TWÓJ KOKPIT
0

Jedna z wielu dróg :: Twórczość fanów

Autor: Alexandra Naberrie Solo

"Walka o wolność, gdy raz się zaczyna,
Z krwią ojca spada dziedzictwem na syna"

"Giaur" G.G. Byron






Zawiodłem.
Teraz tylko to jedno słowo zaprzątało umysł młodego Skywalkera.
Znajdował się w ciemnej celi na drugiej Gwieździe Śmierci, choć nie w pełni dokończonej, ale tak samo niebezpiecznej jak pierwsza, z mocą potrafiącą zniszczyć całą planetę. Lecz Endor, lesisty księżyc, koło którego stacjonowała. nie zamienił się w pył, jeszcze, można rzec.
Luke wstał z koi i zaczął maszerować po pomieszczeniu. Zastanawiał się. Na Endorze znajdowała się Leia, a ojciec wiedział, że była jego siostrą. Chciał mieć ją żywą, tak jak jego. Ojciec - czy tak mógł go nazywać? A Sojusz - co się stało z statkami ? Czy Lando przeżył? Han - czy on też jest żywy? Jedną z ostatnich rzeczy jakich zapamiętał, był śmiech Imperatora, przemieszany z odgłosem wybuchających statków.
Zatrzymał się nagle.
Leia była w niebezpieczeństwie.

Wysokie drzewa Endora pięły się w górę od dawien dawna. Pamiętały rzeczy, o których wszyscy już zapomnieli, ale żadna z minionych katastrof, jaka nawiedziła księżyc, nie równała się z tą. Imperium przeszukiwało lasy, niszcząc i paląc wszystko, co znalazło na swojej drodze oraz mordując tubylców.
Księżniczka Leia, wraz z pozostałą przy życiu grupą komandosów, ukrywała się przed patrolami Imperium. Schowała się w jamie w ziemi, by nikt nie mógł jej dostrzec. Wiedziała, że Luke poniósł klęskę. Jej i Hanowi udało się wyłączyć pole ochronne wokół Gwiazdy Śmierci, ale bitwa w niebie, w pewnej chwili wyglądająca na zwycięską, zamieniła się w klęskę . Nieliczne statki Sojuszu umykały w przestworza.
- Schyl się - powiedział Han leżący obok niej.
Kolejni Imperialni przeszli niczego nie zauważając.
- W końcu nas znajdą - powiedziała z rozpaczą.
- Nie martw się. Znajdziemy jakiś statek i uciekniemy.
- Nawet jeśli, to co to da? Nie wiemy czy ktokolwiek żyje. R2 - D2 i C - 3PO zniszczeni, Ewoki zabite, a z naszej grupy zostało zaledwie 6 osób.
Han nic nie powiedział, ich sytuacja była kiepska. Jedyne co mógł zrobić, to objąć księżniczkę.
- Oni szukają mnie - odpowiedziała po chwili milczenia.
- Jeśli już, to raczej nas, Leia. Imperium chce znaleźć nas i wydobyć informację o miejscach, gdzie mogą jeszcze schronić się siły Rebelii.
- Nie rozumiesz - powiedziała szeptem.
- Hej zobacz! Teraz możemy iść.
Po chwili grupa wyszła z kryjówki, ale nim przeszli chociaż 10 metrów, zauważył ich patrol. Maszyna krocząca AT - ST zaczęła strzelać w pobliskie drzewa, zamykając jednocześnie drogę ucieczki.
Chcą mieć nas żywych, pomyślał Han. Inaczej jednym strzałem mogliby nas wykończyć.
Błyskawica laserowa uderzyła w jednego z komandosów.
- Szybciej za te pnie! - krzyknął do pozostałych przy życiu.
- Jesteśmy okrążeni, panie generale!
- Wiem Chris, ale nie można się poddawać - strzelił do jednego z żołnierzy i to z doskonałym skutkiem.
Chewbacca zawył żałośnie.
- No nie! Ty też! Uda nam się! Chewe, po prostu wal we wszystko co się rusza!
Leia, choć panowała nad sobą dostatecznie aby strzelać, nie mogła zapomnieć ostatniej rozmowy z Luke'iem.
"Jesteś moją siostrą, a Vader naszym ojcem".
Poczuła jakąś ciemność poruszającą się w jej kierunku. To był on. Jeśli ją złapie... Nie, nie mogła nawet o tym myśleć. Nie posiadała takiej kontroli jak Luke, nie miała też szans w pojedynku. Zostało tylko jedno wyjście.
- Han! Zostały jakieś detonatory!
- Tak, mamy ostatni - odpowiedział przerywając strzelanie. - Nie martw się, jeszcze go użyję! - uśmiechnął się.
- Nie oto chodzi! Daj mi go!
- Chris! Podaj detonator!
Komandos wypełnił polecenie.
- Po co ci on? - zapytał Solo.
- Han, chcę żebyś wiedział, że bardzo cię kocham. To co teraz zrobię możesz nie zrozumieć, ale nie szkodzi.
- Leia, o co ci cho...
Nie pozwoliła mu dokończyć, ponieważ właśnie obdarzyła go namiętnym pocałunkiem. W tej chwili była szczęśliwa.
- Nie daj się im piracie - powiedziała ze łzami w oczach i uśmiechem na twarzy.
Od tej chwili wszystko zaczęło poruszać się w spowolnionym tempie. Odbiegająca Księżniczka z detonatorem w ręku. Strzały. Wybuch. Krzyk Hana Solo przebijający wszystkie inne dźwięki.

