. Tyle z plusów.
Minusy? Zaskakujące jest to, że film przegrywa w tym, w czym musical powinien błyszczeć - w piosenkach czy choreografii układów tanecznych.
Żadna piosenka nie zapada w pamięć niestety, żadnej nie zanucisz, może poza jednym, rzewnym fragmentem, który przewija się kilka razy w filmie. Ale to po wyjściu z kina. Film widziałam wczoraj, ale dziś już i tak go nie pamiętam. Choreografia układów tanecznych - poza świetną sceną z początku - nie ma tutaj nic ciekawego. Kolejny minus - pierwsze 3/5 filmu początek spoilera 3/5, bo film składa się z 5 aktów koniec spoilera są zdecydowanie słabsze od końcowych 2/5. Bo to w zasadzie cukierkowy romans, ciekawie robi się naprawdę później. I ostatni minus to Gosling, który zdaje się przez cały film spięty jak guma w gaciach, jest jakiś niepewny w układach tanecznych i chyba nie do końca odnajduje się w tym filmie. Powiem szczerze, że gdyby Emma Stone nie wykonała tak fantastycznej roboty i nie ciągnęła tego filmu, a co za tym idzie samego Goslinga to by tak różowo nie było.
8/10
Podpisuję się pod Kotem, Murem i La La Landem. Zgadzam się w stu procentach ze wszystkim co napisałaś na temat tych filmów. Reszty nie widziałem jeszcze, ale spróbuję przynajmniej załapać się na Autopsję.
Ponadto w planach na najbliższe dni mam jeszcze Ballerinę i może Split czy 5 seans R1. Zobaczy się jak to wyjdzie przy moim obecnym trybie życia...
Split polecam
I gdzie byłeś jak Cię nie było? Bo nie było długo coś.
Oj Evening, przyznam że nie byłem 10 dni w kinie, zaś na Bastion w tym czasie nawet zaglądałem ale prawie nic nie pisałem. Dlaczego? Z pewnych bardzo osobistych powodów, o których nie chciałbym pisać na Forum.
Polecasz Split?
Szanse na to że zobaczę ten film w kinie właśnie wzrosły - znacznie wzrosły
No ok.
Polecam z powodu McAvoya. Trochę psychologiczny, trochę thriller, w finale zmieniający się w horror (i to całkiem udanie).
Split to jest po prostu guwno i tyle. Nawet z U szkoda na to isć...
Wiesz Jor, jak Cię lubię, tak przyznam że gust filmowy koleżanki Evening Star jest jednak bardziej zbliżony do mojego niż Twój
Niemniej dziękuję za Twoją opinię
Spoko, tylko Split to nawet filmem trudno nazwać. Stara baba chce żeby facet j dmuchnał a ten mimo 23 osobowosci nie ma na to ochoty... jakaś masakra XD
Najśmieszniejsze że trzy prawie dorosłe laski,( w tym jedna ćwicząca karate!) nie mogą sobie dać rady z jednym facetem, przeważnie chucherkiem albo udającym dzieciaka...
Rey powinni tam wpuścić, rozjechałaby go jak czołg.
To było ukojenie, prawdziwe ukojenie po dziewięciu, prawdopodobnie najbardziej paskudnych dniach w moim życiu...
Film mnie wyciszył, poruszył dobrą muzyką, grą i uśmiechem Emmy Stone.
Przyznam że spodziewałem się czegoś lepszego, patrząc po opiniach krążących w Internecie, ale to nie znaczy że się zawiodłem. Film po prostu jest bardzo przyjemny.
Czy pójdę do kina drugi raz? Nie, ponieważ czuję że zepsułbym przez to jego urok.
Niemniej gdybym miał iść do kina z jakąś dziewczyną w moim wieku, to wybrałbym ten film bez wątpienia!
8,5/10, pół punkta dodatkowo za ukojenie moich nerwów
Bardzo fajna bajka, z tych dla dzieciaków nieco starszych (10-12), bo pokazuje ludzi od tej paskudniejszej strony, chociaż porcji infantylności jej nie brakuje. Delikatny humor, dobrze ukazana pasja (taka przez wielkie "P") głównej bohaterki, koncept przełożony z historii o tancerkach/piosenkarkach itp. jaki widzi się w filmach dla dojrzalszych widzów.
Animacja bardzo na plus!!!
Będę szczodry, mam ostatnio słabość do filmów o tancerkach (czekam bez wytchnienia na premię DVD/Blue-Ray Tancerki) - 9/10
Plan na jutro/pojutrze Split, ewentualnie R1, chyba że to drugie będzie w repertuarze jeszcze po piątkowej zmianie rozkładu seansów, to w piątek lub w następnym tygodniu.
No i może jeszcze przy okazji Resident Evil, o ile załapię się na IMAX
Miałam nie iść na ten film (tak jakoś sobie założyłam, nie wiem czemu), ale wiem, że w animacjach często się zgadzamy i zachęcona akurat tym postem poszłam. I dobrze zrobiłam Także dzięki za tę opinię
No widzisz, a ja zachęcony Twoją krótką zachętą robiłem wszystko by pójść na Split, choć w zwykłych porach nie umiałem go sobie dopasować do planu dnia
Też się nie zawiodłem
Może jak będzie jeszcze lecieć w czwartek 23 lutego to pójdę znowu. Czekam na Blu-Ray Tancerki w polskim wydaniu. Prawdę mówiąc zadowoliłbym się nawet angielskim byle tylko znów ją zobaczyć, a wiem że premiera DVD/Blu-Ray we Francji była już ponad tydzień temu. Tymczasem chyba muszę zaspokoić swój głód Tancerki przez tancerkę Ballerinę.
Bo w Ballerinie była namiastka tego czegoś co w Tancerce mnie pochłonęło - pasja przez wielkie "p".
Polecam się na przyszłość
Tancerkę to obejrzę, ale z neta
Stała się rzecz przedziwna...
Otóż rzadko mam tak żeby kinowe kontynuacje czegokolwiek, co nie przypadło mi do gustu mmie zadowolały.
A tu niespodzianka pozytywna mnie ostatnio spotkała.
O ile pierwszą część Burtonowskiej Alicji nie wspominam zbyt miło, bo poza przepięknem wizualnym i postacią Królowej nic specjalnie mnie nie urzekło.
Tymczasem zaryzykowałam i obczaiłam sobie "Alicję po Drugiej Stronie Lustra".
I MASZ. Zachwyciłam się totalnie
I o zgrozo, była to wersja z dubbingiem. Rzeczy niesłychane, mózg na ścianie.
Raz, przecudna, jak w części pierwszej strona wizualna. No jak w bajce
Dwa. HUMOR!!! PŁAKAŁAM ZE ŚMIECHU. To było piękne.
Trzy. Zła Królowa ciekawsza i wspanialsza niż kiedykolwiek.
Cztery.
Postać "CZASA" to ja kocham nieprzytomnie.
Pięć.
Ścieżka dźwiękowa - świetna.
Sześć. Kapelusznik fajniejszy.
Siedem. Nawet Alicja tym razem mnie nie drażniła.
Jednym słowem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona drugą częścią Alicji. Żałuję że nie poszłam do kina zniechęcona wrażeniami z pierwszej.
No i to skandal że ta część zarobiła marne 300 mln zielonych, podczas gdy poprzedniczka zgarnęła miliardzik.
SHAME. SHAME. SHAME.
O skandalicznie niskiej ocenie na imdb nawet nie wspomnę bo hadko.
Nie zapomniałaś o kocie? Czy go nie było?
Bo mogą być tu niepełnoletni - ale warto pójść na "Sztukę kochania", przynajmniej jeden z niewielu polskich filmów który jest znośny do oglądania, można się wybrać na walentynkowy wieczór, zamiast siedzenia w zatłoczonego knajpce, można siedzieć w zatłoczonym kinie - w sumie przyjemnie się ogląda, chociaż nie wszystkim może on przypaść do gustu - ogólnie polecam - jako film dla dorosłych ......
czasu żeby się wybrać na ten film, pewnie z powodu wznowienia książki, którą wspominają moi rodzice, że to było coś, ale pewnie też z przebąkiwań, że Boczarska w końcu zagrała jakąś dobrą rolę
Też widziałam wznowienie książki, pamiętam, że u rodziców to była jedyna książka która moja matka zamykała na klucz w barku, byłam bardzo ciekawa jako nastolatka i dorwalam się jakoś do tej książki ( klucz z innej szafki pasował do barku ) i szybko przekonałam się dlaczego była ona pod zamknięciem. Co do roli Boczarskiej wole się nie wypowiadać, bo bardziej ja znam z portali plotkarskich niż z filmów ( krótko mówiąc na filmy polskie do kina z zasady nie chodzę - akurat ten był wyjątkiem )
błąd, te polskie filmy, ale zjawisko znane.
A wznowienie mam zamiar sobie kupić, jest na niego wręcz... napalony
Nie dodałam, że zdarza mi się niektóre polskie filmy oglądać na płytach, ale nie zdarzyło się żebym oglądała jej więcej niż jeden raz. Zreszta wstyd się przyznać, ale ogólnie od ostatnich paru lat chodzę bardzo rzadko do kina . Spowodowane to jest chronicznym brakiem czasu, a pójście do kina i zaśnięciem w środku seansu, moim zdaniem mija się z celem. Krótko mówiąc chyba się starzeję i na nic nie mam ochoty.
-pójście do kina i zaśnięciem w środku seansu, moim zdaniem mija się z celem
- Patrz, patrz, tam w trzeim rzędzie siedzi facet i śpi
- i to niby ma być powód, żeby mnie budzić?
"-Proszę pani, proszę się obudzić -
- Ee, a co się stało ? -
- Nic takiego, ale seans skończył się już jakiś czas temu, a ja chce posprzątać salę ....-"
Nie widziałem ostatniego pełnometrażowego filmu z serii Lego, nie grywam w Lego Star Wars (chociaż moje nieliczne doświadczenia z tymi grami były pozytywne), widziałem tylko kilka odcinków z seriali Lego Star Wars. Zmierzam do tego że nie mam zbytniego porównania do innych filmowych produkcji Lego. Z takim niewielkim bagażem mentalnym, udałem się dzisiaj dość spontanicznie na seans przedpremierowy.
Spontanicznie, bo plany na dzisiaj były znacznie odmienne od rzeczywistości.
Miałem zobaczyć Resident Evil w IMAX, następnie Rogue One w IMAX, później Split lub Jackie w zależności od tego co lepiej by się zgrało czasowo z R1 i powrotnym pociągiem do domu.
Jak widać, plany poszły w niebyt ale na szczęście znalazłem trochę wolnego czasu i udało mi się pojechać do katowickiego Cinema City Punkt 44 na przedpremierowy pokaz Lego Batman Movie w wersji 2D/dubbing.
Przechodząc do meritum, zacznę od tego że jeśli mi się uda to pójdę jeszcze raz po premierze do IMAXu, bo jest spora szansa na porządne efekciarstwo w 3D.
Natomiast jak mi się nie uda iść do IMAXu, to sprawę olewam bo to mimo wszystko jeden z tych jednorazowych filmów.
Twórcy postanowili zakpić ze wszystkiego - to było jasne, że będzie beka z filmowych Batmanów oraz innych postaci z uniwersum DC. Wyszła ona całkiem zgrabnie pomimo mocno przejaskrawionej formuły filmu i licznych miłych dla oka głupotach. Nawiązania są pokazywane dosławnie na każdym etapie filmu, tak że każdy znajdzie coś dla siebie do radosnego wykpienia
Jednak na DC żarty się nie kończą. Są robione jaja z konkurencji (MCU), szczególnie z jednej konkretnej postaci. Pojawią się postaci z innych marek Warner Brosa i sam nie wiem z czego jeszcze. By nie psuć przyjemności spoilerami ujawnię tylko że pojawi się m.in. Godzilla oraz postaci kojarzone raczej z klasyką fantasy i jej POPową odmianą.
Do tego jeszcze ciągłe żarty z muzyki, którą bohaterowie też bawią się często (przeważnie) wbrew rozsądkowi.
Do tego wszystkiego dochodzi łopatologicznie pokazany rozwój mentalny Batmana, ale łopatologia w tym wypadku to nie minus, a zabieg artystyczny.
Ogólnie ujmując, zabawa przednia!
9/10
Nie spodziewałem się niczego innego. Sprawdzam kalendarz i idę.
Polecasz animację - oczywiście pójdę
Polecam, polecam!
Zresztą nie ja jeden
Dziękuję za polecenie Split, było kapitalnie!!!
Lego Batman - jak dotąd najlepszy film tego roku
Film zarąbisty, nie miałem ochoty na kolejny z serii Lego, ale tak się złożyło że... siedzę w kinie naburmuszony a tu... od pierwszych sekund świetny humor i beka à la Deadpool.
Deadpool, Deadpool... ten film się nie umywa do Lego Batman
Prawda jest taka, że niestety oba te filmy to filmy na jeden raz.
To prawda. Chociaż byłem na Batmanie dwa razy, to drugi był tylko i wyłącznie dla IMAXu, choć wciąż cieszył.
Zaś o Deadpoolu szkoda mi gadać
Za to "Modern Times" można oglądać w nieskończoność:
https://youtu.be/idB8FqlYMqw?t=7
https://youtu.be/HPSK4zZtzLI?t=20
O zmarłych powinno się pisać dobrze, lub wcale, jednak w tym przypadku trochę cierpkich słów musi paść. Śp. Andrzej Wajda nakręcił na koniec jeden ze słabszych filmów, a od mistrzów zawsze wymaga się więcej. Moje pretensje kieruję w kwestii warsztatu reżyserskiego. Daleko mu pod względem realizatorskim do takiego Człowieka z marmuru. Dla mnie ten film jest rwany, chaotyczny. Sama historia Strzemińskiego jest w porządku, jest tu co opowiadać i przenosić na ekran, aczkolwiek sposób realizacji, odbiega od ideału. Są oczywiście momenty, gdzie Powidoki robią wrażenie, ale całościowo, to ten film leży, tak jak W. Strzemiński wśród porozwalanych manekinów.
Moja subiektywna, najmojsza opinia.
Co do Split.
Niestety. Może miałam wysokie oczekiwania. Chociaż nie wiem, czy skoro postać rzekomo cierpi na 23- krotne rozszczepienie osobowości to wysokim wymaganiem jest by ukazano je wszystkie?
Jak dla mnie zrobione po najmniejszej linii oporu, w sposób w jaki się spodziewałam. Czyli występ jasełkowy, przebieranki. Widzę w tym robienie sobie jaj z choroby, czego się obawiałam.
Nie mówię że nie cenię Shyamalana za 6 zmysł, bo cenię. Nawet Osadę lubię, ale Splitem koleś rozczarowuje.
Widzę też ogólny zachwyt rolą McAvoya. No nie przesadzałabym. Owszem, bardzo lubię oglądać gościa na ekranie, i mimo wszystko cieszę się że nie wybrano do roli np. Gordona-Lewitta, Cumberbatcha, Hiddlestona, O`Briena, Theo Jamesa czy innego aktualnego bożyszcza...
I zgodzę się, że to najlepsza rola McAvoya w karierze. Ale wciąż.
W 23 osobowości bohatera musimy uwierzyć na słowo, albo po walacych po oczach "znaczkach": Zoba, on ma 23 szczoteczki do zębów. No tak. Znaczy ICH JEST 23.
Na komputerze ma 23 foldery podpisane każdy innym imieniem. Znaczy: ICH JEST 23!
KIT że zaprezentowane nam zostaje zaledwie kilka.
Z czego kobieta jest moim zdaniem zagrana koszmarnie, McAvoy nawet nie pokusił się o udawanie kobiecego głosu czy kobiecy chód. Nie twierdzę że ma zaraz zamiatać tyłkiem jak rasowa modelka po wybiegu. Ale do ciężkiej cholerki, TO MA BYĆ OSOBOWOŚĆ KOBIETY, nie faceta przebierającego się za draq queen, który chodzi na obcasach jak...jak facet. Słowem, pajacowanie i szopka na odpiernicz.
Mam wrażenie że Dzieciak i Barry pochłonęli prawie całą energię aktora, przez co na resztę zabrakło pomysłu, weny, cierpliwości i chęci dopracowania "bo i tak widz kupi".
Oczywiście przemiany są tak zaznaczone żeby KAŻDY zauważył...
początek spoilera Patrucia, ta niby kobieta chodzi więc na obcasach i w spódnicy.
Hedwig - dzieciak, sepleni i się jąka.
Barry - rozemocjonowany wrażliwiec
Dennis - dupek i sadysta
Kevin niby normalny - osobowość główna
Beast - tu żenada na całego, podkreślająca że Split to w istocie farsa. koniec spoilera
Gdybym nie była tak zainteresowana tematem rozszczepu, nie czytała 24 twarzy Milligana oraz sporo artykułów, nie oglądała "Sybil", "Trzech twarzy Ewy" i jeszcze czegoś na ten temat, to może, może bym to łykła bez popitki. A że jest inaczej, został lekki niesmak, zwłaszcza motywem z "B..." bo to już jest przegięcie i robienie se ewidentynych jaj. Było jak się spodziewałam, choć miałam cichą nadzieję na coś lepszego, na poważniejsze podejście do tematu.
No ale to moje wrażenia, ogólnie takie rzeczy sprzedają się z reguły świetnie
Co do początek spoilera Bestii koniec spoilera się zgadzam. To było przesadzone, zwłaszcza jak początek spoilera wytrzymywał strzały z dubeltówki czy pełzał po ścianach i sufitach. Na dodatek ten Bruce na koniec - mogli go sobie odpuścić koniec spoilera.
W kwestii kobiety, Twojego zdania nie podzielam. Takie typy "bab" (kolokwializm w tym wypadku bardziej oddaje charakter sytuacji) też występują w świecie. Nie każda kobieta jest kobieca, niektóre są bardziej męskie niż kobiece. A to z charakteru też przenosi się na sposób bycia, poruszania się i mówienia. Wyszedł drag queen? Poniekąd tak, ale to nie przez brak gry aktorskiej. Patricia po prostu została tak rozpisana, a facet ma swoje ograniczenia w sposobie grania kobiety.
Co do robienia sobie jaj z choroby, też się nie zgodzę. Wszelkie rozmowy z dr Fletcher temu przeczą - wręcz oddają hołd takim osobom. Ostatnia ujawniona osobowość ten obraz psuje, ale podejrzewam że to zwykły zabieg dla mniej ogarniętych osobników zza oceanu by ich zachęcić "bo film jest mocny".
Film mnie poważnie zaabsorbował, bez śmiania się itp.To szaleństwo było pochłaniające
Obejrzałem najnowszy film z Gackiem i cóż mogę powiedzieć, wyszedł dobry film, aczkolwiek Lego Przygoda jednak lepsza jest. Trochę dobrych żartów, nawiązania do mitologii Batmana, odniesienia do innych marek Warnera i nie tylko (Dalekowie!), czy muzyka na plus. No i kilka scen perełek, jak Batman oglądający Jerry`ego Maguire`a, czy Alfred zakładający kostium Adama Westa. xD
Tylko ta akcja... Za dużo jej. Ja rozumiem, że to film dla dzieci i dużo musi się dziać, żeby się nie znudziły, ale bez przesady.
Jak to mówią: Nanananananana BATMAN!
Dzisiaj po egzaminie (zdanym, ostatnim w mojej przedostatniej sesji) wybrałem się do katowickiego Cinema City Punkt 44 już na seans o 9:00. Miałem szczęście że jakaś grupa z liceum zamiast na lekcje wybrała się z belfrem do kina i mój ulubiony Punkt 44 zorganizował dodatkowy seans filmu Split, na który wcześniej nie umiałem się załapać ze względu na godziny seansów.
Także przechodzę do meritum, z zachowaniem kolejności oglądania.
Split
To było piękne, psychoza absolutna, w dodatku z dobrze podkreślącą atmosferę muzyką. Aktor grający główną rolę dokonał czegoś wspaniałego wcielając się w te wszystkie osobowości głównego (anty)bohatera. Film trzyma w napięciu i wciąż jestem pod jego wrażeniem, choć po nim nastąpiły jeszcze 4 inne seanse. Gdyby nie pewne przegięcia z umiejętnościami głównego świra, pokazywanymi na koniec filmu, to ocena byłaby lepsza o pół stopnia.
8/10
John Wick 2
Wstyd się przyznać ale jeszcze nie widziałem jedynki. Miałem ją w planach od roku lub dłużej, lecz ciągle schodziła na dalszy plan. Not any more! Jak wrócę do domu to nadrabiam tę zaległość jeszcze dzisiaj.
Klimat pierwsza klasa, połączenie sztuki klasycznej w architekturze i dekoracji wnętrz oraz sztuki współczesnej. Miks muzyki klasycznej, często w nowych aranżacjach wraz z klubową elektroniczną. Akcje bardzo dobrze wyreżyserowane, bez zbliżeń i trzęsącej kamery (takiej jak w Assassin`s Creed) wkurzającej oczy. Fabuła to pierdoły totalne, ale film ogląda się świetnie.
9/10, jak szaleć to szaleć
Rings
Zdecydowanie najsłabszy film ze wszystkich które dzisiaj widziałem. 2/3 było nudne, w drugiej połowie akcja przyspieszyła i nawet mnie nieco zainteresowała, ale zakończenie wszystko zmaściło. Jako horror nie wzbudził we mnie żadnych emocji.
Sam film jako taki jest wykonany dobrze.
4,5/10
Jackie
Film retro w pełnym tego słowa znaczeniu. Portman w szczytowej formie, sprostała zadaniu w bardzo dobrym stylu. Jednakże film momentami dłuży się niemiłosiernie, choć skłamałbym twierdząc że to ma negatywny wpływ na jego ocenę.
7/10
Lego Batman Movie
Tym razem w IMAX 3D. Film opisałem już wcześniej, dlatego teraz tylko uwag o 3D. Jest bardzo dobrze, obraz kilka planów wstecz - głębia taka jak trzeba. Niemniej elementy nie wyskakują z ekranu, tak jak w ostatnim Ghostbusters czy w Fantastycznych Zwierzętach.
Uważajcie, albowiem ostatnio w kinie można nieźle wdepnąć w konkretne badziewie. Wybierajcie mądrze
Dlaczego on?
Cóż, może trailer powinien być wystarczającym ostrzeżeniem... Ale był Cranston, historyjka z niechcianym adoratorem córeczki to klasyczna podwalina pod jakiś humor sytuacyjny. Nic z tych rzeczy. Denna, ordynarna komedyjka z wyłącznie żartami o dupie i to najniższych lotów. Z każdym kolejnym robi się coraz bardziej żenująco i w ogóle nieśmiesznie. Wulgarny humor jest fajny, ale gdy w filmie jest tylko ten typ dowcipu to na dobre wyjść nie może. Na osłodę - pojawił się na chwilę zespół Kiss. Jamesa Franco dało się oglądać.
2/10
Split
Niezły miks thrillera, dramatu psychologicznego i horroru. Film ciągnie rola McAvoya, dla której warto się na film wybrać. Drugoplanowa Buckley w roli pani doktor także przekonująca, dobrze ogląda się ich relację pacjent-lekarz. Fabuła zawiązana wokół interesującego zaburzenia tożsamościowego wciaga, momentami udaje się trzymać widza w napięciu. Na minus gra aktorska Taylor-Joy (kumpela od drewna Haydena xD), fabularne pierdółki i czasem nielogiczne zachowania bohaterów początek spoilera tych dwóch dziewczyn - miały głowę na karku, żeby spierdzielić, ale jak jedna decyduje się walnąć od tylca Patricię krzesłem to po co w głowę? Lepiej w kark xD gdy Kevin jest Hedwigiem to nie mają siły wtedy wyważyć drzwi i zwiać? Pani doktor w pewnym momencie też za bardzo zapomniała o sobie i zamiast wiać woli drążyć, co się dla niej kończy źle koniec spoilera. Można jednak wiele z takich rzeczy zwalić na to, że młode były w szoku, a lekarz wierzyła, że sama poradzi sobie ze swoim pacjentem. Widać było, że jej na nim zależy, stąd te rzeczy nie wpływają aż tak bardzo na odbiór filmu. Na minus trochę finał - nie ostatnie sceny, lecz gdy film zamienia się w początek spoilera pościg Bestii za młodą a`la horror jest to trochę sztampowe koniec spoilera. Tak czy siak - przede wszystkim warto dla McAvoya.
6/10
Kłamstwo
Nijaki, poprawny, bezpieczny film o Holokauście. Samą rozprawę sądową, która stanowi większość filmu, dobrze się ogląda, przede wszystkim dzięki Tomowi Wilkinsonowi jako zaangażowanemu obrońcy. To też tak naprawdę jedyna "jakaś" postać w tym filmie. Reszta jest poprawna, ale płaska. Postać Irvinga mogła być lepiej wykorzystana. Gdyby bardziej na niej skupiono uwagę, a nie na Lipstadt mógłby wyjść ciekawszy film. A tak, potraktowano postaci zero-jedynkowo, żebyśmy nie mieli wątpliwości po której stronie mamy się opowiedzieć. Film na raz i do zapomnienia.
5/10
Monster Trucks
Jedyny plus tego raka to same potworki, milusie były, takie pozytywne wersje Bor Gulleta xD I gdzieś tam chyba leciał utwór "Barracuda" Heart, zawsze coś Poza tym nie będę marnować klawiatury, film przegłupi i nieśmieszny. Nawet dzieciaki na sali nie miały z tego radochy. Omijać.
1/10
Balerina
Trailer niespecjalnie mnie zachęcił, ale zachęciła opinia Qela, więc poszłam i dobrze Protagoniści Felicja i Wiktor uroczy, dający się lubić. Baja z prostym, ale ważnym morałem o dążeniu do realizacji marzeń, przyjemny, nienachalny humor, animacja miła dla oka. "Trening" Felicji bardzo dobrze się oglądało. Na minus antagonistka (której imienia już nie pamiętam xD) - zbyt przerysowana. W finale zabrakło mi trochę jakiejś dłuższej sekwencji baletu.
7/10
Resident Evil: Ostatni rozdział
Na Underworld nie poszłam, bo trailer zbyt mocno bił kinem klasy C, ten nie był aż taki zły, no i Milla, więc poszłam. Jak masz świadomość, że idziesz na kino klasy C, które za chwilę będzie hitem telewizji Puls to nawet można się z takiego seansu cieszyć. Bo to takie kino, co już sam trailer pokazywał. Zarysowanie fabuły samym gadaniem w rwanych scenach w pierwszych 2 minutach filmu już nam duzo mówi, w którym rzędzie sytuować taką produkcję - w rzędzie sortu najgorszego. Szybko, na odpierdziel, byle do akcji. CGI kupowate, postaci drugoplanowe... tam były jakieś postaci drugoplanowe? Było mięso armatnie, osłaniające Millę. Sceny akcji były momentami rwane aż za mocno (pewnie żeby ukryć mankamenty techniczne), co niektórym może utrudnić odbiór filmu (choć mi osobiście nie przeszkadzało). Co jednak trzeba mu oddać - jako odmóżdżacz pokroju Wielkiego Muru sprawdza się - Millę się dobrze ogląda, akcję także, a początek spoilera natłok motywu z klonowaniem - całkiem spoko koniec spoilera. Do pochrupania popcornu można jak najbardziej, chociaż Wielki Mur mimo wszystko bawił bardziej i był lepiej wykonany.
4/10
Ostatni smok świata
Może mam za dużo czasu, że chodzę na takie paździerze?xD No, trailer nie zachęcał, ale sobie myślę "Ukraińska animacja? Może będą jakieś fajne, słowiańskie motywy?". No, były, stylizowane napisy początkowe xD Kojarzycie programy edukacyjne na płytkach dla małych dzieci? Albo "gry" dla najmłodszych, gdzie klikasz tylko jakiś obrazek, żeby go gdzieś tam dopasowć? A kojarzycie cut scenki z tego typu tworów? Oglądając to dzieło miałam wrażenie, jakbym właśnie oglądała taki filmik z takiego rodzaju programiku dla dzieci. Tak topornie zrobionej animacji nie widziałam od bardzo dawna. Tak biednego, pustego świata, takich postaci bez mimiki. No dramat. Nie wspomnę, że tytułowego smoka jest tyle, co kot napłakał, a humoru ze świecą tu szukać.
1/10
McImperium
Bez fajerwerków (choć trudno ich oczekiwać po temacie), ale solidny film biograficzny. Wygrywa przede wszystkim oddanym klimatem lat 50, co robi głównie muzyka. Keaton jedzie sobie pustą drogą 66 w dal, do tego odpowiednia muzyczka i jest pięknie Aktor odnalazł się w roli, był przekonujący. Widz wyjdzie z kina z mocno mieszanymi uczuciami dot. Maca początek spoilera jak bardzo różniła się wizja Dicka i Maca na temat restauracji, a jak widział to Ray, który chciał z niej wycisnąć tylko maksimum pieniędzy (akcja z shake`ami raczej jednoznacznie wskazuje w którą stronę w ostateczności poszedł). Fajnie pokazano, że za hasłem "nowego kościoła Amerykanów" stoi nie kto inny, jak zręczny akwizytor, który ma gdzieś to, co sprzedaje, ważne, żeby robił to efektywnie. No i że mit "od pucybuta do milionera" jest niemożliwy, gdy na swojej drodze nie napotkasz przypadkowo kilku Żydów Dla nas to, że McDonald`s jest rakiem nie jest żadnym odkryciem, ale taki Amerykanin będzie filmem dość zmieszany koniec spoilera. Na minus Laura Dern - strasznie irytująca. Mam nadzieję, że w Epizodzie VIII będzie miała znaczenie trzecioplanowe, bo w formie nie jest.
7/10
Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej
Trailer był zachęcający, film dobry, choć w niektórych aspektach rozczarowujący. Na plus rola Boczarskiej - może czasami zbyt przerysowana, ale jakże miło się ją oglądało. Na plus oddanie klimatu PRL-u oraz świetny dobór muzyki. Film słodko-gorzki, a co ciekawe, lepszy w tej gorzkiej części, gdy nie skupiał się na heheszkowej opowieści o próbach wydania książki, lecz na skomplikowanym życiu samej Wisłockiej, czego się nie spodziewałam. Można się przy nim i pośmiać, i wzruszyć.
Z minusów - film jest maksymalnie bezpieczny, a to spory zarzut, gdy ktoś zabiera się za taki temat. Boczarska w dwóch scenach rozebrana do rosołu, świeci bobrem po całym ekranie, a gdy przychodzi do panów - Adamczyka, Lubosa, hmm? A gdzieżby, dla penisa na ekranie nie ma miejsca. Będąc facetem obejrzysz sobie walory aktorek w pełnej wersji, jesteś kobietą - sorry, nie będziemy cię gorszyć, masz wersję demo. Jeżeli już zdecydowano się na pokazanie całej Boczarskiej to bądźmy konsekwentni w przypadku mężczyzn. A tak - wyszło śmiesznie. Sceny seksu wysmakowane, ale mogli odrobinę bardziej pójść po bandzie. Boli też rozbieżność w sposobie przedstawienia dwóch okresów życia Wisłockiej. Wcześniejszy, smutniejszy, potraktowany zdecydowanie bardziej na poważnie, który nie jest tak przerysowany jak etap dążenia do wydania książki. Ten drugi okres to tak naprawdę zlepek scen "żeby było śmiesznie", żeby można było wrzucić więcej żarcików o seksie. Film jest tak skonstruowany, że co chwila przeskakujemy między latami 70, a 50. O ile sam montaż w ten sposób mi nie przeszkadza, o tyle szkoda, że ten drugi okres jest przedstawiony tak kreskówkowo w stosunku do pierwszego.
