Zerknąwszy pobieżnie na zabezpieczenia komputera, Shigar chwycił znaleziony w jednej z sal próbnik. Przebiwszy się przez mało interesujące sprawozdania na temat zeszłorocznej naprawy muru, dotarł do informacji ciekawszych. Znacznie, znacznie ciekawszych. Wyjął z kieszeni kurtki mały dysk przenośny, skopiował dane, wysunął się cicho na zewnątrz sali. Zaskoczyła go łatwość, z jaką udało mu się je zdobyć. –Cóż, jestem Jedi.-uśmiechnął się do siebie.
Dotarłszy do korytarza skulił się w kącie, próbując wykryć obecność Vayrena. I ponownie powstrzymał krzyk, gdy za jego plecami rozległ się znajomy głos w którym brzmiała nutka rozbawienia.
-Witam czujnego obrońcę republiki.
-Przestań to robić!-warknął Shigar. – Albo naucz mnie tego.- słowa same wyszły mu z ust, nim zdołał je powstrzymać. Zaklął bezgłośnie, wściekły na siebie. Sith uniósł brew.
-Może później, Jedi. -uśmiechnął się na widok wyrazu jego twarzy- Sztuka ukrywania nie jest rzeczą łatwą do opanowania… Ale do rzeczy. Skończyłem z moją częścią. Wygląda na to, że ty ze swoją również. -obrzucił go czujnym spojrzeniem- Znalazłeś coś.
Jedi wbił wzrok ścianę, westchnął i skinął głową.
-Doskonale. Zatem ruszajmy po nasz transport.
Do pobliskiego hangaru zakradli się równie sprawnie jak do pomieszczeń z danymi. Shigara ogarnęło bardzo dziwne uczucie, przypominające próbę włamywania się do opuszczonego obozu. Wrażeniu przeczyły jedynie działa na murach i hałas dochodzący z kantyny. W hangarze stał jeden statek, za to stosunkowo duży i uzbrojony w dwa działka. Uruchomili od wewnątrz mocą przycisk odbezpieczający jego drzwi i otworzyli je, po czym obaj wskoczyli do środka. Shigar ruszył u górnemu działku, zająwszy miejsce odetchnął głęboko, starając się uspokoić buzującą w żyłach adrenalinę. Vayren dostawszy się do kokpitu opadł na fotel pilota, zapiął zabezpieczenia wokół nóg i pasa, po dwóch próbach rezygnując z części trzymającej pierś, chwycił zdrową ręką ster. Uruchomione silniki zawyły głośno. Statek uniósł się powoli i ruszył płynnie w stronę bramy. Poczuli potężny huk, gdy pchnięte przez ich połączoną moc metalowe płyty zadrgały gwałtownie i wyleciały z zawiasów. W tym momencie powietrze rozdarł odgłos uruchamianych silników kanonierek. Jedi chwycił mocno rękojeści działka, gdy ich statek opuściwszy hangar wystrzelił ostro w górę, tuż za nim z płyty lądowiska uniosły się trzy maszyny napastników. Wymierzył i zaczął strzelać, lecz pociski odbijały się od grubych pancerzy ścigających setkami rykoszetów. Siedzący w otwartym boku kanonierki żołnierz z rakietnicą skulił się pod salwą, wystrzelony przez niego pocisk o włos minął lewe skrzydło. Shigar stłumił krzyk, gdy statek zawirował i zniżył lot obracając się wokół własnej osi trzydzieści metrów nad ziemią, niemal przejechawszy prawym bokiem po koronach drzew. Zaczynali nabierać prędkości. Zakręcili w lewo i znów w górę pod niemal pionowym kątem. W tym samym momencie dwie kanonierki wystrzeliły w ich kierunku pociski. Shigar błyskawiczną salwą trafił obydwa, powietrze wokół na moment zasnuł dym, ukrywając lecącą w ich stronę trzecią rakietę. Jedi poczuł silny impuls w mocy, pocisk eksplodował trafiwszy w tył statku, który przechylił się gwałtownie, opadając ku ziemi. –No nie.-pomyślał- Rozbić się drugi raz tego samego dnia. Wyczuł wściekłość Sitha, przełknął ślinę, spodziewając się miażdżącego uścisku na gardle.
