Nadprzestrzeń
Jego umysł pochłaniał rozgrywającą się scenę - tak wariacką i dramatyczną... tak realną.
Znajdował się pośrodku ogromnej, piaszczystej areny, otoczonej wysokimi, kamiennymi trybunami, na których miejsca pozajmowane były przez tysiące skrzydlatych istot o wydłużonych głowach, obserwujących szalejącą na arenie bitwę. Świst tysięcy strzałów z blastera zagłuszył wszystkie inne odgłosy - nawet buczenie mieczy świetlnych. Zepchnięta na środek placu grupka Rycerzy Jedi, w której znajdował się on sam, stawiała dzielnie opór legionom dziwnie znajomych robotów bojowych. Walczyli parami. Odwróceni do siebie plecami, osłaniali się wzajemnie, blokując nadlatujące strzały i rozcinając metalowe korpusy droidów przy każdej, nadarzającej się coraz częściej okazji.
Żaden robot nie miał szans na rozdzielenie Daola i jego partnerki. Młody Jedi i blondwłosa dziewczyna rozumieli się tak dobrze, że jeszcze zanim jej podwójne, czerwone ostrze zaczęło zataczać łuk, on wiedział, że musi uskoczyć. Dzięki Mocy byli zjednoczeni do tego stopnia, że znali swoje najskrytsze myśli. Każde z nich wiedziało, gdzie za chwilę uderzy drugie; każde miało pewność, że partner odbije lecący w jego stronę strzał.
Żadne z nich nie przewidziało jednak tego, co miało stać się za chwilę. W ferworze walki nie usłyszeli coraz bardziej wzmagającego się dudniącego, ciężkiego tupotu. Niedługo potem było już za późno.
Najpierw poczuł silne uderzenie w bark, które odrzuciło go na kilkanaście metrów, a dopiero później ujrzał jego przyczynę. Masywne, czworonożne zwierzę o trzech długich rogach, z których jeden wyrastał ze środka górnej szczęki, a dwa pozostałe po jej bokach, wbiegło prosto w grupę walczących Jedi. Wielu z nich ucierpiało w wyniku tej szarży. Jedni mieli rany cięte na ciele, ale walczyli dalej; inni, jak wysoki Ithorianin, leżeli bez życia na arenie. Blondwłosa partnerka Daola należała do tej grupy.
- Sandra! - wrzasnął chłopak i natychmiast poczuł, jak wzbiera się w nim szaleńcza furia. Zalała go gorąca, czerwona fala gniewu; z nią przyszły nowe możliwości - zobaczył całkiem nowe punkty przełomu, jakich nie widział wcześniej. Nie obchodziło go, że właśnie przekroczył granicę Ciemnej Strony. Nawet sobie chyba tego do końca nie uświadamiał; cała galaktyka nienawiści, gniewu i pogardy wypełniła jego umysł krwistą mgłą - tak gęstą, że z trudem sobie przypominał, jak się nazywa.
Liczyło się jedynie to, że jego srebrne ostrze właśnie odcięło głowę bestii, która zabiła dziewczynę.
Tylko zemsta... i nic więcej.
Obudziwszy się rano, ze zdumieniem stwierdził, że leży na pogniecionej pościeli w swojej kajucie na pokładzie „Mon Juramento”. Po raz kolejny w ciągu ostatnich miesięcy miał w nocy wizję Jedi. Poczuł zimne dreszcze na wspomnienie tej, którą ujrzał w trakcie pobytu na Tatooine.
Miał nadzieję, że to, co zobaczył tej nocy, okaże się nieprawdą... zwyczajnym snem. Poprzednim razem wizja dotyczyła wyłącznie Daola. To, co się stało później, co zrobił, aby zmienić tamte wydarzenia, zaważyło wyłącznie na jego przyszłości. Teraz jednak wizja wiązała się w mniejszym stopniu z nim, niż z Sandrą Vidaan.
Nie miał zamiaru pozwolić, by zginęła. Szczególnie, jeśli to miało mieć związek z jego osobą.
Sam nie był zresztą pewien, co czuje do tej dziewczyny. Bez wątpienia zawdzięczał jej to, że wciąż był czymś więcej, niż tylko spalonymi resztkami człowieka. Jednak uczucie, którym ją darzył, miało w sobie coś ponad suchą wdzięczność. To było coś znacznie głębszego... coś, czego aż do dziś nie był pewien.
Przetarł zaspane oczy i rozejrzał się po pokoju. Puste, choć jeszcze ciepłe miejsce po prawej stronie łóżka przypomniało mu o Holly. Pozostaje jeszcze ona, pomyślał ze smutkiem. Wiedział, że dziewczyna darzyła go uczuciem podobnym do tego, jakie on sam żywił do Sandry. Problem polegał jednak na tym, że chociaż Holly mu się podobała, i to nawet bardzo, nie widział dla ich związku żadnych szans. Nie o to chodzi, że się nie rozumieli; mimo iż Holly była od Daola o kilka lat starsza, współpraca wychodziła im nienajgorzej. Młody Jedi starał się więc zapomnieć o Sandrze i skupić się na związku z republikańską agentką. I nawet myślał, że się w niej zakochał.
Aż do momentu, kiedy ujrzał w swej wizji Sandrę Vidaan.
Aż do chwili, kiedy zrozumiał, że znów się z nią zobaczy.
Teraz wiedział, że tak naprawdę cały czas kochał Rękę Imperatora. Nagle wszystko stało się dla niego zupełnie jasne.
Problem tkwił tylko w tym, czy będzie to równie jasne dla Holly Swan. A odpowiedź na to pytanie mogła mu dać wyłącznie ona sama.
Najpierw jednak musiał ją odnaleźć.
Każdy kalamariański krążownik był inny. Choć długość i szerokość poszczególnych okrętów, a także liczba zainstalowanych na pokładzie potężnych turbolaserowych dział była zawsze w mniejszym, czy większym stopniu podobna, w całej flocie nie znalazłoby się dwóch identycznych krążowników. Konstruktorzy z Mon Calamari uznawali każdy taki liniowiec za dzieło sztuki. Piękne wykończenie, zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz, zawsze było dla nich równie ważne, co funkcjonalność statku.
Pewnie dlatego tak powoli powstają, pomyślał Daol z przekąsem, wchodząc za Corranem Hornem na mostek krążownika. Stała tam Holly, pogrążona w rozmowie z kapitanem Scaurem. Dziewczyna nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Dostrzegłszy, co się dzieje, niezręczną sytuację przerwał dopiero sam dowódca okrętu.
- Porucznik Horn? Podporucznik Naberrie? Co was do mnie sprowadza? - Powiódł po ich twarzach zachmurzonym spojrzeniem. Zatrzymał wzrok na obliczu Daola. - To pan ma sprawę, mam rację?
Łowca nagród skinął głową z zakłopotaniem.
- Właściwie tak. Ale...
Nozdrza Scaura gniewnie drgnęły.
- Ale co? - przynaglił młodego Jedi.
Daol podrapał się nerwowo po szyi, ciasno ściśniętej przez kołnierz republikańskiego munduru. Dopiero wtedy Holly zwróciła na niego uwagę. I nawet się uśmiechnęła.
„Czyżby się domyślała?” - zastanawiał się Naberrie.
- Właściwie to chciałem rozmawiać z panią porucznik Swan - odpowiedział Scaurowi z rozbrajającą szczerością.
Powieki kapitana zatrzepotały w wyrazie bezgranicznego zdziwienia.
- Ale teraz ja z nią rozmawiam - odburknął ze złością. - Będziesz mógł... - zaczął, jednak w tej samej chwili rozległo się brzęczenie komunikatora. Scaur odwrócił się, odszedł kilka kroków i dopiero odpiął od pasa niewielkie urządzenie, które zbliżył do ust. - Kapitan Scaur. Słucham - warknął.
- Tu Tainer, kapitanie. Melduję, że zakończyliśmy transport naszego ładunku do lądowników.
Daol poczuł ulgę, gdy usłyszał głos jednego z członków Eskadry Widm. W samą porę, Kell - pomyślał.
Łowca uśmiechnął się i dostrzegł podobny grymas na twarzach Corrana i Holly.
Dowódca okrętu zerknął na nich z ukosa.
