Dzisiaj na platformie Disney+ swoją premierę ma trzeci serial aktorski osadzony w świecie Gwiezdnych Wojen - „Obi-Wan Kenobi”. O produkcji dotyczącej Kenobiego plotki krążyły praktycznie od czasu przejęcia Lucasfilmu przez Disneya. Według początkowego planu miał być to film, którego reżyserem miał być Stephen Daldry. Ostatecznie projekt zmienił formułę na serial, a temat przejęła Deborah Chow. Co ważne jednak od samego początku zaangażowany w to był Ewan McGregor, który w rolę Obi-Wana wcielił się w prequelach. Do roli Dartha Vadera powrócił również w serialu inny z głównych aktorów z prequeli - Hayden Christensen. Serial składać się będzie z sześciu odcinków, z czego dwa pierwsze mają swoją premierę dzisiaj.
W roli głównej: Ewan McGregor Gościnnie występują: Hayden Christensen, Rupert Friend, Joel Edgerton, Moses Ingram, Bonnie Piesse, Sung Kang, Indira Varma Showrunner: Deborah Chow Produkcja: Deborah Chow, Katterli Frauenfelder, Kathleen Kennedy, Thomas Hayslip, Joby Harold, Jason McGatlin, Michelle Rejwan Reżyseria: Deborah Chow Scenariusz: Joby Harold, Hossein Amini, Stuart Beattie, Hannah Friedman, Andrew Stanton Muzyka: John Williams, Natalie Holt
Poniżej znajdziecie daty premier kolejnych odcinków:
Do premiera serialu „Obi-Wan Kenobi” już właściwie można odliczać godziny. Tymczasem na twitterze pojawił się kolejny klip z Ewanem McGregorem i Joelem Edgertonem. Część z tych scen widzieliśmy już w zwiastunach i spotach, teraz fragment spotkania Obi-Wana i Owena.
Ewan natomiast odniósł się do ewentualnego, kolejnego powrotu do roli Kenobiego. Ta historia jest zamkniętą całością, ale osadzona gdzieś między III a IV Epizodem. I jest rozplanowana na ten limitowany serial. Z drugiej jednak strony, wszystkim zaangażowanym bardzo się praca podobała i wszyscy chcieliby ją kontynuować. Nikt nie chce, by to był koniec. Ale zanim wróciliby do Obi-Wana muszą wpierw odpowiedzieć sobie na pytanie „po co?”.
Celebration jest już za rogiem i w tym roku - po pandemicznym okresie wyciszenia - powinniśmy dostać naprawdę sporą dawkę porządnych starwarsowych wieści. Czy tak będzie i z „Ahsoką”? Chyba ostrożniej będzie nie nastawiać się na coś dużego, bo główna uwaga skupi się raczej na „Obi-Wanie” czy „Andorze”, ale panel otwierający imprezę może przynieść nam choć trochę informacji.
Przejdźmy zatem do plotkowego podsumowania przed całym tym szaleńswem. Mamy kolejnego aktora, choć tym razem niepotwierdzonego oficjalnie. Wedle Star Wars News Net (i DanielaRPK) do tego grona dołączył Matthew Law.
Aktor znany jest przede wszystkim z roli Juliana z „Agents of S.H.I.E.L.D”, ale co istotniejsze dla nas - jest fanem „Star Wars”. Adam Frazier w powyższym tweecie sugeruje, że Law mógłby wcielić się w Ezrę. Co zatem z Meną Massoudem, który mocno sugerował, że pojawi się w tej roli? Aktor jest w tej chwili zajęty na planie horroru „The Sacrifice Game”, także nie może jednocześnie grać we właśnie powstającej „Ahsoce”. Może po drodze coś się pozmieniało? Kto wie, może jutro otrzymamy więcej castingowych wieści.
Niedawna sesja zdjęciowa w „Vanity Fair” prócz pięknych fotografii przyniosła sporo wieści o nadchodzących produkcjach. Kilka dni temu ukazał się tam wywiad z Rosario Dawson. Aktorka chce grać Tano całe życie - jest tak oddana temu pomysłowi, że gotowa jest zgolić głowę. Jej mama tak zrobiła, gdy miała 40 lat, a sama aktorka ma 43, a poza tym i tak lepiej mieć montrale. Zresztą jej bujne włosy stanowiły problem dla makijażystów, bo gdzieś je trzeba ukryć - był plan, by tym razem spróbować schować je nie pod standardową siatką, a w montralach i lekku, podobnie jak to było w przypadku Angeliny Jolie grającej Diabolinę.
Aby dobrze oddać postać, Rosario nie tylko obejrzała TCW, lecz także zaczęła intensywny trening, mimo że z ćwiczeniami jej zazwyczaj nie po drodze. Ale Togrutanka nie męczy się łatwo, jest obca, więc Dawson nie może grać jej jak człowiek. Nie chce zatem ćwiczyć dla siebie, lecz dla niej.
Aktorka jest wdzięczna wszystkim animatorom i Ashley Eckstein, bo zdaje sobie sprawę, że wciela się w już dobrze zdefiniowaną postać, nad której stworzeniem czuwały dziesiątki osób. I tak jak spora grupa osób dorastała razem z padawanką, tak teraz Rosario ma nadzieję, że razem z nią się zestarzeje. Hollywood nie traktuje najlepiej aktorów w podeszłym (a nawet i średnim) wieku, ale w przypadku Sagi tak nie jest - wystarczy spojrzeć na przykład Carrie Fisher. Zresztą sama Kathleen Kennedy mówiła w wywiadzie dla VF, że rola w SW wymaga poświęcenia kilku najbliższych lat.