Vayren zaklął, czując wstrząsające statkiem uderzenie. W tym samym momencie wyczuł znajomą obecność. Spojrzał za szybę, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, uruchomił grawitatory.-Idealne wyczucie czasu.
Statek zadrżał i zawisł w powietrzu, stając się idealnym celem dla kanonierek. W tym samym momencie jedna z nich eksplodowała, trafiona serią z czyjegoś potężnego działa.
Płaski srebrny statek przechwytujący klasy Fury zawrócił w powietrzu i ciasnym skrętem poszybował ku pozostałym kanonierkom. Runął na nie od boku niczym jastrząb, dwoma szybkimi salwami posyłając płonące szczątki ku ziemi. Zakręcił ponownie i zwolnił, zatrzymawszy się tuż przed dziobem ich dymiącego statku. Pilot siedzący naprzeciwko zaśmiał się, pokręcił głową i wskazał gestem południe. Sith z trudem utrzymując statek w poziomie zdołał przelecieć kilkanaście kilometrów, wylądował ostrożnie na pozbawionym drzew odcinku terenu. Odetchnął cicho i odpiął pasy. Niecałą sekundę później do kokpitu wpadł Jedi.
-Co to za statek?- w jego głosie brzmiała ulga pomieszana z podejrzeniem.
Vayren nie odpowiedział. Ruszył w stronę wyjścia promieniując samozadowoleniem. Shigar zawahał się chwilę, skoczył za nim.
Drzwi imperialnego statku otworzyły się, wypuszczając trap. Po chwili z półmroku wejścia wyłonił się przerażający humanoidalny stwór o potężnych umięśnionych ramionach, szerokiej piersi i płonących szkarłatnych oczach. Źrenice pod wpływem światła zwęziły się w cienkie linie jak u kaleesha. Otworzył masywne szczęki ukazując długie na ponad dwa cale kły. Chłopak cofnął się, czując zimny uścisk w żołądku. Obejrzał się na Vayrena i aktywował miecz.
- Dashade!-warknął, przybrawszy odpowiednią postawę.
Vayren nie wyciągnął własnej broni. Spojrzał na stwora z wyrzutem, mruknął coś w nieznanym języku. Dashade odpowiedział niskim, głębokim głosem, po czym wbił w Jedi głodne spojrzenie czerwonych oczu. Shigar drgnął gwałtownie, zerknął na Sitha.
- Przyprowadziłeś mnie tu dla tego czegoś?-zawarczał, mocniej chwytając rękojeść. Dashade popatrzył na niego z nadzieją. Vayren westchnął z irytacją.
-Opuść broń.-rzucił-Khem jest ze mną.
Zszokowany Jedi wypuścił głośno powietrze, zapomniawszy na chwilę o mieczu.
-Khem?
Khem Val, Wojownik Cieni.-Wskazał ręką Dashade’a, który warknął coś w odpowiedzi.
Shigar zmierzył Sitha podejrzliwym wzrokiem, nie opuszczając klingi.
Vayren odpowiedział sceptycznym spojrzeniem.
-Uważasz, że dasz radę nam obydwu? Wyjaśnię ci coś, Jedi. Gdyby mógł cię zaatakować, już wbiłby w ciebie pazury. A do tej pory stoisz w jednym kawałku. Za moment będzie tu oddział najemników. Myślisz, że potraktują cię lepiej?
-Kontrolujesz go?
-Nie. Ale to mój towarzysz broni.
Shigar patrzył na niego przez kilka sekund, po czym spojrzał na drzwi statku, westchnął zrezygnowany i dezaktywował miecz.
-Chyba nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy.-mruknął cicho.
-Mądra decyzja. Khem!-Sith skinął w stronę stwora-To Jedi Shigar Konshi. Jest mi potrzebny, postaraj się go bardziej nie przestraszyć, bo dojdzie do jatki.-jego własny głos brzmiał obco w dziwnym języku stworzenia.
- Chętnie bym go zjadł.-zamruczał Khem, obrzuciwszy Shigara tęsknym spojrzeniem.-Bardzo chętnie.
-Bardziej niż mnie? To nowość.-mruknął z ironią Vayren.
