TWÓJ KOKPIT
0

James Bond 007 :: Newsy

NEWSY (78) TEKSTY (0)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Tydzień 40-lecia „Nowej nadziei”: Lokacje

2017-05-25 20:31:29



Nowa nadzieja to chyba najbardziej zmieniany scenariusz sagi George’a Lucasa. Zmieniały się w nim także lokacje. Jedno jednak pozostało niezmienne przez cały ten czas, miejsca w których kręcono film miały być niezwykłe i egzotyczne, nie za łatwo dostępne. Choć początkowo planowano nakręcić film w Stanach, to jednak ze względu na koszty i potrzeby Lucasa (chciał mieć dużą halę filmową), dostępniejsza okazała się Wielka Brytania. Początkowo Gary Kurtz skierował swoje kroki do studia Pinewood, tam jednak w umowie chcieli zapewnić pracę własnym technikom. Lucas i Kurtz zdecydowanie chcieli mieć wszystko pod własną kontrolą, w tym także dobór ekipy. Podziękowali więc Pinewood i tak oto rozpoczęła się przygoda z Elstree Studios. Większość zdjęć powstała właśnie tam. W przypadku dokrętek posiłkowano się także Shepperton Studios.

Egzotyczne plenery znaleziono przede wszystkim w Tunezji. Chyba najłatwiejszą do znalezienia i często odwiedzaną przez turystów lokacją „Nowej nadziei” jest hotel Sidi Driss w Matmcie. Matmata słynie z wydrążonych w skale domów, w jednym z nich znajduje się właśnie ten bezgwiazdkowy hotel. Jeszcze parę lat temu można było spokojnie tam nocować. Ale robią to głównie fani „Gwiezdnych Wojen”, w Matmacie jest kilka obiektów lepszego sortu, ten jednak jest niezwykły, bo to w nim kręcono wnętrza domostwa Larsów na Tatooine.





Kilkaset kilometrów dalej znajduje się górna część domu Larsów. Została zainspirowana tunezyjską architekturą, ale zbudowali ją w całości filmowcy. Na miejsce wybrano okresowe jezioro Chott el Djerid nieopodal Nefty. Lucas kazał odnowić to miejsce, gdy kręcił „Atak klonów”. Potem jednak w większości popadało w ruinę, choć parę razy organizowane były ekipy fanów, które próbowały zreperować szkody wyrządzone przez wodę i piach.



Niedaleko znajduje się też dość niewielki obszar z wydmami. Posłużył za morze wydm. Filmowcy mieli dużo problemów, by znaleźć miejsce bez roślin. Tych niby nie ma dużo, ale na Tatooine jest tu trochę za zielono.



Bardzo blisko Nefty znajduje się kolejna lokacja. To formacje skalne Sidi Bouhlel niedaleko Tauzaru. Tu także powstawały ujęcia Tatooine, tyle, że głównie tej części skalistej. Przynajmniej te nagrywane w pierwotnym terminie. Lucas wrócił tu także przy „Poszukiwaczach Zaginionej Arki” a także „Mrocznym widmie”.



Kilka scen nagrano także na cieszącej się dużym uznaniem kiedyś wśród turystów wyspie Dżerba. Choć te lokacje były zazwyczaj łatwo dostępne dla zwiedzających, to niestety nigdy nie były na tyle charakterystyczne, by przyciągały tłumy. Wiele z nich po prostu stoi zaniedbane.
W miejscowości Adżim można znaleźć zarówno wejście do kantyny w Mos Eisley, jak i jeden z murów w tej miejscowości. Oba znajdują się bardzo blisko siebie. To część raczej nie turystyczna, więc okoliczni mieszkańcy zazwyczaj byli dość zdziwieni wizytami i zdjęciami, ale nie reagowali.



Wyjeżdżając z Adżim mija się jeden mały, niepozorny domek nad brzegiem morza. Został on wykorzystany w „Nowej nadziei” w oryginalnej wersji jako chatka Bena Kenobiego. W Wersji Specjalnej dość mocno poprawiono go komputerowo. Jak się odpowiednio ustawi kamerę, bądź aparat, można zrobić zdjęcia tak, by nie było widać wody. Wtedy wygląda to jak dom na pustyni.



Na północy Dżerby w Sidi Jemour znajduje się dawny meczet. Zamknięty, ale o takie budowle dbają tutaj. Został on wykorzystany w „Nowej nadziei” jako wjazd do Mos Eisley. Ale nakręcono tu zdecydowanie więcej zdjęć. To miejsce udawało też stację Tosche w wyciętych ostatecznie scenach.



Zaś kończąc Tunezję, warto jeszcze pamiętać, że zainspirowała ona nie tylko architekturę, ale i nazewnictwo. Jedna z miejscowości w Tunezji to Tataouine. W jej okolicy faktycznie kręcono dopiero „Mroczne widmo”. Zaś całą naszą relację z tego kraju znajdziecie tutaj.



Dokrętki do „Nowej nadziei” robiono parę razy. Jednak jeszcze przed premierą zaistniała potrzeba dokręcenia kilku ujęć z Tatooine, dokładniej z wąwozami. Tym razem posiłkowano się amerykańską Doliną Śmierci w Kalifornii. Lucas wrócił tu jeszcze przy „Powrocie Jedi”, a także przy dokrętkach do Wersji Specjalnej.



Przy „Powrocie Jedi” nie wrócił do Tunezji. Zdjęcia z wydmami nakręcił na pustyni Yuma. Ponieważ tu nie było problemów z zielenią w piasku, dokręcono tu też scenę ze szturmowcami na wydmach do Wersji Specjalnej.



Nie tylko Tatooine było kręcone na lokacjach. Kilka zdjęć z Yavinu nagrano w Tikal w Gwatemali. Tym razem jednak całość robiła właściwie druga ekipa, albo nawet ekipa techniczna. Nagrano tu kilka ujęć, które wkomponowano w film. Swoją drogą w Tikal kręcono też „Moonrakera”, czyli Jamesa Bonda zainspirowanego sukcesem „Gwiezdnych Wojen”.



Wszystkie atrakcje tygodnia znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (4)

O cyfrowych postaciach „Łotra 1” raz jeszcze

2016-12-30 21:22:13

Na początek kilka zdjęć z planu, przedstawiających Felicity Jones. Niżej piszemy znowu o pewnych efektach, a co za tym idzie będą spoilery.



„Łotr 1” Garetha Edwardsa sprzedaje się na tyle dobrze, że właściwie już jest trzecim najbardziej dochodowym filmem roku w USA. Ma spore szansę na pokonanie „Kapitana Ameryki”, zobaczymy czy poradzi sobie z „Gdzie jest Dory”. Na razie „Łotr” pokonał Jamesa Bonda. Nie sam. Razem z tym filmem seria „Gwiezdne Wojny” przyniosła już ponad siedem miliardów USD, czyli więcej niż 24 filmy o przygodach agenta 007.

Z innych wieści. Ben Mendelsohn twierdzi, że finalna wersja „Łotra 1” dość mocno różna od wersji roboczych. Jego zdaniem wiele scen kręcono tak, by dopiero obrać kierunek w montażowni. Podobno mowa o 20-30 scenach, które były dość mocno różne od tego, co zobaczyliśmy w kinie. W każdym razie w jego odczuciu ten film podobno jest bardzo inny niż to co widział wcześniej. Może mówił o dokrętkach?

Nie tylko Mendelsohn wspomniał o zmianach. Otóż Kathleen Kennedy twierdzi, że w ostatecznej wersji dość istotnie zmarginalizowano postać Forestwa Whitakera, czyli Sawa Gerrerę. Miało go być więcej, ale wiele z tych rzeczy nie pasowało do finalnej wersji filmu. Za to zdaniem Kathleen, to jeszcze nie koniec historii Sawa jaką opowie nam Lucasfilm. Czy chodziło jej o Rebeliantów czy jeszcze o coś innego? Zobaczymy.



John Knoll natomiast wypowiedział się o cyfrowych postaciach. Większość z tych rzeczy pokrywa się z tym, o czym pisaliśmy tutaj. Ale jest kilka dodatkowych szczegółów. Po pierwsze nawet w ILM doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przywracanie nieżyjących aktorów do życia za pomocą grafiki komputerowej to nie jest sprawa jednoznaczna dla wszystkich i budzi pewne kontrowersje. Nie tylko dlatego, że niektóre media to skrytykowały przy premierze filmu. Zdawali sobie sprawę z potencjalnego niepokoju wcześniej. Dlatego już na samym początku skontaktowano się ze spadkobiercami Petera Cushinga i dopiero jak wyrazili zgodę, to zespół Knolla przystąpił do prac. Knoll wie, że stąpa po cienkim lodzie i ma nadzieję, że nie otwierają tym samym puszki Pandory, dzięki której za 50 czy 100 lat będą powstawały choćby „Gwiezdne Wojny” z młodym Fordem. Jak sam podkreślił, to była jednorazowa akcja, bezpośrednio wynikająca z ich podejścia do „Łotra 1”.

Natomiast wracając do Tarkina. Ekipa wiedziała, że nie chcą w tej roli obsadzać innego aktora. Cushing był zbyt charakterystyczny, zaś fakt, że film dzieje się tuż przed „Nową nadzieją” utrudniał im sprawę ciągłości. Rozważano też opcję, że w filmie Tarkina nie będzie, choć jak wspomina Kiri Hart, byłoby to trudne do wytłumaczenia. Dobrano więc aktora, który fizycznie bardzo przypominał Cushinga i miał podobną manierę mówienia, czyli Guya Henry’ego. Na planie był to standardowy motion-capture, tyle, że animacja okazała się cięższa. Zdaniem Knolla to był odpowiednik cyfrowej maski i charakteryzacji, tyle że bardzo rozwiniętej. Choć trzymano się mocno Tarkina z „Nowej nadziei”, część rzeczy trzeba było dopracować i zmienić. Wynikało to choćby z ujęć czy oświetlenia. Gdy cyfrowo starannie dopracowano Tarkina by niewiele różnił się od tego z IV Epizodu, nie raz okazywało się, że za bardzo wyróżnia się w scenie względem innych aktorów. Inny problem wymagał zaangażowania Guya Henry’ego, który oglądał materiały archiwalne z Cushingiem starając się odwzorować wszystkie tiki aktora. Takie niuanse to choćby fakt, że gdy Peter wymawiał dźwięk „ah” nie podnosił górnej wargi, a jedynie opuszczał dolną i dało się zauważyć jego zęby. Guy Henry i twórcy z ILM doskonale wiedzieli, że nie odtworzą wszystkiego. Nie taki też przyświecał im cel. Chcieli osiągnąć efekt bliski oryginałowi, bardziej nawet by sprawiało to wrażenie kogoś blisko spokrewnionego z Cushingiem niż dokładną kopię. Natomiast walcząc z problemami, zastanawiano się na ile można Tarkina zmarginalizować. Przekazać jego rolę innym postaciom, bądź pokazywać go za pomocą hologramu. To tak na wypadek, gdyby cyfrowe efekty się nie sprawdziły.

W przypadku księżniczki Lei było łatwiej. Po pierwsze, gdy kręcono film, Carrie Fisher jeszcze żyła, co ułatwiło to sprawę i nie było tak kontrowersyjne. Ingvild Deila, nie miała wiele do zagrania. W tym przypadku skoncentrowano się właściwie tylko na komputerowym odtworzeniu twarzy na podstawie ujęć z IV Epizodu. Ruchy, czyli także ręka, należy do Ingvild.
KOMENTARZE (18)

Łotrzyki, czyli ekipa Edwardsa

2016-12-13 17:32:54

Do premiery „Łotra 1” zostały już właściwie godziny. To dobra okazja by lepiej przyjrzeć się twórcom filmu.