A jak w ogóle Dawson dostała tę rolę? Jak to często bywa w dzisiejszych czasach, wystarczył ten słynny tweet, który zwrócił uwagę Filoniego. Odcinek „The Jedi” w drugim sezonie „Mandalorianina” miał być testem czy Tano sprawdzi się w formie aktorskiej. I mimo nie najlepszych reakcji niektórych fanów - na przykład tych chcących wyłącznie Ashley Eckstein w tej roli czy oskarżających aktorkę o negatywny stosunek do osób transpłciowych - to większość pokochała ją w tej roli. Oczywiście były też narzekania na jej zbyt krótkie lekku, a jedną z marud była... sama Rosario. Filoni wytłumaczył jej, że skrócili je ze względu na konieczność wykonywania akrobacji i scen walki na planie. Dał jej nawet możliwość nienoszenia niebieskich soczewek kontaktowych, ale kobieta odmówiła, bo dzięki nim nie cosplayuje Ahsoki, ale naprawdę się w nią wciela.
To co z tymi włosami? Aktorka nie obcięła ich całkiem, zrobiła je na tzw. boba i nawet wstawiła w zeszłym miesiącu filmik z transformacji z podpisem „CIACH, CIACH”.
O samej fabule nadal nie wiadomo wiele, ale Filoni obiecuje, że będzie to ciągła opowieść, a nie zlepek pojedynczych przygód. To on właśnie pisze wszystkie odcinki (jak Favreau napisał całą TBoBF) i wspomaga się różnorodnymi schematami czy liniami czasu. Jon pomógł mu nabrać nieco dystansu do postaci i w ten sposób wpłynął na jego scenariusze. Potem Dave wysyła je do Carrie Beck, która jest z nim od czasów „Rebeliantów”. Producentka zwraca uwagę, że w obu mandaloriańskich serialach i „Ahsoce” występuje ten sam trop - postać, która coś przetrwała, a która mimo wszystko stara się działać. Dawson uważa, że właśnie dzięki temu przyszłość Togrutanki - w przeciwieńskie do Vaderowej - będzie jasna. Stąd właśnie symboliczny biały płaszcz w finale „Rebels”. Na razie co prawda była Jedi występuje w szarościach, ale tak jak Gandalf przeobraził się z Szarego w Białego, tak podobno ma być w jej przypadku. Mamy zaczekać, bo podobno będzie to fajna historia.
Na koniec mamy krótki wywiad z Haydenem Christensenem i Ewanem McGregorem głównie o „Obi-Wanie”, ale (ok. drugiej minuty) pada też pytanie o „Ahsokę”... i Hayden nic nie może powiedzieć. Mina jednak mówi wszystko.
Już w piątek na Disney+ premiera serialu „Obi-Wan Kenobi”. To dobry moment, by zobaczyć najnowszy spot telewizyjny. Są nowe ujęcia:
Oprócz tego w sieci dostępny jest też fragment materiału zza kulis z puszczony w Niemczech.
Przypominamy też reklamę Volkswagena związaną z serialem.
Jest też trochę nowych wieści. Deborah Chow znów mówiła, jak widzi serial. Jej zdaniem, razem z Jobym Haroldem chcieli odpowiedzieć na pytanie, jak wojownik, jakiego widzieliśmy na Mustafar w „Zemście Sithów” stał się spokojnym staruszkiem, jakiego sportretował Alec Guinness. Coś musiało się wydarzyć w ciągu tych 20 lat i o tym między innymi jest serial. Całość serialu jest studium postaci, która dowiaduje się, że Vader, a raczej Anakin żyje. Nie chcieli, by w serialu o nazwie „Obi-Wan Kenobi” pierwsze skrzypce grał ktoś inny. Ale z drugiej strony im bardziej wchodzili w Kenobiego, rozumieli jak ważny był dla niego Anakin i jak wielkie spustoszenie zrobił rozkaz 66. Skywalker był istotną częścią życia Kenobiego, dlatego uznali, że dobrze by się pojawił w tym momencie przemiany. Chow jest też wdzięczna Johnowi Williamsowi, za to, że skomponował im główny temat. Nagrali go z orkiestrą, podobno jest emocjonalny, ale też bardzo klasyczny.
Ewan McGregor także wspomniał Guinnessa. Bardzo żałuje, że nie miał szansy nigdy go spotkać na żywo, ale przyznaje, że jest jego wielkim fanem. Mówił też, że dla niego serial „Obi-Wan Kenobi” jest inny niż np. „The Mandalorian”. Tam mieliśmy epizodyczność, tu mamy jedną historię, niczym długi film, podzielony na sześć części. Mówił też, o tym jak długo ten serial powstawał, ile razy pytano go o powrót do roli Obi-Wana, jak zmieniało się jego podejście. No i po tych wszystkich wywiadach, gdzie mówił, że byłby gotowy, w końcu zapytał o to Disney. Przyznał, że jego ulubiony film to obecnie „Zemsta Sithów”.
Moses Ingram wspomniała, że walki na miecze były dla niej dość trudne, bowiem Ewan jest wyśmienitym szermierzem. Ciężko było mu sprostać. Ona również uważa, że „Obi-Wan Kenobi” to film, w dodatku jej ulubiony.
Deborah Chow za ulubiony film, ale zarazem inspirację podała „Łotra 1”. Głównie dlatego, że łączy estetykę klasycznej trylogii i prequeli.
