TWÓJ KOKPIT
0

Gareth Edwards :: Newsy

NEWSY (182) TEKSTY (3)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

O miliardzie, nominacjach i zmianach w montażu „Łotra 1”

2017-01-16 21:32:52

„Łotr 1” zmierza ku miliardowi USD na rynku globalnym. W ten weekend „Łotr 1” stał się najbardziej dochodowym filmem w USA z 2016. Dziś, najpóźniej jutro, będzie jedynym filmem z 2016, który w USA zarobił ponad 500 milionów USD. Na razie ma jakieś 498,8 milionów USD. Jednocześnie wynik „Łotra 1” na całym świecie to około 980 milionów USD. Niewiele już brakuje do miliarda, który jak najbardziej jest w zasięgu. Globalnie film na razie znajduje się na 4 miejscu. Jednak pokonanie „Kapitana Ameryki” może okazać się trudne. Na razie „Łotrowi” brakuje jeszcze jakiś 170 milionów USD. Zawiódł rynek chiński. W tygodniu otwarcia „Gwiezdne Wojny” zarobiły tam jakieś 30 milionów USD, obecnie w sumie jest koło 50 milionów. Dla porównania, „Kapitan Ameryka” w Państwie Środka zarobił jakieś 190 milionów USD, to będzie trudny do powtórzenia wynik.

W Polsce „Łotra 1” zobaczyło już ponad 1,4 miliona widzów. Wynik bardzo dobry, ale do „Przebudzenia Mocy” dużo brakuje.

„Łotra 1” doceniają także krytycy, na razie głównie nominacjami. BAFTA nominowała film do swoich nagród w dwóch kategoriach – charakteryzacja i efekty specjalne. Nominacje do nagród branżowych dostali też scenografowie - Doug Chiang i Neil Lamont. Natomiast stowarzyszenie twórców efektów specjalnych przyznało filmowi siedem nominacji.



Matthew Wood wraz z Chrishoperem Scarobosio odpowiadali za dźwięki „Łotra 1” i ich montaż. Wood udzielił kilku informacji o procesie. Po pierwsze Ben Burtt, który stworzył wspaniałą bibliotekę dźwięków „Gwiezdnych Wojen” cały czas jest gdzieś w tle. Nie uczestniczył bezpośrednio w pracach nad „Łotrem 1”, ale wciąż pracuje w Skywalker Sound, jak trzeba to pomaga. Wood i Scarobosio zaś wykorzystują jego wkład w poprzednie filmy. Dla nich ważne było to, by „Łotr 1” brzmiał tak samo jak „Imperium kontratakuje” czy „Przebudzenie Mocy”, by widz miał akustyczne wrażenie jednego, wspólnego wszechświata. Znaczy to czasem, że w niektórych miejscach filmu wykorzystywane są oryginalne efekty dźwiękowe. W scenie w której K-2SO pobiera dane z innego droida, gdzieś w tle pojawia się dźwięk myszobota. Oryginalny, pochodzący jeszcze z „Nowej nadziei”. To oczywiście nie oznacza, że twórcy dźwięków nie dodają nic od siebie. To dla nich jest ważne wyzwanie, jak stworzyć coś nowego, co jednak jest znajome, ale inne. Chodziło o „sygnatury dźwiękowe” okrętu Krennica, Bohdiego, czy U-wingów, a także broni, K-2 czy nawet Bor Gullet.

Jak łatwo zgadnąć, słynne „Hope” Lei pochodzi ze sceny z „Nowej nadziei”, w której Leia w hologramie mówi: „Pomóż mi Obi-wan Kenobi, jesteś moją jedyną nadzieją”. Archiwalnych ujęć tej sceny było wiele, więc twórcy mieli skąd wybierać. Większym problemem okazało się odtworzenie tego, ze względu na brak starego sprzętu, ale rozwiązano to. Na koniec trzeba było uzgodnić scenę z zespołem Johna Knolla. Mieli trochę inny pomysł na kwestię dialogową księżniczki Lei. Dokonano tu dubbingu odwrotnego. Trzeba było dopasować ruch warg do wypowiedzi. Ostateczny rezultat wyszedł dobrze i jak twierdzą twórcy dźwięków, Carrie Fisher także go widziała i była zadowolona. A i tak na marginesie, nie wykorzystywano ujęć Lei z tamtej sceny. Stworzono model komputerowy i wygenerowano ją do potrzeby ujęcia, wspomagając się aktorką.



Hal Hindel, kierownik animatorów wspomniał, że praca nad „Łotrem 1” w kontekście serialu „Rebelianci” miała raczej charakter przyjacielski, niż korporacyjnej synergii. Zwyczajnie zapytali kolegów zajmujących się serialem, czy mogliby użyć modeli okrętów i wykorzystać je w tle. Gareth Edwards porozmawiał na ten temat z Davem Filonim. Dave był bardzo podekscytowany tym pomysłem. Stąd nie tylko „Duch” pojawił się w „Łotrze 1”. Zaczęli przeglądać inne okręty. Gdy John Knoll zobaczył korwety Hammerhead powiedział, że to jest coś czego szukał do pewnej sceny. Oczywiście w tym wypadku nie trzymano się już tak wiernie serialowych modeli, raczej starano się je odtworzyć i dopasować, ale ostatecznie je wykorzystano. Zresztą „Duch” to też nie jest model serialowy. „Łotr 1” to zdecydowanie lepsza jakość animacji, więc tam także stworzono nowy model, maksymalnie bliski oryginałowi oczywiście.

Knoll wypowiedział się także na temat załogi Hammerheada. Otóż w ILM przygotowano ujęcia z kapsułami ratunkowymi. Mieliśmy zobaczyć jak cała załoga okrętu się ewakuuje. Przeżyli. Natomiast w montażu zdecydowano wyciąć tą scenę. Klimatyczne miało być zderzenie niszczycieli z bramą, kapsuły ratunkowe tylko niepotrzebnie psuły ten klimat.



O filmie wypowiedzieli się także montażyści John Gilroy, Jabez Olssenand i Colin Goudie. Okazuje się, że pierwszy montaż filmu powstał jeszcze przed nakręceniem zdjęć. Chodziło raczej o montaż testowy. Gareth Edwards poprosił o niego we wrześniu 2014, kiedy scenariusz jeszcze nie był gotowy. Reżyser chciał zobaczyć na ekranie jak sprawdzą się różne proporcje między scenami akcji a dialogami. Wykorzystywano wiele klasycznych filmów, tak by pokazało to pewne elementy, ale niekoniecznie dialogi miały sens. Co ciekawe, wykorzystywano między innymi „Obcego” Ridleya Scotta (swoją drogą Felicity Jones wspominała, że Ripley jest pewną inspiracją Jyn).

Montażyści przyznali, że wiele ujęć ze zwiastunów się nie pojawiło w filmie. Ale nie było żadnego tajnego długiego montażu, który miałby 4 godziny. Właściwie wycięto z filmu jakieś 10 minut. Nigdy nie był wiele dłuższy, w żadnej wersji. Zresztą te 10 minut nie wycięto bez powodu. John Gilroy mówi, że nikt im nie kazał skracać filmu. Pracując nad nim doszli do wniosku, że pewne elementy nie są potrzebne.



Dokrętki faktycznie wpłynęły na film. Ale same dokrętki to norma, która jest częścią pracy filmowców. Tu bardziej problemowa okazała się zmiana koncepcji filmu. Zwłaszcza sceny na początku wprowadzające Cassiana, Bodhiego czy ukazujące ucieczkę Jyn z więzienia to nowe rzeczy, które dopiero dodano później. Natomiast Ben Mendelsohn faktycznie miał rację mówiąc, że film jest inny niż wersja robocza, którą widział. Montażyści potwierdzają to, zwłaszcza jeśli chodzi o trzeci akt. Tam działo się siedem różnych, przeplatających się wątków. Część z tych rzeczy wycięto, część bardzo zmieniono. Finał filmu mocno różni się od pierwotnego.

