
Aktor odparł, że podpisał zbyt wiele dokumentów o zachowaniu poufności (NDA), że nie może nawet potwierdzić istnienia Lucasfilmu jako rzeczywistej organizacji. Zaś po rozmowie, musiałby odciąć język dziennikarzowi w czasie, gdy ten będzie spał. Uciął tym samym rozmowę, ale wywołał spekulację. Mało, kto chce wierzyć, że ta sekretność jest tylko związana z animacją. W co mógłby być zaangażowany Isaacs? Albo w projekt / rolę, której nie wiemy, albo jakiś występ właśnie w roli Inkwizytora. Serial „Obi-Wan Kenobi” zdaje się być najbardziej prawdopodobny, patrząc na wcześniejsze doniesienia o Inkwizytorach.
Tymczasem Kumail Nanjiani w wywiadzie dla Rolling Stones opowiedział trochę o swoim angażu i pracy na planie. Gdy zadzwonił do niego jego agent, Kumail wiedział, że albo to będzie dobra, albo zła wiadomość. Z innymi agenci nie dzwonią. W efekcie umówił się na spotkanie z Deborą Chow i była to owocna rozmowa. Bardzo mu się spodobał bohater, w którego ma się wcielić. To trochę jak nowa wersja typu bohatera, którego już znamy z „Gwiezdnych Wojen”, ale zrobiona tak jak jeszcze tego nie widzieliśmy. No a po kwarantannie wylądował na planie „Obi-Wana Kenobiego”. „Gwiezdne Wojny” to naprawdę dobry start po COVIDzie zdaniem Nanjianiego. A jeszcze do tego fantastyczna obsada z Ewanem McGregorem na czele. Ten był super miły. Zdarzyło się nawet, że rozmawiali ze sobą na planie i krzyknięto „Akcja”. McGregor od razu stał się Obi-Wanem i to z nim rozmawiał bohater Kumaila. Miał być trochę onieśmielony rozmową, natomiast sam aktor też był onieśmielony. W końcu to Obi-Wan.
Kumail jest też zadowolony z pracy ze StageCraftem. Wygląda to tak, że patrzy się przez okno, a tam obcy, okręty, „Gwiezdne Wojny”. Niewiele rzeczy jest prawdziwe, nawet ściany były wyświetlane. Może jakieś biurko było prawdziwe, ale z drugiej strony nie trzeba sobie wyobrażać, że jest się na statku kosmicznym. Bo jest się w świecie „Gwiezdnych Wojen”, tak jakby się było w Disneylandzie.
Jeśli wierzyć plotkom, serial zobaczymy w maju 2022 na Disney+. Wygląda na to, że premiery Lucasfilmu nie są zagrożone strajkiem ekip filmowych. Spór został zażegnany.