KOMENTARZE (3)
Już tylko dni dzielą nas od premiery „Obi-Wana Kenobiego” (choć w Polsce musimy jeszcze sobie poczekać do połowy czerwca na start Disney+). Poza typowymi reklamami, zaczynają się też pojawiać inne materiały promocyjne. Jak choćby na IGN, krótki dokument o Ewanie McGregorze i jego relacji z Obi-Wanem, nie tylko w serialu, ale też w tym co widział w „Nowej nadziei” oraz tym co zagrał w „Mrocznym widmie”.
Drugi pochodzi z “Vanity Fair”. Tam Ewan McGregor, Hayden Christensen i Moses Ingram opowiadają o serialu i swoich postaciach. Nas najbardziej ciekawi Reva, która zdaniem Moses nazywa się Reba Savender. To inkwizytorka, bardzo inteligentna, wsłuchana i robi to, co wierzy, że jest słuszne.
Pojawił się też krótki klip z samego serialu, przedstawiający rozmowę Bena i Owena (Joel Edgerton).
— All Things Kenobi (@allthingskenobi) May 20, 2022
Rupert Friend mówił niatomiast o swojej postaci, czyli Wielkim Inkwizytorze. Razem z Deborą Chow i Davem Filonim chcieli uhonorować postać, zachować jej ducha, ale jednocześnie pokazać coś nowego. Wielki Inkwizytor jest szefem wszystkich inkwizytorów i raportuje bezpośrednio do Dartha Vadera. Był kiedyś strażnikiem w świątyni Jedi, teraz jest potężny w Ciemnej Stronie. Przygotowanie charakteryzacji Wielkiego Inkwizytora zajmowało codziennie 4 godziny. Pracowało nad tym troje ludzi, od 3:00 rano aż do 7:00. Jego zbroja ważyła jakieś 20 kg, no i miał pelerynę.
Kumail Nanjiani także opowiedział o swojej postaci. Ma na imię Haja i pracuje na ulicach Daiyu. To oszust, który naciąga ludzi. Wchodząc w drogę Obi-Wanowi wchodzi w coś zdecydowanie większego, konflikt z tych, których stara się unikać, więc będzie musiał dokonać pewnych wyborów.
Deborah Chow sprostowała jedną rzecz. W zwiastunie widzieliśmy droida, który wyglądał trochę jak 4-LOM. Tak naprawdę to 1-JAC. Ten droid też jest łowcą nagród.
Wygląda na to, że premiera „Obi-Wana Kenobiego” będzie bogatsza w różne wydarzenia i promocje od poprzednich seriali. Raczej podobnie jak to było przy filmach, będzie też dźwignią do reklamowania innych produktów „Gwiezdnymi Wojnami”. Pierwszy jest Volkswagen i nowy elektryk tej firmy - ID. Buzz EV. Wykorzystuje on pewne elementy z serialu Disneya. Reklamę możecie obejrzeć poniżej.
Premiera „Obi-Wana Kenobiego” już w przyszłym tygodniu. Czego można się spodziewać, bez wchodzenia w spoilery? Na pewno jakiś gościnnych występów, znanych już postaci. W wywiadzie dla Entertainment Weekly reżyser Deborah Chow zasugerowała, że widzowie bardziej powinni się spodziewać kameo z filmów, niż postaci, które znamy z seriali aktorskich. Bohaterowie tego serialu są mocno związani z prequelami, więc to one będą najbardziej eksponowane w „Obi-Wanie Kenobim”.
Tu można zadać sobie pytanie o Ahsokę. Czy Rosario Dawson pojawi się w tym serialu? Z jednej strony Dave Filoni i Jon Favreau byli mistrzami, którzy wprowadzili w świat „The Mandalorian” panią reżyser, więc kto wie? Ale z drugiej strony Kathleen Kennedy sugeruje, że mogą poczekać z nią na dedykowany serial, czyli „Ahoskę”. Oczywiście „Rebelianci” i Inkwizytorzy są też dużą inspiracją, ale to raczej nie będą tylko gościnne występy. Również nie ma co liczyć na Bobę Fetta. Jak twierdzi Joby Harold starali się stworzyć własną historię, która łączyłaby prequele z klasyczną trylogią. To taki Epizod III i 1/2, ale w sześciu odcinkach. Więc na tym się skupiali, a nie na wątkach pobocznych. Ale, że niespodzianki będą, to już nam wcześniej zapowiedzieli.
Hayden Christensen powiedział, że sporo rozmawiał z Deborą Chow, jak podejść do grania Vadera. Przez większość czasu grał bowiem Anakina. Uzgodnili, że postarają się ukazać siłę tego bohatera, oraz pewnego rodzaju ograniczenia, uwięzienie, które są jego słabą stroną. Mówił też, że zobaczymy ewolucję postaci.
Ewan McGregor zaś określa tę historię mianem opowieści człowieka złamanego, który stracił wiarę. Zobaczymy, co go rozdarło, ale też co pomoże mu się poskładać. Wspominał również, że w prequelach najlepsze występy Kenobiego były właściwie udawaniem Aleca Guinnessa. Teraz powoli zbliża się do niego wiekiem, staje się nim nie tylko z powodu gry. Wspomniał także, że przy serialu to na co najbardziej zwraca uwagę to technologia, która sprawia, że pracuje się o wiele przyjemniej.
Chow natomiast skomentowała relację Obi-Wana i Anakina. Choć się rozeszli w „Zemście Sithów” w nieciekawych okolicznościach, Obi-Wan nie przestał w pewien sposób troszczyć się o Anakina. Ta ich relacja wciąż trwa, jest to jej zdaniem rodzaj miłości.
