Dziś historyczny dzień na Disney+, zadebiutował nowy serial Lucasfilmu, tym razem jednak nie bazujący na „Gwiezdnych Wojnach”. Na podstawie filmu „Willow” (1988) Rona Howarda, którego pomysłodawcą był George Lucas, udało się stworzyć serial, będący w pewien sposób kontynuacją, w pewien sposób nową opowieścią dziejącą się w tym świecie.
W tworzeniu serialu wzięło wiele osób od lat związanych ze Starwarsówkiem. Twórcą jest Jonathan Kasdan, który jest także jednym ze scenarzystów. Partnerują mu John Bickerstaff, Julia Cooperman, Bob Dolman, Hannah Friedman, Wendy Mericle, Stu Selonick, Rayna McClendon. Odcinki wyreżyserowali (każdy po dwa): Philippa Lowthorpe, Debs Paterson, Stephen Woolfenden, Jamie Childs.
Występują: Warwick Davis (Wicket), Erin Kellyman (Efnys Nest), Ruby Cruz, Ellie Bamber, Tony Revolori, Joanne Whalley. W pozostałych rolach występuje między innymi Joonas Suotamo (Chewbacca). Producentami są między innymi Michelle Rejwan, Rob Bredow, Ron Howard, Kathleen Kennedy czy Jon Kasdan. Za muzykę odpowiada John Newton Howard i Xander Rodzinski.
20 lat po pokonaniu niegodziwej królowej Bavmordy, czarnoksiężnik Willow Ufgood prowadzi grupę śmiałków na niebezpieczną misję ratunkową w nieznane.
Dziś na Disney+ zadebiutowały dwa pierwsze odcinki. Kolejne będą pojawiały się co tydzień, aż do 11 stycznia 2023.
KOMENTARZE (5)
Gorąco się zrobiło w tym miesiącu, po trzęsieniu ziemi jakie miało miejsce w ten weekend w Burbank (siedziba Disneya). WróciłBob Iger, wyleciał Bob Chapek i nowa miotła wprowadza błyskawicznie nowe porządki w Disneyu. Iger ma wolną rękę, wszyscy pamiętają, że gdy przejął firmę jej wartość wynosiła zaledwie 55 miliardów USD, w 2020, gdy odchodził było to już 260 miliardów USD. Obecnie to zaledwie 167 miliardów USD. Iger przybywa by Disney mógł być ponownie wielkim, ale pytaniem otwartym jest, co to oznacza dla „Gwiezdnych Wojen” i Kathleen Kennedy.
W przypadku „Gwiezdnych Wojen” na razie nie ma wielu przecieków. Ale za bardzo ciekawą informację odpowiada Jeff Sneider, który gościł w podcaście Johna Rocha. Sneidera pamiętamy jako tego, który zaczął rozsyłać plotki o Lindelofie jadającym w Disneyu i rozmawiającym o „Gwiezdnych Wojnach”. Czy i tym razem jego źródła są pewne? Zobaczymy. Ale ważniejsze jest, co powiedział. Jego zdaniem w Lucasfilmie obecnie rozplanowano kolejne pięć lat, jeśli chodzi o produkcje filmowe. I czekają nas trzy filmy, w 2025, 2026 i 2027. Sam na razie nie wiedział, co dokładnie tam planują, tylko tyle, że terminy są zarezerwowane. Całą, lakoniczną wypowiedź można posłuchać po 26 minucie.
Jeśli chodzi o filmy, to na razie wszystko wskazuje na to, że 2025 to będzie film Lindelofa. Do tego dochodzi projekt Shawna Levy’ego oraz Kevina Feige (które mogą być jednym i tym samym projektem), a także dwa filmy, których status na razie jest niepewny. Czyli film Taiki Waitiego i „Rogue Squadron” Patty Jenkins. Cóż, może na Celebration dowiemy się czegoś więcej. W końcu jak już Chapeka nie ma, to Kathleen Kennedy będzie mogła ogłaszać nowe projekty bez przeszkód.
Zwłaszcza, że może być to jej ostatnia taka możliwość. I o ile w sieci głośno było, że po Chapeku Kennedy może być następna, to właściwie były to raczej pobożne życzenia. Ale ciekawa sytuacja miała miejsce w programie Johna Campea. On rzucił tezę, że Kathleen jest bezpieczna jak nigdy, bo Iger będzie ją wspierał. Następnego dnia jednak wycofał się z tego, mówiąc, że to jest jego własna analiza, ale jego informatorzy zaczęli mu sugerować, że jest dokładnie odwrotnie. Wg nich Kennedy opuści Lucasfilm, gdzieś w okolicy premiery „Indiany Jonesa”. Podobno tym razem to pewne.
Jak widać obie informacje nie do końca się ze sobą zgadzają. Bo jeśli Kathleen odpowiada za plan pięcioletni i „Gwiezdne Wojny” są bezpieczne, to po co ją zwalniać? Chyba, że wciąż jest to plan w powijakach z marnymi szansami na powodzenie. Cóż, pozostaje nam czekać na rozwój wypadków. Najbliższe miesiące mogą być ciekawe.
