Dwa lata po poprzednim Celebration postanowiono poszukać nowej formuły konwentu. Po pierwsze nie było nowego filmu, po drugie powtórka z Celebration III to trochę za mało, poprzeczkę podniesiono. Zdecydowano się więc nawiązać do 30-lecia „Nowej nadziei” i uczynić ją centralnym tematem konwentu, w myśl zasady Celebration I – Epizod I, to Celebration IV – Epizod IV. Pożegnano się z Indianapolis i wynajęto firmę odpowiedzialną za GenCon. Konwent zorganizowano w Centrum Konwentowym w Los Angeles, w samym sercu tego olbrzymiego miasta, więc nie było tu problemów z infrastrukturą. No i ładna pogoda gwarantowana, w końcu to słoneczna Kalifornia. Zmieniła się też trochę data, był to 24-28 maja 2007, bliżej faktycznego 30-lecia. Póki co, Celebration IV jest największym ze zorganizowanych konwentów, przybyło tu ponad 35 tysięcy osób (VI miała szansę przebić tę liczbę, ale czemu tak się nie stało napiszemy przy okazji Celebration VI).
Sama formuła konwentu już się raczej wiele nie zmieniła, można ją ulepszać, ale na to trzeba mieć pomysł. Tu trochę się to rozmyło, gdyż jednocześnie planowano dwa kolejne konwenty – Celebration Europe i Celebration Japan, więc rozłożono w czasie niektóre atrakcje.
Olbrzymie centrum pozwoliło lepiej zaangażować fanów w budowanie dioram, R2-D2, czy zabawy dla dzieciaków. Wykorzystano także obecność producentów gadżetów, WizKids organizowało naukę swojej gierki, byli Wizardzi i cały przemysł. Ściągnięto też dość dużo gwiazd z oryginalnej trylogii, niekoniecznie głównych, ale w stosunku do późniejszych Celebration tu było chyba najwięcej paneli przekrojowych w stylu oficerowie Imperium. Zminimalizowano ilość odtwórców z prequeli.
No i oczywiście postawiono na inne atrakcje. Mieliśmy więc galę nagród za fanfilmy, ceremonię otwarcia i wiele innych wspaniałych punktów programu. Nie zabrakło też spektaklu - Star Wars in 30 minutes. Obecni byli także twórcy zarówno parodii: „Robot Chicken” jak i „Family Guy”, jak i filmów bazujących na popularności sagi jak „Fanboys”, czy film Gary’ego Kurtza.
Rozwija się też opcja płatna. Tym razem jeden panel, z Carrie Fisher, wymagał dodatkowych biletów, także dla osób korzystających z Hyperspace. Podobnie było z maratonem 6 filmów, który się odbywał dzień wcześniej. Natomiast jeśli chodzi o członków Hyperspace/oficjalnego fanklubu, to zostali oni tu potraktowani zdecydowanie najlepiej w historii, dostając wstęp na Exhibit Hall w środę przed konwentem, bez kolejek. Mogli wykupić najlepszy/najtańszy towar, potem mogli się skoncentrować na programie. Warto dodać, że mieli do dyspozycji specjalną salę, w której prawie cały czas odbywał się program. Można było sobie zrobić tam za darmo zdjęcia z Amy Allen, pogawędzić z Aaronem Allstonem czy J.W. Rinzlerem.
Wśród gości zdecydowanie gwiazdą numer jeden była Carrie Fisher, tym razem dotarła bez problemów. Poza nią obecni byli także producenci klasycznej trylogii i wielu innych twórców.
Nie zapomniano o pokazaniu czegoś, na co fani czekali. Chodzi o pierwszy zwiastun „Wojen klonów” Filoniego. Zresztą był on po raz pierwszy na konwencie, a zainteresowanie serialem było ogromne.
Ten konwent zapoczątkował jeszcze jedną tradycję, wówczas zwaną „The Helmet Project”. Artyści i fani tworzyli wariację na temat hełmów Vadera, które potem licytowano, pieniądze zaś przeznaczano na cele charytatywne.
Ogólnie konwent uważa się za udany. Upewnił wszystkich, że da się organizować takie zjazdy nawet bez nowych filmów. Nikt nie miał wątpliwości, że świętowanie 30 rocznicy „Imperium kontratakuje” będzie wyglądać podobnie.
Dużo obszerniejsza relacja, pełna zdjęć z tego konwentu znajduje się tutaj. Są tam także opisane szczegółowo wybrane panele i cała organizacja.
Przygotowując się do CE2
Tym razem dwie krótkie wiadomości dotyczące Celebration Europe II. Już oficjalnie potwierdzono, że Dave Filoni będzie miał panel dotyczący serialu „Star Wars: Rebels”. Dodatkowo będzie także okazja zrobić sobie kosmiczny tatuaż.
KOMENTARZE (0)
Znów niewiele się dzieje, żeby nie napisać nic, w sprawie nowych filmów. Pojawiło się jedynie kilka ploteczek.
Cały czas nie ma kontraktów dla Marka Hamilla, Harrisona Forda i Carrie Fisher. Cała trójka się ze sobą komunikuje i sprawdzają, czy ktoś już z nich coś podpisał. Na razie jednak do niczego nie doszło. Nawet aktorzy zaczynają się niecierpliwić, cóż ten scenarzysta tam napisał? Carrie przyznała, że dobrze by było ich zebrać na jakiejś imprezie typu Comic-Con i tam załatwić sprawę z wielką pompą.
Dalej trwają dyskusję nad potencjalnymi lokacjami. Tym razem padło na Irlandię, dokładniej na Burren. To malowniczy płaskowyż w północno-zachodniej części wyspy. Za Irlandią przemawiają dwie rzeczy. Pierwsza to dobre (niskie) opodatkowanie dla filmowców, druga to fakt, że żona Abramsa pochodzi właśnie z Irlandii, czyli ma kto lobbować. Z tym, że tę lokację przeglądało właśnie Bad Robot, więc niekoniecznie muszą być tu kręcone „Gwiezdne Wojny”.
Leonard Nimoy, czyli legendarny filmowy Spock ze „Star Treka” w jednym z ostatnich wywiadów został zapytany, co by zrobił, gdyby J.J. Abrams zaproponował mu rolę w nowych „Gwiezdnych Wojnach”. Odpowiedział spokojnie, że to byłoby ciekawe i zabawne. Szkoda, że nie fascynujące. Natomiast kompan Nimoya z pokładu Enterprise czyli William Shatner (Kirk) sam się wypowiedział o „Gwiezdnych Wojnach”, że mógłby tam zagrać bękarta księżniczki Leii i Jabby. Oczywiście wypowiedź była jak zwykle prześmiewcza. Kolejną samozwańczą kandydatką do roli w sadze jest brytyjska piosenkarka Florence Welch. Ta chciałaby zagrać główną rolę żeńską. Obecnie dziennikarze dość często sami zachęcają aktorów do podobnych spekulacji, choćby w niedawnym wywiadzie zapytano o to Daniela Radclifffe’a, czyli Harry’ego Pottera. Oczywiście był na tak. Jedynie na nie jest ostatnio Joss Whedon (reżyser „Avengers”), który stwierdził, że woli oglądać filmy Abramsa, niż robić je samemu do tego stopnia, że żartował sobie iż mógłby oddać „Avengersów” Abramsowi.
