TWÓJ KOKPIT
0

Timothy Zahn :: Newsy

NEWSY (259) TEKSTY (36)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

P&O 117: Kto stworzył Coruscant?

2015-04-05 09:26:30



Tym razem mamy pytanie pośrednio o źródła i inspiracje. „Gwiezdne Wojny” przez wiele lat rozwijały się nie tylko filmowo, ale też w innych mediach i wszystko jakoś mniej lub bardziej się łączyło i nawiązywało. Ale czasem istotne jest pytanie, czy dany fragment wszechświata faktycznie jest filmowy, czy może filmy go przejęły. Odpowiada Steve Sansweet.



P: W oryginalnej trylogii, Coruscant się nie pojawia, nawet nie jest wspomniane. Natomiast pojawia się w grze Dark Forces i innych źródłach. Czy Coruscant została wymyślona przez George’a Lucasa?

O: Pomysł planety pokrytej jednym wielkim miastem pojawiał się we wczesnych scenariuszach do oryginalnej trylogii, ale Lucas nie był w stanie oddać tego pomysłu, aż do czasu prequeli. Wiele scen z „Powrotu Jedi” miało początkowo miało się dziać właśnie tam, lecz gdy scenariusz ewoluował, przeniesiono je na pokład Drugiej Gwiazdy Śmierci.

Należy tu nadmienić, że w tych wcześniejszych scenariuszach planeta ta miała nazwę Had Abbadon. Nazwę Coruscant stworzył Timothy Zahn w Dziedzicu Imperium. W języku angielskim słowo Coruscant oznacza tyle, co lśnić światłem. Gdy Lucas zabrał się za Epizod I, rozważał wiele możliwych nazw, w tym Had Abbadon, najbliższą jego sercu, lecz ostatecznie chcąc nie chcąc zdecydował się na Coruscant.

K: Sama zmiana nazwy planety to jedno. O tym jak Lucas szanował kanon i ile z pomysłów innych twórców bawiących się w jego piaskownicy ostatecznie trafiło na ekran, pisaliśmy tutaj. Coruscant z nazwy pojawiło się dopiero w „Mrocznym widmie”, ale planetę miasto widzieliśmy już w wersji specjalnej „Powrotu Jedi”. Wtedy wszyscy zakładali, że to będzie Coruscant.

Natomiast opis wspomnianej, niezrealizowanej sceny z „Powrotu Jedi” znajdziecie tutaj.

Warto też nadmienić, że pisząc scenariusz do „Zemsty Sithów” George Lucas rozważał użycie starych, niewykorzystanych nazw, między innymi Utapau i Had Abbadon. Utapau ostatecznie pojawiła się w filmie.

Natomiast jeśli szukalibyśmy najważniejszych inspiracji dla Coruscant w wizji Lucasa to warto wspomnieć o dwóch dziełach. Pierwsze to bez wątpienia „Metropolis” Fritza Langa, o którym pisaliśmy tutaj. Tam dało się wielkie miasto zobaczyć na własne oczy. Natomiast literacko trudno źródeł planety miasta chyba należy szukać w cyklu „Fundacja” Isaaca Asimova i jego Trantorze. Zresztą w „Gwiezdnych Wojnach” znalazłoby się jeszcze kilka zapożyczeń z „Fundacji”.
KOMENTARZE (8)

Perełki The Clone Wars

2015-03-30 21:54:55 Oficjalna

Na stonie starwars.com z okazji niedawnej premiery The Clone Wars - The Lost Missions na Blu-ray i DVD pojawiły się dwa artykuły traktujące o rzadkich historiach towarzyszących serialowi The Clone Wars, a teraz należących już do Legend. Poza czystymi opisami różnych opowiadań, czy też komiksów, udostępniono kilka z nich, i to właśnie na nich się skupię:



SkyWalkers: A Clone Wars Story (autor Abel G. Peña, okładka David Rabbitte; 2011)
258 stronicowe opowiadanie (łącznie z okładką etc, raczej dużą czcionką) zlecone specjalnie dla Hyperspace, niegdysiejszego oficjalnego fanklubu Star Wars. Opowiadanie to jest prequelem dla klasycznego Marvellowskiego komiksu Star Wars Annual #1 (napisanego przez Chrisa Claremont z ilustracjami Mike'a Vosburga). Historia rozpoczyna się u zarania Wojen Klonów, kiedy to Anakin jest jeszcze padawanem, a Obi-Wan bierze pod swoje skrzydła jego bliskiego przyjaciela - Halagada Ventora. Trzej Jedi zostają wysłani przez Radę w celu detronizacji terrorysty, który przejął kontrolę nad odległą planetą Skye. W twierdzy zlokalizowanej na najwyższym, świętym szczycie tego świata dochodzi do konfrontacji między, z jednej strony, jego uskrzydlonymi mieszkańcami, oddziałem klonów-komandosów, Rycerzami, a z drugiej szalonym naukowcem i jego armią mutantów. Ponadto zawarte jest tam także opowiadanie napisane z punktu widzenia Obi-Wana - Lone Wolf rozgrywające się tuż po Zemście Sithów na Nar Shaddaa. Ono z kolei zazębia się z Incognito, autorstwa Johna Jacksona Millera, które także znalazło się w owym zestawieniu (niestety nie w formie udostępnionej). Na szczęście możecie znaleźć jego tłumaczenie u nas!



Hasbro Short Story Collection (Jude Watson, Matthew Stover, Timothy Zahn; 2003)
Króciutka antologia trzech opowiadań osadzonych w czasach Wojen Klonów, która była dostępna za darmo w sklepach Toys "R" Us, a także rozdawana na paru konwentach.

Storm Fleet Warnings autorstwa Jude Watson opowiada o tym jak Obi-Wan i Anakin przypadkiem natrafiają na Storm Fleet - groźną flotę Separatystów zamaskowaną jako nieszkodliwe transportowce. Okręty zmierzają ku planecie Cyphar celem zmuszenia jej mieszkańców do dołączenia w szeregi Konfederacji Niezależnych Systemów. Jedi decydują się zwabić flotę w pobliskie pole asteroid w mgławicy Llon w nadziei na powstrzymanie jej przed dotarciem do celu.
Na Bastionie dostępne jest także jego tłumaczenie.

Equipment: A Personal Account of the Sub-orbital Action at Haruun Kal, as reported by Auxiliary Heavy-Weapons Specialist CT-6/774 Matthew Stovera skupia się na artylerzyście klonie o przezwisku Seven-Four i jego relacji z próby wydostania Mistrza Jedi Mace'a Windu z powierzchni planety Haruun Kal. Napisana w całości z perspektywy pierwszej osoby, była dołączana do Punktu Przełomu tegoż samego autora.
Na Bastionie dostępne jest także jego tłumaczenie.

Ostatnie z trzech opowiadań, Duel autorstwa Timothiego Zahna, opowiada historię Brolisa, dowódcy sił wojskowych i ostatniego klona, który przeżył atak na Fortecę Axion. Podczas kiedy droidy bojowe oblegają jego kryjówkę, na jego prośbę o posiłki odpowiada nikt inny niż Mistrz Yoda. Jedi wdaje się w pojedynek z nietypowo inteligentnym droidem-czołgiem Hailfire. Przypomina on nieco pierwszy odcinek The Clone Wars, który pojawił się dopiero 5 lat po opowiadaniu.
Na Bastionie dostępne jest także jego tłumaczenie.



The Clone Wars: Out Foxed (Rob Valois; 2008): Kolejna krótka opowieść, tym razem dostępna za sprawą sklepu Target, dzięki któremu można było uzyskać kod promocyjny odblokowujący ją w sieci. Skupia się ona na Komandorze klonów Foxie starającym się powstrzymać Trandoshańskiego łowcę nagród przed porwaniem Republikańskiego senatora imieniem Shayla Paige-Tarkin. Jest to kolejna opowieść pisana z perspektywy pierwszej osoby.



Autor okładki: Thomas Hodges

Seria komiksów internetowych Star Wars: The Clone Wars (Pablo Hidalgo, Thomas Hodges – jako pisarze, różni ilustratorzy; 2008-2011) Początkowe założenia tej serii wydawanej oryginalnie na stawars.com były wyjątkowo ambitne. Dotyczy to zarówno ich zawartości jak i harmonogramu jaki został jej nałożony - każdy z nowych "zeszytów" miał być wydawany co tydzień i zarazem zapowiadał kolejny odcinek pierwszego sezonu The Clone Wars. Seria zawierała równie ambitne komiksy jak kalejdoskopowe The Dreams of General Grievous (gdzie różne sny/wspomnienia dowódcy-cyborga zostały przedstawione przez czterech różnych ilustratorów), czy też The Ballad of Cham Syndulla opowiedziane prawie w całości w postaci wiersza.

Wydanych zostało 21 "zeszytów" komiksu, po czym na przełomie pierwszego i drugiego sezonu The Clone Wars, wydano serię Hunting the Hunters, powiązaną z flashowymi minigrami również dostępnymi na stronie starwars.com. Opierała się ona na finale pierwszego rozdziału animowanego serialu, w którym to łowcy nagród odbijają Hutta Ziro z niewoli. Jedi Aayla Secura, Kit Fisto, Anakin Skywalker i Obi-wan Kenobi podążają ich śladem od jednej do drugiej planety.
KOMENTARZE (3)

Znamy kompozytora muzyki do „Rogue One”?

2015-03-16 17:31:50

W jednym z wywiadów francuski kompozytor Alexandre Desplat powiedział, że jednym z jego następnych filmów będzie „Rogue One” Garetha Edwardsa. Oficjalnie nie jest jeszcze ogłoszony, ale wygląda to na pewną informację. Czyli mamy analogiczny przypadek jak Greigiem Fraserem, operatorem, który także w wywiadach mówił iż pracuje nad spin-offem, ale oficjalnie nadal to tajemnica.

Alexandre Desplat współpracował już z Garethem Edwardsem przy „Godzilli”. Kontynuował też już muzykę po Johnie Williamsie w obu częściach „Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci”. Współpracował ponadto z Chrisem Weitzem przy „Księżycu w nowiu”, a także z Greigem Fraserem przy „Wrogu numer jeden”. Desplat jest dość płodnym kompozytorem, w tym roku dostał Oskara za film „Grand Hotel Budapest”. Miał też nominację za „Grę tajemnic”. Komponował także muzykę do ostatnich filmów Romana Polańskiego. Na razie jednak poczekamy na oficjalne potwierdzenie.

Przechodzimy do innych plotek. Sam tytuł pierwszego spin-offa, „Rogue One” to dopiero początek, właściwie nadal nie wiemy o czym i o kim to będzie. Prawie wszystkim kojarzy się on od razu z Eskadrą Łotrów, co wcale nie musi być złym tropem, ale nie jedynym. X-Wingi, Wedge Antilles, rebelianccy piloci, jednak warto sobie przypomnieć, że obecnie kanonicznie eskadra ta pojawia się jedynie w „Imperium kontratakuje”, w dodatku latają głównie na snowspeederach. Nie wyklucza to X-Wingów, ale niekoniecznie od razu film musi być „Top Gunem” w „Gwiezdnych Wojnach”. Niektóre wortale filmowe sugerowały, że film będzie o Luke’u Skywalkerze, właśnie ze względu na V epizod, jednak w oficjalnym komunikacie podano wprost, że filmy te nie będą koncentrować się na centralnych wydarzeniach i postaciach sagi.

Wiele jednak wskazuje na to, że obecna Eskadra Łotrów będzie kimś więcej niż tylko pilotami. Sugeruje to zwłaszcza pewien przeciek. Na spotkaniu dla udziałowców Disneya pokazano szkice koncepcyjne, które niestety nie wyciekły do sieci. Na szczęście znalazło się kilka osób, które je widziało i mniej więcej opisało w sieci.

Oczywiście nie wiadomo na ile opis jest prawdziwy. Sam szkic przedstawia podobno dość ciemny obraz, zrobiony w zielonych kolorach, ale prawdopodobnie pod osłoną nocy. Ukazano tam czworo lub pięcioro uzbrojonych osób na jakiejś planecie, a w tle widać trzy okręty. Same okręty z pewnością nie były X-Wingami, źródła podobno byłyby w stanie je rozpoznać. Są to większe jednostki, wielkością zbliżone do „Tantive IV”, być może desantowe. Wśród uzbrojonych osób trudno rozróżnić pojedyncze jednostki, więc to raczej jakieś mundury, ciemnie, z pewnością nie pomarańczowe jakie znamy z filmów. Jednak na pewno nie są to łowcy nagród. Widziano też koncept na którym dziesiątki osób w mundurach wydawało się szturmować dziwny przypominający helikopter pojazd, z którego wychodzili kolejni zbrojni. Niektórym kojarzyło się to z grami komputerowymi, w szczególności z „Halo”.

Choć oczywiście nie wszystkie źródła dają za wygraną. Latino Review nadal sugeruje, że gdzieś tam pojawi się Fett a tytuł może się jeszcze zmienić na „Slave One”. Ale na te informacje należy brać poprawkę.

Jednocześnie wpisy Pablo Hidalgo na twitterze mocno sugerują, że będzie to film o Eskadrze Łotrów – „Łotr Jeden melduje się”.

Swoją drogą Gary Whitta przyznał na twitterze, że to on wymyślił tytuł „Rogue One”. Zresztą pośrednio go sugerował swoimi zdjęciami w hełmie pilota i to na długo przed ogłoszeniem. Jednego z tych używał na swoim twitterze na początku roku, pojawiło się też i u nas.

Chris Weitz promując „Kopciuszka” musi co pewien czas odpowiadać na pytania związane ze spin-offem. Niewiele sugeruje, ale ostatnio stwierdził, że dla niego bardzo istotny był humor pierwszych filmów i postara się go oddać.

O nowym spin-offie na swoim blogu wypowiedział się też Michael A. Stackpole, legendarny już dziś współtwórca serii „X-Wingi”. Przyznał, że był w szoku, gdy się dowiedział o czym jest film i bardzo go to ekscytuje. Stackpole zdaje sobie sprawę z tego, że film nie będzie mieć nic wspólnego z jego książkami, ale jednocześnie widzi w tym rękę fanów, którzy pokochali tę serię, sprawili, że była kontynuowana, że żyła choćby w kostiumach, pośród setek droidów, imperialnych, księżniczek czy Jedi. Za to też fanom podziękował. O samym filmie nic nie wie, zna swoje miejsce, ale odpowiadając na pytanie o swoje marzenie filmowe napisał, że chciałby by on, a także Timothy Zahn (no i Aaron Allston, ale niestety już tego nie dożył), zostali zatrudnieni przez Edwardsa jako statyści i pojawili się gdzieś w tle w strojach pilotów lub nawet zginęli w okropny sposób. Stackpole najchętniej widziałby siebie jako instruktora najlepiej z plakietką „Horn”. Swoją drogą podobne marzenie autor miał przy okazji Epizodu VII (więcej), wtedy jednak nic z tego nie wyszło. Cały wpis znajduje się tutaj.

Temat o kompozytorze
KOMENTARZE (14)

Wywiady z Filonim o "Rebeliantach"

2015-03-08 16:13:02 Różne

W ostatnim tygodniu reżyser i producent "Rebeliantów", Dave Filoni, całkiem sporo się produkował - zwłaszcza, że finał sezonu był całkiem dla niego znaczący. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć ostatniego odcinka, to uważajcie na spoilery.

