Młodzieżówki i początek przemeblowania.
Książki dziecięce właściwie zostały wydane w momencie, gdy skończono już pierwotną publikację tych dla dorosłych. Początkowo wydawało je jedynie wydawnictwo Random House, a pierwsze z nich to np. „The Adventures of Teebo”, napisana przez Joe Johnstona (pomocnik Ralpha McQuarriego, a także reżyser filmów „Jumanji” czy „Jurassic Park 3”).
I choć pierwsza seria młodzieżowa to legendarny już dziś Skylark / Jedi Prince, składający się z sześciu części cykl autorstwa Paula i Davis Hollaców, był wydany przez Bantam, jednak od prawie samego początku nie mieli oni wyłączności na książki młodzieżowe. Książeczki te wydawano w latach 1992-1993.
W roku 1995 do gry dołączyło się wydawnictwo Boulevard, które zaczęło wydawać serię „Młodych Rycerzy Jedi”, a potem jeszcze „Najmłodszych Rycerzy Jedi”. Co nie przeszkodziło Bantamowi wydać w 1996 młodzieżowej wersji „Cieni Imperium” (obok zwykłej książki).
W roku 1997 oba wydawnictwa poszły właściwie swoimi torami. Boulevard z jednej strony wydał wespół z Dark Horsem serię bazującą na grze „Dark Forces” („Soldier of the Empire”), z drugiej strony ich wcześniejsze powieści zaczęło przedrukowywać wydawnictwo Berkley.
Tymczasem Bantam ruszył ze swoją drugą młodzieżową serią – „Galaxy of Fear”, która prawdopodobnie przebiła wszystko inne, co dotychczas napisano (przynajmniej jeśli chodzi o poziom głupoty niektórych pomysłów).
Rok 1997 to też wielki przełom w Gwiezdnych Wojnach. Po pierwsze na ekrany, po dwudziestu latach od premiery wraca oryginalna trylogia. Po drugie rozpoczynają się zdjęcia do Epizodu I. To powoduje, że uznano, iż w wydawaniu książeczek trzeba trochę posprzątać. I to nowe rozdanie zaczęło się właściwie na przełomie 1997 i 1998. Do gry wchodzą kolejni gracze, w tym Random House (wraca, wcześniej wydawało książeczki przy serialach), Dorling Kindersley i Scholastic (od 1999 w grze pozostają już tylko te trzy wydawnictwa). Każde z tych wydawnictw docelowo zajmuje się pewnym segmentem rynku. Scholastic (wydawca między innymi Harry’ego Pottera) koncentruje się na młodzieży – zaczynając wpierw serię pamiętników, a potem już normalne cykle powieściowe „Uczeń Jedi”, „Jedi Quest”, „Boba Fett”, „Last of the Jedi”, „Rebel Force” czy biografie. DK w dużej mierze zajmuje się wszelkiej maści książeczkami w stylu nauki czytania oraz przeróżnymi słownikami. Tu jednak ta granica między nimi a Random House była dość długo umowna. To wydawnictwo publikowało zaś także wiele książeczek z obrazkami przewidzianych dla kilkulatków. Z tym, że podział ten kształtował się dość długo, w praktyce ustabilizował się gdzieś koło roku 2002 (przy „Ataku klonów”). Wcześniej zdarzały się bardzo podobne, jeśli chodzi o grupę docelową, pozycje różnych wydawnictw, a także pewne nieudane eksperymenty – jak chociażby naukowa seria Scholastica.
Kiedy wydawało się, że rynek się ustabilizował, w roku 2007 znów wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Przy okazji „Wojen Klonów” do gry weszło kolejne wydawnictwo – Gosset & Dunlap, które koncentrując się na pozycjach młodzieżowych i dziecięcych spod znaku „Wojen Klonów” wydawało wszystko, co tylko można. Oznacza to także, że inni, chcąc zachować swoją pozycję zaczęli wychodzić, poza zdobyte już bastiony, więc pojawia się wiele mniej lub bardziej trafionych pozycji Scholastica czy DK.
Nowa Era Jedi.
Gdzieś w połowie lat 90. do Lucasfilmu zgłosiło się dwóch autorów, Brian Daley, jeden z twórców w dawnych, dobrych czasach oryginalnej trylogii, oraz jego przyjaciel i wspólnik w pisaniu, James Luceno. Mieli dość niecodzienny pomysł, by opisać inwazję obcych na galaktykę „Gwiezdnych Wojen”. Cóż, był to też czas, w którym Lucasfilm powoli szukał nowych sposobów na zainteresowanie fanów książkami. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tej serii, gdyby nie śmierć Briana Daleya w 1996. Wydawało się, że pomysł został odstawiony do lamusa, ale niebawem go stamtąd wyciągnięto. Nadchodziły nowe filmy, i wciąż szukano nowego pomysłu na książki, zdecydowano, że czas by zmienić wydawcę. Co prawda zmiana ta była tylko i wyłącznie w nazwie i ludziach, gdyż zarówno Bantam-Spectra, jak i Del Rey należą do tego samego holdingu wydawniczego – Random House, więc właściwie wszystko zostało w rodzinie. Pozwoliło to jednak na napływ nowej krwi.
