TWÓJ KOKPIT
0

J. J. Abrams :: Newsy

NEWSY (556) TEKSTY (7)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Daniel Day-Lewis, Saoirse Ronan oraz filmy o Solo i Fetcie

2013-09-23 13:23:46

Ostatni tydzień w świecie nowych filmów obfitował w przeróżne ploty. Niestety nadal nic oficjalnie się nie ruszyło, ale plotki są naprawdę ciekawe.

Po pierwsze jakoby Bob Iger, szef Disneya potwierdził, że spin-offy, zwane teraz filmami o pochodzeniu postaci, skoncentrują się na Hanie Solo i Bobie Fetcie. Potwierdził niby tym samym wcześniejsze plotki. Jednak jak się później okazało, Bob Iger prawdopodobnie tego w ogóle nie powiedział, a strona, która to podała nie potrafiła wskazać źródła wypowiedzi. Być może właśnie bazowała na wcześniejszych doniesieniach. Niestety czeka nas dużo więcej takich sytuacji, chyba, że Disney/Lucasfilm zmienią strategię informacyjną (co podobno rozważają i być może niebawem dostaniemy jakieś „strzępy” informacji).

Jako ciekawostkę warto dodać, że na serwisie MovieWeb pojawiła się redakcyjna lista bohaterów, którzy powinni dostać swojego spin-offa (trzeci z zapowiedzianych). Wygląda ona następująco. Na pierwszym miejscu Darth Maul, potem Jabba, Qui-Gon Jinn, Lando Calrissian i admirał Ackbar. Lista powstała po tym jak rzekomo potwierdzono dwa pierwsze filmy.

Wracamy do być może realniejszych plotek. Na liście lokacji w których mógłby być kręcony Epizod VII pojawia się Nowy Meksyk w USA. Charakterystyczna panorama tamtej okolicy na razie kojarzy się najbardziej z westernami, ale ta lokacja ma jeden plus, a mianowicie Disney ma tam swoje małe studio filmowe, które wykorzystuje do zdjęć w plenerze. Tam kręcono część scen do „Avengers” a ostatnio także do „Samotnego jeźdźca”.



Najwięcej jednak do powiedzenia o nowych filmach ma serwis Latino Review, który pojawia się w newsach po raz kolejny. Po pierwsze według tego serwisu zdjęcia w Nowym Meksyku odbędą się w okolicy miasta Las Cruses. Redaktorzy serwisu twierdzą, że tamte lokacje mogą być użyte zarówno do sportretowania Tatooine, jak i Korriban. Jednak jak twierdzą informatorzy serwisu, 90% zdjęć powstanie jednak w Londynie.

Tymczasem serwis ma jeszcze kolejne rewelacje. Po pierwsze twierdzą, że na przesłuchaniach do filmu pojawiała się Saoirse Ronan, młoda aktorka z bardzo ciekawym dorobkiem („Pokuta”, „Niepokonani”, „Nostalgia Anioła”, „Hanna”), która ostatnio powiedziała „nie” drugiej części „Avengersów”. Nie wiadomo kogo dokładnie miałaby grać Saoirse (o ile oczywiście plotki są prawdziwe), podobno w grę wchodzą dwie role – córki Solo oraz kobiecego szwarccharakteru. Co ciekawe Bleeding Cool’s także potwierdza udział Ronan w castingu, ale przypominają, że w listach opublikowanych przez Lucasfilm były dwie główne role kobiece.

To nie koniec rewelacji Latino Review. Tym razem chodzi o dwóch czarnoskórych aktorów, którzy niekoniecznie mieliby grać syna Landa, ale na przykład jakąś nową postać. Pierwszy z nich to David Oyelowo („Red Tails”, „Ostatni król Szkocji”, „Lincoln”, „Geneza planety małp”, „The Butler” czy „Jack Reacher: Jednym strzałem”). Drugi to Michael P. Jordan („Red Tails”, „Kronika”, „Krótka piłka” i gościnne występy w serialach, w tym „Dr House”).

Ostatnia rzecz o jakiej informuje Latino Review to kwestia Benedicta Cumberbatcha. Twierdzą, że on zagra czarny charakter w nowej trylogii, ale w siódmym epizodzie pojawi się na bardzo krótko. Więcej na ekranie zobaczymy go w ósmym i dziewiątym filmie. Akurat z tym Cumberbatchem to ostatnio również J.J. Abrams coś wspomniał, zresztą o tym, że nie należy go wykluczać pisaliśmy już wcześniej. Abrams wylewny nie jest, powiedział tylko, że trwają pracę nad kompletowaniem obsady, a on uwielbia Cumberbatcha.

Natomiast kończąc sprawę Latino Review, taka mała ciekawostka. W maju serwis informował, że Jonathan Rhys Meyers negocjuje rolę w nowych filmach (więcej). Tymczasem w końcu dziennikarze zapytali Meyersa jak to było naprawdę i okazuje się, że nie było żadnych rozmów. Nic. Zresztą dla przypomnienia, plotki o duchach/hologramach Palpatine’a i Obi-Wana, które również pochodziły z tego serwisu, zdementowali sami aktorzy – Ian McDiarmid i Ewan McGregor.


Saoirse Ronan

David Oyelowo

Michael B. Jordan

Daniel Day-Lewis

Skoro jesteśmy przy plotkach i teoriach spiskowych warto wspomnieć jeszcze o jednej sprawie, a mianowicie tym, że w zeszłym tygodniu w bistro w San Rafeal dostrzeżono George’a Lucasa, Kathleen Kennedy i Daniela Day-Lewisa. Zważywszy na to, że póki co Lucasfilm koncentruje się tylko na „Gwiezdnych Wojnach” można zadać sobie pytanie, czy namawiają Daniela by wystąpił w którymś z filmów. Daniel Day-Lewis to uznany i utalentowany aktor, którego możemy kojarzyć z „Lincolna”, „Ostatniego Mohikanina”, „Gangów Nowego Jorku”, „Aż poleje się krew”, czy „W imię ojca”. Sam aktor nie występuje wiele, starannie dobiera sobie repertuar.

Z innych informacji, wygląda na to, że w listopadzie Lucasfilm wprowadza się już na poważnie do Pinewood.

Tymczasem o nowym filmie wypowiedział się także J.J. Abrams. Zapytany o to, co z poprzednich filmów najlepiej opisuje cel jaki chcą uzyskać w duchu i tonacji Epizodu VII odpowiedział: - Niemożliwe jest bym odpowiedział, gdyż to rzecz, która nieustannie będzie ewoluować. Powiedziałbym, że pracujemy bardzo ciężko nad tym by film był odbierany jak najbardziej emocjonalnie, autentycznie i ekscytująco.
Dodał też, że odbiór poprzednich filmów i porównanie z nimi jest mocno subiektywne, bo każdy lubi w nich coś innego. Zapytano go także o to jakie rady, których udzielają mu media i fani, szczególnie wziął sobie do serca. Abrams przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo te filmy są ważne dla ludzi, także tych którzy traktują wizje George’a Lucasa prawie jak religię. I tu właśnie J.J. wspomniał, że przeczytał gdzieś, że ktoś chciał by nowe filmy były prawdziwe i autentyczne. Potem przyznał, że jak oglądał je po raz pierwszy w wieku 11 lat dokładnie to samo czuł – ten realizm i autentyzm, pomimo całej bajkowej otoczki. I zdaniem Abramsa to chyba jest właściwe podejście.
KOMENTARZE (17)

R2-D2 w Star Treku - ponownie

2013-09-18 07:42:59 Io9

J.J. Abrams to nie tylko reżyser dwóch poniekąd konkurencyjnych franczyz – „Star Treka” i „Gwiezdnych Wojen”, ale też zadeklarowany fan tej drugiej. Nic dziwnego, że w tej pierwszej znalazło się nawiązanie do sagi. Było to jeszcze w 2009, o czym pisaliśmy. Jednak okazuje się, że J.J. Abrams nie potrafił się powstrzymać także przy „W ciemność. Star Trek”. Tam także pojawia się R2-D2. Film na zachodzie ukazał się właśnie na DVD i Blu-ray, u nas pojawi się dopiero pod koniec września, ale fani mogli w końcu obejrzeć film klatka po klatce. W efekcie Rafael Oca znalazł niebieskiego droida w filmie, miej więcej po godzinie i siedemnastu minutach.



Ostatnio R2-D2 pojawił się także w Indiana Jones i królestwo kryształowej czaszki, wcześniej zaś w między innymi Poszukiwaczach zaginionej Arki oraz „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia”.

Na koniec mała ciekawostka. W lecie w USA odbył się konwent fanów Star Treka, na którym przeprowadzono głosowanie na najlepsze filmy w serii. Wygrał „Star Trek II: Gniew Khana”. Przedostatnie miejsce zajął „Star Trek” z 2009... ostatnie zaś „W ciemność. Star Trek”, który dodatkowo został wybuczany. Niestety, w obu ostatnich wystąpił R2-D2.
KOMENTARZE (9)

Kilka kolejnych słów/plotek o nowych filmach

2013-09-14 19:04:55

Wygląda na to, że powoli coraz lepiej poznajemy zarząd Disneya, oczywiście z mediów. Tym razem zainteresował nas dyrektor finansowy (CFO – Chief Financial Officer), niejaki Jay Rasulo. To on odpowiada za inwestycje Disneya, ale też związane z nimi ryzyko. Tym razem jednak, jak na finansistę przystało, nie pojawił się na imprezie artystów w Hollywood, ale konferencji dotyczącej komunikacji i rozrywki organizowanej przez banki. Tam wypowiedział się o „Gwiezdnych Wojnach”. Po pierwsze wspomniał o sequelach ale też origin movies, czyli filmach ukazujących początki. Tym samym chyba wskazał nam kierunek w jakim prawdopodobnie pójdą spin-offy. Rasulo bardzo dobrze wypowiadał się o franczyzie „Gwiezdnych Wojen”, twierdził, że pomimo wielu lat, jest ona wciąż dobrze rozpoznawalna także przez dzieci i że jest to pewna inwestycja, ale jednocześnie dająca olbrzymie możliwości twórcze. Disney na pewno będzie rozszerzał program licencyjny Lucasfilmu, ale naprawdę zaczną działać dopiero po 2015. Pierwszym podstawowym celem jest Epizod VII, który ma być wspaniałym filmem. Potem kolejne filmy będą pojawiać się co roku, naprzemiennie epizody i spin-offy. Takie przynajmniej są plany Disneya.

