Tymczasem Andrew Bikichky na swoim Twitterze wrzucił zdjęcia kamer, które będą użyte do produkcji Epizodu VII. Andrew jest ich operatorem i pracuje w działach zajmujących się elektryką przy produkcji filmów i seriali. Jednak ciekawe jest to, że kamery dostały swoje unikalne nazwy. Kamera A nazwana została „Gwiazdą Śmierci”, a kamera B „Sokołem Millennium”. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami są to kamery nagrywające film na taśmę 35mm, obie wyprodukowane przez Panavision.


Dalej niestety mamy plotki aktorskie. Sam Witwer, którego kojarzymy z „The Force Unleashed” (Galen Marek) czy z głosu Maula w „Wojnach klonów”, przyznał, że ubiegał się o rolę do Epizodu VII, niestety dla niego samego, rola ta została przepisana przy zmianach scenariusza, więc aktor został na lodzie.
Denis Lawson, czyli Wedge Antilles, natomiast należy do niewielkiej grupy aktorów, którzy nie są zainteresowani powrotem do sagi. On jak sam twierdzi, już grał w „Gwiezdnych Wojnach” w 1976 i temat go już nie interesuje.
Za to wypłynęła bardzo ciekawa informacja związana z Peterem Mayhew (Chewbacca), który, wydawało się, że ze względu na stan zdrowia nie wróci na plan. Chyba jednak wydobrzał. Na razie potwierdzenia nie ma, ale aktor odwołał swoją obecność na konwencie Comicpalooza, gdyż w tym roku ma w planach kręcenie filmu. Jakiego? Nie podano, ale sugestie nasuwają się same.
Dominic Monaghan, który już parę razy był wspominany przy okazji plotek, gdyż mocno lobbował, by wystąpić w nowym filmie, tym razem powołał się na swoją przyjaźń z J.J. Abramsem i stwierdził, iż reżyser do głównych ról dobierze sobie raczej nieznanych szerokiej publiczności aktorów. Możemy spodziewać się niespodzianek.
Za to już wiemy, co będzie robić Carrie Fisher w Londynie. Otóż poza wiadomym filmem, przez pół roku będzie też mieć własne przedstawienia, więc pojawia się w towarzystwie teatralnym, więc stała się łatwym kąskiem dla dziennikarzy. Przy tej okazji Carrie zapytano o Epizod VII, a jej jak to zwykle bywa coś się wyrwało. Pytanie dotyczyło jej powrotu w następnej części. Wpierw powiedziała, że nie wie, że w niej jest, a potem stwierdziła, że nie powinna o tym rozmawiać i to zdanie urwała. Następnie prosiła o niezadawanie takich pytań.
Serwis Star Wars 7 News ma też kolejne rewelacje na temat scenariusza. Według nich, pomimo zmian, zarówno scenariusz Arndta jak i Abramsa i Kasdana, ale wszystkie te zmiany są raczej kosmetyczne i dopracowują szczegóły. Scenariusz wciąż bazuje na pierwotnym pomyśle Lucasa. Natomiast trochę zmieniono sam opis postaci, zwłaszcza fizyczny. Dlatego ostateczny casting do głównych ról był otwarty na osoby wszystkich ras, nie tylko białej. Więc nie można wykluczyć, że czarny aktor będzie grał syna Luke’a Skywalkera. Podobno są przygotowane różne wersje historii nowych postaci, które zostaną dopasowane już po wyborze aktora/aktorki, bez większego wpływu na scenariusz. W przypadku syna Luke’a jedną z takich furtek jest adopcja. Źródło tych informacji zauważa też, że większość wymienianych póki co aktorów, do głównych ról, jest starsza niż bohaterowie, których mieliby grać.
I jeszcze nasz dobry znajomy Ali Arikan, który nie raz twierdził, że wie coś na temat Epizodu VII (weryfikacja najczęściej negatywna, gdy spojrzy się na szczegóły), znów ma newsa. Według niego w Pinewood wymieniono szyby na odblaskowe, tak by nikt nie mógł podejrzeć, co będzie kręcić Lucasfilm. Jak zwykle tak i tym razem, łatwo tej informacji sprawdzić się nie da.
Na koniec, jak to z plotkami bywa, póki nie zostaną potwierdzone, należy traktować je z rezerwą.





















