Bilbringi
Niszczyciele gwiezdne wzbudzają szacunek w każdym, kto ma okazję zobaczyć je na żywo. Marzeniem wszystkich małych dzieci jest, by choć raz znaleźć się na pokładzie któregoś z nich. Nawet teraz, gdy większość tych okrętów znajduje się w rękach Marynarki Nowej Republiki, obywatele nie przestają odczuwać trwogi na ich widok, mimo że na ich pokładach nie ma już plutonów szturmowców imperialnych i ogromnych maszyn kroczących AT-AT. Niszczyciele gwiezdne są wciąż, pomimo upływu lat, najpotężniejszymi okrętami wojennymi produkowanymi seryjnie. A spośród nich największe, i zarazem najrzadsze są superniszczyciele.
Kurt Xavis do tej pory nie mógł uwierzyć, że został dowódcą ostatniego takiego egzemplarza w galaktyce. Wprawdzie istniał jeszcze "Stróż", ale on, przerobiony na ruchomy obóz dla uchodźców, nie nadawał się teraz absolutnie do walki.
Xavis, jako nowy dowódca, spędził resztę dnia na zapoznawaniu się ze szczegółowym planem akcji, rozmowach z oficerami, żołnierzami i technikami służącymi na "Postrachu", oraz negocjowaniu lepszych warunków i większych zapasów z zaopatrzeniowcami.
Tuż po zapadnięciu zmroku łącznościowiec oznajmił przez komlink wewnętrzny, że wszyscy uczestnicy wyprawy mają się zameldować w głównym hangarze. Kurt niespiesznie dokończył rozmowę z Sullustańskim brygadierem, i powolnym krokiem podążył ku południowej części Kompleksu. Gdy dotarł do części hangarowej, wszyscy już na niego czekali.
-Czy spóźnianie się na każde zebranie dowartościowuje twoje nadwątlone ego? - Spytał zgryźliwie masywny człowiek, stojący najbliżej wejścia.
-Nie, po prostu uwielbiam wpadać po rozpoczęciu rozmowy, i wybijać mówiącego z toku. - odparował Jedi.
Mężczyzna napiął mięśnie, chcąc wywrzeć odpowiednie wrażenie na rozmówcy, ignorując jednocześnie ostrzegawczy pomruk Elomina, opierającego się o burtę myśliwca w głębi sali. -Chcę tylko byś wiedział, Xavis, że uważam twój niespodziewany awans za wysoce niezasłużony, i nie zamierzam się podporządkowywać twoim rozkazom. Ja działam dla dobra sprawy, a nie pojedynczych jednostek.
-Vadun, wyluzuj. -Drobna Twi'lekanka wskoczyła pomiędzy dwójkę mężczyzn -Generałowi Xavisowi zależy na osiągnięciu celu misji nie mniej, niż nam, prawda? -Rzekła, spoglądając swoimi zielonymi oczami na Kurta. -Prawda? -powtórzyła z naciskiem.
Xavis zawahał się przez moment.
-Oczywiście, że tak. Skąd w ogóle takie pytanie?
-Biorąc pod uwagę twoje wyczyny na Susevfi i Sektorze Kathola, wsadzisz nam miecz świetlny w trzewia przy pierwszej różnicy zdań. -Burknął mężczyzna.
Zapanowała krótka chwila ciszy, podczas której Kurt czuł się, jakby w jego głowie eksplodował nagle termiczny detonator, rozrywając doszczętnie czaszkę i mózg.
-Susevfi.- powtórzył.- Jesteś...
-Jestem Jensaraai, i nazywam się Vadun Seed -wpadł mu w słowo jego rozmówca.- Należę do grupki nielicznych szczęściarzy, którzy przeżyli masakrę, jaką urządziłeś w naszej świątyni. Jedi stał nieruchomo i patrzył się zamyślonym wzrokiem w przestrzeń nad głową Seeda, sprawiając wrażenie obecnego tylko ciałem.
-Jensaarai -powiedział. -Jeden z największych grzechów mojej przeszłości. Odnalazł mnie nawet tutaj.