7/10
Jackie
Trailer był bardzo obiecujący. Sam film... uff, ciężki i męczący jak diabli. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. To tak naprawdę ciągłe serwowanie nam traumy po stracie najbliższej osoby, pokazywanie, jak Jacqueline (nie)radzi sobie z tym. Od pierwszej do ostatniej minuty. W filmie jest bardzo dużo wolnych najazdów kamery oraz intensywnej, niepokojącej, rwanej, niemal psychodelicznej muzyki, które budują atmosferę beznadziei i pustki w umyśle Jacqueline. Sama w pewnym momencie wypowiada słowa, że rzeczywistość miesza się jej ze snem, co oddano doskonale.
Film to popis aktorski Portman. Niemal w punkt oddała postać Kennedy. Na temat tej kreacji aktorskiej naczytacie się skrajnych opinii, od takich, że rola genialna, po takie, że przeszarżowana, sztuczna, tragiczna. Proponuję każdemu, kto nie widział żadnego materiału z Jackie Kennedy obejrzeć sobie przed seansem jakiś z nią wywiad. To nie Portman była sztuczna, tylko sama Kennedy miała taki sposób bycia, nazwałabym to, hm, nawiedzona elfka xD Serio. I Portman przeniosła to na ekran znakomicie. Poza tym była świetna w scenach, gdy miała pokazać skrajne emocje początek spoilera scena zmywania krwi, scena uświadomienia dzieci, sceny z Nancy koniec spoilera. Nie wiem, czy miała trudniejsze zadanie niż Emma Stone w La La Land, nie widziałam też innych filmów z nominacjami za aktorkę pierwszoplanową, ale na pewno jest to kreacja wybitna. Co najlepsze, mimo, że to film tak naprawdę pod jednego aktora i drugi plan ma tu niewiele do zagrania to i tak jest wyrazisty i dobry. Sarsgaard jako Bobby znakomity, tym bardziej John Hurt jako ksiądz (który ma świetne kwestie na koniec filmu, tak swoją drogą). Film, mimo, że jest senny, co może być jego minusem, obfituje w szereg mocnych scen początek spoilera wspomniane już zmywania krwi, scena postrzału Kennedy`ego i jak Jackie próbuje go "pozbierać", finałowa scena z dziećmi nad morzem z księdzem-narratorem, chodzenie Jackie po pustym domu w różnych kreacjach koniec spoilera. Polecam, choć trzeba iść wypoczętym i ze świadomością, że film może mocno przeczołgać.
8/10
Tak jakoś wyszło że miałem ostatnio szczęście do fajnych filmów. Nie licząc polskich produkcji (z których rezygnuję dla zasady, o czym już dobrze wiesz), oraz Kłamstwa i Ostatniego smoka, nie widziałem ani jednego filmu spośród tych które Ty oceniłaś źle. Na niektóre nawet chciałem iść ale czas nie pozwolił. Ufając Twojej opinii chyba odpuszczę je sobie zupełnie
Natomiast jak widać w poście powyżej, byłem na kilku dobrych filmach które Ty również wymieniasz jako dobre, tj. Split, Jackie, Ballerina. Zresztą co do szczegółów opinii na ich temat też mogę się w większości podpisać
Jeszcze tak w temacie Balleriny dodam, że jeśli podobał Ci się trening głównej bohaterki (mi też), to jest to nic w porównaniu do treningu jaki Loie Fuller zafundowała swoim podopiecznym w Tancerce
Jeśli film będzie w kinach 23 lutego to spróbuję nadrobić McImperium, a jak nie to trudno.
Na Ostatnim smoku byłem wtedy kiedy na La La Land, ale musiałem wyjść już po niespełna 40 minutach, więc stwierdziłem że skoro mam bilet za free to sprawdzę jakie to jest, a jak będzie dobre to pójdę jeszcze raz tym razem by zobaczyć go od początku do końca. Poszedłem i stwierdziłem że jakoś niespecjalnie mi się chce kończyć ten film Niemniej opinii nie chciałem pisać, bo jednak do tego wypada by film zobaczyć w całości.
A czemu Tancerka miałaby lecieć 23 lutego? Jakaś akcja Cinema City?
Możecie coś polecić na Walentynkowy wieczór w kinie ? Tylko nie "Sztuke kochania" bo na niej już byłam. Mam jutro wolny dzień, bo muszę pojechać załatwić formalności związane z likwidacja szkody na pojeżdzie i wysępić samochód zastępczy na czas naprawy, ale całe popołudnie i wieczór mam wolny i chce tym razem zrobić mężowi niespodziankę i wyciągnąć go do kina.
Czy animacje wchodzą w grę?xD Lego Batman polecam, ubaw od napisów początkowych po końcowe Bardziej walentynkowo - La La Land. A jeśli będą u Was grać w kinach (bo u mnie 14.02 jest) to Milczenie - tego nie widziałam, ale Scorsese, Nesson i Driver są
Animacje - czemu nie, to coś innego,od tego co oglądamy na co dzień - La, la land - wiele osób to poleca, zobaczę jak z seansami - może coś wybiorę, chce w tym dniu iść po prosu na żywioł, wybrać coś co normalnie bym nie wybrała, nie chce spędzać kolejnych Walentynek w domu przy świecach i lampce wina, chociaż nie wykluczam że po seansie nie wylądujemy z mężem w jakiejś knajpce
Świetny film,który naprawdę potrafi zagrać na emocjach.Casey Affleck gra tu pierwsze skrzypce i ciężko nie być pod wrażeniem jego roli.Udowadnia ,że aktorsko jest dużo bardziej utalentowany od swojego brata Bena.Obraz który na długo zapisze się w pamięci(przynajmniej mojej).Jeśli Affleck nie dostanie Oscara ,to już naprawdę stracę wiarę w akademię.
Gorąco polecam
Trzy filmy dzisiaj, tak jakoś wyszło że tylko trzy, a nie cztery lub pięć czy nawet sześć bo w sumie to było by co oglądać cały dzień.
1) Maria Skłodowska-Curie
Film polski, ale wyglądający jak francuski więc się skusiłem. Jak na polski film wyjątkowo mi się podobał - zasługuje na porządne 7/10.
Ocena końcowa?
8/10
Dlaczego, skoro film na 7? Otóż dlatego że podczas "pierwszych" napisów końcowych, w tle pokazano animację z tańczącą swój taniec serpentynowy Loie Fuller
A sentyment do zeszłorocznej "Tancerki" wciąż jeszcze jest we mnie bardzo żywy
2) Ballerina
Tak jakoś na głodzie wydania Blu-Ray "Tancerki" stwierdziłem że muszę jeszcze raz zobaczyć Ballerinę. Tym razem nie oglądałem już z takim skupieniem, ale udało mi się nacieszyć pasją Felicji, namiastką tego co pokazano w filmie o Loie Fuller.
3) Logan: Wolverine
[url]/Forum/Temat/21182#668968[url]
Trochę się tego uzbierało od ostatniego wpisu Poza wyjątkowymi paździerzami to samo bogactwo w kinach ostatnio.
Lekarstwo na życie
Trailer wyglądał znakomicie. Film bardziej okazał się thrillerem niż horrorem, pewnie dlatego był dobry Wizualnie to po prostu miód. Piękne zdjęcia, długie, powolne ujęcia budują ten klimacik przenikania się jawy i snu, muzyka też pasowała. Aktorzy ogólnie jako zespół dają radę, historia mimo powolnego tempa wciąga (i nieważne, że jest przewidywalna - to nie przeszkadza). Dużo opinii czytałam, że do finału jest znakomicie, po czym film zamienia się w komedię z powodu zakończenia. Finał jest po prostu klasycznym horrorkiem (z pościgiem tego złego za tymi dobrymi, z klasyczną, horrorkową, szarpaną muzyczką + masą obrzydliwości), jeśli się zestawi się z resztą filmu, to już raczej wina miałkości samego gatunku, a nie tego filmu. Ludzie oczekiwali, że pójdą na horror, dostali go w finale i narzekają xD Tak czy siak, jak na horror to jest bardzo dobrze.
7/10
John Wick 2
Wszystko to samo, co w jedynce, ale twórcy zrobili tego 2 x więcej i 2 x "bardziej". W tym przypadku lepsze wrogiem dobrego. Kopanie się po paszczach, strzelanko i inne sceny akcji nadal są świetne (szczególnie rozwałka w muzeum do przerobionych fragmentów bodajże Lata Vivaldiego <3), ale jest tego zbyt dużo i występuje trochę uczucie przesytu. W jedynce nie odnosiłam wrażenia aż takiej niezniszczalności Wicka, tutaj to już rzeczywiście jednoosobowa armia. Fabularnie jedynka także lepsza, z powodu osobistej tragedii było większe zaangażowanie emocjonalne w historię, tutaj, no, fabułka jakaś pretekstowa jest, bo musi być. Ale dla tych scen akcji mimo wszystko warto.
6/10
Milczenie
Tempo i waga przedstawianych wydarzeń gdzieś na poziomie Jackie, więc trzeba mieć świadomość, że film mocno przeczołga. Już mnie nie dziwi, że został tak pominięty w Oscarach (choć i tak wrzuciłabym już ten film zamiast Ukrytych działań). Jest potwornie długi, mógłby być z pół godziny krótszy i w żaden sposób nie odbiłoby się to na tym, co chce przekazać. I po drugie minus za łopatologię ostatniej sceny
początek spoilera to ujęcie na krzyżyk już mogli sobie darować. Nutka niedopowiedzenia by idealnie pasowała, a tak zostało spłycone koniec spoilera. Ale i tak film jest dobry z powodu jego niejednoznacznego podejścia do kwestii wiary, czy nawet w tym przypadku - religijnego fanatyzmu. Na mnie jako osobę niewierzącą, lecz wychowaną w tej wierze podziałał, tym bardziej wierzący wyjdzie z seansu z jakąś refleksją. Zdjęcia w filmie piękne, Garfield się aktorsko spisał (jak już pisałam - za tę rolę powinien dostać nominację, nie za Przełęcz). Jeśli ktoś szedł z powodu uszatego Adama to przykro mi - jest go mało i w zasadzie nie ma co grać, a w tym, w czym jest jest tylko poprawnie. Sądzę, że film zyskałby, gdyby obsadzić go w roli głównej, ale nie można mieć wszystkiego.
7/10
To tylko koniec świata
Wpuść dobrych aktorów do jakiegoś mieszkania i daj im grać dramę rodzinną. I nie trzeba nic więcej. Film to popis aktorski Cotillard, Seydoux, Baye, a przede wszystkim Cassela. Kameralny, z pasującą muzyką, dobrymi zdjęciami w małych pomieszczeniach, subtelnym, czasem i czarnym humorem. I w tym momencie jestem kupiona
9/10
Rings
Sztampowy horrorek, z całkiem dobrą historią, choć okrutnie przewidywalną początek spoilera ale i tak plus za to, że ksiądz okazuje się szują koniec spoilera, jak na horror to aktorzy całkiem spoko. Film nie straszy. Nie ma dna, ale i rewelacji, taki średniaczek.
5/10
Ukryte działania
Najgorszy film z nominowanych w kategorii najlepszy film do Oscarów. Tak naprawdę tylko solidny dramat, dobrze zagrany (na plus Henson i Costner), ma pojedyncze, mocne sceny, lecz ogólnie nuży i niezbyt angażuje w to, co się dzieje na ekranie. Najgorsze jest to, że z białych robi skończonych debili na tle czarnych. Masz wrażenie, że gdyby nie banda czarnych kobiet w NASA to biali by nie byli w stanie sobie sznurówek u butów zawiązać. Rozumiem, że miał ukazać zdolne, czarne kobiety, które w czasach segregacji rasowej dokonały rzeczy wielkich, ale zachowajmy przy tym minimum dobrego smaku.
6/10
Był sobie pies
Przyjemne kino familijne. Co prawda pies to nie kot (bo wiadomo, że kot>pies ), ale i tak oglądanie tych czworonogów w różnych odsłonach jest miłe. Można sobie popłakać początek spoilera na zgonach każdego kolejnego wcielenia głównego pieseła koniec spoilera.
6/10
LEGO® BATMAN: FILM
Animacja-petarda. Niekończący się festiwal śmiechu od napisów początkowych po końcową piosenkę Multum nawiązań do DC, Marvela i innych tworów (pop)kultury. Wszystko wplecione w pretekstową fabułkę, ale kogo to obchodzi? Dużo akcji, Batek rewelacyjny. Nie widziałam w wersji z napisami, bo grali u mnie tylko dubbing, ale i tak było świetnie, więc domyślam się, żę w oryginale jest jeszcze lepiej. Kto nie był niech idzie.
9/10
Ciemniejsza strona Greya
No co.... Mówią, że dużo gorszy od jedynki (którą po 20 minutach chciałam wyłączyć, ale dałam radę), ale nieprawda, jest lepszy, bo ma kilka śmiesznych scen. I to by było na tyle xD
2/10
Moonlight
Aż do piekła był moim faworytem w kategorii najlepszy film w Oscarach, ten był na drugim miejscu i cieszę się, że dostał. To taki film trochę jak Manchester - bardzo prosty i kupisz go tylko w przypadku, jeśli podziała na ciebie emocjonalnie, jeśli go poczujesz. Jeśli tego zabraknie to ocena może polecieć na łeb, na szyję. Film o radzeniu sobie z innością początek spoilera z każdą innością. Bohater co prawda jest dyskryminowany z powodu orientacji seksualnej, ale można wrzucić pod to jakąkolwiek inną "inność" i też pasuje koniec spoilera. Dobre zdjęcia i muzyka, dobrze zagrany, szczególnie przez Rhodes`a i Harris (Oscar dla Ali`ego to pomyłka). Polecam, ale obejrzeć w domu, a nie kinie początek spoilera ogarnia uczucie żenady, jak się patrzy, jak widzowie reagują na gejozę na ekranie koniec spoilera - głośne komentarze, zasłanianie twarzy rękami, podśmiechujki w momencie dramatu bohatera - ŻENADA.
9/10
Pokot
Gdyby nie trochę przedobrzony finał to absolutna petarda. Rewelacyjnie zbudowany klimat - dzięki pięknym zdjęciom i muzyce. Wizualnie jest to cudo. Bardzo dobrze zagrany - mini wejście listonosza oraz pani Mandat - brawa (w ogóle Mandat czasami z fizjonomii wyglądała jak żeńska wersja Harvey`a Keitel`a xD). Jak na kryminał trochę mało napięcia, "kto zabił?" przewidywalne i kuleje końcówka.
8/10
Logan: Wolverine
Wszelkie sceny walk są soczyste - brutalne, odpowiednio dozowane, nieprzedobrzone - to tak powinno wyglądać w każdym filmie o superbohaterach. Wypada bardzo dobrze aktorsko (mnie najbardziej kupił Stewart), przyjemny klimat, plus także zapoczątek spoilera masę trupów. A Logan poniósł dobrą śmierć koniec spoilera. Największe minusy to nijacy antagoniści początek spoilera nie liczę tu klona Logana koniec spoilera, momentami siadające tempo, a przede wszystkim finał, nie piękna rozwałka, leczpoczątek spoilera zupełna nieprzydatność zmutowanych dzieciaków. Nic nie pomagają Loganowi (w końcu jeden coś tam robi), pokazują swoje skille w unicestwieniu JEDNEGO pobocznego przychlasta. Trochę to mi popsuło finalny odbiór filmu koniec spoilera.
7/10
PolandJa
Momentami celnie ukazuje polskie przywary. Szyc w końcówce daje radę. Problem w tym, że film jest bardzo nierówny: jedne nowelki są rewelacyjne (historia z Szycem), inne letnie (z wężem), jeszcze inne debilne (z profesorem). Hisotryjki wiąże tylko miejsce kebabowni, więc trzeba mieć na uwadze, że idzie się nie na spójną historię, lecz zbiór często nieprzenikających się historyjek. Mi to nie przeszkadzało. To nie jest też film, gdzie będą salwy śmiechu, reklamowany był jako jajcarski, co było błędne.
6/10
Porady na zdrady
Czeczot miał jakieś przebłyski śmieszności. Poza tym to najgorszego sortu polska komedia romantyczna. Omijać.
2/10
Jeszcze krótko o dwóch filmach, które widziałam poza kinem, a które warte są notki.
Manchester by the Sea
Piekielnie smutna, prosto opowiedziana historia rodzinna w otoczce pięknej muzyki. Oscar dla Afflecka w pełni zasłużony. Tak jak w przypadku Moonlight - jeśli go nie poczujemy to nie zrobi aż takiego wrażenia.
8/10
Aż do piekła
Diablo klimatyczny, trzymający w napięciu współczesny western. Rewelacyjna muzyka, dobrze zagrany (Ben Foster zasłużył na nominację za rolę drugoplanową). Przy okazji poruszający w jakimś stopniu współczesny problem z bankami. Szkoda, że nic nie ugrał na Oscarach.
9/10
Tak trochę gwoli wyjaśnienia do "Ukrytych działań". To niewiarygodne ale prawdziwe, ale prawie tak właśnie było (odrzucmy uprzedzenia rasowe) - NASA jako agencja rządowa gromadziła drugi sort inżynierów, przemysł zagranił śmietankę, poza tym wiadomo, na rządowym starać się za bardzo nie trzeba. Z drugiej strony mamy czarne kobiety, które w czasach bez "akcji afirmacyjnej" musiały być naprawdę wybitne i zdolne, żeby skończyć wyższą uczelnię (jak i mieć charakter, żeby oprzeć się presji środowiska i "acting white"). W filmie brakuje informacji, że NASA polegała też na jednym naziście, któremu bardzo dużo zawdzięczała, choc może był on już wtedy Niemcem?
Przyznam szczerze, iż tematyka ta jest mi obca, więc zdaję się na to, co piszesz. Niemniej i tak odnoszę wrażenie, że różnica została pokazana aż zbyt karykaturalnie. Ten główny inżynierek pod Costnerem - Sheldon z TBBT - zdawało mi się, że zrobił jakiś kardynalny błąd już na początku wyliczeń, a kuriozum była scena, gdy zamówili jakąś maszynę, ale nie przypuścili, że się zmieści w drzwi... "Drugi sort", a totalny debilizm to trochę różnica.
Zdziwiłabys się, z kim ja tu muszę pracować... I tak, problem że coś się nie mieści w drzwiach jest, powiedzmy, typowy...
Apollo 13 i problem "filtry w kabinie są kwadratowe, a w lądowniku okrągłe"
W pełni zgadzam się z oceną Pokotu - też pewnie dałbym 8/10, choć mi się końcówka całkiem spodobała. A że przedobrzona? W sumie akurat do tego obrazu pasuje. To do czego bym się przyczepił, to czarno-białe przedstawienie myśliwych, ale o tym napiszę coś więcej jak w końcu ruszę dupsko i napiszę recki paru oglądanych ostatnio filmów.
Mógłbym za to dyskutować z zaniżoną moim zdaniem oceną Johna Wicka(rewelacja na miarę jedynki!) i zawyżoną Logana(jak dla mnie ogromne rozczarowanie), ale znów - lenistwo
Co do końcówki chodzi mi o początek spoilera przegięcie w postaci zgaszenia wszystkich (dosłownie) źródeł światła wokół nich. Zgasły także latarki policji, reflektory w samochodach? Oraz to, że skończyli tak sielankowo, co może i mnie jako widza satysfakcjonuje, ale z realizmem za wiele do czynienia nie ma koniec spoilera. Ale, tak miałam po pierwszym seansie, na tyle mi się film podobał, że poszłam drugi raz. Tym razem widziałam to trochę inaczej. początek spoilera to zgaszenie jest trochę symboliczne i tu kończy się historia prawdziwa. Jak skończyli? Nie wiemy, ewentualnie wiedzą ci co przeczytali książkę. To, co jest potem wygląda na trochę zbyt oderwane od rzeczywistości. Może zostali złapani, a to tylko alternatywne zakończenie? Ostatnia zupełnie scena mogłaby na to wskazywać. koniec spoilera
Co do myśliwych - przed seansem miałam obawy o zbyt dużo dydaktyki i przemycania w filmie treści bliskich pani reżyser (a że zwolenniczką opcji, której ona kibicuje nie jestem obawy miałam prawo mieć). Po seansie jednak stwierdzam, że prztyczek dostał jedynie trochę kościół katolicki (i słusznie, im się zawsze należy ), a myśliwi... cóż. Widzimy ich z perspektywy Duszejko, która ewidentnie ma coś z głową, w jakiejś mierze jest niepoczytalna, podobnie jak początek spoilera bohater Zborowskiego koniec spoilera. Z jej perspektywy, z powodu tego, co jej zrobili w przeszłości i z jej ogólnej sympatii do zwierząt i antypatii do ludzi widzi w nich skończone zło. Że to się przekłada na światopogląd widzów-ekoterrorystów itp. to co innego. Także Holland przemyca tutaj niechęć do myśliwych, ale ma to mocne umotywowanie w bohaterce pani Mandat.
Wydaje mi się, że film dość jednoznacznie to pokazuje. Nie wiem, jak to wygląda w książce.
Co do Wicka to nie mam w sumie nic więcej do dodania, poza tym, co już napisałam. Nadal warto, ale nie robi już takiego wrażenia na mnie, jak zrobiła jedynka. Co do Logana - chętnie poczytam czyjąś dłuższą wypowiedź
No film jest godną kontynuacją.
Wybierzcie życie!
10/10
JORUUS napisał:
No film jest godną kontynuacją.
-----------------------
It`s true, all of it.
Momentami lepiej mi się oglądało jak jedynkę.
Ciemiejsza strona Greya
Widziałem we wtorek. Poszedłem dla beki, "bo przecież wszyscy hejtują tę serię, to znaczy że będę miał się z czego pośmiać".
Niestety tak się nie stało...
O ile po seansie doszedłem do wniosku że mnie takie filmy zdecydowanie nie kręcą, zaś szczególnie nie lubię "scen intymnych" w filmach, to jednak... Film nie zasługuje na hejt!
Jak sobie przypomnę jak w żałosny sposób pokazywane są "te momenty" w polskich filmach, to tutaj było to całkiem... kulturalne, nie prymitywne tak jak np. w Pitbull 3 którego pragnę wyprzeć z pamięci.
Ogólnie doszedłem do wniosku że film hejtują po prostu ludzie zazdrośni.
Zazdrosne baby które skrycie marzą o takim bogatym księciu z bajki o wybujałej fantazji w pewnych sprawach. Zazdrośni faceci którym brak poczucia własnej wartości bo nie mają wiele €$ na koncie a o jakiejkolwiek wyobraźni nie pomnę.
Tematyka filmu mnie nie interesuje ani nie porwała, ale film jako taki jest dobrze zrobiony. Chociaż wyszedłem z kina zawiedziony bo chciałem arcygniota do wyśmiania, a dostałem produkt w mojej ocenie po prostu średni.
5/10
Munio: Strażnik Księżyca
Wspaniały klimat podkreślany przez ścieżkę dźwiękową oraz symbolikę. Dość zróżnicowany od strony graficznej, ale ogólnie przyjemny dla oka. Niemniej jako historia nie porywa.
8/10
Ozzy
Byłem na tym, na tym czymś w piątek tydzień wcześniej. Ani nie ciekawe, ani nie śmieszne. Bardzo słaba bajka.
3/10
Kong: Wyspa Czaszki w IMAX 3D
Bardzo pozytywne zaskoczenie! IMAX 3D w dobrym wydaniu, sporo akcji. Film nie nudzi, aktorzy dają radę. Chociaż poprawność polityczna zachowana nieco na siłę, bo nie licząc Samuela L. Jacksona pozostali przedstawiciele rasy czarnej i żółtej nie mieli zbytniego znaczenia w wydarzeniach.
Niemniej jak na jednorazowy film całkiem dobrze się bawiłem
8/10
Logan: Wolverine w IMAX 2D
Od czasu X-Man Geneza: Wolverine, to jedyny film z uniwersum który mi się spodobał - niemniej przyznam że nie widziałem wszystkich. Na plus fakt zakończenia historii Logana i akcje. Fabuła prosta jak budowa cepa. W odróżnieniu od poprzedniej części, film nie zanudzał.
7/10
xXx: Reaktywacja w IMAX 3D
Spodziewałem się gniota, a wyszła całkiem niezła rozwałka.
Diesel co prawda jest taką cwaniakowatą ciapą jak zawsze, ale w kategorii odmóżdżaczy film jest na plus. Fabuła przewidywalna, ale w tym filmie jest ona drugorzędna, o ile nie trzeciorzędna.
Becky najlepsza
7/10
Milczenie
Film bardzo dobry, naprawdę świetnie zrobiony i porusza kosmicznie trudne, nierozwiązywalne wręcz (dla człowieka) tematy.
Jednocześnie jest to dość ciężkie kino i trwa długo (choć nie nudziłem się ani sekundy). Zakończenie to najsmutniejsza nadzieja jaką widziałem w kinie.
9/10, choć nie wykluczam że po przetrawieniu nie będzie 10/10
Uch, przebrnąłem Trochę czasu minęło, odkąd zrobiłem sensowne podsumowanie na Bastionie
No i dopadłem Tancerkę
Nie szkodzi że nie znam francuskiego, oglądało się ją świetnie
Co do Grey`a to porównywanie scen seksu z Grey`a do Pitbulla jest mocno nie na miejscu, bo to dwie pary z dwóch różnych światów i dwa zupełnie inne gatunki filmowe. W Grey`u miało być słodko, full romatycznie, zmysłowo, coby "baby, które skrycie marzą o takim bogatym księciu" sobie fantazjowały, w Pitbullu zamierzenie miało być wulgarnie i ordynarnie (bo chyba o to Ci chodzi), bo znakomita część filmu też taka jest (swoją drogą akurat wątek z tym łysolem z Pitbulla to był jeden z gorszych). Film o Wisłockiej to znakomity przykład, że "momenty" kręcić też umiemy, odważniej jak w Grey`u, ale nie przekraczając granicy dobrego smaku.
Pod oceną Logana się podpisuję, Milczenie też dobre, ale dla mnie nie aż tak. Na xXx nie poszłam, bo trailer mnie przeraził xD O reszcie filmów, które widziałeś chyba dziś skrobnę notatkę, pod Muniem i Ozzy`m się podpisuję.
Tancerkę obejrzę, jak zrobią napisy, bo lubię wiedzieć, co mówią
Tak, masz rację to dwa zupełnie inne filmy. Niemniej to z mojej strony element krytyki polskiego sposobu kręcenia "momentów", bardziej kolejny pretekst by bluzgać po Pitbullu niż bronić Greya. Nie zapomnę tego żałosnego widoku parzenia się w kanałach, jaki widziałem wraz z całym swoim liceum na filmie "W ciemności" czy jakoś tak (ten od Holland). Dla mnie polski naturalizm, prymitywizm itp. to zwyczajny przykład ohydy i pornografia, nie erotyka.
A na ile to było realne/sztuczne w Greyu to nie wiem. Jako osoba która z autopsji o seksie nie wie nic, mam to gdzieś
Niemniej jeśli miałbym wskazać przykład smacznej erotyki, w filmach - to wskazałbym wielokrotnie przeze mnie wspominaną Tancerkę
Tu jeszcze o Tancerce dodam, że chociaż można jej zarzucić parę spraw, to mam to gdzieś - mi oglądało się (i dalej ogląda) ją cudownie
Klasyczna starofrancuska opowieść przeniesiona po raz drugi przez Disneya na duży ekran, tym razem w wersji aktorskiej.
W skrócie jest to opowieść że jezeli posiadasz imponującą bibliotekę (przy okazji z dołączonym zamkiem, ale niekoniecznie), to możesz zdobyć serce wartościowej dziewczyny. Sprawnie nakręcone, świetnie zaśpiewane (La La Land to przy tym film z niskiej półki) i dobrze zagrane. Hermiona wypadła całkiem całkiem aktorsko, ale i tak show skradł Kenobi.
Zadziwiające, ale przy wypełnionej w 3/4 sali było nawet jakieś 10% dzieci...
Tak właśnie czekałem aż ktoś na Bastionie napisze nt. tego filmu. Sam pójdę najwcześniej jutro, a jak nie to pojutrze bo muszę to zobaczyć w IMAX
Serio, jest aż tak dobrze? To nic tylko czekać na seans
Trzeba nadrobić zaległości kinowe, ale nie wiem od czego zacząć (oprócz Pięknej i Bestii), nikt (oprócz Finstera) nic nie napisał w tym temacie od mojego ostatniego posta!
Ludzie co z Wami? Kina pozamykali czy coś?
Aktorska Piękna i Bestia jest pasożytem na animowanym oryginale a pasożyty trzeba tępić.
Tak samo można powidzieć o Księdze Dzungli. A ja jednak uważam że to bardzo (oba filmy) dobre remaki.
Nie wiem jak jest z Księgą Dżungli bo ja się wychowałam na książce a nie - animacji, i zęby mnie bolą od tego jak wszystko jest tam wywrócone na lewą stronę. Wypowiadam się na temat filmu, co do którego tematyki jak i ekranizacji mam pewność.
Ale ja miałem na myśli sam kierunke - remake animacji na film aktorski (choć owszem w KD tej animacji (komputerowej) jest sporo)
Książkę KD też czytałem i myślę że tu nie ma sensu dyskutować o tym czy D zrobił to wiernie bo pewnie dyskusja zeszłaby na Kubusia i tego co z nim powykręcał...
Wywrócone na lewą stronę? Hmmm... to drugi powód żeby zobaczyć!
Zobaczyć księgę warto i tak, ja tam aż takiego "wywrócenia" na lewą stronę nie zauważyłem, nawet w odniesieniu do książki. Przynjmniej nie większego, niż gdzie indziej.
Być może. Ale, co to za piękny pasożyt
Przy okazji - piszesz tak bo widziałaś czy dla zasady, bo gra Emma?
Mozna by się czepiać skąd w renesansowej Francji tylu afrofrancuzow, ale przecież to baśń - mnie nie przeszkadzało.
Widziałam
Tak samo, jak TFA jest pasożytem na oryginale, znanym jako ANH
Wiedziałam że ktoś to napisze, nawet byłeś w ścisłej czołówce moich typów
W życiu mu się nie układa to tu musi lać żale XD
Idź na napisy są o 19:00 w IMAX, i w IMAX jest więcej obrazu w obrazie XD. Film jest bardzo dobry - jak się lubi jak śpiewają. Dla mnie Księga Dżungli jest lepiej zrobiona. Ale PiB jest bardzo dobra. I jest to ciekawy kierunke i mam nadzieję że D więcje zrobi remaków aktorskich.
Na Piękną i Bestię dopiero idę jutro, więc nie wiem jeszcze czy warta nadrabiania Biorąc pod uwagę co widziałeś i że nie chodzisz na polskie filmy (a Pokot byłby wart ) to bym nadrobiła z tego, co jeszcze grają:
1. Moonlight
2. Gold
3. Trainspotting 2 (koniecznie jednak obejrzeć pierwszą część przed seansem)
w tej kolejności
A na pewno nie nadrabiaj Wyklętego.