Tony Gilroy. Trochę trudno nazwać go pomocnikiem Edwardsa, skoro chodzą plotki, że jest tym, który uratował film. Gilroy został zatrudniony do przeprowadzenia dokrętek. Przepisał scenariusz, pomagał przy reżyserii dokrętek, nadzorował ostatnie stadium powstawania filmu. Z zawodu jest przede wszystkim scenarzystą. Odpowiada choćby za: „Adwokata diabła”, „Armageddon” (razem z J.J. Abramsem) czy „Dowód życia”. Jego najbardziej znane dzieło to seria o przygodach Jasona Bourne’a, czyli drugie podejście do trylogii Roberta Ludluma. „Dziedzictwo Bourne’a” nawet sam wyreżyserował. Jako reżyser może się jeszcze pochwalić: „Grą dla dwojga” czy „Michaelem Claytonem”. Jest też producentem konsultującym „House of Cards”. Po „Łotrze 1” będziemy mogli zobaczyć „Wielki Mur” do którego napisał scenariusz, a także „High Wire Act”.

Simon Emanuel awansował w Lucasfilmie dzięki „Przebudzeniu Mocy”. Tam był producentem liniowym, w „Łotrze 1” już zwykłym. Wcześniej zajmował się różnymi pracami przy produkcji filmów, od bycia asystentem, czy drugim reżyserem, przez całą masę zajęć związanych z kierownictwem produkcji. Pracował między innymi przy serii o „Harrym Potterze” (bez „Czary ognia”), „Goldeneye”, „Mroczny rycerz powstaje”, „Jutro nie umiera nigdy”, „Resident Evil”, „Obcy kontra predator” czy „Eragon”.

Allison Shearmur, producentka filmowa. Zaczęła od „Stanu spoczynku”, ale tak naprawdę jej kariera rozwinęła się dzięki serii „Igrzyska śmierci”. Pierwszy film pomagała wyprodukować, w trzech kolejnych już awansowała na producenta. Odpowiada także za „Kopciuszka” (razem z Simonem Kinbergiem), „Dumę i uprzedzenie i zombie” (z Natalie Portman), czy „Nerve”. Pomagała także wyprodukować „Opowieść o miłości i mroku” (z Natalie Portman i Ramem Bergmanem). Dołączyła do ekipy „Łotra 1” mając już ugruntowaną pozycję zawodową. Shearmur podobno jeszcze nie powiedziała wszystkiego w „Gwiezdnych Wojnach”, ale ma też kilka innych projektów na tapecie, w tym nowy „Dirty Dancing”, „XOXO”, „Zelda” czy „Power Rangers”.

Greig Fraser, Australijczyk, operator będący członkiem zarówno australijskiego związku operatorów, jak i amerykańskiego. Urodzony w 1975 zaczynał swą przygodę z filmem od filmów krótkometrażowych i dokumentów. Pierwszy sukces to niezbyt długi bo niespełna godzinny film, „Jewboy” z 2005. Został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków, a Fraser dostał nagrodę Australijskiego Instytutu Filmowego. Istotny film pełnometrażowy, który nakręcił samodzielnie to „Out of Blue” z 2006. Oba ugruntowały jego pozycję na antypodach, przez następne lata był związany z kinem australijskim. W 2010 wypłynął na szerokie wody horrorem „Pozwól mi wejść”. Dalej było łatwiej: „Królewna Śnieżka i Łowca”, „Wróg numer 1”, „Zabić, jak to łatwo powiedzieć”, „Foxcatcher” a ostatnio „Lion. Droga do domu”. Po „Łotrze 1” nakręcił także „Mary Magdalene”, film obecnie znajduje się postprodukcji.

David Crossman z kostiumami filmowymi jest związany od dwudziestu lat. Zaczynał jako asystent w garderobie w filmie „Szakal”. Potem piął się w szczeblach kariery aż do nadzorcy kostiumów. „Łotr 1” to kolejny awans, tu już za kostiumy odpowiada samodzielnie (do spółki z Glynem Dillonem). Obaj też wrócą w filmie o Hanie Solo. Filmografia Crossmana jest bardzo bogata, pracował przy takich filmach jak: „Szeregowiec Ryan”, „Topsy-Turvy”, „Świat to za mało”, „Tomb Raider”, „Pearl Harbour”, „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, „Harry Potter i więzień Azkabanu”, „Harry Potter i Czara Ognia”, „Królestwo niebieskie”, „Kod da Vinci”, „Pokuta”, „Robin Hood”, „John Carter”, „Lincoln”, „Pan Turner” czy „Czarownica”.

Glyn Dillon pracował przy „Przebudzeniu Mocy” jako szef artystów koncepcyjnych odpowiedzialnych za kostiumy. Osobiście stworzył między innymi projekt maski Kylo Rena. W „Łotrze 1” awansował już na twórcę kostiumów.
Glyn nie ma bogatego doświadczenia filmowego. Tworzył szkice koncepcyjne do dwóch innych filmów („Kingsman: Tajne służby” i „Jupiter: Intronizacja”). Wcześniej zdarzyło mu się pracować jako twórca scenopisów. Warto dodać, że poza filmami zajmuje się także tworzeniem komiksów. Jego najbardziej znane dzieło to „The Neo of Brown”.

Neil Lamont odpowiada za scenografię. To kolejny awans. Wcześniej zajmował się głównie także scenografią, a dokładniej kierownictwem artystycznym, czyli raczej był podwykonawcą. Teraz nadzoruje wszystko wspólnie z Dougiem Chiangiem. Lista najważniejszych filmów przy których pracował to: „Titanic”, „Angielski pacjent”, „Licencja na zabijanie”, „Goldeneye”, „Świat to za mało”, seria o Harrym Potterze (z wyjątkiem pierwszej części Insygniów Śmierci), „Na skraju jutra” czy „Przebudzenie Mocy”.

Neil Corbould. W „Przebudzeniu Mocy” za efekty specjalne odpowiada Chris Corbould, w „Łotrze 1” jego brat Neil. Neil zaczynał swą pracę nad efektami specjalnymi w „Supermenie” z 1978. Kilka bardziej znaczących filmów z jego biografii to: „Amadeusz”, „Zabójczy widok”, „W obliczu śmierci”, „Licencja na zabijanie”, „Willow” (produkcja George’a Lucasa z Warwickiem Davisem), „Leon zawodowiec” (z Natalie Portman), „Wyspa piratów”, „Piąty element”, „Szeregowiec Ryan” (Stevena Spielberga), „Gladiator”, „Mumia powraca”, „Helikopter w ogniu” (z Ewanem McGregorem), „Pojutrze”, „Król Artur” (z Keirą Knightley), „Królestwo niebieskie” (z Liamem Neesonem), „Krwawy diament”, „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach”, „Wróg numer 1”, „Grawitacja”, „Exodus: Bogowie i królowie”, „Kingsman: Tajne służby” czy „Marsjanin”. Obecnie pracuje jeszcze nad „Alien: Covenant” i „Ready Player One”. Neil otrzymał Oskara dwukrotnie, za „Gladiatora” i „Grawitację”. Nominowano go także za: „Królewnę Śnieżkę i Łowcę” oraz „Supermen: Powrót”.

Dotychczas z ekipy „Łotra Jeden” prezentowaliśmy sylwetki:
Gareth Edwards - reżyser
Gary Whitta - pierwszy scenarzysta
Chris Weitz - drugi scenarzysta
Jason McGatlin - producent
Kathleen Kennedy - producentka
Felicity Jones - aktorka
Riz Ahmed - aktor
Diego Luna - aktor
Alan Tudyk - aktor
Ben Mendelson - aktor
Mads Mikkelsen - aktor
Forest Whitaker - aktor
Donnie Yen - aktor
Jiang Wen - aktor
KOMENTARZE (3)

Zamieszanie z łotrowymi dokrętkami

2016-06-07 04:23:35



Polityka informacyjna Lucafilmu jest jaka jest. Efekt jest taki, że wiemy, iż będą dokrętki, ale różne źródła podają na ten temat odmienne informacje.

Wpierw „Entertainment Weekly” podało raczej uspokajające wieści. Dokrętki były podobno planowane na wiosnę, ale dano Garethowi Edwardsowi i jego ekipie więcej czasu na przemyślenie, co chcą zmienić i poprawić. W obecnym planie dodatkowe zdjęcia zostaną ukończone tuż przez Celebration. Źródła też sugerują, że większość scen, które mają być kręcone ponownie to sceny rozmów i siedzenia w kokpitach. Bez scen akcji. No i nie ma szans by w tym czasie mogli nakręcić na nowo 40% filmu. Inaczej nie skończyliby przed sierpniem czy nawet wrześniem. Plan jest podobno taki, by film był w całości zmontowany w połowie sierpnia (wiadomo, pewne poprawki będą, zwłaszcza jeśli chodzi o efekty specjalne), a we wrześniu ma do niego usiąść Alexandre Desplat i nagrać muzykę.

Christopher McQuarrie także zdementował swój udział w filmie, ale na liście pomocników pojawiły się jeszcze dwie inne osoby. Pierwsza to Tony Gilroy, przyjaciel Franka Marshalla (czyli męża Kathleen Kennedy). Gilroy ma na swoim koncie choćby cykl filmów o Jasonie Bournie. Gilroy podobno jest zaangażowany w produkcję „Łotra 1” i ma odegrać szczególną rolę w dokrętkach. Warto tu jednak przypomnieć, że niekoniecznie musi on być osobą, która sprząta po Edwardsie. Gilroy w podobny sposób pomagał już wcześniej Garethowi zamknąć „Godzillę”, więc możliwe, że to reżyser sam ściągnął go do pomocy. Tam Gilroy był reżyserem drugiej ekipy. Tu wszystko wskazuje na to, że Gilroy poprawia scenariusz. Pewnie będzie też jakimś konsultantem na planie.



Kolejna osoba zaangażowana w dokrętki to zdaniem HollywoodReporter Simon Crane, koordynator kaskaderów i okazyjnie reżyser drugiej ekipy. Brał on udział w takich filmach jak „Willow”, „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata”, „Goldeneye”, „Szeregowiec Ryan” i wiele innych. Crane podobno ma być reżyserem drugiej ekipy dokrętek (co samo w sobie brzmi dziwnie). Zresztą nie angażuje się go do rozmów kokpicie. Źródła, które twierdzą, że został zaangażowany, wskazują także dużo większą rolę Gilroya (miałby de facto zastąpić Edwardsa).

Jak widać informacje same sobie przeczą. Brak konkretnych wieści ze strony Lucasfilmu powoduje, że plotki się nakładają.

Skoro jesteśmy przy plotkach i dziwnych wieściach, to w sieci pojawiły się spoilery do „Łotra 1”. Co prawda wszystko wskazuje na to, że zostały one wyssane z palca, ale w obliczu tej ilości informacji, jaka do nas dociera, plotki te zaczynają żyć własnym życiem. Kto wie, może mają w sobie coś prawdziwego, dlatego potraktujemy je jako spoiler. Bardziej nawet by przestrzec przed fałszywką, bo z pewnością jeszcze wrócą nie raz.