Inną bardzo ważną sceną dodaną w dokrętkach jest oczywiście scena akcji Dartha Vadera. Vader był bardzo ważną postacią w filmie, głównie jako coś dla fanów. Wcześniej zdecydowano, że ukażą jego zamek na Mustafar. Ale dopiero podczas zmian zdecydowano ukazać go w pełnej formie. To późny dodatek do filmu.

Inna ze zmian, choć akurat zadziała się wcześniej to kwestia napisów początkowych. Pierwszy scenariusz Gary’ego Whitty zaczynał się od napisów. To było otwarcie filmu. Mniej więcej na pół roku przed zdjęciami uznano, że spin-offy będą zaczynać się inaczej. Początkowo Garethowi bardzo się to nie podobało. Natomiast w dyskusji wyszła jedna rzecz. „Łotr 1” właściwie ukazując napisy z „Nowej nadziei” nie powinien zaczynać się od napisów. Nie leżało to wszystkim.



Kolejna zmiana narracyjna w montażu to przejścia między scenami. Zrobili montaż „Łotra 1”, gdzie sceny się nakładały jedna na drugą, jak w filmach Lucasa. Ale im bardziej wiedzieli, że nie jest to saga, tym bardziej zależało im na ukazaniu samodzielności dzieła.

Garethowi bardzo podoba się scena w „Imperium kontratakuje”, gdzie widzimy głowę Vadera bez maski. Nalegał, by coś podobnego pojawiło się w „Łotrze 1”. Tak narodziła się scena z zbiornikiem bacty. Natomiast scena z Vaderem z dokrętek to coś, co dla Edwardsa będzie wyjątkowym doświadczeniem prawdopodobnie do końca pracy zawodowej. Jedna z najważniejszych scen, które nakręcił. Na planie towarzyszył mu wtedy inny reżyser, Peter Jackson („Władca Pierścieni”). Akurat był w Londynie, gdy kręcono tę scenę. Gareth zaprosił go na plan. Nawet powiedział, że będą kręcić scenę z Vaderem o ustalonej godzinie. Jackson zobaczył to na żywo.

Scena z trzeciego aktu, w której Jyn stojąc na szczycie cytadeli widzi TIE Fightera, która pojawiała się w zwiastunach, była wyrzucona z montażu dużo wcześniej. Edwards zdziwił się, że marketingowcy ją wykorzystują. Powiedział im, że to wycięto. Oni jednak stwierdzili, że jest tak wspaniała wizualnie, że je użyją.

Na koniec znaleziono scenę, w której Gareth Edwards pojawia się w filmie.


KOMENTARZE (8)

O projektach „Łotra 1” słów kilka

2017-01-05 11:26:59 StarWars.Com

Doug Chiang to weteran „Gwiezdnych Wojen”. Pracował przy prequelach, Epizodzie VII, ale „Łotr 1” był dla niego czymś zupełnie nowym. Nie tylko dlatego, że awansował teraz na scenografa, wcześniej zajmował się tylko szkicami koncepcyjnymi. Film jest inny, z jednej prostej przyczyny, tym razem pracowali w dużej mierze nad odtwarzaniem dziedzictwa „Nowej nadziei”. Ścierali się z tym, co dodać nowego, co unowocześnić, a co odtworzyć, by nie za bardzo wyróżniać się od Epizodu IV, a jednocześnie zachować ducha całej, złożonej i różnorodnej sagi.



Dzieła Ralpha McQuarriego i Joe Johnstona mocno wpłynęły na Chianga. Właściwie to one sprawiły, że zaczął pracować nad filmami. Praca w Lucasfilmie była spełnieniem jego marzeń, ale gdy Lucas zobaczył jego dzieła przy prequelach, powiedział, że za bardzo kopiuje McQuarriego i Johnstona, powinien stworzyć coś co było wcześniej, co poprzedziło tamte projekty i kompozycje. Analogicznie było z Epizodem VII tam mieliśmy następną epokę, która rozwijała stylistykę. Dlatego „Łotr 1” był tak wyjątkowym dla niego filmem. W końcu mógł rysować Epizod IV tak jak zawsze pragnął. Chiang, podobnie zresztą jak Gareth Edwards, uznaje że projekty „Nowej nadziei” to pewien wyznacznik współczesnego kina. Musieli się z tym zmierzyć.

Oczywiście nie dało się po prostu odtworzyć IV Epizodu. Film Edwardsa od początku miał być inny, bardziej wojenny, cięższy. Taką trochę bardziej dorosłą wersją „Nowej nadziei”. IV Epizod dość mocno był zakorzeniony w II wojnie światowej. Po rozmowach Chiang i Edwards doszli do wniosku, żeby tę estetykę zostawić, koncentrując się na tym, co nastąpiło później, czyli wojnach w Korei i Wietnamie. One były inspiracją dla „Łotra 1” i tego, co projektowano do tego filmu. Choćby U-wing. Edwards powiedział wprost, że to ma być X-wing w wersji helikoptera Huey.



„Gwiezdne Wojny” to jednak nie tylko nowe warianty X-wingów czy TIE Fighterów, to też takie szare, niedookreślone obszary. George to lubił. Z każdym filmem dodawał coś nowego, co wzbogacało różnorodny świat sagi o nową stylistykę, często unikalną. To coś nad czym pracowano także teraz. Choćby prom Krennica. Był zakorzeniony mocno w projektach z Epizodu III, ale jednocześnie poddano go liftingowi, inspirowano się technologią stealth. Dało to pojazdowi pewną interesującą osobowość. To agresywny okręt, coś czego jeszcze nie widzieliśmy, ale jednocześnie mocno gwiezdno-wojenny.



Podobnie było z promem górniczym. Tu punktem wyjścia był prom Vadera oraz „Tydirium” z „Powrotu Jedi”. Zaczęto z tym eksperymentować, z trzech skrzydeł zrobiono cztery. Jeden z projektów przypominał Chiangowi łódź Wikingów. Skojarzenie, które pchnęło projekt dalej. Wciąż pozostał osadzony w oryginalnych pomysłach, ale jest unikalny. Wygląda jakby to był inny model tego samego producenta.

Oczywiście przy pracy nad „Łotrem 1” nie mogło zabraknąć przeglądania archiwów i dawnych prac McQuarriego i Johnstona. Oni stworzyli wiele projektów, wiele z nich jednak nigdy nie zostało użytych w filmach. Ekipa Chianga przeglądała je, szukając czegoś, co się da wykorzystać. Nie wszystko pasowało funkcjonalnie i stylistycznie do opowieści George’a, ale jednocześnie miało potencjał, by wykorzystać to w „Łotrze 1”. Oczywiście po pewnych poprawkach i dostosowaniach.



Jednym z takich starych pomysłów był oczywiście zamek Vadera. Ale nie usiedli do tego od razu bazując na konceptach McQuarriego. Chcieli raczej pokazać dom Vadera, stąd doszli do zamku. Dalej zastanawiali się nad planetą. Mustafar było bardzo istotne dla Vadera, więc lokalizacja miała coś znaczyć, ale to już dodawanie historii. Wpierw zaczęło się od pomysłu, dopiero potem sięgnięto po szkice McQuarriego. Te tylko zarysowywały pewne rzeczy, koncept został zarzucony jednak dość wcześnie. Dało się tam wyróżnić wieżę i właściwie tyle. Chiang i jego artyści bardzo lubili wieże, więc zaczęli eksperymentować z zamkiem Vadera. W pewnym momencie doszli do wniosku, że chcą by były dwie wieże, trochę przypominające widelec. Razem już z Edwardsem poszli nawet dalej. Zamek Vadera i jego wieże są pewnym ciemnym odbiciem świątyni na Jehdzie. Tam wieże są bardzo podobne stylistycznie, ale jasne. To pewna analogia, której nie zauważy się przy pierwszym oglądaniu. Ale może za kolejnym?

