Sabotaż, Śledztwo i Atak
Mirta obudziła się na Mandaloriańskim okręcie, typu Shaadlar. Została tutaj oddelegowana z racji próby odzyskania szacunku w oczach swoich vode. Znajdowała się pod rozkazami mandaloriańskiego marszałka, Esticule'a Skirata. Dowódca od początku dawał jej do zrozumienia że nie chce w ogóle słyszeć o jej nawróceniu. Ciągle ją poniżał i wypominał jej ucieczkę, przed pojedynkiem z Generałem Revanem.
Mirta nie dawała się jednak sprowokować mandalorianinowi w złotej zbroi. Wykonywała swoje rozkazy jak najlepiej mogła. Miała dokonać sabotażu na generatorze głównej stoczni orbitalnej nad Foerost. Blisko jądra Galaktyki. Wojownicy chcieli jak przed kilkudziesięcioma laty okraść stocznie z jej drogocennych myśliwców, które miały się przydać przy zbliżającej się bitwie w systemie Malachor.
Mirta wylądowała nieoznaczonym wahadłowcem w dolnym doku stacji kosmicznej i rozpoczęła swoje zadanie. Przebrana za technika zeszła na poziom maszynowni. Udało się jej odblokować komputer zarządzający polami siłowymi i całą elektroniką stacji kosmicznej. Nim jednak nacisnęła "wykonać", w iluminatorze po przeciwnej stronie korytarza z komputerami, zauważyła osobę w złotej zbroi. Wojowniczka została ogłuszona...
Kilka godzin wcześniej na Foerost kierował się frachtowiec Jedi "Elluviel". Wiózł on dwójkę wojowników Mocy. Sharwena i Gawina. Obydwoje Jedi mieli zostać nowymi Strażnikami Systemu Foerost. Było to jedno z zadań, które miało ich przygotować do prób. Po tym jak obydwaj padawani wylądowali, od razu udali się do senatora, mającego swoje biuro w górnych poziomach stoczni. Senator Haald przywitał nowo przybyłych obrońców sprawiedliwości z radością. Dał im pić, jeść i pokoje, tuż obok kwater innych bogaczy. Niestety, już po chwili Jedi musieli zająć się obowiązkami. System kamer zarejestrował mandalorianina na terenie maszynowni. Haald poprosił obydwu o interwencję i znalezienie sabotażysty. Gawin i Sharwen przyjęli swoje zadanie z ogromnym entuzjazmem. Zabrali ze sobą robota protokolarnego senatora, GG-6, który zabrał ich w odpowiednie miejsce.
Na dole Jedi przeszukują cztery pomieszczenia. Maszynownia jest zbudowana na wzór czterolistnej koniczyny. Każdy liść to jeden generator, a na środku znajduje się turbowinda. Kiedy tylko winda się zatrzymała, w całym pomieszczeniu przygasły światła i włączyły się czerwone lampy alarmowe. Jedi zaczęli przeszukiwać poszczególne generatory. W pierwszym pomieszczeniu nie znaleźli nic wartego uwagi. Nie działał generator. W drugim również nie działał generator, lecz oprócz tego znaleźli bogato zdobiony sztylet z tajemniczymi znakami na rękojeści. Trzeci generator był pusty. W czwartym za to znaleźli dwójkę porządnie wkurzonych techników, przeklinających i próbujących uruchomić ponownie generatory. Na początku chcą się pozbyć nieupoważnionych do przebywania w maszynowni gości, lecz kiedy Gawin proponuje pomoc w uruchomieniu komputera, zgadzają się. Dzięki odrobinie szczęścia, maszyna budzi się do życia. Jednakże coś nadal blokuje pracę wiatraków w generatorze. Sharwen wycina mały otwór w boku urządzenia, a Gawin wchodzi do środka. Aż podskoczył, gdy zauważył do ściany przyczepiony zegar, odliczający 10 minut.
Opanowany Jedi próbował rozbroić bombę, lecz nie znał się na tym na tyle dobrze, żeby mu się udało. Zauważył jednak że od zegara odchodzą różnokolorowe kable, które prowadzą w głąb generatora. Gawin zaczął iść wzdłuż kabli, aż doszedł do końca "tunelu". Jednak one zły dalej, ktoś zrobił małe dziury w ścianie, przez które przewody przeszły. Miecz świetlny okazał się świetnym narzędziem do tworzenia nowych drzwi. Za ścianą ukazał się mroczny, zakurzony hangar, nie używany od bardzo dawna.
