Dziś pytanie nurtujące wielu fanów, a dotyczące szczegółu, który można dostrzeć w klasycznej trylogii.
P: Co jest napisane w hebrajskimi literami na piersiowym panelu sterowania Dartha Vadera w klasycznej trylogii?
O: Podczas pracy nad albumem „Star Wars Blueprints” Chris Reiff i Chris Trevas konsultowali to z kilkoma niezależnymi źródłami i odkryli, że te „hebrajskie” napisy na klacie Vadera nie znaczą absolutnie nic. To zwykłe bazgroły, z poodwracanymi, niekompletnymi literami i ich kombinacjami. Co więcej litery te są różne w zależności od wersji. Jedna z teorii mówi, że początkowo użyto je w „Poszukiwaczach Zaginionej Arki” a następnie użyto w „Gwiezdnych Wojnach”, zwłaszcza, że nie ma ich na kostiumie Vadera z „Nowej nadziei”.
George Lucas koncentrował się na „Gwiezdnych Wojnach”. Nawet po skończeniu prequeli, wciąż były inne projekty związane z sagą na warsztacie. „Wojny klonów”, „Detours”, konwersje 3D, czy nawet „Underworld”. Choć Lucasfilm nie produkował nigdy wiele, przed prequelami ostatnim wydanym przez nich filmem było „Zabójcze radio” (1994), to jednak George Lucas chciał, by firma miała także inne projekty. Jeszcze przed sprzedażą wytwórni Disneyowi, na początku 2012 udało się ostatecznie wprowadzić do kin „Eksadrę Czerwone Ogony”. Cztery lata wcześniej zadebiutował czwarty „Indiana Jones”.
W 2012 do Lucasfilmu dołączyła Brenda Chapman, która miała pomóc rozruszać dział animacji. Wcześniej pracował w Pixarze, odpowiada choćby za „Meridę Waleczną”. Lucasfilm Animation nawet zaczęło przygotowywać film, musical o wróżkach w reżyserii Gary’ego Rydstroma, którego pomysłodawcą był sam Lucas. Pomysł na ten film zbierał przez 15 lat i chciał go nakręcić dla swoich córek. Ponieważ w momencie przejęcia przez Disneya Lucasfilm, projekt był już realizowany, miał szczęście. Nie wstrzymano go. Ukończono, a potem... odbyła się chicha premiera. Tak technicznie rzecz biorąc była to pierwsza premiera Lucasfilm już pod nadzorem Disneya. Tyle, że „Dziwna Magia” samo w sobie nie budziło zainteresowania. Z niewielką promocją i nienajlepszymi recenzjami zrobiło klapę. O filmie zapomniano. Obecnie nawet nie jest dostępny na polskim Disney+. A co gorsza, Lucasfilm Animation nie wyprodukowało żadnej kolejnej samodzielnej animacji. Zajęli się tylko i wyłącznie serialami gwiezdno-wojennymi.
Marką numer dwa w Lucasfilmie zawsze był „Indiana Jones”. Zaś pomysł piątej części krążył po świecie już po zakończeniu czwartej, czyli na wiele lat przed Disneyem. Przez dziesięć lat Lucasfilm i Disney, głównie dyskutowały na temat filmu i szukały historii do opowiedzenia. W tym czasie z projektu odeszli George Lucas i Steven Spielberg. Harrison Ford szczęśliwie został, ale można powiedzieć, że najlepsze lata do powrotu do tej roli ma za sobą. Po wielu opóźnieniach, w końcu udało się skończyć zdjęcia. Reżyserię przejął James Mangold. Premiera jest planowana na połowę 2023, czyli nie zmieści się w pierwszych dziesięciu latach kooperacji Lucasfilm-Disney. Będzie to pierwszy, niegwiezdno-wojenny film Lucasfilmu, bez wkładu George’a Lucasa, pomijając oczywiście to, że on wymyślił głównego bohatera.