- Nareszcie, poruczniku Tainer - odezwał się w końcu do komunikatora. - Dzisiaj powinniśmy dotrzeć na Asmeru. Nie chciałbym, by u celu podróży okazało się, że w wyniku niedokręcenia jakiejś głupiej śrubki wszystko może szlag trafić.
- Nie ma takiej możliwości, panie kapitanie - zaprzeczył Kell. Daol usłyszał w jego głosie cień rozbawienia, jakby pilot z Eskadry Widm nic nie robił sobie z gróźb tymczasowego zwierzchnika. - Jeżeli pan chce, proszę przyjść i sprawdzić.
Wyraz twarzy Scaura złagodniał nieco.
- A żebyś wiedział, że przyjdę! Czy major Wessiri została poinformowana?
Pilot Eskadry Widm zawahał się przez chwilę, zanim odpowiedział.
- Tak, ale jest zajęta czymś innym. Zresztą, wszystko już widziała.
Dowódca okrętu skrzywił się, jakby połknął coś kwaśnego.
- Trudno. Spodziewaj się mnie za kilka minut, Tainer - odparł chłodno Scaur, po czym wyłączył urządzenie. Odwrócił się do pozostałych i przez chwilę nic nie mówił, jakby się nad czymś gorączkowo zastanawiał. - No, na co się tak gapicie? - odezwał się w końcu. - Skoro już tu jesteście, idziecie ze mną!
Zwykle hangary gwiezdnych krążowników nie miały prawa przyprawić o agorafobię istoty większej i bardziej inteligentnej od Ewoka. Na ogół jednak były one zapełnione przez eskadry myśliwców i ich personel techniczny. Na podłodze pełno było części do maszyn i narzędzi porzuconych przez roztargnionych mechaników. Wszystko to sprawiało, iż każdemu wydawało się, że ładownia nie stanowi wcale tak wielkiej przestrzeni, jaką jest w rzeczywistości.
Daol musiał jednak zrewidować te poglądy, kiedy znaleźli się w niemal doszczętnie wyczyszczonym hangarze. Niemal, bo oprócz leżących tu i ówdzie hydrokluczy dostrzegł tylko dwa stojące obok siebie, wysokie na osiem i długie na dwadzieścia pięć metrów, imperialne lądowniki. Po wysuniętej z jednego z nich rampie schodził powoli ciemnowłosy, krótko ostrzyżony człowiek. Był wysoki i szczupło, aczkolwiek muskularnie zbudowany, co świadczyło o tym, że mięśnie zawdzięcza pracy, a nie sterydom. Z całą pewnością ledwo mieścił się w ciasnej kabinie X-winga.
A mieścił się na pewno - bowiem Daol wiedział, że mężczyzną, którego ma przed sobą, jest członek Eskadry Widm, Kell Tainer.
Zbliżył się do nich, stanął na baczność i zasalutował. Nie odrywał dłoni od czoła tak długo, aż w końcu nachmurzony Scaur odpowiedział na wojskowe pozdrowienie.
- Tainer - mruknął z obrzydzeniem, patrząc na brudne od smaru ręce i ubranie pilota. - Chcę obejrzeć twoją robotę.
Kell wzruszył ramionami.
- Proszę tędy. - Skinął głową w kierunku rampy lądownika. - Zapewniam, że ja i Zraii sprawdziliśmy wszystkie systemy. I mocowania też - dodał szybko. - Nie ma takiej rzeczy, która mogłaby odpaść.
- To dobrze - rzucił dowódca okrętu, minąwszy Tainera. Pilot podążył za nim, nie odzywając się ani słowem. Daol, Holly i Corran szli na końcu, równie cicho jak Kell. Przy wejściu czekał na nich verpiński technik. Podobna do owada brązowa istota zdawała się być zmęczona, ale i zadowolona ze skończonej pracy. Kiedy Scaur przeszedł obok Verpina, nie zaszczyciwszy go nawet spojrzeniem, brzęczenie wydawane przez insektoida nabrało nieprzyjaznych tonów.
Kapitan przystanął i dopiero wtedy przyjrzał się mechanikowi.
- Co on mówi? - spytał, zwróciwszy się w stronę pozostałych.
Zapewne, że jesteś nadętą kowakiańską małpojaszczurką, pomyślał Daol z niewzruszonym wyrazem twarzy.
- Nie mamy pod ręką droida protokolarnego - odpowiedział Scaurowi Tainer. Naberrie przyuważył jednak, że pilot z trudem powstrzymuje uśmiech. Z pewnością zrozumiał wszystko z tego, co powiedział Zraii.
Dowódca „Mon Juramento” przyglądał się im jeszcze przez chwilę, po czym wykrzywił twarz w niepewnym uśmiechu.
- No dobrze. Nie będziemy tracić czasu na sprowadzanie tłumacza, ani też na durne pogaduszki. Prowadź, Tainer.
- Tak jest, kapitanie. - Kell skinął głową; wyminął Scaura i otworzył drzwi przedziału towarowego. Jeszcze zanim metalowa płyta zatrzymała się w magnetycznej prowadnicy, panele jarzeniowe w ładowni zapłonęły jasnym blaskiem i wszyscy mogli dostrzec to, co znajdowało się w pomieszczeniu. Daol i Corran przez chwilę nie mogli wypowiedzieć słowa, a Holly aż zachłysnęła się powietrzem z przestrachu i zdumienia. Ich oczom ukazało się owadzie oblicze, w pewnym stopniu podobne do twarzy verpińskiego technika. Z dwoma wyjątkami. Było wielokrotnie większe i brzydsze. Wysoka na ponad dwa metry, spadzista czaszka pokryta była warstwą błyszczącego czarnego lakieru. Pomiędzy dwoma podłużnymi, schowanymi w głębokich oczodołach fotoreceptorami znajdował się pęk giętkich, blaszanych rurek, przypominających szczękoczułki licznych zawiązków, jakie Naberrie widział na pokładzie statku pajęczarza Bilansa. Prawdopodobnie konstruktorzy Gubernatora Beltane’a z Balmorry stworzyli je po to, by dodać obliczu droida grozy; w tak bardzo narażonych na trafienie elementach nie miały prawa być umiejscowione żadne ważne systemy.
Resztę robota stanowił kilkunastometrowy korpus z ciężkimi odnóżami, dzięki którym wyprostowany droid był trzykrotnie wyższy, niż człowiek. Z tułowia wyrastały cztery ramiona; dwa z nich zakończone były potężnymi blasterami, a pozostałe chwytakami zdolnymi zmiażdżyć myśliwiec.
Tainer przecisnął się między osłupiałymi towarzyszami i poklepał dłonią blaszaną powierzchnię głowy wielkiego droida, po czym odwrócił się z uśmiechem przypominającym minę świeżo ogolonego Wookiego.
- To jest właśnie nasza balmorrańska niespodzianka dla Wieczności. Supernowoczesny droid bojowy Viper Automadon X-1.
Łowca nagród otworzył drzwi pokoju i trzasnął dłonią we włącznik światła. Zanim wszedł do kabiny, przepuścił przodem Holly Swan. Blondynka nie odezwała się przez całą drogę z hangaru do kajuty i Daol był pewien, że nie jest to spowodowane jedynie szokiem po zobaczeniu ogromnego droida czy nawet napięciem przed czekającą ich wkrótce akcją. Naberrie wiedział, że to nie pierwsze zadanie, w jakim dziewczyna bierze udział. Niewątpliwie już dawno nauczyła się przezwyciężać stresy związane z walką, z oddawaniem strzałów, zabijaniem. Tu na pewno chodziło o coś innego; Daol zaczął się zastanawiać, czy aby Holly się nie domyśla się tego, co on chce jej powiedzieć.
Nie był jednak przygotowany na to, co chciała mu powiedzieć ona.
- Chyba nie byłam z tobą całkiem szczera - szepnęła cicho, usiadłszy na brzegu łóżka. Zanim zaczęła mówić dalej, przełknęła ślinę i odgarnęła z twarzy długie jasne loki. - Nie powiedziałam ci o bardzo ważnej w moim życiu rzeczy. Dlatego sądzę, że nie możemy być razem.
Daol aż zamrugał ze zdziwienia.
- Co może być tak ważne, że...?
