TWÓJ KOKPIT
0

George Lucas :: Newsy

NEWSY (1189) TEKSTY (32)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Nowa siedziba ILM

2011-08-16 19:58:15

Wygląda na to, że Lucas tym razem, pośrednio, poprze amerykańską Tea Party w walce z reżimem podatkowym Obamy. W końcu czasem trzeba zasłużyć na pisownię Luca$. Z wszystkich firm George'a obecnie największe przychody przynosi ILM, może dlatego, że Lucas nie nadzoruje już jej od dawna, a ludzie tam zatrudnieni nie dość, że są kompetentni to mają jeszcze wolną rękę. Dlatego jak donosi Hollywood Reporter, Industrial Light and Magic rozważa przeniesienie swojej siedziby do Vancouver w Kanadzie, gdzie podatki są dużo niższe. Oczywiście tych rewelacji nikt nie chce komentować. Na razie jednak wiemy, że ILM obecnie ma już swoje studio w Singapurze, natomiast wiele firm z San Francisco, pracujących dla przemysłu filmowego - w tym np. Pixar, otwiera swoje pracownie właśnie w Vancouver. Tym też podobno jest zainteresowany ILM. Swoją drogą, ciekawe czy i tym razem poszaleją budując nowy budynek.
KOMENTARZE (0)

Jeremy Bulloch o plotkach na temat filmu o przygodach Boby Fetta

2011-08-04 17:52:14 Stopklatka

Niedawno informowaliśmy Was, że Joe Johnston - reżyser filmowy, który współtworzył efekty specjalne do Ep. IV - zastanawia się nad realizacją filmu o losach Boby Fetta i namawia George'a Lucasa, by ten dał projektowi zielone światło. Na temat pomysłu Johnstona wypowiedział się niedawno Jeremy Bulloch, który wcielał się w mandaloriańskiego łowcę nagród w Oryginalnej Trylogii. Jak donosi Stopklatka jego zdaniem film, którego kluczową postacią byłby Fett, mógłby okazać się klapą z uwagi na małomówność tego bohatera. Bulloch uważa, że wokół takiej postaci ciężko zbudować akcję i fabułę.

Byłoby to wspaniałe, ale nigdy nic nie wiadomo. Myślę, że powinno się to zostawić tak jak jest. Jeśli zrobiliby film, mam nadzieję, że poproszą mnie, aby posiedział w jamie Sarlacca jako stary, mądry łowca nagród. Okazjonalnie powiedziałbym kilka słów i byłbym jak Clint Eastwood . Epizodyczna rola byłaby świetna - stwierdza aktor.

Bulloch przedstawił również swoją wizję fabuły filmu: Myślę, że kiedyś w przeszłości Boba Fett i Han Solo razem podróżowali Sokołem Millenium. Coś poszło nie tak i ich znajomość się zakończyła. Zawsze pamiętam to zdanie z filmu, "Boba Fett? Gdzie?" Han chce wyrównać rachunki. Myślę, że o to chodziło w tej scenie. Uważam, że wzajemnie się szanują. Ludzie mnie pytają, 'jeśli mógłbyś zagrać inną postać, kto to by był?' Zawsze odpowiadam, że Han Solo.

A Wy co sądzicie o tym pomyśle?
KOMENTARZE (21)

Zwiastun "Red Tails" już dostępny

2011-07-29 20:56:17

W internecie pojawił się zwiastun najnowszego filmu wyprodukowanego przez George'a Lucasa, czyli Red Tails w reżyserii Anthony'ego Hemingwaya. Zostanie on dziś pokazany na pikniku lotniczym w Wisconsin, gdzie gości "The Maker" we własnej osobie.





Red Tails opowiada historię pilotów z 322. grupy myśliwskiej USAAF, którzy walczyli podczas II wojny światowej. Jednostka ta była znana z tego, że latali w niej wyłącznie czarnoskórzy piloci, którzy malowali ogony swych maszyn na czerwony kolor. W czasie wojny musieli stawic czoła nie tylko pilotom niemieckiej Luftwaffe, ale także rasizmowi i uprzedzeniom, które były w United States Army Air Force na porządku dziennym. Lotnicy z 322. grupy nazywani byli The Tuskagee Airmen od nazwy miasta w Alabanie, gdzie bazowali. Niemcy określali ich mianem „Schwarze Vogelmenschen” - "Czarni ludzie-ptaki", co było wyrazem podziwu dla ich sztuki pilotażu. Latali na Curtissach P-40 Warhawkach, krótko na Bellach P-39 Airacobrach, a także na Republicach P-47 Thunderboltach, ale największą sławę zdobyli pilotując słynne North American P-51 Mustangi.

Obraz Anthony'ego Hemingwaya to pierwszy od czasu Radioland Murders Mela Smitha (1994) film produkowany przez Lucasfilm, który nie jest kolejną częścią Star Wars lub przygód Indiany Jonesa. W głównych rolach zobaczymy Cubę Goodinga jra, Terrence'a Howarda oraz Bryana Cranstona. Film najprawdopodobniej trafi na ekrany kin w USA 20 stycznia 2012 roku. Wcześniej historię bohaterskich lotników opowiedziano w zrealizowanym w 1996 roku dla telewizji HBO The Tuskagee Airmen. Główną rolę zagrał wówczas Laurence Fishburne. Sam Lucas zaczął myśleć o sfilmowaniu losów Tuskagee Airmen około roku 1988, gdy wyprodukował obraz Francisa Forda Coppoli Tucker: The Man and his Dream opowiadający o genialnym konstruktorze samochodów - Prestonie Tuckerze. Ich historię, podobnie jak dzieje Tuckera, opisywał słowami "zbyt dobra, aby była prawdziwa". Przez wiele lat zmieniali się potencjalni reżyserzy, scenarzyści (ostatecznie wybrano Johna Ridleya) i aktorzy, a zdjęcia ostatecznie ruszyły w roku 2009. Obraz kręcono w Chorwacji, Czechach, Włoszech i Anglii. Lucas również stanął za kamerą, by zrealizować kilka dokrętek, bowiem reżyser Anthony Hemingway pracował wówczas na planie serialu Treme.