To, by Lucasfilm stał się nie tylko wytwórnią wtórnych produkcji (wciąż opierających się na tych samych markach), ale też spróbował stworzyć coś oryginalnego, było marzeniem Kathleen Kennedy i Michelle Rejwan. Rejwan miała odpowiadać za zupełnie nowy projekt, czyli adaptację serii książek „Dzieci krwi i kości” Tomi Adeyemi. Lucasfilm pozyskał do nich prawa, zabrał się za preprodukcję. Reżyserią miał się zająć Rick Fukuyama. Ale coś poszło nie tak. Preprodukcja się przeciągała, wciąż nie było scenariusza. Historia dość podobna do innych filmów Lucasfilmu. Tyle, że tu w grę wchodziły prawa i opcje. Ostatecznie skończyło się tym, że projekt skasowano. Prawa przejął Paramount, a warto dodać, że musieli przebić ofertę Universala, Amazona i Netflixa. Jednocześnie Lucasfilm oficjalnie ogłosiło, że nie będzie – przynajmniej na razie – próbować tworzyć nowych marek. Zostaną przy istniejących. Zaś samej Rejwan już nie ma w zarządzie Lucasfilmu, o czym pisaliśmy niedawno.
I tu do gry wchodzi trzecia marka Lucasfilmu, czyli „Willow”. Co prawda jako marka nigdy nie zaistniała, dopiero teraz ma szansę. Był to zaledwie jeden film i jakieś książeczki, a także odkładany od dziesięcioleci pomysł na sequel czy w to w formie filmu, czy serialu. Jednak w końcu udało się ściągnąć Warwicka Davisa (Willow), Joannę Whalley (Sorsha) a także reżysera oryginału - Rona Howarda (tym razem jako producenta) i pewnie jeszcze kilka osób z oryginalnej obsady. Nad całością czuwa Jon Kasdan. Premiera jest spodziewana jeszcze w tym roku, ale już po magicznej dacie 10-lecia. Zobaczymy jak zostanie odebrany ten projekt.
Inną rzeczą jest to, że obecnie Lucasfilm głównie produkuje seriale gwiezdno-wojenne, nawet nie filmy. Na razie będzie koncentrować się na markach znanych, czyli głównie Gwiezdnych Wojnach. W tym przypadku obecną wizję opisano na Puck (więcej), a można ją streścić, że Lucasfilm chce by zrobić kolejny film dobrze. Kathleen Kennedy rozumie, że pośpiech nie pomógł sequelom, zwłaszcza ostatnia ich cześć jest mocno niedopracowana. Tym razem pośpiechu nie będzie, a wytwórnia chce znaleźć równowagę między opowiedzeniem czegoś nowego, jednocześnie trzymając się tego, co sprawiło, że ich marki są wyjątkowe. Innymi słowy nadal będzie wtórnie, ale chyba bez takiej ilości nostalgii. Oby udało im się znaleźć właściwą receptę i koniec końców do innych produkcji, bez robienia uniwersum z „Tuckera” czy „Zabójczego radia”.
KOMENTARZE (6)
Plotek o tym, że ktoś robi, może zrobić, lub twierdzi, że robi film gwiezdno-wojenny jest sporo. Większość jednak słynny J.D. Dillard, znikają (i są potem odgrzewani przez media, które nie weryfikują tematu). W marcu wspominaliśmy o potencjalnym zaangażowaniu Damona Lindelofa, twórcy „Zaginionych” czy „Prometeusza”, który podobno rozmawiał z Lucasfilmem i Disneyem na temat kolejnego filmu. Odnotowaliśmy, sprawa ucichła. Ale tym razem wraca.
Jak donosi Jeff Sneider, Damon Lindelof stołuje się teraz u Disneya, widziano go jak przyjeżdża tam na obiad. Raczej nie dlatego, że podoba mu się kuchnia, to spotkania biznesowe. Obecnie Lindelof pracuje nad serialem „Mrs. Davis” dla należącego do NBC Universal serwisu Peacock, co zajmie mu kilka najbliższych lat, ale to dobry moment by porozmawiać o „Gwiezdnych Wojnach”. Proces twórczy może zająć kilka lat, ale kontrakt można zabezpieczyć już teraz.
UPDATE: Remember that Damon Lindelof-STAR WARS scoop I broke in March? Well, DL has been spotted dining on the Disney lot quite a bit lately and I doubt he's working on his Peacock series up there. When will the trades confirm? Stay tuned... and SUBSCRIBE to @TheAnkler for more! pic.twitter.com/85djY7vPn9
Sneider jak widać śledzi temat i zachęca do zaglądania na jego konto na twitterze, gdzie będzie informował, jak rozwija się temat.
