TWÓJ KOKPIT
0

Kathleen Kennedy :: Newsy

NEWSY (484) TEKSTY (0)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Celebration Europe II: Garść informacji o Epizodzie VII

2013-07-27 22:38:05

Drugi dzień Star Wars Celebration Europe II potencjalnie był dniem, w którym mogliśmy się najwięcej dowiedzieć o Epizodzie VII. Wszystko to z uwagi na zaplanowane spotkanie z Kathleen Kennedy, obecną prezes Lucasfilmu. Kathlyn, jak się okazało, nie chciała jednak zdradzać zbyt wielu szczegółów, nie oznacza to jednak, że nie dowiedzieliśmy się niczego.



Informacją, która najszybciej chyba obiegła internet, była wiadomość, o której już pisaliśmy – John Williams podjął się stworzenia muzyki nie tylko do siódmej części Gwiezdnych Wojen, ale i dwóch kolejnych.

Kathleen, zanim jeszcze to ogłosiła, poopowiadała trochę o pracach nad Epizodem VII, czy raczej Ep7. Tak go bowiem roboczo nazywają, nie posiada jeszcze tytułu. Połowę każdego tygodnia spędza w Lucasfilmie na spotkaniach, na których starają się wypracować szczegóły dotyczące produkcji filmu, drugą połowę poświęca pracom z Abramsem w związku z rozwojem scenariusza. Duży nacisk chcą położyć na scenariusz i postacie, tak aby opowiadał on historię która zarówno zainspiruje, jak i będzie zabawna. Dopiero wokół tej historii budować będą efekty, które zadowolą widzów.

Samo tworzenie efektów specjalnych będzie przypominało to, co widzieliśmy w poprzednich filmach. Zdjęcia wykonywane będą w rzeczywistych lokacjach, które wciąż są wybierane, ale te podobno mają być fajne. I dopiero do nich dorabiane będą efekty. Do tworzenia filmu wykorzystane zostaną również makiety, modele i rzeczywiste roboty oraz rekwizyty i dekoracje. Wszystko po to, aby efekty w filmie wydawały się jak najbardziej naturalne. Podobnie jak trwają dyskusję na temat scenariusza, tak też trwają dyskusję na temat proporcji CGI i klasycznych efektów.

Wspomniane powyżej spotkania w Lucasfilmie są też mocno różne od tych, które były przy okazji produkcji poprzednich filmów. Ludzie zajmujący się w firmie różnymi projektami tworzą jeden duży zespół, który ma się uzupełniać i wymieniać informacjami czy pomysłami. Wszystko po to, aby tworzone projekty uzupełniały się, tak jak to było w przypadku poprzednich dużych multimedialnych projektów (Shadows of the Empire, The Force Unleashed). Z informacji uzyskanych ze spotkania z Lelandem Chee i Pablo Hidalgo wynika, że zostali oni wciągnięci do tego zespołu i we dwójkę odpowiadają za zgodność produkcji z kanonem Star Wars. Wspominali, że o ile w przeszłości gdy się z nimi konsultowano i mówili, że czegoś nie powinno się robić to zazwyczaj byli zbywani, o tyle obecnie nowy zespół chce z nimi współpracować i uważnie słucha tego co mają do powiedzenia w sprawie kanonu.

W podobnym tonie wypowiedzieli się także Doug Chiang i Iain McCaig. Okazuje się, że prace nad Ep7 są konsultowane z innymi artystami. Obecnie artyści w Lucasfilm, choć pracują nad różnymi projektami, pracują wspólnie, stąd dokładnie wiedzą, co robi choćby Killian Plunkett dla „Rebels”. Przy konceptach używają wszystkiego, czego się da, szkiców Ralpha McQuarriego, ale także zdarza im się sięgnąć po to, co stworzyli inni artyści dla potrzeb EU. Podstawa to jednak ewolucja. Wychodzą z założenia, że punktem odniesienia musi być klasyczna trylogia, a oni idą o krok dalej, więc projekty będą nawiązywać do poprzednich, ale będą inne. W prequelach przyjęto styl art nouveau, by pokazać galaktykę kilkadziesiąt lat wcześniej. Na razie nie ma jeszcze stylu sequeli, są jedynie koncepcję. Podstawą jest jednak reinterpretacja ludzkiej historii, tam szukają największych inspiracji. Raczej tego nie potwierdzili, jedynie zasugerowali, że w historii ludzkości zdarzyły się etapy regresu (choćby po upadku Cesarstwa Rzymskiego), gdzie cześć osiągnięć zanikła, więc niekoniecznie należy się spodziewać nowocześniejszego uniwersum. McCaig nie raz przyznawał, że lubi dodawać kobiety do Gwiezdnych Wojen, ale zapytany o to czy chciałby narysować kobietę z mieczem świetlnym do nowych filmów, zrobił głupią minę i nie chciał odpowiedzieć. Potem porozmawiano chwilę o sposobie pracy z J.J.Abramsem. Obaj artyści współpracowali wcześniej z Lucasem, ale najdobitniej określił to McCaig. Stwierdził on, że praca z Georgem jest jak praca z dinozaurem, który żyje po swojemu, jest silny, kształtuje swój świat. Abrams jest archeologiem, który jest zafascynowany dinozaurami, ale jedynie może zgadywać, jak one się zachowywały. Zresztą Abrams ostatecznie ma też odpowiadać za powiązania z EU. Plan jest taki, by na bazie klasycznej trylogii (stąd konsultacje z Lawrencem Kasdanem), stworzyć coś nowego, a dopiero potem osadzić to w EU.
KOMENTARZE (38)

Celebration Europe II: John Williams kompozytorem Epizodu VII

2013-07-27 12:09:00 StarWars.com

Dosłownie kilkanaście minut temu na spotkaniu z producentką i szefową Lucasfilm, Kathleen Kennedy potwierdzono, że kompozytorem muzyki do Epizodu VII będzie ponownie John Williams. Przy tej okazji oficjalna pokazała krótką wypowiedź mistrza Williamsa, w którym wyraża swój entuzjazm wobec projektu. John spotkał się już z Kathy Kennedy i reżyserem filmu J.J. Abramsem. Na filmie widzimy też zdjęcia ze spotkania J.J. z Georgem Lucasem. Epizod VII wciąż planowany jest na rok 2015.



Temat na forum
KOMENTARZE (29)

Jadąc na Celebration Europe II #4: Przed wyjazdem

2013-07-24 17:14:27



Celebration Europe II już w najbliższy piątek. Osoby, które się wybierają pewnie już się pakują, ale na koniec mamy jeszcze kilka rad, uwag i wieści.

Przede wszystkim sprawdźcie swój bagaż, czy macie:
  • wydrukowane potwierdzenie z kodem kreskowym za wejściówkę. Powinniście je już otrzymać, jeśli kupowaliście bilet online. Jest on potrzebny, by odebrać wejściówkę, przed wejściem na konwent. Wejściówki można odbierać już w czwartek, bądź w piątek od godziny 8:00. W tych samych godzinach można też kupować bilety.
  • bilet kolejowy/samolotowy, jeśli w ten sposób podróżujecie.
  • potwierdzenie rezerwacji noclegu też się przyda.
  • wejście na konwent zaczyna się oficjalnie o godzinie 10:00, ale kolejka ustawia się dużo wcześniej. Jeśli chcecie zdążyć na panele o np. 10:30, lepiej być po dziewiątej przed targami.
  • aparat, dobry humor i wygodne ubranie, ewentualnie strój jeśli chcecie zaszaleć.

    Przypominamy, że cały program z uwzględnieniem ostatnich zmian znajdziecie tutaj.

    W tym roku mamy pięć sali panelowych. Celebration Stage (Grugahalle), w której urzęduje Warwick Davies. Tutaj zobaczymy w piątek Iana McCaiga i Douga Chianga (artyści koncepcyjni preqeuli oraz nowych filmów), Anthoniego Danielsa (to będzie show) oraz Iana McDiarmida. W sobotę będzie szansa by zobaczyć tu Kathleen Kennedy, panel o „Rebels”, czy Carrie Fisher, a także maskaradę kostimowcow. Niedziela to czterech Fettów, spotkanie po latach członków Pałacu Jabby, Mark Hamill oraz ceremonia zamknięcia.

    Digital Stage (Halle Essen) w której będzie rządził David Collins, to sala bardziej filmowa. Codziennie będzie okazja by zobaczyć tu „Atak klonów” w 3D, w piątek i sobotę dodatkowo będzie szansa na obejrzenie odcinków o Darthie Maulu z „Wojen klonów”, oraz kilka innych paneli, w tym kobiety „Gwiezdnych Wojen” w niedzielę z Ashley Eckstein, Femi Taylor i jeszcze kilkoma innymi).

    Kolejna sala to Behind-The-Scenes Stage (Halle 5) z Pablo Hidalgo. Tu będzie kilka paneli o „Wojnach klonów”, spotkanie z Benem Burttem, dokument o 501 („Star Warriors”), spotkanie z Lelandem Chee o Holokronie, nowości Hasbro i kilka innych.

    Sala kolekcjonerska jest połączona z salą fanowską, więc tam panele będą się zmieniały. Ostatnia sala to Uniwersystet (Halle C), tu będzie między innymi spotkanie z redakcją Insidera, twórcami projektu Save the Lars Homstead, ale też nauka rysowania pod czujnym okiem Iana McCaiga.

    Dla przypomnienia, informacje o samym Celebration, centrum konwentowym, akredytacjach znajdziecie tutaj. O tym jak wyglądają panele przeczytacie tutaj, natomiast czego jeszcze można się spodziewać po Celebration, możecie zobaczyć tutaj.