KOMENTARZE (15)

George Lucas przegrał proces z twórcą replik pancerzy szturmowców

2011-07-27 21:09:23 The Guardian

Jak donosi brytyjski dziennik "The Guardian" Sąd Najwyższy Zjednoczonego Królestwa oddalił pozew George'a Lucasa przeciwko Andrew Ainsworthowi, który produkował i sprzedawał repliki pancerzy szturmowców Imperium. "The Maker" uważał, że zamieszkały w Twickenham Ainsworth narusza prawa autorskie i domagał się zaprzestania jego działalności. Producent replik dowodził przed sądem, że wytwarzane przez niego białe zbroje szturmowców nie są wyrobami o wartości artystycznej, ale służą do normalnego użytku i jako takie nie podlegają pełnej ochronie prawnej. Jego prawnicy tłumaczyli, że np. hełmy nie mogą być uznane za przedmioty o znaczeniu artystycznym, bowiem jako rekwizyty do filmu były produkowane masowo, wystarczy przypomnieć sobie, ilu szturmowców pojawiało się na ekranie. Sąd przychylił się do tej argumentacji. Jednocześnie sędziowie podkreślili, że Ainsworth może dalej handlować replikami pancerzy (w cenie 1,500 GBP za sztukę) tylko na terenie Wlk. Brytanii, ale już nie w USA, bo tam prawa Lucasa zostały naruszone. Wcześniej "Flanelowiec" pozwał Ainswortha przed amerykańskim sądem i wygrał. Była to tzw. sprawa Shepperton. Ainsworth szefował firmie Shepperton Design Studio, która dostarczała hełmy szturmowców na plan Nowej nadziei w 1976 roku, a po latach zaczęła wytwarzać ich repliki bez wcześniejszego uzyskania licencji od Lucasfilmu. George Lucas przed kilkoma laty wytoczył firmie proces, a kalifornijski sąd przyznał mu 20 mln USD zadośćuczynienia za straty, na które naraziła go działalność Shepperton Design Studio. Teraz jednak górą okazał się Andrew Ainsworth, który powiedział dziennikarzom, że cieszy się z decyzji sądu. Nazwał ją "totalnym zwycięstwem" i porównał ją do biblijnego starcia Dawida z Goliatem. Przedstawiciel Lucasfilm Ltd. stwierdził, że decyzja sędziów podtrzymuje obecny w brytyjskim prawie, jego zdaniem całkowicie niewłaściwy, przepis, który odmawia rekwizytom stworzonym na potrzeby sztuki filmowej pełnej ochrony prawnej. Ta sprawa ciągnie się od lat i często jest określana mianem sprawy Shepperton, od studia w którym tworzono kiedyś te repliki.





KOMENTARZE (22)

Plotki o pierwszym pokazie "Red Tails"

2011-07-19 23:15:10

Niedawno w sieci wypłynęła niepotwierdzona informacja, iż wkrótce odbędzie się pierwszy publiczny pokaz najnowszej produkcji George'a Lucasa, czyli Red Tails w reżyserii Anthony'ego Hemingwaya. Pojawiające w sieciowych spekulacjach czas i miejsce wydają się być idealne dla tego typu pokazu. Film ma być rzekomo wyświetlony podczas pikniku lotniczego EAA AirVenture 2011, który rozpocznie się już 25 lipca w Oshkosh w stanie Wisconsin. Impreza ta jest największym świętem miłośników awiacji w Stanach Zjednoczonych, więc trudno o lepszą oprawę prapremiery. Co ciekawe, oprócz "Flanelowca" na lotnisko Wittman Regional Airport zawita również Harrison Ford, będący jednym z największych miłośników lotnictwa wśród hollywoodzkich aktorów.

Obecnie wydaje się jednak, że wieści o seansie Red Tails to raczej nadużycie ze strony internautów. W oficjalnych materiałach przedstawionych przez organizatorów pikniku figuruje "jedynie" informacja, iż 29 lipca "The Maker" zaprezentuje zwiastun produkowanego przez siebie filmu o słynnych The Tuskagee Airmen. Trailer zostanie pokazany w ramach The EAA Fly-In Theater - nocnego kina pod chmurką, gdzie za darmo wyświetlane będą filmy o tematyce lotniczej, m.in. Top Gun i Stan zagrożenia (stąd obecność Forda - odtwórcy głównej roli Jacka Ryana). Nie wydaje się więc prawdopodobne, by w takich warunkach Lucas zdecydował się pierwszy raz pokazać szerokiej publiczności film, który powstaje już od wielu lat. Premiera została zapowiedziana na początek przyszłego roku, co może oznaczać, że tytuł wciąż znajduje się w postprodukcji (dopiero niedawno ujawniono nazwisko kompozytora ścieżki dźwiękowej, którym jest Terrence Blanchard). Być może jednak "The Maker" zaskoczy wszystkich i obraz zostanie pokazany w całości. O sprawie będziemy Was informować na bieżąco.