W tej chwili przyszłość filmowa sagi jest dość niepewna, gdyż pozbawiona konkretów. Wiemy, że nad swoim filmem pracuje Taika Waititi. Tu spodziewamy się, że zdjęcia ruszą w przyszłym roku (ale na razie nie ma żadnego potwierdzenia, co więcej sam Taika sugeruje, że jego film może nie powstać). Ten film miał się pojawić na gwiazdkę 2023, ale chyba obecnie mało kto w to wierzy w tę datę, sugerując w najlepszym przypadku opóźnienie. Dwa kolejne projekty w kolejce to „Rogue Squadron” Patty Jenkins i projekt Kevina Feige. Wiemy, że w obu przypadkach prace trwają, ale nie było żadnych informacji o konkretnych fazach, angażach, zdjęciach. Miejmy nadzieję, że w przyszłym tygodniu na prezentacji portfolio Lucasfilmu na D23 dowiemy się czegoś o kolejnych filmach.
Na razie kolejnym kinowym obrazem Lucasfilmu będzie zaplanowany na połowę przyszłego roku „Indiana Jones 5”.
KOMENTARZE (15)
W chwili obecnej nic z tego nie wynika, poza polem do spekulacji. Fani wyłapali, że Lucasfilm niedawno zarejestrował trzy znaki handlowe, potencjalne marki, czyli „The Great Circle”, „The Galactic Circle” i „Circle of Resistance”. Zwłaszcza druga i trzecia nazwa trochę kojarzy się z „Gwiezdnymi Wojnami”. Obecnie, jak pamiętamy, Lucasfilm odpuściło sobie pomysł tworzenia nowych marek. Porzucili projekt adaptacji cyklu „Dzieci krwi i kości”, koncentrując się poza „Gwiezdnymi Wojnami” na „Willow” i „Indiana Jonesie”.
Wszystkie trzy znaki handlowe są określone cyframi 9 i 41. W przeszłości tych oznaczeń użyto w kontekście seriali czy filmów, ale także „Jedi Temple Challenge”. Oczywiście są też marki jak wspomniane „Dzieci krwi i kości”, czy „Skywalker Academy”, z których Lucasfilm na razie nic nie zrobił (w przypadku tej pierwszej przejął ją Paramount).
Na razie pozostaje czekać na wrześniowe D23, gdzie Lucasfilm będzie mieć kolejny panel pokazujący ich portfolio. Może coś nowego ogłoszą. Może nowy serial, może nową atrakcję w parkach, a może tytuł filmu Taiki Waititiego. Ostatnie wieści bowiem sugerują, że prace mogłyby ruszyć na początku 2023. Jednocześnie sam Waititi studzi oczekiwania, sugerując, że na tym etapie życia nie byłoby to dla niego nieszczęście, gdyby odsunięto go od tego projektu. Nam na razie zostają spekulacje.
KOMENTARZE (4)
Taika Waititi promuje swój najnowszy film – „Thor: Miłość i grom”, przy okazji udziela wywiadów w których czasem padają pewne nawiązania do „Gwiezdnych Wojen”. W rozmowie z Slashfilm wspomniano o trzecim sezonie „The Mandalorian”.
Jak wiemy sezon ten jest już nakręcony i obecnie trwa postprodukcja. /Film podało, że Taika Waitii wyreżyserował nieznaną liczbę odcinków w trzecim sezonie. Potem jednak artykuł przeedytowano i wycięto wszelkie informacje o reżyserii, ale pojawiły się inne. Taika ma zagrać w serialu. Watro tu przypomnieć, że jest z nim związany od początku. Wyreżyserował finał pierwszego sezonu, a także podkładał głos pod droida IG-11. Już wcześniej pojawiły się plotki o powrocie IG-11 (w pewnym sensie), więc głos Taiki jak najbardziej byłby na miejscu. Na razie jednak nie ma dokładnych potwierdzeń, czy na pewno wróci do tej roli, czy może do innej.
Jeśli chodzi o reżyserów trzeciego sezonu, na razie znamy następujących: Rick Famuyiwa, Carl Weathers oraz Bryce Dallas Howard. Spodziewamy się także Dave’a Filoniego i Peytona Reeda. Czy znajdzie się tam miejsce dla Taiki, zobaczymy.
Warto dodać, że w dniach 9 - 11 września odbędzie się D23 Expo. 10 września zapowiedziano panel, na którym Marvel i Lucasfilm zaprezentują swoje przyszłe produkcje. Można się spodziewać, że będzie to miało charakter bardzo podobny do pokazu na Celebration. Tam pokazano zwiastun „Andora”, więc na D23 spodziewamy się zwiastuna kolejnej aktorskiej produkcji, czyli właśnie trzeciego sezonu „The Mandalorian”. Co prawda w zapowiedzi jest mowa zarówno o produkcjach na Disney+ jak i kinowych, ale w tym wypadku pomijając „Indianę Jonesa” to Lucasfilm w chwili obecnej nie ma nic innego, czym mógłby się pochwalić. Zdjęcia do filmu Taiki nie ruszą przed 2023.