My wracamy jednak do spraw bardziej przyziemnych. Pamiętamy, że J.J. Abrams nie jest zbyt szczęśliwy z tego, że zdjęcia do Epizodu VII będą odbywać się poza Los Angeles. Perspektywa wyjazdu do Londynu była źródłem plotek, że reżyser opuści sagę. Jednak Bad Robot postawiło na swoim, przynajmniej częśćiowo. Część postprodukcji, w tym nagrywanie dźwięku, zielone ekrany i kilka innych rzeczy będzie nagrywanych w budynkach firmy w Santa Monica. To oznacza, że będą musieli się trochę rozbudować, na razie są tam sale montażowe, warsztaty w których tworzy się rekwizyty, sale kinowe oraz gabinet J.Ja.

Pojawiły się też plotki sugerujące tytuł. Miałby to być „A New Dawn”, przynajmniej na razie. Choć to akurat może się zmienić w czasie. Zdaniem tych samych źródeł w Pinewood trwają przymiarki do odbudowania Sokoła Millennium w skali 1.1, a także kantyny Mos Eisley. Nie ma natomiast wieści o ewentualnym powrocie do Tunezji, zresztą sytuacja polityczna w tamtym kraju nie sprzyja kręceniu filmów. Natomiast Abramsa zapytano niedawno o możliwości kręcenia w Australii, stwierdził tylko, że pewnie, że by chciał. Być może przy którymś z kolejnych filmów tam właśnie znajdą lokację, na razie odpowiedź jednak brzmiała raczej kurtuazyjnie.

Wygląda na to, że z listy chętnych do powrotu odpadł Peter Mayhew. Aktor niedawno przeszedł operację kolan i raczej nie ma szans, by chciał i mógł znów szybko skakać po drzewach.

Jeszcze małe sprostowanie odnośnie Benedicta Cumberbatcha. Otóż, pomijając to, że aktor sam stwierdził, że jeszcze nie dostał żadnej oferty, w innym wywiadzie użył słów: „że musimy poczekać i zobaczyć”. Pewnie za jakiś czas zobaczymy, czy te słowa miały jakieś znaczenie.

Przy okazji plotek o castingu zaczynają pojawiać się kolejne. Mianowicie Lucasfilm ponoć poważnie szuka kogoś, kto mógłby być odtwórcą młodszej wersji Hana Solo. Poszukiwania młodego Harrisona Forda trwają, a tymczasem Ewan McGregor wciąż nie dostał żadnej oferty, ani by zagrać we własnym spin-offie, ani nawet by wcielić się w rolę ducha w Epizodzie VII.
KOMENTARZE (12)

Casting trwa w najlepsze

2013-09-07 21:39:26

W czerwcu tego roku pisaliśmy o siedmiu rolach do których szukani są odtwórcy. Wtedy casting odbywał się głównie w Wielkiej Brytanii i Los Angeles, natomiast samą listę potwierdzono w „Star Wars Insiderze”. Teraz okazuje się, że podobna lista trafiła do agencji castingowych w Nowym Jorku, z tym, że są na niej już tylko trzy osoby.
  • Młody mężczyzna, lekko po dwudziestce, przystojny, ale niekoniecznie bohaterski. Wygląda dobrze, jest błyskotliwy i sprytny.
  • Mężczyzna, jeszcze przed trzydziestką, zgrabny, pewny siebie i przystojny.
  • Młoda kobieta, starsza nastolatka, zgrabna, niezależna, z poczuciem humoru i tryskająca energią.
Jak widać trochę się te opisy różnią, względem poprzednich wersji, ale niewiele. Wygląda na to, że wciąż nie znaleziono nikogo do głównych ról (prawdopodobnie). Możliwe także, że są nanoszone pewne korekty do scenariusza.

Poszukiwanie aktorów w Stanach spowodowało dość mocne nasilenie się plotek związanych z castingiem. Po pierwsze Benedict Cumberbatch, o którym pisaliśmy ostatnio wpierw zrezygnował z udziału w filmie „Crimson Peak” w reżyserii Guillermo del Toro, co odczytywano jako potwierdzenie roli w Epizodzie VII. Zresztą medialni eksperci zastanawiali się czy to tylko plotka. Teraz jednak wyszło, że Cumberbatch negocjuje rolę w filmie „The Lost City of Z”, stąd być może pojawiła się decyzja o porzuceniu „Crimson Peak”. Ostatecznie sam Cumberbatch sam zdementował te pogłoski, stwierdzając, że dobrze pracowało mu się z J.J. Abramsem i chciałby to powtórzyć, ale na razie żadnej oferty mu nie złożono.

Za to doświadczeni sagą aktorzy znów się wypowiedzieli o nowym filmie. Pierwsza tym razem była Natalie Portman, ale to nie ona inicjowała temat. Podczas jednego z wywiadów zapytana o możliwość powrotu do sagi, parsknęła śmiechem mówiąc, że przecież jest martwa. Ale gdy została zapytana o duchy i inne możliwości, powiedziała, że jak poproszą to czemu nie. Na roli jednak zdecydowanie bardziej zależy Billy’emu Dee Williamsowi, który wciąż się irytuje, że jeszcze nie rozmawiano z nim o kontrakcie. W dodatku nie wie co będzie w tych filmach, stwierdził tylko, że chciałby mieć jakąś ładną córkę Jedi.

Na liście aktorów, którzy podobno biorą udział w castingu, starają się o niego, pojawiają się też nowe nazwiska. W tym Łotyszka Ksenia Solo („Czarny łabędź”) oraz Liam McInthyre („Spartakus: Zemsta”).



Ksenia Solo


Liam McInthyre


W związku z premierą „W ciemność. Star Trek” na DVD/Blu-ray, ostatnio Abrams znów pojawia się trochę w mediach. Wielu fanom Star Treka nie podobają się nowe filmy, ktoś więc zapytał Abramsa, dlaczego one wyglądają jak „Gwiezdne Wojny”. Teraz jednak J.J. miał ułatwioną sprawę. Odpowiedział tylko, że jak wyglądają jego „Gwiezdne Wojny” to dopiero zobaczymy.
KOMENTARZE (12)

Nowe plotki

2013-09-02 17:23:03

Medialna cisza w sprawie nowych filmów trwa, ale plotki żyją swoim życiem. Zaczniemy od dwóch dość istotnych. Pierwsza dotyczy Carrie Fisher. Na Celebration Europe II nie była zbyt rozmowna jeśli chodzi o nowe filmy, ale na jednym z amerykańskich konwentów przypadkiem się wygadała. Nie powiedziała nic szczególnego, ale wspomniała, że rozmawiała już z J.J. Abramsem. Prawdę mówiąc mało kto zwrócił na to szczególną uwagę, gdyby nie fakt, że na następnym konwencie Carrie wspomniała o tym, że nie chce mówić nic o nowych filmach, bo po tym jak ostatnio coś palnęła to się jej dostało.

Druga plotka dotyczy daty rozpoczęcia zdjęć. Miałby to być 21 stycznia 2014, czyli wtorek. Dlaczego wtorek? Bo w poniedziałek (20 stycznia) to amerykańskie święto Martina Luthra Kinga, które wypada co roku w trzeci poniedziałek stycznia. Data jak data, ale brzmi całkiem rozsądnie patrząc na zapewnienia, że zdjęcia ruszą na początku roku. Niemniej jednak brak potwierdzeń.

Oprócz tej daty, coraz częściej media spekulują, że EpVII faktycznie pojawi się koło gwiazdki 2015. Ponownie, na razie potwierdzeń brak.

Obecni na Celebration Europe II z pewnością pamiętają, że Kathleen Kennedy zapowiedziała, iż John Williams napisze muzykę do całej nowej trylogii. Oficjalna pisała tylko o EpVII, stąd część osób w sieci nie wierzyła słowom szefowej Lucasfilmu. Jednak w najnowszym wydaniu Star Wars Insidera znalazło się potwierdzenie, że Williams podpisał kontrakt na trzy kolejne filmy.

Za to najciekawsze ploty pochodzą z serwisu Latino Review. Po pierwsze wskazano dwójkę nowych aktorów, którzy biorą udział w castingu. Są to Rachel Hurd-Wood oraz Alex Pettyfer.



Rachel Hurd-Wood


Alex Pettyfer


Benedict Cumberbatch
Rachel miałaby zagrać córkę księżniczki Lei. Aktorka w swoim dorobku ma rolę w takich filmach jak „Piotruś Pan” (2003), „Demon – historia prawdziwa” (2005), „Pachnidło: historia mordercy” (2006), „Dorian Gray” (2009) czy „Solomon Kane” (2009). Nie wiadomo, kogo dokładnie miałby grać Alex, ale w grę mógłby wchodzić syn Luke’a Skywalkera. Aktor grał w „Alex Rider: Misja Stormbreaker” (2006), „Jestem numer cztery” (2011) czy „Magic Mike” (2012). Dodatkowo Latino Review podało, że na dniach (lub nawet na godzinach) czeka nas poważny oficjalny news o aktorach. Pisali o tym w środę 28 sierpnia, ale na razie nic się nie wydarzyło. Zresztą jeśli przejrzymy historię newsów to okaże się, że Latino Review trafia do naszych plotek o nowych filmach dość często. To oni jako pierwsi sugerowali udział Jonathan Rhysa Meyersa, Zaca Efrona, Ryana Goslinga, Leonardo DiCaprio, a ostatnio Iana McDiardmida i Ewana McGregora, jak również daty zdjęć – czyli 21 stycznia 2014. Dziś już wiemy, że przynajmniej kilka z tych strzałów było całkowicie błędnych, ale niestety poza tym źródłem niewiele póki co mamy.

Z kolei inne źródła sugerują, że Benedict Cumberbatch, czyli szwarccharakter ostatniego „Star Treka”, no i oczywiście serialowy Sherlock Holmes, został obsadzony w jakiejś roli w EpVII. Na razie nie wiadomo jakiej. Podobno informacja ma niebawem zostać potwierdzona, zobaczymy.

Za to inne plotki sugerują, że Drew Struzan może nie robić plakatów do nowych filmów. Prawdę mówiąc nigdy oficjalnie też tego nie potwierdzono.