- Mam córkę - przerwała mu bezceremonialnie. Wyraz smutku na twarzy dziewczyny był niemal równie szczery, jak szok, który te dwa słowa wywołały w sercu młodego Jedi. Niemal. Choć Daol widział, jak bardzo trudne było dla Holly wyznanie prawdy, Moc powiedziała mu, że tak naprawdę dziewczyna jest dumna ze swojego dziecka. Wyraźnie czuł kryjącą się w jej duszy radość, wspomnienie chwil, kiedy były razem; dni, kiedy mogły cieszyć się ze wspólnej zabawy. Wiedział, że córka była największym skarbem Holly i pewnie dziewczyna mocno cierpiała z powodu przedłużającej się rozłąki.
Z wrażenia aż usiadł na łóżku obok blondynki i złapał jej trzęsącą się ze zdenerwowania dłoń.
- Jak ma na imię? - spytał cicho, jednocześnie roztaczając wokół siebie uspakajającą aurę Mocy. Dziewczyna spojrzała na niego z wdzięcznością, a jej ręka przestała drżeć.
- Stiana. Ma trzy lata i nazwisko po mnie. Jej ojciec zginął jeszcze zanim się urodziła, w trakcie ucieczki Isard z Coruscant. Mieszkaliśmy w tej dzielnicy, pod powierzchnią której ukryta była „Lusankya” - westchnęła ze smutkiem.
Daol ścisnął jej dłoń w wyrazie współczucia.
- Słyszałem o tym. Wiele milionów istot poniosło śmierć. Paskudna sprawa. - Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad czymś intensywnie. - Przebywanie na pokładzie „Lusankyi” musiało być dla ciebie ciężkim przeżyciem.
Holly wzruszyła ramionami.
- Nie aż tak, jak mogłoby się wydawać. Z jednej strony dlatego że to już nie jest statek Isard, a z drugiej... - zawahała się przez moment. - Z drugiej dlatego, iż ty mi umiliłeś czas, jaki tam spędziłam. - Pokręciła głową z przygnębieniem. - Ale nie byłam wobec ciebie uczciwa. Chociaż cię kocham, i ty dobrze o tym wiesz, nie możemy być razem.
Naberrie przygryzł wargę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jeszcze dzień wcześniej bez wahania odparłby, że to nic; powiedziałby, iż mu to nie przeszkadza i nie chce, by to, co ich łączy, skończyło się w taki sposób. Teraz jednak, po tym, jak uświadomił sobie swoje uczucia względem Sandry, czuł jedynie wdzięczność, że zakończenie związku z Holly nie będzie tylko jego winą.
Daol wzruszył ramionami. Choć ta rozmowa nieoczekiwanie potoczyła się tak, że mógłby przemilczeć sprawę Sandry, na myśl o takim rozwiązaniu odniósł wrażenie, jakby jego żołądek stał się nagle bryłą lodu. Dopiero teraz, kiedy sam stanął przed podobnym faktem, uświadomił sobie ciężar wyznania, na jaki przedtem musiała się zdobyć Holly. Musiał przyznać w duchu, że nie było to łatwe.
- Wiesz - zaczął powoli - pewnie to cię nie pocieszy, ale ja też nie powiedziałem ci o sobie wszystkiego.
Spojrzała na niego z uwagą, ale nie wtrąciła się ani słowem.
- Dawno temu poznałem kogoś - ciągnął Daol; rzeczywiście czuł się tak, jakby od momentu, kiedy poznał Sandrę, minęło wiele lat, a nie jedynie trzy miesiące. - Bardzo wiele tej osobie zawdzięczam...
Holly rzuciła mu spojrzenie pełne smutku.
- Kimkolwiek jest... kochasz ją, prawda? - spytała rzeczowo.
Choć bardzo chciał, nie potrafił spojrzeć jej w oczy.
- Tak - powiedział po prostu. - Kocham ją.
Naberrie wbił wzrok w podłogę. Zapadła cisza, którą przerwał dopiero cichy szloch Holly.
- To nie tak miało się skończyć - wyszeptała. Powoli, bardzo powoli Daol zwrócił głowę w jej stronę. Natychmiast zauważył spływające po zaczerwienionych policzkach dziewczyny łzy, w których odbijał się łagodny blask panelu jarzeniowego. Nie bardzo zdając sobie sprawę z tego, co robi, młody Jedi objął ją i łagodnie przyciągnął do siebie; Holly nie stawiała oporu. Z chęcią wtuliła się w ramiona Daola.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,38 Liczba: 24 |
|
vixen2006-12-29 18:23:32
Najbardziej spodobał mi się wątek miłosny, ale geniusz autora widać też w tych fragmentach, w których nie ma nic z romansidła.
Ricky, powinieneś postarać się o wydanie swojej powieści! :)
Adela2006-04-09 20:33:01
czytałam to kilka dni,ale było warto
99-in-the-shade2005-12-20 21:47:00
Powiem krótko i treściwie: bardzo wciąga, jestem pod ogromnym wrażeniem =) =)
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:12:38
Wciągneło mnie i jest ok ale nie chciało mi sie czytać całego. :)
Otas2005-06-27 14:19:33
No i ja muszę sie w końcu wpisać bo Ri*ky (imię zmienione ze względu na dobro toczącego sie dochodzenia) obiecał mi z uśmiechem na ustach, że mi jaja (dowód rzeczowy zabezpieczony przez policje) urwie jak w końcu recki nie napisze ... ja wogóle nie wiem skąd taka nerwowość u dzisiejszej młodzieży ... lewo rok czeka :P:D
A co do ksiązki ... to wsumie już nic z niej nie pamiętam :P:D... no dobra.... tyle pewnie R nie zadowoli więc coś jeszcze napiszę.
Ogólnie CJ są połączeniem talentu pisarskiego R. i jego ogromnej znajomości świata SW ...dzieki temu otrzymaliśmy książke z wciągającą fabułą, interesujacymi postaciami i historią która może być porównywana do nie jednej pozycji SW.
Gdybym tylko na podstawie tego miał wystawić ocene to wyniosła by ona 9,5/ 10 (bo nie ma rzeczy idealnych) .. .ale ... ale tutaj dochodzą jeszcze preferencje czytelnika :) ... mi osobiscie nie podoba taki wątek miłosny jaki pokazał nam Ricky ... nie ma zdrad, morderstwa w zazdrości .. wogóle nieżyciowy :D... W takim przypadku ocena wynosi 8,5/10 i tu mam ból.. czy zawyzyć ?? czy zanizyc ?? :) ... zawyże .. wiec 9/10
Kto lubi piękne romantyczne wątki miłosne może spokojnie dodać sobie 1 pkt.
Saien2005-04-16 11:54:40
Super książka. Wciągnęła mnie bez reszty (ach... cały piątkowy wieczór :-) Świetne nawiązania do NT. Wciągająca fabuła, bardzo dobra narracja i dialogi. Jednym słowem: Super!! Polecam wszystkim kto ma czas na czytanie (170 str.). Moja ocenka - 9,5/10
Aquenral2005-02-09 16:23:31
Świetna książka... Trochu długawa, ale czytać się przeczytało. 10/10
Joylinda_Hawks2005-01-28 21:06:23
Należy sobie zdać sprawę iż bardzo trudno dokonać oceny czyjejś twórczości. Czytając "Cienie Jedi" po raz drugi ( a później i kolejny) starałam się obiektywnie potraktować to opowiadanie ( chociaż zasadniczo trudno nazwać to opowiadaniem, objętościowo przypomina ono raczej książkę, krótką ale książkę). Przeczytawszy całość jednoznacznie stwierdzam że nie można odmówić autorowi doskonałej znajomości wszechświata SW bowiem w opisywanym przez niego świecie porusza się on z lekkością twilekańskiej tancerki.