Spoiler
Film zaczyna się od pojmania Jyn Erso, która próbowała ukraść Rebeliantom myśliwiec. Rebelianci szybko dowiadują się kim jest Jyn i proponują jej układ. Albo weźmie udział w ich misji, albo oddadzą ją łowcom nagród. Jyn zgadza się. Jest to misja szpiegowska. Imperium prowadzi jakieś zaawansowane testy broni.
Tymczasem z Jyn kontaktuje się ktoś podający się za jej ojca. Twierdzi, że był zajęty pracą i że żałuje, że nie spędził z córką czasu, ale jednocześnie informuje ją o tajnym projekcie Imperium w którym brał udział. I potrzebuje jej pomocy, bo grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Erso nie dzieli się tymi informacjami z resztą ekipy.
Rebelianci wyruszają na misję. Okazuje się, że są to testy jakiś nowych maszyn kroczących – AT-ACT. Misja Rebelii kończy się porażką. Jyn zaś ucieka, nie ma lojalności wobec Rebelii, chce tylko odnaleźć ojca.
Wkrótce okazuje się, że jej ojciec odpowiada za zbudowanie czegoś znacznie gorszego niż AT-ACT, czyli Gwiazdy Śmierci. Tu pojawiają się plany i dalej Jyn musi przekazać je do Rebelii.
Film kończy się pościgiem w kosmosie. W kluczowym momencie resztce Rebeliantów udaje się przesłać plany zanim niszczy ich Imperium.
Jedynym ocalałym członkiem ekipy jest K-2SO (czy jak się ten droid nazywa). W ekipie jest dwóch obcych, jeden ginie bardzo szybko, drugi jest elementem bardziej komediowym. W filmie mamy jedną bitwę na ziemi, cztery potyczki i pościg w kosmosie. Pojawia się Vader, Tarkin (gra go inny aktor, ale twarz ma odtworzoną komputerowo) i Leia. Na razie nie ma mowy o Hanie Solo.
(koniec spoilera))

A na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Podobno producentem na lokacji był Zakaria Alaoui. Odpowiada on jakoby za Maroko i zdjęcia z helikoptera.
KOMENTARZE (25)

Zmarli Ray West i Tony Dyson

2016-03-07 18:22:50

Na przestrzeni kilku dni zmarły dwie osoby związane z „Gwiezdnymi Wojnami”.



Pierwsza z nich to Ray West, dźwiękowiec pracujący przy „Nowej nadziei”. Zajmował się miksowaniem dźwięków. Za „Gwiezdne wojny” został nagrodzony Oskarem (wraz z Donem MacDougallem, Bobem Minklerem i Derekiem Ballem) oraz nagrodą BAFTA (szerszy zespół, w którym pojawił się między innymi Ben Burtt). Ray odpowiada też za dźwięk takich filmów jak „Mistrz kierownicy ucieka”, „Star Trek II: Gniew Khana”, „Star Trek III: W poszukiwaniu Spocka”, „Powrót żywych trupów” czy „Golfiarze”.
Zmarł 17 lutego 2016 w wieku 90 lat w Santa Barbara. Pozostawił po sobie żonę Jean. Byli małżeństwem przez 65 lat, mają troje synów, siedmioro wnucząt i sześcioro prawnucząt.
West urodził się w Detroit 29 listopada 1925.



4 marca znaleziono ciało Tony’ego Dysona. Mieszkał on sam w swojej posiadłości na maltańskiej wyspie Gozo. Nie dawał znaku życia od paru dni, więc sąsiedzi zainteresowali się jego losem. Niestety za późno. W piątek policjanci weszli do rezydencji 68-latka i orzekli zgon.
Tony Dyson jest nam znany przede wszystkim jako konstruktor oryginalnego R2-D2. To Ralph McQuarrie zaprojektował tego droida, ale to Dyson fizycznie go zbudował i wprowadził wszystkie niezbędne korekty. Jego droidy używano przez produkcję całej klasycznej trylogii. Założył też studio efektów specjalnych – The White House Toy Company. Pracował przy takich filmach jak „Moonraker”, „Superman II”, „Saturn 3” i „Pogromca smoków”. W 1990 przeniósł się na Maltę i był związany z tamtejszym przemysłem filmowym.
Anthony John „Tony” Dyson urodził się w Dewsbury w Wielkiej Brytanii, 13 kwietnia 1947.

Temat na forum
KOMENTARZE (8)

Obsada „Rogue One”: Mads Dittmann Mikkelsen

2016-01-01 09:35:50

Dziś kolejny członek obsady „Rogue One”. Duński aktor urodzony 22 listopada 1965 w Kopenhadze (dystrykt Østerbro). Jego rodzice nie byli związani z aktorstwem, matka pracowała jako pielęgniarką a ojciec miał powiązania z bankami i związkami zawodowymi. Starszy brat Madsa, Lars, pierwszy postanowił zostać aktorem. Mads początkowo nie rozważał takiej kariery. Ćwiczył się w gimnastyce, chciał być atletą, jednak ostatecznie skończył szkołę baletową w Göteborgu. Tam nauczył się płynnie szwedzkiego i poznał Hanne Jacobsen, choreografkę, z którą się ożenił w 2000. Przez prawie dziesięć lat Mads był profesjonalnym tancerzem, dopiero w 1996 podjął studia aktorskie.

1996 to rok przełomowy dla Madsa. Grał wtedy zarówno w filmach krótkometrażowych, jak i zadebiutował w filmie „Pusher”, gdzie wcielił się w rolę dealera narkotyków. Jednak kolejne kroki zagwarantowały mu pewien typ ról. W różnych filmach grywał drugoplanowe role o komicznym zabarwieniu. Wystąpił w „Vildspor” (1998) i „Nattens engel” (1998). W 1999 w firmie „Bleeder” zagrał jedną z głównych ról. W 2000 w „Migających światłach” znów wcielając się w gangstera. Potem była już główna rola w „En kort en lang” (2001), gdzie zagrał geja.

Istotnym przełomem w karierze był film „Otwarte serca” z 2002. Tam rolę Mikkelsena dostrzeżono i dostał nominację do różnych nagród, na niektórych festiwalach nawet go nagrodzono (choćby Rouen Nordic Film Festival, dostał też nagrodę Zulu). Dobrze przyjęto także jego występ w krótkometrażowym „Nu” z 2003. To też okres, gdy zaczyna się jego międzynarodowa kariera. Wpierw pojawia się w „Księdze Diny” (2002), a następnie w hiszpańskim „Torremolinos 73” (2003). Jednak wciąż pomimo wielu ról trudno go nazwać znanym aktorem.

W 2004 wrócił do swojej pierwszej roli w „Pusher II”. Znów zachwycił krytyków. Jednocześnie zadebiutował w hollywodzkiej superprodukcji „Król Artur” u boku Keiry Knightley. Był to pierwszy naprawdę istotny krok w jego międzynarodowej karierze.

W następnym roku przyszedł kolejny głośny obraz „Jabłka Adama”. Jednak największy przełom to rok 2006. Za sprawą trzech filmów. „Pragi” za którą znów został doceniony przez krytyków. Drugi obraz to „Casino Royale”. Mads stając naprzeciw Jamesowi Bondowi (w tej roli Daniel Craig) jako Le Chiffre stworzył jedną z najbardziej znanych swoich kreacji. Jednocześnie wystąpił w „Tuż po weselu”, filmie nominowanym do Oskara w kategorii najlepszy film nie-anglojęzyczny.

W kolejnych latach Mikkelsen pojawia się w różnych rolach i różnego typu filmach. Stara się zarówno miewać dobre role, jak i dbać o dochody. Wystąpił choćby w dramacie historycznym „Podziemny front” (2008), dramacie muzycznym „Chanel i Strawiński” (2009) czy słynnej fantasy „Valhalla: Mroczny wojownik” (2009 - w Polsce do kin weszło w 2012).

Potem przychodzi czas na kolejne hollywoodzkie produkcje – „Starcie tytanów” (2010), „Trzej muszkieterowie 3D” (2011). Ale nie stroni też od innego repertuaru – „Kochanek królowej” (2012), „Polowanie” (2012), „Michael Kohlhaas” (2013), „Charlie musi umrzeć” (2013) czy „Wybawiciel” (2014) czy „Mężczyźni i kurczaki” (2015).

Od 2013 gra też główną rolę w serialu „Hannibal”, gdzie wciela się w kultową postać, pierwotnie wykreowaną przez Anthony’ego Hopkinsa. Mikkelsen zmierzył się z tą legendą i niektórzy twierdzą, że udało mu się nawet przebić oryginał.

Prywatnie aktor ma dwoje dzieci. Jego ulubiony film to „Taksówkarz”.

Na koniec zdjęcia Madsa.


Jako Le Chiffre w „Casino Royale”


Jako Michael Kohlhaas


Jako Hannibal Lecter


Jako Rochefort w „Trzech muszkieterach 3D”


Jako Draco w „Starciu tytanów”


Jako Igor Strawiński w „Chanel i Strawiński”

Dotychczas z ekipy „Rogue One” prezentowaliśmy sylwetki:
Gareth Edwards - reżyser
Gary Whitta - pierwszy scenarzysta
Chris Weitz - drugi scenarzysta
Jason McGatlin - producent
Kathleen Kennedy - producentka
Felicity Jones - aktorka
Riz Ahmed - aktor
Diego Luna - aktor
Alan Tudyk - aktor
Ben Mendelson - aktor
KOMENTARZE (11)

Rekord goni rekord

2015-12-19 22:48:09

Ten weekend należy do „Gwiezdnych Wojen”. Ale to nic, znane jest już wstępne podsumowanie piątkowego otwarcia. W Stanach „Przebudzenie Mocy” zarobiło 120,5 miliona USD. To nowy rekord. Dotychczas najlepszym pierwszym dniem mógł poszczycić się ostatni „Harry Potter” (91 milionów USD). Dla porównania największy, póki co, hit tego roku, „Jurassic World” zgarnął zaledwie 84 miliony USD. Weekend się jeszcze nie skończył, ale wszystko wskazuje na to, że nie ma sił by powstrzymać Epizod VII.

Z innej beczki. J.J. Abrams obiecał nam obsadowe niespodzianki. Powoli zaczynamy je poznawać. Zwłaszcza wśród szturmowców. Otóż w filmie pojawił się Michael Giacchino, czyli kompozytor filmowy współpracujący z Abramsem. Według IMDB gra on jednego ze szturmowców o numerze FN-3181. Druga niespodzianka to Daniel Craig, czyli aktualny James Bond. Wiemy, że Craig był na planie. Abrams nie chciał tego komentować. Sam Craig w pewnym momencie dementował te wieści. W styczniu zaś pisaliśmy, że Craig zagra szturmowca. Wygląda na to, że właśnie tak jest. Potwierdziło to „Entertainment Weekly”. W dodatku wiemy którego. W dalszej części drobne spoilery.



W jednej scenie filmu Rey (Daisy Ridley) próbuje użyć sztuczki myślowej Jedi na jednym szturmowcu. Gra go właśnie Daniel Craig.
KOMENTARZE (5)

Prasa, IMAX i inne plotki

2015-08-29 10:16:42

Zaczynamy od finansów. W grudniu ludzie będą mogli mieć dość „Gwiezdnych Wojen”, zwłaszcza jeśli w Stanach będą chcieli pójść do IMAXa. Disney dogadał się z kinami i przez cztery tygodnie od premiery w większości IMAXów w USA (około 400 ekranów) i poza Stanami (ponad 400 ekranów) „Przebudzenie Mocy” będzie grane na wyłączność. Żadnych czy innych filmów, ani nowych, ani starych. Nic. Znaczy to równie, że jeśli ktoś chce zobaczyć „S.P.E.C.T.R.E.” lub drugi „Kosogłos” w IMAXie, powinien to zrobić przed premierą Epizodu VII, bo 18 zejdą z ekranów. O różnicach wizualnych między wersją IMAX, a zwykłą pisaliśmy tutaj.

