Na początek krótka informacja.
John Williams skończył nagrywanie muzyki 14 listopada. Poinformował o tym technik pracujący przy nagraniu. Zatem zostało już tylko skończenie efektów specjalnych.
Kończy się rok, więc w USA rozpoczyna się sezon nagrodowy, a wraz z nim specjalne pokazy filmów, także tych, które do szerokiej dystrybucji wejdą dopiero w przyszłym roku. Takie pokazy będą miały miejsce choćby około 1 grudnia, gdy będą wręczane nagrody krajowej rady recenzentów w USA. Disney zapowiedział, że z tej okazji nie będzie żadnych specjalnych pokazów „Przebudzenia Mocy”. Wszyscy muszą czekać do premiery.
„Entertainment Weekly” znów poświęciło kilka stron na „Przebudzenie Mocy”. Podobnie jak to miało miejsce w
sierpniu, przeprowadzili wywiady z twórcami nowego filmu. Pierwszy z artykułów dotyczy
Hana Solo.
Harrison Ford przyznaje, że choć kiedyś chciał, by Han Solo zginął, to teraz cieszy się, że ta postać wciąż żyje. Dzięki temu mógł zagrać w kolejnej części sagi, co dało mu możliwość interakcji z młodymi aktorami oraz innego podejścia do Solo. Harrison wspomniał też, że o ile ciężko jest mu stwierdzić, który samolot najbardziej lubi, albo które z pośród swoich dzieci najbardziej kocha, w sumie to nie wie nawet jaki smak lodów jest jego ulubionym, o tyle jednak gdy porównuje role Hana i Indy’ego, to zdecydowanie preferuje tego drugiego. Być może dlatego, że Indiana Jones jest tak inny, a Han Solo, zwłaszcza w „Nowej nadziei” jest bardziej Harrisonem Fordem, niż aktor chciałby przyznać.
Ford zapytany o to, czy Han Solo zmienił się i został mistrzem, twierdzi, iż jego postać nie aspiruje do roli jaką w „Nowej nadziei” odgrywał Obi-Wan Kenobi. Kwestia wiary w Moc, wcale nie jest odrzuceniem postaci starego Solo, a raczej związana jest z jego rozwojem.
Nie mogło też zabraknąć pytanie o Antologię o Hanie Solo. Ford niewiele wie na jej temat, poza tym, że ma dotyczyć młodego Solo. A swojemu następcy radzi rozmawiać z reżyserem, obejrzeć filmy i zrobić to po swojemu.
Rada z rozmawianiem z reżyserem jest o tyle ważna, że jak wspomina Ford,
Oscar Isaac zapytał go jak się lata statkiem kosmicznym. (Pisaliśmy o tym w
kwietniu). Oczywiście to jedna wielka ściema, to mniej więcej Ford powiedział, ale gdy kręcili „Nową nadzieję” to Harrison bardzo podobne pytanie zadał
George’owi Lucasowi. Ten zaś stwierdził, że nie wie, więc trzeba tylko ponaciskać przyciski i udawać. Zresztą „torturowanie” Lucasa to coś, co Ford dobrze pamięta z czasów oryginalnej trylogii. Nie chodzi też o pytania jak coś zagrać, ale też jak wypowiedzieć pewne kwestie. Wiele razy wspominał George’owi by ten pisząc dialogi czytał je na głos, bo to pomaga. Wiele rzeczy da się napisać, ale niekoniecznie można to powiedzieć na głos.
Kolejny artykuł dotyczył
księżniczki Lei.
W nowych „Gwiezdnych Wojnach” zobaczymy bohaterów, potwory, magię, niesamowite maszyny. Jest nawet zamek i księżniczka, ale w tym przypadku prawie nikt już jej tak nie nazywa. Obecnie nazywają ją generałem – twierdzi
J.J. Abrams. Z wyjątkiem jednego momentu.
Rola Lei się zmieniła, spoważniała. Abrams bardzo się cieszy, że mógł ponownie zjednoczyć
Carrie Fisher i
Harrisona Forda, w szczególności w ich spotkaniu na lądowisku bazy Ruchu Oporu. W scenie pełnej czułości, ale też smutku. Wynika to także z drogi jaką przeszła Leia. Brakuje jej lekkiego humoru, który pamiętamy z klasycznej trylogii. Jej los jest obecnie zdecydowanie cięższy i poważniejszy. Zdaniem Fisher, Leia jest obecnie bardziej samotna, znajduje się pod dużą presją, wciąż jest bardzo oddana sprawie, ale jednocześnie jest zmęczona, może nawet pokonana, ale też wkurzona. Jednak wciąż się nie poddaje.
Więcej zdradzono na temat
Maz Kanaty.
