Wizerunek Su-mila zróżowiał, sugerując kolejny uśmiech.
- Dokładnie za Twoimi plecami – odezwał się. - Warlord o tym nie wie, ale kiedyś ta konkretna forteca miała trzy strażnice.
- Cztery wieki temu, dowodzący fortecą wódz plemienia Cro-sal-trei został zaatakowany przez dwa inne plemiona – wyjaśniał Su-mil, w miarę jak trzej szturmowcy i dwudziestu Eikarysów zanurzali się w ciemny tunel. - Kiedy okazało się, że bitwa jest przegrana, razem z rodziną i zwolennikami próbował uciec. Na nieszczęście dla nich, atakujące go plemiona wiedziały o trzeciej strażnicy i zdołały zastawić tam na niego pułapkę.
Twister skrzywił się, gdy jego buty rozdeptały coś na ziemi. Pewnie kolejne kości. Podłoże było zasłane różnego rodzaju rzeczami, od poskręcanych, zardzewiałych kawałków metalu do sporadycznych skrawków jaskrawych resztek odzienia.
- Wygląda na ta, że tą bitwę też przegrali.
- Nie doszło do żadnej walki - odparł Su-mil. - Napastnicy po prostu zablokowali oba wejścia do tunelu i zostawili ich na pastwę śmierci.
Za plecami Twistera dało się słyszeć niezrozumiałe mruczenie Watchmana.
- Czy wolałbyś, żeby część atakujących zginęła w niepotrzebnej walce? - dopytywał się Su-mil, skierowawszy wzrok na szturmowca.
- Trzymaj język za zębami – rzucił Twister, posyłając ręką Watchmanowi ostrzegawczy gest. Dyskusja o etyce wojskowości nie była potrzebna w czasie, gdy znajdowali się ściśnięci w wąskim tunelu, otoczeni przewyższającymi ich w stosunku jeden do siedmiu eikaryjskimi bojownikami i w dodatku z najemnikami Warlorda na karku.
A poza tym, mogły być jakieś urządzenia nasłuchowe po drugiej stronie tunelu.
- Nic nie usłyszą – zapewnił wciąż zdenerwowany Su-mil. - Tunel jest zabezpieczony na wypadek wykrycia i ataku. Może dla Was wydajemy się prymitywni, ale nie jesteśmy dzikusami.
- Nigdy nie myślałem, że jesteście – zapewnił go Twister.
To wyjaśniało, dlaczego nie byli w stanie wykryć żołnierzy Su-mila, zanim nie pojawili się oni na schodach prowadzących do budynku. Najprawdopodobniej cały był pokryty tymi samymi materiałami blokującymi czujniki co tunel
- Dlaczego następny właściciel nie odblokował wejścia i nie zaczął go wykorzystywać?
- Nie wiedziano, w jakie zestawy podtrzymywania życia byli wyposażeni uwięzieni – wyjaśnił Su-mil. - Roztropność nakazywała wtedy pozostawić tunel zablokowanym przynajmniej na rok. Niestety, zanim ten rok upłynął, zwycięzcy zostali znienacka obaleni przez inne plemię.
Twister kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Którzy nie mieli pojęcia o trzeciej strażnicy.
- Zgadza się – powiedział Su-mil. - I w żaden sposób nie mogli się o niej dowiedzieć, gdyż obaleni zdążyli już zmienić plany fortecy. Nowa grupa zdobywców nieświadomie powtórzyła je w swoich własnych diagramach i od tej pory prawda została pogrzebana.
- A jak się o tym Ty dowiedziałeś? - zapytał Shadow.
- To moja rodzina miała zaszczyt pokonać wodza Cro-sal-trei – oświadczył Su-mil z zauważalną dumą w głosie. - Tą historię przekazujemy sobie z ojca na syna.
“Bez wątpienia wiedząc, że może się ona okazać poważnym atutem przeciwko jakiemuś przyszłemu wrogowi,” dopowiedział sobie Twister. „Ale pewnie nie przewidzieli tego rodzaju wroga, z którym przyszło im teraz walczyć.”
- Przewód wentylacyjny po prawej – szepnął Watchman.
- Teraz musimy być szczególnie cicho, Su-mil – ostrzegł Twister. - Dźwięki często są przenoszone do miejsc, do których nie powinny dotrzeć.
- Nie widzę żadnego przewodu – powiedział Su-mil, wyciągając szyję.
- Jest wbudowany – poinstruował go Watchman. - Ale mogę dostrzec pofalowany wzór wśród kurzu.
- Masz niesamowity wzrok – zauważył Su-mil, podnosząc rękę i kreśląc w powietrzu jakiś znak. Przyciszone odgłosy eikaryjskich kroków i ciche szmery broni ocierającej się o ubrania gwałtownie umilkły. Istoty zamieniły się w cienie w ciemności, poruszając się ciszej nawet od szturmowców.
Przewód oczywiście tam był, a kratka wlotu powietrza znajdowała się w ścianie, tak jak to opisał Watchman. Gdy grupa przechodziła obok, Twister przyjrzał się jej, ale nie zauważył żadnych śladów ostrzegawczych czujników, które rozsądny tyran powinien był tu zainstalować.
Najwidoczniej Warlord naprawdę nie miał pojęcia o tunelu.
Dopiero dwadzieścia metrów za przewodem wentylacyjnym Su-mil odezwał się ponownie.
- Twój towarzysz ma niesamowity wzrok – szepnął. - Ja spostrzegłbym kratkę dopiero, gdybyśmy znaleźli się na odległość trzech ramion od niej.
- Nasze hełmy mają wbudowane różnego rodzaju czujniki – wyjaśnił Twister. - Watchman jest naszym specem od techniki, co między innymi tłumaczy, dlaczego ma bardziej zaawansowany zestaw niż my.
- Spec od techniki… - powtórzył Su-mil, przyglądając się dokładniej Watchmanowi. - Słyszałem to określenie, ale zawsze zakładałem, że oznacza ono po prostu tego, który zajmuje się konserwacją broni i pojazdów.
- Wcale nie – zapewnił go Twister. - Byłbyś zdumiony, widząc rzeczy, których oni potrafią dokonać.
- Zbliżamy się – ostrzegł Watchman.
Twister zrozumiał aluzję i przestał mówić. Sto metrów ciszy dalej, znaleźli się przy końcu tunelu, zablokowanego przez wyglądające na solidne, metalowe drzwi, choć nadgryzione trochę zębem czasu i korozją. Przez chwilę czekali aż Watchman i Shadow obejrzą je. Wymieniali przy tym urywanym, technicznym żargonem jakieś uwagi.
Po zakończonym konsylium, Shadow wyciągnął tubkę błyszczącej pasty i zaczął wciskać ją starannie w szczeliny naokoło drzwi. Twister dotknął ramienia Su-mila, nakazując jemu i jego żołnierzom wycofanie się na bezpieczną odległość.
Pasta zadziałała z właściwą sobie szybkością i skutecznością, przepalając krawędzie drzwi w wystarczającym stopniu, by obaj szturmowcy mogli je podważyć i usunąć z drogi. Za drzwiami czekała na nich kolejna zapora, tym razem złożona z kamiennych bloków spojonych ze sobą szarą, grubą na centymetr zaprawą murarską.
- Nie podejrzewam, byście mieli jakiś plan przedostania się przez to - szepnął Twister w kierunku Su-mila, podczas gdy Watchman dotykał na próbę palcami zaprawy.
- Ależ oczywiście – odparł Su-mil, sięgając pod swój płaszcz i wyciągając stamtąd swoją własną tubkę. - Katalityczny rozpuszczalnik zaprawy. Bezwartościowy przeciwko nowoczesnym budowlom, ale do tego powinien się nadać.
- Za minutę się przekonamy – stwierdził Twister, podając tubkę Watchmanowi. Ten ją odkręcił i począł upuszczać niewielkie krople wzdłuż szarawych linii zaprawy i po chwili delikatny, skwierczący dźwięk przerwał ciszę. Minutę później, kamienne bloki zaczęły obsuwać się ku dołowi, w miarę jak dzieląca je zaprawa miękła i zaczęła wypływać spomiędzy kamieni, niczym topiący się wosk. Dwie minuty później, proces się zakończył, a ścianę stanowiła już tylko sterta odbarwionych kamiennych bloków.
Pionowy nacisk, który był skutkiem rozpuszczenia zaprawy sprawił, że tuż przy suficie pojawiła się niewielka szczelina. Twister zebrał odczyty z czujników, by przekonać się, że napływające do nich zza szczeliny powietrze nie jest zatrute i dał znak Watchmanowi. Ten skinął potwierdzająco, wyciągając przewodową minikamerę z przegródki u pasa. Podłączył jeden koniec do hełmu a drugi przecisnął przez szczelinę, przez parę sekund manipulując nią we wszystkie strony.
- Wygląda to na starą izbę tortur – oznajmił cicho. - Prawdopodobnie nieużywaną, bo jest mnóstwo kurzu.
