Przenikali niczym cienie. Poruszali się cicho, prawie bezszelestnie, dokładnie tak, jak uczono ich na szkoleniu. Skradali się dokładnie tak samo. Mieli te same obawy, więc stawali w tym samym momencie, mimo wszystko w ich zachowaniu dało się dostrzec pewną nieregularność. Oznakę człowieczeństwa a może ludzki błąd?
ZR-120 zatrzymał całą kolumnę gestem ręki, nakazał ukryć się w przęsłach po obu stronach korytarza. Wykonali doskonale zsynchronizowane ruchy w ostatniej chwili unikając spotkania ze strażnikami, którzy przebiegli obok. Kontynuowali pochód, korytarze wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Wszystkie były takie same... Białe zalane jaskrawym światłem. Na dodatek musieli dotykać ścian, aby wykryć jakiekolwiek przejścia. Gołym okiem nie można było ich znaleźć.
-Chyba coś mam.- Ręka ZR-113 zahaczyła o coś. Ledwie widoczna krawędź drzwi i ściany.
-Działa pewnie na sygnał dźwiękowy.
-Nie sądzę, przecież to poziom szkoleń.
-Zaraz się przekonamy.
Najmłodszy uciekinier przycisnął dłoń w miejscu, gdzie powinna znajdować się klamka. Drzwi z sykiem ustąpiły.
-Skąd wiedziałeś.
-Nie wiem...
Wiele rzeczy trudno było im wyjaśnić. Mgliste wspomnienia, które prześladowały ich w nocy i w dzień, na widok jakiegoś przedmiotu, na pierwszy rzut oka obcego a jednak zadziwiająco znajomego. Weszli do jednego z niewielu ciemnych korytarzy w Tipoca City.
-Wydaje mi się jakbym kiedyś już tu był...
Siedzieli naprzeciwko siebie. Premier Kamino - Lama Su oraz szef bezpieczeństwa Kul Suol. Z pozoru nie było między nimi różnic, podobny ubiór, podobny wygląd, podobne zachowanie. Jednak to ten pierwszy miał tu władzę i Kul o tym wiedział. Obok Lamy Su stała jego asystentka - Taun We. Kobieta- Kaminoanka. Pociągająca według standardów Kaminoan i według gustu Suola.
-Ten nieoczekiwany incydent może zaburzyć harmonogram prac.- Powiedział z pewnym wyrzutem Lama Su.
-Zapewniam, że wyciągniemy wnioski wobec osób, które zaniedbały swój obowiązek.
-Ta grupa może zagrozić całej produkcji. Nie wiemy, do czego są zdolni.
-Przepraszam Premierze, ale to tylko klony, posiadają zdolność twórczego myślenia ale są zdyscyplinowane.
-Dlaczego więc uciekły? - Premier gwałtownie wstał i popatrzył wściekle na swojego rozmówcę.
Suol nie znał odpowiedzi, nie wiedział nawet, jaki miały w tym cel. Uciec a może coś zniszczyć. Wszyscy obawiali się tego drugiego. Szalone klony, które wysadzają wylęgarnię. Kul odtrącił od siebie tę myśl i spojrzał odważnie w oczy Lamy Su.
-Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby ich odnaleźć, ale mamy za mało strażników. Nie możemy pilnować wszystkich korytarzy. Premier nic nie odpowiedział stał wpatrzony w jaskrawą nicość. Pierwsza odezwała się asystentka swoim lekkim wyważonym tonem.
-Co pan sugeruje?
Kul miał pomysł. Ryzykowny, ale mógł doprowadzić do rozwiązania. Na szkoleniu zawsze uczono ich, że wojen nie wygrywa się bez ryzyka.
-Moglibyśmy wprowadzić do akcji klony, które przeszły częściowe przeszkolenie. Propozycja była kusząca, sprawdzić je w akcji... Ale jeśli okażą się zawodne, Premier zdawał sobie z tego sprawę. Był to jednak jedyny sposób, aby się przekonać.
-Dobrze. Wprowadźcie do akcji partię ZR.
-Co mamy zrobić po schwytaniu uciekinierów. - Zapytał wyraźnie zadowolony Kul.
-Są zbyt samodzielni... zabić ich.
