System Asmeru
Wyskoczyli z nadprzestrzeni dokładnie tak, jak przewidział Xavis. Kiedy znaleźli się w realnej przestrzeni, ciemna, skalista kula wisząca w bezkresnym mroku, usianym tylko drobnymi punkcikami odległych gwiazd, zakrywała Asmeru, odsłaniając jedynie wąski sierp brązowej tarczy planety. Teraz, mając ją przed oczami, nie w postaci hologramu, a naprawdę, można było dostrzec wyraźnie odcinające się od powierzchni czarne plamy.
- To takie czarne, na planecie... co to jest, Xavis? Pasma górskie? - spytał Dif Scaur, stojący na mostku kalamariańskiego krążownika „Mon Juramento” w towarzystwie kilku najbliższych współpracowników. Choć zwykle Kalamarianie nie zezwalali istotom innych ras wtrącać się do projektowania statków, w tworzeniu tej części masywnego okrętu bez wątpienia brali udział ludzie. Już od pierwszej chwili, kiedy objął dowodzenie nad „Mon Juramento”, kapitan zauważył, że pomimo tego, iż wszystkie elementy wyposażenia posiadają łagodne, niemal organiczne kształty, mostek wykazuje wiele cech charakterystycznych dla imperialnych niszczycieli. Scaur i jego podkomendni znajdowali się na biegnącym środkiem wielkiego pomieszczenia pomoście. Chodnik zwrócony był w stronę dziobowych iluminatorów, przez które zwykle widać było panoramę przestworzy. Obecnie jednak dało się dostrzec tylko mroczną plamę księżyca i nieszczęsny skrawek Asmeru.
Poniżej pomostu znajdowało się zagłębienie dla personelu, gdzie ukryte były wszystkie najważniejsze stanowiska kontrolne, systemy celownicze i ekrany taktyczne. Na kilku monitorach Scaur dostrzegał tylko jaskrawe, zniekształcone plamy. Domyślił się, że podobnie jak wiele innych urządzeń na pokładzie, dostosowane były do pasma częstotliwości odbieranego przez narządy wzrokowe Kalamarian. Na statku służyły jednak także istoty innych ras niż Kalamarianie i ludzie. Tu i ówdzie można było zauważyć Wookiego czy Twi’leka, a oficerem łącznościowym był podobny do gryzonia Sullustanin.
Kapitan musiał odczekać kilka sekund, zanim łącznościowiec wzmocni sygnał na tyle, by przebił się przez zakłócenia spowodowane bliskością pola kopalnianego, ale w końcu zainstalowane na ścianach głośniki zatrzeszczały donośnie i Scaur usłyszał odpowiedź na swoje pytanie.
- Czarne plamy? To są morza i oceany - odparł Kurt Xavis z pokładu swojego patrolowca, który leciał przed krążownikiem. W jego głosie wyraźnie słychać było zdumienie, że ktoś zadał mu tak banalne pytanie.
- Woda? - zdziwił się Scaur. - Czarna woda?
Xavis skinął głową w sterowni „Dumy Kurta”, czego naturalnie nie mógł dostrzec nikt przebywający na pokładzie „Mon Juramento”.
- Tak, to najzwyklejsza woda... tylko że mocno zasolona i zabarwiona minerałami, które nadają powierzchni ten brązowy kolor. Nic szkodliwego, tym bardziej, jeśli się ją przegotuje.
- Aha - mruknął kapitan, najwyraźniej nie do końca przekonany. W krótkim czasie wyminęli księżyc i widok za iluminatorem zmienił się. Teraz Scaur i załoga krążownika mogli oglądać w pełnej krasie tarczę Asmeru, oświetloną od tyłu przez czerwone słońce. Widok planety zasłaniały jednak setki porozrzucanych w przestrzeni błyszczących cylindrów.
- Wchodzimy w pole kopalniane - ostrzegł sterujący statkiem doświadczony Kalamarianin, na chwilę przedtem, zanim zrobił to Xavis.
- Podążajcie za mną - dodał Kurt. - Wybrałem najbezpieczniejszą możliwą drogę, kapitanie.
Na twarzy Difa odmalowała się troska.
- Niewątpliwie - mruknął dowódca okrętu. - Jednak nie ma takiej drogi przez tą kopalnię, która byłaby równie łatwa dla krążownika, jak dla twojego patrolowca. - Scaur pochylił się i spojrzał na siedzącą w zagłębieniu powabną, niebieskoskórą Twi’lekankę w mundurze oficera Floty. Długie lekku istoty splątane były za jej plecami, dzięki czemu nie obijały się o przeszkody przy każdym obrocie głowy.
- Proszę ustawić pola siłowe na maksimum - rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Nie chcę, by jakiś zabłąkany złom uszkodził poszycie, a co gorsza silniki.
- Tak jest, kapitanie - odpowiedziała istota machinalnie. W ciągu kilku lat służby pod dowództwem oficerów takich, jak generałowie Han Solo i Garm Bel Iblis nauczyła się w taki właśnie sposób reagować na polecenia przełożonych. A potem natychmiast wcielać je w czyn. Pstryknęła kilkoma przełącznikami na konsoli kontrolnej i po chwili ledwo słyszalny pomruk pokładowych generatorów pól siłowych przeszedł w jednostajne, głośne buczenie, a wokół krążownika utworzyła się potężna bariera magnetyczna.
Przez kilka długich minut nikt się nie odzywał; wszechobecną ciszę przerywały tylko odległe wybuchy górniczych cylindrów, raz po raz osłabiające pole. W końcu jednak i one ucichły, a po paru sekundach kalamariański pilot oznajmił, że opuścili przestworza kopalni.
Scaur odetchnął z ulgą, podobnie jak kilkoro innych republikańskich oficerów.
- „Łowco z Mgły”, „Cieniu Jedi”... Eskadro Widm... jak mnie słyszycie? - spytał dowódca wielkiego okrętu. Poczuł, że opuszcza go duża część napięcia, jakie nagromadziło się w nim od początku wyprawy. Pierwsza część akcji, czyli dotarcie do systemu i przelot przez pole kopalniane odbyła się bez żadnych komplikacji. Teraz musiał liczyć jedynie na szczęście i umiejętności oddziałów, które przeprowadzą desant na powierzchnię.
Jakkolwiek niezbyt dobrze rozumiał się z osobami, które wyznaczono do akcji naziemnej, wiedział doskonale, że znają się na rzeczy i do tej pory nie opuszczał ich fart. Scaur miał nadzieję, że przynajmniej jeszcze w tej misji Moc będzie z nimi.
Rozległ się jednoczesny trzask sześciu włączanych komunikatorów i kapitan przygotował się w duchu, że zaraz będzie zmuszony słuchać kilku jednoczesnych odpowiedzi.
O dziwo, usłyszał tylko głos Buźki Lorana.
- Czysto i zrozumiale, kapitanie - rzekł dowódca Widm. Tym razem głos Lorana nie ociekał ironią, jak podczas jego wielu poprzednich rozmów ze Scaurem. Z pewnością miało to związek z tym, że od tej pory mieli walczyć razem przeciw wspólnemu wrogowi. - Jesteśmy zwarci i gotowi na wszystko.
Na potwierdzenie jego słów rozległ się chór potakujących pomruków.
Scaur nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Cieszę się niezmiernie. - Odchrząknął cicho. - Otwieramy hangar. Możecie wylatywać bez rozkazu.
- Tak jest. Zyg, zyg kapitanie - odpowiedział radośnie Buźka.
Dowódca okrętu skrzywił się. Możesz zabrać wampę z Hoth, ale nie zabierzesz Hoth z serca wampy, pomyślał z westchnieniem. Mimo to, nie zamierzał skarcić Lorana za niewinny żart. Nie zamierzał psuć morale podopiecznych przed akcją, w której mogli nawet stracić życie.
Aż tak wredny nie był.
Odwrócił się do iluminatora. W milczeniu przyglądał się usianym gwiazdami przestworzom. Po chwili w polu widzenia Scaura znalazły się dwa lekkie frachtowce i cztery X-wingi, które dołączyły do wiszącego nieruchomo w próżni patrolowca Xavisa. Może sprawił to przypadek, ale wszystkie jednostki pokryte były warstwą błyszczącego, czarnego lakieru. Statki utworzyły nierówny szyk i zanurkowały w atmosferę Asmeru.
Ciekawe, ilu z nich powróci, przemknęło Scaurowi przez myśl.
Wiedział, że odpowiedź na to pytanie dostarczy mu najbliższa przyszłość.
Daol nigdy nie czuł się za nikogo tak odpowiedzialny, jak teraz. Nie był wprawdzie dowódcą wyprawy - tę rolę pełniła Iella Wessiri - jednak w chwili obecnej jego zadanie było być może nawet ważniejsze, niż to, które sprawowała jasnowłosa agentka.