Sam pomysł, by wrócić na Mustafar jest właściwie wynikiem prac. W szkicach McQuarriego siedziba Vadera była otoczona rzekami lawy. To też jaskinia z lawą. To coś co bardzo zachwyciło twórców. Tak więc lawa, wieża i antyczne struktury zamku zaczęły tworzyć obraz nowego legowiska Vadera. Wieża miała też jeszcze jeden istotny cel. Mieli tam umieścić zbiornik z bactą w której Lord Sithów miałby się regenerować i pewnie medytować. To wszystko zaczęło się układać w całość projektu. Potrzeby, nowe pomysły, łączenie z poprzednimi filmami i niewykorzystane koncepty.



Podobno wersji U-winga było 781. Choć może to żart. W każdym razie było ich sporo. Gareth chciał, by ten nowy okręt zapadał w pamięć tak jak X-wingi czy „Sokół Millennium”. Z drugiej strony musieli wyjść z punktu widzenia opowieści, do czego nowy pojazd miał być wykorzystywany. Nałożenie tych dwóch rzeczy zaowocowało wieloma różnymi wersjami samego tylko ustawienia skrzydeł. Gdy już doszli do ustawienia U trzeba było dopracować silniki oraz resztę okrętu. Każda zmiana wymagała dostosowania skrzydeł, głównego korpusu czy silników. Gareth chciał dostać coś idealnego. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z wersji ostatecznej. Dla Chianga był to bez wątpienia jeden z najtrudniejszych elementów do zaprojektowania, bo wysoko postawili sobie poprzeczkę.



Projekt admirała Raddusa był w dużej mierze dziełem zespołu Neala Scanlana. Chiang i reszta raczej tylko naszkicowali całość. Gareth znów chciał mieć klasyczne rasy, ale ponieważ galaktyka jest szeroka wprowadzono albinotycznych Mon Calamari i nie tylko. Jednak kwestia osobowości czy nawiązywania do Winstona Churchilla to już coś co dodał Neal Scanlan i jego zespół. Oni odpowiadali za to by projekt nabrał realnych kształtów.



TIE Szturmowy (Striker) miał być wariacją myśliwców TIE dedykowaną dla Scarif. Ponownie kluczem okazały się śmigłowce Huey. To miała być ich imperialna wersja. Zastanawiano się, co zrobić ze skrzydłami. Gdy je przeniesiono na górę, tak by z daleka trochę przypominały śmigła helikoptera, zaczęto rozbudowywać ten koncept. Tak powstał atmosferyczny myśliwiec, który miał bronić Scarif.



TIE Striker to też jeden z przykładów, gdzie mogli trochę odejść od klasycznych projektów sagi. Stworzyć coś nowego. Zaczęli od wizji, potem zaczęto pracować nad względami technicznymi by wyglądało to realnie i narracyjnymi, by pasowało do opowieści. Inny przykład to Desantowi, czyli szturmowcy obrony wybrzeża (shoretroopers). Twórcy wyszli z założenia, że skoro na Endorze istnieli specjalni szturmowcy, to czemu miałoby nie być takich oddziałów na Scarif. Połączyli więc hełmy z Endoru, z klasycznymi oraz z tymi, które nosiły klony. Odpowiadał za to Glyn Dillon. On też wybrał kolor, bazujący znów na Messerschmittach z II wojny światowej.

Szturmowcy w ogóle byli dość ważnym tematem nad którym pracowano. Początkowo Edwards chciał, by byli bardziej przerażający. Tak by nawet zwykła osoba ubrana w ich mundur sprawiała wrażenia futbolisty czy atlety. Wyszli od pierwszych projektów Ralpha McQuarriego. Zastanawiano się nad tym, czy powinny to być roboty czy ludzie i jak utrzymać eleganckie proporcje. Ostatecznie jednak zarzucono tamte zmiany. Wrócono do „Nowej nadziei”. Zastosowano raczej inwersję. IV Epizod zaczyna się od czarnej postaci wkraczającej na ekran w towarzystwie białych szturmowców. Krennic w białym stroju, czarni szturmowcy śmierci. To było celowe. Ale tych inwersji było więcej. IV Epizod to opowieść chłopaka z farmy, który chce zostać wojownikiem. „Łotr 1” to kogoś kto walczył a marzy tylko by wrócić do domu. W pewnym momencie odwracanie „Nowej nadziei” stało się dość częstym motywem w projektowaniu „Łotra 1”.

Dla Chianga „Łotr 1” to nie tylko film, który chciał stworzyć od 15 roku życia. To także coś co chciał zobaczyć na wielkim ekranie. Nawet jeśli zdaje sobie sprawę, że niektóre z projektów można było zrobić inaczej.
KOMENTARZE (11)

Kolejny filmik z produkcji

2017-01-04 23:16:08

Dziś opublikowano kolejny film z produkcji "Łotra 1" na którym możemy kamerą ruszać w zakresie pełnych 360 stopni. Film, tak jak i poprzedni, opatrzony jest komentarzem Garetha Edwardsa.


KOMENTARZE (4)

Trzeci, dobry weekend „Łotra 1”

2017-01-02 17:19:31

Wygląda na to, że trzeci weekend w USA także należał do „Łotra 1”. Choć jeszcze nie ma ostatecznych danych, szacuje się, że film Garetha Edwardsa zarobił kolejne 50 milionów USD, tym samym w USA zarobił już 428 milionów USD, stając się jednocześnie drugim, najbardziej dochodowym filmem roku. „Zaorany” „Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów” przyniósł Disneyowi jedynie 408 milionów USD. W kolejce do pokonania jest jeszcze „Gdzie jest Dory?” (486 milionów USD).

Gorzej wygląda sytuacja na rynku globalnym. Co prawda „Łotr 1” zarobił już ponad 700 milionów USD, na razie jest dopiero w pierwszej dziesiątce najbardziej dochodowych filmów. Do „Kapitana Ameryki” brakuje mu jeszcze jakiś 450 milionów. Film Edwardsa jeszcze nie miał swojej premiery w Chinach. Zobaczymy jak na wyniki w Państwie Środka wpłynie obecność Donniego Yena w obsadzie.
KOMENTARZE (19)

O cyfrowych postaciach „Łotra 1” raz jeszcze

2016-12-30 21:22:13

Na początek kilka zdjęć z planu, przedstawiających Felicity Jones. Niżej piszemy znowu o pewnych efektach, a co za tym idzie będą spoilery.



„Łotr 1” Garetha Edwardsa sprzedaje się na tyle dobrze, że właściwie już jest trzecim najbardziej dochodowym filmem roku w USA. Ma spore szansę na pokonanie „Kapitana Ameryki”, zobaczymy czy poradzi sobie z „Gdzie jest Dory”. Na razie „Łotr” pokonał Jamesa Bonda. Nie sam. Razem z tym filmem seria „Gwiezdne Wojny” przyniosła już ponad siedem miliardów USD, czyli więcej niż 24 filmy o przygodach agenta 007.

Z innych wieści. Ben Mendelsohn twierdzi, że finalna wersja „Łotra 1” dość mocno różna od wersji roboczych. Jego zdaniem wiele scen kręcono tak, by dopiero obrać kierunek w montażowni. Podobno mowa o 20-30 scenach, które były dość mocno różne od tego, co zobaczyliśmy w kinie. W każdym razie w jego odczuciu ten film podobno jest bardzo inny niż to co widział wcześniej. Może mówił o dokrętkach?

Nie tylko Mendelsohn wspomniał o zmianach. Otóż Kathleen Kennedy twierdzi, że w ostatecznej wersji dość istotnie zmarginalizowano postać Forestwa Whitakera, czyli Sawa Gerrerę. Miało go być więcej, ale wiele z tych rzeczy nie pasowało do finalnej wersji filmu. Za to zdaniem Kathleen, to jeszcze nie koniec historii Sawa jaką opowie nam Lucasfilm. Czy chodziło jej o Rebeliantów czy jeszcze o coś innego? Zobaczymy.