Z EpVII wiąże się też kwestia biznesowa. O ile Brytyjczycy są ewidentnie zadowoleni, że filmy będą kręcone w Anglii, to ma wpływ na ich ekonomię, o tyle nie podoba się to władzom Kalifornii. Wielka Brytania przygotowuje specjalne ulgi dla filmowców, gdy budżet filmu przekroczy 31 milionów USD (20 milionów GBP). Natomiast władze Los Angeles próbują nawoływać do patriotycznych odczuć producentów.
KOMENTARZE (27)

Epizod VII będzie kręcony analogowo

2013-08-26 17:26:35

Choć to wciąż nieoficjalna wiadomość, wygląda na to, że znamy już autora zdjęć do Epizodu VII. Będzie nim Daniel Mindel, co akurat nie powinno dziwić, gdyż operator ten współpracuje regularnie tak z Bad Robot jak i samym J.J. Abramsem. Wśród filmów, które nakręcił znajdują się „Star Trek” (2009), „W ciemność. Star Trek” (2013), „John Carter” (2012), „Mission Impossible 3” (2006), „Domino” (2005) czy „Zawód szpieg” (2001). Bardziej szokująca wiadomość jest taka, że Abrams zrezygnuje z cyfrowych zdjęć na rzecz klasycznej 35mm taśmy Kodaka. Zatem możemy być pewni, że w filmie pojawią się różne przebłyski, z których zresztą Abrams słynie. Dodatkowo reżyser wielokrotnie potwierdzał, że jest zwolennikiem klasycznych sposób kręcenia filmów, więc tym razem będzie „oldschoolowo”. No i po raz kolejny dostajemy dowód, że nowe filmy będą robione w sposób mniej cyfrowy niż prequele.

Za to prawdziwe eldorado plotkowe mamy z datą premiery. Jak wiemy, na D23 Expo Alan Horn potwierdził tylko rok – 2015. Niektórzy komentatorzy zauważyli, że nie użył słowa „lato” 2015, jak zapowiadano wcześniej. I faktycznie patrząc na to w ten sposób, oraz brak rezerwacji konkretnego dnia w wyjątkowo gorącym okresie, można mieć wątpliwości. Zresztą prawdopodobnie ma je też sam Disney, w końcu między majem a lipcem wejdą „The Avengers: Age of Ultron” oraz „Pirates of the Caribbean: Dead Men Tell No Tales”. Stąd pojawiło się kilka „prawdopodobnych” innych dat, w tym 23 grudnia (tuż przed Gwiazdką) czy 15 grudnia 2015. Wspomniano też o 11 listopada 2015, bo to podobno data, którą łatwo się zapamiętuje, jest tuż przed świętem Dziękczynienia, no i Disney na razie nie ma dużych planów na listopad 2015. Jak z wszystkimi plotkami, musimy poczekać na oficjalne informacje.

Za to dawno nie było nic o aktorach, którzy by chcieli zagrać w filmie. Samuel L. Jackson, który chciałby wrócić jako Mace Windu w nowych filmach jest gotów na pewne ustępstwa. Stwierdził niedawno, że byłoby to ciekawe, gdyby ktoś z osób, które mają już wkład w poprzednie filmy, pojawił się jako nowa postać. To z pewnością ułatwiłoby angaż. Sprytnie to sobie wymyślił. Tylko zapomniał o jednym, że nie on jedyny ma takie pomysły. Ray Park także byłby z tego powodu zadowolony, jest otwarty na wszelkie propozycje. Temat podchwycił też David Prowse, który nie chce już ożywiać Vadera, ani ubierać się w jego kostium, ale zdecydowanie mógłby zagrać inną rolę. Z tym, że o ile Prowse i Park mówią o tym w mediach, taki SLJ natknął się na Abramsa na jednym z Hollywodzkich wesel i tam go nagabywał. Ciekawe ile J.J. był w stanie znieść? Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Na koniec jeszcze jedna informacja, na Fan Expo w Kanadzie pojawił się Ian McDiarmid, po raz pierwszy odkąd pojawiły się plotki o powrocie Palpatine’a w nowych filmach. Nie mogło zabraknąć tego pytania. A Ian odpowiadał bez ogródek. Stwierdził, że Palpatine z tego co on wie, to nie żyje. Owszem mogą być duchy, czy klony, i inne możliwości o których słyszał z mediów, ale najważniejsze jest to, że nikt z nim na ten temat nie rozmawiał, nikt do niego nie dzwonił, więc może swobodnie mówić na ten temat. Raczej jednak jest on nastawiony na nowe postaci i nowe szwarccharaktery i w tej materii wierzy w spadkobierców George’a Lucasa i Disenya.
KOMENTARZE (26)

Jak rozumieć milczenie w sprawie nowych filmów?

2013-08-17 20:47:06

D23 Expo 2013 niewiele wniosło w temacie nowych filmów. Właściwie postawiło więcej pytań niż odpowiedzi. Choć Alan Horn potwierdził rok 2015 jako datę premiery Epizodu VII, to prasa branżowa cały czas zwraca uwagę na fakt, że nie podano dnia, nie zarezerwowano okresu. W Hollywood na pewno wykorzystają to inne studia, które przygotują swoje najlepsze premiery na ten okres? Stąd pojawiają się powątpiewania, czy Disney i Lucasfilm podołają z wyrobieniem się na czas. Niektóre serwisy zastanawiają się nad tym, czy Disney poważnie nie chce przenieść EpVII w czasie na rok 2016 lub jeszcze lepiej 2017 (40 rocznica „Nowej nadziei”). Oczywiście są to tylko spekulacje, nic więcej.

Zresztą, wątpliwości narastają nie tylko w tej kwestii, a brak informacji jedynie napędza kolejne spekulacje. Warto wspomnieć ponownie sprawę rzekomego wycofania się J.J. Abramsa, który faktycznie został teraz kreatywnym liderem całej marki (pisaliśmy o tym tutaj). Nie tylko siódmego epizodu, nie tylko nowej trylogii, ale też spin-offów oraz to właśnie pod niego ma teraz podpadać EU. Nowe produkty mają ze sobą współgrać, a to jest potwierdzeniem tego, co pisaliśmy po Celebration Europe II w kwestii EU.

Brak informacji bez wątpienia powoduje dyskusję, także medialną. Na szczęście w mediach ścierają się ze sobą różne podejścia. Są serwisy, które sugerują lub doszukują masy problemów logistycznych, ale są też takie jak Bleeding Cool, które próbują zwrócić uwagę na to, że Lucasfilm i Disney karmią nas tymi informacjami, które już są pewne, są potwierdzone. Dobrze to było widać choćby na Celebration Europe II, gdy Kathleen Kennedy ogłosiła, że John Williams napisze muzykę do nowej trylogii. Kontrakt podpisała z nim zaledwie kilka dni wcześniej. W momencie, gdy mieli wszystko na papierze, potwierdzone, negocjacje się skończyły, nikt nie miał powodów, by ukrywać taką informację. Tutaj warto też zwrócić uwagę znów na następstwo wydarzeń jakie miało miejsce, gdy zatrudniono J.J. Abramsa jako reżysera. Informacja o tym wyciekła właściwe na półtora dnia przed oficjalnym potwierdzeniem, prawdopodobnie w momencie gdy J.J. podpisywał lub miał zamiar podpisać umowę. Gdy już ją sfinalizowano Lucasfilm nie czekał długo z oficjalnym ogłoszeniem/potwierdzeniem tych informacji. Nikt niczego nie próbował ukrywać, ale dopiero od momentu, gdy wszystko zostało już prawnie zatwierdzone.

W bardzo podobnym tonie wypowiada się też Pablo Hidalgo.
– Nie ma żadnych castingowych „tajemnic” – mówi. – Jeśli ktoś nie podpisał kontraktu, to nie został zaangażowany. To angaż powoduje ogłoszenie. Dlatego ci wszyscy, których ogłosiliśmy zostali ogłoszeni wtedy kiedy byli.
Nie wcześniej, nie później.

Nie pozostaje nam nic innego jak cierpliwie czekać. Wszystko jednak wskazuje na to, że przy obecnych rządach Kennedy i Abramsa, nie będziemy mieć tylu kontrolowanych wycieków, co wcześniej, za to oficjalne informacje będą wypływać szybko, po tym gdy zostaną sformalizowane. To też zapowiadała Kennedy. Warto dodać, że Abrams nie lubi wycieków fabularnych, co dodaje dodatkową aurę tajemniczości tym projektom. Reżyser chce, byśmy fabułę poznawali w kinie, nie wcześniej.

Taka wiedza widzowi jednak nie wystarcza, gdy w grę wchodzi głód informacyjny. Tak na poprawienie humoru, mamy dla was filmik z Harrisonem Fordem, który gościł w programie Conana O’Briena. Tam gospodarz postanowił przekupić aktora, by ten zdradził mu coś o nowej produkcji. Ford zdradził kilka szczegółów, takich których możemy być pewni. Jednak jednocześnie nie powiedział kompletnie nic nowego, ale jak to Ford zrobił to z klasą.



Swoją drogą Ford nadal oficjalnie nie został potwierdzony, więc prawdopodobnie wciąż nie podpisał kontraktu.

Tymczasem z innych plotek, Panavision, producent kamer szykuje się do nowych epizodów. Dostarczą je na potrzeby Lucasfilmu. Kamerze, którą przygotowują nadali nazwę kodową „Kensington SW7”, bo mniej więcej w tamtej części Londynu będą odbywać się główne zdjęcia. W tym wypadku jest to wiadomość na tyle techniczna, że prawdopodobnie nie zostanie nigdzie potwierdzona w oficjalnych źródłach.
KOMENTARZE (12)

Lato w Starwarsówku

2013-08-10 21:31:08

Niby sezon ogórkowy, ale jednak w Hollywood cały czas pracują w pocie czoła. Także ci nasi, czyli starwarsowcy.

Samuel L. Jackson znów będzie czarnym charakterem. Zagra taką rolę w „The Secret Service”, filmie bazującym na komiksie Marka Millara i Dave’a Gibbonsa. Scenariusz i reżyseria – Matthew Vaughn, choć w tym pierwszym pomagała mu Jane Goldman. Film będzie opowiadał o młodym chłopaku (w tej roli Taron Egerton), którego wuj (Colin Firth) rekrutuje do szkoły dla brytyjskich szpiegów. Trwają poszukiwania kogoś do głównej roli kobiecej. Zdjęcia ruszają jesienią, premiera w listopadzie 2014. Na razie SLJ zobaczymy w „Oldboyu”, „RoboCopie” oraz „Captain America: Winter Soldier”.

