TWÓJ KOKPIT
0

Peter Mayhew :: Newsy

NEWSY (115) TEKSTY (3)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Znamy obsadę Epizodu VII

2014-04-29 18:53:31 StarWars.Com



W końcu po długich oczekiwaniach nastał ten z dawna oczekiwany dzień. Oficjalna ogłosiła obsadę nowych „Gwiezdnych Wojen”.

Nowi aktorzy: John Boyega, Daisy Ridley, Adam Driver, Oscar Isaac, Andy Serkis, Domhnall Gleeson i Max von Sydow.
Powracający aktorzy: Harrison Ford, Carrie Fisher, Mark Hamill, Anthony Daniels, Peter Mayhew i Kenny Baker.

- Jesteśmy podekscytowani mogąc ostatecznie przedstawić obsadę Gwiezdnych Wojen VII. To będzie elektryzujące ale i surrealistyczne by móc oglądać ukochaną oryginalną obsadę i tych genialnych nowych aktorów, którzy razem po raz kolejny przywołają ten świat do życia. Za kilka tygodni rozpoczynamy zdjęcia i wszyscy postaramy się dać z siebie wszystko, by fani byli z nas dumni – mówi J.J. Abarms, reżyser.

Dla przypomnienia Epizod VII będzie miał swoją premierę 18 grudnia 2015. Reżyseruje J.J. Abrams na podstawie scenariusza Lawrenca Kasdana i Abramsa. Za produkcję odpowiadają J.J. Abrams, Kathleen Kennedy i Bryan Burk. Muzykę skomponuje John Williams.

Temat na forum
KOMENTARZE (91)

Plotki o akcji Epizodu VII

2014-04-12 07:40:26

Wciąż brakuje nam oficjalnych zapowiedzi, więc plotkowe eldorado trwa.

Zaczynamy od informacji, którą podawaliśmy jeszcze w marcu. Otóż Peter Mayhew coś wspominał na twitterze, że będzie kręcił film. Nie pisał oczywiście jaki. Obecnie różne media podają, że było to oficjalne potwierdzenie, a fakt, że odwołał swój występ na konwencie jest jednoznaczny. Chewbacca wraca do gry. Niektóre media zastanawiają się, czy Peter Mayhew założy kostium, czy kostium ten będzie postarzony, czy może zamiast tego spróbują inaczej podejść do Chewbaccy, zgrywając do komputera ruchy aktora a resztę potem animując. Oczywiście jak w wielu przypadkach tak i w tym, należy poczekać na oficjalne informacje, zwłaszcza po tym jak wypowiedział się na ten temat sam zainteresowany. Oświadczenie Petera jest bardzo krótkie: „nie mogę niczego potwierdzić, ani zaprzeczyć”. Czyli nic nowego.

Casting jak wiemy nie jest skończony i choć wydawać by się mogło, że Billy Dee Williams wraca do sagi, bo zrezygnował z występów w „Tańcu z gwiazdami”, to jednak sam aktor chyba nadal nic nie wie. Zapytany przez dziennikarzy przyznał, że nikt do niego nie dzwonił, nikt mu nic nie proponował, ale on jest chętny.

Natomiast w plotkowym wyścigu o role główne pojawiła się kolejna kandydatka. Tym razem jest to Maisie Richardson Sellers, studentka Oxfordu i młoda, mało znana aktorka bez dorobku filmowego. Jednak najciekawsze są informacje, kogo mogłaby grać. Jedne źródła podają, że chodzi o główną rolę żeńską, inne to dementują. Jeszcze inne sugerują, że to mogła by być ta córka/wnuczka lub inna krewna Obi-Wana Kenobiego. Jednak jak zwykle trudno jest wierzyć w te doniesienia.

Kolejna informacja dotyczy Maroko. Podobno tam trwają pracę nad zbudowaniem Tatooine, które w oryginale nagrywano w Tunezji oraz w USA. Jak zwykle jednak konkretów nie mamy. Natomiast The Hollywood Reporter twierdzi, że zdjęcia przez cztery tygodnie będą trwały na pustyni wokół Abu Dabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Mają się zacząć w maju i będą nową Tatooine. Być może w słowie nowa jest jeszcze jakieś ukryte dno, bowiem inne źródła sugerują, że w Epizodzie VII zobaczymy Tatooine, Hoth i być może Endor, ale inne niż znamy, zmienione. Jak i dlaczego, tu informacji nie ma.

Istną ciekawostką jest powiązanie między „Strażnikami Galaktyki” Marvela a nowym filmem Star Wars. Otóż aktorka Karen Gillan musiała zgolić swoje długie, rude włosy do roli Nebuli. Ludzie z Marvela przekazali te włosy ludziom z Lucasfilmu, a ci podobno zrobili z nich perukę, która ma zostać wykorzystana w filmie. Ciekawe, czy będzie ją nosić jakaś postać z tła, stwór, czy może rudowłosa bohaterka?

Na koniec sensacyjna plotka. StarWars7News podało ogólne założenia Epizodu VII. Nie zdradzili skąd one właściwie pochodzą, trudno też zweryfikować ich wiarygodność. Czy należy to już traktować jako spoiler, czy jeszcze jako plotkę? Na to już każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. W razie czego należy opuścić następny akapit.

Otóż według informatora serwisu Imperium choć zostało pokonane w „Powrocie Jedi” nie zostało jednak zniszczone. Przez kilka lat mierzło, ale w końcu powstało. W tym czasie Luke Skywalker odszedł, a Han i Leia zostali uwięzieni tak na 8 lat. Głównymi bohaterami są dzieci Hana i Lei, które dorastały właściwie jako sieroty, teraz szukają Luke’a Skywalkera, by razem z nim odbić Hana i Leię.

Podobno to była jedna z pierwszych wersji scenariusza Michaela Arndta. Podobno. Obecnie trudno zweryfikować prawdziwość tej informacji, jak niestety wielu innych. Cóż 4 maja jest za trzy tygodnie (i jeden dzień). Może wtedy coś się w końcu ruszy.
KOMENTARZE (8)

Ujawniono kamerę Epizodu VII

2014-03-29 22:42:46

Disney nas nie rozpieszcza, jeśli chodzi o informacje. W tym tygodniu w Las Vegas odbyły się prezentacje najważniejszych producentów i dystrybutorów filmowych, CinemaCon 2014. Prezentację Disneya prowadził Alan Horn, jednak nie tylko nie powiedział kompletnie nic nowego, lecz także przyznał, że jeśli chodzi o produkty Lucasfilmu, to jeszcze jest za wcześnie, by mogli cokolwiek ujawnić.

Tymczasem Andrew Bikichky na swoim Twitterze wrzucił zdjęcia kamer, które będą użyte do produkcji Epizodu VII. Andrew jest ich operatorem i pracuje w działach zajmujących się elektryką przy produkcji filmów i seriali. Jednak ciekawe jest to, że kamery dostały swoje unikalne nazwy. Kamera A nazwana została „Gwiazdą Śmierci”, a kamera B „Sokołem Millennium”. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami są to kamery nagrywające film na taśmę 35mm, obie wyprodukowane przez Panavision.







Dalej niestety mamy plotki aktorskie. Sam Witwer, którego kojarzymy z „The Force Unleashed” (Galen Marek) czy z głosu Maula w „Wojnach klonów”, przyznał, że ubiegał się o rolę do Epizodu VII, niestety dla niego samego, rola ta została przepisana przy zmianach scenariusza, więc aktor został na lodzie.

Denis Lawson, czyli Wedge Antilles, natomiast należy do niewielkiej grupy aktorów, którzy nie są zainteresowani powrotem do sagi. On jak sam twierdzi, już grał w „Gwiezdnych Wojnach” w 1976 i temat go już nie interesuje.

Za to wypłynęła bardzo ciekawa informacja związana z Peterem Mayhew (Chewbacca), który, wydawało się, że ze względu na stan zdrowia nie wróci na plan. Chyba jednak wydobrzał. Na razie potwierdzenia nie ma, ale aktor odwołał swoją obecność na konwencie Comicpalooza, gdyż w tym roku ma w planach kręcenie filmu. Jakiego? Nie podano, ale sugestie nasuwają się same.

Dominic Monaghan, który już parę razy był wspominany przy okazji plotek, gdyż mocno lobbował, by wystąpić w nowym filmie, tym razem powołał się na swoją przyjaźń z J.J. Abramsem i stwierdził, iż reżyser do głównych ról dobierze sobie raczej nieznanych szerokiej publiczności aktorów. Możemy spodziewać się niespodzianek.