KOMENTARZE (10)
Ten tydzień okazał się wyjątkowo bogaty jeśli chodzi o plotki o nowych filmach. Zaczniemy jednak od pół oficjalnych doniesień. Michael Kaplan, kostiumolog współpracujący z Abramsem i Burkiem w jednym z wywiadów przyznał, iż niedawno poinformowano go, że będzie robił kostiumy do Epizodu VII. Na razie nic nie wspominał o kontrakcie, ale być może duża część pre- i postprodukcji będzie robiona w Bad Robot, więc może nie musi mieć specjalnego kontraktu na „Gwiezdne Wojny”. Kaplan debiutował na wielkim ekranie filmem „Łowca androidów” Ridleya Scotta, za który dostał nagrodę BAFTA, oczywiście za najlepsze kostiumy. Najważniejsze filmy przy których pracował to „Siedem”, „Podziemny krąg”, „Star Trek”, „Armageddon”, „Pearl Harbour” czy „Miami Vice”.
W podobnym duchu wypowiada się coraz częściej Mark Hamill, stwierdza jedynie, że cokolwiek to będzie, to on jest w to zaangażowany od bardzo dawna. Nie wspomina o kontrakcie, ale wszystkie jego wypowiedzi cechuje pewność. Przyznał też, że wie, iż Carrie Fisher także wróci. Nie był w stanie potwierdzić powrotu Harrisona Forda, ale jak sam stwierdził, przypuszcza, że tak się stanie. Natomiast żadnych szczegółów nie znał lub nie zdradził. Carrie Fisher natomiast znów żartowała sobie o nowej trylogii, ale tym razem w kontekście swojej obecnej tuszy. Aktorka stwierdziła, że zatrudniła sobie specjalistów, którzy mają ją doprowadzić do formy. Czyżby ćwiczyła przed powrotem do metalowego bikini?
Ostatnia pół oficjalna wiadomość dotyczy Johna Williamsa. Wyliczono, że jeśli faktycznie Williams wróci i napisze muzykę do kolejnych trzech filmów, pobije kolejny rekord. Tym razem zilustrowania muzycznego całej sagi, rozpiętej na ponad 40 lat. Takiego dokonania mu życzymy. Sam kompozytor zaś wypowiada się tak, jakby kontrakt leżał już na jego biurku.
Serwis Latino Review, który się wsławił tym, że jako pierwsi wskazali na J.J. Abramsa jako reżysera, znowu szokuje. Tym razem twierdzą, że Jonathan Rhys Meyers negocjuje rolę w „Gwiezdnych Wojnach”. Na razie szczegółów nie zdradzono. Meyers jest znany przede wszystkim z roli Henryka VIII z serialu „Dynastia Tudorów”, ale wystąpił też w „Mission: Impossible III”, „Aleksandrze” czy „Tytusie Andronikusie”, ostatnio zaś gra Draculę w serialu „Dracula”.
Jonathan Rhys Meyers
Damon Lindelof
Josh Holloway
Inna plotka donosi, że w przyszłe „Gwiezdne Wojny” (ale nie Epizod VII), ma być zaangażowany Damon Lindelof. Scenarzysta i producent ten wiele razy współpracował z Abramsem, uchodzi za jednego z najzdolniejszych twórców w Hollywood, acz ma też coraz większą grupę zagorzałych przeciwników. Może się poszczycić takimi filmami jak „Kowboje i obcy”, „Prometeusz”, „Star Trek” no i serialem „Zagubieni”.
Pozostając niejako w temacie plotek wokół Abramsowych, pojawiła się jeszcze jedna. Tym razem bardziej związana ze spin-offami. Jak wiemy Simon Kinberg będzie też jednym z głównych twórców serialu „Rebels”, więc jest duża szansa, że serial ten będzie powiązany ze spin-offem Kinberga. Skoro tak, to może być to spin-off o młodym Hanie Solo i już jak na zawołanie znalazł się chętny. To Josh Holloway najbardziej znany jako Sawyer z „Zagubionych”. Oczywiście przypominamy, że tym razem tylko aktor chce, na razie jeszcze media nawet nie spekulują na ten temat.
Wszystko wskazuje na to, że dopiero jesienią zaczną pojawiać się większe szczegóły dotyczące nowej trylogii, ale w związku z tym, że Kathleen Kennedy będzie obecna na Celebration Europe II, zapewne tam zostaną podane jakiejś oficjalne wieści. Miejmy nadzieję, że przed lipcem coś nam jeszcze wyjawią.
KOMENTARZE (11)
2013-04-09 17:02:10
Lord Sidious
http://www.starwarscelebration.eu/
Celebration Europe II cały czas spokojnie się przygotowuje. Niewiele w sumie się zmienia, ale jeśli jesteśmy przy zmianach to warto wspomnieć o jednej. Logo zostało trochę zmodyfikowane. Nowe znajduje się na górze, poprzednie zaś poniżej.
Poszerzyła się także lista zapowiedzianych gości. Do grona zaproszonych dołączyli: Carrie Fisher, Jeremy Bulloch, Dickey Beer, Leland Che, Daniel Logan oraz John Morton.
Carrie Fisher chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Księżniczka Leia w klasycznej trylogii i prawdopodobnie także w tej nowej.
Jeremy Bulloch to aktor znany przede wszystkim jako Boba Fett z klasycznej trylogii, acz Dickey Beer był dublerem Fetta w „Powrocie Jedi”, natomiast John Morton w „Imperium kontratakuje”. Daniel Logan zaś odgrywał młodego Bobę w „Ataku klonów”, a także podkładał głos w „Wojnach klonów”. Nie wiadomo, czy czeka nas panel z tymi aktorami i kaskaderami, czy jednie będą podpisywać autografy.
Fani EU powinni być zadowoleni, wygląda na to, że rozszerzony wszechświat będzie bardziej obecny na drugim Celebration Europe, niż był na pierwszym. Leland Che to tak zwany opiekun Holokronu, osoba która odpowiada w dużej mierze za spójność kanonu „Gwiezdnych Wojen”, ale także za Insidera. On raczej autografów rozdawać nie będzie, więc z pewnością będziemy mieć okazję albo go wysłuchać, albo nawet porozmawiać. Na ostatnim Celebration VI, panel z Leelandem był panelem dyskusyjnym.
Dla przypomnienia, konwent odbędzie się w dniach 26-28 lipca 2013 w Essen w Niemczech.