Red Tails opowiada historię pilotów z 322. grupy myśliwskiej USAAF, którzy walczyli podczas II wojny światowej. Jednostka ta była znana z tego, że latali w niej wyłącznie czarnoskórzy piloci, którzy malowali ogony swych maszyn na czerwony kolor. Obraz Anthony'ego Hemingwaya to pierwszy od czasu Radioland Murders Mela Smitha (1994) film produkowany przez Lucasfilm, który nie jest kolejną częścią Star Wars lub przygód Indiany Jonesa. W głównych rolach zobaczymy Cubę Goodinga jra, Terrence'a Howarda oraz Bryana Cranstona.
KOMENTARZE (0)

Czy powstaną nowe Epizody Gwiezdnych Wojen?

2011-07-07 21:45:57 Resztki Imperium

Steve Sansweet będąc we Wrocławiu na Dniach Fantastyki (więcej>>>), pytany o ewentualną trzecią trylogię lub inny, nowy film z cyklu „Gwiezdne Wojny” wypowiadał się dość enigmatycznie. Mówił, że on sam nie wierzy w nowy film, że Lucas skończył swoją historię na sześciu epizodach. Dodatkowo jednak zaznaczył, że na ranczu myśli się o wielu różnych rzeczach i może pewnego dnia pojawi się jakaś zapowiedź, ale on o tym nic nie wie. Ciekawostką jest to, że dokładnie to samo od dłuższego czasu mówi Harry Knowles z Ain't It Cool News. Lucasfilm myśli, rozważa, planuje i analizuje, jednak nigdy nie wychodzą ponad to. Nie ma prawdziwej pracy przy nowej trylogii, więc nie ma czym się chwalić. Czasem tylko pojawiają się plotki, jak choćby ostatniej jesieni, które dość szybko są dementowane. Niektórzy nawet twierdzą, że jedyne, co LFL robi to właśnie rozsiewa plotki, dementuje je i analizuje reakcje, od uwielbienia i ekscytacji, przez obojętność i zagubienie, aż do wściekłości.



W sieci bez problemu można znaleźć wiele nowych analiz na temat działań Lucasfilmu. Niestety wiele z nich bazuje na plotkach rozsiewanych przez Supershadowa, fana, który znany jest z tego, że wypisuje w sieci wyssane z palca głupoty, udając uznane źródło. Wiele osób się na niego nabrało. Dlatego tym bardziej warto się przyjrzeć temu, co napisał jeden z redaktorów serwisu Geekscape, który postanowił przyjrzeć się obecnemu stanowi rzeczy związanych z trzecią trylogią. Większość tekstu bazuje właśnie na tamtym felietonie.

Po pierwsze pamiętajmy, że idea Epizodów VII-IX nie jest nowa. Ona już kołatała się wokół Lucasa w czasach tak klasycznej trylogii jak i prequeli. Mówiono nawet, że VII-IX miały być kręcone zaraz po I-III. Gdzieś po drodze nawet była mowa o X-XII, ale one dość szybko zostały zarzucone. W latach 90. Lucas wiele razy mówił o dziewięcioczęściowej sadze, ale zmieniło się to gdzieś koło roku 1999. Wtedy zapytany o sequele odpowiadał tylko: „Kiedy zobaczycie sześć części, zrozumiecie. Ta historia kończy się w sześciu częściach.” To ma o tyle sens, kiedy posłucha się tego, co opowiadał Gary Kurtz o sadze. W skrócie Han Solo miał umrzeć gdzieś w Epizodzie VI, Leia zostać królową swego ludu, a Luke odnalazłby swoją bliźniaczkę, która nie byłaby Leią. I aż do czasu IX Epizodu nie zmierzyłby się z Imperatorem. Kurz jednak wyleciał z fotela producenta i Lucas zrobił „Powrót Jedi” po swojemu, zmieniając koncepcję i wykorzystując wiele pomysłów, które miał na trzy kolejne części. Więc może Lucas mówiąc o sadze ma rację. Jego saga kończy się w sześciu Epizodach i nic tego nie zmieni. Pytanie tylko czy Gwiezdne Wojny skończą się na sześciu?

I choć Lucasfilm może sobie zaprzeczać, że nic nie robią w sprawie nowych „Gwiezdnych Wojen”, to jednak dla nich to jest podstawowe źródło dochodu. Gry czy seriale, czy licencje owszem generują przychód, ale potrafią go wygenerować znacznie więcej gdy mamy filmy w kinach. Nieważne ile zarabiamy, to filmy są prawdziwym kołem zamachowym tego biznesu i nic tego nie zmieni. W dodatku proponowany przez Lucasa serial aktorski, który zapowiedziano w 2005 wciąż nie powstał. Przez sześć lat udało się zebrać scenariusze, ustalić okres (między III i IV Epizodem), ale zabrakło jednej podstawowej rzeczy, technologii, która umożliwi w tani sposób zrealizowanie wizji Lucasa. Bez tego, nie ma szans na powstanie serialu. Najważniejsze jest jednak to, że Lucasfilm odkładając serial na półkę, nie ma gwarancji, że za trzy czy pięć lat będą mogli go stworzyć po kosztach takich jakie planują. Muszą więc rozważać inne alternatywy. I my możemy być pewni, że to robią. Jednak serial aktorski ma jeszcze jedną ważną rzecz, po pierwsze wymaga by inni scenarzyści i reżyserzy bawili się w piaskownicy Lucasa. Skoro już się na to zgodził, to może uda się go przekonać, by to samu uczynił z filmami kinowymi. George może i zarzekał się, że do tego nie dopuści, no i że odda dużą część swojego majątku po śmierci, ale przedsiębiorstwo wymaga przychodów. A to będzie nie tylko najlepszy sposób zarobienia pieniędzy, ale także taki, dla którego nie ma właściwie żadnej alternatywy.