Dziękuję Evening, wiedziałem że mogę na Ciebie liczyć
Jak zwykle zresztą
Zanim odniosę się do Twoich propozycji, napiszę coś o Pięknej i Bestii, bo widziałem ją dzisiaj w IMAX 3D.
Film to uczta dla oka. Tego oczekiwałem i to dostałem. Wnętrza w stylu baroku francuskiego, z elementami angielskiego stylu Thomasa Chippendale`a, do tego piękna gra światła i odpowiedni nastrój.
Jako doznanie estetyczne, film w pełni satysfakcjonujący dla mnie
Jako remake aktorski, też dobrze. Szkoda mi tylko tego dubbingu może za parę miesięcy zobaczę wersję z napisami, ale do kina mi się nie chce iść na kolejny seans, zwłaszcza że godziny seansów z napisami są dla mnie niedostępne.
9/10, bo mimo wszystko wolę wersję z Casselem
Dzięki, ale wiele z tych seansów jest o niedostępnej dla mnie porze - 16:00/16:30 w przypadku filmów trwających 1 h 30 min to maksymalna pora.
Trainspotting nawet mnie nęciło, ale jedynki nie widziałem a nie mam chwilowo możliwości by nadrobić film w domu, bo od końcówki stycznia żyję w dość specyficznym trybie.
Moonlight jest zbyt późno, może Gold uda mi się ogarnąć.
Niemniej dzięki!
Moi znajomi także w samych superlatywach o PiB się wypowiadają, ogólnie widownia świetnie film przyjęła, krytycy na poziomie 60%, też polecasz, więc więcej mi nie trzeba I u mnie grają z napisami, co prawda jeden seans dziennie i to o 20:00, więc całe szczęście dubbing mnie ominie.
To nie jest tak że nie ma się do czego przyczepić, ale po prostu trzeba dać się ponieść warstwie wizualnej a będziesz się dobrze bawić
Humor też jest w miarę nienachalny, więc czasem można się nawet uśmiechnąć
Aczkolwiek boję się, jak to wygląda bez technologii IMAX, zwykłe 3D może zmaścić cały efekt kolorów itp.
Mniejsza z tego, miłego seansu!
Ja widziałem klasyczne 2D 4K i było prześliczne, więc bez obaw.
To ja o PiB krótko na razie, no cóż... będzie trzeci seans, a potem pewnie czwarty
Nie mam wątpliwości, że będą Oscary za piosenkę, kostiumy, charakteryzację, raczej nic lepszego w tej kwestii nie dostaniemy. Jako musical pokazuje LLL jego miejsce w szeregu. Dałam się temu porwać na maksa, są jakieś bolączki, mniejsze, większe, nieważne. Lepiej się ogląda niż animację. Zaliczę jeszcze wersję z Casselem, może jeszcze lepsza jest
I skoro widziałeś z dubbingiem to czy jakieś piosenki były wykonywane przez naszych artystów, czy dubbing dot. tylko kwestii dialogowych?
No, właśnie wszystkie piosenki były w dubbingu
Może uda mi się w czwartek skoczyć do IMAXu na wersję z napisami, albo na 2D z napisami, bo szkoda tego filmu
Wersja z Casselem jest zupełnie inna, niby ta sama historia ale kompletnie inaczej. Nie ma aż takiego nacisku na kwestia wizualne, choć też są piękne zdjęcia, ale w innym stylu. O musicalu nie pomnę - w wersji z Casselem tego po prostu nie ma. Historia Bestii sprzed przemiany w potwora też inna.
Qel Asim napisał:
Wersja z Casselem jest zupełnie inna, niby ta sama historia ale kompletnie inaczej. Nie ma aż takiego nacisku na kwestia wizualne, choć też są piękne zdjęcia, ale w innym stylu. O musicalu nie pomnę - w wersji z Casselem tego po prostu nie ma. Historia Bestii sprzed przemiany w potwora też inna.
-----------------------
Inna, ale dostatecznie wierna literackiemu pierwowzorowi - i choćby z tego powodu warto ją znać.
Natomiast stwierdzenie, że `nie ma takiego nacisku na kwestie wizualne` to jakaś herezja
Kong: Wyspa Czaszki
Taki typowy film do pochrupania popcornu. Od strony wizualnej w kratkę: z jednej strony ładne zdjęcia, wszelkie pomniejsze animowane stworki robią wrażenie (pająk, patyczak, skullcrushers czy jak im tam), z drugiej strony sama małpa, która powinna robić największe wrażenie jest w tym wszystkim najmniej ciekawa i efektowna. Plus za wykorzystane kawałki muzyczne (jest Paranoid, jest fajnie), klimat oraz postać Reilly`ego - jedyną ciekawą w tym filmie. Reszta robi tylko za jakieś tło, równie dobrze mogłoby ich nie być, mają jakieś tam historie (postać Jacksona), ale mamy je gdzieś. Zaangażować Brie Larson i jej zupełnie nie wykorzystać - "brawo". W pewnym momencie film zaczyna nużyć. Jak nie ma historii czy bohaterów to i najlepsza rozwałka zawodzi.
6/10
T2: Trainspotting
Minimalnie wyżej sobie cenię niż część pierwszą z dwóch powodów: ponieważ wszyscy są względnie trzeźwi muszą ze sobą wchodzić w interakcje na trzeźwo, przez co ich relacje można traktować bardziej na poważnie oraz humor, minimum lepszy niż w jedynce. Na plus nadal znakomita muzyka (choć już tak nie "pędzi" jak w jedynce, przez co akcja jest znacznie wolniejsza, to na drobny minus), monolog Rentona (uaktualniony) oraz spora dawka nostalgii. Na minus (choć ja tego za minus nie poczytuję) może być klimat - duch jedynki jest, ale ponieważ bohaterowie są trzeźwi brak tego trochę surrealistycznego klimatu. Begbie po staremu daje radę (Carlyle nadal mistrz; postać ma sensowne backstory), no i Spud.
8/10
Munio: Strażnik Księżyca
Urocze to było^^ Ślicznie animowane (kroczące świątynie^^), fabuła klasycznie baśniowa (i był lajtsajd i darksajd xD), bohaterowie także, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Czasem trzeba obejrzeć baję, gdzie w zakończeniu początek spoilera wszyscy, łącznie z villainami, kończą dobrze koniec spoilera. I wychodzisz z kina z ciepełkiem na serduszku (tak, to ten rodzaj filmu )
8/10
Wyklęty
Uwielbiają w tym filmie używać ordynarnego języka, więc jakbym miała ten twór określić jednym słowem to byłoby to ścierwo. To jest gorsze niż Smoleńsk, choć maskuje się całkiem dobrymi scenami potyczek i egzekucji. Kto się wybierze niech dla sportu zliczy fundacje i organizacje, które się na ten twór zrzuciły (lecą przed filmem właściwym). Już wtedy zaliczyłam pierwszego facepalma, a obawy o jednowymiarowość tego dzieła jeszcze bardziej wzrosły. I już od pierwszych minut nie ma wątpliwości z jaką propagandą mamy do czynienia. Wchodzi postać Chabiora, która jest taką arcykarykaturą, która jest tak przerysowana i jednoznacznie czarna, że aż śmieszna. Na jego modłę w tym filmie będzie zrobiony KAŻDY ubek. Z drugiej strony kontrast z naszym nieskazitelnym wyklętym, co się chowa po lasach, kocha w zbożu o wschodzie Słońca z białogłową typowo słowiańskiej urody (jakie to romantyczne), jest twardy, ale i miętki, prawdziwy patriota. Dodać do tego rzewną muzykę i poziom patosu, którego Gibson nigdy nie osiąnie i każda kolejna scena to kolejny facepalm. Finałowe scenki to już wisienka na torcie. Twór dla filmowych analfabetów lub po prostu idiotów. Chyba najgorszy, jaki widziałam w tym roku.
1/10
Maria Skłodowska-Curie
Trailer nie zapowiadał nic dobrego (albo, jak kto woli - zapowiadał kupę) i wyszła kupa, głównie od strony scenariuszowej. Pani reżyser nie miała kompletnie pomysłu na ten film, a jeśli miała to jej wizje krążą jakimiś dziwnymi ścieżkami. Akcja właściwa jest co chwilę przerywana jakimiś bezsensownymi, trochę sennymi scenami, gdzie Maria np. patrzy się gdzieś oO Żeby to jeszcze były sceny ładne, z jakąś muzyką czy coś, ale nie. Znowu akcja właściwa zawodzi, gdyż jest mocno chaotycznie, o osiągnięciach naukowych jest tyle, co kot napłakał, a fabuła to głównie romans naukowiec z żonatym mężczyzną, na dodatek odegrany tak, że jest w ogóle nieinteresujący. Taka postać zasługuje na kolejną biografię, tym razem na serio.
2/10
Chata
Trailer zapowiadał, że film będzie mocno ckliwy i tak też było, aż do przeckliwego finału. Jeśli jednak przymknie się na to oko oraz na fakt, że to dobrze zamaskowana, ale jednak, chrześcijańska propaganda to można cieszyć się przejmującą historią oraz przemianą duchową głównego bohatera. Film wypełniony jest masą metafor i "mądrości" życiowych, które czasem są mocno chybione, a czasem przemawiają. Na plus także zdjęcia oraz rola Spencer. Odbiór w dużej mierze zależy od naszej wrażliwości.
6/10
Gold
Krytycy gnoją ten film aż miło, nie mam pojęcia dlaczego, a to kawał dobrej rozrywki. Jest szarżujący, trochę przerysowany McConaughey, którego postać się kupuje. I nie ukrywajmy - on robi 50% filmu. I dobrze robi. Do duetu ma niezłego Ramireza. Bardzo dobrze się ogląda, ma świetnie oddany klimat lat 80, ciekawy twist fabularny, nawet zjadliwy romans, jest czasem śmieszny, czasem gorzki. Kawał dobrego komediodramatu.
8/10
Ozzy
Jedyny plus tej animacji to wrzucenie scen a`la Skazani na Shawshank, które minimalnie podnoszą wartość tej animacji. Sama w sobie jest paskudna, toprona, nieszczegółowa, z pustym światem, a fabuła jest durna. Są lepsze animacje w kinie obecnie, nie tracić czasu.
2/10
Bodo
Gdyby ktoś nie pociął serialu i nie sklecił z niego filmu (bo tymże jest "Bodo"), tylko wziął się za to po bożemu to mogłoby być naprawdę dobre, bo podstawy były. Ktoś świetnie zainscenizował rewiowe numery, które ogląda się z przyjemnością (lepiej niż La La Land; tak przy okazji opinie o Pięknej i Bestii też widziałam, że o wiele lepsze śpiewanie/tańce niż LLL; daliśmy się omamić?xD), a Tomasz Schuchardt w głównej roli był całkiem przekonujący. Co z tego, skoro po trzech scenach skaczemy o 5 lat do przodu, a po kolejnych 3 znów pędzimy. Nie widać przez to jakiegoś rozwoju bohatera. Niestety, z samego założenia to się nie mogło udać.
3/10
Zło we mnie
Horror ze sztampową fabułą o opętaniu, ale ciekawie zaplątaną. Jak na horror bardzo dobrze zagrany (Shipka i Roberts), klimatyczny. Próbuje straszyć w sposób, jaki lubię, czyli nie tanimi jump scare`ami, lecz buduje napięcie ciszą, odgłosami. Miłe to. Próbuje się sprzedać jako coś więcej, ale pod płaszczykiem jest to zwykła, horrorkowa historia, jakich są setki, straszy nieskutecznie, a co najgorsze, w pewnym momencie budowania napięcia przeciągłymi scenami - po prostu zaczyna nużyć.
6/10
Zabawne jest to że mogę się podpisać pod Twoją opinią o Skłodowskiej, a jednocześnie dobrze mi się ją oglądało.
Inna sprawa że następnego dnia film kompletnie znika z pamięci, nie zostawia po sobie ani śladu emocji.
Wciąż się zastanawiam jak bardzo sentyment do Loie Fuller przeważył na mojej ocenie końcowej, ale chyba jednak był to stopień znaczny - większy niż o jeden szczebel
Co do Munio - nic dodać, nic ująć.
Co do Ozzy, tu chyba zaniżę ocenę z 3/10 do 2/10 bo było bardzo słabo
Evening Star napisał:
Wyklęty
-----------------------
Ale przeszłaś się na to z nudów czy dla picu? Wiadomo było, że to kolejna po Smoleńsku, Historii Roja i Zerwanym kłosie agitka do zbiorowego walenia gru... ekhm, do zbiorowej narodowej kontemplacji.
Ale, Zerwany Kłos to film pod KAŻDYM względem różny od tych trzech poprzednich, inna bajka.
A tak na serio, to widziałeś wszystkie???
Technicznie to nie widziałem żadnego z nich, ale nie trzeba widzieć by się domyślić po opisach filmowych, zwiastunach i relacjach innych, że to nie tyle filmy kręcone pod sztukę kina, komercję, lub po prostu dla typowego kinomaniaka, ile filmy dla... konkretnego targetu Czyli innymi słowy - kino propagandowe pod obecną atmosferę polityczną lub kręcone "pod tezę".
Natomiast nie oznacza to, że są to dobre lub złe filmy, może są to gnioty, a może są to arcydzieła w swojej klasie - wszak podobno propagandówki Leni Riefenstahl były całkiem udanymi filmami - to już nie mi oceniać.
Choć jak moja siostra usłyszała, o czym jest "Zerwany kłos" to zrobiła facepalma Jak się dowiedziałem, o co chodzi z tym kultem Kuzkówny, to sam zareagowałem podobnie.
Myślałem że to jakiś horror o duchach.
Vergesso napisał:
Ale przeszłaś się na to z nudów czy dla picu? [/cytat]
-----------------------
Przyznam, że z nudów i bez abonamentu bym na pewno nie poszła Oczywiście, spodziewałam się już po samej tematyce co to może być, jednakże do każdego filmu staram się podchodzić bez uprzedzeń i z otwartym umysłem, choćby nie wiem jak źle się zapowiadał. Ten "film" był jednak wyjątkowy.
Czyli ostatni film Andrzeja Wajdy, moim zdaniem czwartego najlepszego reżysera w historii polskiej kinematografii. I tylko z tego powodu poszedłem do kina na Powidoki, jako że to ostatnia okazja w życiu by zobaczyć Wajdę w kinie, bo miałem pewne obawy co do filmu, które... no, spełniły się.
Historia opowiada nam o dzielnym malarzu Władysławie Strzemińskim, który był polskim superbohaterem, przez co, jak na polskiego superbohatera przystało, został zamęczony przez ciemiężców polskiej wolności i niepodległości - w tym wypadku przez komunistów.
Jak więc przystało na wzór polskiego superherosa, Strzemińśki jest wzorem martyrologii, cierpiętnictwa, bólu narodu polskiego, a na czole ma wymalowane świecącym napisem "Gloria victis!". Oczywiście umarł w pohańbieniu, biedzie, upokorzeniu, a następnie ukrzyżowan umarł na krzyżu za nasze grzechy - pamiętajcie więc, drodzy Polacy-rodacy aby codziennie ucałować stópki ukrzyżowanego malarza Strzemińskiego!
Innymi słowy, wzór polskiego bohatera! Bo cóż to byłby za bohater walczący o wolność i o swoje, który, o zgrozo, wygrałby i żadnej martyrologii by nie było? A jakby jeszcze wygrał w pokojowy sposób? Zapewne byłby to bohater wywołujący awantury i teorie spiskowe - jak to w Polsce
I to jest właśnie główny problem filmu - już bardziej serio. Martyrologia, martyrologia, martyrologia! Co było oczywiste od początku, skoro historia Strzemińskiego była taka a nie inna, ale jednak mam wrażenie, że w filmie zabrakło świeżości, lekkości, w czasie seansu miałem wrażenie, jakbym cofnął się o 10 lat wstecz do seansu Katynia.
Żeby nie było - w żadnym wypadku nie neguję cierpienia Strzemińskiego ani innych ofiar komunizmu, w żadnym wypadku też nie wybielam radzieckich komunistycznych okupantów. Ale problem w tym, że polskiej martyrologii, "gloria victis" czy "bóg honor ojczyzna" mam już po dziurki w nosie, bo jest tego po prostu za dużo w każdej dziedzinie życia - filmie, polityce, edukacji... a jak przychodzi do świętowania zwycięstw, to albo polityczne awantury, albo prawicowe teorie spiskowe o Bolkach, albo po prostu zwykłe ponuractwo i nudna pompatyczność.
Dość powiedzieć, że jeśli ktoś widział "Katyń", "Popiełuszkę", "Generała Nila" czy "Czarny Czwartek", to widział też i "Powidoki". Bo to ta sama historia i to same cierpiętnictwo, tylko z innymi postaciami.
Innym problemem jest, co też wkurza mnie w filmach, hagiografia głównej postaci. Od razu zaznaczę - jestem zdecydowanym przeciwnikiem hagiografii, wybielania, pojęcia autorytetu, wzoru do naśladowania, wkurza mnie to w wielu dziedzinach życia, nawet w SW wybielanie Jedi w filmach czy EU i stawianie ich na piedestał mnie zawsze irytowało. Innymi słowy, Strzemiński przedstawiany w superlatywach, jako uwielbiany przez uczniów i gnębiony przez władzę, normalnie wzór do naśladowania. Wszelakie niewygodne wątki, jak Strzemiński tłukący żonę zostały pominięte.
Zresztą, Katarzyny Kobro to w filmie nie ma w ogóle. Jest dość często wspominana, ale z jej samej mamy jedynie pokazane zwłoki. No i trumnę.
Ale żeby nie było, że film ma same wady, bo ma jednak parę plusów. Niektóre wątki potrafią wciągnąć, jest kilka świetnych scen jak studentka wyznająca Strzemińskiemu miłość i jego komentarz "A ja myślałem, że gorzej być nie może", czy kilka ciekawych, dobrze zagranych postaci jak Julian Przyboś (grany przez Krzysztofa Pieczyńskiego) czy, ku mojemu zdziwieniu, Nika Strzemińska.
No właśnie - wszyscy wylewają pomyje, a ja nie rozumiem czemu. Bronisława Zamachowska nie zagrała rewelacyjnie, ale jak na nieletnią aktorkę całkiem nieźle. Nigdy nie rozumiałem pocisku na nieletnich aktorów, tak samo jak nie rozumiem hejtów na Jake`a Lloyda za małego Anakina. A jeśli do tego dorzucić bluzgi internautów na nią za nepotyzm i kumoterstwo... litości, przecież to tylko dzieciak, a tu się robi z niej drugiego Misiewicza! Bardzo mnie to zniesmaczyło.
Natomiast sam Bogusław Linda w roli głównej zagrał... ok. I w sumie tyle mogę powiedzieć o roli podróżnika świecącego ryjem po jebanym świecie
Jak najlepiej podsumować film?
Powidoki to, jak wiadomo, ostatni film Andrzeja Wajdy.
Natomiast gdyby ktoś mnie spytał o ostatni dobry film Andrzeja Wajdy, to bym wskazał Wałęsę.
Film drugiego najlepszego polskiego twórcy filmowego, czyli Agnieszki Holland. Który już na dzień dobry zdążył wywołać awantury, bo i Holland chętnie ciśnie po prawicy, i prawica chętnie ciśnie po lewicy, w tym i po Holland.
Abstrahując jednak od polityki, jest to bardzo klimatyczny, wciągający film. Ale od początku.
Główną postacią filmu jest staruszka, która z jednej strony jest idealistką, zajmującą się ochroną zwierząt i nauczaniem angielskiego, więc można się z nią utożsamiać, a z drugiej strony jest cholernie nawiedzona pod kątem fioła na punkcie horoskopów, co jest jednym z dwóch minusów filmu. Traktowanie horoskopów przez Janinę Duszejko jako prawdy objawionej jest irytujące, a kiedy jeszcze wrzucimy do tego, że potrafi z nich odczytać przeszłość - nie przyszłość, a przeszłość co jest kuriozalne - to można czasem zrobić facepalma na wyczytanie z "gwiazd" informacji o tym, że Matoga(postać świetnie zagrana przez Wiktora Zborowskiego) w przeszłości siedział. Po prostu, taka miała być konwencja, ale do mnie to jakoś nie przemówiło, a raczej zniechęcało do całkiem sympatycznej głównej bohaterki.
Drugim minusem są czarno-białe postacie myśliwych. O tym co prawda wiedziałem jeszcze przed obejrzeniem filmu, ale jednak nie przemawia do mnie "Myśliwi to zuuuooo!!!". Owszem, filmowi myśliwi zachowują się jak zwykli kłusownicy znęcający się nad zwierzętami, a do tego stworzyli niezłą klikę rządzącą miasteczkiem: szef lokalnej policji, proboszcz parafii, szef lisiej fermy i Andrzej Grabowski jako prezes w sumie nie wiadomo czego. Trudno z nimi sympatyzować, ale nie oznacza to, że koniecznie bycie myśliwym "to zuo". Zwłaszcza, że jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że tacy myśliwi są lepsi od narciarzy Jeden taki znany myśliwy Konstytucji RP nie złamał, podczas gdy jeden taki znany narciarz - owszem.
Jedyne wśród postaci myśliwych co mi się podobało, to mentalność klechy proboszcza granego przez Marcina Bosaka który uważał, że zabijanie zwierzątek jest ok, w czasie gdy potrafił w pochwalanie myśliwych wpleść wątki ekologiczne. Pięknie to ukazało hipokryzję i mentalność kleru katolickiego w Polsce. Owszem jest to postać nieco przerysowana, ale jako że sam jestem antyklerykałem, to mi to zupełnie nie przeszkadza Zwłaszcza że sam byłem świadkiem, jak w czasie dyskusji z dzieciakami taki klecha był gotów się upierać, że zwierzątko nie ma prawa "pójść do nieba". Zawsze mnie zastanawiało, jak to się ma do filozofii św. Franciszka, ale to w sumie nie mój problem.
Natomiast te dwa minusy to w sumie jedyne minusy(choć dość irytujące w czasie seansu), bo poza tym film jest bardzo dobry. Niesamowicie klimatyczny, piękne zdjęcia i sceneria (ach, te niesamowite, piękne zimowe krajobrazy), dużo śniegu, rewelacyjna muzyka - ale to nie dziwi, bo pisał ją Antoni Łazarkiewicz, obecnie najlepszy polski kompozytor muzyki filmowej - ale przede wszystkim, całkiem wciągająca historia gdzie chcesz wiedzieć, co będzie dalej.
Ponadto kilka ciekawych drugoplanowych postaci: wspomniany już Matoga, lokalny informatyk z epilepsją, dziewczyna chcąca się utrzymać na różne sposoby i walcząca o brata czy żona Prezesa. Mi najbardziej spodobały się postacie granę przez Katarzynę Herman, Patrycję Volny i Wiktora Zborowskiego.
A - i ku mojemu zdziwieniu, Tomasz Kot zagrał całkiem dobrze, mimo że nie trawię tego aktora.
Końcówka też mi się bardzo spodobała i rozwiązanie zagadki morderstw.
Ogółem - bardzo dobry film, który mógłby być znakomitym, gdyby nie był czarno-białą agitką anty-myśliwską. Tzn. nie jestem wielkim wielbicielem myśliwych, ale trochę trąciło mi to prostacką propagandą.
Nie miałbym jednak nic przeciwko, gdyby nas ten film reprezentował na Oscarach w przyszłym roku. Co prawda statuetki nie będzie, ale może nominacja?
No chyba, że "Volta" Machulskiego będzie lepszym filmem.
-mógłby być znakomitym, gdyby nie był czarno-białą agitką anty-myśliwską. Tzn. nie jestem wielkim wielbicielem myśliwych, ale trochę trąciło mi to prostacką propagandą.
Prawie bym się zgodził, ale trochę uzupełnił:
mógłby być znakomitym, gdyby nie był czarno-białą agitką anty-myśliwską i antyklerykalną. Trąci niestety prostacką propagandą na potrzeby chwilowej walki politycznej.
Akurat antyklerykalizm, tak jak napisałem, bardzo mi się tutaj spodobał i za to mógłbym Holland postawić browara Kler katolicki jest przeraźliwie szkodliwą dla Polski organizacją, dlatego z przyjemnością poprę każdą akcję przeciwko niemu.
Podobał nie podobał, ale był, więc wspomnieć trzeba że film jest tendencyjny. Choćby z kronikarskiego obowiązku.
Najgorsze we współczesnej Polsce jest to (jak sobie obserwuję z boku), że ludziom odwala jak nie maksymalnie w lewo, to maksymalnie w prawo, żadnego balansu.
W lewo lub w prawo nie wnikam, ja nie jestem ani prawicowy, ani lewicowy, ale konkretne powody by nie trawić kleru (jakiegokolwiek, ale u nas jest problem z katolickim) mógłbym podać z własnego życia, ale to wyszedłby dłuuuugi post.
Jeszcze co do odchyłów - kiedy jedna strona maksymalnie przesadza (obojętnie jaka), to druga uzna że może zrobić to samo, i na odwrót. Kwadratura koła, teraz nie tylko u nas ale i na całym świecie, ale ani nie da się jej przerwać, ani ja nie jestem najodpowiedniejszą do tego osobą - jako że sam potrafię być odwetową osobą, to nawoływanie z mojej strony do pokoju i miłości byłoby trochę śmieszne.
Film czesko-polski który mnie zaintrygował, a który miałem sobie spiracić, bo w Polsce było ciężko z jego legalnym obejrzeniem. Na szczęście, jedno kino studyjne w Toruniu się zlitowało i postanowiło puścić ten film w swoim repertuarze. No dzięki za ocalenie mojego legalnego podejścia do kultury!
Historia, jakby ktoś nie kojarzył, opowiada o czeskiej dwudziestoparolatce, która na skutek problemów psychicznych, odrzucenia przez społeczeństwo, ale też z powodu własnych fobii zdecydowała się na przeprowadzenie zamachu terrorystycznego w 1973 roku poprzez rozjechanie ciężarówką kilkunastu osób, za co została skazana na śmierć - jako ostatnia kobieta w komunistycznej Czechosłowacji skazana na tą karę. Sam zamach został przeprowadzony według niej jako zadośćuczynienie i kara na społeczeństwie za traktowanie jej jak popychadła, jak to stwierdziła sama Hepnarova (choć ona sama wolała na to określenie "Prugelknabe").
Prawda była nieco bardziej złożona, co zresztą pokazuje i sam film - z jednej strony dorastała w niby dobrej, ale jednak patologicznej rodzinie, jak próbowała popełnić samobójstwo to matka zakpiła "Zabić się to trzeba umieć", a w psychiatryku się nad nią znęcali. Nic dziwnego, że wyszedł z niej wrak z chorobą lub chorobami psychicznymi - choć nie wiadomo dokładnie jakimi.
Inna sprawa, że i film nam pokazuje, że Hepnarova miała szansę wyjść na prostą - były zarówno kobiety z którymi romansowała (Hepnarova była lesbijką lub biseksualistką) jak i Mirek, mężczyzna który cały czas próbował jej pomóc, a przynajmniej ogarnąć ją. Nie wiadomo jednak, czy było już za późno, czy Hepnarova sama zamknęła się w sobie i na rozwiązania problemów, czy coś jeszcze innego.
Właśnie - wątek lesbijski, czyli z jednej strony jeden z powodów dla którego mogła czuć się dodatkowo niepasująca do społeczeństwa, jednak z drugiej strony coś, co mnie zaintrygowało: nikt tam nie robił z tego problemów, że Hepnarova romansowała z wieloma kobietami. Że dzisiejsze Czechy nie mają z tym problemów to wiem, ale że też komunistyczna Czechosłowacja? Nie jestem ekspertem w historii obyczajowej ČSSR (mimo że historia państw komunistycznych to moje hobby), ale w Polsce to i dzisiaj próbuje się rozszarpać homoseksualistów na strzępy, a co dopiero za siermiężnej komuny (i nie, epoka Gierka tu niewiele zmieniła).
Innym wątkiem, który mnie zainteresował, a który został pominięty w filmie, to reakcja władz na czyn Hepnarovej - czytałem dwie teorie, jedna to taka że ich to zirytowało (bo część postrzegała czyn Hepnarovej jako konspirację antypaństwową), a inna, że widzieli w tym korzyści (bo Hepnarova była z rodziny inteligenckiej, a więc dodatkowy bat na "złą klasę społeczną"). Może jednak to i lepiej, że w filmie to pominięto - wszak film jest o samych przeżyciach bohaterki.
I o ile sama historia jest świetna, o tyle zastrzeżenia mogą budzić środki wybrane do opowiedzenia jej. Sam film jest strasznie pocięty i dość gwałtownie skacze po wątkach - mamy nie tyle spójną historię, ile skakanie po różnych fragmentach życiorysu Hepnarovej, co potrafi wkurzać, a czasem nawet można się pogubić w rozumieniu ciągu opowieści. Dlatego radziłbym zainteresowanym - zanim zdecydujecie się obejrzeć film, to poczytajcie wcześniej jakiś artykuł o Hepnarovej by łatwiej się orientować, co i jak.
Muzyki w filmie nie ma prawie wcale, co uważam za lekki minus, bo pozbawienie jej tego filmu nie dało pożądanego efektu.
Czarno-białe zdjęcia - o ile zwykle mnie to irytuje, jak w "Artyście" czy "Idzie", o tyle tutaj świetnie to pasuje.
Hepnarovą zagrała polska aktorka Michalina Olszańska i zagrała świetnie. Jednak poza świetną grą i charakteryzacją na Matyldę z "Leona Zawodowca" Olszańska chętnie pokazuje cycki Naliczyłem co najmniej 3 sceny, w których pokazała piersi w całej okazałości, nie żeby mi to przeszkadzało.
Ogólnie film jest dobry, choć jego wykonanie nawala. Ale daje ciekawe pole do przemyśleń, co my byśmy zrobili, gdybyśmy byli na miejscu Olgi Hepnarovej.
Zacznę od końca, czyli od trzeciego wczorajszego filmu, reszta w kolejności oglądania.
Piękna i Bestia IMAX 3D/napisy oraz IMAX 3D/dubbing
/Temat/21785#671541
Po drugim seansie w wersji z napisami, ocenę podnoszę do 9,5/10. Niemniej nie żałuję że za pierwszym razem widziałem wersję z dubbingiem, bo było łatwiej cieszyć się pięknym obrazem
Był sobie pies
Czyli "zapchaj dziura" w oczekiwaniu na seans Power Rangers.
Całkiem dobre kino familijne, aczkolwiek w dość nachalny sposób promujące koncepcję reinkarnacji, która znacząco różni się od mojego światopoglądu. Natomiast film jako film jest niezły
6/10
Power Rangers
/Temat/21193#672942
Jako młodzieżówka jest super
8/10
Ghost in the Shell w IMAX 3D
Krótko i na temat. Póki co, to dla mnie film roku Niemniej podejrzewam że coś go zdetronizuje, ale nieszkodzi
/Temat/21120#672954
10/10
Szlag, znowu z linkami pochrzaniłem sprawę...
Poprawne wersje - kolejność zgodna z tymi powyżej.
/Forum/Temat/21785#671541
/Forum/Temat/21193#672942
/Forum/Temat/21120#672954
3 x tak (bo GitS najprawdopodobniej jutro/pojutrze).
Piękna i Bestyja to cud, miód i orzeszki, po pierwszym seansie było 8/10, po czwartym 9/10 Coś dłuższego skrobnę zaś.
Był sobie pies - jak piszesz. Ten temat reinkarnacji nie przeszkadzał za bardzo w odbiorze, choć promowany był.