Zacznijmy jednak od drugiej części wywiadu na Oficjalnej, która ukazała się jeszcze przed premierą "Fire Across the Galaxy" (omówienie pierwszej tutaj). Reżyser twierdzi w nim, że fani "tylko tak mówią", że lubią mroczne historie, a tak naprawdę podobają im się te ze szczęśliwym zakończeniem, na przykład jak ta, gdy Luke wysadził Gwiazdę Śmierci. Bo o ile "The Clone Wars" stopniowo zmierzało ku upadkowi (zapewne chodzi mu o koniec wojny), o tyle w członkach rebelii wciąż tli się nadzieja. Padło pytanie o różne zwierzaki występujące w tym sezonie - najpierw o fyrnocki. Dave powiedział, że planeta Fort Anaxes, na której żyją, to niewykorzystany zasób z "The Clone Wars". W chwili, gdy Ezra przyzywa fyrnockową mamę, ekipa chciała pokazać, że chłopak nie był sobą, jakby był opętany. Filoni nazwał to "ważną chwilą, która demonstruje jego połączenie z Żywą Mocą", lecz Bridger nie rozumie w pełni owego połączenia. Dlatego właśnie nie ma pełni władzy nad stworem, którego przyzwał z gniewu i strachu, dlatego też Kanan opowiada mu o ciemnej stronie i martwi się, że chłopiec czyni postępy zbyt szybko. Dave przyznał, że w relacji ludzie-zwierzęta twórcy inspirowali się "Atakiem klonów", lecz nie jest tak, że Ezra może im rozkazywać, to bardziej sztuczka umysłowa, do której Bridger ma ogromny talent. To czyni go odmiennym od Luke'a, ale nie jest to jego jakaś supermoc, bo najlepszą manifestacją Mocy nie są umiejętności władania mieczem, lecz połączenie ze wszystkim, co żyje. Rozmowa zeszła na prawdziwe życie i Dave opowiada tu, że ludzie i zwierzęta też potrafią wzajem wyczuwać swoje nastroje.

Dan Brooks zapytał się też o strach na twarzy Inkwizytora, gdy zobaczył panią fyrnockową, a Filoni powiedział to, co powtarza w wielu rozmowach: że przerażenie steruje większością czarnych charakterów, są oni nim otoczeni. Następnie wywiad zszedł na temat Hery, która to jest faktyczną przywódczynią grupy, a nie, jak większość przypuszczała, Kanan. Takie jest zresztą jego zadanie, być niczym generał dowodzący oddziałami na polu bitwy, a ona jest mózgiem całej operacji. Twi'lekanka ma swoje wady i są rzeczy, które ją martwią; w drugim sezonie jej postać ma być mniej jednowymiarowa.

Następnie opowieść zeszła na temat zdobywania miecza świetlnego przez Ezrę. Ekipa nie zdecydowała się na podróż na Ilum, bo nie chcieli powtarzać historii młodzików z "The Clone Wars". Oczywiście przeprowadzono dyskusję nad tym czy świątynia na Lothalu jest wiarygodna i producent zasugerował, że może istnieje połączenie między tym, że Bridger żyje na takiej planecie i jest jednocześnie wrażliwy na Moc. Wnętrze budynku to ponownie użyte pomieszczenia z Ilum (lód przemalowano na kamień), dzięki czemu uzyskano wrażenie symetrii. Dave zaznaczył, że jest to wyjątkowo stara świątynia, opuszczona tysiące lat temu. Ale ponieważ jest to jednocześnie miejsce skupienia Mocy, Yoda był w stanie wyczuć rzeczy się tam dziejące. Mistrz stara się przeciwstawić Palpatine'owi, ale nie robi tego w aktywny sposób, lecz doradza Kananowi, a szczególnie jest zainteresowany Ezrą. W pierwotnej wersji scenariusza Jarrus od razu mówił uczniowi, że ich celem jest zdobycie miecza, ale uznano, że nie będzie to zbyt dobre rozwiązanie.

Pod koniec tego wywiadu pada chyba najważniejsze pytanie: jak się mają słowa Yody kierowane do Luke'a ("Gdy odejdę, ostatnim z Jedi będziesz") do dalszych losów Kanana i Ezry? Filoni twierdzi, że "to wcale nie jest wyzwanie, bo jest to coś, co Sithowie zwą absolutem". Obi-Wan mówi młodemu Skywalkerowi, że jego ojciec był najlepszym pilotem w galaktyce, ale nie jest to niezaprzeczalna prawda, tylko coś, co mówi się dziecku, by się dobrze poczuło. Wedle reżysera powiedzenie, że Luke to ostatni Jedi to jedno, a "ostatni z grupy", to co innego. Można to zinterpretować w ten sposób, że Skywalker jest ostatnią osobą śledzącą reguły zakonu, który znamy, a Jedi to nie jedyna ścieżka jasnej strony. Nie trzeba być też Sithem, by używać ciemnej, czego przykładem jest Inkwizytor.



Po premierze ostatniego odcinka reżyser podziękował fanom za gorące przyjęcie Ahsoki i narysował jej portret (po prawej). Następnie udzielił wywiadu dla IGN-u, w którym zdradził więcej szczegółów. Mówiąc o Tano, powiedział jak bardzo zmieniła się reakcja widzów na nią, którzy początkowo zwali ją "najgorszą postacią od czasów Jar Jara", a teraz darzą ją sympatią. Dave oczywiście nie chciał narzucać reszcie nowej ekipy używania swoich postaci, zresztą są bardzo ostrożni w braniu bohaterów z TCW, bo boją się, że ktoś pomyli seriale. Zapytany o historię Togrutanki po "The Clone Wars" odparł, że po kasacji było ogromne zainteresowanie tą postacią, ale nie chciał, aby przedstawiano opowieść o niej za szybko, bo według niego czekanie jest elementem magii "Gwiezdnych Wojen". W drugim sezonie Ahsoka ma mówić słowa, w których ma czynić aluzje do różnych rzeczy, o których fani nie będą mieli pojęcia, dzięki czemu widzowie "oszaleją z ciekawości" (w dobrym znaczeniu tego słowa). Filoni jednak jeszcze nie wie w jakim medium zostaną przedstawione jej dzieje, ale ma nadzieję, że tak się stanie. Padło pytanie o starcie pomiędzy nią a Vaderem, a reżyser odparł, że nie może odpowiedzieć "tak" lub "nie", ale wydaje się, że to nieuniknione. Możemy w przyszłości poznać odpowiedzi na pytanie między innymi jak oceniają siebie nawzajem. Mężczyzna zaznaczył jednocześnie, że Ahsoka nie dostanie kajuty na "Ghoście", a raczej będzie się pojawiać od czasu do czasu - nadal jako wojowniczka (która wszakże z rozwagą sięga po miecze), lecz przede wszystkim mentorka. Kończąc temat, Dave wyznał, że uwielbia Tano we wszystkich typach mediów, ale bardzo chciałby kiedyś ją zobaczyć w wersji filmowej. Padło też pytanie co się stało z jej lekku pod kapturem, gdy widzimy ją w formie hologramu. Są dwie odpowiedzi: out-universe twórcy nie mieli odpowiedniego modelu. In-universe reżyser pokazał na przykładzie Biba Fortuny, że lekku są bardzo elastyczne i można było je owinąć wokół szyi. Tu jednak warto skomentować, że o ile faktycznie togrutańskie i twi'lekańskie głowoogony takie były, o tyle montrale, czyli "rogi" tej pierwszej rasy, już nie, przynajmniej w starym kanonie, a i w żadnym z kanonicznych źródeł nie wyglądają na takie (przykład Ahsoki w kapturze). Mężczyzna mówi wszakże, że istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie (część fanów sugerowała użycie przez nią droida, jak to uczyniła Padme w "The Clone Wars").

Rozmowa następnie przechodzi na temat Inkwizytora i IGN pyta czy zabijanie go nie było zbyt pochopne. Filoni przyznaje, że trochę było szkoda to zrobić, bo Jason Isaacs był świetny w tej roli, ale trzeba było zamknąć pewien rozdział w życiu bohaterów - tak jak pierwszy sezon przypominał "Nową nadzieję", tak drugi ma być jak "Imperium kontratakuje" - czyli będzie więcej przygód i mroku. Wracając do tematu Inkwizytora, producent powiedział, że ten świadomie puszcza krawędź i podejmuje decyzję o śmierci, bo nie jest Sithem - dla tych nie ma nic gorszego niż zgon, dlatego też Palpatine ma obsesję na punkcie przedłużania sobie życia. Pau'anin mówi, że są istnieją rzeczy gorsze i mamy się pozastanawiać co to znaczy. Podobno sposób jego śmierci jest istotny (bo umarł naprawdę).



Redaktor IGN-u zauważa, że Tarkin i Vader są "najgorszymi ze złych" i ekipa powinna ukazać ich jako realne zagrożenie. Filoni przyznaje, że lord jest wyzwaniem, bo nie powinno się mieszać z jego charakterem. Reżyser mówi, że przed dowiedzeniem się, że syn żyje, nie ma w tej postaci niczego, co mogłoby budzić współczucie, bo jest pełen gniewu, nienawiści i żalu. Zaznaczył jednocześnie, czyniąc aluzję RPG-ową, że dla Vadera nasi rebelianci nie byliby żadnym wyzwaniem, bo są na poziomie 3, a on na 80 i "nawet nie rzucają tej samej liczby kostek". Mówiąc o kolejnym sezonie, Dave powiedział, że, jak by nie patrzeć, pierwsza seria służyła zbudowaniu biblioteki modeli, pewnych podstaw, które posłużą do opowiedzenia większych historii, a tak jak każdy sezon TCW był inny i się rozwijał, tak samo będzie w przypadku "Rebelsów". W drugiej serii zmieni się trochę dynamika głównej grupy, a inni rebelianci będą wprowadzani stopniowo. Jeśli chodzi zaś o załogę "Ghosta", to w tych pierwszych odcinkach dowiedzieliśmy się mniej więcej kim są, natomiast teraz będziemy bardziej zagłębiać się w ich przeszłość.

W trzeciej części wywiadu pada wiele podobnych pytań, co w IGN-ie, ale odpowiedzi są momentami inne. Rozmowa zaczyna się od Inkwizytora i Dan Brooks sugeruje, że Pau'anin umarł w podobny sposób, co Jedi. Filoni odpowiada, że tak naprawdę łowca Jedi bał się tego, co mogłoby spotkać go z rąk Vadera, dlatego mówi, że "są rzeczy gorsze niż śmierć". Nie jest to jednak tak poetyczne jak odejście Obi-Wana. W pierwotnej wersji scenariusza Kanan miał wyciągnąć dłoń i spróbować go uratować, ale im bardziej reżyser myślał, tym mniej wydawało się to prawdopodobne, bo Pau'anin zapewne by przyjął pomoc, a potem go zabił. Gdyby to Jarrus miał pozbawić go życia, to mogłoby to mieć złe konsekwencje - tak samo jak na przykład Windu zdecydował się uderzyć na Palpatine'a, co ostatecznie doprowadziło Anakina do takiej a nie innej decyzji. Dave zaznaczył tajemniczo, że wraz z odejściem Inkwizytora jego wpływ na Kanana się nie skończył.

Rozmowa zeszła na temat Tarkina, który wedle producenta jest tak straszny, ponieważ jest przywódcą (co pokazuje po przybyciu na Lothal i rozstawia po kątach niekompetentnych pracowników) i nawet Vader musi przed nim odpowiadać. Początkowo Wilhuff nie przybywał w promie, tylko wchodził do pokoju, nie nakazywał też egzekucji Areski i Grinta, ale dzięki zmianom przestawiono go w odpowiedni sposób. I choć to Tarkin jest najbardziej zły, to Vader jest chodzącą inkarnacją strachu i niezdolności do ruszenia dalej. Filoni zaznacza, że w serialu nie będą opowiadać jego historii. Załoga "Ghosta" nie ma pojęcia o jego istnieniu, a większość imperialnych nawet go nie spotkała. Obywateli Imperium zazwyczaj nie obchodzi (lub nie wiedzą), że Palpatine to Sith, bo "pociągi nadal jeżdżą". Dave powtarza to, co powiedział wyżej: Darth jest wypełniony nienawiścią (do czasów spotkania Luke'a) i obwinia wszystkich o zdradę - Republikę, Padme i Obi-Wana. Nienawidzi też siebie za to, że nie był dość silny, by wszystkiemu zapobiec. Dla niego Ahsoka jest żywym wspomnieniem tego, kim był, zwłaszcza dobrą osobą i nie chce takiego wspomnienia. W pewien sposób jest na nią zły i uważa ją za swojego Wroga Numer Dwa (pierwszym jest Obi-Wan).

Pierwotnie w sezonie piątym TCW Tano miała wrócić do zakonu, ale reżyser zasugerował, aby tak się nie stało. Powiedział, że wie co się z nią stało po 6 sezonie serialu, ma też parę pomysłów co było po wojnach klonów. Wedle niego dobra byłaby opowieść jak została Fulcrum. Na koniec Brooks ma swoje własne pytanie: czy jest szansa na bestię zillo? Filoni twierdzi, że stworzenie takiego potwora byłoby zbyt wielkim wyzwaniem dla tej produkcji, więc można byłoby co najwyżej pokazać wersję młodocianą. Poza tym, to Imperium musiałoby ją powstrzymać.

Po wywiadach możemy przejść do dwóch aktorskich plotek, które ukazały się w ostatnim tygodniu. Po pierwsze znów pojawiła się plotka o udziale Sama Witwera (pierwsza była tutaj). Wedle MSW, miałby on grać w pewnym sensie nową postać: (Spoiler):Imperatora. W pewnym sensie, bo to nowy bohater dla "Rebeliantów", ale Sam już przemawiał głosem tej postaci w "The Force Unleashed" (próbki głosu można posłuchać tutaj). I wpasowuje się to w inną rewelację tej strony, jakby w pierwszym odcinku mielibyśmy ujrzeć Sheeva, Vadera i Ahsokę.(Koniec Spoilera) Po drugie, strona Star Wars Time twierdzi, że wie z tajemniczego źródła w kogo wcieli się Sarah Michelle Gellar: (Spoiler):w panią inkwizytor o imieniu Aileen Zahn, która jednocześnie udaje rebeliantkę. Jeśli jej nazwisko wydaje się komuś znajome - tak, to aluzja do Timonthy'ego Zahna, a sama Aileen miałby być oparta na postaci Mary Jade, którą pisarz stworzył.(Koniec Spoilera) Jest jednak wielce prawdopodobne, że ta informacja jest nieprawdziwa. Na stronie parę dni temu znajdowały się informacje o spin-offie z Bobą Fettem (pisaliśmy o tym tutaj) i o pewnej słynnej już chyba plotce dotyczącej retconu jego historii. Lucasfilm jednak wypisał już dawno temu kilka dobrych powodów dlaczego nie jest to prawda, a sam news zniknął ze Star Wars Time. Club Jade również twierdzi, że powyższa plotka jest nieprawdziwa.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (16)

Oficerowie Imperium a naziści

2014-09-12 18:49:48



Po tym jak Cole Horton porównał Palpatine’a do Adolfa Hitlera, teraz zajął się marynarką imperialną...