KOMENTARZE (16)
Zaledwie wczoraj Deadline informował o zatrudnieniu Sharmeen Obaid-Chinoy na stanowisku reżysera filmu Damona Lindelofa, a już dostajemy kolejne informacje. Znów z wiarygodnych, sprawdzonych źródeł - Hollywood Reporter. Rzucają one nowe światło na projekt.
Po pierwsze potwierdzają, że Lindelof pracuje nad nim od kilku miesięcy (od wiosny). Po drugie, w lipcu zorganizował on burze mózgów związane z planowaniem nowego filmu. Wśród obecnych byli Justin Britt-Gibson, który będzie współautorem scenariusza, a także Patrick Somervill, Rayna McClendon i Andy Greenwald. Wiele wskazuje na to, że to nie jest pełna lista uczestników, a jednym z nich miał być także Dave Filoni. Ta nasiadówka trwała dwa tygodnie. Historia została naszkicowana i obecnie Britt-Gibson i Lindelof intensywnie pracują nad scenariuszem. Obiad-Chinoy z pewnością pomoże im wyklarować ostateczną wizję filmu.
Hollywood Reporter koncentruje się także na samym projekcie. Po pierwsze będzie to samodzielna historia. Lucasfilm nie planuje na razie nic więcej, ale zostawia sobie furtkę otwartą. Jeśli film zaskoczy, będą ją kontynuować. Drugą ciekawostką jest to, że będzie ona osadzona po sequelach. I choć nie będzie to kontynuacja sagi Skywalkerów, pewni bohaterowie z trylogii mogą się tu pojawić. W jakiej roli i czy w ogóle, to się dopiero okaże. Serwis także sugeruje, że film może pojawić się w grudniu 2025.
Warto tutaj przyjrzeć się nowym współpracownikom. Justin Britt-Gibson pisał scenariusze do seriali „Odpowiednik” i „Wirus”. Patrick Somerville pracował z Lindelofem przy serialu „Pozostawieni”, stworzył też serial „Stacja jedenasta”. Rayna McClendon pracuje z Lucasfilmem nad „Willow”, była też producentem konsultującym „Obi-Wana Kenobiego”. Andy Greenwald odpowiada za serial „W matni” z Rosario Dawson.
Otwartym pytaniem jest, skoro prace nad filmem trwają od miesięcy, dlaczego Lucasfilm nic nie ogłosił na Celebration (choć to mogło być za wcześniej), czy D23 Expo? Na to pytanie odpowiada Puck News, prowadzone przez byłego redaktora Hollywood Reporter. Podobno jest to decyzja samego Boba Chapeka. Ogłoszony na początku 2020 film Taiki Waitiego wciąż nie jest jeszcze napisany. Zaś „Rogue Squadron” (ogłoszony pod koniec 2020) znajduje się w martwym punkcie. Chapek delikatnie zasugerował Kathleen Kennedy nie ogłaszać żadnych projektów, dopóki ich realizacja nie będzie pewna. Chce w ten sposób chce uniknąć negatywnych komentarzy.
Warto przypomnieć, że w maju 2022 Kennedy sugerowała, że ruszą okres po sequelach. W innym wywiadzie sugerowała, że niebawem coś ogłoszą, ale nic takiego się nie stało. Natomiast Puck także sugeruje, że film Lindelofa jest najbliższy do sfinalizowania, z całej gamy zawieszonych/toczących się projektów Lucasfilmu.
Puck dodatkowo łączy sprawę z odejściem Michelle Rejwan, o którym pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Rejwan pracuje obecnie nad „The Acolyte” (i to chyba będzie jedyny projekt, który uda się jej zrealizować). Natomiast Puck sugeruje, że to nie koniec zmian w Lucasfilmie, ale nie wskazuje na jakim dokładnie szczeblu. Tu można przypomnieć plotkę, w której kierownictwu Lucasfilmu pod wodzą Rejwan przypisywano różnice artystyczne z Patty Jenkins. Puck nie idzie tak daleko, ale zauważa problem w Lucasfilmie.
Warto zwrócić uwagę, że trzy serwisy (Puck, Hollywood Reporter i Deadline) publikują informacje na temat tej produkcji praktycznie jednocześnie. Może faktycznie w tym wypadku sprawy idą w dobrym kierunku i jest już się czym chwalić. Więc na przyszłorocznym Celebration może w końcu dostaniemy realną zapowiedź kolejnego filmu.
Jak donosi DeadlineSharmeen Obaid-Chinoy wyreżyseruje film Damona Lindelofa. To jednocześnie jest potwierdzenie z innego źródła, że Lindelof faktycznie pracuje nad gwiezdno-wojenną produkcją.
Po raz pierwszy o projekcie Lindelofa usłyszeliśmy w marcu. Zaczął być wówczas stałym gościem w Disneyu, widziano go wielokrotnie w kantynie. Od razu zaczęły się spekulacje, że może rozmawiać na temat „Gwiezdnych Wojen”. Co akurat nie jest zaskoczeniem, bowiem w 2020 filmowiec wyraził taką chęć. Plotki o Lindelofie i jego filmie czasem się powtarzały, tym razem potwierdza je Deadline i to już należy traktować zdecydowanie bardziej poważnie i oficjalnie. Deadline donosi, że prace nad filmem trwają, a Lindelof chciał by wybrano reżysera, by ten mógł mieć wpływ na ostateczną wizję produkcji już podczas pisania scenariusza.
