TWÓJ KOKPIT
0

J. J. Abrams :: Newsy

NEWSY (556) TEKSTY (7)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

John Williams powraca do SW E7?

2013-05-25 20:43:00 Zap2It

Serwis Zap2It miał okazje porozmawiać z kompozytorem muzyki do Gwiezdnej Sagi - Johnem Williamsem. Wywiad dotyczył w dużej mierze nowego filmu o Supermanie, o tytule "Man of Steel", którego premiera już 21 czerwca w Polsce. Williams stworzył kultową muzykę do Supermana z 1978 roku, a jego nieśmiertelny temat przewodni pozostanie na zawsze w pamięci wszystkich fanów filmów komiksowych i muzyki filmowej.

Dodatkowo Maestro wypowiedział się na temat Star Wars Episode VII, którego premiera zaplanowana została na 2015 rok. Choć oficjalnie umowa między kompozytorem a Disney`em nie została jeszcze zawarta, to Williams potwierdza, że odbyły się już rozmowy w sprawie jego powrotu na stanowisko kompozytora muzyki do nowej części Gwiezdnych Wojen: "Oczywiście, już o tym rozmawialiśmy, cieszę się aby to zrobić i jestem już gotowy. J.J. Abrams, który będzie reżyserem, wydaje się być podekscytowany tym pomysłem. Muszę przyznać, że J.J. jest znacznie młodszy ode mnie, jednak będę starał się za nim nadążać jak tylko będę mógł!. " Kompozytor potem wyraził swoje zainteresowanie obejrzeniem nowego podejścia do legendarnej franczyzy. "Dostajemy teraz wiele korzyści, za pomocą symulacji komputerowych oraz prac technicznych, które nie były jeszcze możliwe 20 czy 25 lat temu. Nie wiem jak wielki wkład pracy do nowego filmu będzie miał George - podejrzewam, że będzie obecny w pewnym stopniu - ale mogę sobie jedynie wyobrazić jaki musi być teraz podekscytowany tym, że ma takiego reżysera jak J.J., który ma dostępne wszystkie te narzędzia aby stworzyć film przygodowy w jeszcze bardziej zaawansowanej technologii. Nie mogę się doczekać aby zobaczyć co dzięki temu powstanie".


Jak na razie brak oficjalnych informacji ze strony Disney`a czy Lucasfilmu. Oficjalna strona StarWars również milczy. Jak widać z powyższego wywiadu, John Williams się wygadał. Możemy być teraz praktycznie pewni, że będzie kontynuuował swoją długoletnią przygodę z Gwiezdnymi Wojnami.
KOMENTARZE (9)

Henryk VIII Dracula w E7 i inne ploty

2013-05-23 22:09:37

Ten tydzień okazał się wyjątkowo bogaty jeśli chodzi o plotki o nowych filmach. Zaczniemy jednak od pół oficjalnych doniesień. Michael Kaplan, kostiumolog współpracujący z Abramsem i Burkiem w jednym z wywiadów przyznał, iż niedawno poinformowano go, że będzie robił kostiumy do Epizodu VII. Na razie nic nie wspominał o kontrakcie, ale być może duża część pre- i postprodukcji będzie robiona w Bad Robot, więc może nie musi mieć specjalnego kontraktu na „Gwiezdne Wojny”.
Kaplan debiutował na wielkim ekranie filmem „Łowca androidów” Ridleya Scotta, za który dostał nagrodę BAFTA, oczywiście za najlepsze kostiumy. Najważniejsze filmy przy których pracował to „Siedem”, „Podziemny krąg”, „Star Trek”, „Armageddon”, „Pearl Harbour” czy „Miami Vice”.

W podobnym duchu wypowiada się coraz częściej Mark Hamill, stwierdza jedynie, że cokolwiek to będzie, to on jest w to zaangażowany od bardzo dawna. Nie wspomina o kontrakcie, ale wszystkie jego wypowiedzi cechuje pewność. Przyznał też, że wie, iż Carrie Fisher także wróci. Nie był w stanie potwierdzić powrotu Harrisona Forda, ale jak sam stwierdził, przypuszcza, że tak się stanie. Natomiast żadnych szczegółów nie znał lub nie zdradził. Carrie Fisher natomiast znów żartowała sobie o nowej trylogii, ale tym razem w kontekście swojej obecnej tuszy. Aktorka stwierdziła, że zatrudniła sobie specjalistów, którzy mają ją doprowadzić do formy. Czyżby ćwiczyła przed powrotem do metalowego bikini?

Ostatnia pół oficjalna wiadomość dotyczy Johna Williamsa. Wyliczono, że jeśli faktycznie Williams wróci i napisze muzykę do kolejnych trzech filmów, pobije kolejny rekord. Tym razem zilustrowania muzycznego całej sagi, rozpiętej na ponad 40 lat. Takiego dokonania mu życzymy. Sam kompozytor zaś wypowiada się tak, jakby kontrakt leżał już na jego biurku.

Serwis Latino Review, który się wsławił tym, że jako pierwsi wskazali na J.J. Abramsa jako reżysera, znowu szokuje. Tym razem twierdzą, że Jonathan Rhys Meyers negocjuje rolę w „Gwiezdnych Wojnach”. Na razie szczegółów nie zdradzono. Meyers jest znany przede wszystkim z roli Henryka VIII z serialu „Dynastia Tudorów”, ale wystąpił też w „Mission: Impossible III”, „Aleksandrze” czy „Tytusie Andronikusie”, ostatnio zaś gra Draculę w serialu „Dracula”.

Jonathan Rhys Meyers

Damon Lindelof

Josh Holloway
Inna plotka donosi, że w przyszłe „Gwiezdne Wojny” (ale nie Epizod VII), ma być zaangażowany Damon Lindelof. Scenarzysta i producent ten wiele razy współpracował z Abramsem, uchodzi za jednego z najzdolniejszych twórców w Hollywood, acz ma też coraz większą grupę zagorzałych przeciwników. Może się poszczycić takimi filmami jak „Kowboje i obcy”, „Prometeusz”, „Star Trek” no i serialem „Zagubieni”.

Pozostając niejako w temacie plotek wokół Abramsowych, pojawiła się jeszcze jedna. Tym razem bardziej związana ze spin-offami. Jak wiemy Simon Kinberg będzie też jednym z głównych twórców serialu „Rebels”, więc jest duża szansa, że serial ten będzie powiązany ze spin-offem Kinberga. Skoro tak, to może być to spin-off o młodym Hanie Solo i już jak na zawołanie znalazł się chętny. To Josh Holloway najbardziej znany jako Sawyer z „Zagubionych”. Oczywiście przypominamy, że tym razem tylko aktor chce, na razie jeszcze media nawet nie spekulują na ten temat.

Wszystko wskazuje na to, że dopiero jesienią zaczną pojawiać się większe szczegóły dotyczące nowej trylogii, ale w związku z tym, że Kathleen Kennedy będzie obecna na Celebration Europe II, zapewne tam zostaną podane jakiejś oficjalne wieści. Miejmy nadzieję, że przed lipcem coś nam jeszcze wyjawią.
KOMENTARZE (11)

Epizod VII: Plotki i nie tylko

2013-05-18 20:57:23

Zaczniemy od informacji pół-oficjalnej, wciąż jeszcze nie potwierdzonej, ale pochodzącej z ust producenta nowego filmu – Bryana Burka. Otóż zdjęcia powinny ruszyć na początku 2014 i faktycznie trwają poszukiwania lokacji. Ostateczne decyzje zostaną podjęte, gdy ukończony będzie scenariusz.

Tymczasem kompan Burka, czyli J.J. Abrams obecnie bryluje w mediach promując „Star Trek”, ale jednocześnie coraz śmielej sobie poczyna z „Gwiezdnymi Wojnami”. W końcu ma na nie czas. W różnych wywiadach wciąż jest mało konkretów, ale czasem Abramsowi coś się wymsknie. Między innymi to, że Epizod VII to wielka odpowiedzialność, bo od niego będzie zależeć przyszłość spin-offów i kolejnych filmów. Nie jest to tylko czcze gadanie, bo okazało się, że w umowie między Lucasfilmem, Disneyem a Bad Robots znalazło się kilka zapisów, które rozmywają trochę prawa autorskie. Bad Robot nie tylko będzie miało swoje udziały w zabawkach, ale też w parkach rozrywki, serialach telewizyjnych czy innych filmach.

Ostatnio potwierdzono, że siódmy epizod będzie kręcony w Wielkiej Brytanii, więc znów zaczynają się plotki i spekulacje. Tym razem dotyczą one studia Pinewood. Podobno Disney podpisał z tym studiem umowę na 5 lat. Dodatkowo samo studio rozrasta się i intensywnie rozbudowuje. Może faktycznie chodzi o „Gwiezdne Wojny”, z pewnością coś jest na rzeczy.

Skoro już jesteśmy przy plotkach, to niektórzy pewnie pamiętają spekulacje związane z Bradem Birdem i 1952. Dziś już wiemy jak to mniej więcej wyglądało. Owszem Bird dyskutował z Kathleen Kennedy na temat reżyserii siódmego epizodu, ale miał też już kontrakt z Disneyem na „1952” (obecny tytuł to „Tomorrowland”). Bird nie chciał zrezygnować z projektu, więc wypadł z listy. Plotki się natomiast rozniosły.

Na koniec kolejny aktor do kolekcji. Kenny Baker, na razie nie był oficjalnie brany pod uwagę, nikt z nim też nie rozmawiał. Ale jak sam twierdzi jest gotowy by powrócić do roli R2-D2 i czeka na telefon. W jego przypadku może być ciężko, gdyż już w „Zemście Sithów” R2-D2 praktycznie wszędzie był modelem lub został wygenerowany komputerowo. Sceny z Bakerem nagrano tylko po to, by nawiązać do tradycji.
KOMENTARZE (8)

Bez oficjalnej zapowiedzi 4 maja

2013-05-06 17:30:30

Większość fanów liczyła, że 4 maja Lucasfilm/Disney zapowiedzą coś w sprawie nowych filmów, niestety obyło się bez tego. Jednak z różnych plotek pozbierało się kilka ciekawych informacji.

Po pierwsze lokacje, ten temat wraca. Wpierw Kathleen Kennedy wspomniała, że lokacje będą prawdziwe, że film nie będzie w całości kręcony w studiu i że produkcja nie będzie jakoś specjalnie ukrywana przed fanami. Producentka zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo fani są zaciekawieni procesem i jak łatwo wszystko przedostaje się do Internetu, zwłaszcza gdy kręcą w plenerze. Kathleen wychodzi z założenia, że nie ma sensu kruszyć kopii, lepiej zmienić definicję i uznać, że fani są bardzo ważni. Przynajmniej możemy liczyć na świeże spoilery.