Otwarcie w IMAXach z pewnością pomoże filmowi. Niektórzy analitycy zastanawiają się, czy film nie pobije ogólnoświatowego rekordu otwarcia. Szacują, że w ciągu pierwszego weekendu film na całym świecie może zarobić 615 milionów USD. Obecnie rekord należy do „Jurassic World” Colina Trevorrowa i wynosi 524 miliony USD.

Kolejne ujęcia pozwalają aktorom na drobne zwierzenia. Skoro zobaczyliśmy Finna z mieczem, to John Boyega nie omieszkał pochwalić się jedną sprawą. Przyznał, że poszedł w ślady Ewana McGregora i podczas zdjęć na planie, gdy miał miecz świetlny w ręku, sam naśladował jego dźwięk.

Jeśli chodzi o zdjęcia we wrześniu na Skellig Micheal, to pojawiła się nowa plotka. Otóż podobno będą to zdjęcia zarówno do Epizodu VIII jak i „Przebudzenia Mocy”. W tym drugim przypadku mają to być jedynie jakieś dodatkowe ujęcia.

W sieci pojawiły się też nowe zdjęcia z magazynu „Empire”, a także okładka z BB-8. Jest też okładka niemieckiego magazynu „Star Wars” z kapitan Phasmą oraz plakat reklamowy Hasbro.


KOMENTARZE (19)

Plotki o "Rebels" #37

2015-07-09 21:18:08 Różne

Dzisiejszy zbiór newsów zaczynamy właściwie od braku newsów - rozpoczęła się jedna z największych imprez dla geeków, San Diego Comic Con. "Gwiezdne Wojny" będą tam dobrze reprezentowane, odbędzie się panel wydawniczy i o "Przebudzeniu Mocy"... ale nie o "Rebeliantach". Owszem, tu i ówdzie będzie można spotkać aktorów i twórców, ale nic poza tym. Wydaje się wręcz dziwne, że nie dostaniemy żadnych wieści o serialu, którego premiera zapewne we wrześniu lub w październiku - może ekipa zaplanowała coś większego na sierpniowe D23 EXPO.

Ale przechodząc już do wieści: Oficjalna ostatnio ogłosiła konkurs artystyczny związany z serialem. Problem w tym, że nie jest dostępny w naszym kraju i nawet news nie wyświetla się prawidłowo. Jeśli jednak jesteście w Stanach - możecie wygrać bony na zakupy w sklepie z grafikami Dark Ink Art. Czas macie do 31 sierpnia.

W ostatnich dniach rozeszła się całkiem głośna plotka od Starwars7news. Głosiła ona, jakoby pierwszy sezon "Rebeliantów" nie był dostępny w Australii i Wielkiej Brytanii. Byłaby to szczególnie niefortunna wiadomość dla nas, bo o ile sprowadzenie niebieskiej płytki ze Stanów nie jest problemem, o tyle na blu-rayu obowiązują ograniczenia regionalne - innymi słowy, płyta zakupiona w USA nie odpali na europejskich odtwarzaczach i konsolach, dlatego Anglia (i ewentualnie Niemcy lub Francja) są dla nas źródłem filmów niedostępnych w naszym kraju. Choć jest prawdopodobne, że "Rebelianci" ukażą się u nas na DVD, to trzeba się nastawić, że na blu-rayu raczej ich nie ujrzymy. W każdym razie plotka okazała się nieprawdziwa, bo zdementowała ją Tracy Cannobio.



Freddie Prinze jak zwykle nie zawodzi i jest źródłem sporej ilości pogłosek. Jakiś czas temu pochwalił się na Twitterze swoją nową, rebeliancką bluzą, na której można dostrzec serialowe symbole. Ten po lewej to znak z "Ghosta", symbol TIE mogliśmy zobaczyć w "The Siege of Lothal", natomiast nieznane jest znaczenie trzeciego w kształcie litery "V" - o ile w ogóle je ma. Aktor również nie chciał tego zdradzić.



Prinze pojawił się ostatnio w podcaście Keldabe Talk. Po pierwsze, powiedział tam sporo o Jedi - Ahsoka będzie dla Ezry niczym Plo Koon dla niej, czyli nie stanie się jego oficjalną nauczycielką, raczej mentorką. Jeśli chodzi o Jarrusa, to zaznaczył, że nie jest on pełnoprawnym Jedi, zdał może ze dwie próby - w EU padawan musiał stanąć przed próbą umiejętności, odwagi, ciała, ducha i intuicji. Wedle aktora Jarrus nie przeszedł sprawdzianu ciała (torturowanie przez Inkwizytora się nie liczy, gdyż każdy Jedi jest kiedyś torturowany), ale jest na dobrej drodze, by zostać rycerzem.

Następnie temat zszedł na Sabine - jako że radiem zajmuje się organizacja Mandalorian Mercs, nie mogło zabraknąć pytania czy zobaczymy innych Mando. Tutaj Freddie znacząco się roześmiał i nie chciał podejmować tematu, ale po raz kolejny powiedział, że historia Sabine będzie oczywiście o Mandalorianach i jednocześnie będzie wielką niespodzianką dla fanów EU, o czym kiedyś już wspominał. Dostaniemy więcej niż jeden odcinek skupiony na niej, a jego ulubione teksty z sezonu wypowiada właśnie Wren. Prinze zdradził też, że rysunki dziewczyny to nie tylko sztuka dla sztuki, lecz także forma terapii. Odwołał się tutaj do sztuki "Dutchman" i filmu "Siedem".

Pod delikatnym naciskiem opowiedział też o postaci swojej żony, Sary Michelle Gellar. Nadal utrzymywał, że gra ona Wookiee, ale po chwili spoważniał i dodał, że zdaje sobie sprawę ze spekulacji, jakoby wcielała się ona w panią inkwizytor ze zwiastuna. Powiedział, że nie może ludziom tego zakazać, ale ton jego głosu sugerował wyraźnie, że to nie ta postać. Naciskany dalej, opowiedział więcej: postać Sarah pojawia się przez cały sezon drugi, być może przejdzie też do trzeciego (jeszcze nie skończyli nagrywać) i ma być podobno "wielką niespodzianką". Występuje w wielu scenach razem z Kananem, ale jest osobą, która raczej rozkazy wykonuje, aniżeli je wydaje.

W chwili nagrywania podcastu ekipie zostały jeszcze dwa odcinki finałowe, które - tak jak w sezonie pierwszym - będą godzinną, podwójną historią. Freddie jeszcze nie czytał scenariusza, ale wie co się tam dzieje. W tej opowieści występuje głównie Kanan, dwóch bohaterów z sezonu pierwszego i paru z drugiego, którzy mają podobno sprawić, że - tu cytat - fani "zeszczają się w gacie" ze szczęścia. No i podobno ów finał jest stokroć lepszy od "The Siege of Lothal". Ponadto będziemy mieć w tym sezonie sporo historii pogrupowanych w większe, np. trzyodcinkowe akty, jak to było w TCW.



Dave Filoni również powiedział tu i ówdzie parę słów. Po pierwsze, zachęcił do głosowania na Sabine w sondzie na kolejną figurkę od Hasbro. Panna Wren zakwalifikowała się wraz z Benem, Landem, Grievousem, gamorreańskim strażnikiem, śnieżnym szturmowcem i Revanem. Jest jednak mało prawdopodobne, by wygrała z tym ostatnim, który ma w chwili obecnej 40% głosów. Mandalorianka zdobyła z kolei 28% i jest druga. Wyniki jutro na SDCC.

W tym krótkim wywiadzie reżyser zdradził, że pomysł na pseudonimy rebeliantów - "spectre", czyli "widmo" - wziął się od jego nicka w Xboksie, gdzie grał jako "Spectre-0". A to z kolej ma swoje początki w jego miłości do Jamesa Bonda i organizacji WIDMO/SPECTRE. O wiele więcej zdradził w rozmowie z Rebel Force Radio. Część rozmowy dotyczyła inkwizytorów - po pierwsze, Pau'anin grany przez Jasona Isaacsa musiał zginąć (mimo że grał go tak dobry aktor), bo było to niezbędne, aby postacie, zwłaszcza Kanan, się rozwinęły. Generalnie rzecz biorąc, inkwizytorowie są od brudnej roboty, ale i tak najpotężniejszy z nich jest mniej więcej na poziomie Ventress - między wierszami można było wyczytać, że będą grać rolę chłopców do bicia, bo Vadera nikt nie może pokonać, więc ktoś musi przyjąć tę funkcję.

Potem gospodarze zadawali pytania od fanów. Po pierwsze: czy zobaczymy więcej ras, tak jak to było w TCW? Filoni odparł, że nie można za bardzo przenosić modeli z serialu do serialu - nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że powstaje coraz więcej programów do animacji i po prostu nie wszystkie stare modele są z nimi zgodne. Ale czasem wykorzystuje się stare, takim przykładem jest fort Anaxes, który pojawił się w akcie "Bad Batch" z TCW i paru odcinkach "Rebels". Wracając jednak do pytanie o obcych: w nowym serialu ciężej jest zrobić masę kosmitów w tle, bo w "Wojnach klonów" mieli lepszą ekipę od tego.

Inne pytanie dotyczyło pseudonimu "Fulcrum" - to był pomysł Grega Weismana i oznacza, że Ahsoka balansuje pomiędzy dwiema trylogiami - słowo to znaczy bowiem "punkt podparcia". Inna osoba zapytała co by było, gdyby (hipotetycznie) Vader zabił Tano - czy wówczas fani byliby w stanie zaakceptować jego odkupienie w "Powrocie Jedi"? Dave zachwycił się tym pytaniem, ale nie znalazł konkretnej odpowiedzi - wedle niego zależy jak by się to stało, bo na przykład Obi-Wan dobrowolnie się poświęcił, a widzom nie przeszkadza to w akceptacji odkupienia Dartha.

I na koniec: na Amazonie można zamawiać dramy audio z "Rebeliantów" w języku niemieckim - podobne były kiedyś z "The Clone Wars". Cena jednej plasuje się w okolicach 7 funtów.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (7)

Zmarł Christopher Lee

2015-06-11 18:13:42

Nie żyje Sir Christopher Frank Carandini Lee. Zmarł w niedzielę 7 czerwca w szpitalu, gdzie przebywał od kilkunastu dni z powodu niewydolności serca i układu oddechowego. Tam też spędził swoje 93. urodziny (27 maja). Wiadomość o jego śmierci została podana później na prośbę rodziny, przede wszystkim żony aktora Gitte Lee i córki. Z Gitte byli małżeństwem ponad 54 lata.