W zeszłym miesiącu zabrałem się za analogie między powstaniem Imperium Galaktycznego i Trzeciej Rzeszy. W tym miesiącu mamy czas na to, by przenieść punkt ciężkości z dyktatorów na indywidua, które sprawiają, że Imperium funkcjonuje. A sercem tego co sprawia, że Imperium działa, są imperialni oficerowie, zimna i wydajna grupa, która w wielu miejscach była inspirowana wydarzeniami II wojny światowej.

Fakt, że faszyzm inspirował wygląd i klimat Imperium to nie żaden sekret. Właściwie to twórca „Gwiezdnych Wojen” George Lucas nawet w komentarzach do „Imperium kontratakuje” nazywa imperialnych oficerów „Nazistami”. Dokładnie wspomina ich militarystyczny strój:
- Naziści noszą właściwe dokładnie ten sam strój, który użyliśmy w pierwszym filmie i są zaprojektowani tak by wyglądać bardzo autorytarnie, bardzo imperialnie.

Ten motyw jest ważny i jest jednym z definiujących ten okres „Gwiezdnych Wojen” tematów.
- Zobaczycie, że z czasem oficerowie nie pojawiają się właściwie w filmach o Republice, tymi trzema pierwszymi – mówi Lucas. – Nie ma tego militarystycznego wyglądu w pierwszych trzech filmach, bo tam to Jedi są tymi, którzy strzegą pokoju we wszechświecie, a nie wojsko.

W projektowaniu wyglądu tych postaci, historia odegrała istotną rolę. Projektant kostiumów John Mollo dostał za zadanie stworzenia wyglądu tych złych sług Imperium. Mollo szukając inspiracji swoich projektów patrzył wstecz.
- Nie spoglądaliśmy na żaden konkretny film, ale mieliśmy mnóstwo książek. Były to science fiction, także filmy, ale też książki o II wojnie światowej, o Wietnamie czy o japońskich zbrojach. – Wskazówki były jednoznaczne. – George wypowiadał się dość ogólnie – mówi Mollo. – Przede wszystkim chciał, by imperialni wyglądali na efektywnych, totalitarnych faszystów, a Rebelianci jak dobrzy, tacy trochę wyciągnięci z Westernu czy US Marines. Powiedział: „Masz bardzo trudne zadanie tutaj, bo nie chcę, by ktoś zwrócił uwagę na kostiumy. One mają wyglądać znajomo i nieznajomo jednocześnie.”

Dokładny krój mundurów z pewnością był rozpoznawalny, ale nie bazował dokładnie na ubiorach z II wojny światowej. Paleta kolorów w Imperium faktycznie w zamierzeniu miała być faszystowska, ale to dużo wcześniejsze pruskie mundury wojskowe zainspirowały projekty Johna Mollo. Koszula i spodnie noszone przez oficerów Imperium bazują na mundurach niemieckich ułanów, dywizji konnych lansjerów którzy poprzedzali nazistowskie Niemcy. Ten styl mundurów był używany aż do końca I wojny światowej, ale z pewnością nie był znakiem rozpoznawczym III Rzeszy.

Nawet aktorzy, którzy nosili te kostiumy mają pewne powiązania z II wojną światową. Kenneth Colley, który grał admirała Pietta, opowiada krótką historię o tym jak dostał rolę.
- Szef castingu „Imperium kontratakuje” znał mnie – relacjonuje Colley. – Poprosił mnie bym spotkał się z Irvinem Kershnerem, który jak mi powiedział, będzie robił sequel „Gwiezdnych wojen”. Nie widziałem jeszcze „Gwiezdnych wojen” w tym czasie, ale widziałem czym były, więc się zgodziłem. Pamiętam jak wszedłem do jego biura i Irvin powiedział do mnie: „Szukam kogoś, kto przestraszyłby Adolfa Hitlera!”. Potem zmierzył mnie od stóp do głów i kontynuował: „Tak, myślę, że to ty.”
Natomiast o samym odgrywaniu roli Colley mówi:
- Oczywiście mieli pewien pomysł na ludzi Dartha Vadera w których rozbrzmiewały echa Gestapo lub przynajmniej faszyzmu, ale to też sposób w jaki podszedłem do tej roli.

Poza filmami Star Wars, II wojna światowa zainspirowała także jedną z najbardziej ikonicznych postaci z Legend. Mówiąc o swojej książce „Dziedzicu Imperium” autor Timothy Zahn wyjaśniał jak rozwinął postać Wielkiego Admirała Thrawna.
- Chciałem, by szwarccharakter w „Dziedzicu” był przywódcą wojskowym, w przeciwieństwie do gubernatora, Moffa czy Sitha. Ale zwykły admirał był zbyt pospolity. Dlatego właśnie Wielcy Admirałowie.
Ten tytuł pochodzi z jednego najsłynniejszych opracowań II wojny światowej.
- Pierwszy raz spotkałem się z tym tytułem przypadkiem przy niemieckiej marynarce w „The Rise and Fall of the Third Reich” Williama L. Shirera – mówi Zahn.

A jesienią zobaczymy „Rebeliantów” a tam nowe Imperium i jego oficerów.


KOMENTARZE (11)

P&O 87: Czy Obi-Wanowi nie dodano trochę lat?

2014-09-07 09:57:17



Czasem nawet rzeczy w miarę oczywiste retconowano, co oczywiście budzi zawsze pewne wątpliwości wśród fanów. Oto taki przykład.

P: Jakoś próbuję sobie policzyć pewne rzeczy i nie mogę się doliczyć. Czy Obi-Wan nie ma 70 lat w ANH? Jeśli tak to jakim cudem jest on 20-latkiem w trylogii prequeli?

O: Nie jesteś jedynym, który źle ocenił wiek Aleca Guinnessa, a nie mówiąc już o Obi-Wanie Kenobim. To częsty problem, jak wiele lat ma Obi-Wan, gdy pojawia się w Epizodzie IV. A zdania „Gdzie wykopałeś tę skamielinę?” na pewno nie pomagają w tej materii.

Alec Guinness urodził się 2 kwietnia 1914, to znaczy, że obchodził swoje 62 urodziny podczas zdjęć do „Nowej nadziei” (dokładnie gdy ekipa znajdowała się w Ajim na Dżerbie) to jeszcze przynajmniej 8 lat, by mógł się nazywać siedemdziesięciolatkiem, ale i tak był starszy niż powinien być Obi-Wan.

W Epizodzie I Obi-Wan Kenobi ma 25 standardowych lat, zgodnie z chronologią, zatem ma 35 w Ataku klonów (10 lat później) i 38 w Zemście Sithów (3 lata później), a już wtedy pojawiają się mu siwe włosy. Pewnie przez Wojnę Klonów.

A to czyni go 57 latkiem w „Nowej nadziei”, czyli jakieś 13 lat przed tym, by móc go nazwać 70-latkiem. W sumie jest różnica, ale i tak jest bliżej do prawdziwego wieku Guinnessa – zaledwie 5 lat, niż najczęściej ludzie sądzą. Można jego wygląd racjonalnie wyjaśnić tym, że spędził dwie dekady na Tatooine, a przez te słońca jego skóra i włosy starzeją się dwa razy szybciej.

K: W tym wypadku chyba starsze źródła także trochę mieszają. Przewodnik Encyklopedyczny w pierwszym wydaniu podaje, że Obi-Wan urodził się 60 lat przed Nową Nadzieją, podczas gdy Anakin Skywalker 55 lat przed ANH (mimo, że na prawdę było to w 41 BBY). Podaje też informację, że Wojny klonów skończyły się w 35 BBY, ale już dane kalendarzowe o narodzeniu Luke’a i Leii są prawie prawdziwe – 18 BBY. Problemem jest to, że część dat – jak wiek Luke’a i Leii faktycznie pochodzi od Lucasa, a część stworzyli autorzy i redaktorzy bez konsultacji z filmowcem (prym wiedzie tu Timothy Zahn – który ustalił, że Wojny klonów będą się działy 35 BBY, podczas gdy informacja, że prequele będą się działy jakieś 20 lat przed ANH, była już znana w latach 80., jednak zamiast skonsultować się, stworzył własne datowanie). Właśnie takie działanie wprowadzają te niespójności i prawdopodobnie to stare źródła są częstszym powodem pytań, niż sam wygląd Aleca Guinnessa.
KOMENTARZE (19)

Kanon w czasach Lucasa

2014-03-11 17:15:24

Przyszłość starego kanonu obecnie dość mocno gorączkuje część fanów. Nadal niestety nie wiemy, w którym kierunku to pójdzie. Czy stary kanon zostanie pogrzebany, czy może Grupa Opowieści (czyli grupa trzymającej władzę nad kanonem) go w cudowny sposób uratuje, lub posieka. W tym momencie może warto zastanowić się jak dotychczasowe filmy czerpały z Expanded Universe. Czasem znalezienie granicy jest o tyle trudne, że mamy do czynienia z typowym sprzężeniem zwrotnym, przygotowywany film tworzy coś w EU, a dopiero potem to wykorzystuje na wielkim ekranie.

Nowa nadzieja
Pierwszy film praktycznie powstał w próżni, nie licząc oczywiście adaptacji powieściowej i komiksowej. Przez to w oryginalnej wersji trudno się doszukiwać nawiązań do Expanded Universe, raczej wszystko szło w odwrotnym kierunku. To dzięki książkom, komiksom i podręcznikom RPG wiemy, kto jest kim w kantynie. Jednak z biegiem lat film był modyfikowany, a EU znalazło swoją drogę by się dostać w kadr. Przede wszystkim istotna jest tu cała akcja związana z Cieniami Imperium. Gra, książka, muzyka, komiks, figurki i generalnie właściwie film bez filmu. Skończyło się to tym, że historia ta dość mocno odbiła się na Wersji Specjalnej. Wszystko trafiło w tło, w dodatku na Tatooine. Mamy tam „Outridera” Dasha Rendara, droida ASP, śmigi (np. przy ronto) czy nawet prom klasy Sentinel.
Druga istotna zmiana miała miejsce przy wersji DVD, gdzie poprawiono napisy z angielskiego na aurebesh. Alfabet ten co prawda pojawił się w filmach, np. w „Powrocie Jedi”, jednak właściwie był to wtedy ciąg bezsensownych znaczków, dopiero WEG przy okazji D6 ustandaryzowało cały alfabet. Za pomocą komputerów dało się to łatwo poprawić.


Imperium kontratakuje
To formalnie film, który jest najmniej przyjazny EU. Ale to właśnie tutaj po raz pierwszy mamy przykład sprzężenia zwrotnego. Boba Fett to postać stworzona na potrzeby piątego epizodu, lecz najpierw pojawia się w „Star Wars: Holiday Special”, dokładniej w kreskówce dołączonej do programu. Pojawił się także w „Bantha Tracks”, ale do tego wrócimy.
„Imperium kontratakuje” niestety to także przykład historycznie negatywny. W wydanym przez Marvel komiksie The Long Hunt, jak byk ustanowiono kanonicznie, że Darth Vader i Anakin Skywalker to różne postaci. Lucas, Kasdan i Brackett zmienili to (lub nie podzielili się tą wiedzą z twórcami komiksu). Czy wyszło to filmowi na dobre? Prawdopodobnie tak. Natomiast warto tylko przypomnieć, że wówczas nie było nikogo kto nadzorowałby kanon i wydawane pozycje, więc dużo łatwiej było się pogubić, choć oczywiście było tego dużo mniej. Niektórzy również mogli mieć za złe filmowi, że pomijał wydarzenia „Spotkania na Minban”, gdzie Luke już walczył z Vaderem.

Powrót Jedi Znów głównie dzięki Wersji specjalnej są tu nawiązania do EU. Przede wszystkim dodano w Pałacu Jabby Rystáll Sant (z rasy Theelin, która to pojawiła się w Dark Empire). W tej samej wersji pod koniec pojawia się także Coruscant, acz planeta nie zostaje jeszcze wymieniona z nazwy.
Podstawowy minus kanoniczny to Jabba i znów problem z komiksami Marvela, który pojawił się niejako w trochę innej formie w komiksie Star Wars #2: Six Against The Galaxy. Swoją drogą, ta sama niezgodność wystąpiła także w wersji specjalnej „Nowej nadziei”, ale wtedy nowa wersja Jabby była już kanoniczna.

Mroczne widmo
Nowa trylogia to właściwie nowe otwarcie. Z jednej strony pojawiają się pewne zgrzyty związane z EU, przede wszystkim w postaci midi-chlorianów oraz tego, że ciało Qui-Gona nie znika. Ale z drugiej strony EU nie uszanowało też kilku rzeczy, które Lucas i spółka wymyślili tworząc klasyczną trylogię. Pierwsza z nich to oczywiście planeta będąca stolicą galaktyki, w oryginale miała to być Had Abbadon, która ostatecznie nie trafiła do „Powrotu Jedi”. Timothy Zahn, który nie raz nie szanował istniejącego kanonu, zmienił nazwę tej planety na Coruscant. Nazwa ta potem była używana w EU i została zaadaptowana w scenariuszu Lucasa. Podobnie sprawa się ma z Huttem. The Hutt w oryginale wcale nie oznaczało rasy, a miało być określeniem na galaktycznego gangstera czy szefa mafii. W EU obrano inny kierunek, ale Lucas zostawił to tak jak uznano w książkach i komiksach.
Natomiast najwięcej nawiązań jest oczywiście do serialu „Droids”. Oczywiście najbardziej znany to Boonta Eve Classic, pochodzącego bezpośrednio z wyścigu Boonta, który pojawił się w serialu. Owszem wokół historii tej nazwy potem w EU jeszcze narosło trochę dodatkowych opowieści, ale to już inna kwestia. W wyścigu wziął udział Ben Quadrinaros, pochodzący z układu Tund. Ten układ pojawia się w powieści o przygodach Lando Calrissiana, stamtąd pochodzi główny wróg Landa niejaki Rokur Gepta. Dodatkowo potem retroaktywnie uznano, że Quadrinaros należy do rasy Toongów, która także pojawia się w „Droidach”.
Tu także po raz pierwszy (bo film wyszedł przed wydaniem DVD klasycznej trylogii) pojawia się Aurebesh. Lucas także sięgnął po broń Exara Kuna, czyli podwójny miecz świetlny. Niektórzy też twierdzą, że gry i możliwości Jedi zainspirowały film, ale w tym wypadku może to być koincydencja.
Wśród specyficznych nawiązań do EU należy wymienić też księcia Xizora. On oficjalnie w filmie się nie pojawia, ale gdy kręcono arenę w Mos Espie, w miniaturkach wykorzystano figurki z Micro-Machines, w tym właśnie księcia Xizora.