Zaciekawiona Twi'lekanka spoglądała tym czasem na twarz towarzysza, nie rozumiejąc jego słów.
-Znam tego gościa. - rzekł, wskazując na Xavisa. -Z czasów, gdy jeszcze nie był Jedi. Pamiętam go jako młodego, aroganckiego łowcę nagród, który po akcji na Asmeru wstąpił do Armii Nowej Republiki, jednak nie zagrzał tam długo miejsca. Po czterech latach wyleciał na zbity pysk, z wilczym biletem do każdego legalnego zawodu na terenie Nowej Republiki.
Mimo to, Xavis zawsze od tej pory trzymał się blisko Republikan. Zaprzyjaźnił się z Lukiem Skywalkerem i Kyle'm Katarnem - dwoma największymi Mistrzami Jedi ówczesnego zakonu. Postanowił pomóc im, pomimo że oni wcale tego nie chcieli, w odnajdywaniu kolejnych potencjalnych Jedi, ukrywających się gdzieś w galaktyce. -Xavis chciał przerwać, ale Vadun uciszył go machnięciem ręki.- Uzyskał dostęp do danych Akademii Jedi na Yavinie 4, i udał się na poszukiwania.
Elomin, stojący do tej pory bez słowa w kącie, odezwał się zachrypniętym głosem. -Pamiętam jak przez mgłę ciągłe ukrywanie się, i strach. Jensaarai nie są wojownikami, tylko obrońcami. Wielu naszych poszło, by bronić osady, ale niewielu wróciło. Wśród nich był mój ojciec. Ci, którzy przeżyli, nigdy nie powiedzieli mi, co stało się tamtej nocy.
-Seed - wycedził przez zaciśnięte zęby Kurt- Zamknij się. Nie ma sensu rozdrapywać starych ran.
-Więc tak to teraz nazywasz, tak? Stare rany? Dla ciebie to tylko stara, zabliźniona rana? -spytał się, podchodząc bliżej Jedi. -Wyobraź sobie, że my o tym wcale nie zapomnieliśmy. My ciągle pamiętamy.
-Vadun - Twi'lekanka Tasha D'Wynn wsunęła się między dwójkę mężczyzn, próbując po raz drugi uratować sytuację. -Chcesz powiedzieć, że to generał Xavis wymordował wtedy prawie połowę naszego zakonu? Niemożliwe.
Xavis wyglądał na dziwnie zgaszonego. Seed wręcz przeciwnie.
-Dokładnie to chcę powiedzieć. Rada nie chciała ujawniać tego faktu wam, młodym, w obawie przed dalszymi konfliktami z Jedi. Teraz jednak, skoro mamy z nim pracować lepiej by było, gdybyście byli świadomi zagrożenia.
-Generał Xavis -rzekł, dając specjalny nacisk na pierwsze słowo - próbował nakłonić nas do bezwarunkowego przyłączenia się do Jedi. Rada Starszych odmówiła. Rozwścieczony, zaatakował wszystkich obecnych w sali. Nie spodziewalibyśmy się takiej nienawiści ze strony drugiego człowieka, a co dopiero prawie-Jedi. Troje z siedemnastu członków Rady przetrwało. Dodam tylko, że to ja byłem jednym z nich.
D'Wynn cicho pisnęła, dając tym samym upust skumulowanym emocjom.
-Vadun, nie wiedziałam, że ty byłeś w Radzie!
Jej rozmówca uśmiechnął się lekko pod nosem.
-Kolejna rzecz, utajniona po reformacji zakonu. Ale nie o tym teraz mówimy. -spojrzał na Xavisa, który zachowywał cały czas kamienną twarz. -Możesz nam łaskawie powiedzieć, co robiłeś po masakrze na Susevfi?