- Tak czy inaczej nie rób hałasu – powiedział Twister, kiwając głową. - Idż i …
Przerwał, gdy paru Eikarysów przecisnęło się obok niego, grzecznie, lecz zdecydowanie odpychając go na bok. Sięgając poprzez szczelinę, uchwycili zewnętrzną krawędź kamiennych bloków i zaczęli ciągnąć je do wewnątrz.
Watchman spojrzał na Twistera w niemym proteście. Ten odwzajemnił mu się uspokajającym gestem i Watchman niechętnie ustąpił z drogi Eikarysom.
Ci usunęli już pierwszą warstwę kamieni i brali się właśnie za drugą, gdy nagle ożył komlink Twistera.
- Wszystkie jednostki: atakować! - rozkazał głos.
- Lepiej się pospiesz Su-mil – poradził Twister, gdy z jego słuchawek zaczęła dobiegać lawina rozkazów, taktycznych raportów i ledwo słyszalne odgłosy prowadzonego ognia. - Kompania Aurek rozpoczęła atak.
- Robią, co w ich mocy – odpowiedział Su-mil, a jego pomarańczowy wizerunek pociemniał, wyrażając nagłe zaangażowanie emocjonalne. - Czy to oznacza, że nie wysłano nam posiłków?
- Nie wiem – przyznał Twister, wyłączając językiem komlink i nakazując pozostałym uczynić to samo. Nie mogli się rozpraszać odgłosami bitwy, w której nie uczestniczyli. - Mógłbym nawiązać łączność z dowódcą i zapytać, ale to by zdradziło naszą pozycję.
- Więc nie rób tego – powiedział Su-mil, a pomarańczowy kolor ściemniał jeszcze bardziej. - Jeśli mamy to zrobić sami, dokonamy tego.
Trzy minuty później Eikarysi poszerzyli otwór na tyle, by dało się przez niego przejść. Shadow i Watchman poszli przodem, przeskakując pojedynczo przez szczelinę z trzymaną w gotowości bronią. »Su-mil wszedł zaraz po nich, a za nim reszta jego żołnierzy.
«Kiedy Twister w końcu przeszedł przez otwór i przecisnął się przez krąg Eikarysów, dostrzegł nasłuchujących przy drzwiach Watchmana i Shadowa, obok których stał Su-mil.
«- Raport! – rozkazał, starając się, by ukryć w głosie swoją złość na Eikarysów. Trójka szturmowców bez wątpienia najlepiej nadawała się, by przewodzić grupie i Su-mil na pewno o tym wiedział.
Mimo to, jak zauważył wcześniej Cloud, Kariek to był ich świat. Być może, właśnie ten fakt dawał im prawo do niekoniecznie przemyślanych szarży w jego obronie.
Watchman odwrócił głowę.
- Wzmożona aktywność za drzwiami – zaraportował. - Choć odbywa się to w raczej dużej odległości. Z analiz echa wnioskuję, że jest tam dość szeroki korytarz, ciągnący się przez około pięciu do piętnastu metrów od nas, krzyżujący się następnie z innym korytarzem.
- Odgłosy pochodzą prawdopodobnie od odwodów, kierujących się w stronę strażnic - dodał Shadow. - Nie widzę innego powodu dla takiego ruchu pod ziemią, szczególnie w momencie, gdy na powierzchni ruszyło już główne natarcie.
Twister odwrócił się do Su-mila.
- Czy wiesz gdzie znajdują się lochy?
- Na prawo – wskazał ręką Su-mil. - Nie powinny być daleko stąd.
Twister skinął głową. Gdyby udało im się uniknąć najemników i zachować element zaskoczenia, byłaby szansa, że udałoby się im uwolnić zakładników i dostać do wewnętrznej twierdzy Warlorda, zanim Lakranie zdołają się zorientować, że mają nieproszonych gości.
- Czy te drzwi są zatrzaśnięte?
- Były – oznajmił Shadow, uchylając je o kilka centymetrów.
Twister zacisnął dłonie na karabinie.
- Naprzód!
Shadow uchylił drzwi o dalsze parę centymetrów, wyjrzał na zewnątrz, a potem otworzył je na oścież, dając nura do przodu. Za nim podążyli Watchman i Su-mil.
Tym razem Twister nie dał się wyprzedzić przez resztę grupy.
Korytarz był szeroki, niski, słabo oświetlony i krzyżował się z kolejnym tak, jak przewidział Watchman, około osiem metrów dalej. Powietrze wypełniał odgłos tupoczących Lakrańskich nóg, który odbijał się echem od kamiennych ścian, nie pozwalając na dokładne określenie ani kierunku, ani odległości. Mimo to, biegnąc w kierunku skrzyżowania, Twister miał wrażenie, że wejścia do pozostałych strażnic powinny znajdować się gdzieś na lewo od nich, co najmniej dwa korytarze dalej od ich obecnej pozycji. Gdyby udało im się dotrzeć niepostrzeżenie do skrzyżowania, mogliby wtedy zacząć oddalać się od miejsca wzmożonej aktywności, podążając w kierunku lochów.
Byli już prawie u celu, gdy szczęście ich opuściło.
Sześciu ciężko stąpających, opancerzonych najemników niemal stratowało Shadowa, gdy ostrożnie zaczynał wychylać się zza rogu skrzyżowania. Jeden z nich wrzasnął z zaskoczenia, a reszta zatrzymała się, rozciągnięta w nierównej linii wzdłuż skrzyżowania. Sięgnęli po blastery, próbując wycelować je w niespodziewanych intruzów.
Watchman i Shadow już otworzyli ciągły ogień, posyłając blasterowe błyskawice w dwójkę najbliższych Lakran. Odruchowo, Twister skupił uwagę na drugim końcu szeregu, częstując lawiną strzałów znajdującego się tam najemnika. Obok niego, Su-mil obrał sobie za cel Lakranina stojącego obok Twisterowego a niski, głuchy odgłos jego broni harmonizował z wysokim łkaniem imperialnych blasterów.
Dopiero, kiedy jego opancerzony cel zachwiał się pod naporem ognia, Twister zorientował się, że żaden z pozostałych Eikarysów nie strzela.
A to pozwoliło dwóm pozostałym Lakranom na bezproblemowe wycelowanie broni.
Pierwsza salwa trafiła Twistera w pierś. Ale ponieważ najemnicy cały czas poruszali bronią, jedynie niewielka ilość energii zetknęła się z jego zbroją. Reszta przeszła obok niego lub nad nim. Zza pleców dobiegło go bulgotanie jednego z Eikarysów, który najwidoczniej dostał się w zasięg chaotycznego ognia.
Wtedy Su-mil przeniósł ogień ze swego pierwszego celu, wypuszczając parę pocisków w dwóch pozostałych, nietkniętych do tej pory Lakran.
Nie mogło to ich unieszkodliwić, zbyt dobrze byli opancerzeni. Ale w porównaniu do BlasTechów, jego pociski niosły ze sobą o wiele większy impet. Siła uderzenia zachwiała najemnikami, którzy na pół sekundy, odruchowo skierowali ogień w stronę sufitu.
Pół sekundy to było aż nadto.
Watchman i Shadow rozprawili się już ze swoimi ofiarami i skierowali ogień na dwójkę ostrzelaną przez Su-mila.
Twister na nowo wystrzelił w kierunku swego pierwszego, jeszcze nie do końca uciszonego wroga, a Su-mil zrobił to samo ze swoim.
Trzy sekundy później było po wszystkim.
Przeskakując nad dymiącymi ciałami Lakran, Shadow i Watchman wbiegli do przecinającego korytarza, by sprawdzić oba jego końce
- Czysto – zameldował Watchman. - Na razie…
- Przyjąłem – potwierdził Twister, spoglądając na stojących za nim Eikarysów.
Część z nich była podenerwowana, część przebierała palcami po broni, ale wszyscy przyglądali się martwym wrogom.
Do których zabicia, nawet nie przyłożyli ręki.
Twister wpatrywał się w nich jeszcze przez chwilę, a potem odwrócił się do Su-mila.
- I Ty ich nazywałeś żołnierzami? - zapytał ostentacyjnie.
Pomarańczowy wizerunek Su-mila zamienił się w ciemny brąz.
- Zdrętwieli z zaskoczenia – wyrzekł nieokreślonym głosem. Twister nie mógł stwierdzić, czy było to wyjaśnienie, czy wymówka. - Przepraszam za to, że zawiedli. To się już nie powtórzy.
- Chciałbym w to wierzyć – odparł Twister. - Niestety, nie wiem, czy mogę tak ryzykować.
- Czy to znaczy, że cofasz swoją obietnicę? - spytał szczerze Su-mil.
Twister zawahał się.
Eikarysi przywiązywali ogromne znaczenie do obietnic, które wypowiedziano przy użyciu pełnych imion. Z drugiej strony miał rozkazy i misję do wykonania.