Trzeci sezon „The Mandalorian” zobaczymy już w lutym.
KOMENTARZE (5)
Jak widać kilku produkcji brakuje kilku starszych pozycji – choćby seriali „Droids”, „Ewoks” (plus filmów), czy „Clone Wars” Tartakovsky’ego, a także starszych pozycji LEGO.
W chwili obecnej wciąż obowiązuje promocyjna oferta powitalna. Można zapłacić 289,90 PLN za cały rok. Alternatywą jest miesięczny abonament - 28,99 PLN, który można przerwać w dowolnym momencie (czyli opłacić i od razu anulować). Wówczas do końca okresu rozliczeniowego mamy dostęp do całej platformy, a koszt nie będzie się rolować. Poza „Gwiezdnymi Wojnami” znajdziemy tu także pozycje Pixara, Marvela, Disneya i 20th Century, a także produkcje National Geographic.
Z innych produkcji Lucasfilmu znajdziemy choćby „Willow” (kontynuacja w formie serialu aktorskiego będzie mieć premierę w tym roku). Brakuje jednak kilku pozycji takich jak choćby „Dziwna magia”, czy „Eskadra czerwone ogony”, których dystrybutorami byli 20th Century i Disney. W przypadku filmów jak „Indiana Jones”, „Zabójcze radio”, „Żar ciała”, „Kaczor Howard”, „Tucker – konstruktor marzeń” i kilku innych prawa do dystrybucji nie należą do holdingu Disneya i również nie ma ich na platformie.
Wiele z pozycji na Disney+ jest dostępne w 4K z dźwiękiem Dolby Atmos. Platformę można zamówić tutaj. Można ją odtwarzać na kilku urządzeniach jednocześnie.
KOMENTARZE (21)
Obecnie trwają w Las Vegas targi CinemaCon, gdzie filmowcy prezentują zapowiedzi na najbliższy okres koncentrując się głównie na 2022 i 2023. CinemaCon służy nie tylko promocji, ale też podpisaniu kontraktów. Wiele produkcji jest tu prezentowanych po raz pierwszy, czyli jeszcze przed zdjęciami, czy zwiastunami, które trafiają do szerokiej publiczności. Tak było choćby w przypadku „Avatara: Istoty wody”. Wspominano także o piątym „Indiana Jonesie”.
Natomiast zabrakło filmu, na który czekamy najbardziej, czyli „Rogue Squadron”. Faktem jest, że Disney nie za bardzo promuje końcówkę przyszłego roku. Poza „Gwiezdnymi Wojnami” brakuje też innych filmów, które mają mieć wówczas premierę. Natomiast ciągle podtrzymywana jest data premiery, czyli grudzień 2023.
O filmie Patty Jenkins krążyły plotki, że został opóźniony i są pewne problemy ze scenariuszem. Brak informacji z Lucasfilmu, jak również przecieków sprawia, że zarówno fani, jak i ludzie z branży zaczynają wątpić w termin grudniowy.
Przy okazji CinemaCon pojawiła się informacja, że „Wonder Woman 3” w reżyserii Patty Jenkins będzie kręcone jesienią 2023 i będzie mieć premierę w 2024. Zatem wcześniej Patty miałaby czas na nakręcenie „Gwiezdnych Wojen”.
Miejmy nadzieję, że Lucasfilm wyklaruje te wątpliwości przy okazji Celebration.
KOMENTARZE (7)
Dziś mamy pytanie techniczne, na które odpowiada Jeff Doran z ILM. Dołączył do firmy w 1983, pracował nad „Indianą Jonesem i Świątynią Zagłady”, a później także prequelami.
P: Jaka jest różnica między niebieskim a zielonym ekranem?
O: Decyzja czy kręcić na zielonym czy niebieskim ekranie zazwyczaj bazuje na kolorach obiektu, który ma być fotografowany i wyekstraktowany z ekranu. Gdy obiekty mają dużo niebieskiego, zazwyczaj kreci się je na zielonym ekranie i odwrotnie. Oryginalna fotochemiczna technika używała niebieskiego ekranu i określała go jako „różnicę kolorów systemu kaszetowego” wg amerykańskiego przewodnika dla operatorów (The American Cinematographer Manual). Zielone ekrany to nowszy system, opracowany oryginalnie dla techniki video chroma key matting i co ciekawe, nawet nie wspomniany jest w tym przewodniku. Są zdecydowanie rozbieżne opinie, na temat tego, która technika jest lepsza.