Czytając to opowiadanko odkrywamy że jest w nim dużo zapożyczen z wielu książek i komiksów SW jak i również nawiązań. Z jednej strony to może być dobre, świadczy o tym iż autor bardzo dobrze orientuje się w tym wszechświecie i potrafi się zgrabnie po nim poruszać, z drugiej zaś strony nie można się oprzeć wrażeniu że czegoś tu jest za dużo, za dużo zapożyczonych postaci, które się pojawiają nie tylko wspomniane mimochodem ale znacznie częściej. Moim zdaniem opowiadanko przez to trochę traci, zasadniczo powinno być tak iż większą część tego opowiadanka powinny zajmować postacie stworzone przez autora, natomiast pozostałe powinny być raczej tłem dla postaci pierwszoplanowych a nie dominować. Lepiej jest wprowadzić kilka zapożyczonych postaci, żeby nie przesłoniły swoją obecnością głównego wątku i głównych postaci bo w pewnym momencie może nawet dla fana SW stać się ono nieco nużące.
Na bardzo duży plus zasługuje wprowadzenie do opowiadanka Noma Anora działającego jako Vigo Czarnego Słońca i ten wątek jest bardzo interesujący i ciekawie wpisany w wszechświat SW i warto go rozwinąć w następnych częściach.
Co do głównych bohaterów - właściwie bohatera i bohaterki, to żeby się długo nie rozwodzić bo nie o to chodzi to są dobrze napisani i prowadzeni. Wykorzystanie jako pierwszoplanowej postaci kolejnej Ręki Imperatora nasuwa od razu skojarzenie z Mara Jade, bodajże najbardziej znaną z rąk Imperatora. Jednakże tu Sandra Vidan wypada dość blado w zestawieniu z Marą, ale to nie wina autora, biorąc pod uwagę samą postać Mary trudno znaleźć by w wszechświecie SW kobietę która mogłaby jej dorównać. Co do Sandry można by bardziej popracować nad jej postacią dodać jej głębi psychologicznej, pokazać trochę jej rozterek i wątpliwości, bowiem po tylu latach szkolenia u Imperatora tak proste zerwanie z przeszłością bez żadnych szkód dla jej osobowości spłyca jej postać.
Jeżeli chodzi o Holly Swan - no cóż była tylko dodatkiem, przerywnikiem w życiu Daola który szybko sobie uświadomił iż to nie jest kandydatka na jego życiowa partnerkę - a skoro była przerywnikiem trzeba było ją usunąć - ale dlaczego tak drastycznie - moim zdaniem zasługiwała raczej na mniej bolesne zejście ze sceny.
Co do Daola - sądząc po nazwisku ma on chyba bliskie związki z rodziną byłej królowej Naboo. Ciekawa postać - łowca nagród obdarzony umiejętnością posługiwania się Mocą. Nie mogę się oprzeć tu wrażeniu że autor ma dużo sympatii do niego ( jak również dla jednej z bohaterek0. Przedstawił go jako człowieka który mimo stracił wszystko, rodzinę, mistrza, dom potrafił się po tym wszystkim pozbierać i nie zatracić swojego człowieczeństwa, mimo że jest łowcą nagród to zdaje mi się że obecne zajęcie raczej mu nie odpowiada bowiem żałuje że nie miał możliwości dokończenia szkolenia na Jedi.
Nie wdając się już więcej w szczegóły bo i tak to co napisałam jest dość obszerne, zasadniczo mogę powtórnie stwierdzić iż opowiadanie przeczytałam parokrotnie, gdy czytałam po raz pierwszy zrobiło na mnie dobre wrażenie, widać autor ma niezłe literackie zacięcie i jeżeli trochę popracuje nad postaciami i nie będzie przesadzał z nawiązaniami to z pewnością kolejne jego opowiadania z jednego na drugie będą coraz lepsze. (na to liczę).
Muszę tu jednak dodać na koniec jedną rzecz, która mi się nasunęła i która mnie czasami denerwuję, nie lubię czytać książek opowiadań w których po przeczytaniu kilku kartek mogę bez problemu przewidzieć jaki będzie jej/jego koniec, lubię być mile zaskoczona że na koniec pojawi się jakiś element który wywróci moją koncepcję zakończenia do góry nogami, ewentualnie wprowadzi jakiś "smaczek" którego się nie spodziewałam. Autor pisząc opowiadanko bardzo się postarał lecz zabrakło tu na koniec tego elementu zaskoczenia dla czytelnika tego wlaśnie jak to nazywam "smaczku', czegoś czego się czytelnik w ogóle nie spodziewał - jakiejś małej niewyjaśnionej kwestii, małego elementu który autor dodałby od siebie a który by mógł "podkręcić akcję", bo chyba nic tak bardziej czytelnika nie wkurza jak dochodzi do końca książki ciesząc się że kończy się to jak przewidział ( a czasami się nie ciesząc) a tu nagle okazuje się że do końca nie wszystko było tak jasne jak się na początku okazało.
Żeby wiele nie ględzić - ogólnie oceniam opowiadanko: 9/10. Uzasadniając tą ocenę powiem krótko, dlaczego nie 10/10 - bo obniżenie o 1 punkt oceny ma na celu zmobilizowanie autora do podniesienia poziomu pracy którą i tak oceniam na wielki plus 9 z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy..)
Matek2004-11-08 10:06:38
tja, połączenie ST i NT... i jeszcze EU.... i NEJ :))))) Ricky --> skorzystałeś z wielkiego dobrodziejstwa zwanego Star Wars w pełni...
Burzol2004-10-24 20:34:21
Świetna robota; widać, że autor lepiej zna świat EU niż sam Lucas (i wielu twórców którym L$ płaci). Dobra historia, ciekawe postaci (chociaż łowca-jedi?... ale bywało gorzej), bardzo udana próba połączenia starej i nowej trylogii. Polecam ;)
Jaya2004-09-17 09:30:27
Zapomniałam. Dałabym 9,5, ale nie wiem, czy się da. W związku z tym 10.
Jaya2004-09-17 09:25:42
Nareszcie skończyłam. Wina, że tak długo to trwało leży całkowicie po mojej stronie. Początkowo czytałam z ekranu, po dwie, trzy strony (ze 132, nie 28). w końcu wydrukowałam...i poszło jak burza. Zgodniez tym, co obiecałam w poprzednim wpisie i Ricky'emu na privie wpisuję komentarz. Może zacznę od tego, ze jest kilka dziur...ale całokształt jest tak dobry, ze sam jest jak dziura - czarna oczywiście, tak wciąga. Świetna robota!!! Poza tym pozwolę sobie nie zgodzić się z volrathem. Wątek romantyczny jest nie tylko ważny (w końcu to miłość zaczęła wyciągać Sandręze szponów Imperatora) ale także dobrze napisany. Ricky potrafi operować słowem. Zwłaszcza podoba mi się fragment po walce na Asmeru.
Co do bohaterów "oryginalnych" to jeszcze nie doszłam do X-wingów Allstona i nie mogę się wypowiedzieć. Fajnie natomiast wygląda scena "trywializowania Mocy" w mesie. O dziurach pisać nie będę, zrobił to za mnie volrath, chociaż z częścią jego wniosków (oprócz już wymienionych) się nie zgodzę. A tak właściwie - czy on zarozumiałości nie uważa za wadę?
Ricky, gratuluję wyobraźni. Przywiozę wydruk do Toszka i poproszę o autograf. Pisz dalej.
SR KoZi2004-08-27 17:25:33
Hmm... Książka bardzo, bardzo mi się podobała. Fajne było nawiązanie do robu Naberrie. Takie... nawiązanie do historii SW. Był też lightstaff ;), YT i wiele innych...
Admirał Raiana Sivron2004-08-22 19:11:46
Świetna robota, gratulacje niezwykle wciągające opowiadanie nie mogłam sie od nieo oderwać.
Maksymalnie rozwalił mnie fragment " - Kapitanie Maldini! Długo jeszcze potrwa ten żałosny pokaz nieudolności? Ci żołnierze nie zachowują się tak, jak szturmowcy Imperium, tylko jak żałosne rebelianckie ścierwojady, które nawet nie potrafią naśladować wojska!