- Uwolnimy przetrzymywanych – oznajmił. - Ale dopiero po schwytaniu Warlorda.
Su-mil nie odpowiedział. Twister przyglądał mu się jeszcze przez moment, dając mu wszelką szansę na dalszą dyskusję.
- W takim razie lepiej ruszajcie – odezwał się w końcu Eikarys.
- Kroki – przerwał Watchman, cofając się z Shadowem za dający częściową osłonę róg korytarza.
- Kierunek? - zażądał Twister, ruszając ku nim z dziwnym uczuciem w żołądku.
- Właściwie każdy – powiedział Watchman, kręcąc głową we wszystkie strony. - Wszystkie echa …
- Nieważne - uciął Twister, podejmując szybką decyzję. Większość Lakran i tak zgromadzi się po lewej, żeby odeprzeć atak Kompanii Aurek. W takim razie, on uda się z oddziałem w prawo.
- Idziemy w prawo. Może się przekradniemy.
Minął róg i pospieszył korytarzem, a dwójka szturmowców podążyła za nim. Dziesięć metrów dalej było kolejne skrzyżowanie korytarzy. Słyszeli głuche odgłosy kroków, a niektóre z nich były coraz bliższe.
- Stać! - usłyszeli zza pleców krzyk Su-mila. - Opuśćcie broń!
Zaskoczony Twister zatrzymał się i obrócił. Su-mil i jego żołnierze stali w korytarzu za szturmowcami, ustawieni w klasyczny, podwójny szyk ogniowy.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zażądał wyjaśnień.
I wtedy, dziesięć metrów za plecami Eikarysów, pojawiło się tuzin Lakran, posuwając się w ich kierunku niczym wezbrana rzeka. Gdy usłyszawszy za plecami kolejny hałas, Twister ponownie się odwrócił, dostrzegł kolejny oddział najemników wyłaniający się zza rogu.
Oddział Aurek-Siedem z Pięćset Pierwszego Legionu wpadł w pułapkę.
- Połóżcie broń na ziemi – powtórzył Su-mil, celując prosto w twarz Twistera. - Natychmiast, albo będzie po was.
Nie było zbyt wielu możliwości.
- Zróbcie to – mruknął Twister do Watchmana i Shadowa, schylając się i kładąc swój karabin na ziemi.
Trzymając broń jedną ręką, Su-mil podniósł drugą do góry i skinął w kierunku zbliżających się Lakran.
- O, bracia w służbie Jego Chwalebnej Wysokości! - wykrzyknął. - Mamy ich.
Pierwsza grupa Lakran przedostała się przez leżące na skrzyżowaniu ciała ich kamratów i zatrzymała się za Eikarysami, z bronią wymierzoną nieufnie w ich plecy. Pozostawiając resztę oddziału na straży, dowódca najemników przeszedł przez grupę i, odpychając na bok zbyt opieszale ustępujących mu z drogi, zbliżył się do Su-mila.
- I co my tu mamy? - rzucił głosem, który przypominał kamienie miksowane w sokowirówce. W rękach trzymał wycelowany w pierś Twistera blaster. - Imperialni szturmowcy. Interesujący połów.
Spojrzał z ukosa na Su-mila.
- Gdyby byli w rzeczywistości złowieni – dodał znacząco. - Kim jesteście i co robicie nieproszeni w domu Jego Chwalebnej Wysokości?
- Nazywam się Su-mil - broń Eikarysa przesunęła się nieznacznie, jak gdyby nie wydawało mu się już konieczne trzymać na muszce szturmowców w obecności tylu Lakran. - Jestem lojalnym poddanym Jego Chwalebnej Wysokości, którego serce rozdziera ból, widząc jak imperialni najeźdźcy kalają jego ojczysty świat.
- Możliwe – stwierdził dowódca. - Co tu robicie?
- Niech mi będzie wolno opowiedzieć ci historię o niezwykłej eikaryjskiej odwadze - oświadczył dumnie Su-mil. - Spotkaliśmy ich na ulicy, gdy niewątpliwie zamierzali napaść na dom Jego Chwalebnej Wysokości. Wymierzyli w nas broń i kazali prowadzić się do środka.
Twister zmarszczył brwi. Wydarzenia miały się przecież troszeczkę inaczej. Czyżby Su-mil próbował uczynić siebie i towarzyszy bardziej bohaterskimi?
- I zaprowadziliście? - podpowiedział Lakranin.
I znów broń Su-mila odbiła nieznacznie w bok.
- Pokazaliśmy im wejście do tunelu i poprowadziliśmy – przyznał Su-mil
- Którędy? - spytał Lakranin. - Obie strażnice były strzeżone.
- Istnieje niestrzeżone wejście.
- Pokażesz nam to wejście, gdy zakończymy sprawę z tymi trzema – oznajmił złowieszczo dowódca. - Czy było ich więcej?
- Nie – powiedział Su-mil. - Było ich tylko trzech.
- Mimo wszystko, mogą nadejść kolejni – stwierdził Lakranin, obracając się i wydając jakiś krótki rozkaz w swoim własnym języku. Jeden z najemników chrząknął w odpowiedzi, a kolejna trójka odwróciła się i pobiegła w kierunku, z którego wcześniej nadeszli. Ponownie przeskakując nad ciałami poległych kompanów, najemnicy dotarli do skrzyżowania i zajęli stanowiska obronne.
- A co z tymi? - kontynuował dowódca, wskazując na ciała martwych Lakran. - Co im się przytrafiło?
- Imperialni ich zastrzelili – prychnął pogardliwie Su-mil. Jego broń znów przesunęła się w bok. - Ja i moi towarzysze nie braliśmy udziału w tej rzezi.
- Mimo posiadanej przez Was broni? - przerwał dowódca głosem, w którym obudziła się podejrzliwość. - I jak wpadliście na nich, skoro Was po prostu zatrzymali na ulicy?
Su-mil znów przesunął odrobinę broń.
- Broń jest istotnie nasza – przyznał. - Powiedzieliśmy Imperialnym, że będziemy im towarzyszyć.
Znów broń się przesunęła.
- Ale nigdy jej nie użyjemy przeciwko Jego Chwalebnej Wysokości i jego wiernym sługom.
Twister skrzywił się.
To był bez wątpienia zdrajca. Zdrajca własnego ludu i imperialnych żołnierzy, którzy przelewali krew za to, by uwolnić jego świat od tyranii.
A w dodatku jakiż był gładki i wygadany, gdy tak stał i przyglądał się spokojnie swoim ofiarom, celując prosto w lewe oko Twistera.
Lewe oko?
Nagle zesztywniał i pojął grę.
Najwidoczniej przypadkowe ruchy bronią nie były znowu wcale takie przypadkowe. Su-mil celował raz w lewe raz w prawe oko Twistera.
Leworęczny: kłamstwo.
Praworęczny: prawda.
Szybko powtórzył sobie w pamięci rozmowę, zwracając tym razem uwagę na ruch broni przy każdym zdaniu. “Schwytaliśmy ich,” kłamstwo. „Nazywam się Su-mil,” prawda. „Jestem lojalnym poddanym Jego Chwalebnej Wysokości,” kłamstwo. „Spotkaliśmy ich na ulicy, gdy niewątpliwie zamierzali napaść na dom Jego Chwalebnej Wysokości,” prawda. „Wymierzyli w nas broń i kazali prowadzić się do środka,” kłamstwo. “Pokazaliśmy im ukryty tunel,” prawda. „Ja i moi towarzysze nie braliśmy udziału w tej rzezi,” kłamstwo. „Powiedzieliśmy Imperialnym, że będziemy im towarzyszyć,” prawda. „Nigdy nie użyliśmy broni przeciwko Jego Chwalebnej Wysokości i jego wiernym sługom,” kłamstwo.
Po raz pierwszy od chwili, gdy Aurek-Siedem spotkał Su-mila i jego żołnierzy, na twarzy Twistera pojawił się delikatny uśmieszek. Zaradny bystrzak z tego Eikarysa. Z pewnością liczył także na to, że Imperialni też okażą się nie w ciemię bici.
Ponieważ stało się oczywiste, co Su-mil miał na myśli.
Wprawdzie nie skłamał, mówiąc o niestrzeżonym wejściu do fortecy, ale przywódca Lakran niewątpliwie doszedł do wniosku, że chodzi o jakieś wejście do jednego z dwóch znanych mu tuneli.
Fakt wysłania kilku żołnierzy w celu odparcia ewentualnego ataku z tamtego kierunku, był na to wystarczającym dowodem.
Oznaczało to, że jeśli wysłano im wsparcie, to mogło się ono pojawić w każdej chwili, pomiędzy rozdzielonymi siłami przeciwnika.
W dodatku obie patrzyły w niewłaściwym kierunku.
Twister dotknął językiem przełącznika komlinku.
- Cloud: melduj! – wyszeptał, by jego głos był niesłyszalny na zewnątrz hełmu.
