TWÓJ KOKPIT
0

Industrial Light & Magic :: Newsy

NEWSY (320) TEKSTY (15)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

P&O 212: Jak decydujecie ile scenografii zbudować?

2017-01-29 07:55:31



Dziś pytanie dość ogólne o pracę scenografa, ale zadane po „Mrocznym widmie”, które posłużyło tu jako przykład. Odpowiada Gavin Bocquet.



P: W jaki sposób podejmujecie decyzję ile scenografii trzeba zbudować, a ile zapełnić niebieskim ekranem, by została dodana komputerowo?

O: Tego typu decyzje zawszę są podejmowane wspólnie przez grupę ludzi. Wśród nich znajduje się George Lucas, Rick McCallum, ludzie z ILM, Doug Chiang no i ja. Każda scenografia czy lokacja ma swoje wady i zalety, a my musimy rozważyć i znaleźć równowagę między tym, co możemy osiągnąć budując prawdziwą scenografię, zarówno od strony wizualnej, funkcjonalnej czy ekonomicznej, od tego jakie rezultaty osiągniemy budując miniatury i przenosząc je do komputera.

Pomimo tego, że przy Epizodzie I używaliśmy mnóstwa cyfrowej technologii, wciąż zbudowaliśmy jakieś 64 scenografie. Niektóre z nich zapełniały nam całe sceny w Leavesden. Może w przypadku Epizodu II podejmiemy trochę inne decyzje, ale pamiętajmy że technologia poszła trochę do przodu.
KOMENTARZE (2)

"The Star Wars Show" #34

2017-01-25 22:25:39 YouTube

Po sporej przerwie na antenę YouTube'a powraca regularny "The Star Wars Show". Petera Townly'ego zastąpił Anthony Carboni, który wraz z Andi prowadził relację z czerwonego dywanu "Łotra". Dawny członek ekipy ma co jakiś czas się pojawiać.

Prowadzący przypominają, że Epizod VIII ma już tytuł, jakim jest "The Last Jedi". Możemy spojrzeć też na nowe okładki "Poe Damerona" i "Dartha Maula". "Star Wars Pinball" będzie miał nowy, łotrowy stół, który ukaże się w przyszłym tygodniu. A do tego mamy "Force Arenę" na urządzenia mobilne. "Łotr" dostał dwie nominacje do Oskara za efekty specjalne i miks dźwięku, no i przekroczył już miliard zysków.

Potem Hidalgo i Filoni odwiedzają plan "Łotra" i obaj delikatnie sugerują, że może zobaczymy kogoś z pobocznych aktorów w "Rebeliantach". Andi rozmawia z Johnem Knollem, który opowiada o swoich początkach w ILM-ie i pracy nad "Łotrem". Wspomina jak wziął pewne elementy filmu z napisów początkowych "Nowej nadziei" oraz jak pokazywano aktorom wcielającym się w pilotów ujęcia dookoła kokpitu, aby lepiej mogli zagrać. Na koniec prowadzący wspominają niedawno zmarłą Carrie Fisher.


KOMENTARZE (4)

O miliardzie, nominacjach i zmianach w montażu „Łotra 1”

2017-01-16 21:32:52

„Łotr 1” zmierza ku miliardowi USD na rynku globalnym. W ten weekend „Łotr 1” stał się najbardziej dochodowym filmem w USA z 2016. Dziś, najpóźniej jutro, będzie jedynym filmem z 2016, który w USA zarobił ponad 500 milionów USD. Na razie ma jakieś 498,8 milionów USD. Jednocześnie wynik „Łotra 1” na całym świecie to około 980 milionów USD. Niewiele już brakuje do miliarda, który jak najbardziej jest w zasięgu. Globalnie film na razie znajduje się na 4 miejscu. Jednak pokonanie „Kapitana Ameryki” może okazać się trudne. Na razie „Łotrowi” brakuje jeszcze jakiś 170 milionów USD. Zawiódł rynek chiński. W tygodniu otwarcia „Gwiezdne Wojny” zarobiły tam jakieś 30 milionów USD, obecnie w sumie jest koło 50 milionów. Dla porównania, „Kapitan Ameryka” w Państwie Środka zarobił jakieś 190 milionów USD, to będzie trudny do powtórzenia wynik.

W Polsce „Łotra 1” zobaczyło już ponad 1,4 miliona widzów. Wynik bardzo dobry, ale do „Przebudzenia Mocy” dużo brakuje.