Gwiezdne Wojny będą tematem okładkowym i największym materiałem z najnowszego numeru Vanity Fair. Dzięki temu mamy okazję dowiedzieć się kilku nowych rzeczy na temat przyszłych produkcji Star Wars.
Andor
Diego Luna opisuje "Andora" jako historię uchodźców - ludzi, którzy muszą uciekać przed Imperium. Są to elementy, które kształtują Cię wg niego na wiele sposobów. Tony Gilroy dodaje, że jest to historia podróży bohatera, który na koniec bez wahania oddaje swoje życie za lepszą galaktykę. W pierwszym sezonie będzie on niechętny rewolucji, cyniczny i zagubiony. Historia zacznie się od zniszczenia świata z którego pochodzi Andor i następnie będziemy widzieć jak dorasta i rozumie, że nie może wciąż uciekać. Jego nowy dom stanie się bazą dla pierwszego sezonu, będziemy oglądać jak to miejsce się radykalizuje. Będziemy świadkami tego, jak Imperium kolonizuje kolejną planetę usuwając każdego, kto im wejdzie w drogę.
Show również skupi się na enigmatycznej przywódczyni Rebelii - Mon Mothmie, granej przez Genevieve O’Reilly. Jej historia będzie rozgrywała się równolegle do historii tytułowego bohatera.
The Mandalorian
Kathleen Kennedy wiedziała, że Jon Favreau był zainteresowany pracą nad Gwiezdnymi Wojnami. Gdy się z nim spotkała po raz pierwszy okazało się, że nie tylko był zainteresowany, ale miał już nawet pomysł. Po tym spotkaniu Jon zaczął pracować nad scenariuszami jeszcze zanim podpisano z nim kontrakt. Z jego pomysłem był jednak pewien problem - Favreau chciał zrobić serial o Mandalorianach, a nad tym samym tematem pracował również Dave Filoni. Kathleen obawiała się konfliktu między nimi więc zaaranżowała spotkanie robocze na którym panowie od razu przypadli sobie do gustu - wiedza Filoniego na temat historii Mandalorian uzupełniała się z pomysłami Favreau na opowieść o samotnym rewolwerowcu. Co ważniejsze, potrafili również kwestionować nawzajem swoje pomysły. Najgorętszą dyskusję odbyli na temat Grogu, który był pomysłem Favreau. Filoni chciał chronić tajemnicę jaką otoczona była rasa Yody i niespecjalnie mu pasowało używanie jej w serialu. Ogrom pracy włożyli więc w przemyślenie w jaki sposób pokazać malca, szczególnie w pierwszym sezonie.
W tamtym czasie planowana była jeszcze jedna produkcja związana z Mandalorianami - film Jamesa Mangolda, którego bohaterem miał być Boba Fett. Ostatecznie temat po Mangoldzie podjął również Favreau w formie serialu.
Obi-Wan Kenobi
Pierwszym planem na produkcję o Obi-Wanie Kenobim było zrobienie filmu, który wyreżyserowałby Stephen Daldry, a wyprodukował Ewan McGregor. Ten plan przerodził się następnie w serial, który zobaczymy niebawem, a Daldry został zastąpiony przez Deborah Chow. Mimo zmiany formatu planowano jednak utrzymać rozmach jaki towarzyszyć miał kinowej produkcji - do kompletu brakowało tylko jednego elementu: Haydena Christensena. Technicznie rzecz biorąc do roli Vadera nie jest potrzebny Christiansen - wystarczy ktoś w kostiumie czarnego Lorda i James Earl Jones podkładający głos. Ale Hayden jest potrzebny wtedy gdy chce się pokazać porywczą, ale i współczującą osobę która zniknęła, gdy Anakin stał się Vaderem. Większość rozmów o roli pomiędzy Haydenem i Deborah dotyczyła tego jak pokazać siłę i jednocześnie uwięzienie w którym znalazł się Vader.
Deborah Chow tłumaczyła również dlaczego uważała, że Kenobi i Vader muszą się spotkać w serialu. Od prequeli aż po oryginalną trylogię ta dwójka ma według niej bardzo ścisłą relację, przypominającą historię miłosną. Pomimo tego kim Vader się stał Kenobi wciąż się nim przejmował. To co było specjalne w tej relacji to to, że kochali się nawzajem.
Ahsoka
Na temat "Ahsoki", która trafi na Disney+ w 2023 roku Filoni wypowiada się, że chce aby była to ciągła historia, a nie kilka osobnych przygód pokazanych w serialu. "Kapelusznik" niedawno uświadomił sobie również, że wszystkie dzieci, które śledziły losy Ahsoki w "Wojnach klonów" są już są obecnie dużo starsze i chętnie śledzą rzeczy z którymi kiedyś dorastały.
The Acolyte
Aby przetrwać Gwiezdne Wojny potrzebują nowych aktorów, nowych bohaterów i nowej ery odchodzącej od tego co znamy. Akcja "The Acolyte" rozgrywa się około 100 lat przed Epizodem I, większość znanych bohaterów jeszcze się nie narodziła, a o rzeczach się wtedy dziejących nie wiemy zbyt dużo. Leslye Headland mówi, że oglądając "Mroczne widmo" zadawała sobie pytanie jak doszło do sytuacji w której Sith potrafił przeniknąć do senatu, a Jedi tego nie wyczuli? Co poszło nie tak i co do tego doprowadziło? Showrunnerka opisuje serial jako tajemniczy thriller dziejący się w pozornie spokojnym okresie, który sami nazywają epoką renesansu. Stroje Jedi lśnią bielą i złotem, wyglądają jakby nigdy ich nie ubrudzili - a mogli sobie pozwolić na takie stroje bowiem rzadko musieli interweniować.