Teraz pojawiają się pierwsze plotkowe konkrety odnośnie lokacji. Pierwszy z nich podała brytyjska „The Sun”. Podobno w grę wchodzi wyspa Skye oraz Highlands, obie w Szkocji. Niedawno w tamtych rejonach był kręcony najnowszy Bond – „Skyfall”, więc mielibyśmy kolejną współdzieloną lokację. Druga informacja pochodzi z Islandii. Podobno tam już dotarli spece od wyszukiwania lokacji z Lucasfilmu. Sam Abrams rzekomo jest zainteresowany Islandią, próbował tu kręcić „Star Treka”, ale nie wyszło. Skończyło się na tym, że „Star Trek 2” ma jedynie tła nakręcone na Islandii.

To nie koniec anglocentrycznych plotek. Otóż podobno po tych wszystkich cięciach w Lucasfilmie i w szczególności w ILM, zaczną na nowo zatrudniać ludzi. ILM podobno ma otworzyć swoją nową filię w Wielkiej Brytanii, dedykowaną do produkcji nowych filmów. Może to potwierdzać informacje, że filmy będą kręcone właśnie tam.

Druga ważna wiadomość to kompozytor. Ostatnio Michael Giacchino, nadworny kompozytor Abramsa stwierdził, że widziałby w tej roli Johna Williamsa, teraz potwierdza to sam J.J. Abrams. Powiedział wręcz, że wierzy w to, że John Williams powróci do „Gwiezdnych Wojen”. Nie jest to oficjalna zapowiedź, ale na razie chyba nic lepszego nie dostaniemy.
KOMENTARZE (9)

Epizod VII kolejne doniesienia

2013-04-20 21:55:30

W tym tygodniu Disney ponownie poinformował świat o swoich planach premier „Gwiezdnych Wojen” co rok, jednak wciąż nie podano oficjalnego potwierdzenia, a co ważniejsze nie zarezerwowano daty! Głównie dlatego, że wciąż Epizod VII pozostaje bardziej w planach niż w produkcji, więc lato 2015 jest niestety jeszcze powtarzaną mantrą a nie faktem. W przypadku innych filmów Disneya potwierdzono nie tylko rok 2015, ale konkretne daty – jak „Piraci z Karaibów 5” (15 lipca 2015) czy „Avengers 2” (1 maja 2015). Dla Epizodu VII wciąż takowej nie znamy. Wyznaczenie daty w Hollywood jest o tyle istotne, że wytwórnie, choć konkurują ze sobą starają się unikać bezpośredniej konfrontacji największych hitów, gdyż zdecydowanie odbija się to negatywnie na zyskach. Zresztą do czasu, gdy J.J. Abrams nie dostanie do ręki scenariusza, wciąż nawet niewiele wiadomo o kierunku, w którym pójdzie nowa trylogia. Reżyser w jednym z najnowszych wywiadów porównywał trochę pracę nad „Star Trekiem” i nowych „Gwiezdnych Wojen”. Wspomniał, że w przypadku sagi jest mu o tyle łatwiej, że nie dość, że jest jej fanem, to będzie miał jeszcze George’a Lucasa do pomocy. Natomiast nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, co chce osiągnąć nowymi filmami. Powiedział, że dużo będzie zależeć od scenariusza, który dostanie. Nie chciał też komentować powrotów klasycznych postaci, ani wypowiadać się na temat innych filmów sagi, zwłaszcza prequeli.

Tymczasem nadworny kompozytor Abramsa, Michael Giacchino wypowiedział się w końcu na temat sequeli. O dziwo nie pcha się do nich, co więcej wskazuje na Johna Williamsa. Twierdzi, że Williams był dla niego przez wszystkie lata wspaniałym nauczycielem, a jego twórczość jest dla niego wielką inspiracją. Dlatego chciałby usłyszeć w „Gwiezdnych Wojnach” ponownie Johna Williamsa.

Nowe filmy już budzą wielkie emocje, nic dziwnego, że pojawiają się dość dziwne ploty, skoro Lucasfilm milczy. Jedna z nich mówi, że głównym szwarccharakterem miałby być... Luke Skywalker. Ale na szczęście jest to tylko i wyłącznie dywagacja dziennikarska. Natomiast skoro już przy emocjach jesteśmy, to może warto sobie zobaczyć filmik z Harrisonem Fordem, fragment programu Jimmy’ego Kimmela. Chyba dość dobrze obrazuje oczekiwania wielu osób wobec sequeli, a przy tym jest zabawny.


KOMENTARZE (21)

Nowe filmy co rok

2013-04-18 14:57:37 Variety.com

Wczoraj na CinemaConie, Alan Horn, szef Disney Studios, ogłosił ważną informację dotyczącą przyszłości gwiezdnowojennych filmów.



Otóż Disney zamierza wypuszczać do kin nowe filmy co roku latem poczynając od 2015 (wtedy swoją premierę ma mieć Epizod VII). W 2016 miałby się ukazać pierwszy spin-off, rok później Epizod VIII i potem analogicznie drugi spin-off, Epizod IX i trzeci spin-off.
Spin-offy mają opowiadać o poszczególnych bohaterach, ale Horn nie chciał wyjawić nic więcej na ich temat.
KOMENTARZE (82)

Gwiezdne Wojny: Część 7: Same ploty

2013-04-08 20:44:12

Wygląda na to, że Disney ma konkretne oczekiwania wobec Epizodu VII. I nie tylko on. Część analityków rynku twierdzi, że nowe „Gwiezdne Wojny” powinny zarobić na świecie co najmniej 2 miliardy USD. Dotychczas ta sztuka udała się jedynie dwóm filmom Jamesa Camerona – „Avatar” zrobił 2,7 miliarda USD, a „Titanic” 2,1 miliarda USD (wraz z wersją 3D). Trzeci na liście są „Avengersi” z 1,5 miliarda USD. Obecnie na liście filmowych miliarderów z „Gwiezdnych Wojen” znajduje się tylko i wyłącznie „Mroczne widmo” z prawie okrągłym miliardem USD. Wygląda na to, że Disney szybko chce odzyskać te 4 miliardy.

Tymczasem niedawno zapytano Harrisona Forda jakie ma odczucie na temat nowych filmów. Stwierdził tylko, że chyba niewiele się z nimi dzieje i na razie nie ma o czym mówić. Podobnie wyraził się J.J. Abrams, który także powiedział, że na razie sam ma więcej pytań niż odpowiedzi, więc jest za wcześnie, by opowiadać o nowej trylogii.

Pojawiła się plotka, że długie milczenie w sprawie sequeli niebawem się skończy. Lub też, co bardziej prawdopodobne, dostaniemy kolejną zapowiedź, a potem nastąpi kolejna cisza. Ta zapowiedź miałaby mieć miejsce 4 maja 2013 (w związku z nieoficjalnym dniem „Gwiezdnych Wojen”).

Wśród luźnych plotek warto wspomnieć o zapewnieniu, że przy premierze nowego filmu pojawia się nowe gry komputerowe. Pewnie licencjonowane, LucasArts raczej by się nie wyrobiło. Wspomniano też o spin-offach, tu podobno one wcale nie będą musiały koncentrować się na znanych postaciach - jak Han Solo, czy Boba Fett, ale na jakiś bohaterach bardziej z tła. No i spin-offy będą mogły być osadzone nawet przed Epizodem I. Kto wie, może faktycznie rozważają temat spin-offa w Starej Republice?

Wśród aktorów, którzy chcieliby zagrać w nowej trylogii pojawił się kolejny. Sam Witwer, czyli przede wszystkim Starkiller z „The Force Unleashed”, ale też Darth Maul i Syn z „The Clone Wars”. Z bardziej typowego aktorskiego dorobku niektórzy mogą go kojarzyć z pierwszych odcinków serialu „Battlestar Galactica”. Warto też wspomnieć o Diane Kruger, która ostatnio także opowiadała jaką jest wielką fanką sagi.

Tymczasem nowe „Gwiezdne Wojny” pojawiły się także w tematach żartów prima-aprilisowych. TOR.Com cytowało Michaela Arndta, który jakoby twierdził, że nowe filmy nie będą zbyt zgodne z poprzednimi. Natomiast Peter Jackson, prezentując nowy film reklamujący „Hobbita” przypadkiem dał złapać kamerze scenariusz Epizodu VIII.



Pewnie chciałby być reżyserem, ale pamiętajmy, że J.J. Abrams ma obecnie opcję na co najmniej dwa kolejne filmy.
KOMENTARZE (11)

Co się kręci?

2013-03-12 17:16:27

Zaczniemy od smutnej wiadomości. W wieku 69 lat zmarł Petro Vlahos, człowiek, który nie był związany z „Gwiezdnymi Wojnami”, ale bez niego trudno je sobie wyobrazić. To twórca techniki blue screen.

Liam Neeson zagra w firmie dla wytwórni Warner Bros. – „Run All Night”. Scenariusz Brada Ingelsby’ego opowiada historię płatnego mordercy (Neeson), który musi chronić rodzinę swego syna przed mafią. W roli syna wystąpi Joel Kinnaman.
Dodatkowo Neeson wystąpi w „A Million Ways to Die in the West”, komedio-westernie Setha MacFarlane’a („Family Guy”, „Star Wars: Detours”, „Ted”). Akcja będzie się dziać w XIX wieku, a głównym bohaterem będzie tchórzliwy farmer (MacFarlane), który daje dyla podczas pojedynku, przez co opuszcza go dziewczyna (Amanda Seyfried). Potem farmer poznaję żonę sławnego przestępcy, która uczy go strzelać, w tej roli Charlize Theron. Początkowo farmer ma zamiar odzyskać swoją dziewczynę, ale zakochuje się w swojej nauczyciele, co powoduje, że do akcji wkroczy jej mąż (Neeson).
Neeson cały czas jest mocno zapracowany, będzie bawił się także w dubbing w animacji „The Nut Job”. Użyczy tam głosu czarnemu charakterowi – szopowi.

Harrison Ford znów będzie grał prezentera telewizyjnego. Tym razem w filmie „Anchorman: The Legend Continues”. Będzie to sequel komedii „Legenda telewizji”. Wcześniej Ford grał prezentera w filmie „Dzień dobry TV”. Premiera nowego filmu zapowiadana jest na 20 grudnia.