„Łotra 1” doceniają także krytycy, na razie głównie nominacjami. BAFTA nominowała film do swoich nagród w dwóch kategoriach – charakteryzacja i efekty specjalne. Nominacje do nagród branżowych dostali też scenografowie - Doug Chiang i Neil Lamont. Natomiast stowarzyszenie twórców efektów specjalnych przyznało filmowi siedem nominacji.



Matthew Wood wraz z Chrishoperem Scarobosio odpowiadali za dźwięki „Łotra 1” i ich montaż. Wood udzielił kilku informacji o procesie. Po pierwsze Ben Burtt, który stworzył wspaniałą bibliotekę dźwięków „Gwiezdnych Wojen” cały czas jest gdzieś w tle. Nie uczestniczył bezpośrednio w pracach nad „Łotrem 1”, ale wciąż pracuje w Skywalker Sound, jak trzeba to pomaga. Wood i Scarobosio zaś wykorzystują jego wkład w poprzednie filmy. Dla nich ważne było to, by „Łotr 1” brzmiał tak samo jak „Imperium kontratakuje” czy „Przebudzenie Mocy”, by widz miał akustyczne wrażenie jednego, wspólnego wszechświata. Znaczy to czasem, że w niektórych miejscach filmu wykorzystywane są oryginalne efekty dźwiękowe. W scenie w której K-2SO pobiera dane z innego droida, gdzieś w tle pojawia się dźwięk myszobota. Oryginalny, pochodzący jeszcze z „Nowej nadziei”. To oczywiście nie oznacza, że twórcy dźwięków nie dodają nic od siebie. To dla nich jest ważne wyzwanie, jak stworzyć coś nowego, co jednak jest znajome, ale inne. Chodziło o „sygnatury dźwiękowe” okrętu Krennica, Bohdiego, czy U-wingów, a także broni, K-2 czy nawet Bor Gullet.

Jak łatwo zgadnąć, słynne „Hope” Lei pochodzi ze sceny z „Nowej nadziei”, w której Leia w hologramie mówi: „Pomóż mi Obi-wan Kenobi, jesteś moją jedyną nadzieją”. Archiwalnych ujęć tej sceny było wiele, więc twórcy mieli skąd wybierać. Większym problemem okazało się odtworzenie tego, ze względu na brak starego sprzętu, ale rozwiązano to. Na koniec trzeba było uzgodnić scenę z zespołem Johna Knolla. Mieli trochę inny pomysł na kwestię dialogową księżniczki Lei. Dokonano tu dubbingu odwrotnego. Trzeba było dopasować ruch warg do wypowiedzi. Ostateczny rezultat wyszedł dobrze i jak twierdzą twórcy dźwięków, Carrie Fisher także go widziała i była zadowolona. A i tak na marginesie, nie wykorzystywano ujęć Lei z tamtej sceny. Stworzono model komputerowy i wygenerowano ją do potrzeby ujęcia, wspomagając się aktorką.



Hal Hindel, kierownik animatorów wspomniał, że praca nad „Łotrem 1” w kontekście serialu „Rebelianci” miała raczej charakter przyjacielski, niż korporacyjnej synergii. Zwyczajnie zapytali kolegów zajmujących się serialem, czy mogliby użyć modeli okrętów i wykorzystać je w tle. Gareth Edwards porozmawiał na ten temat z Davem Filonim. Dave był bardzo podekscytowany tym pomysłem. Stąd nie tylko „Duch” pojawił się w „Łotrze 1”. Zaczęli przeglądać inne okręty. Gdy John Knoll zobaczył korwety Hammerhead powiedział, że to jest coś czego szukał do pewnej sceny. Oczywiście w tym wypadku nie trzymano się już tak wiernie serialowych modeli, raczej starano się je odtworzyć i dopasować, ale ostatecznie je wykorzystano. Zresztą „Duch” to też nie jest model serialowy. „Łotr 1” to zdecydowanie lepsza jakość animacji, więc tam także stworzono nowy model, maksymalnie bliski oryginałowi oczywiście.

Knoll wypowiedział się także na temat załogi Hammerheada. Otóż w ILM przygotowano ujęcia z kapsułami ratunkowymi. Mieliśmy zobaczyć jak cała załoga okrętu się ewakuuje. Przeżyli. Natomiast w montażu zdecydowano wyciąć tą scenę. Klimatyczne miało być zderzenie niszczycieli z bramą, kapsuły ratunkowe tylko niepotrzebnie psuły ten klimat.