Del Rey od samego początku chciało podążać inną ścieżką, dlatego jeszcze w roku 1998 zaczęto dokładnie planować i dyskutować możliwości. Właśnie wtedy narodził się pomysł, by jednak wykorzystać tę inwazję. Na serii spotkań, w których uczestniczyli Sue Rostoni (na zdjęciu z lewej) (redaktorka z Lucasfilm, która niebawem zastąpiła Lucy Wilson), Lucy Wilson, Shelly Shapiro (redaktorka z Del Rey) oraz autor – James Luceno. To oni ustalili ogólny zarys serii, z czasem zaczęli go konsultować z innymi. Początkowo próbowano w zabawę wciągnąć też wydawnictwo Dark Horse, zresztą sam pomysł zabicia Chewbaccy wyszedł od Randy’ego Stradleya (który złapał George’a Lucasa na tym, że nie wymienił tej postaci jako tej, której nie wolno zabić). Zaczęto też konsultację z autorami. Nie wszystkim ten pomysł się spodobał, Timothy Zahn stwierdził, że odchodzi on za bardzo od idei „Gwiezdnych Wojen”, zresztą pośrednio podzielał to zdanie też Stradley, który ostatecznie wycofał się z projektu (choć po prawie dziesięciu latach Dark Horse wrócił do Nowej Ery serią „Invasion”). Postawiono też na zaskoczenie i fajerwerki. Do napisania powieści otwierającej zatrudniona R.A. Salvatore’a jednego z bardziej lubianych pisarzy w USA, słynnego głównie z powieści w świecie Forgotten Realms. Zresztą podobnie do adaptacji „Mrocznego Widma” zatrudniono innego znanego pisarza fantasy – Terry’ego Brooksa, obaj raczej nie są kojarzeni ani z SF, ani nie są typowymi pisarzami do wynajęcia. Potem, zwłaszcza w pierwszych latach, Del Rey starało się ściągać kilka przebrzmiałych sław literatury – jak choćby Greg Bear czy Walter Jon Williams. To nowe podejście było też widać w sposobie reklamowania książek. Pojawiły się reklamy w TV, a w przypadku „Wektora pierwszego” w reklamie wziął udział Mark Hamil. Innym pomysłem było wydawanie e-booków, które miały być powiązane z nowymi pozycjami (wybranymi).
Książki dziecięce właściwie zostały wydane w momencie, gdy skończono już pierwotną publikację tych dla dorosłych. Początkowo wydawało je jedynie wydawnictwo Random House, a pierwsze z nich to np. „The Adventures of Teebo”, napisana przez Joe Johnstona (pomocnik Ralpha McQuarriego, a także reżyser filmów „Jumanji” czy „Jurassic Park 3”).
I choć pierwsza seria młodzieżowa to legendarny już dziś Skylark / Jedi Prince, składający się z sześciu części cykl autorstwa Paula i Davis Hollaców, był wydany przez Bantam, jednak od prawie samego początku nie mieli oni wyłączności na książki młodzieżowe. Książeczki te wydawano w latach 1992-1993.
W roku 1995 do gry dołączyło się wydawnictwo Boulevard, które zaczęło wydawać serię „Młodych Rycerzy Jedi”, a potem jeszcze „Najmłodszych Rycerzy Jedi”. Co nie przeszkodziło Bantamowi wydać w 1996 młodzieżowej wersji „Cieni Imperium” (obok zwykłej książki).
W roku 1997 oba wydawnictwa poszły właściwie swoimi torami. Boulevard z jednej strony wydał wespół z Dark Horsem serię bazującą na grze „Dark Forces” („Soldier of the Empire”), z drugiej strony ich wcześniejsze powieści zaczęło przedrukowywać wydawnictwo Berkley.
Tymczasem Bantam ruszył ze swoją drugą młodzieżową serią – „Galaxy of Fear”, która prawdopodobnie przebiła wszystko inne, co dotychczas napisano (przynajmniej jeśli chodzi o poziom głupoty niektórych pomysłów).