Power Rangers - o wiele lepszy niż wskazywałyby trailery, mocno różni się od seriali - chcieli, żeby było na poważnie i w miarę epicko - co, o dziwo, wyszło całkiem. Nie wiem, czy film nie byłby lepszy, gdyby podejść do tematu w 100% na wesoło i zrobić pastisz kina superhero (a ultrakiczowate PR do tego się nadawały idealnie), ale i tak ok.
Może nie jest to top class animacja, ale sama historia, opowiedzina z perspektywy siedmiolatka któremu wali się swiat gdy w rodzinie pojawia się "młodszy brat" jest rewelacyjnie opowiedziana. Świetny film rodzinny, na którym dobrze bawią się i dorośli i młodsi. Ze świetnymi tekstami ( Jaś i Małgosia - "to o kanibalizmie i paleniu ludzi żywcem?" i mnóstwem easter eggow (tyranozaur z Toy Story itp.) jak i szyderą z rzeczywistości "ludzi na nią nie stac, dlatego zawsze jest tu dużo miejsca - o pierwszej klasie w samolotach".
Jutro "North by Northwest" - pierwszy raz zobaczę to w kinie.
Pozazdrościł "NbNW". I jak to wygląda na bardzo dużym ekranie?
Właśnie wróciłem. Swietne jak zawsze, ale co wielki ekran to wielki ekran, no i muzyka w sali kinowej. Szkoda, że tylko jeden seans...
Szukałem tematu o tym filmie na forum, ale chyba... nie ma? Co gorsza - nikt tu chyba o nim nie pisał? Ale jak to? Wiecie że to jest film sci-fi, prawda?
No ale nieważne. Byłem na nim dziś w kinie. Zachwycałem się od początku do samego końca. Petarda. Dla fanów kosmicznych horrorów must-watch. Świetnie trzyma w napięciu, bardzo dobrze dobrani aktorzy (przepiękna Rebecca Ferguson <3 <3, Jake Gyllenhaal, Ryan Reynolds, Hiroyuki Sanada - wszyscy pasujący do swoich ról + nieznana mi wcześniej Olga Dihovichnaya jako dowódczyni załogi ISS), zdjęcia, reżyseria - poezja, fabuła ciekawa. U mnie jest to pierwsze w tym roku 10/10. Właściwie nie widzę minusów tego filmu. Chociaż zaznaczam, że trafił idealnie w mój gust, to był właściwie film stworzony specjalnie pod moje sympatie
Macie trailer: https://www.youtube.com/watch?v=cuA-xqBw4jE i lećcie do kina póki jeszcze jest.
W Nowinkach HAL 9000 się napalał. Dziwne, że nie był pierwszy. ~ http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/17186#664770
Weekend mi się ciut pochrzanił, więc najwcześniej będę mógł zobaczyć za dwa tygodnie. ~:/
Widziałem chyba w dniu premiery albo zaraz po.
Film jest faktycznie dobry ale też nie jest nowatorski, bo to wszystko już gdzies było - Alien, Ukryty wymiar,.... Trochę Mr Pool początek spoilera za szybko ginie koniec spoilera no i koniec na początek spoilera duzy plus choć typowałem że tk będie koniec spoilera
Dobry film sf ale raczej nie odniesie sukcesu mega mega
Godziny seansów mi nie pasowały, więc nie oglądałem chociaż chciałem
Tfu!
Pomyliło mi się z innym horrorem!
Ten dopiero do kin wszedł
Jak zobaczyłem w lateście że mi odpowiedziałes to byłem przekonany że to będzie post: kompletnie się nie zgadzam, beznadziejny film, 0/10. Tak jakoś... pasowałoby to do dynamiki naszej relacji
American Honey
Po pięknym trailerze przyszedł duży zawód. Miało być energetycznie, młodzi w drodze ku wolności, zbuntowani, klimatyczna muzyka i dobre zdjęcia, to obiecywał trailer, to obiecywały buńczuczne cytaty z przeróżnej prasy zagranicznej. I po części, a raczej do pewnego momentu tak jest, bowiem w filmie jest masa znakomitych elementów. Aktorzy tak naturalni, że nie wierzy się, że to aktorzy (sporo naturszczyków, świetny debiut Sashy Lane, charyzmatyczny Shia LaBeouf oraz świetna, despotyczna Riley Keough), zdjęcia znakomite (te bliskie ujęcia), piosenki, od których normalnie więdną uszy (pełno tu popu i rapu) idealnie pasują do wydarzeń na ekranie, to wszystko tworzy obraz bardzo klimatyczny. Dodatkowo dobitnie ukazane, ale w lekkiej formie, zderzenie dwóch Ameryk - biednej prowincji, z której się już nie wyjdzie i wielkomiejskego, tudzież naftowego, burżujstwa. To wszystko tu jest, tyle że film trwa 2h 40 min., a po godzinie widzieliśmy już wszystko. Od kiedy główna bohaterka dołącza do wesołej gromadki zdarzenia się powtarzają do znudzenia: droga, nowa miejscówka, gdzie będą sprzedawać gazety, seks w plenerze, impreza, droga, nowa miejscówka... O ile na początku to interesuje, po dwóch godzinach zdajesz sobie sprawę, że reżyser będzie serwować to samo do znudzenia, czekasz na jakiś zwrot, a tu film się kończy, ot tak (ok, symboliczną sceną, ale to żadne zakończenie). Nie było pomysłu na rozwinięcie ani na zakończenie. W efekcie to tylko ładny i dobrze zagrany obrazek, do którego się nie wróci, no ewentualnie do jego 1/3.
Ale jest dobry motyw dla fanów SW, bowiem do filmu na kameralny występ załapała się sama Princess xDD serio, w tym filmie jest początek spoilera psychofanka Vadera xDDDDDD daje dwa mocarne, krótkie teksty o Vaddim koniec spoilera. Nie wiem, czy to jakaś zachęta i nie wiem, czy dla tych dwóch zdań warto. Chyba nie.
5/10
Amok
Kolejny polski, solidny kryminał. Jest niepokój, jest muzyczka, budująca klimat, jest ciekawa historia, są dobre zdjęcia. Jest dobre aktorstwo (szczególnie Simlat), niezgorszy Kościukiewicz. Z wad: gdzieś w środku trochę siada tempo oraz zbyt duża waga przyłożona do tak naprawdę drugoplanowej postaci Simlata. Mając tak zrytego psychicznie villaina chciałoby się go mieć na ekranie więcej.
7/10
Baba Jaga
Źle oceniany, a mi się podobał bardzo Guilty pleasure? W sumie to sztampowy horrorek, ale nieźle zagrany, całkiem ujdzie pokazana relacja matka-córka, jest klimacik. Co najlepsze od razu praktycznie wali jump scare`ami, które poutykane są wszędzie i dają czystą frajdę, akcja wartka, także nudzić się nie można. Wywala się na łopatologii przedstawienia końcówki, ale w sumie to detal. Daje radochę i to się liczy. Polecam fanom masy jump scare`ów.
7/10
Zając Max ratuje Wielkanoc
Ładnie się prezentuje jako animacja, ale historia skierowana wyłącznie do dzieci i to bardzo małych. Nudnawe, bezpieczne, bez odrobiny pazura. Jak ktoś chce iść z dzieciakami na bardzo bezpieczną, zupełnie pozbawioną agresji kreskówkę to można, ale mając dzieciaki i tak bym poszła na Lego: Batman
4/10
Life
Mocno inspirowany Alienem thriller-horror. Trailer zachęcał, sam film wyszedł dobrze. Klimatyczny, trzyma w napięciu, czuć, że obcy (swoją drogą bardzo interesujący koncept obcego) to inteligentna bestia przed którą trzeba wiać. No i niezwykle satysfakcjonujące zakończenie Byłoby bardzo dobrze, gdyby nie momentami bardzo słabe dialogi między załogą, dot. ich motywacji uczestniczenia w misji czy o życiu - czasem było zbyt patetycznie czy po prostu sztucznie. No i głupota wybrańców Ziemi do tak ważnej jakby nie patrzeć misji czasami wręcz porażała. Wiem, że gdyby nie ciekawość (czyt. głupota) opiekuna Calvina to nie byłoby filmu, ale litości. Reynolds z tym miotaczem ognia też nie grzeszył inteligencją. Niby nic, ale popsuło to ogólny odbiór filmu. Ale i tak dla fanów Aliena warto i ogólnie pozytywnie.
7/10
Piękna i Bestia
Jakie to było urocze^^ Po trailerze miałam w sumie takie sobie odczucia, ale sam film kupiłam praktycznie w każdym aspekcie. Jak już pisałam - za scenografię, kostiumy i piosenkę muszą być Oscary. Z tych ostatnich któraś z nowych na pewno dostanie. Piosenek dużo, fantastyczne choreografie (po raz n-ty LLL może się schować), wizualnie przepiękny (choć CGI czasami kuleje). Watson fizycznie do roli pasuje jak ulał, po pierwszym seansie momentami mnie irytowała, ale podczas drugiego to wrażenie minęło i zarzutów większych nie mam, zagrała ok, choć wiadomo, że to żadna wybitna rola. Co do Bestii: na plus humor postaci i w sumie głos, ale tu mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze nie jest w ogóle straszny. W animacji był już straszniejszy, nie mówiąc o filmie z Casselem, gdzie choćby jadł jak dzikie zwierzę. Tutaj nawet gdy ryknie nie robi to specjalnego wrażenia. Zbyt odarty ze zwierzęcości. Aż chce się go po paszczy głaskać xD No i pod księcia mogli wybrać jakiegoś lepiej wyglądającego aktora, ten może i wpada idealnie pod wersję z animacji, ale na dwóch z czterech seansów były w sali reakcje a`la zdjęcie maski przez Kylo Rena Co prawda już się przyzwyczaiłam, ale coś było na rzeczy. Evans i Gad jako Gaston i Le Fou - rewelacja, chyba najlepsze role w tym filmie. Animki nie mają startu do nich. Fajnie, że z Gastona zrobili jeszcze większego palanta. Nie kupiłam postaci Kline`a, czyli Maurycego. Jakiś bezpłciowy był. O ile w animacji służba przemieniona w przedmioty bardziej mi się podobała wizualnie (projekty w wersji aktorskiej mało ciekawe), o tyle głosy w wersji aktorskiej - cud, miód i orzeszki. Ponieważ film jest znacznie dłuższy niż animacja wątek romansowy wypada lepiej, nie miałam też wrażenia tego podrywu na bibliotekę jak w animacji. W tym zasługa kilku dodanych wątków np. początek spoilera wątku z matką księcia i matką Belli, dzięki którym łatwiej kupić, że mogli się zejść koniec spoilera. Na plus też wrzucenie sceny z początek spoilera przemiany służby w "martwe" przedmioty. koniec spoilera Jakie to było smutne, ale i dobre. Ale były dodatki, które mi się nie podobały np. początek spoilera motyw z tą księgą? Głupie. Gaston zostawiający Maurycego na śmierć? Przegięte. koniec spoilera Dwa razy, po piosenkach, są cięcia z czarnym ekranem do kolejnej sceny. Brzydko to wyglądało i w filmie z takim rozmachem takich przejść bym się nie spodziewała. Minusy jednak są dla mnie na tyle małe, że nie przeszkadzają mi w rozkoszowaniu się tym filmem. Dla fanów musicali obowiązkowo.
9/10
Dalida. Skazana na miłość
Dość smutny film, z przekonującą rolą kobiecą (Sveva Alviti) i masą piosenek. Ile razy się łapałam na tym, że kojarzę melodię, ale niekoniecznie, że to Dalida śpiewała, także spełnia funkcję edukacyjną xD Mocno skacze po wydarzeniach, co nie byłoby problemem, gdyby nie zahaczał tylu wątków, ale ich nie kończył. Reżyser chciała zmieścić jak najwięcej wydarzeń i jak najwięcej piosenek, w konsekwencji tak naprawdę życie piosenkarki potraktowane trochę po łebkach. Ale i tak dobrze się oglądało.
7/10
Power Rangers
Trailer zapowiadał kaszankę, a tu proszę, było całkiem znośnie. Efekty momentami bolały, to samo życiorysy bohaterów (każdy z nich ma jakiś problem/dramat, przez co później jesteśmy katowani tanimi tekstami o przyjaźni i poświęceniu, bleeeeee), ale oglądało się to przyjemnie. Być może dzięki temu, że chciano odejść od serialowego kiczu na rzecz większego rozmachu i powagi historii (choć nie wiem czy 100% satyra na kino superhero nie wypadłaby lepiej), przez co jedyne co pozostało ze starych PR to tak naprawdę tylko moment motywu muzycznego, reszta to full powaga. Trochę starej Rity mi było brak No i był RJ Cyler jako niebieski, fajny humor dawał.
6/10
American Honey mam takie samo odczucie, początek bardzo ok, zapowiadający niezwykła podróż. A po 1/3 może 2/5 filmu non stop to samo i bez zakończenia. Ale i tak zobaczyć warto. początek to 4+ a potem 3= (tzw trzy z dwoma)
Amok - kurczę zwiastun pokazywał, sugerował że to będzie coś dynamicznego i mrocznego, może nawet i świeżego w polskim kinie. A film jest taki sobie. Widziałem go 2x. Jest OK. Ale nie było intensywnie. Tak jakby twórcy wybierali sporo kompromisów i bali się zaryzykować. Amok w wersji skandynawskiej byłby myślę sporo lepszy XD
Evening Star napisał:
Ale jest dobry motyw dla fanów SW, bowiem do filmu na kameralny występ załapała się sama Princess xDD serio, w tym filmie jest początek spoilera psychofanka Vadera xDDDDDD daje dwa mocarne, krótkie teksty o Vaddim koniec spoilera. Nie wiem, czy to jakaś zachęta i nie wiem, czy dla tych dwóch zdań warto. Chyba nie.
5/10
-----------------------
Ślicznie Ci dziękuję Evening za pamięć 💕
początek spoilera
Czyli wychodzi na to, że występuje tam moja Siostra Duchowa.😄
Bo skoro "Psychofanka Vadera", to pewnie też jara się nawet Dark Lordziem z klocków. 😄 koniec spoilera
W każdym razie, kogo jak kogo, ale mnie zachęciłaś! ^^
PS. I jaka tam zaraz psychofanka, pff. Po prostu kocham Vaddiego skromnie, miłością nieskoñczoną. 😝
Jest, jak sądzę, nieco mniej wyedukowana początek spoilera z tych dwóch zdań wywnioskowałam, że dla niej Anakin=Vader koniec spoilera, co chyba nie jest po drodze z Twoim światopoglądem
Niemniej, jej fascynacja jest równie osobliwa xD Filmu nadal nie polecam xD
Obfity tydzień
W święta dwa filmy na Netflixie, dzisiaj Life w kinie, a wczoraj cztery inne filmy - w tym drugi seans Ghost in the Shell. W dodatku wszystkie na plus
Chata
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Zwykle produkcje proreligijne są bardziej sztuczne, drewniane, przesłodzone i ogólnie ujmując nie da się ich oglądać. Pomijam fakt że najczęściej wyglądają jak klasyczny niskobudżetowy kicz telewizyjny, nawet gdy lądują w kinach.
Tym razem jest dużo lepiej. Wykonanie takie jakie powinien mieć film kinowy, abstrahując od jego tematyki, po prostu kinowy. No i dobrze że tak się dzieje, że widać poprawę w tej materii. To już trzeci taki film, w sumie to nawet czwarty czy piąty. Od Risen, przez Ben Hura i Przełęcz Ocalonych i Milczenie po Chatę właśnie.
Był ckliwy, co jest zrozumiałe patrząc po całej tej historii, to też można to wybaczyć. Aktorsko też spoko, zwłaszcza główny bohater. Można się nieco przyczepić pod tym względem do trzeciego planu, ale prawda jest taka że to film czterech aktorów, więc odrobina drewna w pierwszych 15 minutach jest do przeżycia.
Osoby niewierzące raczej uznają ten film za zbiór religijnego moralizatorstwa i pewnie się wynudzą w jakimś stopniu. Dla wierzących będzie to raczej mniej lub bardziej trafny obraz próbujący wyjaśnić niektóre zagadnienia chrześcijaństwa, w paradygmacie ewangelikalnym, nie zaś katolickim. Też nie ma się czemu dziwić, skoro książkowy pierwowzór powstał w środowisku protestanckim - żeby było jasne, lektury nie popełniłem i nie popełnię bo po filmie na 99% książka w niczym nie zaskoczy.
Kto poszedł do kina na film neutralny światopoglądowo, ten się zapewne zawiódł. Kto poszedł by zobaczyć film proreligijny o charakterze chrześcijańskim, powinien być zadowolony, chociaż też w zależności od wewnątrzchrześcijańskich sympatii.
Ocena końcowa
8,5/10
Baba Jaga
Pierwszy horror (od czerwca) który mi się podobał. Jest to kolejna produkcja która przedstawia ateistyczną wizję demonologii - tzw. siły nieczyste i nadprzyrodzone istnieją, ale wszystko opiera się na psychice i działaniach zwykłych ludzi bez kontekstu religijnego. Muszę przyznać że już wstęp pozytywnie nastroił mnie do reszty filmu. Kawał dobrej roboty, zarówno wykonanie, klimat i gra dwóch głównych bohaterek. To nie był klasyczny film o matce ratującej córkę, zakończenie też nie należy raczej do klasycznego happy end`u który w horrorach często nie współgra z resztą obrazu. Było na prawdę dobrze.
Ocena końcowa
7/10
Ghost in the Shell IMAX 3D
Drugi seans był równie rozkoszny jak pierwszy. Muszę w końcu dorwać ścieżkę dźwiękową. Podtrzymuję, że póki co to dla mnie film roku
Szybcy i wściekli 8 IMAX 2D
Seans przedpremierowy, ale nie dlatego że na ten film jakoś specjalnie czekałem - po prostu pasowało mi z rozkładem
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony to bardzo dobrze zrobione kino akcji, z całą masą przesady i sztucznym humorem który bawi i nie bawi. Z drugiej strony Vin Diesel na którego mam mentalną alergię No i Jason Statham który w niemalże każdym nowym filmie, co raz bardziej się zeszmaca - smutne to
Nie jestem fanem serii, w sumie to widziałem tylko część pierwszą, wiele lat temu. Nie jestem fanem motoryzycji, a "gołe dupy" w filmie mnie nie bawią (chociaż to o dziwo i na szczęście tylko na początku było). Stąd film nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia.
Na plus Charlize Theron, która jak zwykle spisała się w roli zimnej s###, choć zapach drewna był w tej grze wyczuwalny.
Ocena końcowa
6/10
Life
Thriller science-fiction. Film w stylu retro, z jednej strony fullHD i te sprawy, a z drugiej strony klimat nieco rodem z pierwszego Obcego. Dobrana ścieżka dźwiękowa, udane zdjęcia, gra aktorska też w miarę. Jedynie zakończenie było do bólu przewidywalne, ale pewnie byli i tacy którzy się na to nabrali
Bardzo dobrze mi się go oglądało
Ocena końcowa
8/10
Gangster Squad
Film sprzed paru lat, który w święta oglądałem na Netflixie. Kurczę, to było coś! Klimat, dobrze rozpisane postacie, szaleństwo, brawura, a czasem nawet lekkomyślność głównego bohatera. Wszystko na plus
Natomiast w świetle tego filmu, traci nieco hit sprzed paru miesięcy - La La Land. Gosling i Stone odbywają ze sobą prawie identyczną rozmowę (o relacjach jakie między nimi zachodzą nie pomnę) w obu filmach, zatem w La La Land się specjalnie nie wysilili. Inna sprawa że LLL jednak sama Emma gra lepiej, widać doświadczenie robi swoje. No, ale to tak na marginesie.
Gangster squad, pokazuje pewną przykrą prawdę - walcząc z gów### jest się pierwszym którego ten syf ochlapie, a mimo to trzeba.
Ocena końcowa
8/10
Pacific Rim
Jak się okazało, moja mama przegapiła parę lat temu seans Pacific Rim w kinie, no to pojawiła się dla mnie okazja by po latach zobaczyć go drugi raz. Film bawił mnie tak jak dawniej i zaostrzył apetyt na zapowiadany sequel
Qel Asim napisał:
Szybcy i wściekli 8 IMAX 2D
Seans przedpremierowy, ale nie dlatego że na ten film jakoś specjalnie czekałem - po prostu pasowało mi z rozkładem
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony to bardzo dobrze zrobione kino akcji, z całą masą przesady i sztucznym humorem który bawi i nie bawi. Z drugiej strony Vin Diesel na którego mam mentalną alergię No i Jason Statham który w niemalże każdym nowym filmie, co raz bardziej się zeszmaca - smutne to
Nie jestem fanem serii, w sumie to widziałem tylko część pierwszą, wiele lat temu. Nie jestem fanem motoryzycji, a "gołe dupy" w filmie mnie nie bawią (chociaż to o dziwo i na szczęście tylko na początku było). Stąd film nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia.
Na plus Charlize Theron, która jak zwykle spisała się w roli zimnej s###, choć zapach drewna był w tej grze wyczuwalny.
Ocena końcowa
6/10
-----------------------
Myślałem że już nie dam rady i nie zdążę do IMAX. Ale udało się. Specjalne odliczanie już zrobiło klimat XD. Film jest w 2D ale jakość obrazu jest na plus. Na duży plus też doznania dźwiękowe - podejrzewam że w kinie nie ma to takiej mocy, te śliniki. Film niestety jest bardziej filmem akcji niż o autach. Wolałem jak było więcej aut XD.
Dla mnie 1-2 oraz 4-5 były ok, 3 taka inna jakby poza serią, od 6 idzie w dół.
Sama 8-ka niby OK ale jakoś tak przekombinowane, taka fabuła ala chyba dynastia czy moda na sukces. Sama akcja - chyba wolałbym więcej wyścigów niż pościgów. Muza taka sobie.
No i za dużo już tych bohaterów... To też taka sraczka się robi...
Ogólnie można. takie kino akcji po ciężkim dniu XD dam 5,5 /10
Czekam za to na Strażników G.
Wnioskiem po Twojej wypowiedzi jest to, że w IMAX wszystko wygląda i brzmi lepiej, nawet w 2D
I zgadzam się z tym jak cholera!
Nadmiar bohaterów to ból wielu blockbusterów ostatnio - zwłaszcza w uniwersum Avengersów, no ale o tym już nie raz pisałem.
A na Strażników Galaktyki to pół Bastionu czeka
Ja idę do katowickiego IMAXu z kolegą w piątek 5 maja o 22:00, na maraton obu części. Jedynkę widziałem tylko raz w zwykłym kinie, więc film będzie dla mnie prawie jak nowy
Nawet fajne miejsca udało mi się zabookować - rząd 10, miejsce 18 i 19
Qel Asim napisał:
A na Strażników Galaktyki to pół Bastionu czeka
-----------------------
Oczywiście Widziałam ten maraton w CC, fajna sprawa, i chciałam iść, ale Multikino robi maraton Obcego, a na dwa z rzędu nie pójdę, także Obcy wygrał
Co do Chaty to o aktorstwie dodałabym panią Spencer za rolę Boga. I właśnie film był mocno zrobiony pod ludzi neutralnych światopoglądowo, bo starał się miksować chrześcijaństwo z innymi religiami, żeby mieli wrażenie, że to nie jest chrześcijańska propaganda. Wierzącym on w sumie nie był potrzebny, a tak, po obejrzeniu, a nuż, może ktoś się nawróci?;P Jeżdżą po nim głównie niewierzący otwarcie hejtujący wierzących, neutrale raczej nie zaczną wierzyć, ale docenią ogólne wykonanie. Także pozytywnie.
Baba Jaga - nie mam nic więcej do dodania Polecam nowy horroro-obyczajowo-komedio-thriller Uciekaj!
Ghost in the Shell... No, było ciężko, bo jestem "spaczona" animacjami, i po ich obejrzeniu naturalnie porównuje się ten film do nich. Już popełniłam o nim notkę na forum. Także dla mnie jedno z największych rozczarowań roku jak do tej pory.
Na zakończenie Life się nabrałam xD i pod opinią i oceną się podpisuję.
F&F8 dopiero, jak mniej ludzi zacznie na ten film chodzić xD
po latach "chcenia" obejrzałam "Daleko od nieba" ("Far from Heaven") z 2002 r. I okazał się tak dobry jak przez ten cały czas sądziłam. Świetnie zagrany (zwłaszcza Julianne Moore), gorzki, ciekawy i absolutnie cudowny wizualnie (te widoki, te kostiumy i to jak ze sobą współgrały). Bardzo mi się podobał.
Dzieciak rządzi 3D
Sporo mrugnięć do osób dorosłych, ukazanie pewnych paranoi dorosłych i dość solidne wykonanie.
Co z tego, bajka i tak była nudna!
5/10
Gold
Nadrobiłem zaległość. Aktorsko wszystko dobrze, jak prymityw to prymityw, jak oszust to oszust.
Inna sprawa że historia mnie delikatnie mówiąc nie wciągła. Kolejny dobrze zrobiony film i tyle.
6/10
Wybawienie może być dobre. Kobieta w klatce i Zabójcy bażantów były OK.
Na Wybawienie wybieram się teraz podczas weekendu, ale w który dzień konkretnie to jeszcze nie wiem
Przekręt (2000) Guya Ritchiego.
Znakomity film. Świetna rozrywka, trochę się bałem, że może się zestarzał (dawno nie oglądałem), ale nic podobnego.
Świetny montaż wzmacniany efektami dźwiękowymi - rezultat jest nadal bardzo dynamiczny i film "ma kopa".
Muzyka też idealnie dopasowana.
Aktorzy: Brad Pitt, Jason Statham, Dennis Farina, Benicio Del Toro, Vinnie Jones itd.
Wszyscy pasują do swoich ról i w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Jest "i śmieszno, i straszno", ale przede wszystkim świeżo.
Jedynie jakość obrazu lekko kuleje - przydałaby się lekka renowacja.
Jak ktoś nie zna, to pora nadrobić zaległości.
10/10
Nom. Cygan to chyba najlepsza przeze mnie widziana rólka tego przedrewniaka Pitta.
Świetny film. Powtarzam go sobie co roku, podobnie jak poprzedni film Ritchiego, czyli Porachunki, który jest równie wyśmienity i nie umiem wybrać, który z nich jest lepszy.
W podobnych klimatach Rithie zrobił też Rock`n`Rollę, która jednak już troszkę słabsza jest, ale to nadal solidny film.
Pamiętam, jak byłem na tym w kinie - nieźle się uśmiałem, bohaterowie i niektóre scenki są komiczne (np Tommy strzela z ruskiego pistoletu przez okno auta).
Nic z tego filmu wtedy nie zrozumiałem. Musiałem być pod wpływem, ha ha
Tak mnie wzięło coś ostatnio na oglądanie staroci i wykopalisk. Lawrence z Arabii to film z 1962 roku, uznawany za jeden z absolutnych klasyków kina, więc postanowiłem w końcu się z nim zapoznać.
Na samym początku od razu odpowiem na pytanie "czy warto?". A więc, moim zdaniem, warto i to bardzo! Film jest świetny i nikogo nie pozostawi obojętnym. Szczególnie polecam go młodszym widzom, jeżeli kochasz MCU i "Fantastyczne Zwierzęta" to tym bardziej musisz zobaczyć Lawrence z Arabii. Trzeba tylko mieć na względzie, że film trwa prawie 4 godziny (!!!), należy więc przygotować 2 wielkie paczki czipsów, butlę koli, uzbroić się w cierpliwość, odizolować od świata i spokojnie obejrzeć. Nie jestem jakimś znawcą czy koneserem kina, wg mnie Ant-Man był super, dlatego też jeżeli spodobało się mi - to chyba znaczy, że może spodobać się każdemu.
Co do kwestii technicznych - mimo zaawansowanego wieku, film nie jest nieoglądalnym archaicznym zabytkiem. Jedyny aspekt techniczny, w którym daje się wyczuć powiew innej epoki, to dźwięk (np zapętlone efekty tła). Poza tym, wszystko jest na swoim miejscu. Film słynie jest z niesamowitych zdjęć - to prawda, zdjęcia i praca kamery zapierają dech w piersiach. Aż strach pomyśleć, jak wyglądało by to w kinie. Również muzyka, a szczególnie motyw wiodący, robią wielkie wrażenie. Z pewnością każdy ten utwór zna, po kilku nutach wiadomo o co chodzi. Tak to jest z klasykami!
Film bardzo sprawnie opowiada niezwykłą historię. Jest to opowieść o brytyjskim oficerze, który w czasach I Wojny Światowej staje się jednym z przywódców i źródłem inspiracji dla Rebelii Arabów przeciwko Imperium Osmańskim (Turcy). Wydarzenia są bardzo burzliwe, bohater doświadcza zmiennych kolei losu i przeżywa niezwykłe przygody, a mimo to widz nigdy nie jest zdezorientowany czy zagubiony. Film z wyczuciem dotyka wrażliwych kwestii, jak różnice kulturowe pomiędzy ludami Wschodu i Zachodu, a nawet podejmuje temat rzekomego homoseksualizmu Lawrence`a poprzez zasugerowanie jego romansu z arabskim chłopcem (!!!).
Czy "Lawrence" może spodobać się fanowi Gwiezdnych Wojen? Moim zdaniem może. Wszystko w tym filmie wywołuje znajome uczucia: wspaniale pokazana pustynia (z pewnością zainspirowała Lucasa!), epickie bitwy, daleka podróż bohatera i jego starcie z potężnymi siłami. Jedną z głównych ról gra Alec Guiness, niemalże nie do poznania, schowany pod głęboką charakteryzacją. Ja poznałem go dopiero po dłuższej chwili, tylko po głosie.
Film zaczyna się w pewnym sensie od końca: główny bohater powrócił w swoje rodzinne strony i zakończył swoje wojowanie, tylko po to, aby zginąć w wypadku. Podczas scen pogrzebu okazuje się, że nikt tak naprawdę Lawrence`a nie znał, pomimo jego gigantycznej sławy bohatera wojennego. W trakcie akcji główny bohater jest niezrozumiały dla większości: swoich dowódców, dla których jest jedynie narzędziem, jego arabscy towarzysze broni uznają go za dziwaka, nawet kiedy idą za nim w bój. Najbliżsi przyjaciele nie są w stanie nawiązać z nim porozumienia. Do końca filmu pozostaje dla widza enigmą, jego motywacje są niezrozumiałe chyba nawet dla niego samego (w pewnym momencie Lawrence kwestionuje swoją tożsamość i zdaje sobie sprawę z bycia totalnym wyrzutkiem i odmieńcem).
Wspaniałe jest słodko-gorzkie zakończenie filmu, kiedy Lawrence zdaje sobie sprawę, że był tylko narzędziem sił o wiele potężniejszych. Zostaje odesłany "do domu", czyli do Anglii - a on sam uświadamia sobie, że opuszczając Arabię, traci coś co było dla niego jedynym domem.
Podsumowując - długi film, warty obejrzenia, prawdziwie epicka opowieść, wspaniałe zakończenie. Polecam!
Miałem się za niego zabrać, bo oglądałem bardzo dawno i niewiele pamiętam. Chyba jutro go obejrzę, bo będę miał czas - właśnie długość filmu mnie stopowała (Nixon też czeka - 3 i pół godziny ma wersja reżyserska).