Świetne jeszcze raz gratuluje dobrej roboty :))
Ricky Skywalker2004-08-19 20:48:53
Wyjaśnienie jest następujące: określenie "Strona Mroku" pochodzi z polskiego tłumaczenia komiksu Dark Empire, którego uzupełnieniem ma być ta powieść. A wprowadziłem je z jednej strony dla urozmaicenia (żeby nie było ciągle "Ciemna Strona") z drugiej - żeby nawiązać do owego komiksu :)
Jaya2004-08-19 15:01:05
Na drugiej (pierwszej tekstu) stronie mocno się zdziwiłam. Co to jest za "Strona Mroku"? Zawsze mi się wydawało, że ogólnie przyjętym określeniem jest "Ciemna Strona". Jeżeli nie mam racji, to proszę o wyprowardzenie z błędu. Jak przeczytam resztę to wam powiem, czy mi się podobało. wygląda na to, że jednak będzie (mimo wszystko:)
volrath2004-08-16 12:50:53
Przyznam, ze chciałem się moją opinią na temat CJ podzielić bezpośrednio z autorem na Alderaanie, ale fak yt:)
Niewątpliwie czekałem na CJ z niecierpliwiścią i , zgodnie z radami Ricky`ego, czekałem na wersję pełnowymiarową. Niestety, kiedy w końcu dostałem szansę przeczytania jej ,z powodów technicznych zmuszony byłem czytać z ekranu, a to trochę trwało.
Jako że nie jest to recenza jako taka, tylko słowa skierowane raczej przede wszystkim do autora, daruje sobie streszczanie fabułu i przejdę do konkretów.
Na początku zwraca uwagę dosyć swobodna i dobrze prowadzona narracja. W ogóle od strony "technicznej" Cieniom...niełatwo cos zarzucić. Ww narracja jest czytelna, opisy w dawce odpowiedniej, ilośc, jak i sposób "podania" dialogów też jak najbardziej zadowala. Widać, że Ricky przeczytał sporo ksiązek i wie jak powinna wyglądac budowa jego własnego dziecka.
Dalej oczywiście najważniejsze są postacie. Przyznam, że głowny bohater- Daol Naberrie kojarzy mi się z postacią wyjętą wręcz z fanowskiego marzenia o życiu w świecie SW. Nie dość, że łowca nagród (któz nie kocha Boby Fetta?) to jeszcze z umiejetnościami Jedi. I to też niezwyczajnymi, bo przecież widzi mejsowskie punkty przełomu. Powiem szczerze: Daol moją ulubioną postacią z SW nie będzie. Brakuje mi w nim "tego czegoś". Może wad? Ricky przedstawia tu co prawda problemy Naberrie z Ciemną Stroną, ale mnie to szczególnie nie przekonuje.
Sandra Vidaan jest ciekawa sama w sobie, a konkretnie dlatego, że na co dzień jest nikim innym jak Ręką Imperatora. Ciesze się, że Ricky zdecydował się na tak śmiały zabieg, który sprawia, że Vidaan jest po prostu ciekawsza. Tylko, tak jak ktoś już tu wspomniał, za mało w niej mroku jak na tyle czasu pod butem Imperatora.
Panią Swan trudno mi oceniać, ale raczej na plus.
Świetnie przedstawione są postacie drugoplanowe, zwłaszcza te z "oryginalnego" EU. Buźka, Prosiak, Iella, wszystko jest tak jak ma byc. Fajne są odzywki Jansona czy Lorana, nadają im wiarygodnośi i widać, że autor zna źródła z których czerpał. Za to nie podoba mi się Boba Fett i ta wzianka o pluciu. Nie pasuje do niego zupełnie.
A sama fabuła? Coż, na pewno dużą rolę pelnią tu odniesienia, zarówno do wcześniejszych części Sagi jak i ksiązek. Teksty typu tego o hologramie Hana Solo znowu pokazują, że Ricky wie na czym stoi, a przy okazji calkiem zręcznie tym manipuluje. Przyczępię się za to do parafrazy fragmentu "Zdrajcy". Ricky nie pisze jak Stover (mówię o stylu) i taki fragmencik zwyczajnie tu nie pasuje, sprawia wrażenie wyrwanego znikąd.
Poza tym oczywiście cała książka dzieje się w okresie Mrocznego Imperium i musze przyznać, że wpasowana jest wręcz idealnie.
Szkoda, że autor nie pokusił się o bardziej skomplikowaną fabułę. Wszytsko dzieje się według sprawdzonego schematu: główny bohater robi swoje sprawy, aż tu nagle zostaje wplątnay w coś większego, w międzyczasie spotyka kobietę swoich marzeń, a na końcu walczy z super bossem. Z drugiej strony prosta fabuła może być zaletą, zwłaszcza, że np takie walki powietrzne są bardzo dobrze opisane.
Trzeba by było rozwinąć sprawę dialogów. Jak pisałem, są w jak najbardziej odpowiedniej ilości, a teraz o jakości. Są dobre. Adekwatne do postaci i, co ważne, sensowne. Nie podobają mi się niektóre wypowiedzi Daola, mam wrazenie, że są zbyt...hmmmm.... nadęte? Za duzo w nich patosu? Ale oprócz tego jest ok.
Nie podoba mi się wątek romansowy. Daol chyba całe życie nic nie robi tylko się zakochuje. Teksty typu "och, czy ja ją kocham??" burzą poniekąd klimat CJ.
Ogólnie, jak na fanfic Cienie Jedi robią wrażenie. Czytało mi si je lepiej od niektórych "pełnoprawnych" ksiązek z SW. Zwłaszcza przez naprawdę dobrą narrację.Są tu jednak rzeczy, ktorych można się przyczepić (Niektóre postacie zbyt czarno-białe) . Myyślę, że jeśli Ricky wezmie pod uwagę rzeczy na które zwracają mu uwage (głupio zabrzmiało) to nastepny tekst będzie juz naprawdę świetny.
Na dzień dzisiejszy stawiam 8, bo wśrod fanficów CJ wyróżniają się zdecydowanie. I czekam na więcej
btw bardzo podoba mi się tytuł:)
a, i jeszcze mam kilka wątpliwości co do logiki i sensu niektórych motywów, ale najpierw omówię je bezpośrednio z autorem:)
Ricky Skywalker2004-08-13 09:26:47
Taka mała uwaga - jak już dajecie komentarz typu "super itd." wrzućcie też ocenę ;)
No0n32004-08-13 09:22:23
suuper co tu sie bede rozpisywal :P
Misiek2004-08-12 22:06:54
Przeczytałem "Mroczne Imperium: Cienie Jedi" już jakiś czas temu, no i teraz przyszło mi wyrazić opinię. Muszę przyznać, że czytało się bardzo dobrze; pierwsze 17 rozdziałów pochłonąłem jednego dnia, pozostałe następnego, co świadczy tylko o dużym talencie i lekkim piórze Ricky'ego. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że "Cienie" aspirują do roli pełnoprawnej gwiezdnowojennej książki, a już na pewno są lepsze, niż "Kryształowa Gwiazda", "Dzieci Jedi" czy "Zasadzka na Corelli". In other words: I'm impressed.
Ale żeby nie być gołosłownym, wypada wystawić jakąś konstruktywną (?) recenzję. Gdybym miał określić zawartość fan-booka TFNowskimi standardami, powiedziałbym, że jest to angst, drama, romance. Mamy tu do czynienia z wielowątkową akcją z jednym, podstawowym wątkiem przewodnim, której konsekwentne prowadzenie, z zachowaniem wszelkich prawideł gatunku, jest niewątpliwą zaletą powieści. Wątek humorystyczny, drobiazgowa wręcz zgodność z EU, ba, nawiązywanie do niego w wielu momentach to wszystko świadczy o jakości "Cieni", a w powiązaniu z kilkoma wątkami z NT, daje nam nadzianą smaczkami pozycję na miarę "Zjawy z Tatooine" czy "Survivor's Quest". Całość jest gładka, płynna i dopracowana chociaż kilka drobnych potknięć stylistycznych się zdarzyło. I tutaj pojawia się to, o czym mówiłem Rickowi jakiś czas temu: chociażby nie wiem, jak dopieszczać dzieło, zawsze kilka buraczków wyjdzie. Tym niemniej nie są one częste i w żaden sposób nie rzutują na moją ocenę, chciałem tylko uświadomić ich istnienie.
Dużą zaletą booka są dialogi; nie pozbawione humoru, gładkie i częste, a co najważniejsze: zróżnicowane dla różnych typów postaci, bardzo dobrze wpływają na odbiór całości. Jednocześnie, mimo ich ilości, nie miałem ani razu wrażenia, że akcja jest przegadana. Właśnie kwestie mówione stanowią w wielu momentach o pośredniej charakterystyce postaci. A skoro już o nich mówię, to warto zwrócić uwagę na niektóre z nich.