Za to już wiemy, co będzie robić Carrie Fisher w Londynie. Otóż poza wiadomym filmem, przez pół roku będzie też mieć własne przedstawienia, więc pojawia się w towarzystwie teatralnym, więc stała się łatwym kąskiem dla dziennikarzy. Przy tej okazji Carrie zapytano o Epizod VII, a jej jak to zwykle bywa coś się wyrwało. Pytanie dotyczyło jej powrotu w następnej części. Wpierw powiedziała, że nie wie, że w niej jest, a potem stwierdziła, że nie powinna o tym rozmawiać i to zdanie urwała. Następnie prosiła o niezadawanie takich pytań.

Serwis Star Wars 7 News ma też kolejne rewelacje na temat scenariusza. Według nich, pomimo zmian, zarówno scenariusz Arndta jak i Abramsa i Kasdana, ale wszystkie te zmiany są raczej kosmetyczne i dopracowują szczegóły. Scenariusz wciąż bazuje na pierwotnym pomyśle Lucasa. Natomiast trochę zmieniono sam opis postaci, zwłaszcza fizyczny. Dlatego ostateczny casting do głównych ról był otwarty na osoby wszystkich ras, nie tylko białej. Więc nie można wykluczyć, że czarny aktor będzie grał syna Luke’a Skywalkera. Podobno są przygotowane różne wersje historii nowych postaci, które zostaną dopasowane już po wyborze aktora/aktorki, bez większego wpływu na scenariusz. W przypadku syna Luke’a jedną z takich furtek jest adopcja. Źródło tych informacji zauważa też, że większość wymienianych póki co aktorów, do głównych ról, jest starsza niż bohaterowie, których mieliby grać.

I jeszcze nasz dobry znajomy Ali Arikan, który nie raz twierdził, że wie coś na temat Epizodu VII (weryfikacja najczęściej negatywna, gdy spojrzy się na szczegóły), znów ma newsa. Według niego w Pinewood wymieniono szyby na odblaskowe, tak by nikt nie mógł podejrzeć, co będzie kręcić Lucasfilm. Jak zwykle tak i tym razem, łatwo tej informacji sprawdzić się nie da.

Na koniec, jak to z plotkami bywa, póki nie zostaną potwierdzone, należy traktować je z rezerwą.
KOMENTARZE (30)

Zaręczyny z Chewbaccą w tle

2013-12-02 20:28:21 JinyoDesign


Pewna amerykańska para fanów Gwiezdnych Wojen, Victoria i Jinyo, biorąca udział w programie typu reality show pt. "Heroes of Cosplay", zaręczyła się w obecności m.in. Petera Mayhew w trakcie programu.
Zaręczynowy pierścionek jest wzorowany na pasku księżniczki Lei z "Nowej nadziei". Taką ozdobę swego czasu wymyśliła Victoria, a jej chłopak postanowił wykorzystać projekt i zlecił wykonanie pierścionka Paulowi Michaelowi. Jego produkty prezentowaliśmy w przeszłości tutaj i tutaj. Ten jubiler ma na swoim koncie także inny gwiezdnowojenny pierścionek zaręczynowy. O oświadczynach "z użyciem" R2-D2 pisaliśmy w tym miejscu.
Jinyo ukrył niespodziankę w puzderku, własnej roboty, wyglądającym jak Gwiazda Śmierci i oświadczył się podczas spotkania z odtwórcą roli Chewbaccy. Nagranie z tego wydarzenia możecie zobaczyć poniżej. Zarówno Jinyo, jak i Victoria należą do Rebel Legionu.


KOMENTARZE (7)

O ziemskich zwierzętach w Sadze

2013-10-04 07:36:54 Oficjalny blog



Od 1931 roku każdego 4 października obchodzony jest Światowy Dzień Zwierząt. Data ta została wybrana ze względu na obchodzone tego samego dnia przez chrześcijan wspomnienie św. Franciszka z Asyżu, patrona "mniejszych braci" ludzi. Jak wiemy, w Sadze również istnieje cała masa domowych pupili i drapieżników - ale co ze zwierzętami z Ziemi? Kilka słów na ten temat mają do powiedzenia Tim Veekhoven i Mark Newbold, którzy na oficjalnym blogu zebrali i zaprezentowali najważniejsze wystąpienia zwierzaków we wszystkich filmach.

Mówiłem ci dinozaurze i mnie. Wiesz, że jesteśmy tak blisko, jak to tylko możliwe. Cóż, a teraz kolejna wskazówka dla was wszystkich...

Choć żaden człowiek nie widział dinozaura z ery mezozoiku, to inne zwierzęta z "Gwiezdnych Wojen" są bardzo dobrze nam znane. Nieobecność Ziemi jest istotna w statusie "Star Wars" jako dzieła space opera i fantasy. Jocasta Nu powiedziałaby: "Ziemia po prostu nie istnieje". Lecz kilka elementów z naszej własnej planety tak czy siak prześlizgnęły się do odległej galaktyki. Rodzime formy życia z Ziemi (na przykład ludzie) są jednym z tych składników.

Zwłaszcza niektóre ze wczesnych nowelizacji przodowały w wymienianiu znajomych stworzeń. Z powieści "Nowa nadzieja", której rzeczywistym autorem był Alan Dean Foster [na okładce widnieje nazwisko George'a Lucasa - przyp. tłum.] możemy się dowiedzieć, że kilka zwierząt z Ziemi zamieszkuje również galaktykę "Gwiezdnych Wojen". Pies jest jednym z nich. Foster tak opisuje scenę na Tatooine: "Piaskomuchy brzęczały leniwie pod spękanymi okapami betonowych budynków. Z dali dobiegało szczekanie psa.." Okazuje się, że zarówno Luke Skywalker, jak i Lando Calrissian (zobacz "Ogniowicher Oseona") kiedyś posiadali te zwierzęta. Najwcześniejsze psy zostały udomowione około 15 tys. lat p.n.e. i zdaje się, że to samo robili ludzie na Tatooine i innych światach "Gwiezdnych Wojen". Dodatkowo, w nowelizacji "Nowej nadziei" mówi się o kaczce. Obi-Wan, który spędził trochę czasu na Naboo, mruczy: "No, ale nawet kaczkę trzeba nauczyć pływać." Luke najwidoczniej nie ma pojęcia o czym mowa, bo odpowiada: "Co to jest kaczka?" Podczas bitwy o Yavin dowódca Złotych Jon Vander używa frazeologizmu: "Siedzimy tu jak kaczki" [angielskie "sitting duck" nie ma dokładnego polskiego odpowiednika. Oznacza ono kogoś wystawionego na atak i bezbronnego - przyp. tłum.] Prócz piaskomuch, psów i kaczek, nowelizacja "Nowej nadziei" wymienia pandy ("... Threepio być może nie wie, czym różni się bantha od pandy.") James Kahn, autor nowelizacji "Powrotu Jedi", czyni kolejne interesujące porównanie. Tym razem jest ono rozmiarem pomiędzy rancorem a słoniem. Tego drugiego wspomina się również w książce "Lando Calrissian i Myśloharfa Sharów"

Lucasfilm prawdopodobnie nie dbał o pandy i psy pojawiające się we wczesnych nowelizacjach lub powieściach z EU. Miał na głowie ważniejsze sprawy, aby dodać kilka powszechnych zwierząt do filmów. A czy statek, który przeleciał trasę na Kessel w mniej niż 12 parseków nie wziął swojej nazwy od pewnego drapieżnego ptaka z Ziemi?

Teraz spójrzmy na ziemskie zwierzęta, które można zobaczyć lub usłyszeć w filmach lub spin-offach telewizyjnych.

Dzika natura na Dagobah

Ekipa "Imperium kontratakuje" zjeździła całą naszą planetę, aby znaleźć odpowiednie miejsce do nakręcenia bagnistego świata, aż zdecydowała, że zbudują go w studiu Elstree. Zamiast tworzyć wiele dziwnych stworzeń na Dagobah, to użyli zwierząt z Ziemi (wiele niewykorzystanych konceptów znalazło się w "The Illustrated Star Wars Universe" i "The Wildlife of Star Wars"). Plan Dagobah był tak wielki, że stał się miniaturowym ekosystemem. Po chwili ptaki, insekty i pająki zaczęły żyć w gigantycznym przyszłym bagnie. Użyto hydromonitora, aby udawać sleena, a jaszczurka zagrała nudja. Kilka południowoamerykańskich węży królewskich pełzało wokół chatki Yody, a nawet w X-wingu Luke'a, gdy ten miał opuścić planetę. Marka Hamila podobno ugryzł wąż ukrywający się w myśliwcu. Kolejna jaszczurkę (prawdopodobnie iguanę) widać jak wspina się po kamieniach, gdy Yoda wyciąga X-winga z bagna.