Głos Clouda był najsłodszą rzeczą jaką miał okazję słuchać w ciągu ostatnich dni.
- Jesteśmy w pomieszczeniu za ścianą – głos Clouda przemawiał mu bezpośrednio do uszu. - Jaka sytuacja?
- Przyszpilili nas na prawo od skrzyżowania – powiedział Twister, wyczuwając niewielkie poruszenie Shadowa i Watchmana, gdy ich komlinki wychwyciły wiadomość o zbliżających się posiłkach. - Wróg rozdzielony: na czwartej i na ósmej. Reszta przyjaciół przyblokowana koło nas po prawej.
- Potwierdzam – odezwał się Cloud. - Ruszamy.
- Dobrze wiedzieć, że Jego Chwalebność ma tak oddanych zwolenników – rzucił lakrański dowódca w kierunku Su-mila z ledwo wyczuwalnym sarkazmem. - A teraz złóżcie swoją broń na ziemi.
- Ale przecież mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznymi ludźmi – zaprotestował Su-mil, celując bronią w prawe oko Twistera. - Być może będziemy musieli otworzyć ogień.
- W razie jakby co, Lakranie się tym zajmą – zapewnił dowódca, przyciskając wylot wycelowanej wcześniej w Twistera broni do karku Su-mila. - Tymczasem, złóżcie broń.
- Tak czy inaczej, nie będziecie mieli kłopotów z tego powodu – rzucił Twister, podnosząc prawą rękę z palcem wskazującym wycelowanym prosto w prawe oko Su-mila. - Kiedy twoi towarzysze padną przed tobą na ziemię, przekonasz się, że śmierć przyszła zebrać żniwo.
- Milczeć! - wyrzucił z siebie dowódca, posyłając szturmowcom nienawistne spojrzenie. Ze słuchawek w hełmie dobiegła Twistera para podwójnych trzasków, gdy Shadow i Watchman potwierdzali przyjęcie jego zawoalowanego rozkazu. - Już niedługo sami będziecie błagać o nadejście końca.
- Odliczanie: trzy – głos Clouda rozlegał się w uchu Twistera.
- Czy ja wiem – odpowiedział dumnie Twister, podnosząc głos, by zagłuszyć ewentualne odgłosy kroków. - Jakoś nie wydaje mi się.
Kiedy jego ostatnie słowo przebrzmiało, grupa opancerzonych na biało ludzi wtargnęła do korytarza za plecami Eikarysów.
Twister nie czekał dłużej. W chwili, gdy wsparcie otworzyło ogień w stronę obu rozdzielonych formacji Lakran, Twister i reszta oddziału Aurek-Siedem rzuciła się płasko na podłogę.
Pozostawiając wolną linię ognia pomiędzy stojącymi za nimi najemnikami i rzędem Eikarysów.
Su-mil obiecał wcześniej, że następnym razem jego żołnierze już nie zawiodą. Wiedział, co mówi. Ledwie Twister zdążył zacisnąć ręce na swojej porzuconej broni, gdy odezwała się broń Eikarysów, posyłając lawinę ognia w kierunku lakrańskiego oddziału. Zanim podniósł broń i odturlał się na bok gotowy jej użyć, potyczka się zakończyła.
Pospiesznie podniósł się na nogi.
- Melduj – rzucił do komlinku.
- Czysto – usłyszał głos Clouda. - Bez strat.
Nie można było tego powiedzieć o Eikarysach. Z dwudziestu żołnierzy, których przyprowadził Su-mil, sześciu leżało na ziemi, z czego dwóch konało, a czterech zwijało się z bólu. Mimo, że było ich mniej, Lakranie pokazali, że umieli walczyć.
Oby tylko to właśnie oni zadali straty oddziałowi Eikarysów. Byłoby wszak wysoce niefortunne, gdyby odpowiadały za to świeżo przybyłe posiłki.
- Tędy – krzyknął do Twistera Cloud. Twister przeniósł wzrok z rannych Eikarysów na resztę szturmowców, kierujących się w stronę skrzyżowania, przy którym leżały szczątki ostatnio zabitych Lakran.
- Kompania napotkała silny opór w tunelach – ciągnął Cloud. - Nowe rozkazy nakazują atakować z tej strony w celu przełamania ich obrony.
Twister rzucił okiem na Su-mila. Eikarys stał nad ciałem lakrańskiego dowódcy, z wzrokiem wpatrzonym w Twistera, a jego pomarańczowy wizerunek poczerniał na nowo.
- Przykro mi, lecz nie możemy tego zrobić – zwrócił się do Clouda. - Zawarłem układ z Su-milem, żeby najpierw zająć się lochami.
Zatrzymawszy się, Cloud odwrócił się i spojrzał na swojego dowódcę.
- Ale to jest bezpośredni rozkaz – ostrzegł.
- Rozumiem – powiedział Twister. - Powodzenia. Dołączymy do Was jak tylko będzie to możliwe.
Jakiś szturmowiec zatrzymał się obok Clouda.
- Ale przecież powiedziałeś, że nam nie pomożesz – przypomniał cicho Twisterowi Su-mil.
- To prawda, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, czy mogę polegać na Twoich żołnierzach – wyjaśnił Twister. - Teraz dowiedliście, że mogę.
Jakiś ruch przyciągnął jego wzrok: Dwaj szturmowcy zakończyli rozmowę i Cloud podbiegł ku niemu, gdy w tym samym czasie reszta szturmowców podjęła swój marsz w przeciwnym kierunku.
- Mam nadzieję, że nie przyszedłeś tu, by polemizować – ostrzegł, gdy Cloud zatrzymał się przed nim.
- Niezupełnie – zapewnił Cloud. - Pomyślałem, że jeśli nasi poradzą sobie bez waszej trójki, to równie dobrze poradzą sobie bez naszej czwórki.
- A w dodatku sądy polowe są sprawniejsze, gdy mają do czynienia z całą jednostką? - zauważył oschle Shadow.
- Coś w tym rodzaju – zgodził się Cloud. - Chodźmy.
Su-mil wyznaczył trzech żołnierzy, by zabrali zabitych i rannych z powrotem do w miarę bezpiecznego tunelu, którym tutaj przyszli. Następnie, z Twisterem i Su-milem na czele, pozostałych dwunastu Eikarysów i czterech szturmowców ruszyło ku lochom.
Nie napotkali już oporu. Najwidoczniej pokonany oddział Lakran, który nadszedł wcześniej z tego kierunku, był ostatnim wezwanym w celu wzmocnienia obrony lub walki na powierzchni. Dzieląc uwagę pomiędzy nadchodzącymi raportami z bitwy, wskazaniami czujników w hełmie i mijanymi korytarzami, Twister zastanawiał się, czy może marzyć, że straż w lochach także została wezwana do aktywnej służby.
Wnet jego nadzieje prysły. Słysząc ostrzegawczy szept Su-mila, Twister i Shadow wyskoczyli zza rogu, żeby znaleźć się oko w oko z dwójką uzbrojonych Lakran, stojących na baczność obok masywnych, metalowych drzwi.
Bezpośredni atak na lochy był najprawdopodobniej ostatnią rzeczą braną pod uwagę przez sztab Warlorda. Dwójka szturmowców oddała potężną salwę, zanim jeszcze strażnicy zdołali desperacko sięgnąć po zawieszoną u pasa broń. W czasie, gdy blasterowe strzały niszczyły zbroje najemników, z ukrycia wyłonił się Su-mil, kończąc starcie dwoma wystrzałami z granatnika.
- Musimy się spieszyć – rzucił Eikarys, gdy ciała Lakran uderzyły głucho o ziemię.
- Chwileczkę – odezwał się Cloud, gdy Watchman ruszył w kierunku drzwi. - Zgodziliśmy się doprowadzić Was do lochów ...
- Zgodziliście się pomóc nam uwolnić więźniów – uciął Su-mil. - Idziemy. Już.
- Twister? - spytał Cloud, mając w myślach obraz kolegów, walczących w korytarzach jakieś ćwierć fortecy dalej. - Słyszałeś co mówił – odrzekł Twister, tłumiąc zniecierpliwienie. - Idziemy. Za zewnętrznymi drzwiami znajdował się podest, którego tuzin schodów wiódł w dół, w kierunku dużej, kolistej jaskini, której obwód usiany był zaryglowanymi drzwiami.
- Jak szybko możesz je otworzyć? - spytał Su-mil, rozglądając się na boki.
- Błyskawicznie – zapewnił go Watchman, podchodząc do stołu stojącego obok podestu i podnosząc datakartę w kształcie ostrza. - Potrzebny jest tylko klucz.
- Do roboty – rzucił Twister, kierując lufę BlasTecha w stronę drzwi, przez które tu weszli. - Ubezpieczamy Cię.
- Dokładnie za Twoimi plecami – odezwał się. - Warlord o tym nie wie, ale kiedyś ta konkretna forteca miała trzy strażnice.
