TWÓJ KOKPIT
0

James Mangold :: Newsy

NEWSY (22) TEKSTY (0)

NASTĘPNA >>

Bez filmu w grudniu 2026

2024-11-16 09:11:55

Wygląda na to, że epoka lodowcowa w „Gwiezdnych Wojnach” trwa nadal i zobaczymy czy „The Mandalorian & Grogu” będą w stanie ją roztopić. Bo Disney właśnie ogłosił, że w grudniu 2026 filmu gwiezdno-wojennego nie będzie. Jak podaje Variety, zastąpi go szósta część „Epoki lodowocowej”.

Choć nie zostało to oficjalnie potwierdzone, wszystkie znaki wskazywały, że w grudniu 2026 zobaczymy film Sharmeen Obaid-Chinoy o Rey. Obecnie wiemy, że film ma problemy, odszedł z projektu scenarzysta Steven Knight i wcześniej w tym tygodniu sugerowaliśmy, że może być on opóźniony o pół roku. Variety opóźnienia nie potwierdza. Disney nie dokonał jeszcze zmian w kalendarzu premier na 2027, które uwzględniały by film gwiezdno-wojenny w maju 2027. Tak więc o losach tej produkcji można gdybać. Natomiast brak nowej premiery może oznaczać wprost, że Lucasfilm nie wie ile jeszcze czasu potrzebuje by ruszyć ten projekt.

Obecnie mamy więc dwa filmy zapowiedziane. „The Mandalorian & Grogu” w maju 2026 oraz nieznany projekt, który ma zadebiutować 17 grudnia 2027. Albo będzie to film Dave’a Filoniego, albo Jamesa Mangolda, patrząc na obecne realia, ale to nie zostało potwierdzone i pewnie może się jeszcze zmienić.

Natomiast sama Daisy Ridley w rozmowie z BBC odniosła się niedawno do informacji o dalekosiężnych planach związanych z trylogią Simona Kinberga. Wybrnęła z tego mówiąc raczej o powrocie do roli Rey. Z tego powodu jest podekscytowana, ale również lekko podenerwowana. Inna rzecz tym razem wróci do tej roli jako bardziej dojrzała osoba.


KOMENTARZE (15)

Będzie 5 kolejnych filmów o Rey

2024-11-13 21:06:28

Wygląda na to, że Grogu ma kłopoty, najcenniejszą bohaterką Lucasfilmu została właśnie Rey. I Lucasfilm zamierza ją wykorzystać w swoim kinowym uniwersum, które będzie niczym nowy testament w Piśmie Świętym. Rey będzie teraz centralną postacią, która w różnej formie i roli ma się pojawiać w kolejnych produkcjach i łączyć je ze sobą.



Sporo na ten temat zdradził Jeff Sneider, czyli sprawdzony informator. Trochę światła rzuca także The Hollywood Reporter. Wrócmy jednak do Sneidera, potwierdził on, że filmy Simona Kinberga będą pełnić rolę Epizodów X – XII, a Rey ma w niej odegrać rolę podobną jak Obi-Wan Kenobi w klasycznej trylogii i ma w tej roli wystąpić Daisy Ridley. Słowo będą pełnić rolę Epizodów jest tu dość istotne, to tylko i wyłącznie wewnętrzna nomenklatura Lucasfilmu. Nic nie jest przesądzone. To może być początek nowej sagi, niezależnej od sagi Skywalkerów, albo faktycznie być kolejnymi Epizodami. Lucasfilm na razie nie podjął decyzji w tej sprawie. Przede wszystkim dlatego, że projekt jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju, to raczej mapa drogowa. Więc po pierwsze nikt nie liczy, że filmy Kinberga powstaną szybko, możliwe, że będzie to coś na kształt dziedzictwa, które pozostawi po sobie Kathleen Kennedy odchodząc na emeryturę. Po drugie na tym etapie to raczej bardzo luźny pomysł, niż realny scenariusz. A to prowadzi do tego, że już nawet w Lucasfilmie zdają sobie sprawę, iż wiele razy zapowiedzieli coś, z czego nic nie wyszło.

Tu warto dodać coś z innych źródeł. Czyli dlaczego Kinberg? Jako twórca, raczej nie potrafił za bardzo utrzymać zainteresowania marką, czego dowodzi jego wkład w „X-Menów”. Ale jednocześnie, był na samym początku drogi Lucasfilmu i Disneya, pracował jako konsultant przy Epizodzie VII, a także doskonale odnalazł się współpracując z Davem Filonim i Carrie Beck, tworząc „Rebeliantów”. Miał też mieć własny spin-off z Bobą Fettem w roli głównej, ale tu sprawy nie poszły po myśli Kinberga. Wpierw był problem z pierwszym reżyserem, czyli Joshem Trankiem, następnie Kinberg pracował nad tym projektem z Jamesem Mangoldem, ale nawet nie zamknęli scenariusza, gdy film został skasowany. Głównie z powodu wątpliwości, czy te filmy o bohaterach mogą w ogóle osiągnąć jakiś sukces, czy pójdą drogą „Hana Solo”. Zobaczymy jak będzie z tą trylogią.

