Tytuł oryginału: The Third Lesson
Autor: Paul S. Kemp
Tłumaczenie: Urthona

Bastion Polskich Fanów Star Wars, Stopklatka i tłumacze nie
czerpią żadnych dochodów z opublikowanie poniższych treści.
Tłumaczenie jest wykonane dla fanów, przez fanów

Dym wisiał w powietrzu, opar oznaczał bombardowanie, jakiego dokonało Imperium przed wylądowaniem na Alderaanie. Gniew buzował w Malgusie, narastał, kiedy słyszał powtarzane raz po raz na wszystkich kanałach słowo: "Odwrót".

Imperium straciło Alderaan. Kilka godzin wcześniej Malgus kroczył po jego powierzchni jako zdobywca, lecz teraz...

Teraz ognie sygnałowe znaczyły powierzchnię planety, wskazując dobre miejsca do lądowania sił Republiki. Zbliżał się kontratak. Raporty mówiły o republikańskie flocie w drodze na Alderaan.

Odwrót.

Odwrót.

Zacisnął pięści aż zabolały go palce. Jego chrapliwy oddech rozlegał się w lesie. Skóra bolała go od poparzeń - republikański żołnierz rzucił mu granat prosto w twarz, a walka z wiedźmą Jedi uszkodziła mu płuca. Rany i kontuzje tworzyły ponurą mozaikę na jego ciele.

Ale nie czuł bólu. Czuł jedynie gniew.

Nienawiść.

Poczucie frustracji powodowało, że chciało mu się krzyczeć.

Dźwięk silników jego osobistego statku rozległ się nad spaloną ziemią. Przed sobą widział budynki i martwe, popalone ciała leżące w ruinach alderaańskiego miasta. Dookoła latały imperialne statki, oferując eskortę. Próbował rozluźnić pięści, ale nie udało mu się to. Próbował...

Obecność użytkownika Jasnej Strony uderzyła w niego jak niespodziewana flara. Spojrzał przez okno. Nie zobaczył niczego oprócz spalonych ruin, zniszczonych budynków i wraków pojazdów. Wcisnął guzik komunikatora.

- Zawróć.

- Panie? - zapytał pilot.

- Zawróć, zmniejsz prędkość do jednej czwartej, a wysokość do 100 metrów.

- Tak jest.

Kiedy statek obrócił się i zwolnił, Malgus obszedł kody bezpieczeństwa i opuścił rampę. Wiatr wdarł się do kabiny, niosąc zapach spalonej planety, którą Malgus zamierzał zabić, lecz jedynie ją ranił.

Ktoś musi za to zapłacić.

Spojrzał na rękojeść swojego miecza świetlnego i zanurzył się w Mocy. Zniszczone budynki wyrastały z ziemi jak zepsute zęby, pokrzywione i czarne.

- Wolniej - rzucił do pilota.

Sięgnął w Moc, próbując odnaleźć obecność, którą wyczuł poprzednio.

Z początku nie wyczuł niczego i począł się zastanawiać czy się nie pomylił albo czy tajemniczy użytkownik Jasnej Strony nie uświadomił sobie obecności Malgusa i nie ukrył się. Ale wtedy...

Tutaj!

Poczuł to jak nerwowy ból w oczach, zadrapanie, które uśmierzyć może tylko przemoc. Ściągnął płaszcz i stanął na brzegu rampy lądowniczej. Podmuch wiatru uderzył w niego. Gniew gorzał w nim, podtrzymywał go. Moc trzymała go w miejscu. Jeszcze raz użył komunikatora.

- Krąż nad ruinami dopóki nie wrócę.

- Dopóki nie wrócisz, panie? Dokąd idziesz? Jesteś poważnie ranny.

Malgus wyłączył się i zeskoczył z rampy. Zapalił miecz, kiedy zbliżał się do ziemi. Używając Mocy aby złagodzić upadek wylądował, kucając.

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:

Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,00 Liczba: 10

Użytkownik Ocena Data Cubeous 10 2011-03-25 12:55:43 Mariobaryla 10 2011-03-06 14:17:13 Lord Brzoza 10 2011-03-05 18:41:19 ShaakTi1138 10 2011-03-05 08:58:43 Melethron 9 2011-03-04 16:52:07 Qui-gonpl 9 2011-03-04 16:10:05 Lord Jabba 8 2012-01-24 15:18:05 Nestor 8 2011-07-27 10:55:00 Tonks 8 2011-03-05 20:17:40 Kassila 8 2011-03-04 13:00:09

TAGI: Opowiadanie (oficjalne) (73) Paul S. Kemp (11)