    W ramach przygotowań do Celebration przygotowaliśmy też historię tych konwentów w pigułce. Możecie ją przeczytać tu:
    Celebration 0
    Celebration I
    Celebration II
    Celebration III
    Celebration IV
    Celebration Europe
    Celebration Japan
    Celebration V
    Celebration VI
    Od rozpoczęcia największej, gwiezdno-wojennej imprezy roku dzielą nas już właściwie tylko godziny. Wszystkim, którzy się wybierają życzymy udanej zabawy, a pozostałym ciekawych informacji, które pewnie pojawią się w sieci po konwencie.
    Temat na forum
    KOMENTARZE (0)
  • Kim jest J.J. Abrams?

    2013-07-22 22:38:50

    Nadszedł czas by zająć się biografią reżysera siódmego epizodu. Jeffrey Jacob Abrams urodził się 27 czerwca 1966 w Nowym Jorku. Jego ojcem był scenarzysta, reżyser, aktor, kompozytor a także producent filmowy i telewizyjny Gerald W. Abrams. Matka, Carol, była producentką wykonawczą. Został wychowany w żydowskiej rodzinie, jednak praca rodziców dość mocno ukształtowała jego karierę. Raz przez pewne powiązania, dwa przez zainteresowania. Świat filmu był niejako pisany Abramsowi.

    Zanim J.J. na poważnie zajął się pracą w showbiznesie, próbował swoich sił w amatorskich konkursach. W wieku 14 lat wygrał konkurs filmowy Super 8 dla młodzieży. Ta wiadomość trafiła do Kathleen Kennedy, która była wówczas asystentką Stevena Spielberga. Steven miał kilka swoich starych, amatorskich filmów nagranych właśnie na taśmie Super 8, chciał, by zostały odświeżone. Kennedy skontaktowała się w z Abramsem i zaproponowała mu pracę na zlecenie. J.J. oczywiście przyjął tę fuchę. Niebawem też zaczął poważną pracę, było to w wieku 16 lat. Wtedy napisał muzykę do filmu „Nocna bestia” Dona Dohlera (1982).

    Pod koniec nauki w college’u nawiązał współpracę z Jill Mazursky, z którą wspólnie napisali treatment (zarys scenariusza) przyszłego filmu. Udało się go sprzedać wytwórni Touchstone Pictures, która nakręciła na jego podstawie film „Taking Care of Business” Arthura Hillera (1990) z Jimmym Belushim w roli głównej. Tak rozpoczęła się kariera scenarzysty Abramsa. Potem powstały filmy „Odnaleźć siebie” Mike’a Nicholsa (1991) z Harrisonem Fordem w roli głównej oraz „Wiecznie młody” Steve’a Minera (1992) z Melem Gibsonem. W obu tych filmach Abrams był dodatkowo jednym z współproducentów. Za scenariusz do drugiego filmu dostał 2 miliony USD. Starał się nie ograniczać tylko do roli scenarzysty i po trzech względnych sukcesach zajął się innymi dziedzinami niż pisanie. Był między innymi statystą i aktorem („Diabolique” (1996), czy „Szósty stopień oddalenia” (1993)).

    Jednak najbardziej lubił chyba produkować, gdyż to dawało mu swobodę twórczą. Wyprodukował „Żałobnika” Matta Reevesa (1996) z Gwyneth Paltrow, potem znów skrzyżowały się jego drogi z Jill Mazurski i razem napisali scenariusz do „Przygody na rybach” Christophera Caina (1997) z Joe Pescim i Dannym Gloverem.

    To także okres, w którym wiele zmienia się w życiu prywatnym Abramsa. W 1996 żeni się z Katie McGrath, z którą jest związany aż do dziś. Mają też troje dzieci, Augusta, Henrego oraz córkę Gracie.

    Niebawem następuje przełom w karierze. Abrams zostaje jednym ze scenarzystów filmu Michaela Baya „Armageddon” z 1998, wyprodukowanego przez Jerry’ego Bruckheimera (producent między innymi „Piratów z Karaibów”). Film z Brucem Willisem był dużym sukcesem kasowym. W tym samym roku miał premierę także serial „Felicty”, który Abrams współtworzy wespół z Mattem Reevesem, jako producent i scenarzysta. Serial dla Warner Bros. Network miał cztery sezony. Dodatkowo skomponował też temat muzyczny otwierający serię. Był także reżyserem dwóch odcinków, to był jego debiut w tej roli.

    W 2001 rusza kolejny serial „Agentka o stu twarzach”, tym razem dla ABC. Ten serial jest bardzo ważny w biografii Abramsa, gdyż tu właśnie po raz pierwszy współpracował z swoimi późniejszymi stałymi wspólnikami, w tym Bryanem Burkiem (razem założyli Bad Robot), a także scenarzystami Damonem Lindelofem, Riberto Orcim oraz Alexem Kurtzmanem. Sam był reżyserem pięciu odcinków.

    W 2001 ma też premierę film „Prześladowca”, który Abrams wyprodukował i był współautorem scenariusza. Niestety, pomimo tego, że film doczekał się sequela, nie okazał się sukcesem, a już na pewno nie na miarę „Armageddonu”. Następny film do którego napisał scenariusz, nie został nawet wyprodukowany. Chodzi o piątą część „Supermana”, która miała powstać w 2002 (z Nicholasem Cagem). Dopiero kilka lat później wrócono do pomysłu kontynuacji serii w „Superman: Powrót” (2006) a potem restartu w „Człowieku ze stali” (2013).

    Abrams był zatem skazany na telewizję. I tu postaje jeden z najważniejszych projektów w jego karierze – „Lost – zagubieni”. Abrams jest tu jednym z głównych twórców, ale najbardziej angażuje się w pierwszym sezonie, gdzie pisze scenariusze, a także reżyseruje pilota, przypisuje mu się także stworzenie tematu z czołówki. „Lost” ruszają w 2004 i są wyświetlani aż do 2010. Serial ten jest największym sukcesem telewizyjnym Abramsa, zyskuje rzeszę wiernych fanów. Twórcy zaś starają się nie ograniczać tylko do telewizji, tworzą nawet fałszywe strony, choćby linii Oceanic World Air, byleby wchodzić w interakcję z odbiorcami. Było to zdecydowanie coś więcej niż tylko oficjalna strona.

    Sukces „Lostów” to także osobisty sukces Abramsa, staje się on bardziej rozpoznawalny i ma więcej ciekawych propozycji, z których może sobie wybierać te najlepsze i najciekawsze. Właściwie też prześcignął cały dorobek swojego ojca. J.J. rozgląda się, analizuje i w końcu wybiera. Zajął się produkcją dwóch kolejnych seriali dla ABC „Czas na Briana” oraz „Six Degrees” (oba wyświetlane w latach 2006-2007).

    W końcu nadszedł czas na ponowne starcie z wielkim ekranem. W 2006 wyreżyserował film „Mission: Impossible III” z Tomem Cruisem. To oczywiście debiut reżyserski J.J. na wielkim ekranie. Film zostaje dość dobrze przyjęty, a Abramsa zaczyna się postrzegać jako filmowego czarodzieja. Nazwisko zaczyna przyciągać ludzi. Efektem jest także film „Projekt: Monster” z 2008, który Abrams wyprodukował. Jest to dzieło Matta Reevesa, z którym wcześniej J.J. współpracował, ale powszechnie podpina się je pod Abramsa.

    W roku 2009 na ekrany wchodzi „Star Trek” w reżyserii J.J. Abramsa. Twórca w sposób kontrowersyjny podchodzi do uznanego kanonu, nie resetuje serii wprost, tworzy alternatywne uniwersum. Odchodzi jednak od schematów „Star Treka” bazując na kinie nowej przygody. Film staje się wielkim sukcesem i przepustką Abramsa do jeszcze większego projektu, na który wszyscy czekamy. Choć nie unika krytyki najbardziej wiernych i zachowawczych fanów serii.

    Po „Star Treku” Abrams już może wybierać a także odrzucać gorące projekty, jak choćby „Mroczną wieżę”, bazującą na twórczości Kinga. W tym wypadku twórca mówił, że nie czuje się na sile zmierzyć z legendą. Za to produkuje, choćby „Dzień Dobry TV” Rogera Mitchela (2010) z Harrisonem Fordem, czy „Mission: Impossible – Ghost Protocol” Brada Birda (2011). Jest też producentem seriali – „Fringe: Na granicy światów”, „Wybrani”, „Alcatraz” czy „Revolution”.

    Swoje filmy już produkuje samodzielnie i tego także wymaga od swoich zleceniodawców. W ten sposób powstaje choćby „Super 8” (2011), który współprodukował Steven Spielberg.

    W tym roku na ekrany wszedł „W ciemność. Star Trek”, sequel „Star Treka”, natomiast od jesieni poprzedniego roku trwały negocjacje i naciski na Abramsa, by wyreżyserował siódmy epizod „Gwiezdnych Wojen”. Początkowo J.J. odrzucił tę ofertę, znów argumentując, że nie chce mierzyć się z legendą, ale niezłomna Kathleen Kennedy postawiła na swoim. Jeden z warunków był taki, że Bad Robot stało się producentem tego filmu, a także kolejnych.

    Prywatnie Abrams dorastał na kinie nowej przygody Lucasa i Spielberga. Uznaje też „Gwiezdne wojny” (1977) za prawdopodobnie najbardziej wpływowy film swojego pokolenia. Swoją drogą, to właśnie zawsze mówił, że jest fanem „Gwiezdnych Wojen”, a nie „Star Treka”. W swoich filmach nie raz nawiązuje do sagi, ale o tym napiszemy kiedy indziej.

    Obecnie Abrams mieszka wraz z rodziną w Pacific Palisades w Los Angeles. Pod koniec roku czeka go przeprowadzka do Londynu na czas zdjęć do Epizodu VII.