Za zwierzęta na Dagobah odpowiedzialny był trener Mike Culling. Próbował przekonać Hamila, że węże to świetni domowi pupile. Jego firma, Animal Actors, dostarczyła boa dusiciela o imieniu Basil i pytona Petera. Culling pamięta jak pokazywał Irvinowi Kershnerowi wiele egzotycznych zwierząt, takich jak nietoperze, pająki, szczury, skorpiony oraz wielkie ropuchy, które mogły wystąpić na bagnie Dagobah. Wedle "A Journal of the Making of The Empire Strikes Back", w procesie produkcji znalazły się ogromne ropuchy, ale nie widać ich w filmie (możecie dostrzec je w zestawie Dagobah od Kennera, jeśli dobrze się przyjrzycie.)

Pałacowe szkodniki i przysmaki

Pałac Jabby na Tatooine odwiedzały najdziwniejsze rasy z całej galaktyki. Lecz jego lochy były idealnym domem dla najbardziej niesławnych gryzoni z Ziemi: szczurów. Gdy C-3PO został zmuszony do przejścia przez lochy w 4 ABY, napotkał na swojej drodze kilka wielkich szczurów.

Gdy Boushh przybywa, aby odebrać nagrodę za Chewbaccę, to spójrzcie uważnie na miskę Jabby. Możecie tam zobaczyć pływającą wielką żabę (z Klatooine, z perspektywy in-universe). Toby Philpott, jeden z głównych lalkarzy odpowiedzialnych za ożywienie postaci Hutta, wciąż pamięta kilka rzeczy o zwierzęciu ze zbiornika: "To był egzotyczny gigant z zoo, może pochodził z Afryki. Chyba była to ropucha (ale nie jestem pewien). Miała swojego opiekuna. Ta, którą je Jabba, zrobiona jest oczywiście z gumy. Ta prawdziwa pewnego razu wyskoczyła, ponieważ słyszeliśmy odgłosy paniki, ale ja i David [Barclay] nie mogliśmy nic zobaczyć... Żaby były na planie tylko podczas pewnych ujęć, a my siedzieliśmy w Jabbie i nie dotykaliśmy ich." Może w październiku "The Making of Return of the Jedi" wyjawi coś więcej na temat ulubionego przysmaku Hutta.

Mądra iguana i zmiennokształtny kruk

Jednym z fajnych ziemskich stworzeń jest iguana wodza Chirpy (nazwa in-universe wciąż pozostaje nieznana). W nowelizacji wspomina się, że zwierzę to było nie tylko jego pupilem, lecz także doradcą. Nie wiadomo czy jej rady dotyczyły czegoś więcej niż tylko wyboru pysznych roślin i liści (iguany są roślinożerne). Można ją dostrzec, gdy wdrapuje się po brzuchu Chirpy podczas opowieści C-3PO o galaktycznej wojnie domowej. Może również zgodziła się, aby dołączyć do Sojuszu Rebeliantów.

W niektórych kulturach kruki to pośrednicy pomiędzy życiem a śmiercią, a w innych przenoszą wiadomości i są bardzo mądre. Istnieją one również w świecie "Gwiezdnych Wojen". Zbuntowana Siostra Nocy Charal ("Battle of Endor") mogła zmienić się w tego ptaka dzięki Talizmanowi Kruka, pierścieniowi, który ukradła z Dathomiry. Ostatecznie artefakt został zniszczony, a Charal musiała raz na zawsze pozostać krukiem.

U Warricków

Podwórze domu Warricków na Endorze to prawdziwy raj dla ziemskich zwierząt. Wygląda trochę nawet jak małe zoo. Gdy rodzina Towanich rozbiła się na planecie, udało jej się spotkać chomika, królika, lamy i fretkę. Tip-yip (kurczak), guapa (kucyk) i pulga (koń) również wydają się znajome, ale przynajmniej znamy ich nazwy po ewocku. Gdy Wicket myśli, że pulga jest tym samym, co krążownik, Cindel odpowiada: "Konie nie latają". Guap i pulg nie należy mylić z bordokami. W "Caravan of Courage" widać sowę w chatce Lograya i kilka gęsi patrzących na samotnego pasterza na wzgórzu.

We frazeologizmach

Niektóre stworzenia z Ziemi nie tylko pojawiły się w filmach, wspomina się też je we frazeologizmach. Kapitan Panaka bał się, że po opadnięciu osłon królewskiego statku podczas inwazji na Naboo w 32 BBY załoga stanie się "siedzącymi kaczkami". Kaczka, żyjąca razem z ptakami o nazwie pelikki, była wodnym stworzeniem pochodzącym z Naboo. "Dusty Duck", opuszczony lekki frachtowiec zaprojektowany przez Pa'lowicków, stacjonował w Mos Espie i był źródłem wielu lokalnych opowieści o duchach. Gdy C-3PO został niespodziewanie zmuszony do walki jako robot B1 na Geonosis, jego wokabulator wykrzyczał frazę: "Gińcie, psy Jedi!" Natychmiast poczuł wstyd ze swojej pomyłki.

Zwierzęce odgłosy

A więc Tim ustalił, że w "Gwiezdnych Wojnach" - od nowelizacji, poprzez filmy telewizyjne, aż po epizody Sagi - mamy całą menażerię stworzeń z Ziemi. Lecz nasza arka ze zwierzętami nie jest ograniczona tylko do ich wystąpień wizualnych. Ogromnej ilości obcych zwierzaki "użyczyły" głosu, a niektóre z nich są bardziej znane, niż może się to wydawać.

W 1976, podczas gromadzenia dźwięków do biblioteki audio "Gwiezdnych Wojen", Ben Burtt zgromadził ogromny katalog zwierzęcych odgłosów, a wszystko to z zamiarem nie tylko ożywienia obcych, lecz także dania widzom znajomego elementu w celu lepszego pokazania im tych stworzeń. Najbardziej klasycznym i znanym przykładem jest Chewbacca, główny obcy Oryginalnej Trylogii. Jego język ożył za pomocą zmiksowania dźwięków amerykańskiego niedźwiedzia cynamonowego o imieniu (a jakże) Puchatek, niedźwiedzia czarnego Tarika, lwów, fok, lwów morskich oraz Petulii, morsa, którego Burtt nagrał w zoo. Dzięki geniuszowi Bena, ikonicznemu sposobowi chodzenia Petera Mayhew oraz niesamowitemu kostiumowi z sierści jaka autorstwa Stuarta Freeborna, wyrywający ramiona towarzysz Hana solo ożył.

Wielu fanów wie, że banthę grała słonica indyjska o imieniu Mardji, lecz pewnie nie wiedzą oni, że jej odgłosy to zwolniony ryk niedźwiedzia. Albo że ich panowie, Jeźdźcy Tusken, przemawiali głosami tunezyjskich mułów, których wycie odbijało się od ścian kanionu.

Po wejściu do tej najohydniejszej przystani łajdactwa i występku, jaką była kantyna z Mos Eisley, możemy się dowiedzieć, że Pondzie Babie głosu użyczał mors (aczkolwiek nie możemy potwierdzić czy to była Petulia), oraz że pomruk śmiechu w sali to chichot hieny. Jak dobrze to dobrano.

Nie było wielkiego zapotrzebowania na zwierzęce odgłosy na Gwieździe Śmierci, ale warto wiedzieć, że w odgłosie myśliwca TIE słychać ryk tygrysa, a zniszczeniu Alderaana towarzyszą ludzkie krzyki. Na Yavinie IV słyszymy egzotyczne ptaki, dubbingowane przez... cóż, ptaki. Poza oryginalnymi filmami, w ukochanym "Holiday Special" słyszymy wielu nowych Wookieech, którym głosu użyczały wielbłądy z mieszanką niedźwiedzi, lwów i kuguarów (to taki rodzaj kota, nie wiemy czy Diahann Carroll grała kogoś jeszcze prócz swojej postaci [aktorka ta wcieliła się w Mermeię - wirtualną kobietę, którą ogląda Itchy, ojciec Chewbaccy - przyp. tłum.]), napełniając swą obecnością zgromadzenie obcych w kantynie Ackmeny.

Pierwszym obcym stworzeniem, jakie spotykamy w "Imperium kontratakuje", jest tauntaun, a jego niecodzienny jęk był możliwy do stworzenia dzięki lwu morskiemu o fajnym imieniu Mota. A głos tego zwierzęcia, zmiksowany z basowymi pomrukami słonia, dał początek warczeniu wampy.

