Ich oddechy stały się cięższe, im bardziej zagłębiali się w korytarz tym mniej docierało tu powietrza. Jedynym udogodnieniem było światło, ale oni wcale się z niego nie cieszyli. Oznaczało, że pogoń jest już blisko.
ZR-116 pomógł wstać „synowi”, jak nazwali najmłodszego towarzysza, i wziął go na ręce. Dogonili kolumnę, która parła naprzód, w oddali zamajaczyły czerwone drzwi wyjścia ewakuacyjnego. Byli blisko. Później do platform lądowniczych i w galaktykę... Po lepsze jutro.
-Strzał ostrzegawczy! - Rozkazał Suol. Klon posłusznie zlikwidował jeden z reflektorów oświetlających korytarz, zsypując na głowy uciekinierów snop iskier. Nie zatrzymali się, niestrudzenie parli do przodu nie zważając na grad pocisków, póki co, nie celnych. Cała grupa - dwudziestu żołnierzy i Kaminoański - dowódca zaczęła biec. Zobaczyli jak w oddali jeden z klonów wystukuje coś na panelu kontrolnym, uciekający byli bliscy celu.
-Szybciej oni nie mogą uciec! - Zawołał niemal histerycznie Kul.
Dopadli drzwi. ZR-119 zaczął na panelu wystukiwać komendę do otwarcia a ZR-120 osłonił go trzymając oburącz blaster w nienagannej sylwetce strzeleckiej. Wzrok go nie zawodził, mógł zabić dowolną zbliżającą się osobę. Zarówno żołnierza jak i Kaminoania. Popatrzył na pozostałych towarzyszy, którzy tłoczyli się w kącie. Spojrzał na drżące ręce ZR-119 wystukujące kod, na przerażone spojrzenie ZR-112, na łzy w oczach „syna”.
-Udało się!
Właz ewakuacyjny otworzył się, w napadzie euforii całą piątka wypadłą do okrągłego holu... Celowano w nich z blasterów.
Kul z uśmiechem tryumfu zatrzymał się w okrągłym białym holu.
-To już koniec.- Powiedział głosem pełnym radości i jednocześnie odetchnął z ulgą.- Wasz zuchwały krok zostanie ukarany.
Szóstka uciekinierów. Uciekło ich jednak sześciu. Suol był lekko zaskoczony, zanotował w pamięci, że nadzorcy muszą dostać surową naganę, teraz nie miało to jednak znaczenia. Stali otoczeni pierścieniem klonów, którzy mierzyli w nich z blasterów.
Kul podniósł rękę do góry, aby pstryknąć w palce. ZR-119 wiedział, co oznacza ten znak... Strzelać... Strzelać bez żadnej zwłoki.
Pstryk. Niewinne pstryk.
Blastery nie wypaliły.
Więźniowie trzęśli się, lecz odważnie patrzyli na wyloty broni. Nikt nie strzelił. Patrzyli w czarne wizjery hełmów żołnierzy i chociaż nie widzieli ich oczu czuli ich współczucie. Jeden z klonów zdjął maskę i odwrócił się w stronę Kul Suola, który odruchowo wyjął swoją broń. Wszyscy machinalnym krokiem zbliżyli się do Kaminoariana, ten cofał się, szedł w tył dopóki drogi nie odcięła mu ściana.
Nie było pstryk. Były strzały. Setki strzałów.
ZR-112 podszedł do klona bez hełmu, popatrzyli sobie w oczy. Widzieli w nich swoje odbicia, niczym w lustrze.
-Nie możemy was puścić. - Powiedział z żalem żołnierz.
-Wiem. - Odparł ZR-112. - Wypuśćcie chociaż jego.
Wskazali na „syna” małego chłopca, zdezorientowanego, ale i zdeterminowanego.
Wszyscy kiwnęli głową.
-Uciekaj mały.... Schodami w górę i do skoczka. Znajdź bezpieczniejsze miasto.
Chłopiec popatrzył ostatni raz na swoich braci, odwrócił się i pobiegł.
-Poradzi sobie? - Zapytał żołnierz.
-Jak każdy z nas. - Odparł ZR-116.
Nie minęło cztery godziny od momentu, kiedy skoczek wystartował i wyleciał z Tipoca City z „synem” na pokładzie a 80% mieszkańców Tipoca City zebrało się wokół olbrzymiej przeszklonej kuli, aby zobaczyć egzekucję serii ZR. Nieposłuszeństwo czy samodzielność. Były to dla Kaminoanian tylko puste pojęcia, musiały jednak zostać ukarane.
ZR-116 pomógł wstać „synowi”, jak nazwali najmłodszego towarzysza, i wziął go na ręce. Dogonili kolumnę, która parła naprzód, w oddali zamajaczyły czerwone drzwi wyjścia ewakuacyjnego. Byli blisko. Później do platform lądowniczych i w galaktykę... Po lepsze jutro.