    W ramach poznawania nowej ekipy prezentowaliśmy już sylwetki:
    Kathleen Kennedy (producentka)
    Bryana Burka (producent i wspólnik Abramsa)
    Michaela Arndta (scenarzysta)
    Simona Kinberga (konsultant i współtwórca serialu „Rebels” i twórca spin-offa)

    Dodatkowo w nowej ekipie znaleźli się już weterani: Doug Chiang, Iain McCaig (artyści) oraz Lawrence Kasdan (konsultant i twórca spin-offa).
    KOMENTARZE (6)

    Mnóstwo wieści o nowych filmach

    2013-06-22 22:13:56

    Po długiej fali ciszy w końcu zaczyna się coś dziać, przynajmniej medialnie, w sprawie nowych epizodów. I prawdę mówiąc, jest tego całkiem sporo.

    To już jest pewne, casting się rozpoczął. Pojawiły się dwa przecieki. Uwaga, te informacje mogą już zawierać potencjalne spoilery, ale równie dobrze, mogą to być bzdury. Pierwszy przeciek nie został potwierdzony. Podobno akcja miałaby się skupiać na 17-letnich bliźniętach (chłopcu i dziewczynie), których uczyłby ich wujek Luke. Tu oczywiście chodzi o Jainę i Jacena Solo, a akcja miała by się koncentrować wokół przejścia na Ciemną Stronę Jacena, który stałby się Darthem Caedusem. Podobieństwo do „Dziedzictwa Mocy” jest tu uderzające, prawdopodobnie stamtąd pochodzą informację.

    Drugi przeciek jest natomiast jeszcze ciekawszy. Pojawił się między innymi na serwisie Bleedingcool. Podobno agenci w Wielkiej Brytanii rozsyłają do aktorów i agencji castingowych zaproszenia. Szukają osób do następujących ról:

    • Starsza nastolatka, niezależna, z dobrym poczuciem humoru, zgrabna.
    • Młody, dwudziestoparoletni mężczyzna, błyskotliwy i sprytny, zgrabny, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.
    • Starszy dwudziestokilkulatek, zgrabny, przystojny i pewny siebie.
    • Siedemdziesięcioletni mężczyzna, z twardą postawą i silnymi opiniami. Nie musi wyglądać specjalnie zgrabnie.
    • Druga młoda kobieta, też starsza nastolatka, twarda, sprytna i zgrabna.
    • Czterdziestolatek, zgrabny, typ wojskowego.
    • Trzydziestoparolatek, intelektualista, nie musi być zgrabny.

    Co ciekawe Lucasfilm podobno nie tylko potwierdził, że casting trwa, ale że ta lista jest prawdziwa.

    Tymczasem J.J. Abrams zaczął też sypać. Według niego centralną osią akcji ma być historia miłosna. Przyznał jednak, że na razie trudno mu się wypowiadać na temat samego filmu, ponieważ są w dość wczesnym stadium planowania. Na razie może powiedzieć tylko, że chcą do niego podejść w inny sposób, i że jedyne co może dodać, że to będzie ekscytujące. W innym wywiadzie powiedział, że tworząc nowe filmy chcą uhonorować to co już powstało, ale nie zamierzają odtwarzać tego, co było do tej pory. Ta wypowiedź wywołała burzę w internecie, gdyż nawet amerykańscy fani nie do końca są przekonani, czy Abrams miał na myśli filmy, czy EU. Wszystko zależy od interpretacji kontekstu wypowiedzi, ale większość przyjęła tę wiadomość bardzo dobrze. Swoją droga sam reżyser wspominał też parę razy o silnej, głównej postaci kobiecej, co zgadza się z poprzednimi doniesieniami.

    Wspomniał także o produkcji filmu, która zacznie się na początku 2014 w Londynie (informowaliśmy o tym prawie miesiąc temu). Dla Abramsa jest to wyzwanie, gdyż pod koniec roku będzie musiał się przeprowadzić do Europy. Trochę tego żałuje (ze względu na rodzinę), ale jak twierdzi te decyzje zostały podjęte zanim dołączył do projektu.

    O nowych filmach wypowiedział się także George Lucas. Ponownie stwierdza, że nie ma przy nich dużo roboty, ale na razie nawet nie rozmawiał o nich z Abramsem. Także dlatego, że J.J. był zajęty „Star Trekiem”. Lucas jest za to w stałym kontakcie z Kathleen Kennedy. Twierdzi, też, że jego praca polega na tym, by być pod telefonem. Jak czegoś od niego potrzebują to mają dzwonić, jak nie, to on się nie wtrąca za bardzo. Zresztą, ma swoje sprawy na głowie a to ślub, a to nagrody Emmy. Lucas bardzo dobrze wypowiada się o Abramsie, mówi, że się znają i przyjaźnią, ale najważniejsze, że zdaniem George’a, J.J. rozumie sagę, więc jest bardzo dobrym wyborem. Lucas przestrzega jednak przed nadmiernym huraoptymizmem. Jak wyjdzie Epizod VII to będzie krytykowany i znajdzie swoich haterów. To związane jest także z tym, że „Gwiezdne Wojny” są ważną ikoną popkultury, więc to niestety część takiego zjawiska.

    Z innych newsów, to Tommy Gormley prawdopodobnie będzie asystentem reżysera, a zarządzaniem produkcja zajmie się Simon Emanuel. Jeśli te informacje się potwierdzą to faktycznie będzie znaczyć, że większość produkcji odbywać się będzie w Bad Robot. Obaj wymienieni są związani z tą firmą i standardowo pracują na podobnych stanowiskach przy innych produkcjach Burka i Abramsa.

    Inne ważne potwierdzenie to fakt, że w studiach Pinewood już trwają pracę nad przygotowaniem się do nowego filmu. Dodatkowo 20th Century Fox prawdopodobnie niechcący potwierdził datę premiery Epizodu VII. Miałby to być 29 maja 2015. Tydzień wcześniej Fox planował premierę „Assassin’s Creed”, ale przeniósł ją na 19 czerwca 2015, oraz zapowiedział „Dzień Niepodległości 2” na 3 lipca 2015. W przypadku zmiany daty „Assassin’s Creed” właśnie wspomniano, że chcą uniknąć konkurencji „Avengers 2” i nowych „Gwiezdnych Wojen”.

    Lucasfilm natomiast zasugerował, by w mediach społecznościowych używać hashtaga #StarWarsVII jako oficjalnego, gdy pisze się o nowym filmie.

    Zaczęliśmy plotami i plotami skończymy. Spin-offy powoli też zaczynają nabierać kształtów. Prawdopodobnie na razie nie powstanie spin-off o Yodzie. Niektórzy sugerują, że przez wzgląd na „The Yoda Chronicles”.

    Pierwszy ze spin-offów miałby dotyczyć Hana Solo i początków jego przyjaźni z Chewbaccą. Tu w rolę Solo wcieliłby się nowy aktor. Drugi film miałby być o Bobie Fetcie i tu w zależności, gdzie by go umieszczono mógłby wrócić albo Daniel Logan albo Temura Morrison.

    Natomiast wśród bzdur pojawiły się pogłoski, że w nowej trylogii mógłby wrócić Darth Vader (ewentualnie jego strój). Niektórzy, już żartując sobie z tych rewelacji, sugerowali, że najlepiej byłoby gdyby strój ten nosił Darth Maul, skoro już wrócił w „Wojnach klonów”.

    Na sam koniec zaś kilka słów o potencjalnych aktorach. Anthony Daniels nadal nie miał telefonów w sprawie angażu, co go pewnie smuci. Zresztą kontraktów chyba nadal nie podpisano z nikim. Dziennikarze natomiast zapytali Toma Kane’a, czy aktor z „Wojen klonów” mógłby podkładać głos Yody w nowych filmach? Stwierdził, że chętnie, ale jeśli już w filmach by chciano wykorzystać Yodę, to chyba lepiej niech wpierw spróbują ściągnąć Franka Oza. Czyli jak zwykle nic nowego.

    Temat o aktorach w nowej trylogii
    Temat o Epizodzie VII
    KOMENTARZE (14)

    Doug Chiang i Iain McCaig wracają do sagi

    2013-06-14 19:41:29

    W końcu mamy jakąś oficjalną informację na temat nowych epizodów i spin-offów. Szkicami koncepcyjnymi, kreowaniem wizualnym światów i postaci zajmą się Doug Chiang i Iain McCaig, którzy pokierują zespołami projektowymi. Obaj dołączą do ekipy prezes Lucasfilmu Kathleen Kennedy zajmującej się przyszłością Gwiezdnej Sagi na wielkim ekranie, w której skład wchodzą już J.J. Abrams, Michael Arndt, Lawrence Kasdan, Simon Kinberg, Bryan Burk oraz w mniejszym stopniu George Lucas. Chiang i McCaig nie są bynajmniej ludźmi z łapanki, mają olbrzymie doświadczenie, a przede wszystkim obaj nadali wizualny kształt prequelom.

    Zanim Doug Chiang został szefem zespołu projektowego Epizodu I, pracował wcześniej jako dyrektor kreatywny w ILM, współtworzył też efekty specjalne. Za swoją pracę był niejednokrotnie nagradzany, dostał między innymi Oskara za wizualną stronę filmu „Ze śmiercią jej do twarzy”. Pracował między innymi przy filmach „Ekspres polarny”, „Beowulf”, „Opowieść wigilijna”, „Matki w mackach Marsa” jako główny projektant wizualny. Pracował też przy efektach specjalnych w „Mrocznym widmie”, „Terminatorze 2”, „Masce”, „Forrescie Gumpie”, „Jumanji” czy „The Doors”. Pracując już jako projektant w „Mrocznym widmie” udało mu się znaleźć równowagę między prostotą kształtów a pewną złożonością scenografii, która sprawia wrażenie realności. Nadał tym samym wizualny ton wszystkim prequelom. W „Ataku klonów” pracował już tylko jako kierownik sekcji projektującej koncepty. W „Mrocznym widmie” pojawił się jako jeden z uczestników parady flag.