Co ciekawe, wycie Chewbaccy w "Imperium" zostało najprawdopodobniej nagrane na potrzeby "Holiday Special", udowadniając raz jeszcze, że jest to dar, który sam się rozdaje. Po przejściu z lodowej planety Hoth na bagnistą Dagobah widzimy sporą ilość gadów, jaszczurek i węży w chwili, gdy Luke wchodzi do jaskini, ale w tle można usłyszeć zwolnione nagrania ptaków i coś, czego nie widzi się na co dzień - szopa w wannie... Czy Burtt wymyślił to, czy też był to jego błąd - tego nie wiemy.

"Imperium" ma najmniejszą liczbę obcych stworzeń jak do tej pory, a więc po przeniesieniu się do Miasta w Chmurach napotykamy na Ugnaughtów, którym głosu użyczają małe lisy polarne i ich mama. O wiele słodszy dźwięk niż sami Ugnaughtowie, posiadający twarze, które tylko mama mogłaby pokochać.

Po przejściu do "Powrotu Jedi" zostajemy w świńskim temacie i dowiadujemy się, że gardłowe pomrukiwania Gamorrean to w rzeczywistości odgłosy... świń. Tak, tu nie ma niespodzianek, ale może Was zaskoczyć, że krzyki i wrzaski przerażającego rancora pochodziły z nagrania agresywnego jamnika, które przypadkowo przywodzą na myśl zmutowanego labraksa [jest to gatunek ryby - przyp. tłum.] o złym charakterze.

Gdy tworzono sarlacca, nagrano odgłosy żołądków członków ekipy po zjedzeniu pizzy i syczenie aligatorów, aby pokazać bezustanny głód stwora, który zamieszkiwał jamę Carcoon, oraz by zaprezentować, że w "Jedi" jest wiele dźwięków wydawanych przez ludzi, którzy na przykład użyczali głosy Ewokom.

Po przejściu trzy dekady dalej, do czasów "Mrocznego widma", natrafiamy na gadoptaka, nielotnego kaadu z bagien Naboo. Jego dźwięki to mieszanka zwolnionego nagrania świń i otworu, przez który wieloryby wylewają wodę. Geonosianie z "Ataku klonów" to zręcznie wymieszana mikstura latającego lisa [pteropusa, to gatunek nietoperzy - przyp. tłum] i okrzyku godowego pingwinów nagranych w Australii. Straszliwy acklay z areny to mieszanka delfina i świni. Boga, wierzchowiec Obi-Wana z "Zemsty Sithów" przemawiała głosem psów, kojota z zasobnej biblioteki Skywalker Sound i diabła tasmańskiego nagranego oryginalnie na potrzeby "Willow", co udowodniło, że nic się nie marnuje i że każdy dźwięk ma swój cel.

W pierwszym sezonie "Wojen klonów" natrafiliśmy na roggwarta Gora, pupila Grievousa. Jego ryki oparto na odgłosach lwa i sępa. Natomiast gundarki to mieszanka koni i skrzeczącej papugi.

A teraz, w oczekiwaniu na Epizod VII, zastanawiamy się jakie zwierzęta z Ziemi pojawią się w nowym filmie. Liczę na poirytowanego leniwca, znudzoną żyrafę i może wściekłą marmozetę. Mamy nadzieję, że czarodzieje z Skywalker Sound podołają zadaniu.


Redakcja Bastionu życzy zwierzakom latającym, chodzącym i pływającym wszystkiego najlepszego z okazji ich święta, a ich właścicielom i opiekunom wiele radości z kontaktu z nimi.
KOMENTARZE (5)

Ep7 w IMAX?

2013-09-28 11:48:54

Wygląda na to, że we wrześniu już nie doczekamy się oficjalnych newsów na temat nowych filmów. Podobno coś ma ruszyć się w październiku, kiedy powinni zacząć zdradzać obsadę. Tak przynajmniej twierdzą, lub łudzą się niektóre media. Dla przypomnienia przy „Zemście Sithów” (ale tam casting był minimalny), w maju 2003 ogłoszono listę twórców (montażyści, zdjęcia, scenografia, choreografia itp.), a w czerwcu aktorów drugoplanowych. Tych pierwszoplanowych nie zmieniano, więc nie było potrzeby ich ogłaszać specjalnie. No i warto pamiętać, że w czerwcu też rozpoczęły się zdjęcia. Termin październikowy ewentualnych ogłoszeń aktorskich do nowej trylogii ma jeszcze jedną zaletę. Minie dokładnie rok, odkąd usłyszeliśmy o nowych filmach, może w końcu podaliby większe konkrety.

Tymczasem wracamy do plotek. Szef IMAXa, Richard Gelfond na niedawnej konferencji dla inwestorów w Goldman Sachs, zachęcał ich do kupna akcji IMAXa mówiąc, że rozmawiają z J.J. Abramsem nakręcić cześć scen do nowych „Gwiezdnych Wojen” za pomocą kamer IMAX. Patrząc na to, co to za konferencja była, należy przypuszczać, że te rozmowy są prowadzone poważnie i przynajmniej dojdzie do testów technologicznych. Jeśli wszystko się powiedzie, „Gwiezdne Wojny” trafią pewnie do IMAXów, znają życie to w 3D. Cóż pozostaje czekać na oficjalne informacje.

Pojawiły się plotki, że David Oyelowo, dostał rolę w Epizodzie VII, ale także w „Rebels”. Co ciekawe zarówno postać filmowa jak i serialowa, mają być ze sobą powiązane (możliwe, że to będzie jedna i ta sama postać), co ma sprawić, że „Rebels” stanie się swoistą zapowiedzią nowej trylogii. Pisaliśmy o tym przy okazji nowych aktorów w „Rebels”.

Według innych niesprawdzonych doniesień, Tommy Harper miałby zostać producentem wykonawczym nowych filmów. Wcześniej pracował w Bad Robot, między innymi jako asystent J.J. Abramsa.

Media także zastanawiają się, czy w filmie pojawią się przebłyski, od których J.J. Abrams jest „uzależniony”. Sam reżyser przyznał, że kazał ILM usunąć część z nich z najnowszego „Star Treka” i wie jak one są odbierane. Ciekawe ile usunie w przypadku „Gwiezdnych Wojen”?

Ciekawa rzecz się dzieje z Chewbaccą. Otóż zaczęto szukać kogoś do filmu, kto miałby wzrost mniej więcej od 213 cm do 225 cm. Wygląda jakby szukali wookieego. Czyżby zamierzali kogoś innego obsadzić w roli Chewbaccy? Natychmiast zareagował Peter Mayhew, który przyznał, że jednak chciałby się wcielić w rolę, o ile oczywiście zdrowie pozwoli. Ponoć rehabilitacja idzie dość szybko. Tymczasem pojawiła się inna plotka, na jednym z konwentów pojawił się grający w „Grze o tron” Ogara Rory McCann. Aktor ma 1,98 cm. Zapytano go o tę rolę, ale ten tylko tajemniczo się uśmiechnął. Oczywiście może to być tylko i wyłącznie błędne odczytanie jego intencji, ale wspomnieć warto.

Na koniec wracamy do sprawy Nowego Meksyku. Otóż wszystko wskazuje na to, że „Gwiezdnych Wojen” tam nie będzie, ba nawet nie był brany pod uwagę jako miejsce ewentualnych lokacji. Czyli po raz kolejny Latino Review się „pomyliło”.
KOMENTARZE (11)

Kilka kolejnych słów/plotek o nowych filmach

2013-09-14 19:04:55

Wygląda na to, że powoli coraz lepiej poznajemy zarząd Disneya, oczywiście z mediów. Tym razem zainteresował nas dyrektor finansowy (CFO – Chief Financial Officer), niejaki Jay Rasulo. To on odpowiada za inwestycje Disneya, ale też związane z nimi ryzyko. Tym razem jednak, jak na finansistę przystało, nie pojawił się na imprezie artystów w Hollywood, ale konferencji dotyczącej komunikacji i rozrywki organizowanej przez banki. Tam wypowiedział się o „Gwiezdnych Wojnach”. Po pierwsze wspomniał o sequelach ale też origin movies, czyli filmach ukazujących początki. Tym samym chyba wskazał nam kierunek w jakim prawdopodobnie pójdą spin-offy. Rasulo bardzo dobrze wypowiadał się o franczyzie „Gwiezdnych Wojen”, twierdził, że pomimo wielu lat, jest ona wciąż dobrze rozpoznawalna także przez dzieci i że jest to pewna inwestycja, ale jednocześnie dająca olbrzymie możliwości twórcze. Disney na pewno będzie rozszerzał program licencyjny Lucasfilmu, ale naprawdę zaczną działać dopiero po 2015. Pierwszym podstawowym celem jest Epizod VII, który ma być wspaniałym filmem. Potem kolejne filmy będą pojawiać się co roku, naprzemiennie epizody i spin-offy. Takie przynajmniej są plany Disneya.