KOMENTARZE (1)
Harrison Ford potrafi być bohaterem w każdej sytuacji, także z drugiej strony kamery. Pamiętamy o jego akcjach ratunkowych. Tym razem znów rzucił się, by ratować ludzkie życie.
Zdjęcia do piątego Indiany Jonesa zbliżają się ku końcowi, planowano je zakończyć jutro. Ostatnie ujęcia powstają w Pinewood. Ford jest jeszcze obecny na planie. W tym czasie doszło do dramatycznego zdarzenia. Jeden z członków ekipy zasłabł i stracił przytomność (później okazało się, że miał atak serca). Wywołało to popłoch i powszechną panikę wśród twórców, Ford jednak zachował zimną krew. Zanim pracownik odpowiedzialny za pierwszą pomoc zdążył zareagować, Ford rzucił wszystko i zadzwonił po pogotowie. Szczęśliwie udało się utrzymać przy życiu mężczyznę.
Nie jest to pierwszy zawał serca na planie piątego Jonesa. W listopadzie 2021 54-letni operator kamery, Nic Cupac pracując na lokacji w Maroku także dostał zawału serca. Wówczas jednak nie udało się mężczyzny uratować.
Przypominamy także, że Ford był kontuzjowany na planie i przerwano na jakiś czas zdjęcia.
Lucasfilm nie komentuje sprawy, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Premiera filmu planowana jest na połowę przyszłego roku.
KOMENTARZE (3)
Jak donosi Fantha Tracks w studiach Pinewood powstaje tajemniczy projekt Lucasfilmu. Kręcony jest on od listopada, przynajmniej. I tyle, dalej pozostają tylko spekulacje.
Na pewno nie jest to „The Mandalorian”, który powstaje w USA. Zdjęcia do „Andora” i „Obi-Wana Kenobiego” także zostały skończone. Dwa seriale o których wiemy, a do których zdjęcia mają ruszyć za jakiś czas to „Ahsoka” (marzec 2022, zdjęcia w Stanach) oraz „The Acolyte”. W tym drugim wypadku zdjęcia ruszą w maju, w Londynie, a projekt ma kryptonim „Paradox”. Początkowo zastanawiano się, że może jednak część zdjęć do serialu Leslye Headland ruszyły w Pinewood, ale nowe informacje ponownie potwierdzają majowy termin. „Willow” także już raczej jest skończony, „Indiana Jones 5” zawieszony, zaś na zdjęcia do „Childrens of Blood and Bone” też przyjdzie jeszcze poczekać.
Spekulujący zastanawiają się nad następującymi możliwościami. Pierwsza z nich to „Lando”. Zwłaszcza, że Billy Dee Williams już młodszy nie będzie, a miał być on jedną z gwiazd obok Donalda Glovera. Minus jest taki, że raczej nic nie słyszeliśmy o tej produkcji, nie było jej także wymienionej w prezentach świątecznych od Lucasfilmu.
I właśnie te prezenty to coś na co także zwracają uwagę spekulujący. Tam pojawia się tajemniczy projekt „Tales of the Jedi”. Może to faktycznie on? Wówczas na pewno nie byłby serialem animowanym, ale czy to kolejny serial na Disney+ czy może film na 2023, tego nie wiemy. Wciąż czekamy na potwierdzenie opóźnienia „Rogue Squadron” i ewentualne zastępstwo.
Na razie pozostaje nam tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać na jakieś przecieki.
KOMENTARZE (4)
Tym razem Nick Gillard porównuje dwie serie filmów Lucasfilmu.
P: Jaka jest różnica w pracy kaskadera w filmach o Indiana Jonesie i w „Gwiezdnych Wojnach”?
O: „Indiana Jones” to wielka liga. Ciężkie maszyny szarpane azotem od tyłu, rozbijanie samolotów, pościgi samochodowe, akrobacje, czyli zabawna kaskaderka. Podczas gdy „Gwiezdne Wojny” są poprawione komputerowo. Eleganckie, bez miejsca na błędy, dokładne, perfekcyjne, zaś kaskaderka jest dość ekonomiczna. Obie są bardzo różne. Obie są bardzo wynagradzające.