Podtrzymuję to, co pisałem o filmach Olivera Stone`a - starzeją się, a nowe są jeszcze słabsze.
Oglądałem wczoraj Wall Street, a wcześniej Urodzonych morderców - i już nie robią wrażenia, choć jest tam jeszcze wiele dobrego. Natomiast Wall Street: Pieniądz nie śpi, czy Snowden można sobie podarować.
Polecam, polecam, ja oglądałem wersję Restored dostępną na Netfliksie. Nic nie przewijać (niektórzy tak oglądają fimy!! :o ), w środku jest mała przerwa (intermission), można sobie ją odpowiednio wykorzystać
Naprawdę fajny film wojenno-przydogowy, zdjęcia odjazdowe (powtarzam się, wiem),ładnych chmur niestety nie ma ale za to Pustynia!
Wydaje mi się, że Lawrence się nic nie zestarzał, w dzisiejszym świecie (arabowie, islam, ich widzenie świata) jest jeszcze ważniejszy niż był te 55 lat temu, technicznie bezbłędny.
Stone`a niedługo zacznę oglądać. Nixon jest świetny (momentami straszny).
No właśnie dla pustyni chcę obejrzeć
Jutro seans - dzięki za zachętę.
Spoko, w ogóle ostatnio dużo takich oldskoolów obejrzałem, dzięki Netfliksowi, i muszę powiedzieć, nie przeszły te filmy do historii kina przypadkiem.
Większość z owej klasyki każdy pewnie widział, w moim przypadku było to albo fragmentami, albo 25++ lat temu.
W LAWRENCE pustynia wygląda zabójczo, mam nadzieję, że masz solidny sprzęt, i że będziesz oglądał film w odpowiedniej jakości. Dla takich filmów, moim zdaniem, warto kupować sprzęt video zdolny wyświetlać 4K.
Jeszcze jedna gwiezdnowojenna sprawa związana z Lawrencem, mianowicie w filmie występuje również ta miejscówa:
http://starwars.wikia.com/wiki/Plaza_de_Espa%C3%B1a
Robi wrażenie.
Oglądałem i jestem usatysfakcjonowany.
Pustynia super - świetne długie ujęcia (teraz już takich nie robią). Jakość filmu jest bardzo dobra - trzeba będzie się rozejrzeć za płytą.
Zwłaszcza pierwsza część filmu obfituje w piękne widoki, są świetne wschody i zachody słońca, a nawet dwa ujęcia z fajnymi chmurkami znalazłem
Jak chcesz przepiękne chmurki, to polecam "Hell`s Angels" z 1930
Ta wysoka nawet niezła - aż się prosi, żeby ją przelecieć
https://youtu.be/6ERI1BT20HQ?t=544
No i rozejrzałem się za płytą
Obraz CUDOWNY, zdjęcia przepiękne - jest tak rewelacyjnie wszystko oświetlone i nasycone odpowiednią kolorystyką, że każda klatka wypala się w mózgu i już zostanie do końca życia. WOW
Ale nawet abstraCHUJąc od pięknych zdjęć, to film całościowo naprawdę daje radę. Wojna, pustynia, romans, zwycięstwo, osobista porażka i tragiczny koniec. Czy może być coś lepszegow kinie? Plus to, że jest to historia na czasie, geneza tej straszliwej sraczki, którą jest dzisiejszy Bliski Wschód. Tacy ludzie jak Lawrence próbowali Arabom naprawdę pomóc, brytole i francuziki rozpieprzyli wszystko i to oni powinni zapłacić rachunek.
Zgadzam się, ale nic na to nie poradzę że lubię ładne obrazki, które cieszą oko
Lawrence próbowali Arabom naprawdę pomóc, ale widziałeś co się działo jak zdobyli władzę - wszystko padło na ryj, nawet wodociągi. Film ładnie ukazuje wszystkie strony.
Świat Warcrafta w moim osobistym rankingu jest tylko nieznacznie za uniwersum Star Wars. Nie jest wyżej tylko i wyłącznie dlatego, że nie jest aż tak silnie rozwijany i jednocześnie jest bardzo mocno pogmatwany. Kiedy dowiedziałem się lata temu o pomyśle ekranizacji filmu Warcraft byłem przeszczęśliwy. Problem pojawił się wraz z nadejściem pierwszego trailera. Dla mnie uniwersum Warcrafta było zawsze światem fantastyczno-komediowym (jakkolwiek to brzmi). Questy w WoWie pełne humoru, patos wtedy kiedy trzeba, ale jednocześnie nienatarczywy humor powodujący uśmiech w czasie grania. Tego nie było w trailerze w ogóle. Widać było, że reżyser zdecydował się na film w 100% poważny. I to strasznie kłóciło mi się z moim postrzeganiem tego uniwersum. Koniec końców nie poszedłem do kina i film zobaczyłem dopiero teraz.
I jak mi się film podobał? Z góry powiem, że oceniam go na takie 7, może 7.5 na 10. Tyle, że ta ocena tak naprawdę nic nie mówi, totalnie nic. Warcraft to film, który zawiera jednocześnie momenty wprost genialne, takie, których ciężko szukać w większości blockbusterów i momenty kiczowate, na maksa kiczowate. Mamy świetnie nakreślone podejście Orków do honoru, do tego w jaki sposób rozwiązują sprawy w swojej kulturze. Po czym główny bohater pokonuje typowego bossa i mówi "To za mojego syna!". Zero realizmu. Mamy Khadgara i jego drogę do poznania tajników najwyższej magii, jego spiny z Medivhem czy Lotharem są po prostu świetne, a z drugiej strony jak przychodzi co do czego to świecą im się oczy kolorem #00FF00 i wszędzie tryskają jakieś nierealistyczne błyskawice. Ten film wygląda trochę tak jakby po każdej genialnie scenie reżyser stwierdzał, że trzeba dać coś kijowego, żeby zachować równowagę.
Podobnie jest z postaciami. Durotan, Orgrim, Draka są (jak na ramy filmu) rozwinięci dosyć ciekawie - w pełni rozumiemy ich motywy. Podobnie Khadgar - może to tylko moje odczucia, ale wydaje mi się że aktora idealnie zagrał nie do końca ogarniętego maga, który przez przypadek okazał się kluczowy dla historii całego świata. Ale cała reszta - Medivh, Lothar, Llane, Garona, Blackhand i masa innych noname`ów to postacie bez żadnego wyrazu. Mimo, że znam to uniwersum to do końca nie zczaiłem o co chodziło z Medivhem.
Niestety, ale Warcraft Początek to właśnie taki początek. Film chce pokazać widzom czymże jest to uniwersum i udaje mu się to nawet okej, ale chyba niestety niewystarczająco, żebyśmy doczekali się kolejnych części. A szkoda, bo jeśli można by się w końcu skupić na jakimś wątku pobocznym - Thrallu, konflikcie Illidana i Malfuriona bądź kultowym Lich Kingu to mógłby z tego powstać naprawdę niezły film. A tak to mamy takiego średniaka. Którego oglądało mi się i tak lepiej niż większość Marvelów.
O tym filmie jest oddzielny temat na forum.
Były rozczarowania, ale i bardzo pozytywne niespodzianki oraz masa badziewia.
Ghost in the Shell
Trailer dużo obiecywał, ale spaczyłam się animacjami, a po ich obejrzeniu nie widzę możliwości, by ten film mógł się podobać. Cóż, jak dotąd największe rozczarowanie tego roku. Powtarzać się nie będę: http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/21120#674775. W tym momencie zachęcam każdego, komu się podobała wersja aktorska, a nie widział animacji, aby zapoznał się z oryginałem i częścią 2 - Innocence. Nawet jeśli nie lubi się japońskiego stylu rysowania to nie powinno się od nich odbić, bo jest tak zrobione, że ten styl nie przeszkadza. Może wtedy postrzeganie tego filmu zupełnie się zmienić (albo i nie xD).
3/10
Małżeńskie porachunki
A to była zupełnie niespodziewana petarda. Chyba nawet nie widziałam zwiastunu? Wiedziałam tylko, że do zagranicznej produkcji załapał się boski Dorociński (wszakże, nawet jeśli film byłby crapem można na tym panu oko zawiesić). A tu proszę, taka perełka. Duńska komedia z wątkiem kryminalnym, tonami absurdu, czarnego humoru i komizmu sytuacyjnego. Miksuje to perfekcyjnie. Co najlepsze, film ma koszmarny start. Po 20 minutach miałam ochotę wyjść, bo serwował dowcipy bardzo niskich lotów o przyrodzeniu i seksie, ale im dalej tym było lepiej, aż do rewelacji osiąganej w momencie, gdy dominował absurd i czarny humor. Cały zespół aktorski świetnie się odnalazł w szaleństwie, które miało miejsce na ekranie, aż trudno tutaj wyróżnić kogoś, bo było tak dobrze. Dorociński także pasował idealnie, choć się obawiałam (choć w sumie nie wiem czemu, skoro to dobry aktor). I co jest największym plusem - film nabija się dosłownie ze wszystkiego, mając za nic poprawność, co chwila sięga po jakiś utarty stereotyp i wykorzystuje go w świetny sposób. Oberwało się wielu narodowościom europejskim (w tym nam, ale i Duńczykom. Dystans do własnego narodu <3), islamistom, transwestytom, gejom, niepełnosprwanym, parom, było i o polityce, i o dupie, i o trupie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się śmiałam na komedii aktorskiej. Dla wielbicieli absurdu, satyry i czarnego humoru to mus.
9/10
Bikini Blue
Cóż, no... to było jak wykonanie wyroku na widzu. Z tego filmu najlepszy był stylizowany na klasyczne melodramaty plakat oraz bardzo dziwny trailer. Po seansie nawet trudno mi powiedzieć co obejrzałam, w zamierzeniu miał to być (melo)dramat(?), i był dramat scenariuszowy. Film w pełni zasługuje na Malinę za reżyserię i scenariusz. To taki zlepek bezsensownych scen, które do niczego nie prowadzą. Romans w tym filmie? Dzięki niemu doceniłam ukazanie związku Anakina z Padme. Nie wiem z jakiej dziury wyciągnięto Lianne Harvey (debiutantkę, skądinąd). Takiej sztuczności dawno nie widziałam. Postać Kota, obciążona takim bagażem tragicznych doświadczeń, w sposób niezaplanowany śmieszy i żenuje. I motyw z żółwiem WTF?! Sceny na plaży WTF?! Koszmarne dialogi. Omijać, nawet się nie zbliżać, nawet nie myśleć o zaciąganiu wybranka na to. Miejcie litość.
1/10
Pakt krwi
Jupi, kolejny paździerz. Powinnam się tego spodziewać, skoro gra tu Cage? (No dobra, są wyjątki w jego przypadku). To jak nie po tym, to może po tym, że w drugim dniu po premierze w sali film oglądały dwie osoby, łącznie ze mną? Nie będę się rozwodzić, bo nie ma nad czym. Jeśliby na siłę szukać jakichś plusów to sceny w zwolnionym tempie na tle neonów z litrami krwi w powietrzu były znośne. A Cage dał tu popis na miarę Maliny. Serio, trudno będzie go w tym roku przebić.
2/10
Dzieciak rządzi
Jak to często dzisiaj bywa trailer zdradzał większość śmiesznych scen. Jeśli przymknąć oko na głupią fabułę to można się od czasu do czasu uśmiechnąć, a momentami wzruszyć. Kolejna animacja, która porusza kwestię posiadania dzieci, za to plus. Pozytywnie także tytułowy szef dzieciak. Można.
6/10
Ostatnia klątwa
Znów pikujemy w dół i rozczarowanie. Trailer był bardzo zachęcający, w ostateczności był lepszy niż cały film. Horror się bardzo fajnie zapowiada, charakteryzując społeczność i postaci małego miasteczka. Im dalej, tym gorzej, a wykłada się zupełnie, gdy próbuje straszyć. Otóż, reżyser doszedł do wniosku, że strach wzbudza irytująca muzyka oraz pokaz slajdów 200 klatek na sekundę z twarzami ludzi, którzy robią straszne miny/są okaleczeni/whatever. Nie muszę pisać, jak po raz kolejny taka sekewncja wręcz męczy? Film gdzieś w środku się rozjeżdża, także nie interesuje nas nic ponadto, by się skończył, żeby nie trzeba było oglądać tych irytujących, ultraszybko zmonotowanych klatek. Straszy? Bynajmniej. Irytuje? Niemiłosiernie. To już list odczytywany na napisach bardziej dociera i robi znacznie więcej w kwestii strachu niż wszelkie próby, zawarte w samym filmie. Omijać.
2/10
Azyl
Sprawnie zrealizowany w każdym aspekcie, solidny dramat o czasach okupacji w Warszawie. Fakt, że czasami wyciska łzy sztampowymi zagrywkami (szczególnie fani wszelkich zwierzątek mogą uronić łzę, bo film jest z perspektywy Żabińskiej, żony dyrektora warszawskiego zoo) oraz za mało brutalnie pokazuje realia (choć ma momenty), jednakże jako całość po prostu dobrze się ogląda.
7/10
Wszystko albo nic
Okrutnie przez krytykę zgnojona komedia romantyczna, i jest bardzo słabo, jednakże już w tym roku w tym gatunku były większe paździerze. Głównie scenki z gejami są w miarę zabawne, ale dla kontrastu dostajemy całą masę żartów najniższych lotów. O ile generalnie w tego typu produkcjach "prowadzenie się" bohaterów jest luźne, nazwijmy to w ten sposób, o tyle tutaj już ociera się i przekracza granice dobrego smaku. No nie wiem, można zawiesić oko na Delągu? To lepiej iść na Małżeńskie porachunki. Omijać.
3/10
Uciekaj!
A to jest dopiero ciężki orzech do zgryzienia! Kosmiczne oceny krytyków, już po pierwszym obejrzniu trailera byłam absolutnie kupiona. I film okazał się znakomity, i to jeszcze debiut. Świetnie miksuje horror, film obyczajowy i czarną (nomen omen) komedię. Bardzo dobrze buduje napięcie, nieliczne jump scare`y umiejętnie wplecione, w punkt. Bardzo dobrze zagrany. O ile zarys tego, co się będzie działo dość przewidywalny, o tyle choćby początek spoilera fakt, że zamieszana też w ten proceder była jego dziewczyna i moment ukazania tego, w postaci zdjęć z innymi chłopakami koniec spoilera dosłownie zmroził krew. Można się przyczepić o nieprzystające do reszty zakończenie początek spoilera gdyby tam przyjechał biały policjant i Chris zostałby o wszystko oskarżony byłoby lepiej koniec spoilera, ale to w sumie drobnostka. Jest naprawdę świetnie, dałabym pewnie i 8-9/10, ALE....
No właśnie, duże ale. Tu już wchodzi kwestia wyłącznie mojego światopoglądu, a bardziej zmęczenia pewnymi tendencjami we współczesnym kinie, a właściwie tym, co się w nim dzieje w ostatnich latach. Mianowicie, nachalnym rozpowszchnianiem pewnego światopoglądu, zawoalowanego w filmach. Nie napiszę lewackiego, bo z wieloma lewackimi poglądami jest mi po drodze. Może podam przykłady.
Nie mogłam już słuchać Kathleen Kennedy podczas Celebration, która non stop pier...iła o "silnych postaciach kobiecych". Na Rey zareagowałam pozytywnie, na Jyn także, natomiast gdy w trailerze do Battlefronta znów główną postacią jest kobieta + teksty Kennedy, no cóż... Trochę śmiechłam. Na pewno główna rola kobieca w filmie dopomoże np. w wyrównywaniu pensji kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach. Taki to dla mnie obraz feminizmu, strzelającego sobie w stopę, na dodatek wystawionego na pośmiewisko.
Druga rzecz, szeroko pojęta tolerancja, głównie dla mniejszości seksualnych, innych ras, religii itp., łagodnie zaserwowana np. w Pięknej i Bestii, gdzie była elementem humorystycznym, a już występująca na każdym kroku w takim choćby Zwierzogrodzie, który to film, poprzez swoją ciągłą dydaktykę, bijącą z niemalże każdej sceny, dla mnie był wręcz nieoglądalny. Nie lubię, gdy coś mi wmawia "kochaj to i to", bo taki jest trend i tak jest poprawnie, a jeśli nie to jesteś rasistą/faszystą/ciemnogordem/itp.
I mamy Uciekaj!, horror czarnego reżysera, w którym rasizm odgrywa ważną rolę. Rasistami są oczywiście stereotypowo ukazani biali burżuje. Przewodzący rodzinie tatuś, tak jak wcześniej dziadzio początek spoilera zafascynowani predyspozycjami fizycznymi czarnych wykonują eksperymenty medyczne w celu stworzenia hybrydy. Skojarzenia z nazizmem i eksperymentami przychodzą same koniec spoilera. początek spoilera Biali ciemnoskórego Chrisa przyjmują z otwartymi ramionami, co się później okazuje przykrywką, a jakże. koniec spoilera Co robi Chris w finale? Oczywiście początek spoilera dokonuje krwawej egzekucji na białych koniec spoilera. Kto by się spodziewał xD
Mniej wrażliwi na tego typu propagandę mogą odebrać to jako satyrę o białych i czarnych, kometującą i niewolniczą przeszłość Stanów, i obecną sytuację w Stanach. I też będą mieli rację. Jednak dla mnie to już jest za dużo, tym bardziej, że są filmy, które robią to lepiej, nie tak kontarstowo, nadal bawią i są świetnym kinem rozrywkowym (tak, Django mam na myśli).
Takie przedstawianie jak w Uciekaj!, zamiast budować podwaliny pod wspólne zrozumienie, tylko jeszcze bardziej dzieli i bardziej zniechęca do poszanowania innych, "uciśnionych", mniejszości.
7/10
Ech, wypadłem ostatnio z obiegu. Chciałem iść na Wybawienie i Małżeńskie porachunki, oraz ewentualnie na Uciekaj i nic
Spróbuję w przyszłym tygodniu. Inna sprawa że zapowiada mi się dodatkowy niedomiar czasu na tenże przyszły tydzień
U mnie lepiej niż rok temu bo 35 filmów zobaczone, rok temu było 27 choć ilosć razy w kinie była wyższa przez TFA XD
Nie no, spokojnie to nie jest roczny wypad z obiegu
Wciąż lwią część obecnego repertuaru CC mam za sobą, ale jestem po tyłach tak od 2 tygodni (3 zmian rozkładu).
A ilości filmów już nie liczę, ale sobie sprawdzę przy okazji na Filmwebie bo będzie już sporo
Małżeńskie porachunki i Uciekaj! jak najbardziej, Wybawienie jeszcze nie wiem
Rewelacyjny film. Wczoraj oglądałem pierwszy raz i sam nie wiem jak do tego doszło, że wcześniej go nie znałem
Nic o nim nie napiszę, to trzeba zobaczyć:
https://youtu.be/ZZyBaFYFySk
Tym, którzy film znają, polecam "Drabinę Jakubowa" (zarąbisty film i podobny klimat):
https://youtu.be/rJztRnDxdM8
Drabina była chyba pierwszym tego typu filmem (1990 rok) - uwielbiam
Leci "American Heist". Z Adrienem Brody i Haydenem w rolach głównych. Także jak ktoś nie ma alergii czy wysypki na widok Anakinowej gęby, to śmiało może oglądać. Zwłaszcza że gra postać wyjątkowo sympatyczną, taką która nie powinna drażnić nawet hejtera.
I w ogóle, ciemne włosy, widać na gębie zmęczenie życiem.
Ja po AH stwierdziłam że z powodzeniem mógłby zastąpić św.p.nieodżałowanego Paula Walkera w serii Fast&Furious.
Umie jeździć.
Moglby zastapic, akurat jego poziom. Nie musiałby za duzo grac, moze by sobie poradził
No właśnie niezbyt. F&F lubię, ale to bardzo niewymagające kino, także dla aktorów nie stanowi niemal żadnego wyzwania. Dlatego moim zdaniem ewentualny występ Christensena tam byłby czymś poniżej jego normalnego twórczego poziomu. No ale, najprawdopodobniej przyniósł by mu wyraźny wzrost sympatii widzów, a to istotne w tzw. "karierach aktorskich".
A co do American Heist to fajnie się patrzy gdy aktor z Maliną deklasuje aktorsko aktora z Oscarem.
Z całym szacunkiem dla Brody`ego którego bardzo lubię oglądać na ekranie, ale tym razem wypadł mi jakoś miałko.
Przed chwilą odkryłem że po wielu miesiącach oczekiwania i moich licznych mailach do dystrybutora w końcu doczekałem się wydania "Tancerki" w Polsce. Premiera była 5 dni temu - 17 maja
Niestety wersji na Blu-Ray dystrybutor nie raczył wypuścić na rynek w Polsce (choć za granicą takowe jest już od końcówki stycznia), ale DVD też dobre - byle tylko mieć ten film
Film kupiłem i w najbliższych dniach go odbiorę z Empiku
http://www.empik.com/tancerka-di-giusto-steephanie,p1143210381,film-p
______________________________________________
Evening, to teraz wreszcie możesz ją zobaczyć po polsku
A potem discuss Już nie mogę się doczekać Twojej opinii
Postaram się wyrobić do końca tego weekendu, choć będzie trudno, bo ostatnio narzekam na brak wolnego czasu i to do czerwca się raczej nie zmieni Ale na pewno obejrzę i na pewno podzielę się opinią (Aktualnie nadrabiam "świetną" serię F&F z powodu ósemki... Łatwo nie jest, ale w kinie już wszystko widziałam).
W kinie już wszystko widziałaś... Szczęściara!
Ja dopiero jutro idę do IMAX na Obcego i drugi seans (też w IMAX) Strażników Galaktyki.
O nadrabianiu innych zaległości nie pomnę...
Od nocy z 5 na 6 maja nie byłem w kinie
Nie masz za dużo do nadrabiania, bo poza Strażnikami i już niewyświetlanym Klientem to jest mizernie. Może jeszcze Jutro będziemy szczęśliwi.
No, Obcy to jest naprawdę przeżycie, można się przy nim pośmiać, więcej nie napiszę póki co Ale chociaż ładnie wygląda.
Pośmiać na Obcym?
Hmm... nie brzmi to zbyt dobrze
No właśnie Jutro będziemy szczęśliwi chcę nadrobić i jeszcze Riko prawie bocian. Swoją drogą, skoro widziałaś wszystko to może Riko też? Słaby?
Qel Asim napisał:
chcę nadrobić i jeszcze Riko prawie bocian
-----------------------
LOL. Nie jesteś za stary na takie filmy?
Co do animacji to doszłam do wniosku, że jeśli trailer mnie nie przekonuje wizualnie (a Riko i Dudi wyglądały topornie), to nie będę się wybierać, bo nic dobrego to nie wróży. I już na kilku takich animacjach w tym roku czas straciłam. Także te dwie odpuściłam specjalnie, bo nie spodziewam się po nich nic dobrego. Zamiast tego wolałam pójść kilka razy na Strażników
Przed chwilą odebrałem w Empiku swój egzemplarz
Wraz z książeczką wydanie DVD się broni, mimo to czuję pewien niedosyt że w Polsce nie mam możliwości kupna edycji Blu-Ray - ja na serio chciałbym dać zarobić twórcom choćby parę groszy więcej.
Nieważne, MAM TEN FILM!!!
_______________________________________________
No i zaliczyłem drugi seans Strażników Galaktyki i pierwszy Obcego w IMAX. No, ale o tym przy okazji
Nie wiem czemu w Polsce jest tendencja do tworzenia idiotycznych tytułów - u nas film funkcjonuje pod tytułem "The Circle. Krąg", podczas gdy po prostu powinien być "Krąg".
Film to SF, w którym zebrano taki specyficzny zestaw aktorów, jak Tom Hanks, Emma "Hermiona" Watson i nieżyjący już Bill Paxton. SF przedstawiające bardzo prawdopodobną przyszłość, w której korporacja będąca połączeniem Googla, Fejsa, Apple`a i YouTuba ma pełne przyzwolenie na inwigilację każdego, przyzwolenie społeczne, a powoli i przyzwolenie władz USA i innych państw. Nie dość, że ciekawa i realna wizja przyszłości, aktorzy, muzyka Danny`ego Elfmana, moja niechęć do mediów społecznościowych, to jeszcze chciałem zobaczyć Watson w jakimś ciekawym tegorocznymi filmie - i nie, idiotycznych aktorskich wersji bajek Di$neya nie uznaję za coś ciekawego. Dlatego się na film wybrałem.
W filmie dostajemy ciekawą wizję bliskiej przyszłości oglądaną oczami Mae Holland(Watson), sympatycznej postaci wplątanej w aferę której do końca nie ogarnia, choć ta sympatia nie jest zasługą postaci, a aktorki która bardzo dobrze zagrała.
Tak, chwalę aktorstwo w tym filmie, które wielu krytyków niesłusznie zjechało Zauważyłem niesłuszną krytykę aktorów u recenzentów, a problem w tym, że to co ludzie zjebywali to nie wina aktorów, a wina dość płaskich postaci - ale o tym napiszę trochę niżej. Natomiast aktorzy dali z siebie WSZYSTKO, aby z tych płaskich postaci coś wycisnąć. Emma świetnie zagrała sympatyczną acz niegarniętą dziewczynę, Hanks świetnie zagrał Baileya będącego odpowiednikiem Steve`a Jobbsa - tak samo mają świetną gadkę pozwalającą im sprzedać każde gówno - Paxton znakomicie zagrał swoją ostatnią rolę. Trochę niestety zawiódł Patton Oswalt, fajny aktor, który jednak spierniczył swoją rolę po całości. Cała reszta na plus - jak pisałem, trzeba rozdzielać aktorstwo od postaci, ale o tym niżej.
Na plus afera, w jaką zaplątała się Mae Holland, jej powolne wdrażanie się w korporację Circle i próba wydostania się, sposób przedstawienia historii, który mimo że przewidywalny, to potrafi wciągnąć i zainteresować. Wielkim plusem jest cała otoczka mediów społecznościowych zgodna z moimi obserwacjami - w filmie mamy masy ludzi, które gotowe są poświęcać swoją prywatność tylko dlatego, że jest to modne, że tak fajnie wygląda na portalu społecznościowym. Jest to bardzo zgodne z rzeczywistością - pamiętam z jednej strony protesty przeciw ACTA, gdzie jednocześnie ci sami ludzie sami rozdają o sobie prywatne informacje na fejsie tylko dlatego, że "to fajne". Zawsze ta hipokryzja mnie bawiła więc wielki plus dla tego, kto to zauważył Od dawna uważam, że media społecznościowe doprowadzą ludzkość do katastrofy, choć na szczęście to nie mój problem. Swoją drogą, Bailey wymyślił naprawdę świetny sposób na wprowadzenie permanentnej inwigilacji wszędzie gdzie się da - wystarczy przekonać ludzi, że "to fajne". Dodatkowo mam wrażenie, że ze słowami "Prywatność to kłamstwo" mogłoby zgodzić się wieeeeelu ludzi, jako że potem przytakują politykom, którzy mówią to samo acz innymi słowami.
Na razie wychodzi na to, że film bardzo dobry? Mógłby taki być, gdyby nie wiele idiotycznych wad, przez które z intrygującego filmu staje się zaledwie niezłym, przepełnionym absurdami. Tu jest pies na tyle pogrzebany, że wady trzeba wypisać nie w małych myślnikach, a w osobnych akapitach.
Pierwszy problem to fabuła - najpierw jest świetnie, ale potem dostajemy całe morze absurdów ze początek spoilera śmiercią Mercera, znajomego Mae koniec spoilera na czele, gdzie było to kompletnie bez sensu i źle zrobione, do tego wiele kompletnie niepotrzebnych scen, nie mówiąc o tym, że w pewnym momencie zanika szarość, a film staje się irytująco czarno-biały. Albo wina pierwowzoru(książki), albo coś zawiniło na poziomie scenariusza.
Drugi problem to postacie - tak jak pisałem, aktorzy dali z siebie wszystko by dobrze zagrać dość papierowe postacie. Postać Watson jest cały czas tak samo naiwna, postać Hanksa to krzyżówka Jobbsa i czarnego charakteru, a potem kiedy czarno-biało wskazuje się ludziom paluszkiem "ten jest dobry/zły", to robi się jeszcze gorzej. Innymi słowy, aktorzy dobrze zagrali postacie skopane jeszcze w scenariuszu.
Trzeci problem, najbardziej wkurzający - przedstawianie przymusu wyborczego jako czegoś złego. Co za idiota to wymyślał??? Obowiązkowe wybory są właśnie rozszerzeniem demokracji i narzędziem pomocnym w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, sam od wielu lat walczę o wprowadzenie obowiązkowych wyborów w Polsce, a o wprowadzenie głosowania przez internet walczy jeszcze więcej ludzi ode mnie! Tymczasem tutaj obie te zmiany w systemie wyborczym zostały przedstawione jako złowieszczy plan zueeeej korporacji. No litości...
Czwarte, czyli początek spoilera śmierć Mercera. Za cholerę nie było w tym logiki. koniec spoilera
Wreszcie ostatnie: bezsensowna końcówka. Nie spoilerując: nic nie idzie z niej zrozumieć.
Podsumowując: film mógł być świetny, ale ktoś spieprzył w nim za dużo rzeczy, przez co staje się zaledwie niezły. Takie 6,5/10
Natomiast oczywiście nasuwa się ważne pytanie: czy taka wizja przyszłości może się ziścić? Oczywiście może, powoli internauci już na to pozwalają.
A czy ma ona znaczenie? No właśnie powiedziałbym, że nie bardzo bo jako człowiek mający wylane na media społecznościowe nie czuję się zagrożony. Ktoś mógłby oczywiście jako kontrargument podać tego nieszczęsnego Mercera, ale to naprawdę było durne.
Aaa, jeszcze to co starwarsowe nerdy interesuje najbardziej, czyli John Boyega No, ku mojemu zaskoczeniu nieźle zagrał źle napisaną postać. Zupełnie odwrotnie niż w TFA, gdzie kompletnie spierniczył rolę potencjalnie ciekawej postaci.
Tym razem nie ma podsumowania, bo czas nie pozwala, ale w przypadku króla zrobię wyjątek. Czemu? Od czasu GotG II żadna z glosniejszych blockbusterowych premier mnie tak nie cieszyła (może jeszcze WW, ale ta ma zdecydowanie więcej irytujacych rzeczy), a dwa horrendalne opinie krytyków, którzy oceniają go na niewiele więcej niż Mumie (przy czym publika daje solidne ponad 70%) i uważam te opinie za jedne z najbardziej krzywdzacych jakikolwiek film w tym roku.