Natomiast tu warto wspomnieć o filmie o Rey, czyli Nowej Erze Jedi Sharmeen Obaid-Chinoy. Tu też sugerowano wcześniej, że zrobią jeden, jak się sprawdzi, to wyjdzie z tego trylogia. Ale teraz to będzie film łączący sagę i trylogię Kinberga. Taki jest plan. I tu zdaniem Sneidera, nad filmem pracuje nowy scenarzysta, ale jego tożsamość nie została jeszcze ujawniona. Kolejna ciekawostka jest taka, że nie ma presji by ten film pojawił się w grudniu 2026, możliwe, że jak trzeba będzie, zostanie on przesunięty, na maj 2027. Byłby to doskonały sposób by z okazji 50-tej rocznicy „Gwiezdnych Wojen” zrobić nowe otwarcie. Acz istnieje możliwość, że zajmie go inna produkcja.

To daje nam cztery filmy o Rey w sumie. Piąty to projekt za który odpowiada Shawn Levy. W tym wypadku Rey ma grać mniejszą rolę, a w dodatku ma być starsza, lub dużo starsza. Czyli mógłby się dziać jakieś kilkadziesiąt lat później, a w rolę Rey wcieliłaby się inna aktorka, ale to raczej domysły. Jeśli to miałoby miejsce, to faktycznie pomysł na Nową Erę Jedi Damona Lindelofa wróciłby w pewien sposób do łask. Nie ulega jednak to wątpliwości, że Lucasfilm zamierza eksplorować Rey tak mocno jak się da. W końcu jest ona dziedziczką Skywalkerów i tak ją w Lucasfilmie widzą, tylko jeszcze nie wiedzą, jak chcą ją eksplorować. Natomiast fakt, że „Gwiezdne Wojny” nie powstają chronologicznie jak MCU czy DCU, daje możliwość skakania po chronologii i sprawia, że sposobów na wykorzystanie Rey w filmie jest sporo więcej.

Na razie wciąż pozostajemy w temacie plotek i domysłów, a znając życie, przecieki nawet jeśli trafne, to nie zawsze muszą być już aktualne, albo zdeaktualizują się za jakiś czas. Pozostaje czekać na kolejne, konkretne informacje, może przy okazji Celebration.
KOMENTARZE (39)

Co nowego w filmach?

2024-10-30 15:23:35



W ostatnim czasie pojawiło się kilka plotek/przecieków dotyczących trzech najbliższych (w teorii) produkcji filmowych Star Wars. Zacznijmy od „The Mandalorian & Grogu”, do którego zdjęcia trwają już od dłuższego czasu. W zeszłym tygodniu pojawiło się doniesienie mówiące o tym, że zdjęcia do filmu się już skończyły. Szybko z innych źródeł pojawiły się przecieki mówiące o tym, że zdjęcia jednak wciąż trwają i są planowane do grudnia. Pierwsze doniesienie mogło dotyczyć tylko części obsady, ale szczegółów nie znamy. W każdym razie przy premierze filmu planowanej na maj 2026 wciąż jest jeszcze zapas czasu na dokończenie zdjęć i post-produkcję.

W przypadku drugiego filmu, czyli „New Jedi Order”, pisaliśmy ostatnio, że są problemy, scenariusz wymaga poprawek a projekt wygląda na opóźniony jak nie wstrzymany. Teraz doszła do tego kolejna informacja. Steven Knight będący scenarzystą tego filmu ponoć opuścił projekt, w związku z czym rozpoczęły się poszukiwania nowego scenarzysty. Steven na początku tego roku dostarczył drafty scenariusza, pozostaje więc pytanie w jakim one są stanie i czy nowy scenarzysta będzie pomysł doszlifowywał czy też zacznie od nowa. Jeśli ta informacja się potwierdzi to dodaje to kilka miesięcy do potencjalnej daty premiery. Z drugiej strony Daisy Ridley w wywiadach powtarza, że jest pozytywnie nastawiona do tej produkcji i niedługo możemy spodziewać się jakiegoś newsa na ten temat.

Jeśli chodzi o trzecią produkcję, czyli „Dawn of the Jedi”, to sytuacja przynajmniej na razie wydaje się optymistyczna. Ponoć współpraca Jamesa Mangolda i Beau Willimona nad tym projektem przebiega bardzo pomyślnie. Nie ma jeszcze oficjalnego harmonogramu, acz chodzą plotki o tym, że zdjęcia mogłyby się zacząć pod koniec przyszłego roku. W przypadku kłopotów ze scenariuszem filmu o Rey, mógłby on być zrealizowany jako pierwszy po „The Mandalorian & Grogu”. Niemniej jednak wszyscy wiemy jak wyglądała historia produkcji Star Wars w ostatniej dekadzie, więc dopóki nie rozpoczną się zdjęcia to nic nie jest pewne - wszystko pozostaje w sferze plotek i domysłów.
KOMENTARZE (11)

Czyżbyśmy poznali tytuł filmu Jamesa Mangolda?

2024-05-20 19:58:40

W wywiadzie dla magazynu „SFX Magazine”, producent Simon Emanuel krótko wspomniał na temat nadchodzącego filmu Jamesa Mangolda. Oficjalnie nie wiemy, by Emanuel był w niego zaangażowany, ale od dłuższego czasu pracuje on dla Lucasfilmu. Był producentem ostatniego Indiany Jonesa, a także „Łotra 1” i „Hana Solo”, zaś ostatnio również serialu „Akolita”.