-Nie, nie bardziej.-sprostował Dashade z rozbrajającą szczerością.-Ale Moc jest silna w tym małym Jedi. Ciężko to będzie zignorować.
-Doceniam wysiłek.-rzucił chłodno Sith.
Khem wyszczerzył kły.
Shigar drgnął i zerknął pytająco.
-Co on powiedział?
Vayren spojrzał na niego z lekkim zastanowieniem.
-Uważa, że należy cię zignorować.
Dashade parsknął.
-Khem!-warknął ostrzegawczo.
-Jak chcesz.
Stwór odwrócił się na pięcie i zniknął we wnętrzu statku.
Vayren zmierzył wzrokiem stojącego przed nim Jedi.
-Nasza umowa jest wciąż aktualna, Shigarze Konshi.
Chłopak milczał. Sith odwrócił się i wszedł po trapie na pokład, Jedi zastanowiwszy się chwilę westchnął i podążył za nim. Właz zamknął się z szelestem, statek zadygotał, po czym uniósłszy się miękko na grawitatorach wystrzelił czterdzieści metrów w górę i zatrzymał się w powietrzu.
Vayren wkroczył do kokpitu, podszedł bezszelestnie do fotela pilota. Tuż za nim szedł Shigar, rozglądając się po statku z niemałym podziwem. Był wyjątkowo piękny, zarówno ze strony zewnętrznej jak i wewnętrznej. Luksusowe elementy wyposażenia dopracowane w najdrobniejszych szczegółach mogłyby zadowolić nawet najbardziej wybredne osoby. W połączeniu z potężnym uzbrojeniem i pancerzem całość sprawiała niesamowite wrażenie.
-Witam pana na pokładzie-niski głos przerwał panującą ciszę.
Jedi zajął fotel pasażera po lewej stronie ogromnej szyby, Sith usiadł na prawym i skinął na wysokiego mężczyznę rozwalonego wygodnie na miejscu pilota. Andronikos Revel poderwał się i zasalutował z przesadną powagą.
-Gdzie reszta?-spytał cicho Sith, obrzuciwszy go szybkim spojrzeniem.- Nadal tam gdzie poprzednio?
-Szał zakupów. Twoja trogutańska miss miecza utknęła zapewne w jakimś sklepie z militariami. Razem z Xilekiem szukają dla ciebie informacji, a dla mnie części do dolnego działka. W czasie wolnym od ostrzału poprawię nieco jego celność. A nasz archeolog szturmuje lokalne muzeum. Khem Val trochę rzuca się w oczy, dlatego został na statku. A tak poza tym, to skontaktował się ze mną twój znajomy.
-Ten znajomy? Z ostatniej holokonferencji?
-Tak. Połączył się przez prywatny kanał. Przekazał mi rozkaz, bo byłem jedyną osobą na twoim statku, oprócz Dashade, rzecz jasna. Chciał, żebym sprowadził cię z powrotem w zasięg komunikatorów. Stąd ta odsiecz.
-W samą porę. Kraść kolejny statek, po rozbiciu poprzednich dwóch byłoby porażką. Trzech, jeśli liczyć z puszką Jedi. Ciekawe.-zastanowił się- Marr musiał dostać coś na temat planety i zaginionych statków ze swoich źródeł. Pewnych źródeł, skoro nie chciał potwierdzenia.
Andronikos obrzucił go zamyślonym spojrzeniem.
-W tej czarnej zbroi i szmatce na twarzy przypominasz mi jednego łowcę nagród z Hutty. Ale kaptur nie pasuje.
Zerknął na siedzącego po przeciwnej stronie, milczącego Shigara.
-To twój nowy… hmm… uczeń?
-Nie.
Pirat chrząknął ze zdziwieniem.
-To Jedi.
-Tak, to Jedi.
Zamilkł na moment, podrapał się w szczękę. Ponownie spojrzał w lewo.
-Mam nie pytać?-rzekł dyplomatycznie.
-Nie. Podczep rozbity statek. Bierzemy go ze sobą.
-Bawimy się w złomiarzy?- Andronikos wyszczerzył zęby w uśmiechu-Czy to okaz do podręcznej kolekcji?
Vayren pokręcił głową.