Przez te oceny powiem szczerze, że szłam z myślą, że będzie bardzo słabo, ale jednak Guy Ritchie. I jakże mnie pozytywnie zaskoczył. Jeśli się lubilo choćby jego Sherlockow to nie ma opcji żeby się nie spodobał. Tak jak i tam jest świetny soundtrack (nawet na lepszym poziomie), sporo dobrze wykorzystanego slow motion, dla kontrastu sporo realnych, szybkich ujęć, zestawionych z pasująca muzyką robi świetnie się oglądające widowisko. Jest klimat, jest epicko (są Mumakile!), jest świetny humor, jest akcja, i są dobrzy aktorzy. Co do tego ostatniego naprawdę do nikogo nie można się przyczepić, nikt nie irytuje, mało tego jest tu szereg postaci pobocznych, których backstory jest ledwo zarysowane lub go nie ma w ogóle, a i tak się ich lubi lub zapamiętuje lub robi się smutno po ich zejściu. Charlie Hunnam też daje radę ciągnąć ten film, ale dla mnie aktorskim wygrywem jest Jude Law jako Vortigern. Oglądając go nie mogłam się pozbyć dwóch myśli. Po pierwsze dlaczego nie obsadzono go w roli Aresa w WW (Bo nie ukrywajmy - Ares Lupina to rzecz, która się przemilcza. Przy okazji design Vortigerna był o wiele lepszy niż samego boga wojny. Znaczy chcecie Aresa to idźcie na legendę miecza), a po drugie - aż się sama sobie dziwię - gdyby Law był młodszy i nie miał zakoli byłby diablo dobrym Kylo Renem. Bo i zaplakac umie przekonująco xD, i pokazac, ze w nim wewnetrznie buzuje, ale ponadto ma twarz do ktorej ludzie sa przyzwyczajeni, jako Vorti był mega charyzmatyczny i czuć było, że to ktoś groźny, budzący respekt. Także zawiedzionym Driverem - idźcie na legendę miecza z alternatywnym Kylo
Ponadto film się dobrze ogląda jako całość, nie nudzi. Grube 8/10 i na pohybel krytykom.
Ach, wyprzedziłaś mnie nieco, więc podpinam się pod Twojego posta.
Na początek dygresja. Rzygać mi się już chce od internetowego krytykanctwa filmów, od cholernych RottenTomatoes i Metacriticów, od owczego pędu wśród publiki, która obawia się mieć inne zdanie niż "poważni krytycy" i gnoi dany film z automatu, bo wszyscy inni już zgnoili. "Król Artur" to już któryś film w tym roku, który okropnie mi się podobał i bawiłem się na nim wyśmienicie, a który został w necie zje**ny z góry na dół. Choć w jego przypadku przynajmniej publika ośmiela się mieć inne zdanie, niż RT i MC, ale co z tego, skoro film kompletnie na siebie nie zarobił? Czyli ci nieliczni, którzy obejrzeli, są zadowoleni, a cała reszta posłuchała "krytyków" i nie poszła do kina.
Ok, czym jest "Król Artur - Legenda miecza"? Jeśli jesteście wielbicielami klasycznej wersji legendy arturiańskiej, to od razu mówię: w tym filmie jej nie ma. To po prostu film fantasy, w którym kilku bohaterów ma przypadkiem te same imiona, co postacie we wspomnianej legendzie. Jest też z niej wziętych kilka detali, jak to, że Artur jest synem Uthera, albo patent z wyciąganiem Excalibura z kamienia i motyw Pani Jeziora. Reszta to już kompletnie odrębna wizja twórców. Świat przedstawiony to niby Anglia w średniowieczu, niby są też Wikingowie, ale to wszystko tylko z nazwy - mamy tu natomiast ludzi żyjących obok osobnej rasy Magów, stroje i zbroje nie mają nic wspólnego z realiami historycznymi, prawie wszystko jest fikcyjne. Taki Neverland. Jak się w tym połapałem, to przestało mi to przeszkadzać (bo z początku oczekiwałem jakiej takiej wierności legendzie i może też realiom średniowiecza) i zacząłem skupiać się na samym filmie.
A film jest naprawdę dobry. Fabuła jest niezła i trzyma się kupy, wszyscy aktorzy dają radę (Hunnam mnie kupił), czarny charakter jest świetny (jestem fanem Jude`a od "Gattaki", czyli już naprawdę długo, ale on tu miał też dobrze napisaną postać, nie musiał talentem nadrabiać braków scenariusza), film jest bardzo dobrze zmontowany i ma genialne zdjęcia, humor jest ok, dramatyzm też, a finalna walka z głównym złym jest bardzo satysfakcjonująca i dobrze zrobiona od strony CGI (trochę w stylu gier video, ale to nie zarzut).
Ritchie wrzuca tu sporo ze swoich trademarków, tzn. dowcipne dialogi oraz charakterystycznie zmontowane sceny retrospekcji, kiedy ktoś opowiada komuś innemu jakąś sytuację (jeśli widzieliście "Porachunki" czy "Snatcha", to wiecie o co chodzi).
Dostałem tu też zlepek jednych z najbardziej klimatycznych scen, jakie ostatnio miałem przyjemność widzieć w kinie. Początkowa bitwa, sceny z Vortigernem w podziemnej świątyni z dzwonem, ucieczka Artura z egzekucji na oczach tłumu, jego podróż do Dark Lands, krótki motyw z Panią Jeziora, ujęcia z tajemniczym głównym złym... No i lokacje są naprawdę zabójcze. To są niesamowite rzeczy, same w sobie warte ceny biletu. Piękny wizualnie film.
Muzyka też jest mocna jak diabli. Zazwyczaj nie zauważam jej w filmach zbytnio, ale tutaj owszem. I to nie dlatego, że nie pasowała, bo pasowała świetnie. Ale była przy tym tak dobra, że aż rzucała się w uszy.
Ogólnie jestem diablo zadowolony. Znakomite fantasy, w dodatku inne niż reszta, bo z charakterystycznymi wtrętami reżysera. Technicznie cudo, fabularnie bez zgrzytów, aktorsko wysoka półka. No bajka po prostu. I tylko żal, że taką klapę film zrobił, bo nie zasłużył na to absolutnie. Je**ać krytyków i ciemne masy, które za nimi idą, zamiast wyrobić sobie własne zdanie.
Sorry, ale muszę😊
Rzygać mi się już chce od internetowego krytykanctwa filmów, od cholernych RottenTomatoes i Metacriticów, od owczego pędu wśród publiki, która obawia się mieć inne zdanie niż "poważni krytycy" i gnoi dany film z automatu, bo wszyscy inni już zgnoili. [2]
💞💞💞💞💞
A widziałeś Mumię? Bo to nieco podobne klimaty.
Mnie Artur też się podobał. Za to Mumia bardzo na NIE.
No właśnie Mumii nie widziałem, bo seanse bardzo szybko zrobiły się kijowe i mi godzinowo nie pasowały, a dodatkowo przyznam, że motywacji też mi zabrakło. Mimo że jestem zajebistym fanem poprzedniej trylogii Mumii, a poza tym również fanem Cruise`a, to tym razem chyba odpuszczę i obejrzę na małym ekranie. Twoja opinia też się do tego dokłada
Ostatnie tygodnie i tak były intensywne pod względem ilości seansów kinowych, a zaraz zacznie się lipiec, w którym chcę zaliczyć Spider-Mana, Dunkierkę, Atomic Blonde i może Planetę Małp nową.
Mumia to zło. Proponuję odpuścić i iść jeszcze raz na Artiego.
Ostatnio oglądane:
Danton - francusko - polski film Wajdy. Podoba mi się bardzo (właśnie oglądam). Mocno "teatralny" film, intrygi i rozrywka między Dantonem i Robespierrem oraz ich stronnikami. Ciekawe, że właściwie trudno kibicować komukolwiek. Ładnie zrobiona scenografia, szczególnie spodobały mi się zniszczone sprzęty, drzwi itp, od razu wyglądają na używane : ) I wielki szacun dla polskich aktorów, że tak świetnie mówią po francusku. B. Lindy z początku nawet nie poznałam xD
Life - fajny, tylko czemu tak mało Jake`a ; ) Właściwie nic nowego, ale ogląda się nawet z napięciem, taki bardzo porządny kosmiczny horror. Po totalnym badziewiu, jakim był nowy Obcy, Life trochę mnie pocieszył Ładnie pokazana stopniowa zmiana nastrojów załogi, od pogodnej fascynacji obcą formą życia, do desperackiej walki o przetrwanie. Sporo ładnych zdjęć. A sam obcy odpowiednio ohydny, szczególnie na końcu, gdzie wygląda jak koszmarne obrzydliwstwo.
Jurassic Park 4 - ten film jest idiotyczny, totalne dno. Dawno żaden film mnie tak nie zirytował. Seksizm, banał, sztuczne dialogi, wkurzający na maksa bohaterowie i jakiś taki chaos, naliczyłam kilkanaście postaci, bez których film mógłby się obejść. .
Jedyny plus, to dinozaury. Mogą być bardzo inteligentne i dogadywać się ze sobą, czemu nie. Może kolejna część powinna opowiadać tylko o dinozaurach.
Martwi mnie, że Trevorrow wyreżyserował taki gniot totalny. Jedyna nadzieją, że gośc uczy się na błędach.
Jurassic Park 4 czyli Jurassic World, czy nie nadążam?
http://bartoszcze.blox.pl/2015/06/Jurajskie-zoo.html
Tak, tak, chodzi o te najnowsze dinozaury.
Zgadzam się, że najfajniejszy w filmie był ryczący tyranozaur Dinozaury jeszcze dało się oglądać, ale jak tylko pojawiali się ludzie, to od razu wszystko się psuło. Może czas na film o samych dino
Najnowszy film Machulskiego - moim zdaniem, najlepszego polskiego reżysera. Czy rzeczywiście promowanie "Volty" za pomocą "króla polskich komedii" było uzasadnione? I czy film jest dobrą promocją Lublina, biorąc pod uwagę że samorząd Lublina dorzucił się do filmu?
Na każdy film Machulskiego czekam z wypiekami - tutaj było podobnie, choć trochę rozczarował mnie dobór aktorów, gdzie tylko Więckiewicza i Katarzynę Herman uwielbiam, do całej reszty wybranych aktorów mam średnie lub nijakie podejście. Tutaj więc byłem przede wszystkim ciekaw, czy wyjdzie dobra komedia i dobry film.
I właśnie - jako komedia to się niezbyt sprawdza, bo jest tylko jeden zabawny wątek na którym faktycznie ludzie wybuchali śmiechem - mianowicie wątek niejakiego Kazimierza Dolnego, jełopowatego kandydata na prezydenta Polski. Gość jest istnym skrzyżowaniem Leppera i Kukiza (prostactwo) z domieszką Giertycha (próby łączenia nacjonalizmu i etatyzmu) i Korwina (zboczenia monarchistyczne). Każdy tekst tego gościa, granego przez Jacka Braciaka, rozwala, zwłaszcza wywiad telewizyjny
Cała reszta już niestety nie jest taka śmieszna, raczej nijaka pod względem humoru, choć pojawiają się sporadycznie fajne dowcipy jak "egzaminowanie" Bruno Volty z historii i lektur, "zdrowie", czy początek spoilera utajony, acz faktyczny prezes partii politycznej. koniec spoilera
I przy okazji, coś o co obruszali się pisowcy przed premierą, czyli dowcipy z PiS-u - są dwa, z czego jeden słabszy, ale drugi, w spoilerze, udany!
Ale za to fabularnie jest ciekawe - główny bohater Bruno Volta to spin-doktor, zajmujący się kampanią kandydata na prezia, gdzie w międzyczasie jego dziewczyna poznaje babkę która uciekła z pudła i znajduje w kamienicy lubelskiej koronę Kazimierza Wielkiego, która Volta chce przejąć dowolną metodą i wykorzystać w kampanii wyborczej. Intryga na początku wydaje się oczywista, ale potem staje się coraz ciekawsza, a do tego mamy pewien zwrot akcji, którego tu nie zdradzę. W każdym razie - ogląda się z ciekawością gdzie człowiek chce wiedzieć, co będzie dalej.
Jedynym minusem są sceny "historyczne" - o ile fajnie zagrane, to pod względem scenografii bardzo słabo to wygląda, bardziej jak teatr telewizji niż film.
Aktorzy na plus - Zieliński i Braciak świetni, Olga Bołądź i Pazura też dobrzy, tak samo Więckiewicz i Herman, którzy mają małe role, ale za to przyjemne, zwłaszcza Herman pozamiatała!
Lublin w filmie ładnie wygląda, ale pojawia się pytanie, czy jest to dobra promocja dla miasta. Problem w tym, że kilka lat temu byłaby to świetna promocja dla Lublina. Za kilka lat też może być to świetna promocja. Obecnie jednak od Lublina wolę trzymać się z daleka, jako że cała "ściana wschodnia" staje się coraz bardziej zdziczałym i niebezpiecznym miejscem - a zwłaszcza Białystok i właśnie Lublin, które stają się zagłębiami polskiego faszyzmu.
Tym samym więc:
-jak ktoś oczekuje świetnej komedii, to się może rozczarować
-ale jak ktoś oczekuje fajnego filmu, to polecam obejrzeć Nie jest to najlepszy film Machulskiego, ale warto go zobaczyć!
Vergesso napisał:
Obecnie jednak od Lublina wolę trzymać się z daleka, jako że cała "ściana wschodnia" staje się coraz bardziej zdziczałym i niebezpiecznym miejscem - a zwłaszcza Białystok i właśnie Lublin, które stają się zagłębiami polskiego faszyzmu.
-----------------------
Czy ja wiem? Siedzę sobie właśnie w Lublinie, wypoczywam, jeżdże na rowerze po mieście i jakoś nie czuję w powietrzu tej faszystowskiej stęchlizny* Ogólnie warto jechać, dla samego nowego placu litewskiego, tylko na dziury w drogach trzeba uważać.
no chyba że przez faszyzm/nazizm rozumiesz dosyć sporą liczbę skośnookich turystów, tudzież studentów
Napisał "zagłębie" - czyli ich nie ma na powierzchni, dopiero trzeba ich wykopać metodą głębinową lub odkrywkową.
W Lublinie trzeba ponoć uważać na latające wibratory.
W Lublinie działa jeden z istotniejszych polskich faszystów Marian "Wpierdol" Kowalski, który nawet kandydował na prezydenta tego miasta, a do tego to właśnie tam powstało takie kuriozum jak "prawdziwy kebab prawdziwego Polaka". Do tego to ONR-owcy z Podlasia i właśnie Lubelszczyzny grozili pobiciem działaczom KOD-u organizującym protesty, nomen omen pochodzącym z zupełnie innego regionu Polski.
A jeśli wziąć pod uwagę, że pierwsze macierewiczowskie OT(choć nie wiadomo, kiedy one powstaną) do których chcą się zapisywać narodowcy którzy dostaną karabiny do łap, mają działać właśnie na wschodzie Polski...
Oczywiście wierzę Ci, że na co dzień tego nie widać Ale jakoś nie potrafię obecnie życzliwie patrzeć na tzw. ścianę wschodnią.
W Toruniu mamy Rydzyka i Radio Maryja. Pewnie są tam same mohery - bojówki PiSu. Prawdziwa stolica kaczyzmu. Lepiej omijajcie Toruń szerokim łukiem, bo nawet jak na co dzień tego nie widać to pewnie i tak zostaniecie nazwani żydem czy antychrystem i będą Was chcieli pobić.
Jak by nie patrzeć, też "ściana wschodnia", czyli wszstko się zgadza.
Na szczęście są na świecie oazy wolne od fashyzmu, gdzie króluje lewicowa wrażliwość i tolerancja, jak ostatnio obserwowaliśmy w Hamburgu.
O, a to Hamburg przyłączyli do Polski? To coś nowego...
Niesamowite - tyle problemów w obecnej Polsce jak choćby faszyści i ich ONR-y, a mnóstwo Polaków jest gotowych wypominać cudze problemy w stylu uchodźców, imigrantów czy teraz zadym w Hamburgu, czyli problemy mające niewiele wspólnego z Polską. Ciekawe, co wymyśli się następnym razem.
No przecież to wszystko się dzieje we wspólnej, zjednoczonej Europie, czyż nie?
Szczęśliwi Ci, dla których największym problemem Polski nie jest gospodarka, bieda tylko fashyzm urojony i ONR-y (z promilowym poparciem społecznym).
Takie "promilowe" poparcie Ruchu Narodowego i ONR, że ten Ruch Narodowy ma pięciu faszystowskich posłów w Sejmie: Roberta Winnickiego, Adama Andruszkiewicza, Sylwestra Chruszcza, Bartosza Józwiaka i Tomasza Rzymkowskiego. Samodzielnie co prawda nie weszli, bo na plecach Kukiza, ale jednak są...
Szczęśliwi ci, dla których największymi problemami nie są faktyczne problemy kraju tylko wyimaginowane pierdoły typu uchodźcy i Hamburg.
Problem w tym, że nasze rodzime "siły postępu" chciały już kiedyś ten Hamburg w Warszawie zaimplementować, zapraszając faszolewaków zza Odry. Jak pomyślę, to w tym kontekście kolega ma jednak rację - lewaccy faszyści mogą być kiedyś poważnym problemem.
A co jest poważnym problemem Polski to napisałem powyżej, trzeba tylko przeczytać ze zrozumieniem.
Faszyści wywodzą się od skrajnej prawicy, więc nie ma czegoś takiego jak "faszolewacy", to tak gwoli poprawki. Co najwyżej można by powiedzieć "nazilewacy", jako że nazizm jest przez niektórych politologów i badaczy doktryn politycznych uważany za odmianę skrajnego centrum.
I nie przypominam sobie sytuacji, w której ktoś chciał nam robić Hamburg w Warszawie - jak dotąd w wywoływaniu zadym w Warszawie przodowali właśnie faszyści i skrajni prawicowcy.
A poważnymi problemami Polski są chociażby właśnie faszyści czy problemy ataku na TK i sądy powszechne, a oklepane formułki w stylu "gospodarka i bieda" są powtarzane przez tych, którzy sami nie mają nic własnego mądrego do dodania.
Faszyści to lewica, wystarczy popatrzyć na biogram Mussoliniego, podobnie programy faszystowskie są lewicowe w gross kwestii. Jeszcze bardziej lewicowy (czy już lewacki) jest narodowy SOCJALIZM vel Nazim (choćby w stosunku do kościoła).
Zresztą, jak to powiedział jeden politruk nd jednego SSmana na popijawie w Lublinie w 1939 - nasze komunizmy są w zasadzie takie same, tylko nasz jest czerwony a wasz brunatny.
Jedyne poważne burdy w Warszawie to były gdy GWPrawda zaprosiła nazilewaków z Niemiec - to wtedy Policja pobiła człowieka z Polską flagą (bo miał narodową flagę na 11 listopada, zgroza) - co teraz jeden poseł puscił żeby pokazać jaki to "PiS jest zły"
Życzę dalszego ścigania fashyzmu urojonego, i dodawania kolejnych mądrych komentarzy.
Nie, faszyzm to prawica, właśnie analiza nie tylko Mussoliniego, ale też chociażby faszystowskich zapędów generała Franco pokazuje, że faszyzm to skrajna prawica. Podobnie zresztą kwestia polskich faszystów, przedwojennego ONR - skrajna prawica. Sam Mussolini określał siebie jako radykalnego prawicowca. Zresztą, jak mi nie wierzysz, to poczytaj trochę o faszyzmie chociażby w jakimś podręczniku do doktryn politycznych, albo po prostu w encyklopedii. Nawet na wiki możesz rzucić okiem.
Jedyne poważne burdy w Warszawie to były gdy GWPrawda zaprosiła nazilewaków z Niemiec - to wtedy Policja pobiła człowieka z Polską flagą
Przecież to bajeczka rozpowszechniona przez faszystów I to łyknąłeś? A płyty chodnikowe też może same się rzuciły na dzieeeelnych narodowców? Może coś o tym, że policja się specjalnie przebrała w kostiumy by sprowokować faszystów, bo i takie teorie są popularne?
Ale potrafisz być naiwny
Mussolini był nierobem i klasycznym przykładem lewackich zapędów (zaraz, szefem jakiej to parti on był? czekaj - Włoskiej Partii SOCJALISTYCZNEJ) ukrytych pod płaszczykiem "wartości", gen. Franco faszysta zdecydowanie nie był (acz falangimz w swoim antykapitaliżmie był bliski socjalizmowi), ONR to była prawica, narodowcy, nacjonaliści i teoretyczni antysemici z odwrotną praktyką (bo Yad Vashem medali sprawiedliwych nie daje byle komu). Doceniam Passus o WIKI.
Co do drugiego, to powiedzmy że wiem z pierwszej ręki/przekazu. ale i bez tego - jedyne poważne burdy były, gdy mielismy wizytę "gości" głównie z Niemiec. Ale i tak wtedy daleko było do Hamburga.
To, że Mussolini był nierobem to jedno, ale nie zmienia to faktu że był skrajnym prawicowcem - kto powiedział, że każdy nierób to tylko lewicowiec lub tylko prawicowiec?
Poza tym - co ma pierwsza partia Mussoliniego do faszyzmu, skoro Włoska Partia Socjalistyczna była w opozycji do faszystów i Mussoliniego? Nie rozumiem przykładu.
Nacjonalizm to cecha radykalnej prawicy, która w skrajności prowadzi do szowinizmu lub właśnie faszyzmu. Odwrotnością nacjonalizmu jest kosmopolityzm, czyli cecha lewicy, która w swej radykalnej formie prowadzi do komunizmu.
Innymi słowy - jeśli nacjonaliści, będący prawicowcami, stają się coraz radykalniejsi, to stają się szowinistami lub właśnie faszystami.
Tym samym, za Chiny nie obronisz tezy, jakoby faszyzm miał się wywodzić z lewicy lub "lewactwa". Z pojęciami encyklopedycznymi chyba kłócić się nie będziesz? Tak samo Franco i jego ludzie byli faszystami, jak i w Polsce oba ONR-y zarówno przedwojenny jak i dzisiejszy.
A burdy były za każdym razem, kiedy faszyści z Ruchu Narodowego urządzali swój "Marsz Niepodległości". Ciekawe, że jakoś wcześniej przed marszem tych burd nie było... No ale narodowcy siłą rzeczy będą zwalać na "wszystkich świętych" byleby tylko nie brać odpowiedzialności za zadymy 11 listopada. Od roku marsz jest spokojniejszy tylko dlatego, że 5 faszystowskich posłów, czyli ich ludzi, znalazło się w Sejmie, ale domyślam się że długo w tym względnym "spokoju" (zresztą co to za spokój??) nie wytrzymają.
Z Toruniem ciekawy przykład - wbrew pozorom, moherów i pisowskiego elektoratu nie ma dużo w Toruniu, ale za to ostatnio Rydzyk staje się coraz większą potęgą - z jednej strony ma po swojej stronie władze centralne, a z drugiej strony prezydenta miasta oportunistę, stającego po tej stronie która w danym momencie wygrywa, czyli obecnie po stronie Rydzyka. Mamy więc coraz większe przejmowanie przez Rydzola Torunia na własność, co widać po przykładzie zeszłorocznych wyników lokalnego budżetu partycypacyjnego oraz próbie zagarnięcia mojej dzielnicy pod własną "strefę uzdrowiskową".
Dość powiedzieć, że po numerach z przełomu 2016/2017 postanowiłem, że jeśli Toruń dalej będzie stawał się prywatną własnością Rydzyka dłużej niż do 2019, to z mojej strony zostanie jedynie bojkot własnego miasta. A zbojkotować własne miasto można tylko w jeden sposób.
Innymi słowy - Twój przykład miał być złośliwy, ale nie jest taki daleki od prawdy
Ok, to jakby mnie kiedyś napadło wrócić na ojczyzny łono, to sądząc z powyższego Toruń lub Lublin.
W Lublinie są dziury w drogach, jak już mówiłem Tylko Rzeszów!
Offroad w mieście za free, a nie że trzeba jakieś karnety na plażę wykupwac. Wiesz jak zachęcić
Warto iść czy nie, bo mnie zwiastun totalnie znudził i zniechęcił i nie planowałem...
No, to właśnie napisałem:
-jak ktoś oczekuje świetnej komedii, to się może rozczarować
-ale jak ktoś oczekuje fajnego filmu, to polecam obejrzeć Nie jest to najlepszy film Machulskiego, ale warto go zobaczyć!
Zwiastun jest faktycznie dość słabo zmontowany. Ale ogólnie polecam się przejść do kina, no chyba że oczekujesz świetnej komedii - a w tym Machulski się specjalizuje - to wtedy nie mogę polecić.
mam zamiar iść na to do kina w ten weekend, chociaż od dawna uważam, że promowanie jednego filmu poprzednimi tego reżysera od razu daje -* do oceny, bo tak się reklamują słabiaki, potrzebujące wsparcia hitu.
A ostatnie filmy Machulskiego no... były słabe.
Lord Bart napisał:
A ostatnie filmy Machulskiego no... były słabe.
-----------------------
Znaczy o których mówisz? Bo z trzech ostatnich filmów przed Voltą mamy: Ile waży koń trojański? (2008), Kołysanka (2010) i Ambassada (2013).
Ile waży koń trojański? to faktycznie słaby i źle pomyślany film.
Kołysanka za to jest bardzo dobrym filmem, który bardzo lubię i na którym świetnie się bawiłem. Choć inna sprawa, że jako serial - bo pierwotnie miał to być serial - mogłaby się lepiej sprawdzić.
Ambassada - z nią jest taka kwestia, że prawie cały film jest tylko średni, ale za to końcówka filmu jest rewelacyjna! Z takiego połączenia więc wychodzi całkiem niezły film, który uznaję za jeden ze słabszych filmów Machulskiego, ale tak czy siak byłem po nim usatysfakcjonowany.
Więc z twierdzeniami o ostatnich słabych filmach bym nie przesadzał
Świetny film, jeden z lepszych w tym roku. Szybki, lekki i o miłosci. Ma też to czego zabrakło w kilku ostatnich F&F.
Warto sie kopsnać.
I muza świetna !!
Rewelacja. "Baby Driver" Jak do tej pory dla mnie film roku. Panowie od F&F mogą się uczyć że można zrobić świetny film z pościgami bez wodotryskó i przekombinowania. I dla innych, że można zrobić film o miłości bez "bzykanka". Niby lekki, a trzyma w napięciu od początku do końca, ciekawa historia ktora nie jest prostą zrzynką z tego co widzieliśmy. I satysfakcjonujące zakończenie. No i muza - kompletnie i całkowiecie NIE moje klimaty, ale pasyje i słuch się świetnie.
No i świetny (jak zwykle) Kevin Spacey na dodatek.
Nb. leci już któryś z kolei tydzień, a sala dalej pełna.
I jeszcze widziałem "Ja, Łajdak 3" (kompletnie nie mam pojęcia jaki to ma polski tytuł). Trzeci film z serii, a nic nie traci, nawet bym powiedział, że zyskuje. Swietne nawiązanie do SW i paru innych filmów, śmieszkowanie z wielu rzeczy, w tym z podziału na klasy w samolotach do tego świetna ścieżka dzwiękowa - muzyka z lat 80-tych - od M. Jacksona po Dire Straits, poprzez A-ha, Nenę itd. Świetna zabawa nie tylko dla dzieci.
Ten film jest ojej, ojej, och i ach. Czysty miód na moje serduszko.
(to wyrażenie chyba nie tak powinno być)
Ale od początku. Zapytany o to, jakiego gatunku kina nie lubię najbardziej, kino gangsterskie umieściłbym wysoko. Nie wiem, czy na pierwszym miejscu, bo ma silną konkurencję w postaci filmów wojennych i komedii, ale zdecydowanie jest to ta pula, z której bym wybierał. No po prostu mało co mnie w życiu tak nudzi jak oglądanie filmów o gangsterach.
Od każdej zasady są oczywiście wyjątki, i w tym przypadku zaliczam do nich filmy Guya Ritchiego. Przekręt, RocknRolla czy Porachunki to świetne filmy. Wszystkie mają lekko komediowe podejście do tematu i to idealnie tam pasuje (mimo że możnaby powiedzieć że to miks dwóch z trzech najmniej ulubionych przeze mnie gatunków xD). W każdym razie, twórczość Ritchiego szanuję jak szalony, bo oprócz ww. filmów nakręcił on dwa świetne Sherlocki czy Man from U.N.C.L.E. Ogólnie uważam, że ten człowiek kręci same dobre filmy i jego nowej twórczości przyglądam się z uwagą.
Stąd też chyba nie dziwi, że na "Króla Artura" wybierałem się do kina jeszcze przed obejrzeniem trailera, a po jego obejrzeniu - wybierałem się z entuzjazmem Trochę czasu od premiery mi to zajęło, bo w ostatnie weekendy miałem sporo zajęć, a to jest okres kiedy zazwyczaj chadzam do kina. Niemniej tego filmu nie mogłem przegapić, więc w końcu się wybrałem, łapiąc go tuż przed wyjściem z wrocławskich kin.
Nie spodziewałbym się, że film o przygodach Króla Artura można nakręcić z takim gangsterskim zacięciem, bo ten duch w filmie jest mocno obecny. I tak samo nie spodziewałbym się, jak dobrze to będzie grało. Mamy tu zdecydowanie inne podejście do legendy arturiańskiej, odważne i ciekawe. I dobrze, bo klasyczna opowieść jest już czymś mocno wyeksploatowanym.
Film jest poważny, tam gdzie ma być poważny, ale znajdzie się w nim też szczypta humoru. Sczypta, nie cała taczka, i to humoru pasującego do klimatu filmu. Takich proporcji życzyłbym sobie w większej ilości filmów.
Obsada aktorska daje radę od A do Z - Jude Law jako Vortigern jest fenomenalny, tak samo zresztą jak magiczka, sir Bedivere, Goosefat Bill, czy w końcu sam Artur. Obawiałem się nieco czy Charlie Hunnam podoła - podołał jak najbardziej. Tu nie ma słabego punktu.
Polecam wam iść do kina na ten film, póki jeszcze go grają, czyli pewnie do czwartku Warto. To jest blockbuster warty obejrzenia. (a więc, jako że żyjemy w świecie głupich ludzi, wtopił on w box offisie koszmarnie)
U mnie Arti leci przynajmniej do przyszłego czwartku. U nas zdecydowanie publika polubiła ten film, patrząc po ocenach na fw oraz fakcie, że po przeniesieniu filmu na małe sale w kolejnym tygodniu nie dość, że go nie zdjęto, to przeniesiono na sale większe. Także na świecie słabo, u nas spoko. No i przy Artim - nie zapominajmy o muzyczce. Obok PiB w tym roku nic nie kojarzę lepszego, może jakaś nominacja...?
PiB ?
Baby driver ma fajową muzę.
Piękna i Bestia. Baby Driver to jednak zbitka utworów już znanych wcześniej, fakt, zgrabnie wplecionych, ale za mało tam wkładu własnego.
Khem, ale w kwestii oryginalności, to mówisz o filmie z 1991 roku?
W PiB ze dwa songi były nowe, do BD też napisano dwie piosenki, reszta to już rzeczy znane, także oryginalności w obu przypadkach było niewiele. Niemniej więcej wysiłku widzę, że włożono w PiB. To zresztą już i tak nieważne, bo po muzycznej jak dotąd posusze w 2017 w filmach (poza Królem Arturem) na czoło wychodzi Zimmer z Dunkierką.
Pierwszy trailer - "łooo, będzie grubo...". Po kolejnych - "to wszystko jest jakieś takie bezjajeczne... No i PG13?" Także mieszane miałam uczucia, udając się na ten film. Co prawda recki kosmiczne, ale niemalże wszędzie, nawet w recenzjach pozytywnych podnoszono jedną bolączkę filmu, która dla wielu ten film skreśliła - brak zarysowanych bohaterów, przez co trudno nam z którymkolwiek z nich się zżyć/któremukolwiek kibicować, w efekcie czego film odbieramy bezemocjonalnie. Po tym, szczerze mówiąc byłam przekonana, że filmu nie kupię, bo dla mnie to bohaterowie zawsze są na pierwszym miejscu. I jakże się myliłam...