Powiedział tylko, że „Jedi Prime” Jamesa Mangolda jest osadzony tysiące lat przed oryginalną trylogią i że Simon jest podekscytowany by zobaczyć, co się tam będzie działo. Użył on tytułu „Jedi Prime”. Nie mamy pojęcia, czy to tytuł roboczy (duże prawdopodobieństwo), czy jakiś inny kod, który określa tę produkcje. Mała szansa by był to finalny tytuł filmu, choć niektóre media właśnie tak go przedstawiają. Dotychczas wydawało się, że roboczo projekt jest nazywany „Dawn of the Jedi”.

Nawet jeśli tytuł „Jedi Prime” jest tym aktualnym, to wiele jeszcze może się zmienić. Premiera filmu prawdopodobnie nastąpi w grudniu 2027, albo grudniu 2026. Na razie ta pierwsza data wydaje się być bardziej prawdopodobna, ale jak mówił Jeff Sneider, może zdarzyć się tam zmiana w planach i film Mangolda byśmy zobaczyli wcześniej niż film o Rey.

Obecnie film jest na etapie prac nad scenariuszem. Pisze go James Mangold, a pomaga mu Beau Willimon. O tym drugim pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (10)

„Świt Jedi” dostaje współscenarzystę

2024-04-06 21:51:56

Jak donosi Hollywood Reporter film Jamesa Mangolda, który roboczo określamy mianem „Świtu Jedi” dostał właśnie współscenarzystę.



Co ciekawe, nie jest to osoba nieznana w Starwarsówku. To Beau Willimon, który jest jednym ze scenarzystów serialu „Andor”. Odpowiadał za scenariusze trzech odcinków w pierwszym sezonie i wiemy, że wraca też w drugim. Ponadto Willimon pracował przy scenariuszach takich jak film „Idy marcowe” czy serial „House of Cards”.

Nie podano przyczyn, dla których Willimon został współscenarzystą. Możliwe, że Mangold, który pracuje filmem „A Complete Unknown” potrzebuje na niego więcej czasu, więc Beau pomoże mu ze scenariuszem.

Na tę chwilę wiemy tylko, że Mangold chciał, by film opowiadał nie tylko o genezie Jedi, ale też genezie Mocy i był gwiezdno-wojennym odpowiednikiem „Dziesięciorga przykazań”. Spodziewamy się, że film zadebiutuje 17 grudnia 2027. Daty trzech kolejnych filmów gwiezdno-wojennych zostały podane w harmonogramie Disneya w zeszłym roku, acz wówczas bez wskazania, co to za projekty. Na razie wiemy tylko tyle, że pierwszy z nich to „The Mandalorian & Grogu”.
KOMENTARZE (4)

Harmonogram przyszłych filmów wg Jeffa Sneidera

2024-01-18 22:46:03

Nasz ulubiony informator, Jeff Sneider, postanowił spieniężyć swoją popularność. Od teraz wieści o przyszłych produkcjach można poznawać na jego stronie i jego płatnym newsletterze. A wieści zaczął od „Gwiezdnych Wojen”, podając harmonogram przyszłych filmów i szczegóły. Sneider jest dość pewny swoich źródeł, póki co dowiódł, że jest dobrze poinformowany jeśli chodzi o Lucasfilm, więc stawia tu swoją reputację na szali. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce.



Nie wspomniał co prawda o dacie premiery „The Mandalorian & Grogu”, ani także nie zdradził, jaki film zobaczymy w maju 2026, ale zmapował pozostałe, więc sugestia nasuwa się sama. Można by przypuszczać, że film Jona Favreau pojawi się w maju 2026, ale nie jest wykluczone, że zobaczymy go wcześniej. Na tę chwilę żadna data premiery tej produkcji nie została ogłoszona. Raczej mała szansa jest na grudzień 2025, bo tę datę zajął kolejny „Avatar”.

W grudniu 2026 zobaczymy film Sharmeen Obaid-Chinoy o Rey. Na razie mowa jest o 18 grudnia, ale znając życie, data może się przesunąć o parę dni. Daisy Ridley za powrót do tej roli dostała kontrakt z sumą 12,5 miliona USD.

W grudniu 2027 – znów robocza data to 17 grudnia – zobaczymy zdaniem Sneidera film Jamesa Mangolda.

Natomiast w grudniu 2028 – tej daty Lucasfilm jeszcze nie zajął oficjalnie – pojawić się ma film Dave’a Filoniego, będący cross-overem projektów związanych z serialem „The Mandalorian”. Wcześniej Filoni będzie pomagał przy filmie Favreau oraz zrobi drugi sezon „Ahsoki”.

Kolejny w kolejce ma być film Shawna Levy’ego. Tu Sneider ma tylko jedną informacje, możliwe, że w tym filmie także zobaczymy Rey. On tylko sugeruje, nie mówi, że tak będzie, na pewno nie twierdzi, że ma ona zagrać tam główną rolę. Raczej z tego, co słyszał jeśli Rey odtworzy zakon Jedi, to jej postać może mieć jakiś wpływ na to, co zaprezentuje Levy. Kiedy ten film trafi do kin? Nie wiadomo. Natomiast w grudniu 2029 oczekiwany jest kolejny „Avatar”.
KOMENTARZE (7)

Kathleen Kennedy o przyszłych filmach

2023-12-18 21:07:21

Kathleen Kennedy udzieliła wywiadu IGN, w którym opowiedziała trochę o kolejnych produkcjach.