John Knoll natomiast wypowiedział się o cyfrowych postaciach. Większość z tych rzeczy pokrywa się z tym, o czym pisaliśmy tutaj. Ale jest kilka dodatkowych szczegółów. Po pierwsze nawet w ILM doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przywracanie nieżyjących aktorów do życia za pomocą grafiki komputerowej to nie jest sprawa jednoznaczna dla wszystkich i budzi pewne kontrowersje. Nie tylko dlatego, że niektóre media to skrytykowały przy premierze filmu. Zdawali sobie sprawę z potencjalnego niepokoju wcześniej. Dlatego już na samym początku skontaktowano się ze spadkobiercami Petera Cushinga i dopiero jak wyrazili zgodę, to zespół Knolla przystąpił do prac. Knoll wie, że stąpa po cienkim lodzie i ma nadzieję, że nie otwierają tym samym puszki Pandory, dzięki której za 50 czy 100 lat będą powstawały choćby „Gwiezdne Wojny” z młodym Fordem. Jak sam podkreślił, to była jednorazowa akcja, bezpośrednio wynikająca z ich podejścia do „Łotra 1”.

Natomiast wracając do Tarkina. Ekipa wiedziała, że nie chcą w tej roli obsadzać innego aktora. Cushing był zbyt charakterystyczny, zaś fakt, że film dzieje się tuż przed „Nową nadzieją” utrudniał im sprawę ciągłości. Rozważano też opcję, że w filmie Tarkina nie będzie, choć jak wspomina Kiri Hart, byłoby to trudne do wytłumaczenia. Dobrano więc aktora, który fizycznie bardzo przypominał Cushinga i miał podobną manierę mówienia, czyli Guya Henry’ego. Na planie był to standardowy motion-capture, tyle, że animacja okazała się cięższa. Zdaniem Knolla to był odpowiednik cyfrowej maski i charakteryzacji, tyle że bardzo rozwiniętej. Choć trzymano się mocno Tarkina z „Nowej nadziei”, część rzeczy trzeba było dopracować i zmienić. Wynikało to choćby z ujęć czy oświetlenia. Gdy cyfrowo starannie dopracowano Tarkina by niewiele różnił się od tego z IV Epizodu, nie raz okazywało się, że za bardzo wyróżnia się w scenie względem innych aktorów. Inny problem wymagał zaangażowania Guya Henry’ego, który oglądał materiały archiwalne z Cushingiem starając się odwzorować wszystkie tiki aktora. Takie niuanse to choćby fakt, że gdy Peter wymawiał dźwięk „ah” nie podnosił górnej wargi, a jedynie opuszczał dolną i dało się zauważyć jego zęby. Guy Henry i twórcy z ILM doskonale wiedzieli, że nie odtworzą wszystkiego. Nie taki też przyświecał im cel. Chcieli osiągnąć efekt bliski oryginałowi, bardziej nawet by sprawiało to wrażenie kogoś blisko spokrewnionego z Cushingiem niż dokładną kopię. Natomiast walcząc z problemami, zastanawiano się na ile można Tarkina zmarginalizować. Przekazać jego rolę innym postaciom, bądź pokazywać go za pomocą hologramu. To tak na wypadek, gdyby cyfrowe efekty się nie sprawdziły.

W przypadku księżniczki Lei było łatwiej. Po pierwsze, gdy kręcono film, Carrie Fisher jeszcze żyła, co ułatwiło to sprawę i nie było tak kontrowersyjne. Ingvild Deila, nie miała wiele do zagrania. W tym przypadku skoncentrowano się właściwie tylko na komputerowym odtworzeniu twarzy na podstawie ujęć z IV Epizodu. Ruchy, czyli także ręka, należy do Ingvild.
KOMENTARZE (18)

Konwersja trylogii do 4K w toku?

2016-12-26 08:47:50

Bardzo ciekawą informację o stanie klasycznej trylogii przedstawił niedawno Gareth Edwards. Mówiąc o pracy nad „Łotrem 1” i odnosząc się do tego, jak często wracał do „Nowej nadziei”, wspomniał o jednym konkretnym wydarzeniu. Pewnego dnia będąc w siedzibie Lucasfilmu w San Francisco, spotkał się z Johnem Knollem, producentem „Łotra 1” jednocześnie też szefem Industrial Light and Magic. Knoll zaproponował by razem obejrzeli „Nową nadzieję”, bo właśnie mają nową konwersję do formatu 4K. Na pokazie było jeszcze kilka innych osób związanych z „Łotrem 1”, ale w tej chwili to nie jest najbardziej istotne.

Edwards potwierdził, że konwersja „Nowej nadziei” do formatu 4K istnieje. Pytaniem otwartym jest to, co z tego wynika, która to wersja, co z innymi filmami i kiedy będzie okazja to zobaczyć. Sam fakt, że prace w tym temacie są wykonywane, nie powinien nikogo dziwić. Pojawiły się podobne sugestie ponad dwa lata temu.

Z doświadczenia wiemy, że choć Fox posiada prawa do dystrybucji „Nowej nadziei” do roku 2020, to jednak Disney zazwyczaj potrafi się z nimi dogadać przy nowych wydaniach. Jednym z nielicznych, niechlubnych wyjątków było wydanie sagi na Vod.pl, gdzie IV Epizodu brakowało. Jednocześnie w zeszłorocznych wydaniach Steelbook takich problemów nie było. Wszystkie 6 epizodów pojawiło się na rynku. Więc jeśli Lucasfilm zechce to w każdej chwili może wypuścić na rynek wydanie 4K. Większym problemem jest tu format, bo 4K Blu-ray wciąż nie jest popularny. No i faktycznie jest to rozdzielczość QuadHD (3820x2160p) a nie 4K (4096x2160p). Niektóre media sugerują także pojawienie się „Nowej nadziei” w kinie w związku z jej 40 urodzinami w przyszłym roku. Kto wie, może właśnie ta konwersja na 4K była potrzebna do konwersji na 3D, co jeszcze zamierzał zrobić Lucas? Tu też można tylko gdybać. Jedyne, co jest pewne, że Lucasfilm zamierza za jakiś czas wyciągnąć „Nową nadzieję” ze swego skarbca i ponownie na niej zarobić. My jeszcze nie wiemy jak. No i wątpliwe by konwersja dotknęła tylko IV Epizod, możemy być pewni, że prace nad pozostałymi trwają.
KOMENTARZE (27)

O końcówce „Łotra 1” słów parę

2016-12-24 09:29:15

Po siedmiu dniach od premiery w USA „Łotr 1” ma już na swoim koncie 221 milionów USD i kolejne 197 milionów USD zarobił poza granicami Stanów Zjednoczonych. Można więc mówić o sukcesie. Na razie film wciąż dobrze się sprzedaje, więc Disney może zacierać ręce z radości. Tym bardziej, że dzięki „Łotrowi 1” stał się pierwszą korporacją, która na globalnym rynku filmowym w jednym roku zarobiła ponad siedem miliardów USD. W ten wynik oczywiście wlicza się tez „Przebudzenie Mocy”. Innymi słowy „Gwiezdne Wojny” to była bardzo opłacalna inwestycja.

Pojawił się już The Art of Rogue One: A Star Wars Story, a wraz z nim do sieci wyciekło kilka szkiców koncepcyjnych. Część z nich już widzieliśmy (są choćby tutaj). Kolejna porcja poniżej.



W dalszej części newsa będą pewne spoilery. Gareth Edwards wspomina, że jeszcze gdy pracowali nad scenariuszem, w dość wczesnej wersji mieli problem z zakończeniem. Pytaniem otwartym było to, czy wszyscy bohaterowie mogą zginąć. Wydawało się, że nie bo przecież to Disney i to by się nie sprawdziło. Postanowiono, więc część z nich oszczędzić. Ale im dłużej pracowali nad scenariuszem tym bardziej im się to nie pasowało im takie rozwiązanie. Wiedzieli, że logicznie wszyscy powinni zginąć. To było najlepsze rozwiązanie. Dopiero z tym poszli do Kathleen Kennedy i potem do Disneya i o dziwo, dostali odpowiedź, że to ma sens. Tak też zostało. Co ważniejsze, sama nakręcona końcówka nigdy nie była zmieniona.