    Iain McCaig pracował przy całej nowej trylogii. Jest przede wszystkim odpowiedzialny za kilka najbardziej zapadających w pamięć projektów, czyli Dartha Maula oraz stroje królowej Amidali. Stworzył setki rozpoznawalnych postaci, stworów, kostiumów czy sekwencji akcji. Został uwieczniony także w filmach. Zagrał jednego z doradców senatora Orn Free Taa w „Mrocznym widmie”, a jak podaje oficjalna robił także za szturmowca w wersji specjalnej „Imperium kontratakuje”. McCaig zajmował się nie tylko konceptami, ale też scenopisami. Na swoim koncie ma udział w takich filmach jak „Star Trek VI: Wojna o pokój”, „Terminator 2”, „Hook”, „Harry Potter i Czara Ognia”, „John Carter”, „Jack – pogromca wmapirów”, „Outlander” (który także współprodukował), a także „Avengers” i „Guardians of the Galaxy”.

    – To cudownie wrócić! Minęło prawie dziesięć lat odkąd ostatni raz pracowałem przy „Gwiezdnych Wojnach”, ale to moje korzenie, które miały wpływ na każdy film, który potem projektowałem. To wciąż trochę nierealne, że będę pracował nad kolejnym – mówi Chiang. – Miałem szczęście być na pierwszym Star Wars Celebration w Denver w 1999, bardzo cieszyło mnie uznanie naszych projektów przez społeczność fanowską. Jestem zaszczycony, że mogę uczestniczyć ponownie w takim wydarzeniu i poznać nowych fanów.

    – Zabranie nas zza desek projektowych, by spotkać ludzi dla których tworzyliśmy te filmy to zawsze jest wielka sprawa – mówi McCaig. – Informacja zwrotna od fanów z całego świata pomogła nadać kształt wielu projektom w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. – Zapytany o swoją pracę przy nowych filmach McCaig jedynie się uśmiecha. – Nigdy nie sądziłem, że dożyję takiego dnia. To czysta magia, że znowu zbierają nas razem.

    I na koniec jeszcze jedna informacja, która ewidentnie przewija się w wypowiedziach obu twórców. Znaleźli czas by przyjechać do Essen na Celebration Europe II. Oficjalnie mają mieć panel, w którym opowiedzą o swoich wcześniejszych filmach, ale z pewnością będzie okazja, by zdradzili także coś o nowych. Zważywszy na to, że swój przyjazd zapowiedziała tam także Kathleen Kennedy, to właśnie tam należy się spodziewać jakiś oficjalnych zapowiedzi.

    Temat na forum
    KOMENTARZE (7)

    Henryk VIII Dracula w E7 i inne ploty

    2013-05-23 22:09:37

    Ten tydzień okazał się wyjątkowo bogaty jeśli chodzi o plotki o nowych filmach. Zaczniemy jednak od pół oficjalnych doniesień. Michael Kaplan, kostiumolog współpracujący z Abramsem i Burkiem w jednym z wywiadów przyznał, iż niedawno poinformowano go, że będzie robił kostiumy do Epizodu VII. Na razie nic nie wspominał o kontrakcie, ale być może duża część pre- i postprodukcji będzie robiona w Bad Robot, więc może nie musi mieć specjalnego kontraktu na „Gwiezdne Wojny”.
    Kaplan debiutował na wielkim ekranie filmem „Łowca androidów” Ridleya Scotta, za który dostał nagrodę BAFTA, oczywiście za najlepsze kostiumy. Najważniejsze filmy przy których pracował to „Siedem”, „Podziemny krąg”, „Star Trek”, „Armageddon”, „Pearl Harbour” czy „Miami Vice”.

    W podobnym duchu wypowiada się coraz częściej Mark Hamill, stwierdza jedynie, że cokolwiek to będzie, to on jest w to zaangażowany od bardzo dawna. Nie wspomina o kontrakcie, ale wszystkie jego wypowiedzi cechuje pewność. Przyznał też, że wie, iż Carrie Fisher także wróci. Nie był w stanie potwierdzić powrotu Harrisona Forda, ale jak sam stwierdził, przypuszcza, że tak się stanie. Natomiast żadnych szczegółów nie znał lub nie zdradził. Carrie Fisher natomiast znów żartowała sobie o nowej trylogii, ale tym razem w kontekście swojej obecnej tuszy. Aktorka stwierdziła, że zatrudniła sobie specjalistów, którzy mają ją doprowadzić do formy. Czyżby ćwiczyła przed powrotem do metalowego bikini?

    Ostatnia pół oficjalna wiadomość dotyczy Johna Williamsa. Wyliczono, że jeśli faktycznie Williams wróci i napisze muzykę do kolejnych trzech filmów, pobije kolejny rekord. Tym razem zilustrowania muzycznego całej sagi, rozpiętej na ponad 40 lat. Takiego dokonania mu życzymy. Sam kompozytor zaś wypowiada się tak, jakby kontrakt leżał już na jego biurku.

    Serwis Latino Review, który się wsławił tym, że jako pierwsi wskazali na J.J. Abramsa jako reżysera, znowu szokuje. Tym razem twierdzą, że Jonathan Rhys Meyers negocjuje rolę w „Gwiezdnych Wojnach”. Na razie szczegółów nie zdradzono. Meyers jest znany przede wszystkim z roli Henryka VIII z serialu „Dynastia Tudorów”, ale wystąpił też w „Mission: Impossible III”, „Aleksandrze” czy „Tytusie Andronikusie”, ostatnio zaś gra Draculę w serialu „Dracula”.

    Jonathan Rhys Meyers

    Damon Lindelof

    Josh Holloway
    Inna plotka donosi, że w przyszłe „Gwiezdne Wojny” (ale nie Epizod VII), ma być zaangażowany Damon Lindelof. Scenarzysta i producent ten wiele razy współpracował z Abramsem, uchodzi za jednego z najzdolniejszych twórców w Hollywood, acz ma też coraz większą grupę zagorzałych przeciwników. Może się poszczycić takimi filmami jak „Kowboje i obcy”, „Prometeusz”, „Star Trek” no i serialem „Zagubieni”.

    Pozostając niejako w temacie plotek wokół Abramsowych, pojawiła się jeszcze jedna. Tym razem bardziej związana ze spin-offami. Jak wiemy Simon Kinberg będzie też jednym z głównych twórców serialu „Rebels”, więc jest duża szansa, że serial ten będzie powiązany ze spin-offem Kinberga. Skoro tak, to może być to spin-off o młodym Hanie Solo i już jak na zawołanie znalazł się chętny. To Josh Holloway najbardziej znany jako Sawyer z „Zagubionych”. Oczywiście przypominamy, że tym razem tylko aktor chce, na razie jeszcze media nawet nie spekulują na ten temat.

    Wszystko wskazuje na to, że dopiero jesienią zaczną pojawiać się większe szczegóły dotyczące nowej trylogii, ale w związku z tym, że Kathleen Kennedy będzie obecna na Celebration Europe II, zapewne tam zostaną podane jakiejś oficjalne wieści. Miejmy nadzieję, że przed lipcem coś nam jeszcze wyjawią.
    KOMENTARZE (11)

    Z lamusa konwentowego #2: Star Wars Celebration

    2013-05-15 18:44:22

    W roku 1999, wraz z premierą „Mrocznego widma” nie tylko powrócono do pomysłu organizowania oficjalnego konwentu gwiezdno-wojennego, lecz także go trochę zrewitalizowano. Przede wszystkim miała to nie tylko być „celebracja” klasycznej trylogii, ale też swoista impreza promująca nowy film. „Mroczne widmo” to bez wątpienia siła sprawcza i najważniejszy element całego przedsięwzięcia.

    Tym razem konwent odbył się w Denver w Colorado w dniach 30 kwietnia – 2 maja 1999, czyli na kilka tygodni przed premierą nowej odsłony „Gwiezdnych Wojen”. Jednak to nie nowy film stał się najbardziej rozpoznawalnym znakiem tego konwentu, a wyjątkowo kapryśna pogoda. Było chłodno, praktycznie cały czas padało, konwentowicze mogli poznać różne rodzaje deszczu od mżawki przez ulewę aż po istne oberwanie chmury. Czasem nazywano te opady Deszczem Pięćdziesięciolecia. Wprawdzie konwent jest zorganizowany w jednym budynku, ale niestety trzeba do niego dojść, a kolejki przed wejściem często ciągnęły się na zewnątrz. Dodatkowo samo miejsce wymuszało przechodzenie między namiotami i budynkami. Deszcz był tak uciążliwy, że w niektórych miejscach mieli z nim problem także wystawcy, więc część tych mających gorsze miejscówki zwinęła się częściowo. Ludzie mokli, jednak po latach wielu z nich wspomina to wydarzenie z pewną nostalgią.

    To był pierwszy konwent, który zorganizowano z inicjatywy Lucasfilm. Głównymi organizatorami były firmy LucasArts, Decipher, Pepsi wspomagani przez ekipę Insidera. Wtedy w dużej mierze odpowiadał za niego Dan Madsen, ten sam który zrobił pamiętne zdjęcie Lucasa i Rodenberry’ego na poprzednim konwencie. Osobowo to właśnie Madsem był siłą sprawczą tego konwentu. Był jednym z głównych pomysłodawców ściągnięcia fanów Gwiezdnych Wojen w jedno cudowne miejsce, w oczekiwaniu na nowy film. Wykorzystał do tego oficjalny fanklub i Insidera. Pomysł wydawał się być ciekawy, ale nikt nie potrafił przewidzieć reakcji fanów.