O filmie wypowiedzieli się także montażyści John Gilroy, Jabez Olssenand i Colin Goudie. Okazuje się, że pierwszy montaż filmu powstał jeszcze przed nakręceniem zdjęć. Chodziło raczej o montaż testowy. Gareth Edwards poprosił o niego we wrześniu 2014, kiedy scenariusz jeszcze nie był gotowy. Reżyser chciał zobaczyć na ekranie jak sprawdzą się różne proporcje między scenami akcji a dialogami. Wykorzystywano wiele klasycznych filmów, tak by pokazało to pewne elementy, ale niekoniecznie dialogi miały sens. Co ciekawe, wykorzystywano między innymi „Obcego” Ridleya Scotta (swoją drogą Felicity Jones wspominała, że Ripley jest pewną inspiracją Jyn).

Montażyści przyznali, że wiele ujęć ze zwiastunów się nie pojawiło w filmie. Ale nie było żadnego tajnego długiego montażu, który miałby 4 godziny. Właściwie wycięto z filmu jakieś 10 minut. Nigdy nie był wiele dłuższy, w żadnej wersji. Zresztą te 10 minut nie wycięto bez powodu. John Gilroy mówi, że nikt im nie kazał skracać filmu. Pracując nad nim doszli do wniosku, że pewne elementy nie są potrzebne.



Dokrętki faktycznie wpłynęły na film. Ale same dokrętki to norma, która jest częścią pracy filmowców. Tu bardziej problemowa okazała się zmiana koncepcji filmu. Zwłaszcza sceny na początku wprowadzające Cassiana, Bodhiego czy ukazujące ucieczkę Jyn z więzienia to nowe rzeczy, które dopiero dodano później. Natomiast Ben Mendelsohn faktycznie miał rację mówiąc, że film jest inny niż wersja robocza, którą widział. Montażyści potwierdzają to, zwłaszcza jeśli chodzi o trzeci akt. Tam działo się siedem różnych, przeplatających się wątków. Część z tych rzeczy wycięto, część bardzo zmieniono. Finał filmu mocno różni się od pierwotnego.

Inną bardzo ważną sceną dodaną w dokrętkach jest oczywiście scena akcji Dartha Vadera. Vader był bardzo ważną postacią w filmie, głównie jako coś dla fanów. Wcześniej zdecydowano, że ukażą jego zamek na Mustafar. Ale dopiero podczas zmian zdecydowano ukazać go w pełnej formie. To późny dodatek do filmu.

Inna ze zmian, choć akurat zadziała się wcześniej to kwestia napisów początkowych. Pierwszy scenariusz Gary’ego Whitty zaczynał się od napisów. To było otwarcie filmu. Mniej więcej na pół roku przed zdjęciami uznano, że spin-offy będą zaczynać się inaczej. Początkowo Garethowi bardzo się to nie podobało. Natomiast w dyskusji wyszła jedna rzecz. „Łotr 1” właściwie ukazując napisy z „Nowej nadziei” nie powinien zaczynać się od napisów. Nie leżało to wszystkim.



Kolejna zmiana narracyjna w montażu to przejścia między scenami. Zrobili montaż „Łotra 1”, gdzie sceny się nakładały jedna na drugą, jak w filmach Lucasa. Ale im bardziej wiedzieli, że nie jest to saga, tym bardziej zależało im na ukazaniu samodzielności dzieła.

Garethowi bardzo podoba się scena w „Imperium kontratakuje”, gdzie widzimy głowę Vadera bez maski. Nalegał, by coś podobnego pojawiło się w „Łotrze 1”. Tak narodziła się scena z zbiornikiem bacty. Natomiast scena z Vaderem z dokrętek to coś, co dla Edwardsa będzie wyjątkowym doświadczeniem prawdopodobnie do końca pracy zawodowej. Jedna z najważniejszych scen, które nakręcił. Na planie towarzyszył mu wtedy inny reżyser, Peter Jackson („Władca Pierścieni”). Akurat był w Londynie, gdy kręcono tę scenę. Gareth zaprosił go na plan. Nawet powiedział, że będą kręcić scenę z Vaderem o ustalonej godzinie. Jackson zobaczył to na żywo.

Scena z trzeciego aktu, w której Jyn stojąc na szczycie cytadeli widzi TIE Fightera, która pojawiała się w zwiastunach, była wyrzucona z montażu dużo wcześniej. Edwards zdziwił się, że marketingowcy ją wykorzystują. Powiedział im, że to wycięto. Oni jednak stwierdzili, że jest tak wspaniała wizualnie, że je użyją.

Na koniec znaleziono scenę, w której Gareth Edwards pojawia się w filmie.