Czuł tę odpowiedzialność od momentu, gdy tylko „Cień Jedi” wyleciał z hangaru wielkiego kalamariańskiego krążownika. Śledząc ruchy patrolowca należącego do Kurta, młody łowca zagłębił się wtedy w Moc i poczuł wyraźnie obecność wszystkich istot, które zgodził się przetransportować na powierzchnię Asmeru. Każda z osób przebywających na pokładzie „Cienia” posiadała odrębną, unikalną osobowość. Każda z nich miała własne wspomnienia, a także cele, które kiedyś chciałaby zrealizować. Zagłębił się w Moc, roztaczając własne pole postrzegania tak, by objąć nim wszystkich pasażerów swojego YT-2000, i myśli niektórych z nich zawirowały w jego głowie. Iella i Holly marzyły o spokoju w galaktyce i domu rodzinnym, gdzie zawsze mogłyby wrócić po skończonej akcji. W myślach zarówno jednej, jak i drugiej dało się wyczuć nieco nostalgii. Obydwie tęskniły za czymś, co utraciły... i Daol wcale nie był pewien, czy stan ducha Holly nie ma jakiegoś związku z nim samym.
Oprócz dwóch jasnowłosych agentek Wywiadu, na pokładzie „Cienia” przebywało sześciu komandosów. Połowa z nich należała do noghryjskiego oddziału Alpha. Z niewyraźnie odbieranych emocji obcych istot Naberrie zdołał odsiać tylko najsilniejszą, podobną do tego, co przeżywały Holly i Iella. Nawet stojąc w obliczu trudnej misji, żaden z Noghrich nie potrafił przestać myśleć o utraconej planecie Honoghr. Od każdego z nich emanowała ponura determinacja zrewanżowania się Imperium za oszustwa, których dopuściło się wobec szaroskórych istot, dla zapewnienia sobie ich śmiercionośnych usług. Wczuwając się w myśli Noghrich, Daol zrozumiał, że to pragnienie zemsty nie zginie, dopóki nie upadnie Imperium, albo dopóki w galaktyce nie pozostanie żaden Noghri.
Tak czy inaczej, mogło nigdy nie zgasnąć.
Jego umysł powrócił do normalnego stanu, kiedy głośniki umieszczone w sterowni ”Cienia Jedi” zatrzeszczały cicho i Daol usłyszał głos Xavisa. Znów był tym samym, skupionym na swym zadaniu łowcą nagród, co wcześniej.
- Mam transmisję z dołu - poinformował rzeczowo Kurt. Choć Naberrie spodziewał się, że prędzej czy później ktoś na dole zorientuje się, że nadlatują, zdziwił się, że stało się to jeszcze zanim zagłębili się w cienką warstwę pomarańczowych chmur. Być może stał za tym Tremayne - jednak młody łowca nie wyczuwał na powierzchni Asmeru niczego, co mogłoby powodować mroczne zakłócenia Mocy.
Po tym, co wydarzyło się kiedyś na Tatooine, ta myśl wcale nie napawała go optymizmem.
- Zdaje się, że to Her’ag - dodał Xavis po dłuższej chwili. W jego głosie dało się słyszeć wyraźne napięcie.
On chyba też miał złe przeczucia.
- Her’ag? - spytał Daol.
- Bothanin. Dotychczasowy przywódca grupy - wyjaśnił Kurt. - Mówię dotychczasowy, bo nie wiem, jak to wygląda teraz.
Siedząca w fotelu drugiego pilota Iella Wessiri pochyliła się nad konsoletą sterowniczą.
- Przełącz to na „Cień Jedi”. Ja będę prowadziła rozmowy. - Zastanowiła się przez chwilę. - Postaraj się, by tę rozmowę odbierali także pozostali. Nie będę ukrywać, że mam na myśli głównie Buźkę i Scaura. Czy to jasne?
Xavis zawahał się przez moment.
- To da się zrobić - odparł w końcu i rozłączył się. Wkrótce ponad umieszczonym na tablicy kontrolnej holoprojektorem ukazała się sylwetka niewysokiego obcego. Porośnięta brązową sierścią istota wyglądała na zestresowaną i zmęczoną życiem. Her’ag wyprężył się jednak dumnie, kiedy zorientował się, że jest nagrywany.
- Wzywam niezidentyfikowane statki! Podajcie swoją tożsamość i zamiary, albo będziemy zmuszeni was ostrzelać.
Iella pochyliła się nad hologramem.
- Jesteśmy członkami floty, wysłanej na Asmeru przez rząd Nowej Republiki. Obywatele donieśli nam, że ukrywacie Mrocznego Jedi, a nawet korzystacie z jego usług.
Bothanin prychnął głośno.
- Obywatele, czy raczej zdrajca Kurt Xavis?
Jasnowłosa agentka niemal się uśmiechnęła.
- Kurt Xavis jest obywatelem Nowej Republiki - odpowiedziała spokojnie.
Futro Her’aga zafalowało w wyrazie gniewu.
- Ale Asmeru nie należy Nowej Republiki - wycedził.
Iella posłała mu chłodne spojrzenie.
- W obawie o bezpieczeństwo mieszkańców tych planet, które uznają zwierzchnictwo naszego rządu, przybyliśmy tu, by sprawdzić, czy te doniesienia są zgodne z prawdą, i w razie potrzeby podjąć odpowiednie kroki zaradcze - wyjaśniła kobieta. Daol zauważył, że agentka zachowuje niezmącony spokój, choć z pewnością zdawała sobie sprawę, że w najbliższym czasie może stracić życie, a jej marzenia mogą się nigdy nie zrealizować.
Na pewno nie pierwszy, a być może i nie ostatni raz.
Bothanin odwrócił głowę, by skonsultować się z kimś, kogo nie dało się dostrzec w stożku holoprojektora.
- Stwierdzam więc w imieniu wszystkich członków Wieczności, że Xavis powiedział wam prawdę. Współpracujemy z Mrocznym Jedi. - Uśmiechnął się złowieszczo. - Wiecie wszystko. Teraz flota Nowej Republiki grzecznie zabierze swoje tyłeczki z tego systemu.
Iella pokręciła głową.
- Nie sądzę. Teraz Wieczność odda w nasze ręce Wielkiego Inkwizytora Tremayne’a, albo będziemy zmuszeni użyć siły. Wybieraj.
Bothanin wzruszył ramionami.
- Wieczność wybiera walkę - powiedział twardo, po czym jego hologram zamigotał i zniknął.
Daol gwizdnął cicho.
- No to przynajmniej wiemy, na czym stoimy.
Iella zerknęła na niego z ukosa. W jej spojrzeniu dostrzegł cień rozbawienia, jednak wątpił, aby był on szczery. Domyślał się, że kobieta próbuje tylko ukryć niepokój.
Jeszcze raz pochyliła się nad konsoletą i pstryknęła włącznikiem pokładowego komunikatora.
-... stkich jednostek desantowych - dał się słyszeć głos Kurta. - Sensory wykryły, że z powierzchni planety wystartowała eskadra Brzydali. Włączyć pola i przygotować się na kontakt.
Daol zerknął przez iluminator na powierzchnię planety, gdzie w oddali widać już było ruiny starożytnego miasta. Choć od obecnej bazy Wieczności dzieliło ich jeszcze ponad trzysta kilometrów, młody łowca ujrzał tam świecące smugi zjonizowanych gazów wylotowych, wydobywających się z dysz silników gwiezdnych statków.
Jakby na potwierdzenie tego wszystkiego, na monitorze taktycznym pojawiło się dwadzieścia czerwonych punktów.
Tym razem to Daol pochylił się nad komunikatorem.
- Kapitanie Scaur, sądzę, że teraz byłby najlepszy moment, by wysłać do akcji Eskadrę Łotrów - wyznał szczerze. Chociaż Buźka, Kell oraz Gamorreanin Prosiak i Twi’lekanka Dia Passik należeli do najlepszych pilotów w całej Nowej Republice, Daol wiedział, że Eskadra Widm ostatnio spędzała więcej czasu bawiąc się w tajnych agentów, niż latając myśliwcami w przestworzach. Dlatego lepiej byłoby, gdyby do polowania na Brzydale przyłączyły się Łotry.
- Obawiam się, że to raczej niemożliwe, Naberrie - odpowiedział Scaur ponuro. Łowca od razu zorientował się, że dzieje się coś złego.
W tej samej chwili wyczuł wreszcie obecność Tremayne’a. Był jak zły duch, który wysysał energię z powierzchni planety.
- Co się stało, Difie? - spytała Iella. Tym razem nie ukrywała zaniepokojenia.
Kapitan westchnął ze smutkiem.
- Cóż... - mruknął cicho. - Wszystko wskazuje na to, że Kurt jednak się pomylił, kiedy mówił, iż Wieczność nie posiada własnej floty. Nasze skanery wykryły grupę niewielkich statków, wyłaniającą się zza ciemnej strony Asmeru.
Daol uniósł brew.
- Grupę? - spytał, pełen jak najgorszych przeczuć. - A jak liczną?
Scaur ponownie westchnął.