Ostatnie tygodnie mijają dość spokojnie, przynajmniej gdy chodzi o wieści na temat nowej trylogii i spin-offów. Media nie bombardują nas codziennie nowymi pomysłami, a temat „Gwiezdnych Wojen” zszedł na seriale. Do tego jeszcze wrócimy. Główny wątek wszelkich informacji związanych z nową trylogią, które w różnej formie przewija się przez media w ostatnich tygodniach to powrót klasycznej obsady, czyli Carrie Fisher, Marka Hamilla i Harrisona Forda. Zaczęło się od Carrie, która stwierdziła, że będzie księżniczką Leią. Miało to już być pewne. W międzyczasie trafiła do szpitala, a potem stwierdziła, że żartowała z tą Leią. Mark i Harrison siedzieli cicho, ale zaczął na ten temat wypowiadać się Geroge Lucas. Wspominaliśmy o tym w zeszłym tygodniu, ale dla przypomnienia: George stwierdził, że wielka trójka ma już podpisane kontrakty, a jeśli nie to są one finalizowane. Dodał też, że Lucasfilm czeka by obwieścić tę wiadomość z odpowiednią oprawą. Potem dodawał, że mówił tylko o tym, że negocjacje trwają, ale on nie może powiedzieć, czy się zakończyły sukcesem. Jakiś czas później w tym temacie wypowiedział się także Bob Iger, który wspomniał, że Lucas mówił raczej o negocjacjach. Natomiast na razie nie było jeszcze oficjalnej zapowiedzi. Na dodatek scenariusz nie jest jeszcze ukończony. Iger potwierdził, że dyskusje z aktorami trwają, zostaną jednak zakończone dopiero, gdy Michael Arndt ukończy swój scenariusz.
Co ciekawe, Billy Dee Williams wyznał, że rozmawiano z nim o powrocie do roli Landa. Na razie negocjacje się jeszcze nie skończyły, a on jak sam twierdzi nie podjął jeszcze decyzji. Wcześniej jednak zgodził się na powrót do tej roli w serialu „Detours”.
Tym samym znów wróciliśmy do seriali. Pozornie jest to temat nie związany z nową trylogią, ale jeśli pamiętacie Disney mówił, że widzieliby „Gwiezdne Wojny” trochę w stylu Marvela. Pojawiły się spekulacje jak chcą to osiągnąć. Wcześniej sugerowano, że spin-offy mogłyby dotyczyć nowych postaci, dziać się między epizodami, ale późniejsze zapowiedzi o spin-offach trochę poszły w innym kierunku. Na razie jednak wszystkie spin-offy są na etapie rozwijania pomysłów, a nie pisania scenariuszy. Teraz wygląda na to, że Disney chce przepuścić cały medialny atak „Gwiezdnych Wojen” już po premierze Epizodu VII, ew. rozpocząć tuż przed nim. Nowe epizody miałyby być filmami na miarę „Avengersów”, natomiast reszta miała by wypełnić nam czas między kolejnymi częściami sagi. Jaka reszta, można zapytać? Na razie zapowiedziano dwa spin-offy. Ale jednocześnie przesunięto na czas nieokreślony premiery pozostałych filmów w 3D, dodatkowo zapowiedziano nowy serial i przesunięto premierę „Detours” (więcej). Na razie zmiany następują dość szybko, więc nawet trudno spekulować, co nas czeka, raczej trzeba zobaczyć, co Lucasfilm/Disney zapowiedzą.
Na koniec jeszcze jedna mała ciekawostka. Dwayne „The Rock” Johnson („Król Skorpion”) zapowiedział, że zamierza zagrać w Epizodzie VII. Powiedział, że niebawem zadzwoni do J.J. Abramsa i mu dokładnie wytłumaczy, że może mu pomóc. Ciekawe, czy J.J. Abrams będzie miał odwagę odmówić.
KOMENTARZE (21)
Dziś mieliśmy ciepły, piękny dzień. Wiosna za oknem, więc czas na wiosenne ploty.
Zaczniemy od niezbyt pomyślnej informacji. Carrie Fisher ma problemy ze zdrowiem, na tyle poważne, że trafiła do szpitala. Jej agentka, Carol Marschall powiedziała, że jest to związane z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym. Podobno teraz aktorka czuje się już znacznie lepiej. W dodatku zaczęła opowiadać, że znów zagra księżniczkę Leię. Miejmy nadzieję, że to prawda, a nie skutek działania jakiś leków.
Za to będziemy mieć bliżej do Natalie Portman. Mąż Natalie, Benjamin Millepied dostał pracę w Paryżu, będzie dyrektorem Baletu Opery Paryskiej. Niestety dopiero od 2014, więc nie przeniosą się do Europy przed Celebration Europe II. Szkoda, może by się udało ściągnąć na konwent Natalie.
Order Imperium Brytyjskiego zobowiązuje. Ewan McGregor niedawno apelował o datki na rzecz najmłodszych uchodźców w Syrii. Według UNICEFU, którego McGregor jest ambasadorem, w niebezpieczeństwie znalazło się życie dwóch i pół miliona dzieci. Ewan dość mocno zaangażował się w akcję pomocy.
Warto też wspomnieć o skandalicznej wypowiedzi Baracka Obamy. W ogóle nie interesuje nas kontekst wypowiedzi, to jakieś wewnętrzne, polityczne gierki Amerykanów... W każdym razie, komentując postawę swoich konkurentów przyznał, że aby ich zrozumieć, musiałby użyć jakiejś... techniki Jedi – zlania umysłów. Obama pomylił sztuczki myślowe Jedi z wulkańskim zlaniem umysłów ze „Star Trek”. Ta wypowiedź odbiła się szerokim echem w środowisku fanów za oceanem. Sami możecie posłuchać tej wypowiedzi i stwierdzić, czy Obama w ten sposób skomentował fakt, że J.J. Abrams będzie reżyserem „Gwiezdnych Wojen”, czy po prostu jest dyletantem w dziedzinie fantastyki.
By w newsie nie było samych smętów trzeba napisać coś o Keirze. Jak widać Keira Knightley jest gwarantem dobrej plotki, no i wzbudza kontrowersje. Kiera zagrała w reklamie perfum Chanel Coco Madamoiselle... No i się zaczęło. W reklamie Keira jeździ na motocyklu po Paryżu (gdzie będzie mieszkać za rok Natalie Portman), ma sesję zdjęciową z przystojnym fotografem... No i ta sesja wzbudziła kontrowersje, zwłaszcza napięcie między modelką (Keira) i fotografem. Reklamę z Keirą wyemitowano w Wielkiej brytanii w trakcie „Epoki lodowcowej 2”, jak zobaczyli to niektórzy rodzice, to zaczęli dzwonić ze skargami... Podobno reklama była zbyt sugestywna. Skończyło się na tym, że ASA (brytyjski odpowiednik KRRiT) uznała, że reklama z Keirą jest odpowiednia tylko dla dorosłych widzów. Dla przypomnienia, ASA też nie podobała się reklama z rozebraną Natalie Portman.
A i jeszcze, żeby nie zapomnieć. Rzecznik Chanel stwierdził, że ASA nie ma racji, podobnie jak rodzice. Bo reklama z której pochodzi zdjęcie powyżej nie jest sugestywna (ani zbyt sugestywna), a jedynie zabawna i zmsysłowa.