Rok 1997 to też wielki przełom w Gwiezdnych Wojnach. Po pierwsze na ekrany, po dwudziestu latach od premiery wraca oryginalna trylogia. Po drugie rozpoczynają się zdjęcia do Epizodu I. To powoduje, że uznano, iż w wydawaniu książeczek trzeba trochę posprzątać. I to nowe rozdanie zaczęło się właściwie na przełomie 1997 i 1998. Do gry wchodzą kolejni gracze, w tym Random House (wraca, wcześniej wydawało książeczki przy serialach), Dorling Kindersley i Scholastic (od 1999 w grze pozostają już tylko te trzy wydawnictwa). Każde z tych wydawnictw docelowo zajmuje się pewnym segmentem rynku. Scholastic (wydawca między innymi Harry’ego Pottera) koncentruje się na młodzieży – zaczynając wpierw serię pamiętników, a potem już normalne cykle powieściowe „Uczeń Jedi”, „Jedi Quest”, „Boba Fett”, „Last of the Jedi”, „Rebel Force” czy biografie. DK w dużej mierze zajmuje się wszelkiej maści książeczkami w stylu nauki czytania oraz przeróżnymi słownikami. Tu jednak ta granica między nimi a Random House była dość długo umowna. To wydawnictwo publikowało zaś także wiele książeczek z obrazkami przewidzianych dla kilkulatków. Z tym, że podział ten kształtował się dość długo, w praktyce ustabilizował się gdzieś koło roku 2002 (przy „Ataku klonów”). Wcześniej zdarzały się bardzo podobne, jeśli chodzi o grupę docelową, pozycje różnych wydawnictw, a także pewne nieudane eksperymenty – jak chociażby naukowa seria Scholastica.
Kiedy wydawało się, że rynek się ustabilizował, w roku 2007 znów wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Przy okazji „Wojen Klonów” do gry weszło kolejne wydawnictwo – Gosset & Dunlap, które koncentrując się na pozycjach młodzieżowych i dziecięcych spod znaku „Wojen Klonów” wydawało wszystko, co tylko można. Oznacza to także, że inni, chcąc zachować swoją pozycję zaczęli wychodzić, poza zdobyte już bastiony, więc pojawia się wiele mniej lub bardziej trafionych pozycji Scholastica czy DK.
Nowa Era Jedi.
Gdzieś w połowie lat 90. do Lucasfilmu zgłosiło się dwóch autorów, Brian Daley, jeden z twórców w dawnych, dobrych czasach oryginalnej trylogii, oraz jego przyjaciel i wspólnik w pisaniu, James Luceno. Mieli dość niecodzienny pomysł, by opisać inwazję obcych na galaktykę „Gwiezdnych Wojen”. Cóż, był to też czas, w którym Lucasfilm powoli szukał nowych sposobów na zainteresowanie fanów książkami. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tej serii, gdyby nie śmierć Briana Daleya w 1996. Wydawało się, że pomysł został odstawiony do lamusa, ale niebawem go stamtąd wyciągnięto. Nadchodziły nowe filmy, i wciąż szukano nowego pomysłu na książki, zdecydowano, że czas by zmienić wydawcę. Co prawda zmiana ta była tylko i wyłącznie w nazwie i ludziach, gdyż zarówno Bantam-Spectra, jak i Del Rey należą do tego samego holdingu wydawniczego – Random House, więc właściwie wszystko zostało w rodzinie. Pozwoliło to jednak na napływ nowej krwi.
Del Rey od samego początku chciało podążać inną ścieżką, dlatego jeszcze w roku 1998 zaczęto dokładnie planować i dyskutować możliwości. Właśnie wtedy narodził się pomysł, by jednak wykorzystać tę inwazję. Na serii spotkań, w których uczestniczyli Sue Rostoni (na zdjęciu z lewej) (redaktorka z Lucasfilm, która niebawem zastąpiła Lucy Wilson), Lucy Wilson, Shelly Shapiro (redaktorka z Del Rey) oraz autor – James Luceno. To oni ustalili ogólny zarys serii, z czasem zaczęli go konsultować z innymi. Początkowo próbowano w zabawę wciągnąć też wydawnictwo Dark Horse, zresztą sam pomysł zabicia Chewbaccy wyszedł od Randy’ego Stradleya (który złapał George’a Lucasa na tym, że nie wymienił tej postaci jako tej, której nie wolno zabić). Zaczęto też konsultację z autorami. Nie wszystkim ten pomysł się spodobał, Timothy Zahn stwierdził, że odchodzi on za bardzo od idei „Gwiezdnych Wojen”, zresztą pośrednio podzielał to zdanie też Stradley, który ostatecznie wycofał się z projektu (choć po prawie dziesięciu latach Dark Horse wrócił do Nowej Ery serią „Invasion”). Postawiono też na zaskoczenie i fajerwerki. Do napisania powieści otwierającej zatrudniona R.A. Salvatore’a jednego z bardziej lubianych pisarzy w USA, słynnego głównie z powieści w świecie Forgotten Realms. Zresztą podobnie do adaptacji „Mrocznego Widma” zatrudniono innego znanego pisarza fantasy – Terry’ego Brooksa, obaj raczej nie są kojarzeni ani z SF, ani nie są typowymi pisarzami do wynajęcia. Potem, zwłaszcza w pierwszych latach, Del Rey starało się ściągać kilka przebrzmiałych sław literatury – jak choćby Greg Bear czy Walter Jon Williams. To nowe podejście było też widać w sposobie reklamowania książek. Pojawiły się reklamy w TV, a w przypadku „Wektora pierwszego” w reklamie wziął udział Mark Hamil. Innym pomysłem było wydawanie e-booków, które miały być powiązane z nowymi pozycjami (wybranymi).