My wracamy jednak do spraw bardziej przyziemnych. Pamiętamy, że J.J. Abrams nie jest zbyt szczęśliwy z tego, że zdjęcia do Epizodu VII będą odbywać się poza Los Angeles. Perspektywa wyjazdu do Londynu była źródłem plotek, że reżyser opuści sagę. Jednak Bad Robot postawiło na swoim, przynajmniej częśćiowo. Część postprodukcji, w tym nagrywanie dźwięku, zielone ekrany i kilka innych rzeczy będzie nagrywanych w budynkach firmy w Santa Monica. To oznacza, że będą musieli się trochę rozbudować, na razie są tam sale montażowe, warsztaty w których tworzy się rekwizyty, sale kinowe oraz gabinet J.Ja.

Pojawiły się też plotki sugerujące tytuł. Miałby to być „A New Dawn”, przynajmniej na razie. Choć to akurat może się zmienić w czasie. Zdaniem tych samych źródeł w Pinewood trwają przymiarki do odbudowania Sokoła Millennium w skali 1.1, a także kantyny Mos Eisley. Nie ma natomiast wieści o ewentualnym powrocie do Tunezji, zresztą sytuacja polityczna w tamtym kraju nie sprzyja kręceniu filmów. Natomiast Abramsa zapytano niedawno o możliwości kręcenia w Australii, stwierdził tylko, że pewnie, że by chciał. Być może przy którymś z kolejnych filmów tam właśnie znajdą lokację, na razie odpowiedź jednak brzmiała raczej kurtuazyjnie.

Wygląda na to, że z listy chętnych do powrotu odpadł Peter Mayhew. Aktor niedawno przeszedł operację kolan i raczej nie ma szans, by chciał i mógł znów szybko skakać po drzewach.

Jeszcze małe sprostowanie odnośnie Benedicta Cumberbatcha. Otóż, pomijając to, że aktor sam stwierdził, że jeszcze nie dostał żadnej oferty, w innym wywiadzie użył słów: „że musimy poczekać i zobaczyć”. Pewnie za jakiś czas zobaczymy, czy te słowa miały jakieś znaczenie.

Przy okazji plotek o castingu zaczynają pojawiać się kolejne. Mianowicie Lucasfilm ponoć poważnie szuka kogoś, kto mógłby być odtwórcą młodszej wersji Hana Solo. Poszukiwania młodego Harrisona Forda trwają, a tymczasem Ewan McGregor wciąż nie dostał żadnej oferty, ani by zagrać we własnym spin-offie, ani nawet by wcielić się w rolę ducha w Epizodzie VII.
KOMENTARZE (12)

Fani na pomoc, ochrona lotniska mnie bije!

2013-06-18 17:29:48

To czego akurat możemy Amerykanom zazdrościć to fakt, że nie traktują ludzi ze świecznika pobłażliwie. O ile w przypadku łamania prawa jest to zrozumiałe i pożądane zjawisko, o tyle mimo wszystko celebryci mają trochę lepiej mierząc się z amerykańską paranoją na punkcie bezpieczeństwa i bezduszności urzędników czy innych słuzb. Niedawno swoją „przygodę” z dziwnymi przepisami i ich paranoidalną interpetacją zaliczył Peter Mayhew, czyli aktor grający Chewbaccę. Ten rosły, sześćdziesięciodziewięcioletni pan ma już niestety problem z normalnym poruszaniem się i by chodzić używa laski. A że jeździ po konwentach, spotyka się z fanami, to nic dziwnego, że ta laska wygląda jak miecz świetlny. No cóż, ma prawo, zresztą na swój sposób jest to zabawne. Ale nie dla służb ochrony lotniska w Denver. Wielgachny „bydlak” z mieczem świetlnym wyglądał podejrzanie, z pewnością jak typowy terrorysta. Zresztą broń w samolocie, nie przejdzie. Twierdzi, że to laska potrzebna do chodzenia, bzdura za duże na laskę. Ewidentnie wygląda na broń. A że facet twierdzi, że wraca z San Diego Comic Con i ta laska to miecz świetlny, bzdury. Rekwirujemy. No i klops. Peter usiadł i widział, że logicznie to z tymi panami do porozumienia nie dojdzie. Przepisy są jasne. Proszenie, czy tłumaczenie nie pomogło. Co z tego, że on będąc wysokim człowiekiem potrzebuje tak dużej laski, skoro ta ewidentnie nie została uwzględniona w przepisach, więc musi być niebezpiecznym narzędziem. Pomijając wielce istotny fakt, że potrzebował jej do chodzenia, dochodzi tu jeszcze pewne przywiązanie emocjonalne do przedmiotu, ale bezduszni strażnicy tego też nie przyjmowali do siebie. Jak można być przywiązanym do laski? Co zrobić? Tak siedząc na lotnisku mógł zacząć krzyczeć „fani na pomoc, ochrona lotniska mnie bije”. U nas jeden z polityków testował podobną zagrywkę, ale okazała się mało skuteczna. Mayhew znalazł lepszą. Wyciągnął swojego smartfona i zaćwierkał na twitterze o swoich problemach. Na lotnisku nikt mu nie pomógł, ale w internecie od razu znaleźli się chojracy, w efekcie powstała wrzawa, która dość szybko dotarła do dyrekcji lotniska. Dopiero wtedy doszło do interwencji, no i okazało się, że faktycznie to jest laska, która wygląda jak miecz świetlny a nie jakaś niebezpieczna broń, w dodatku facet na zakapiora terrorystę nie wygląda. Oddano Peterowi laskę, a ten już spokojnie mógł już lecieć do domu. Fanom podziękował za pomoc.



Cóż, być może będzie szansa usłyszeć o tym wydarzeniu bezpośrednio od samego Mayhew już w lipcu na Celebration Europe II. Na pewno będzie tam rozdawał autografy, ale czy będzie z nim panel, na razie jeszcze nie wiemy.
KOMENTARZE (7)

Z lamusa konwentowego #2: Star Wars Celebration

2013-05-15 18:44:22

W roku 1999, wraz z premierą „Mrocznego widma” nie tylko powrócono do pomysłu organizowania oficjalnego konwentu gwiezdno-wojennego, lecz także go trochę zrewitalizowano. Przede wszystkim miała to nie tylko być „celebracja” klasycznej trylogii, ale też swoista impreza promująca nowy film. „Mroczne widmo” to bez wątpienia siła sprawcza i najważniejszy element całego przedsięwzięcia.

Tym razem konwent odbył się w Denver w Colorado w dniach 30 kwietnia – 2 maja 1999, czyli na kilka tygodni przed premierą nowej odsłony „Gwiezdnych Wojen”. Jednak to nie nowy film stał się najbardziej rozpoznawalnym znakiem tego konwentu, a wyjątkowo kapryśna pogoda. Było chłodno, praktycznie cały czas padało, konwentowicze mogli poznać różne rodzaje deszczu od mżawki przez ulewę aż po istne oberwanie chmury. Czasem nazywano te opady Deszczem Pięćdziesięciolecia. Wprawdzie konwent jest zorganizowany w jednym budynku, ale niestety trzeba do niego dojść, a kolejki przed wejściem często ciągnęły się na zewnątrz. Dodatkowo samo miejsce wymuszało przechodzenie między namiotami i budynkami. Deszcz był tak uciążliwy, że w niektórych miejscach mieli z nim problem także wystawcy, więc część tych mających gorsze miejscówki zwinęła się częściowo. Ludzie mokli, jednak po latach wielu z nich wspomina to wydarzenie z pewną nostalgią.

To był pierwszy konwent, który zorganizowano z inicjatywy Lucasfilm. Głównymi organizatorami były firmy LucasArts, Decipher, Pepsi wspomagani przez ekipę Insidera. Wtedy w dużej mierze odpowiadał za niego Dan Madsen, ten sam który zrobił pamiętne zdjęcie Lucasa i Rodenberry’ego na poprzednim konwencie. Osobowo to właśnie Madsem był siłą sprawczą tego konwentu. Był jednym z głównych pomysłodawców ściągnięcia fanów Gwiezdnych Wojen w jedno cudowne miejsce, w oczekiwaniu na nowy film. Wykorzystał do tego oficjalny fanklub i Insidera. Pomysł wydawał się być ciekawy, ale nikt nie potrafił przewidzieć reakcji fanów.