- Cztery wieki temu, dowodzący fortecą wódz plemienia Cro-sal-trei został zaatakowany przez dwa inne plemiona – wyjaśniał Su-mil, w miarę jak trzej szturmowcy i dwudziestu Eikarysów zanurzali się w ciemny tunel. - Kiedy okazało się, że bitwa jest przegrana, razem z rodziną i zwolennikami próbował uciec. Na nieszczęście dla nich, atakujące go plemiona wiedziały o trzeciej strażnicy i zdołały zastawić tam na niego pułapkę.
Twister skrzywił się, gdy jego buty rozdeptały coś na ziemi. Pewnie kolejne kości. Podłoże było zasłane różnego rodzaju rzeczami, od poskręcanych, zardzewiałych kawałków metalu do sporadycznych skrawków jaskrawych resztek odzienia.
- Wygląda na ta, że tą bitwę też przegrali.
- Nie doszło do żadnej walki - odparł Su-mil. - Napastnicy po prostu zablokowali oba wejścia do tunelu i zostawili ich na pastwę śmierci.
Za plecami Twistera dało się słyszeć niezrozumiałe mruczenie Watchmana.
- Czy wolałbyś, żeby część atakujących zginęła w niepotrzebnej walce? - dopytywał się Su-mil, skierowawszy wzrok na szturmowca.
- Trzymaj język za zębami – rzucił Twister, posyłając ręką Watchmanowi ostrzegawczy gest. Dyskusja o etyce wojskowości nie była potrzebna w czasie, gdy znajdowali się ściśnięci w wąskim tunelu, otoczeni przewyższającymi ich w stosunku jeden do siedmiu eikaryjskimi bojownikami i w dodatku z najemnikami Warlorda na karku.
A poza tym, mogły być jakieś urządzenia nasłuchowe po drugiej stronie tunelu.
- Nic nie usłyszą – zapewnił wciąż zdenerwowany Su-mil. - Tunel jest zabezpieczony na wypadek wykrycia i ataku. Może dla Was wydajemy się prymitywni, ale nie jesteśmy dzikusami.
- Nigdy nie myślałem, że jesteście – zapewnił go Twister.
To wyjaśniało, dlaczego nie byli w stanie wykryć żołnierzy Su-mila, zanim nie pojawili się oni na schodach prowadzących do budynku. Najprawdopodobniej cały był pokryty tymi samymi materiałami blokującymi czujniki co tunel
- Dlaczego następny właściciel nie odblokował wejścia i nie zaczął go wykorzystywać?
- Nie wiedziano, w jakie zestawy podtrzymywania życia byli wyposażeni uwięzieni – wyjaśnił Su-mil. - Roztropność nakazywała wtedy pozostawić tunel zablokowanym przynajmniej na rok. Niestety, zanim ten rok upłynął, zwycięzcy zostali znienacka obaleni przez inne plemię.
Twister kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Którzy nie mieli pojęcia o trzeciej strażnicy.
- Zgadza się – powiedział Su-mil. - I w żaden sposób nie mogli się o niej dowiedzieć, gdyż obaleni zdążyli już zmienić plany fortecy. Nowa grupa zdobywców nieświadomie powtórzyła je w swoich własnych diagramach i od tej pory prawda została pogrzebana.
- A jak się o tym Ty dowiedziałeś? - zapytał Shadow.
- To moja rodzina miała zaszczyt pokonać wodza Cro-sal-trei – oświadczył Su-mil z zauważalną dumą w głosie. - Tą historię przekazujemy sobie z ojca na syna.
“Bez wątpienia wiedząc, że może się ona okazać poważnym atutem przeciwko jakiemuś przyszłemu wrogowi,” dopowiedział sobie Twister. „Ale pewnie nie przewidzieli tego rodzaju wroga, z którym przyszło im teraz walczyć.”
- Przewód wentylacyjny po prawej – szepnął Watchman.
- Teraz musimy być szczególnie cicho, Su-mil – ostrzegł Twister. - Dźwięki często są przenoszone do miejsc, do których nie powinny dotrzeć.
- Nie widzę żadnego przewodu – powiedział Su-mil, wyciągając szyję.
- Jest wbudowany – poinstruował go Watchman. - Ale mogę dostrzec pofalowany wzór wśród kurzu.
- Masz niesamowity wzrok – zauważył Su-mil, podnosząc rękę i kreśląc w powietrzu jakiś znak. Przyciszone odgłosy eikaryjskich kroków i ciche szmery broni ocierającej się o ubrania gwałtownie umilkły. Istoty zamieniły się w cienie w ciemności, poruszając się ciszej nawet od szturmowców.
Przewód oczywiście tam był, a kratka wlotu powietrza znajdowała się w ścianie, tak jak to opisał Watchman. Gdy grupa przechodziła obok, Twister przyjrzał się jej, ale nie zauważył żadnych śladów ostrzegawczych czujników, które rozsądny tyran powinien był tu zainstalować.
Najwidoczniej Warlord naprawdę nie miał pojęcia o tunelu.
Dopiero dwadzieścia metrów za przewodem wentylacyjnym Su-mil odezwał się ponownie.
- Twój towarzysz ma niesamowity wzrok – szepnął. - Ja spostrzegłbym kratkę dopiero, gdybyśmy znaleźli się na odległość trzech ramion od niej.
- Nasze hełmy mają wbudowane różnego rodzaju czujniki – wyjaśnił Twister. - Watchman jest naszym specem od techniki, co między innymi tłumaczy, dlaczego ma bardziej zaawansowany zestaw niż my.
- Spec od techniki… - powtórzył Su-mil, przyglądając się dokładniej Watchmanowi. - Słyszałem to określenie, ale zawsze zakładałem, że oznacza ono po prostu tego, który zajmuje się konserwacją broni i pojazdów.
- Wcale nie – zapewnił go Twister. - Byłbyś zdumiony, widząc rzeczy, których oni potrafią dokonać.
- Zbliżamy się – ostrzegł Watchman.
Twister zrozumiał aluzję i przestał mówić. Sto metrów ciszy dalej, znaleźli się przy końcu tunelu, zablokowanego przez wyglądające na solidne, metalowe drzwi, choć nadgryzione trochę zębem czasu i korozją. Przez chwilę czekali aż Watchman i Shadow obejrzą je. Wymieniali przy tym urywanym, technicznym żargonem jakieś uwagi.
Po zakończonym konsylium, Shadow wyciągnął tubkę błyszczącej pasty i zaczął wciskać ją starannie w szczeliny naokoło drzwi. Twister dotknął ramienia Su-mila, nakazując jemu i jego żołnierzom wycofanie się na bezpieczną odległość.
Pasta zadziałała z właściwą sobie szybkością i skutecznością, przepalając krawędzie drzwi w wystarczającym stopniu, by obaj szturmowcy mogli je podważyć i usunąć z drogi. Za drzwiami czekała na nich kolejna zapora, tym razem złożona z kamiennych bloków spojonych ze sobą szarą, grubą na centymetr zaprawą murarską.
- Nie podejrzewam, byście mieli jakiś plan przedostania się przez to - szepnął Twister w kierunku Su-mila, podczas gdy Watchman dotykał na próbę palcami zaprawy.
- Ależ oczywiście – odparł Su-mil, sięgając pod swój płaszcz i wyciągając stamtąd swoją własną tubkę. - Katalityczny rozpuszczalnik zaprawy. Bezwartościowy przeciwko nowoczesnym budowlom, ale do tego powinien się nadać.
- Za minutę się przekonamy – stwierdził Twister, podając tubkę Watchmanowi. Ten ją odkręcił i począł upuszczać niewielkie krople wzdłuż szarawych linii zaprawy i po chwili delikatny, skwierczący dźwięk przerwał ciszę. Minutę później, kamienne bloki zaczęły obsuwać się ku dołowi, w miarę jak dzieląca je zaprawa miękła i zaczęła wypływać spomiędzy kamieni, niczym topiący się wosk. Dwie minuty później, proces się zakończył, a ścianę stanowiła już tylko sterta odbarwionych kamiennych bloków.
Pionowy nacisk, który był skutkiem rozpuszczenia zaprawy sprawił, że tuż przy suficie pojawiła się niewielka szczelina. Twister zebrał odczyty z czujników, by przekonać się, że napływające do nich zza szczeliny powietrze nie jest zatrute i dał znak Watchmanowi. Ten skinął potwierdzająco, wyciągając przewodową minikamerę z przegródki u pasa. Podłączył jeden koniec do hełmu a drugi przecisnął przez szczelinę, przez parę sekund manipulując nią we wszystkie strony.
- Wygląda to na starą izbę tortur – oznajmił cicho. - Prawdopodobnie nieużywaną, bo jest mnóstwo kurzu.
- Tak czy inaczej nie rób hałasu – powiedział Twister, kiwając głową. - Idż i …
Przerwał, gdy paru Eikarysów przecisnęło się obok niego, grzecznie, lecz zdecydowanie odpychając go na bok. Sięgając poprzez szczelinę, uchwycili zewnętrzną krawędź kamiennych bloków i zaczęli ciągnąć je do wewnątrz.