Określiłabym go przede wszystkim jako hołd złożony wszystkim bezimiennym żołnierzom, ginącym w filmach wojennych (a może i ogólnie), których nikt nie dostrzega, bo uwaga jest skupiona na tych kilku głównych bohaterach, którzy najczęściej się czymś wsławili, dlatego mają swoje filmy. Po drugie to nawet nie film o wojnie, a o instynkcie samozachowawczym, co doskonale daje się odczuć.
Brak zarysowanych bohaterów nic a nic nie przeszkadza w zagłębieniu się w film czy kibicowaniu bohaterom. Tu nawet nie o to chodzi. Różnymi zabiegami spowodowano, że można autentycznie poczuć się, jak jeden z bezimiennych żołnierzy, być w akcji tu i teraz. A jest to zasługą wielu elementów. Pierwsze i najważniejsze - muzyka i dźwięk robią jakieś 80% filmu. Zimmer ma co najmniej nominację, a w tym momencie prawdopodobnie to najlepszy soundtrack roku. Od początku trzyma widza w napięciu aż do finału, przez cały film. Kto pójdzie ten się sam przekona. Nominacje będą także za dźwięk. Muszę się przekonać na własnej skórze jak złowieszczo muszą brzmieć nadlatujące myśliwce w IMAXie. W zwykłym kinie i tak były ciary. Te dwa elementy budują cały klimat i ciągle towarzyszące napięcie.
Autentyczność wynika także ze znakomitych efektów specjalnych. Powiem szczerze - nie wiedziałam, gdzie użyto CGI. Gdyby mi ktoś powiedział, że wszystko było praktyczne to bym uwierzyła. Tonące statki, rozbijające się samoloty - nie kojarzę filmu wojennego, który ukazywałby to tak naturalnie.
Wisienką na torcie dla mnie jest jednak to, co się dzieje nie na ziemi, lecz w przestworzach. Ujęcia ze skrzydła samolotu są przepiękne, bitwy powietrzne to majstersztyk, bo są pokazane bez fajerwerków, w taki "zwyczajny" sposób. I w tym największa ich siła.
Brak tu heroicznych czynów (choć końcówka jest lekkim zgrzytem i przegięciem, ale przymykam oko), większość filmu to pokazywanie, jak bohaterów pcha wola przetrwania.
O aktorstwie niewiele można napisać, zważywszy na fakt, że świadomym wyborem reżysera było odsunięcie uwagi od bohaterów. Nikt nie irytował, nikt nie wypadł sztucznie, znaczy, że wszystko było ok.
Zgrzyty są, dlatego nie widzę w nim filmu na 10/10. Niestety, o ile znakomita większość filmu trzyma w ciągłym napięciu są ze trzy momenty uspokojenia, które ocierają się o tani, gibsonowki patos. Szczególnie ostatnie 10-15 minut filmu, które można było sobie darować, bo aż nie pasuje do znakomitej reszty. Film mógłby spokojnie skończyć się w momencie początek spoilera gdy Branagh oświadcza, że zostaje pomóc Franzuzom. Heroiczny czyn, ale bez patosu. Byłoby pięknie koniec spoilera.
Ale to i tak nie niszczy filmu jako całokształtu. Pokazuje, że PG13 nie jest barierą w pokazywaniu wojny, jesli zabierze się za to utalentowany zespół ludzi. Myślałam, że poprzeczka po Hacksaw Ridge (w kwestii pokazywania okrucieństwa) jest dla Nolana postawiona za wysoko. A on pokazał, że można pokazać to lepiej bez wylewających się flaków.
9/10
Cieszę się, że się zgadzamy
Ja też nie zauważyłem, gdzie było użyte CGI
Idę jutro, to mi nie spoilerować. No!
CGI to pewnie dlatego trudno zauważyć, że go praktycznie nie ma. Samoloty oryginalne (prawie, bo latających Mk.I czy Emili to nie ma), okręt też prawdziwy tylko trochę podrasowany.
Szkoda tylko, że u mnie na wiosce technika kończy się na Real3D. IMAXa niet
Po 28 dniach poza domem i miesiącu bez kina i filmów, dzisiaj udało mi się zobaczyć tylko dwa filmy.
Dunkierka w IMAX 2D
http://star-wars.pl/Forum/Temat/21722#684938
Czym Chata Bogata
Kolejna fajna komedia francuska, choć już z nieco bardziej stonowanym humorem - nie takim jaki powoduje we mnie sentyment do komedii z Francji, ale wciąż na poziomie
7/10
Mam nadzieję że Spider-Man wróci od piątku do IMAXu, a jak nie to nadrobi się go w zwykłym 3D
Swoją drogą, jest coś wartego nadrobienia z ostatniego miesiąca?
Qel Asim napisał:
Swoją drogą, jest coś wartego nadrobienia z ostatniego miesiąca?
-----------------------
Ja bym polecił Voltę - stwierdzam, że w sumie przeszedłbym się drugi raz - ale jak dobrze pamiętam, nie oglądasz polskich filmów
Za to niedługo do kin wchodzi Atomic Blonde stworzone przez współtwórcę Johna Wicka. Jako, że John Wick (przynajmniej ten drugi) Ci się podobał, to i Charlize Theron jako żeński Wick powinna się sprawdzić.
Z tych, co jeszcze lecą to Król Artur, Spider-man i To przychodzi po zmroku koniecznie. Auta 3 też są bardzo spoko. I Baby Driver. Generalnie spoko rzeczy teraz lecą. A z tych, co już nie grają to musiałabym sobie przypomnieć.
Artura widziałem miesiąc temu - fajny.
Auta to coś co niekoniecznie mnie interesuje - zwłaszcza że to dość długa bajka, a ja nie widziałem poprzednich części (nic co związane z motoryzacją nie jest dla mnie ciekawe).
To przychodzi po zmroku. Mówisz że koniecznie? No to spróbuję jak mi się uda.
Baby Driver - może.
Spider-Man raczej do IMAXu nie wraca, więc pójdzie się w piątek na zwykły seans.
Dziękuję Evening!
Miałam na myśli wszystkie trzy filmy, bo każdy ma to coś, z czego ten ostatni jest najbardziej specyficzny i może najmniej Ći podejść. Mocno traktuje o ludzkich wyborach w ekstremalnych warunkach, mocno nastrojowy, ale dość spokojny. Reklamowany błędnie jako horror, tak naprawdę psychologiczny thriller.
A co do nadrobienia? W maju warci byli Strażnicy (ale to oczywiste), błędnie reklamowane jako film o trójkącie milosnym Przyrzeczenie, niezłe Jutro będziemy szczęśliwi i Zwyczajna dziewczyna. Czerwiec to niezła Wonder Woman,bardzo dobre Auta i Król Artur, urocza komedyjka francuska Facet do wymiany. Multipleksy nie puszczały Lady Makbet, a ttailer był obiecujący. Kiedyś to obejrzę. Lipiec to Dunkierka, ale wiem, że Ci nie podeszła. I poza wymienionymi Rock Dog okazał się całkiem przyjemna kreskowka. Poza tym też jeszcze nie wszystko widzialam.
Nie no, nie było mnie tylko 28 dni.
Gdzie tam maj i Strażnicy Galaktyki byłem na nich dwa razy w IMAX, w tym raz na maratonie obu części
Jutro będziemy szczęśliwi też widziałem, podobnie jak i Wonder Woman (IMAX 2 razy). Na resztę nie mam kiedy iść chwilowo lub już nie leci w kinach.
Niemniej patrząc po aktualnym repertuarze kin, dużo nie straciłem a większość tych które chciałem zobaczyć jednak i tak widziałem
Przy okazji - w polskich filmach jest okrutnie słabo, także nie mam co polecić
Bardzo zabawna bajka, ładnie odzyskująca klimat pierwszej części, ze sporą dawką ubawu dla starszych. Może się nie podobać Prawdziwym Menciznom (TM).
Młodzież przedgimnazjalna też wyszła ubawiona.
Film co prawda dosyć stary i znany , ale jak była sznasa zobaczyć go w kinie na dużym ekranie, to nie wahałem się ani chwili. W ogóle to co miesiąc mają wyświetlać kolejnego Miyazakiego.
Film mimo upływu lat się broni, tak pod względem historii, jak i animacji - trochę się obawiałem jakości, ale chyba zafundowano nam cyfrową, odświeżoną kopię. A sama opowieść o małej wiedźmie ciągle jest sympatyczna i pogodna, dedykowana dla dzieci ale trafia i do starszych, z uniwersalnym przekazem że bycie wrażliwym nie zawsze prowadzi do porażki. I z poboczną lekcją szacunku dla starszych i dorosłych. I oczywiście dodatkowym atytem jest przesympatyczny śierściu Jiji.
Film wyświetalno w średniej sali, kóra była pratycznie wypełniona w 80% - przekrój wiekowy od 6 do 70, ja byłem w strefie stanów średnich - fajnie było zobaczyć że przyszły całe 3-pokoleniowe rodziny rodziny, a najmłodsze dziewczynki zabrały do kina ze swoje pluszowe maskotki - koty Jiji.
Gdzie to puszczają w kinach? Jakie filmu jeszcze polecą?
No u mnie [patrz podpis]
Będzą jeszcze grali "Castle in the Sky", "Nausicca", "Spirited Away" i "Latajacy zamek Hauru" - tak do końca roku.
Leć fo kina na Atomic Blonde. Będziesz zachwycony początek spoilera są cycki i momenty koniec spoilera.
Więcej o tym i o Spider-Manie później
Dla Barcika to może być nieco za mało, by iść do kina, ale za to dla mnie... Dorzuć dobre strzelaniny i mordobicia, na których widać co kto robi, a pójdę!
(Zgrywam się. I tak zamierzam iść na ten film od dawna)
Dorzucam!
Ja nawet trailera nie widziałem. Tak jakoś przedwczoraj Verg o tym filmie wspomniał, a wczoraj rodzina coś nawijała to poszedłem.
Trochę serialu The Americans z dużo większą domieszką Johna Wicka, tak bym ten film określił w skrócie. Jak dotrę do domu to napiszę coś więcej, o ile znajdę chwilę
w początek spoilera Brazzers House koniec spoilera też są, ale czy biegam i krzyczę o tym do ludzi?
Nie słyszałem o tym filmie, zerknę, jeśli chodzi o momenty to będę dzisiaj oglądał GoT. Więc | |(o)(o)| | chyba też...
PS. Naprawdę gdzieś dałem dowód, że w kinie interesują mnie akurat te dwie wymienione przez ciebie rzeczy?
The Americans z Charlize w miejsce Keri? Hmmmm. Może nie będę czekał do emisji w TV...
Całkowity spontan, film bez kontekstu, seans w kinie nawet bez oglądania trailera.
Film porwał mnie od samego początku. Czułem się tak jakbym oglądał tę scenę -->
https://drive.google.com/open?id=0B5uLUnPTIckbbERyazNWc0laaWM
z serialu The Americans (Zawód Amerykanin), czyli jednego z niewielu seriali który śledzę (za parę dni zaczynam oglądać hurtem sezon 5).
Co prawda realia tamtych czasów lepiej oddaje serial, to i w Atomic Blonde twórcy się postarali i czuć tę ponurą, brudną komunistyczną rzeczywistość.
Akcje dość wyważone - to nie John Wick 2, gdzie trwa nieustanne napierdzielanie się, film jest urozmaicony o spokojniejsze momenty, lecz chwile z szybszą akcją bardzo cieszą. Fabuła też spoko - pod koniec filmu dzieje się tyle rzeczy że aż miło - już widz myśli że historia zamknięta, ale jednak nie. Po tym filmie przychodzi ochota by poczytać książkowy pierwowzór.
Co tu więcej pisać...? Do kin marsz!
9/10
P.S. Jeszcze zarzucę sparafrazowanym cytatem: "(...) myślimy że działamy w dobrej sprawie, po czym budzisz się pewnego ranka i widzisz że jesteś tylko małym pomagierem szatana(....)."
Znaczy, nadal jest to film ok, ale po tym, jak obiecujący był trailer to trochę załamka. Nastawiałam się na Johna Wicka i pewnie dlatego mnie zawiódł, bo skalą intensywności dorównują mu może ze dwie sceny. Jest klimat (+ za umiejscowienie w danym kontekście historycznym), jest fajna muzyczka, ze dwie konkretne sekwencje akcji, no i początek spoilera panie się ładnie migdolą koniec spoilera. Ale postacie mnie zawiodły (ani Theron, ani McAvoy nie pokazali tu nic szczególnego), tempo filmu czasami strasznie siadało (pierwsza połówka dość męcząca) i powoli się rozkręcał. Także takie 5/10
Evening Star napisał:
tempo filmu czasami strasznie siadało (pierwsza połówka dość męcząca) i powoli się rozkręcał.
-----------------------
Co???!
Właśnie opuściłem salę kinową po drugim seansie, a tu takie coś na Bastionie czytam.
Pierwsza połowa filmu jest cholernie dynamiczna. Pierwsze 20 minut to rakieta mocniejsza od pierwszej połowyTFA. W środku faktycznie jest lekka stagnacja, ale końcówka to znowu hipernapęd na pełnych obrotach.
Oglądałaś kiedyś serial The Americans (Zawód Amerykanin)? Ewentualnie film Szpieg?
Tam dopiero akcja się powoli rozkręca, a oba przypadki są dla mnie bardzo na plus.
Jak na standardy kina szpiegowskiego tempo jest cholernie szybkie cały film
Świetny film. Dla tych nieustannie nostalgiujących za latami 80 pewnie jeszcze świetniejszy. Bawiłem się na nim jak dzik w obierkach. Mega klimat, muzyka, fabuła, sceny walki, Charlize i McAvoy to instytucja która nie zawodzi, ale do tego mamy też przewspaniałą Sofię Boutellę <3, czy na drugim planie Johna Goodmana czy Toby`ego Jonesa. Słowem: bardzo dobra obsada.
Film jest klimatyczny, ciekawy. Porównuje się go do pierwszego Johna Wicka, i coś w tym jest (w końcu to ten sam reżyser). Ja ze swojej strony gorąco polecam.
No nieźle
To robi się niebezpieczne - znowu się zgadzamy
Grunt że film świetny, jak już wcześniej pisałem - BASTIONOWICZE DO KIN MARSZ!!!
To prawda. Ale spokojnie, byle do grudnia - wyjdzie E8 i zapewne nasze opinie będą tak różne od siebie jak tylko się da
Świetny film. Dla tych nieustannie nostalgiujących za latami 80 pewnie jeszcze świetniejszy. Bawiłem się na nim jak dzik w obierkach. Mega klimat, muzyka, fabuła, sceny walki, Charlize i McAvoy to instytucja która nie zawodzi, ale do tego mamy też przewspaniałą Sofię Boutellę <3, czy na drugim planie Johna Goodmana czy Toby`ego Jonesa. Słowem: bardzo dobra obsada. [2]
To jest MÓJ Berlin, taki jaki poznałem i pokochałem, jeszcze z murem, subkulturami koło Gedachtniskirche / ZOO Bahnhoff, bucami w mundurach na przejściach itd. No a jak na początku leciał "Blue Monday" New Order - "dzik w obierkach to słabo powiedziane. A potem cała reszta - "099 Luftbalons" Neny i to w dwu wersjach... [nb. drugi film w 2017, z tą piosenką - była w "Ja Łajdak 3"], Quenn, Bovie, Falco... A jeszcze na koniec leciały "wybredne konie" Wysockiego... I sama historia, dobrze przedstawiona, opowiedziana i zagrana, nie starająca się obrazić inteligencji widza. Z rozsądnym twist plotem. Rzedkość w dzisiejszych czasach.
Ale rozumiem Evening - jak ktoś się spodziewał (po trailerze) czegoś w rodzaju skrzyżowania Avengersów i Johna Vicka to nie, to nie jest taki film.
Finster, you made my day!
Wiesz czemu?
Bo siedzę właśnie w schronisku w górach, zmoczony deszczem pomimo peleryn itp, podczas swojej samotnej eskapady. Wchodzę na Bastion i widzę Twój post.
Wszystkie te utwory które wymieniłeś, a które występują w filmie pamiętam z dzieciństwa, wtedy w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku jeszcze wciąż były często słyszalne.
Niemniej nigdy nie ogarniałem ich tytułów
A teraz dzięki Tobie mam te tytuły. Ta muzyczka od kiedy zobaczyłem Atomic Blonde nabrała dla mnie dodatkowego sentymentu - tak jak Tainted Love które występuje w filmiku z serialu The Americans do którego link wrzuciłem powyżej.
Krótko mówiąc, Finster dziękuję!!!
Jak skończą grać Valeriana i będzie jeszcze w kinie AB to pójdę
Idź konieczne!!!
Potwierdzam ja, potwierdzają też Shedao i Finster - film jest świetny!
Nie czekaj aż Valerian zniknie, bo to AB miał premierę wcześniej i jest ryzyko że Valerian przetrwa nieco dłużej.
Inna sprawa że w naszym kraju science-fiction jest niedowartościowane i film może zniknąć tyk szybko jak Star Trek Beyond.
W każdym razie, pędź do kina na Atomic Blonde!
Idź koniecznie! Ja poszedłem tak trochę bez przekonania, bo z trailerow wynikało że będzie to jakaś kalka filmu o superbohaterce ew. John Wick w spódnicy, ale nie, to solidne, świetnie zrobione kino szpiegowskie.
A jednak wysupłałem skądś kasę na ten film
Film będący dziełem współtwórcy Johna Wicka, gdzie trailer przypominał Wicka tyle że w wersji kobiecej, a do tego kapitalna obsada: Charlize Theron, James McAvoy, Sofia Boutella, Till Schweiger czy Toby Jones. Seans więc obowiązkowy!
I zadowalający: mamy dużo zabijania w stylu Wicka, dużo walk, dużo Charlize Theron, dużo McAvoya, dużo klimatu NRD, dużo agentów Stasi, dużo świetnej muzyki, trochę komunizmu, trochę lesbijskiego seksu, a przede wszystkim: kupę dobrej zabawy!
Fabuła opowiada o... czy jest sens o tym pisać, skoro fabuła jest tu pretekstowa? Aczkolwiek trzeba przyznać, że jest dużo bardziej rozwinięta niż w Johnie Wicku, tyle że niepotrzebnie. Bo bądźmy szczerzy, w takim filmie to nie zawiłość fabuły mnie interesuje a najbardziej sceny nawalanki czy pościgów samochodowych z "I Ran (So Far Away)" w tle, A szpiegowska intryga? Pff, lesbijskie numerki i dobra muzyka dużo bardziej przykuły moją uwagę, jak chyba prawie każdego.
Aktorstwo na plus - Theron, Boutella, a przede wszystkim McAvoy który zagrał najzabawniejszą postać w filmie z najlepszymi dialogami. Ciekawie wypada porównanie Wicka z Lorraine Broughton: oboje zabójcy z zimną krwią, ale tak jak postać Reevesa jest przy tym sympatyczna i w miarę życzliwa ludziom, tak postać Theron jest raczej zimna i antypatyczna.
Muzyka to rewelacja - A Flock of Seagulls, Nena, Kaleida, nawet Mansona chyba usłyszałem! W przypadku Neny i Kaleidy mamy aż 2 wersje "99 Luftballons": oryginał, przy kapitalnej scenie tortur w wykonaniu Stasi, oraz świetny remix Kaleidy:
https://www.youtube.com/watch?v=OWiigbnIprs
Jest jednak parę minusów: niepotrzebne podkreślanie realiów historycznych, gdzie, pomijając już to że irytuje mnie zakłamywanie znaczenia upadku Muru Berlińskiego dla upadku komunizmu, to w tym akurat filmie było to niepotrzebne. Podobnie niepotrzebne było zbytnie zakręcanie fabuły: koniec końców nie zrozumiałem, na czyje zlecenie zabito Gascoigne`a oraz kto w końcu dorwał ten zegarek
No i startu do Johna Wicka Atomic Blonde jednak nie ma: oba Wicki są lepszymi filmami, a jako pastisz kina szpiegowskiego lepiej od AB sprawdza się Kingsman.
Nie zmienia to jednak faktu, że Atomic Blonde to świetny film, który z przyjemnością mogę polecić
- oraz kto w końcu dorwał ten zegarek
początek spoilera CIA koniec spoilera
Annabelle: Creation
Zastanawiałem się, jak można zrobić prequel prequela, tak żeby był sensowny i nie okazał się gniotem Jak się okazało jest to możliwe, chociaż nie bez ofiar. W świetle "Annabelle: Creation", pierwsza "Annabelle" dużo traci, zarówno pod względem klimatu jak i historii, przy jednoczesnym zyskaniu nowej głębi.
Schemat mojego ulubionego klasycznego horroru, rodem z "Zemsty po latach", został w pełni zastosowany przy jednoczesnym wprowadzeniu dwóch głównych bohaterek zamiast jednego. Obie dziewczynki spisały się aktorsko na medal. Wystrój wnętrz i ścieżka dźwiękowa idealnie dopasowane.
Najlepszy horror jaki widziałem w tym roku
9,5/10
Alibi.com
Komedia roku!!!
Tak zacznę nieco dłuższą wypowiedź na temat tego filmu. Miałem iść na niego już ponad tydzień temu, ale drugi seans Atomic Blonde wygrał. Swoją drogą dzisiaj miałem dylemat czy przypadkiem znowu nie odpuścić Alibi i pójść na Atomic Blonde trzeci raz i na całe szczęście, przy całym maniakalnym zachwycie Atomic Blonde jednak porzuciłem ten pomysł i poszedłem na niesprawdzone Alibi.
Komedia romantyczna? Nic bardziej mylnego Oczywiście nie znaczy to że takowych wątków nie było, bo jednak cała fabuła się kręciła wokół love story, ale to wszystko było ubrane w świetnie dopasowany smoking klasycznej farsy.
Alibi oprócz swojego sytuacyjnego charakteru, rodem z komedii teatralnych takich jak Mayday, miała też wiele elementów z których każdy z nich był powodem do głośnego parsknięcia śmiechem. Darth Vader, Thor, Assassin`s Creed, to fan-fajerwerki ładnie i bardzo naturalnie wkomponowane w farsę, które wraz z innymi bombami takimi jak akcja z kotem, uchodźcami czy (nie)naćpanym arabem stworzyła bardzo spójny obraz prawdziwej, rozrywkowej bomby atomowej!
Film obowiązkowy dla każdego kto chce się pośmiać, niezależnie od wieku
Ocena? Oczywiście 10/10 <3
Trzeci film to Mroczna Wieża, ale o niej osobno w temacie jej poświęconym.
Kolejność oglądania:Annabelle, Wieża, Alibi
A ja muszę ponadrabiać bo nie było mnie i nie miałem czasu. Dzisiaj na alibi, jutro na Wojnę o planet małp, potem Wieża i zobaczymy co tam bdzie lecieć wieczorami XD
Ja nadrabiam od 21 lipca zaległości jeszcze z czerwca. Wszystkie bajki mi do nadrobienia zostały - chyba już mi się nie uda ich nadrobić bo w piątek znowu na dwa tygodnie wyjeżdżam
Niemniej z filmów dla starszych widzów zobaczyłem już wszystko co chciałem i teraz tylko dobijam i ewentualnie powtarzam co lepsze filmy
Alibi OK. Dzisiaj Wojna o planetę.
Ja odpuszczam animowane (nie lubię, chyba że są w starym stylu jak Król Lew XD) i polskie komedie też odpuszczam.
Ale i tak trochę tytułów mi umyka - brak czasu...
Ja cyfrową animację lubię, niemniej chwilowo odpuszczam ze względu na czas. Zaś polskie filmy odpuszczam z zasady
No właśnie ten czas, a w zasadzie jego brak XD
Ale nie jest źle u mnie 60 tytułów, 67 wizyt w kinie.
Ale dzisiaj już odpuszczę nadrabianie i siądę do książki...
Powiem szczerze że do 31.12.2016 roku liczyłem ilość seansów.
Już wtedy po 2 miesiącach karta Unlimited mi się spłaciła
A teraz nie liczę, tylko korzystam ile wlezie i kiedy mogę
Qel Asim napisał:
A teraz nie liczę, tylko korzystam ile wlezie i kiedy mogę
-----------------------
Mówimy o filmach czy o sexie ?
Annabelle mnie rozczarowała, Wieża to już w ogóle, ale Alibi to faktyczne cudo i dużo śmiechu. A nawiązania, o których piszesz (w sumie jeszcze pościg a`la F&F) pojawiają się w filmie trochę później, przez co komedia zyskuje pod koniec jeszcze bardziej. I fakt, że jest to komedia francuska w bardzo amerykańskim stylu i to wyszło choć ma momenty żartów bardzo niskich lotów jednak.
Z tego roku z komedii to jeszcze do nadrobienia warto również francuską Facet do wymiany (nie sugeruj się dennym tytułem) oraz absolutny sztos komediowy Małżeńskie porachunki.
Myślę że w przypadku Annabelle to kwestia podejścia. AC była w sumie to całkiem spokojnym horrorem, nie to co Obecność 1 i 2 czy pierwsza Annabelle. Jak dla mnie AC lepiej pokazuje dlaczego lalka stała się katalizatorem dla działania złych mocy. Wyjaśnienie z A1 było wystarczające, ale w świetle AC okazuje się bardzo partykularne i nie oddające sedna problemu.
O powrocie do mojego ulubionego schematu starego domu i klasycznych elementów horroru nie pomnę - tego mi brakowało w A1
Tytuł taki se.
Ale film jest świetną komedią sensacyjną. Ubaw na 102 choć tło wydarzeń już śmieszne nie jest. Filom na drugim planie mocno kpi z absurdów pewnych obecnych zachodnioeuropejskich standardów.
Świetna rola Mace`a Windu i Deathpoola a i Zerg doskonały.
Polecam.
8,5/10
Jak czas pozwoli to kopsnę się jeszcze raz.
Tytuł oryginalny jest OK, ale polskie tytuły filmowe muszą być tłumaczone artystycznie...
Może angielskie słowo w polskim tytule zwiększa ilość osób idących na film. Samo tłumaczenie dialogów też miejscami odbiega od oryginału. Ale jest ogólnie OK.
To jest tak - "Hitman" to faktycznie "Zawodowiec" (jak Leon ) Ale nie można bylo zostawić w oryginale całości? Dosłowne tłumaczenie też było by do bani - "Ochroniarz Zawodowca", niby można - i tak lepiej niż to co zrobiono w rzeczywistości z tym tytułem.
No dokładnie, Mace i Martwy Basen są klasą sami dla siebie, ubaw na 102 a scenki jak ta w sklepie z narzedziemi to cót, miut i orzeszki.
No po prostu trzeba zobaczyć.
Rewelacyjna komedia w stylu "Stinga" na dodatek utrzymana w klimatach Południa. Czyli jak obrabować kasę z wyścigów NASCAR tak, aby nikt nie był poszkodowany początek spoilera za wyjątkiem firm ubezpieczeniowych, ale kto ich lubi koniec spoilera
Mamy świetnego Tatuma, Kylo Rena bez Ręki początek spoilera (ale na koniec dostaje mechaniczną rękę po dziadku ) koniec spoilera i Craiga, który jest klasą sam dla siebie. Z początku rozkręca się wolno, ale końcówka to pełen odlot. Kylo próbuje naśladować południowy akcent, co mu wychodzi tak średnio (znaczy: można zrozumieć co mówi), filmowe Rednecki są głupie ale jednoczesnie sympatyczne jak typowe Rednecki (zabawy plenerowe Rednecków [jak np. rzut deską klozetową do celu] mogą być trudne do ogrnięcia poza Dixielandem), a ulubioną zabawą małych dziewczynek jest naprawa silnika razem z ojcem.
W filmie jest "rasizm" bo Afroobywatele to niezbyt inteligentni ochroniarze występujący w tle, lub siedzący w więzieniu kryminaliści.
Zdecydowanie polecam, solidne 8.5/10
A nawet dodałbym +1 za miejsce akcji
A u nas nawet zapowiedzi polskiej premiery nie ma 😭
Pal licho seksy. Bardzo dawno żaden thriller tak mnie nie wciągnął w kwestii fabuły i rozsupływania jej. Nawet jeśli coś się przewidziało to finał i tak zaskakujący. I właśnie w scenariuszu największa siła filmu. Plus symbolika otoczenia. Muzyka w punkt i naprawdę świetnie zagrane (Renier!). Naprawdę filmik czysta przyjemność, ścisła topka tego roku (a może i u mnie najlepszy w tym roku?). W każdym razie nie sugerować się ocenami na FW absolutnie.
9/10
Ale chyba każdy tak ma, że są pewne filmy, które latami chce obejrzeć, ale jakoś tak go omijają, albo zaczyna oglądać i nie kończy z różnych względów, czy nawet widział kontynuacje, ale oryginałów nie. Mam taką listę filmów, o których wiem sporo, widziałam czasami fragmentami większość, ale „po bożemu” od początku do końca nigdy ich nie obejrzałam. I ostatnimi czasy udało mi się kilka takich klasyków w końcu po ludzku zaliczyć.
Obejrzałam dwie pierwsze „Szklane pułapki”, oryginalnych „Pogromców duchów” i „Mumię” (tą z 1999 r.). Byłam zaskoczona jak niewiele mi brakowało w przeszłości (w kawałkach) do obejrzenia całych pułapek.
Każdy z tych filmów okazał się przyjemnym, lekkim, rozrywkowym seansem, wszystkie były zabawne i moim zdaniem nadal się bronią. Wydaje mi się, że każdy z tych filmów zasługuje na nadany mu status kultowego. Najbardziej podobały mi się pułapki, natomiast najmniej do gustu przypadli mi pogromcy (choć i tak byli fajni), ten film też najbardziej się zestarzał jeśli chodzi o efekty.
A spoza takich staroci to widziałam niedawno i mi się podobał „Kapitan Phillips”. Ostatnie minuty w wykonaniu Hanksa (już po uwolnieniu) były świetne.
Obejrzałam też „Szklaną pułapkę 4.0”, która choć miejscami już nieźle przesadzona, to nawet zaskakująco udana, jeśli chodzi o ten gatunek. Myślałam, że będzie gorzej.
Mogłabym się w sumie bardziej rozpisać o tych filmach, ale wolę oszczędzać czas na obejrzenie kolejnych zaległości ;P
Czwartą Pułapkę da się oglądać (zwłaszcza kiedy momentami nie skupia się na Brusie), piąta to jest tragedia.
Ciekawość: A co z trzecią "Pułapką"?
Też można, ma nawiązania do pierwszej.
No i obejrzałam piątkę ostatnio. Dobrze, że w trakcie trochę poprasowałam, bo inaczej bym miała poczucie zmarnowanego czasu Choć muszę przyznać, że kilka dowcipów mnie jednak rozśmieszyło. A i jedno zarąbiste podwórko między starymi kamienicami było. Bardzo mi się podobało.
W sumie jako fan SW nie powinnam się dziwić jak bardzo różne poziomy mogą mieć filmy z tej samej serii
Maniaczką filmów jestem od niedawna, toteż na mojej liście jest całe mnóstwo filmów, które wydają mi się intrygujące i które chciałabym obejrzeć.
Nie przepadam za większością kinowych nowości. Albo nie interesuje mnie ich tematyka, albo wydają się być wszystkie na jedno kopyto, a te rozbuchane, pseudośmieszne amerykańskie widowiska zupełnie mnie nie interesują.