- I w tym właśnie tkwi problem. Wszystko wskazuje na to, że to są dwadzieścia cztery pełne eskadry. Czyli, oględnie mówiąc, prawie trzysta myśliwców.
Corran przestąpił próg hangaru i ruszył truchtem w stronę swojego X-winga, nie zwracając uwagi ani na krzątających się wokół mechaników, ani na snopy pomarańczowych iskier wyrzucanych przez rozłączane w pośpiechu kable. Panujący w ogromnym pomieszczeniu chłód przyprawiał go o dreszcze w równym stopniu, jak wspomnienie dziwnego uczucia, którego doznał kilka minut wcześniej. Choć Korelianin nigdy nie był szkolony, wykazywał dużą wrażliwość na Moc i wszystko wskazywało na to, że przy odpowiednim treningu mógłby zostać wspaniałym Rycerzem Jedi. Na razie jednak jego kontakt z Mocą ograniczał się do podświadomych przeczuć, które nieraz pomogły mu wydobyć się z najgorszych tarapatów. Czasami wyczuwał także zakłócenia pola Mocy, co ostatnio zdarzało się dosyć często w związku z pojawieniem się odrodzonego Imperatora i jego mrocznej świty.
To uczucie nie było jednak nigdy tak intensywne, jak teraz. Od chwili, kiedy pierwszy raz mroczna obecność zakłóciła myśli Corrana, pilot wyczuwał ciągłą manifestację Ciemnej Strony. Był jednak pewien, że istota będąca źródłem tych złych emocji ujawniła się nie z powodu jego obecności w przestworzach Asmeru. Miała swoje plany, w których Horn nie figurował.
Poczuł, że po czole spływa mu kropla zimnego potu, kiedy uświadomił sobie, kogo właściwie chce dostać adept Ciemnej Strony.
Daola i Kurta.
Eskadra złożona z samych Brzydali zbliżała się do nich z prędkością typową dla tego typu maszyn. Nawet najszybsze z tych szkaradnych myśliwców nigdy nie miały osiągów lepszych, niż mocno już przestarzałe rebelianckie Y-wingi. Posklecane zwykle z części ocalałych z zestrzelonych statków, były często jedynymi maszynami, jakie mogli zdobyć przemytnicy i piraci.
Stanowiły też na tyle łatwy cel, że bardziej doświadczeni piloci zrezygnowali z umieszczania sylwetek zestrzelonych Brzydali na burtach własnych statków. Kto by się przecież chwalił trafieniem kosmicznego śmiecia?
- Wymijający manewr! - rozległo się nagle z głośników w sterowni „Cienia Jedi” i Daol dostrzegł, że „Duma Kurta” śmignęła świecą w przestworza. Natychmiast skierował statek na sterburtę, śladem szybkich X-wingów Buźki i Dii Passik, dotychczas lecących po obu stronach „Cienia”. Po kilku sekundach pozwolił sobie na szybkie spojrzenie w miejsce, gdzie znajdowali się przed chwilą. Ze zdumieniem i niejaką ulgą stwierdził, że kurs, którym lecieli przed chwilą, przecięło kilkanaście błyszczących torped wystrzelonych z wyrzutni Brzydali. Na szczęście, były to przestarzałe pociski, które nie zawracały w przypadku minięcia się z celem.
Przynajmniej raz nie musieli się martwić o rufę.
Kilka sekund później osłaniający „Łowcę z Mgły” Gamorreanin Voort saBinring, zwany przez wszystkich Prosiakiem, pstryknął włącznikiem komunikatora.
- Nie ponawiają ostrzału - stwierdził ze zdumieniem. Zwyczajni Gamorreanie nie potrafili wypowiedzieć ani jednego słowa w jakimkolwiek zrozumiałym dla ludzi języku. Jednak w wyniku tajnych badań prowadzonych wiele lat wcześniej przez imperialnych naukowców, Prosiak przezwyciężył ograniczenia swego organizmu. Nie był dzikusem, jakich często zatrudniali w roli strażników gangsterzy w rodzaju Hutta Jabby. Jako jedyny Gamorreanin w galaktyce, był zdolny nie tylko rozmawiać i myśleć jak istoty innych ras, ale także, dzięki ogromnym zdolnościom matematycznym, był w stanie pilotować gwiezdny myśliwiec.
Analizując słowa Prosiaka, Daol doszedł do wniosku, że piloci Brzydali stracili wszystkie torpedy w pierwszej salwie, nie trafiwszy żadnego z przeciwników. Teraz mogli toczyć pojedynki jedynie przy użyciu laserów.
Widocznie Buźka doszedł do identycznego wniosku, ponieważ zaczął zataczać swoim X-wingiem łuk, który miał go sprowadzić na poprzedni kurs. Po chwili manewr powtórzyła jego skrzydłowa, a po niej Daol. Już kilka sekund potem wszystkie siedem statków znalazło się na wcześniejszych pozycjach. Tym razem lecąca z naprzeciwka grupa Brzydali znajdowała się w odległości skutecznego strzału.
- Ognia! - krzyknął Naberrie. Podczas gdy obsługujący czterolufowe działka dwaj Noghri ostrzeliwali zaciekle najbliższych przeciwników, łowca uzbroił torpedę protonową. Zaczekał, aż systemy celownicze zapłoną czerwienią na znak namierzenia celu i wcisnął spust. Protonowa torpeda wyrwała się z wyrzutni i w mgnieniu oka pomknęła w kierunku Brzydala o kabinie myśliwca typu TIE i silniku pochodzącym z Y-winga. Taki rodzaj statku zwany był często DIE-wingiem, z racji tego, że w wypadku trafienia pilot nie miał właściwie żadnych szans na przeżycie.
Także i tym razem DIE-wing udowodnił, że w pełni zasługuje na swą nazwę.
- Ładny strzał - pochwaliła Iella.
- Dziękuję - odparł łowca z uśmiechem. Uniósł dziób „Cienia” na tyle, by kolejny Brzydal wskoczył w kwadrat systemów celowniczych. Nie czekając na sygnał namierzenia wrogiego statku, wypuścił w jego kierunku kolejny pocisk. Torpeda przyspieszyła i wbiła się w kokpit myśliwca, w ułamku sekundy zabijając niczego nie świadomego pilota. Nieprzyjacielska maszyna eksplodowała, a rozgrzane do białości odłamki zabębniły w zetknięciu z dziobowym polem ochronnym „Cienia Jedi”.
Daol rzucił okiem na ekrany sensorów i ze zdumieniem stwierdził, że pozostały tam już tylko dwa Brzydale, którymi obecnie zajmowali się Kurt i Kell Tainer. Siły Republiki nie poniosły żadnych strat.
- Jeżeli będzie nam tak ciągle szło, chyba uwierzę, że jest z nami Moc - odezwała się Dia, kiedy ostatni Brzydal zniknął w oślepiającej kuli ognia.
Naberrie uśmiechnął się, choć wcale nie był pewien sukcesu. Chciałby mieć tyle optymizmu, co piękna Twi’lekanka. W czasie walki jego umysł koncentrował się na strzelaniu i kierowaniu statkiem do tego stopnia, że nie dopuszczał do siebie myśli o niczym innym. Teraz nie potrafił jednak zapomnieć, że na dole czeka Tremayne, a w przestworzach szaleje prawie sto pięćdziesiąt wrogich myśliwców.
- Rozdzielamy się - powiedział w pewnej chwili Xavis. Za iluminatorem widać już było wyraźnie ruiny starożytnego miasta. Kamienne pomniki i piramidy wyglądały jak wytwór natury, a nie jak dzieło rąk żywych istot. Centralnym punktem miasta był ogromny, podłużny plac - lądowisko, na którym obecnie znajdowały się tylko cztery wysłużone frachtowce i dwa przestarzałe myśliwce typu CloakShape. Ruiny otoczone były kręgiem prymitywnych budowli, wzniesionych z błota zmieszanego z gliną. Pomiędzy nimi, w przeciwieństwie do miasta, dało się gdzieniegdzie zauważyć pogarbione sylwetki.
Pewnie to są ci Ossanu, pomyślał Daol, kierując statek śladem „Dumy Kurta”. Garik i Dia lecieli niezmiennie po obu stronach „Cienia Jedi”. Patrolowiec Xavisa wiódł ich w stronę rozciągającego się na północy wielkiego, czarnego jeziora, upstrzonego skalistymi wysepkami wulkanicznego pochodzenia. Druga grupa, w skład której wchodzili Kell, Prosiak i pasażerowie „Łowcy z Mgły”, miała dostać się do miasta od południa.
Naberrie podążył wzrokiem za statkiem Xavisa. „Duma Kurta” obrała kurs na największą wyspę, na szczycie której znajdowały się ruiny jakiejś świątyni.
Westchnął głęboko. Choć na razie wszystko rzeczywiście szło idealnie, w jego sercu zaczynały rodzić się coraz gorsze przeczucia.