Kurt przez dłuższą chwilę milczał, a potem zaczął mówić zachrypniętym głosem:
-Przed moim przylotem na księżyc, poszukiwałem ukrytych gdzieś w zakątkach przestworzy Fallanassi. Wyznają oni Biały Nurt, będący po prostu innym podejściem do Mocy. Choć wpadłem na pewien trop -a może mi się tylko tak wydawało- nie znalazłem ich. Nagromadziły się we mnie złe emocje: niecierpliwość, większa stanowczość w dążeniu do nieprawidłowego celu, i jeszcze większa chęć powrócenia na Yavin 4 z nowymi uczniami dla Mistrza Skywalkera. Gdy okazało się, że nie powiodło mi się też z Jensaarai, nie wytrzymałem. Resztę znacie. -zauważył zacięte spojrzenia trójki rozmówców.
-To jeszcze nie koniec tej historii. -kontynuował.- Po mojej rozprawie z Jensaarai przybyłem do Sektora Kathol. Do mnichów Aiing-tii. Tam dostałem nauczkę, którą zapamiętam do końca życia - skrzywił się. -Ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. Jestem już zupełnie innym człowiekiem. Nie zostało we mnie już nic ze starego Kurta. -dodał z przekonaniem.
-Cieszymy się niezmiernie -dodał kwaśno Seed.- Tylko, że nam to nie wystarczy. Chcemy pewności, że będziemy musieli walczyć tylko z Vongami.
-Seed, nie prowokuj -zirytowała się Tasha. - Dowództwo nie wybrałoby Kurta do tej misji, gdyby miało jakieś wątpliwości co do jego lojalności...
-...mi nie chodzi o lojalność, tylko o jego stan psychiczny -wpadł jej w słowo mężczyzna. -...poza tym, zgłosiłeś się na ochotnika do tej misji i musiałeś wiedzieć, że on też leci. -ciągnęła niezrażona Twi'lekanka.
-Więc albo będziesz współpracował, albo wyjazd. -dopowiedział mężczyzna, wychodzący właśnie zza kadłuba jednego z transportowców. -A Kurt ci nic nie zrobi, bo ja będę was pilnował. -wyszczerzył śnieżnobiałe żeby. Nowoprzybyły był wysokim blondynem o niebieskich oczach i spojrzeniu, przy którym topniało każde kobiece serce. Chwilę później obok niego pojawiła się kobieta, niewątpliwy obiekt męskich westchnień, o równie nieprzyzwoitej urodzie, i całkiem sympatycznym, choć morderczym charakterze. Kobieta niedbałym ruchem odgarnęła z czoła pukiel jasnoblond włosów, uśmiechając się serdecznie do Xavisa.
-Generale Xavis, mam zaszczyt przedstawić panu Dasha i Guri Rendarów. -oznajmił wchodzący za nimi dyrektor Wywiadu Floty - Ayddar Nylykerka.
Dash Rendar był najemnikiem, który znacznie przyczynił się do obalenia potęgi Czarnego Słońca - największego zbrodniczego syndykatu, który jak rak zajmował swoimi wpływami galaktykę już za czasów Starej Republiki. Początek końca Czarnego Słońca zaczął się wraz ze śmiercią Księcia Xizora - herszta tej organizacji. Guri natomiast, była androidem,
skonstruowanym na specjalne zlecenie tegoż właśnie Xizora. Uciekła z jego pałacu na chwilę przed wybuchem, spowodowanym przez niewielki oddział Rebeliantów. Guri i Dash byli doskonałym przykładem wrogów, którzy po wojnie nie tylko się polubili, ale i nawet pokochali. Ta miłość była tym bardziej niezwykła, iż mało kto zdecydowałby się, jak Rendar, związać na całe życie z istotą mechaniczną. Guri była jednak wyjątkowa - tak ludzka, że w jej przypadku mógł nastąpić wyjątek. I nastąpił.
Dash szybkim krokiem podszedł do Xavisa, i już po chwili miażdżył go w żelaznym uścisku, śmiejąc się przy tym serdecznie. Guri zachowała się bardziej dyplomatycznie: tylko uścisnęła mu rękę. Pozostali zgromadzeni patrzyli na tą spontaniczność z lekkim zażenowaniem. Gdy nowoprzybyli przywitali się, Nylykerka przemówił.