- NIE!!!!!!! - krzyknął Luke Skywalker.
Stało się. To był koniec. Teraz był zdany na łaskę i niełaskę Imperatora oraz Lorda Vadera.

Drzwi do sali tronowej Imperatora Palpatine'a otworzyły się. Wyszedł z nich Lord Darth Vader, podszedł do tronu i uklęknął.
- Wstań. Wstań i mów, przyjacielu - powiedział.
Lord wykonał rozkaz.
- Księżniczka Organa nie żyje. Z jej grupy przeżył tylko Solo. Z resztek Rebelii w przestrzeni pozostało jedynie wielu rannych.
- Cóż, na nic nam się nie przydadzą, ci najważniejsi już nie żyją. Zabij ich.
- Tak, panie.
- Gdy przejąłeś dowodzenie bitwą, szala zwycięstwa przechyliła się na naszą stronę. Teraz gdy mamy młodego Skywalkera nic już nam nie zagraża.
- A Organa? Ona też posiadała doskonały potencjał Mocy. Po wybuchu nie pozostało nic, z czego można byłoby zrobić jej klona.
- Tak, byłaby cennym nabytkiem dla Imperium, cóż.... Jej brat jest cenniejszy, a klony są niczym bez wiedzy pierwowzoru. Zresztą nie na wiele by się przydała. Była bardziej dyplomatą niż wojownikiem.
- Rozumiem, panie. Lecz mogła być również użyteczna jak...
- Milczeć!! - ryknął Palpatine. - Czy to jest ważniejsze od mojej woli?
- Nie, panie.
- Dobrze - powiedział usatysfakcjonowany.
Zaufanie do Vadera od pewnego czasu nie było tak doskonałe jak dawniej, ale gdy nastąpiło spotkanie z młodym Skywalkerem nic nie sugerowało, aby ciemny Lord miał własne plany, w których on, Wielki Imperator, nie miał udziału. Po za tym to właśnie Vader odkrył jakąś sztuczna inteligencję w głównym komputerze Gwiazdy i unieruchomił ją. Po dokładnym sprawdzeniu, okazało się, że to był robot bojowy IG - 88, który kilka lat temu uciekł i zachciał władzy nad światem. Po raz drugi Lord dowiódł swojej użyteczności.
- Przyprowadź go tu. Zamierzam pokazać mu mały spektakl.