Znając Tremayne’a, w mieście czekała ich cała masa nieprzyjemnych niespodzianek.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,38 Liczba: 24 |
|
vixen2006-12-29 18:23:32
Najbardziej spodobał mi się wątek miłosny, ale geniusz autora widać też w tych fragmentach, w których nie ma nic z romansidła.
Ricky, powinieneś postarać się o wydanie swojej powieści! :)
Adela2006-04-09 20:33:01
czytałam to kilka dni,ale było warto
99-in-the-shade2005-12-20 21:47:00
Powiem krótko i treściwie: bardzo wciąga, jestem pod ogromnym wrażeniem =) =)
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:12:38
Wciągneło mnie i jest ok ale nie chciało mi sie czytać całego. :)
Otas2005-06-27 14:19:33
No i ja muszę sie w końcu wpisać bo Ri*ky (imię zmienione ze względu na dobro toczącego sie dochodzenia) obiecał mi z uśmiechem na ustach, że mi jaja (dowód rzeczowy zabezpieczony przez policje) urwie jak w końcu recki nie napisze ... ja wogóle nie wiem skąd taka nerwowość u dzisiejszej młodzieży ... lewo rok czeka :P:D
A co do ksiązki ... to wsumie już nic z niej nie pamiętam :P:D... no dobra.... tyle pewnie R nie zadowoli więc coś jeszcze napiszę.
Ogólnie CJ są połączeniem talentu pisarskiego R. i jego ogromnej znajomości świata SW ...dzieki temu otrzymaliśmy książke z wciągającą fabułą, interesujacymi postaciami i historią która może być porównywana do nie jednej pozycji SW.
Gdybym tylko na podstawie tego miał wystawić ocene to wyniosła by ona 9,5/ 10 (bo nie ma rzeczy idealnych) .. .ale ... ale tutaj dochodzą jeszcze preferencje czytelnika :) ... mi osobiscie nie podoba taki wątek miłosny jaki pokazał nam Ricky ... nie ma zdrad, morderstwa w zazdrości .. wogóle nieżyciowy :D... W takim przypadku ocena wynosi 8,5/10 i tu mam ból.. czy zawyzyć ?? czy zanizyc ?? :) ... zawyże .. wiec 9/10
Kto lubi piękne romantyczne wątki miłosne może spokojnie dodać sobie 1 pkt.
Saien2005-04-16 11:54:40
Super książka. Wciągnęła mnie bez reszty (ach... cały piątkowy wieczór :-) Świetne nawiązania do NT. Wciągająca fabuła, bardzo dobra narracja i dialogi. Jednym słowem: Super!! Polecam wszystkim kto ma czas na czytanie (170 str.). Moja ocenka - 9,5/10
Aquenral2005-02-09 16:23:31
Świetna książka... Trochu długawa, ale czytać się przeczytało. 10/10
Joylinda_Hawks2005-01-28 21:06:23
Należy sobie zdać sprawę iż bardzo trudno dokonać oceny czyjejś twórczości. Czytając "Cienie Jedi" po raz drugi ( a później i kolejny) starałam się obiektywnie potraktować to opowiadanie ( chociaż zasadniczo trudno nazwać to opowiadaniem, objętościowo przypomina ono raczej książkę, krótką ale książkę). Przeczytawszy całość jednoznacznie stwierdzam że nie można odmówić autorowi doskonałej znajomości wszechświata SW bowiem w opisywanym przez niego świecie porusza się on z lekkością twilekańskiej tancerki.
Czytając to opowiadanko odkrywamy że jest w nim dużo zapożyczen z wielu książek i komiksów SW jak i również nawiązań. Z jednej strony to może być dobre, świadczy o tym iż autor bardzo dobrze orientuje się w tym wszechświecie i potrafi się zgrabnie po nim poruszać, z drugiej zaś strony nie można się oprzeć wrażeniu że czegoś tu jest za dużo, za dużo zapożyczonych postaci, które się pojawiają nie tylko wspomniane mimochodem ale znacznie częściej. Moim zdaniem opowiadanko przez to trochę traci, zasadniczo powinno być tak iż większą część tego opowiadanka powinny zajmować postacie stworzone przez autora, natomiast pozostałe powinny być raczej tłem dla postaci pierwszoplanowych a nie dominować. Lepiej jest wprowadzić kilka zapożyczonych postaci, żeby nie przesłoniły swoją obecnością głównego wątku i głównych postaci bo w pewnym momencie może nawet dla fana SW stać się ono nieco nużące.
Na bardzo duży plus zasługuje wprowadzenie do opowiadanka Noma Anora działającego jako Vigo Czarnego Słońca i ten wątek jest bardzo interesujący i ciekawie wpisany w wszechświat SW i warto go rozwinąć w następnych częściach.
Co do głównych bohaterów - właściwie bohatera i bohaterki, to żeby się długo nie rozwodzić bo nie o to chodzi to są dobrze napisani i prowadzeni. Wykorzystanie jako pierwszoplanowej postaci kolejnej Ręki Imperatora nasuwa od razu skojarzenie z Mara Jade, bodajże najbardziej znaną z rąk Imperatora. Jednakże tu Sandra Vidan wypada dość blado w zestawieniu z Marą, ale to nie wina autora, biorąc pod uwagę samą postać Mary trudno znaleźć by w wszechświecie SW kobietę która mogłaby jej dorównać. Co do Sandry można by bardziej popracować nad jej postacią dodać jej głębi psychologicznej, pokazać trochę jej rozterek i wątpliwości, bowiem po tylu latach szkolenia u Imperatora tak proste zerwanie z przeszłością bez żadnych szkód dla jej osobowości spłyca jej postać.
Jeżeli chodzi o Holly Swan - no cóż była tylko dodatkiem, przerywnikiem w życiu Daola który szybko sobie uświadomił iż to nie jest kandydatka na jego życiowa partnerkę - a skoro była przerywnikiem trzeba było ją usunąć - ale dlaczego tak drastycznie - moim zdaniem zasługiwała raczej na mniej bolesne zejście ze sceny.
Co do Daola - sądząc po nazwisku ma on chyba bliskie związki z rodziną byłej królowej Naboo. Ciekawa postać - łowca nagród obdarzony umiejętnością posługiwania się Mocą. Nie mogę się oprzeć tu wrażeniu że autor ma dużo sympatii do niego ( jak również dla jednej z bohaterek0. Przedstawił go jako człowieka który mimo stracił wszystko, rodzinę, mistrza, dom potrafił się po tym wszystkim pozbierać i nie zatracić swojego człowieczeństwa, mimo że jest łowcą nagród to zdaje mi się że obecne zajęcie raczej mu nie odpowiada bowiem żałuje że nie miał możliwości dokończenia szkolenia na Jedi.
Nie wdając się już więcej w szczegóły bo i tak to co napisałam jest dość obszerne, zasadniczo mogę powtórnie stwierdzić iż opowiadanie przeczytałam parokrotnie, gdy czytałam po raz pierwszy zrobiło na mnie dobre wrażenie, widać autor ma niezłe literackie zacięcie i jeżeli trochę popracuje nad postaciami i nie będzie przesadzał z nawiązaniami to z pewnością kolejne jego opowiadania z jednego na drugie będą coraz lepsze. (na to liczę).
Muszę tu jednak dodać na koniec jedną rzecz, która mi się nasunęła i która mnie czasami denerwuję, nie lubię czytać książek opowiadań w których po przeczytaniu kilku kartek mogę bez problemu przewidzieć jaki będzie jej/jego koniec, lubię być mile zaskoczona że na koniec pojawi się jakiś element który wywróci moją koncepcję zakończenia do góry nogami, ewentualnie wprowadzi jakiś "smaczek" którego się nie spodziewałam. Autor pisząc opowiadanko bardzo się postarał lecz zabrakło tu na koniec tego elementu zaskoczenia dla czytelnika tego wlaśnie jak to nazywam "smaczku', czegoś czego się czytelnik w ogóle nie spodziewał - jakiejś małej niewyjaśnionej kwestii, małego elementu który autor dodałby od siebie a który by mógł "podkręcić akcję", bo chyba nic tak bardziej czytelnika nie wkurza jak dochodzi do końca książki ciesząc się że kończy się to jak przewidział ( a czasami się nie ciesząc) a tu nagle okazuje się że do końca nie wszystko było tak jasne jak się na początku okazało.
Żeby wiele nie ględzić - ogólnie oceniam opowiadanko: 9/10. Uzasadniając tą ocenę powiem krótko, dlaczego nie 10/10 - bo obniżenie o 1 punkt oceny ma na celu zmobilizowanie autora do podniesienia poziomu pracy którą i tak oceniam na wielki plus 9 z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy..)
Matek2004-11-08 10:06:38
tja, połączenie ST i NT... i jeszcze EU.... i NEJ :))))) Ricky --> skorzystałeś z wielkiego dobrodziejstwa zwanego Star Wars w pełni...