-Proponuję zrobić małą prezentację - rzekł, starając się ostatecznie zatrzeć ślady nieprzyjemnej rozmowy, wskazując jednocześnie na pierwszą osobę od prawej - Twi'lekankę. Ta uśmiechnęła się.
-Niektórzy z nas już się znają. Jestem Tasha D'Wynn, a to -wskazała na osobę stojącą obok niej- jest Vadun Seed.
-Jestem Rad'iani'tz da Dikasterar, ale możecie mi mówić Radie. Wszyscy Elomini mają takie imiona. -dodał pospiesznie, widząc przerażenie wymalowane na twarzy Rendara.
-Dash Rendar, a to -wskazał na długowłosą blondynkę- moja żona, Guri. Będziemy pomagać naszym chłopaczkom w odlocie w jednym kawałku z tego raju masochistów.
-Mnie wszyscy znacie...Kurt Xavis. Mam za zadanie trzymać was wszystkich w kupie, i dopilnować, żebyście nie wepchali swoich pięknych tyłeczków tam, gdzie nie trzeba. -Oprócz was -podjął ponownie Nylykerka- na wyprawę poleci jeszcze Eskadra Widm, funkcjonariuszka Wywiadu Belindi Kaleenda, jeszcze jeden Jensaarai, który z przyczyn niezależnych od niego nie mógł przybyć na dzisiejsze spotkanie, oraz dwóch...-zawahał się niespodziewanie- ...Jedi. Powinni oni dotrzeć lada chwila.
Tymczasem, proponuję przejść do omawiania strony taktycznej wyprawy. Jak już zapewne wiecie, na miejsce desantu odeskortuje was superniszczyciel gwiezdny "Postrach". Potem będzie was osłaniał przed siłami Yuuzhańskimi na tyle długo, byście mogli bezpiecznie wylądować. Od tej pory będziecie zdani tylko na siebie; na własne siły, i na umiejętność współpracy -zaakcentował ostatnie słowo, patrząc znacząco to na Xavisa, to na Seeda.
-A co będzie wtedy z "Postrachem"? -zapytał Rendar.
-Docelowym punktem przeznaczenia superniszczyciela będzie system Venjagga. System ten... -rzekł Nylykerka, uruchamiając mapę galaktyki, ukazującą obecny zasięg terytoriów Yuuzhańskich i Republikańskich. Ten pierwszy, oznaczony zielonym kolorem, był prawie dwukrotnie większy od niebieskiego - Rebelianckiego. -...jest położony zarówno blisko Coruscant, jak i Bilbringi. "Postrach" będzie mógł stamtąd przybyć na pomoc oddziałowi specjalnemu w ciągu czternastu godzin od nadania sygnału, jak również wycofać się na Bilbringi w celu dokonania ewentualnych napraw. Mamy nadzieję, że takowe nie będą oczywiście potrzebne. -dodał.
Rozległ się gwar rozmów; każdy usiłował przekrzyczeć każdego. Przez moment dyrektor Wywiadu zachowywał kamienną twarz, po czym podniósł rękę, a rumor ucichł tak szybko, jak się zaczął.
-Waszym celem -podjął znowu- jest zamordowanie Najwyższego Lorda Shimmry, przywódcy Yuuzhan. Jego pałac jest położony w najbardziej zvongizowanej części Coruscant - byłym sektorze rządowym. Jak się pewnie domyślacie, nie przypomina ona już w najmniejszym stopniu tego, co pamiętacie z waszego ostatniego pobytu tamże. -zrobił krótką przerwę dla zaczerpnięcia oddechu. -Lord Shimmra jest bardzo silnie chroniony; nie będę przed wami ukrywał, że niektórzy z was mogą już stamtąd nie powrócić. Tylko najlepsi przeżyją, i tylko najlepsi będą mogli wypełnić zadanie. Dlatego lecicie tam właśnie wy. Będziecie musieli być twardzi, wytrzymali i bezlitośni. Nie będziecie mogli się zatrzymywać. Wtedy wygracie. Tylko wtedy. Nie jesteście tacy, jak reszta Jedi. Na pierwszym miejscu stawiacie cel, dopiero później środki, jakimi go osiągacie. I to, choć nie daje wam chwały wśród waszych braci, daje wam przewagę nad Vongami. Wywiad liczy na was.