Zajęty też jest Steven Spielberg. Po pierwsze w tym roku stanie na czele jury festiwalu w Cannes (15-26 maja). Po drugie zawiesił swój projekt „Robokalipsy”. Po trzecie Kathleen Kenedy zrezygnowała z produkowania „Parku Jurajskiego IV”, więc więcej pracy spadnie na Stevena. Premiera została ustalona na 13 czerwca 2014, film na pewno powstanie w technice 3D. Wcześniej wróci na ekrany pierwszy film cyklu, nowy plakat poniżej. Po czwarte zastanawia się nad filmem o Mojżeszu dla Warnera. „Gods and Kings” prawdopodobnie zostanie wyprodukowany przez Stevena, acz nie wiadomo czy ten go także wyreżyseruje. Po piąte będzie też produkować miniserial o życiu Napoleona Bonaparte. Ten serial powstanie w oparciu o notatki Stanleya Kubricka. Stanley ostatecznie nie zrealizował projektu, wiele ze swoich pomysłów przeniósł do filmu „Barry Lyndon”, którego akcja rozgrywa się 15 lat przed wojnami napoleońskimi. Notatki jednak są na tyle bogate, że Steven nie chce tego odpuścić. Po szóste Spielberg ma pomysł na kolejny serial. Razem z Tomem Hanksem chcą znów opowiedzieć o II Wojnie Światowej („Kompania braci”, „Pacyfik”). Nowy serial ma opowiadać o pilotach amerykańskich bombowców, którzy bombardują Niemcy. Będzie on zatytuowany „Masters of the Air”.



David Fincher („Powrót Jedi”) chce wyreżyserować film na podstawie książki „Gone Girl” Gillian Flynn. Fabuła opowiada o kobiecie, która znika w piątą rocznicę swojego ślubu. Wszystko wskazuje na to, że zabił ją mąż.
To nie wszystko jeśli chodzi o Finchera. Ten zajmie się także adaptacją prozy Juliusza Verne’a – „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi”. Film będzie prawdopodobnie największą i najdroższą produkcją w historii Australii. Sama ulga podatkowa ma wynosić 20 milionów USD. Mówi się, że w jednej z głównych ról wystąpi Brad Pitt.

Wielkimi krokami zbliża się najnowszy film J.J. Abramsa, czyli „Star Trek Into Darkness”. Niedawno pojawił się drugi zwiastun. Film będziemy mogli obejrzeć już w maju.



Na koniec jeszcze mała informacja dla fanów Kevina Smitha. Zaczął on pisać scenariusz do filmu „Clerks III”.
KOMENTARZE (6)

Kolejne ploty o nowych filmach

2013-03-02 20:24:09

Ten tydzień upłynął nam trochę spokojniej niż poprzedni, plotek było mniej, ale to nie znaczy, że się nie pojawiają. Najpierw zaczniemy od aktorów, związanych z filmami J.J. Abramsa. Pierwszy z nich to Simon Pegg, który kiedyś coś sobie żartował na temat nowych filmów, podobno miał dostać rolę. Zaczęły się nawet spekulacje, że mógłby to być Jar Jar nowej trylogii, Pegg jak wiadomo raczej jest znany z komediowych ról. Sam aktor jednak uciął te spekulacje, twierdząc, że nic mu nie zaproponowano. Tymczasem Zoe Saldana, Uhura w „Star Treku” Abramsa, mająca na swoim koncie także „Piratów z Karaibów” oraz „Avatara”, powiedziała, że chciałaby zagrać w nowych filmach i w dodatku nie zamierza czekać, aż ktoś się do niej zwróci, a zadzwoni do Lucasfilmu sama. Dodała także, że chciałaby być jakąś seksowną księżniczką z innej planety.

Chcą także wracać kolejni aktorzy bardziej doświadczeni sagą. James Earl Jones potwierdził, że chciałby wrócić jako głos Dartha Vadera. Nie mówił precyzyjnie czy chodzi mu o sequele, czy spin-offy. Dodał tylko, że chciałby aby wrócił także David Prowse, acz prawdopodobnie ze względu na stan zdrowia aktora raczej nie będzie to możliwe.

Spin-off o Bobie Fetcie wydaje się być interesujący dla innego aktora. Temuera Morrison, czyli Jango Fett, chętnie wcieliłby się w tę rolę. Ciekawe co na to Daniel Logan, który miał chrapkę na rolę Fetta w serialu?

Billy Dee Williams ma prawdopodobnie przebłyski świadomości w przerwach od odurzania się przeróżnymi środkami. Nie dość, że potwierdził, iż chciałby wrócić, podobnie jak wielu innych, to zaczął nawet wertować EU. Uradowany aktor z pewnością odetchnął z ulgą stwierdzając, że choć o przygodach Landa napisano całkiem sporo, to na szczęście go nie uśmiercono. Williams ma tę przewagę, że pracuje przy „Detours”, więc łatwiej jest mu naciskać na szefostwo Lucasfilmu.

Wróćmy jednak do tematu spin-offów. Drew Karpyshyn zdementował ostatnie pogłoski, jakoby byłby zamieszany w pisanie scenariusza do filmu opartego o grze „Knights of the Old Republic”.

Pojawiły się pogłoski, że Alfonso Cuarón („Harry Potter i więzień Akzabanu”, „Ludzkie dzieci”) miałby być ważnym nazwiskiem przy przyszłych „Gwiezdnych Wojnach” (być może epizodach VIII lub IX, ewentualnie spin-offach). Te same pogłoski twierdzą, że nowa trylogia ma być zachowana w tonie oryginalnej.

Dziś zaś dostaliśmy kolejną porcję pogłosek. Po pierwsze data premiery Epizodu VII to 29 maja 2015. Co prawda J.J. Abrams zastrzegł sobie, że nie będzie musiał trzymać się daty, ale jak widać w tych wiadomościach tego nie ujęto. Według tego samego źródła Harrison Ford, Mark Hamill i Carrie Fisher nie tylko się pojawią w nowych filmach, ale podpisali już kontrakty. Jednak nie będą grali oni głównych ról, te ponoć przypadną dziecku i wnukowi/wnuczce Hana i Lei. Gdyby trzymali się EU byłyby prawdopodobnie to Jaina i Allana, ale czy będą się tego trzymać, nie wiadomo. To samo źródło podaje, że J.J. Abrams ma klauzulę na dwa pozostałe filmy z możliwością jej przedłużenia o trzy kolejne. Klauzula to jeszcze nie kontrakt, ale Abrams może być zajęty nowymi Epizodami bardzo długo. Dodatkowo źródło to podaje jeszcze dwie rzeczy, spin-offa o Yodzie nie będzie, bo Lucas go nie chce, natomiast Lucasfilm chce by Timothy Zahn napisał dla nich kolejne książki. Czyżby chodziło o adaptację trzeciej trylogii? Oczywiście to w dużej mierze pogłoski, dopóki nie dostaniemy oficjalnych wieści, należy je traktować z rezerwą.
KOMENTARZE (16)

Kolejne ploty o sequelach i spin-offach

2013-02-23 18:03:04

Póki co wszystko idzie zgodnie z planem i Kathleen Kennedy zajmuje się promocją oskarową „Lincolna”, a nie „Gwiezdnymi Wojnami”, więc mamy posuchę jeśli chodzi o oficjalne, potwierdzone informacje. Oznacza to tylko tyle, że sezon ogórkowy mamy w pełni, w tym tygodniu bardzo dobrze było to widać. Sama Kennedy zobowiązała się jednak do tego, że zajmie się na poważnie sagą już niebawem, wycofała się nawet z produkcji czwartej części „Parku Jurajskiego”.

Po pierwsze John Williams chce powrócić jako kompozytor. Williams od lat jest już na emeryturze i wraca jedynie przy kolejnych filmach Stevena Spielberga. Jednak na jednym z niedawnych koncertów powiedział coś takiego:
- Zaraz zagramy „Gwiezdne Wojny”. Za każdym razem kiedy to gramy przypomina mi się jak wykonywaliśmy to po raz pierwszy dekady temu. Ani ja, ani George, ani nikt inny nie spodziewał się, że to zajdzie tak daleko lub że za parę lat powstanie sequel i będę musiał ponownie coś skomponować. A że potem jeszcze wrócimy do tego z kolejną trylogią. Teraz dowiadujemy się o nowych filmach, które mają powstać w 2015, 2016 więc muszę się upewnić, że dam sobie z tym radę za parę lat i dalej będę mógł pracować z Georgem.
Swoją drogą ciekawe kogo będzie forsował J.J. Abrams, czy Williamsa, czy swojego stałego współpracownika - Michaela Giacchino.

Skoro już jesteśmy przy Abramsie, to ostatnio wypowiedział się on o nowych epizodach, dość enigmatycznie. Stwierdził tylko, że obecnie jest mocno zaangażowany w „Star Trek” i jest za wcześnie by mówić o „Gwiezdnych Wojnach”, zatem laba trwa.

TheForce.Net podał ostatnio informację, że zaczęły się już castingi. Według ich źródeł zdjęcia zaczną się latem, Harrison Ford już podpisał kontrakt na Hana Solo, wszystkie powracające postaci będą dużo starsze, niż w „Powrocie Jedi”. Pierwszą kręconą sceną miała być jakoby scena bitewna nakręcana w studiu w Londynie. Podobno też planowane są obecnie trzy spin-offy, jeden o Bobie Fetcie, drugi o Yodzie, a trzeci o Hanie Solo. Miles Perkins, jeden z dyrektorów Lucasfilmu odpowiedzialny za komunikację korporacyjną powiedział tylko, że to nie są oficjalne informacje o castingu. Niestety nie potwierdził ile z tego jest prawdziwe. Plotka ta pojawiała się w różnych wersjach w różnych mediach, jako oficjalne potwierdzenie powrotu Harrisona Forda. O kontrakcie na razie jednak nic nie wiadomo.

Za to o kontrakcie wypowiedział się Mark Hamill. Stwierdził, że jeszcze nie zostały podpisane, że są na etapie rozmów. Rozmawiają nie tylko z Kathleen Kennedy, ale też Michaelem Arndtem, choć jak przyznał aktor, na razie umówione spotkania są przekładane. Wszystko wskazuje na to, że aktorzy nie tylko będą mieli szansę powrócić, ale w pewien sposób, mogą wpłynąć na swoje role w nowej trylogii. Hamill wspomniał, że mówił George’owi Lucasowi, że chciałby by nowe filmy powróciły do lżejszego i humorystycznego kina i by znaleźć równowagę między komputerowymi efektami a rekwizytami, miniaturami czy modelami. Hamill wspomniał, że chciałby aby wrócili poza nim, Harrisonem i Carrie Fisher także Billy Dee Williams (Lando) i Anthony Daniels (C-3PO). Stwierdził też, że gdy George Lucas rozmawiał z nimi wcześniej, powiedział, że jeśli nie będą zainteresowani tymi rolami, to Lucasfilm nie będzie szukać nowych aktorów w ich miejsce. Jeszcze inna pogłoska mówi, że oryginalne postaci oczywiście powrócą, jednak filmy będą przede wszystkim o następnym pokoleniu, stara ekipa będzie więc grać głównie role drugoplanowe.