Pablo Hidalgo odpowiedział na twitterze na kilka pytań o „Łotra 1”. Jeśli pamiętacie zdjęcia obcych z Entertainment Weekly, to pojawił się tam droid C2-B5. Okazało się, że jako jedyny z przedstawionych w tym newsie postaci, nie przewija się przez film. Mieliśmy go zobaczyć w Cytadeli na Scarif, ale scena ta została wycięta.

Z innych pytań, Biggsa nie widzimy w „Łotrze 1”. Lata podobny pilot z Eskadry Niebieskich, to Heff Tobber.

Przedstawicielowi Lucasfilmu zadano także pytanie o Bothan. Oni wciąż czekają, by ich udział został wspomniany w „Powrocie Jedi”, gdy mowa o lokacji drugiej Gwiazdy Śmierci. Zaś jeśli chodzi o budowę kolejnej Gwiazdy Śmierci, to tym razem poszło łatwiej. Za pierwszym razem zbudowano całość szybko, ale rozwiązywanie problemów technicznych, by broń mogła działać zajęło jakieś dwadzieścia lat. Za drugim razem pozostało to już ją tylko zbudować.



No i najważniejsze dla niektórych, ale to także potwierdza Dave Filoni. Generał Syndulla to oczywiście Hera z „Rebeliantów”. Co prawda w polskim tłumaczeniu ma się wrażenie, że mówią o jej ojcu, ale to błąd. Chodzi o nią.

Pablo przyznał także, że słowo „Antologia” w tytule zostało raczej porzucone, gdyż w Lucasfilmie doszli do wniosku, że większość osób nie rozumie jego znaczenia.
KOMENTARZE (21)

O efektach w „Łotrze 1” słów kilka

2016-12-20 07:27:21

Powoli wychodzą na wierzch szczegóły „Łotra 1”. Okazuje się, że Felicity Jones dostała za film ponad milion USD. Możliwe, że nawet więcej, bo prawdopodobnie kontrakty były podpisywane w GBP, a Felicity dostała siedmiocyfrową sumę. Podobno bardzo dobrze negocjowała, znając swoją wartość. Mniej więcej połowę z tego, dostali Ben Mendelsohn i Diego Luna. Reszta oczywiście jeszcze mniej. Kontrakt Felicity zawiera bardzo ciekawą klauzulę. Zakłada on możliwość powrotu jej postaci. Sugerowano film o Luke’u Skywalkerze lub coś w tym stylu. „Łotr 2” raczej nie powstanie, ale kto wie, może czeka nas jeszcze jakiś spin-off dziejący się jeszcze wcześniej, w którym zobaczymy Jyn Erso jeszcze zanim przyłączyła się na dobre do Rebelii? Tu też warto ostudzić oczekiwania, praktyka gwarantowania sobie udziału w sequelu jest dość typowa w Hollywood i niekoniecznie musi coś znaczyć. Zwłaszcza, że Kathleen Kennedy parę razy podkreślała, że choć w tytule filmu znajduje się cyfra 1, to nie jest to pierwsza część, tylko pojedynczy film.

Z innych wieści, John Knoll oznajmił, że George Lucas widział „Łotra 1”, przed premierą oczywiście. Podobno był zadowolony i mu się podobało. Szczegółów nie zdradzono.

W dalszej części znajdują się spoilery do „Łotra 1”. Jeśli ktoś nie widział jeszcze filmu, to niech lepiej podaruje sobie dalsze czytanie.



Jeśli chodzi o cyfrowe postaci, to jest ich trochę. Gareth Edwards pracując nad „Łotrem 1” przekopał się też przez archiwa Lucasfilmu. Bawił się oryginalną makietą „Sokoła” czy strojem Hana Solo. Nie jako przy okazji znalazł tam niewykorzystane dotychczas sceny z Epizodu IV. Duble i nie tylko. Wyciągnął z nich ujęcia dowódcy złotych Jona Vandera (Angus MacInnes) oraz dowódcy czerwonych Garvena Dreisa (zmarły w tym roku Drewe Henley). Upewnili się tylko, czy te klipy nie zostały wcześniej przypadkiem nigdzie użyte, podobnie jak te dialogi. W oryginale dotyczyły ataku na Gwiazdę Śmierci, ale ponieważ wcześniej nawet nie były konwertowane do wersji cyfrowej praca nad nimi i tak wymagała zaangażowania ILM. Od razu dało się też usunąć Gwiazdę Śmierci i wstawić w jej miejsce bitwę o Scarif. Edwards wspomina, że jak po raz pierwszy mógł oglądać film na premierze z fanami, to reakcja na wprowadzenie tych dwóch postaci była żywiołowa.



Ale to i tak nic, w porównaniu z inną postacią, czyli Wielkim Moffem Tarkinem. Jak wiemy, aktor Peter Cushing zmarł w 1994. No i choć zostało sporo niewykorzystanego materiału z „Nowej nadziei”, to niestety dużo trudniej byłoby je wkomponować analogicznie jak pilotów. Dość długo zastanawiano się jak zabrać się do tego tematu, czy obsadzić innego aktora, czy może stworzyć go komputerowo. John Knoll od początku twierdził, że ILM podoła. Inni niekoniecznie w to wierzyli. Ale i tak do roli Tarkina zatrudniono aktora. Wybrano Guya Henry’ego, któremu dano dość ciężkie zadanie. Z jednej strony miał zagrać Tarkina, z drugiej musiał wszystko zachować w sekrecie, a z trzeciej w jego miejsce wprowadzono komputerowo wygenerowaną postać. Wykorzystano grę Henry’ego i jego ruchy, zapewne też głos w pewnej części, ale twarz Wielkiego Moffa została stworzona komputerowo. Podobne zadanie czekało ekipę ILM przy innej postaci. Tam odtwórczyni tej roli żyje, ale postarzała się o ponad trzydzieści lat, więc jak twierdzi Edwards, nawet jej ruchy są obecnie inne, postura też. Musiano więc przeprowadzić casting i znaleźć odpowiednią aktorkę. Jednak nie wszystkie postaci odtwarzano komputerowo. W przypadku Mon Mothmy zatrudniono Genevieve O'Reilly, która wcieliła się w młodszą wersję tej postaci w „Zemście Sithów” (choć tam wycięto z nią prawie wszystkie sceny). Jana Dodonnę zagrał zaś Ian McElhinney, czyli Sir Baristan Selmy z „Gry o tron”. Twórcy nie czuli tam potrzeby odtwarzać go komputerowo.



Jeśli ktoś się zastanawia na ile to film Garetha Edwardsa, a na ile Johna Knolla, to kwestia Gwiazdy Śmierci może rzucić na to pewne światło. Knoll od 2012 przewodzi ILM, ale też od tego czasu pracował nad „Łotrem 1”. Jedną z jego obsesji była Gwiazda Śmierci. Oczywiście mogli w całości stworzyć ją cyfrowo, ale wpierw bardzo chciał zobaczyć model z „Nowej nadziei”. Niestety w tamtym czasie prawie nikt nie wierzył, że to będzie hit. Wykorzystane eksponaty, gdzieś poginęły. Okazało się, że Gwiazdę Śmierci kupił znany kolekcjoner i autor książek o kolekcjonerstwie Guz Lopez. To ułatwiło sprawę, gdyż Lopez działa w fandomie i jest raczej blisko Lucasfilmu. Ale Knoll ostatecznie uparł się, że muszą nie tylko mieć model komputerowy, ale dla niektórych ujęć potrzebowali prawdziwy. Zbudowali więc go. Jeszcze więcej czasu ekipa Knolla poświęciła na budowanie dekoracji. John bardzo chciał, by wszystko się zgadzało. Panele, podłoga i cała reszta.