KOMENTARZE (3)
Bardzo ciekawą informację zdradził kompozytor James Newton Howard. Podczas wizyty w podaście serwisu Collider powiedział, że kończy właśnie pracować nad muzyką do dokumentu nad którym pracuje Lawrence Kasdan. Będzie to serial dokumentalny o George’u Lucasie i ILM. Ma się składać z 6 odcinków. Innych szczegółów nie ujawniono, zobaczymy kiedy i gdzie się to ukaże. Tymczasem Howard zasugerował, że może być związany z serialem „Willow”, nad którym czuwa Jon Kasdan, syn Lawrence’a.
Phoebe Waller-Bridge właśnie pokłóciła się z Donaldem Gloverem. Razem pracowali nad nową wersją „Pana i pani Smith”, ale nie mogli się dogadać, co do wizji artystycznej. Projekt dla Amazona został w ręku Glovera. Warto przypomnieć, że nad oryginałem, filmem z 2007, pracował Simon Kinberg.
Za to jeśli wierzyć plotkom, Phoebe ma szansę zastąpić Harrisona Forda w cyklu „Indiana Jones”. Przejęłaby od niego pałeczkę w piątej części. Zobaczymy jak wyjdzie z tym przejmowaniem, w końcu w czwartej miał ją przejąć Shia LaBeouf. Swoją drogą do piątego Indiany dołączył Antonio Banderas.
Disneyowi oberwało się od Franka Oza. Aktor twierdzi, że chciałby pracować przy nowych Muppetach, ale Disney go nie chce. Stwierdził, że nowym Muppetom brakuje duszy. Dodał także, że pewnie go nie zatrudnią, bo nie słucha rozkazów i nie robiłby Muppetów takich w jakie wierzy Disney. Wg niego korporacyjna góra nie rozumie, że wartość Muppetów to nie kukiełki, ale ludzie, którzy nadali im życie.
Adam Driver musi dorabiać w reklamach. Reklamuje Burberry Hero. Filmik z jego udziałem poniżej.
Ewan McGregor zagra z Ethanem Hawke w filmie „Raymond and Ray. Będzie to historia dwóch braci przyrodnich, których życie naznaczył despotyczny ojciec. Jego śmierć pozwala zacząć im odkrywanie samych siebie. Reżyseruje Rodrigo Garcia. Film powstaje dla Apple’a. McGregor zagra też w filmie „Everest”, będącym biografią himalaisty George’a Mallory’ego. Reżyseruje Doug Liman. W obsadzie znaleźli się też Mark Strong i Sam Heughan.
Zostając przy Ewanie. W przyszłym roku dostanie on swoją gwiazdę w Hollywodzkiej Alei sław. Oprócz niego dostaną je Francis Ford Coppola, Ming-Na Wen oraz pośmiertnie Carrie Fisher. W tym roku gwiazdę dostał między innymi Jimmy Smits.
Natalie Portman z powodów osobistych zerwała kontrakt z HBO. W związku z tym, cały projekt „The Days of Abandonment” został skasowany. Portman ma też inny projekt - „May December”, czyli komediodramat z Julianne Moore. Opowiada o historii małżonków, których losy mają być przeniesione na ekran, w związku z czym odtwórczyni roli małżonki decyduje się wprowadzić do nich, by lepiej ich poznać. Co komplikuje sytuację. Zdjęcia planowane są na przyszły rok.
Bryce Douglas Howard, po reżyserii kilku odcinków „The Mandalorian” zabierze się za cały film. Jej debiut reżyserski to reboot „Ucieczki nawigatora” realizowany dla Disney+. Oryginał opowiadał o chłopcu, który został porwany przez obcych i próbuje wrócić do domu. Aktorsko też Howard nie próżnuje. Zagra w filmie szpiegowskim Matthew Vaughna, razem z Samuelem L. Jacksonem i Samem Rockwellem. Howard zagra kobietę, szpiega, która cierpi na amnezję. Ale z czasem zaczynają się jej przypominać różne rzeczy.
Można już zobaczyć zajawkę filmu przygotowanego przez Phila Tippetta. „Mad God” stworzono wykorzystując animację poklatkową. Na razie nie wiadomo kiedy i gdzie będzie można to obejrzeć. Dzieło już jest skończone.
Clancy Brown (Savage) dołączył do kręconej od czerwca czwartej części „Johny’ego Wicka”. W filmie grają też Keanu Reeves oraz Donnie Yen.