Korytarz kończył się rozgałęzieniem. Prawa czy lewa strona. ZR-120 trzymając w pogotowiu blaster zrobił krok w lewo. Jego noga nie znalazła oparcia, stracił równowagę i przechylił się do przodu. Towarzysze zareagowali natychmiastowo... Łapiąc go tuż nad krawędzią.
-Dziękuję.
-Musimy być ostrożni.
Gdzieś w dole słychać było szum morza, nie było go widać. Zbyt ciemno. Najmłodszy uciekinier sprawdził ostrożnie drugą odnogę, tutaj było sucho i bezpiecznie...
-Gdzie nas to zaprowadzi?
-Jeśli będziemy mieli szczęście, to do wyjścia ewakuacyjnego.
Za ich plecami dało się słyszeć nerwowe nawoływania, czyjeś głosy. Nie melodyjne Kaminoan... Ale ludzkie.
-Szybko!
-Światło.
Kul Suol uaktywnił światło i stanął na czele dwudziestoosobowego oddziału klonów ubranych w białe pancerze i trzymających potężne blastery.
-Mogą tutaj być. Zachowajmy ostrożność. - Wskazał na trzech z kolumny i kazał im stworzyć klin, w środku którego szedł on trzymając przed sobą broń. Mimo, że przeszedł szkolenie wojskowe, nigdy nie czuł się dobrze z bronią. Ciążyła mu, była według niego niepotrzebna dowódcom.
Od zabijania byli inni.
ZR-120 zatrzymał całą kolumnę gestem ręki, nakazał ukryć się w przęsłach po obu stronach korytarza. Wykonali doskonale zsynchronizowane ruchy w ostatniej chwili unikając spotkania ze strażnikami, którzy przebiegli obok. Kontynuowali pochód, korytarze wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Wszystkie były takie same... Białe zalane jaskrawym światłem. Na dodatek musieli dotykać ścian, aby wykryć jakiekolwiek przejścia. Gołym okiem nie można było ich znaleźć.
-Chyba coś mam.- Ręka ZR-113 zahaczyła o coś. Ledwie widoczna krawędź drzwi i ściany.
-Działa pewnie na sygnał dźwiękowy.
-Nie sądzę, przecież to poziom szkoleń.
-Zaraz się przekonamy.
Najmłodszy uciekinier przycisnął dłoń w miejscu, gdzie powinna znajdować się klamka. Drzwi z sykiem ustąpiły.
-Skąd wiedziałeś.
-Nie wiem...
Wiele rzeczy trudno było im wyjaśnić. Mgliste wspomnienia, które prześladowały ich w nocy i w dzień, na widok jakiegoś przedmiotu, na pierwszy rzut oka obcego a jednak zadziwiająco znajomego. Weszli do jednego z niewielu ciemnych korytarzy w Tipoca City.
-Wydaje mi się jakbym kiedyś już tu był...
Siedzieli naprzeciwko siebie. Premier Kamino - Lama Su oraz szef bezpieczeństwa Kul Suol. Z pozoru nie było między nimi różnic, podobny ubiór, podobny wygląd, podobne zachowanie. Jednak to ten pierwszy miał tu władzę i Kul o tym wiedział. Obok Lamy Su stała jego asystentka - Taun We. Kobieta- Kaminoanka. Pociągająca według standardów Kaminoan i według gustu Suola.
-Ten nieoczekiwany incydent może zaburzyć harmonogram prac.- Powiedział z pewnym wyrzutem Lama Su.
-Zapewniam, że wyciągniemy wnioski wobec osób, które zaniedbały swój obowiązek.
-Ta grupa może zagrozić całej produkcji. Nie wiemy, do czego są zdolni.
-Przepraszam Premierze, ale to tylko klony, posiadają zdolność twórczego myślenia ale są zdyscyplinowane.
-Dlaczego więc uciekły? - Premier gwałtownie wstał i popatrzył wściekle na swojego rozmówcę.
Suol nie znał odpowiedzi, nie wiedział nawet, jaki miały w tym cel. Uciec a może coś zniszczyć. Wszyscy obawiali się tego drugiego. Szalone klony, które wysadzają wylęgarnię. Kul odtrącił od siebie tę myśl i spojrzał odważnie w oczy Lamy Su.
-Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby ich odnaleźć, ale mamy za mało strażników. Nie możemy pilnować wszystkich korytarzy. Premier nic nie odpowiedział stał wpatrzony w jaskrawą nicość. Pierwsza odezwała się asystentka swoim lekkim wyważonym tonem.
-Co pan sugeruje?
Kul miał pomysł. Ryzykowny, ale mógł doprowadzić do rozwiązania. Na szkoleniu zawsze uczono ich, że wojen nie wygrywa się bez ryzyka.
-Moglibyśmy wprowadzić do akcji klony, które przeszły częściowe przeszkolenie. Propozycja była kusząca, sprawdzić je w akcji... Ale jeśli okażą się zawodne, Premier zdawał sobie z tego sprawę. Był to jednak jedyny sposób, aby się przekonać.
-Dobrze. Wprowadźcie do akcji partię ZR.
-Co mamy zrobić po schwytaniu uciekinierów. - Zapytał wyraźnie zadowolony Kul.
-Są zbyt samodzielni... zabić ich.
Korytarz kończył się rozgałęzieniem. Prawa czy lewa strona. ZR-120 trzymając w pogotowiu blaster zrobił krok w lewo. Jego noga nie znalazła oparcia, stracił równowagę i przechylił się do przodu. Towarzysze zareagowali natychmiastowo... Łapiąc go tuż nad krawędzią.
-Dziękuję.
-Musimy być ostrożni.
Gdzieś w dole słychać było szum morza, nie było go widać. Zbyt ciemno. Najmłodszy uciekinier sprawdził ostrożnie drugą odnogę, tutaj było sucho i bezpiecznie...
-Gdzie nas to zaprowadzi?
-Jeśli będziemy mieli szczęście, to do wyjścia ewakuacyjnego.
Za ich plecami dało się słyszeć nerwowe nawoływania, czyjeś głosy. Nie melodyjne Kaminoan... Ale ludzkie.
-Szybko!
-Światło.
Kul Suol uaktywnił światło i stanął na czele dwudziestoosobowego oddziału klonów ubranych w białe pancerze i trzymających potężne blastery.
-Mogą tutaj być. Zachowajmy ostrożność. - Wskazał na trzech z kolumny i kazał im stworzyć klin, w środku którego szedł on trzymając przed sobą broń. Mimo, że przeszedł szkolenie wojskowe, nigdy nie czuł się dobrze z bronią. Ciążyła mu, była według niego niepotrzebna dowódcom.
Od zabijania byli inni.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,00 Liczba: 10 |
|
Jedi Knight Asdamk2009-01-07 19:21:05
Świetne, po prostu świetne 10/10 :)
Kasis2008-08-07 14:14:07
Bardzo dobrze i szybko się czyta. A tematyka ciekawa. Zwłaszcza, że powstało w czasach gdy nie było zbyt wielu oficjalnych pozycji o klonach.
Alexis2007-04-09 21:52:14
Podoba mi się. Nareszcie jakieś inne spojrzenie na klony niż w książkach i filmie:) 10/10
Lady Aragorn2006-05-08 17:49:22
gooooood :D
Karina-Riddle2005-08-16 22:37:00
Wg mnie bomba! Mało kto pamięta o takich postaciach jak kloni, szturmowcy a wspomnę nawet ewoków. Poprostu piękne, aż się łezka zakręciła w oku.
Poproszę autora o coś takiego ale z sztórmowcami z starej sagi.
Immo2005-07-06 09:58:48
Ciekawe podejście do sprawy, ładne opisy i dialogi.. jeśli mógłbym się do czegoś przyczepić, to do błedów technicznych (np. "...klony, które przeszły częściowe przeszkolenie. Propozycja była kusząca...."
Shedao Shai2005-01-28 21:38:31
Niespecjalne. Zbyt dużo emocji, zbyt uczlowieczone klony. Przepraszam autora, ale już sam pomysł jest marny... ale wykonanie stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, to musze przyznać. Czekam na coś innego tego autora.
Edi2004-10-11 15:17:56
Wspaniałe opowiadanie,wspaniały pomysł i wspaniały klimat.I jeszcze te opisy uczuć.Ale jednak czegoś mi tu brakuje ale opowiadanie najwyższych notów.9+
Paweł2004-08-13 18:30:36
Fizyk> to wiem , ale chodzi mi o to , czy był taki moment ujawnienia się.....