Skoro już jesteśmy przy tematach Marvelowych, to warto wspomnieć o „Guardians of the Galaxy”. Peter Serafinowicz, czyli głos Dartha Maula zagra tam jednego z oficerów Korpusu Nova. Film będzie miał swoją premierę 1 sierpnia 2014.

Natomiast Steven Spielberg jak zwykle ma problem z nowymi filmami, a raczej ich doborem. Podobnie jest i tym razem. Niedawno pisaliśmy o tym, że najbliższym filmem tego reżysera będzie „American Sniper”. Niestety Steven zrezygnował i to nie tylko z reżyserii, ale ani on, ani Dreamworks nie będą produkować tego filmu, wszelkie prawa pozostały w ręku Warner Bros. i to od nich zależy dalszy los projektu. Za to Steven zdecydował się, że wyprodukuje nową wersję „Gron gniewu”, która jest adaptacją książki Johna Steinbecka. Wersję z 1940 wyreżyserował John Ford. Film opowiada o rodzinie farmerów podczas wielkiego kryzysu. Niestety na razie nie wiadomo jaki będzie kolejny reżyserski projekt Stevena.

Skoro jeden nie chce reżyserować, ktoś inny wchodzi na jego stołek. Co prawda może nie w tym filmie, ale Natalie Portman spróbuje swoich sił jako reżyserka. Już w styczniu ruszą pracę nad filmem „A Tale of Love and Darkness”, który będzie adaptacją wspomnień Amosa Oza, koncentrującą się na historii jego ojca, który miał psychicznie chorą żonę i próbował ją chronić w latach 40. Film zostanie wyprodukowany przez Jerusalem Film Fund. Natalie Portman nie tylko wyreżyseruje, ale też zagra, no i napisze scenariusz.
Ale to nie jest jej jedyny projekt na tapecie. Natalie wystąpi w głównej roli w filmie „Dare Me”, adaptacji powieści Megan Abbott, która jak wierzyć blurbom ma być połączeniem „Heathers” i „Podziemnego kręgu”, ale w środowisku cheerleaderek. Za scenariusz odpowiada autorka książki, produkuje Studio Fox 2000. Film opowiada historię dwóch cheerleaderek, które mogą uważać się za królowe, ale gdy pojawia się nowa trenerka, wszystko się zmienia. Zwłaszcza, że niebawem do akcji wkracza też policja.
Chyba najgłośniejszy obecnie film na tapecie Portmanowej to „Thor: Mroczny świat”. Właśnie ukazał się jego zwiastun, sam film do kin wejdzie 8 listopada.



Co powiecie na piątą cześć „Indiany Jonesa”? Wydawać by się mogło, że temat pogrzebany, bo George’owi filmy już nie w głowie, ale Harrison Ford nadal chciałby wrócić do tej roli, jest na to gotowy o ile oczywiście będzie dobry scenariusz. Ale na razie Ford ma w tej sprawie niewiele do powiedzenia. Choć sugerował, by tym razem było mniej kopania tyłków, no cóż Indiana miałby przecież z 70 lat. Za to Harrison nie może narzekać na brak ciekawych propozycji dla aktorów akcji w wieku emerytalnym. Zagra w trzeciej części „Niezniszczalnych”. Już wcześniej pojawiały się takie pogłoski, ale dopiero wywalenie Bruce’a Willisa z obsady przypieczętowało rolę Forda. Partnerują Sly Stallone i Arnold Schwarzenegger. Tymczasem ukazał się drugi zwiastun do „Gry Endera” z Fordem, którą będziemy mogli oglądać od 1 listopada.



Na brak pracy nie narzeka Joel Edgerton, czyli młody Owen. Tym razem dostał rolę w filmie Jeffa Nicholsa, do którego zdjęcia ruszą w przyszłym roku. Na razie wiemy tylko, że to projekt SF z pościgiem w tle.

Kto by nie chciał zagrać z Johnym Deppem, który powoli rozważa możliwość zakończenia swojej kariery, ale jednocześnie wciąż dostaje ciekawe propozycje (finansowo). Wśród chętnych by zagrać z Deppem są Ewan McGregor i Gwyneth Paltrow, którzy negocjują swój występ w filmie „Mortdecai”. Depp gra tytułową rolę. Reżyseruje David Koepp.

Choć Liam Neeson żartował sobie, kogo tym razem mieliby mu uprowadzić i wcześniej nie był otwarty na trzecią część serii, jednak pieniądze go przekonały. Za „Uprowadzoną 3” dostanie 20 milionów USD zgodził się, by znów kogoś uprowadzono. Na razie trwają pracę nad scenariuszem – piszą go Luc Besson oraz Robert Mark Kamen, twórcy poprzednich części. Dużo mniej dostanie za podkładanie głosu w „The Prophet”, adaptacji powieści „Prorok” Khalila Gibrana, libańskiego pisarza, poety i malarza. Powieść powstała w 1923 i jest uznawana za klasykę. Ekranizacja będzie gotowa w 2014.

Cały czas nie jest znany los trzeciego „Star Treka”. Podobno zdjęcia mają ruszyć już w przyszłym roku, być może nawet równolegle do „Gwiezdnych Wojen”. Niekoniecznie będą to zdjęcia, gdyż film ma mieć premierę w 2016, kiedy to gwiezdna włóczęga będzie mieć już 50 lat. Nadal jednak nie wiadomo jaki będzie udział J.J. Abramsa w tym projekcie. Oficjalnie informacji o rozpoczęciu zdjęć także nie ma, tylko potwierdzono, że produkcja ruszyła, więc być może reżyser będzie pracować nad dwoma kosmicznymi SF w tym samym momencie. Jednocześnie trwają też przymiarki do znalezienia innych osób na reżyserki stołek. Na razie wiadomo tylko, że Abrams (i Bryan Burk) ponownie wyprodukują obraz, a dwaj główni scenarzyści (Alex Kurtzman i Roberto Orci) pracują nad scenariuszem.
KOMENTARZE (0)

Epizod VII i kolejne ploty

2013-08-03 22:21:03

Co prawda wszyscy liczyliśmy na większe zapowiedzi na Celebration Europe w sprawie filmów, ale to co powiedziano napawa większość osób względnym optymizmem. W tamtym newsie jednak brakowało jeszcze jednej wypowiedzi, praktycznie z jednego ostatnich punktów programu, czyli spotkania z Markiem Hamillem. Mark znów nie powiedział nic wprost, ale aż go korciło by schodzić na temat epizodów, niestety prowadzący dość mocno go pilnował. Najważniejsze, co powiedział Mark to fakt, że to nie będzie film o nich, oraz to, że miło jest spotkać starą ekipę, tu poza sobą wymienił Carrie Fisher, Harrisona Forda i Billy’ego Dee Williamsa. Cóż w kwestiach oficjalnych pozostaje nam czekać do przyszłego tygodnia, kiedy to zacznie się konwent D23.

Za to nazbierało się nam całkiem sporo plotek. Pierwsza z nich mówi, że J.J. Abrams jest bliski rzucenia fotela reżyserskiego. Podobno dlatego nie było go na Celebration, choć prawda jest taka, że wcześniej też go nie zapowiadano. Plotka została dość błyskawicznie i stanowczo zdementowana przez Lucasfilm. Choć niektóre serwisy nadal się przy tym upierają twierdząc, że Abrams prawdopodobnie rzuci epizody VIII i IX. Pożyjemy, zobaczymy.

Ponownie plotkuje też serwis Latino Review (wcześniej donosili o Jonathanie Rhysie Meyersie). Teraz twierdzą, że w sprawie castingu rozmawiają także ze znanymi aktorami z Hollywood. Jednym z nich miał być Leonardo DiCaprio, ale odmówił. Dla przypomnienia Leonardo DiCaprio już wcześniej dostał propozycję zagrania w „Gwiezdnych Wojnach” miał być Anakinem Skywalkerem, co wówczas nie podobało się fanom. Sam aktor o tej propozycji wypowiedział się kilka lat później. To nie koniec rewelacji Latino Review, twierdzą oni, że do ról są rozważani Ryan Gosling i Zac Efron. Ryan Gosling dość szybko zdementował te pogłoski, nie stara się o rolę. Efron się nie wypowiedział.

O ewentualnej roli w Epizodzie VII wypowiedziała się także Chloë Grace Moretz. Aktorka jest zainteresowana, stwierdziła nawet, że zabiłaby dla tej roli i jest gotowa podać Abramsowi swój numer telefonu. Swoją drogą, o udziale Moretz była już mowa, podobno do głównej roli sugerował ją Matthew Vaughn, gdy jeszcze był rozważany jako reżyser, o czym pisaliśmy tutaj.



Chloë Grace Moretz


Ryan Gosling


Zac Efron
Wygląda na to, że powstała też nowa firma produkująca film. Będzie to Foodles Production Ltd. Będzie ona spełniała podobną rolę jak Blue Harvest przy „Powrocie Jedi” czy JAK Production przy prequelach. Nie rzuca się w oczy, a załatwia dużo spraw dla filmowców. Swoją drogą nazwa została zaczerpnięta z ILM, okazuje się wielu pracowników lubi sobie chodzić tam do knajpki Foodles w San Rafael. Kto wie, może nazwa zostanie jeszcze wykorzystana tak jak Javva the Hutt.

Na koniec dementi jeszcze jednej ploty. Otóż, przy okazji ujawnienia informacji o Foodles Production Limited, w sieć ruszyły spekulacje, że zdjęcia do Epizodu VII rozpoczną się już w sierpniu 2013, a Abrams będzie miał szansę wrócić do „Star Treka 3”. Zdjęcia będą jednak w przyszłym roku, tak jak zaplanowano, ale wygląda na to, że prace w Pinewood nabierają tempa. Może faktycznie będzie więcej dekoracji niż w prequelach? A może prawdziwa jest inna plota, że dla potrzeb Epizodu VII przygotowywane jest nowe studio zwane South Dock Stage. Prace nad nim mają się zakończyć w ciągu kilku najbliższych tygodni, wtedy wkroczy tam ekipa. Cóż znów liczymy na D23.

Na koniec jeszcze jedno małe rozważanie. Otóż z powodu braku informacji na temat fabuły, niektórzy patrzą na poprzednie filmy i szukają analogii. Skoro głównym mentorem miałby teraz być Luke, jaki będzie jego los w siódmym epizodzie? Zapraszamy na forum.
KOMENTARZE (23)

Celebration Europe II: Garść informacji o Epizodzie VII

2013-07-27 22:38:05

Drugi dzień Star Wars Celebration Europe II potencjalnie był dniem, w którym mogliśmy się najwięcej dowiedzieć o Epizodzie VII. Wszystko to z uwagi na zaplanowane spotkanie z Kathleen Kennedy, obecną prezes Lucasfilmu. Kathlyn, jak się okazało, nie chciała jednak zdradzać zbyt wielu szczegółów, nie oznacza to jednak, że nie dowiedzieliśmy się niczego.