    Od „Celebration 0” wiele się zmieniło, ale tym razem organizatorzy właściwie zaczynali od początku, brakowało im doświadczeń. Owszem, Lucasfilm wspomagał się firmą wyspecjalizowaną w organizowaniu konwentów, ale nikt nie zdawał sobie sprawy z prawdziwego zainteresowania ze strony fanów. Brakowało danych, na których można by bazować, stąd po konwencie było trochę narzekań na niedociągnięcia. Za małe sale i tak dalej. Wydawać by się mogło, że przewidziano dość miejsca na konwent, ale ilość fanów, którzy przyjechali była tak duża, że nawet bilety na miejscu szybko się rozeszły. Część osób odjechała z kwitkiem. Jednym z niedociągnięć były problemy z zaopatrzeniem sklepów konwentowych. Najlepszy przykład to „Celebration Store”, czyli stoisko z oficjalnymi, unikalnymi produktami. Miało one specjalną linię figurek z Epizodu I, jednak praktycznie wszystkie rozeszły się na początku pierwszego dnia, a kolejną partię dowieziono dopiero w niedzielę, czyli w ostatni dzień konwentu. Wiele osób przyjeżdża na taki konwent tylko na jeden dzień, najczęściej sobotę, więc byli oni dość mocno rozczarowani. Tu należy jednak zaznaczyć, że większość tych specjalnych figurek to była wówczas przedsprzedaż. Po kilku tygodniach trafiały normalnie na rynek, to z pewnością załagodziło rozczarowanie.

    Również sama lokalizacja konwentu nie wszystkim odpowiadała. Miało być fajnie, kosmicznie, wybrano więc Wings Over the Rockies Air & Space Museum (czyli muzeum lotnictwa i kosmosu). Jednak muzeum okazało się nie być najszczęśliwszą lokacją. Przede wszystkim brakowało infrastruktury konwentowej, knajpek i innych atrakcji w okolicy. Ba, muzeum to znajduje się na przedmieściach Denver, więc było daleko do centrum. Druga sprawa przed otwarciem ludzie głównie czekali na zewnątrz, a jeśli dodamy do tego ten deszcz... No i z powodu braku odpowiednich sal w muzeum, część spotkań z gwiazdami zorganizowano w olbrzymich namiotach. Świetnie, tylko znów by wejść do środka, często trzeba było czekać w deszczu. Dlatego właśnie jest on tak dobrze pamiętany i wspominany. I jak to na konwentach bywa, nie odbyło się bez zmian programowych w ostatniej chwili. Na tym konwencie nie było jeszcze stoisk na których można kupić autografy, czy zrobić sobie zdjęcie z celebrytami. Były tylko klasyczne panele. Efekt był taki, że po skończonym panelu, gwiazdę napadały tłumy fanów błagając o autograf, a to odbijało się także na sprawnym opuszczeniu namiotu, więc ostatecznie powodowało opóźnienia. Szybko jednak organizatorzy zainterweniowali i gwiazdy zostawały w namiocie na jakieś pięć minut, potem je wyprowadzano. To miało swoje konsekwencje, w pierwszy dzień wyrywające się pod scenę osoby zdobywały upragnione autografy, ale w ostatni dzień stały już tam tłumy.

    Wśród gości pojawili się między innymi Jake Lloyd, Ray Park, Rick McCallum czy Warwick Davis, natomiast gospodarzem głównej sali był Anthony Daniels.

    Wśród wielu niedociągnięć nie było na szczęście jednego. Nie doszło do konfliktu między organizatorami a fanami, panowała przyjemna atmosfera. Ludzie byli podekscytowani „Mrocznym widmem” i całą kampanią wokół, więc szybko zdecydowano, że konwent trzeba powtórzyć przed premierą „Ataku klonów”, ale o tym już następnym razem.

    Przygotowując się do CE2
    Przypominamy, że poprzednio opisywaliśmy tak zwany Celebration 0. Wróćmy na chwilę jednak do Celebration Europe II. Zapowiedziano kolejnego gościa – Petera Mayhew, czyli odtwórcę roli Chewbaccy. Jednak prawdziwym hitem tegoż Celebration będzie obecność... Kathleen Kennedy, czyli szefowej Lucasfilmu. Jest zatem szansa, że dowiemy się czegoś konkretnego o aktualnych planach firmy.
    KOMENTARZE (2)

    Epizod VII będze kręcony w Wielkiej Brytanii

    2013-05-11 02:02:13 StarWars.com

    Według dzisiejszej zapowiedzi zamieszczonej na oficjalnej, produkcja Epizodu VII, po latach rozłąki, powróci do Wielkiej Brytanii:
    Lucasfilm zawiadamia dziś iż produkcja filmu Star Wars: Epizod VII będzie miała miejsce w Wielkiej Brytanii. Wszystkie sześć poprzednich aktorskich filmów Star Wars miało część produkcji w UK, w takich słynnych studiach jak Elstree, Shepperton, Leavesden, Ealing czy Pinewood Studios.

    Następnie przytoczono cytat Kathleen Kennedy, obecnej szefowej Lucasfilm, producentki filmu: „Poświęciliśmy dużo czasu i uwagi na ponowne przejrzenie początków Star Wars, jako inspiracji do prac nad naszym nowym filmem, i jestem podekscytowana, że wracamy z produkcją do Wielkiej Brytanii, dzięki czemu skorzystamy z tamtejszego niesamowitego talentu. Mówiąc z osobistej perspektywy, długoletniego związku z UK, gdzie pracowałam nad takimi filmami jak „Poszukiwacze Zaginionej Arki”, „Imperium Słońca” czy niedawno „Czas wojny”, ten powrót będzie ekscytujący.”

    Przypomnijmy, że tradycję pracy nad Gwiezdnymi Wojnami w Wielkiej Brytanii zerwano po 1999 roku, gdy przy Epizodach II i III większą część prac zdjęciowych zorganizowano w Australii, w celu zmniejszenia kosztów produkcji. W wyniku tej zmiany wielu aktorów z UK nie mogło dotrzeć na plan, i tak w uniwersum Star Wars pojawiły się takie postacie jak Stass Allie czy Agen Kolar.

    Na koniec prasowego komunikatu powtórzono, że film, ze scenariuszem Michaela Arndta i w reżyseri J. J. Abramsa, nadal jest zaplanowany na premierę w 2015 roku, choć jak wiemy należy spodziewać się opóźnień.

    Temat na forum
    KOMENTARZE (8)

    Bez oficjalnej zapowiedzi 4 maja

    2013-05-06 17:30:30

    Większość fanów liczyła, że 4 maja Lucasfilm/Disney zapowiedzą coś w sprawie nowych filmów, niestety obyło się bez tego. Jednak z różnych plotek pozbierało się kilka ciekawych informacji.

    Po pierwsze lokacje, ten temat wraca. Wpierw Kathleen Kennedy wspomniała, że lokacje będą prawdziwe, że film nie będzie w całości kręcony w studiu i że produkcja nie będzie jakoś specjalnie ukrywana przed fanami. Producentka zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo fani są zaciekawieni procesem i jak łatwo wszystko przedostaje się do Internetu, zwłaszcza gdy kręcą w plenerze. Kathleen wychodzi z założenia, że nie ma sensu kruszyć kopii, lepiej zmienić definicję i uznać, że fani są bardzo ważni. Przynajmniej możemy liczyć na świeże spoilery.

    Teraz pojawiają się pierwsze plotkowe konkrety odnośnie lokacji. Pierwszy z nich podała brytyjska „The Sun”. Podobno w grę wchodzi wyspa Skye oraz Highlands, obie w Szkocji. Niedawno w tamtych rejonach był kręcony najnowszy Bond – „Skyfall”, więc mielibyśmy kolejną współdzieloną lokację. Druga informacja pochodzi z Islandii. Podobno tam już dotarli spece od wyszukiwania lokacji z Lucasfilmu. Sam Abrams rzekomo jest zainteresowany Islandią, próbował tu kręcić „Star Treka”, ale nie wyszło. Skończyło się na tym, że „Star Trek 2” ma jedynie tła nakręcone na Islandii.

    To nie koniec anglocentrycznych plotek. Otóż podobno po tych wszystkich cięciach w Lucasfilmie i w szczególności w ILM, zaczną na nowo zatrudniać ludzi. ILM podobno ma otworzyć swoją nową filię w Wielkiej Brytanii, dedykowaną do produkcji nowych filmów. Może to potwierdzać informacje, że filmy będą kręcone właśnie tam.

    Druga ważna wiadomość to kompozytor. Ostatnio Michael Giacchino, nadworny kompozytor Abramsa stwierdził, że widziałby w tej roli Johna Williamsa, teraz potwierdza to sam J.J. Abrams. Powiedział wręcz, że wierzy w to, że John Williams powróci do „Gwiezdnych Wojen”. Nie jest to oficjalna zapowiedź, ale na razie chyba nic lepszego nie dostaniemy.
    KOMENTARZE (9)

    Znowu coś kręcą!

    2013-04-25 17:19:16

    Są branże, które nie odczuwają zbytnio kryzysu. Choćby branża rozrywkowa. Hollywood cały czas pracuje nad kolejnymi wysysaczami dolarów z naszych portfeli, a Starwarsówek przykłada do tego swoją rękę.

    Zaczynamy od Natalie Portman. O jej udziale w filmie „Jane Got A Gun” już pisaliśmy, jednak z westernu robi się thriller, przynajmniej na planie. Już pierwszego dnia ekipę spotkała niemiłą niespodzianka. Reżyserka filmu Lynne Ramsay nie pojawiła się na planie, potem tylko oznajmiła, że rezygnuje z projektu. Oczywiście spowodowało to opóźnienie produkcji i ogólne zamieszanie. Wtedy filmową ekipę opuścił dodatkowo jeszcze Jude Law. Gdzieś po drodze zrezygnował także Michael Fassbender. Nowym reżyserem został Gavin O’Connor, a w miejsce brakujących aktorów weszli Bradley Cooper i Rodrigo Santoro. Dla przypomnienia, poza Portman, w filmie gra też Joel Edgerton. Natomiast skoro przy Natalie już jesteśmy to w ramach przypomnienia, aktorka gra również w filmie „Thor: Mroczny świat”, którego premiera zapowiedziana jest na 8 listopad 2013. Niedawno pojawiły się pierwsze zdjęcia aktorki w tym filmie, a także zwiastun.