Knoll odpowiada także, za nie używanie niebieskich czy zielonych ekranów w wielu scenach. Zwłaszcza tych, gdy coś widzimy na mostku. Wykorzystano tu ekrany LEDowe, w sposób podobny jak w „Grawitacji”. Dzięki temu inaczej jest nagrywana jest głębia. Ekrany LEDowe na mostku Gwiazdy Śmierci są nawet większe niż te wykorzystane w „Grawitacji”. Nie obyło się bez problemów. Tu najbardziej pomocny był Greig Fraser, który odpowiadał też za dobre ustawienie oświetlenia. W przypadku bluescreenu czy greenscreenu załatwia się to później. Knollowi jednak zależało na tym, by te ujęcia były bardziej realistyczne.

Na sam koniec jeszcze jedno potwierdzenie. Zamek, który widzimy w filmie znajduje się na planecie Mustafar. Tak przynajmniej twierdzi Pablo Hidalgo.
KOMENTARZE (19)

Miejsce, gdzie kręcono „Łotra 1”: Canary Wharf

2016-12-17 07:59:38

Chyba nie ma drugiej takiej łatwo dostępnej lokacji z „Gwiezdnych Wojen” jak stacja metra Canary Wharf w Londynie. Została użyta w „Łotrze 1” jako wnętrza cytadeli Imperium na planecie Scarif. Gareth Edwards, reżyser, od lat wiedział, że chciałby w tym miejscu nakręcić jakiś film SF, ze względu na jej futurystyczną architekturę. Gdy zaczął pracować nad „Gwiezdnymi Wojnami” udało mu się zrealizować to marzenie. Było to trudne, Canary Wharf to takie londyńskie City, znajduje się tam centrum finansowe i pracuje mnóstwo ludzi. Najłatwiej właśnie dotrzeć tam za pomocą metra, więc kręcenie w dzień nie wchodziło w grę. Lepiej jest w nocy i dokładnie na jedną noc zamknięto stację. Trochę przemodelowano, zniknęły napisy informacyjne, tak by wyglądało to nowocześnie i technologicznie, zgodnie z duchem Imperium. Rano ludzie wrócili do pracy i nie zauważyli żadnych zmian, wszystko wróciło do normy, stacja zaś stała się istotnym elementem „Gwiezdnych Wojen”. Doskonale widać ją w „Łotrze 1”, choć niestety część scen nagranych tutaj została wycięta. Widać je wciąż na zwiastunach, natomiast całej sekwencji ucieczki Jyn i Cassiana z planami już w filmie nie ma.

Dziś do Londynu najlepiej i najtaniej dolecieć tanimi liniami, czyli Ryanairem czy Wizzairem. Ich samoloty kursują z większości dużych lotnisk w Polsce. Dolatują do kilku portów pod Londynem. W samym Londynie trzeba znaleźć stację metra i dojechać do linii Jubilee. Właśnie na jej trasie znajduje się Canary Wharf. Stację otwarto w 17 września 1999.

Jako ciekawostkę warto dodać, że kręcono tu także film „28 dni później” Danny’ego Boyle’a.

Widok na Canary Wharf, czyli centrum biznesowe Londynu.



Oraz zdjęcia tego, co najważniejsze, czyli stacji.



Poza Canary Wharf „Łotra 1” kręcono w Pinewood (studio) i okolicach, część Scarif zbudowano w studiu Elstree. Ekipa pojawiła się także na Malediwach, dokładniej na Atolu Laamu (Scarif), Islandii, okolice miejscowości Vík (Lah’mu), okolice góry Hjörleifshöfði (Wobani) oraz Jordanii, dokładniej w Wadi Rum (Jedha).

Zdjęcia: Lord Sidious & Master of the Force

Wcześniejsze relacje znajdziecie tutaj:

KOMENTARZE (5)

Łotry dostały się do księgarń

2016-12-16 08:46:15

"Łotr 1" na dobre rozgościł się w w kinach, a wraz z premierą filmu do księgarń i salonów prasowych na całym świecie trafiły publikacje wspierające promocję obrazu oraz zdradzające nam sekrety i kulisy produkcji.
Wydawnictwo Dorling Kindersley wydało trzy pozycje: obowiązkowo musiał pojawić się przewodnik ilustrowany opracowany przez Pablo Hidalgo (twarda, 200 stron, 30,00 USD), który również niedługo ukaże się w Polsce, album naklejkowy (miękka, 96 stron, 12,99 USD) oraz fabularyzowana książeczka dla dzieci "Rogue One: Secret Mission" z cyklu DK Readers napisaną przez Jasona Fry'a (miękka/twarda, 96 stron, 3,99 USD/14,99 USD).
Brytyjski oddział Egmontu zaoferował nam dwie publikacje od siebie, m.in.: "Rogue One: Profiles and Poster Book" Katriny Pallant (miękka, 24 strony, 5,99 GBP) z plakatami i sylwetkami bohaterów filmu i "Rogue One: Book and Model – Make Your Own U-wing" (twarda, 50 stron, 8,99 GBP) mini-przewodnik oraz kartonowy model U-winga do złożenia. Obie pozycje ukażą się również w Polsce w lutym następnego roku.
Spółka Disney-Lufacfilm Press również wypuściła dwie pozycje od siebie: kolorowankę "Art of Coloring: Rogue One" (miękka, 128 stron, 14,99 USD) i kolejny mini-przewodnik "Rogue One: Rebel Dossier" (twarda, 64 strony, 12,99 USD) opracowany przez Jasona Fry'a. Ostatnia pozycja również pojawi się w Polsce w lutym 2017.
W postaci ebooków pojawiły się dwie adaptacje powieściowe, jedna dla dojrzalszych a druga dla młodszych czytelników. Od 16 grudnia na swoje czytniki będzie mogli pobrać powieść Alexandra Freeda od wydawcy Del Rey, a parę dni później zakupić w wersji drukowanej (twarda, 352 strony, 28,99 USD). Disney-Lucasfilm wydało w dniu premiery ebooka adaptacji dla dzieci autorstwa Matta Forbecka (192 strony, 7,99 USD), którego wydanie drukowane pojawi się dopiero w marcu przyszłego roku. Obydwie adaptacje pojawią się również w wersji do słuchania.
Ostatnią grudniową premierą powiązaną z Łotrem jest album po pracach koncepcyjnych do filmu, wydany przez Abrams Books (twarda, 256 stron, 40,00 USD). Za opracowanie tej pozycji odpowiada Josh Kushins, a przedmowę do niej napisali Doug Chiang, Gareth Edwards i Neil Lamont. A jeszcze przed premierą można było zakupić przewodnik po filmie "The Ultimate Guide to Rogue One: A Star Wars Story", który ukazał się w nakładzie amerykańskiego wydawcy czasopisma Entertainment Weekly (miękka, 96 stron, 13,99 USD).



Oczywiście na tym nie koniec, bo kolejne publikacje ukażą się w najbliższych miesiącach.
KOMENTARZE (5)

Premiera „Łotra 1” i nasze recenzje

2016-12-14 17:19:06

Ten dzień długo będą pamiętać. Dzień zgładzenia Kenobiego i wkrótce zdławienia Rebelii.

Darth Vader, „Nowa nadzieja”



To już dziś. Bez oficjalnej polskiej premiery, do kin wchodzi „Łotr 1 – Gwiezdne Wojny Historie”. Pierwszy wysokobudżetowy spin-off gwiezdnej sagi. Seanse w większości kin zaczną się między 19 a 20. Nie trzeba czekać do północy. Jutro zaś film będzie normalnie w repertuarze. Od dziś jednak każdy będzie mógł go zobaczyć i samemu ocenić.

Część z nas miała już okazję zobaczyć go rano.

Lord Sidious :
Rick McCallum obiecywał nam, że następna produkcja będzie mroczna, brutalna i intensywna, czyli ogólnie mocna. Ricka już w Lucasfilmie nie ma, w kwestii mroku jeszcze jest duże pole do popisu, ale pozostałe rzeczy w „Łotrze 1” są. To nie jest film dla dzieci, to nie jest film bazujący na nostalgii, ale na pewnych marzeniach fanów i je spełnia w dużo większym stopniu niż się spodziewałem. To zupełnie inne „Gwiezdne Wojny” niż epizody.