KOMENTARZE (5)
Tym razem znów zbiorczo, bo nasze aktorki gadają w mediach jak najęte. Carrie o Epizodzie VII i ćpaniu, a dwie pozostałe panie o rozbieraniu, lub o nich mówi się w tym kontekście, więc będzie ciekawie. Tym razem zaczniemy od Carrie Fisher. Otóż niedawno w sieć obiegło to zdjęcie z „Powrotu Jedi”.
Zdjęcie jak zdjęcie, ale widać na nim jednego nieobciętego paznokcia księżniczki Leii, tak zwany coke nail (bynajmniej nie od Coke-Coli, tylko czegoś mocniejszego). Jak wiadomo Carrie w czasie zdjęć do klasycznej trylogii była dość często pod wpływem narkotyków (i ew. innych używek). Więc zaczęły się spekulację, czy Fisher zostawiła sobie tego paznokcia by było jej łatwiej ćpać, czy ze względu na modę. Aktorka się mocno oburzyła takimi sugestiami, stwierdziła tylko, że jak każdy szanujący się uzależniony korzystała ze zwiniętych dolarówek lub małych łyżeczek. I faktycznie tym stwierdzeniem ucięła dyskusję.
Pamiętacie rozbieraną reklamę z Natalie Portman? Otóż została ona wycofana w Wielkiej Brytanii po skargach jakie napłynęły do Advertising Standards Authority (ASA), organizacji zajmującej się standardami reklam w kontekście praw konsumenckich. Skargę na Diora wysłał ich konkurent francuska firma L’Oreal. Według nich wizerunek Natalie Portman został poddany obróbce komputerowej, co miało wyolbrzymiać efekty działania kosmetyków. Christian Dior przyznał, że faktycznie Natalie została poprawiona komputerowo, ale podobno nie po to, by wprowadzić konsumenta w błąd. ASA natomiast stwierdziła, że również prywatni konsumenci skarżyli się na tę reklamę. Na szczęście w Polsce nadal można ją oglądać. A tak swoją drogą Natalie Portman komputerowo poprawiał już George Lucas w „Mrocznym widmie” (głos oraz sukienkę). Natalie nie skomentowała tej sytuacji, gażę już wzięła. Za to powiedziała, co sądzi o Christianie Bale’u, z którym pracowała przy filmie „King of Cubs”. Otóż Bale zdaniem Portman przynosi wstyd zawodowi aktora, marudzi, jest arogantem, nieustannie sfrustrowanym i stresującym się przed każdą sceną. W dodatku nalega by ponownie kręcić sceny, bo nie podoba mu się jak zagrał. Nie szanuje ani jej, ani nikogo innego na planie. Cóż może jest perfekcjonistą? Ciekawe jak ich relacje będą wyglądały na filmie.
Na koniec zaś dla fanów Keiry Knightley. „Anna Karenina” właśnie weszła na polskie ekrany, więc pora poplotkować o aktorce, zwłaszcza, że akurat jest ona na topie. Otóż już na okładce magazynu Allure Keira pokazała swoje piersi...
Aktorka przyznała też, że nie ma żadnych oporów przed pokazywaniem swojego biustu na ekranie (czy w prasie). Według niej jej piersi są tak małe, że ludzie nie są nimi zainteresowani. Za to Keira uparcie nie chce pokazywać swoich pośladków. Przy okazji niewielkich rozmiarów Knightley poskarżyła się, że nieustannie oskarżano ją o ukrywanie anoreksji, do tego stopnia, że przeszła przez fazę zwątpienia i myślała, że może to prawda. Potem jednak zrozumiała, że ma taką budowę ciała i przemianę materii.
Natomiast przy okazji premiery „Anny Kareniny” Keira nie tylko nie pokazała swoich piersi, ale po raz pierwszy od bardzo dawna pokazała się w dość dystyngowanej sukni. Na co dzień aktorka preferuje raczej skromniejsze ciuchy, ale widać czegoś z tego filmu się nauczyła.
I jak wam się podoba Keira w tej kreacji od Chanel?
KOMENTARZE (14)
Tydzień temu przedstawiliśmy wam zebraną listę potencjalnych reżyserów, ale jak łatwo się domyśleć już jest nieaktualna. Po pierwsze Brad Bird potwierdził, że nie jest zaangażowany w „Gwiezdne Wojny”, nie będzie robił Epizodu VII. Wydawać by się mogło, że wzrosły szanse Colina Trevorrowa, ale szybko i on wylał nam kubeł zimnej wody. Jest coś o czym nie może mówić, jakiś film o który się stara, ale nie może nic powiedzieć; jednocześnie powiedział, że szanse na to, że wyreżyseruje Epizod VII są jak 3270 do 1. Zatem i jego moglibyśmy już właściwie skreślić, a wtedy znaczyłoby to, że z listy pięciu reżyserów, których nazwiska wypłynęły dość szybko i którzy podobno dostali treatment scenariusza do wglądu (Bird, Trevorrow, Vaughn, Abrams i Spielberg) nie pozostał w grze nikt. Jedyny klucz jaki nam pozostał, to fakt, że Kennedy prawdopodobnie współpracowała z potencjalnymi kandydatami, ale i tak lista byłaby dość spora. W sieci pojawiają się kolejne spekulacje reżyserskie, czasem z dość dziwnymi kandydatami jak choćby Michaelem Moorem (reżyser filmów dokumentalnych), czy ulubieńcem fanów Kevinem Smithem, który z Kennedy co prawda nie współpracował, ale za to był obecny na Celebration VI.
Dzieje się też po aktorskiej stronie kamery, różne gwiazdy i gwiazdeczki próbują dać o sobie znać, że są gotowi do nowej trylogii. Wcześniej pisaliśmy o Harrisonie Fordzie i Marku Hamillu, pojawiło się też nazwisko Carrie Fisher. Ona nawet powiedziała w jednym z wywiadów, że już jest zaangażowana w nową trylogię, potem to sprostowano. Carrie jak zwykle ma trochę za długi język, oficjalnie nic nie ogłoszono, choć w przypadku wielkiej trójki powrót jest prawie pewny, acz nie wiemy w jakim stopniu. Z jednej strony aktorzy chcą, z drugiej jest pewna presja ze strony fanów, zobaczymy jak to wyjdzie ostatecznie.
Do wielkiej trójki dołączył ostatnio Billy Dee Williams, który także chętnie zagrałby w nowych filmach. Nawet poszły już plotki, że jest dla niego przewidziana rola, swoją drogą ciekawe co będzie z Tendrą (żona Landa).
Druga grupa aktorów to ci, którzy nie wiedzą kogo mogliby grać, ale bardzo chcieliby dostać angaż. Listę otwiera David Tennant, czyli dziesiąty doktor Who. Ostatnio miał swój epizod w „Wojnach klonów”, teraz chciałby pojawić się jeszcze w filmie. Tom Hiddleston („Thor”, „Avengers”) również wyraził zainteresowanie grą w nowej trylogii. Hiddleston ostatnio wystąpił w „Czasie wojny” Stevena Spielberga, który wyprodukowała Kathleen Kennedy. Również jego kolega z planu tych dwóch filmów Marvelowych - Chris Hemsworth (Thor) chciałby zagrać w nowej trylogii. Kolejny „bezrobotny” aktorzyna to bożyszcze nastolatek Robert Pattison (saga „Zmierzch”). Nie tylko stwierdził, że przyjąłby rolę w „Gwiezdnych Wojnach” bez wahania, ale dodał też, że bardzo lubi Jar Jara i nie rozumie, czemu wszyscy się go tak czepiają. Wszyscy oni zgłaszają swoją kandydaturę, choć oficjalny casting nie został jeszcze rozpoczęty. Ale LFL pewnie już dawno trzyma rękę na pulsie.