Watchman spojrzał na Twistera w niemym proteście. Ten odwzajemnił mu się uspokajającym gestem i Watchman niechętnie ustąpił z drogi Eikarysom.
Ci usunęli już pierwszą warstwę kamieni i brali się właśnie za drugą, gdy nagle ożył komlink Twistera.
- Wszystkie jednostki: atakować! - rozkazał głos.
- Lepiej się pospiesz Su-mil – poradził Twister, gdy z jego słuchawek zaczęła dobiegać lawina rozkazów, taktycznych raportów i ledwo słyszalne odgłosy prowadzonego ognia. - Kompania Aurek rozpoczęła atak.
- Robią, co w ich mocy – odpowiedział Su-mil, a jego pomarańczowy wizerunek pociemniał, wyrażając nagłe zaangażowanie emocjonalne. - Czy to oznacza, że nie wysłano nam posiłków?
- Nie wiem – przyznał Twister, wyłączając językiem komlink i nakazując pozostałym uczynić to samo. Nie mogli się rozpraszać odgłosami bitwy, w której nie uczestniczyli. - Mógłbym nawiązać łączność z dowódcą i zapytać, ale to by zdradziło naszą pozycję.
- Więc nie rób tego – powiedział Su-mil, a pomarańczowy kolor ściemniał jeszcze bardziej. - Jeśli mamy to zrobić sami, dokonamy tego.
Trzy minuty później Eikarysi poszerzyli otwór na tyle, by dało się przez niego przejść. Shadow i Watchman poszli przodem, przeskakując pojedynczo przez szczelinę z trzymaną w gotowości bronią. »Su-mil wszedł zaraz po nich, a za nim reszta jego żołnierzy.
«Kiedy Twister w końcu przeszedł przez otwór i przecisnął się przez krąg Eikarysów, dostrzegł nasłuchujących przy drzwiach Watchmana i Shadowa, obok których stał Su-mil.
«- Raport! – rozkazał, starając się, by ukryć w głosie swoją złość na Eikarysów. Trójka szturmowców bez wątpienia najlepiej nadawała się, by przewodzić grupie i Su-mil na pewno o tym wiedział.
Mimo to, jak zauważył wcześniej Cloud, Kariek to był ich świat. Być może, właśnie ten fakt dawał im prawo do niekoniecznie przemyślanych szarży w jego obronie.
Watchman odwrócił głowę.
- Wzmożona aktywność za drzwiami – zaraportował. - Choć odbywa się to w raczej dużej odległości. Z analiz echa wnioskuję, że jest tam dość szeroki korytarz, ciągnący się przez około pięciu do piętnastu metrów od nas, krzyżujący się następnie z innym korytarzem.
- Odgłosy pochodzą prawdopodobnie od odwodów, kierujących się w stronę strażnic - dodał Shadow. - Nie widzę innego powodu dla takiego ruchu pod ziemią, szczególnie w momencie, gdy na powierzchni ruszyło już główne natarcie.
Twister odwrócił się do Su-mila.
- Czy wiesz gdzie znajdują się lochy?
- Na prawo – wskazał ręką Su-mil. - Nie powinny być daleko stąd.
Twister skinął głową. Gdyby udało im się uniknąć najemników i zachować element zaskoczenia, byłaby szansa, że udałoby się im uwolnić zakładników i dostać do wewnętrznej twierdzy Warlorda, zanim Lakranie zdołają się zorientować, że mają nieproszonych gości.
- Czy te drzwi są zatrzaśnięte?
- Były – oznajmił Shadow, uchylając je o kilka centymetrów.
Twister zacisnął dłonie na karabinie.
- Naprzód!
Shadow uchylił drzwi o dalsze parę centymetrów, wyjrzał na zewnątrz, a potem otworzył je na oścież, dając nura do przodu. Za nim podążyli Watchman i Su-mil.
Tym razem Twister nie dał się wyprzedzić przez resztę grupy.
Korytarz był szeroki, niski, słabo oświetlony i krzyżował się z kolejnym tak, jak przewidział Watchman, około osiem metrów dalej. Powietrze wypełniał odgłos tupoczących Lakrańskich nóg, który odbijał się echem od kamiennych ścian, nie pozwalając na dokładne określenie ani kierunku, ani odległości. Mimo to, biegnąc w kierunku skrzyżowania, Twister miał wrażenie, że wejścia do pozostałych strażnic powinny znajdować się gdzieś na lewo od nich, co najmniej dwa korytarze dalej od ich obecnej pozycji. Gdyby udało im się dotrzeć niepostrzeżenie do skrzyżowania, mogliby wtedy zacząć oddalać się od miejsca wzmożonej aktywności, podążając w kierunku lochów.
Byli już prawie u celu, gdy szczęście ich opuściło.
Sześciu ciężko stąpających, opancerzonych najemników niemal stratowało Shadowa, gdy ostrożnie zaczynał wychylać się zza rogu skrzyżowania. Jeden z nich wrzasnął z zaskoczenia, a reszta zatrzymała się, rozciągnięta w nierównej linii wzdłuż skrzyżowania. Sięgnęli po blastery, próbując wycelować je w niespodziewanych intruzów.
Watchman i Shadow już otworzyli ciągły ogień, posyłając blasterowe błyskawice w dwójkę najbliższych Lakran. Odruchowo, Twister skupił uwagę na drugim końcu szeregu, częstując lawiną strzałów znajdującego się tam najemnika. Obok niego, Su-mil obrał sobie za cel Lakranina stojącego obok Twisterowego a niski, głuchy odgłos jego broni harmonizował z wysokim łkaniem imperialnych blasterów.
Dopiero, kiedy jego opancerzony cel zachwiał się pod naporem ognia, Twister zorientował się, że żaden z pozostałych Eikarysów nie strzela.
A to pozwoliło dwóm pozostałym Lakranom na bezproblemowe wycelowanie broni.
Pierwsza salwa trafiła Twistera w pierś. Ale ponieważ najemnicy cały czas poruszali bronią, jedynie niewielka ilość energii zetknęła się z jego zbroją. Reszta przeszła obok niego lub nad nim. Zza pleców dobiegło go bulgotanie jednego z Eikarysów, który najwidoczniej dostał się w zasięg chaotycznego ognia.
Wtedy Su-mil przeniósł ogień ze swego pierwszego celu, wypuszczając parę pocisków w dwóch pozostałych, nietkniętych do tej pory Lakran.
Nie mogło to ich unieszkodliwić, zbyt dobrze byli opancerzeni. Ale w porównaniu do BlasTechów, jego pociski niosły ze sobą o wiele większy impet. Siła uderzenia zachwiała najemnikami, którzy na pół sekundy, odruchowo skierowali ogień w stronę sufitu.
Pół sekundy to było aż nadto.
Watchman i Shadow rozprawili się już ze swoimi ofiarami i skierowali ogień na dwójkę ostrzelaną przez Su-mila.
Twister na nowo wystrzelił w kierunku swego pierwszego, jeszcze nie do końca uciszonego wroga, a Su-mil zrobił to samo ze swoim.
Trzy sekundy później było po wszystkim.
Przeskakując nad dymiącymi ciałami Lakran, Shadow i Watchman wbiegli do przecinającego korytarza, by sprawdzić oba jego końce
- Czysto – zameldował Watchman. - Na razie…
- Przyjąłem – potwierdził Twister, spoglądając na stojących za nim Eikarysów.
Część z nich była podenerwowana, część przebierała palcami po broni, ale wszyscy przyglądali się martwym wrogom.
Do których zabicia, nawet nie przyłożyli ręki.
Twister wpatrywał się w nich jeszcze przez chwilę, a potem odwrócił się do Su-mila.
- I Ty ich nazywałeś żołnierzami? - zapytał ostentacyjnie.
Pomarańczowy wizerunek Su-mila zamienił się w ciemny brąz.
- Zdrętwieli z zaskoczenia – wyrzekł nieokreślonym głosem. Twister nie mógł stwierdzić, czy było to wyjaśnienie, czy wymówka. - Przepraszam za to, że zawiedli. To się już nie powtórzy.
- Chciałbym w to wierzyć – odparł Twister. - Niestety, nie wiem, czy mogę tak ryzykować.
- Czy to znaczy, że cofasz swoją obietnicę? - spytał szczerze Su-mil.
Twister zawahał się.
Eikarysi przywiązywali ogromne znaczenie do obietnic, które wypowiedziano przy użyciu pełnych imion. Z drugiej strony miał rozkazy i misję do wykonania.
- Uwolnimy przetrzymywanych – oznajmił. - Ale dopiero po schwytaniu Warlorda.
Su-mil nie odpowiedział. Twister przyglądał mu się jeszcze przez moment, dając mu wszelką szansę na dalszą dyskusję.