Darth Fizyk2004-06-27 12:51:54
Paweł, wystarczy popatrzeć, kto wrzucał, kto pisał historię SD3 i kto ją kontnuował ;)
Oczywiście, że to jedI :) (a przynajmniej tak mi się wydaje/skądś pamiętam*)
*Niepotrzebne być może kiedyś skreślę
jedI2004-06-27 08:45:08
dzisiaj mi sie wydaje chujowe
Strid2004-05-25 11:43:38
Napisze tylko jedno... genialne... jak dla mnie opowiadanie naprawde genialne...
Paweł2004-05-06 16:27:28
Taa :) Fizyk , nie wiesz może , czy jest gdzieś na Forum wątek , w którym Son of the Sun się ujawnił?
Darth Fizyk2004-05-05 23:30:47
Tak Paweł, dobrze mówisz, autoreklama ;-) Ale prawdziwa :)
Paweł2004-02-22 00:41:10
Piękne opowiadanie...
Właśnie do niego niedawno wróciłem. Teraz zabawnie wyglądają opinie jedI'ego pod tym tekstem , nie?
Taoron2003-09-20 08:05:40
Czuje sie ten klimat
Kisiel2003-08-06 04:30:25
"Popatrzyli sobie w oczy. Widzieli w nich swoje odbicia, niczym w lustrze." Tego typu opisów brakowało mi w tych wszystkich Fan Ficach. Opowiadanie bardzo fajne, te uczucia o których wspomniał jedI bardzo pozytywnie na mnie wpłynęły. Nie wiem czy warto psuć to opowiadanie komiksem... moja ocena: 8
Wilaj2003-07-25 14:48:58
Ode mnie ocena 10.
Wilaj2003-07-25 14:47:58
Bardzo ciekawe. Wciągające. Z wielkąchęcią je czytałem.
Arkantos2003-05-28 15:29:37
a 80% mieszkańców Tipoca City (...) zobaczyć egzekucję. Nigdy się z takim dokładnym określeniem nie spotkałem, ale jest szokujące, poprostu świetne opowiadanko.
masz 9
Boris tBD2003-04-22 00:26:33
bardzo ciekawe opowiadanko szczegulnie 3 cześć mnie wciągneła pozatym pomysł no i klony i ich zachowania mnie zawsze ciekaiły a tu jest to świetnie przedstawione
nie wiem czy zęby masz na 7 ale opowiadanie TAK :)
jedI2003-04-03 20:25:21
Udalo mi sie przekonac Son of the Sun
zeby NIE pisal zadnej kontynuacji...
autor nie ma w tej kwestii juz nic do
dodania. Historia zatoczyla kolo...
Dash Onderon2003-03-01 11:31:56
"Patrzyli w czarne wizjery hełmów
żołnierzy i chociaż nie widzieli ich oczu
czuli ich współczucie."
Żem się popłakał :(........
Ja też daję 9. Nie ma co mówic bo
wszystko co było do powiedzenia, zostało
już powiedziane...
Anor2003-01-10 15:08:32
9
Anor2003-01-10 15:07:20
Zgadzam się w ocenie
z JedI - super wyszło
ukazanie uczuć
klonów. Dynamika jest
jak najbardziej
zadowalająca,
opowiadanie ciekawe i
nowatorskie. Jest tu
dużo dialogów, mało
opisów - to musi
cechować krótkie
opowiadania. W
ogolnej ocenia na
prawde super, ale 10
rezerwuje sobie dla
czegoś wyjątkowego,
może kontynuacja -
opowiadanie o
dalszych losach
"syna", kto wie
zobaczymy?
jedI2003-01-05 12:44:49
W SW mamy już
wszystko, od walki na
miecze po gwiezdne
bitwy, od magii
(MOCY) po homor Hana
Solo ale brakuje mi
(zarówno w książkach
jak i w filmach)
uczuć i w tym
opowiadaniu właśnie
je dostajemy. Potężna
dawka uczuć, napisana
poprawnie (bez
fajerwerków
stylistycznych) z
pewnym prostym (ale
zawsze) pomysłem.
Według mnie można by
to jeszcze trochę
rozbudować ale Son of
the Sun- za to, że
przekazałeś mi tyle
emocji tym tekstem...
WIELKIE DZIĘKI !