Na razie George Lucas zapowiedział konwersje sagi na 3D. W lutym 2012 na ekrany wejdzie „Mroczne widmo”, a kolejne filmy o ile pierwszy odniesie sukces, będą pojawiały się co rok. W takim tempie w 2017, w roku 40 rocznicy Sagi na ekranach będziemy mieli „Powrót Jedi”. To jest idealny moment by wypuścić nową część, zwłaszcza, że wtedy pojawi się już nowe pokolenie, któremu można by dać jego Gwiezdne Wojny. I jeszcze zostaje technologia 3D, konwersja zawsze pozostanie konwersją, a saga nakręcona pod 3D? Oczywiście wszystko zależy od tego jak poradzi sobie w kinach „Mroczne widmo”.

Ale to nie wszystko. Wielu fanów z pewnością odetchnie z ulgą słysząc, że George Lucas z pewnością nie napisze ani nie wyreżyseruje nowych Epizodów. Tego możemy być pewni. On nienawidzi reżyserować, pisanie jest dla niego mordęgą. W dodatku taka praca jest dla niego stresująca i odbija się na jego zdrowiu. Tak było przy oryginalnych „Gwiezdnych wojnach”, dlatego wtedy Lucas zrezygnował z reżyserii „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”. W dodatku dekadę później to właśnie Steven Spielberg, najlepszy przyjaciel Lucasa namówił go na pisanie scenariusza i reżyserię, być może licząc, że George odpuści i wpuści go do swojej piaskownicy. Ale gdyby prace nad trzecią trylogią się zaczęły Lucas i tak miałby ponad 70 lat. On więc tego nie zrobi, nie ma szans. Jego historia to upadek i odkupienie Vadera i ona się skończyła. Jest jednak druga strona medalu, „Wojny Klonów”. Tam Lucas nauczył się jeszcze czegoś, by rzucać pomysł, wizję, koncept i pozwala innym się tym bawić. On tylko czasem to nadzoruje. Skoro udaje się to na małym ekranie, czemu nie mogłoby mieć miejsca na dużym? Zwłaszcza, że jest wielu młodych, utalentowanych filmowców, którzy robią filmy tylko dlatego, że Gwiezdne Wojny ich zainspirowały. Najlepszy przykład to pewien kierowca ciężarówki, który postanowił rzucić swą robotę i zacząć tworzyć zawodowo filmy. Ten człowiek, który wcześniej był także maszynistą, a jeszcze wcześniej studiował fizykę, a jest dziś twórcą dwóch najbardziej dochodowych obrazów w historii kina – „Titanica” i „Avatara”. Mowa oczywiście o Jamesie Cameronie. Ale twórców, których zainspirował Lucas jest więcej. Peter Jackson, Christopher Nolan, J.J. Abrams, Joss Whedon, Roland D. Moore i wielu innych. Praktycznie każdy z nich nie wahałby się mogąc tworzyć własne Gwiezdne Wojny. Oni i tak odwołują się do nich w swoich filmach, czasem robiąc bardzo oczywiste aluzje. I choć można nie lubić prequeli, to filmy napisane i wyreżyserowane przez Jossa Whedona, Neila Blonkampa czy J.J. Abramsa potrafią dotrzeć do geeków i fanów klasycznej trylogii. Oni się na tym wychowali, może nawet lepiej dziś to czują niż oryginalni twórcy. I najważniejsze, są chętni.

Kolejne pytanie jest takie, o czym byłaby nowa trylogia. Tu dużym problemem może wydawać się to, że wydarzenia po „Powrocie Jedi” są dobrze opisane w komiksach, książkach, grach czyli tak zwanym „Expanded Universe”. Prawda jest taka, że jeśli Lucas zamierzałby w jakiś sposób dotykać jeszcze postaci Hana, Landa czy Lei, zakazałby pisania o nich, tak jak zakazał pisania o Wojnach Klonów, czy obecnie o okresie między III i IV Epizodem. Zatem nowe filmy, jeśliby powstały, zupełnie pominęłyby kwestię tych postaci, koncentrując się na młodszych. Z jednym drobnym wyjątkiem, Luke’a Skywalkera i droidów. Zatem Epizody VII-IX mogłyby się dziać nawet 50 lat po „Powrocie Jedi”. Wtedy nie musielibyśmy się zastanawiać co się stało z resztą, normalne, że pomarli. Nie ma powodu by ściągać na plan Harrisona Forda, czy ponownie wciskać trochę szerszej już Carrie w metalowe bikini. Nie musimy też przejmować się kwestią Chewbaccy. Czy umarł ze starości, czy w książce, kogo to będzie obchodziło, grunt, że nie żyje.

Pozostaje kwestia Luke’a. Jego nie trudno sobie wyobrazić w roli starego pustelnika, pokroju Obi-Wana czy Yody. Odtworzył zakon Jedi, odbudował Nową Republikę (czy jak nazwiemy ten twór), może odsunął się na bok od wydarzeń galaktycznych, a może podobnie jak Yoda Moc dała mu długie życie. Ważne by to wszystko nie psuło kanonu, więc pominięcie reszty postaci, może z wyjątkiem droidów, byłoby wszystkim na rękę. I fanom, którzy mają swój wszechświat i twórcom, którzy mają wolną rękę. Po lewej fanart przedstawiający wizję jak mógłby wyglądać stary Mistrz Jedi Luke Skywalker.
Co ciekawe, o takiej wizji Luke’a opowiadał także Mark Hamill. W skrócie, chodziło o to, by Luke przekazał swój miecz kolejnej nowej nadziei. Lucas niby wspominał, że to tylko taka wizja, ale kto wie. W dodatku Mark Hamill obecnie jest już prawie w idealnym wieku, by zagrać „starego, zwariowanego pustelnika”. Pozostałe wytyczne są równie proste. To klasyczna opowieść opisana w „Bohaterze o tysiącu twarzy” Josepha Campbella i nie ma szans, by Gwiezdne Wojny się bez tego obeszły. Zatem Luke musiałby podążyć losem Obi-Wana w „Nowej nadziei” i Qui-Gona w „Mrocznym widmie” i zginąć, zostawiając nowego bohatera samego. Żadnych powiązań z oryginalną trylogią, czy prequelami. Z wyjątkiem może droidów, które jak zwykle znalazłyby się w centrum opowieści. Ale sam motyw monomitu dla Lucasa jest tak ważny, że bez tego nie ma szans na nowe Epizody. Cała reszta pozostaje jednak w rękach twórców, którzy w przeciwieństwie do prequeli mieliby całkowicie wolną rękę. Nie musieliby do czegoś dążyć.