Christopher Lee to człowiek legenda. Aktor charakterystyczny i pracowity, mający na swoim koncie ponad 280 ról w filmach czy serialach. Zdecydowanie najlepiej kojarzony z rolą hrabiego Drakuli, w którego wcielał się wielokrotnie. Przez lata współpracował z wytwórnią Hammer specjalizującą się w horrorach, był jej jedną z największych gwiazd, symbolem świetności. Nie grał tylko w filmach o wampirach, warto też przypomnieć sobie „Mumię” czy „Przekleństwo Frankensteina”. Pomimo wieku Lee nie przestawał być aktywny zawodowo, także jego późniejsze role na trwałe zapisały się w historii kina jak i pamięci młodszego pokolenia. Przede wszystkim chodzi o rolę Sarumana w trylogiach „Władca Pierścieni” i „Hobbit”, a także bliską nam rolę hrabiego Dooku / Dartha Tyranusa w „Ataku klonów” i „Zemście Sithów”. Jeśli chodzi o J.R.R. Tolkiena to Lee nie tylko przyznawał się do bycia fanem twórczości jednego z ojców fantastyki, ale także mógł się poszczycić osobistą znajomością autora. Znał też autora Jamesa Bonda, Iana Flemminga (byli kuzynami). Lee początkowo miał się wcielić w rolę doktora No w pierwszym filmie z cyklu, ostatecznie zagrał jednak Francisco Scaramangę w „Człowieku ze złotym pistoletem”. Grał też główną rolę w serii filmów o Fu Manchu. W ostatnich latach inaczej dobierał swoje role, tak by nie wymagały od niego dużo wysiłku, jednak praktycznie do ostatnich swych dni pozostał aktywny zawodowo. Film „Angels in Notting Hill” wciąż czeka na dystrybucję, Christopher zaś miał jeszcze wystapić w filmie o zamachach na World Trade Center (zdjęcia jeszcze się nie rozpoczęły).

W swoim dorobku ma pracę z wieloma wybitnymi reżyserami, dla których często sam był wielką legendą. Współpracował choćby z Georgem Lucasem, Stevenem Spielbergiem, Martinem Scorsese, Johnem Hustonem, Josephem Loseyem, Orsonem Wellesem, Billym Wilderem Johnem Landisem, Timem Burtonem czy Peterem Jacksonem. Można go zobaczyć w takich filmach czy serialach jak „1941”, „Hugo i jego wynalazek”, „Jan Paweł II” (gdzie zagrał kardynała Wyszyńskiego), „Jeździec bez głowy”, „Gremliny 2”, „W 80 dni dookoła świata” (z 1989), „Kroniki młodego Indiany Jonesa”, „Aniołki Charliego” (serial), „Kosmos: 1999” czy „Karmazynowy Pirat”. Grywał też różne role w kilku wersjach „Sherlocka Holmesa”. Przez lata blisko współpracował z innym aktorem, Peterem Cushingiem, wystąpili razem w ponad 20 filmach.

Aktorsko udzielał się także w radiu i teatrze. Śpiewał, także w operze, której był wielkim wielbicielem. Pasjonował go także heavy metal, pojawiał się na koncertach cięższej muzyki, żartowano sobie z niego, że jest jednym z jej najstarszych fanów. Lee jednak się nie poddawał i samemu spróbował swoich sił śpiewając początkowo razem z grupą „Rhapsody” a potem nagrywał już sam. Pod koniec zeszłego roku nagrał trzeci mini album z kolędami heavy metalowymi.

Był człowiekiem wielu talentów. Władał biegle kilkoma językami, w tym angielsku, francusku, włosku, hiszpańsku czy niemiecku, porozumiewał się też dobrze po szwedzku i rosyjsku. Walczył w II wojnie światowej. Dwukrotnie trafił do księgi rekordów Guinnessa. Raz jako najwyższy aktor grający rolę pierwszoplanową (miał 1,96 m), a potem jako aktor z największą ilością zagranych ról. Był powszechnie szanowany, a jego wkład w rozwój kultury światowej doceniono. 30 października 2009 książę Karol (w imieniu królowej Elżbiety) nadał mu tytuł szlachecki, nagrodzono go także Orderem Imperium Brytyjskiego.

Ciepło wypowiadał się też o prequelach, które mu się podobały. Mówił, że lubił pracę z Lucasem, bo to reżyser, który odpowiadał na pytania aktorów. Lee nie potrzebował by go prowadzono, bardziej zależało mu na zrozumieniu postaci i takie dyskusje z Georgem prowadził przy okazji „Ataku klonów”, gdzie miał zagrać charyzmatycznego separatystę jak pierwotnie określono publicznie tę rolę. Wiele razy wspominał też, że chciał zobaczyć jak ostatecznie będą wyglądać „Gwiezdne Wojny” czy „Władca Pierścieni” w których grał. Co mu się udało.

Swoimi wspomnieniami na temat Christophera Lee możecie się podzielić z innymi fanami na forum,
KOMENTARZE (30)

Tydzień „Zemsty Sithów”: Lokacje

2015-05-25 17:04:22



Epizod III uchodzi za pierwszy (i jedyny) film sagi kręcony bez lokacji, w całości w studiach. Coś w tym jest. Jednak to nie znaczy, że tych lokacji w tym filmie nie ma. Zajmijmy się jednak wpierw studiami, bo ich tym razem było kilka.



Najważniejsze studio to oczywiście Fox Studios w Moore Park w Sydney w Australii. To samo gdzie kręcono wcześniej „Atak klonów”. Tam nakręcono wszystkie zdjęcia bez dokrętek i części ujęć do efektów specjalnych. Dokrętki postanowiono kręcić w Wielkiej Brytanii, by nawiązać do tradycji. Ekipa George’a Lucasa zatem zawitała do studia Elstree oraz Shepperton, ale już na bardzo krótko. Tam zdjęcia trwały zaledwie klika dni.

Jedyne prawdziwe zdjęcia na lokacji powstały jednak podczas kręcenia „Ataku klonów”. Chodzi o ujęcia domostwa Larsów na Tatooine, czyli Chott el Djerid w Nefcie w Tunezji. Miejsce to było już znane wcześniej fanom „Gwiezdnych Wojen”, gdyż tam też kręcono „Nową nadzieję”. Znajduje się ono w miejscu okresowego jeziora na pustyni niedaleko miejscowości Nefta. Sam plan niestety regularnie bywa zalewany, po tym jak pojawiają się deszcze i niejednokrotnie był potem naprawiany przez fanów. Więcej na temat samej Tunezji i lokacji w niej przeczytacie tutaj. Jednocześnie sceny z udziałem aktorów i tak nakręcono w studiu.



Chyba najbardziej znana lokacja z „Zemsty Sithów” jest w filmie praktycznie niewidoczna. Można ją wręcz uznać za honorową lokację. Chodzi oczywiście o wulkan Etna nieopodal Katanii na Sycylii we Włoszech. Podczas prac nad Epizodem III zdarzyło się tak, że Etna ponownie wybuchła, więc George Lucas wysłał minimalną ekipę by zrobiła parę zdjęć. To nie góra i okolice znalazły się w centrum zainteresowań, a tylko i wyłącznie o lawa i sam wybuch. Ten następnie poddano komputerowej obróbce, połączono z makietą i animacją i właściwie do dziś nie wiadomo, które elementy Mustafar bazują na prawdziwych zdjęciach, a które nie.
Etna nie raz była wykorzystywana przez filmowców. Chyba najbardziej znany film, który tu kręcono to „Barabasz”. Jest to też znane miejsce turystyczne i swoista atrakcja Sycylii.



Pomijając oczywiście Tatooine najlepiej widocznym planem są Aply. Dokładniej widoki kręcone w miejscowości Grindelwald w Kantonie Berneńskim w Szwajcarii. Na tą lokację zostali wysłani członkowie drugiej ekipy, zdjęcia zaś posłużyły za tło Alderaanu, oczywiście zostały też poddane komputerowej obróbce.
Kręcono tu także między innymi „Złoty kompas” Chrisa Weitza czy „W tajnej służbie jej królewskiej mości” z bondowskiego cyklu. Znów jest to miejscowość bardziej turystyczna, ludzie przyjeżdżają tu zjeżdżać na nartach, więc stosunkowo łatwo dotrzeć do tego miejsca.


Phuket, Tajlandia


Guilin, Chiny


Również Kashyyyk bazuje na prawdziwych lokacjach. Tam także wysłano drugą ekipę, ale tym razem Lucas zrobił bardzo podobną rzecz jak w przypadku Etny. Dość ciężko rozpoznać oryginalną lokację, bo jest ona złożeniem dwóch istniejących miejsc. O ile całkiem naturalne jest to, że w filmie wiele lokacji, często oddalonych od siebie o setki jak nie tysiące kilometrów, gra jedno miejsce widziane z różnych perspektyw, o tyle tu mamy pewien ewenement. Tym razem Lucas postanowił nałożyć komputerowo na siebie dwa miejsca, tworząc unikalny krajobraz Kashyyyku, w którego skład wchodzą też zarówno makiety jak i animacja komputerowa. W dodatku oryginalne krajobrazy wybranych lokacji w pewnym sensie są całkiem podobne. Pierwsze z nich to ujęcia z miejscowości Guilin w Chinach, drugie zaś z wyspy Phuket w Tajlandii. Tajlandię trochę łatwiej dostrzec ze względu na plażę i piasek. Niestety góry w tle pochodzą zarówno z Guilin jak i Phuketu, a dodatkowo są komputerowo poprawione, więc trudno znaleźć co jest co. Choć podobno i tak jest to łatwiejsze niż rozpoznanie elementów po Etnie.
Swoją drogą Puket to jedna z tych lokacji, które kochają filmowcy. Kręcono tam między innymi „Niebiańską plażę”, „Jutro nie umiera nigdy”, „Człowieka ze złotym pistoletem” czy „Good Morning, Vietnam”. Wykorzystano ją także jako jedną z lokacji do „Przygód młodego Indiany Jonesa”. Plaże wyspy Puket stanowią jedną z największych atrakcji turystycznych Tajlandii, nic dziwnego, że miejsce to jest tak często obecne w kinie.
Trochę inaczej jest z Guilin w Chinach. Państwo Środka otwiera się coraz bardziej na turystykę, ale posiadają mnóstwo innych atrakcji, więc miejscowość ta ze swoimi wspaniałymi naturalnymi formacjami pozostaje trochę mało eksploatowana turystycznie, acz nawet z Polski są organizowane wycieczki objazdowe, po południowych Chinach, gdzie Guilin jest jednym z punktów programu. Zresztą okolice Guilin są właśnie zwiedzane ze względu na te interesujące formacje skalne. Miasto to znajduje się między Hong Kongiem a Szanghajem.

Wszystkie atrakcje tygodnia „Zemsty Sithów” będą dostępne w tym miejscu.
KOMENTARZE (3)

O długości filmu, pracy Daisy i kilku innych kwestiach

2015-05-22 20:11:20

Zaczynamy od plakatu. Wciąż nie ma oficjalnego plakatu promującego film, ale w USA zaczynają się pojawiać zastępcze, jak ten widoczny obok. Warto dodać, że podobne w Japonii pojawiły się na początku tego roku.

Druga nowa plota mówi, że trzeci zwiastun „Przebudzenia Mocy” ma się pojawić przy okazji premiery „W głowie się nie mieści” Pixara. Film wchodzi do kin w Stanach w połowie czerwca, w Polsce na początku lipca. Na razie pisało o tym tylko jedno źródło, nikt inny nie potwierdził tej informacji, a osoba która wrzuciła tę wiadomość na twittera usunęła konto. Więc duża szansa, że to zmyłka.