Atak klonów
Ten film zmienia dość dużo, nie tylko w uniwersum ale i podejściu do samego EU. Po pierwsze zmienia nam się koncepcja zakonu Jedi, w którym śluby są zakazane (co powoduje problemy także z bliskimi filmowi komiksami), po drugie ujednolicono kolory mieczy świetlnych (z wyjątkiem Mace’a Windu), po trzecie zmieniono historię Boby Fetta, a po czwarte ustalono datę Wojen klonów. O ile trzeci przypadek jest problemowy, ponieważ we wczesnych informacjach o Bobie Lucas coś wspominał o jego związku z Wojnami klonów (dokładniej we wspomnianym Bantha Tracks, wydanym przed premierą „Imperium kontratakuje”), jednak EU nie dotykało tego tematu, więc powstała niekonsekwencja. Stworzono trochę inną historię, którą Lucas zweryfikował, zostając bliższy temu, o czym wspominał na początku.
Większy problem jest właśnie z datą samego konfliktu. EU miało tego nie dotykać od samego początku, parę razy jednak się to zdarzyło, w tym Timothy’emu Zahnowi, który ustalił nawet ramy czasowe tej wojny. To oczywiście zmieniono. Kolejną z dziwnych zmian jest oczywiście trwająca tysiąc lat Republika, co zostało zretconowane reformacją ruusańską.
Z drugiej strony po raz pierwszy przed filmem dostaliśmy książkę, która miała być bezpośrednim wprowadzeniem do niego. „Nadchodząca burza” Alana Dean Fostera przedstawia wydarzenia na Ansion, gdzie przebywali właśnie Anakin i Obi-Wan. Podobnie rzecz się ma z komiksami z serii Republic, które dość śmiało podchodzą pod film. Na tyle mocno, że Lucas postanowił wciągnąć jedną z postaci, Aaylę Securę do filmu. W „Ataku” przewija się ona bardzo krótko, ale jest.
Fani Zahna także znajdą coś dla siebie. Action VI Transports czyli „Szalony Karrde” lub raczej pojazd tego samego typu, pojawia się w Theed. Wspomniano także Labirynt Rishi, odnoszący się do planety Rishii. Nie mogło zabraknąć do nawiązania do „Droidów”, tym razem mowa o księżycach Bogden, planeta ta pojawiła się w serialu. Zresztą jadłodajnia Dexa także przypomina bar z serialu, ale jednocześnie też trochę „Amerykańskie graffiti”, więc tu zapewne mamy koincydencję.
Złącza energetyczne, które widzimy na Coruscant pojawiły się po raz pierwszy w „Dark Empire”.
No i nie zabrakło także żartu, w klubie Outlander na jednym z telebimów jest nawiązanie do gry „Star Wars Episode I: Racer”.

Zemsta Sithów
Kiedyś finalny Epizod, do którego wprowadzała nas nie tylko powieść, ale i komiksy. Niektóre planety jak Salecumai, Felucia czy Cato Neimoidia wpierw pojawiły się zatem w innych źródłach, a dopiero potem zobaczyliśmy je w filmie. Dokładnie tak samo stało się generałem Grievousem.
Przy planetach warto też wspomnieć o Kashyyyku, który co prawda jest trochę inny niż go znaliśmy wcześniej, ale to planeta, która powstała w umyśle Lucasa, jednak wpierw pojawiła się w „Holiday Special”, z tego powodu nie miała szans by pojawić się zgodnie z oryginalnym planem w „Powrocie Jedi”, ze względu na niechęć George’a do tegoż programu. Ostatecznie jednak znalazła się w filmie.
Oczywiście nie mogło zabraknąć serialu „Droids”. Ostrokołowiec generała jest nawiązaniem do pojazdu Janna Tosha z tegoż serialu. Podobnie jest z wyglądem Utapau, przede wszystkim grotami i jamami, które nawiązują do tych z planety Tarnooga z serialu. Jednocześnie warto dodać, że podobne pomysły pojawiły się przy okazji „Powrotu Jedi”, acz wtedy ich nie wykorzystano.
W jednym z opisów stolicy Alderaanu – Aldery w EU wspomniano, że znajduje się tam jezioro. W filmie o tym pamiętano, ale czy zostało przesunięte trochę, czy po prostu dostaliśmy takie ujęcie, to już inna sprawa.
Z niewykorzystanych konceptów warto wspomnieć o Juggernautach, które miały być kiedyś alternatywami dla AT-AT, ale przepadły, pojawiły się w EU a dopiero potem w filmie.
Przy „Zemście Sithów” zapowiadano, że w filmie pojawi się postać z EU. Owszem ponownie pojawiła się Aayla Secura, ale miał też pojawić się Quinlan Vos. Scenę z nim pominięto, acz mistrz Vos jest wspomniany w filmie.
Do tego dochodzą retcony, których jest naprawdę dużo. Skoro obiecano postać z EU, to ją w filmie znaleziono. Stał się nim Salporin, jeden z wookieech, który pojawiał się w trylogii Thrawna. Jeśli chodzi o nawiązania retroaktywne to sporo znajdzie się w pamiątkach w gabinecie Palpatine’a, które bywają nawiązaniami do dawnych konfliktów (jak bitwy o Ruusan). Podobnie było z rasą barona Papanoidy, którego początkowo ochrzczono mianem Wroonianina (z Marveli), ale Filoni i reszta w „Wojnach klonów” zrobili z niego Pantoranina.

Teraz pozostaje nam czekać ile elementów EU trafi do serialu „Rebelianci” no i oczywiście do nowych filmów.
KOMENTARZE (11)

Wieści, plotki i zapowiedzi książkowe

2013-11-18 17:00:20

Niestety, wciąż niewiele wiemy na temat dalszych planów Del Reya na rok 2014. Część fanów już zaczęła się niepokoić, brakiem jakichkolwiek wieści. Jennifer Heddle przyznała ostatnio, że znaleźliśmy się w jakiejś informacyjnej otchłani, ale by się nie martwić. W 2014 będzie więcej nowych książek niż dotychczas zapowiedziano, po prostu na razie nie są w stanie o nich mówić.





Zresztą Shelly Shapiro znów niedawno pojechała do San Francisco, by dyskutować o przyszłości w najbardziej istotnym dla EU gronie – Leland Chee, Jen Heddle, Pablo Hidalgo oraz wspomniana Shelly. Jak zwykle jednak nie ujawniono nad czym rozmawiano.

Póki co mamy dwa ochłapy, pierwszy to przesunięcie powieści Darth Maul: Lockdown Joe Shreibera na 28 stycznia 2014. Drugi to data wydania Crucible Troya Denninga w miękkiej okładce – 27 maja 2014.

Ucieszą się też fani „William Shakespeare’s Star Wars” Iana Doeschera. Zapowiedziano już dwa kolejne tomy tej serii. „William Shakespeare’s The Empire Striketh Back” ukaże się 25 marca 2014, a „William Shakespeare’s The Jedi Doth Return” 1 lipca. Obie ponownie napisze Doescher. Obie pozycje także zostaną wydane przez Del Rey.



Ucieszą się też fani albumów Jonathana W. Rinzlera. Po fenomenalnym Star Wars Storyboards: The Prequel Trilogy autor zabrał się za drugi tom. „Star Wars Storyboards: The Original Trilogy” ukaże się 13 maja 2014. Według Amazonu cena tego albumu będzie wynosić 40 USD, będzie on miał 352 strony i zostanie wydany przez Abrams. W środku znajdzie się między innymi klika nigdzie nie prezentowanych wcześniej scenopisów Ralpha McQuarriego.



Na koniec warto wspomnieć o dwóch wydarzeniach. Pierwsze to Star Wars Reads Day II, czyli druga edycja promocji książek z cyklu „Gwiezdne Wojny” w Stanach. Co prawa już się skończyła ale warto odnotować, że tym razem była zdecydowanie większa niż ostatnio. Pełną listę miejsc w których odbywały się imprezy znajdziecie tutaj. Tymczasem w tym roku wydawcy z Del Rey zaczęli też świętować jeszcze jedną rzecz, rocznicę telefonu do Timothy’ego Zahna. Otóż 6 listopada 1989 Tim dostał telefon z Lucasfilmu, w którym potwierdzono że został wynajęty by napisać książkę i tym samym zainicjował trwający aż do dziś cykl wydawniczy, który tak rozbudował nam wszechświat sagi. Jakby ktoś nie pamiętał, ta książka to oczywiście Dziedzic Imperium.
KOMENTARZE (10)

"Skok Millenium"

2013-11-10 18:49:08 Empik

W księgarniach dostępna jest nowa powieść Star Wars. "Skok Millenium" to pozycja przypominająca nam scenariuszowo popularne filmy z serii "Ocean's Eleven", w których to grupa bohaterów starała się okraść bogate osobistości. Powieść napisana została przez znanego i lubianego Timothy'ego Zahna, a przetłumaczyła ją Anna Hikiert. Co ciekawe na stronie Wydawnictwa Amber wciąż widnieje data 28 listopada jako dzień premiery.



Aby zdobyć potrzebne kredyty, Han jest gotów podjąć najwyższe ryzyko. Jednak nawet on nie wypełni tego zlecenia solo...

Han Solo powinien się pławić w blasku chwały – przecież dopiero co odegrał kluczową rolę w ataku na Gwiazdę Śmierci. Jednak, utraciwszy nagrodę za swój bohaterski czyn, Han nie ma czego świętować – tym bardziej że wciąż jest zadłużony u przestępczego bossa, Jabby. Hutt nałożył na jego głowę nagrodę i jeśli Han nie zdoła zebrać odpowiedniej sumy, będzie musiał zapłacić skórą. Uratować go może tylko wysoki okup albo fortuna gangstera... I właśnie to ostatnie proponuje mu tajemniczy nieznajomy w zamian za pomoc w jej odzyskaniu. Oferta jest ryzykowna, jednak Han mógłby spłacić Jabbę...

Wystarczy, że przeniknie przez systemy bezpieczeństwa ściśle strzeżonej twierdzy jednego z szefów przestępczego syndykatu. Brzmi jak robota dla cudotwórców albo szaleńców... I właśnie dlatego Han – wraz z nieodłącznym Chewbaccą i spryciarzem Landem Calrissianem – gromadzi zespół złożony z tych, którzy są po trochu i jednym, i drugim. Jeśli ktokolwiek potrafi przechytrzyć i pokonać zastępy uzbrojonych po zęby zbirów, droidów zabójców i imperialnych agentów – a potem dokonać skoku stulecia – to właśnie banda Solo. Czy jednak napad się opłaci, czy może cena, którą przyjdzie im zapłacić, będzie zbyt wysoka?



KOMENTARZE (16)

Timothy Zahn tworzy grę komputerową

2013-11-07 22:12:20






Timothy'ego Zahn'a nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Fanom Gwiezdnych Wojen pisarz ten znany jest przede wszystkim jako autor kultowej już Trylogii Thrawna, a ostatnio także Skoku Millenium. Tym razem Timothy zaskoczył wszystkich i sięgnął po inny projekt.

Zahn zamierza spróbować swoich sił przy tworzeniu gier komputerowych. Dzieło zwie się roboczo Timothy Zahn's Parallax i ma być staroszkolną grą w stylu Master of Orion. Chociaż powstający tytuł nie będzie osadzony w świecie Star Wars, to nadal zapowiada się ciekawie. Będzie to gra z gatunku określanego skrótem 4X -"explore, expand, exploit, and exterminate". Na tym etapie prac niewiele jest do pokazania ponieważ Zahn oraz programista Abram Jablonski chcą aby sponsorzy tytułu mogli mieć udział w powstawaniu światów, ras obcych, flot i technologii.

Właśnie sponsorzy, powstawanie gry można w cokolwiek materialny sposób poprzeć na Kickstarterze, tam też możecie zobaczyć pierwszy zwiastun produkcji. Możecie też przejrzeć konto gry na facebooku.
KOMENTARZE (2)

Zapowiedź ''Ostatniego Jedi'' i premiera ''Ręki Sprawiedliwości''

2013-10-03 13:18:20 Amber

Na 12 grudnia wydawnictwo Amber przesunęło zapowiedź najnowszej powieści Michaela Reavesa i Mayi Kaathryn Bohnhoff, zatytułowanej "Ostatni Jedi". Tłumaczeniem zajęli się Anna Hikiert i Błażej Niedziński.

Rozkaz 66 doprowadził do niemal całkowitej eksterminacji Jedi. Nieliczni, którzy ocaleli, zostali zmuszeni do ucieczki lub ukrywania się. Ale nie Jax Pavan, który nieustannie zadaje Imperium ciosy jako samotny partyzant i ważny sprzymierzeniec Whiplash, tajnej organizacji ruchu oporu działającej na Coruscant.

Teraz ma przetransportować z Coruscant na bezpieczny, odległy świat przywódcę grupy, który stał się celem zamachów. To pod każdym względem ryzykowne przedsięwzięcie, ale Jax i jego zaufana załoga są gotowi stawić czoło wszelkim zagrożeniom ze strony Imperium – poza tym, którego Jax obawia się najbardziej: Darthem Vaderem. A Jax wie, że Vader nie spocznie, dopóki ostatni Jedi nie zginie...


O miesiąc przesuną się też premiery dwóch kolejnych książek: "Dawn of the Jedi: Into the Void" wyjdzie w styczniu 2014, a tłumaczeniem po raz kolejny zajmie się duet Anna Hikiert i Błażej Niedziński, natomiast "Kenobi" pojawi się w księgarniach w lutym 2014. Dalsze zapowiedzi nie są jeszcze znane.

***

Na koniec warto wspomnieć, że tym razem już bez dalszych opóźnień w dniu 1 października w sklepach pojawiła się "Ręka sprawiedliwości" Timothy'ego Zahna. Cena okładkowa wynosi 39,80 zł, a objętość to 384 strony.

Akcja rozgrywa się w czasie pomiędzy epizodami opisanymi w "Nowej nadziei" i "Imperium kontratakuje", z udziałem młodego Luke’a Skywalkera, Hana Solo, księżniczki Leii Organy i Mary Jade.

Los Rebelii zależy od następnego posunięcia Luke’a Skywalkera. Czy jednak Rebelianci znaleźli się w bezpiecznej przystani, czy w śmiertelnej pułapce?

Minęło osiem miesięcy od bitwy o Yavin. Rebelia rozpaczliwie potrzebuje nowej bazy. Gubernator Ferrouz z sektora Candoras oferuje Rebeliantom schronienie w zamian za pomoc i obronę przed watażką Nuso Esvą. Luke, Leia, Han i Chewie zostają wysłani, żeby ocenić warunki tego paktu i prawdziwe zamiary Ferrouza.

Tymczasem w stronę Candoras zmierza również Mara Jade, Reka Imperatora, wraz z piątką szturmowców-dezerterów znanych jako Ręka Sprawiedliwości. Ich misja: ukarać Ferrouza za zdradę i na dobre rozgromić Rebelię.

Jednak w tej grze podstępów i zdrady w każdej chwili ktoś może wyciągnąć asa z rękawa...


Wszystkie zapowiedzi znajdziecie tutaj>>>.
KOMENTARZE (7)

"Barely Torelable: Alien Henchmen of the Empire"

2013-09-20 19:47:10 Oficjalny blog



Abel G. Peña i Rich Handley, autorzy wielu artykułów i publikacji o "Gwiezdnych Wojnach" oraz eksperci od Expanded Universe, napisali na oficjalnym blogu trzyczęściową publikację pod tytułem "Barely Torelable: Alien Henchmen of the Empire". Artykuł, traktujący o istotach obcych w Imperium, można uznać za duchowego spadkobiercę "Aliens in the Empire" - publikację, również ich autorstwa, kiedyś dostępną na Hyperspace, dziś niestety niedostępną. W tym newsie zebraliśmy wszystkie trzy części.