Grammar Rodeo (tytuł roboczy)
Kolejna nowa historia nie ma jeszcze oficjalnego tytułu, a jedynie roboczą nazwę: Grammar Rodeo będącą nawiązaniem do odcinka "Simpsonów" w którym Bart wraz z kolegami kradnie samochód i udaje się w tygodniową podróż. Akcja serialu będzie się działa po "Powrocie Jedi", ale jej szczegóły pozostają wciąż tajemnicą. Serial jest tworzony przez Jona Wattsa oraz Chrisa Forda, a w kastingu szukano czterech dzieci w wieku 11-12 lat.
Filmy
Niewiele w wywiadzie powiedziano na temat filmów, skupiając się na serialach, niemniej jednak przemycono również kilka informacji. Najbliższym filmem, który zobaczymy będzie najprawdopodobniej ten tworzony przez Taika Waititiego, a następny dopiero będzie "Rogue Squadron" Patty Jenkins.
Jeśli chodzi o filmy Riana Johnsona i Kevina Feige to żaden z nich nie pracuje obecnie nad niczym z Gwiezdnych Wojen - zajęci innymi tematami.
Kathleen wróciła również do kwestii "Hana Solo". Film zarobił mniej niż oczekiwano, a powód dla którego to się stało upatrują w obsadzeniu w roli Hana Solo Alden Ehrenreich zamiast Harrisona Forda. W związku z tym nie chcą robić kolejnych filmów, w których inni aktorzy graliby znanych już fanom bohaterów. Jednocześnie technologia deepfake, mimo iż się mocno rozwija, nie jest jeszcze odpowiednia do użycia w filmach dla pierwszoplanowych postaci.
Na koniec mamy jeszcze dla Was nagranie z sesji zdjęciowej do tego numeru Vanity Fair z którego pochodzą powyższe informacje.
Dokładnie 20 lat temu, 16 maja 2002 zadebiutował w kinach na całym świecie Epizod II, czyli „Atak klonów”. To film, który na stałe zmienił kino. Z jednej strony rozpoczął cyfrową rewolucję, minimalizując użycie taśmy filmowej, z drugiej kompletnie przeorał dystrybucję kinową. Przed „Atakiem klonów” na premiery w Europie trzeba było czekać kilka miesięcy (w Polsce „Mroczne widmo” weszło dopiero we wrześniu). George Lucas doprowadził do globalizacji kina. Dziś prawie jednoczesne premiery są normą. Z okazji 20-lecia „Ataku klonów” oficjalna opublikowała szereg artykułów. Dziś jeden z nich, zapis wspomnień Haydena Christensena, który zagrał centralną rolę w trylogii prequeli, jeśli nie całej sadze „Gwiezdnych Wojen”, czyli Anakina Skywalkera / Dartha Vadera.
Pamiętam jak dostałem telefon, który mówił, że dostałem tę rolę. Byłem wciąż w łóżku, w moim apartamencie w Vancouver. Pamiętam, że wyszedłem, po tym telefonie, byłem tak zdumiony i nie mogłem uwierzyć w te wieści, wszedłem do salonu, gdzie przebywał mój współlokator. Wiedział, że czekam na ten telefon i gdy zobaczył mój uśmiech, od razu wiedział, że otrzymałem dobre wieści. Moją odpowiedzią było uruchomienie udawanego miecza świetlnego. On też był wielkim fanem „Gwiezdnych Wojen”, włączył ścieżkę dźwiękową z Epizodu I. Gdy ona leciała, mieliśmy udawany pojedynek na miecze świetlne w naszym apartamencie, skacząc po meblach i krzycząc jak zwariowane małe dzieci.
Dla mnie próba rozwoju charakteru Anakina, dawała wiele możliwości, po które mogłem sięgnąć. Było sporo materiału źródłowego. Grałem rolę, którą grano przede mną, ale po mnie. To bohater, który miał rodzinę, dzieci, które dorosły. Masz te wszystkie elementy, gdzie on był w swoim życiu, i co to za życie było, oraz jak to na niego wpłynęło. Było wiele fragmentów, które musiały do siebie przystawać. A dla mnie, jednym z aspektów „Gwiezdnych Wojen”, który jest naprawdę przekonywujący jest pokoleniowość. Chciałem, by odczuwało się autentyczność, ale jednocześnie, żeby to było tyle ciągłości ile jest możliwe. Byłem bardzo świadomy sposobu gry Jake’a Llodya (w Epizodzie I), i chciałem by było czuć, że to starsza wersja tego dzieciaka, pewne niuanse, manieryzm Dartha Vadera, pragnienie pewnej przemiany, ale też sam kontekst, jego dzieci – Luke’a i Lei, rodu, musiał być przekonywujący. Więc miałem wiele rzeczy, z których czerpałem, no i oczywiście musiał jeszcze przejść przez tą historię.
Hayden wspomina też scenę, po masakrze Tuskenów, gdy rozkleja się przed Padme.
Wszyscy rozumieliśmy znaczenie tej sceny dla postaci i jego historii. Gdy ją powtarzaliśmy, próbowałem kilku różnych wersji. Rozmawiałem z Georgem (Lucasem) o stopniu złości i stanu emocjonalnego, by starać się to znaleźć. Próbowaliśmy w jeden sposób, nie wyglądało jakbym się w tym odnajdywał. George podszedł do mnie i mieliśmy naprawdę otwartą rozmowę. Myślę, że to było kluczowe w naszej relacji, to w jaki sposób rozmawialiśmy o pracy i postaci. Rozpoczęliśmy nasz dialog, który kontynuowaliśmy w Epizodzie III. Ale tak, ta scena była wielka.