Jeśli chodzi o wszystkie trzy nowe filmy, to są one samodzielne. Tu chcą zrobić to, co zadziałało z „The Mandalorian”, wypuścić samodzielną produkcję i jak się przyjmie i rozwinie, to faktycznie ją rozbudować.

Po pierwsze mówiąc o filmie Dave’a Filoniego podkreśliła, że to nie była decyzja, że dobra dajemy mu teraz film, raczej to dorastało i ewoluowało. Ale ona bardzo się cieszy, że coś takiego ma miejsce. Ten, film zdaniem Kennedy, ewoluuje trochę z animacji, trochę z tego, co Dave planował zrobić z Jonem Favreau dla telewizji, więc ludzie rozpoznają tam wiele znanych sobie elementów. Intencją jest to, by ten film był powiązany z tymi serialami. Ten film tak naprawdę jest bardzo zaawansowany, gdyż jak twierdzi Kathleen, prace nad nim, nad stworzeniem całej historii trwają już z siedem lat, oczywiście w ramach większego projektu.

O filmie Jamesa Mangolda powiedziała, że pracowała z nim nad „Indianą 5” i tak od pomysłu i niezobowiązujących rozmów, przeszli do jego zarysu historii. Ten został przedyskutowany z Davem Filonim i Carrie Beck i uznali, że to dobry pomysł, by go rozwinąć. Tutaj głównie były dyskusje między Jamesem a Kennedy.

Wspomniała także, że powrót Daisy Ridley do roli Rey to coś wielkiego. Film będzie się dziać jakieś 15 lat po „Skywalker. Odrodzenie”, w erze powojennej, po Najwyższym Porządku. Jedi wciąż są w nieładzie, są dyskusje jaką rolę właściwie powinni pełnić. Zaś Rey stara się odbudować zakon na podstawie książek, tak jak obiecała Luke’owi. Czy zobaczymy Luke’a w retrospekcjach lub jako ducha, tego Kennedy nie wie. Ale wie, że jego obecność w znaczeniu tego czym był dla Rey, będzie odczuwalna w filmie. Z kolei nad tym filmem prace trwają już także parę lat. I mają Sharmeen na pokładzie.

Mówiąc o mnóstwie filmów, o których słyszeliśmy, a które się nie posuwają do przodu, Kennedy powiedziała, że one nie są odłożone na półkę, czy zapomniane. Po prostu czasem proces twórczy się rozwleka, albo musi być przerwany, bo nie zgadzają się terminy. Z wyjątkiem oczywiście filmu Kevina Feige, bo jak twierdzi Kennedy, tam tak naprawdę nic się nie wydarzyło.

Za to, jak twierdzi, „Rogue Squadron” to wciąż coś o czym rozmawiają. Choć nie wie, czy to się w ogóle skończy jako film, czy serial. Oczywiście serial lub film o Lando, nad którym pracuje Donald Glover również to coś, co chcieliby skończyć.
KOMENTARZE (7)

P&O 565: Kim byli pierwsi Jedi i Sithowie?

2023-11-05 02:32:37



Dziś ogólne pytanie o sagę.

P: Kim był pierwszy Jedi i kim był pierwszy Sith?

O: Z tego co Obi-Wan mówi w IV Epizodzie, wiemy, że Jedi istnieli przez ponad tysiąc pokoleń, co Expanded Unvierse tłumaczyło na 25 tysięcy lat. Wiele razy autorzy i wydawcy próbowali zainteresować tą historią Lucas Books, wchodząc w szczegóły historii o pierwszych Jedi, zakonu który według wierzeń powstał na planecie Tython. Ostatecznie ukazano to w serii komiksowej „Świt Jedi”, do której także napisano książkę. Jednakże historia pierwszego Sitha jeszcze nie została napisana.



K: Warto dodać, że oczywiście „Świt Jedi” znajduje się dziś poza kanonem, natomiast James Mangold szykuje film, który ma ukazać nowokanoniczne korzenie zakonu Jedi, a kto wie, czy nie przypadkiem również samej Mocy.
KOMENTARZE (3)

Film Taiki jeszcze nie skasowany

2023-09-30 16:38:06



Ostatnio pisaliśmy o tym, że film Taiki Waititiego może być już skasowany i zawieszony. Poniekąd źródłem tych plotek był sam autor, który powątpiewał, czy w ogóle zdoła skończyć scenariusz. To sprawiło, że nagle pojawiły się „przecieki”, że jednak film został anulowany. Wpierw donosił o tym DanielRPK, ostatnio WDW Pro. Do tego drugiego jeszcze wrócimy. W każdym razie dość łatwo było mieć taki przeciek (lub udawać, że się ma) patrząc po tym co Waititi mówił i mieć całkiem sporą szansę, że on się potwierdzi.

Jednak jeśli chodzi o przecieki to Jeff Sneider, już po doniesieniach DanielaRPK mówił, że to nie prawda, dodając, iż Taika wciąż pracuje nad swoim filmem, a wstrzymuje go między innymi strajk. Teraz strajk się skończył, a Sneider ponownie odniósł się do filmu Waititiego, mówiąc, iż to z pewnością nie jest martwy projekt. Oczekują obecnie na wstępny scenariusz i to wydaje się być mało zagrożone. Co będzie dalej, oczywiście nie wiadomo, ale z pewnością nie jest to zawieszony projekt.