Część pierwsza

W opublikowanym w 1991 r. "Dziedzicu Imperium" Timonthy'ego Zahna, książce, która stanowiła punkt zwrotny w historii "Gwiezdnych Wojen", postać wielkiego admirała Thrawna zyskała niesławę jako obcy, który nie tylko przezwyciężył ksenofobię w wojsku Imperatora Palpatine'a, lecz także odziedziczył po nim władzę. Historycznie, Thrawn był postrzegany jako enigma - samotny obcy w Imperium Galaktycznym. Jednakże genialny, czerwonooki chissański strateg nie był ani jedynym nieczłowiekiem, który służył Palpatine'owi, ani pierwszym. Darth Maul, Thrawn, Mas Amedda: to najbardziej znani lojalni obcy wspomagający Dartha Sidiousa i jego reżim.

Kto to jest "obcy"? Ktoś, kto pochodzi z innej planety? Ktoś, kto wygląda inaczej? Ktoś, kto nie mówi w naszym ojczystym języku? Ktoś z trzema oczami i dziesięcioma pazurami? Zaprawdę, definicja zależy od punktu widzenia. Huttowie na przykład uważają się za prawowitych panów galaktyki, a wszystkie inne formy życia były według nich podrzędne. Ale w galaktyce "Gwiezdnych Wojen", gdzie to ludzie najczęściej rządzili przez tysiąclecia, słowo "obcy" nabrało znaczenia "każdy, kto nie jest człowiekiem" - pogląd, który zapisał się trwale w dyktaturze Palpatine'a. Sfabrykowano desygnację NCz, "Nieczłowiek" [ang. NhM, "Non-Human" - przyp. tłum.], która odzwierciedlała postawę i politykę wewnętrzną Imperium. Dehumanizująca etykietka - która zaliczała mutantów, droidy, zwierzęta, a nawet kobiety do jednej kategorii "dziwactw" - była sposobem na sklasyfikowanie i zmarginalizowanie reszty galaktyki.



Jednakże, czyniono niewielkie wyjątki dla tych dziwacznych gatunków, jakimi byli prawie ludzie. Często były to podgatunki istot ludzkich, które wyewoluowały różne i niepokojące cechy - jak dłonie z czterema palcami i oczy bez źrenic u Arkanian. Obejmowało to również rasy takie jak Zelosianie, powierzchownie identyczni jak ludzie, ale z roślinną fizjologią. Takie istoty inteligentne mogły wypełnić lukę bycia "prawie-człowiekiem".

Obcy to jeden z najbardziej fascynujących aspektów świata "Gwiezdnych Wojen" - wyglądają, brzmią i zachowują się dziwnie - wszystko w opozycji do innego ikonicznego aspektu Sagi: wojskowego porządku i idealnego komfortu Imperium Galaktycznego. Ta seria rzuca światło na najsłynniejszych obcych popleczników Imperium, czerpiąc z filmów i Expanded Universe.

Trioculus, najwyższy pan niewolników

W chwilach, gdy trójoki mutant i sierota, Trioculus, był szykanowany i wyśmiewany podczas dorastania w wioskach Kessel, nigdy nie wyobrażał sobie, że pewnego dnia zostanie Imperatorem znanej galaktyki.

Uderzająco przystojny i elokwentny, Trioculus wydawał się obiektem elitarnego, imperialnego wychowania. Prawda była jednakże dużo mroczniejsza. Bez swojej wiedzy, został obiektem radykalnych eksperymentów dotyczących kwintesencji życia, które prowadziła doradczyni Palpatine'a, Sly Moore. Wykorzystujące kobietę z Bordala o imieniu Niobi jako "obiekt testów", te eksperymenty były początkowo nieprzewidywalne i skutkowały powstaniem asymetrycznych homunkulusów z dodatkowymi głowami i innymi organami. Ostatecznie jednak, naukowcy zlikwidowali wszelkie szkodliwe mutacje w ich udanym modelu, prócz jednej: trzeciego oka. I tak narodził się Trioculus. Ten dodatkowy organ optyczny posiadał potężne moce hipnotyczne i znajdował się pośrodku czoła. Legendy Proroków ciemnej strony opowiadały, że wola Mocy będzie tworzyć raz na tysiąclecie idealnie symetryczną, trójoką istotę, której magnetyzm i potęga będą niezaprzeczalne. Ale czy był nią Trioculus, to już inna sprawa, której nie da się wyjaśnić naukowo.



Tak czy siak, Trioculus szybko zaznał trudnego życia niewolnika. Jego matka, Niobi, prędko została deportowana do kopalni na Kessel wraz z nowo narodzonym synem. Jednakże, pod okrutnym batem nadzorcy Reskella Twane'a - który był asystentem komika służącym u Hutta Jabby - ostatecznie umarła w bezlitosnych kopalniach. Może to z powodu inteligencji chłopca Twane zlitował się nad nim i wziął pod swoje skrzydła, posyłając go do szkoły. Lecz małego mutanta unikali koledzy i wyszydzali go. W rezultacie chłopiec zaczął gorączkowo szukać schronienia w świecie literatury, zwłaszcza tej traktującej o sztuce wojennej. Trioculus wyrósł na eksperta w dziedzinach militarnych i teorii politycznej, co naturalnie doprowadziło go do żarliwego oddania Imperium. Kiedy odkrył komórkę Rebelii, która miała zamieszkiwać jego wioskę - a w której przypadkowo znaleźli się jego byli prześladowcy ze szkoły - zyskał uwagę i przyjaźń tamtejszego Wielkiego Moffa, Bertroffa Hissy.

Dotychczas relacje Trioculusa z niesławnymi kopalniami przyprawy z jego niemowlęctwa oraz z kanciarskim ojcem zastępczym były skomplikowane. Ostatecznie nadzorca Twane rozpatrzył pozytywnie jego podanie o pracę i rozgoryczony, dziki Trioculus pokazał więźniom, że do tej pory żyło im się dobrze. Potem, po niespodziewanej śmierci dyrektora Dewta Kluskine'a po drugiej stronie zdeformowanej planety, Twane został przeniesiony na to stanowisko, a Trioculus awansował na pozycję nadzorcy i pana niewolników. Ale po śmierci Jabby więźniowie Twane'a, zainspirowani buntem przeprowadzonym poprzednio przez Tybera Zanna, rozpoczęli rewoltę, a skorumpowany rybecki administrator o imieniu Moruth Doole powchwycił Twane'a i zaoferował go Trioculusowi na wymianę w zamian za władzę nad jego półkulą Kessel. Gdy Trioculus zapytał Hissę co ma zrobić, Wielki Moff odpowiedział, że lojalny poddany Imperium nigdy nie poddaje się groźbom. Trioculus zatem odmówił - a Doole nakarmił swoim więźniem larwy przyprawowe i zamroził go w karbonicie pośród krzyków jego agonii. Trioculus nie żałował.



Zobaczywszy z jakiej gliny ulepiony był mutant, Wielki Moff Hissa przedstawił mu propozycję: Palpatine był martwy, ale chodziły plotki, że miał trójokiego syna. Oficer zastanawiał się jaki poziom umiejętności aktorskich prezentował Trioculus. Ten zaakceptował wyzwanie i zaczął udawać syna zmarłego Imperatora. W ciągu kolejnego roku Trioculus uwikłał się w wielostronną walkę z Wywiadem Imperialnym, Radą Imperialną, zbuntowanymi wielkimi admirałami i kabalistycznym Kościołem Ciemnej Strony o dominację w galaktyce. Co niesamowite, Trioculus wyszedł z tej potyczki zwycięsko, jednakże jego rządy trwały krótko, gdy przeciwnicy zamrozili go w karbonicie i gdy mroczna moc amuletu Sithów, noszonego kiedyś przez Dartha Vadera, sprawiła, że ręka mutanta zaczęła gnić.

Jednakże, jego największą pomyłką była próba uczynienia z księżniczki Lei swojej nowej "królowej Imperium". Sprawiło to, że Rebelianci zastawili śmiertelną pułapkę, której nawet trzecie oko nie mogło przewidzieć. Z sercem wciąż dymiącym od blasterowej rany, Trioculus ścisnął rękę Hissy, swojego długoletniego mentora i przyjaciela, aby ten go pomścił. Ten wiernie rozkazał skremować szczątki Imperatora i wystrzelił je na przysłowiowe cztery strony galaktyki.

Wielki Moff Bertroff “Troff” Hissa

Chyba jednym z najbardziej niecodziennych obcych służących Imperium był Bertroff Hissa, który osiągnął znaczącą i wysoką rangę Wielkiego Moffa. Hissa był młodą istotą, gdy Imperium przybyło na jego planetę, nieoznakowaną PL-40112-CE-021105 w układzie Salfrem, znajdującą się w zakazanym obszarze Dzikiej Przestrzeni, znanym jako Pustkowia. Jego obcy ojciec i matka byli politycznymi agitatorami i członkami kontrkultury, którzy postanowili urządzić sobie "proste i naturalne" życie na jałowej planecie.

Lecz gdy przybyli imperialni inspektorzy - przywożąc wraz z sobą swoje uprzedzenia typowe dla humanoidów - to obudzili upiorną hordę istot znanych jako Rozzumy, które rozbiły się tam dawno temu. Były to międzywymiarowe stwory związane z istniejącym dawno Zakonem Straszliwego Blasku i bardziej obce, niż ktokolwiek z nich kiedykolwiek widział. Przygnieciony przewagą liczebną, imperialny oficer dowodzący wcielił Hissę i jego rodziców do swojej armii. Ramię w ramię, ludzie i prawie-ludzie przegnali fantasmagoryczny rój, ale przeżyli tylko Hissa i oficer dowodzący, komandor Panaka. I w taki sposób Bertroff rozpoczął swą długą i nieprawdopodobną karierę w Imperium. W wojsku spotkał się z jawnymi uprzedzeniami, lecz Panaka stawał w jego obronie i naprowadzał na właściwe tory do czasu, gdy sam nie otrzymał awansu na moffa.



Na pierwszy rzut oka można było nie zauważyć, że Hissa ma nieludzkie korzenie, jako że jego oblicze i budowa ciała - nie wspominając o łysiejącej głowie - wydawały się normalne wśród ludzi. Jednakże Wielki Moff z kozią bródką musiał się jedynie uśmiechnąć, aby można było dostrzec jego obcą stronę. Jego szerokie usta wypełniały ostre jak brzytwa i śmiercionośne spiczaste zęby, co nadawało mu wygląd wściekłego drapieżnika.

Choć niektórzy dowodzili, że uzębienie Bertroffa potwierdzało jego devaroniańskie lub pau'ańskie korzenie - albo że poobcinał swoje twi'lekańskie głowoogony - te pogłoski były całkowicie nieprawdziwe. Właściwie, sam je zaczął. Hissa celowo spiłował sobie zęby, wiedząc, że taki przerażający wizerunek będzie zastraszał innych. Właściwie, Wielki Moff rzadko rozmawiał o prawdziwym źródle swojej obcości: dziedzictwie Sephich, które dało mu charakterystyczne, spiczaste uszy. Podczas konferencji z kolegami na pokładzie imperialnego krążownika uderzeniowego o kryptonimie "Moffship", nauczył się, że była to w większości ksenofobiczna zgraja i wykorzystał swój upiorny wygląd, aby przemienić go z przeszkody w korzyść. W szczególności Rufaan Tigellinus w jawny sposób reagował alergicznie na najlżejszy powiew obcej krwi i nigdy nie oszczędził Hissie swego obrzydzenia - coś, czego Sephi nigdy by nie zapomniał.

Szczęśliwym trafem Bertroff rozpoczął współpracę z trójokim panem niewolników, Trioculusem. Ponieważ obaj nie byli do końca ludźmi, to szybko zawiązała się między nimi przyjaźń, ponieważ wiedzieli jak to jest być outsiderem. Odizolowane wychowanie Hissy uczyniło z niego samotnika niełatwo nawiązującego przyjaźnie. Prócz Trioculusa i kilku znajomych Wielkich Moffów, jego jedynym bliskim przyjacielem był Quorl Matrin ze Stenosa, z którym dzielił pasję do archeologii, zanim żarliwie religijni Stenaksowie nie powstali i go nie zabili. Po nieoczekiwanej śmierci Imperatora, Trioculus zaczął konspirować z Bertroffem i Centralnym Komitetem Wielkich Moffów, aby rządzić pod przykrywką dawno zaginionego syna Palpatine'a.



Jednakże, Hissa został dotkliwie oszpecony na planecie Duro, gdy toksyczne odpady z imperialnego wysypiska zalały aleję Królewskości. Wielki Moff źle dał krok i wpadł do odpadów, które natychmiast pochłonęły większą część jego ciała. Uratowany zanim zabiły go żrące materiały, przyjął na siebie rozdzierający ból, gdy jego ramiona zastąpiono tymi należącymi do droida - zabójcy JMM, a ciało przytwierdzono do krzesła repulsorowego. Po tym wydarzeniu potężny duchowny z Kościoła Ciemnej Strony, rozwścieczony faktem oszukania go w sprawie syna Paplpatine'a, aresztował i torturował moffów powiązanych ze spiskiem. Hissę głodził na stacji Scardia, aż ten znalazł się na skraju śmierci.

Egzekucja Bertroffa miała przyjąć formę zjedzenia przez niego ostatniego posiłku, jakim były suchary z pasożytnicznymi larwami przyprawowymi, które pożarłyby go od środka - jak to się stało z zastępczym ojcem Trioculusa. Jednak, Najwyższy Prorok Kościoła Ciemnej Strony dał mu tymczasowe zwolnienie z wyroku, wysyłając Sephiego na Yavina IV, aby potwierdził raport o legendarnym Zaginionym Mieście Jedi. W fałszywym wejściu do ukrytego miasta Hissa poślizgnął się i spłonął w lawie. Spiczastozęby łotr nareszcie ugryzł więcej, niż mógł przełknąć.

Kosh Kurp

Jako najlepszy specjalista od broni w Imperium, z reputacją największego żyjącego na świecie eksperta od urządzeń ofensywnych, Pantoranin znany jako Kosh Kurp był jednym z najbardziej niezawodnych agentów państwa Palpatine'a. Urodzony i wychowany na planecie Intuci w mieście Bonaka Nueno, Kurp był jedynym ocalałym z krwawego najazdu, którego Imperium dokonało na jego wioskę.

Ten potężnie zbudowany humanoid o lazurowej skórze nosił rzadką, czerwoną zbroję iskaloniańskiego pochodzenia wraz z dopasowanym hełmem, wyposażonym w dwa tępe rogi, w których znajdowały się sensory i inne urządzenia bezprzewodowe. Dwoje wypełnionych gniewem oczu ukrywał wizjer, więc widoczne były tylko jego usta i wydatny podbródek. Wysłany do kryjówki bah'r kilidońskiego przestępcy znanego jako Gaar Suppoon w celu zbadania zagrożenia bombowego ze strony Jabby, Kurp nie zdawał sobie sprawy, że sam jest "bombą" w planie Hutta.



Jabba dowiedział się, że Gaar, jego długoletni rywal, kiedyś służył jako gubernator Intuci pod pseudonimem Sonopo Bomoor i spłacał Imperium podrobionymi pieniędzmi oraz rządził planetą żelazną pięścią. Brak jedzenia na tym globie - spowodowany marnowaniem przez niego imperialnych źródeł - przyczynił się do masowych wystąpień. Aby zachować porządek i aby Imperator nie zaczął badać jego działań, Bomoor zdecydował, że zniszczy całe miasto, aby inne miały dość, by przetrwać.

