czekania zajechały w końcu te trzy ostatnie odcinki 4 sezonu HoW.
Obejrzałem je raz i... kurde :/ na to czekałem? Ale dzisiaj spróbowałem spojrzeć na nie ponownie i teraz... widzę to trochę inaczej.
04x11 Bleeding Kansas
Zanim przystąpi się do hmmm bolesnego oglądania XIX-wiecznej chirurgii to należałoby się zastanowić o co cała chryja. Nie będę się spierał z amerykańskimi scenarzystami, ale Terytorium Wyoming w tamtych latach nie było stanem USA, było hmmm prawdziwym Dzikim Zachodem, gdzie mimo obecności szeryfów a nawet gubernatorów, prawo eee było czymś bardzo żywym i bardzo rozlegle interpretowanym.
Innymi słowy, nawet jeśli Sydney Snow nie został oficjalnie "wyjęty" spod tego prawa to próba zastrzelenie go, zwłaszcza w okolicznościach i z motywami, które do tego doprowadziły... nie wymagała "oficjalnej" reakcji. Można, a nawet trzeba było przymknąć na to oko, tak jak na dużo większą "zbrodnię" pokroju odbicia więźniów i zmasakrowania "szeryfa i zastępców" przez Cullena. Cóż, wyszło im inaczej.
Scena chirurgiczna, o której wspomniałem heh piękna, realistyczna, chyba najmocniejsza w tym sezonie i nawet dla mnie lekko wzdrygająca. A może po prostu się zestarzałem, zmiękłem? Nie mniej i tak długo pożyło, imo ten kaliber i ta odległość, nawet dla twardziela, to za dużo.
Odcinek uzupełnia jeszcze kolorystycznie intrygująca rodzinka i znajomi Mickeya. Żywcem wyjęta z Coppera
04x12 Thirteen Steps
Teoretycznie odcinek całkiem sztampowy. Ileż to mieliśmy oczekiwań na egzekucję? Nie mówiąc już o procesie, który zmieścił się w otwarciu x12? Nomen omen słynne "kangaroo court", ale skrobnąłem o tym wyżej.
Nie mniej czuć tutaj coś innego, podobnie jak w przypadku Elama - odchodzi bardzo ważna postać tej historii i należy godnie to uczcić.
Nie powiem żebym się wzruszył, ale było tutaj... coś. Właśnie. Powiedziałbym, że od dawna widać było że Ruth leci na Bohannona, ale też takie tego określenie to raczej chamstwo. W końcu to była miłość. A tą jak wiadomo szarga się i wyznaje na każdym kroku.
Sam proces przygotowania i zawiśnięcia - miód. Niesamowity kat i sam finał, czułem to napięcie. Nie było przyjemne. Piękny filmowo, ale całkowicie niezasłużony koniec.
04x13 Further West
To jedno rozczarowało. Mimo wszystko odcinek jak zawsze. Bohannon zrezygnował? Jasne, ale ta kolej to jego przeznaczenie. Tak czy siak. Zmienił barwy? Bez Doca, bez Psalmsa? Teraz będzie wcinał makaron smażony z warzywami zamiast fasoli z kiełbasą? Intrygujące, ale nie aż tak.
Bardziej ciekawi mnie samo Cheyenne, błotna bitwa Duranta z gubernatorem była przekomiczna, ale co z Mickeyem i Evą? No i z pewnością coś z nieśmiertelnym, ale męczącym Gundersenem.
Czy nie dało się (bez względu na okoliczności) zrobić tego razem? Czy miało by to wtedy inną wymowę? Owszem, odcinki 11-12 to pewnego rodzaju sztuka, w tym i tak bardzo dobry WW-serialu.
W całości cotygodniowej mogłyby się zgubić. Albo i nie. Ja przynajmniej mogłem obejrzeć je dwa raz i nie dać się pierwszemu ukłuciu, że nie na to czekałem.
Jasne, duele z Dzikiego Zachodu to sól ziemi, ale tych ziarenek jest dużo więcej. Pisałem już nie raz o tym jak tak naprawdę z tego serialu bije mocna nuta amerykopatriotyzmu, ale pozytywnego, bez nadęcia i patosu.
To był... dobry sezon. Tak myślę. Zastanawiam się też nad sezonami 5 i 6. Zostały ogłoszone a szósty ma być finalnym.
Zatem mają dwa lata, wiedza o tym czasie powinna pomóc im nie spieprzyć tej historii. Byłoby bardzo cennym, gdyby im się udało.
A co jeśli nie? Wtedy bym się naprawdę wk... i może przytrollował AMC paroma mailami. Jestem jednak pozytywnej myśli, jak Cullen Bohannon. Innej nie mogę mieć, bo bez niej nie ma niczego.
So they`ll hang me in the morning
Ere this long night is done
They`ll hang me in the morning
And I`ll never see the sun.