DAOL NABERRIE - pociągnę za jednym zamachem z charakterystyką Xavisa. Zaletą obu panów jest ich historia, losy i prezentacja zachowań ale Kurt zdaje się tracić na rzecz Daola. Wynika to w znacznej mierze z pierwszej części, która de facto na Naberrie się koncentruje i buduje lwią część jego charakterystyki i wyrazistości. Jedyną wadą Daola są młodzieńcze chucie, ale o tym za chwilę.
SANDRA VIDAAN - chociaż autor zarzekał się wielokrotnie, że to nieprawda, ja w niej widzę Selene z "Underworld". A ponieważ sposób przedstawienia wampirzycy przypadł mi swego czasu do gustu, tak i Sandra jest moim zdaniem zbudowana poprawnie. Chociaż, jeśli mam być szczery, to spodziewałbym się po Ręce Imperatora więcej mroku. A tutaj było to jakby trochę za bardzo cukierkowe. Również nie do końca jest jasne, czemu od samego początku Sandra bardziej przysługuje się Luke'owi, niż Imperatorowi, albo dlaczego tak łatwo godzi się na zabranie Naberrie przez Zuckussa, a sama wraca na Byss z pustymi rękami. Znacznie lepiej w starciach ze swoim wewnętrznym mrokiem wypadał Daol.
LUKE SKYWALKER - cukierek. O ile jeszcze Daol i Sandra wychodzą w swoich charakterystykach na plus, o tyle u Luke'a bilans jest zerowy. Były poprawny, wręcz bardzo dobry, gdyby nie jeden, moim zdaniem solidny, mankament. W Dark Empire Skywalker był pogrążony w mroku, ponury, patrzący na wszystko dookoła spode łba, natomiast w kontaktach z Sandrą wydaje się on dość pogodny, zupełnie bez oznak pogrążenia w ciemnej stronie, z jakim mieliśmy do czynienia w komiksach. W drugiej części jest już ok, ale pierwsza ssie.
HOLLY SWAN - Święty Łabędź. Tutaj mamy zarazem potencjalnie niezłą postać (kuzynka Kurta, ta córka itd.), jednak bardzo nierówną. Z jednej strony jest wspomniany potencjał, a z drugiej te chucie, o których mówiłem przy okazji Daola. Ogólnie rzecz biorąc pan Naberrie jest niesłychanie wręcz kochliwy. Chociaż tę wadę dzieli akurat z Łabędziem, to wydaje mi się, że ten akurat wątek najbardziej zgrzyta w całych "Cieniach".
BOBA FETT - znów wahania. Z jednej strony mamy do czynienia z naszym kochanym Bobą, którego znamy z Wojen Łowców Nagród, komiksów itd., czyli surowym, oschłym profesjonalistą, najlepszym w swoim fachu, a z drugiej wydaje się parę razy, że mięknie. Motyw z pluciem jeszcze uchodzi, ratuje go ironia Fetta, ale odbicie Daola i Zuckussa ze szponów Yuuzhan, samo w sobie bardzo ok., ale moim zdaniem Fett za ten wybryk z rękoma prędzej by się zirytował, niż uśmiechnął. I chociaż jest to swego rodzaju zróżnicowanie charakteru, to wydaje mi się, że w paru miejscach kuleje. Tym niemniej wychodzi na plus.
BILANS, HORN, ZUCKUSS, WUHER, SCAUR i wiele innych - innymi słowy postacie drugoplanowe. Tutaj wielkie plusy: nie są to może bohaterowie szczególnie wyraziści, ale też nie muszą być, a to, jacy są, jest w pełni zadowalające. Zwłaszcza takie smaczki, jak spiknięcie się Zuckussa z Oorylem, motywy z Imperatorem (wszystkie sceny z nim są wręcz mistrzowskie) czy sam Xavis, który jako postać drugoplanowa doskonale spełnia swoje zadanie.
EU - nie będę się rozwodził; zgodność jest idealna.
FANON - j.w., pojawienie się Xavisa było niezłym posunięciem, a za Witiyna Tera masz u mnie duży plus :-D
BITWA O ASMERU - zgodnie z oczekiwaniami: dynamiczna, trzymająca w napięciu, utrzymująca konwencję. Kolejny plus.
VASTOR - niby ok, czuje się to wiszące w powietrzu mroczne widmo ale chyba można by było je poczuć lepiej. Sprawić, żeby to widmo grozy, widmo Vastora, było swego rodzaju nienazwanym lękiem. Trochę bym tu pomarudził.
SPÓJNOŚĆ - to trzeba powiedzieć. Trud, jaki autor włożył w dopracowanie "Cieni" jest widoczny od razu, i to nie tylko w fabule czy zgodności z EU, ale i w budowie akapitów, dzieleniu tekstu, itd. Zmiany narratora i perspektywy, sygnalizowane kolejnym akapitem, noszą wyraźne znamiona polifonii, a to duży plus. Śmiem twierdzić, że pod względem dopracowania "Cienie Jedi" są lepsze od "Pełnomocnika Sprawiedliwości". Te kilka buraczków, które wypłynęły, to nic w stosunku do całości. Duży plus. Aha, i jeszcze słówko w kwestii narracji: znakomity prolog.
Podsumowanie: Po pierwsze i najważniejsze: wielkie gratulacje. Po drugie: gdyby nie młodzieńcze chucie Daola, oraz tych kilka zgrzytów u Luke'a czy Holly (no i Fetta), dałbym z czystym sumieniem dyszkę. Ale bez względu na to dialogi, akcja, spójność, postacie to wszystko, co świadczy o sile tego fan-booka, nie może zostać zmarginalizowane. Tak więc daję 9/10 i oczekuję na wyczyny nowego Vastora ;-)
Baucent2004-08-09 15:39:25
juz tylko 3 :)
Ricky Skywalker2004-08-06 09:49:50
Baucent - już tylko 6 dni ;-)
Baucent2004-07-26 16:40:12
opowiadanie jest lepsze niz nie jedno profesjonalne... tylko ze ja juz od pazdziernika czekam na dalsze rozdzialy... RICKY przez ciebie nie spie po nocach
Silvantres`uer Kalvirannian2004-07-06 19:30:40
Gratulacje , świetne opowaidanie i czekam z niecierpilwością na więcej.
waldiego2004-07-03 11:58:32
Daję dychę, świetne dawno nie czytałem czegoś tak ekscytującego.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Darth Zwaart
Shedao Shai2004-05-20 20:28:51
Cóż...premiera CJ już w sierpniu. A jest na co czekać, mówię wam :)
Paweł2004-04-25 19:01:27
To dobrze Rick ;) Już niemal zapomniałem , gdzie zawiesiłeś fabułę ;)
Ricky Skywalker2004-03-01 15:26:01
heh... słuchaj Paweł - w tej chwili lecę zarówno z nowymi rozdziałami jak i ze SE, dwa nowe są gotowe. Tylko teraz już nie będzie dawania rozdziałów w odcinkach, ale od razu całość. W wakacje, najpóźniej we wrześniu :)
Paweł2004-02-13 19:59:20
Straszny zastój z tymi Cieniami. Nie wiem , czy to spowodowane wypowiedzią Rickiego o pracach nad SE , które w mojej interpretacji mają spowodować zaniechanie tworzenia dalszych rozdziałów. W końcu od ponad roku ukazało się tylko czternaście rozdziałów , a przez ostatnie 9 miesięcy prawie nic!!
A gdy Ricky dodawał tutaj komentarze wcale go nie znałem. A teraz proszę - jest go pełno na Forum :)
Ricky Skywalker2004-01-19 20:21:17
Perhaps, Shedao!! Zabrałem się do pracy, efekty już widać!!