Freed :
Jako wieloletni fan Gwiezdnych Wojen mogę z pewnością stwierdzić, iż podoba mi się kierunek, w jakim poszedł pierwszy ze spin-offów. Nie chcę w żaden sposób porównywać go do "Przebudzenia Mocy", gdyż są to dwa bardzo różne filmy jeśli chodzi o klimat i sposób opowiadania historii, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, iż dostaliśmy jeden z najlepszych produktów od czasu premiery "Imperium kontratakuje". "Łotr 1" w całości spełnił moje oczekiwania i z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu, kto kiedykolwiek w życiu miał choćby minimalny kontakt z tym uniwersum. Osobiście będę z pewnością jeszcze wielokrotnym gościem kin na seansach tegoż filmu.

ogór :
“Łotr 1” bez wątpienia jest filmem, z którym wiele osób wiązało wielkie nadzieje. O ile Epizod VII spotkał się z mieszanym odbiorem, to i tak większość fanów po seansie wyszła zadowolonych. Film Garetha Edwardsa miał być jednak tym czymś, co wniesie powiew świeżości do filmowego świata Gwiezdnych Wojen. Trzeba przyznać, że twórcom udało się zrobić film tak mocno zakorzeniony w mitologii odległej galaktyki a zarazem tak inny stylistycznie, że z nadzieją czekam na kolejne spin-offy. Edwards i spółka zrobiła film pełny emocji, przygody, wybuchów, humoru.. i oczywiście klimatu, którego tak wielu brakowało po seansie “Przebudzenia Mocy”. Oczywiście są pewne mankamenty czy też rzeczy, które mogą się nie podobać, ale to tylko fragmenty, które nie psują ogólnego odbioru całego filmu.



Całe nasze recenzje przeczytacie tutaj. Niebawem dojdą tam także kolejne. Uwaga zawierają one pewne spoilery.

„Łotr 1” to pierwszy film z cyklu „Gwiezdne Wojny Historie”, zwanego czasem też „Antologiami”. W przeciwieństwie do filmów sagi, nie zaczyna się od żółtych napisów początkowych, nie koncentruje na rodzie Skywalkerów, ale też nie przedstawia części większej historii. To samodzielna opowieść lepiej ukazująca świat „Gwiezdnych Wojen”.

„Łotr 1” opowiada o grupie Rebeliantów, którzy odpowiadają za wykradzenie planów pierwszej Gwiazdy Śmierci. To film, który przedstawia to, o czym czytaliśmy w napisach początkowych „Nowej nadziei”, czyli o pierwszym zwycięstwie Sojuszu Rebeliantów i szpiegach, którym udało się wykraść wiadome plany. Dziś poznamy odpowiedź w jaki sposób tego dokonali i z jakim poświęceniem.

"Łotr 1"
czas trwania: 2 h 13 min

Reżyseria: Gareth Edwards

Produkcja: Kathleen Kennedy, Allison Shearmur , Simon Emanuel, Jason McGatlin, Kiri Hart, John Knoll

Scenariusz: Gary Whita, Chris Weitz, Tony Gilroy na podstawie pomysłu Johna Knolla

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Greg Fraser

Scenografia: Neil Lamont, Doug Chiang

Kostiumy: David Crossman, Glyn Dillon

Efekty specjalne: Neil Corbould

Dźwięk: Matthew Wood, David Acord

Aktorzy: Felicity Jones, Riz Ahmed, Diego Luna, Alan Tudyk, Ben Mendelsohn, Mads Mikkelsen, Forest Whitaker, Donnie Yen, Jiang Wen, James Earl Jones, Jimmy Smits, Warwick Davies, Genevieve O'Reilly, Alistair Petrie, Stephen Stanton, Ian McElhinney



Zapraszamy po obejrzeniu do komentowania filmu pod newsami lub na forum..
KOMENTARZE (108)

Rok do premiery Epizodu VIII – co wiemy?

2016-12-14 05:29:36



Za rok, może nawet trochę mniej, do kin trafi Epizod VIII. To dobra okazja by sobie podsumować, co już o nim wiemy, oczywiście bez specjalnych spoilerów.

O tym, że powstanie VIII i IX część było wiadome w dniu, w którym ogłoszono powstanie nowej trylogii. Premierę Epizodu VIII zaplanowano na 14 grudnia 2017. Można zatem spokojnie założyć, że pierwsze pokazy odbędą się już 13 grudnia. Pierwotnie film zamierzano wydać w maju 2017.



Początkowo nad zarysem scenariusza całej trylogii pracował Michael Arndt. Jednak odszedł on z projektu jeszcze podczas prac nad „Przebudzeniem Mocy”. Tamten scenariusz skończyli J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Jednocześnie przygotowali oni wkład, będący pewną podstawą scenariuszy pozostałych części trylogii. Na ile bazowało to na dziele Arndta i wkładzie Geoge’a Lucasa, nie wiemy.

Do pracy nad scenariuszem, a także reżyserią zatrudniono Riana Johnsona. Przejął on pałeczkę od twórców „Przebudzenia Mocy”, jednocześnie został zobligowany do napisania pierwszego treatmentu scenariusza IX Epizodu. Swoje dzieło przekazał i obecnie rozwijają je Colin Trevorrow i Derek Connolly. Ekipy trzech filmów komunikowały się ze sobą. Rian miał uwagi, które uwzględniono w „Przebudzeniu Mocy”, sam też otrzymał podobne od twórców IX Epizodu. Może jeszcze otrzyma kolejne. W każdym razie Rianowi oprócz wytycznych dano dużo wolnej woli twórczej. On też wymyślił tytuł roboczy filmu – „Space Bear”.

Warto dodać, że plotki na temat Riana Johnsona pojawiły się prawie na rok przed jego oficjalnym ogłoszeniem. W tym czasie Johnson zdążył już potwierdzić się sam i zacząć pracować nad Epizodem VIII.



Wraz z potwierdzeniem Riana Johnsona potwierdzono także, że jego przyjaciel i stały współpracownik Ram Bergman został producentem filmu , podobnie jak Kathleen Kennedy. J.J. Abrams i Tom Karnowski zostali producentami wykonawczymi. Podobne rolę mają też Jason McGatlin i Kiri Hart.

Udział Johna Williamsa zapowiedziała jeszcze Kennedy podczas Celebration Europe. Potem oficjalna trochę zastopowała, wszystko zależało od Williamsa. Na szczęście maestro wrócił, a sesje nagraniowe już trwają.

Ekipa Epizodu VIII także zaczęła się przedstawiać sama zanim została oficjalnie ogłoszona. Jak scenograf Rick Heinrichs czy operator Steve Yedlin. Kostiumami ponownie zajął się Michael Kaplan, a efektami Neal Scanlan, Jamie Wilkinson, Chris Corbould i Ben Morris.

Ciekawym pytaniem było też kto z obsady wróci. Starano się trzymać to w tajemnicy, aż do premiery „Przebudzenia Mocy”. Wcześniej pojawiały się doniesienia o Daisy Ridley (Rey), Johnie Boyedze (Finn) i Oscarze Isaacu (Poe). Blisko premiery Kennedy potwierdziła, że wrócą wszyscy, choć nie było to precyzyjne. Poza wspomnianą już trójką na plan wrócili: Mark Hamill (Luke), Carrie Fisher (Leia), Adam Driver (Kylo Ren), Domhnall Gleeson (Hux), Andy Serkis (Snoke), Lupita Nyong’o (Maz Kanata), Anthony Daniels (C-3PO), Gwendoline Christie (Phasma) i wielu aktorów odgrywających mniejsze role. Znów pojawił się Warwick Davis, w kolejnej małej roli. W tle przewija się też Gareth Edwards. Na planie nadal był obecny Peter Mayhew i Joonas Suotamo (Chewbacca). W rolę R2-D2 wcielił się tym razem Jimmy Vee. Kenny Baker nie wrócił do roli R2, stan zdrowia mu na to nie pozwolił. W sierpniu tego roku aktor zmarł.