Została nim Sharmeen Obaid-Chinoy. Pochodząca z Pakistanu pani reżyser, która raczej kojarzona jest z filmami dokumentalnymi. Właśnie za krótkie dokumenty dostała aż dwa Oskary, w 2012 za „Saving Face” i w 2016 za „A Girl in the River: The Price of Forgiveness”. Niedawno wyreżyserowała także dwa odcinki serialu „Ms. Marvel”. Odpowiada też za trzy animowane filmy z cyklu „3 Bahadur”.
Na tę chwilę nie wiadomo też, czy Lindelof będzie pisał scenariusz sam, czy ktoś mu w nim pomoże. Jeśli chodzi o fabułę, to nawet nic nie zasugerowano.
Oficjalnie nikt niczego nie potwierdził. W każdym razie, jak wiemy, niedawno Disney wykreślił ze swoich premier „Rogue Squadron”, pierwotnie planowany na grudzień 2023 i jednocześnie film Taiki Waititiego nie zajmie jego miejsca. Współpracowniczka Waititiego - Krysty Wilson-Cairns powiedziała niedawno, że nie może absolutnie nic powiedzieć o swoim projekcie. Chodzą plotki, że i on może być opóźniony bądź zawieszony (acz nie ma mocnych podstaw ku takim spekulacjom). Film Kevina Feige także wydaje się być daleką przyszłością, więc może to jest właśnie szansa dla Lindelofa. W każdym razie pozostaje liczyć, że Lucasfilmowi uda się wrócić do kin w 2025 i rozpocząć nowy etap w historii sagi. Przy dwóch filmach w produkcji jest szansa, że może uda się tą datę dotrzymać. Ale jak wspomniała Kathleen Kennedy na razie się nie śpieszą, bo zależy im, by nowe otwarcie było dobre.
KOMENTARZE (17)
Barry Keoghan, aktor znany z „Dunkierki”, „Czarnobyla”, „Eternals” czy ostatnio niewielkiej roli w nowym „Batmanie”, w jednym z najnowszych wywiadów przyznał, że stara się o rolę w „Gwiezdnych Wojnach”. Nie mówił nic o castingach, ani niczym takim. Powiedział wprost, że stara się spotkać z Taiką Waititim i rozmawia na ten temat z każdym, kto mógłby mu pomóc. Czyżby jednak casting do filmu Taiki miał się w końcu rozpocząć?
Nie jest to jedyny aktor, który chciałby zagrać w „Gwiezdnych Wojnach”. Wspomniał o tym niedawno także Christian Bale. Jak pamiętamy, były plotki, że Bale rozmawiał na temat roli do filmu „Han Solo” (więcej), ostatecznie zabrał mu ją Woody Harrelson. Bale mówi, że rola w „Gwiezdnych Wojnach” to byłoby dla niego spełnienie dziecięcych marzeń. Wiele razy za młodu oglądał trylogię, znał wiele scen na pamięć, w tym tę ze szturmowcem, który uderza się w głowę. I jak mówi, zawsze chciał nim być. Bale jednak nie próbuje rozmawiać z Taiką, jak wspomina, zna się z Kathleen Kennedy, z którą pracował na planie „Imperium słońca” Stevena Spielberga. Czy uda mu się w ten sposób coś załatwić? No a na dodatek niedawno współpracował z Taiką.
Przyszłość kolejnych produkcji filmowych z uniwersum „Gwiezdnych Wojen” na razie jest pod znakiem zapytania. Zobaczymy, czy przyszłoroczne Celebration przyniesie jakąś zmianę w tym temacie. Kolejny film, póki co jest zapowiedziany na 2025.
KOMENTARZE (5)
Produkcje dziejące się dawno, dawno temu w odległej galaktyce potrafią mieć sporo wspólnego z naszym światem. National Geographic postanowiło zatem się przyjrzeć architekturze lokacji widzianych w „Andorze” i temu na czym były one inspirowane.
Niedawno również obszernego wywiadu dla The Wrap udzielił Tony Gilroy. Tony wspomniał, że Disney wielokrotnie próbował podchodzić do seriali Star Wars. Pierwszy raz temat serialowego prequela do „Łotra 1” pojawił się zaraz po zakończeniu zdjęć do tego filmu. Gilroy nie był jednak przekonany - uważał, że wówczas nie było możliwości aby wygospodarować odpowiedni budżet na serial, który chciałby stworzyć. Kathleen Kennedy i Lucasfilm chcieli jednak ruszyć z tematem i wypracowali pomysł, który następnie przedstawiony został Gilroyowi. Ten po zapoznaniu się z nim stwierdził, że wygląda on co prawda profesjonalnie ale strasznie klaustrofobicznie i bardzo szybko pomysły na odcinki by się wyczerpały. Tony przygotował wówczas w ramach odpowiedzi własną propozycję, pokazując jak wg niego powinien wyglądać serial Star Wars. W Lucasfilmie potraktowano ją poważnie i zaczęli tworzyć kolejne wizje, starając się zbliżyć do tego co chciał pokazać Tony ale wciąż kończyli w podobnym miejscu. Minęły jednak lata, wszedł streaming i jak się okazuje ostatecznie znalazł się również budżet na to aby zrealizować wizję w takiej formie w jakiej miał ją Gilroy. Kolejne pół roku zajęło dogadywanie się pomiędzy Lucasfilmem i Gilroyem, jednak gdy rozpoczęła się już produkcja to Tony dostał praktycznie wolną rękę - nadzór Lucasfilmu nad produkcją „Andora” był bardzo niewielki.