-Dajemy alibi.
-Rozumiem.- wbił zdziwiony wzrok w Shigara.-Oszczędził Jedi? I puszcza cię wolno? Coś ty mu zrobił? –odwrócił się do Sitha –Dadzą ci za wymianę kilku członków republikańskiego senatu?
-Revel, zajmij się podczepianiem.-Vayren poprawił zbroję, przejrzał pobieżnie odczyty panelu. Andronikos posłusznie zbliżył brzuch statku do dymiącej jednostki kolonistów, dotknąwszy jej uruchomił wysięgniki i magnetycznie przytwierdził go do spodniej strony pancerza. Powoli uniósł się w powietrze.
-To gdzie go zostawimy?
Sith aktywował mapę, ukazując połyskujący setkami układów planetarnych hologram -Ildatone.
Andronikos znieruchomiał na moment, zastanawiając się intensywnie.
-Komunikator na tamtym statku działa?
-Nie sprawdzałem. Ale Jedi ma swój, podręczny.
-Nie zabrałeś mu komunikatora?
-Niejasno się wyraziłem?
-Skąd.
-Nie jesteś zwykłym Sithem.
Shigar zszedł z opuszczonego trapu, odwrócił się.
Oparty o ścianę wejścia Vayren zmierzył go rozbawionym spojrzeniem.
-Oczywiście, że nie jestem, Jedi. Ale cieszy mnie twoje spostrzeżenie.- wyprostował się- Moja drobna rada-mruknął cicho- Nie pozwól swoim mistrzom podważać decyzji, które uważasz za słuszne. Do tej pory szło ci to całkiem nieźle. Z komunikacją chyba sam sobie poradzisz.
-Jak się naprawdę nazywasz?-chłopak wbił w niego jasne, zielone oczy. Sith uśmiechnął się lekko.
-Do zobaczenia, Jedi. Być może na polu bitwy.
Shigar otworzył usta, po krótkim zastanowieniu zamknął je jednak. Skinął głową w milczeniu.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,44 Liczba: 9 |
Qel Asim2013-11-23 10:08:57
Lord of Hunger
Kiedy można się spodziewać kontynuacji? I jeszcze, mam prośbę - jakbyś mi mogła przesłać poprawioną wersję tego opowiadania na maila (podany w profilu), to byłbym wdzięczny :)
NLoriel2013-11-22 10:43:54
Jak dla mnie trochę tu za dużo Mary Sue + TORa (i z tego bierze się, tak mi się wydaje, swoista asymetria tekstu), no i wspomniana już warstwa edytorska aż krzyczy o poprawki (co zresztą jest wspólną cechą wszystkich opublikowanych prac z tego konkursu). Natomiast bardzo duży plus za intrygę. Jestem dobrej myśli na przyszłość, jeśli tylko Autorka przyłoży się bardziej do szczegółów albo zatrudni redaktora/korektę :)
Lord of Hunger2013-11-21 22:41:49
Krótszy fick podsyca głód dalszych wydarzeń. Zostawienie czytelnika na jakiś czas w okrutnej niepewności jest chyba bardziej darksajdowe niż "więcej tekstu w tekście". ;P
słomiany2013-11-21 21:05:26
ha!!! posiłkując się nickiem autorki rozumiem że jest raczej za ciemną stroną mocy, a adepci sithów nie mają zwyczaju przestrzegać żadnych zasad, postępują według własnego uznania. a gdyby nawet cenzorzy interweniowali np. za duża ilość słów w tekście zawsze można by spacje między wyrazami wstawiać nie po każdym słowie ale co drugie, troszkę utrudniło by to czytanie ale większość fanów opowiadania pewnie by to ścierpiała a i miny jury też pewnie musiały by być ciekawe gdyby takowe opowiadanie musieli rozszyfrować.
Qel Asim2013-11-21 13:39:27
słomiany
Zauważ że konkurs miał zastrzeżoną ilość znaków (lub słów). Opowiadanie musiało być krótkie!
słomiany2013-11-21 12:09:06
powinna być 10 ale dałem 9 tylko dlatego że za krótkie, i też z niecierpliwością czekam na dalszą część.
Qel Asim2013-11-20 14:01:11
Czekam na part II :)