Burzol2004-10-24 20:34:21
Świetna robota; widać, że autor lepiej zna świat EU niż sam Lucas (i wielu twórców którym L$ płaci). Dobra historia, ciekawe postaci (chociaż łowca-jedi?... ale bywało gorzej), bardzo udana próba połączenia starej i nowej trylogii. Polecam ;)
Jaya2004-09-17 09:30:27
Zapomniałam. Dałabym 9,5, ale nie wiem, czy się da. W związku z tym 10.
Jaya2004-09-17 09:25:42
Nareszcie skończyłam. Wina, że tak długo to trwało leży całkowicie po mojej stronie. Początkowo czytałam z ekranu, po dwie, trzy strony (ze 132, nie 28). w końcu wydrukowałam...i poszło jak burza. Zgodniez tym, co obiecałam w poprzednim wpisie i Ricky'emu na privie wpisuję komentarz. Może zacznę od tego, ze jest kilka dziur...ale całokształt jest tak dobry, ze sam jest jak dziura - czarna oczywiście, tak wciąga. Świetna robota!!! Poza tym pozwolę sobie nie zgodzić się z volrathem. Wątek romantyczny jest nie tylko ważny (w końcu to miłość zaczęła wyciągać Sandręze szponów Imperatora) ale także dobrze napisany. Ricky potrafi operować słowem. Zwłaszcza podoba mi się fragment po walce na Asmeru.
Co do bohaterów "oryginalnych" to jeszcze nie doszłam do X-wingów Allstona i nie mogę się wypowiedzieć. Fajnie natomiast wygląda scena "trywializowania Mocy" w mesie. O dziurach pisać nie będę, zrobił to za mnie volrath, chociaż z częścią jego wniosków (oprócz już wymienionych) się nie zgodzę. A tak właściwie - czy on zarozumiałości nie uważa za wadę?
Ricky, gratuluję wyobraźni. Przywiozę wydruk do Toszka i poproszę o autograf. Pisz dalej.
SR KoZi2004-08-27 17:25:33
Hmm... Książka bardzo, bardzo mi się podobała. Fajne było nawiązanie do robu Naberrie. Takie... nawiązanie do historii SW. Był też lightstaff ;), YT i wiele innych...
Admirał Raiana Sivron2004-08-22 19:11:46
Świetna robota, gratulacje niezwykle wciągające opowiadanie nie mogłam sie od nieo oderwać.
Maksymalnie rozwalił mnie fragment " - Kapitanie Maldini! Długo jeszcze potrwa ten żałosny pokaz nieudolności? Ci żołnierze nie zachowują się tak, jak szturmowcy Imperium, tylko jak żałosne rebelianckie ścierwojady, które nawet nie potrafią naśladować wojska!
Świetne jeszcze raz gratuluje dobrej roboty :))
Ricky Skywalker2004-08-19 20:48:53
Wyjaśnienie jest następujące: określenie "Strona Mroku" pochodzi z polskiego tłumaczenia komiksu Dark Empire, którego uzupełnieniem ma być ta powieść. A wprowadziłem je z jednej strony dla urozmaicenia (żeby nie było ciągle "Ciemna Strona") z drugiej - żeby nawiązać do owego komiksu :)
Jaya2004-08-19 15:01:05
Na drugiej (pierwszej tekstu) stronie mocno się zdziwiłam. Co to jest za "Strona Mroku"? Zawsze mi się wydawało, że ogólnie przyjętym określeniem jest "Ciemna Strona". Jeżeli nie mam racji, to proszę o wyprowardzenie z błędu. Jak przeczytam resztę to wam powiem, czy mi się podobało. wygląda na to, że jednak będzie (mimo wszystko:)
volrath2004-08-16 12:50:53
Przyznam, ze chciałem się moją opinią na temat CJ podzielić bezpośrednio z autorem na Alderaanie, ale fak yt:)
Niewątpliwie czekałem na CJ z niecierpliwiścią i , zgodnie z radami Ricky`ego, czekałem na wersję pełnowymiarową. Niestety, kiedy w końcu dostałem szansę przeczytania jej ,z powodów technicznych zmuszony byłem czytać z ekranu, a to trochę trwało.
Jako że nie jest to recenza jako taka, tylko słowa skierowane raczej przede wszystkim do autora, daruje sobie streszczanie fabułu i przejdę do konkretów.
Na początku zwraca uwagę dosyć swobodna i dobrze prowadzona narracja. W ogóle od strony "technicznej" Cieniom...niełatwo cos zarzucić. Ww narracja jest czytelna, opisy w dawce odpowiedniej, ilośc, jak i sposób "podania" dialogów też jak najbardziej zadowala. Widać, że Ricky przeczytał sporo ksiązek i wie jak powinna wyglądac budowa jego własnego dziecka.
Dalej oczywiście najważniejsze są postacie. Przyznam, że głowny bohater- Daol Naberrie kojarzy mi się z postacią wyjętą wręcz z fanowskiego marzenia o życiu w świecie SW. Nie dość, że łowca nagród (któz nie kocha Boby Fetta?) to jeszcze z umiejetnościami Jedi. I to też niezwyczajnymi, bo przecież widzi mejsowskie punkty przełomu. Powiem szczerze: Daol moją ulubioną postacią z SW nie będzie. Brakuje mi w nim "tego czegoś". Może wad? Ricky przedstawia tu co prawda problemy Naberrie z Ciemną Stroną, ale mnie to szczególnie nie przekonuje.
Sandra Vidaan jest ciekawa sama w sobie, a konkretnie dlatego, że na co dzień jest nikim innym jak Ręką Imperatora. Ciesze się, że Ricky zdecydował się na tak śmiały zabieg, który sprawia, że Vidaan jest po prostu ciekawsza. Tylko, tak jak ktoś już tu wspomniał, za mało w niej mroku jak na tyle czasu pod butem Imperatora.
Panią Swan trudno mi oceniać, ale raczej na plus.
Świetnie przedstawione są postacie drugoplanowe, zwłaszcza te z "oryginalnego" EU. Buźka, Prosiak, Iella, wszystko jest tak jak ma byc. Fajne są odzywki Jansona czy Lorana, nadają im wiarygodnośi i widać, że autor zna źródła z których czerpał. Za to nie podoba mi się Boba Fett i ta wzianka o pluciu. Nie pasuje do niego zupełnie.
A sama fabuła? Coż, na pewno dużą rolę pelnią tu odniesienia, zarówno do wcześniejszych części Sagi jak i ksiązek. Teksty typu tego o hologramie Hana Solo znowu pokazują, że Ricky wie na czym stoi, a przy okazji calkiem zręcznie tym manipuluje. Przyczępię się za to do parafrazy fragmentu "Zdrajcy". Ricky nie pisze jak Stover (mówię o stylu) i taki fragmencik zwyczajnie tu nie pasuje, sprawia wrażenie wyrwanego znikąd.
Poza tym oczywiście cała książka dzieje się w okresie Mrocznego Imperium i musze przyznać, że wpasowana jest wręcz idealnie.
Szkoda, że autor nie pokusił się o bardziej skomplikowaną fabułę. Wszytsko dzieje się według sprawdzonego schematu: główny bohater robi swoje sprawy, aż tu nagle zostaje wplątnay w coś większego, w międzyczasie spotyka kobietę swoich marzeń, a na końcu walczy z super bossem. Z drugiej strony prosta fabuła może być zaletą, zwłaszcza, że np takie walki powietrzne są bardzo dobrze opisane.
Trzeba by było rozwinąć sprawę dialogów. Jak pisałem, są w jak najbardziej odpowiedniej ilości, a teraz o jakości. Są dobre. Adekwatne do postaci i, co ważne, sensowne. Nie podobają mi się niektóre wypowiedzi Daola, mam wrazenie, że są zbyt...hmmmm.... nadęte? Za duzo w nich patosu? Ale oprócz tego jest ok.
Nie podoba mi się wątek romansowy. Daol chyba całe życie nic nie robi tylko się zakochuje. Teksty typu "och, czy ja ją kocham??" burzą poniekąd klimat CJ.
Ogólnie, jak na fanfic Cienie Jedi robią wrażenie. Czytało mi si je lepiej od niektórych "pełnoprawnych" ksiązek z SW. Zwłaszcza przez naprawdę dobrą narrację.Są tu jednak rzeczy, ktorych można się przyczepić (Niektóre postacie zbyt czarno-białe) . Myyślę, że jeśli Ricky wezmie pod uwagę rzeczy na które zwracają mu uwage (głupio zabrzmiało) to nastepny tekst będzie juz naprawdę świetny.