Od „Celebration 0” wiele się zmieniło, ale tym razem organizatorzy właściwie zaczynali od początku, brakowało im doświadczeń. Owszem, Lucasfilm wspomagał się firmą wyspecjalizowaną w organizowaniu konwentów, ale nikt nie zdawał sobie sprawy z prawdziwego zainteresowania ze strony fanów. Brakowało danych, na których można by bazować, stąd po konwencie było trochę narzekań na niedociągnięcia. Za małe sale i tak dalej. Wydawać by się mogło, że przewidziano dość miejsca na konwent, ale ilość fanów, którzy przyjechali była tak duża, że nawet bilety na miejscu szybko się rozeszły. Część osób odjechała z kwitkiem. Jednym z niedociągnięć były problemy z zaopatrzeniem sklepów konwentowych. Najlepszy przykład to „Celebration Store”, czyli stoisko z oficjalnymi, unikalnymi produktami. Miało one specjalną linię figurek z Epizodu I, jednak praktycznie wszystkie rozeszły się na początku pierwszego dnia, a kolejną partię dowieziono dopiero w niedzielę, czyli w ostatni dzień konwentu. Wiele osób przyjeżdża na taki konwent tylko na jeden dzień, najczęściej sobotę, więc byli oni dość mocno rozczarowani. Tu należy jednak zaznaczyć, że większość tych specjalnych figurek to była wówczas przedsprzedaż. Po kilku tygodniach trafiały normalnie na rynek, to z pewnością załagodziło rozczarowanie.

Również sama lokalizacja konwentu nie wszystkim odpowiadała. Miało być fajnie, kosmicznie, wybrano więc Wings Over the Rockies Air & Space Museum (czyli muzeum lotnictwa i kosmosu). Jednak muzeum okazało się nie być najszczęśliwszą lokacją. Przede wszystkim brakowało infrastruktury konwentowej, knajpek i innych atrakcji w okolicy. Ba, muzeum to znajduje się na przedmieściach Denver, więc było daleko do centrum. Druga sprawa przed otwarciem ludzie głównie czekali na zewnątrz, a jeśli dodamy do tego ten deszcz... No i z powodu braku odpowiednich sal w muzeum, część spotkań z gwiazdami zorganizowano w olbrzymich namiotach. Świetnie, tylko znów by wejść do środka, często trzeba było czekać w deszczu. Dlatego właśnie jest on tak dobrze pamiętany i wspominany. I jak to na konwentach bywa, nie odbyło się bez zmian programowych w ostatniej chwili. Na tym konwencie nie było jeszcze stoisk na których można kupić autografy, czy zrobić sobie zdjęcie z celebrytami. Były tylko klasyczne panele. Efekt był taki, że po skończonym panelu, gwiazdę napadały tłumy fanów błagając o autograf, a to odbijało się także na sprawnym opuszczeniu namiotu, więc ostatecznie powodowało opóźnienia. Szybko jednak organizatorzy zainterweniowali i gwiazdy zostawały w namiocie na jakieś pięć minut, potem je wyprowadzano. To miało swoje konsekwencje, w pierwszy dzień wyrywające się pod scenę osoby zdobywały upragnione autografy, ale w ostatni dzień stały już tam tłumy.

Wśród gości pojawili się między innymi Jake Lloyd, Ray Park, Rick McCallum czy Warwick Davis, natomiast gospodarzem głównej sali był Anthony Daniels.

Wśród wielu niedociągnięć nie było na szczęście jednego. Nie doszło do konfliktu między organizatorami a fanami, panowała przyjemna atmosfera. Ludzie byli podekscytowani „Mrocznym widmem” i całą kampanią wokół, więc szybko zdecydowano, że konwent trzeba powtórzyć przed premierą „Ataku klonów”, ale o tym już następnym razem.

Przygotowując się do CE2
Przypominamy, że poprzednio opisywaliśmy tak zwany Celebration 0. Wróćmy na chwilę jednak do Celebration Europe II. Zapowiedziano kolejnego gościa – Petera Mayhew, czyli odtwórcę roli Chewbaccy. Jednak prawdziwym hitem tegoż Celebration będzie obecność... Kathleen Kennedy, czyli szefowej Lucasfilmu. Jest zatem szansa, że dowiemy się czegoś konkretnego o aktualnych planach firmy.
KOMENTARZE (2)

Plotki o "The Clone Wars" #35

2013-04-05 23:16:23 Różne

Choć w „The Clone Wars” od czasu decyzji o anulowaniu serialu niewiele się dzieje, to jednak powoli zaczynają docierać do nas plotki dotyczące nadchodzących odcinków. Wszyscy wypowiadający się ostatnio aktorzy i twórcy serialu zgodnie twierdzą, że decyzja o skróceniu nie była z nimi konsultowana; nie wiadomo też czemu właściwie się na to zdecydowano. Co jednak z przyszłością TCW? Sam Witwer zapewnia, że dostaniemy wszystkie odcinki, które zostały ukończone. Jednakże prawdopodobnie już nigdy nie zobaczymy Maula w serialu, bowiem kwestie z odcinków na Mandalorze były ostatnimi, które nagrał w tej roli. Ewentualny powrót Sitha miał być zaplanowany na później; to kłóci się z wcześniejszymi słowami aktora, bowiem wcześniej wielokrotnie twierdził, że postać ta będzie miała „istotny wpływ na dalsze wydarzenia w serialu”. Tom Kane natomiast, w wywiadzie dla Bombad Radio, potwierdził dawną już plotkę o powstawaniu aktu poświęconego Yodzie. Dzięki tej historii mieliśmy nie tylko „wejść” do umysłu mistrza i poznać motywy jego postępowania podczas wydarzeń odcinków o Ahsoce, lecz także (Spoiler):dowiedzieć się czegoś z jego przeszłości – podobno opowieść ta pochodzi od samego Lucasa, który ma ją w głowie od początkowych szkiców „Gwiezdnych Wojen”. Oczywiście nie byłaby to dokładna biografia, raczej przebłyski, bo - jak sam stwierdził Kane - to bohater, o którym fani nie chcą wiedzieć za wiele.(Koniec Spoilera) Aktor zdradził, że ów akt miał być niedługo skończony, dlatego nie wiadomo czy go w ogóle zobaczymy.

Interesującą rozmowę z Dave’em Filonim przeprowadzili przedstawiciele Rebel Force Radio. Reżyser wyznał, że jest jeszcze za wcześnie, by zdradzić szczegóły dotyczące „materiałów bonusowych” – ekipa pracuje nad nimi (to samo potwierdzili animatorzy, choć nie jest całkiem jasne co przez ową pracę rozumieją – czy dopracowywanie niemal skończonych epizodów, czy coś innego), ale nie chce zdradzać zbyt wiele za wcześnie. Na pewno zobaczymy zapowiedzianą już dawno historię o Clovisie (można więc przypuszczać, że pogłoski o jedynie dwóch historiach w sezonie szóstym są nieprawdziwe). Akt pokazany w klipie będzie w pewien sposób odnosił się do rozkazu 66, ale znów – Filoni nie podał szczegółów, choć zaznaczył, że pytanie o to, jak klony takie jak Rex wykonały ów rozkaz, jest bardzo dobre w tym kontekście. Dwie kobiety-Jedi, które pojawiają się w filmiku, zostały zainspirowane konceptem „wiedźmy Sithów” Iana McCaiga.

Jeśli chodzi o los Ahsoki, Filoni nie jest w stanie sobie wyobrazić lepszego zakończenia, niż to, które miało miejsce w ostatnich odcinkach i ma jednocześnie nadzieję na to, że jakieś inne medium podejmie się opowiedzenia reszty historii. Reżyser potwierdził też słowa Witwera – Maul prawdopodobnie skończy jak bestia zillo i jego historia nie zostanie opowiedziana w TCW. Filoni ma zamiar nadal pracować w gwiezdnowojennej animacji i zdradził, że już zaangażował się w projekt nowego serialu animowanego, aczkolwiek nie powiedział w jakim charakterze (chodzą słuchy, że może zostać jego reżyserem).

Filoni zdaje sobie sprawę z istnienia ruchu „Save The Clone Wars” i jest wdzięczny za jego wsparcie, acz nie skomentował czy ma on jakieś szanse osiągnąć swój cel. A co się ostatnio działo wśród fanów? Oto raport z ich działalności:
  • Save The Clone Wars, główna facebookowa strona ruchu, ma już ok. 2700 kliknięć „lubię to” od dnia swojego powstania (prawie trzy tygodnie).

  • Petycja zbliża się do 2900 podpisów; część fanów napisała podanie do Białego Domu, ale raczej wątpliwe, by rząd Stanów zajmował się anulowanymi serialami.

  • Star Wars Underworld zorganizowała pewnej soboty akcję na Twitterze, podlegającą na używaniu tagu #SaveTheCloneWars. W ciągu 24 godzin powstało 7 tysięcy takich tweetów – do ruchu przyłączyli się między innymi Peter Mayhew (Chewbacca) i Amy Ratcliffe (oficjalny blog).