    Tymczasem Liam Neeson gra ile może. Podpisał kolejny kontrakt, tym razem na film „Gang Story”, będzie to remake francuskiego „Les Lyonnais” z 2011. Na razie nie wiadomo kiedy miałyby ruszyć zdjęcia. Film opowiada o starzejącym się gangsterze Edmondzie „Momonie” Vidalu (w tej roli Neeson), który już od lat siedzi na emeryturce, ale gdy jego przyjaciel z przestępczego półświatka wpada w kłopoty, Momon będzie musiał zaryzykować i znów wejść do gry. Za scenariusz odpowiada David Scarpa („Dzień w którym zatrzymała się Ziemia” z 2008) a reżyserią zajmie się Daniel Espinosa („Safe House”).

    Kathleen Kennedy robi karierę. Szefowa Lucasfilm, producentka nowych epizodów jest wymieniana jako potencjalna kandydatka do zastąpienia Boba Igera na stanowisku szefa Disneya. Na razie to tylko plotki, ale dla przypomnienia Igerowi kończy się kontrakt w 2015, Kennedy zaś w Lucasfilmie ma podpisany kontrakt na 5 lat, ale z pewnością zawsze może awansować. Pewnie kluczowe będzie tu przeorganizowanie Lucasfilmu i wyniki finansowe Epizodu VII, oraz to, by ten faktycznie pojawił się w 2015.

    George Lucas wrócił do starych, dobrych zwyczajów. Otóż „Red Tails” to kolejny film, który nie zachwycił publiczności, ale podobał się części krytyków. Stowarzyszenie NAACP Image, które docenia artystów o innym niż biały kolorze skóry, oraz filmy podejmujących tematy mniejszości etnicznych uznało wyprodukowane przez Lucasa dzieło za najlepszy obraz 2012. Jednym z głównych konkurentów był „Django” Quentina Tarantino. „Django” musiał zadowolić się nagrodami w innych kategoriach, między innymi za najlepszą rolę drugoplanową. Wygrał Samuel L. Jackson.

    Mark Hamill ostro trenuje granie przed ewentualnym, wciąż oficjalnie niezapowiedzianym i niepotwierdzonym powrotem do roli Luke’a Skywalkera. Gościnnie gra ogony w serialach, a to pojawi się w finale sezonu „Criminal Minds”, a także w finale sezonu „Neighbors”. W tym ostatnim będzie mu towarzyszył George Takei („Wojny klonów”, ale bardziej kojarzony jest jako Sulu ze „Star Treka”).



    Steven Spielberg wybrał już reżysera do czwartej części „Parku Jurajskiego”. Będzie nim Colin Trevorrow (pamiętamy go ze starań o fotel reżyserski Epizodu VII). Film ma być kręcony w 3D i trafi do kin 13 czerwca 2014. Steven zajmie się także produkcją innego sequela – drugiej części „Przygód Tintina”. Scenariusz już jest, reżyser – Peter Jackson – także. Zdjęcia motion-capture mają się rozpocząć pod koniec roku. Film ma być gotowy na gwiazdkę 2015. A tak zupełnie przy okazji, Steven będzie przewodniczył jury festiwalu w Cannes, który odbędzie się w dniach 15-26 maja.

    Rose Byrne, czyli filmowa Dorme, zagra w kolejnej komedii romantycznej – „Tumbledown”. Byrne wcieli się w rolę wdowy po muzyku folkowym, która mieszka w małym miasteczku w Maine. Pewnego dnia przyjeżdża tam reporter (Jason Sudeikis), który będzie chciał zbadać historię śmierci jej męża. No i rozpocznie się zauroczenie... Film wyreżyseruje Sean Mewshaw na podstawie scenariusza Desi Van Tila. Zdjęcia rozpoczną się w Vancouver już w październiku. Byrne ma także kontrakty na dwa inne filmy. Pierwszy z nich to „Townies” ma opowiadać o rywalizacji jednego członka bractwa studenckiego (Zac Efron) ze spokojnym mieszkańcem okolicy (Seth Rogen). Byrne zagrałaby żonę Rogena. Drugi „This Is Where I Leave You” będzie adaptacją książki Jonathana Troppera (sam napisał scenariusz). Będzie to opowieść o rodzinie, która musi spełnić życzenie zmarłego ojca i spędzić siedem dni na uroczystościach pogrzebowych. Wystąpią Jason Bateman, Tina Fey, Jane Fonda, Kathryn Hahn i Corey Stoll.

    Rosną szanse na sequel „Trainspotting”. Danny Boyle, reżyser oryginału, stwierdził, że prace nad scenariuszem trwają i jeśli będzie dobry, to chętnie wrócą do tematu. Scenariusz ma być luźno oparty na książce „Porno” Irvina Welsha (oryginalny książkowy sequel). Większość obsady jest chętna by wrócić, nie wiadomo tylko co z Ewanem McGregorem. On stwierdził, że chętnie przeczyta scenariusz i wtedy zdecyduje. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, sequel pojawi się w 2016 (20 rocznica „Trainspotting”). Przymiarki do „Porno” są także robione od dobrych kilkunastu lat.
    Ewan zaś wystąpi w thrillerze szpiegowskim „Our Kind of Traitor” (na podstawie powieści Johna le Carre’a). Będzie to opowieść o brytyjskim małżeństwie, które poznając rosyjskiego oligarchę zostaje wmieszane w konflikt między rosyjska mafią a brytyjskimi służbami specjalnymi. Reżyserem będzie Justin Kurzel, a scenariusz napisał Hossein Amini. Niedawno na ekranach widzieliśmy inną adaptację powieści le Carre’a – „Szpiega”.
    KOMENTARZE (0)

    Zwolnień w Lucasfilm ciąg dalszy...

    2013-04-23 17:22:43

    Dobra wiadomość jest taka, że zgodnie z tym, co stwierdziła niedawno Kathleen Kennedy, z końcem kwietnia zostanie zakończona reorganizacja i kolejnych zwolnień nie będzie. Niestety kilkanaście kolejnych osób nie miało na tyle szczęścia i dostało wymówienia w tym miesiącu. Głównie są to osoby zajmujące się finansami, licencjami, dystrybucją i trochę marketingiem. Pojawiły się też plotki o tym, że zwolnienia dotknęły ludzi zajmujących się wydawaniem książek i komiksów, jednak Jennifer Heddle szybko to zdementowała.

    To ostatnia faza zwolnień związana ze zmianą priorytetów. Wraz z zakończeniem „Wojen klonów” i zamknięciem LucasArts do czasu nowych filmów „Gwiezdne Wojny” pozostaną trochę uśpione, więc nie ma potrzeby utrzymywać tych stanowisk, które zajmowały się licencjami związanymi z serialem. Nowy serial, którym na pewno nie będzie Star Wars Reclamation znajduje się dopiero we wstępnej fazie planowania, więc raczej nie pojawi się przed premierą Epizodu VII.
    KOMENTARZE (12)

    Dave Filoni pracuje nad nowym serialem animowanym?

    2013-03-14 14:21:06 Różne



    Od czasów ostatnich wieści o "skróceniu" serialu "The Clone Wars" i zapowiedzi nowej animacji, w sieci nie kończą się domysły na temat ery, w której miałaby się ona dziać. Lecz równie ważna wydaje się kwestia kto wyreżyseruje nowe dziecko Lucasfilm Animation. We wtorek odbyła się konferencja prasowa Disneya, podczas której Gary Marsh, szef Disney Channel Worldwide, powiedział, że firma "(...) pracuje blisko z Lucasfilmem, Kathleen Kennedy i reżyserem Dave'em Filonim, by odkryć nowości z "Gwiezdnych Wojen" na naszych platformach." Więcej detali mamy dostać w najbliższych miesiącach.

    Zdanie to może prowadzić do dwóch wniosków: po pierwsze, skoro Disney współpracuje i z Kennedy, i z Filonim, może to oznaczać, że reżyser nie stracił jednak pracy i powróci jako twórca najnowszego serialu animowanego. Za tym argumentem przemawia zarówno fakt, że miał on wcześniej do czynienia z Disneyem, jak i waga jego ośmioletniego doświadczenia reżysera "The Clone Wars".

    Po drugie, owe "nowości" mogą oznaczać sezon szósty "The Clone Wars" (który media internetowe zaczynają nazywać "materiałami bonusowymi", ponieważ chodzą słuchy, że odcinków będzie jedynie kilkanaście); skoro w sprawie wypowiadał się szef Disney Channel, być może zatem ostatnia odsłona serialu zadebiutuje właśnie tam, a nie na Disney XD. Ten drugi kanał jest głównie przeznaczony dla chłopców, ale cieszy się mniejszą popularnością z powodu gorszej dostępności i faktu wyświetlania niemal wyłącznie powtórek.

    Na IGN-ie możecie poczytać w jakich erach, wedle redaktorów serwisu, mógłby dziać się serial. Jeśli zaś sami chcecie oddać swój głos w tej sprawie, zapraszamy do udziału w nowej sondzie w dziale "Star Wars TV".

    Zapraszamy do dyskusji na forum o sezonie szóstym TCW i nowym serialu animowanym.
    KOMENTARZE (39)

    Co się kręci?

    2013-03-12 17:16:27

    Zaczniemy od smutnej wiadomości. W wieku 69 lat zmarł Petro Vlahos, człowiek, który nie był związany z „Gwiezdnymi Wojnami”, ale bez niego trudno je sobie wyobrazić. To twórca techniki blue screen.