Luke siedział na koi i próbował zebrać myśli. Przypominał sobie nauki Bena i mistrza Yody, ale nawet one nie mogły mu pomóc. Dręczące wspomnienia napływały...
Błyskawice lecące z palców Imperatora zadawały okropny ból. Skywalker krzyczał, a ojciec przyglądał się temu bez słowa. Z początku miał nadzieję, że mu pomoże, ale teraz... Nie chciał umierać, więc skoncentrował całą swoją siłę i pchnął ją w kierunku Palpatine'a. Ten, zaskoczony, cofnął się i niemal upadł.
Luke leżał na posadzce nie mogąc zrobić jakiegokolwiek ruchu.
- Dobrze - powiedział Imperator.
Reszta wspomnień popłynęła zamglona i niepewna, niektóre wręcz napierały na siebie. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętał była górująca nad nim postać Lorda i jego słowa.
"Teraz należysz do mnie."

Imperator Palpatine obserwował jak młody Skywalker próbuje się opierać prowadzącym w jego stronę gwardzistom. Lord Vader szedł tuż za nimi. Gdy w końcu stanął przed tronem, władca rzekł do niego:
- Jak mówiłem, twoja wiara w przyjaciół była twoją słabością. Wiedz, że wszystkie moje przewidywania się spełniają. Twoi przyjaciele na Endorze nie żyją, oprócz Solo.
Luke drgnął na dźwięk imienia przyjaciela.
- Nie wiedziałeś o tym? Twoja rozpacz i żal zakryła przed tobą dojście do Mocy, ale to się zmieni. Nienawiść na powrót je otworzy - zaśmiał się, poczym wskazał na pobliski księżyc. - Spokojna i piękna, nieprawdaż? Jak myślisz czy jakaś inteligentna cywilizacja może ją zamieszkiwać?
Luke nic nie odpowiedział, ale znał odpowiedź. Tak, zamieszkiwały ją włochate stworzenia - Ewoki, Zgodziły się one pomóc jemu, Leii , Hanowi i pozostałym, pokonać Imperium, ale kto mógł przypuszczać, że wszystko się źle skończy.
- Widziałeś już moją nową Gwiazdę Śmierci w akcji. W ciągu sekundy zniszczyła krążowniki Rebelii, ale to jest niczym.
Skywalker zaczynał pojmować co zamierza zrobić Imperator.
- Nie, nie wolno ci tego zrobić!
- Czyżby? Kazałem umieścić Gwiazdę w bezpiecznej odległości od Endora, więc przeżyjemy. A teraz patrz.
I spojrzał. Nastąpił wybuch, a potem jeden wielki krzyk, który szybko ucichł.
Luke zachwiał się.
Tymczasem Vader uważnie obserwował syna. Chłopak był silny, jednym ciosem mógł pokonać Imperatora, ale nadal trzymał się tej słabej strony Mocy.
Nagle kajdanki, w które był zakuty Skywalker opadły na podłogę, a on ruszył w kierunku Palpatine'a z podniesioną ręką do zadania ciosu. Gwardziści podnieśli piki mocy. Gdy Luke był kilka kroków od władcy Vader chwycił go za rękę i przyciągnął do siebie.
Dobrze, myślał Lord. Niech twoja wściekłość przyczyni się do zguby Imperatora, ale tu i teraz prędzej ty zginiesz.
A tego nie chciał, trup nikomu nie jest potrzebny.
- Atakując mnie nic nie zyskasz - powiedział Palpatine. - Zabrać go!

Vader uklęknął, jak zawsze, przed tronem władcy, a potem wstał po jego poleceniu.
- Młody Skywalker krąży wokół granicy między jasną a ciemną stroną. Choć wtedy dał się ponieść wściekłości i gniewowi, to ciemność nie zapanowała nad nim dostatecznie. Trzeba będzie się nim starannie zająć. Jego wychowanie powierzam tobie, Lordzie Vader. Rozczarowanie, jakiego doznał dzięki tobie, będzie przyczyną nawrócenia na ciemną stronę.
- Dziękuję, panie - powiedział, po czym głęboko ukłonił się.
- Moja gwardia nie może wiecznie go pilnować, musisz go przenieść w inne miejsce. Może też próbować uwolnić Solo. Każ go zgładzić i niech twój nowy uczeń na to patrzy.