I jeszcze jedna ważna rzecz, Gwiezdne Wojny i tak rozwijają się bez George’a Lucasa i Lucasfilm. Wystarczy spojrzeć na YouTube’a, czy dziwne parodie. Przez lata Lucasfilm inaczej patrzy na fanfilmy, może nadchodzi czas, w którym postarają się zarobić na nowych, młodszych filmowcach, którzy się ukształtowali oglądając opowieści z odległej galaktyki? W przyszłości zawsze ruch jest.
KOMENTARZE (26)

Gwiezdnowojenna książka z wydawnictwa John Wiley & Sons

2011-07-07 11:34:59 New York Times

Jak donosi New York Times, wydawnictwo John Wiley & Sons zamierza stworzyć książkę, odkrywającą podobieństwa pomiędzy historią, a filmami z Gwiezdnej Sagi.
„George Lucas jest entuzjastą historii, a jego fascynacja tym tematem miała ogromny wpływ na fabułę i tematykę szerzej odkrywaną w uniwersum Gwiezdnych Wojen.” mówi Connie Santisteban, redaktor książki z wydawnictwa Wiley. „Bliska praca z panem Lucasem nad tą oraz innymi książkami, dostarczy fanom szersze spojrzenie na prawdziwą naukę, historię, a także politykę zawartą w Gwiezdnych Wojnach, co również będzie stanowić dla czytelnika rodzaj pouczającej lektury.”

Treść zostanie opracowana przy współpracy Pań profesor w dziedzinie historii: Nancy Reagin oraz Janice Liedl, które tworzyły również w tym samym duchu książki na temat Harry`ego Pottera oraz Zmierzchu.
Książka dostała zielone światło od Lucasfilmu. Zostaną w niej uwzględnione pomysły oraz wskazówek od George`a Lucasa.
KOMENTARZE (7)

DF 2011: Steve Sansweet o zmianach w "Mrocznym Widmie" w wersji 3D

2011-06-27 11:28:04

Gościem tegorocznych Dni Fantastyki we Wrocławiu był Stephen J. Sansweet, który przybył na zaproszenie organizatorów konwentu oraz redakcji Star Wars Magazyn. Sansweet do kwietnia bieżącego roku pełnił funkcję działu w Lucasfilm odpowiedzialnego za kontakty z fanami, obecnie zaś jest konsultantem LFL w tej dziedzinie. Podczas spotkania z licznie zgromadzonymi na DF-ach miłośnikami Gwiezdnej Sagi, Sansweet zdradził kilka kwestii związanych z Mrocznym Widmem w 3D oraz innymi filmowo-serialowymi planami Lucasfilm.

Sansweet zapytany o zmiany lub poprawki w trójwymiarowej wersji Epizodu I., który do kin trafi w lutym 2012 roku, powiedział, iż w filmie pojawi się jedna, ale dosyć istotna zmiana. Kukiełkowy Yoda, animowany przez ekipę lalkarzy z Frankiem Ozem na czele, zostanie zamieniony na w pełni cyfrową postać, taką jak w dwu pozostałych epizodach Nowej Trylogii. Sansweet podkreślił, że George Lucas nigdy nie był w pełni zadowolony z efektu końcowego lalki Yody, więc teraz jest możliwość wykonania tej postaci zgodnie z jego oczekiwaniami. Co ważne, Sansweet powiedział również, iż w wydaniu Blu-ray TPM, które trafi do sklepów na jesieni, Yoda również będzie wygenerowany w komputerze. Jako początek międzynarodowej kampanii promocyjnej Mrocznego widma w wersji trójwymiarowej, Sansweet wskazał drugą połowę roku "bliżej daty premiery w kinach", stąd pewnie mowa o zimie i okresie świątecznym w Stanach (Halloween-Dziękczynienie-Boże Narodzenie).

Zapytany o dalsze losy projektu Star Wars: Detours - animowanego serialu komediowego, który współtworzą Seth Green i Matthew Senreich - Sansweet nie zdradził nowym informacji, poza tą, iż prace się toczą oraz, że "nie może doczekać się, by obejrzeć efekt finalny".

Steve Sansweet "odniósł się" również do wywiadu Lucasa dla CNN, w którym "The Maker" zapowiadał odsunięcie się od Star Wars po premierze Red Tails. Gość DF-ów powiedział jedynie, że nie zna szczegółów wywiadu, ale nic mu nie wiadomo bliżej o tego typu deklaracjach Lucasa. W swej wypowiedzi niejako potwierdził wpis na Twitterze reżysera Red Tails Anthony'ego Hemingwaya. Hemingway podawał w nim początek przyszłego roku jako przewidywaną premierę filmu o Tuskagee Airmen. Sansweet mówił o styczniu lub lutym, toteż coraz bardziej możliwe, iż właśnie wtedy obraz trafi do kin.

Cyfrowego Yodę możecie zobaczyć poniżej (hiszpańska wersja językowa).