Informacją, która najszybciej chyba obiegła internet, była wiadomość, o której już pisaliśmy – John Williams podjął się stworzenia muzyki nie tylko do siódmej części Gwiezdnych Wojen, ale i dwóch kolejnych.

Kathleen, zanim jeszcze to ogłosiła, poopowiadała trochę o pracach nad Epizodem VII, czy raczej Ep7. Tak go bowiem roboczo nazywają, nie posiada jeszcze tytułu. Połowę każdego tygodnia spędza w Lucasfilmie na spotkaniach, na których starają się wypracować szczegóły dotyczące produkcji filmu, drugą połowę poświęca pracom z Abramsem w związku z rozwojem scenariusza. Duży nacisk chcą położyć na scenariusz i postacie, tak aby opowiadał on historię która zarówno zainspiruje, jak i będzie zabawna. Dopiero wokół tej historii budować będą efekty, które zadowolą widzów.

Samo tworzenie efektów specjalnych będzie przypominało to, co widzieliśmy w poprzednich filmach. Zdjęcia wykonywane będą w rzeczywistych lokacjach, które wciąż są wybierane, ale te podobno mają być fajne. I dopiero do nich dorabiane będą efekty. Do tworzenia filmu wykorzystane zostaną również makiety, modele i rzeczywiste roboty oraz rekwizyty i dekoracje. Wszystko po to, aby efekty w filmie wydawały się jak najbardziej naturalne. Podobnie jak trwają dyskusję na temat scenariusza, tak też trwają dyskusję na temat proporcji CGI i klasycznych efektów.

Wspomniane powyżej spotkania w Lucasfilmie są też mocno różne od tych, które były przy okazji produkcji poprzednich filmów. Ludzie zajmujący się w firmie różnymi projektami tworzą jeden duży zespół, który ma się uzupełniać i wymieniać informacjami czy pomysłami. Wszystko po to, aby tworzone projekty uzupełniały się, tak jak to było w przypadku poprzednich dużych multimedialnych projektów (Shadows of the Empire, The Force Unleashed). Z informacji uzyskanych ze spotkania z Lelandem Chee i Pablo Hidalgo wynika, że zostali oni wciągnięci do tego zespołu i we dwójkę odpowiadają za zgodność produkcji z kanonem Star Wars. Wspominali, że o ile w przeszłości gdy się z nimi konsultowano i mówili, że czegoś nie powinno się robić to zazwyczaj byli zbywani, o tyle obecnie nowy zespół chce z nimi współpracować i uważnie słucha tego co mają do powiedzenia w sprawie kanonu.

W podobnym tonie wypowiedzieli się także Doug Chiang i Iain McCaig. Okazuje się, że prace nad Ep7 są konsultowane z innymi artystami. Obecnie artyści w Lucasfilm, choć pracują nad różnymi projektami, pracują wspólnie, stąd dokładnie wiedzą, co robi choćby Killian Plunkett dla „Rebels”. Przy konceptach używają wszystkiego, czego się da, szkiców Ralpha McQuarriego, ale także zdarza im się sięgnąć po to, co stworzyli inni artyści dla potrzeb EU. Podstawa to jednak ewolucja. Wychodzą z założenia, że punktem odniesienia musi być klasyczna trylogia, a oni idą o krok dalej, więc projekty będą nawiązywać do poprzednich, ale będą inne. W prequelach przyjęto styl art nouveau, by pokazać galaktykę kilkadziesiąt lat wcześniej. Na razie nie ma jeszcze stylu sequeli, są jedynie koncepcję. Podstawą jest jednak reinterpretacja ludzkiej historii, tam szukają największych inspiracji. Raczej tego nie potwierdzili, jedynie zasugerowali, że w historii ludzkości zdarzyły się etapy regresu (choćby po upadku Cesarstwa Rzymskiego), gdzie cześć osiągnięć zanikła, więc niekoniecznie należy się spodziewać nowocześniejszego uniwersum. McCaig nie raz przyznawał, że lubi dodawać kobiety do Gwiezdnych Wojen, ale zapytany o to czy chciałby narysować kobietę z mieczem świetlnym do nowych filmów, zrobił głupią minę i nie chciał odpowiedzieć. Potem porozmawiano chwilę o sposobie pracy z J.J.Abramsem. Obaj artyści współpracowali wcześniej z Lucasem, ale najdobitniej określił to McCaig. Stwierdził on, że praca z Georgem jest jak praca z dinozaurem, który żyje po swojemu, jest silny, kształtuje swój świat. Abrams jest archeologiem, który jest zafascynowany dinozaurami, ale jedynie może zgadywać, jak one się zachowywały. Zresztą Abrams ostatecznie ma też odpowiadać za powiązania z EU. Plan jest taki, by na bazie klasycznej trylogii (stąd konsultacje z Lawrencem Kasdanem), stworzyć coś nowego, a dopiero potem osadzić to w EU.
KOMENTARZE (38)

Kim jest J.J. Abrams?

2013-07-22 22:38:50

Nadszedł czas by zająć się biografią reżysera siódmego epizodu. Jeffrey Jacob Abrams urodził się 27 czerwca 1966 w Nowym Jorku. Jego ojcem był scenarzysta, reżyser, aktor, kompozytor a także producent filmowy i telewizyjny Gerald W. Abrams. Matka, Carol, była producentką wykonawczą. Został wychowany w żydowskiej rodzinie, jednak praca rodziców dość mocno ukształtowała jego karierę. Raz przez pewne powiązania, dwa przez zainteresowania. Świat filmu był niejako pisany Abramsowi.

Zanim J.J. na poważnie zajął się pracą w showbiznesie, próbował swoich sił w amatorskich konkursach. W wieku 14 lat wygrał konkurs filmowy Super 8 dla młodzieży. Ta wiadomość trafiła do Kathleen Kennedy, która była wówczas asystentką Stevena Spielberga. Steven miał kilka swoich starych, amatorskich filmów nagranych właśnie na taśmie Super 8, chciał, by zostały odświeżone. Kennedy skontaktowała się w z Abramsem i zaproponowała mu pracę na zlecenie. J.J. oczywiście przyjął tę fuchę. Niebawem też zaczął poważną pracę, było to w wieku 16 lat. Wtedy napisał muzykę do filmu „Nocna bestia” Dona Dohlera (1982).

Pod koniec nauki w college’u nawiązał współpracę z Jill Mazursky, z którą wspólnie napisali treatment (zarys scenariusza) przyszłego filmu. Udało się go sprzedać wytwórni Touchstone Pictures, która nakręciła na jego podstawie film „Taking Care of Business” Arthura Hillera (1990) z Jimmym Belushim w roli głównej. Tak rozpoczęła się kariera scenarzysty Abramsa. Potem powstały filmy „Odnaleźć siebie” Mike’a Nicholsa (1991) z Harrisonem Fordem w roli głównej oraz „Wiecznie młody” Steve’a Minera (1992) z Melem Gibsonem. W obu tych filmach Abrams był dodatkowo jednym z współproducentów. Za scenariusz do drugiego filmu dostał 2 miliony USD. Starał się nie ograniczać tylko do roli scenarzysty i po trzech względnych sukcesach zajął się innymi dziedzinami niż pisanie. Był między innymi statystą i aktorem („Diabolique” (1996), czy „Szósty stopień oddalenia” (1993)).

Jednak najbardziej lubił chyba produkować, gdyż to dawało mu swobodę twórczą. Wyprodukował „Żałobnika” Matta Reevesa (1996) z Gwyneth Paltrow, potem znów skrzyżowały się jego drogi z Jill Mazurski i razem napisali scenariusz do „Przygody na rybach” Christophera Caina (1997) z Joe Pescim i Dannym Gloverem.

To także okres, w którym wiele zmienia się w życiu prywatnym Abramsa. W 1996 żeni się z Katie McGrath, z którą jest związany aż do dziś. Mają też troje dzieci, Augusta, Henrego oraz córkę Gracie.

Niebawem następuje przełom w karierze. Abrams zostaje jednym ze scenarzystów filmu Michaela Baya „Armageddon” z 1998, wyprodukowanego przez Jerry’ego Bruckheimera (producent między innymi „Piratów z Karaibów”). Film z Brucem Willisem był dużym sukcesem kasowym. W tym samym roku miał premierę także serial „Felicty”, który Abrams współtworzy wespół z Mattem Reevesem, jako producent i scenarzysta. Serial dla Warner Bros. Network miał cztery sezony. Dodatkowo skomponował też temat muzyczny otwierający serię. Był także reżyserem dwóch odcinków, to był jego debiut w tej roli.

W 2001 rusza kolejny serial „Agentka o stu twarzach”, tym razem dla ABC. Ten serial jest bardzo ważny w biografii Abramsa, gdyż tu właśnie po raz pierwszy współpracował z swoimi późniejszymi stałymi wspólnikami, w tym Bryanem Burkiem (razem założyli Bad Robot), a także scenarzystami Damonem Lindelofem, Riberto Orcim oraz Alexem Kurtzmanem. Sam był reżyserem pięciu odcinków.

W 2001 ma też premierę film „Prześladowca”, który Abrams wyprodukował i był współautorem scenariusza. Niestety, pomimo tego, że film doczekał się sequela, nie okazał się sukcesem, a już na pewno nie na miarę „Armageddonu”. Następny film do którego napisał scenariusz, nie został nawet wyprodukowany. Chodzi o piątą część „Supermana”, która miała powstać w 2002 (z Nicholasem Cagem). Dopiero kilka lat później wrócono do pomysłu kontynuacji serii w „Superman: Powrót” (2006) a potem restartu w „Człowieku ze stali” (2013).

Abrams był zatem skazany na telewizję. I tu postaje jeden z najważniejszych projektów w jego karierze – „Lost – zagubieni”. Abrams jest tu jednym z głównych twórców, ale najbardziej angażuje się w pierwszym sezonie, gdzie pisze scenariusze, a także reżyseruje pilota, przypisuje mu się także stworzenie tematu z czołówki. „Lost” ruszają w 2004 i są wyświetlani aż do 2010. Serial ten jest największym sukcesem telewizyjnym Abramsa, zyskuje rzeszę wiernych fanów. Twórcy zaś starają się nie ograniczać tylko do telewizji, tworzą nawet fałszywe strony, choćby linii Oceanic World Air, byleby wchodzić w interakcję z odbiorcami. Było to zdecydowanie coś więcej niż tylko oficjalna strona.