David Tennant
Tom Hiddleston
Chris Hemsworth
Robert Pattison
Do grania w nowej trylogii zgłosił się jeszcze jeden kandydat. Michael A. Stackpole chciałby zagrać w Epizodzie VII. Spokojnie, pisarz wcale nie chce ważnej roli, chciałby się tylko pojawić jako jeden z pilotów (najlepiej X-Wingów), no i liczy na to, że inni autorzy książkowi się do niego przyłączą. Swoją drogą, wielu pracowników Lucasfilmu pojawiło się w prequelach zwłaszcza na chwilę, w tym Steve Sanseet, Rick McCallum, Ben Burtt, George Lucas, czy Pablo Hidalgo.
Niektórzy oczekują bezpośredniego sequela „Powrotu Jedi” z młodymi aktorami. Wśród plotek pojawiają się już listy, kto mógłby zagrać Hana Solo, Luke’a Skywalkera czy księżniczkę Leię. Listy chyba należy traktować jako ciekawostki, zwłaszcza póki oryginalni aktorzy są w grze. I tak wśród kandydatów na Luke’a pojawiają się Liam Hemsworth, Chris Pine, Anton Yelchin, Andrew Garfield, Ryan Gosling, ale i tak wszystkich na głowę bije Owen Wilson, który już przymierzał się do roli Luke’a Skywalkera. Wilson gra w filmie „The Internship”, z którego pochodzi poniższe zdjęcie. W obrazie, który opowiada o 40-latach, którzy trafiają na staż do filmy komputerowej zarządzanej przez 20-latków, gra także Rose Byrne (czyli Dorme).
Wróćmy jednak do zwariowanej listy. Na Hana Solo typuje się Josha Brolina, Christiana Bale’a, Karla Urbana czy nawet Roberta Downeya Jr. Leią zaś mogłaby być: Keira Knightley czy Natalie Portman. Tego ostatniego już nawet nie ma co komentować.
KOMENTARZE (23)
Zaledwie kilka dni temu informowaliśmy o Matthew Vaughnie jako potencjalnym reżyserze kolejnego epizodu „Gwiezdnych Wojen”, a już ta informacja jest nieaktualna. Vaughn miał wyreżyserować kolejny sequel „X-Menów”, jednak kilka dni temu zrezygnował z projektu. Zbiegło się to w czasie z ogłoszeniem nowych „Gwiezdnych Wojen”, stąd pewnie plotki. Okazuje się, że Vaughn zajął się projektem „Secret Service”, który jest adaptacją komiksu Marka Millara. Prace nad „Secret Service” musiały nabrać tempa, gdyż po Hollywood krążą bardzo podobne scenariusze, będące swoistymi plagiatami pomysłu Millara (przynajmniej jego zdaniem).
Za to na liście potencjalnych reżyserów znalazł się nowy kandydat. Colin Trevorrow, twórca niezależnego filmu „Na własne ryzyko” (Safety Not Guaranteed), będącego jego debiutem reżyserskim. Film ten będzie można obejrzeć w przyszłym tygodniu w ramach odbywającego się we Wrocławiu American Film Festival, natomiast wątpliwe, by trafił do szerszej dystrybucji. Sam film bardzo spodobał się George’owi Lucasowi. Podobno spotkał się on nawet z młodym reżyserem kilka miesięcy temu, ale oficjalnie nie wiadomo o czym rozmawiali. Być może jak w przypadku Vaughna brakuje nam na razie jakiejś ważnej informacji. Na razie Trevorrow jest na liście potencjalnych reżyserów, a przemawia za nim kilka faktów, raz jest wolny (nie ma planów zawodowych na najbliższe lata), dwa jest młody i jeszcze niezbyt znany.
Colin Trevorrow
Brad Bird
Z drugiej strony po części wraca kwestia filmu „1952” o której informowaliśmy. Brad Bird, który ma reżyserować ten film, mówi też głośno, że chciałby wyreżyserować także „Epizod VII” (zatem prawdopodobnie „1952” tak jak się spodziewaliśmy to nie jest nowa cześć sagi). Dodatkowo pojawiła się w sieci kampania na rzecz Brada Birda jako reżysera nowej części sagi. Można ich szukać na Twitterze a także obejrzeć filmik, który prezentuje dokonania Birda.
A teraz druga sprawa, czyli aktorzy. Obecność oryginalnej obsady na ekranie jest coraz bardziej realna, zwłaszcza, że Mark Hamill i Harrison Ford już wyrazili zainteresowanie. Dołącza do nich Carrie Fisher, która zapytana o chęć powtórzenia roli księżniczki Lei odparła:
- Tak, oczywiście! Kto by nie chciał?
Wypowiedź oczywiście była ironiczna jak to u Fisher, jednak machina spekulacyjna ruszyła.
Poza Fisher o nowych „Gwiezdnych Wojnach” mówią też inni aktorzy. Próbują wykorzystać casus Samuela L. Jacksona, który głośno krzyczał w mediach, że chce grać i w końcu dostał rolę. Pierwsza z tych gwiazd to Russel Brand, aktor komediowy znany choćby z nowej wersji „Arthura”, „Idol z piekła rodem” czy „Hop”, no i tabloidów. Sam aktor stwierdził, że chciałby zagrać Jedi. Drugą gwiazdą jest Anna Kendrick (saga „Zmierzch”, „W chmurach” czy „Pół na pół”), która kryje się za niezdefiniowaną dokładnie grupą fanów, którzy rzekomo widzieliby ją w roli Lei. Ale jak widać rola ta jest zajęta przez prawdziwą księżniczkę.
Anna Kendrick
Russel Brand
Na razie nie ma żadnych oficjalnych informacji nt. zatrudnienia kogokolwiek do prac przy nowej części „Gwiezdnych Wojen”, dlatego wszystkie doniesienia należy traktować z odpowiednim dystansem.
KOMENTARZE (23)
Cofnijmy się na chwilę o tydzień w czasie i zobaczmy jak na tę wieść zareagowali aktorzy z Sagi i powiązani z Gwiezdnymi Wojnami:
Mark Hamill, którego dłuższy wywiad na temat Epizodu VII można obejrzeć tutaj tuż po ogłoszeniu wiadomości na swoim Twitterze napisał: "Gratulacje dla Geroge'a za dzisiejszą super-umowę! Nie mogę komentować Ep7 zanim będę znał wszystkie fakty, których teraz jest mało-Cierpliwości.