Na dzień dzisiejszy stawiam 8, bo wśrod fanficów CJ wyróżniają się zdecydowanie. I czekam na więcej
btw bardzo podoba mi się tytuł:)
a, i jeszcze mam kilka wątpliwości co do logiki i sensu niektórych motywów, ale najpierw omówię je bezpośrednio z autorem:)
Ricky Skywalker2004-08-13 09:26:47
Taka mała uwaga - jak już dajecie komentarz typu "super itd." wrzućcie też ocenę ;)
No0n32004-08-13 09:22:23
suuper co tu sie bede rozpisywal :P
Misiek2004-08-12 22:06:54
Przeczytałem "Mroczne Imperium: Cienie Jedi" już jakiś czas temu, no i teraz przyszło mi wyrazić opinię. Muszę przyznać, że czytało się bardzo dobrze; pierwsze 17 rozdziałów pochłonąłem jednego dnia, pozostałe następnego, co świadczy tylko o dużym talencie i lekkim piórze Ricky'ego. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że "Cienie" aspirują do roli pełnoprawnej gwiezdnowojennej książki, a już na pewno są lepsze, niż "Kryształowa Gwiazda", "Dzieci Jedi" czy "Zasadzka na Corelli". In other words: I'm impressed.
Ale żeby nie być gołosłownym, wypada wystawić jakąś konstruktywną (?) recenzję. Gdybym miał określić zawartość fan-booka TFNowskimi standardami, powiedziałbym, że jest to angst, drama, romance. Mamy tu do czynienia z wielowątkową akcją z jednym, podstawowym wątkiem przewodnim, której konsekwentne prowadzenie, z zachowaniem wszelkich prawideł gatunku, jest niewątpliwą zaletą powieści. Wątek humorystyczny, drobiazgowa wręcz zgodność z EU, ba, nawiązywanie do niego w wielu momentach to wszystko świadczy o jakości "Cieni", a w powiązaniu z kilkoma wątkami z NT, daje nam nadzianą smaczkami pozycję na miarę "Zjawy z Tatooine" czy "Survivor's Quest". Całość jest gładka, płynna i dopracowana chociaż kilka drobnych potknięć stylistycznych się zdarzyło. I tutaj pojawia się to, o czym mówiłem Rickowi jakiś czas temu: chociażby nie wiem, jak dopieszczać dzieło, zawsze kilka buraczków wyjdzie. Tym niemniej nie są one częste i w żaden sposób nie rzutują na moją ocenę, chciałem tylko uświadomić ich istnienie.
Dużą zaletą booka są dialogi; nie pozbawione humoru, gładkie i częste, a co najważniejsze: zróżnicowane dla różnych typów postaci, bardzo dobrze wpływają na odbiór całości. Jednocześnie, mimo ich ilości, nie miałem ani razu wrażenia, że akcja jest przegadana. Właśnie kwestie mówione stanowią w wielu momentach o pośredniej charakterystyce postaci. A skoro już o nich mówię, to warto zwrócić uwagę na niektóre z nich.
DAOL NABERRIE - pociągnę za jednym zamachem z charakterystyką Xavisa. Zaletą obu panów jest ich historia, losy i prezentacja zachowań ale Kurt zdaje się tracić na rzecz Daola. Wynika to w znacznej mierze z pierwszej części, która de facto na Naberrie się koncentruje i buduje lwią część jego charakterystyki i wyrazistości. Jedyną wadą Daola są młodzieńcze chucie, ale o tym za chwilę.
SANDRA VIDAAN - chociaż autor zarzekał się wielokrotnie, że to nieprawda, ja w niej widzę Selene z "Underworld". A ponieważ sposób przedstawienia wampirzycy przypadł mi swego czasu do gustu, tak i Sandra jest moim zdaniem zbudowana poprawnie. Chociaż, jeśli mam być szczery, to spodziewałbym się po Ręce Imperatora więcej mroku. A tutaj było to jakby trochę za bardzo cukierkowe. Również nie do końca jest jasne, czemu od samego początku Sandra bardziej przysługuje się Luke'owi, niż Imperatorowi, albo dlaczego tak łatwo godzi się na zabranie Naberrie przez Zuckussa, a sama wraca na Byss z pustymi rękami. Znacznie lepiej w starciach ze swoim wewnętrznym mrokiem wypadał Daol.
LUKE SKYWALKER - cukierek. O ile jeszcze Daol i Sandra wychodzą w swoich charakterystykach na plus, o tyle u Luke'a bilans jest zerowy. Były poprawny, wręcz bardzo dobry, gdyby nie jeden, moim zdaniem solidny, mankament. W Dark Empire Skywalker był pogrążony w mroku, ponury, patrzący na wszystko dookoła spode łba, natomiast w kontaktach z Sandrą wydaje się on dość pogodny, zupełnie bez oznak pogrążenia w ciemnej stronie, z jakim mieliśmy do czynienia w komiksach. W drugiej części jest już ok, ale pierwsza ssie.
HOLLY SWAN - Święty Łabędź. Tutaj mamy zarazem potencjalnie niezłą postać (kuzynka Kurta, ta córka itd.), jednak bardzo nierówną. Z jednej strony jest wspomniany potencjał, a z drugiej te chucie, o których mówiłem przy okazji Daola. Ogólnie rzecz biorąc pan Naberrie jest niesłychanie wręcz kochliwy. Chociaż tę wadę dzieli akurat z Łabędziem, to wydaje mi się, że ten akurat wątek najbardziej zgrzyta w całych "Cieniach".
BOBA FETT - znów wahania. Z jednej strony mamy do czynienia z naszym kochanym Bobą, którego znamy z Wojen Łowców Nagród, komiksów itd., czyli surowym, oschłym profesjonalistą, najlepszym w swoim fachu, a z drugiej wydaje się parę razy, że mięknie. Motyw z pluciem jeszcze uchodzi, ratuje go ironia Fetta, ale odbicie Daola i Zuckussa ze szponów Yuuzhan, samo w sobie bardzo ok., ale moim zdaniem Fett za ten wybryk z rękoma prędzej by się zirytował, niż uśmiechnął. I chociaż jest to swego rodzaju zróżnicowanie charakteru, to wydaje mi się, że w paru miejscach kuleje. Tym niemniej wychodzi na plus.
BILANS, HORN, ZUCKUSS, WUHER, SCAUR i wiele innych - innymi słowy postacie drugoplanowe. Tutaj wielkie plusy: nie są to może bohaterowie szczególnie wyraziści, ale też nie muszą być, a to, jacy są, jest w pełni zadowalające. Zwłaszcza takie smaczki, jak spiknięcie się Zuckussa z Oorylem, motywy z Imperatorem (wszystkie sceny z nim są wręcz mistrzowskie) czy sam Xavis, który jako postać drugoplanowa doskonale spełnia swoje zadanie.
EU - nie będę się rozwodził; zgodność jest idealna.
FANON - j.w., pojawienie się Xavisa było niezłym posunięciem, a za Witiyna Tera masz u mnie duży plus :-D
BITWA O ASMERU - zgodnie z oczekiwaniami: dynamiczna, trzymająca w napięciu, utrzymująca konwencję. Kolejny plus.
VASTOR - niby ok, czuje się to wiszące w powietrzu mroczne widmo ale chyba można by było je poczuć lepiej. Sprawić, żeby to widmo grozy, widmo Vastora, było swego rodzaju nienazwanym lękiem. Trochę bym tu pomarudził.
SPÓJNOŚĆ - to trzeba powiedzieć. Trud, jaki autor włożył w dopracowanie "Cieni" jest widoczny od razu, i to nie tylko w fabule czy zgodności z EU, ale i w budowie akapitów, dzieleniu tekstu, itd. Zmiany narratora i perspektywy, sygnalizowane kolejnym akapitem, noszą wyraźne znamiona polifonii, a to duży plus. Śmiem twierdzić, że pod względem dopracowania "Cienie Jedi" są lepsze od "Pełnomocnika Sprawiedliwości". Te kilka buraczków, które wypłynęły, to nic w stosunku do całości. Duży plus. Aha, i jeszcze słówko w kwestii narracji: znakomity prolog.
Podsumowanie: Po pierwsze i najważniejsze: wielkie gratulacje. Po drugie: gdyby nie młodzieńcze chucie Daola, oraz tych kilka zgrzytów u Luke'a czy Holly (no i Fetta), dałbym z czystym sumieniem dyszkę. Ale bez względu na to dialogi, akcja, spójność, postacie to wszystko, co świadczy o sile tego fan-booka, nie może zostać zmarginalizowane. Tak więc daję 9/10 i oczekuję na wyczyny nowego Vastora ;-)
Baucent2004-08-09 15:39:25
juz tylko 3 :)
Ricky Skywalker2004-08-06 09:49:50
Baucent - już tylko 6 dni ;-)
Baucent2004-07-26 16:40:12
opowiadanie jest lepsze niz nie jedno profesjonalne... tylko ze ja juz od pazdziernika czekam na dalsze rozdzialy... RICKY przez ciebie nie spie po nocach
Silvantres`uer Kalvirannian2004-07-06 19:30:40
Gratulacje , świetne opowaidanie i czekam z niecierpilwością na więcej.
waldiego2004-07-03 11:58:32
Daję dychę, świetne dawno nie czytałem czegoś tak ekscytującego.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Darth Zwaart
Shedao Shai2004-05-20 20:28:51
Cóż...premiera CJ już w sierpniu. A jest na co czekać, mówię wam :)
Paweł2004-04-25 19:01:27
To dobrze Rick ;) Już niemal zapomniałem , gdzie zawiesiłeś fabułę ;)
Ricky Skywalker2004-03-01 15:26:01
heh... słuchaj Paweł - w tej chwili lecę zarówno z nowymi rozdziałami jak i ze SE, dwa nowe są gotowe. Tylko teraz już nie będzie dawania rozdziałów w odcinkach, ale od razu całość. W wakacje, najpóźniej we wrześniu :)
Paweł2004-02-13 19:59:20
Straszny zastój z tymi Cieniami. Nie wiem , czy to spowodowane wypowiedzią Rickiego o pracach nad SE , które w mojej interpretacji mają spowodować zaniechanie tworzenia dalszych rozdziałów. W końcu od ponad roku ukazało się tylko czternaście rozdziałów , a przez ostatnie 9 miesięcy prawie nic!!