Luke Skywalker znowu trafił do swojej celi, ale nie zamierzał zostać tu długo. Wiedział że Han żyje, to dodawało mu sił. Musiał jak najszybciej uwolnić go z rąk tego tyrana . Za drzwiami stali gwardziści, czuł to dzięki Mocy, ale z wielką trudnością .
"Moc działa na słabe umysły."
Przypomniał sobie słowa Bena. Ben, stary przyjaciel, który poświęcił swoje życie ratując jego. Zawiódł go, zawiódł ich wszystkich. Yode , Leię... Nie, dosyć. Musiał się skupić. Musiał sprawić, żeby strażnicy zasnęli.

Komendant Jerjerrod przyszedł sprawdzić jak sprawują się żołnierze. W więziennym korytarzu widział gwardzistów w swoich czerwonych szatach. Oprócz nich stali tu inni żołnierze i wszyscy byli uzbrojeni.
Czy aż tylu jest potrzebnych do pilnowania jednego więźnia, pomyślał komendant. Imperator chyba przesadza.
Ziewnął.
Za dużo pracuję. Na szczęście Rebelia pokonana i będę mógł się wyspać.
Znowu ziewnął.
Choć teraz też mogę odpocząć.
Powoli położył się na podłodze. Nie zauważył, że inni również zapadali w sen.

Luke stał przy jednym z ekranów komputerowych i szukał jakiejkolwiek wiadomości, która pozwoliłaby mu znaleźć Hana Solo.
Wokół niego leżeli żołnierze Imperium pogrążeni w śnie. Któryś z nich poruszył się. Skywalker nerwowo spojrzał na niego. Oficer jedynie przewrócił się na drugi bok i znowu zasnął. Luke odetchnął i zaczął szukać dalej
Większość danych była niedostępna i potrzebne były hasła, ale w Rebelii często stosowano różne hakerskie sztuczki, aby dostać potrzebne informacje. Każdy członek Sojuszu musiał je znać. Znał je również i on, więc dostanie się do plików nie stanowiło problemu.
Nagle znalazł coś ciekawego. Jednemu z więźniów nie dano żadnych danych osobowych, włącznie z płcią i rasą. Przetrzymywano go również w celi ściśle strzeżonej.
To mógł być on, pomyślał. Teraz muszę tylko wymyślić jak go odbić.
Zauważył, że jeden z Imperialnych posiada detonatory termiczne.

Han Solo siedział na koi w imperialnej celi. Nie mógł zapomnieć ostatnich słów Leii. Łzy nie przestawały mu lecieć, po raz kolejny wycierał je o rękaw koszuli. Chewbacca również nie żył, a Chris w jednej chwili stał koło niego, a w drugiej leżał na ziemi z dziurą w piersi.
Na dodatek wciąż słyszał ten wybuch, z początku słaby, a potem coraz bardziej nasilający.
BUUM!!!!!
Co jest, czyżbym zaczynał wariować?
Jakieś okruchy posypały mu się na kamizelkę. Spojrzał w górę . Nad nim, zamiast sufitu była wielka dziura. Wglądał z niej Luke Skywalker w zbroi imperialnego żołnierza bez hełmu.
- Luke! Co tu robisz?! - Han nigdy jeszcze nie był tak szczęśliwy widząc swojego przyjaciela.
- Trzymaj - rzucił mu linę, po której wspiął się na wyższy poziom.
- Myślałem, że przestałeś przebierać się za Imperialnych.
Uśmiechnęli się. Jeszcze w czasach pierwszej Gwiazdy Śmierci razem uratowali księżniczkę Leię właśnie przebierając się za imperialnych żołnierzy. Czas wielkich wyzwań, gdzie wszystko było możliwe. Kto mógł wiedzieć, że się zmieni na gorsze. Posmutnieli na chwilę. Zza ścian słychać było kolejne wybuchy. Podłoga drżała.
- Leia i Chewe... - zaczął Solo, ale nie mógł dokończyć.
- Wiem - nastąpiła chwila ciszy. - Chodź musimy się stąd wydostać - wręczył przyjacielowi miotacz. - Rury klimatyzacyjne zawsze były słabo chronione, dlatego skorzystałem z nich, jako środku transportu i umieściłem w kilku miejscach detonatory termiczne. Gwiazda nie jest też w stu procentach ukończona, co również dało mi przewagę.
- Świetnie teraz musimy się tylko stąd wydostać.
Koło nich przeleciała laserowa błyskawica. Szybko schowali się za leżące obok gruzy i zaczęli strzelać.
- Co teraz!?! - krzyknął Solo.
- Myślałem, że uważasz moje plany za szalone!
- Zmieniłem zdanie - odpowiedział i strzelił .
- Na pewno będą podejrzewali, że pójdziemy na jedno z pobliskich lądowisk.
- W dziale napraw muszą być jakieś myśliwce albo coś - przestał na chwilę strzelać i powoli odwrócił głowę w stronę Luke'a. - Czy mi się wydaję, czy ty naprawdę chcesz skorzystać z pierwszego pomysłu?
- Cóż... Dział napraw jest słabiej strzeżony od lądowisk i będą myśleli, że tam pójdziemy więc...
- Więc idź tam, gdzie wróg myśli, że nie pójdziesz. - dokończył Han.
Skywalker wzruszył ramionami.
- A Vader? - spytał Solo.
Nie wiedział co odpowiedzieć.
"Rób, nigdy nie próbuj."
- Musimy spróbować. - powiedział Luke.
- Dobra. Daj jeden z tych detonatorów.