KOMENTARZE (25)
Lawrence Kasdan rozpoczął swoją trasę po różnych mediach, promując dokument o ILM, który współprodukował. W wywiadzie dla Inverse wspomniał o potencjalnym sequelu „Hana Solo”.
Przyznał, że obecnie nie ma rozmów na ten temat (przynajmniej oficjalnych z Lucasfilmem), ale jednocześnie rozmawia o tym ze swoim synem Jonem Kasadenem oraz reżyserem Ronem Howardem. Wiedzą, co poszło tak, a co nie tak bazując na doświadczeniach z pierwszego filmu. Jednocześnie dodał, że nie pociąga go wizja serialu. Podkreśla, że byłby zainteresowany nakręceniem kolejnego filmu, nie serialu.
Na razie spodziewamy się pewnej kontynuacji wątków w zapowiedzianym serialu „Lando”. Prawdę mówiąc jeszcze przed premierą „Hana Solo” Kathleen Kennedy wskazywała, że „Lando” mógłby być sequelem tego filmu, jednak z różnych względów film o Solo nie był sukcesem kasowym i wszystkie spin-offy wstrzymano. „Lando” też jest obecnie planowany jako serial, ale nadal bardziej jest na etapie planów niż zaawansowanej preprodukcji.
Pozostaje zatem pytanie, czy jest szansa na „Hana Solo 2”? Jak widać główni twórcy są gotowi. Reszta jest w rękach fanów (i ruchu #MakeSolo2Happen) oraz decydentów w Lucasfilmie i Disneyu. Zwłaszcza, że wiele wskazuje, iż na najbliższy film gwiezdno-wojenny będziemy musieli sobie trochę poczekać.
KOMENTARZE (6)
Ostatnie tygodnie to istna karuzela plotek dotyczących filmu z uniwersum Gwiezdnych Wojen, który miałby stworzyć Taika Waititi. Napięty kalendarz reżysera i aktualne projekty wzbudzały wiele wątpliwości odnośnie tego czy znajdzie on czas na pracę nad filmem Star Wars. Te wątpliwości starała się trzy tygodnie temu rozwiaćKathleen Kennedy zapewniając, że film powstanie i celują z jego premierą w końcówkę 2023 roku. W zeszłym tygodniu, podczas jednego z wywiadów promującego najnowszą odsłonę Thora, Waititi wspomniał, że na razie spisuje pomysły na film które muszą być jeszcze zaakceptowane i nie wiadomo czy i kiedy on powstanie. Z innych około-Thorowych doniesień wiemy, że reżyser pytałNatalie Portman czy chciałaby dołączyć do obsady jego filmu z Gwiezdnych Wojen - zapominając o tym, że grała ona już istotną postać w tym uniwersum. Na to wszystko nakładają się najnowsze doniesienia od Hollywood Reporter. Ich źródła twierdzą, że produkcja tego filmu rozpocznie się na początku 2023 roku.
Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na to, aż ta karuzela plotek zmieni się w konkretne informacje odnośnie przyszłości kinowej Gwiezdnych Wojen. Niezależnie jednak od tego kiedy dostaniemy potwierdzenie, to podawana przez Kennedy data premiery wydaje się coraz mniej realna.
KOMENTARZE (8)
Finał „Obi-Wana Kenobiego” już za nami. Warto chwilę poświęcić wynikom. Zdaniem Samba TV, którzy mierzą oglądalność przeszło 3 milionów domów w USA, aż 1,8 miliona z nich obejrzało finał serialu w ciągu pierwszych pięciu dni. To wynik o 20% lepszy niż miała „Księga Boby Fetta”. Dla porównania pierwszy odcinek w analogicznym czasie obejrzano w 2,14 miliona domów, co było najlepszym wynikiem na Disney+ do tej pory.
W Polsce w pierwszym tygodniu działania Disney+, „Obi-Wan Kenobi” był najczęściej oglądanym serialem. Na drugim miejscu był „The Mandalorian”. „Księga Boby Fetta” nie zakwalifikowała się do pierwszej dziesiątki.
Jest też kilka nowych plakatów.
Stuart Beattie jeden ze scenarzystów, opowiedział swoją historię związaną z „Obi-Wanem Kenobim”. Jak pamiętamy serial przeszedł z jego rąk do Hosseina Aminiego, a następnie do Joby’ego Harolda. Stuart przyznał, że pracował nad scenariuszem do filmu o Kenobim przez prawie rok. Jednakże po premierze „Hana Solo” stało się jasne, że Lucasfilm nie chce kolejnych filmów. Projekt zatrzymano, Beattie opuścił pokład, a ostatecznie prace już na serialem przejął Harold, który bazował na scenariuszu Beattiego, dlatego on też jest wymieniony wśród scenarzystów.