Aby tak się stało, gubernator Sonopo rozkazał zmasakrować miasto Bonaka Nueno, zachęcając swoich żołnierzy, aby byli kreatywni w swym okrucieństwie. W przeciągu trzech dni zginęło ponad 50 tys. mieszkańców. Setki z nich zostały powieszone za kostki na placu Bonaka, w tym cała rodzina Kurpa. Zmuszony do patrzenia jak głodni krwi żołnierze plądrują miasto i traktują mieszkańców z niewypowiedzianym okrucieństwem, Kosh był jedynym niezamordowanym obywatelem. Arogancki i próżny, Bomoor rozkazał żołnierzom, aby oszczędzili chłopca, by ten mógł podziwiać jego "wielkość".

Kurp nigdy nie zapomniał imienia potwora odpowiedzialnego za masakrę jego rodziny i spędził następne dwadzieścia lat na tropieniu Sonopa Bomoora, przysięgając, że ten będzie umierał długo i w agonii. W tym czasie nauczył się ile mógł o różnych typach broni, aby możliwe było zadanie Bomoorowi jak największej ilości obrażeń bez zabijania go, dopóki nie nadszedłby właściwy czas. Ostatecznie, po przejściu na emeryturę ze stanowiska gubernatora w celu rozbudowy przestępczego imperium, Gaar powrócił do swojego prawdziwego nazwiska, Suppoon, a Kosh nigdzie nie mógł go znaleźć. W końcu Bah’r Kilidów było niewielu w galaktyce. Kurp ostatecznie zaczął służyć Imperium, nauczywszy się tyle o broniach, że był w stanie rozpocząć karierę specjalisty od uzbrojenia. Lecz nadal nie miał szczęścia w tropieniu swego przeciwnika - nie aż do chwili, gdy w tajemnicy interweniował Jabba.

Grożąc podłożeniem bomby w pałacu Suppoona, Jabba wiedział, że Kurp zostanie wezwany w celu poradzenia sobie z sytuacją, ponieważ Gaar wciąż miał wiele powiązań w Imperium, dzięki czemu zasługiwał na specjalne traktowanie. Po dwóch dniach spędzonych na poszukiwaniu bomby, Kurp oznajmił, że żadnej bomby nie ma. Zadowolony z faktu, że jego stary rywal jedynie blefował, Gaar zaprosił Jabbę na bah’r kilidańską ceremonię jubjub i rozpoczął z nim negocjacje, aby wymienić samicę tromonida na hipergruczoł Pontaka. Produkt uboczny jednego z ambitnych marzeń dra Pineasa Pontaka, mających na celu wskazanie dokładnego miejsca, w którym umysły i ciała łączą się z mózgami istot inteligentnych, prototypowy organ zwany jako hipergruczoł został zsyntetyzowany z wydzielin wielu gatunków i potencjalnie mógł zrewolucjonizować medycynę międzygatunkową.



Jabba osłodził układ, oferując Suppoonowi samego dra Pontaka, którego pochwycił i odurzył, wiedząc, że Gaar jest zafascynowany jego pracą. Wszystko, czego Hutt żądał w zamian, to samiec tromonida. Sprzedawanie przedstawicieli obu płci było wysoce nielegalne - po tym, jak naukowcy odkryli je podczas ekspedycji na Rywina, gatunek ten rozprzestrzenił się na pięciu światach w przeciągu kilku miesięcy dzięki niezwykle skutecznemu cyklowi rozrodczemu, przez co powstał surowy regulamin dotyczący ich przewozu. Bez względu na wszystko, perspektywa posiadania Pontaka oraz jego hipergruczołu była zbyt kusząca i Suppoon złagodniał. Jednakże obaj przestępcy przechytrzyli jeden drugiego, bowiem samiec tromonida był wysterylizowany, a Pontaka pozbawiono mózgu, choć jego ciało funkcjonowało (i było zdalnie sterowane) za pomocą portu w czaszce, ukrytego za lewym uchem mężczyzny. Gdy śmiercionośny tromonid ugryzł Suppoona, Jabba zaoferował mu antidotum w zamian za zwrócenie mózgu, hipergruczołu, tromonidów i przyprawę. Mając niewielki wybór, Gaar zaakceptował ofertę, lecz wkrótce sprawił, że plan Hutta obrócił się wniwecz, aresztując go i jego świtę.

W tym momencie Jabba zagrał swoją najlepszą kartą, aktywując "bombę", poprzez nazwanie Gaara jego dawnym przydomkiem w obecności Kurpa. Oszołomiony faktem, że jego pracodawca był tak naprawdę ofiarą, na którą polował całe życie, Kosh zwrócił się przeciwko zaskoczonemu Bar’h Kilidowi, który próbował zestrzelić go w swojej obronie. Bolt odbił się rykoszetem od zbroi Kurpa, zestrzeliwując głowę Suppoona. Wywołało to frustrację u eksperta od broni, który wyczekiwał szansy na torturowanie Bomoora, tak jak on kiedyś torturował jego rodzinę.

Aby wynagrodzić mu straty, Jabba zwrócił się do zebranych członków organizacji przestępczej Suppoona i ogłosił Kosha ich nowym panem. Wiedząc, że lepiej nie zadzierać z Huttem, natychmiast zaakceptowali zmianę dowództwa, a pantorański konsultant zrezygnował z pozycji w Imperium, nareszcie honorując pamięć o swojej rodzinie. Mimo że przełożeni Kurpa cenili jego umiejętności eksperta od broni, to przyjęli rezygnację... w zamian za duży procent z zysków organizacji, których użyli do finansowania wojska.

Część druga

Pytanie: czy Jeźdźcy Tusken to pewien rodzaj zwierząt, minerału czy warzywa? Odpowiedź: nikt w Imperium nie daje za to ogona szczura womp.

Dyskryminacja obcych szerzyła się wśród imperialnych rang i społeczeństwa. W niektórych przypadkach, jak u wielkiego generała Malcora Brashina, którego rodzina została zabita przez rodiańskich bandytów, to uprzedzenie było zrozumiałe, choć niewłaściwe. Ale wśród większości był to irracjonalny, ludzki strach przez nieznanym, połączony z kultywującym władzę wpływem Palpatine'a, który zmieniał instynkt w niekontrolowaną ksenofobię. Niemniej jednak, podczas gdy Imperialni uwielbiali ustanawiać swój fanatyzm prawem, to jedna maksyma przemawiała za nimi: dobrą pomoc ciężko znaleźć.

Mimo swej nietolerancji Imperium Galaktyczne nie obawiało się prosić o pomoc obcych, jeśli wymagały tego okoliczności. Rzeczoznawstwo to cenny towar, a jeśli chodziło o spełnianie własnych potrzeb i założeń, przebiegli Imperialni z radością zatrudniali wszelkiego typu specjalistów z ras nieludzkich. Pantorański specjalista od materiałów wybuchowych Kosh Kurp był takim wyjątkiem; regularnie widziano jak twi'lekańskie tancerki i zeltrońskie kurtyzany dzieliły prywatną kwaterę - i ubrania - z wielkim admirałem Takelem na pokładzie gwiezdnego niszczyciela "Magic Dragon".



Z imperialnego punktu widzenia zaufanie zawsze było problemem podczas zadawania się z obcymi, z ich nieprzewidywalnymi zachowaniami, niepojętą kulturą i tępą religią. Lecz zagrożenie nielojalnością nie było niczym nowym w rządzie, gdzie zasługi, a nawet nepotyzm były podrzędne wobec egomanii. Zorientowana na tą metodologię, imperialna tyrania często dziesiątkowała obce istoty tylko po to, aby potem sprezentować im środki potrzebne do przeprowadzenia zemsty.

Biorąc pod uwagę te okoliczności, rekrutacja obcych dawała Imperialnym dwie znaczne korzyści: możliwość zaprzeczenia wszystkiemu i nie przejmowanie się stratami. W końcu, kto uwierzyłby, że nieczłowiekowi powierzono zadanie o wielkiej wadze dla Imperium? A kto by się przejmował, gdyby on lub ona zniknął? Jednakże, niektórzy obcy wykorzystywani w ten sposób, argumentowali to tym, że w tej hologrze jest miejsce dla dwojga.

KkH’Oar’Rrhr lub Hoar, Wirujący Derwisz

Osierocony Jeździec Tusken znany jako KkH’Oar’Rrhr lub Hoar ["Siwy" lub "Sędziwy" - przyp. tłum.] był tylko chłopcem, gdy zakradł się do pustej, tajemniczej rudery znajdującej się na Morzu Wydm na Tatooine. Mówiono, że dom należał do czarodzieja, a Hoar planował ukraść jedno z jego magicznych urządzeń. Prócz różnych technologicznych rzeczy, odkrył również obiekt w kształcie cylindra, a po zaciśnięciu na nim rąk, ogarnęła go wstrząsająca wizja. W swoim umyśle zobaczył prawdopodobnego konstruktora broni - młodego mężczyznę, niewiele starszego od niego samego - który nakrył swą nagą, ludzką twarz najstraszliwszą, czarna tuskeńską maską, jaką Hoar kiedykolwiek widział. Mężczyzna następnie włączył broń, jak podpalone gaderffii i ruszył, aby zgładzić Hoara.

Przebudził się ze swojej wizji, odkrywając, że czarodziej Ben Kenobi wrócił do swojej rudery. Obawiając się, że zostanie przemieniony w szczura womp, Hoar wrócił do swoich przyjaciół... zostawiając miecz świetlny tam, gdzie go znalazł. Po opowiedzeniu jak "śmiało stanął przeciwko czarodziejowi", Hoar wysłuchał słów swoich towarzyszy, Slivena i Borda, którzy wyjaśnili, że w jego wizji musiał się pojawić "Demoniczny Pozaświatowiec" - dziecko czarownicy i potworna znanego jako Wielki Jawenko - który lata temu zamordował grupę Tuskena Rrhra i rodzinę Hoara. Tylko chłopiec, który wówczas odszedł daleko, aby zająć się swoim banthą, uniknął masakry.



Wkrótce po wizji Hoara, jego wrażliwość na Moc została odkryta przez plemiennego dowódcę, A’Sharada Hetta. Jako człowiek wychowany przez Tuskenów, opuścił ich, aby dołączyć do Zakonu Jedi i zostać mistrzem, a następnie powrócił rozgoryczony, ledwo uniknąwszy rozkazu 66 Palpatine'a. Hett zaczął kształcić Hoara na swojego następcę, ucząc go prymitywnej wersji basicu i tego, jak przekierować jego agresję w opartej na Mocy sztuce walki, Teräs Käsi. Jako mistrz pojedynków, A'Sharad zrobił mu również dwudzielne gaderfffi i poinstruował jak walczyć dwiema broniami naraz. Hoar okazał się pojętnym uczniem i chociaż Hett był dowódcą plemienia, to młodzi Jeźdźcy idealizowali Hoara.

Potem, podczas próby napadu na domostwo Larsów - ten sam teren, na którym kiedyś Tuskeni porwali wiedźmią matkę Demonicznego Pozaświatowca - czarodziej Kenobi stanął naprzeciw Hettowi i jego plemieniu i pokonał wodza w zaciekłym pojedynku. Ponieważ A'Sharad został w trakcie pozbawiony maski - co było wielkim grzechem u Tuskenów - został wzgardzony przez Jeźdźców i musiał opuścić Tatooine w niełasce. Hoar nadal jednak go czcił, więc również opuścił planetę, ciągnąc za sobą wielu podziwiających go współplemieńców. Lecz po bezowocnych poszukiwaniach swojego bohatera w Zewnętrznych Rubieżach, od Portug do Dromund Kaas, Hoar i jego nomadowie zaczęli żyć w nędzy, strachu i głodzie.

Właśnie na Dromund Kaas znalazł ich sługa Imperatora, Maw. Były Jedi przekształcił Tuskenów Hoara w gang jeżdżący na śmigach. Następnie przetransportował ich na Tythona, aby mogli tam rabować starożytne grobowce z artefaktami Mocy i nazwał ich Grobowymi Tuskenami. Natomiast Hoar i jego towarzysze odrzucili tradycję noszenia masek i obnosili się dumie z nagimi twarzami, aby uczcić A'Sharada Hetta. Jednakże, ich kradzieże wkrótce przyciągnęły znacznie potężniejszą imperialną użytkowniczkę ciemnej strony: cyborga Arden Lyn, Rękę Imperatora.

Lyn była wręcz nieprawdopodobnie starożytną kobietą - mówiło się, że walczyła na Tythonie w najwcześniejszych wojnach, jakie stoczyli Jedi. Po przerwaniu jednego z napadów Hoara, rozpoczęła z nim walkę i onieśmieliła swym mistrzostwem w Teräs Käsi. Tusken był zaskoczony jej umiejętnościami w stylu walki swego mistrza, a Lyn oniemiała, zobaczywszy jaką wiedzę na temat tej rzadkiej sztuki posiada niby prymitywny nomad. Ale nie była niezadowolona. Obiecała Hoarowi, że uczyni go potężniejszym, niż będzie mógł to sobie wyobrazić i przymusiła go do dołączenia do jej misji, polegającej na wyeliminowaniu ważnych osobistości w Rebelii. Nie namyślawszy się długo, Hoar zostawił Grobowych Tuskenów do dyspozycji Mawa i dołączył do Lyn. Nie zdawał sobie sprawy jakie skutki przyniesie jego decyzja.



Przekierowując swoje umiejętności w Mocy do udoskonalenia Teräs Käsi i sprawdzając się w walce przeciwko szturmowcom i Gamorreanom - podopiecznym Lyn - Hoar stał się śmiercionośnym wirującym derwiszem. A potem nadszedł nieoczekiwany dar: gdy pokazano mu hologram młodego Rebelianta znajdującego się na liście Arden, Tusken skojarzył jego twarz z tą, która pojawiła się w przerażającej wizji z dzieciństwa. Rebeliant miał na imię Luke Skywalker, a na pasie wisiał miecz energetyczny, na który Hoar natrafił w chacie czarownika Kenobiego. Nareszcie poczuł, że znalazł mordercę swojej rodziny, Demonicznego Pozaświatowca. Zaczął na niego polować z nieustającym zapałem, lecz widmowa aura Obi-Wana przylgnęła do Rebelianta, chroniąc go. Sfrustrowany lecz zdeterminowany, użył instrukcji znalezionych w grobowcu na Tythonie i wykorzystał oba gaffi od A'Sharada Hetta, aby stworzyć z nich działające miecze świetlne.

Jego poszukiwania zemsty sięgnęły punktu krytycznego, gdy podczas podróży z Lyn w końcu mógł zobaczyć Mrocznego Lorda Sithów, Dartha Vadera - który nosił przerażającą, czarną, "tuskeńską" maskę z jego wizji. Hoar był oszołomiony. Czy tak naprawdę istniało dwóch Demonicznych Pozaświatowców, a może Vader i Luke to jeden i ten sam morderca? A może po prostu oszalał, przez lata wiedziony za nos przez dziecięce przekonanie oparte na pogłoskach i halucynacjach?

Nie jest jasne do jakiego wniosku ostatecznie doszedł Hoar. Wiadomo tylko, że podczas zaciekłego pojedynku ze Skywalkerem Jeździec Tusken pokonał go i przyłożył gaderffii do jego gardła. Lecz w tym momencie doznał kolejnej wizji... I oszczędził życie Rebelianta. Po odrzuceniu bezpośredniego rozkazu Arden Lyn, Jeździec porzucił swoją imperialną przełożoną, lecz zmierzył się z nią po raz ostatni w śmiertelnym pojedynku.