John Boyega wystąpi w niezależnym dramacie „892”. Będzie to historia byłego marine, który ma psychologiczne problemy z powrotem do normalnego życia. Reżyseruje Abi Damaris Corbin. Zdjęcia już trwają.
David Oyelowo (Kallus) zagra w serialu zagra główną rolę w serialu „Bass Reeves”. To opowieść o pierwszym, legendarnym, czarnoskórym agencie United States Marshal Service. Legendarnym, gdyż schwytał ponad trzy tysiące przestępców i to bez jednej rany. Projekt powstaje dla ViacomCBS i MTV. Oyelowo będzie produkować film „The Return of the Rocketeer”, będący kontynuacją filmu „Rocketeer” (1991) Joe Johnstona. To kolejna opowieść o bohaterze komiksowym z lat 30. i 40. Możliwe, że Oyelowo zagra też główną rolę. Film powstaje dla Disney+.
Rose Byrne (Dorme) zagra główną rolę w filmie „They Are Us”. Będzie on bazować na faktach. Byrne wcieli się w nowozelandzką premier Jacindę Ardern. Historia zaś będzie dotyczyć zamachów w Christchurch.
Keira Knightley (Sabe) wystąpi w filmie SF „Conception”. Akcja dzieje się w przyszłości w Wielkiej Brytanii, gdzie wprowadzono totalitarną politykę rodzinną. Keira zagra urzędniczkę, która wierzy w system. Scenariusz i reżyseria – Camille Griffin.
Kumail Nanjiani (serial o Obi-Wanie) wyprodukuje i zagra główną rolę w limitowanym serialu „Homeland Elegies”. W produkcji zobaczymy jak zmieniała się Ameryka od zamachów z 11 września do wygranej Donalda Trumpa. Serial będzie mieć 8 odcinków i powstaje dla FX.
Diego Luna dołączył głosowo do projektu „DC League of Super-Pets”, który zapowiedziany jest na maj przyszłego roku. Na razie nie wiadomo w jakie zwierzątko się wcieli.
Keri Russel (Zorii) zagra w filmie „Cocaine Bear” Elizabeth Banks. Partneruje jej między innymi Ray Liotta i Alden Ehrenreich oraz O’Shea Jackson Jr.. Będzie to historia bazująca na faktach. Podczas nieudanej próby przemytu zostaje wyrzucona z samolotu kokaina, którą przechwycił pewien niedźwiedź...
Jak Mark Hamill zdobywa like’i? Właściwie jak się okazało, wystarczy, że wpisze na twitterze swoje imię i nazwisko by od razu zdobyć setki tysięcy polubień. Dowód poniżej.
Na koniec coś dla fanów Giny Carano. Wygląda na to, że film produkowany przez Daily Wire w którym Gina zagra główną rolę, zobaczy światło dzienne. Zdjęcia prawdopodobnie ruszą w październiku. Scenarzystą jest Eric Red. Opowieść bazuje na jego powieści „White Knuckle”. Będzie to kino zemsty, o kobiecie, która unika śmierci z rąk kierowcy-seryjnego mordercy. Ponieważ policja nie daje rady bohaterka Giny weźmie sprawy w swoje ręce.
KOMENTARZE (3)
28 lipca 2021 w wieku 58 lat zmarł Jonathan W. Rinzler, autor przewodników po produkcji „Gwiezdnych Wojen” i nie tylko. Riznler od 11 miesięcy zmagał się z rakiem trzustki, zmarł w domu, pośród najbliższych.
W „Gwiezdnych Wojnach” zadebiutował dwiema pozycjami związanymi z „Zemstą Sithów”: albumem oraz Making of. Ten drugi dał początek serii poświęconej klasycznej trylogii, a także filmom z cyklu „Indiana Jones” (wydane zbiorczo). Rinzler ponadto przygotował pozycję o „Przebudzeniu Mocy”, która nie została wydana. Komentarz autora w tej sprawie można znaleźć tutaj.
Jest też autorem kilku innych pozycji, choćby albumów ze scenopisami. A także komiksu The Star Wars, będącego adaptacją pierwszej wersji scenariusza „Gwiezdnych wojen”.
Po „Gwiezdnych Wojnach” wydał między innymi przewodniki o powstawaniu „Obcego” czy „Planety małp”. Próbował też w sposób blogowy ujawnić kulisy produkcji Disneya, ale nie spodobało się to włodarzom i bardzo szybko zmuszony był zaprzestać.