Dosyć dużo nowych informacji o „Przebudzeniu Mocy” pojawiło się w wywiadach dla „Vanity Fair”. Jeden z nich przeprowadzono z Lawrencem Kasdanem, współscenarzystą filmu. Kasdan wspominał o tym jak Lucas wciągnął go w „Gwiezdne Wojny”. Pracował już dla niego nad scenariuszem do „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, gdy Leigh Brackett zmarła. Lucas zaprosił Larry’ego na lunch, scenarzysta wziął ze sobą „Poszukiwaczy”, a George poprosił go by dokończył mu „Imperium kontratakuje”. Kasdan zdziwił się, bo Flanelowiec nawet nie zajrzał do scenariusza Indiego. Powiedział mu to. Lucas stwierdził tylko, iż przeczyta to wieczorem, jak mu się nie spodoba to rano odwoła swoją ofertę. Ale się spodobało. To rozpoczęło ich bliską współpracę przez kilka lat. Nie tylko przy „Indianie Jonesie”, czy potem także „Powrocie Jedi”, ale też przy debiucie reżyserskim Kasdana – „Żarze ciała”. Larry bardzo dobrze wspomina Lucasa z tamtego okresu, co pomogło mu w pracy nad VII Epizodem. Bawi go też, że jest w podobnym wieku co Mark Hamill i Carrie Fisher, więc te 30 lat zmieniło go w takim samym stopniu jak ich. W tym przemijaniu ukazanym w filmie nie ma więc sztuczności. Kasdan jest bardzo zachwycony nowym epizodem. Jego zdaniem J.J. Abrams wyreżyserował go w sposób przepiękny. To wielki film, pełen wspaniałych postaci, sekwencji, żartów czy efektów. Jednocześnie nie jest tak długi jak większość współczesnych blockbusterów. Zdaniem Lawrence’a, te filmy mają ten problem, że przez 20 ostatnich minut człowiek czeka już na koniec. Nie chcieli takiego efektu, wręcz czegoś przeciwnego, by widz oglądając „Przebudzenie Mocy” pod koniec pytał siebie „To już wszystko?” i chciał więcej. Łatwo oczywiście mówi się o uzyskaniu takiego efektu, trudniej to osiągnąć. Więc spędzili wiele czasu przeglądając każdą scenę i zastanawiając się czy jest ona potrzebna i czy nie można jej zastąpić czymś lepszym.

„Vanity Fair” wspomina także o powodach odejścia Michaela Arndta. Scenarzysta pracował przy nowej trylogii jeszcze pod okiem George’a Lucasa, co mu szło dobrze. Jednak gdy Kathy dobrała już ekipę, w tym Kasdana i Abramsa, oraz całą masę innych pomocników, zmieniono trochę koncepcję filmu. Postarzono nowe postaci, nie były one już nastolatkami tak jak chciał George (więcej), jednocześnie ciągle pojawiały się nowe pomysły. Disney chciał koniecznie mieć premierę latem 2015, a proces twórczy wymagał wielu zmian w scenariuszu, Arndt nie wyrabiał. Dlatego mu podziękowano, zaś Kasdan i Abrams zaczęli pracę prawie od początku, bazując na tym, co już wymyślono, lecz pisząc scenariusz od nowa. Kiedy w styczniu zeszłego roku Abrams oznajmił, iż scenariusz jest ukończony mówił o jednej z jego wersji. Skończonej fabularnie, ale wciąż udoskonalanej.

O tym, że Apple zainspirowało trochę Abramsa, pisaliśmy już wcześniej. Do tematu trochę wrócił Michael Kaplan, projektant kostiumów. Ten wspomniał także, iż praca nad „Przebudzeniem Mocy” przypominała mu też to co robił w „Łowcy androidów”. Tam używano wiele starych wojskowych mundurów czy masek gazowych i tu też znaleziono miejsce dla takich rzeczy. Oczywiście przerobionych. Natomiast nie używali starych kostiumów z „Gwiezdnych Wojen”, choć te bardzo dokładnie zbadali i obejrzeli. Dodał także, że zależało mu aby kostiumy First Order i Oporu kolorystycznie różniły się bardziej niż Imperium i Rebelii. Zwłaszcza jeśli chodzi o khaki czy oliwkowy, występujące w oryginalnych filmach po obu stronach. Za to choć pokusa była, to w przypadku klasycznych postaci mocno trzymano się sposobu w jaki się ubierały w trylogii. Przy okazji kostiumów warto wspomnieć o kolejnym zdjęciu z produkcji, które krąży ostatnio po sieci, przedstawiającym Oscara Isaaca.



Szefowa Lucasfilmu także jest bardzo zajęta udzielaniem wywiadów i promocją. Kathleen Kennedy wspomniała, iż praca twórców, w tym jej samej, bardzo często polega na podążanie śladami George’a Lucasa. Muszą więc często odtwarzać jego poszukiwania, wiele czasu spędzili na oglądaniu rekwizytów zgromadzonych w archiwach Lucasfilmu, czy analizowaniu prac Ralpha McQuarriego. Producentka dodała także, że przez następne pół roku będą powoli ukazywać elementy nowego filmu, zdradzać je krok po kroku. Jeżdżą po konwentach, ale nie tylko tam będą się pojawiać nowe informacje. Zdaniem Kennedy te filmy są zawsze bardzo osobiste. Tak miał z nimi George Lucas, ale też w ten sposób działa J.J. Abrams. Nawet Rian Johnson podchodzi do tego bardzo osobiście (pisze scenariusz do Epizodu VIII, który także wyreżyseruje).

Daisy Ridley była wraz z Kathleen Kennedy w Japonii, o czym pisaliśmy, gdzie udzieliła kilku wywiadów. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że praca i przygotowania do roli wymagały od niej intensywnych ćwiczeń fizycznych. Musiała podnosić 70 kilogramową sztangę. Sama lubi uprawiać sport w szczególności pływanie, a także grać w badmintona czy ping-ponga.
Daisy wchodząc w postać Rey nie musiała robić dużych poszukiwań, natomiast przede wszystkim koncentrowała się na swojej kondycji fizycznej. Nauczyła się między innymi Bōjutsu, a trenował ją choreograf z „Gry o tron”. Bōjutsu to japońska sztuka walki polegająca na użyciu długiego kija, czegoś bardzo podobnego do jej broni widzianej na zwiastunach. Obecnie zdaniem Kennedy Daisy jest w tym tak dobra, że nawet postawni mężczyźni na planie się jej bali.
Daisy powiedziała też coś o sobie. Jej ulubiona postać z „Gwiezdnych Wojen” to Luke Skywalker, natomiast pierwszy film z cyklu który widziała to „Mroczne widmo”. Obejrzała je na VHS gdy miała 5 lat. Jej tata zaś jest wielkim fanem „Star Treka”. Próbowano ją też dopytywać o to czy jest Jedi, ale tu nie podała jednoznacznej odpowiedzi.
W innym wywiadzie natomiast zapytano wprost, czy jest córką Hana i Leii. Odparła, że nigdy nie słyszała takiej plotki, po czym zaczęła się śmiać, zapewniając że wszystkiego dowiemy się we właściwym czasie. Można to zobaczyć na tym filmiku.



O Epizodzie VII wypowiedział się też John Williams, który już widział fragmenty i to co zobaczył bardzo mu się podoba. Jego zdaniem to doskonałe rozszerzenie mitologii stworzonej przez Lucasa. Podobno też praca z Abramsem, czyli bardzo młodym człowiekiem z punktu widzenia kompozytora, przypomina mocno relację z Lucasem. Maestro dostaje wolną rękę, bo zna się na swojej pracy. Obecnie widział już 3/4 filmu.

Pip Anderson także wypowiedział się o swojej roli w filmie. Wspomniał, że głównie pracował z Harrisonem Fordem, a także Daisy Ridley i Johnem Boyegą i że przykro mu, ale na planie nie spotkał się z Markiem Hamillem.

Na sam koniec jeszcze jedna rzecz, właściwie to odgrzebana. Otóż Simon Pegg w jednym z wywiadów został zapytany o „Przebudzenie Mocy”. Dziennikarz zastosował pewien fortel i zapytał aktora, czy ten gra może szturmowca. Pegg dał się nabrać i odpowiedział:
– Nie byłem szturmowcem. Daniel Craig był szturmowcem – zamyślił się na chwilę i dodał. – Nie powinienem był tego mówić.
Potem oczywiście tłumaczył, że to plotki, które gdzieś zasłyszał. O tym, że Craig, czyli James Bond, gra szturmowca pisaliśmy już w styczniu, a pierwsze doniesienia o Craigu i jego roli pochodzą jeszcze z września ubiegłego roku. Wiemy na pewno, że aktualny odtwórca roli agenta Jej Królewskiej Mości na pewno na planie był i nie tylko dlatego, że w Pinewood trwały przygotowania do „S.P.E.C.T.R.E.”.
KOMENTARZE (6)

Dream Team J.J. Abramsa

2015-02-25 17:09:00

Przedstawialiśmy już sylwetki najważniejszych członków ekipy Epizodu VII, a także aktorów, którzy dołączyli do Starwarsówka. Jednak przy oryginalnej zapowiedzi ekipy J.J. Abramsa pojawiło się jeszcze kilka nazwisk, nad którymi warto się pochylić.

Dan Mindel, czasem też podpisujący się jako Daniel Mindel, a tak naprawdę to Ivor Daniem Mindel. Urodził się 27 maja 1958 w Johannesburgu w Republice Południowej Afryki. Studiował w Australii i Wielkiej Brytanii. Pracę z filmem zaczynał jako asystent kamerzysty w „Zagadce nieśmiertelności” Tony’ego Scotta (tylko dokrętki) oraz pomagał nosić kamerę, a także był asystentem przy filmie „Szmaragdowy las” Johna Boormana. Bliżej jednak związał się z produkcjami Tony’ego i Ridleya Scottów. W „Odwecie” był już pierwszym asystentem operatora, podobnie w „Thelmie i Louise”. Pracował dla nich także jako operator przy reklamach. Tymczasem powoli coraz bardziej próbował swoich sił jako samodzielny operator. W 1992 zadebiutował w tej roli w kilku odcinkach serialu erotycznego „Pamiętnik Czerwonego Pantofelka”. Choć w 1996 zaczął już kręcić zarówno filmy krótkometrażowe, odcinki serialu jak i pełnometrażowy „Recon” to jednak przełomem w jego karierze był dopiero „Wróg publiczny” Tony’ego Scotta. Później były między innymi takie filmy jak „Kowboje z Szanghaju”, „Zawód: szpieg”, „Skazani na siebie”, „Klucz do koszmaru”, „Domino” (z Keirą Knightley). W 2006 kolejnym kluczowym w jego karierze filmem był „Mission: Impossible III” J.J. Abramsa. Potem Abrams (i Bryan Burk) wciągnęli go w oba „Star Treki” a także VII Epizod. W swoim dorobku Mindel ma jeszcze „Johna Cartera” oraz „Niesamowitego Spider-Mana 2”, a także prace przy dodatkowych zdjęciach w „Tożsamości Bourne’a”, „G.I. Jane”, „Fanie” czy „Karmazynowym przypływie”. Prywatnie był przez 13 lat mężem Pauli Hamilton, obecnie związany jest z Lisą Fallon z którą ma czworo dzieci.

Rick Carter, (czasem też Richard Carter bądź Richard Carter Jr.) urodzony w 1952 w Los Angeles scenograf. Jego rodzice byli dziennikarzami, matka pracowała w „Life”, ojciec zaś był uznanym publicystą, który potem stał się producentem filmowym. Swoją pracę w filmie rozpoczął przy „By nie pełzać na kolanach” (1976) jako asystent scenografa. Pracował następnie przy kilku filmach, często jako pomocnik, czasem na stanowisku samodzielnym, jednak prawdziwym przełomem w jego karierze był serial „Niesamowite historie” wyprodukowany przez Stevena Spielberga, Franka Marshalla i Kathleen Kennedy. To właśnie tych troje producentów dość mocno naznaczyło potem jego karierę. Rick pracował między innymi przy „Goonies”, „Imperium słońca”, „Parku jurajskim”, „Zaginionym świecie”, „Amistad”, „A.I. Sztuczna Inteligencja”, „Wojnie światów”, „Monachium”, „Czasie wojny” czy ostatnio „Lincolnie”. Zaangażowano go także do II i III części „Powrotu do przyszłości”, gdzie po raz pierwszy współpracował z Robertem Zemeckisem. Później ten reżyser zatrudnił Cartera przy „Foreście Gumpie”, „Co kryje prawda”, „Cast Away. Poza światem” czy „Ekspresie polarnym”. Tworzył też scenografię do „Avatara”, „Trójki uciekinierów” i „Sucker Puncha”, jednak najczęściej współpracuje właśnie z Spielbergiem, Zemeckisem, Marshallem i Kennedy. Prawdopodobnie to właśnie ona wciągnęła go na pokład „Przebudzenia Mocy”. Carter był czterokrotnie nominowany do Oscara (za „Forresta Gumpa”, „Avatara”, „Czas wojny” i „Lincolna”). Nagrodę tę zdobył dwa razy („Avatar” i „Lincoln”).