Przemowę Nylykerki zakłóciło rytmiczne, ciche popiskiwanie jego osobistego komunikatora. Ten natychmiast wyciągnął go z kieszeni kombinezonu, i przyłożył do ucha.
-Nylykerka, słucham.
Z monotonnego szumu, rozlegającego się z urządzenia, Kurt nie mógł nic zrozumieć;
najwyraźniej komunikator ten został specjalnie dostosowany do fal słuchowych Tammarian. Po chwili dyrektor Wywiadu skończył rozmawiać, i zwrócił się ponownie do zebranych.
-Musicie wybaczyć, ale jest pewna pilna sprawa...w każdym razie, życzę powodzenia podczas wyprawy -dokończył, uśmiechając się niespokojnie. Machnięciem ręki uciął kolejną dyskusję.
Gdy wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia, zawołał jednak:
-Generale Xavis, mógłbym prosić na słówko?
-Oczywiście. -zaczekali, aż wszyscy wyjdą.- O co chodzi?
-Widzisz, Kurt -rzekł Ayddar, zniżając głos- Odprawiłem resztę komandosów, gdyż musisz wiedzieć coś, czego nie mogą wiedzieć inni. -zrobił chwilę przerwy- Pamiętasz, jak mówiłem, że w wyprawie biorą udział też dwaj inni Jedi? Kłamałem. To nie są Jedi.
-Więc co...-
-To Ciemni Jedi. -przerwał mu bezceremonialnie Nylykerka.
Wmurowany Xavis, nie miał nawet czasu, by się oswoić z tą wiadomością, ani by ta do niego w pełni dotarła, gdy wrota hangaru ponownie się otworzyły, ukazując czterech żandarmów Nowej Republiki, prowadzących dwie obce istoty: wysokiego, wytatuowanego w czarno-czerwone skomplikowane wzory Zabraka i masywnego, barczystego Pacitthipa.
Nylykerka nabrał głęboko powietrza w płuca.
-Generale Xavis, pozwolę sobie przedstawić panu Pentalusa Creaka i Weraca Dominessa!
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,69 Liczba: 16 |
|
egzek2004-08-31 22:55:43
Sorrki za wprowadzenie zamentu ;) czytalem tylko ksiazke Cienie Imperium bo do komiksu dostepu nie mam. Z niecierpliwoscia czekam na dalsze rozdzialy bo zapowiada sie super
Shedao Shai2004-08-22 18:39:25
Moi drodzy,
nie winię Was za niewiedzę, bo i nie powinienem, ale Dash Rendar ŻYJE - odsyłam do komiksu Cienie Imperium: Evolutions i gry SotE. Rendar upozorował swoją śmierć, wiedząc, że zadarł z Czarnym Słońcem, a one tego mu tego tak łatwo nie wybaczy. Tak więc buraka nie ma.
Przy okazji: powieść jest już gotowa; liczy 20 rozdziałów i zostanie opublikowana prawdopodobnie w połowie października.
Luke Star2004-08-10 13:10:05
No kolego załkiem nieźle ale z tym rendarem ro przecholowałeś. Ni emogłęs wymyślic jakiejś nowej postaci. Napewno punktacja by wzrosła a teraz no cóż większość fanów którzy dobrze czytali SW złapią cię na tym buraku!!
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:14:21
Nie najlepsze, daje 6
Wim San-Taal2004-06-30 01:20:15
Całkiem ciekawie sie zapowiada...teraz ide spac a jak wstane to bede czytal kolejne czesci!!mam nadzieje ze beda co najmniej tak samo ciekawe, jak ta!!!
Zgreedo2004-06-26 13:23:05
W sumie bardzo ciekawe... ale co tam robi Rendar?