WDW Pro z kolei mówił o tym, że dwa filmy są skasowane. Jeden to oczywiście ten Waititiego, drugi to miałby być film Jamesa Mangolda. Znów trudno zweryfikować, czy WDW Pro faktycznie ma jakieś źródła, bo tu mamy sytuację dość podobną do tego, co widzieliśmy wcześniej. Czyli ostatni film Mangolda mówiąc oględnie sukcesu nie zrobił. „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” w USA zarobił 174 miliony USD, poza nimi 208 milionów USD, czyli sumarycznie 383 miliony USD. To prawdopodobnie mniej niż film kosztował razem z marketingiem. Niestety te 383 milionów USD to przychód, nie dochód. Dla porównania „Han Solo” kosztował trochę mniej, a sumarycznie zarobił 392 miliony USD. Był to także przychód i uznano go za wtopę. W tym kontekście pojawiły się zdania w sieci, że film Mangolda może z tego powodu nie dostać zielonego światła. Czy WDW Pro faktycznie o tym słyszał z wiarygodnego źródła, czy raczej powiela przypuszczenia, nie wiemy. W każdym razie jeśli wierzy Sneiderowi, który niejednokrotnie dowiódł wartości swoich źródeł, można raczej założyć, że WDW Pro powiela przypuszczenia. Niemniej jednak Sneider o Mangoldzie się nie wypowiadał.

Niestety na chwilę obecną chyba nikt nie wie, jak będzie wyglądać przyszłość produkcji w Hollywood, gdyż wciąż trwa tam strajk aktorów. Obecnie mogą powstawać scenariusze, ale bez aktorów raczej nic się nie wskóra.
KOMENTARZE (9)

Strajk scenarzystów dobiega końca

2023-09-25 20:52:29

Wygląda na to, że coś drgnęło w sprawie strajków. Przynajmniej strajku scenarzystów. W niedzielę obie strony doszły do porozumienia i wszystko wskazuje na to, że mają podpisaną umowę. Do czasu ratyfikowania jej przez Gildię Scenarzystów szczegóły nie są podawane. Ale też natychmiast scenarzyści zaprzestali pikiet. Z nieoficjalnych przecieków wynika, że Gildia musiała odpuścić część swoich postulatów. Choćby wszystkie zapisy o ochronie przed sztuczną inteligencją zostały złagodzone, dając studiom możliwości eksperymentowania. I choć oficjalnie strajk jeszcze trwa, media w Hollywood odetchnęły z ulgą.



Znaczy to tyle, że kolejne projekty filmowe będą mogły być niebawem ponownie rozwijane. Steven Knight wróci do filmu o Rey, Taika Waititi może w końcu skończy swój scenariusz. Chyba ruszy się także film o „Lando”. James Mangold jest zajęty swoim innym projektem, więc pewnie niebawem będzie mógł zasiąść także do gwiezdno-wojennego.

Nie wiemy jak koniec strajku wpłynie na Mandoverse. Warto tu pamiętać, że obecnie trwa także strajk aktorów. Więc spodziewane zdjęcia do czwartego sezonu „The Mandalorian”, które miały się zacząć gdzieś mniej więcej w przyszłym miesiącu, raczej ruszą po nowym roku, o ile strajk się nie przeciągnie. Scenariusze i tak są tu w większości napisane, Jon Favreau przygotował wszystko wcześniej. Zaś Dave Filoni będzie miał szansę pracować nad drugim sezonem „Ahsoki” (o ile taki powstanie) i własnym filmem.

Gorzej wygląda sprawa z „Andorem”, bo choć Tony Gilroy będzie mógł wrócić do pracy, wciąż ukończenie zdjęć jest przyblokowane przez strajkujących aktorów. W tym wypadku należy liczyć się z tym, że zdjęcia mogą się wydłużyć, jak Gilroy zdecyduje się na poprawki w scenariuszu. Jednocześnie nikt nie spodziewa się, by miały one potrwać dłużej niż kilka tygodni, więc na razie termin premiery raczej nie jest zagrożony.

Pozostałe produkcje nie były specjalnie dotknięte strajkami, czyli w większości przypadków zdjęcia były już ukończone.
KOMENTARZE (8)

Shawn Levy krótko o swoim filmie – wstrzymany...

2023-09-11 19:25:13

Na chwilę obecną wiemy, że Disney i Lcuasfilm szykuje trzy filmy gwiezdno-wojenne na najbliższe lata. Jeden o Rey, drugi Dave’a Filoniego i trzeci Jamesa Mangolda. Wcześniej były plotki, a nawet czasem zapowiedzi, także o innych filmowcach, jednak sprawy ich filmów ucichły bądź zostały odłożone na półkę. Podobnie sprawa ma się z filmem Shawna Levy’ego, który niedawno zdradził na jakim etapie są prace. Film jest wstrzymany, ale tym razem z zupełnie innego powodu.



Nie ma mowy o żadnych różnicach artystycznych, czy czymkolwiek takim. Powód wstrzymania prac jest bardzo prozaiczny, strajk scenarzystów. W rozmowie z Collider przyznał wprost, że krótko przed strajkiem zaczęli rozwój tego filmu. ale musieli prace wstrzymać, gdyż wstrzymane jest większość przemysłu w Hollywood. Zobaczymy, co będzie dalej.