Sukces „Lostów” to także osobisty sukces Abramsa, staje się on bardziej rozpoznawalny i ma więcej ciekawych propozycji, z których może sobie wybierać te najlepsze i najciekawsze. Właściwie też prześcignął cały dorobek swojego ojca. J.J. rozgląda się, analizuje i w końcu wybiera. Zajął się produkcją dwóch kolejnych seriali dla ABC „Czas na Briana” oraz „Six Degrees” (oba wyświetlane w latach 2006-2007).

W końcu nadszedł czas na ponowne starcie z wielkim ekranem. W 2006 wyreżyserował film „Mission: Impossible III” z Tomem Cruisem. To oczywiście debiut reżyserski J.J. na wielkim ekranie. Film zostaje dość dobrze przyjęty, a Abramsa zaczyna się postrzegać jako filmowego czarodzieja. Nazwisko zaczyna przyciągać ludzi. Efektem jest także film „Projekt: Monster” z 2008, który Abrams wyprodukował. Jest to dzieło Matta Reevesa, z którym wcześniej J.J. współpracował, ale powszechnie podpina się je pod Abramsa.

W roku 2009 na ekrany wchodzi „Star Trek” w reżyserii J.J. Abramsa. Twórca w sposób kontrowersyjny podchodzi do uznanego kanonu, nie resetuje serii wprost, tworzy alternatywne uniwersum. Odchodzi jednak od schematów „Star Treka” bazując na kinie nowej przygody. Film staje się wielkim sukcesem i przepustką Abramsa do jeszcze większego projektu, na który wszyscy czekamy. Choć nie unika krytyki najbardziej wiernych i zachowawczych fanów serii.

Po „Star Treku” Abrams już może wybierać a także odrzucać gorące projekty, jak choćby „Mroczną wieżę”, bazującą na twórczości Kinga. W tym wypadku twórca mówił, że nie czuje się na sile zmierzyć z legendą. Za to produkuje, choćby „Dzień Dobry TV” Rogera Mitchela (2010) z Harrisonem Fordem, czy „Mission: Impossible – Ghost Protocol” Brada Birda (2011). Jest też producentem seriali – „Fringe: Na granicy światów”, „Wybrani”, „Alcatraz” czy „Revolution”.

Swoje filmy już produkuje samodzielnie i tego także wymaga od swoich zleceniodawców. W ten sposób powstaje choćby „Super 8” (2011), który współprodukował Steven Spielberg.

W tym roku na ekrany wszedł „W ciemność. Star Trek”, sequel „Star Treka”, natomiast od jesieni poprzedniego roku trwały negocjacje i naciski na Abramsa, by wyreżyserował siódmy epizod „Gwiezdnych Wojen”. Początkowo J.J. odrzucił tę ofertę, znów argumentując, że nie chce mierzyć się z legendą, ale niezłomna Kathleen Kennedy postawiła na swoim. Jeden z warunków był taki, że Bad Robot stało się producentem tego filmu, a także kolejnych.

Prywatnie Abrams dorastał na kinie nowej przygody Lucasa i Spielberga. Uznaje też „Gwiezdne wojny” (1977) za prawdopodobnie najbardziej wpływowy film swojego pokolenia. Swoją drogą, to właśnie zawsze mówił, że jest fanem „Gwiezdnych Wojen”, a nie „Star Treka”. W swoich filmach nie raz nawiązuje do sagi, ale o tym napiszemy kiedy indziej.

Obecnie Abrams mieszka wraz z rodziną w Pacific Palisades w Los Angeles. Pod koniec roku czeka go przeprowadzka do Londynu na czas zdjęć do Epizodu VII.

W ramach poznawania nowej ekipy prezentowaliśmy już sylwetki:
Kathleen Kennedy (producentka)
Bryana Burka (producent i wspólnik Abramsa)
Michaela Arndta (scenarzysta)
Simona Kinberga (konsultant i współtwórca serialu „Rebels” i twórca spin-offa)

Dodatkowo w nowej ekipie znaleźli się już weterani: Doug Chiang, Iain McCaig (artyści) oraz Lawrence Kasdan (konsultant i twórca spin-offa).
KOMENTARZE (6)

Robert Pattinson, Kristen Stewart i zbiór innych plotek

2013-07-06 22:45:50

Zaczynamy od najciekawszej. Otóż Carrie Fisher znów zaczyna sypać. Tym razem zdradziła swoje pomysły na scenariusz Epizodu VII. W sumie mogłoby to równie dobrze znaleźć się w dziale humor, ale na wszelki wypadek dajemy tutaj.

Według Carrie małżeństwo Hana Solo i księżniczki Lei nie należy do udanych, pomimo długiego stażu. Rozmawiają już ze sobą jedynie za pomocą języka wookieech i translatora. Leia regularnie uskarża się R2 na Hana używając niecenzuralnych słów. Mają dzieci, ale jedno z nich mocno przypomina Chewbaccę. Chodzą też na terapię małżeńską, którą prowadzi Yoda, który jakimś cudem się zregenerował na jakiejś planecie. Leia namawia też Chewbaccę na woskowanie. Leia często przebywa także na zakupach, więc odwiedza gigantyczne planety które są jednymi wielkimi centrami handlowymi. Alderaan znaczy centrum handlowe. Potem Leia zaczyna sypiać z robotami...

Ot cała Carrie. Fisher oczywiście żartowała, ale taki scenariusz z pewnością tłumaczyłby zawieszenie „Detours”. Poprzednio Carrie żartowała sobie o swojej tuszy i ćwiczeniach, teraz okazało się, że była to prawda. Podobno ona i Mark Hamill, choć scenariuszy nie dostali, o kontrakcie też nic jeszcze nie wiadomo, dostali pomoc z Lucasfilmu. Wynajęto im trenerów, którzy mają pomóc aktorom dojść do formy. Lucasfilm nie oszczędza, podobno budżet filmu będzie bardzo duży.

Nam nadal wydaje się, że mało się dzieje w temacie filmu. Podobne wrażenie ma prasa branżowa, którą niedawno uspokajał Alan Horn, jeden z szefów Disneya. Zapewnił, że wierzy w J.J. Abramsa, który reżyseruje i produkuje, oraz jego ekipę, która mu pomoże. Wierzą, że Lucasfilm zdąży dostarczyć film na czas.

Nie brakuje też plotek o kolejnych aktorach zainteresowanych lub zamieszanych w produkcję nowych filmów. Jeden z nich to Dominic Monaghan, bardziej znany jako Charlie z serialu „Lost: Zagubieni”, lub Merry z „Władcy Pierścieni”. Zbył on dziennikarzy, by na temat jego roli pogadali z J.J. Abramsem. Natomiast Ray Park nie ma takiego szczęścia, że może choć udawać, że gra. Za to próbuje powtórzyć manewr Samuela L. Jacksona i mówi, że jest gotów wrócić, byle go tam nakarmili. Na głodniaka pracować nie chce, ale forsy za film nie potrzebuje. Ray, który wcielił się wcześniej w Dartha Maula mógłby pojawić się w spin-offie, ale również mógłby zostać wykorzystany jako kaskader, którym jest z zawodu. Zresztą co tu dużo mówić Samuel L. Jackson też chce wrócić, o czym znów zdarza mu się wspominać.

Na koniec mamy smutną wiadomość dla fanów sagi „Zmierzch” i aktorskich talentów Roberta Pattisona i Kristen Stewart. Niestety ta dwójka ma całkiem spore grono antyfanów, a ponadto jest za bardzo kojarzona ze „Zmierzchem”. Producenci tym razem patrzą na takie sprawy bardzo dokładnie i ta dwójka nie jest brana pod uwagę w castingu. Niektórzy pewnie odetchną z ulgą.

Na oficjalne zapowiedzi czekamy na Celebration, może też będzie coś przy okazji Comic-Conu w San Diego.
KOMENTARZE (9)

Mnóstwo wieści o nowych filmach

2013-06-22 22:13:56

Po długiej fali ciszy w końcu zaczyna się coś dziać, przynajmniej medialnie, w sprawie nowych epizodów. I prawdę mówiąc, jest tego całkiem sporo.

To już jest pewne, casting się rozpoczął. Pojawiły się dwa przecieki. Uwaga, te informacje mogą już zawierać potencjalne spoilery, ale równie dobrze, mogą to być bzdury. Pierwszy przeciek nie został potwierdzony. Podobno akcja miałaby się skupiać na 17-letnich bliźniętach (chłopcu i dziewczynie), których uczyłby ich wujek Luke. Tu oczywiście chodzi o Jainę i Jacena Solo, a akcja miała by się koncentrować wokół przejścia na Ciemną Stronę Jacena, który stałby się Darthem Caedusem. Podobieństwo do „Dziedzictwa Mocy” jest tu uderzające, prawdopodobnie stamtąd pochodzą informację.

Drugi przeciek jest natomiast jeszcze ciekawszy. Pojawił się między innymi na serwisie Bleedingcool. Podobno agenci w Wielkiej Brytanii rozsyłają do aktorów i agencji castingowych zaproszenia. Szukają osób do następujących ról:

  • Starsza nastolatka, niezależna, z dobrym poczuciem humoru, zgrabna.
  • Młody, dwudziestoparoletni mężczyzna, błyskotliwy i sprytny, zgrabny, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.
  • Starszy dwudziestokilkulatek, zgrabny, przystojny i pewny siebie.
  • Siedemdziesięcioletni mężczyzna, z twardą postawą i silnymi opiniami. Nie musi wyglądać specjalnie zgrabnie.
  • Druga młoda kobieta, też starsza nastolatka, twarda, sprytna i zgrabna.
  • Czterdziestolatek, zgrabny, typ wojskowego.
  • Trzydziestoparolatek, intelektualista, nie musi być zgrabny.

Co ciekawe Lucasfilm podobno nie tylko potwierdził, że casting trwa, ale że ta lista jest prawdziwa.