Congratulations to George for today's mega-deal! Can't comment on Ep 7 before I have all the facts which are short supply right now-Patience
Jednym z pierwszych komentatorów był Ewan McGregor...który w dodatku dość optymistycznie podszedł do możliwości zagrania w kolejnych częściach Sagi: "Zastanawiam się czy nie będą potrzebowali jakiegoś Obi-Wana na hologramie? #ep7 #założęznówkaptur"
Disney have bought Lucasfilm and are planning on releasing Star Wars ep 7 in 2015!! Congrats George and best of luck with whatever is next.
Na swoim Facebooku Billy December Williams opublikował: „Tak samo jak Walt Disney, George zainspirował tak wielu i myślę, że pasuje, że firma Disneya ma szansę wykorzystać swoich umiejętności kreatywnych, żeby kontynuować opowieści z odległej galaktyki.”
Peter Mayhew, czyli jedyny prawdziwy Chewbacca, napisał: zawsze lubiłem Myszę i czekam z nadzieją na ekscytujące możliwości, które przynosi Uniwersum Star Wars
I've always liked that Mouse, and I'm looking forward to all the exciting possibilities this brings to the Star Wars Universe.
Kenny Baker wypowiedział się w krótkim wywiadzie dla BBC, przy okazji chwaląc, że filmy są dobre dla dzieci...i umiejętnie omijając komentarz na temat C-3PO. Cały wywiad można obejrzeć w tym miejscu.
Jeremy Bulloch, aktor znany najlepiej z noszenia zbroi Boby Fetta w krótkim wywiadzie dla fanowskiej strony napisał: „Zawsze czułem, że było więcej opowieści do pokazania po Powrocie Jedi, i zawsze miałem nadzieję, że powrócą zrobią Epizod VII”.
Swojego entuzjazmu nie kryła Ashley Eckstein, która od dawna współpracowała z Disneyem, pisząc: moje dwa światy się połączyły Disney kupił Lucasfilm! Moje dwie ULUBIONE rzeczy stały się jednym! Bardzo ekscytujące!
Skoro mowa o ulubieńcach fanów, dla gazety USA TODAY wypowiedział się Ahmed Best, czyli Jar Jar Binks, mówiąc: "George zawsze był [dla mnie] bohaterem i mentorem. Cieszę się, że saga będzie kontynuowana. Pracując zarówno dla Lucasfilm jak i Disneya, myślę, że kombinacja...będzie magiczna!"
Przejęcie Lucasfilm wpłynie znacząco na życia obecnych dysponentów licencji Star Wars, którzy także skomentowali przejęcie. Opublikowaliśmy już komentarz Dark Horse, z kolei Del Rey zwlekał z opinią na temat...bo ich nowojorskie biura przez kilka dni nie miały prądu, z powodu huraganu. Swój komentarz wypowiedziała jednak Jennifer Heddle: "Z tego co się orientujemy, mamy wciąż pracować tak jak wcześniej. Osobiście jestem BARDZO podekscytowana, że będę pracować na książkami do Epizodów VII, VIII i IX. :)" Potem Jennifer jeszcze krótko skomentowała plotki o tym, że Trylogia Sequeli nie będzie oparta o materiały z EU: „Spekulując? Niektóre postaci znane z EU. Szerokie tło, które możemy rozpoznawać. Ale kompletnie nowa historia. (Raz jeszcze, czysta spekulacja).”
As far as we all know here, it's still business as usual. I am personally VERY excited to work on books for Episodes VII, VIII, and IX. :)
Już dziś odbywają się wybory prezydenckie w USA. Właściwie niewiele nas to by obchodziło, gdyby nie to, że duża część Starwarsówka mieszka w Stanach i mocno się przejmuje tymi wyborami. Przez to w kampanii zdarzyło się kilka incydentów o których warto wspomnieć.
Kto wygra? Czy będzie to marna podróbka Landa, koleś, który całą wiedzę militarną czerpie z „Ataku klonów”, człowiek tak pokojowo nastawiony, że dostał nagrodę Nobla za to, że nim na dobre dorwał się do atomowej walizeczki nie wywołał jeszcze żadnej wojny ani nie rozpoczął Armagedonu? Czy może raczej podstarzały Han Solo, żywcem wyjęty z karbonitu, wielki przyjaciel zwierząt, który woził swojego psa na dachu samochodu, gdyż myślał, że ma tam wieżyczkę strzelnicą? Na początek facjaty obu panów, w wersji takiej jakiej widzą ich fani Star Wars.
System amerykański jest tak skonstruowany, że choć nie wiemy, kto na kogo głosował, to można się dowiedzieć (oczywiście po jakimś czasie), kto wsparł finansowo danego kandydata. System finansowania partii i kandydatów jest bardziej przejrzysty, więc zarówno partie jak i kandydaci organizują składki na swoją kampanię. Wszystko jest zapisane a potem rozliczone. Dodatkowo organizowane są składki celowe, które nie dotyczą bezpośrednio spraw wyborczych (np. na rzecz demokratyzacji itp.). Takie składki również są podliczane i publikowane. Na razie oczywiście nie mamy jeszcze informacji o tym, jak wygląda obecna kampania prezydencka, ale mamy już komplet informacji sprzed 4 lat i to na nich głównie będziemy się opierać.
George Lucas należy do ludzi którzy raczej nie zajmują się polityką. Przez całe życie ten wielki filantrop na dotacje polityczne przeznaczył w sumie 69900 USD, z tego aż 33100 dostał w ostatnich wyborach komitet Baracka Obamy, którego Lucas zna osobiście. Część z pozostałych pieniędzy niekoniecznie wspierała kandydatów Demokratów, a raczej akcje polityczne. Obamę aktywnie wspiera, nie tylko finansowo, partnerka życiowa Lucasa Mellody Hobson.
Steven Spielberg, pomocnik reżysera w ROTS, zazwyczaj popiera Demokratów i jest znany ze swojej hojności. Na różne kampanie polityczne wydał już ponad milion dolarów, z tego tylko 1000 USD trafiło na konta Republikanów. W obecnych wyborach wsparł Obamę kwotą 35000 USD w 2011 (kwota rozliczona). W kampanii w 2008 wydał na Obamę 30800 USD. Dodatkowo Demokratów i Baracka Obamę wspierała też żona Stevena Kate Capshaw (znana z roli Willie Scott w filmie „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”).
Demokratów popiera finansowo też przyjaciel Spielberga i Lucasa – Francis Ford Coppola, acz on nie przeznaczył ani centa by wesprzeć Obamę. Za to Baracka wsparła jego córka Sofia Coppola (dworka Saché w TPM), kwotą 500 USD. Przeznaczyła też 2750 USD na inne cele polityczne.
Lawrence Kasdan (scenarzysta TESB i ROTJ) również finansowo woli wspierać Demokratów, acz nie tak hojnie jak Spielberg. W poprzedniej kampanii wsparł urzędującego obecnie prezydenta kwotą 4800 USD.