Darren Gilford to scenograf młodego pokolenia, który jeszcze nie ma na swoim koncie dużo sukcesów. Zaczynał jako ilustrator koncepcyjny przy grach komputerowych, ale też filmach takich jak „Ocean’s 13”, „G.I. Joe: Czas kobry” czy „Inspektor Gadżet”. Jako scenograf zadebiutował w komedii SF „Idiokracja” i póki co trzyma się SF jak może. Tworzył „Tron: Dziedzictwo” i „Niepamięć” (wg scenariusza Micheala Arndta, więc być może to on wystawił Gilfordowi referencje). Pracował też przy serialu „Nissan Live Sets”. Za „TRON: Dziedzitwo” nagrodzono go nagrodą Saturna.

Michael Kaplan, rodowity Filadelfijczyk, projektant kostiumów. W filmie zaczął pracę od szycia ubrań do filmu „Dzięki Bogu, już piątek” (1978). Cztery lata później miał swój debiut jako kostiumolog w głośnym filmie Ridleya Scotta „Łowca androidów” (z Harrisonem Fordem). To właśnie ten obraz, debiut zarazem, otworzył mu wrota do kariery. Następnie pracował przy kilku bardzo różnych, acz często głośnych filmach, takich jak „Flashdance”, ale szybko wylądował w komediach („Niesforna Zuzia”, „Witaj, Święty Mikołaju”, „Kuzyni”) czy filmach kryminalnych („Kocur”, jeden z odcinków „Crime Story”). Dzięki „Pełni zła” (Malice) zaczął być też kojarzony z mroczniejszymi filmami, takimi jak choćby „Diabolique”. Potem współpracował przy kilku projektach Davida Finchera („Siedem”, „Gra”, „Podziemny krąg”, „Azyl”). Był też projektantem kostiumów w głośnym filmie Michaela Baya „Armageddon”. Bay potem zatrudnił go jeszcze w „Pearl Harbour”. Natomiast przy „Armageddonie” jako jeden z współscenarzystów pracował J.J. Abrams. Pracował także przy „Mr. & Mrs. Smith” na podstawie scenariusza Simona Kinberga, „Miami Vice”, „Burlesce”, „Uczniu czarnoksiężnika”, „Jestem legendą” czy „Zimowej opowieści”. J.J. Abrams zatrudnił go do „Star Treka”, a potem w IV części „Mission: Impossible”, kolejnym „Star Treku” no i „Gwiezdnych Wojnach”.
Kaplan został nagrodzony przez BAFTĘ za „Łowcę androidów”. Miał też nominację do Saturnów za „Armageddon” i „W ciemność. Star Trek”.

Chris Corbould, właściwie to Christopher Charles Corbould, Brytyjczyk urodzony w 1958, specjalista od efektów specjalnych, później koordynator. Zaczął swoją karierę przy filmie „Tommy” Kena Russela w 1975. Później pracował przy „Lisztomanii” i „Orzeł wylądował”. W 1977 po raz pierwszy trafił na plan przygód Jamesa Bonda w filmie „Szpieg, który mnie kochał”. Z serią o agencie 007 jest związany do dziś. Pracował kolejno przy „Moonrakarze” (jako technik od efektów), „Tylko dla twoich oczu”, „Zabójczym widoku”, „W obliczu śmierci”, „Licencji na zabijanie” (już jako szef ekipy), „GoldenEye”, „Jutro nie umiera nigdy”, „Świat to za mało”, „Śmierć nadejdzie jutro”, „Casino Royal”, „007 Quantum of Solace”, „Skyfall” a obecnie też „SPECTRE”. W „Skyfallu” był także reżyserem drugiej ekipy.
Ale jego kariera to nie tylko Bond. Pracował między innymi przy „Supermenach” (II i III), „Saturnie 3”, „Supergirl”, „Krullu”, „Przygodach barona Munchausena”, „Obcym 3”, „Nieśmiertelnym 2”, „Synu różowej pantery”, „Wywiadzie z wampirem”, „Za horyzontem”, „Duchu i mroku”, „Mumii” czy „Johnie Carterze”. Nie raz współpracował także z Christopherem Nolanem – cała jego trylogia Batmana i „Incepcja”. Za ten ostatni film dostał Oskara. W swojej karierze zdarzyło mu się pracować z Lucasfilmem przy „Willow” oraz trochę przy projekcie „Kroniki Młodego Indiany Jonesa”.
Za swoje zasługi w rozwój kinematografii został nagrodzony także Orderem Imperium Brytyjskiego (w 2014). Jego bracia Neil i Paul również zajmują się efektami specjalnymi. Ale to rodzinny interes, bo zajmuje się tym także wujek Colin Chilvers oraz Gail i Ian Corbouldowie (także rodzina).

Tommy Harper, zaczął swoją karierę filmową jako asystent producentów na planie. Na swoim koncie ma udział w „Showgirls”, „Nieugiętych”, „Pokoju Marvina”, „Godzilli” (z 1998) czy „Gorszej siostrze”. Potem awansował na asystenta reżysera, bądź nawet reżysera drugiej ekipy, w zależności od filmu. Początkowo były to takie produkcje jak „Życie” z 1999 z Eddim Murphym, „Uciekająca panna młoda”, „60 sekund”, „Człowiek widmo”, „Miss Agent”, „O czym marzą faceci”, „Wehikuł czasu”, „Pamiętnik księżniczki” (wraz z drugą częscią), „Austin Powers i złoty członek” czy „Duża ryba” Tima Burtona. Przełomem w jego karierze była praca na planie „Mission: Impossible III” J.J. Abramsa z 2006. Reżyser zwrócił na niego uwagę, kontakty zapisał. Potem Harper pracował jeszcze w kilku filmach jak „Next”, „Halloween”, „Twarda sztuka” czy „Blond ambicja”, aż w końcu przyszedł „Star Trek”. Ponownie Abrams zatrudnił go jako asystenta, ale jednocześnie uczynił go kierownikiem produkcji. To drugie to bez wątpienia awans. Harper dokształcał się w tej roli w „Alicji w Krainie Czarów” czy „Inwazji: Bitwie o Los Angeles”. W 2011 Bad Robot wyprodukowało kolejny film – „Mission: Impossible – Ghost Protocol”, gdzie Tommy był już współproducentem. W podobnej roli pracował w „W ciemność. Star Trek”, a także „Jack Ryan: Teoria Chaosu”. Pomagał też produkować „Wielkie oczy” Burtona. Wraz z Jasonem McGatlinem jest też producentem wykonawczym „Przebudzenia Mocy”, tyle, że Tommy jest nim z ramienia Bad Robot.
KOMENTARZE (0)

Starwarsówek walczy o Oskary

2015-01-15 17:22:23

Dziś ogłoszono nominacje do Oskarów. Ogłaszali je Cheryl Boone Isaacs (szefowa Akademi), J.J. Abrams, Alfonso Cauron i Chris Pine. Dla nas ważna przede wszystkim jest nominacja dla Keiry Knightley w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa za „Grę tajemnic”. Kontrkandydatki Keiry to Patricia Arquette („Boyhood”), Laura Dern („Dzika droga”), Emma Stone („Birdman”) i Meryl Streep („Tajemnice lasu”).

W kategorii najlepszy miksowanie dźwięku nominowano „Interstellar”, a personalnie Gregga Landakera („Imperium kontratakuje”) i Gary’ego Rizzo („Wesja specjalna trylogii”).

Za najlepsze efekty wizualne nominowano Russela Earla („Mroczne widmo”) za „Kapitana Amerykę: Zimowego żołnierza”, Joe’go Letteri („Nowa nadzieja”) za „Ewolucję planety małp”.

Wczoraj ogłoszono zaś nominacje do Złotych Malin, w tym roku jednak szans na zwycięstwo nie mamy, choć typowano Liama Neesona za „Milion sposobów jak umrzeć na Dzikim Zachodzie”.

Ale nie tylko Oskarami świat żyje. Keira Knightley została nominowana przez Amerykańską Gildię Aktorów za najlepszą rolę drugoplanową w filmie „Gra tajemnic”. Za tą rolę dostała także nominację do Złotego Globu, Critics Choice, także w kategorii aktorki drugoplanowej.

Do Złotego Globu nominowany jest także David Oyelowo za film „Selma”, ale jako aktor pierwszoplanowy. Za tą rolę nominowano go także do kilku innych nagród. Sam David dostał angaż do filmu „Americanah”. Pisaliśmy już o nim, gdyż główną rolę żeńską gra tam Lupita Nyong’o. Duet Oyelowo-Nyong’o może pojawić się w jeszcze jednym filmie. Oboje prowadzą negocjacje do filmu „Queen of Katwe” Miry Nair („Monsunowe wesele”), który produkuje Disney. Nyong’o wcieliłaby się w młodą utalentowaną szachistkę z ugandyjskich slumsów, a Oyelowo w jej trenera. Dziewczyna chciałaby zagrać w mistrzostwach świata. Film będzie adaptacją książki „The Queen Of Katwe: A Story Of Life, Chess, And One Extraordinary Girl’s Dream Of Becoming A Grandmaster” Tima Crothersa. Scenariusz pisze William Wheeler. Zdjęcia rozpoczną się wiosną w Ugandzie i RPA.

Nominacje do nagród zgarnia też David Fincher za reżyserię „Zaginionej dziewczyny”. Jest wśród nich także Złoty Glob. Wiele wskazuje na to, że ekipa „Zaginionej dziewczyny” spotka się jeszcze raz na planie. Autorka powieści i współscenarzystka filmu, Gillian Flynn powiedziała, że chętnie napisałaby sequel, ale chciałaby by jego realizację rozpoczęto za parę lat. Stawia jeden warunek, chce mieć Finchera, Afflecka i Pine. Na razie za to trio Flynn-Affleck-Fincher przymierza się do innego projektu, który ma być nową wersją filmu „Nieznajomi z pociągu” Alfreda Hitchcocka. Nowa wersja ma być unowocześniona, przeniesiona we współczesne realia i ma się rozpoczynać w samolocie. W oryginale film opowiadał o dwóch przypadkowych mężczyznach, którzy zawierają umowę w pociągu, w której każdy z nich wskazuje jedną osobę, którą ma zabić ten drugi.

Steven Spielberg zakończył zdjęcia do „St. James Place”, które odbywały się we Wrocławiu. Premiera prawdopodobnie w drugiej połowie roku 2015. Pierwsze promocyjne zdjęcia już są. Wygląda na to, że następnym filmem w kolejce będzie „The BFG”, który wyprodukuje między innymi Kathleen Kennedy.