Ian McDiarmid także wypowiedział się o sequelach. Stwierdził, że Palpatine był największym szwarccharakterem „Gwiezdnych Wojen”, a teraz już nie żyje. Ale jak sam dodał, w sadze może zdarzyć się wszystko. W tamtym roku McDiarmid mówił, że chętnie by wrócił do roli imperatora w serialu aktorskim, więc i tu jest chętny na propozycje.

Dziś natomiast gruchnęła kolejna gruba plotka, która powinna zelektryzować wielu fanów. Podobno rozważany jest spin-off, który działby się w czasach Starej Republiki. Miałby być w jakiś sposób powiązany z grą Knights of the Old Republic (względnie The Old Republic), a w jego tworzenie mieliby zostać zaangażowani Bioware i Drew Karpyshyn. Niektóre źródła, w tym ACIN mówią wręcz o adaptacji gry KOTOR. Tę wiadomość należy jednak traktować z wyjątkowo dużą rezerwą.

Na koniec jeszcze jedno uzupełnienie poprzedniego newsa. Wspominaliśmy o rzekomym udziale Johna Noble w sequelach. Aktor potwierdził jedynie, że bardzo by chciał wystąpić, ale na razie nikt z nim nie rozmawiał.

Temat na forum o muzyce do Epizodu 7
Temat na forum o Epizodzie 7
Temat na forum o spin-offach
KOMENTARZE (21)

Jeffrey Jacob Abrams o Gwiezdnych Wojnach

2013-02-17 10:40:13 blog oficjalnej


Wiemy już oficjalnie, że J.J. (czyli Jeffrey Jacob) Abrams zajmie się reżyserią Epizodu VII. Źródła informacyjne podawały, że decyzję w tej sprawie podjęła Kathleen Kennedy, namawiana przez Stevena Spielberga, ale czy podejście Abramsa do Gwiezdnych Wojen miało na to jakiś wpływ? Na pewno nie zaszkodziło. Poniżej przekazujemy kilka cytatów z nowego reżysera filmu Star Wars, które zebrał blog oficjalnej:

Słynna koszulka Bantha Track (2006)

Kiedy Damon Lindelof wszedł po raz pierwszy do mojego biura, nosił na sobie koszulkę Star Wars, ale nie byle jaką, a oryginalną koszulkę Star Wars – i wiedziałem, że ona jest jego, a nie jakaś tam nabyta później. Od razu wiedziałem, że byliśmy dawno zaginionymi braćmi. To była pierwsza rzecz, która sprawiła, że mogłem powiedzieć „Dobra, uwielbiam tego kolesia”.

Pierwsze wspomnienie Star Wars (2006)

Moje pierwsze wspomnienie o Star Wars to było zobaczenie tego tytułu w czasopiśmie Starlog, wtedy pomyślałem sobie "co za dziwny tytuł". Pamiętam, że zobaczyłem wczesny plakat Ralpha McQuarriego do filmu. Ten widok utknął mi w głowie, mimo, że nie wiedziałem co to było, wyglądało na ważne. Moje drugie wspomnienie to zobaczenie samego filmu, w kinie, w dzień premiery, w Westwood w kinie Avco. To zmieniło mnie na zawsze."

Dlaczego Star Wars dalej działa na publiczność (2006)

To był absolutnie pierwszy film, który tak bardzo się spodobał i podoba do dziś. Myślę, że jest tak dlatego, że wszyscy czasem czują się jakby utknęli w życiu, że coś wspaniałego czai się za rogiem. Spotkać w życiu jakąś przerażającą tragedię, jak to, co spotkało ciocię i wujka Luke'a, to tak wciągająca historia, że mogłaby się wydarzyć na jakiejś farmie gdzieś w Stanach Zjednoczonych, a opowieść nadal byłaby interesująca. Fakt, że Luke staje się siłą ratującą galaktykę przed złem, jest swego rodzaju niesamowitym spełnieniem marzeń. Myślę, że to zgrywa się z powszechną potrzebą, że każdy musi znaleźć swój sens życia, który będzie większy niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

Jak Star Wars na niego wpłynęło (2006):

Nie wiem jak wiele razy podczas rozwijania danej historii odnosiłem się do archetypów z Gwiezdnych Wojen. Jako fan Josepha Campbella i wykorzystania mitów w opowiadaniu historii, możesz zakładać, że to ogółem klasyczny schemat, ale dla nas jest to nasz wspólny język, ponieważ wszyscy znamy kanon Star Wars. Trudno mi sobie przypomnieć taką pracę nad historią odcinka w serialu, czy to w Lost, Alias, czy nawet Felicity, w której nie czułem trochę tego samego uczucia, które czułeś widząc trio miłosne w Epizodzie VI, albo walkę dobra ze złem we wszystkich sześciu filmach.

„Gwiezdne wojny” to prawdopodobnie najbardziej wpływowy film mojego pokolenia. To personifikacja dobra i zła, otwarcie na światy kosmicznych przygód, tak jak westerny zadziałały na pokolenie naszych rodziców, pozostawiło niezaprzeczalny ślad. W pewien sposób wszystko co robimy, pośrednio lub bezpośrednio, zostało zapoczątkowane przez obejrzenie tych trzech starszych filmów.

Po obejrzeniu Zemsty Sithów (2006):

Najbardziej zadziałał na mnie koniec filmu, kiedy wróciliśmy do tych miejsc na statku, które znamy z pierwszego filmu Star Wars, Epizodu IV. Byłem zaskoczony jak dobrze było poczuć się w domu. Biorąc pod uwagę wielki rozmach i skalę wszystkiego tego, co widzieliśmy wcześniej, było coś niezwykle satysfakcjonującego i miłego powrócić do tych białych korytarzy, które przypomniały stare uczucia, które miało się gdy oglądaliśmy Gwiezdne Wojny po raz pierwszy.

Na temat historii Anakina Skywalkera (2006):

Oczywiście jego upadek był nieunikniony i dowiadujemy się tego z wcześniejszych filmów. Wiemy, że to się ma wydarzyć, obserwując jak się to dzieje, oglądamy tragedię. Dla mnie fascynujące jest to, że gdy dorastałem utożsamiałem się z Lukiem, ale teraz moje dzieci utożsamiają się Anakinem. Jest w tym ciekawy komentarz społeczny - kiedy dorastałem bohaterem był optymistyczny młody neofita, który staje się bohaterem, a dla nowego pokolenia bohater, to ktoś, kto ma silną wolę, ambicję, ostatecznie szkalowany, zostaje zmylony i z powodów wielkiego ego, oraz złamanego serca, dosłownie staje się złoczyńcą, któremu przeciwstawiało się moje pokolenie.

Gdzie chciałby widzieć przyszłość Star Wars (2008):

Czuję, że świat Gwiezdnych Wojen stał się tak rozległy, nie tylko jeśli chodzi o różne media, w których Star Wars się pojawia, ale dzięki wizualnym możliwościom, które technologia udostępnia, przez co Industrial Light & Magic potrafi tak wspaniale tworzyć światy. Moją ulubioną rzeczą w Gwiezdnych Wojnach jest możliwość opowiadania niesamowicie osobistej, intymnej i emocjonalnej historii, na tle konfliktu i bitew o planetarnej skali. Najbardziej chciałbym zobaczyć opowieść o bohaterach, którą będę bezlitośnie rozbawiony, która mnie szczerze zauroczy, opowieść ścisłą jak tylko się da, nie opierająca się na czymś więcej niż tylko pirotechnice, co dla mnie jest podstawą Star Wars, co czyni jest wspaniałymi. Jeśli będzie to serial telewizyjny to znakomicie. Jeśli będzie animowany, jestem za. Jeśli to będzie radiowe słuchowisko, albo gra wideo, albo rozrywki internetowe, cokolwiek to będzie, chciałbym w tym potężnym uniwersum zobaczyć nowych bohaterów, którzy sprawią, że poczuję to, co czułem do Luke'a, Leii i Hana Solo.

Postacie z Gwiezdnych Wojnach, których historię chciałby zobaczyć (2008)

To zabawne, jak w dziwaczny sposób, przez odkrycie tajemnic na temat danej postaci, zabiera się jej jakiś element miłych uczuć, które się do niej czuło. To zabija domysły. Czasami postać jest bardziej interesująca, kiedy nie wie się o nich wszystkiego. Nawet niektórzy z mojego pokolenia, a jestem starożytny w porównaniu ze współczesnymi fanami, dla mnie postać Dartha Vadera zawsze była interesująca, ponieważ zbierało się o nim każde skrawki wiadomości, tworzyło się same przypuszczenia, teraz gdy wiemy o Anakinie tak dużo jak się ostatecznie dowiedzieliśmy, to zmienia sposób, w jaki oceniamy Dartha Vadera. To dla mnie niesamowite, jak moje dzieci odnoszą się do Anakina: co dla mnie jest skandaliczne, skoro wychowałem się wierząc, że Vader to złoczyńca. Ja utożsamiałem się z Lukiem, Leią, Hanem Solo. Nie należy utożsamiać się z Vaderem! Ciągle myślę, że niedobrze jest stawać po stronie Anakina. Dlatego wydaje mi się, że nie ma takiej postaci, na którą mogę wskazać i powiedzieć, że chcę wiedzieć o niej więcej, po prostu Gwiezdne Wojny są tak wielkie, że wspaniale byłoby zobaczyć postacie, które mają ten sam poziom emocjonalnej intymności.

Jaki chciałby zobaczyć projekt Star Wars w internecie (2008):

Gwiezdne Wojny miały kiedyś ściśle zdefiniowaną tematykę, to o czym były, oraz głównych bohaterów, teraz Star Wars jest tak wielkie, że zawiera znacznie więcej. Trochę tak jak w Star Treku, gdy pojawił się na początku i wszystkie postaci były znane, ale teraz gdy o nie zapytasz, uzyskasz różne odpowiedzi od różnych pokoleń fanów. Dlatego możliwości są nieskończone, pomimo tego, że tak dużo Gwiezdnych Wojen zostało już odkryte, dzięki książkom i tym podobnym. Internet jest perfekcyjnym miejscem, żeby stworzyć coś takiego, jak interaktywny Senat, gdzie fani mogliby reprezentować róże światy i debatować wcielając się w postaci. Widzę wielką grupę specjalistów od Star Wars, która usiłuje przedyskutować wszystkie problemy, które sprawiły prequele, a postacie z filmów moderowałyby dyskusję.