Shedao Shai2004-01-06 15:05:51
A ja czkem,i czekam, i czekaaam..... Na Gold Edition :D
Ricky Skywalker2003-12-11 20:20:57
Shedao, na razie jestem w trakcie robienia Special Edition starych rozdziałów :D tzn. będą nieco bardziej ustylizowane na okres DE, a także dodane pewne wątki (nieznaczne):) A powieść powinna być skonczona w przyszłym roku, dostępna także w wersji pdf Z OKŁADKĄ. To tyle na razie. :)
Calsann2003-12-11 14:34:21
fajne opowiadanko, nie powiem... ;)
Shedao Shai2003-12-10 19:31:46
KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA CZĘŚĆ????? Ricky'emu wena nie dopisuje? :P
Ricky Skywalker2003-12-09 18:52:24
CIENIE JEDI SPECIAL EDITION
Is coming for 2004 year :D
obisk2003-11-20 15:23:51
ocenilem 8 warto bylo przeczytac
Taoron2003-10-09 09:01:20
Coolowe to opowiadanie
Ricky Skywalker2003-09-25 20:42:30
OFICJALNE INFO...
w tej chwili DARTH GUZES tworzy OKŁADKĘ CIENI!!!! kiedy skończy ruszam z robotą... i możecie się spodziewać co najmniej 3 kolejnych rozdziałów do świąt....
Dash Onderon2003-09-22 19:38:16
Oby tak dalej. Widać, że znów jesteś w formie Ricky.
(9)
Darth Fizyk2003-09-18 00:13:35
Czytalem dlugo... z przerwami... ale warto bylo przeczytac :)
Czekam na jeszcze :D
Luke Darklighter2003-08-22 00:17:29
3 x sie zabieram do czytania tego, i dopiero dzis mi sie udalo ukończyć. Na poczatku nie wyszedlem poza 1 stronę z powodu zrobienia z Luke'a Sitha, jestem dość typowy jezeli chodzi o ulokowanie swoich sympatii SW. Aktualnie po doczytaniu do ostatniego z 13 przedstawionych rozdziałów mam szczenę na podłodze i gratuluję Ci pomysłu, sposobu jego realizacji oraz talentu do pisania tego typu utworów. Bo taki talent masz, i jak widać na przykładzie mojego niezbyt ambitnego opowiadanka, nie każdy "utwór" może zostać tak przyjęty jak widać na znadującej się tu średniej ocen - zdaza sie nawet, że ledwie jedna osoba je skomentuje, przynajmniej ja tak mialem.
Ricky Skywalker2003-08-21 14:01:24
wyslę wam poprawione stare rozdziały.... a wkrótce dalsze czesci...
dualsaber2003-08-21 13:09:57
o rzesz ty! zakończenie 13 jest dosyć pechowe. Słynna 13?
Strid2003-07-12 14:36:10
Hmmmmm ciekawe ale chce więcej :D
Ricky Skywalker2003-06-12 14:56:45
10, 11, 12 rozdział są właściwie gotowe. Ich akcja dzieje się w czasie równoległym do Dark Empire 2, podobnie jak kolejnych, które powstaną w najbliższym czasie. Wkrótce też Jeth dostanie ode mnie poprawione wersje dotychczasowych rozdziałów.
jedii2003-06-11 21:36:20
fpodoba mi sie to opowiadanie :)
ale co z dalszymi czesciami?
ceta2003-06-08 10:41:27
bardzo fajne opowiadanko :) :) mam hope ze powstanie kontynuacja .pozdrawiam i alles gute przy schreibowaniu dalej :)
Anor2003-04-28 11:05:54
w sumie to zgodzę się z JedI co do dialogów. Generalnie sie mi podobało, równiez pozytywna jest długość samego rozdziału. Czekamy na dalszą część...
jedI2003-04-27 12:28:46
Dziewiąty rozdział na reszcie nei przytłacza swoją objętością ;) Nie ma też wymuszonych scen akcji co się chwali idobrze rokuje na przyszłość. To co wyraźnie daje się wyczuć to poprawa dialogów, szkoda tylko, że nie indywidualizujesz wypowiedzi poszczególnych bohaterów, bo tak właściwie to wszystkie są takie jakieś bezpłciowe. Ogólnie- poziom utrzymałeś.
Dash Onderon2003-04-21 14:18:55
Ładnie napisane, ale postaraj się nieco żywiej opisywać akcję.
Widzę, że lubisz zsyłać bohaterowi mroczne postaci, które przekazują mu informacje ( Vima, Anzat). To dodaje historii smaku.
Na razie wstrzymam się od krytyki, bo w sumie nie jestem kimś kto może sobie na to za bardzo pozwolić :)
Masz pisać dalej... bo przyjdzie Anzat i wypije twoją ZUPĘ.
Boris tBD2003-04-17 19:49:23
Świetne opowiadanie, czekam z
zniecierpliwieniem na dalsze rozdziały
Ricky Skywalker2003-04-14 14:38:01
To jednak ja pisałem, i jeszcze takie
będą... Jeth>>> wyślę po świętach.
jedI2003-04-12 17:46:40
W ósemce rażą mnie porównania w stylu:
"a wydarzenia zaczęły się toczyć z
prędkością strzału z blastera."-
zwłaszcza, że przeprowadzona przez Ciebie
narracja wcale na to nie wskazuje.
Oprócz tego mogę stwierdzić, że
pozytywnie mnie wkręciło w szprychy tej
historii aczkolwiek fabuła mimo swojej
liniowości trochę przechodzi bokiem.
Dialogi- przykro mi- zwykła gawęda babci,
aczkolwiek w ostatnim segmencie sprawiają
wrażenie jakby pisał je ktoś inny, tak
dobrze napisanej rozmowy jeszcze w tym
fanficu nie było.
Jeth2003-04-12 14:59:30
sorki. Dziś dodałem 8. I wyślij mi Ricky
te z popawkami Alinei, bo obawiam się, że
tekst z błędami wrzucam :)
Astian2003-04-11 20:53:44
Hej Jeth, co z rozdziałami o których
pisze Ricky, mam nadzieje że ich nie
zgubiłeś;)
Ricky Skywalker2003-04-07 12:49:42
Astian...co do rozdziałow: spytaj Jetha.
Napisane są jush dawno do rozdiału 12,
gotowy do przeczytania jest 10.
Ricky Skywalker2003-04-07 12:47:25
OKI. Ja powiem tylko, że ta wersja którą
czytacie jeszcze nie jest ostateczną.
Mówiąc językiem gier: to jest
Beta-wersja.
jedI2003-04-02 20:33:31
Hmm. wracam i nadrabiam zaległości :) No
więc zacznijmy od dialogów:
"Znam ją i nie próbuj mi wmówić, że
osoba, z którą przed chwilą rozmawiałem,
to ona. Nie zapomnij, że nadal trzymam
cię na muszce"- to kwitensencja twoich
dialogo Ricky, zero stylistycznego polotu
(radzę poczytać Sapkowskiego) dialogi w
typowej powieści akcji mają mnie skłaniać
do odruchowego zasłanania twarzy. Chcę
czuć, że bohaterowie chcą mi dać w mordę,
że niszczą wszystk ow co do tej pory
wierze i komu ufam, tymczasme u ciebie
rozmowy przypominają dialog w
sueprmarkecie przed pułką z papierami
toaletowymi...
-Wybierzemy ten różowy ?
-A może ten niebieski ?
Co do akcji to jest ona skonstruowana
zgodnie z wszelkimi kanonami i nie mogę
mieć zarzutów, ja bym jednak chciał abyś
poszedł bardziej w stronę kryminału,
chociaż to twój wybór.
Niestety zauważam, że pogarszasz swoje
opisy, które stają się coraz bardziej
sztuczne... syndrom instrukcji obsługi.
Ale żeby nie było że tylko umiem
krytykować to dam dobrą radę: jeśli
chcesz konstruować naprawdę porywające
opisy radzę poczytać powieści
podróżnicze.
Na holonecie ci coś napisali ?! Tutaj też
ci piszą... ale ty i tak masz już
pomysł... i tego się trzymaj. Nie
sprzedaj się !
Astian2003-04-01 01:01:08
Gratulacje Ricky, udało Ci się napisać
zgrabne opowiadanie. Ma wiele plusów, ale
moim zdaniem najwiekszy to to że jest...
ciekawe, czego nie można powiedziec o
wiekszości fanfictionów. Naprawdę potrafi
wciągnąć, już nie mogę się doczekać Boby.
U mnie masz 9. A tak w ogóle to kiedy
pojawią się nowe roździały? Alinea-tobie
też należy się pochwała.
Mara2003-03-31 14:54:19
Ale masz u mnie 9.