- W takim razie lepiej ruszajcie – odezwał się w końcu Eikarys.
- Kroki – przerwał Watchman, cofając się z Shadowem za dający częściową osłonę róg korytarza.
- Kierunek? - zażądał Twister, ruszając ku nim z dziwnym uczuciem w żołądku.
- Właściwie każdy – powiedział Watchman, kręcąc głową we wszystkie strony. - Wszystkie echa …
- Nieważne - uciął Twister, podejmując szybką decyzję. Większość Lakran i tak zgromadzi się po lewej, żeby odeprzeć atak Kompanii Aurek. W takim razie, on uda się z oddziałem w prawo.
- Idziemy w prawo. Może się przekradniemy.
Minął róg i pospieszył korytarzem, a dwójka szturmowców podążyła za nim. Dziesięć metrów dalej było kolejne skrzyżowanie korytarzy. Słyszeli głuche odgłosy kroków, a niektóre z nich były coraz bliższe.
- Stać! - usłyszeli zza pleców krzyk Su-mila. - Opuśćcie broń!
Zaskoczony Twister zatrzymał się i obrócił. Su-mil i jego żołnierze stali w korytarzu za szturmowcami, ustawieni w klasyczny, podwójny szyk ogniowy.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zażądał wyjaśnień.
I wtedy, dziesięć metrów za plecami Eikarysów, pojawiło się tuzin Lakran, posuwając się w ich kierunku niczym wezbrana rzeka. Gdy usłyszawszy za plecami kolejny hałas, Twister ponownie się odwrócił, dostrzegł kolejny oddział najemników wyłaniający się zza rogu.
Oddział Aurek-Siedem z Pięćset Pierwszego Legionu wpadł w pułapkę.
- Połóżcie broń na ziemi – powtórzył Su-mil, celując prosto w twarz Twistera. - Natychmiast, albo będzie po was.
Nie było zbyt wielu możliwości.
- Zróbcie to – mruknął Twister do Watchmana i Shadowa, schylając się i kładąc swój karabin na ziemi.
Trzymając broń jedną ręką, Su-mil podniósł drugą do góry i skinął w kierunku zbliżających się Lakran.
- O, bracia w służbie Jego Chwalebnej Wysokości! - wykrzyknął. - Mamy ich.
Pierwsza grupa Lakran przedostała się przez leżące na skrzyżowaniu ciała ich kamratów i zatrzymała się za Eikarysami, z bronią wymierzoną nieufnie w ich plecy. Pozostawiając resztę oddziału na straży, dowódca najemników przeszedł przez grupę i, odpychając na bok zbyt opieszale ustępujących mu z drogi, zbliżył się do Su-mila.
- I co my tu mamy? - rzucił głosem, który przypominał kamienie miksowane w sokowirówce. W rękach trzymał wycelowany w pierś Twistera blaster. - Imperialni szturmowcy. Interesujący połów.
Spojrzał z ukosa na Su-mila.
- Gdyby byli w rzeczywistości złowieni – dodał znacząco. - Kim jesteście i co robicie nieproszeni w domu Jego Chwalebnej Wysokości?
- Nazywam się Su-mil - broń Eikarysa przesunęła się nieznacznie, jak gdyby nie wydawało mu się już konieczne trzymać na muszce szturmowców w obecności tylu Lakran. - Jestem lojalnym poddanym Jego Chwalebnej Wysokości, którego serce rozdziera ból, widząc jak imperialni najeźdźcy kalają jego ojczysty świat.
- Możliwe – stwierdził dowódca. - Co tu robicie?
- Niech mi będzie wolno opowiedzieć ci historię o niezwykłej eikaryjskiej odwadze - oświadczył dumnie Su-mil. - Spotkaliśmy ich na ulicy, gdy niewątpliwie zamierzali napaść na dom Jego Chwalebnej Wysokości. Wymierzyli w nas broń i kazali prowadzić się do środka.
Twister zmarszczył brwi. Wydarzenia miały się przecież troszeczkę inaczej. Czyżby Su-mil próbował uczynić siebie i towarzyszy bardziej bohaterskimi?
- I zaprowadziliście? - podpowiedział Lakranin.
I znów broń Su-mila odbiła nieznacznie w bok.
- Pokazaliśmy im wejście do tunelu i poprowadziliśmy – przyznał Su-mil
- Którędy? - spytał Lakranin. - Obie strażnice były strzeżone.
- Istnieje niestrzeżone wejście.
- Pokażesz nam to wejście, gdy zakończymy sprawę z tymi trzema – oznajmił złowieszczo dowódca. - Czy było ich więcej?
- Nie – powiedział Su-mil. - Było ich tylko trzech.
- Mimo wszystko, mogą nadejść kolejni – stwierdził Lakranin, obracając się i wydając jakiś krótki rozkaz w swoim własnym języku. Jeden z najemników chrząknął w odpowiedzi, a kolejna trójka odwróciła się i pobiegła w kierunku, z którego wcześniej nadeszli. Ponownie przeskakując nad ciałami poległych kompanów, najemnicy dotarli do skrzyżowania i zajęli stanowiska obronne.
- A co z tymi? - kontynuował dowódca, wskazując na ciała martwych Lakran. - Co im się przytrafiło?
- Imperialni ich zastrzelili – prychnął pogardliwie Su-mil. Jego broń znów przesunęła się w bok. - Ja i moi towarzysze nie braliśmy udziału w tej rzezi.
- Mimo posiadanej przez Was broni? - przerwał dowódca głosem, w którym obudziła się podejrzliwość. - I jak wpadliście na nich, skoro Was po prostu zatrzymali na ulicy?
Su-mil znów przesunął odrobinę broń.
- Broń jest istotnie nasza – przyznał. - Powiedzieliśmy Imperialnym, że będziemy im towarzyszyć.
Znów broń się przesunęła.
- Ale nigdy jej nie użyjemy przeciwko Jego Chwalebnej Wysokości i jego wiernym sługom.
Twister skrzywił się.
To był bez wątpienia zdrajca. Zdrajca własnego ludu i imperialnych żołnierzy, którzy przelewali krew za to, by uwolnić jego świat od tyranii.
A w dodatku jakiż był gładki i wygadany, gdy tak stał i przyglądał się spokojnie swoim ofiarom, celując prosto w lewe oko Twistera.
Lewe oko?
Nagle zesztywniał i pojął grę.
Najwidoczniej przypadkowe ruchy bronią nie były znowu wcale takie przypadkowe. Su-mil celował raz w lewe raz w prawe oko Twistera.
Leworęczny: kłamstwo.
Praworęczny: prawda.
Szybko powtórzył sobie w pamięci rozmowę, zwracając tym razem uwagę na ruch broni przy każdym zdaniu. “Schwytaliśmy ich,” kłamstwo. „Nazywam się Su-mil,” prawda. „Jestem lojalnym poddanym Jego Chwalebnej Wysokości,” kłamstwo. „Spotkaliśmy ich na ulicy, gdy niewątpliwie zamierzali napaść na dom Jego Chwalebnej Wysokości,” prawda. „Wymierzyli w nas broń i kazali prowadzić się do środka,” kłamstwo. “Pokazaliśmy im ukryty tunel,” prawda. „Ja i moi towarzysze nie braliśmy udziału w tej rzezi,” kłamstwo. „Powiedzieliśmy Imperialnym, że będziemy im towarzyszyć,” prawda. „Nigdy nie użyliśmy broni przeciwko Jego Chwalebnej Wysokości i jego wiernym sługom,” kłamstwo.
Po raz pierwszy od chwili, gdy Aurek-Siedem spotkał Su-mila i jego żołnierzy, na twarzy Twistera pojawił się delikatny uśmieszek. Zaradny bystrzak z tego Eikarysa. Z pewnością liczył także na to, że Imperialni też okażą się nie w ciemię bici.
Ponieważ stało się oczywiste, co Su-mil miał na myśli.
Wprawdzie nie skłamał, mówiąc o niestrzeżonym wejściu do fortecy, ale przywódca Lakran niewątpliwie doszedł do wniosku, że chodzi o jakieś wejście do jednego z dwóch znanych mu tuneli.
Fakt wysłania kilku żołnierzy w celu odparcia ewentualnego ataku z tamtego kierunku, był na to wystarczającym dowodem.
Oznaczało to, że jeśli wysłano im wsparcie, to mogło się ono pojawić w każdej chwili, pomiędzy rozdzielonymi siłami przeciwnika.
W dodatku obie patrzyły w niewłaściwym kierunku.
Twister dotknął językiem przełącznika komlinku.
- Cloud: melduj! – wyszeptał, by jego głos był niesłyszalny na zewnątrz hełmu.
Głos Clouda był najsłodszą rzeczą jaką miał okazję słuchać w ciągu ostatnich dni.
- Jesteśmy w pomieszczeniu za ścianą – głos Clouda przemawiał mu bezpośrednio do uszu. - Jaka sytuacja?