Choć wciąż trudno to nazwać oficjalnym oświadczeniem, ale wygląda na to, że w końcu mamy jakiś konkret. J.J. Abrams był na konferencji TCA (Television Critics Association), gdzie promował serial „Belive” Alfonso Cuaróna, który J.J. produkuje. Odpowiedział tam na kilka pytań i o dziwo bardzo chętnie wszedł w temat „Gwiezdnych Wojen”. Powiedział, że pracują nad nimi bardzo ciężko, mają już swój scenariusz i są już dość daleko w przygotowaniach do filmu. Dodał też, że zdjęcia ruszą w maju 2014 (a nie, jak wcześniej donoszono w plotkach, w kwietniu).
Na początek zaczniemy od Oskarów. Dziś ogłoszono nominację, na rozdanie jednak będziemy musieli poczekać aż do 2 marca. Jak zwykle Starwarsówek zgarnął kilka nominacji. Najważniejsza kategoria dla nas to oczywiście Najlepsze Efekty Wizualne. Tu zmierzą się Roger Guyett („Zemsta Sithów”, Epizod VII) za „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa z Joe Letteri („Nowa nadzieja: wersja specjalna”) za „Hobbit: Pustkowie Smauga” Petera Jakcosna. Pozostałe nominowane w tej kategorii filmy to „Grawitacja”, „Iron Man 3” oraz „Jeździec znikąd”. Natomiast w kategorii najlepsza muzyka znów nominowano Johna Williamsa za „Złodziejkę książek”. Wcześniej kompozytor został nominowany za ten film do Złotych Globów, niestety tym razem nagrody nie dostał.








Formalnie nadal niewiele się dzieje w sprawie nowych filmów, tym razem mamy jednak informacje półoficjalne, co i tak nie zdarza się często.







Wygląda na to, że powstała też nowa firma produkująca film. Będzie to Foodles Production Ltd. Będzie ona spełniała podobną rolę jak Blue Harvest przy „Powrocie Jedi” czy JAK Production przy prequelach. Nie rzuca się w oczy, a załatwia dużo spraw dla filmowców. Swoją drogą nazwa została zaczerpnięta z ILM, okazuje się wielu pracowników lubi sobie chodzić tam do knajpki Foodles w San Rafael. Kto wie, może nazwa zostanie jeszcze wykorzystana tak jak 
Po Celebration IV właściwie wszyscy czekali na wspólne, fanowskie świętowanie „Imperium kontratakuje”. Wiele osób już wcześniej strzelało, że będzie to gdzieś w maju 2010, ale Lucasfilm coś się trochę ociągał. Zmieniono przede wszystkim firmę organizującą konwent, tym razem była to ReedPop, która nadal ma licencję na konwenty. Jednak wszystko działo się na tyle długo, że konwent przesunięto w czasie i zorganizowano go w dniach 12-16 sierpnia 2010. Na miejscówkę wybrano wschodnie wybrzeże, a dokładniej centrum turystyczne Ameryki, czyli Orlando. Budynek był dość spory, to centrum konwentowe hrabstwa Orange, w którym poza Celebration organizuje się także inne imprezy masowe. Firma Reed Pop poniekąd wróciła raczej do tradycji Celebration IV, jakby trochę odstawiając na bok Celebration Europe i Japan, ale też trochę zmieniła formę konwentu.
Po raz ostatni zorganizowano też ceremonię otwarcia, gdzie nie mogło zabraknąć Steve’a Sansweeta. Ostatni raz też członkowie likwidowanego Hyperspace mieli jakieś przywileje. Tym razem mogli ominąć kolejkę wejściową na konwent. Byli wpuszczani punktualnie jak wszyscy inni, ale mieli priorytetową kolejkę. Wprowadzono natomiast dwa typy wejściówek VIP – Jedi Master i Jedi Knight. Mistrzowie Jedi wchodzą na konwent pół godziny wcześniej, omijają kolejki i mają zarezerwowane miejsca w głównych salach, plus jakieś inne bonusy. Rycerze Jedi mają część z tych przywilejów, ale płacą mniej.