Tu problemy pojawiły się na początku właściwej drogi. Zobaczymy kiedy skończą się strajki i Hollywood wróci do właściwego trybu, jak wówczas potoczą się losy filmu Levy’ego. Na tę chwilę na temat tego obrazu nie wiemy właściwie nic więcej. Trudno też wyrokować, kiedy można się będzie go spodziewać.
KOMENTARZE (13)

O powiązaniu filmu o nowych Jedi z filmem Jamesa Mangolda

2023-07-07 18:07:23

Kathleen Kennedy niedawno udzieliła wywiadu Gamesradar, gdzie mówiła trochę o filmie o Rey. Stwierdziła, że „Gwiezdne Wojny” to wielka galaktyka, skończyliśmy wojnę z Najwyższym Porządkiem, która także kończy sagę Lucasa. Rey zaś złożyła obietnicę Luke’owi i to jest sedno, do którego zmierzają. Daje im przy tym niesamowitą możliwość wprowadzenia nowych postaci, ale też zrobić coś świeżego. To będzie nowy rozdział.

Nad dalszą historią zastanawiali się dość długo. Wierzą, że istnieje na nią zapotrzebowanie. Jednocześnie będzie to w pewien sposób powiązane z filmem Jamesa Mangolda. Tu Rey musi stworzyć nowy zakon Jedi, by poprowadzić go ku światłej przyszłości, natomiast w filmie Mangolda zobaczymy jak pierwsi Jedi zaczynali i kim byli. To zestawienie może być bardzo ciekawe.



Tymczasem LRM Online sugeruje, że trwają jakieś dyskusje z Johnem Boyegą na temat tego, żeby wrócił do roli Finna. LRM jednak podaje, że to nic pewnego i oficjalnego. Prawdopodobnie tylko powtarzają plotkę o tym, że on się pojawi, która krąży już od kilku miesięcy. W kwietniu potwierdził to Jeff Sneider, który jak na razie może poszczycić się bardzo dobrymi źródłami.

Choć film o Rey powinien trafić do kin w maju 2026, wszystko jest w ruchu. Strajk scenarzystów dalej trwa, nikt nie wie w którym kierunku rozwinie się sytuacja w Hollywood. Na razie wiemy, że film ma wyreżyserować Sharmeen Obaid-Chinoy na podstawie scenariusza Stevena Knighta. Potwierdzono też udział Daisy Ridley.
KOMENTARZE (4)

James Mangold o tym czy użyje słowa „Jedi” w swoim filmie

2023-07-05 18:30:13

James Mangold, reżyser filmu „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”, który w ten weekend wszedł na ekrany, zajmuje się promowaniem filmu. Odpowiada na wiele pytań, niektóre z nich dotyczą także jego projektu gwiezdno-wojennego i tu można wychwycić pewne ciekawostki.



Po pierwsze wspomniał dyskusję z Lucasfilmem, a dokładniej z ludźmi odpowiedzialnymi za kanon. Rozmawiali o pomyśle Mangolda o tym, że chciał się zdystansować od innych filmów. Gdy zapytał ich, mniej więcej kiedy zatem powinna się dziać akcja filmu o pierwszych Jedi, ci odpowiedzieli, że jakieś 25 tysięcy lat przed Epizodem I. James wspomniał, że chciał mieć dystans, ale to jest dopiero dystans. Żartował sobie również, że weźmie tę robotę, i wcale się nie zdziwi jak gdzieś po drodze w opuszczonej stacji metra znajdzie Charltona Hestona. Tu warto dodać, że Heston grał Mojżesza w „Dziesięciorgu przykazań”.

Ta odległość czasowa daje mu wolność twórczą. Przyznał, że nie jest zainteresowany fan servicem, czy rozwijaniem historii, którą wymarzył sobie George Lucas. Nie chce mieć ograniczeń fabularnych.

Zapytany czy w jego filmie pojawią się słowa „Jedi” czy „midi-chloriany”, odparł, że nie daje żadnych gwarancji. Tyle, że akcja będzie się dziać przed powstaniem zakonu Jedi. Dodał, że owszem filmy robi się trochę inaczej, ale generalnie ludzie najpierw się zaczynają organizować, dopiero potem wymyślają jak się nazwać.

Przyznał także, że nie rozmawiał na temat swojego gwiezdno-wojennego filmu z Georgem Lucasem, nawet by to skonsultować. Dodał, że obecnie prace się nie posuwają do przodu, bo jako scenarzysta strajkuje.

Na chwilę obecną nie wiadomo kiedy pojawi się film Mangolda. Powszechnie obstawiana jest data grudzień 2027, ale dopóki nie będzie konkretnych informacji, chyba nie należy się do niej przywiązywać.
KOMENTARZE (9)

James Mangold o swojej wersji Boby Fetta

2023-07-03 19:00:30

Jak dobrze pamiętamy, zanim powstała „Księga Boby Fetta”, czy nawet „The Mandalorian”, Simon Kinberg pracował nad scenariuszem do spin-offu o Bobie. Film nie miał szczęścia. Początkowo wydawało się, że będzie to drugi spin-off po „Łotrze 1”, który tak naprawdę pojawił się w grze jako trzeci. Jakiś czas po ogłoszeniu nowych filmów zapowiedziano spin-offy Lawrence’a Kasdana („Han Solo”) i właśnie Kinberga. Jednak, gdy „Łotr 1” wszedł do gry, szybko zajął pierwsze miejsce, jako produkcja, która trafi najszybciej do realizacji. Film o Bobie i „Łotr 1” miały mieć oficjalne zapowiedzi na Celebration w Anaheim w 2015. Tyle, że rozpoczęła się jazda z Joshem Trankiem, reżyserem filmu. W efekcie film o Bobie spadł na trzecie miejsce w kolejce.