Kable prowadziły dalej po ziemi i zaczęły się rozdzielać, tak więc Gawin zawołał do pomocy Sharwena. Gdy drugi Jedi przybiegł, zostały tylko 3 minuty do eksplozji. Przewody na domiar złego zaczęły się rozdrabniać na mniejsze. Lecz wszystkie w końcu spotkały się przy słupie na środku pomieszczenia. Teraz zaczęły okalać kolumnę i prowadzić w górę. Jedi wjechali tam windą. Okazało się że bomba czerpie energię ze starych myśliwców, nie remontowanych od czasu ostatniej wojny z Exarem Kunem. Gawin wskoczył do jednego z myśliwców i wyłączył przesyłanie energii. Przypłacił by ten ruch życiem, gdyż "Stinger" odczepił się od rusztowania i zleciał na dół razem z nieostrożnym Jedi. Ten tylko trochę się poobijał i zaraz był z powrotem na górze.
Technicy krzyczeli z oddali że została minuta. Nie było czasu, trzeba było zniszczyć myśliwce. Jedi zaczęli systematycznie odcinać kable, kiedy na dole, na ciemnej ścianie pojawił się błysk. Ktoś próbował wejść do środka. Po chwili po hali rozległ się dźwięk ciężkiego, upadającego, fragmentu metalu na podłogę. Światła się zapaliły, a do środka wpadli żołnierze w czerwono-pomarańczowo-żółtych mundurach Republiki. Zaaresztowali obydwu Jedi za zniszczenie własności wojskowej. Technicy dalej jednak krzyczą o czasie, co wszystkich przeraża. Nawet żołnierzy, którzy dopiero co weszli do pomieszczenia. Grupa ochroniarzy biegnie w stronę wyciętych "drzwi". Jedi patrzą na siebie przerażeni, słysząc "3...2...1... 0!".... lecz nic się nie stało.
Po chwili powracają żołnierze i nakazują swojemu dowódcy iść razem z nimi. Ten jednak najpierw rozkuwa Jedi. Dopiero wtedy wszyscy razem idą do wnętrza generatora. Technicy tłumaczą się żołnierzom, mówiąc że to musiała być atrapa, lub coś w tym stylu. Dowódca ściąga "bombę" i zastanawiając się co osiągnął sabotażysta strasząc wszystkich, opiera się o ścianę. A przynajmniej chciał się oprzeć, gdyż po chwili wpada do tajemnego pomieszczenia. W środku siedzi nieprzytomna kobieta, przywiązana do słupa, oklejonego materiałami wybuchowymi. Na słupie znajduje się również kolejny zegar, na którym została minuta do odpalenia ładunków. Sharwen cuci kobietę i prosi ją o pomoc w rozbrojeniu bomby. Ta, mimo szoku unieszkodliwia ładunki w ostatniej chwili. Oficer Republiki bierze Jedi na stronę i próbuje się dowiedzieć co się stało. W międzyczasie kobieta ucieka.
Mirta wylądowała nieoznaczonym wahadłowcem w dolnym doku stacji kosmicznej i rozpoczęła swoje zadanie. Przebrana za technika zeszła na poziom maszynowni. Udało się jej odblokować komputer zarządzający polami siłowymi i całą elektroniką stacji kosmicznej. Nim jednak nacisnęła "wykonać", w iluminatorze po przeciwnej stronie korytarza z komputerami, zauważyła osobę w złotej zbroi. Wojowniczka została ogłuszona...
Kilka godzin wcześniej na Foerost kierował się frachtowiec Jedi "Elluviel". Wiózł on dwójkę wojowników Mocy. Sharwena i Gawina. Obydwoje Jedi mieli zostać nowymi Strażnikami Systemu Foerost. Było to jedno z zadań, które miało ich przygotować do prób. Po tym jak obydwaj padawani wylądowali, od razu udali się do senatora, mającego swoje biuro w górnych poziomach stoczni. Senator Haald przywitał nowo przybyłych obrońców sprawiedliwości z radością. Dał im pić, jeść i pokoje, tuż obok kwater innych bogaczy. Niestety, już po chwili Jedi musieli zająć się obowiązkami. System kamer zarejestrował mandalorianina na terenie maszynowni. Haald poprosił obydwu o interwencję i znalezienie sabotażysty. Gawin i Sharwen przyjęli swoje zadanie z ogromnym entuzjazmem. Zabrali ze sobą robota protokolarnego senatora, GG-6, który zabrał ich w odpowiednie miejsce.