Szukano także odtwórców nowych postaci. W tym jednej ważnej, kobiecej. Skończyło się na Kelly Mary Tran oraz Laurze Dern i Benico Del Toro. Ten ostatni miał zagrać prawdopodobnie szwarccharakter, tak przynajmniej sam twierdził. Wbrew własnym chęciom Billy Dee Williams nie wrócił, choć był gotów, jeśli tylko by go potrzebowano.



Pierwszy klaps na planie filmu padł jeszcze we wrześniu 2015, przed premierą „Przebudzenia Mocy” i w trakcie zdjęć do „Łotra 1”. Zdecydowano udać się na Skellig Michael, miejsce gdzie kończyła się akcja Epizodu VII. Potwierdzono tym samym, że Epizod VIII zacznie się w momencie, gdzie skończyło „Przebudzenie Mocy”. Był to ostatni dzwonek, by kręcić w tym miejscu, ze względu na nieprzychylną irlandzką pogodę. Początkowo planowano wrócić tu także na wiosnę, ale ostatecznie zdecydowano, że lepiej jest zbudować dekorację.

Po Skellig Michael filmowcy zrobili sobie przerwę, która miała potrwać do stycznia. Data wznowienia produkcji jednak się przesunęła, co miało bezpośredni wpływ na opóźnienie premiery. Drugim czynnikiem były bardzo dobre wyniki „Przebudzenia Mocy” i Disney nie chciał rezygnować z gwiazdkowej premiery, dał tym samym twórcom więcej czasu na skończenie dzieła.

Zaczęto szukać także lokacji. Poza Irlandią ekipa miała przyjechać do Chorwacji, w szczególności do Dubrownika. Zdjęcia ruszyły w połowie lutego. Przygotowano z tej okazji specjalny klip.



Oczywiście zdjęcia nagrywano także w Pinewood oraz okolicach, gdzie choćby zbudowano dużą makietę „Sokoła Millennium”. W Irlandii nie wrócono już na Skellig, ale znaleziono kilka innych miejsc.

Zdjęcia zakończono w połowie lipca 2016, w okolicach Star Wars Celebration w Londynie.



Obecnie trwa postprodukcja i niebawem czekają nas zapewne jakieś dokrętki.
KOMENTARZE (5)

Kilka zdjęć nowych obcych

2016-12-13 22:23:30

Embargo na recenzje popremierowe „Łotra 1” zostało już zniesione. Pierwsze opinie o filmie można przeczytać na Rotten Tomtatoes. Obecnie jakieś 82% recenzji jest pozytywnych. Dla porównania teraz „Przebudzenie Mocy” ma wciąż jakieś 92% na plus.

Tymczasem mamy kilka informacji o nowych postaciach z tła, głównie obcych, czasem droidów. Za Enterainment Weekly.



Weeteef Cyubee w którego wcielił się Warwick Davis. Jest członkiem drużyny Sawa Gerrary (Forest Whitaker). Jak twierdzi Neal Scanlan, kostium nałożono na Warwicka trochę jak kokon. Aktor nic nie widział na planie. Stwór był trochę inspirowany piranią, zwłaszcza jak się popatrzy na usta.



C2-B5 to oczywiście imperialny odpowiednik R2-D2. Jak zapewniają twórcy, dzięki temu z pewnością usłyszymy kilka z najbardziej znanych dźwięków tego droida.



Benthic to pochodzi z jednego miotu co Edrio „Two Tubes. Obaj są pilotami i najemnikami. Edrio widzieliśmy już wcześniej.



Admirał Raddus to nowy przywódca Rebelii. Nie będzie jednym kalamarianinem w filmie, zobaczymy jeszcze dwóch albinosów. Tworząc Raddusa zespół Scanlana inspirował się trochę Winstonem Churchilem. Głos podkłada Stephen Stanton, czyli Tarkin z seriali animowanych.



Beezer Fortuna, czyli przedstawiciel znanej, klasycznej rasy – twi’leków. Inspirowany Bibem Fortuną z „Powrotu Jedi”. Widać podobieństwo tak w wyglądzie jak i nazwie.



Oolin Musters. To prawdopodobnie ten mackowaty przyjaciel Jyn Erso o którym wspominała Felicity Jones. I rebeliant.



Farm Droid, czyli robot pracujący na farmie u Galena Erso (Mads Mikkelsen).

Pojawiły się też informacje, że w filmie mogą pokazać się gunganie, w tym sam Jar Jar oraz gubernator Sio Bibble (Oliver Ford Davis). Pozostałe źródła raczej dementują te informację. Acz podobno należy się spodziewać kilku aktorów drugiego planu z poprzednich filmów, oczywiście w tle. Za to Pablo Hidalgo sugerował, że możemy Coruscant zobaczyć szybciej niż myślimy. Czy dotycz to „Łotra 1”?

A na sam koniec jeszcze dwie ciekawe myśli od Garetha Edwardsa. Po pierwsze reżyser wspomniał, że bardzo chętnie zobaczyłby spin-off o Kenobim. Druga rzecz to kwestia planety Jedha, uważa on, że ta jeszcze pojawi się kiedyś w filmach.
KOMENTARZE (16)

„Dziedzictwo” – dokument o produkcji Łotra

2016-12-12 17:59:20 Disney Polska

W sieci ukazał się krótki dokument o produkcji „Łotra 1”.

To najwspanialszy plac zabaw na świecie!

„Gdybym jako czterolatek wiedział, że będę reżyserował Gwiezdne Wojny, ustawiłbym pod to całe moje życie” – wyznaje z rozbrajającym uśmiechem Gareth Edwards – reżyser „Łotra 1”. I oto stało się, Edwards został reżyserem najnowszej części jednego z najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie fenomenów kultury.

Wykreowany przez Lucasa cudowny świat, oparty na honorze, bohaterstwie i walce dobra ze złem, pozwala dać upust dziecięcym fantazjom, które tkwią w każdym z nas. „Ten film, postaci i historia to moje dzieciństwo. Cały wielki świat, wokół którego od dawna krążą moje myśli” – wtóruje reżyserowi Diego Luna. Najwspanialsze jest to, że to ogromne zaangażowanie udzieliło się absolutnie wszystkim – jak mówi podekscytowana Felicty Jones: „Wszyscy na planie, ekipa, aktorzy dali się totalnie wciągnąć – ‘Rany to Gwiezdne Wojny’! Pasja reżysera przełożyła się na atmosferę na planie. „To powrót do lat dzieciństwa” – mówi Edwards i dodaje – „To najwspanialszy plac zabaw na świecie. Najlepsza praca na świecie”!

Łotr 1 to pierwszy film z cyklu Gwiezdne wojny – historie. Najnowsza produkcja Lucasfilm trafi do polskich kin 15 grudnia.

Grupa rebeliantów podejmuje się misji niemożliwej, próbując wykraść plany budowy Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium. Ten kluczowy dla całego uniwersum Gwiezdnych Wojen moment rozpoczyna serię zdarzeń, w których zwykli ludzie dokonują niezwykłych czynów i stają się bohaterami.

W filmie zobaczymy m.in. nominowaną do Oscara Felicity Jones, nagrodzonego Oscarem Foresta Whitakera i Madsa Mikkelsena, zdobywcę nagrody dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes.




KOMENTARZE (6)

Fragmenty muzyki

2016-12-10 11:07:03 YouTube

Premiera pierwszego spin-offu ze Star Wars - Rogue One już pod koniec przyszłego tygodnia. W sieci ukazał się dokument o nagrywaniu muzyki do filmu. Widać w nim rozmowę reżysera Garetha Edwardsa z kompozytorem Michaelem Giacchino.
Dodatkowo zaprezentowano fragmenty utworów "Her Path is Clear" oraz "Approach to Eadu" w trakcie sesji nagraniowej.
Materiał prezentujemy poniżej.

KOMENTARZE (10)

Nowy filmik zza kulis

2016-12-05 22:57:04

Kilka godzin temu do sieci trafił kolejny z filmów zza kulis "Łotra 1", w którym Felicity Jones, Gareth Edwars i Diego Luna opowiadają o Jyn Erso.



Temat na forum.
KOMENTARZE (7)
Loading..