Tymczasem J.J. Abrams zaczął też sypać. Według niego centralną osią akcji ma być historia miłosna. Przyznał jednak, że na razie trudno mu się wypowiadać na temat samego filmu, ponieważ są w dość wczesnym stadium planowania. Na razie może powiedzieć tylko, że chcą do niego podejść w inny sposób, i że jedyne co może dodać, że to będzie ekscytujące. W innym wywiadzie powiedział, że tworząc nowe filmy chcą uhonorować to co już powstało, ale nie zamierzają odtwarzać tego, co było do tej pory. Ta wypowiedź wywołała burzę w internecie, gdyż nawet amerykańscy fani nie do końca są przekonani, czy Abrams miał na myśli filmy, czy EU. Wszystko zależy od interpretacji kontekstu wypowiedzi, ale większość przyjęła tę wiadomość bardzo dobrze. Swoją droga sam reżyser wspominał też parę razy o silnej, głównej postaci kobiecej, co zgadza się z poprzednimi doniesieniami.

Wspomniał także o produkcji filmu, która zacznie się na początku 2014 w Londynie (informowaliśmy o tym prawie miesiąc temu). Dla Abramsa jest to wyzwanie, gdyż pod koniec roku będzie musiał się przeprowadzić do Europy. Trochę tego żałuje (ze względu na rodzinę), ale jak twierdzi te decyzje zostały podjęte zanim dołączył do projektu.

O nowych filmach wypowiedział się także George Lucas. Ponownie stwierdza, że nie ma przy nich dużo roboty, ale na razie nawet nie rozmawiał o nich z Abramsem. Także dlatego, że J.J. był zajęty „Star Trekiem”. Lucas jest za to w stałym kontakcie z Kathleen Kennedy. Twierdzi, też, że jego praca polega na tym, by być pod telefonem. Jak czegoś od niego potrzebują to mają dzwonić, jak nie, to on się nie wtrąca za bardzo. Zresztą, ma swoje sprawy na głowie a to ślub, a to nagrody Emmy. Lucas bardzo dobrze wypowiada się o Abramsie, mówi, że się znają i przyjaźnią, ale najważniejsze, że zdaniem George’a, J.J. rozumie sagę, więc jest bardzo dobrym wyborem. Lucas przestrzega jednak przed nadmiernym huraoptymizmem. Jak wyjdzie Epizod VII to będzie krytykowany i znajdzie swoich haterów. To związane jest także z tym, że „Gwiezdne Wojny” są ważną ikoną popkultury, więc to niestety część takiego zjawiska.

Z innych newsów, to Tommy Gormley prawdopodobnie będzie asystentem reżysera, a zarządzaniem produkcja zajmie się Simon Emanuel. Jeśli te informacje się potwierdzą to faktycznie będzie znaczyć, że większość produkcji odbywać się będzie w Bad Robot. Obaj wymienieni są związani z tą firmą i standardowo pracują na podobnych stanowiskach przy innych produkcjach Burka i Abramsa.

Inne ważne potwierdzenie to fakt, że w studiach Pinewood już trwają pracę nad przygotowaniem się do nowego filmu. Dodatkowo 20th Century Fox prawdopodobnie niechcący potwierdził datę premiery Epizodu VII. Miałby to być 29 maja 2015. Tydzień wcześniej Fox planował premierę „Assassin’s Creed”, ale przeniósł ją na 19 czerwca 2015, oraz zapowiedział „Dzień Niepodległości 2” na 3 lipca 2015. W przypadku zmiany daty „Assassin’s Creed” właśnie wspomniano, że chcą uniknąć konkurencji „Avengers 2” i nowych „Gwiezdnych Wojen”.

Lucasfilm natomiast zasugerował, by w mediach społecznościowych używać hashtaga #StarWarsVII jako oficjalnego, gdy pisze się o nowym filmie.

Zaczęliśmy plotami i plotami skończymy. Spin-offy powoli też zaczynają nabierać kształtów. Prawdopodobnie na razie nie powstanie spin-off o Yodzie. Niektórzy sugerują, że przez wzgląd na „The Yoda Chronicles”.

Pierwszy ze spin-offów miałby dotyczyć Hana Solo i początków jego przyjaźni z Chewbaccą. Tu w rolę Solo wcieliłby się nowy aktor. Drugi film miałby być o Bobie Fetcie i tu w zależności, gdzie by go umieszczono mógłby wrócić albo Daniel Logan albo Temura Morrison.

Natomiast wśród bzdur pojawiły się pogłoski, że w nowej trylogii mógłby wrócić Darth Vader (ewentualnie jego strój). Niektórzy, już żartując sobie z tych rewelacji, sugerowali, że najlepiej byłoby gdyby strój ten nosił Darth Maul, skoro już wrócił w „Wojnach klonów”.

Na sam koniec zaś kilka słów o potencjalnych aktorach. Anthony Daniels nadal nie miał telefonów w sprawie angażu, co go pewnie smuci. Zresztą kontraktów chyba nadal nie podpisano z nikim. Dziennikarze natomiast zapytali Toma Kane’a, czy aktor z „Wojen klonów” mógłby podkładać głos Yody w nowych filmach? Stwierdził, że chętnie, ale jeśli już w filmach by chciano wykorzystać Yodę, to chyba lepiej niech wpierw spróbują ściągnąć Franka Oza. Czyli jak zwykle nic nowego.

Temat o aktorach w nowej trylogii
Temat o Epizodzie VII
KOMENTARZE (14)

Niby lato, a Starwarsówek ostro pracuje

2013-06-17 17:06:24

Znów zaczynamy od raczej smutnej informacji, niebezpośrednio związanej z sagą. Zmarł Ray Harryhausen, twórca efektów specjalnych do takich filmów jak „Zaginiony świat” (1925), czy „King Kong” (1933) i wielu innych. Harryhausen nie pracował bezpośrednio przy „Gwiezdnych Wojnach” ale wymyślił bardzo wiele sztuczek, które wykorzystano bądź rozbudowano w późniejszych produkcjach, nie wyłączając z tego sagi.

Disney tymczasem zakończył robienie porządków w Industrial Light and Magic. John Knoll został szefem kreatywnym tej firmy, stając się właściwie drugą osobą po jej pani prezes Lynwen Brennan.

O przyszłości Hollywoodu wypowiadają się George Lucas i jego przyjaciel Steven Spielberg. Zdaniem Lucasa obecnie wytwórnie zaczynają za bardzo ścigać się w tworzeniu blockbusterów i niebawem zapomną jak robi się cokolwiek innego. Spielberg dodaje, że studia niestety skupiają się na produkcjach za 250 milionów dolarów, zamiast zrobić kilka tańszych filmów. Obaj sugerują, że choć na razie się to sprawdza i filmy te ściągają miliony, to w końcu trend się załamie. By daleko nie szukać, warto wspomnieć choćby o zeszłorocznym „Johnie Carterze”, który uchodzi za jedną z największych porażek finansowych Disneya. George twierdzi, że w przyszłości będziemy mieć mniej kin, że filmy będą powstawać głównie na potrzeby domowej dystrybucji (internet, ew. coś co zastąpi DVD/Blu-ray), natomiast kina staną się czymś bardziej ekskluzywnym, przypominającym obecnie zawody sportowe, czy teatr. Bilety zdaniem Lucasa będą kosztować od 50 do 150 USD, ale za to filmy będą grane tam dużo dłużej, zupełnie jak sztuki na Broadwayu.

Teraz już przechodzimy do newsów. Jak dobrze pamiętamy, Steven Spielberg wstrzymał prace nad „Robocalypse”, ale za to znalazł już nowy projekt, który prawdopodobnie trafi teraz na tapetę. Będzie to „American Sniper”. Główną rolę zagra Bradley Cooper, produkcją zajmie się Warner Bros, scenariusz zaś napiszą Scott McEwen i Jim DeFelice na podstawie książki Chrisa Kyle’a. Kyle był członkiem oddział SEAL i służył w Iraku jako snajper, słynący z największej ilości wyeliminowanych wrogów. Irakijczycy nazywali go Al-Shaitan (szatan). Książka i scenariusz to nie tylko zabójstwa, ale też wspomnienia Chrisa o tym jaki wpływ wojna miała na niego samego i jego bliskich.

Co potem będzie robił Spielberg, na razie nie wiadomo. Znalazł już inną książkę – „Thank You For your Service” Davida Finkela do której prawa zakupiło już DreamWorks. Scenariusz prawdopodobnie napisze Jason Dean Hall, w projekt ma być zaangażowany Daniel Day-Lewis. Nie wiadomo jednak czy Steven stanie za kamerą, czy jedynie wyprodukuje ten film. Swoją drogą historia będzie dość podobna do „American Sniper”, bo opowiada o życiowych zmaganiach amerykańskich żołnierzy wracających z Afganistanu i Iraku.

Za to oficjalnie poinformowano, że „Jurassic Park 4”, produkowany przez Spielberga, nie ukaże się w 2014. Nie podano nowej daty premiery, coś przebąkiwano o 2015, ale stwierdzono jedynie, że na przygotowanie filmu potrzeba więcej czasu. Reżyseruje Colin Trevorrow, a jedyne co wiemy na pewno to fakt, że bohaterowie wrócą na wyspę Nublar.

J.J. Abrams roboty ma mnóstwo, ale wciąż szuka nowych scenariuszy, w tej materii ewidentnie idzie śladami Spielberga. Tym razem Jeffrey Jacob i jego studio Bad Robot (czyli pewnie dodatkowo też Bryan Burk) kupili prawa do scenariusza „The Stops Along the Way” napisanego przez Roda Serlinga. Ciekawostką jest fakt, że scenariusz ten był jednym z ostatnich dzieł Serlinga, który zmarł 38 lat temu. Sam autor twierdził, że to wyjątkowy tekst. Wszystko wskazuje na to, że dzieło to zostanie przerobione na limitowany serial we współpracy z Warner Bros.

Natomiast wiele wskazuje na to, że J.J. Abrams może nie wrócić na fotel reżysera „Star Treka” i to nie tylko ze względu na „Gwiezdne Wojny”. „W ciemność. Star Trek” choć zarobił już w Stanach ponad 200 milionów USD (kosztował 190 milionów, poza USA też już niedługo przekroczy 200 milionów przychodu) miał otwarcie niższe niż spodziewali się decydenci. Na razie nie podjęto decyzji o sequelu, ale już pojawia się giełda nazwisk. Wśród nich jest Joe Cornish, scenarzysta „Przygód Tin Tina”. Twórcy zaś mówią otwarcie o tym, że trzeci film mógłby skoncentrować się na konflikcie z Klingonami.