- Przyszpilili nas na prawo od skrzyżowania – powiedział Twister, wyczuwając niewielkie poruszenie Shadowa i Watchmana, gdy ich komlinki wychwyciły wiadomość o zbliżających się posiłkach. - Wróg rozdzielony: na czwartej i na ósmej. Reszta przyjaciół przyblokowana koło nas po prawej.
- Potwierdzam – odezwał się Cloud. - Ruszamy.
- Dobrze wiedzieć, że Jego Chwalebność ma tak oddanych zwolenników – rzucił lakrański dowódca w kierunku Su-mila z ledwo wyczuwalnym sarkazmem. - A teraz złóżcie swoją broń na ziemi.
- Ale przecież mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznymi ludźmi – zaprotestował Su-mil, celując bronią w prawe oko Twistera. - Być może będziemy musieli otworzyć ogień.
- W razie jakby co, Lakranie się tym zajmą – zapewnił dowódca, przyciskając wylot wycelowanej wcześniej w Twistera broni do karku Su-mila. - Tymczasem, złóżcie broń.
- Tak czy inaczej, nie będziecie mieli kłopotów z tego powodu – rzucił Twister, podnosząc prawą rękę z palcem wskazującym wycelowanym prosto w prawe oko Su-mila. - Kiedy twoi towarzysze padną przed tobą na ziemię, przekonasz się, że śmierć przyszła zebrać żniwo.
- Milczeć! - wyrzucił z siebie dowódca, posyłając szturmowcom nienawistne spojrzenie. Ze słuchawek w hełmie dobiegła Twistera para podwójnych trzasków, gdy Shadow i Watchman potwierdzali przyjęcie jego zawoalowanego rozkazu. - Już niedługo sami będziecie błagać o nadejście końca.
- Odliczanie: trzy – głos Clouda rozlegał się w uchu Twistera.
- Czy ja wiem – odpowiedział dumnie Twister, podnosząc głos, by zagłuszyć ewentualne odgłosy kroków. - Jakoś nie wydaje mi się.
Kiedy jego ostatnie słowo przebrzmiało, grupa opancerzonych na biało ludzi wtargnęła do korytarza za plecami Eikarysów.
Twister nie czekał dłużej. W chwili, gdy wsparcie otworzyło ogień w stronę obu rozdzielonych formacji Lakran, Twister i reszta oddziału Aurek-Siedem rzuciła się płasko na podłogę.
Pozostawiając wolną linię ognia pomiędzy stojącymi za nimi najemnikami i rzędem Eikarysów.
Su-mil obiecał wcześniej, że następnym razem jego żołnierze już nie zawiodą. Wiedział, co mówi. Ledwie Twister zdążył zacisnąć ręce na swojej porzuconej broni, gdy odezwała się broń Eikarysów, posyłając lawinę ognia w kierunku lakrańskiego oddziału. Zanim podniósł broń i odturlał się na bok gotowy jej użyć, potyczka się zakończyła.
Pospiesznie podniósł się na nogi.
- Melduj – rzucił do komlinku.
- Czysto – usłyszał głos Clouda. - Bez strat.
Nie można było tego powiedzieć o Eikarysach. Z dwudziestu żołnierzy, których przyprowadził Su-mil, sześciu leżało na ziemi, z czego dwóch konało, a czterech zwijało się z bólu. Mimo, że było ich mniej, Lakranie pokazali, że umieli walczyć.
Oby tylko to właśnie oni zadali straty oddziałowi Eikarysów. Byłoby wszak wysoce niefortunne, gdyby odpowiadały za to świeżo przybyłe posiłki.
- Tędy – krzyknął do Twistera Cloud. Twister przeniósł wzrok z rannych Eikarysów na resztę szturmowców, kierujących się w stronę skrzyżowania, przy którym leżały szczątki ostatnio zabitych Lakran.
- Kompania napotkała silny opór w tunelach – ciągnął Cloud. - Nowe rozkazy nakazują atakować z tej strony w celu przełamania ich obrony.
Twister rzucił okiem na Su-mila. Eikarys stał nad ciałem lakrańskiego dowódcy, z wzrokiem wpatrzonym w Twistera, a jego pomarańczowy wizerunek poczerniał na nowo.
- Przykro mi, lecz nie możemy tego zrobić – zwrócił się do Clouda. - Zawarłem układ z Su-milem, żeby najpierw zająć się lochami.
Zatrzymawszy się, Cloud odwrócił się i spojrzał na swojego dowódcę.
- Ale to jest bezpośredni rozkaz – ostrzegł.
- Rozumiem – powiedział Twister. - Powodzenia. Dołączymy do Was jak tylko będzie to możliwe.
Jakiś szturmowiec zatrzymał się obok Clouda.
- Ale przecież powiedziałeś, że nam nie pomożesz – przypomniał cicho Twisterowi Su-mil.
- To prawda, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, czy mogę polegać na Twoich żołnierzach – wyjaśnił Twister. - Teraz dowiedliście, że mogę.
Jakiś ruch przyciągnął jego wzrok: Dwaj szturmowcy zakończyli rozmowę i Cloud podbiegł ku niemu, gdy w tym samym czasie reszta szturmowców podjęła swój marsz w przeciwnym kierunku.
- Mam nadzieję, że nie przyszedłeś tu, by polemizować – ostrzegł, gdy Cloud zatrzymał się przed nim.
- Niezupełnie – zapewnił Cloud. - Pomyślałem, że jeśli nasi poradzą sobie bez waszej trójki, to równie dobrze poradzą sobie bez naszej czwórki.
- A w dodatku sądy polowe są sprawniejsze, gdy mają do czynienia z całą jednostką? - zauważył oschle Shadow.
- Coś w tym rodzaju – zgodził się Cloud. - Chodźmy.
Su-mil wyznaczył trzech żołnierzy, by zabrali zabitych i rannych z powrotem do w miarę bezpiecznego tunelu, którym tutaj przyszli. Następnie, z Twisterem i Su-milem na czele, pozostałych dwunastu Eikarysów i czterech szturmowców ruszyło ku lochom.
Nie napotkali już oporu. Najwidoczniej pokonany oddział Lakran, który nadszedł wcześniej z tego kierunku, był ostatnim wezwanym w celu wzmocnienia obrony lub walki na powierzchni. Dzieląc uwagę pomiędzy nadchodzącymi raportami z bitwy, wskazaniami czujników w hełmie i mijanymi korytarzami, Twister zastanawiał się, czy może marzyć, że straż w lochach także została wezwana do aktywnej służby.
Wnet jego nadzieje prysły. Słysząc ostrzegawczy szept Su-mila, Twister i Shadow wyskoczyli zza rogu, żeby znaleźć się oko w oko z dwójką uzbrojonych Lakran, stojących na baczność obok masywnych, metalowych drzwi.
Bezpośredni atak na lochy był najprawdopodobniej ostatnią rzeczą braną pod uwagę przez sztab Warlorda. Dwójka szturmowców oddała potężną salwę, zanim jeszcze strażnicy zdołali desperacko sięgnąć po zawieszoną u pasa broń. W czasie, gdy blasterowe strzały niszczyły zbroje najemników, z ukrycia wyłonił się Su-mil, kończąc starcie dwoma wystrzałami z granatnika.
- Musimy się spieszyć – rzucił Eikarys, gdy ciała Lakran uderzyły głucho o ziemię.
- Chwileczkę – odezwał się Cloud, gdy Watchman ruszył w kierunku drzwi. - Zgodziliśmy się doprowadzić Was do lochów ...
- Zgodziliście się pomóc nam uwolnić więźniów – uciął Su-mil. - Idziemy. Już.
- Twister? - spytał Cloud, mając w myślach obraz kolegów, walczących w korytarzach jakieś ćwierć fortecy dalej. - Słyszałeś co mówił – odrzekł Twister, tłumiąc zniecierpliwienie. - Idziemy. Za zewnętrznymi drzwiami znajdował się podest, którego tuzin schodów wiódł w dół, w kierunku dużej, kolistej jaskini, której obwód usiany był zaryglowanymi drzwiami.
- Jak szybko możesz je otworzyć? - spytał Su-mil, rozglądając się na boki.
- Błyskawicznie – zapewnił go Watchman, podchodząc do stołu stojącego obok podestu i podnosząc datakartę w kształcie ostrza. - Potrzebny jest tylko klucz.
- Do roboty – rzucił Twister, kierując lufę BlasTecha w stronę drzwi, przez które tu weszli. - Ubezpieczamy Cię.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,71 Liczba: 7 |
Bednarz2010-05-07 18:54:57
Jak dla mnie idealne. Bo co tu dużo oczekiwać po opowiadaniu. 10/10
Lord Jabba2009-01-25 11:29:25
Fajne opowiadanie, ktre należy traktować jako wprowadzenie do Survivor's Quest.9/10
cultist2007-02-20 11:27:47
Opowiadanie jest całkiem nieźłe