Szturmowcy Imperium spokojnie chodzili po ogromnej hali lądowiska. Za ich plecami stały promy imperialne. Nieopodal znajdowało się małe centrum dowodzenia, gdzie oficerowie i mechanicy sprawdzali napływające dane.
W pewnej chwili jeden z mechaników zauważył, że szturmowcy zaczynają padać na podłogę. Już chciał zakomunikować przełożonemu co się dzieje, ale drzwi się otworzyły. Stali w nich dwaj mężczyźni, blondyn ubrany w zbroje szturmowca i wyższy od niego brunet. Obaj mieli miotacze i karabiny blasterowe.
Dwaj oficerowie chcieli strzelać, ale brunet ich ubiegł. Inni chcieli podobnie, ale blondyn wyciągnął w kierunku nich rękę i mocno uderzyli w ścianę. W końcu pozostał tylko on, był zbyt zszokowany, by cokolwiek zrobić.
- Hej ty! - krzyknął do niego ten wyższy. - Chodź tu!
Mechanik zrobił to z drżeniem na całym ciele, a wtedy tamten uderzył go kolbą blastera w głowę.
- Jak długo będzie działał środek nasenny, który tam rozpyliliśmy? - zapytał Han Luke'a.
- Około godziny.
- Powinno wystarczyć
- Idź na lądowisko, ja zajmę się otwieraniem włazu.
- Dobra. Tylko szybko.
Wziął jedną z masek gazowych, które znaleźli po drodze i poszedł. Miał wrażenie, że poszło im za łatwo. Przez całą drogę miał również wrażenie, że ktoś ich obserwuje. A może po prostu mieli szczęście.
Tymczasem Luke zajmował się sekwencjami przedstartowymi. Nagle poczuł jakąś ciemność i to bardzo blisko. Tuż za jego plecami. I jeszcze ten mrożący krew w żyłach oddech. Nie wyczuł go wcześniej! Jak to było możliwe! Spojrzał na leżący w pobliżu miotacz. Szybkim ruchem chwycił go i odwrócił się, ale Ciemny Lord był szybszy. Używając miecza świetlnego przepołowił broń na pół.
- Opór nie ma sensu - powiedział.
Co teraz? - myślał Luke. Nie mógł go pokonać. A Hana na pewno będzie chciał zabić, albo gorzej.
W tej chwili wpadła mu do głowy pewna myśl.
- Przyprowadźcie Solo. - rozkazał Vader do pobliskich żołnierzy, a tamci odeszli.
- Nie! Czekaj! - krzyknął Luke. - Poczekaj - powiedział ciszej. - Wysłuchaj mnie najpierw. Mam dla ciebie pewną umowę.
- Umowę? Ciekawe co możesz mi zaoferować?
Skywalker wziął głęboki oddech.
- Jeśli pozwolisz Hanowi uciec i żyć, zostanę z tobą. I nigdy nie będę uciekał....
Zamilkł na krótki czas, po czym ciągnął dalej.
- Ale nie będę praktykował nauk ciemnej strony. Przynajmniej dopóki ja sam nie wyrażę na to zgody. Wiesz, że tego zrobić nie mogę. To wszystko co mogę ci zaoferować.
Zawiódł Bena i Mistrza Yodę, przynajmniej tak będzie mógł im się odwdzięczyć za to co dla niego zrobili.
- Ale jeśli zerwiesz umowę, będę o tym wiedział i nic mnie nie powstrzyma przed pokonaniem ciebie i Palpatine'a.
Jego ojciec słuchał, jedynie jego oddech dowodził, że jeszcze żyje .
- Jesteś głupcem sądząc, że się na to zgodzę.
- W takim razie ścigaj mnie po całej galaktyce, bo będę się opierał w każdej chwili. Nie poddam się. Wątpię, żebyś cokolwiek zyskał w ten sposób.
Czarny Lord chciał go mieć żywego. Już na Bespinie proponował mu, by się do niego przyłączył, ale tylko dlatego, żeby pokonać Imperatora. Miał własne plany.
Vader stał dłuższą czas w bezruchu.
Wszystko to za jednego człowieka, myślał. Pozostając w rękach Sithów, Luke coraz bardziej zagłębiał się w Ciemnej Stronie, choć o tym nie wiedział. Został Jedi, ale tylko na krótki czas, aby później cisnąć swoją nienawiść w stronę Imperatora. Teraz udało mu się uciec. Widać otrząsnął się po porażce i Moc wróciła do niego.
Nie będzie uciekał.
- A więc, niech tak będzie. - powiedział ojciec Skywalkera i wyciągnął ręką.
Jego syn, trochę zaskoczony, popatrzył na nią. Wahał się, ale tylko to mogło ocalić Hana. Zerknął w stronę szyby, za którą zobaczył szturmowców mierzących do jego przyjaciela. Znów spojrzał na wyciągniętą dłoń i uścisnął ją. Umowa została zawarta.
- Śpij dobrze tej nocy, synu - powiedział Vader do zrozpaczonego Luke'a. - Bo od jutra zacznie się ciężka praca.