Mara2003-03-31 14:53:40
Muszę przyznać, że nieco rozczarował mnie
rozdział 6. Dlaczego w większości
fanficów bohaterowie zakuchują się w
sobie tak szybko. Powiedziałeś, że będzie
ok. 20 rozdziałów. Masz przecież czas na
to żeby rozwinąć ten wątek. Chyba nie
muszą się od razu zakochiwać, mogą się
np. nienawidzić;).
Ricky Skywalker2003-03-11 09:22:49
Mara>> Eskadry Łotrów nie będzie, ale
będzie np. Boba Fett...
parę innych znanych jush osób
Dash Onderon2003-02-28 18:16:36
Jackson - rozwaliłeś mnie tą uwagą :)
Dash Onderon2003-02-28 18:14:36
Po prostu wciąga.
Najlepiej czytać ze zgaszonym światłem.
Kiedy ja miałem 15 lat, to nie wiedziałem
co to jest interpunkcja. Masz u mnie 9.
Za bardzo ci zazdroszczę żeby dać 10.
Sorry :)
Mara2003-02-28 15:54:03
Bardzo mi się podobało. Czyta się jak
normalne sw, kto by pomyślał, że masz
dopiero 15 lat. Świetnie łączysz wątki z
przeszłości (Maul, Dooku...) i
przyszłości (Pedric Cuf).
Byłoby jednak jeszcze ciekawiej gdybyś
wprowadził znanych juz bohaterów
np:Eskadra Łotrów.
Anor2003-02-24 12:03:57
5 rozdział - podtrzymuję moje pozytywne
opinie. Muszę powiedzieć, że masz dużą
swobodę pisania Ricky, chciałbym tak
umieć...
Master Estuans Interius2003-02-22 20:49:09
Zaczyna się fajnie. Czasami mieszasz
style. Raz wydaje się że
to "Wojny Łowców Nagród", a innym
że trylogia "Akademia Jedi".
Luke wydaje się zbyt świątobliwy jak na
Lorda Sith i dla czego nie ma własnego
mrocznego imienia
jak Vader, Sidious, Maul, Tyranus?
Na razie OK.
Ricky Skywalker2003-02-11 15:25:35
coś się nam czat tu zrobił...
co do liczby rozdziałów: będzie około 20
:D
Anor2003-02-11 13:06:48
Gratuluje, naprawde mi sie to opowiadanie
podoba, szczególnie liczne nawiązania do
UE.No i nie zgadzam sie z JedI bo wydaje
mi się że fanfiction'y to i tak prawie
tylko fanowie czytają... Czekamy na
następne części. A ile to bedzie mialo
rozdziałów, bo wydaje mi się, że z tego
to mała książka chyba wyjdzie?
Ricky Skywalker2003-02-10 15:19:15
Oczywiście, jedI. Ale to twoja opinia. A
na holonecie mi radzili, żebym nie pisał
jak dla laików...
jedI2003-02-08 17:16:41
Czwóreczka to nareszcie porządne dialogi,
całość nadal bardzo banalna ale warsztat
został jeszcze poprawiony (o ile to
wogóle możliwe). Mam taką małą uwagę, że
często dajesz nawiązania do Jinna, Maula,
Dooku... dobrze, jeśli jest to miecz
Maula ale nei można pisac o pelereynie
niz teog ni z owego, że kiedyś taką nosił
hrabia Dooku. Coś takiego świadcyz o tym,
że myślisz bardzo wąsko o swojej
twórczości. Zrozumieją ją tylko fanowi
SW, a wyobraź sobie, że ktoś kto nie
oglądał ani jednego filmu będzie chciał
to przeczytać...
Ricky Skywalker2003-02-07 11:25:02
Poczekaj do rozdziału nr. 4, do nr. 10...
sądzę, że Ci się spodoba, jeedaI :D
jedI2003-02-01 08:17:52
Wiesz co, nieszczególnie interesuje mnie
twój wiek ;) Czy jesteś słabym twórcą ?A
bo ja to wiem, nikt nie dał mi prawa
osądzania gustów innych, skoro ludzie
oceniają cię w tej chwili na 8.67 to
chyba powinieneś się cieszyć. Ale ludzie
wybrali też na Eurowizję Ich Troje i
wcale nie musi mi się to podobać.
Mój główny zarzut wobec twojego
fanfictiona to brak jakiegokolwiek
wybicia się. Czytałem setki podobnych FF,
na ForceNcie już teraz jest ich mnóstwo a
do 2005 pewnie będą tysiące. A chodzi o
to, żebym ja twojego FF-a zapamiętał
wśród tych tysięcy, ale jak na razie ni
bardzo ci się to udaje.
Ricky Skywalker2003-01-29 10:18:13
Jeszcze jedno:
niewiem, czy wam o tym mówiłem, ale ja
mam dopiero 15 lat :D
Ricky Skywalker2003-01-27 11:12:16
Jeth>jak chcesz to możesz dać trzy
kolejne rozdziały co tydzień, ale po nich
znowu rób co dwa tygodnie. Ok?
Ricky Skywalker2003-01-27 10:21:42
Akcja została "pocięta" bo w pewnym
momencie te dwa wątki się ze sobą zgrają
(rozdział 6). jedI>w takim razie jestem
według ciebie słabym twórcą?
valerian>Jeth czytał do rozdziału 9, a
kolejne dwa juuż skończyłem (trzeci
kończę)
jedI2003-01-26 18:15:25
Kontynuacja znacznie bardziej podobała mi
się od wstępu. Nie wiem jednak po co
akcja została tak pocięta, zwykle coś
takiego stosuje się kiedy mamy dwie
równocześnei rozgrywające się akcje
mające istotny na siebie wypływ- ROTJ:
bitwa o Endor. Pojedynek opisany całkiem
nieźle, bez idiotycznie brzmiących
ogólników... strach Skywalkera niestety
opisany dosyć słabo, przynajmniej za
słabo aby konkurować z dobrymi twórcami
fanfictionów. Jednak już sam fakt, że coś
takiego się pojawiło jest warty
odnotowania.
Valarian Skywalker2003-01-24 21:07:54
Jeth > napisałeś , że następne są lepsze
, więc myślałem , że już są napisane i je
czytałeś :)
Andaral2003-01-24 16:04:24
Opowiedanie jak narazie jest super,
brakuje mi tylko opcji "wersja do
druku", trzeba nad tym pomyslec !
Ricky Skywalker2003-01-23 15:55:16
W produkcji rozdziały 10 i 11... ale 7-9
wciąż czekają na poprawki :D
Jeth2003-01-23 08:39:14
Co tydzień nie. Autor musi przeciez je
pisac, a Alinea musi je sprawdzać.
Valarian Skywalker2003-01-20 16:48:37
Mi się podoba. A może by tak co tydzień
te nowe rozdziały ?? :)
Jeth2003-01-12 13:31:22
IMHO jest ono jednym
z najlepszych
opowiadań SW pisanych
przez fana. A ciąg
dalszy Thengel jest
lepszy. Wież mi....
Podoba mi się w tym
opowiadaniu całkiem
zgrabne połączenie.
Denerwuje mnie, że
wielu autorów tworzy
słabe opowiadania, w
których ginię
kilkanaście głównych
bohaterów. A tu
wszystko jest
ciekawie połączone.
Czekam na ciąg
dalszy.
Thengel2003-01-11 14:35:58
Super. Czekam na
dalszy ciąg....
jedI2003-01-11 13:55:23
Zacznę od tego, że od
pewnego czasu
(dokładnie to od
Wektora Pierwszego)
przestałem lubić
książki i fanfice
umiejscowione po
Bitwie o Endor.
Drażni mnie w nich
przede wszystkim
przekombinowanie,
niestety w tych 2
rozdziałach też
pojawiają się zadatki
na coś takiego, ale
nie można tego
jeszcze jednoznacznie
stwierdzić. Brak mi
tu też emocji,
właściwie troszkę
mnie tylko poniosły
przy pojawieniu się
Palpatina. Ukazany do
tej pory fragment
czyta się dobrze i
gładko, to chyba
zaleta bardzo Star
Warsowego stylu. A
więc czekam na
więcej...
Jackson2003-01-11 13:44:00
Wogole Jar Jara nie
ma!