KOMENTARZE (38)

Wypłynęło nazwisko scenarzysty serialu aktorskiego Star Wars

2011-06-16 21:45:23 różne

Czyżbyśmy poznali nazwisko jednego ze scenarzystów serialu aktorskiego Star Wars? Redaktorzy portalu Den of Geek uważają, że tak. Ich zdaniem osobą tą jest Brytyjczyk Matthew Graham - współtwórca dwu niezwykle popularnych seriali BBC z pogranicza kryminału i S-F: Życie na Marsie oraz Powstać z popiołów. O rzekomym zaangażowaniu Grahama w ten projekt dziennikarze serwisu dowiedzieli się z anonimowego źródła i postanowili skontaktować się z głównym zainteresowanym. Graham wyjawił, że współpracował z Lucasfilm w latach 2008-2009 nad "czymś naprawdę cool", ale jego kontrakt już dobiegł końca. Jednocześnie zaznaczył, że nie może powiedzieć na ten temat nic więcej, a na pewno nie teraz, ale ma nadzieję, że wkrótce będzie mógł zdradzić więcej. Jeżeli informacja ta jest prawdziwa, wówczas może to dobrze rokować dla projektu serialu SW. Zarówno Życie na Marsie, jak i Powstać z popiołów były niezwykle nowatorskimi serialami, które chwalili krytycy. Z miejsca stały się przebojami BBC.

Star Wars: Detours - być może taki tytuł nosić będzie komediowy gwiezdnowojenny serial animowany, nad produkcją którego czuwają Seth Green i Matt Senreich. Tytuł ujawnił George Lucas podczas wywiadu z dziennikarką CNN Becky Anderson, którego głównym tematem było otwarcie nowego Star Tours: The Adventure Continues w Disneylandzie w Orlando na Florydzie. Możliwe jednak, że to jedynie tytuł roboczy. Sugeruje on jednak bardzo wyraźnie, że serial ten być może związany będzie z projektem multimedialnym (obejmującym m.in. gry komputerowe, muzykę i materiały do ściągnięcia z sieci), którego nazwa - brzmiąca właśnie Star Wars: Detours - została zarejestrowana w marcu. Czyżby serial Greena i Senreicha był osią, albo chociaż częścią tego projektu? Póki co, nie wiadomo.

Do telewizji zawita również gra LEGO Star Wars III: The Clone Wars. Na jej podstawie powstanie specjalny program telewizyjny, którego premiera planowana jest na jesień bieżącego roku. Informacja na ten temat została podana podczas targów Licensing International Expo 2011. Zaprezentowany tam banner promocyjny możecie zobaczyć poniżej. Wypatrzyli go wysłannicy serwisu CommingSoon.Net.





Na koniec wieść o reżyserskiej przyszłości Lucasa. "The Maker" wyznał w wywiadzie dla CNN, że po premierze Red Tails prawdopodobnie odsunie się od Star Wars, aby realizować "bardziej osobiste filmy".
KOMENTARZE (12)

Rick McCallum: Serial aktorski Star Wars może być kręcony w Czechach

2011-06-11 10:37:03 CzechPosition.Com

Producent Rick McCallum, który współpracuje z George'em Lucasem od czasu serialu Kroniki młodego Indiany Jonesa, udzielił wywiadu czeskiemu portalowi CzechPosition.Com. Stwierdził w nim, że gdy serial aktorski Star Wars w końcu wejdzie w stadium produkcji, wówczas wielce prawdopodobne jest, że Lucasfilm zawita do Pragi. McCallum chwalił czeskie ekipy filmowe za olbrzymią efektywność, której niekiedy brakuje ekipom ze Stanów Zjednoczonych.

Rick powtórzył ponadto znane od jakiegoś czasu informacje. Gotowych jest ok. 50 scenariuszy godzinnych odcinków. Każdy ze skryptów jest na etapie trzeciej wersji. Niemniej jednak zdjęcia do serialu nie ruszą, dopóki technologia produkcji telewizyjnej nie umożliwi realizacji zdjęć cyfrowych i efektów komputerowych na poziomie znanym z filmów pełnometrażowych, ale za o wiele mniejsze pieniądze. Może to zająć od trzech do czterech lat. Opóźnieniem w realizacji serialu może również - zdaniem McCalluma - skutkować obecna sytuacja amerykańskich sieci telewizyjnych, którą nazwał on mianem "bliskiej implozji".

McCallum uchylił również rąbka tajemnicy i zdradził, czego możemy się spodziewać w serialu. Akcja rozgrywać się będzie między epizodami trzecim i czwartym, gdy Luke Skywalker jest nastolatkiem, ale serial nie będzie dotyczył jego postaci - stwierdził. Rick porównał fabułę projektu do Ojca chrzestnego. Twórcy chcą ukazać powolny proces przejmowania przez Imperium władzy nad galaktyką oraz bratobójcze walki między szefami przestępczego półświatka na Coruscant.

Rozmowa dotyczyła również planowanej na luty przyszłego roku konwersji Mrocznego widma do formatu 3D. McCallum stwierdził, że jest ona traktowana jako swego rodzaju test. Jeżeli pomysł przeniesienia Sagi do trójwymiaru chwyci, wówczas kolejne epizody trafią do kin w rocznych odstępach. Jeżeli nie, wówczas TPM będzie jedyną częścią, która trafi do kin w wersji trójwymiarowej.

Oryginalna wiadomość dostępna jest tutaj.