W starszych filmach dobre jest to, że poniekąd już czas zweryfikował, czy były warte zapamiętania czy nie.
Z ciekawszych oglądanych ostatnio:
Deszczowa piosenka - naprawdę zabawny i taki niesamowicie sympatyczny. Tylko Liny było mi mimo wszystko żal.
Skarb - bardzo fajny obyczajowo - komediowy polski film, nakręcony krótko po wojnie. Widoki ze zrujnowanej Warszawy robią duże wrażenie, podobnie jak warunki życia bohaterów. Ale mimo wszystko sporo w tym optymizmu i nadziei na lepsze jutro.
Nieustraszeni pogromcy wampirów - bardzo dziwnie oglądało się młodziutkiego Polańskiego i Sharon Tate wiedząc, co się wydarzyło później. Ale film jest bardzo dobry, zabawny (choć właściciel gospody obleśny straszliwie), a najfajniejsza jest gonitwa po zamku. Lubię filmy z akcją rozgrywającą się w zamku.
Mulan - niby ma trochę niedociągnięć, ale całość jest tak sympatyczna, a Mulan jest tak silną i uroczą bohaterką, że pewnie jeszcze nieraz do tego filmu wrócę
Pan Holmes - raju, jaki to był dobry film. Ian McKellen przechodzi samego siebie. Holmes w nieco innym wydaniu.
Zgon na pogrzebie - niezła brytyjska komedia z Tudykiem.
Madagaskar 3 - lubię tę serię, choć ta część chyba najsłabsza.
Wzorem Kassicy, nadrabiam dalej
Jak Ci się „Deszczowa piosenka” podobała to, jeśli nie widziałaś, koniecznie zobacz „Pół żartem, pół serio” („Some like it hot”)
Widziałam, świetnie się bawiłam! Uwielbiam ten film
Wow. Film, jakich myślałem że już się nie robi. Wszystko zrobione prawie perfekcyjne - gra aktorów (świetny Renner i dobra Olsen), montaż, zdjęcia... Z pozoru prosta historia kryminalna z podtekstem rasowym (życie tubylców ubogaconych przez przybyszy, różami usłane nie jest), ale jak opowiedziana. I jak myślimy że ominął nas finał, to dają nam rozwiązanie, ale prawdziwy finał dopiero nastąpi. I więcej nie powiem żeby nie zepsuć przyjemności z oglądania.
Film brutalny, poza zabijaniem ludzi zabija się futerkowe zwierzątka, jest też scena gwałtu (nie bezpośrdenio, ale wyrazista na tyle, że robi wrażenie). Wrażliwi powinni uważać.
Dla mnie kandydat do Oskara.
Będzie, jest czy był już w
kinach?
W Polsce najprawdopodobniej nie będzie w ogóle.
Ale, Hell or High Water było, więc czemu to by nie?
Ponoć "Logan Lucky" też nie będzie (?), nie lubią dystrybutorzy Drivera, Craiga i s-ki?
Hell or High Water miało nominację do Oscara za najlepszy film, nawet jeśli taki film słabo zarabia to jest na tyle duża reklama, że puszczają w sieciówkach. Wind River ma dobre recenzje, aktora i nawet tego samego scenarzystę co Hell or High Water, ale słaby boxoffice. Nie widziałam także w kinie żadnego trailera. Plus fw nie podaje daty premiery w Polsce, a Torbicka na jakimś festiwalu mówiła, że możemy być wdzięczni dystrybutorowi, że można ten film w Polsce oglądać na festiwalach, bo w kinach pewnie nie będzie (relacja widza z fw). Także, o ile nie zdobędzie nominacji, nie widzę go w kinach.
Logan Lucky chyba nawet miał trailery w kinach, ale nadal cisza o polskiej premierze. Ma recenzje, obsadę, ale... nie zarabia
Na liście mam jeszcze Lady Mackbeth, która nawet była długo reklamowana w kinach, ale premiery w Polsce także raczej nie bedzie. Co wyżej - dobre recenzje, ale nie zarabia.
Kina wolą kilka miesięcy trzymać jedną kreskowke, bo nowe nie wychodzą, a kreskówki zawsze dzieci będą oglądać. To samo horrory. Czasem lepiej wrzucić crapowaty horror zamiast takiego Wind River, bo przyjdą zawsze nastolatki.
Ostatnio miałem niewiele czasu by przesiadywać w kinie, inna sprawa że było sporo premier które mnie kompletnie nie interesują, więc w sumie dużo nie straciłem. Niestety Atomic Blonde już nie leci, a chętnie poszedłbym na trzeci seans - niestety nic co ostatnio widziałem nie zasługuje by pójść na to drugi raz, a szkoda.
Renegaci
Miało być wybuchowo i śmiesznie, a wyszło spokojnie i stonowanie. Film dobrze się oglądało, ale zaraz po wyjściu z sali kinowej zorientowałem się że kompletnie mnie niczym nie poruszył ani nie zaciekawił. Szkoda, bo potencjał był.
6/10
Barry Seal: Król przemytu
Zrobiony tak jak trzeba, ale też bez szału - aczkolwiek ten film przynajmniej częściowo zapada w pamięć. To już chyba 3 czy 4 film w ciągu ostatniego roku, oparty na prawdziwych wydarzeniach z przypałem - w tej kategorii oglądało mi się go najlepiej, chociaż też do rewelacji bardzo daleko.
8/10
Agentka specjalnej troski
Francuska komedia - czyli dla mnie pozycja obowiązkowa, zwłaszcza przy tym zestawieniu aktorów. Niemniej kurczę, znowu moja ulubiona ekipa zaliczyła spadek formy. Komedia bardzo przyjemna i lekka, ale niestety nie wywołująca we mnie salwy śmiechu.
7/10
Na pokuszenie
Zapowiadało się super - skandal, romans, thriller, dramat, dobra obsada. Kurczę i to wszystko było, ale prawie. Prawie skandal, prawie romans, prawie thriller, prawie dramat, prawie klimat. Co trzeba oddać to że zdjęcia wyszły na prawdę świetnie i potrafiły zachwycić oko. Reszta natomiast to zmarnowany potencjał, chociaż i tak warto zobaczyć... jak już nic innego nie będzie do oglądania.
5/10
Bodyguard Zawodowiec
Renoma tego filmu jest zdecydowanie przesadzona, niemniej to wciąż bardzo dobre kino akcji z elementami komediowymi. Oglądałem go z przyjemnością, lecz pewnie do tego filmu raczej nie wrócę. Było mi bardzo miło podczas seansu i wyluzowałem się w kinie - dostałem to co chciałem i tyle, nic więcej.
8/10
Lało wczoraj cały dzień więc poszedłem do kina
Pierwszą część "Kingsman: Tajne służby" lubię - nie jest to jakieś wybitne kino, ale dobra rozrywka.
Pamiętne sceny takie jak te:
https://youtu.be/25683IE5v9g?t=26
https://youtu.be/ZG9_AD1bfnU?t=70
Druga część "Kingsman: Złoty krąg" jest słabsza niestety, ale dzięki Julianne Moore nie był to czas stracony.
Jednak prawdziwą gwiazdą filmu jest Elton John i to on uratował film - druga część jest bardziej komediowa - każde jego pojawienie się na ekranie wywoływało salwy zaraźliwego śmiechu, więc ja też się nieźle uśmiałem
Całość jest trochę za długa, niby wszystkiego jest więcej i efektowniej, ale to nie działa. Brakuje tej fajnej "choreografii" w scenach walki - jest więcej "nawalanki", ale jest ona mniej pomysłowa. Zamiast długich scen, mamy szereg krótszych o których szybko zapominamy.
Szkoda, że nie wykorzystali w pełni Jeffa Bridgesa i Halle Berry
W sumie nie żałuję iż poszedłem, jednak taki "John Wick" miał zdecydowanie lepszą kontynuację.
Z czterech ostatnich wypadów - od końca:
W zasadzie zgodzić się należy z HAL-em - jest śmieszniej Tylko czasami film o tym zapomina i stara się na siłę być filmem poważnym. Co nie za bardzo mu wychodzi. Hale fajna ale jest jej za mało. Elton John jako Elton John to klasa sama dla siebie.
Wątek "kanibalizmu z klasą" pominę milczeniem...
Nb. ciekawe ile ze świetnych acz nieprzetłumaczalnych dialogów "padło" w wersji PL...
"Lego Ninjago" - fajne - szczególnie potwór Meowthra (po naszemu "Miałczura"). Fajna historia będąca pretekstem do podprogowego przekazania rodzicom żeby zabrali dzieciom smartfony i kupili klocki, bo to o wiele lepsza zabawa początek spoilera a jak kupią wskażnik laserowy i przygarną kota to jużw ogóle masa radości do sześcianu koniec spoilera W tle też historia z romantycznym podtekstrem i rodzinnymi relacjami. Jak ktoś ma dzieci (szczególnie młodsze) to pozycja wręcz obowiązkowa. A, i fajny Jackie Chan.
"Nausicca of the valley of the Wind" - co tu dużo mówić - klasyka Miyazakiego. Swietnie napisana i zanimowana historia że to co pozornie chce nas zabić może jednak uratować nam życie, a to czego chcemy użyć do obrony może nam zaszkodzić. W kinie wygląda dużo lepiej niż z BD.
"Lupina III - The Castle of Cagliostro". W kinie, kameralnie , 3 osoby na widowni (ale, marketing na poziomie "miszczowskim" mieli, filmu nie było na liście,ja dostałem info mailem w dzień pokazu w środku tygodnia). De facto pierwszy film Miyazakiego o którym ledwo co słyszałem - ale za to JAKI... Jak ktoś lubi fajne, pogodne przygodowe historie dla całej rodziny, z pozytywnym przekazem i fajnym zakończeniem oraz dużą dawkę humoru to polecam (na DVD czy BD, bo w kinie to raczej chyba ciężko w PL). Sama historia (serial) starszy ode mnie, ale dawno nic w kinie mnie tak nie ucieszyło.
Zgadzam się, że "mrucząca bestia" Meowthra była fajna, w zasadzie najlepsza
Cały film jednak słabszy niż "Lego Przygoda" (nie tylko moim zdaniem) czy "Lego Batman" (moim zdaniem)
Przypomniała mi się jedna wkurzająca rzecz w Kingsman 2, a mianowicie zupełnie nieostry obraz na brzegach kadrów.
Użyto (chyba) jakiś dziwnych, deformujących obraz obiektywów - zupełnie nie wiem po co?
Efekt jest taki, że większość czasu postacie mają rozmazane nogi a często też np. fryzury - poważnie.
Ja nie pamiętam kiedykolwiek, żebym coś takiego widział w filmie - to było chore.
Zapyta ktoś, po co patrzeć na nogi aktorów?
Tak się składa, że najbardziej rozmazany obraz był w miejscu gdzie występują napisy i nawet jak dialogi nie są skomplikowane, to jednak oko poleci na dół (to tak jest nawet z filmami, w których dialogi znamy na pamięć - w kinie napisów nie wyłączysz).
Za ten rozmazany obraz należy się Złota Malina
A ja jakoś tego rozmazanego obrazu nie zauważayłem. No ale u mnie napisów nie było
Z takich jeszcze lekko wkurzających rzeczy w "Kingsmanach dwóch", i to na poziomie żenady to było ukazanie umieszenia czipa w miejscu o zbliżonej nazwie u wrażej agentki... Jedna z rzeczy którą chciało by się odzobaczyć.
A przed tą sceną z umieszczeniem czipa, był śmieszny moment, gdy agent dzwoni do swojej ukochanej i prosi o "błogosławieństwo"
Zaraz po seansie sprawdziłem czy w pierwszej części też był taki rozmazany obraz i nie był, wszystko jest normalnie.
Ja oglądałem z napisami i też nie zwróciłem uwagi na jakikolwiek problem z obrazem, więc może jednak to wina kina.
Sęk w tym, że napisy były OK.
Więc kino nie mogło wyświetlać napisów dobrze a filmu źle. Ponadto efekt rozmazania nie występował cały czas, tylko w około 30% filmu, zależnie od ujęć. A ujęcia się przeplatały ostre z rozmazanymi i zawsze w centrum było ostro, natomiast dół i góra rzeźnia.
W tej scenie widać iż to celowy zabieg (1:19):
https://youtu.be/fkxsiKCnL_A?t=79
(7:45)
https://youtu.be/fkxsiKCnL_A?t=465
Akurat w tych scenach jest to bardzo widoczne i ma taki charakter "artystyczny" co mi pasuje, natomiast w zwykłych scenach to denerwowało, bo wyglądało to źle.
Znowy zwiastun lepszy od filmu. Ale tragedii też nie było, całkiem przyjemny film. 3,5 na 5 lub 7 na 10
Co istotne, od piątku dalej będzie w IMAX
Także się załapię
Bo to czy jutro mi się uda to niestety nie jest pewne...
No 2 tyg to optymalny czas dla IKMAX, jak były filmy po tyg. to czasami faktycznie cięzko było wyrobić.
A od 6.10 BR20149, 05.10 o 21:30 pierwszy pokaz, ale miejsca już nieźle wytrzebione. mam 12-13 9 XD
Podobnie jak ostatnio - rzadko bywałem w kinie. W sumie to dzisiaj byłem pierwszy raz po przynajmniej dwóch, o ile nie trzech tygodniach.
Hubble w IMAX 3D
Całe studia próbowałem się załapać na tę krótkometrażówkę popularno-naukową, udało mi się to dopiero po nich
Scen z przestrzenią kosmiczną było dużo mniej niż miałem nadzieję że będą, aczkolwiek te które były dzięki IMAXowi wyglądały bardzo dobrze
Niemniej sztuczny kosmos - choćby ze Strażników Galaktyki jest bardziej... widokowy
6,5/10 przy czym w 2009 roku to musiało wyglądać duuużo lepiej
Pod taflą oceanu IMAX 3D
Kolejny krótkometrażowy film przyrodniczy. Barwy i komentarze były świetne, można się było przy tym nieźle bawić
8/10
Kingsman 2 IMAX 2D
Długo się naczekałem by móc pójść do kina. Było warto, ale drugi raz nie pójdę. Główna antagonistka wyszła świetnie, akcje jak już były to też bardzo na plus. Aczkolwiek cały film jako taki mnie nie porwał.
Poza tym nie podoba mi się zakończenie wątku prezydenta. No i ten Elton John, wolałbym żeby ten wątek zniknął.
6,5/10
Linia życia
Remake filmu z 1990 roku. Cassian Andor, pardon... Diego Luna miał całkiem sympatyczną kwestię ze słowem "Awakens", od razu zabrzmiało dla mnie nieco gwiezdnowojennie, bo cała kwestia była dodana jakby na siłę Film nic nie wnosi - żadnych ciekawych pomysłów o życiu pośmiertnym - nic, chociaż trzeba przyznać że zawiera pewną moralną naukę o wybaczaniu. Ogólnie to średniak jako horror i wszystko inne
6/10
-Linia życia
Remake filmu z 1990 roku.
Oryginał był chyba z Julią Roberts?
(jeśli to ten to byłem na nim w kinie...)
Na wiele lat zanim Marvel ze swoim MCU zrewolucjonizował kino prostym odkryciem: ludzie lubią kiedy różne filmy dzieją się w tym samym uniwersum i w jakiś sposób łaczą ze sobą, Universal zrobił to samo ze swoimi filmami o klasycznych potworach.
Te filmy to coś, co bardzo długo mi ciążyło, ponieważ dla mnie - jako fana horroru - była to poważna luka w edukacji. W końcu w tym roku zebrałem się i nadrobiłem całe to uniwersum. Na początek, kolejność oglądania:
Dracula (1931)
Dracula’s Daughter (1936)
Son of Dracula (1943)
Ta ehe, nacisnęło się "wyślij" xD
Kontynuuję. Kolejność oglądania:
Dracula (1931)
Dracula’s Daughter (1936)
Son of Dracula (1943)
Frankenstein (1931)
Bride of Frankenstein (1935)
Son of Frankenstein (1939)
The Ghost of Frankenstein (1942)
The Wolf Man (1941)
Frankenstein Meets the Wolf Man (1943)
House of Frankenstein (1944)
House of Dracula (1945)
Abbott and Costello Meet Frankenstein (1948)
The Mummy (1931)
The Mummy’s Hand (1940)
The Mummy’s Tomb (1942)
The Mummy’s Ghost (1944)
The Mummy’s Curse (1944)
The Invisible Man (1933)
The Invisible Man Returns (1940)
Invisible Woman (1940)
Invisible Agent (1942)
The Invisible Man’s Revenge (1944)
Creature From The Black Lagoon (1954)
Revenge of the Creature (1955)
The Creature Walks Among Us (1956)
Phantom of the Opera (1943)
Sporo tego. Na szczęście, praktycznie wszystkie filmy prezentują dobry poziom, takie 7/10, minimum 6/10. Kolejność jest opcjonalna, można też oglądać wg. roku produkcji - i się nie przepadnie, aczkolwiek uważam że dobrze jest oglądać po kluczu wg. serii, tzn, najpierw cały Dracula, potem Frankenstein itd. W ten sposób ma się wydarzenia z poprzedniej części na świeżo w pamięci.
Możemy tu poznać legendy horroru, takie jak Bela Lugosi (Dracula), Boris Karloff (Frankenstein, Mumia), czy Lon Chaney Jr. (Wilkołak). O tych nazwiskach słyszałem wiele, teraz też już znam przynajmniej trochę filmów w których wystąpili. Taka ciekawostka: role nie były w tym uniwersum "przyspawane", tzn. aktorzy się wymieniali. Karloff zagrał potwora Frankensteina w pierwszych trzech filmach, w kolejnym - Chaney Jr., w jeszcze kolejnym - Lugosi. Draculę w pewnym momencie grał John Carradine (nestor aktorskiej rodziny Carradine`ów). Lon Chaney w trakcie swojej kariery obskoczył wszystkie role: grał i Draculę, i potwora Frankensteina, i mumię, i Draculę ten to musiał mieć chody w Universalu.
Crossovery zaczynają się od "Frankenstein Meets the Wolf Man". To wtedy pojawiają się naraz, jak sugeruje tytuł, Frankenstein i Wilkołak. W obu "House..." dochodzi do tego Dracula. Rzekomo w planach mieli też wrzucenie tam Mumii, ale nie bardzo wiedzieli jak to zrobić i odpuścili
Mumia i Invisible Man to autonomiczne twory, fabularnie niepowiązane z resztą. Tak samo trylogia "Creature..." opowiadająca o Gill-manie. Jak widzicie, powstała już zdrowo dekadę po reszcie, i jest bardziej filmem przygodowym niż horrorem. Jako wisienka na torcie - universalowa wersja Upiora z Opery. Bardzo fajna, klimatyczna.
Filmy wewnątrz swoich serii są w miarę spójne fabularnie, tzn. sequel wynika z wydarzeń poprzednich części, a nie próbuje budować coś nowego. To miło.
Pod koniec lat 40 horrory zaczęły tracić na popularności na rzecz komedii(wojna, te sprawy). Postanowiono iść za ciosem i stworzono "Abbott and Costello Meet Frankenstein", czyli komedię z dwoma sławnymi w tamtym czasie komikami w roli głównej. Film okazał się sukcesem. Dla mnie jest on bardzo słaby, najgorszy z całej serii - ani to śmieszne, ani fajne. Jako ciekawostkę warto zaznaczyć, że to tutaj dopiero po raz drugi i ostatni Bela Lugosi wcielił się w postać Draculi. Jest on ikonicznym odtwórcą tej roli, a tymczasem grał ją tylko w pierwszym Draculi, i w tej parodii. Ciekawe, i choćby tylko z tego powodu warto obejrzeć ten film.
Jeszcze a propos takich ikonicznych wizerunków. Mumia poowijana w bandaże, powłócząca nogami i coś tam rycząca. Tak się wam kojarzy klasyczna mumia, prawda? A właśnie okazuje się, że w pierwszym filmie z serii nie tak to wyglądało. Mumia była tam Imothepem, dżentelmenem brylującym na salonach (grał ją Boris Karloff). Dopiero w drugim filmie z serii stworzono ten wizerunek. Tam mumią jest Kharis, który, co zabawne, ma to samo backstory co Imhotep xD jakby ktoś zrobił ctrl+c, ctrl+v części scenariusza.
W Invisible Manie ciekawe jest to, że w każdym filmie występuje inna postać, nie katują w kółko tej samej osoby. Dzięki temu każdy film jest w innym tonie, np. Invisible Woman to prawie komedia (i mój ulubiony film, jest świetny!), Invisible Agent to film szpiegowski.
Ogólnie - jest to fajny kawałek historii kinematografii, jeśli nie macie ochoty oglądać całości (zdaję sobie sprawę że to dużo) to polecam chociażby po pierwszym filmie z każdej serii, da wam to odpowiedni pogląd na to uniwersum.
To właśnie to uniwersum, które teraz próbuje zremake`ować Universal, ale wraz z porażką tegorocznej Mumii, nie wiadomo jak to dalej będzie. W każdym razie, plany były identyczne: nowy Invisible Man, Frankenstein, Wolf Man, Creature from Black Lagoon... szkoda by było, jeśli by to nie wypaliło, bo potencjał jest.
Tymczasem idę za ciosem i oglądam kolejny klasyczny zestaw filmów o potworach, tym razem z wytwórni Hammer Films (lata 50-70). Tak, to te filmy z Cushingiem i Lee. Ale o tym innym razem. Powiem wam tylko, że oglądanie Cushinga na ekranie to czysta przyjemność, to fenomenalny aktor.
No, wreszcie wracamy nieco do normy
Nie zgadzam się!
W kwestii Abbotta i Costello, dla mnie każdy film z nimi jest bardzo na plus i prześmieszny
Poza tym, to widziałem tylko część z tych które wymieniłeś i nawet po tytułach nie jestem w stanie stwierdzić które widziałem a które nie.nie Niemniej wszystkie są u mnie na plus
-
To właśnie to uniwersum, które teraz próbuje zremake`ować Universal, ale wraz z porażką tegorocznej Mumii, nie wiadomo jak to dalej będzie. W każdym razie, plany były identyczne: nowy Invisible Man, Frankenstein, Wolf Man, Creature from Black Lagoon... szkoda by było, jeśli by to nie wypaliło, bo potencjał jest.
Ja tu potencjału nie widzę - no chyba, że jakiś wybitny reżyser kina artystycznie-ambitnego mający się za geniusza, postanowi odgrzać stare kotlety na zasadzie: "Cokolwiek dotknę zamienię w złoto".
I kto wie, może mu się uda.
Ja oglądałem nową "Mumię" i dobrze się bawiłem, podobnie jak przy "Królu Arturze" jednak nie dziwię się ludziom iż nie chcą już odgrzewanych kotletów.
No w końcu ile można, jest tyle świetnej literatury, komiksów, gier itd. które czekają na ekranizację, a tu w kółko to samo.
DAJCIE NAM COŚ ŚWIEŻEGO
Halu, za 2 miesiące z hakiem wyjdzie kolejny epizod jednego z najczarniejszych przykładów odgrzewanego kotleta, któremu dasz 10/10. Więc Twój apel o coś świeżego jest poniekąd zastanawiający
Oczywiście zgadzam się z tym przesłaniem, tzn.
No w końcu ile można, jest tyle świetnej literatury, komiksów, gier itd. które czekają na ekranizację, a tu w kółko to samo. [2]
Tyle arcydzieł literatury fantastycznej nie doczekało się jeszcze żadnej ekranizacji, bądź też jakiejś lipnej, dawno temu...
Ale potencjał w remake`u Universal Monsters jest. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest inaczej: "film o Draculi? Frankensteinie? Ileż można!" Ale pomyśl, kiedy te potwory doczekały się ostatnio dobrego filmu z nimi w roli głównej.
Dracula - Untold z 2014 nie był zły. Wcześniej - wersja z 1992 roku też nie była zła. Prawdziwie dobry film to lata 60 i któryś z sequeli z Hammera - "Dracula Has Risen from the Grave", ew. może jeszcze "Taste the Blood of Dracula". To nam daje blisko pół wieku bez świetnego filmu o Draculi, bez jakiegoś zapadającego w pamięć odtwórcy roli. Ten z `92 nawet bym zaliczył jako bardzo dobry, właśnie gdyby nie odtwórca głównej roli, zazwyczaj dobry Gary Oldman. On był największym minusem teog filmu, co z tego że reszta dobra skoro Drakula ssie (hehehe)? Przypominam: http://3.bp.blogspot.com/-5i79x4ls6Iw/VEvIqDArIfI/AAAAAAAAAUk/PQ8U6OwM5rs/s1600/893ff261cf5a5fdeedcda9ce0ee6a413.jpg xD
Frankenstein - ten z 1994 to ostatnia znośna ekranizacja. Wcześniej? Znów cofamy się do Hammera i lat 60.
Wolf Man wyszedł fajny w 2010 i to jest wyjątek. Ale to byl jeden film, żadna seria, ile osób dziś go pamięta? Albo inaczej, ilu osobom przez ten film się przejadł temat Wolf Mana?
Invisible Man czy Creature From Black Lagoon nie mieli żadnej filmowej adaptacji od (odpowiednio) lat 40!! i 50. Są to potwory bliżej nieznane dzisiejszej widowni. Jeszcze za pewnego rodzaju adaptację Invisible Mana możnaby uznać Hollow Mana z Baconem. Gill-man nie pojawił się nigdzie.
Mumia - ponownie wracamy do czasów Hammer Films (te z Fraserem pomijam milczeniem i łezką smutku wymieszanego z zażenowaniem). Wyszła w tym roku - jako pierwszy film rebootowanego uniwersum. Podobno niewypał - nie wiem, nie widziałem jeszcze. Widać zabrali się do tego od złej strony. A szkoda, bo zebrać te potwory w jedno uniwersum, robiąc najpierw każdemu solowy film, to przepis na sukces i ja bym to łyknął bez popitki. Brakuje mi blockbusterów w takim stylu, a niedobrze mi się robi od kolejnego filmu o superbohaterach.
-
Halu, za 2 miesiące z hakiem wyjdzie kolejny epizod jednego z najczarniejszych przykładów odgrzewanego kotleta, któremu dasz 10/10. Więc Twój apel o coś świeżego jest poniekąd zastanawiający
Nie dziwię się, że moje anty-ja (Anty-Man, Anty-Fan) nie widzi różnicy między SW a UM
Pominę fakt, iż jako fan sympatyk SW mogę z przyjemnością obejrzeć jeszcze 1000 kontynuacji, rozszerzeń i uzupełnień SW, bo to dla mnie "oczywista-oczywistość".
Pragnę jednak zauważyć iż notorycznie apeluję o różnorodność filmów SW, gdyż nie chcę w kółko tego samego. Stąd nie powinny dziwić wysokie oceny, jakie wystawiam diametralnie różnym filmom ze świata SW.
UM jest tutaj mocno ograniczone do konkretnych postaci w przeciwieństwie do SW, które jest NIEOGRANICZONE i nie widzę absolutnie żadnych przeszkód by powstał film o jakimś "Draculi" czy "Frankensteinie" w realiach SW.
Dla wielu fanów Star Wars = Vader/Anakin.
Jednak nie dla mnie, jego historię już znam, teraz czas na 1000 innych postaci i historii.
UM mnie kompletnie nie interesuje, większość filmów widziałem raz i w pamięci zostały mi tylko te pierwsze "skamieliny" i jakieś parodie, bo do parodiowania nadają się wyśmienicie te wszystkie "monstra".
"Gwiazdy" UM są mało atrakcyjne dla masowego widza (konkurencja jest ogromna wśród blockbusterów ), tu trzeba pójść bardziej elitarnie i albo powalczyć o Oscara, albo zrobić porządny krwawy, rzeźnicki film jakiego świat nie widział, gdzie ludzie będą wymiotować do swoich kubełków z popcornem i robić pod siebie ze strachu.
Mumie z Fraserem to przygodówki o zacięciu komediowym, a nie horrory (chyba że komuś zawieje grozą od niektórych pomysłów scenarzystów).
Arthur był spoko - niestety nie widziałem w 3D bo na to łażę w zasadzie jedynie do maxiora. Ale Mumia to jakaś totalna sraka która nie chciała się skończyć. Lubię tę aktorkę co grała tytułową mumię, poza tym to dnoo
Fajny post-przewodnik. Muszę zaliczyć jeszcze kilka(naście?) filmów samurajskich i mogę uderzać z podobnym podsumowaniem dla tej kategorii
Dajesz, chętnie poczytam!
Daj taki post z westernami, zią plis
Nie znam się panie na westernach
W westernach w sumie też dość mocno siedzę, ale nie bardzo wiem jaki by tutaj można klucz zastosować - a więc jakiego rodzaju miałoby być to podsumowanie. To jest jednak dość obszerna i ogólna kategoria, w porównaniu do tego co wyodrębnił Shedao lub do wspomnianych filmów samurajskich.
Może od klasyków, i potem rozszeżać ?
Problem jest z tym taki, że większość westernów to klasyki Teraz rzadko powstają (choć w ostatnich latach coś nawet ruszyło), a jeszcze rzadziej coś wartego polecenia. Choć kilka by się znalazło. Mam nawet propozycję dla Shedao - western-horror Bone Tomahawk (2015) z Kurt Russellem.
O, dzięki za ten post. Przyda się
Nie wiem, czy to wszystko obejrzę, ale postaram się obejrzeć jeden film z każdego.
Całkiem niedawno oglądałam "Frankensteina" i dosyć mi się podobał, szczególnie końcówka w młynie, domyślam się, że to było coś w tamtych czasach. Trochę wnerwiali mnie bohaterowie i jakoś dziwnie wyglądały elementy komediowe.
I jeszcze "Księcia Draculę", trzeba przyznać, że przeszywające spojrzenia Lugosiego zapada w pamięć Ale całość trochę mnie rozczarowała, zbyt to było poszarpane i końcówka taka se.
Teraz wzięłam się za "Nosferatu wampir" i porównam z "Księciem Draculą"
Fajny wstęp do przewodnika. ~
Z Draculą z 1931 jest zabawny myk, bo są dwa takie filmy, kręcone równocześnie, w tym samym studio, tych samych dekoracjach, ale przez różne ekipy, z różnymi aktorami i o różnych porach. Anglojęzyczna wersja (z Bela Lugosim) była kręcona w dzień, hiszpańska trochę dłuższa (z Carlosem Villaríasem) w nocy. A w kinach szła jeszcze wersja niema. ~:[
No i Brooks w 1995 nakręcił swoją wersję, w zasadzie 1:1. ~
"Creature From The Black Lagoon" (1954) - okazało się że to pierwszy podwodny film 3D i zdecydowałem się obejrzeć go w tej technologii.
Ku mojemu zaskoczeniu okazało się że 3D jest całkiem dobre, momentami wręcz znakomite i lepsze niż np. Ready Player One o R1 nawet nie wspominając
Najsłabsze zdjęcia to plenerowe szerokie kadry, często nieostre (niezależnie czy 2D, czy 3D), natomiast bliski plan to rewelacja, tak samo jak znakomite podwodne ujęcia (bardzo dobra widoczność).
Mój autentyczny szczery podziw wzbudził Ricou Browning, który wcielił się w podwodną kreaturę - facet jest FENOMENALNY.
Próbka jego możliwości:
https://youtu.be/ariuokNFhSw?t=73
Generalnie, film bardzo przyjemny, mocno klimatyczny - miła odmiana