    Liam Neeson zagra w firmie dla wytwórni Warner Bros. – „Run All Night”. Scenariusz Brada Ingelsby’ego opowiada historię płatnego mordercy (Neeson), który musi chronić rodzinę swego syna przed mafią. W roli syna wystąpi Joel Kinnaman.
    Dodatkowo Neeson wystąpi w „A Million Ways to Die in the West”, komedio-westernie Setha MacFarlane’a („Family Guy”, „Star Wars: Detours”, „Ted”). Akcja będzie się dziać w XIX wieku, a głównym bohaterem będzie tchórzliwy farmer (MacFarlane), który daje dyla podczas pojedynku, przez co opuszcza go dziewczyna (Amanda Seyfried). Potem farmer poznaję żonę sławnego przestępcy, która uczy go strzelać, w tej roli Charlize Theron. Początkowo farmer ma zamiar odzyskać swoją dziewczynę, ale zakochuje się w swojej nauczyciele, co powoduje, że do akcji wkroczy jej mąż (Neeson).
    Neeson cały czas jest mocno zapracowany, będzie bawił się także w dubbing w animacji „The Nut Job”. Użyczy tam głosu czarnemu charakterowi – szopowi.

    Harrison Ford znów będzie grał prezentera telewizyjnego. Tym razem w filmie „Anchorman: The Legend Continues”. Będzie to sequel komedii „Legenda telewizji”. Wcześniej Ford grał prezentera w filmie „Dzień dobry TV”. Premiera nowego filmu zapowiadana jest na 20 grudnia.

    Zajęty też jest Steven Spielberg. Po pierwsze w tym roku stanie na czele jury festiwalu w Cannes (15-26 maja). Po drugie zawiesił swój projekt „Robokalipsy”. Po trzecie Kathleen Kenedy zrezygnowała z produkowania „Parku Jurajskiego IV”, więc więcej pracy spadnie na Stevena. Premiera została ustalona na 13 czerwca 2014, film na pewno powstanie w technice 3D. Wcześniej wróci na ekrany pierwszy film cyklu, nowy plakat poniżej. Po czwarte zastanawia się nad filmem o Mojżeszu dla Warnera. „Gods and Kings” prawdopodobnie zostanie wyprodukowany przez Stevena, acz nie wiadomo czy ten go także wyreżyseruje. Po piąte będzie też produkować miniserial o życiu Napoleona Bonaparte. Ten serial powstanie w oparciu o notatki Stanleya Kubricka. Stanley ostatecznie nie zrealizował projektu, wiele ze swoich pomysłów przeniósł do filmu „Barry Lyndon”, którego akcja rozgrywa się 15 lat przed wojnami napoleońskimi. Notatki jednak są na tyle bogate, że Steven nie chce tego odpuścić. Po szóste Spielberg ma pomysł na kolejny serial. Razem z Tomem Hanksem chcą znów opowiedzieć o II Wojnie Światowej („Kompania braci”, „Pacyfik”). Nowy serial ma opowiadać o pilotach amerykańskich bombowców, którzy bombardują Niemcy. Będzie on zatytuowany „Masters of the Air”.



    David Fincher („Powrót Jedi”) chce wyreżyserować film na podstawie książki „Gone Girl” Gillian Flynn. Fabuła opowiada o kobiecie, która znika w piątą rocznicę swojego ślubu. Wszystko wskazuje na to, że zabił ją mąż.
    To nie wszystko jeśli chodzi o Finchera. Ten zajmie się także adaptacją prozy Juliusza Verne’a – „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi”. Film będzie prawdopodobnie największą i najdroższą produkcją w historii Australii. Sama ulga podatkowa ma wynosić 20 milionów USD. Mówi się, że w jednej z głównych ról wystąpi Brad Pitt.

    Wielkimi krokami zbliża się najnowszy film J.J. Abramsa, czyli „Star Trek Into Darkness”. Niedawno pojawił się drugi zwiastun. Film będziemy mogli obejrzeć już w maju.



    Na koniec jeszcze mała informacja dla fanów Kevina Smitha. Zaczął on pisać scenariusz do filmu „Clerks III”.
    KOMENTARZE (6)

    O kupnie Lucasfilmu słów kilka

    2013-03-09 20:36:22 Bloomberg

    Bloomberg Businesweek opublikował bardzo interesujący artykuł o tym, jak mniej więcej wyglądało przejęcie Lucasfilmu przez Disneya. Znamy końcówkę tego procesu, ale właściwie nie wiedzieliśmy dokładnie, kiedy się to zaczęło.

    Jak w każdej historii najważniejsi są bohaterowie, odgrywający kluczowe role. Tym razem było ich dwóch. Pierwszy to George Lucas, legendarny twórca „Gwiezdnych Wojen”, wizjoner, człowiek, który zmienił współczesne kino. Uwielbiany w latach 70. i 80., potem jednak przyszły prequele i ten mit zaczął pękać. Filmy zarabiały, ale fani i nie tylko oni, nie byli z nich zadowoleni, nasilała się krytyka. Okazuje się, że starzejący się George Lucas niezbyt dobrze to znosił. To co się działo w czasach klasycznej trylogii, gdy krytyka odbywała się w sposób bardziej kulturalny, choćby za pośrednictwem gazet, to nic z krytyką w czasach Internetu, kiedy każdy mógł w sieci napisać, co myśli o twórcy sagi. George wycofał się i w sumie głośno mówił o tym że zamierza przejść na emeryturę. Jednak nic z tym nie robił. Próbował coś z serialem, ale nie wychodziło to. Sam nie wiedział, w którym kierunku pójść. Z jednej strony odpocząć, z drugiej firma wciąż mu ciążyła, nie chciałby, została przejęta i zmieniona. Dotyczyło to także jego ukochanego dziecka, „Gwiezdnych Wojen”. Trudno je inaczej nazwać. Lucasfilm stał się świątynią sagi. Choćby zatrudnianie ludzi do prowadzenia encyklopedii uniwersum – Holokronu, ludzi do akceptowania opakowań produktów, czy wszelkich licencji. To coś więcej niż biznes, to kontrola całości produktu.

    Drugim aktorem jest Robert Iger, zwany często po prostu Bob. Obecnie to szef Disneya, ale nie zawsze tak było i nie zawsze tak będzie. Na początku lat 90. Iger był szefem telewizji ABC, wtedy to też po raz pierwszy spotkał się z George'em Lucasem. Rzecz dotyczyła „Kronik młodego Indiany Jonesa”, które Lucas wyprodukował i szukał telewizji. Iger to kupił, ale o tym pisał już Howard Roffman, przy okazji swojego powrotu do Lucasfilmu. Tymczasem do roku 1996 Iger stał się symbolem władzy telewizji ABC, jej głową. Tyle, że telewizję wykupiła firma Disney. Rządził nią wówczas Michael Eisner, który docenił sposób działania Igera i pośrednio wyznaczył go na swojego następcę. W 2005 Eisner ustąpił ze stanowiska szefa The Walt Disney Company, a w jego miejsce faktycznie wskoczył Bob Iger. Głównym zadaniem, jakie postawił sobie nowy CEO, było zapewnienie kreatywności działania Disneyowi, który wówczas przeżywał pewne problemy. Nie byli już firmą, która odpowiadała za produkcję animowanych hitów, która miała na to monopol. Akcjonariusze nie byli zadowoleni. Przed Bobem stało ciężkie zadanie, ale on miał jeden podstawowy plan. Zrozumiał, że siła wczesnego Disneya przede wszystkim tkwi w postaciach, które są powszechnie rozpoznawalne. To Iger maczał swoje palce w scenicznej adaptacji „Króla Lwa”, czy filmowej serii „Piraci z Karaibów” (jeszcze w 2003). Ten drugi to dość ciekawy przykład, bowiem sam film bazuje na atrakcji z parków tematycznych Disneya, ale wprowadza ją na zupełnie nowy poziom. Bob nie zajmował się w ogóle ani scenariuszem, ani produkcją, był raczej osobą z góry, która gdzieś dała zielone światło i uwierzyła w ten projekt. Jako ciekawostkę można dodać, że Ted Elliot, jeden ze scenarzystów serii, początkowo został zatrudniony przez Lucasfilm do napisania scenariusza do filmu bazującego na serii „Monkey Island”. Nie wyszło, ale pewne elementy udało się zaadaptować w „Piratach”. Iger rozumiał, że najważniejsze w tej serii wcale nie są klimaty z parków tematycznych, a postaci. Sprawdziło się, więc poszedł za ciosem. Skoro nie mógł pokonać konkurentów w dziedzinie animacji, w tym Pixara, postanowił ich wykupić. Pixar to firma założona przez George’a Lucasa, początkowo jako jeden z oddziałów Lucasfilmu, potem przeszła do rąk Paula Allena (współzałożyciel Microsoftu, drugi po Billu Gatesie) oraz Steve’a Jobsa (współzałożyciel i ikona Apple). To właśnie ten ostatni rządził Pixarem, gdy zainteresował się nim Iger. Z tym, że władza Jobsa ograniczała się do tego, by ufać i nie przeszkadzać w pracy Johnowi Lasseterowi. Pixar był w pewien sposób związany z Disneyem, bo po pierwsze Disney najczęściej był dystrybutorem ich filmów, choć w połowie poprzedniej dekady wyglądało, że ich drogi się rozejdą. Po drugie Disney był też licencjonobiorcą, zwłaszcza w parkach tematycznych. Tym samym Iger ograniczył koszty, przejmując Pixara wszystko pozostało w rodzinie, a co ważniejsze miał pewność, że nie uciekną do konkurencji. Jobs postawił jednak twarde warunki. Dobra, dostajecie filmy, prawa, dystrybucję, zabawki, ale po pierwsze Lasseter zostaje na stanowisku, a po drugie nie wtrącacie się w filmy. Robimy je sami, po swojemu. Iger nie tylko zgodził się na to rozwiązanie, ale szybko zrozumiał, że się sprawdza. Odeszły problemy, pozostała praca twórcza. Koszt przejęcia Pixara to 7,4 miliarda dolarów, część oczywiście w akcjach. W 2006 dzięki finalizacji tej umowy, Steve Jobs stał się największym indywidualnym udziałowcem Disneya, więc mógł nadzorować pracę Igera. Inwestycja się opłaciła, ale jedno samodzielne, kreatywne studio to trochę mało. Bob zaczął rozglądać się za kolejnym. W 2009 za 4 miliardy USD kupił Disneyowi Marvela. Znów postanowił zachować całe kierownictwo i wewnętrzną organizację firmy nie tkniętą, zostawiając im swobodę twórczą. Opłaciło się, co doskonale było widać w zeszłym roku, kiedy w kinach tryumfowali „Avengersi”, gromiąc wszelką konkurencję. „Avengersi” to trzeci film wszechczasów, jeśli chodzi o zarobki (bez uwzględnienia inflacji). Iger nie wchodzi w drogę za bardzo Marvelowi, ale lubi ich inspirować. To on wspomina o ewentualnym otworzeniu parku tematycznego poświęconego uniwersum Marvela, także on naciskał, by wraz z ABC zaczęto pracować nad serialem „S.H.I.E.L.D.”. Ale Bob Iger nie zawsze jest królem Midasem, nie zamienia wszystkiego w złoto. O tym świadczy choćby porażka finansowa „Johna Cartera”, jednego z najdroższych filmów wszechczasów. Z tym, że ten był wyprodukowany przez Disneya, a nie jedno z mniejszych kreatywnych studiów. Iger zaś nie ustawał w poszukiwaniu kolejnych firm do przejęcia. Kryterium było jedno – powinny wyglądać jak małe kopie Disneya, najlepiej wczesnego Disneya. Lucasfilm idealnie wpisało się w profil.