Ostatnie wieści o Hoarze donoszą, że wznowił polowanie zarówno na starego wodza, A'Sharada Hetta, jak i na zamaskowanego Dartha Vadera, podróżując aż na znajdującą się w Zewnętrznych Rubieżach zdewastowaną planetę Shumari - miejsce podobne do jego legowiska na Tythonie, pełne kości, grobów, a nawet duchów Jedi. Tam, Hoar nabrał pewności, że w końcu znajdzie Hetta, zabije demona... lub spotka się ze swoim przeznaczeniem.

Thok, gamorreański podwójny agent

Dwa najwredniejsze prosięta po tej stronie Większego Javinu, Thok i jego brat Gorc byli na wiele sposobów typowi dla swojej rasy: uwielbiali walczyć i nienawidzili droidów. Gamorreanie na uwikłanym w wojnę Pzobie czuli jednak, że jest coś dziwnego w tej parze. Limonkowa skóra braci z klanu Skunnt uzyskiwała czerwonawy odcień za każdym razem, gdy wpadali w złość, ale jeszcze bardziej niesamowity pokaz ich "magicznej mocy" miał miejsce podczas improwizowanych rękoczynów po skończeniu przez Thoka szczególnie ciężkich przekąsek i beczki gamorreańskiego bimbru. Gdy dosłownie wyzionął kulę ognia na twarz swojego klanowego rywala, Scumba, przypalając jego ryj, wiedział, że nie ma większego wieprza na Pzobie.

Thok może nie był najmądrzejszym Gamorreaninem, ale gdy przychodziło do bójek, to znał każdą nieczystą sztuczkę, jaka istniała. Nabył więc uniwersalny transliterator i wziął swojego większego, jeszcze głupszego młodszego brata Gorca, aby ruszyć w świat i zarobić fortunę. Rodzeństwo szybko znalazło pracę na Zlarbvie IV jako króliki doświadczalne dra Pineasa Pontaka w jego pracy nad hipergruczołem Pontaka. Podanie im obcych wydzielin miało niecodzienne efekty uboczne w postaci pęcznienia ich mięśni, jeśli odpowiednio ich się zezłościło. Eksperymenty były jednak bolesne, więc Thok i Gorc ostatecznie przenieśli się na Tatooine. Tam przyłączyli się do Ortugg, Gamorreanina, który rekrutował dobry tuzin przedstawicieli swojej rasy, aby zaciągnąć się do pracy u gangstera Jabby Hutta. Jabba wiedział, że Thok i reszta to jego typ świni - nieustraszeni i tępi.



Thok przeżył wiele przygód podczas pracy u Hutta. Jedną z najbardziej niezapomnianych było osadzenie rankora w pałacu. Gdy jego współpracownik Ortugg wrzeszczał "rankur!" na widok bestii, Thok uciekł, rozpoznając "pająkokraba", który stał się częścią gamorreańskiej mitologii od czasu, gdy Imperium Rakatańskie wprowadziło jednego do ekosystemu Gamorra. Thokowi wypsnęła się również informacja o miejscu pobytu dra Pontaka, gdy Jabba potrzebował obecności naukowca, aby rozpocząć negocjacje ze swoim rywalem Gaarem Suppoonem. Thok pomógł porwać doktora, czym zaimponował Jabbie, który uczynił go swoim osobistym strażnikiem podczas negocjacji.

Jednakże, najbardziej pamiętliwy incydent nastąpił pewnej dzikiej nocy w salonie "Czerwony Księżyc" w Mos Eisley, w którym wzięli udział Thok, Gorc, siedem baryłek zelosiańskiego wina, róg kloo, trzech pobitych na śmierć Gungan i pięciu Ugnaughtów w potrawce. Gdy bracia skończyli jako więźniowie lokalnej imperialnej użytkowniczki ciemnej strony, Prorokini, szybko myślący Thok wykwiczał słowa o "magicznej mocy" płomieni Gorca, aby ocalić własną skórę. Ostatecznie jednak to tylko rozdzieliło braci: Groc został zaciągnięty do imperialnego laboratorium, a Thok został wtrącony do więzienia prefekta Oruna Deppa, aby tam zgnił.

Przeznaczenie wkrótce się odezwało. W zamian za informacje o panthańskim baronie minerałów, Ręka Imperatora Arden Lyn wykupiła go od Prorokini. Jak obiecano, Thok był silny w Mocy. Lecz powołując się na gamorreańską tradycję, powiedział jej, że prędzej umrze, niż będzie służył komuś, kto nie potrafi go pokonać w walce jeden na jednego... zwłaszcza ktoś, kto był po części droidem. Mistrzyni Teräs Käsi stanęła do walki z nieortodoksyjnym awanturnikiem, zdumiona faktem, że Thok dosłownie powiększył się trzykrotnie i walczył z okrutnym instynktem. Ostatecznie dobrze wymierzone rąbnięcie z cybernetycznej ręki znokautowało wielkiego pięściarza.

Lyn tak zaimponował wzmocniony refleks Thoka, że kazała mu się przyłączyć do swoich uczniów Teräs Käsi - Hoara, byłego dowódcę Grobowych Tuskenów i szturmowca 17786, dziecko imperialnego użytkownika Mocy, Niala Declanna. Używając wzmocnionej mocy Teräs Käsi, Thok znacznie poprawił swoje umiejętności w walce, aby przygotować się do misji Lyn, polegającej na wyeliminowaniu "bohaterów z Yavina" - Luke'a Skywalkera, księżniczki Leię, Hana Solo i Wookieego Chewbaccę. Ostatni z nich stał się wielkim nemesis Thoka i stoczył z nim wiele epickich walk. Tak naprawdę jednak Lyn zbierała żołnierzy, aby obalić Palpatine'a i zakończyć jego plan rządzenia galaktyką przez eony. Na jej nieszczęście inna tak zwana Ręka Imperatora, Mara Jade, zaczęła szpiegować Arden i wyjawiła jej zdradę swojemu mistrzowi. W tej chwili Lyn i Thok zniknęli, lecz kilka miesięcy po bitwie o Hoth para znów się pojawili, tym razem w zmowie ze zdradzieckim wielkim admirałem Demetriusem Zaarinem. Biorąc przykład z ostatniej bitwy wojen klonów, żołnierz 17786 pomógł Arden i Thokowi porwać Palpatine'a na pokładzie promu "Haven 3". Wyczyn jednakże się nie powiódł, a Lyn w konsekwencji zwolniła Gamorreanina ze służby.



Wielki Thok wrócił do punktu wyjścia, tylko nie miał brata. Nie mając dokąd pójść, znowu zwrócił się do Jabby. Po pracy jako agent imperialny, podwójny agent i porywacz galaktycznych dyktatorów, robota u Hutta wydawała się nudna. Nadal była tam stara, gamorreańska klika: Oetugg, Thug... i jego stary rywal z klanu Skunnt na Pzobie, Scumbo, który najwyraźniej zajął miejsce Gorca. Nie wydawało się, aby mogło być jeszcze gorzej - choć Thok poczuł pewną satysfakcję po zobaczeniu ludzkiego towarzysza jego wroga, Chewbaccy, zamrożonego w karbonicie w sali tronowej Jabby.

Zrobiło się goręcej, gdy na miejsce przybyła tancerka "Arica", a Gamorreanin poczuł, że z pewnością widział ją wcześniej... Potem przybył również nemesis Thoka, Chewbacca, pochwycony przez wychudzonego łowcę nagród, Boushha. Gamorreanin ledwo mógł w to uwierzyć. Wtedy zdał sobie sprawę, ze Arica była w rzeczywistości imperialną zabójczynią, Marą Jade. Miał już poinformować Jabbę o obecności szpiega w ich otoczeniu, gdy rozpętało się piekło: Han Solo został rozmrożony przez "Boushha", który okazał się księżniczką Leią w przebraniu, a Thok patrzył z otwartymi ustami jak Luke Skywalker wkroczył do akcji i zabił rancora.

Bohaterowie z Yavina i zabójczyni na usługach Palpatine'a byli w jednym miejscu, więc Thok poczuł, że przybyli, aby go zgładzić. Umysł Gamorreanina wciąż się motał, gdy dołączył do innych przedstawicieli swojej rasy na barce żaglowej, aby obserwować Rebeliantów pożeranych przez sarlacca. Ale gdy Skywalker nagle zaatakował pojazd, wycinając jego załogę za pomocą świecącego miecza, stary instynkt Thoka wziął górę. Wziął szturmem pokład barki, sprawdzając C-3PO, który próbował uruchomić wadliwy podprogram gravik-nezu, starożytnej affańskiej sztuki walki, polegającej głównie na walce wręcz. Z blasterem w dłoni, Thok natarł na Skywalkera wraz z Niktem Kadas’sa', Wooofem, mając nadzieję na wzięcie rebelianta z zaskoczenia. Lecz siły Jedi wzrosły ogromnie od ich ostatniego spotkania. Gamorreanin miał zamiar przypiec Skywalkera swoim opatentowanym płomieniem Teräs Käsi, gdy niespodziewanie dzierżący miecz przeciwnik zakręcił się i zadał mu cios.

Przed śmiercią wieprz, który marzył o wielkiej przyszłości poza Pzobem, zobaczył swojego nemezis, Scumba, stojącego nad nim - z wibrotoporem w dłoni i złym błyskiem nad wilgotnym ryjem. Thok wiedział, że jest skończony. A jednak, zamiast go dobić, Scumbo wykwiczał okrzyk wojenny ich plemienia, życząc mu bezpiecznej podróży do Wielkiego Koryta w Gwiazdach w chwili, gdy barka wybuchła. Klan Skunnt zapamiętał Thoka, organizując coroczny konkurs bekania w dniu jego urodzin.

Część trzecia

Choć wielu obcych pracowało z Palpatine'em podczas jego dojścia do władzy (między innymi Sly Moore z Umbary, Mas Amedda z Champali, Onaconda Farr z Rodii i Yarua z Kashyyyka), to tylko kilku mogło przewidzieć zmiany ideologiczne towarzyszące przejęciu przez niego imperialnego tronu. Jego prawdziwe wierzenia stały się jasne dopiero, gdy było już za późno, aby powstrzymać jego złowrogie plany.

W odczuciu Palpatine'a każdy obcy istniał tylko po to, aby służyć ludziom z Imperium, czy to dobrowolnie, czy to pod presją. Zniewolenie Wookieech, Kalamarian i innych podczas jego rządów było szokiem dla galaktyki, lecz takie tendencje, choć subtelne, zawsze były obecne. Jako senator z Naboo, dzielił ze swoim ludem nieufność do współmieszkańców swojego świata, Gungan. Pomimo porozumienia z nimi, zawartego w czasie inwazji Federacji Handlowej, to bezlitośnie wziął podstępem Jar-Jara Binksa, aby namówił Senat do dania Kanclerzowi specjalnych uprawnień w czasie wojny. Jego manipulacja Federacją i w konsekwencji opuszczenie jej, zachwiało siłami Neimoidian, choć ci pomagali mu budować własne - a skoro Geonosianie w sekrecie pomogli mu zaprojektować Gwiazdę Śmierci i inną technologię wojskową, Palpatine zachował iluzję, że sam jest pokojowym, życzliwym przywódcą.



Jako Imperator, Palpatine poparł koncept Wysokiej Kultury Ludzkiej, twierdząc, że ludzie są dziedzicznie nadrzędni w stosunku do innych ras. Choć nie wszyscy wyznawali ten pogląd, to było ich na tyle wielu, że obcy wkrótce odczuli ograniczenie swoich praw i wolności przez imperialny edykt. Powszechne uprzedzenia, wspierane dodatkowo przez dyktaty Nowego Ładu, tylko sprawiały, że sytuacja dla nieludzi wszędzie robiła się coraz gorsza.

Mimo tego, Palpatine nie był głupi. Poznawał cenne źródło, gdy na nie spojrzał i wykorzystywał obce rasy do swoich celów. I tak, małej ich liczbie udało się osiągnąć wysokie pozycje we śnie o Nowym Ładzie Sidiousa.

Sly Moore, imperialna doradczyni

Imię doradczyni Palpatine'a, Sly Moore, było rzadko wypowiadane w czasach Rebelii. Ale najstarsi imperialni dworzanie dobrze ją pamiętali, zwłaszcza pod innym przydomkiem: Królowej Imperium.

Ambitna Umbaranka z niepokojącym spojrzeniem, Moore była chłodno kalkulująca i bezwzględna. Ubierała się w skomplikowany i obscenicznie drogi cieniopłaszcz, który mógł ukryć ją przed nagim okiem, a wśród jego obszernych fałd znajdował się sztylet znany jako vooktar. Plotka głosiła, że Umbaranka zmusiła groźbami do emerytury swoją poprzedniczkę, Sei Tarię, i że stała się równie bliska Kanclerzowi, co jego powiernicy, Sate Pestage i Kinman Doriana - niektórzy szeptali, że byli ze sobą jeszcze bliżej. Wykorzystując zdolności jej rasy do zaciemniania umysłu, Palpatine czasami kazał jej udawać swoją sithową osobowość, Dartha Sidiousa, dzięki czemu mógł być w dwóch miejscach na raz. I choć nikt nie miał żadnych dowodów, to po powstaniu Imperium vidy z plotkami oraz historie z brukowców twierdziły, że między tą dwójką było coś więcej, niż tylko profesjonalna relacja.



Pomimo niezdolności brukowców do potwierdzenia tych niesamowitych wieści, to apetyt Palpatine'a na konkubiny - takie jak jego kurtyzana/zabójczyni Roganda Ismaren - był dobrze znany, a imperialna opinia publiczna podchwyciła sensacyjny tytuł "Królowej Imperium", której nadały Moore "Galaktyczne Plotki". W konsekwencji stoicka Umbaranka stała się obiektem adoracji i czci, a przejaskrawianie jej wizerunku i roli w państwie tylko się zwiększyło, gdy jej występy publiczne robiły się coraz rzadsze i rzadsze.

Częścią przyczyn, które usprawiedliwiały jej nieobecność, nawet za czasów Starej Republiki, był fakt, że ona i "Ręka Kanclerza", Sarcev Quest, byli zajęci na planecie Byss, służąc jako opiekunowie osób szkolących się w ciemnej stronie, których pozyskano z członków Korpusów Rolniczych. Gdy Quest zajmował się ich formalnym treningiem w Mocy, to Moore nakłaniała ich umysły do ciemnej strony. Umbaranka użyła również swoich specyficznych talentów do wykorzenienia ocalałych z rozkazu 66 i przez pewien czas nadzorowała naukowców rasy Shi’ido, Mammona Hoole'a i Borborygmusa Goga, gdy ci przeprowadzali badania nad abiogenezą - spontanicznym tworzeniem życia. Aby mogło się to udać, Moore dostarczyła im kobietę z Bordali jako obiekt doświadczalny. Jednakże, sama Umbaranka zdobyła DNA osoby władającej Mocą z nieznanych źródeł i była głęboko zainteresowana techniką, którą kiedyś udoskonalił Darth Plagueis: nakłonienie midichlorianów, aby utworzyły zygotę w płodnej kobiecie.