  • 11ThirtyEight wysłała w pierwszej fali prawie 250 listów fanów spoza USA. Nadal istnieje możliwość zwrócenia się do przedstawicieli Disneya i Lucasfilmu za pośrednictwem tej strony.

  • ”The Clone Wars” może również trafić na smgo (Show Must Go On) – podobny do Kickstartera projekt, mający na celu „ratowanie” seriali. Taka akcja trwa trzy etapy: najpierw przedstawiciele muszą dostać odpowiednią liczbę indywidualnych zgłoszeń danego serialu. Gdy tak się stanie, rozpoczyna się publiczne głosowanie. Jeśli serii uda zebrać się odpowiednią ilość głosów, następuje część, w której internauci zbierają fundusze na częściowe pokrycie kosztów produkcji kolejnego sezonu – mają na to 90 dni.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (17)

Reakcje aktorów na wieść o nowych Epizodach

2012-11-08 01:39:49 Twitter i inne

Minął tydzień od opublikowania wieści o wykupie Lucasfilm przez Disneya i powstaniu Epizodu VII. Fani pogodzili się już chyba z tą przełomową wieścią po wielu komentarzach choćby na forum, po zapoznaniu się z komentarzami bastionowej redakcji, albo opinii fanów z zaprzyjaźnionych serwisów.

Cofnijmy się na chwilę o tydzień w czasie i zobaczmy jak na tę wieść zareagowali aktorzy z Sagi i powiązani z Gwiezdnymi Wojnami:

Mark Hamill, którego dłuższy wywiad na temat Epizodu VII można obejrzeć tutaj tuż po ogłoszeniu wiadomości na swoim Twitterze napisał: "Gratulacje dla Geroge'a za dzisiejszą super-umowę! Nie mogę komentować Ep7 zanim będę znał wszystkie fakty, których teraz jest mało-Cierpliwości.
Z nad wyraz specyficznym humorem nowe epizody skomentowała też Carrie Fisher zamieszczając krótki film:
Jednym z pierwszych komentatorów był Ewan McGregor...który w dodatku dość optymistycznie podszedł do możliwości zagrania w kolejnych częściach Sagi: "Zastanawiam się czy nie będą potrzebowali jakiegoś Obi-Wana na hologramie? #ep7 #założęznówkaptur"
Na swoim Facebooku Billy December Williams opublikował: „Tak samo jak Walt Disney, George zainspirował tak wielu i myślę, że pasuje, że firma Disneya ma szansę wykorzystać swoich umiejętności kreatywnych, żeby kontynuować opowieści z odległej galaktyki.”

Peter Mayhew, czyli jedyny prawdziwy Chewbacca, napisał: zawsze lubiłem Myszę i czekam z nadzieją na ekscytujące możliwości, które przynosi Uniwersum Star Wars
Kenny Baker wypowiedział się w krótkim wywiadzie dla BBC, przy okazji chwaląc, że filmy są dobre dla dzieci...i umiejętnie omijając komentarz na temat C-3PO. Cały wywiad można obejrzeć w tym miejscu.

Jeremy Bulloch, aktor znany najlepiej z noszenia zbroi Boby Fetta w krótkim wywiadzie dla fanowskiej strony napisał: „Zawsze czułem, że było więcej opowieści do pokazania po Powrocie Jedi, i zawsze miałem nadzieję, że powrócą zrobią Epizod VII”.

Swojego entuzjazmu nie kryła Ashley Eckstein, która od dawna współpracowała z Disneyem, pisząc: moje dwa światy się połączyły Disney kupił Lucasfilm! Moje dwie ULUBIONE rzeczy stały się jednym! Bardzo ekscytujące!
Podobnie swoją radość wyrażał animowany Anakin Skywalker, czyli Matt Lanter:
Skoro mowa o ulubieńcach fanów, dla gazety USA TODAY wypowiedział się Ahmed Best, czyli Jar Jar Binks, mówiąc: "George zawsze był [dla mnie] bohaterem i mentorem. Cieszę się, że saga będzie kontynuowana. Pracując zarówno dla Lucasfilm jak i Disneya, myślę, że kombinacja...będzie magiczna!"

Przejęcie Lucasfilm wpłynie znacząco na życia obecnych dysponentów licencji Star Wars, którzy także skomentowali przejęcie. Opublikowaliśmy już komentarz Dark Horse, z kolei Del Rey zwlekał z opinią na temat...bo ich nowojorskie biura przez kilka dni nie miały prądu, z powodu huraganu. Swój komentarz wypowiedziała jednak Jennifer Heddle: "Z tego co się orientujemy, mamy wciąż pracować tak jak wcześniej. Osobiście jestem BARDZO podekscytowana, że będę pracować na książkami do Epizodów VII, VIII i IX. :)" Potem Jennifer jeszcze krótko skomentowała plotki o tym, że Trylogia Sequeli nie będzie oparta o materiały z EU: „Spekulując? Niektóre postaci znane z EU. Szerokie tło, które możemy rozpoznawać. Ale kompletnie nowa historia. (Raz jeszcze, czysta spekulacja).”
Inna pracowniczka Lucasfilm, Mary Franklin, uspokoiła fanów, zachęcając ich do zgłaszania się do pomocy przy Celebration II Europe
KOMENTARZE (15)

Kyle Newman zajmie się filmem ''Chewie''

2012-08-02 23:29:59 /Film.com

Kyle Newman, reżyser filmu „Fanboys”, zaczął zajmować się kolejnym projektem, który będzie ściśle związany z Gwiezdnymi Wojnami. „Chewie”, bo tak nazywać się ma jego nowy film, będzie biograficzną opowieścią o aktorze wcielającym się w Chewbaccę, czyli Peterze Mayhew. Scenariusz, którego autorami są Evan Susser i Van Robichaux, znalazł się na zeszłorocznej Czarnej Liście, czyli corocznym zestawieniu najciekawszych scenariuszy krążących po Hollywood, które nie zostały jeszcze przez nikogo wykupione do zrealizowania. "Chewie" został wtedy opisany jako „satyryczne spojrzenie na proces powstawania „Gwiezdnych wojen” oczami Petera Mayhew”.

W pierwszej wersji scenariusza akcja filmu skupia się na końcówce lat 70., produkcji pierwszego filmu sagi, oraz życiowych zmaganiach Petera Mayhew, który będąc pracownikiem szpitala, usiłuje rozpocząć swoją karierę w filmach. Jednocześnie studio Inferno Entertainment zajmujące się filmem, zapewniło sobie prawa do zrealizowania całego życiorysu aktora, a Kyle Newman pracuje obecnie nad scenariuszem konsultując się z samym Peterem Mayhew.

Początkowo zakładano, że film w ogóle nie ma szans powstać, z uwagi na skomplikowane prawa autorskie. Teraz, gdy filmem zajmuje się Newman, który blisko współpracuje i dobrze rozumie się z Lucasfilm, szanse na realizacje filmu są znacznie większe.
KOMENTARZE (8)

Snaggletooth

2012-04-11 20:54:55 Gentle Giant

Firma Gentle Giant uruchomiła przedsprzedaż na kolejną swoją figurkę z serii Jumbo Kenner. Przypomnijmy, że gadżety wychodzące w tej serii są powiększonymi 12-calowymi wersjami figurek Kennera sprzed ponad 30 lat. Tym razem do przedsprzedaży trafiła czerwona wersja Snaggletootha. Zapłacić za nią trzeba 70$. Do nabywców trafi w czwartym kwartale bieżącego roku.

Na koniec jeszcze mały bonus, zdjęcie Petera Mayhew, z inną figurką z serii Jumbo Kenner, przedstawiającą postać, którą sam odgrywał.


KOMENTARZE (9)

Twórcy o odcinkach TCW - Padawan Lost i Wookiee Hunt

2011-03-26 11:46:18 StarWars.com

Wszystkich miłośników "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu, czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. Za tydzień Cartoon Network wyemituje dylogię o trandoshańskich łowcach.

Nie jest już tajemnicą, że znajoma twarz dołączy do Ahsoki i jej walki partyzanckiej przeciwko Trandoshanom. W końcu ciężko utrzymać mierzącego siedem stóp Wookieego na uwięzi, a Chewbacca z pewnością nie jest tym, który chowałby się w cieniu, gdy przyjaciele są w potrzebie. Debiutując w "The Clone Wars", Chewie przystaje do drużyny zdesperowanej padawanki, by zniweczyć mordercze plany łowców - i udowadnia raz na zawsze, że niemądrze jest denerwować Wookieego.