Tak dla przypomnienia, serial „Andor” nadal jest kręcony i nadal pojawiają się zdjęcia z planu, acz już nie tak intensywnie. Kilka z nich pochodzi z Cruachan, o którym już pisaliśmy.
Dodatkowo trwały zdjęcia w Middle Peak Quarry. W tym przypadku nie do końca wiadomo, czy to Disney i Lucasfilm kręcili „Andora”, piątego „Indianę Jonesa” czy serial „Willow”. Wszystkie trzy produkcje powstają obecnie na lokacjach w Wielkiej Brytanii.
Zdjęcia powinny zakończyć się w najbliższych miesiącach. Premiera serialu „Andor” w Disney+ jest planowana na rok 2022. Wg plotek spodziewamy się zobaczyć koło 12 odcinków, które w sumie zdaniem Diego Luny powinny trwać ponad 10 godzin. Może nie będą tak krótkie jak w „The Mandalorian”.
KOMENTARZE (1)
Jak pisaliśmy ostatnio ruszyły zdjęcia do piątej części przygód słynnego archeologa. Niemniej jednak Harrison Ford został ranny w ramię podczas zdjęć na planie. Podobno kręcił scenę walki. Aktor obecnie zszedł z planu, zdjęcia z nim zostały przesunięte na późniejszy termin. James Mangold kontynuuje to, co może nagrać bez udziału Harrisona Forda. Aktor przebywa na rekonwalescencji.
Choć z pewnością harmonogram zdjęć ulegnie zmianie, na razie nie ma obaw co do daty premiery. Film planowany jest na 29 lipca 2022. Zaś Fordowi partnerują między innymi Mads Mikkelsen czy Phoebe Waller-Bridge.
Przypominamy, że siedem lat temu, podczas zdjęć do „Przebudzenia Mocy”, także w czerwcu Harrison Ford miał inny wypadek. Szczęśliwie wydobrzał i tego samego życzymy mu tutaj.
Przy okazji to dobry moment by zobaczyć jedno ze zdjęć na planie. Widać na nim kropki na twarzy Harrisona Forda. Można spokojnie przyjąć założenie, że przynajmniej w części filmu Ford będzie odmłodzony. Patrząc zaś na zamki w sieci pojawiła się spekulacja, że początek filmu wykorzysta porzucony pomysł z „Ostatniej krucjaty”. Wówczas mówiono o zamku i duchu. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
KOMENTARZE (6)
Michael Waldron, scenarzysta filmu Kevina Feige, a przy okazji główny scenarzysta serialu „Loki” opowiadał o tym ostatnim w wywiadzie dla magazynu „GQ”. Przy okazji poruszył też temat „Gwiezdnych Wojen”.
Zdaniem Waldrona sukcesem MCU jest połączenie SF i konceptów, sukces jest zbudowany na postaciach, ich człowieczeństwie, konfliktach i rodzinie. Wówczas przeszedł do ciekawszej dla nas kwestii, czyli „Gwiezdnych Wojen”, które zdaniem Michaela są najlepsze gdy właśnie są o rodzinie. Han, Luke i Leia byli rodziną, kochało się widzieć ich razem i wściekało, gdy ich rozdzielano. Michael twierdzi, że to były wspaniałe postaci i nie ma w tym nic odkrywczego.
Natomiast w wywiadzie dla Vanity Fair chwalił Kevina Feige, ale też powiedział, że to Kevin będzie wypowiadać się o filmie. Michael nie może na razie nic mówić. Ale znamy biografię Kevina, znamy też Kathleen Kennedy („Gwiezdne Wojny”, „Indiana Jones”, czyli kilka z ulubionych filmów Waldrona). Zaś jego zdaniem współpraca tych dwojga to urzeczywistnienie się marzeń.
Nie wiemy jednak kiedy powstanie film Kevina Feige. Na razie mamy dwie daty grudzień 2025 i grudzień 2027 oraz kontrkandydata, czyli Taikę Waititiego. Ten przyznał, że nie wie, kiedy jego „Gwiezdne Wojny” będą kręcone, ale ma nadzieję, że jak skończy pracę nad „Thor: Love and Thunder” ruszy z sagą, choć jest jeszcze wiele innych, mniejszych rzeczy, które ma w planach. Zatem musimy poczekać aż w Lucasfilm zdecydują, co będzie następne w kolejce.
KOMENTARZE (9)