Jednak Beattie pracując nad filmem przekazał Lucasfilmowi pomysł nie na jedną produkcję, ale na trzy. Chcieli pokazać w nich różne aspekty ewolucji postaci Obi-Wana stającego się Benem, którego znamy z klasycznej trylogii. Kenobim, który dla dobra sprawy daje się łatwo pokonać. To co, widzieliśmy w serialu, to zaledwie pierwszy film. Swoją drogą o trylogii o Kenobim pisaliśmy w w 2014, wówczas nikt jednak nie traktował tego aż tak poważnie.
Drugi film miał pomóc Benowi zmierzyć się ze śmiertelnością. Miał być w nim więcej Qui-Gona, który miał zaszczepić Kenobiemu pomysł, że być może kiedyś będzie musiał się poświęcić. Ben miał zareagować na to sceptycznie. Natomiast w przypadku drugiej i trzeciej części nie powstały scenariusze, były to raczej pomysły. Stuart jest zadowolony, że choć to zrealizowano i że jest wymieniony w napisach, ale jak mówi, chciałby zobaczyć te filmy.
Jeśli chodzi o Revę, to ciekawy artykuł można znaleźć na The Direct. Według ich informacji Reva znalazła się już w scenariuszu Beattiego, ale było tam kilka różnic. Nie wiedziała, że Anakin to Vader. Miał ją zranić, ale nie zabić, zostawić tylko by umarła. Więc Reva bardzo szybko uwierzyła w historie o tym, że rada Jedi chciała przejąć władzę i że była całym złem. To Kenobi powiedział jej kim jest Vader i wówczas otwierają się jej oczy. Mieliśmy dostać całą historię jej odkupienia, w której od osoby ogarniętej obsesją zabijania Jedi (których uważała za największe zło w galaktyce), postanawia ocalić Kenobiego, skłamać Vaderowi, że go zabiła, a ostatecznie zginąć z jego rąk. Reva miała szukać Kenobiego przez dużą część serialu, ale jednocześnie zmagać się z własnymi demonami.
Beattie nie chciał mieć innych inkwizytorów w serialu. Głównym złym miał być Vader, ale potrzebował jeszcze kogoś innego, dlatego powstała Reva. No i Stuart rozumiał, że pojedynku Vader – Kenobi nie można wygrać. Chciał dać Obi-Wanowi zwycięstwo, pozwolić mu odkupić kogoś. To nie wchodziło w grę z Anakinem. Reva była idealna.
Beattie odniósł się także do podobieństw do gry „Jedi: Upadły zakon”. Swój scenariusz pisał w 2017, nie było wówczas jeszcze tej gry. Ale gdy w nią zagrał, to zobaczył wiele podobieństw. To raczej przypadek. Dodał też, że zastanawiał się nad użyciem Cody’ego, ale ostatecznie porzucił ten pomysł.
Czy będzie drugi sezon? Tu jest coraz ciekawiej. Kathleen Kennedy ponownie przyznała, że planowali, że będzie to ograniczony serial, ale skoro się podobał i ludzie chcą więcej Obi-Wana, na pewno rozważa głos fanów. I jeśli będzie powód by to zrobić, to zrobią to. Deborah Chow wypowiedziała się bardzo podobną formułką, twierdząc, że ta opowieść jest zamknięta. Ale teraz mogą iść dalej i jeśli będzie rzeczywisty powód, by kontynuacja miała powstać, to...
Liam Neeson przyznał, że nie chciał, by ktoś inny zagrał Qui-Gona. No i chciał pokazać swój szacunek wobec George’a Lucasa i świata, który stworzył. A dodatkowo przyjaźni się z Ewanem McGregorem od „Mrocznego widma”.
Mamy też krótki filmik zza kulis ukazujący ćwiczenia Haydena Christensena i Moses Ingram.
Temuera Morrison skomentował swój krótki występ w serialu, mówiąc, że to był zdecydowanie najlepszy fragment. Potem dodał, że żartuje. Przyznał, że bardzo mu się to podobało, zwłaszcza, że mógł zagrać z Ewanem ponownie.
Serial „Obi-Wan Kenobi” jest już w całości dostępny na Disney+. Nie zapomnijcie go ocenić w naszej bazie.
KOMENTARZE (8)
Jeden serial za nami, więc to najlepsza pora by poplotokować o kolejnych, wciąż niezapowiedzianych. Kristian Harloff w swoim podcaście rzucił plotkę, że Lucasfilm podobno jest zainteresowane serialem w jakiś sposób związanym z grą Jedi: Upadły zakon. Określają to mianem „Cal Kestis Show”. Co więcej, podobno mają już odtwórcę, z którym podpisali kontrakt. Jest nim Cameron Monaghan, czyli oryginalny aktor z gry. Poza tym, że produkt miałby być dostępny na Disney+, nie ma żadnej innej informacji. Zwłaszcza tego, w jaki sposób miałby być powiązany z grą bądź jej sequelem. Oczywiście na ten moment to tylko plotka i trudno oceniać na ile w ogóle w tej informacji mamy elementy prawdy.