-Strzał ostrzegawczy! - Rozkazał Suol. Klon posłusznie zlikwidował jeden z reflektorów oświetlających korytarz, zsypując na głowy uciekinierów snop iskier. Nie zatrzymali się, niestrudzenie parli do przodu nie zważając na grad pocisków, póki co, nie celnych. Cała grupa - dwudziestu żołnierzy i Kaminoański - dowódca zaczęła biec. Zobaczyli jak w oddali jeden z klonów wystukuje coś na panelu kontrolnym, uciekający byli bliscy celu.
-Szybciej oni nie mogą uciec! - Zawołał niemal histerycznie Kul.
Dopadli drzwi. ZR-119 zaczął na panelu wystukiwać komendę do otwarcia a ZR-120 osłonił go trzymając oburącz blaster w nienagannej sylwetce strzeleckiej. Wzrok go nie zawodził, mógł zabić dowolną zbliżającą się osobę. Zarówno żołnierza jak i Kaminoania. Popatrzył na pozostałych towarzyszy, którzy tłoczyli się w kącie. Spojrzał na drżące ręce ZR-119 wystukujące kod, na przerażone spojrzenie ZR-112, na łzy w oczach „syna”.
-Udało się!
Właz ewakuacyjny otworzył się, w napadzie euforii całą piątka wypadłą do okrągłego holu... Celowano w nich z blasterów.
Kul z uśmiechem tryumfu zatrzymał się w okrągłym białym holu.
-To już koniec.- Powiedział głosem pełnym radości i jednocześnie odetchnął z ulgą.- Wasz zuchwały krok zostanie ukarany.
Szóstka uciekinierów. Uciekło ich jednak sześciu. Suol był lekko zaskoczony, zanotował w pamięci, że nadzorcy muszą dostać surową naganę, teraz nie miało to jednak znaczenia. Stali otoczeni pierścieniem klonów, którzy mierzyli w nich z blasterów.
Kul podniósł rękę do góry, aby pstryknąć w palce. ZR-119 wiedział, co oznacza ten znak... Strzelać... Strzelać bez żadnej zwłoki.
Pstryk. Niewinne pstryk.
Blastery nie wypaliły.
Więźniowie trzęśli się, lecz odważnie patrzyli na wyloty broni. Nikt nie strzelił. Patrzyli w czarne wizjery hełmów żołnierzy i chociaż nie widzieli ich oczu czuli ich współczucie. Jeden z klonów zdjął maskę i odwrócił się w stronę Kul Suola, który odruchowo wyjął swoją broń. Wszyscy machinalnym krokiem zbliżyli się do Kaminoariana, ten cofał się, szedł w tył dopóki drogi nie odcięła mu ściana.
Nie było pstryk. Były strzały. Setki strzałów.
ZR-112 podszedł do klona bez hełmu, popatrzyli sobie w oczy. Widzieli w nich swoje odbicia, niczym w lustrze.
-Nie możemy was puścić. - Powiedział z żalem żołnierz.
-Wiem. - Odparł ZR-112. - Wypuśćcie chociaż jego.
Wskazali na „syna” małego chłopca, zdezorientowanego, ale i zdeterminowanego.
Wszyscy kiwnęli głową.
-Uciekaj mały.... Schodami w górę i do skoczka. Znajdź bezpieczniejsze miasto.
Chłopiec popatrzył ostatni raz na swoich braci, odwrócił się i pobiegł.
-Poradzi sobie? - Zapytał żołnierz.
-Jak każdy z nas. - Odparł ZR-116.
Nie minęło cztery godziny od momentu, kiedy skoczek wystartował i wyleciał z Tipoca City z „synem” na pokładzie a 80% mieszkańców Tipoca City zebrało się wokół olbrzymiej przeszklonej kuli, aby zobaczyć egzekucję serii ZR. Nieposłuszeństwo czy samodzielność. Były to dla Kaminoanian tylko puste pojęcia, musiały jednak zostać ukarane.
Son of the Suns
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,00 Liczba: 10 |
|
Jedi Knight Asdamk2009-01-07 19:21:05
Świetne, po prostu świetne 10/10 :)
Kasis2008-08-07 14:14:07
Bardzo dobrze i szybko się czyta. A tematyka ciekawa. Zwłaszcza, że powstało w czasach gdy nie było zbyt wielu oficjalnych pozycji o klonach.
Alexis2007-04-09 21:52:14
Podoba mi się. Nareszcie jakieś inne spojrzenie na klony niż w książkach i filmie:) 10/10
Lady Aragorn2006-05-08 17:49:22
gooooood :D
Karina-Riddle2005-08-16 22:37:00
Wg mnie bomba! Mało kto pamięta o takich postaciach jak kloni, szturmowcy a wspomnę nawet ewoków. Poprostu piękne, aż się łezka zakręciła w oku.
Poproszę autora o coś takiego ale z sztórmowcami z starej sagi.
Immo2005-07-06 09:58:48
Ciekawe podejście do sprawy, ładne opisy i dialogi.. jeśli mógłbym się do czegoś przyczepić, to do błedów technicznych (np. "...klony, które przeszły częściowe przeszkolenie. Propozycja była kusząca...."