Dave Filoni mówi: Każdy kocha Chewiego. Jest jak wielki pluszowy miś, z wyjątkiem tego, że ma niezły temperament. Chcielibyście mieć go po swojej stronie, ponieważ gdy już się tam znajdzie, to będzie najlepszym przyjacielem, jakiego moglibyście sobie wymarzyć - a kto nie chciałby mieć Wookieego za najlepszego przyjaciela? Ale nie włączyliśmy go do obsady ot tak sobie. Chewbacca gra w filmach bardzo ważną rolę i wiedzieliśmy, że musimy dobrze go przedstawić. Historia musiała oddać mu sprawiedliwość.

Gwiazda finału sezonu TCW jest wielka - dosłownie i w przenośni - ale jeszcze większym wyzwaniem było ożywienie wielkoluda. Lecz ekipa serialu była pobłogosławiona obecnością - i obdarzona radami - aktora Petera Mayhew, tego, który grał Chewiego od 1977 roku.

Udział Petera był niezbędny, lecz było to również wielkie osiągnięcie naszej grupy. Stworzyliśmy kilka wstępnych projektów i pobieżnych testów animacji, ale musieliśmy jeszcze poobserwować. A on żył z Chewiem ponad trzydzieści lat. On nim jest. Pomógł nam skupić się na tych cechach, które sprawiają, że Wookiee ten żyje i oddycha. Jego wkład sprawił, że postać jest o wiele bardziej autentyczna - jego maniera, sposób, w jaki chodzi, wyrazy twarzy, rzeczy tego typu. Bez niego nie dalibyśmy rady, to nie byłby Chewie.

Poza uchwyceniem charakterystycznej maniery i cech naszego "chodzącego dywanika", ekipa TCW skupiła się też na uwydatnieniu strony wizualnej, a zwłaszcza tętniących życiem środowisk. Lecz ustalenie poprzeczki dla serialu telewizyjnego nie jest łatwe. To bezustanne ściganie się na szczyt wzgórza, biorąc pod uwagę zwłaszcza ograniczenia nakładane serialowi i oczekiwania fanów. Filoniemu w zadaniu pomaga Joel Aron - weteran w dziedzinie tworzenia efektów specjalnych, który brał udział w tworzeniu dwóch filmów z Nowej Trylogii.

Ja mogę wszystko wymyślić, ale to Joel sprawia, że zaczyna to ożywać. On jest moją prawą ręką, moim Vaderem. Bez wątpienia zrewolucjonizował serial. Rysuję obraz, mówię: "Właśnie tak to sobie wyobrażam", a on ożywia moje pomysły. Dla niego jest to wyzwanie, ale i to, czego chce - to jego pożywienie, to jest to, czego pragnie cała ekipa. W tych odcinkach skupcie się na tle - mamy postaci, lecz teraz i tło stało się bohaterem.

Wnosząc swoje doświadczenie zdobyte w ILM-ie, Aron inspiruje entuzjastyczne innowacje, podobnie jak stara się zachować delikatną równowagę między tworzeniem czegoś zupełnie unikalnego, a tym, co jest znane.

Aron mówi: Moim celem jest zawsze uchwycenie esencji GW, tych elementów, które tam pasują. To bardzo specyficzna rzecz i nie zawsze da się ją wyrazić dosłownie. Jesteśmy innym medium niż filmy, pracujemy z innymi narzędziami i w innym czasie. To niezwykłe wyzwanie - musimy znaleźć środki, które będą w stanie przekazać owe znane idee - czyli kolory i kształty, tekstury dodane w tłach. Lecz każdy w ekipie skupia się na zdaniu i uwielbiam, gdy coś nam wychodzi.

Szczególnie imponujący jest fakt, że finał trzeciego sezonu jest jedynie zapowiedzią tego, co będzie w czwartym - gdy TCW "skoczy w nadprzestrzeń".

Filoni: Odcinki finalne są jednymi z najlepszych, jakie zrobiliśmy, a będzie coraz lepiej i lepiej. Tego właśnie oczekuje publiczność. Wciąż czeka na nas wielka galaktyka.

Sezon czwarty rusza na Cartoon Network tej jesieni.

Zapraszamy do dyskusji na forum o "Padawan Lost" i "Wookiee Hunt".
KOMENTARZE (9)

Chewbacca w The Clone Wars

2011-02-26 10:29:59 Różne

Mimo że finał trzeciego sezonu "Wojen klonów" zobaczymy dopiero pierwszego kwietnia, Oficjalna już zaprezentowała nam artykuł i wideo dotyczące procesu tworzenia Chewiego, który właśnie na Prima Aprilis zadebiutuje w serialu.

Główną rolę w kreacji postaci odegrał Peter Mayhew i twórcy TCW uznali, że jego obecność jest niezbędna, by oddać ducha Wookieego. Ten aktor, mierzący sobie około 220 cm wzrostu, został sprowadzony na Ranczo Skywalkera, by doradzić ludziom od serialu, jak wprowadzić swą legendarną postać w świat animowanej galaktyki.

Mayhew mówi: Dave Filoni powiedział, że mój udział w tworzeniu tej postaci jest absolutnie nieodzowny. Powiedział artystom, by zbadali sposób, w jaki chodzę, moją manierę i postawę. Powiedział, "by zrozumieć Chewiego, musicie zrozumieć Petera". Poszliśmy też do archiwów Lucasfilmu, by przestudiować oryginalny kostium Wookieego, aby upewnić się, że detale zostały przeniesione do animacji.



Filoni mówi z kolei: Kreacja Chewiego w TCW była dla nas czymś szczególnym i nie udałoby się to bez pomocy i błogosławieństwa Petera. On i jego postać są ulepieni z tej samej gliny; Mayhew wnosi bardzo wiele ze swojej osoby do Wookieego, więc chcieliśmy to uchwycić. W przeciwnym razie to nie byłoby po prostu dobre. Możliwość pracy z Peterem była fantastyczna; mógł on dodać do postaci tą swoją manierę i detale, o których wie tylko on po ponad trzydziestu latach życia z Chewiem.

Prócz doradzania w zakresie wyglądu i detali, Mayhew przysłużył się TCW w jeszcze jeden sposób: nagrał swój charakterystyczny ryk.

Peter Mayhew: Odgłos Chewiego został wzięty z oryginalnych baz danych dźwięków, ale Filoni i Matt Wood pomyśleli, że można byłoby zmiksować próbkę z moim głosem. Chyba wszyscy w Lucasfilmie czują, że powinienem odgrywać tę postać kiedy tylko to możliwe. A po tylu latach ryczenia dla fanów stwierdzam, że chyba jestem w tym dobry. Bycie częścią serialu jest absolutnie ekscytujące. Animacja jest niesamowita, widać w niej ducha Chewiego. Gdy tylko zobaczyłem odcinek, powiedziałem: "To jest to. To on. To Chewie."

Z innego artykułu na EW.com można się dowiedzieć, że Lucas chciał mieć Wookieego w serialu od samego początku, ale nie było to możliwe z powodów technicznych (czyli animacji futra). Odnośnie samych odcinków, Lucasfilm pilnie strzeże tajemnicy dokładnej fabuły, choć zdementowano pogłoski, jakoby akcja miała się dziać na Kashyyyku.

Z innych ciekawostek warto nadmienić, że odcinek dwudziesty, "Citadel Rescue", zobaczymy dopiero 11 marca, po czym czeka nas przerwa do pierwszego kwietnia. Prawdopodobnie odcinki zostaną wyemitowane wcześniej przez SKY, o czym pisaliśmy tutaj. Ponadto, aktorka Katee Sackhoff (grała kapitan Karę "Starbuck" Thrace w serialu "Battlestar Galactica" z 2004 roku) napisała na swoim Twitterze, że brała udział w sesji nagraniowej TCW. Nie dodała nic ponad to, że jej postać jest "fantastyczna".

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (12)

TCW #62 w USA

2011-02-17 21:41:07 StarWars.com

Jutro wieczorem na amerykańskiej stacji Cartoon Network zostanie wyemitowany kolejny odcinek trzeciej serii "Wojen klonów" - ”The Citadel". Poniżej znajduje się zapowiedź wideo.



Temat na forum.

Dodatkowo w dniu 1. kwietnia zostaną wyemitowane dwa ostatnie odcinki sezonu trzeciego, ”Padawan Lost" oraz ”Wookiee Hunt", w których zobaczymy znanego wszystkim Wookieego o imieniu Chewbacca. Oto jego zdjęcie.



Głosu, jeśli można tak powiedzieć, znowu udzieli mu Peter Mayhew, który wcielał się w tą postać w Starej Trylogii i "Zemście Sithów".

Przypominamy, że powtórki drugiego sezonu można oglądać na Cartoon Network w soboty od 13:05.


KOMENTARZE (24)
Loading..