Jakby ktoś jeszcze tego nie wiedział, to ta mała ukryta w środku oficjalnego plakatu postać to Maz Kanata. Potwierdza to J.J. Abrams. Zresztą wszystkie spoty telewizyjne i zwiastun zdradzają na jej temat więcej niż nam się wydaje. Abrams miał pewien pomysł na to jak ta postać działa i co zrobi. Istotne są także gogle, które nosi. To ważny element tej postaci, dlaczego, zobaczymy w filmie. Reżyser potwierdza też, to co donosiło wiele plotek. Kanata była piratką przez długi czas, żyje ponad tysiąc lat. Od stu lat posiada zamek w tej wodnistej dziurze (jak nazwał jej planetę), a w środku jest bar taki jakich wiele w galaktyce. W filmie nie dowiemy się wiele o niej, o tym skąd pochodzi czy do jakiego gatunku należy, ale Abrams uspokaja. Po filmie przyjdą inne publikacje i to się wyjaśni. Czy chodzi o gry, komiksy lub książki, zobaczymy.
Maz ma być mądrym obcym, który w pewien sposób jest powiązany z mistyczną częścią uniwersum. Początkowo chciano zrobić ją za pomocą kukiełki, lecz gdy już wiedziano co czeka Kanatę zdecydowano się na motion-capture. Ponieważ większość postaci w jej zamku to praktyczne efekty, Abrams pilnował by się nie odróżniła od nich rażąco. Musiała być bardziej ruchliwa i odegrać większą rolę niż pozostałe stwory. Byli więc skazani na CGI, ale posiłkowali się też
Lupitą Nyong’o. Aktorka cały czas była na planie, a potem miała jeszcze sesje mo-cap. Abrams jest bardzo zadowolony z pracy z nią.
Lupita twierdzi, że rozwijanie postaci mo-cap niewiele się różni od rozwijania normalnego bohatera. Dla niej była to pierwsza rola w takiej formie, więc musiała się wiele nauczyć pod okiem mistrza –
Andy’ego Serkisa. Nyong’o wspomina też o oczach, które dla aktorki są ważnym elementem komunikacji na ekranie. Więc, to co dostała traktuje jako dar.
Niejako tym samym płynnie przechodzimy do artykułu o
Andym Serkisie i jego roli.
Andy Serkis wspomina zaś, że po raz pierwszy w swojej pracy pojawił się na planie nie wiedząc jak jego postać będzie wyglądać. Tak mocno działa sekretność i tajemnicze pudełko Abramsa, ale nie tylko. Proces powstawania Snoke’a nie był jeszcze zakończony.
Najwyższy Przywódca Snoke to było wyzwanie, gdyż Abrams chciał wycisnąć tyle się da, a nawet pchnąć do przodu technologię motion capture. Więc gdy pierwszy raz Serkis zaczął z nim rozmawiać, jeszcze nie wszystko zostało wypracowane, formuła nie została ostatecznie ustalona. Zaczęło się więc od długie dyskusji jak grać tę postać. Postać się mocno zmieniała nie tylko w trakcie zdjęć, ale też długo po nich. Więc nawet gdy w sieci można znaleźć wczesne koncepty Snoke’a (jak ten poniżej), to dziś są one bardzo odległe od tego czym stała się ta postać.
Oczywiście Serkis był na planie, by złapać interakcję z innymi aktorami, ale proces prac nad jego postacią trwał na długo po zakończeniu zdjęć. Było kilka sesji podczas których Andy przebywał w Londynie w Imaginarium, podczas gdy J.J. Abrams instruował go z Los Angeles. Zmieniały się koncepty postaci, ale też sposób jej odgrywania.
Oczywiście ostateczny wygląd Snoke’a jak również jego motywy pozostaną sekretne aż do 18 grudnia. Ale Serkis trochę powiedział na temat swojej postaci. To nie jest miły facet, raczej w stylu takich, co knują latami i nie są impulsywni. Snoke jest enigmatyczny, w pewien sposób wrażliwy, ale przy tym bardzo potężny. Oczywiście ma swój wielki plan. Poniósł wiele szkód, lecz istnieje jakaś dziwna podatność innych na niego, co zdaniem Serkisa może być częścią jego planu.
Snoke’a nie dałoby się zagrać normalnie w makijażu. Po pierwsze jest bardzo wielki, zwłaszcza w skali z innymi postaciami. Jest wysoki. Również jego twarz jest tak stworzona, że nie dałoby się skorzystać z protetyki. To było by zbyt ekstremalne. Nie wchodząc w szczegóły on ma bardzo specyficzny układ kostny i układ twarzy. Tego by się nie dało zrobić w prawdziwym świecie. Snoke i Kanata to jedyne cyfrowe postaci w „analogowym” obrazie.