Shedao Shai2005-01-28 21:38:31
Niespecjalne. Zbyt dużo emocji, zbyt uczlowieczone klony. Przepraszam autora, ale już sam pomysł jest marny... ale wykonanie stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, to musze przyznać. Czekam na coś innego tego autora.
Edi2004-10-11 15:17:56
Wspaniałe opowiadanie,wspaniały pomysł i wspaniały klimat.I jeszcze te opisy uczuć.Ale jednak czegoś mi tu brakuje ale opowiadanie najwyższych notów.9+
Paweł2004-08-13 18:30:36
Fizyk> to wiem , ale chodzi mi o to , czy był taki moment ujawnienia się.....
Darth Fizyk2004-06-27 12:51:54
Paweł, wystarczy popatrzeć, kto wrzucał, kto pisał historię SD3 i kto ją kontnuował ;)
Oczywiście, że to jedI :) (a przynajmniej tak mi się wydaje/skądś pamiętam*)
*Niepotrzebne być może kiedyś skreślę
jedI2004-06-27 08:45:08
dzisiaj mi sie wydaje chujowe
Strid2004-05-25 11:43:38
Napisze tylko jedno... genialne... jak dla mnie opowiadanie naprawde genialne...
Paweł2004-05-06 16:27:28
Taa :) Fizyk , nie wiesz może , czy jest gdzieś na Forum wątek , w którym Son of the Sun się ujawnił?
Darth Fizyk2004-05-05 23:30:47
Tak Paweł, dobrze mówisz, autoreklama ;-) Ale prawdziwa :)
Paweł2004-02-22 00:41:10
Piękne opowiadanie...
Właśnie do niego niedawno wróciłem. Teraz zabawnie wyglądają opinie jedI'ego pod tym tekstem , nie?
Taoron2003-09-20 08:05:40
Czuje sie ten klimat
Kisiel2003-08-06 04:30:25
"Popatrzyli sobie w oczy. Widzieli w nich swoje odbicia, niczym w lustrze." Tego typu opisów brakowało mi w tych wszystkich Fan Ficach. Opowiadanie bardzo fajne, te uczucia o których wspomniał jedI bardzo pozytywnie na mnie wpłynęły. Nie wiem czy warto psuć to opowiadanie komiksem... moja ocena: 8
Wilaj2003-07-25 14:48:58
Ode mnie ocena 10.
Wilaj2003-07-25 14:47:58
Bardzo ciekawe. Wciągające. Z wielkąchęcią je czytałem.
Arkantos2003-05-28 15:29:37
a 80% mieszkańców Tipoca City (...) zobaczyć egzekucję. Nigdy się z takim dokładnym określeniem nie spotkałem, ale jest szokujące, poprostu świetne opowiadanko.
masz 9
Boris tBD2003-04-22 00:26:33
bardzo ciekawe opowiadanko szczegulnie 3 cześć mnie wciągneła pozatym pomysł no i klony i ich zachowania mnie zawsze ciekaiły a tu jest to świetnie przedstawione
nie wiem czy zęby masz na 7 ale opowiadanie TAK :)
jedI2003-04-03 20:25:21
Udalo mi sie przekonac Son of the Sun
zeby NIE pisal zadnej kontynuacji...
autor nie ma w tej kwestii juz nic do
dodania. Historia zatoczyla kolo...
Dash Onderon2003-03-01 11:31:56
"Patrzyli w czarne wizjery hełmów
żołnierzy i chociaż nie widzieli ich oczu
czuli ich współczucie."
Żem się popłakał :(........
Ja też daję 9. Nie ma co mówic bo
wszystko co było do powiedzenia, zostało
już powiedziane...
Anor2003-01-10 15:08:32
9
Anor2003-01-10 15:07:20
Zgadzam się w ocenie
z JedI - super wyszło
ukazanie uczuć
klonów. Dynamika jest
jak najbardziej
zadowalająca,
opowiadanie ciekawe i
nowatorskie. Jest tu
dużo dialogów, mało
opisów - to musi
cechować krótkie
opowiadania. W
ogolnej ocenia na
prawde super, ale 10
rezerwuje sobie dla
czegoś wyjątkowego,
może kontynuacja -
opowiadanie o
dalszych losach
"syna", kto wie
zobaczymy?
jedI2003-01-05 12:44:49
W SW mamy już
wszystko, od walki na
miecze po gwiezdne
bitwy, od magii
(MOCY) po homor Hana
Solo ale brakuje mi
(zarówno w książkach
jak i w filmach)
uczuć i w tym
opowiadaniu właśnie
je dostajemy. Potężna
dawka uczuć, napisana
poprawnie (bez
fajerwerków
stylistycznych) z
pewnym prostym (ale
zawsze) pomysłem.
Według mnie można by
to jeszcze trochę
rozbudować ale Son of
the Sun- za to, że
przekazałeś mi tyle
emocji tym tekstem...
WIELKIE DZIĘKI !