A gdy Ricky dodawał tutaj komentarze wcale go nie znałem. A teraz proszę - jest go pełno na Forum :)
Ricky Skywalker2004-01-19 20:21:17
Perhaps, Shedao!! Zabrałem się do pracy, efekty już widać!!
Shedao Shai2004-01-06 15:05:51
A ja czkem,i czekam, i czekaaam..... Na Gold Edition :D
Ricky Skywalker2003-12-11 20:20:57
Shedao, na razie jestem w trakcie robienia Special Edition starych rozdziałów :D tzn. będą nieco bardziej ustylizowane na okres DE, a także dodane pewne wątki (nieznaczne):) A powieść powinna być skonczona w przyszłym roku, dostępna także w wersji pdf Z OKŁADKĄ. To tyle na razie. :)
Calsann2003-12-11 14:34:21
fajne opowiadanko, nie powiem... ;)
Shedao Shai2003-12-10 19:31:46
KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA CZĘŚĆ????? Ricky'emu wena nie dopisuje? :P
Ricky Skywalker2003-12-09 18:52:24
CIENIE JEDI SPECIAL EDITION
Is coming for 2004 year :D
obisk2003-11-20 15:23:51
ocenilem 8 warto bylo przeczytac
Taoron2003-10-09 09:01:20
Coolowe to opowiadanie
Ricky Skywalker2003-09-25 20:42:30
OFICJALNE INFO...
w tej chwili DARTH GUZES tworzy OKŁADKĘ CIENI!!!! kiedy skończy ruszam z robotą... i możecie się spodziewać co najmniej 3 kolejnych rozdziałów do świąt....
Dash Onderon2003-09-22 19:38:16
Oby tak dalej. Widać, że znów jesteś w formie Ricky.
(9)
Darth Fizyk2003-09-18 00:13:35
Czytalem dlugo... z przerwami... ale warto bylo przeczytac :)
Czekam na jeszcze :D
Luke Darklighter2003-08-22 00:17:29
3 x sie zabieram do czytania tego, i dopiero dzis mi sie udalo ukończyć. Na poczatku nie wyszedlem poza 1 stronę z powodu zrobienia z Luke'a Sitha, jestem dość typowy jezeli chodzi o ulokowanie swoich sympatii SW. Aktualnie po doczytaniu do ostatniego z 13 przedstawionych rozdziałów mam szczenę na podłodze i gratuluję Ci pomysłu, sposobu jego realizacji oraz talentu do pisania tego typu utworów. Bo taki talent masz, i jak widać na przykładzie mojego niezbyt ambitnego opowiadanka, nie każdy "utwór" może zostać tak przyjęty jak widać na znadującej się tu średniej ocen - zdaza sie nawet, że ledwie jedna osoba je skomentuje, przynajmniej ja tak mialem.
Ricky Skywalker2003-08-21 14:01:24
wyslę wam poprawione stare rozdziały.... a wkrótce dalsze czesci...
dualsaber2003-08-21 13:09:57
o rzesz ty! zakończenie 13 jest dosyć pechowe. Słynna 13?
Strid2003-07-12 14:36:10
Hmmmmm ciekawe ale chce więcej :D
Ricky Skywalker2003-06-12 14:56:45
10, 11, 12 rozdział są właściwie gotowe. Ich akcja dzieje się w czasie równoległym do Dark Empire 2, podobnie jak kolejnych, które powstaną w najbliższym czasie. Wkrótce też Jeth dostanie ode mnie poprawione wersje dotychczasowych rozdziałów.
jedii2003-06-11 21:36:20
fpodoba mi sie to opowiadanie :)
ale co z dalszymi czesciami?
ceta2003-06-08 10:41:27
bardzo fajne opowiadanko :) :) mam hope ze powstanie kontynuacja .pozdrawiam i alles gute przy schreibowaniu dalej :)
Anor2003-04-28 11:05:54
w sumie to zgodzę się z JedI co do dialogów. Generalnie sie mi podobało, równiez pozytywna jest długość samego rozdziału. Czekamy na dalszą część...
jedI2003-04-27 12:28:46
Dziewiąty rozdział na reszcie nei przytłacza swoją objętością ;) Nie ma też wymuszonych scen akcji co się chwali idobrze rokuje na przyszłość. To co wyraźnie daje się wyczuć to poprawa dialogów, szkoda tylko, że nie indywidualizujesz wypowiedzi poszczególnych bohaterów, bo tak właściwie to wszystkie są takie jakieś bezpłciowe. Ogólnie- poziom utrzymałeś.
Dash Onderon2003-04-21 14:18:55
Ładnie napisane, ale postaraj się nieco żywiej opisywać akcję.
Widzę, że lubisz zsyłać bohaterowi mroczne postaci, które przekazują mu informacje ( Vima, Anzat). To dodaje historii smaku.
Na razie wstrzymam się od krytyki, bo w sumie nie jestem kimś kto może sobie na to za bardzo pozwolić :)
Masz pisać dalej... bo przyjdzie Anzat i wypije twoją ZUPĘ.
Boris tBD2003-04-17 19:49:23
Świetne opowiadanie, czekam z
zniecierpliwieniem na dalsze rozdziały
Ricky Skywalker2003-04-14 14:38:01
To jednak ja pisałem, i jeszcze takie
będą... Jeth>>> wyślę po świętach.
jedI2003-04-12 17:46:40
W ósemce rażą mnie porównania w stylu:
"a wydarzenia zaczęły się toczyć z
prędkością strzału z blastera."-
zwłaszcza, że przeprowadzona przez Ciebie
narracja wcale na to nie wskazuje.
Oprócz tego mogę stwierdzić, że
pozytywnie mnie wkręciło w szprychy tej
historii aczkolwiek fabuła mimo swojej
liniowości trochę przechodzi bokiem.
Dialogi- przykro mi- zwykła gawęda babci,
aczkolwiek w ostatnim segmencie sprawiają
wrażenie jakby pisał je ktoś inny, tak
dobrze napisanej rozmowy jeszcze w tym
fanficu nie było.
Jeth2003-04-12 14:59:30
sorki. Dziś dodałem 8. I wyślij mi Ricky
te z popawkami Alinei, bo obawiam się, że
tekst z błędami wrzucam :)
Astian2003-04-11 20:53:44
Hej Jeth, co z rozdziałami o których
pisze Ricky, mam nadzieje że ich nie
zgubiłeś;)
Ricky Skywalker2003-04-07 12:49:42
Astian...co do rozdziałow: spytaj Jetha.
Napisane są jush dawno do rozdiału 12,
gotowy do przeczytania jest 10.
Ricky Skywalker2003-04-07 12:47:25
OKI. Ja powiem tylko, że ta wersja którą
czytacie jeszcze nie jest ostateczną.
Mówiąc językiem gier: to jest
Beta-wersja.
jedI2003-04-02 20:33:31
Hmm. wracam i nadrabiam zaległości :) No
więc zacznijmy od dialogów:
"Znam ją i nie próbuj mi wmówić, że
osoba, z którą przed chwilą rozmawiałem,
to ona. Nie zapomnij, że nadal trzymam
cię na muszce"- to kwitensencja twoich
dialogo Ricky, zero stylistycznego polotu
(radzę poczytać Sapkowskiego) dialogi w
typowej powieści akcji mają mnie skłaniać
do odruchowego zasłanania twarzy. Chcę
czuć, że bohaterowie chcą mi dać w mordę,
że niszczą wszystk ow co do tej pory
wierze i komu ufam, tymczasme u ciebie
rozmowy przypominają dialog w
sueprmarkecie przed pułką z papierami
toaletowymi...
-Wybierzemy ten różowy ?
-A może ten niebieski ?
Co do akcji to jest ona skonstruowana
zgodnie z wszelkimi kanonami i nie mogę
mieć zarzutów, ja bym jednak chciał abyś
poszedł bardziej w stronę kryminału,
chociaż to twój wybór.
Niestety zauważam, że pogarszasz swoje
opisy, które stają się coraz bardziej
sztuczne... syndrom instrukcji obsługi.
Ale żeby nie było że tylko umiem
krytykować to dam dobrą radę: jeśli
chcesz konstruować naprawdę porywające
opisy radzę poczytać powieści
podróżnicze.