Na temat swojej twórczości w gatunku SF (2008)

Nigdy nie przejmuję się gatunkiem filmu, ale postaciami, które chcę oglądać. Jest tak wiele dobrych przykładów gatunku. Jeżeli chcesz zobaczyć western, albo film historyczny z lat 70., możesz to znaleźć. Powodem dla którego niemal wszystko nad czym pracuję, jest, że tego jeszcze nie ma, a ja chcę to zobaczyć.


I jeszcze na koniec krótki klip, z wykładu z serii Ted Talk, kiedy to J.J. wypowiedział się na temat swojej teorii Pudełek Zagadek, przy tej okazji wspomniał też o „Gwiezdnych wojnach”:


KOMENTARZE (4)

Okiem Bastionowiczów: Co sądzisz o wyborze J.J. Abramsa na reżysera? - część II

2013-02-06 23:32:19



Trochę ponad tydzień temu podzieliliśmy się z wami naszymi opiniami na temat wyboru J.J. Abramsa na reżysera Epizodu VII. Praktycznie większośc redakcji przedstawiła swoją większą (lub nie) opinie na temat. Teraz pora na was drodzy użytkownicy. Tym razem przedstawiamy opnie zebrane na naszej stronie autorstwa Bastionowiczów. Zapraszamy do lektury i przypominamy, że spin-offy to kolejny dobry temat do dyskusji!

Crackson3: Myślę, że trzeba być dobrej myśli... Nawet jeśli nie podąży za kanonem, to może wrzuci jakieś smakowite nawiązania. No ale po drodze zobaczymy jeszcze jak wyszedł nowy Star Trek:)

Vintress: Szkoda , że James Cameron nie wyreżyseruje star wars ... taki żarcik

Kwarc:Hurra?

Koth:Nie wiem czy mu się uda...
Wymagania są duże, a wyczynem nie jest zrobić dobry film, który zadowoli przeciętnego kinomaniaka, lecz jego zadaniem jest zadowolić fanów, którzy całe życie oglądali sw i są przyzwyczajeni do Lucasa i jego "stylu"

Zakrza: EVII będzie gorszy od EI:(

Darth GROM: Holy moly! Gdybym miał wskazać reżysera, który w ostatnich latach najwierniej oddał ducha filmów z gatunku Adventure lat 80tych, to z pewnością byłby to, Abrams filmem "Super 8", a biorąc pod uwagę jego powiązania z Kathleen Kennedy, oraz S.Spielbergiem, to przy obecnym układzie sił wydaje się być jedyną właściwą opcją. Dlatego jest, to najlepsza, jak na razie informacja związana z EVII.

Wolf Sazen: Bardzo dobry wybór! Żeby nam tylko takiego "restartu" uniwersum nie zrobił jak ze Star Trekiem ;)

Vergesso: Bo ja wiem, wolałbym Vaughna, Whedona lub Wachowskich. Ale zawsze lepiej Abrams niż jakiś no-name.
Tylko problem w tym, że ja nie znam specjalnie twórczości Abramsa :P

vonpiter: Star Trek był całkiem całkiem - pocieszające jest to, że Abrams dużo rzeczy konsultował z fanami i w ekipie filmowej miał wielkiego wielbiciela Star Treka-próbował stworzyć coś nowego jednocześnie utrzymując kanon więc jest szansa, że coś dobrego z tego wyniknie. No chyba, że najważniejszy konsultant - papcio Lucas każe wrzucić coś w stylu Jar Jara lub wielkie NOOOOOOO! (koszmar)

Kassila: No, mam tylko nadzieję, że tego nie spierniczy, bo są wysokie wymagania:)

darthdominik: I bardzo dobrze że wiadomość o J. J. Abramsie się potwierdziła. Chłop jest "młodym" reżyserem, który wychował się na starej trylogii, więc wie czym jest "duch starworsowy" i myślę że podoła zadaniu. A mi jego dzieła te telewizyjne i te filmowe bardzo się podobają:D

Marcus Fenix: Ridley Scott nie byłby lepszy? :D

Cricket: Jestem coraz bardziej podekscytowany nowymi Gwiezdnymi Wojnami, bo projekt zbiera wokół sobie coraz lepsze persony. Abrams obudził we mnie nieopisaną nostalgię filmem "Super 8" i wierzę, że to samo zrobi VII epizodem.

Epizozeur: Noooooooooo!

sasza: Nowy Star Trek był bardziej Star Warsowy niż Star Trekowy, także hej, świetna wiadomość, jaram się w opór.

smajlush: Nie wygląda to źle - w jego reżyserii widziałem na razie tylko wspaniałe MI: III, a Wasze opinie o gościu są pozytywne, więc chyba możemy być zadowoleni :)
Niemniej jednak najważniejszy jest scenariusz, fabuła, setting... ogólnie rzecz biorąc, czy to wszystko będzie kanoniczne :D

Aldebar: jeśli odświeży uniwersum Star Wars tak jak zrobił to ze Star Trekiem, to jestem spokojny o nowe filmy :)

wasabii2: Star Trek był dobry, więc czemu nie

Mistrz Seller: wyszkolona na maxa wiadomość

Monmara: I dobrze. Najlepszy z możliwych wyborów. Jak jemu się nie uda, to już nie wiem komu...

Taraissu: Bogowie wysłuchali mnie po raz kolejny :D

opinus: Hura! Najlepszy możliwy wybór :)

darth_numbers: No to sie zaczeło. Abrams powinien sobie poradzic.

lukaszzz: Mam mieszane uczucia co do Abramsa jako reżysera EVII. Jakoś szczególnie z jego twórczością zaznajomiony nie jestem, ale z drugiej strony też zbyt wielkiego dorobku reżyserskiego nie posiada. Oglądałem niedawno Star Treka - film mnie nie powalił i nie do końca rozumiem dlaczego wszyscy twierdzą że przypomina im SW. Największy zarzut mam do tempa filmu - za szybko, żadna scena nie trwała na tyle długo żeby można było wciągnąć się w klimat. Nie było źle, ale zdecydowanie czegoś brakowało.

Z drugiej strony mamy pilotowy odcinek Zagubionych, też oglądałem go kilka tygodni temu, w ramach odświeżenia sobie całego serialu. I tu sprawa wygląda zupełnie inaczej, fabuła była świetnie poprowadzona, żadnego pośpiechu, dzięki czemu można było doskonale wciągnąć się w klimat.

I tu mam właśnie problem z Abramsem. Krótką fabułę pilota Lost poprowadził świetnie w podwójnym odcinku, ale już Star Trek, z pełną filmową fabułą sprawia wrażenie upchniętego na siłę i pociętego żeby zmieścić się w 2 godzinach. Zachowując przy tym bezsensowne sceny jak młody Kirk jadący samochodem - po co, skoro i tak widać że ma buntowniczy charakter.

W SW to też może być problem. Dostaniemy zapewne duży zestaw nowych postaci, które trzeba będzie odpowiednio przedstawić widzom. Trzeba będzie wprowadzić ich w nową sytuację w galaktyce. Pokazać wrogów, motywację, cele. Jeżeli to będzie zrobione w stylu Star Treka to czarno to widzę... Poza tym - źli, kimkolwiek by oni nie byli w nowej trylogii. Jeżeli będą tak mdli i nieistniejący w filmie jak w tym star treku... Będzie kiepsko.

Elendil: Mam ostatnio braki na Bastionie, brak czasu i mało tu przebywam. Nagle patrzę: Abrams? To już jest powód żeby coś napisać. Wprawdzie jestem filmowym n00bem, Abramsa kojarzę chyba tylko z Zagubionych, z poprzedniego postu dowiedziałem się, że odpowiadał za Star Treka. I tyle. Ale mimo to, wydaje mi się, że to dobry wybór. Właśnie przez Zagubionych. Inne to co prawda pole działania, ale tam poradził sobie perfekcyjnie. Czemu więc ma się nie udać? A skoro Star Trek udał się średnio, może nabyte tam doświadczenie przyczyni się do stworzenia genialnego ep. VII...

Mistrz Jedi Radek: Nie wiem co sądzić. Po cichu liczyłem na Alfonso Cuarona, uważam go za wybitnego reżysera i do tego sprawdzonego w sci-fi chociaż w innym wydaniu.

A Abrams? Nie znam jego twórczości, ale ten wyrywek jaki zobaczyłem w subskrypcji jest bardzo przekonujący (..)

Cad Bane: Już po wyborze spoglądając sobie na wszystkie nominacje z plotek mediów, widzę że to własnie chyba J.J Abrams był najlepszą kandydaturą. Bo taki np. Ben Affleck, z całym szacunkiem, nie nadawałby się wg mnie do nakręcenia tak wielkiego przedsięwzięcia jakim jest EP VII. A Abrams jest już przecież obeznany z Sci-Fi, ma duże doświadczenie Producenckie... może to nie jest jakaś Reżyserska Gwiazda, lecz dzięki EP VII właśnie może się nią stać i ma chyba ku temu wszystko. Podsumowując, Abrams był jedną z najlepszych kandydatur, i przynajmniej na razie nie mamy jakiejś klapy. Jak będzie , przekonamy się za 2,5 roku

Horus: Sorry..., ale się czuję jakby Niemiec został prezydentem Polski... Abrams to gość od ST... no sorry... z dobrych filmów (pod względem zbieżności z SW) to tylko Armageddon, Prześladowca był jeszcze fajny, klimatyczny, ale to jednak zupełnie inny klimat.

JJ niema swojego stylu jeszcze i nie zajmował się nigdy tym co ważne w SW, czyli raczej bajkami, baśniami, fantastyką, mam złe przeczucia co do tego wszystkiego...

Oczywiście mam nadzieję, że kiedyś będę mógł zacząć posta od słów "Bo papa Lucas i unc JJ...", ale obawiam się, że Disney jak na wszystkim tnie koszta i wylezie to jak tynk spod źle położonych tapet...