John Waiter2004-06-26 10:27:55
Jak dla mnie to super - bardzo wciągająca powieść tylko długo trzeba czekać na kolejne rozdziały, stąd urywają się wątki z poprzednich rozdziałów, które trzeba sobie odświerzać. Czekam z niecierpliwością na całość 0 najlepiej w formie pdf'a.
egzek2004-06-26 00:22:50
Mnie sie podoba tylko wydaje mi sie ze Dash Rendar zginol, czyz nie?
Verdan2004-06-24 20:30:40
Znakomite opowiadanie. Shedao jest ostatnio moim ulubionym fanowskim pisarzem. Oby tak dalej. Moja ocena to 10 za całokształt.
VaderSith2004-05-06 14:52:09
Bardzo dobre, powiedziałbym swietne. Dla mnie za klimat 8/10. Czekam na więcej!
Admirał Raiana Sivron2004-05-01 21:18:48
Dobre jednym słowem wpożo
Carno2004-04-18 21:21:47
Dałem 8 ponieważ nie ma oceny 7+ :) A o wadach pogadałem sobie z Shedao na priv;) Ogolnie dobry styl pisania, i dość wciagający- nasz SHai musi tylko wyeliminowac niektóre błędy stylistyczne:)
Obiwan2004-04-18 11:13:28
pocztek 3 i cała 4 to coś piknego ! bez wachania wystawił bym teraz solidne 9
Ricky Skywalker2004-04-17 23:34:19
Trójeczka genialna, bardzo cieszę się, że Shed umieszcza moją Ali w swoim opowiadaniu :)
Obiwan2004-04-17 13:34:28
szkoda że nie ma ocen połówkowych
Obiwan2004-04-17 13:26:43
Ja daje 8+ very gut czas przeczytać 3 i4
Otas2004-03-30 13:25:15
No no no ... jak dla mnie jest to początek naprawde świetnego e-booka.. albo kiły z dobrym początkiem :) Czekam na kolejne rozdziały (ciekawe czy 3 jest aż tak dobry jak plotki mówią) :D Jak na razie dałem 8
Calsann2004-03-29 23:25:07
eee.... A to będzie kontynuacja?:P:P:P To troche zmienia postać rzeczy :P później pewnie będzie lepiej:)
Mihoo2004-03-29 22:19:17
Naprawdę dobre. Ciekawa fabuła, niezłe opisy i niezły styl pisania.
Czekam na ciąg dalszy niecierpliwie
Vong Gin`aal2004-03-29 21:51:38
za dokładne badania nad ilością SSD masz plus a za taką łatwą zgodę na misję samobójczą minus, łącznie 8 :)
Misiek2004-03-29 15:29:31
W związku z nieobiektywnym podejściem do tego fica nie czuję się władny wydawać jakichkolwiek komentarzy...
Tubulears2004-03-29 14:24:40
Wyraźna poprawa w stosunku do poprzedniego przypływu twórczości. Bardzo pozytywnie, tam gdzie jest postęp tam jest i dobra ocena.
Corranhorn02004-03-29 12:01:11
całkiem całkiem fajne opowiadanko,oby tak dalej:)
Ricky Skywalker2004-03-29 10:16:58
Dobrze jest. Ale z ocenką poczekam tak do rozdziału piątego. Zresztą, Shed: moja opinię dobreze znasz akurat :)
Lord Bart2004-03-28 22:00:04
Za duzo szczegółów na pierwszy raz sie rzuca....ale moze być
Mistrz Fett2004-03-28 21:59:23
Tak samo, jak z moją "Wojną Klonów". Zawsze za mało do oceny będzie :) Ale zapowiada się super! Szczególnie, jak dojdzie jeszcze ze 20 rozdzialików :P
Calsann2004-03-28 21:34:53
takie sobie..... ocene wystawie potem żeby autor sie na mnie nie wnerwił :D
Darth Fizyk2004-03-28 21:31:38
hmmm... no cóż... jakby to powiedzieć... narazie mało, tylko dwa rozdziały :)
To czasopismo "Z Gwiazd"... hehehe :D