Na dole Jedi przeszukują cztery pomieszczenia. Maszynownia jest zbudowana na wzór czterolistnej koniczyny. Każdy liść to jeden generator, a na środku znajduje się turbowinda. Kiedy tylko winda się zatrzymała, w całym pomieszczeniu przygasły światła i włączyły się czerwone lampy alarmowe. Jedi zaczęli przeszukiwać poszczególne generatory. W pierwszym pomieszczeniu nie znaleźli nic wartego uwagi. Nie działał generator. W drugim również nie działał generator, lecz oprócz tego znaleźli bogato zdobiony sztylet z tajemniczymi znakami na rękojeści. Trzeci generator był pusty. W czwartym za to znaleźli dwójkę porządnie wkurzonych techników, przeklinających i próbujących uruchomić ponownie generatory. Na początku chcą się pozbyć nieupoważnionych do przebywania w maszynowni gości, lecz kiedy Gawin proponuje pomoc w uruchomieniu komputera, zgadzają się. Dzięki odrobinie szczęścia, maszyna budzi się do życia. Jednakże coś nadal blokuje pracę wiatraków w generatorze. Sharwen wycina mały otwór w boku urządzenia, a Gawin wchodzi do środka. Aż podskoczył, gdy zauważył do ściany przyczepiony zegar, odliczający 10 minut.
Opanowany Jedi próbował rozbroić bombę, lecz nie znał się na tym na tyle dobrze, żeby mu się udało. Zauważył jednak że od zegara odchodzą różnokolorowe kable, które prowadzą w głąb generatora. Gawin zaczął iść wzdłuż kabli, aż doszedł do końca "tunelu". Jednak one zły dalej, ktoś zrobił małe dziury w ścianie, przez które przewody przeszły. Miecz świetlny okazał się świetnym narzędziem do tworzenia nowych drzwi. Za ścianą ukazał się mroczny, zakurzony hangar, nie używany od bardzo dawna.
Kable prowadziły dalej po ziemi i zaczęły się rozdzielać, tak więc Gawin zawołał do pomocy Sharwena. Gdy drugi Jedi przybiegł, zostały tylko 3 minuty do eksplozji. Przewody na domiar złego zaczęły się rozdrabniać na mniejsze. Lecz wszystkie w końcu spotkały się przy słupie na środku pomieszczenia. Teraz zaczęły okalać kolumnę i prowadzić w górę. Jedi wjechali tam windą. Okazało się że bomba czerpie energię ze starych myśliwców, nie remontowanych od czasu ostatniej wojny z Exarem Kunem. Gawin wskoczył do jednego z myśliwców i wyłączył przesyłanie energii. Przypłacił by ten ruch życiem, gdyż "Stinger" odczepił się od rusztowania i zleciał na dół razem z nieostrożnym Jedi. Ten tylko trochę się poobijał i zaraz był z powrotem na górze.
Technicy krzyczeli z oddali że została minuta. Nie było czasu, trzeba było zniszczyć myśliwce. Jedi zaczęli systematycznie odcinać kable, kiedy na dole, na ciemnej ścianie pojawił się błysk. Ktoś próbował wejść do środka. Po chwili po hali rozległ się dźwięk ciężkiego, upadającego, fragmentu metalu na podłogę. Światła się zapaliły, a do środka wpadli żołnierze w czerwono-pomarańczowo-żółtych mundurach Republiki. Zaaresztowali obydwu Jedi za zniszczenie własności wojskowej. Technicy dalej jednak krzyczą o czasie, co wszystkich przeraża. Nawet żołnierzy, którzy dopiero co weszli do pomieszczenia. Grupa ochroniarzy biegnie w stronę wyciętych "drzwi". Jedi patrzą na siebie przerażeni, słysząc "3...2...1... 0!".... lecz nic się nie stało.
Po chwili powracają żołnierze i nakazują swojemu dowódcy iść razem z nimi. Ten jednak najpierw rozkuwa Jedi. Dopiero wtedy wszyscy razem idą do wnętrza generatora. Technicy tłumaczą się żołnierzom, mówiąc że to musiała być atrapa, lub coś w tym stylu. Dowódca ściąga "bombę" i zastanawiając się co osiągnął sabotażysta strasząc wszystkich, opiera się o ścianę. A przynajmniej chciał się oprzeć, gdyż po chwili wpada do tajemnego pomieszczenia. W środku siedzi nieprzytomna kobieta, przywiązana do słupa, oklejonego materiałami wybuchowymi. Na słupie znajduje się również kolejny zegar, na którym została minuta do odpalenia ładunków. Sharwen cuci kobietę i prosi ją o pomoc w rozbrojeniu bomby. Ta, mimo szoku unieszkodliwia ładunki w ostatniej chwili. Oficer Republiki bierze Jedi na stronę i próbuje się dowiedzieć co się stało. W międzyczasie kobieta ucieka.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 0,00 Liczba: 0 |
|