Joliet Jake: (..) Abrams może mieć bardzo, ale to bardzo ograniczone pole manewru i będzie musiał się słuchać. Np przy doborze aktorów Kathleen może mieć główny głos. Wiem, że nawet najlepszy scenariusz może być spieprzony przez kiepskiego reżyserzynę, ale tak samo najlepszy reżyser nie uratuje filmu przed marnym scenariuszem. I to mi właśnie chodziło: Abrams odpowiada za klimat, prowadzenie filmu, atmosferę, to JAK wszystko będzie wyglądać - ale może mieć mały wpływ na to CO będziemy oglądać. Nic nie poradzi jak tamci wymyślą jakieś bzdety i głupoty. Słyszę ludzi, że może on poszanuje kanon - ale to nie on przecież ma na to wpływ, rajt? Słyszę, że przynajmniej nie będzie takiego Jar Jar Binksa kolejnego - czyżby? Disney będzie chciał ściągnąć dzieciarnie z rodzicami, żeby był lepszy przychód to wydaje Abramsowi rozporządzenie, że taka maskotka ma się pojawić i J.J. nic na to nie poradzi własnie...

Sebastian Kenobi: Niedawno obejrzałem sobie "Super 8" no i powiem, że jeśli podobny klimat zostanie pokazany w Star Wars to niech sobie wywalają z kanonu co chcą. To mają być Gwiezdne Wojny, a nie film który po prostu będzie i po jakimś czasie, po tym zachwycie i zbluzganiu (bo na pewno znajdą się tacy ), zostanie właściwie zapamiętany jako dobry film. Mam nadzieję na film, do którego będzie można wrócić parokrotnie, jak dzieciak. Chcę filmu, po którym nie wyjdę z kina i powiem "nawet fajny", ale takiego po którym będę czuł się siłą wyrwany z tamtego filmowego świata.

Bo takie filmy już mi się wydaje, mało kiedy robią.

JORUUS: A mnie się wybór reżysera nie podoba. Nikt niechciał to wzieli jakiegoś Jacksona w owczej skórze, jeszcze sięto nam wszystkim czkawką odbije. A z tego co pan Abrams wykręcił i co widziałem to są to wszystko numery z abonentem nidostępnym. Ładna porażka. Gdyby Tarantino robił SW to by był klimat taki że huhu (zamiast gadać o wyrywaniu rąk przez wookiego w końcy by słowo w czyn się zamieniło).

Vir: Jezus Maria trekowiec będzie robił Gwiezdne Wojny

Halcyon: Jeśli chodzi o Abramsa, to takie filmy jak "Super 8" czy Star Trek" faktycznie dają nadzieje, aczkolwiek ciężko mi uznać takie seriale jak "Fringe" czy "Lost" jako plusy tego reżysera. "Lost" przez pryzmat zakończenia jest serialem którego nie chciałbym ponownie oglądać. Zaś zakończenie "Fringe'a" też pozostawiało trochę do życzenia.

Peter_D: Losy Abramsa są podzielone. Albo zostanie wzniesiony pod niebiosa, albo ukamienowany za własne wizje SW. Nie ma nic pomiędzy. Bez względu o czym będzie historia, jeśli będzie trzymał się klimatu bez sztuczności ST, to da radę. Ciężka jest przed nim droga, nie da się ukryć. Nie dziwię się też, że wielu potencjalnych kandydatów na jego stanowisko odmówiło. Bo to mógłby być koniec ich kariery ;)
Dobre jest tez to, że E7 to nie może być reboot ani nic "od nowa".

Kubik: Jeżeli zachowa klasyczną formę Gwiezdnych Wojen (np. napisy początkowe) to ok, bo w nowym Star Treku nawet nie ma rozpoznawalnego motywu muzycznego z dawnych części. Poza tym robi dobre filmy, oby scenariusz był na wysokim poziomie, a może wyjść naprawdę udany film.

Temat na forum "E VII reżyserskie samobójstwo"
Temat na forum o Epizodzie VII

Temat o spin-offach
KOMENTARZE (12)

Kulisy zatrudnienia Abramsa i inne ploty o E7

2013-02-02 18:30:16

Mamy już reżysera – J.J. Abramsa i wiele wskazuje na to, że chwilowo nie szykują się żadne oficjalne zapowiedzi. Głównie z jednej prostej przyczyny Kathleen Kennedy jest obecnie mocno zaangażowana w promocję oskarową „Lincolna”. W jednym z wywiadów przyznała nawet, że chciałaby dostać tego Oskara, bo lubi wygrywać. Chcąc nie chcąc, „Gwiezdne Wojny” odchodzą na dalszy plan, przynajmniej w najbliższym czasie. Przy okazji Kathleen zdradziła trochę szczegółów na temat swojej pracy, jak i samego J.J. Abramsa. Okazuje się, że Kennedy jest bardzo zajęta, głównie dlatego, że musi dzielić swój czas pomiędzy prace w Presidio (siedziba Lucasfilmu w San Francisco) oraz pracę w biurach Lucasfilmu w siedzibie Disneya (w Los Angeles). Kennedy zazwyczaj leci do San Francisco Bay Area we wtorki, a wraca do domu w czwartki wieczorem. Do tego dochodzi praca nie dla Lucasfilmu (w tym promocja „Lincolna”) a także rodzina, w końcu Kathleen jest też matką.

Ciekawsza historia jednak dotyczy J.J. Abramsa, okazuje się, że Kathleen zna go już od wielu lat, odkąd młody Jeffrey Jacob w wieku 14 lat wygrał młodzieżowy konkurs filmowy Super 8. Ta wiadomość dotarła do Stevena Spielberga, który za pomocą Kennedy, zatrudnił młodego Abramsa, by odświeżył stare, amatorskie filmy Stevena nagrane właśnie za pomocą kamer Super 8. Ta znajomość na pewno pomogła Kennedy w pozyskaniu tego reżysera. Kiedy po raz pierwszy się do niego zgłoszono w sprawie nowej trylogii, Kathleen skontaktowała się z jego agentką – Beth Swofford. Ta w imieniu Abramsa odmówiła, tłumacząc, że reżyser jest zbyt mocno zaangażowany w „Star Trek” i ma zobowiązania wobec Paramountu. Dodatkowo sam J.J. w mediach także oświadczył, że rezygnuje. I zrezygnował. Kathleen dalej szukała reżyserów, ale cały czas miała też J.J. Abramsa z tyłu głowy. Znów zaczęła się z nim kontaktować i nalegać na spotkanie. W końcu uległ. Do pierwszego spotkania negocjacyjnego doszło 14 grudnia 2012, w Santa Monica, w siedzibie Bad Robots, firmy producenckiej J.J. Abramsa. Reżyser Epizodu VII wspominał potem to spotkanie streszczając je do jednej wypowiedzi Kennedy – „Proszę zrób „Gwiezdne Wojny””. Potem zaczęła odkrywać karty. Nagrodzony Oskarem Michael Arndt pisze scenariusz, Lawrence Kasdan go konsultuje. Abrams zaczął mięknąć. Zrozumiał jak Kathleen potrafi dobrze przekonywać.

Kennedy poszła za ciosem. Skoro J.J. łyknął haczyk, zorganizowała drugie spotkanie 19 grudnia, tym razem tajne. Poza nią i Abramsem uczestniczyli w nim Michael Arndt i Lawrence Kasdan. Abrams z jednej strony był podekscytowany, z drugiej poza pracą pojawiły się kolejne wątpliwości. Film prawdopodobnie nie będzie kręcony w Los Angeles (czyżby faktycznie Anglia?), to będzie miało wpływ na życie rodzinne Abramsa, przede wszystkim utrudni mu kontakt z jego żoną i trójką dzieci. No i J.J. zdawał sobie sprawę także z oczekiwań wobec nowej trylogii. Po tym spotkaniu jednak Abrams był na tyle podekscytowany, tym, co usłyszał, że można było zacząć następny etap, negocjacji biznesowych. Kontrakt ostatecznie podpisano 25 stycznia 2013. W ramach porozumienia J.J. Abrams poprosił o to, by nie śpieszyć się z filmem, nie spinać z terminami za wszelką cenę. Kathleen zgodziła się na to i faktycznie Epizod VII może mieć swoją premierę później niż w 2015, o czym już pisaliśmy, ale jeszcze nie wiadomo kiedy. Kennedy jest znana w biznesie z powodu podobnych decyzji. Przy „Parku Jurajskim 3”, zdążyła wydać 20 milionów, a potem wstrzymała pracę i za jakiś czas wznowiono je z nowym scenariuszem.

Nie wszystkim jednak angaż Abramsa się podoba. Swoje niezadowolenie wyraził Chris Pine, odtwórca roli kapitana Kirka w nowych „Star Trekach”. Stwierdził nawet, że mogliby porwać i zmusić J.J. Abramsa by wyreżyserował trzeci film z serii. Wszystko wskazuje, że Abrams pozostanie jedynie producentem kolejnej odsłony „Star Treka”.

Angaż Abramsa wiąże się także z pewnymi spekulacjami. Chyba najważniejsza z nich to kompozytor. Tu należy wymienić nazwisko Michaela Giacchino, który jest prawie etatowym pracownikiem J.J. Abramsa. Giacchino ma też pewien związek z „Gwiezdnymi Wojnami”, otóż adaptował on muzykę Johna Williamsa w Star Tours: The Adventure Continues. Oczywiście to tylko spekulacja. Pojawiły się także pogłoski dotyczące aktorów. Otóż, dość często u niego pojawiają się aktorzy: Greg Grunberg, Amanda Foreman i Keri Russsel. Ta ostatnia przyznała, że z przyjemnością znów zagrała by u Abramsa. Ci aktorzy mają na to o tyle duże szanse, że u Abramsa występują najczęściej w rolach epizodycznych, bądź na zasadzie statystów.

Skoro jednak już dotarliśmy do aktorów to Samuel L. Jackson nie wytrzymał napięcia. Stwierdził, że granie ducha, czy hologramu to zdecydowanie za mało, a on jako Jedi z pewnością sobie poradził z taką wysokością z jakiej zleciał. Jackson chętnie by znów powalczył mieczem w nowych częściach, jednak póki, co woli pisać w mediach fabułę. Otóż skoro nowa trylogia ma mieć nowe postaci, to te powinny być wprowadzone przez stare. W takiej roli siebie widzi, ciekawe w jakiej roli umieściłby Harrisona Forda, Marka Hamilla i Carrie Fisher?

Swój moment w mediach ma też Warwick Davis. On też chciałby zagrać jakąś rólkę w nowej trylogii. Tym razem jednak nie proponuje żadnej konkretnej roli, ani Wicketa, ani Walda, ani innej postaci, w którą wcielał się w „Mrocznym widmie”. Stwierdził tylko, że fajnie byłoby być jednym aktorem, który zagrałby we wszystkich trylogiach. Na to jednak mają szansę jeszcze inni aktorzy, z Anthonym Danielsem i Kennym Bakerem na czele.