Odniósł się także do oceny prequeli, która zmieniła się z czasem.
Wygląda jakby te filmy miały okres donoszenia, w którym musiały mieć czas, by odpowiednio sfermentować w psychice publiczności. Obecnie odbiór tych filmów jest bardzo pokrzepiający.
Oglądając je (prequele) ponownie jako całość, byłem zdumiony jakością i głębią historii opowiadanej i wizji George’a. Tam jest tyle niuansów, złożoności i poziomów. To naprawdę coś niezwykłego.
Dla Haydena „Atak klonów” był też przełomem. Wybił go jako aktora. Christensen nigdy wcześniej nie był poza Ameryką Północną, a zdjęcia ściągnęły go do Tunezji, Australii, Włoch czy Hiszpanii. Teraz Hayden wraca do roli Vadera w serialu „Obi-Wan Kenobi”.
KOMENTARZE (15)
Rusza oficjalnie promocja serialu „Obi-Wan Kenobi”. Ekipa zawitała do Londynu, na twitterze są reklamy i hasztagi. Jest też zdjęcie promocyjne Obi-Wana z mieczem, które pochodzi z magazynu „Empire”.
Ewan McGregor twierdzi, że praca nad serialem, to było pozytywne doświadczenie. Długiego, bo dyskusje zaczęły się dawno. Wspomniał, że w wywiadach go pytano o powrót, on mówił, że jest gotowy, dopiero potem zaczęły się dyskusje z Disneyem. No i potem było kilka podejść do tematu, wszystko się zmieniało. Miał być film, który reżyserowałby Stephen Daldry, a skończyło się na serialu reżyserowanym przez Deborę Chow. Ale nie tylko forma produkcji się zmieniła, mocne zmiany znalazły swoje odbicie w scenariuszu. McGregor potwierdza, że jest ona mocno zorientowana w grach czy animacjach. Sam zapytany, co się dzieje w 29 odcinku „Wojen klonów” odpowie zgodnie z prawdą, że nie wie. Ona podobno będzie znała odpowiedź.
Mówił też o Haydenie Christensenie. Dobrze się dogadywali, gdy w Australii kręcili Epizody II i III. Córka Ewana – Cara także zaprzyjaźniła się z Haydenem. Była więc zadowolona, móc zobaczyć go teraz ponownie. Natomiast dla McGregora ten serial był jakby zakrzywieniem czasoprzestrzeni, jakby te 20 lat właściwie się nie wydarzyło. Wówczas byli „dziećmi”. I tu powołuje się na Moses Ingram, która twierdzi, że były to filmy ważne, ale i przerażające. Nie były to filmy lubiane. Krytycy źle o nich pisali, ale nikt nie słuchał tych, do których były one adresowane, czyli najmłodszych. Oni dorośli i kochają te filmy.
McGregor mówi, że były to też trudne filmy do nakręcenia, także przez duża ilość niebieskiego i zielonego ekranu. George Lucas starał się pchnąć technologię i ILM do przodu, wyciągnąć z niej tyle ile się da, ale dla aktorów to nie było łatwe zadanie. Dodaje też, że lubi te filmy, a „Zemsta Sithów” jest bardzo dobra.
Hayden natomiast dodał, że jeśli chodzi o walki to będą one bliższe prequelom, niż oryginalnej trylogii. Ci bohaterowie się zestarzali, ale jeszcze nie tak bardzo.
Deborah Chow natomiast podziękowała Dave’owi Filoniemu i Jonowi Favreau. Na planie „The Mandalorian” nauczyła się wiele, ale przede wszystkim zrozumiała jak działa uniwersum. Że trzeba respektować kanon, ale też go tworzyć. Dobrym przykładem są Inkwizytorzy, którzy pojawili się w „Rebeliantach”, teraz pojawią się na małym ekranie.
Z plotek mamy kolejne od Bespin Bulletin. Tym razem twierdza, że postać, którą zagra Indira Varma będzie się nazywać Tala Durith. Czyli Tia to był pseudonim, więc raczej nie będzie to siostra Baila Organy. Tala ma jednak w trakcie serialu zdezerterować z Imperium i przyłączyć się do partyzantów Sawa Gerrery. W serialu pojawi się też droid Ned-B, ale o nim na razie nie wiadomo zbyt wiele. Poza tym, że poznaliśmy jego nazwę z przecieków LEGO.
Do premiery serialu „Obi-Wan Kenobi” na Disney+ zostało już niewiele ponad dwa tygodnie więc liczba publikowanych materiałów mających podgrzać atmosferę będzie się systematycznie zwiększać. Poniżej znajdziecie w związku z tym nowy, dzisiaj opublikowany, spot z serialu.
Premiera „Obi-Wana Kenobiego” coraz bliżej, mamy kilka nowych zdjęć zza kulis, nowe oficjalne artykuły oraz oczywiście plotki.
Natalie Holt, która skomponowała muzykę do „Obi-Wana Kenobiego”, udzieliła też wywiadu Hollywood Reporter. Wspomniała w nim, że jej droga muzyczna jest podobna do tej, którą przeszedł Michael Giacchino czy John Powell. Obaj musieli mierzyć się z dziedzictwem „Gwiezdnych Wojen”, znanymi bohaterami czy tematami, podczas gdy Ludwig Göransson miał dużo więcej wolności. Powell podobnie jak Holt, miał nawet temat Johna Williamsa. Pani reżyser Deborah Chow obiecała kompozytorce, że znajdzie równowagę między tym, co znane, a nowe w serialu. Chow też doskonale wiedziała, na co można sobie pozwolić, a co nie jest akceptowalne. Holt cieszy się, że miała kogoś, kto dowodził tym projektem. Wspomina też Kathleen Kennedy, acz bez szczegółów.