Kolejna plotka mówi, że aktorka Millie Bobby Brown (znana niektórym ze „Stranger Things” czy „Elona Holmes”) rozmawiała z Kathleen Kennedy w sprawie roli w jakimś projekcie gwiezdno-wojennym. Filmy chwilowo można chyba wykluczyć, więc pozostaje serial. W tym wypadku sprawa jest o tyle ciekawa, że Millie nie jest tylko kolejną gwiazdeczką. Jest pewnego rodzaju ikoną dla odbiorców w wieku między 10 a 30 lat i właściwie bez problemu może zainkasować 15 milionów USD za film bądź serial. Więc nie będzie tu castingu, raczej weryfikacja, czy będzie potrafiła dogadać się z reżyserem. Jeśli tak, to podobno ma szansę wylądować w głównej roli. W jakim serialu? Nie wiadomo. Może „Skeleton Crew” albo „The Acolyte”, a może jeszcze coś innego. W każdym razie aktorka jest na radarze Lucasfilmu.
Natomiast pozostając w temacie angaży. Samuel L. Jackson przypomniał o sobie, że chętnie znów zagrałby Mace’a Windu. Tym razem powiedział, że woli grywać w „Gwiezdnych Wojnach” czy Marvelu, niż w oskarowych filmach.
KOMENTARZE (15)
Taika Waititi w rozmowie ze Screenrant zdradził kilka szczegółów na temat postępu prac nad swoim gwiezdno-wojennym filmem.
Wciąż pracuje nad scenariuszem, wciąż ma nowe pomysły i układa historię. Wszyscy chcą być pewni, że oglądając finalny obraz będzie się czuło „Gwiezdne Wojny”. Nie chodzi o to, by opisać coś starego, umieścić to w kosmosie i dodać napis „Star Wars”. Chodzi o pewne elementy, które uczynią ten film „Gwiezdnymi Wojnami” i nad tym by mieć pewność, że tak będzie właśnie pracują.
W wywiadzie dla Gamesradar zdradził bardziej co go interesuje. Chce rozwinąć to uniwersum. Nie jest zainteresowany filmem o planach „Sokoła Millennium” czy pojawieniu się babci Chewbaccy. To ma być nowa samodzielna historia, z nowymi bohaterami. Chce uniknąć wrażenia, że mamy do czynienia z małym wszechświatem.
Jakiś czas temu, współscenarzystka filmu, Krysty Wilson-Cairns przyznała, że historię już mają. Ale jeśli chodzi o scenariusz, byli na etapie pierwszej sceny, dziejącej się w kosmosie. Od tego czasu zapewne posunęli się już na przód.
Kathleen Kennedy wspomniała, że celują premierę filmu na późny 2023, ale nie jest to data zapieczętowana. I większość komentatorów powątpiewa jej realność. Na temat samej produkcji nie wiemy na razie nic. Kennedy sugerowała, że kolejne filmy będą się dziać po sequelach, wcześniejsze plotki zaś umiejscawiały film Waititiego w odległej przeszłości.
KOMENTARZE (11)
Colin Trevorrow, który właśnie promuje swój najnowszy film – „Jurassic World: Dominion” w rozmowie z Uproxx poruszył delikatnie temat „Gwiezdnych Wojen” i IX Epizodu. Jak pamiętamy, Trevorrow był pierwszym scenarzystą (wraz ze swoim stałym współpracownikiem Derekiem Connollym i reżyserem ostatniej części trylogii sequeli, ale potem sprawy się skomplikowały. Do sieci wyciekł też jego scenariusz „Duel of the Fates”, który był alternatywą wobec „Skywalker. Odrodzenie”.
Oczywiście dużo nie może powiedzieć na temat, tego co zaszło. Ale stwierdził, że z perspektywy czasu, w roku 2022 jest wdzięczny Kathleen Kennedy za to, że dała mu do zrozumienia, iż nie zrobią tego filmu w taki sposób, by oboje byli z niego zadowoleni. Natomiast rozeszli się w przyjacielskich stosunkach. Colin nadal współpracuje z Frankiem Marshallem, mężem Kathleen, właśnie choćby przy „Jurassic World”. Jest zadowolony, że mógł spróbować, pracować nad „Gwiezdnymi Wojnami”, ale też, że został wyrwany z tego snu. Był zbyt skupiony na historii, którą chciał opowiedzieć, by zrozumieć jaką historię chcą, by zrobił.
Natomiast o samym wycieku i pozytywnej reakcji, Trevorrow jest z tego zadowolony, ale nie chciał nic komentować.
KOMENTARZE (7)
Na Celebration przedstawiciele Cinema Blend mieli okazję krótko porozmawiać z Kathleen Kennedy i zapytać o status serialu „Lando”. Odpowiedziała, wskazując winnego opóźnienia.
Musicie zapytać Donalda. On tu rozdaje karty. Ale nic się nie dzieje, mówiąc wprost. Ten brak postępów nie wynika z tego, że nie próbowaliśmy. To po prostu bardzo zajęty człowiek.... Ma inny serial i myślę, że jeszcze jedną rzecz, dopiero potem do nas przyjdzie. Więc cierpliwie czekamy.