Warto przy okazji wspomnieć, że kilka dni temu przybył do stolicy Czech również "The Maker" we własnej osobie. Lucas doglądał realizacji ścieżki dźwiękowej do Red Tails, którą skomponował muzyk jazzowy i stały współpracownik Spike'a Lee - Terrence Blanchard. Nagrania odbywały się sali Rudolfinum. Utwory wykonała FILMharmonic Orchestra Prague.
KOMENTARZE (27)

Zmarł Kazuhiko Sano

2011-06-10 12:25:37 StarWars.com

W wieku 59 lat zmarł Kazuhiko Sano - artysta-grafik, który odpowiedzialny była za stworzenie słynnego plakatu promocyjnego Powrotu Jedi, znanego wśród fanów i kolekcjonerów jako "poster style B".

Urodzony w Tokio w 1952 roku Sano związany był z Academy of Art College w San Francisco, gdzie wykładał rysunek i grafikę. W toku swej kariery współpracował z takimi firmami jak Coca-Cola, Disney i US Postal Service (poczta amerykańska), a także z Towarzystwem National Geographic oraz Amerykańskim Czerwony Krzyżem. Przyczyną śmierci artysty był nowotwór.

Oprócz słynnego plakatu Kazuhiko Sano stworzył również inne grafiki związane z uniwersum Star Wars. Jedną z nich jest np. reklama prasowa wykupiona przez George'a Lucasa, która gratulowała Stevenowi Spielbergowi boxoffice'owego sukcesu E.T.. Możecie ją obejrzeć w tym miejscu. Z pozostałą bogatą twórczością Kazuhiko Sano możecie się z kolei zapoznać tutaj.



KOMENTARZE (13)

Premiera "Red Tails" w styczniu przyszłego roku?

2011-06-06 21:46:27 Stopklatka

Być może już na początku przyszłego roku będziemy mogli obejrzeć na kinowym ekranie najnowszą produkcję sygnowaną nazwiskiem George'a Lucasa, czyli wojenny fresk Red Tails. Reżyser obrazu Anthony Hemingway poinformował za pośrednictwem Twittera, że film zawita do kin w styczniu. Nie jest to data oficjalnie potwierdzona, ale wydaje się być wiarygodna, zwłaszcza że pochodzi od samego reżysera. Opóźnienia w produkcji wynikają zapewne po części z wizji filmu, którą prezentuje "Flanelowiec", pełniący funkcję głównego producenta. Aby ją urzeczywistnić postanowił jakiś czas temu zrealizować nieco dokrętek. "The Maker" sam stanął wówczas za kamerą, bowiem Hemingway był zajęty pracą na planie serialu HBO Treme.

Red Tails będzie opowiadać o pilotach z 322. grupy myśliwskiej USAAF, którzy walczyli podczas drugiej wojny światowej. Jednostka ta była znana z tego, że latali w niej wyłącznie czarnoskórzy piloci, którzy malowali ogony swych maszyn na czerwony kolor.

Ostatnio pojawiły się doniesienia, że autorem ścieżki dźwiękowej do filmu będzie Terrence Blanchard - kompozytor znany ze współpracy ze Spike'iem Lee.

Red Tails to pierwszy od czasu Radioland Murders Mela Smitha (1994) film produkowany przez Lucasfilm, który nie jest kolejną częścią Star Wars lub przygód Indiany Jonesa. W głównych rolach zobaczymy Cubę Goodinga jra, Terrence'a Howarda oraz Bryana Cranstona.



KOMENTARZE (8)

50 godzin serialu?

2011-05-31 21:04:00

Niedawno George Lucas, przy okazji otwarcia Star Tours wspomniał także o serialu aktorskim. Mówił o 50 godzinach. W sieci już pojawiły się pogłoski, że skoro wcześniej mówił o 100 godzin scenariuszy, znaczy, że teraz ma 50 godzin nakręconych. Lucasfilm ostro zareagował na te plotki. Nie trzymają w tajemnicy epizodów. George Lucas miał na myśli scenariusze rozpisane na 50 godzin.
KOMENTARZE (0)

Znamy nazwisko kompozytora ścieżki dźwiękowej do "Red Tails"

2011-05-29 00:23:13 Filmweb

Ci, którzy liczyli na to, że filmowe walki powietrzne pilotów z eskadry The Tuskagee Airmen odbywać się będą w rytm muzyki stworzonej przez John Williamsa, mogą poczuć się zawiedzeni. Z kolei miłośnicy ścieżek dźwiękowych z filmów Spike'a Lee na pewno będą zadowoleni. Ich twórca - znany trębacz jazzowy Terence Blanchard, będzie autorem muzyki do Red Tails, którego głównym producentem jest George Lucas. Obraz w reżyserii Anthony'ego Hemingwaya ("The Maker" realizował dokrętki, gdy Hemigway miał inne zobowiązania zawodowe) opowiada o losach czarnoskórych pilotów USAAF, którzy walczyli podczas II wojny światowej. Premiera planowana jest podobno jeszcze w tym roku. Główne role zagrali Cuba Gooding Jr, Terrence Howard, Bryan Cranston i Nate Parker. Próbki twórczości Terence'a Blancharda możecie posłuchać w tym miejscu.
KOMENTARZE (3)

George Lucas: Serial aktorski SW na etapie powstawania scenariuszy

2011-05-25 13:58:21 TheForce.Net

W poniedziałek gościem programu Attack of the Show na antenie kanału telewizyjnego G4 był sam George Lucas, który wraz z inżynierem Disneya, Tom Fitzgeraldem, opowiadał o najnowszych projektach spod znaku Star Wars. "The Maker" zachwałał nowootwarte Star Tours: The Adventures Continue w Disneylandzie w Orlando na Florydzie. GL opowiadał również o wyzwaniach, które stanęły przed ekipą Lucasfilmu i ILM podczas konwersji Gwiednych Wojen do trzeciego wymiaru. "Flanelowiec" podkreślał, że wszyscy zaangażowani w projekt bardzo starają się, aby całość została przygotowana jak najlepiej. Mówi też, że jego zdaniem film w 3D nie powinien polegać tylko na "rzucaniu" z ekranu przedmiotami w widza, ale powinien stać się kompleksowym, wspaniałym przeżyciem. Takie właśnie mają być Gwiezdne Wojny przeniesione w trójwymiar.