J.J. Abrams i Bryan Burk jako producenci trzeciego „Star Treka” mieli mały problem. Otóż z nieznanych przyczyn z fotela reżyserskiego zrezygnował Roberto Orci. Zastąpił go Justin Li, twórca kilku części „Szybkich i wściekłych”. Ale to nie jest jedyny projekt Abramsa. Zajmie się on także produkcją jakiegoś filmu SF dla Sony. Szczegółów nie ujawniono, poza jednym, reżyserią zajmie się debiutant Chris Allender.

Liam Neeson na razie ma dość uprowadzeń, ale wbrew temu co zapowiadał nie kończy z sensacjami. Kolejny film którym się zajmie to „The Escapist”, remake brytyjskiego filmu z 2008, który otworzył karierę Rupertowi Wyattowi („Geneza Planety Małp”). Wyatt będzie producentem remake’u. Film opowiada historię więźnia odsiadującego długi wyrok, który odkrywa, że jego córka jest uzależniona od narkotyków. Musi uciec z więzienia, by ją ratować, a w planowaniu ucieczki pomagają mu współwięźniowie. W kwietniu zaś zobaczymy Liama w filmie „Run All Night”. Na razie całkiem nieźle radzi sobie „Uprowadzona 3”. Miał to być finał cyklu, ale już Liam Neeson i Luc Besson coś zaczynają przebąkiwać o czwartej części.

Swoją premierę w Szwecji miał niedawno film „Gentelmen” z Pernillą August. Jest to adaptacja powieści „Gentlemani” Klasa Östergrena, która jest swoistym pamiętnikiem tegoż autora, opisującym losy spisywania historii braci Morgan – Henry’ego boksera, marzyciela i dżentelmena oraz Leo poety, idealisty i alkoholika.

Mark Hamill ponownie wciela się w rolę sprzed lat. Tym razem w serialu „The Flash” zagra Trickstera. Najfajniejsze w tym jest właśnie to, że w serialu „Flash” (z lat 90.) Mark grał dokładnie tę samą rolę. Na razie będzie szansa zobaczyć Marka na naszych ekranach w filmie „Kingsman: Tajne służby” z Samuelem L. Jacksonem. Za to w postprodukcji jest już „Minkow”, w którym Hamill gra rolę tytułową.

Znów opóźnia się premiera film „Jane got a Gun” z Natalie Portman, Joelem Edgertonem i Ewanem McGregorem. Tym razem mowa jest o wrześniu 2015, zobaczymy czy to ostateczne. W każdym razie pojawiają się pierwsze zdjęcia. Za to chodziły słuchy, że aktorka dołączy do filmu o „Stevie Jobsie” Danny’ego Boyle’a. Jednak negocjacje nie doszły do skutku.

Zamieszanie jest też z drugą częścią „Łowcy Androidów”. Ridley Scott sam nie wie czy chce wyreżyserować ten film, czy jedynie go wyprodukować. Wieści na ten temat są różne i w dodatku zmieniają się. Wiemy natomiast, że Harrison Ford pojawi się w tym filmie, ale podobno dopiero w trzecim akcie.

Niepewne są losy kolejnej części „Indiany Jonesa”. Bob Iger niedawno zapewnił, że piąty film powstanie, ale raczej nie w najbliższych latach, gdyż na razie Lucasfilm jest za bardzo zajęty rozruszaniem „Gwiezdnych Wojen”. Iger sugerował coś o kolejnej dekadzie, w której Ford będzie dobijał osiemdziesiątki, więc chyba czeka nas mimo wszystko wymiana aktora.

Genndy Tartakovsky ma szansę zostać reżyserem nowej wersji „Super Mario Bros.” Na razie rozmowy nawet nie są wstępne, raczej pojawiają się o tym przecieki w ujawnionej korespondencji wewnętrznej Sony.

Przesunęła się premiera „The Jungle Book: Origin” w reżyserii Andy’ego Serkisa . Teraz film ma się pojawić 21 października 2017. Potwierdzono natomiast, że Serkis zagra w nim rolę niedźwiedzia Baloo, oczywiście w technice motion-capture. Następny film w którym zobaczymy Serkisa to „Avengers: Czas Ultrona”. Swoją drogą wygląda na to, że konkurencyjna „Księga dżungli” z Lupitą Nyong’o także przesunie się na 2017.

W Pinewood ruszyły zdjęcia do nowego Jamesa Bonda z Danielem Craigem. „SPECTRE” Sama Mendeza jest warte wspomnienia z dwóch powodów. Pierwszy to pierwsze zdjęcie z produkcji, które nawiązuje do tego, co zrobił Abrams z „Przebudzeniem Mocy”, czyżby nowa moda? Druga to Chris Corbould, który ponownie zajmuje się nadzorowaniem efektów specjalnych. I czekamy kiedy te zdjęcia się skończą i zwolnią Pinewood, bo wtedy ruszy spin-off.

Oscar Isaac zagra w filmie „X-Men: Apocalypse” w dodatku będzie to tytułowa rola. Za scenariusz filmu odpowiada między innymi Simon Kinberg. Premiera w maju 2016. Swoją drogą aktor został ostatnio nagrodzony w Nowym Jorku przez The National Board of Review za swoją rolę w filmie „A Most Violent Year”. Nagrodę za najlepszego aktora współdzieli z Michaelem Keatonem (za „Birdmana”). Sam „A Most Violent Year” uznano za najlepszy film, dostał też nagrodę w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa (Jessica Chastain).

Wspominaliśmy już Scotta, a z nim będzie współpracował Simon Kinberg przy filmie „The Martian”. To adaptacja powieści, która jest wariacją na temat przygód Robinsona Crusue. Tym razem rozbitkiem jest astronauta przebywający na Marsie i gra go Matt Damon, za zdjęcia odpowiada Dariusz Wolski.

Kinberg jest też producentem nowego „Kopciuszka”, filmu „Chapie” w reżyserii Neilla Blomkampa, a także szykuje mu się dwa kolejne nowe projekty „Deadpool” i „Gambit”.

Garethowi Edwardsowi natomiast rośnie konkurencja. Sukces kasowy „Godzilli” sprawił, że wytwórnia japońska TOHO zamierza wypuścić kolejny film o tym potworze, ale bardziej w klasycznym stylu. Być może w najbliższych latach czeka nas starcie amerykańskiej i japońskiej wersji.

Na koniec jeszcze jedna informacja. Otóż wszystko wskazuje na to, że „Strange Magic” Gary’ego Rydstroma (czyli ten film o wróżkach George’a Lucasa), pojawi się u nas w kinach w kwietniu.
KOMENTARZE (3)

Aktor grający Saesee Tiina w „Mrocznym widmie” nie żyje

2015-01-07 17:45:00

Nowy rok nie zaczyna się wesoło. 5 stycznia 2015 zmarł Khan Bonfils, statysta i aktor, którego przede wszystkim kojarzymy z roli Saesee Tiina w „Mrocznym widmie”.

Urodzony w 1972 Bonfils grał też mniejsze role w filmach takich jak „Batman: Początek”, „Skyfall”, „Sky Kapitan i świat jutra” oraz „Tomb Raider: Kolebka życia”.

Obecnie przygotowywał się do roli w sztuce na podstawie „Boskiej komedii” Dantego, dokładniej „Piekła”. Aktor nagle zasłabł na scenie w czasie prób. Reżyser Rocky Rodriguez Jr próbował udzielić mu pierwszej pomocy, jednak nim prawdziwi ratownicy dotarli na miejsce Bonfils zmarł.



22 grudnia 2014 natomiast zmarł Richard Graydon (urodzony 12 maja 1922). Kaskader z „Nowej nadziei”. Pracował też przy kilku częściach z bondowskiego cyklu, „Batmanie” Tima Burtona, „Willow” czy „Poszukiwaczach zaginionej arki”. Najbardziej kojarzony jest z dublowania Szczęk (inne tłumaczenie Buźka) w „Moonrakerze”. Miał 92 lata.


KOMENTARZE (8)

Daniel Craig i indonezyjscy mistrzowie walki w TFA

2015-01-07 00:07:16

Powoli poznajemy coraz więcej osób z obsady „Przebudzenia Mocy”. Według najnowszych plotek w filmie występuje też trio Indonezyjczyków, aktorów i kaskaderów, a przede wszystkim mistrzów sztuk walk wszelakich. Są to Iko Uwalis (z lewej), Yayan Ruhian (w środku) i Cerep Arif Rahman (z prawej).



Wszyscy występowali w indonezyjsko-amerykańskich filmach „Raid” (2011) i „The Raid 2: Berandal” (2014) Garetha Evansa. Iko grał głównego protagonistę, Yayan wcielił się w pierwszym filmie w Mad Doga a w drugim w Prakaso, natomiast Cerep pojawił się jako zabójca jedynie w drugim filmie. Wszyscy trzej są bardzo utalentowani w walce zarówno wręcz jak i wszelkiego typu ostrzami czy pałkami, no i są wysportowani. Nie wiadomo jakie dokładnie role mieliby grać w „Przebudzeniu Mocy”, ale z pewnością J.J. Abrams wykorzysta ich umiejętności, jeśli plotka zostanie potwierdzona. Walki w filmie na pewno na tym by zyskały. Niektóre źródła sugerują, że to nie koniec. Podobno jest jeszcze jeden z członków ekipy filmu „Raid”, kaskader, który także brał udział w pracach nad Epizodem VII, ale na razie nie chciał zdradzać swoich personaliów. W każdym razie wygląda na to, że to w ich rękach będzie przynajmniej część choreografii.

Z innych plotek, nie wszystkim udało się do TFA dostać. Eddie Redmayne, aktor, który obecnie jest na ustach krytyków za rolę w biografii Stephena Hawkinga, przyznał, że brał udział w castingu. Ale poszło mu źle. Podobno scenę powtarzał siedem razy i na tym jego marzenie się skończyło.

Do filmu chciał dołączyć także koszykarz Brook Lopez, który podobno od kilku miesięcy starał się o małą rolę statysty (na przykład Wookieego ze względu na wzrost). Podobno nawet udało mu się skontaktować z producentami, niewiele jednak z tego wynikło, choć niedawno sportowiec przyznał, że jego przyjaciel pracuje na planie i choć nie chce zaprzeczać, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Może jak mu się nie uda z Epizodem VII, to wyląduje w spin-offach?

Z ciekawych pojawień się w filmie, warto wspomnieć jeszcze o kilku. Pierwszy to Daniel Craig, czyli James Bond. Wiemy, że był na planie. Podobno w filmie ma zagrać szturmowca. Choć słowo zagrać jest tu oczywiście mocno na wyrost. Ot, w jednej ze scen Craig będzie statystą w stroju szturmowca. Nie powinien mieć żadnej kwestii mówionej.

Za to wszystko wskazuje, że większą rolę będzie mieć Simon Pegg, który według najnowszych plotek miałby się pojawić jako jakiś kosmita w kantynie. Twarzy Pegga nie zobaczymy, ale być może usłyszymy jego głos. Zgadzałoby się to ze starszymi doniesieniami.

O filmie natomiast wypowiedział się Andy Serkis, który wierzy ,że „Przebudzenie Mocy” będzie fenomenalne. Aktor nie chciał nic mówić o swojej roli czy samym filmie, ale twierdzi, że J.J. Abrams robi wspaniałą robotę. Mówi, że Abrams jest wielkim fanem oryginalnych filmów, a sam scenariusz jest bardzo, bardzo dobry. Serkis cieszy się, że mógł wziąć udział w przedsięwzięciu.

Leland Chee także przyznał, że jego zdaniem (a pracuje w Lucasfilmie 18 lat), rok 2015 będzie fenomenalny.

Prace nad filmem powinny się zamknąć w ciągu 9-10 miesięcy.
KOMENTARZE (11)
Loading..