    Tu mogłaby się zacząć właściwa historia, ale warto jeszcze wspomnieć o jednym powiązaniu. Jeszcze w latach 80. Lucas podpisał z Disneyem umowę, na mocy której w parkach tematycznych pojawiła się atrakcja Star Tours. Z czasem ona się trochę postarzała i Lucasfilm oraz Disney postanowiły ją odświeżyć. W maju 2011 odbyło się otwarcie nowego Star Tours: The Adventure Continue. Byli obecni Bob Iger i George Lucas. Rankiem Iger zaprosił Lucasa na śniadanie, do jednej z restauracji w Disney Worldzie – Hollywood Brown Derby. Iger kazał ją zamknąć, by w dwójkę mogli sobie spokojnie porozmawiać. Iger zamówił sobie parfait jogurtowy, a Lucas duży omlet. Gawędzili sobie, wymieniali uprzejmości i nagle Iger zapytał, czy Lucas nigdy nie rozważał sprzedania swojej firmy. Geoge przyznał, że świętuje właśnie 67 urodziny i coraz poważniej myśli o emeryturze. Dodał też, że nie jest jeszcze gotów na takie rozmowy, ale jak będzie to chętnie porozmawia. Bob poprosił Lucasa tylko o to, by ten przyszedł do niego, gdy będzie gotowy. Potem panowie wyszli na scenę akademii Jedi i zrobiono im między innymi to zdjęcie:



    Iger na scenie był zdumiony tym jak sprawnie Lucas potrafi trzymać miecz świetlny, tymczasem Flanelowiec zaczął poważnie myśleć nad przyszłością. Wrócił do siebie do domu i jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobił, było przyjrzenie się Pixarowi. Lucas czuje ogromny sentyment do tej firmy, w końcu ją założył. Zresztą bardzo często mówi o niej „moja firma”. No a najważniejsze było to, że Disney jej nie popsuł, nie zmienił, a raczej pozwolił jej działać po swojemu i zabezpieczył ją. To się George’owi podobało, ale musiał przygotować Lucasfilm do sprzedaży.

    Jakiś czas później zaprosił na lunch w Nowym Jorku Kathleen Kennedy (pierwsza rola kobieca, ale jednocześnie aktorka drugoplanowa w tej historii). Kathleen znał od dawna, zresztą była jedną ze współzałożycieli Amblina, firmy Stevena Spielberga. Lucas zapytał ją, czy słyszała o tym, że chce przejść na emeryturę. Ta przyznała, że nie. Wtedy Lucas zapytał, czy nie chciałaby zostać szefem Lucasfilmu. Trochę ją to zaskoczyło, ale zgodziła się, zwłaszcza po rozmowie. George stwierdził, że jej rola ma polegać na tym, by przygotować firmę, by mogła swobodnie działać po jego odejściu. Przede wszystkim dużo rozmawiali, przyglądali się franczyzie „Gwiezdnych Wojen”, temu jak zarabia, jak funkcjonuje i jak zakorzeniła się w popkulturze. Pozostały otwarte pytania, jak „Gwiezdne Wojny” mają wyglądać po odejściu Lucasa, co trzeba zrobić, by nadal były atrakcyjne. Po wielu dyskusjach nasuwała się jedyna odpowiedź – filmy. Potrzebowali nowych filmów.

    Lucas i Kennedy więc powoli się za nie zabrali. Zatrudnili Michaela Arndta, by napisał scenariusz, ściągnęli do pomocy między innymi Lawrence’a Kasdana. Kennedy załatwiła Abramsa (kulisy operacji), Lucas zaś zajął się rozmowami z aktorami – Markiem Hamillem, Carrie Fisher i Harrisonem Fordem. Zresztą niedawno przyznał, że kontrakty albo już są z nimi podpisane, albo niebawem będą. Dodał też, że na oficjalne ogłoszenie pewnie będziemy musieli trochę poczekać, bo Lucasfilm pewnie będzie chciał zrobić jakąś medialną bombę z tej informacji. Nie ma wątpliwości, że prace nad Epizodem VII i kolejnymi trwają, nawet jeśli wydaje się nam, że coś to wszystko wolno idzie.



    Gdy wszystko ruszyło, Lucas rozpoczął negocjacje z Disneyem. Te trwały pięć miesięcy. Przede wszystkim George uparł się, że trzecią trylogię mają robić osoby, które zarządzają Lucasfilmem. Nie tylko Kennedy, dochodzi jeszcze Pablo Hidalgo, który jest obecnie menadżerem marki i Howard Roffman, który pełni dość podobną rolę. Lucasowi, który wraz z Kennedy przeorganizowali Lucasfilm, zależało na tym, by Disney tego nie zepsuł. Warunek możliwy do uzyskania, patrząc na historię wcześniejszych przejęć. Negocjacje przedłużały się nie z powodów finansowych, okazało się, że George ma rozterki. W Lucasfilmie mógł kontrolować wszystko, co dotyczy sagi. Jak chciał to zatwierdzał nawet wygląd opakowań figurek, choć oczywiście miał do tego ludzi. Kathleen Kennedy raz w tygodniu dzwoniła, bądź rozmawiała z Georgem na temat jak on się z tym czuje. Czasami było dobrze, czasem zaś mówił, że nie jest jeszcze gotów na rozstanie się z Lucasfilmem. Ta niezdecydowana postawa z pewnością opóźniała negocjacje. Iger wykazał się wyrozumiałością, wiedział z czego wynikają rozterki Lucasa. Czekał.

    Jednym z kluczowych elementów negocjacji były nowe filmy. Lucas przygotował krótki zarys ich fabuły, ale długo nie chciał ich pokazać Disneyowi. Mówił nawet, że w tej materii powinni mu zaufać, w końcu robi je od 40 lat. W końcu ugiął się stawiając twarde warunki. Poza Igerem treatmenty mógł przeczytać jedynie jeszcze wiceprezes Disneya Kevin Mayer. Obaj musieli podpisać pisemne oświadczenia i dostali te teksty jedynie do wglądu. Iger przyznał potem, że widzi w nich dużo potencjału.

    Ostatecznie pod koniec października wszystko było dogadane. Iger załatwił Lucasowi przelot do Burbank, gdzie znajduje się siedziba Disneya, gdzie podpisano umowę sprzedaży. Bob twierdzi, że Lucas może nie wahał się, ale z pewnością było w nim bardzo dużo emocji.



    Iger zaś następnego dnia, gdy było Halloween przebrał się za Dartha Vadera. Potem rozpętała się burza medialna wokół sprawy.

    Resztę na razie znamy. Z tym, że jest jeszcze jedna rzecz. Otóż Kathleen Kennedy ma kontrakt na 5 lat, natomiast Bob Iger chce się wycofać z funkcji szefa Disneya w 2015. Kto ich zastąpi, czy może będą jeszcze dalej pełnić te funkcje nie wiadomo. Co będzie dalej, pewnie dowiemy się z czasem.
    KOMENTARZE (8)

    Oskary na żywo...

    2013-02-25 03:02:32

    Prosto z Dolby Theatre w Hollywood, gdzie trwa właśnie 85. ceremonia wręczania Oskarów. Oto nasza relacja, na żywo. Ceremonię prowadzi Seth MacFarlane, twórca „Family Guya”, a także aktor głosowy wcielający się w Imperatora w „Robot Chicken: Star Wars” oraz „Star Wars: Detours”.

    3:00 Mamy pierwszego Oskara w tym roku. Brenda Chapman otrzymała nagrodę w kategorii Najlepszy Film Animowany za „Merdię Waleczną”. Film wyprodukował Pixar/Disney.

    3:05 Samuel L. Jackson na scenie wraz z Avengersami, wręczają Oskara za najlepsze zdjęcia oraz efekty specjalne. Przepadło ILM i jego byli pracownicy. Wygrało „Życie Pi”.

    3:38 Na scenę wychodzi Liam Neeson i prezentuje trzy filmy nominowane w głównej kategorii. Są to „Lincoln”, „Operacja Argo” oraz „Wróg numer jeden”.

    4:13 Andy Nelson dostaje Oskara za najlepszy dźwięk za film „Nędznicy”.

    5:00 Akademia wspomina tych, którzy odeszli, w tym Ralpha McQuarriego.

    „Lincoln” zdobył dwa Oskary, jeden zdobył Daniel Day-Lewis za najlepszego aktora. Kathleen Kennedy, Steven Spielberg (oboje wymienieni w podziękowaniach przez Day-Lewisa), oraz John Williams bez statuetek. Tytuł najlepszego filmu otrzymała „Operacja Argo”.

    Temat na forum
    KOMENTARZE (2)
    Loading..