Jimmy Smits jest dość mocno zaangażowany w obóz Demokratów, czasem można go nawet zobaczyć na konwencjach politycznych. Działa, ale pieniędzy nie daje zbyt dużo, w sumie 9400 USD (z tego po 2300 dostali Barack Obama i Hilary Clinton jak jeszcze rywalizowali ze sobą).
Harrison Ford to ciekawy przypadek, gdyż można by go trochę określić mianem swing state. Wychowany w demokratycznym duchu, żartował sobie nawet, że jego religia to Demokraci, przyjaźnił się z Billem Clintonem, ale jednocześnie w ostatnich wyborach finansowo wsparł obu kandydatów – Baracka Obamę i Johna McCaina.
Carrie Fisher choć wpierała Demokratów, zazwyczaj wolała wydawać na inne rzeczy. Dlatego wspomagała polityków niewielkimi sumkami i raczej rzadko. Uzbierało się tego 13750 USD. Barackowi pieniędzy nie powierzyła.
John Williams wspierał finansowo Demokratów (w sumie na kwotę 8500 USD), z tego aż 6000 poszło na konta Johna Kerry’ego w różnych kampaniach. Williams dał też 2000 USD na inne cele.
John Ratzenberger (major Derlin z TESB), należy do niewielkiego grona w Starwarsówku, które raczej popiera Republikanów. Zdarzyły mu się Demokratyczne „wpadki”, ale to już zamierzchła historia. Wsparł Johna McCaina kwotą 3000 USD. W sumie na polityków dał 9525 USD.
James Earl Jones również raz w życiu wsparł Demokratów sumą 599 USD, ale było to w 1993.
Sam Obama zaczął swoją kampanię w 2010, kiedy na wiecu w Ohio (jeden z tak zwanych swing states, czyli stanów w których wygrywają i Republikanie i Demokraci), przestrzegał swoich zwolenników przed kontratakującym Imperium, czyli Republikanami.
Kampania amerykańska składa się z dwóch części, wyłaniania głównych kandydatów w obu obozach. Tym razem Demokraci mieli łatwiej, bo Barack Obama był ich naturalnym kandydatem. Za to poważne przymiarki w obozie Republikanów zaczęły się jeszcze na samym początku 2011. Michael Huckabee, były gubernator Arkansas i były kandydat na republikańskiego kandydata na prezydenta (przegrał z Johnem McCainem), próbował wysondować swoje szanse. No i uznał, że musi jakoś pojawić się w mediach. Akurat Natalie Portman spodziewała się dziecka, więc zaatakował gwiazdę (znaną z popierania Demokratów), że promuje nieodpowiedzialny model rodziny. Dla przypomnienia, Portman wówczas była jeszcze samotną przyszłą matką, choć ślub i tak był w planach. Mike Huckabee swoim wybrykiem zdołał się przebić do różnych mediów, w tym do programu Stephena Colberta, który nabijał się z polityka, twierdząc, że skoro jest przeciw matce Luke’a Skywalkera, to z pewnością współdziała z Imperium. Koniec końców, Huckabee nawet nie liczył się w republikańskim peletonie.
Skoro przy Natalie Portman jesteśmy, to ona nie wspierała wcześniej finansowo Demokratów, ale im sprzyjała. Uczestniczyła też w ruchu „Kobiety dla Obamy”. Na spotkaniu w Las Vegas podkreślała, że mimo iż sama jest szczęśliwą matką, pochwala konsekwentną politykę pro-choice, propagowaną przez prezydenta. Wymieniała także jego rozliczne zasługi i osiągnięcia. No i pozowała z plakietką wspierającą Obamę.
Wróćmy jednak jeszcze do początków kampanii. Inny republikański kandydat, Rick Santorum wpadł na genialny pomysł walki z trawiącą Amerykę epidemią pornografii, która jego zdaniem przyczynia się do mizoginii oraz przemocy wobec kobiet, a także wzrostu prostytucji i handlu żywym towarem. Przemysł pornograficzny postanowił nieoczekiwanie poprzeć tego kandydata, po to by w prawdziwych wyborach mógł przegrać z Barackiem Obamą. Nakręcono nawet reklamówkę, w której gwiazdy filmów dla dorosłych „popierają” w żartobliwy sposób Santoruma. Jedną z gwiazd była Allie Haze, czyli księżniczka Leia w „Star Wars XXX: A Porn Parody”. Krótko potem ośmieszony Santorum wycofał się z wyborów, główną przyczyną były fundusze i małe szanse na zwycięstwo. Sam filmik można obejrzeć tutaj:
Niektórzy jak George Lucas, przyjaźnią się prywatnie z Obamą. Inni bardzo bali się wygranej Republikanów. Jednym z takich gagatków, jest Mark Hamill. Ten nawet przy okazji Comic Conu mówił o polityce. Wyznał, że jeśli nie głosuje się na Baracka Obamę jest się szalonym. Dodał też, że może i Romney jest miłym facetem, ale nie jest... człowiekiem. Jest czymś co tylko imituje ludzkie zachowanie. Potem jeszcze parę razy wypowiadał się na temat Romneya, którego po pierwszej debacie (wygranej przez Romneya) opisał jako wrednego sprzedawcę, któremu nie można ufać w ani jedno słowo. Natomiast później w innym wywiadzie porównał Obamę do Obi-Wana Kenobiego, twierdząc, że obecny prezydent jest bardzo mądry. Może nie tak jak Obi-Wan, ale jest kimś między Kenobim, a Yodą. Na pewno nie jest Lukiem Skywalkerem, żartował Hamill, nie ta liga. Hamill należy do grona osób głośno popierających Demokratów, acz niekoniecznie ich wpierających finansowo.
Inny mocno zaangażowany zwolennik Demokratów to Samuel L. Jackson. Ten przyznawał się zarówno do tego, że jest rasistą i głosował na Obamę, bo ten jest czarny. Potem wściekał się na Boga, że huragan Isaac nie zmiótł Republikanów. Akurat gdy huragan atakował w tym roku Florydę, w Tampie odbywała się konwencja Republikanów. Isaac zakręcił i zaatakował Luizjanę, co wg Jacksona było bardzo niesprawiedliwe. Finansowo wsparł w poprzednich wyborach Baraka Obamę sumą 2300 USD. W życiu wydał na polityków jeszcze 1000 USD, ale czuje się mocno zaangażowany w sprawę. Ostatnio ząś Jackson wystąpił w reklamówce, która ma zachęcać do głosowania na Obamę. Uwaga, Sam wypowiada się tam po swojemu, czyli miejscami jest to język dość niecenzuralny.
Carrie Fisher po tym jak zrzuciła kilka kilogramów w zeszłym roku nabrała teraz wiatru w skrzydła. W tym roku udało się jej dotrzeć na swój panel na Celebration VI, na którym pojawiła się razem ze swoim pieskiem Garym, z którym obecnie jeździ po Stanach, pokazując mu jak najwięcej. Ostatnio wraz Sharon Stone i Sethem Greenem wzięła też udział w programie „Roast”, gdzie nabijała się z aktorki Roseanne Barr (obecnie również kandydatki na prezydenta USA). Program „Roast” to autorski pomysł stacji Comedy Central, który polega na tym, że przez godzinę znajomi gościa specjalnego (w tym odcinku Barr), bezlitośnie się z niego kpią, dosłownie linczując go na ekranie.