Donald Glover obecnie pracuje nad serialową wersją „Pana i pani Smith” dla Amazona. Serial miał napisać i wyreżyserować Justin Simien. Wspominano też o udziale Billy’ego Dee Williamsa w roli starszego Lando, ale im bardziej opóźnia się produkcja, tym więcej pojawia się znaków zapytania w związku z jego udziałem.
Zostaje nam tak, jak sugerowała Kennedy, czekać. Przypominamy, że ostatnio Glover unikał tego tematu.
KOMENTARZE (5)
Dwa pierwsze odcinki serialu „Obi-Wan Kenobi” za nami. Premiera na Disney+ pobiła wszystkie rekordy. To najlepsza z dotychczasowych premier platformy streamingowej. Pierwszy odcinek można ocenić w tym miejscu, a drugi tutaj.
Thank you to the best fans in the galaxy for making #ObiWanKenobi the most-watched @DisneyPlus Original series premiere globally to date, based on hours streamed in an opening weekend. pic.twitter.com/enb72jo4kh
Oczywiście, podobnie jak w przypadku „Księgi Boby Fetta” mamy także i w przypadku tego serialu plakaty. Można je zobaczyć poniżej.
Mamy też kilka ciekawostek, które pojawiły się po dwóch odcinkach. W nawiązaniu do „niefortunnej” wypowiedzi Kathleen Kennedy o tym, że obsadzanie innych aktorów w znanych rolach się nie sprawdza, okazało się, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, że jednak recasting w serialu ma miejsce. Simone Kessell gra Brehę Organę. W „Zemście Sithów” tę postać zagrała Rebecca Jackson Mendoza.
Kolejna rzecz, to Piotr Adamczyk. Po sieci krążyły zdjęcia sugerujące, że polski aktor pojawił się w serialu w niewielkiej roli. Prawdopodobne? Otóż widziano go niedawno w niewielkiej roli w jednym z seriali Marvela, więc czemu nie w „Gwiezdnych Wojnach”? Do plotki odniósł się zarówno agent Adamczyka jak i sam aktor, dementując jego udział w „Obi-Wanie Kenobim”. Cóż, szkoda.
Ostatnia rzecz, to w jednym z odcinków pojawił się chłopiec, którego w napisach określono imieniem Corran. Czy to będzie Corran Horn, bohater stworzony w powieściach Michaela A. Stackpole’a, nawiązanie, czy przypadek? Cóż jest nad czym debatować.
Kilka dni temu pojawił się artykuł z „Vanity Fair”, w którym Katlheen Kennedy mówiła krótko o przyszłości „Gwiezdnych Wojen”, wliczając w to także filmy. Padła tam ważna rzecz, kolejnym filmem będzie nie „Rogue Squadron” jak wcześniej oczekiwaliśmy, ale film w reżyserii Taiki Waititiego. Wcześniej spodziewaliśmy się tego filmu w 2025 roku. W rozmowie z „Total Film”, którą przytacza Game Radar, Kennedy odnosi się do tego tematu.
Po pierwsze potwierdza, że kolejny kinowy film to faktycznie produkcja Taiki. Po drugie, wciąż w grze pozostaje data 2023, mówi ona o późnym 2023. Czy dalej w grze jest grudzień? Tu Kathleen odparła, że jeszcze nic nie jest zaklepane.
Powrót do kin „Gwiezdnych Wojen” jest bardzo ważny dla Lucasfilmu. Kathleen zapowiada, że tworzą zupełnie nową sagę, nowe doświadczenie dla kolejnego pokolenia.
Wypowiedź o tym, że obsadzenie Aldena Ehrenreicha w roli Hana Solo było błędem, wywołało w sieci burzę. Zwłaszcza w kontekście, że nie będzie recastingów znanych postaci, co w przypadku choćby najnowszego serialu na Disney+ może okazać się „kłopotliwe”. Kathleen sprostowała tą wypowiedź, mówiąc, że nigdy nie mówi się nigdy, ale na razie nie mają intencji obsadzania na nowo Luke’a czy Lei, niemniej jednak zawsze o tym będzie decydować historia, którą opowiadają. Dodatkowo jest przecież Lando w którego wciela się Donald Glover (i serial z nim na który czekamy). Zapytana o przyszłość „Hana Solo” powiedziała, że zawsze jest przyszłość dla Solo.
Kolejny fragment informacji pochodzi z Empire Online. Tam Kathleen powiedziała, że ruszą okres po sequelach, to miejsce w którym chcą osadzić kolejne filmy. Nie sprecyzowała czy wszystkie. Wygląda na to, że w przypadku „Rogue Squadron” sprawa jest raczej jasna, tam jedną z opcji było sadzenie go po IX Epizodzue. Jak to będzie w przypadku filmu Taiki? Zobaczymy, wcześniejsze plotki sugerowały, że może on się dziać w odległej przeszłości.
Taika Waititi kończy obecnie dwa filmy. „Thor: Miłość i grom” pojawi się w lipcu, „Next Goal Wins” w drugiej połowie roku. Nad filmem gwiezdno-wojennym, jak słyszeliśmy wcześniej od samego reżysera pracę trwają. Scenariusz pisze razem z Krysty Wilson-Cairns. Oczekiwana premiera to późny 2023.