O współpracy z Johnem Williamsem, Holt mówi niewiele, bo ona była raczej minimalna. Williams chciał napisać temat Obi-Wana, bo to jedna z tych głównych postaci, która nie ma swojego tematu w filmie. Więc dla niej był to swego rodzaju prezent, suita będąca głównym tematem, plus kilka wariacji na jej temat. Miał na to w sumie dwa tygodnie, a było to dość późno na etapie produkcji. Natomiast jak Natalie dostała już ten temat, pomogło jej to poukładać resztę kompozycji.
Zanim jednak John Williams dołączył do ekipy, Holt próbowała pisać temat Obi-Wana pod dyktando Debory Chow. Za to jest wiele tematów dotyczących postaci, a także planet oraz szturmowców.
Holt ma trochę inne podejście do muzyki, mniej orkiestrowe (orkiestra jest użyta przez Williamsa), bardziej syntetyczne i eksperymentalne. Znalazła szwedzkiego flecistę ludowego, który ma kolekcję 250 fletów i rogów. Nagrywała te dźwięki. Natalie lubi eksperymentować, rozwijać dźwięki i się nimi inspirować.
Żałowała, że nie miała więcej czasu na pracę nad tym projektem. Ale jak wspomina, tu wszystko jest na miejscu, więc może kiedyś, może film o Obi-Wanie? Zaraz dodaje, że jednak o niczym nie wie, nie zna żadnych planów, tylko sobie spekuluje. No i rozbawiło ją, że John Williams napisał temat do serialu, więc ona sama jest w dobrym towarzystwie. Warto jednak dodać, że Williams zaczynał od muzyki dla telewizji, więc seriale nie są mu obce.
Ewan McGregor był gościem w programie „Jimmy Kimmel Live!” (przez Zooma). Fragment można zobaczyć poniżej. W rozmowie chwalił Deborę Chow, podziwiając ją, że ogarnia temat – nie tylko filmy, seriale, ale i gry, książki, komiksy. To wszystko musi ze sobą współdziałać, być przystające, ona zaś zna ten temat dogłębnie. Wspomniał też o tym, jak pierwszy raz poszedł oglądać z bratem „Gwiezdne Wojny”. Wówczas miał 5-6 lat i poszli na film z jego wujkiem Denisem Lawsonem, który grał Wedge’a. To było najważniejsze. Do momentu, gdy nie zobaczyli tego filmu, który ich oczarował.
Przejdźmy teraz do plotek. Najpierw Liam Neeson, który stwierdził niedawno, że nie gra w serialu. Wróciłby do „Gwiezdnych Wojen”, ale tylko do filmów kinowych. Chyba zapomniał o „Wojnach klonów”, gdzie podkładał głos, albo znów udaje. Za to aktorka Simone Kessell sugeruje, że może zobaczymy Baila Organę. Może, zwłaszcza, że wszystko wskazuje, że Kessell gra Brehę.
W zwiastunie pojawiła się też jeszcze jedna inkwizytor – Czwarta Siostra. Gra ją Rya Kihlstedt.
Na MSW są spoilery dotyczące Revy i finału serialu. Skrótowo wygląda to tak, że podczas walki z Vaderem Obi-Wan powie, że Padme stwierdziła, iż jest w nim jeszcze dobro. Vader powie, że była w błędzie i dlatego właśnie zginęła. W tej walce Kenobiemu będzie pomagać Qui-Gon. Po walce z Vaderem, Obi-Wan wróci na Tatooine, a Reva zrozumie kilka rzeczy. Odgadnie, gdzie udał się Kenobi, ale nikt jej nie uwierzy. Wyruszy więc sama. I zaatakuje Luke’a. Młody Skywalker zobaczy miecz świetlny. Wówczas wkroczy do akcji Kenobi i ostatecznie przekona ją, by dała im spokój. W niej też będzie jakiś konflikt, dobra strona. Reva zostawi ich, wróci do Vadera i powie, że zabiła Kenobiego. Vader wyczuje kłamstwo i ją zabije. Zaś Kenobi spotka się z duchem Qui-Gona.
Serial zadebiutuje 27 maja, czyli za trzy tygodnie, na Disney+. W czerwcu zaś rusza Disney+ w Polsce.
KOMENTARZE (4)
Zaczynamy od ciekawostki Disney+. Otóż rating seriali, jeśli chodzi o minimalny wiek, się nam obniża. „The Mandalorian” był przewidziany od lat 14+, „The Book of Boba Fett” od lat 12+, zaś „Obi-Wan Kenobi” od 9+. To tyle, jeśli ktoś liczył na mroczne czasy.
Przy okazji natomiast są dwa nowe zdjęcia z magazynu „Total Film”, a także w sieci pojawiły się koncepty z serialu. Bespin Bulletin ponadto zapowiada jakiś nowy filmik na dniach. Co prawda zapowiedzieli go już kilka dni temu, nic się na razie nie pojawiło, ale przyszły tydzień wygląda obiecująco. Zwłaszcza, że do premiery pozostało mniej niż miesiąc. Za to jest nowy baner reklamowy.
Zaś o tym, że został miesiąc, przypomina krótki filmik.