Jego nowym reżyserem miał zostać James Mangold, który ostatecznie nigdy nie został oficjalnie ogłoszony. Teraz, gdy film „Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia” pojawił się w kinach, reżyser promując swój najnowszy obraz mówi także o „Gwiezdnych Wojnach”, w tym o filmie o Bobie.

Mangold powiedział, że w czasie, gdy pracował nad filmem o Bobą, było to coś zupełnie innego. Bliskie kategorii R (czyli dla dorosłych). Dodaje, że prawdopodobnie wystraszył swoim pomysłem wszystkich (producentów?) na śmierć. To jednak wciąż miał być spaghetti western w duchu Sergio Leone, dziejący się na jednej planecie. Tyle, że to nie był świat, który mógłby przyjąć Baby Yodę. On totalnie nie pasował do świata, który Mangold sobie wyobraził. Tyle, że jak to bywa w korporacjach, w związku z zamieszaniem z zarobkami „Hana Solo”, studio zrezygnowało z filmów i poszło w streaming.

Niemniej jednak Mangold wspomina ten okres bardzo dobrze. Twierdzi, że słuchał wówczas muzyki Ennio Morricone.

Trochę się to kłóci z tym, co powiedziała Kathleen Kennedy jesienią 2021. Stwierdziła wówczas, że Trank właściwie nie zrobił wiele jeśli chodzi o ten film, więc musieli i tak by zaczynać właściwie od początku. Zaś jej zdaniem Mangold nigdy nie był zaangażowany w projekt. Mangold pytany o to, zaczął się trochę wycofywać i mówić o flircie z Lucasfilmem. Dalej niestety rozmowa przeszła na inne tory.

„Księga Boby Fett” poszła w zupełnie innym kierunku, to wręcz rodzinna rozrywka. Serial na razie jednak nie doczeka się drugiego sezonu.
KOMENTARZE (4)

Indiana Jones i twój Asteroid Flash z Niebios

2023-06-30 16:03:09

Dziś na naszych ekranach zadebiutował film „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” (Indiana Jones and the Dial of Destiny), którego reżyserem jest James Mangold. To pierwsza nowa produkcja Lucasfilmu, która trafia do kin od czasu premiery „Skywalker. Odrodzenie” cztery lata temu. Co ważniejsze po raz kolejny wracamy do przygód najsłynniejszego archeologa. Scenariusz napisali: Jez Butterworth, John-Henry Butterworth, David Koepp i James Mangold. W rolach głównych występują: Harrison Ford, Phoebe Waller-Bridge, Mads Mikkelsen, Antonio Banderas, John Rhys-Davies, Toby Jones i Karen Allen. Wśród producentów znaleźli się Kathleen Kennedy, Steven Spielberg, Simon Emanuel, George Lucas i Frank Marshall. Za muzykę ponownie odpowiada John Williams.

1969. Apogeum wyścigu kosmicznego między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Jones jest zdeterminowany, aby wyjawić nikczemną działalność nazistowskich naukowców licznie stojących za programami kosmicznymi.



To nie jedyna pozycja z udziałem Starwarsówka, którą można zobaczyć w kinach. „Flash” w reżyserii Andy’ego Muschietti to kolejna propozycja dla fanów komiksów. Scenariusz napisali: Joby Harold („Obi-Wan Kenobi”), Christina Hodson, John Francis Daley, Jonathan Goldstein. Występują: Ezra Miller, Michael Keaton, Sasha Calle, Michael Shannon, Jeremy Irons i Temuera Morrison.

Ezra Miller powraca w roli Barry’ego Allena w widowisku DC, w którym po raz pierwszy to on jest głównym bohaterem. Barry używa swojej mocy do podróży w czasie, żeby zmienić wydarzenia z przeszłości. Kiedy jednak próbuje ocalić rodzinę, mimowolnie zmienia przyszłość. Barry zostaje więźniem rzeczywistości, w której generał Zod powraca i grozi powszechnym zniszczeniem. W tym świecie nie ma jednak żadnych superbohaterów, do których można by się zwrócić. Chyba że Barry przekona do przerwania emerytury zupełnie innego Batmana i uratuje uwięzionego Supermana, również nie takiego, jakiego się spodziewa. Jedyną nadzieją Barry’ego na uratowanie świata, w którym przebywa i na powrót do przyszłości, którą zna, pozostaje wyścig o życie. Tylko czy ostateczne poświęcenie wystarczy do przywrócenia dawnego biegu wydarzeń?