KOMENTARZE (8)
Niedawno zakończył się panel poświęcony „Tales of the Jedi” - tajemniczej produkcji, o której w zasadzie tylko wiedzieliśmy, że będzie zbiorem luźnych animowanych odcinków.
Na panelu Filoni powiedział, że raz napisał historyjkę o Mandalorianinie, a Kennedy pozwoliła mu stworzyć takich więcej... Tak właśnie narodziły się „Opowieści Jedi”. Będzie to serial składający się - podobnie jak TCW - ze swego rodzaju aktów, historii zamkniętych w odcinkach. Tylko tym razem nie odwiedzimy tylko wojen klonów, a rozleglejszy okres. Zobaczymy sześć odcinków o Jedi ery prequeli, a całość ma zadebiutować jesienią tego roku.
Jedną z postaci, która dostanie swoje odcinki (trzy), jest hrabia Dooku - a właściwie mistrz Dooku, bo zobaczymy go za czasów, gdy był jeszcze w szeregach Zakonu. Jego padawan, Qui-Gon, także się pojawi, zresztą będzie go grał syn Liama Neesona (on sam również użyczy głosu). Z poniższych obrazków możemy wywnioskować, że kolejnym bohaterem będzie także Mace Windu, u którego boku przyszły dowódca Konfederacji będzie walczył z jakąś bojówką i droidami. Planeta zresztą wygląda nieco jak Raxus Secundus, przyszła stolica Separatystów. Na innych widać hrabiego w archiwach (czyżby słynne skasowanie Kamino?), Jinna w w towarzystwie żołnierzy bardzo przypominających Napoleończyków, a także mistrza i padawana rozmawiających z jakąś siwowłosą postacią.
Kolejne trzy historie będą poświęcone Ahsoce i ukażą spory okres w jej życiu - a konkretnie od lat najmłodszych, aż do, jak się wydaje, czasów po odejściu z Zakonu. Pierwszy odcinek, który pokazano dziś na panelu (trwający około 15 minut) przedstawiał ją jako rocznego bobasa, a tematem przewodnim tutaj była jej relacja z matką (głosu Togrutance użycza Janina Gavankar, znana z roli Iden Versio z „Battlefronta II”. Pierwotnie Filoni miał zamiar zrobić epizod, który krążył mu po głowie od dawna - to jest o tym, jak małą Tano znalazł Plo Koon - ale stwierdził, że w Sadze tak rzadko ukazuje się relacje matki z dzieckiem, że zmienił zdanie. Cały odcinek zawierał niewiele dialogów (natomiast padło wymruczane słowo „Jedi”) i opowiadał o (Spoiler):polowaniu na stwora przypominającego tygrysa szablozębnego.(Koniec Spoilera). Pokazywał też rodzinną wioskę dziewczyny - osadę położoną w górach, wśród sosen, bo tak właśnie Dave sobie ją wyobrażał. Zresztą czuć tu ducha magów powietrza (z „Awatara”, nad którym wcześniej pracował). Janina jest dumna ze swojej roli i z Tano, bo teraz traktuje ją niemal jak własną córkę i jest przekonana, że wybory, których Togrutanka dokonała, są dobre. A teraz trudne pytanie: kto jest słodszy, mała Ahsoka czy Grogu? Filoni przypomniał wszystkim, że pierwszy i tak był Rotta.
Po nie za bardzo spoilerowe obrazki z odcinka zapraszamy tutaj, natomiast czego jeszcze możemy się spodziewać? Kolejny odcinek, jak wynika ze zdjęć, pokaże nam czasy młodzikowe/padawańskie Togrutanki - widać ją ze zdalniakami, w tle siedzą Yoda, Anakin, Obi-Wan, być może Plo Koon oraz, kto wie, Depa i Caleb. Jeszcze na innym zdjęciu dziewczyna rozmawia ze Skywalkerem - ujęcie bardzo przypomina ich pożegnanie. Ostatnia grafika wygląda jak żywcem wyjęta z powieści E.K. Johnston - sama autorka zresztą zareagowała, jakby nie wiedziała o tym. Jeśli to faktycznie prawda, to inkwizytorem z czerwonym mieczem jest Szósty Brat, którego widzieliśmy też w komiksach o Vaderze.
Filoniemu w pisaniu pomagał Charles Murray (odpowiedzialny za akt o Ahsoce w TCW), natomiast reżyser był też zachwycony stylem „The Bad Batch”, więc chciał go zaimplementować do „Talesów”. Na koniec panelu pokazano zwiastun, w którym prócz wyżej wymienionych bohaterów fani dostrzegli (Spoiler):Yaddle, Baila Organę i Reksa(Koniec Spoilera). Znając życie, ktoś wrzuci go do Internetu, ale na to pewnie będziemy musieli zaczekać do rana.
AKTUALIZACJA
Może nie tak rano, ale zwiastun nagrany przez fana już jest - miejmy nadzieję, że Oficjalna zdecyduje się wrzucić też wersję w lepszej jakości (link do mirrora).