Na koniec jeszcze jedna plotka, która została już nieaktualna, ale nie wszędzie zdementowana. Pojawiły się pogłoski, że Disney kontaktował się z Drew Struzanem w sprawie plakatów do nowej trylogii i że artysta zgodził się je robić. Struzan zdementował te pogłoski, stwierdził, że nikt do niego w tej sprawie się nie odezwał, a on po 35 latach nad „Gwiezdnymi Wojnami” jest już na emeryturze. Dodał też, że nawet jeśli by się z nim skontaktowano, to raczej by to sobie odpuścił. Skoro film robi nowe pokolenie filmowców, niech go ilustruje także nowe pokolenie artystów.
KOMENTARZE (17)

"Star Wars Into Darkness"

2013-01-29 00:19:39 YouTube

Po raz kolejny fani Gwiezdnych Wojen mogą się wykazać jako osoby niezwykle kreatywne. Ledwo pierwsze przecieki o powieżeniu stołka reżysera J.J. Abramsowi trafiły do internetu zaczęły pojawiać się pierwsze przejawy fanowskiej twórczosci. Jednym z nich jest przeróbka trailera nowego filmu z serii Star Trek, czyli „Star Trek Into Darkness” („W Ciemnośći Star Trek”) na trailer Gwiezdnych Wojen. Poniżej prezentujemy obie wersje:




KOMENTARZE (7)

Okiem Bastionowiczów: Co sądzisz o wyborze J.J. Abramsa na reżysera?

2013-01-28 22:42:54



Jeszcze nie opadły emocje po ogłoszeniu oficjalnej informacji o tym, że to właśnie J. J. Abrams wyreżyseruje Epizod VII a redakcja Bastionu już może się z wami podzielić swoimi przemyśleniami na ten temat. Zachęcamy także do udzielania własnych opinii i komentowania najnowszych wydarzeń dotyczących przyszłości Epizodu VII na naszym forum.

Lord Sidious: Nowy „Star Trek” i „Super 8” to filmy, które sprawiły mi niesamowitą radość. Uwielbiam Kino Nowej Przygody, dobrze, że powstaje, ale nawet obecne sztandarowe produkty, to nie są filmy Lucasa czy Spielberga (i ich towarzystwa), z lat 80. Zresztą, co tu dużo mówić, nawet ich własne filmy („Indy 4”), pozostawiają wiele do życzenia. Kiedy jednak zobaczyłem filmy Abramsa, to coś we mnie drgnęło. Można. Tak, można robić wspaniałe, fenomenalne filmy, w starym stylu, ale jednocześnie po nowemu. Nikt inny tego nie potrafi. Dlatego Abrams to nie tylko najgenialniejszy z możliwych wyborów na twórcę nowej trylogii, ale też konieczność. Błędem byłoby mu pozwolić hasać w innych uniwersach, gdy tu jest potrzebny najbardziej. Trudno mi wyrazić słowami jak bardzo cieszy mnie ta wiadomość. Jest tylko jeden minus, czekanie do 2015 będzie prawdziwą udręką.

Master: To świetna wiadomość! Dawno nie byłem tak podekscytowany przyszłością Gwiezdnych Wojen, jak teraz. Na naszych oczach dzieje się historia i mam szczerą nadzieję, że J.J. Abrams nie zawiedzie mnie i wszystkich fanów, którzy tak bardzo czekają na nowe, upragnione filmy. Styl Abramsa jest bardzo gwiezdnowojenny (jeśli można tak powiedzieć) i to sprawia, że jestem pełen wiary co do jego przyszłego dzieła, jakim będzie Epizod VII Star Wars. Poprzednie filmy tego reżysera takie jak nowy Star Trek, czy też Super 8 pozostawiły po sobie u mnie dobre wspomnienia. To były filmy na wysokim poziomie, które zaostrzają apetyt na następne produkcje tego utalentowanego reżysera, jakim niewątpliwie jest Abrams. Jedno jest pewne. W 2015 roku Gwiezdne Wojny wracają do kin i nie mogę się doczekać tej premiery. Panie Abrams, liczę na ciebie!

Qel Asim: Kiedy zobaczyłem w 2009 roku nowego Star Treka, padłem z wrażenia. Rok później zobaczyłem go ponownie i również bardzo mi się podobał. Kojarzył mi się z moim ukochanym serialem - StarGate SG1, nie wiem czemu, po prostu tak mi się kojarzył. W wakacje 2012 roku (albo tuż przed nimi?), podczas dyskusji na naszym Forum zapytałem czy grał ktoś w Star Trek Online, rozmowa potoczyła się dalej w kierunku ostatniego filmu z tegoż uniwersum. Podczas tej dyskusji, porównano nowego Star Treka do Nowej Nadziei - faktycznie, oba filmy są w pewnych aspektach do siebie podobne. To wzbudziło we mnie jeszcze większy sentyment do tego filmu - w skojarzeniach na temat ostatniego Star Treka nie był już obecny tylko serial StarGate, ale również uwielbione SW. Kilka miesięcy później potwierdzono utworzenie kolejnych filmów Star Wars - zaczęły się dyskusje, spekulacje, roztrząsano liczne obawy i nadzieje. Pojawiła się pierwsza plotka o Abramsie jako ewentualnym reżyserze - pomyślałem wtedy “co to za jeden?”, ale z dalszej treści newsa dowiedziałem się, że to on stworzył tego pięknego Star Treka, pojawiła się kolejna myśl “szkoda że to pewnie nie on będzie kręcił nowe Gwiezdne Wojny”. Po ostatnich “Batmanach” miałem nadzieję, że Nolan się weźmie za SW, lub Peter Jackson - obaj są świetnymi reżyserami, z całą pewnością byłby to dobry wybór, może jeszcze Cameron? Jednak gdy przeczytałem na Filmwebie, że Abrams nakręci nowe SW, nie mogłem w to uwierzyć z radości, zaraz zajrzałem na Bastion i zobaczyłem pięknego “czerwonego newsa”.

Niestety to byłoby zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe, to tylko plotka! Dzień później zgodnie ze zwyczajem odwiedziłem Bastion - “czerwony news” znowu był na górze, tym razem z magicznym zdaniem “oficjalne potwierdzenie”, padłem z wrażenia! Myślę że my - fani Star Wars, możemy zacząć świętować - bo Kathleen Kennedy dokonała doskonałego wyboru! J.J. Abramsie, powodzenia w kręceniu filmu, nie zawiedź mnie!

Misiek: Abrams nakręcił już raz “Gwiezdne Wojny”, tylko z różnych niepojętych dla mnie przyczyn nosiły one tytuł “Star Trek”. Rzeczywiście, jeśli chodzi o styl i wyczucie Kina Nowej Przygody, trudno o lepszego reżysera młodego pokolenia. Abrams jest w pełni sił, jest twórczy, ma za sobą masę sukcesów, nie boi się nietuzinkowych rozwiązań, ma znakomite wyczucie celowości efektów specjalnych, doskonale odnajduje się w klasyce, ale też nie boi się eksperymentować. Jeśli była jakakolwiek chwila, w której wątpiłem w przyszłość kinowych “Gwiezdnych Wojen”, to teraz jestem już absolutnie spokojny. Czeka nas coś pięknego.

promil: Informacja o tym, że J.J. Abrams został reżyserem Epizodu VII przyjąłem właściwie umiarkowanie. Moja reakcja była mniej więcej taka "Abrams reżyserem? Aha. Ok., w porządku." I tyle. Część osób pewnie stwierdzi, że mało entuzjastyczna, ale prawda jest taka, że postać ta nie wywołuje u mnie zbytnich emocji. Powodem tego może być zbyt mała znajomość jego twórczości. Na pewno jest to jednak interesujący wybór, w przyszłości może się okazać, że nawet świetny. Ale na dzień dzisiejszy wolę wstrzymać się z opinią i poczekać. Muszę jednak przyznać, że Abrams pozwala mi patrzeć pozytywnie na zapowiadany film Star Wars. Temu Panu nie brak dobrych pomysłów.

Lost początkowo był dla mnie rewelacyjny, choć z czasem już mniej wciągał to do końca z zainteresowaniem śledziłem jego losy. Fringe’a gorąco mi polecano, a obejrzenie pilota tylko potwierdziło tę opinię i zachęciło do sięgnięcia po więcej. Nawet nie tak już młody serial Felicity, tak różny od dwóch wcześniej wspomnianych, był całkiem przyjemnym sposobem na spędzenie wolnego czasu. Jeżeli chodzi o filmy to wypowiedzieć się mogę tyko na temat Super 8 i nowego Star Treka. Ten pierwszy to powrót do klimatu świetnego E.T., a nawet więcej. Fantystyczna choć może nieco naiwna przygoda dorastającego dziecka, pełna emocji towarzyszących poznawaniu nieznanego i odkrywaniu niesamowitej tajemnicy. Ten drugi to moim zdaniem najlepszy film z cyklu Star Trek jaki przyszło mi oglądać. Udana próba odświeżenia tematu przy równoczesnym zachowaniu istniejącej konwencji, mam wrażenie, że tym razem, z większą ilością akcji i bez tej statyczności oraz pseudo naukowej filozofii, która mi zawsze w uniwersum Star Treka nieco przeszkadzała. Choć jak zauważył jeden z moich przyjaciół bez nieodłącznego do tej pory elementu odkrywania, który zawsze istniał w tym uniwersum.

Hmm, jak się nad tym dłużej zastanowić to wiadomość o zaangażowaniu Abramsa na stołek reżysera rysuje się coraz lepiej.

Kasis: Leniwy sobotni poranek, odpalam komputer, zaglądam na Bastion, a tu Burzol znów pisze na czerwono - Abrams potwierdzony! Zabawne, ale chyba najbardziej byłam podekscytowana samym faktem, że wybrano i ogłoszono reżysera, a nie tym kogo wybrano. Nagle epizod VII stał się bardziej realny; prace trwają, poważne decyzje są podejmowane. Ostatnio jedynie napływały do nas plotki, cała produkcja nowych epizodów wydawała mi się czymś mglistym, odległym i nierzeczywistym. A tu taki duży i ważny krok do przodu! Naprawdę się ucieszyłam. Do tego J.J. Abrams wydaje mi się bardzo dobrym wyborem.

