Tydzień "Zemsty Sithów" z okazji 10-lecia premiery to chyba najodpowiedniejszy moment aby wrócić, choć na chwilę, do roku 2005. Pozwolę sobie w kilku zdaniach opisać to jak wyglądał okres premiery Epizodu III z mojej perspektywy. Warto zauważyć, że tak jak w przypadku
Ataku klonów Zemsta miała swoja premierę w naszym kraju tego samego dnia, niestety na seans udałem się dopiero na godzinę 16:00, a nie jak zapewne większość z Was na nocą premierę o północy. Oczywiście wybrałem seans z napisami. Poniżej mój bilet, który zachowałem:
Ciężko jest opisać to co czułem wychodząc z kina po seansie wiedząc, że w tym roku dostanę kolejny epizod moje ukochanej filmowej Sagi. Wtedy Zemstę wszędzie reklamowano jako ostatni film, jako wielkie pożegnanie. Jednak w tym miejscu pozwolę sobie zacytować sam siebie z mojego tekstu
Pamiętnik fana. Oto fragment o
Zemście Sithów:
Czytając spoilery z Bastionu oraz przeróżnych czasopism "filmowych", które nałogowo kupowałem przed samą premierą, miałem mniej więcej wyspoilerowaną większość fabuły filmu (taa... Mace Windu zjedzony przez olbrzymią rybę ;p ). Jednak to nie było najważniejsze, gdyż nie przykładałem większej uwagi do spoilerów, przede wszystkim czekałem na moment, w którym na ekranie pojawi się Darth Vader a z głośników na sali wydobędzie się charakterystyczny dźwięk jego oddechu. Sam seans, w przeciwieństwie do "Ataku klonów", odbył się bez większych trudności. Dziś oglądając "Zemstę Sithów" nie czuję już tego napięcia, które towarzyszyło mi podczas pierwszego oglądania trzeciego epizodu w kinie, wtedy byłem tak naelektryzowany, że praktycznie nie mogłem usiedzieć w miejscu podczas seansu. Wychodząc z kina ogarnęło mnie dziwne uczucie, poczułem się jakby zakończył się pewien etap w moim życiu. Historia Gwiezdnych Wojen zakończona, wszystkie części nakręcone. To koniec, teraz tylko czekać aż film wyjdzie na video, kupić i oglądać wraz z rodzicami w domowym zaciszu.
Jeśli już jesteśmy przy gazetach, które kupowałem w związku z premierą Epizodu III na pewno muszę wspomnieć o miesięczniku
FILM. Okładka, z której spoglądał na mnie Darth Vader od razu zwróciła moją uwagę gdy przechodziłem obok kiosku. W środku nie znalazłem za dużo informacji, wszystko to już wcześniej przeczytałem na łamach Bastionu, ale posiadanie kolejnego numeru
FILMU było chyba w pewien sposób jakąś tradycją. Majowy
FILM musiał pojawić się w mojej kolekcji i tyle. W środku znalazła się mała wkładka z ciekawostkami, ciekawymi zdjęciami, ale chyba najbardziej z perspektywy czasu cieszy, że wspomniano w niej o Bastionie Polskich Fanów Star Wars.
Kolejną gazetą, która trafiła w moje dłonie z okazji premiery
Zemsty był specjalne wydanie
PC HITU, które kupiłem tylko i wyłącznie dlatego, bo dodawali płytę ze zwiastunami i teaserami Epizodu III. Takie to były wtedy czasy, że kusili ludzi kupnem dodając płytę z filmikami, które dzisiaj praktycznie każdy z nas może obejrzeć za pośrednictwem YouTube'a wszędzie. (Niestety, płyta mi się gdzieś zawieruszyła).
Nie zapominajmy także o dziennikach.
Gazetę Wyborczą kupiłem 16 maja tylko i wyłącznie dlatego, że dodawali plakat, który po dziś dzień wisi w antyramie na mojej ścianie. Inaczej było z kolei z
Dziennikiem Zachodnim, którego numer z 17 maja kupiłem tylko i wyłącznie bo skusił mnie napis, że w środku oprócz informacji o filmie znajdę.. mapę galaktyki (!).
Pamiętam również, że po wyjściu z seansu od razu udałem się do księgarni tak jak zrobiłem to również po seansie Atak klonów. Wtedy to znalazłem adaptację komiksową od Egmontu, niestety w 2005 roku pomimo kilku minut szukania nie znalazłem takowej z Epizodu III. Jak się później dowiedziałem - nie została ona nawet w naszym kraju wydana. Na szczęście jakiś czas po premierze kupiłem pierwszy numer
Obsesji wydanej przez Mandragorę. To chyba tak trochę na osłodę. Nie obraziłbym się, gdyby wtedy wydano u nas komiksową Zemstę.
A co potem? Wracając do domu zahaczyłem o sklep spożywczy, kupiłem kilka paczek Chio aby znaleźć kartolepki (modliłem się zawsze aby nie trafiły mi się startuaże!). Czym były kartolepki? To takie karty, które przedstawiały postacie z Epizodu III lub konkretne ujęcia z filmu. Na każdej karcie była naklejka z takim samym nadrukiem, które można było nakleić w specjalnym albumie. Może i to nie pobiło Tazosów, ale zawsze coś.
Tydzień "Zemsty Sithów" uświadomił mi, że dziś, dziesięć lat po premierze znów czekam na kolejny film z mojej ukochanej Sagi i znów czuję się jak dzieciak, który zobaczył Oryginalną Trylogie po raz pierwszy na kasetach VHS.
A Wy jakie macie wspomnienia związane z
Zemstą Sithów? Pamiętajcie o tym
wspominkowym temacie na forum >>>
Wszystkie atrakcje tygodnia "Zemsty Sithów" będą dostępne
w tym miejscu.
KOMENTARZE (8)