Jednakże najbardziej interesującą częścią wywiadu była ta, która, dotyczyła nadal pozostającego w sferze planów, serialu aktorskiego SW. Lucas stwierdził m.in.:
  • Mamy 50 godzin (fabuł) i teraz zajmujemy się różnymi metodami realizacji filmów, nad nowymi technologiami, które uczynią ten projekt możliwym do zrealizowania
  • Kiedy rozwiążemy te problemy, będzie to miało przemożny wpływ na produkcję filmów w przyszłości
  • Na razie wszystko przypomina pełnometrażowe części "Gwiezdnych Wojen"

George Lucas stwierdził również, że serial jest obecnie na etapie powstawania scenariuszy. Ponownie też podkreślił, że całość musi być kilkukrotnie tańsza, niż produkcje kinowe. Wywiad dla G4 możecie obejrzeć poniżej.




object classId="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" width="480" height="418" id="VideoPlayerLg53047">

KOMENTARZE (17)

Przepowiednie na 2012: Mroczne widmo vs Avatar

2011-05-22 20:51:15

Premiera Mrocznego widma w 3D będzie ważnym wydarzeniem, nie tylko dla fanów, ale też i dla całego przemysłu filmowego. Niewątpliwie konwersja i wprowadzenie na nowo do kin pierwszego epizodu Gwiezdnych Wojen pobudzi wyobraźnię producentów, ale też i piewców kina 3D. A jednym z najbardziej zainteresowanych będzie James Cameron, twórca obecnie dwóch najbardziej dochodowych filmów w historii USA - Titanica i Avatara. Ten pierwszy pobił rekord Gwiezdnych Wojen w roku 1998 (choć sam film jest z roku 1997). Ten drugi poprawił ten rekord w 2009, sprawiając, że Cameron stał się niekwestionowanym liderem. Czy Lucas zrzuci go z tego miejsca nie wiadomo, ale możemy być pewni, jedną z osób, która najbardziej będzie na to czekać jest właśnie James Cameron. I to nie tylko ze względu na rozwój kina 3D, ale też pewną Hollywoodzką tradycję, o której za chwilę. Wpierw finanse.

Mroczne widmo w USA zarobiło do tej pory 431 mln USD w kinach, a Avatar 760 mln. Dzieli je różnica dokładnie 329 mln USD, czyli mniej więcej tyle ile powinna zarobić solidna premiera. Analitycy rynku, fani, ale też i producenci zastanawiają się jak zostanie odebrana konwersja finansowo. Czy fani będą na ten film chodzić wielokrotnie (jak to było w przypadku kolejnych epizodów), czy legenda spowoduje, że do kin przyjdą miliony zwykłych widzów? Czy może widzowie potraktują konwersję jak odgrzewany kotlet i nie ruszą tłumnie do kin. Wersja specjalna Nowej nadziei zarobiła w 1997 jakieś 138 mln USD, ale już Powrót Jedi zaledwie 45 mln USD. Tę rozbieżność w Hollywood pamiętają bardzo dobrze, tym bardziej wyniki Mrocznego widma będą ekscytujące. Należy pamiętać, że ze względu na inflację i ceny biletów 3D, pułap 329 mln będzie trochę łatwiejszy do osiągnięcia.

Ale istnieje jeszcze pewna Hollywodzka tradycja, poniekąd zapoczątkowana przez Stevena Spielberga. Reżyser ten filmem "Szczęki" został ulubieńcem producentów, złotym dzieckiem, które pobiło wszystkie rekordy. Ale pokonał go George Lucas, swoimi Gwiezdnymi Wojnami (dokładniej Nową nadzieją). Spielberg postanowił uczcić sukces przyjaciela i wykupił całostronicowe ogłoszenie w Variety, gdzie gratulował komercyjnego sukcesu. Poniżej skan.



Aż do roku 1982 Lucas wiódł palmę pierwszeństwa. Wtedy to Spielberg wypuścił E.T., film który pobił kolejne rekordy i pokonał Gwiezdne Wojny. George nie mógł sobie odpuścić takiej okazji. I zamieścił ogłoszenie w Daily Variety, gdzie gratulował przyjacielowi.



Spielberg liczył na rewanż. Niestety nie udało się, Lucas przestał kręcić filmy, a kolejne sukcesy (Jurassic Park) umocniły tylko pozycję Stephena. Aż do wersji specjalnej. Wtedy to Lucas ponownie z Gwiezdnymi Wojnami wrócił na podium. Przyjaciel nie puścił mu tego płazem, szybko zmajstrował kolejne ogłoszenie gazetowe.



George jednak długo nie mógł się nacieszyć pierwszym miejscem na tym niecodziennym podium. W 1997 na ekrany wszedł Titanic, który niebawem zatopił sukces Gwiezdnych Wojen. Lucas nie tylko nie stracił dobrego humoru, ale postanowił wciągnąć do zabawy Jamesa Camerona, oczywiście za pomocą ogłoszenia gazetowego.



Podobno w 1999 Cameron mocno kibicował Mrocznemu widmu, licząc że będzie mógł się zrewanżować. Niestety nie udało się. Czy w 2012 Lucasowi uda wrócić się na szczyt? Tego nie wiemy, ale jeśli się uda, ciekawe co wymyśli Cameron.
KOMENTARZE (1)
Loading..