(1) 2 3

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 8,50
Liczba: 10

Użytkownik Ocena Data
Sharon 10 2010-07-09 15:01:20
Tommy_Xardas 10 2006-04-07 23:06:29
Wedge 10 2005-04-29 19:46:49
Qsmier 10 2005-04-28 12:33:22
Jaya 9 2005-06-19 17:41:02
Padme Solo 8 2020-11-26 15:04:09
Hego Damask 8 2006-11-13 13:53:00
Mistrz Fett 8 2005-04-28 18:54:49
ooryl 7 2005-05-20 23:06:38
Krogulec 5 2005-04-28 12:36:55


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (5)

  • Alexis2007-04-08 17:27:09

    Fajnie napisane. Postacie nie są zbyt podobne do pierwowzoru, ale i tak mi się podoba. 10/10

  • Hego Damask2006-11-13 13:56:17

    dobre :)

  • Tommy_Xardas2006-04-07 23:05:57

    Ładna historia, niewątpliwym plusem jest obecność Wojtka Chewe, chociaż nie doczytałem do końca, szczerze mówiąc SW to nie do końca mój klimat, wolę średniowiecze, magów, nekromantów itp. W sumie miałbym do autorki(której poczynania śledzę od pewnego czasu) pewną sprawę, tylko coś kontaktu nie mogę nigdzie znaleźć i na tutejszym forum nie ma chyba opcji wysyłania PW. pozdr darkskrim@interia.pl

  • Hox Reek2005-06-06 18:20:22

    No ciekawe, ciekawe... Co raz bardziej interesujecie się inną historią Endora... Jak dla mnie 10/10, chociaż Thrawn mógłby wygrać eh...

  • Krogulec2005-04-28 12:36:41

    dobrze napisane i ogólnie technicznie bardzo dobre, jednak sama historia wogóle mi się nie podobala, kompletnie inne ukazanie postaci i to wszystkich, gdyby nie nazwiska nie rozpoznal bym nikogo , traktuję to jako wariację na temat endora...

    5 na 10...

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..