Na holonecie ci coś napisali ?! Tutaj też
ci piszą... ale ty i tak masz już
pomysł... i tego się trzymaj. Nie
sprzedaj się !
Astian2003-04-01 01:01:08
Gratulacje Ricky, udało Ci się napisać
zgrabne opowiadanie. Ma wiele plusów, ale
moim zdaniem najwiekszy to to że jest...
ciekawe, czego nie można powiedziec o
wiekszości fanfictionów. Naprawdę potrafi
wciągnąć, już nie mogę się doczekać Boby.
U mnie masz 9. A tak w ogóle to kiedy
pojawią się nowe roździały? Alinea-tobie
też należy się pochwała.
Mara2003-03-31 14:54:19
Ale masz u mnie 9.
Mara2003-03-31 14:53:40
Muszę przyznać, że nieco rozczarował mnie
rozdział 6. Dlaczego w większości
fanficów bohaterowie zakuchują się w
sobie tak szybko. Powiedziałeś, że będzie
ok. 20 rozdziałów. Masz przecież czas na
to żeby rozwinąć ten wątek. Chyba nie
muszą się od razu zakochiwać, mogą się
np. nienawidzić;).
Ricky Skywalker2003-03-11 09:22:49
Mara>> Eskadry Łotrów nie będzie, ale
będzie np. Boba Fett...
parę innych znanych jush osób
Dash Onderon2003-02-28 18:16:36
Jackson - rozwaliłeś mnie tą uwagą :)
Dash Onderon2003-02-28 18:14:36
Po prostu wciąga.
Najlepiej czytać ze zgaszonym światłem.
Kiedy ja miałem 15 lat, to nie wiedziałem
co to jest interpunkcja. Masz u mnie 9.
Za bardzo ci zazdroszczę żeby dać 10.
Sorry :)
Mara2003-02-28 15:54:03
Bardzo mi się podobało. Czyta się jak
normalne sw, kto by pomyślał, że masz
dopiero 15 lat. Świetnie łączysz wątki z
przeszłości (Maul, Dooku...) i
przyszłości (Pedric Cuf).
Byłoby jednak jeszcze ciekawiej gdybyś
wprowadził znanych juz bohaterów
np:Eskadra Łotrów.
Anor2003-02-24 12:03:57
5 rozdział - podtrzymuję moje pozytywne
opinie. Muszę powiedzieć, że masz dużą
swobodę pisania Ricky, chciałbym tak
umieć...
Master Estuans Interius2003-02-22 20:49:09
Zaczyna się fajnie. Czasami mieszasz
style. Raz wydaje się że
to "Wojny Łowców Nagród", a innym
że trylogia "Akademia Jedi".
Luke wydaje się zbyt świątobliwy jak na
Lorda Sith i dla czego nie ma własnego
mrocznego imienia
jak Vader, Sidious, Maul, Tyranus?
Na razie OK.
Ricky Skywalker2003-02-11 15:25:35
coś się nam czat tu zrobił...
co do liczby rozdziałów: będzie około 20
:D
Anor2003-02-11 13:06:48
Gratuluje, naprawde mi sie to opowiadanie
podoba, szczególnie liczne nawiązania do
UE.No i nie zgadzam sie z JedI bo wydaje
mi się że fanfiction'y to i tak prawie
tylko fanowie czytają... Czekamy na
następne części. A ile to bedzie mialo
rozdziałów, bo wydaje mi się, że z tego
to mała książka chyba wyjdzie?
Ricky Skywalker2003-02-10 15:19:15
Oczywiście, jedI. Ale to twoja opinia. A
na holonecie mi radzili, żebym nie pisał
jak dla laików...
jedI2003-02-08 17:16:41
Czwóreczka to nareszcie porządne dialogi,
całość nadal bardzo banalna ale warsztat
został jeszcze poprawiony (o ile to
wogóle możliwe). Mam taką małą uwagę, że
często dajesz nawiązania do Jinna, Maula,
Dooku... dobrze, jeśli jest to miecz
Maula ale nei można pisac o pelereynie
niz teog ni z owego, że kiedyś taką nosił
hrabia Dooku. Coś takiego świadcyz o tym,
że myślisz bardzo wąsko o swojej
twórczości. Zrozumieją ją tylko fanowi
SW, a wyobraź sobie, że ktoś kto nie
oglądał ani jednego filmu będzie chciał
to przeczytać...
Ricky Skywalker2003-02-07 11:25:02
Poczekaj do rozdziału nr. 4, do nr. 10...
sądzę, że Ci się spodoba, jeedaI :D
jedI2003-02-01 08:17:52
Wiesz co, nieszczególnie interesuje mnie
twój wiek ;) Czy jesteś słabym twórcą ?A
bo ja to wiem, nikt nie dał mi prawa
osądzania gustów innych, skoro ludzie
oceniają cię w tej chwili na 8.67 to
chyba powinieneś się cieszyć. Ale ludzie
wybrali też na Eurowizję Ich Troje i
wcale nie musi mi się to podobać.
Mój główny zarzut wobec twojego
fanfictiona to brak jakiegokolwiek
wybicia się. Czytałem setki podobnych FF,
na ForceNcie już teraz jest ich mnóstwo a
do 2005 pewnie będą tysiące. A chodzi o
to, żebym ja twojego FF-a zapamiętał
wśród tych tysięcy, ale jak na razie ni
bardzo ci się to udaje.
Ricky Skywalker2003-01-29 10:18:13
Jeszcze jedno:
niewiem, czy wam o tym mówiłem, ale ja
mam dopiero 15 lat :D
Ricky Skywalker2003-01-27 11:12:16
Jeth>jak chcesz to możesz dać trzy
kolejne rozdziały co tydzień, ale po nich
znowu rób co dwa tygodnie. Ok?
Ricky Skywalker2003-01-27 10:21:42
Akcja została "pocięta" bo w pewnym
momencie te dwa wątki się ze sobą zgrają
(rozdział 6). jedI>w takim razie jestem
według ciebie słabym twórcą?
valerian>Jeth czytał do rozdziału 9, a
kolejne dwa juuż skończyłem (trzeci
kończę)
jedI2003-01-26 18:15:25
Kontynuacja znacznie bardziej podobała mi
się od wstępu. Nie wiem jednak po co
akcja została tak pocięta, zwykle coś
takiego stosuje się kiedy mamy dwie
równocześnei rozgrywające się akcje
mające istotny na siebie wypływ- ROTJ:
bitwa o Endor. Pojedynek opisany całkiem
nieźle, bez idiotycznie brzmiących
ogólników... strach Skywalkera niestety
opisany dosyć słabo, przynajmniej za
słabo aby konkurować z dobrymi twórcami
fanfictionów. Jednak już sam fakt, że coś
takiego się pojawiło jest warty
odnotowania.
Valarian Skywalker2003-01-24 21:07:54
Jeth > napisałeś , że następne są lepsze
, więc myślałem , że już są napisane i je
czytałeś :)
Andaral2003-01-24 16:04:24
Opowiedanie jak narazie jest super,
brakuje mi tylko opcji "wersja do
druku", trzeba nad tym pomyslec !
Ricky Skywalker2003-01-23 15:55:16
W produkcji rozdziały 10 i 11... ale 7-9
wciąż czekają na poprawki :D
Jeth2003-01-23 08:39:14
Co tydzień nie. Autor musi przeciez je
pisac, a Alinea musi je sprawdzać.
Valarian Skywalker2003-01-20 16:48:37
Mi się podoba. A może by tak co tydzień
te nowe rozdziały ?? :)
Jeth2003-01-12 13:31:22
IMHO jest ono jednym
z najlepszych
opowiadań SW pisanych
przez fana. A ciąg
dalszy Thengel jest
lepszy. Wież mi....
Podoba mi się w tym
opowiadaniu całkiem
zgrabne połączenie.
Denerwuje mnie, że
wielu autorów tworzy
słabe opowiadania, w
których ginię
kilkanaście głównych
bohaterów. A tu
wszystko jest
ciekawie połączone.
Czekam na ciąg
dalszy.
Thengel2003-01-11 14:35:58
Super. Czekam na
dalszy ciąg....
jedI2003-01-11 13:55:23
Zacznę od tego, że od
pewnego czasu
(dokładnie to od
Wektora Pierwszego)
przestałem lubić
książki i fanfice
umiejscowione po
Bitwie o Endor.
Drażni mnie w nich
przede wszystkim
przekombinowanie,
niestety w tych 2
rozdziałach też
pojawiają się zadatki
na coś takiego, ale
nie można tego
jeszcze jednoznacznie
stwierdzić. Brak mi
tu też emocji,
właściwie troszkę
mnie tylko poniosły
przy pojawieniu się
Palpatina. Ukazany do
tej pory fragment
czyta się dobrze i
gładko, to chyba
zaleta bardzo Star
Warsowego stylu. A
więc czekam na
więcej...
Jackson2003-01-11 13:44:00
Wogole Jar Jara nie
ma!