W „Total Film” pojawiło się także kilka ciekawostek. Deborah Chow odniosła się do plotek o Maulu. Jej zdaniem, Dave Filoni pięknie zakończył jego historię, więc nie było potrzeby ani pomysłu by wykorzystywać Dartha Maula w „Obi-Wanie Kenobim”. Pani reżyser wspomniała również o kwestii zgodności z „Nową nadzieją”, mówiąc, że pewne rzeczy zacierają się w pamięci wraz z czasem, więc jest pewna możliwość reinterpretacji niektórych dialogów. Z pewnością inaczej spojrzymy na nie po tym serialu.
A teraz spoilery. Na początek niewielki, pochodzący z Star Wars News Net. Jak wszyscy dobrze wiemy, to Grogu podbił internet, stał się ważnym elementem „The Mandalorian”. Disney lubi takie postacie, jak właśnie Grogu, BB-8, D-O czy Babu Frik. W „Obi-Wanie Kenobim” zobaczymy kolejnego droida, który w zamierzeniu twórców ma być słodkim bohaterem. Będzie to niewielki droid, trochę przypominający drona, czy chrząszcza, który będzie towarzyszyć 10-letniej Lei i ma być w pewien sposób jej ochroniarzem. Ma on trochę przypominać lub być inspirowany robotem, który pojawił się w filmie „Bez baterii nie działa” z 1987, który wyprodukowała między innymi Kathleen Kennedy.
Trochę plotek ma też MSW. Ich zdaniem bohater, którego zagra O’Shea Jackson Jr. ma się nazywać Roken. Ma on pomóc Obi-Wan Kenobiemu i Lei dotrzeć na Alderaan. Jak pamiętamy Roken miał być powiązany z partyzantami Sawa Gerrary, możliwe, że będzie tu coś więcej i Rokena i Sawa mogą łączyć więzi rodzinne. Roken byłby synem Sawa? Prawdopodobnie pozostanie to pytanie otwarte.
Pisali też o postaci Indiry Varmy. Po pierwsze ma się nie nazywać Tia (to prawdopodobnie był albo kod, albo jakiś błędny przeciek). Po drugie ma być dezerterką z Imperium i pomagać jej w tym będą partyzanci. Wówczas skrzyżuje swoje drogi z Obi-Wanem. Jej akcje, oraz akcje partyzantów, bardzo pomogą Kenobiemu w sensie psychicznym.
Z innych ciekawostek, gdy Obi-Wan zobaczy Vadera po raz pierwszy, to pożałuje go. Powie coś w stylu, „co oni ci zrobili?” i przeprosi go. Natomiast Bespin Bulletin dodaje, że gdzieś w trakcie, którejś z walk, maska Vadera będzie uszkodzona. Przez moment Vader będzie mógł spojrzeć na dawnego mistrza własnymi oczami.
Na Disney+ „Obi-Wan Kenobi” zadebiutuje 27 maja. Wcześniej dwa pierwsze odcinki zostaną pokazane na Celebration.
KOMENTARZE (10)
Serial „Obi-Wan Kenobi” w najbliższym czasie będzie jednym z tematów poruszanych przez różne magazyny filmowo-serialowe. W najnowszym wydaniu magazynu Total Film będzie on tematem numeru, w związku z tym pojawiają się nowe zdjęcia i informacje, które będą w nim opublikowane.
Ewan McGregor wypowiedział się na temat swoich scen z Darthem Vaderem i szturmowcami. Zdaje się, że aktor świetnie się bawił.
Nigdy nie spotkałem wcześniej Dartha Vadera. Miałem z nim oczywiście wspólne sceny, ale nie w sytuacji gdy miał założony hełm czy cały strój. Kiedy mieliśmy razem nagrać scenę, krzyknięto "akcja", on miał wyjść zza mnie. Odwróciłem się i tam cholerny Darth Vader szedł w moim kierunku. Czułem się jakbym znowu miał sześć lat. Nigdy nie grałem w scenach z Vaderem w hełmie, nie patrzyłem mu w oczy. To mnie przeraziło! Nie żartuję, to na prawdę było straszne. (...) To samo było w scenach z szturmowcami. Pracowałem wcześniej z klonami, ale większość z nich była w CGI. Nigdy nie pracowałem z samymi szturmowcami i znowu poczułem się jakbym miał siedem lat.
Od kilku dni krążyły po internecie pogłoski o tym, że Natalie Holt została zatrudniona do tego aby skomponować muzykę do „Obi-Wana Kenobiego”. W końcu jednak pogłoski znalazły oficjalne potwierdzenie, gdy Natalie mogła się pochwalić w wywiadzie zakończeniem prac nad ścieżką. Przypomnijmy, że wcześniej też do pracy nad serialem został zatrudniony John Williams, który skomponował motyw przewodni - Natalie odpowiada natomiast za całą resztę muzyki.
Artystka znana jest przede wszystkim z tworzenia muzyki do różnych seriali. Jedną z jej najnowszym produkcji jest ścieżka do innego serialu ze „stajni” Disneya - „Lokiego”. Pracę nad muzyką do Kenobiego zaczęła od dwudniowego spotkania z Deborah Chow z którą oglądała nagrany materiał i dyskutowała o tym co się wydarzy w serialu. Następnie zaczęła przygotowywać motywy, które chciałaby umieścić w serialu i byłyby powiązane z konkretnymi postaciami, tak aby móc je wykorzystać w całej ścieżce. Podczas nagrywania pracowała z tą samą orkiestrą z którą pracował John Williams, a sama jako skrzypaczka również zagrała kilka fragmentów, które usłyszymy w serialu.
Serial „Obi-Wan Kenobi” zadebiutuje na platformie Disney+ 27. maja.
KOMENTARZE (5)