Po Celebration VI, na którym Carrie Fisher pokazała Garemu ocean, aktorka (księżniczka Leia, a także głos Mon Mothmy w „Family Guy: It’s a Trap!”) poleciała brylować do Nowego Jorku. Paparazzi ją uchwycili, Gary'ego też. Niestety jak widać na zdjęciach, program odchudzania Carrie się posypał i znów jej sylwetka nie przypomina już tej sprzed roku. Być może to efekt specyficznej diety, w której Fisher nie żałuje sobie ulubionych lodów firmy Skinny Cow Cookies’n’Cream oraz puddingu ryżowego firmy Kozy Shack, papierosów czy Coli. Ostatnie ze zdjęć pochodzi sprzed roku, gdy Carrie chwaliła się nową wagą, dzięki której może w końcu spojrzeć w lustro, zostało tu załączone dla porównania. Jak widać nawet księżniczka nie ustrzegła się efektu jojo, ale z drugiej strony w Nowym Jorku wszystko jest duże.
Wczoraj w USA ukazał się kolejny, 136 już numer czasopisma "Star Wars Insider". Znajdziemy w nim m. in.:
- Wywiady z Carrie Fisher, Jaime King (m. in. głos Aurry Sing w TCW), Vicem Armstrongiem (dubler Harrisona Forda w Starej Trylogii i serii o Indianie Jonesie)
- Kolejną część wspomnień o Ralphie McQuarrie
- Spojrzenie na 4. sezon "The Clone Wars"
- Wspomnienia twórców i aktorów z okazji 10-lecia "Ataku Klonów"
Pisaliśmy już wcześniejkilkarazy o różnych atrakcjach konwentowych jakie mają odbyć się na Celebration VI, czyli jedynym konwencie współorganizowanym przez Lucasfilm. Dziś opublikowano pełen oficjalny program konwentu, który w całości można przeglądać w tym miejscu.
Wśród ciekawych punktów programu wyróżnić należy:
Zobacz przyszłość Gwiezdnych Wojen 3D na Celebration VI! - czyli trójwymiarowy punkt programu, który szerzej opisaliśmy w newsie o Ataku klonów 3D.
Panel o animowanym serialu komediowym, opisany w programie jako "Super-sekretny panel Star Wars z Toddem, Sethem i Mattem". Oficjalny opis: Spotkaj się z Toddem Grimesem, Sethem Greenem i Mattem Senreichem, którzy porwali (to znaczy przywieźli do pokazania) ekskluzywny pierwszy wgląd na ich ściśle tajny projekt animacji Star Wars. Może pojawi się pierwszy zwiastun tej tajemniczej produkcji?
Dark Horse: komiksy w roku 2013: panel komiksowy, na którym pojawią się następujący autorzy i redaktorzy: John Jackson Miller, Jan Duursema, Doug Wheatley, Dave Marshall i Randy Stradley. To będzie najlepsza okazja do wyjawienia tajemniczych nowych tytułów, oraz oczywiście nowej serii komiksowej zatytułowanej tylko „Star Wars”
Znęcanie się – co każdy rodzic, nauczyciel i dzieciak wiedzieć powinien - panel dyskusyjny poświęcony akceptacji i problemach znęcania się, wywołany przez zeszłoroczną akcję wspierania dziewczyny nękanej z powodu zamiłowania do Gwiezdnych Wojen. W dyskusji wezmą udział Ashley Eckstein, autorka Carrie Goldman i matka Katie Goldman.
Co nadchodzi od Del Rey, czyli panel książkowy i choć nie wiemy czego się spodziewać, to znamy potencjalnych autorów kolejnych książek, bo na panelu będą: Aaron Allston, Troy Denning, Drew Karpyshyn, James Luceno i Timothy Zahn, oraz redaktorki Shelly Shapiro i Jennifer Heddle.
Spotkania z aktorami wśród specjalnych paneli z aktorami z Gwiezdnych Wojen w programie pojawiło się: spotkanie z Ianem Mcdiarmidem, Warwickiem Davisem, specjalny występ Jamesa Arnold Taylora, oraz Randka z Księżniczką, czyli spotkanie z Carrie Fisher.
Wiele innych: na przykład panel o przyszłości Star Wars.com, ten dotyczący Star Wars 1313, opowieść Bena Burtta o montowaniu filmów, oraz specjalne spotkanie z Fettami, na którym obecni będą Jeremy Bulloch, Daniel Logan i Dickey Beer, i wiele innych.
Na konwencie Celebration VI, który odbędzie się 23-26 sierpnia tego roku w Orlando na Florydzie, sprzedawany będzie specjalny numer czasopisma "Star Wars Insider", a w nim znajdzie się m. in. komiks w 3D. Będzie to prequel "Mrocznego Widma", w którym zobaczymy Anakina Skywalkera i Dartha Maula. Okulary dodawane będą za darmo. Poza tym, również w 3D, pokazane zostaną zdjęcia z "Ataku Klonów" i "The Clone Wars".
W numerze także wywiad z Carrie Fisher z 1976 roku. Wydanie to będzie hołdem dla kilku rocznic obchodzonych w 2012 r. : 5-lecia serialu TCW, 10-lecia "Ataku Klonów", a także 35-lecia "Nowej Nadziei".
Cena wyniesie 10 dolarów, zaś magazyn sprzedawany będzie w budce nr 521 (będącej częścią budki firmy Gentle Giant).
Wiele osób oddałoby by wiele, by móc włączyć sobie rano radio i posłuchać piosenki o samym sobie. Niestety, ci którzy tak mają, najczęściej nie potrafią tego docenić lub jak Carrie Fisher są trochę rozdrażnieni tym faktem.
Tu warto przypomnieć, że Carrie Fisher w roku 1984 wyszła za mąż za Paula Simona, ale jej małżeństwo nie przetrwało roku. Simon zaś na swoich doświadczeniach oparł kilka piosenek w tym: "Hearts and bones", "Graceland", "She moves on" i "Allergies". Dziś Simon & Garfunkel to nie tylko legendarna grupa, ale też klasyka. Nic dziwnego, że są puszczani w radiu. Carrie zdarza się czasem usłyszeć jedną z tych piosenek.
- To bardzo dziwne uczucie, kiedy po 15-20 latach słyszę w radio, jak ktoś narzeka na mnie w piosence - mówi Fisher.
Matt Lanter się oświadczył
Aktorzy z Wojen Klonów nie często bywają w tym dziale. Może są zbyt grzeczni i prasa plotkarska się nimi nie interesuje, a może to za małe sławy. Dziś jednak jest inaczej. Matt Latner, czyli głos Anakina Skywalkera w Wojnach Klonów oświadczył się swojej partnerce, 29-letniej Angeli Stacy, z którą związany jest od wielu lat. Latner okazuje się być bardzo romantyczny, zabrał swoją ukochaną do Paryża i tam podarował jej pierścionek z 4 karatowym diamentem.