Ten pan ma na swoim koncie ciekawe i udane pozycje. Podobało mi się wszystko co miałam okazję oglądać. Niektórzy chcieli widzieć w roli reżysera nowych Gwiezdnych Wojen różnych weteranów kina, w porównaniu z którymi Abrams jest jeszcze młody. Moim zdaniem to dobrze, ma w sobie zapewne więcej energii i bardziej otwarty na nowe możliwości umysł. Wychował się na filmach Nowej Przygody, ale doskonale czuje współczesne trendy. Presja i oczekiwania duże, ale jestem dobrej myśli.

W przeszłości klasyczna trylogia zainspirowała wielu młodych ludzi, którzy dziś tworzą m.in. filmy i dziękują Lucasowi za pchnięcie na taką, a nie inną ścieżkę. Wśród nich jest właśnie Abrams. To właśnie ta umiejętność inspirowania, była i jest, jedną z cech świadczących o wyjątkowości Gwiezdnych Wojen. Wierzę, że J.J. Abrams potrafi dokonać czegoś podobnego. Po seansie “Super 8” zabraliśmy się z bratem za kręcenie filmu. Filmowcami zostać nie planujemy, ale seansowi filmu Abramsa zawdzięczamy wiele godzin świetnej zabawy. Mam nadzieję, że jego epizod VII dostarczy nam jeszcze więcej doskonałej rozrywki.

ogór: J.J. Abrams potwierdzony jako reżyser Epizodu VII.. dla mnie nie to genialna informacja. Oglądałem serial “Lost”, nie cały, ale podobał mi się, tak samo jak z filmami “Super 8” i nowym “Star Trekiem”. Ten pierwszy to cudowny przykład filmu, który potrafi wykrzesać w dorosłej osobie resztki małego dziecka, które w nim drzemią. Ok, może nie jestem jakoś strasznie stary, ale po seansie wyszedłem młodszy o kilka lat.. bo bawiłem się na tym filmie jak małe dziecko. Drugi film to nowy “Star Trek”, czyli.. jak “ustarwarsowić” uniwersum ST. Bo trzeba to przyznać, że J. J. Abrams nakręcił już wcześniej Gwiezdne Wojny, ale pod szydlem “Gwiezdnej Wędrówki”. Zadanie miał trudne, ale zresetowanie tego uniwersum okazało się dobrym pomysłem, dzięki temu Star Trek trafił do większej ilości osób, choć dla zagorzałych fanów tegu uniwersum film mógł się wydawać zbyt mało “startrekowy” a właśnie bardziej “starwarsowy”.. Cóż, ja jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że J.J. Abrams jako fan SW da radę jako reżyser Epizodu VII i zaskoczy nas, oczywiście pozytywnie!

Burzol: Wieść o Dżejdżeju przyjmuję może bez szczególnych emocji, ale z pewnością jestem odrobinę spokojniejszy o Epizod VII. Najbardziej cieszy mnie, że nie będzie to kinowy debiutant, albo ktoś zupełnie nie obeznany z kinem przygody. "Star Trek" to świetny film, ale mimo wyraźnych inspiracji SW, to nadal bardzo trekowy film, zgodny z klimatem, mitologią tej drugiej "Star" serii. Dlatego z większą nadzieją myślę o Nowych Gwiezdnych Wojnach, w kontekście "Super 8". Ten film miał w moich oczach swoje problemy, ale jego fragmenty, na przykład pierwsze 15 minut, to arcydzieło. Także z dobrym scenariuszem nie będzie źle, teraz możemy w napięciu czekać na opis fabuły i casting. W końcu czerwone newsy same się nie napiszą.

Pozostaje najważniejsze, podstawowe pytanie. "J.J." czy "J. J."? ;)

Lorn: Na wieść o wyborze reżysera postanowiłem obejrzeć w końcu Star Trek z 2009 roku. Muszę powiedzieć, że to kawał niezłego Science Fiction, filmy który przyjemnie się oglądało nawet nie znając realiów trekowego uniwersum. Znając podejście J.J. można też mieć nadzieję, że kanon nie zostanie całkowicie zdemolowany. Poza tym Abrams sprawnie ożywił trochę zużytą serię Mission Impossible, co również jest dobrą prognozą na przyszłość. Zgadzam się więc z przedmówcami, trudno byłoby znaleźć lepszego reżysera dla nowych epizodów.Trzymam kciuki i czekam na kolejne wieści.

Balav: Informację o wyborze J.J. Abramsa na stanowisko reżysera Star Wars: Episode VII przyjąłem z radością, aczkolwiek nie był to wybuch dramatycznego entuzjazmu. To reżyser, który ma bowiem spory talent, ale do tej pory zrealizował raptem trzy fabuły (czwarta w drodze). Inna sprawa, że “Flanelowiec” przed Ep. IV miał na koncie dwie pełnometrażówki:) O ile telewizyjna twórczość Abramsa, z której jest najbardziej znany (“Alias”, “Lost”) nie specjalnie mnie porwała, o tyle dwa jego kinowe filmy uznaję za niezwykle udane. Najpierw tchnął nowego ducha w “Mission: Impossible III”, która po koszmarnej dwójce Johna Woo potrzebowała takiego podejścia: świetne zaaranżowane sceny akcji plus nostalgiczny klimat oryginalnego serialu (którego brakowało nawet najlepszej w serii części pierwszej De Palmy). Później przyszła pora na wyprodukowany przez Spielberga “Super 8” - film niezwykły, bowiem będący swoistym “E.T.” a rebours ery cyfrowej, a przy tym w pomysłowy (i ponownie nostalgiczny) sposób wykorzystujący stylistykę i schematy Kina Nowej Przygody. “Super 8” sprawił, że w kinie poczułem się na seansie jak 12-latek: byłem zafascynowany ekranową wizją, która pochłonęła mnie bez reszty. Tego zresztą oczekuję od nowych Gwiezdnych Wojen - aby porwała mnie ekranowa magia. W ostatnich latach widziałem wiele świetnych filmów różnych gatunkowo, ale tylko na “Super 8” poczułem się aż tak niezwykle. Wierzę, że Abrams powtórzy ten zabieg w 2015 roku. Ponadto słyszałem i czytałem, że reboot “Star Treka” jego autorstwa to kawał dobrej space opery, co sprawia, że szanse na to, iż podoł Ep. VII rosną (sam ST nie oglądałem, bowiem to uniwersum ani trochę mnie ciekawi). Abrams ma talent do prostych, ale niezwykle ciekawych zabiegów aranżacyjnych (vide scena otwierająca “Super 8”, która mówi więcej o tle fabularnym, niżby je opisywać w masie dialogów). Ponadto nazwisko Abramsa. wydaje się gwarantować jeszcze kompozytora nowych epizodów (jeżeli John Williams nie zdecyduje się zrezygnować ze statusu “jestem prawie emerytem-ale-komponuję-do-filmów-Spielberga”) - Michaela “Medal of Honor, Secret Weapons of the Normandy, The Incredibles” Giacchino:)

Na koniec: może Abrams nie był moim numerem jeden na liście potencjalnych reżyserów (na niej na pierwszym miejscu jednak stał Spielberg, później Duncan Jones, Matthew Vaughn, Neill Marshall i inni), ale jego angaż wydaje się być uspokajający w tym sensie, iż do tej pory może nie wstąpił jeszcze na reżyserski panteon, ale jego dzieła nie schodzą poniżej pewnego poziomu. To rzemieślnik z iskrą, a taki ktoś jest potrzebny, aby tchnąć nowe życie gwiezdnowojenną franszyzę.

Shedao Shai: Jeśli ktoś jest w stanie stworzyć z tego nieszczęsnego EVII coś dobrego, to Abrams. Wciąż jestem na “nie” dla nowych części Gwiezdnych Wojen, ale lepszego reżysera wybrać nie mogli, więc a nuż... z ewentualną zmianą zdania na optymistyczniejsze, poczekam aż podadzą jakieś szczegóły dotyczące fabuły.

Temat na forum "E VII reżyserskie samobójstwo"
Temat na forum o Epizodzie VII
KOMENTARZE (21)

J.J. Abrams i prawdziwi „Fanboys”

2013-01-26 22:12:38 Stopklatka

Mamy już reżysera Epizodu VII, więc pora na plotki o nim.

Pamiętacie film Fanboys? To historia o tym jak grupa przyjaciół wkrada się do Lucasfilmu by zobaczyć przed premierą „Mroczne widmo”, tylko dlatego, że jeden z nich prawdopodobnie nie dożyje premiery. Podobna historia wydarzyła się naprawdę i to całkiem niedawno, no i najważniejsze, że jest związana z reżyserem Epizodu VII – J.J. Abramsem.

J.J. Abrams kilka lat temu wyreżyserował nowego „Star Treka”, w tym roku na naszych ekranach pojawi się jego sequel. Przy premierze „Hobbita” w USA wyświetlano pierwsze 9 minut nowego „Star Treka”. Fani byli zachwyceni, ale nie wszyscy. Jeden z nich, niejaki Daniel Craft, wielki fan serii, ale także kinofil oraz działacz festiwalowy (pomagał organizować Nowojorski Festiwal Filmów Azjatyckich), bardzo chciał zobaczyć te 9 minut. Nie mówiąc nawet o filmie. Jednak trzy lata wcześniej zdiagnozowano mu białaczkę, a chemoterapia okazała się nieskuteczna. Jego stan zdrowia nie pozwalał mu dotrzeć do kina, a szanse na dożycie do premiery filmu były zerowe. Jego żona, z pomocą przyjaciół, próbowała dotrzeć do producentów filmu, by umożliwili Danowi obejrzeć legalnie te 9 minut. Prośba dotarła także do J.J. Abramsa. On sam jest fanem, wychował się na filmach Lucasa i Spielberga, więc jak mało kto rozumie taką prośbę. Przejął się nią i postanowił zareagować. Zaczął nalegać na Paramount, a następnie zadzwonił do żony Dana, by powiedzieć, że uzyskał zgodę, ale nie na 9 minut, a na cały film (premiera będzie 17 maja 2013, prawdopodobnie wersja robocza). Zazwyczaj Abrams nie jest chętny w zdradzaniu fabuły i pokazywaniu wcześniej swoich filmów, tym razem jednak zrobił wyjątek. Pokaz zorganizowano, oczywiście pewnie podobnie jak w „Fanboys” widzowie mają zakaz wypowiadania się o filmie. Niestety historia ma też swoje smutne zakończenie, kilka dni po pokazie – 4 stycznia 2013, Daniel Craft zmarł. Miał 42 lata.
KOMENTARZE (17)
Loading..