Wedle ostatnich raportów, Moore nagle zniknęła z imperialnego dworu wkrótce po publicznym wystąpieniu podczas uroczystości Nowego Roku, gdzie zaczęły krążyć bezpodstawne pogłoski o jej "błogosławionym" stanie. Mówiło się, że odizolowała się w Mgławicy Duchów, domu jej rasy, gdzie odeszła podczas porodu bezimiennego mutanta, który został natychmiast porwany przez jej dawnego towarzysza, Questa.

Mimo że wspomnienia o chwale Moore ostatecznie przeminęły, to szepty o "trójokim synu" Palpatine'a sięgały daleko w galaktyce, a wrażliwy, trójoki niewolnik z Kessel o imieniu Trioculus nigdy nie zapomniał o chwale umbarańskiej damy, ani o jej nieoficjalnym tytule.

Mas Amdedda, Wicekanclerz

Historia o niegdyś szlachetnym mężu stanu, Masie Ameddzie, jest smutną, lecz zbędną polityczną opowieścią o kompromisie moralnym oraz tym, jak władza korumpuje. Chagrianin z wodnej planety Champala, mówca i wicekanclerz służący w rządzie swojego przyjaciela, Kanclerza Valoruma, Amedda kiedyś pomógł odkryć próbę zabójstwa przywódcy Republiki. Kilka krótkich lat potem sam dał sekretny rozkaz, aby go zamordować.

Głęboki głos Ameddy często rezonował w sali Senatu, gdy prosił o spokój w chwilach, podczas których rząd Republiki wdawał się w bezsensowne kłótnie. Aby pokazać swoją władzę nad obszerną komnatą, często pozwalał, aby jego długi, rozwidlony język zatrzepotał. Promieniowanie słońca Champali było odpowiedzialne za ewolucję jego jasnoniebieskiej skóry, lecz to brutalna polityka Senatu uczyniła go gruboskórnym.



Wicekanclerz nie był wyjątkiem od charakterystycznej dla swojego ludu skłonności ku działaniom pokojowym. Przestrzegał prawa z natury i miał niemal obsesję na punkcie procedur i porządku. Pośród biurokratów równie skorumpowanych, co w Republice, Amedda uważał siebie za uczciwego polityka. Ale z tego samego powodu nie cieszył się wielką popularnością. Jego rola w kontrolowaniu - lub, mówiąc prosto, uciszaniu - krzykliwego ciała rządzącego zyskała mu kilku przyjaciół. Mas niechętnie przyznał, ze za Hoth nie ma szansy na zostanie Kanclerzem i przeprowadzenie zmian, których Republika tak dramatycznie potrzebowała.

Potem, gdy do władzy doszedł Palpatine, Amedda dostrzegł szansę. Jak wielu innych polityków myślał, że nowy przywódca będzie tylko figurantem, którym łatwo będzie manipulować. Ale w przeciwieństwie do skorumpowanych senatorów, którzy chcieli zmanipulować Palpatine'a, aby ten robił to, co im służyło, Chagrianin dostrzegł, że ma niecodzienną możliwość zmanipulowania go tak, aby zrobił to, co dobre. I w istocie, na początku swoich rządów Kanclerz wydawał się niezwykle podatny na sugestie Ameddy dotyczące tego, co jest dobre dla Republiki. Lecz wicekanclerz miał wkrótce obudzić się w nieprzyjemny sposób.

Wkrótce po zniweczeniu projektu "Lotu Pozagalaktycznego", misji Jedi, którą Amedda z pasją lobbował, Palpatine ujawnił nie tylko, że to on stoi za jej unicestwieniem, lecz także to, że był lordem Sithów, zaprzysięgłym wrogiem rycerzy i Republiki. Palaptine wyjaśnił, że cały czas wiedział, iż Amedda i inni próbowali go manipulować i tak naprawdę to on manipulował nimi, nasyłając ich nawzajem na siebie niczym pionki, spełniające jego wolę. Chagrianin był zdruzgotany. Był przekonany, że będzie mógł użyć swojej pozycji, aby zwieść Palpatine'a i w tajemnicy wyprowadzić Republikę z cienia prosto w chwalebny nowy porządek. Zamiast tego, był odpowiedzialny za wygnanie wrogów Sidiousa i śmierć niezliczonych niewinnych.



Ale Paplatine zaapelował do natury Chagrianina. Zamiast go zabić, wyjaśnił, że obaj byli ledwo trybami w maszynie transcendentnego "Wielkiego Planu". Jedi, Republika, a nawet zemsta Sithów były ledwo składnikami największego eksperymentu, jaki kiedykolwiek przeprowadzono, którego początki sięgały czasów przez Ximem Despotą i Bezkresnym Imperium. Palpatine dzielił z Masem wizję Nowego ładu - lecz ów Nowy Ład nie był taki sam jak Republika lub nawet przyszłe Imperium, bo to były jedynie praktyczne manifestacje ich wspólnego marzenia w granicach czasu i przestrzeni. Prawdą było to, co dawno temu zrozumieli Sithowie.

A potem Amedda też zrozumiał. Absoluty były iluzją. Przez 25 tys. lat demokracja miała swoją szansę. Poza Republiką, Sithami, poza "tak" i "nie" w Senacie, które były tylko przeciwnymi końcami tej iluzji, istniał niewzruszony sen o idealnej procedurze - i pokoju.To było wieczne. Mas i Palpatine powzięli sobie za cel spełnienie go. Amedda zaakceptował swoje przeznaczenie i przysiągł Kanclerzowi lojalność aż do śmierci. I jednym z jego pierwszych obowiązków było zaplanowanie zabójstwa przyjaciela, Valoruma.

A zatem, mimo szlachetnych idei, które kiedyś były mu tak drogie, Amedda poddał się Wielkiemu Planowi, polując na relikty Sithów na planetach takich jak Yavin IV i stojąc przy swoim mistrzu, gdy ten ogłosił się władcą Imperium, które przetrwa 10 tys. lat. Ale gdy imperialne prawo stawało się coraz bardziej skupione na ludziach i przeciwne obcym, Amedda powoli wycofał się z polityki. Z sekretnej cytadeli na planecie Byss w samym sercu galaktyki, Amedda pilnie czynił przygotowania konieczne do podłożenia podwalin pod Nowy Ład na tysiąc lat, 10 tysięcy lat... i jeszcze dalej.


KOMENTARZE (4)

Zapowiedź ''Skoku stulecia''

2013-08-28 13:15:35 Amber

Wydawnictwo Amber zapowiedziało wydanie kolejnej powieści Timothy'ego Zahna. "Skok stulecia", bo taki będzie polski tytuł "Scoundrels", pojawi się w księgarniach 15 października (wtorek). Cena i objętość książki podane zostaną w ciągu najbliższych dni. Tłumaczeniem zajęła się Anna Hikiert.

Aby zdobyć potrzebne kredyty, Han jest gotów podjąć najwyższe ryzyko. Jednak nawet on nie wypełni tego zlecenia solo...

Han Solo powinien się pławić w blasku chwały – przecież dopiero co odegrał kluczową rolę w ataku na Gwiazdę Śmierci. Jednak, utraciwszy nagrodę za swój bohaterski czyn, Han nie ma czego świętować – tym bardziej że wciąż jest zadłużony u przestępczego bossa, Jabby. Hutt nałożył na jego głowę nagrodę i jeśli Han nie zdoła zebrać odpowiedniej sumy, będzie musiał zapłacić skórą. Uratować go może tylko wysoki okup albo fortuna gangstera... I właśnie to ostatnie proponuje mu tajemniczy nieznajomy w zamian za pomoc w jej odzyskaniu. Oferta jest ryzykowna, jednak Han mógłby spłacić Jabbę...

Wystarczy, że przeniknie przez systemy bezpieczeństwa ściśle strzeżonej twierdzy jednego z szefów przestępczego syndykatu. Brzmi jak robota dla cudotwórców albo szaleńców... I właśnie dlatego Han – wraz z nieodłącznym Chewbaccą i spryciarzem Landem Calrissianem – gromadzi zespół złożony z tych, którzy są po trochu i jednym, i drugim. Jeśli ktokolwiek potrafi przechytrzyć i pokonać zastępy uzbrojonych po zęby zbirów, droidów zabójców i imperialnych agentów – a potem dokonać skoku stulecia – to właśnie banda Solo. Czy jednak napad się opłaci, czy może cena, którą przyjdzie im zapłacić, będzie zbyt wysoka?


Przy okazji tej zapowiedzi warto także wspomnieć o tym, że kilka dni temu do tłumaczenia trafiła kolejna książka, a dokładniej planowana na listopad "The Last Jedi" autorstwa Michaela Reavesa i Mayi Kaathryn Bohnhoff. Przekładem zajmą się Anna Hikiert i Błażej Niedziński.

Wszystkie zapowiedzi znajdziecie tutaj>>>.
KOMENTARZE (26)

Zapowiedź ''Ręki sprawiedliwości''

2013-08-06 16:10:51 Amber

Wydawnictwo Amber zapowiedziało oficjalnie wydanie "Ręki sprawiedliwości" (Choices of One) Timothy'ego Zahna. Powieść pojawi się w księgarniach 5 września (czwartek), natomiast jej objętość i cena okładkowa zostaną podane na dniach. Tłumaczeniem zajął się Błażej Niedziński. Jako ciekawostkę można podać fakt, iż nazwa "Ręka sprawiedliwości" (Hand of Judgment) była roboczym tytułem wydania oryginalnego.

Timothy Zahn, autor bestsellerów numer 1 „New York Timesa”, przedstawia nową przygodę.
Akcja rozgrywa się w czasie pomiędzy epizodami opisanymi w Nowej nadziei i Imperium kontratakuje, z udziałem młodego Luke’a Skywalkera, Hana Solo, księżniczki Leii Organy i Mary Jade.


Los Rebelii zależy od następnego posunięcia Luke’a Skywalkera. Czy jednak Rebelianci znaleźli się w bezpiecznej przystani, czy w śmiertelnej pułapce?

Minęło osiem miesięcy od bitwy o Yavin. Rebelia rozpaczliwie potrzebuje nowej bazy. Gubernator Ferrouz z sektora Candoras oferuje Rebeliantom schronienie w zamian za pomoc i obronę przed watażką Nuso Esvą. Luke, Leia, Han i Chewie zostają wysłani, żeby ocenić warunki tego paktu i prawdziwe zamiary Ferrouza.
Tymczasem w stronę Candoras zmierza również Mara Jade, Reka Imperatora, wraz z piątką szturmowców-dezerterów znanych jako Ręka Sprawiedliwości. Ich misja: ukarać Ferrouza za zdradę i na dobre rozgromić Rebelię.
Jednak w tej grze podstępów i zdrady w każdej chwili ktoś może wyciągnąć asa z rękawa...


Temat na forum.



Wszystkie zapowiedzi znajdziecie tutaj>>>.
KOMENTARZE (9)

''Cios łaski'' w sprzedaży...

2013-05-16 11:46:36 Amber

W dniu dzisiejszym do sprzedaży trafiła najnowsza powieść Aarona Allstona - "Cios łaski". Jest to dziesiąty tom serii X-wingi będący kontynuacją przygód Eskadry Widm, a główna akcja osadzona została 44 lata po "Nowej nadziei" i toczy się równolegle z końcówką serii Przeznaczenie Jedi. Cena okładkowa książki wynosi 37,80 zł, a jej objętość to 384 strony. Przekładem zajęli się Anna Hikiert i Grzegorz Ciecieląg.

Asy przestworzy ze słynnej Eskadry Widm znów wkraczają do akcji – tym razem muszą wykazać się sprytem i odwagą, stawiając czoło podstępnemu imperialnemu generałowi.

Minęło trzydzieści lat, odkąd Eskadra Widm wypełniła swoją ostatnią misję. Podejmując się najbardziej niebezpiecznych i brawurowych zadań, wykolejeńcy i banici z elitarnej eskadry X-wingów nieraz okryli się sławą. Po Drugiej Galaktycznej Wojnie Domowej jednostkę rozwiązano, a drogi jej członków się rozeszły. Teraz jednak ich wyjątkowe zdolności znowu są w cenie, bo tylko oni mogą wypełnić supertajną misję.

Wpływowy generał Galaktycznego Sojuszu, niegdyś powszechnie poważany, teraz podejrzany jest o udział w niesławnym Spisku Lecersena, który nieomal pchnął Sojusz z powrotem w objęcia Imperium. Rozkazy brzmią: ujawnić i zatrzymać zdrajcę – za wszelką cenę. Tak oto Widma stają się znów złodziejami, piratami, oszustami i fałszerzami… a także celami. Czas pokaże, czy odwaga, broń i ryzykowny plan wystarczą, żeby pokonać najgroźniejszego z przeciwników.


Temat na forum.



Ponadto, w ostatnich dniach do tłumaczenia trafiły dwie najnowsze powieści popełnione przez Timothy'ego Zahna. Przekładem "Choices of One" zajmie się Błażej Niedziński, natomiast "Scoundrels" trafiła w ręce Anny Hikiert. Pierwsza z książek zapowiadana jest przez Amber na wrzesień, kolejna na październik.



Wszystkie zapowiedzi znajdziecie tutaj>>>.
KOMENTARZE (11)

Kilka nowinek książkowych

2013-03-22 23:53:33 Wydawnictwo Amber

Wydawnictwo Amber nie zwalnia tempa prac nad powieściami z serii Star Wars. W ostatnich dniach do tłumaczenia trafiły dwie nowości: "The Old Republic: Annihilation" Drew Karpyshyna, którą zajmie się duet Błażej Niedziński i Aleksandra Jagiełowicz, oraz "Scourge" Jeffa Grubba, którą przełoży Anna Hikiert.

Jednemu z naszych czytelników udało się także zdobyć plan wydawniczy Amberu na ostatnie miesiące roku 2013 i początek 2014. Znając jednak sytuację z poprzednimi powieściami, radzimy poniższy plan traktować wyłącznie orientacyjnie i przygotować się na ewentualne opóźnienia. Oto on:
  • 9 kwietnia 2013 - "Odpływ", Paul S. Kemp, tłum. Błażej Niedziński i Aleksandra Jagiełowicz
  • maj 2013 - "X-wing. Mercy Kill", Aaron Allston, tłum. Anna Hikiert i Grzegorz Ciecieląg
  • czerwiec 2013 - "The Old Republic: Annihilation", Drew Karpyshyn, tłum. Błażej Niedziński i Aleksandra Jagiełowicz
  • sierpień 2013 - "Scourge", Jeff Grubb, tłum. Anna Hikiert
  • wrzesień 2013 - "Choices of One", Timothy Zahn, tłum. nieznany
  • październik 2013 - "Scoundrels", Timothy Zahn, tłum. nieznany
  • listopad 2013 - "The Last Jedi", Michael Reaves i Maya Kaathryn Bohnhoff, tłum. nieznany
  • grudzień 2013 - "Dawn of the Jedi: Into the Void", Tim Lebbon, tłum. nieznany
  • styczeń 2014 - "Kenobi", John Jackson Miller, tłum. nieznany

    Ponadto, wyjaśniła się sytuacja z powieściami młodzieżowymi "Legacy of the Jedi" oraz "Secrets of the Jedi", które na jakiś czas znalazły się w zeszłorocznych zapowiedziach Amberu. Mianowicie prawa wydawnicze do wszystkich gwiezdnowojennych młodzieżówek posiada wydawnictwo Egmont i to ono jest jedynym polskim wydawcą, uprawnionym do ich sprzedaży.
    KOMENTARZE (23)
  • Loading..