Jedną z gwiazd nowego „Star Treka” jest Benedict Cumberbatch, który zagra główną rolę w filmie „The Imitation Game”. Partnerować mu będzie Keira Knightley, świeżo upieczona mężatka. Reżyseruje Morten Tyldum, scenariusz napisze Graham Moore na podstawie książki „Alan Turning: The Enigma” autorstwa Andrew Hodgesa. Film będzie opowiadał o życiu wybitnego angielskiego matematyka i kryptologa Alana Turninga, który był homoseksualistą. Poddawano go różnym terapiom, ale ostatecznie w 1954 naukowiec odebrał sobie życie.

Keira lubi jednak różny repertuar i poza poważniejszym filmem negocjuje też rolę do czegoś lżejszego – czarnej komedii „Laggies”. Będzie to opowieść o młodej kobiecie, która otrzymawszy propozycję małżeństwa udaje, że wyjeżdża w podróż biznesową, a naprawdę spędza czas ze swoją siostrą. Reżyseruje Lynn Shelton, występują Sam Rockwell i Chloe Moretz. Knightley zastąpiłaby Anne Hathaway, która zrezygnowała z projektu ze względu na występ w „Interstellar” Christophera Nolana.

Wciąż dobrą passę ma Joel Edgerton. Ma zagrać w „The Double Hour”, będącego remakiem włoskiej „Podwójnej godziny” z 2009. Film reżyseruje Joshua Marston, a wujkowi Owenowi partnerować ma Michelle Williams. Oryginał opowiadał o pokojówce i policjancie, którzy spotykają się na zaaranżowanych spotkaniach dla samotnych i coś między nimi zaiskrzyło. Organizują wspólny wyjazd, ale romantyzm szybko się kończy, gdy muszą walczyć z bandytami.

Po „Wielkim Gatsbym” Edgerton dalej trzyma rękę na pulsie jeśli chodzi o poważniejszy repertuar. Wystąpi w „Black Mass”, biografii słynnego przestępcy Whiteya Bulgera (w tej roli Johnny Depp). Edgerton zagrałby agenta FBI, Johna Connolly’ego, który w dzieciństwie przyjaźnił się z Bulgerem. Reżyseruje Barry Levinson, scenariusz napisał Mark Mallouk na podstawie książki „Black Mass: The True Story of Unholy Alliance Between the FBI and the Irish Mob” Dicka Lehra i Geralda O’Neilla. Biografia Bulgera była luźną inspiracją “Infiltracji” z Jackiem Nicholsonem.

Skoro już przy Edgertonie jesteśmy, to jest jeszcze jeden film z jego udziałem, o którym pisaliśmy już parę razy. „Jane Got a Gun”, czyli western z którego zrejterowała reżyserka i część obsady. Otóż jest nowy odtwórca czarnego charakteru a jest nim... Ewan McGregor. Dodatkowo przypominamy, że główną rolę gra Natalie Portman. Reżyseruje Gavin O’Connor, może teraz to w końcu powstanie.

Tymczasem Natalie Portman zagra rolę Lady Makbet w nowej wersji „Makbeta”. Partnerować jej będzie Michael Fassbender (dał dyla z „Jane Got a Gun”), reżyseruje Justin Kurzel. W dodatku w tej wersji mają być zachowane oryginalne dialogi Williama Szekspira, szykuje się dość mocno klasyczna ekranizacja.

Liam Neeson prawdopodobnie nie wróci już na Olimp. Poinformował o tym niedawno Sam Worthington, który przyznał wprost, że nie ma co liczyć na powstanie trzeciej części „Starcia tytanów”. Filmy miały złe recenzje, a w dodatku słabo się zwróciły. Studio nie jest zainteresowane kontynuacją.

Samuel L. Jackson natomiast wystąpi w filmie „Barely Lethal”, który opowie historię nastoletniej płatnej zabójczyni, cieszącej się międzynarodową renomą. Szesnastolatce jednak nudzi się takie życie, pozoruje własną śmierć i zapisuje się do zwykłej szkoły. W głównej roli zagra Hailee Steinfeld („Prawdziwe męstwo”). SLJ zagra jej mentora. Co ciekawe reżyserem ma być Kyle Newman, znany fan „Gwiezdnych Wojen” i twórca „Fanboys”.

Rick McCallum, zaczyna wracać do życia po odejściu z Lucasfilmu. Niedawno zakupił prawa do przeniesienia na duży ekran krótkometrażowego SF „R’ha”. Oryginalny „R’ha” stał się w tym roku przebojem Internetu. Reżyserią zajmie się autor oryginału – Kaleb Lechowski. Oryginał można obejrzeć choćby na YouTubie:



„Blade Runner 2” cały czas jest w przygotowaniu. Michael Green prowadzi rozmowy w sprawie rozwinięcia i poprawienia scenariusza pierwotnie napisanego przez Hamptona Fanchera. Wciąż jednak nie jest jasne, czy Harrison Ford powróci w roli Ricka Deckarda. Reżyseruje Ridley Scott, przewidywana data premiery to 2014.

Za to mamy wysyp zwiastunów związanych z Fordem. Chodzi o filmy „Paranoja” oraz „Gra Endera”.





„Paranoia” pojawi się w naszych kinach pod koniec sierpnia, „Gra Endera” zaś w listopadzie.

Na koniec jeszcze mała ciekawostka. Al Pacino wypowiedział się niedawno o sadze, ale o dziwo nic nie wspominał o graniu w Epizodzie VII. Raczej wspominał Epizod IV, otóż podobno oferowano mu rolę Hana Solo, ale ostatecznie jej nie wziął. I to nie dlatego, że była ona radykalnie inna od wizerunku, który sobie wypracował choćby „Ojcem chrzestnym”. Stwierdził niedawno:
- Miałem wziąć tę rolę, ale nie zrozumiałem scenariusza.
Cóż Harrison Ford powinien się jedynie cieszyć.
KOMENTARZE (5)

Zmowa milczenia w sprawie E7

2013-06-08 21:01:00

Znów niewiele się dzieje, żeby nie napisać nic, w sprawie nowych filmów. Pojawiło się jedynie kilka ploteczek.

Cały czas nie ma kontraktów dla Marka Hamilla, Harrisona Forda i Carrie Fisher. Cała trójka się ze sobą komunikuje i sprawdzają, czy ktoś już z nich coś podpisał. Na razie jednak do niczego nie doszło. Nawet aktorzy zaczynają się niecierpliwić, cóż ten scenarzysta tam napisał? Carrie przyznała, że dobrze by było ich zebrać na jakiejś imprezie typu Comic-Con i tam załatwić sprawę z wielką pompą.

Dalej trwają dyskusję nad potencjalnymi lokacjami. Tym razem padło na Irlandię, dokładniej na Burren. To malowniczy płaskowyż w północno-zachodniej części wyspy. Za Irlandią przemawiają dwie rzeczy. Pierwsza to dobre (niskie) opodatkowanie dla filmowców, druga to fakt, że żona Abramsa pochodzi właśnie z Irlandii, czyli ma kto lobbować. Z tym, że tę lokację przeglądało właśnie Bad Robot, więc niekoniecznie muszą być tu kręcone „Gwiezdne Wojny”.

Leonard Nimoy, czyli legendarny filmowy Spock ze „Star Treka” w jednym z ostatnich wywiadów został zapytany, co by zrobił, gdyby J.J. Abrams zaproponował mu rolę w nowych „Gwiezdnych Wojnach”. Odpowiedział spokojnie, że to byłoby ciekawe i zabawne. Szkoda, że nie fascynujące. Natomiast kompan Nimoya z pokładu Enterprise czyli William Shatner (Kirk) sam się wypowiedział o „Gwiezdnych Wojnach”, że mógłby tam zagrać bękarta księżniczki Leii i Jabby. Oczywiście wypowiedź była jak zwykle prześmiewcza. Kolejną samozwańczą kandydatką do roli w sadze jest brytyjska piosenkarka Florence Welch. Ta chciałaby zagrać główną rolę żeńską. Obecnie dziennikarze dość często sami zachęcają aktorów do podobnych spekulacji, choćby w niedawnym wywiadzie zapytano o to Daniela Radclifffe’a, czyli Harry’ego Pottera. Oczywiście był na tak. Jedynie na nie jest ostatnio Joss Whedon (reżyser „Avengers”), który stwierdził, że woli oglądać filmy Abramsa, niż robić je samemu do tego stopnia, że żartował sobie iż mógłby oddać „Avengersów” Abramsowi.
KOMENTARZE (10)

„W ciemność. Star Trek”

2013-06-03 18:00:52

Najbardziej gwiezdno-wojenna pozycja tego roku zawitała do naszych kin. I nie chodzi o to, że „W ciemność. Star Trek” to space opera i kino nowej przygody, a o twórców. W tej produkcji nagromadziło się trochę osób ze Starwarsówka, a będzie ich jeszcze więcej, bo część z nich dołączy do wesołej ekipy nowych filmów. Duża w tym zasługa ILMu i Skywalker Sound, nic dziwnego, że w najbardziej rozpoznawalni są dźwiękowcy: David Acord („Zemsta Sithów”, „Wojny Klonów”), Andy Nelson („Zemsta Sithów”) i Matthew Wood (prequele, „Wojny Klonów”, także jako Grievous) oraz Ben Burtt. Nadzorującym efekty jest Roger Guyett z ILM. Film jest wyprodukowały firmy Bad Robot i Paramount, producentami zaś są Bryan Burk i J.J. Abrams, czyli producenci Epizodu 7. Dla przypomnienia reżyserią obu filmów zajmuje się także J.J. Abrams. Dodatkowo w „Star Treka” byli zaangażowani: Maryann Brandon i Mary Jo Markey (montażystki) oraz Michael Kaplan (kostiumolog); cała trójka według niepotwierdzonych doniesień ma pracować przy „Gwiezdnych Wojnach”.

„W ciemność. Star Trek” to sequel poprzedniej odsłony cyklu, dziejący się w alternatywnym uniwersum.

Kiedy załoga Enterprise zostaje wezwana do domu okazuje się, że niepowstrzymana siła terroru pochodząca z ich własnej organizacji zdetonowała flotę, pozostawiając świat w kryzysie.

W rolach głównych wystąpili: Chris Pine, Zachary Quinto, Zoe Saldana, Karl Urban, Simon Pegg oraz Benedict Cumberbatch.



Temat na forum
KOMENTARZE (14)
Loading..