Fani Wesa Andersona będą zachwyceni jego najnowszym filmem w iście gwiazdorskiej obsadzie. „Asteroid City” do którego scenariusz napisał Anderson i Roman Coppola całkiem nieźle radzi sobie w kinach, patrząc przede wszystkim na zarobki per ekran. I choć w Stanach w zeszły weekend (pierwszy szerokiej dystrybucji), pozycja miała zaledwie 6 miejsce, to jednak jak się popatrzy na skuteczność na kopię, film pobił największe hity. Także za sprawą obsady. Bryan Cranston, Edward Norton, Jason Schwartzman, Scarlett Johansson, Rupert Friend (Wielki Inkwizytor), Jeffrey Wright, Liev Schreiber, Sophia Lillis, Tom Hanks, Matt Dillon, Steve Carell, Tilda Swinton, Jeff Goldblum, Adrien Brody, Willem Dafoe, Margot Robbie. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat.

Harmonogram konwencji Junior Stargazer zostaje spektakularnie zakłócony przez wydarzenia, które zmieniają bieg historii.



Okazuje się, że Starwarsówek grywa nie tylko w filmach anglojęzycznych. „Chłopiec z niebios” ( Walad min al-Janna) Tarika Saleha to ciekawy thriller osadzony w Egipcie. Jedną z głównych ról gra Fares Fares, który grał senatora Vaspara w „Łotrze 1”. W pozostałych rolach: Tawfeek Barhom, Mohammad Bakri i Makram Khoury.

Adam, chłopak z małej rybackiej wioski, przyjeżdża na prestiżowe stypendium do Kairu. Gdy staje się świadkiem tajemniczego zabójstwa kolegi, zostaje wplątany w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. Zmuszony do współpracy, zgadza się przeniknąć do Bractwa Muzułmańskiego — jednej z najpotężniejszych organizacji islamu, która nie zawaha się przed niczym, żeby chronić swoje tajemnice. Aby przeżyć, Adam bardzo szybko będzie musiał opanować reguły gry niezwykle brutalnego świata, wkraczając na ścieżkę, z której nie ma już powrotu.



Na koniec coś lżejszego. „Wszystko o moim starym” (About my Father). Reżyseria: Laura Terruso. Scneriusz napisali: Austen Earl i Sebestian Maniscalco. Występują: Robert de Niro, Sebastian Maniscalco, Kim Cattrall i Leslie Bibb. Wśród producentów znalazł się Chris Weitz (“Łotr 1”).

„Wszystko o moim starym” to opowieść o przygotowaniach do ślubu, który stanie pod znakiem zapytania, gdy senior rodu zapragnie lepiej poznać przyszłą synową oraz jej rodziców w trakcie wspólnego weekendu. Prostolinijny włoski imigrant o południowym temperamencie kontra rodzina konserwatywnych bogaczy, którzy na wszystkich patrzą z góry. Co może pójść nie tak?


KOMENTARZE (4)

„Świt Jedi” może być bez Jedi, czyli Mangold o swoim filmie

2023-06-15 18:35:10

James Mangold promuje swój najnowszy film, czyli „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”, który w kinach pojawi się pod koniec miesiąca. Przy tej okazji pojawia się w mediach, udziela wywiadów, a w nich także pytają pytania o przyszłe projekty. Nas interesuje szczególnie jeden, ten dotyczący Świtu Jedi.



W rozmowie z Gizmodo, reżyser zdradził kilka interesujących szczegółów. Otóż po pierwsze, w filmie możemy nie zobaczyć w ogóle Jedi.

Mangold wspomniał, że ma kilku przyjaciół pracujących nad „Gwiezdnymi Wojnami” i sam już wcześniej, krótko, pracował przy jednym projekcie. Chodzi o film o Bobie Fetcie, który miał wyprodukować i napisać Simon Kinberg. Pierwotnie reżyserem był Josh Trank, ale okoliczności sprawiły, że rozstał się z projektem. Spin-off o Bobie zaczynał na nowo nabierać kształtów w okolicach premiery „Hana Solo”, wtedy właśnie do gry dołączył Mangold. Jednak wyniki finansowe filmu sprawiły, że wstrzymano kolejne spin-offy, a Mangold i Kinberg wylądowali na bruku.

Niemniej jednak Mangold nauczył się czegoś z tamtej lekcji. Stwierdził, że Lucasfilm bardzo jest zainteresowany opowiadaniem historii dalej, pchaniem jej do przodu, więc on zaproponował Kathleen Kennedy zupełnie coś odwrotnego. Pójść na sam początek. Spodobało się im. Mangold stwierdził, że chciał być częścią sagi, ale nie chciał by ustalone historie i kanon wpływały mocno na jego film i ograniczały to, co chce powiedzieć. Potrzebował przestrzeni dla opowieści. Zaproponował jej, żeby zrobili „Dziesięcioro przykazań” tylko o Mocy. Chodzi o historię, w której Moc dopiero jest odkrywana i poznawana. Czyli historię poprzedzającą powstanie zakonu Jedi.

Na razie Mangold oficjalnie nie zajmuje się pracą nad „Gwiezdnymi Wojnami”, nie tylko z powodu strajku scenarzystów. 7 sierpnia wchodzi na plan filmu „A Complete Unknown”, jest to historia Boba Dylana. Zdjęcia są planowane do 17 października i mniej więcej po zakończeniu zdjęć Mangold zamierza usiąść do pisania scenariusza. Premiera filmu nazywanego roboczo „Dawn of the Jedi” powinna nastąpić w grudniu 2026 lub 2027.
KOMENTARZE (7)
Loading..