Snoke jest nową postacią, nowo wprowadzoną. Ale ona doskonale wie, co się działo wcześniej i to, zdaniem Serkisa, w bardzo dużym stopniu.
Kolejny artykuł dotyczy
Luke’a Skywalkera.
Luke Skywalker nie jest już bohaterem „Gwiezdnych Wojen”. W kolejnej odsłonie stał się McGuffinem. Czyli tajemniczym przedmiotem (lub osobą), wokół którego dzieje się akcja. Jak „Sokół maltański”.
Mark Hamill jest w „Przebudzeniu Mocy”, ale jego nieobecność w zwiastunach, plakatach to celowy zabieg. Abrams mówi, że nie zapomnieli o nim, ale liczą, że fani są ciekawi, co się z nim stało. W końcu miał być ostatnim z Jedi. Czy był niegotowy, jak sugerował Yoda? A może właśnie okazał się bardziej dorosły niż styrany życiem mistrz? Luke jest bardzo ważny w tej historii. A gdzie on jest? Na to odpowie film. A kim jest Luke? To pytanie, które wciągnęło Abramsa na pokład. Zadała mu je
Kathleen Kennedy, gdy się jeszcze wahał.
Akcja dzieje się prawie czterdzieści lat po „Powrocie Jedi”, więc dla kolejnego pokolenia bohaterowie dawnych wydarzeń są wręcz mityczni. Słyszeli coś o nich, ale niekoniecznie wszyscy, natomiast trudno im uwierzyć w prawdziwość tych opowieści. Dla Rey, która nie ma normalnego wykształcenia, która żyje na opuszczonej planecie ze zbieractwa, to brzmi niesamowicie. To rzeczy magiczne, ale może gdzieś tam daleko możliwe. Finn natomiast patrzy na Luke’a przez pryzmat swego wykształcenia. W armii stworzonej na ruinach Imperium Skywalker jest wrogiem.
Na pytanie gdzie jest Luke nie chciał odpowiadać też Mark Hamill, mówiąc, że zdradziłby za dużo.
Owszem pojawiły się dziwne plotki o tym, że Luke może być Kylo Renem. Tego jednak gra
Adam Driver. Więc chyba nie tam trzeba go szukać.
Ostatni artykuł dotyczył
generała Huxa.
Na plakacie widzimy coś co wygląda jak wielka, trzecia Gwiazda Śmierci. J.J. Abrams potwierdza, to jest baza Starkiller, centrum dowodzenia resztek Imperium znanych jako Najwyższy Porządek. To w pewnym sensie jest kolejna Gwiazda Śmierci, ale zdecydowanie bardziej złożona i potężniejsza. To krok naprzód, jeśli chodzi o rozwój technologii. Jak dokładnie jest potężna, zobaczymy 18 grudnia. Natomiast mamy pewne wskazówki. Otóż tam gdzie Imperium, Vader czy Imperator polegli, ich następcy starają się nie popełniać tych samych błędów. Tworzą coś bardziej przerażającego i destruktywnego. Zło wciąga jak narkotyk, a Najwyższy Porządek mocno uzależnia.
Domhnall Gleeson, który gra generała Huxa mówi, że jego postać ma przeczucie pewnej wyższości. Ma też wrażenie, że jest lepszy od tych, którzy go otaczają. Jest przez to bezwzględny. Stosuje też ostrą dyscyplinę by to egzekwować. Junta galaktyczna działa trochę jak mafia, trzeba zabić by awansować. Nie da się tam wspiąć tak wysoko jak Hux w tak młodym wieku nie będąc tak bezwzględnym. (Gleeson ma 32 lata). W dodatku Hux nie nosi broni, on każe innym wykonać brudną robotę. On przede wszystkim pragnie władzy i to bardzo mocno. A jak to zwykle bywa tacy ludzie jak on nie są tymi, którzy powinni tę władzę mieć. Boi się za to pewnej indywidualności, którą stara się zgnieść w innych. Może dlatego, że zawiódł? Hux nie ma też dobrych relacji z innymi przywódcami Najwyższego Porządku. Wydawałoby się, że powinien mieć dobrze dogadywać się z Kylo Renem, ale tak nie jest. Są bardziej wrogimi przyjaciółmi. Obaj pragną władzy i obaj mają inne zdolności. Są w pewnym sensie przeciwieństwem.
Na koniec jedna spekulacja. A co jeśli nazwa Starkiller nie jest tylko nawiązaniem do twórczości Lucasa, a wskazaniem możliwości tej stacji?
Kończąc, zmieniamy temat. W Multikinie jest promocja. Do biletów na „Przebudzenie Mocy” dodają plakat. W dodatku promocja działa też wstecz. Jeśli ktoś zakupił i nie dostał, a ma dowód, może pójść po ten plakat.
KOMENTARZE (42)