KOMENTARZE (8)

O cyfrowych postaciach „Łotra 1” raz jeszcze

2016-12-30 21:22:13

Na początek kilka zdjęć z planu, przedstawiających Felicity Jones. Niżej piszemy znowu o pewnych efektach, a co za tym idzie będą spoilery.



„Łotr 1” Garetha Edwardsa sprzedaje się na tyle dobrze, że właściwie już jest trzecim najbardziej dochodowym filmem roku w USA. Ma spore szansę na pokonanie „Kapitana Ameryki”, zobaczymy czy poradzi sobie z „Gdzie jest Dory”. Na razie „Łotr” pokonał Jamesa Bonda. Nie sam. Razem z tym filmem seria „Gwiezdne Wojny” przyniosła już ponad siedem miliardów USD, czyli więcej niż 24 filmy o przygodach agenta 007.

Z innych wieści. Ben Mendelsohn twierdzi, że finalna wersja „Łotra 1” dość mocno różna od wersji roboczych. Jego zdaniem wiele scen kręcono tak, by dopiero obrać kierunek w montażowni. Podobno mowa o 20-30 scenach, które były dość mocno różne od tego, co zobaczyliśmy w kinie. W każdym razie w jego odczuciu ten film podobno jest bardzo inny niż to co widział wcześniej. Może mówił o dokrętkach?

Nie tylko Mendelsohn wspomniał o zmianach. Otóż Kathleen Kennedy twierdzi, że w ostatecznej wersji dość istotnie zmarginalizowano postać Forestwa Whitakera, czyli Sawa Gerrerę. Miało go być więcej, ale wiele z tych rzeczy nie pasowało do finalnej wersji filmu. Za to zdaniem Kathleen, to jeszcze nie koniec historii Sawa jaką opowie nam Lucasfilm. Czy chodziło jej o Rebeliantów czy jeszcze o coś innego? Zobaczymy.



John Knoll natomiast wypowiedział się o cyfrowych postaciach. Większość z tych rzeczy pokrywa się z tym, o czym pisaliśmy tutaj. Ale jest kilka dodatkowych szczegółów. Po pierwsze nawet w ILM doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przywracanie nieżyjących aktorów do życia za pomocą grafiki komputerowej to nie jest sprawa jednoznaczna dla wszystkich i budzi pewne kontrowersje. Nie tylko dlatego, że niektóre media to skrytykowały przy premierze filmu. Zdawali sobie sprawę z potencjalnego niepokoju wcześniej. Dlatego już na samym początku skontaktowano się ze spadkobiercami Petera Cushinga i dopiero jak wyrazili zgodę, to zespół Knolla przystąpił do prac. Knoll wie, że stąpa po cienkim lodzie i ma nadzieję, że nie otwierają tym samym puszki Pandory, dzięki której za 50 czy 100 lat będą powstawały choćby „Gwiezdne Wojny” z młodym Fordem. Jak sam podkreślił, to była jednorazowa akcja, bezpośrednio wynikająca z ich podejścia do „Łotra 1”.

Natomiast wracając do Tarkina. Ekipa wiedziała, że nie chcą w tej roli obsadzać innego aktora. Cushing był zbyt charakterystyczny, zaś fakt, że film dzieje się tuż przed „Nową nadzieją” utrudniał im sprawę ciągłości. Rozważano też opcję, że w filmie Tarkina nie będzie, choć jak wspomina Kiri Hart, byłoby to trudne do wytłumaczenia. Dobrano więc aktora, który fizycznie bardzo przypominał Cushinga i miał podobną manierę mówienia, czyli Guya Henry’ego. Na planie był to standardowy motion-capture, tyle, że animacja okazała się cięższa. Zdaniem Knolla to był odpowiednik cyfrowej maski i charakteryzacji, tyle że bardzo rozwiniętej. Choć trzymano się mocno Tarkina z „Nowej nadziei”, część rzeczy trzeba było dopracować i zmienić. Wynikało to choćby z ujęć czy oświetlenia. Gdy cyfrowo starannie dopracowano Tarkina by niewiele różnił się od tego z IV Epizodu, nie raz okazywało się, że za bardzo wyróżnia się w scenie względem innych aktorów. Inny problem wymagał zaangażowania Guya Henry’ego, który oglądał materiały archiwalne z Cushingiem starając się odwzorować wszystkie tiki aktora. Takie niuanse to choćby fakt, że gdy Peter wymawiał dźwięk „ah” nie podnosił górnej wargi, a jedynie opuszczał dolną i dało się zauważyć jego zęby. Guy Henry i twórcy z ILM doskonale wiedzieli, że nie odtworzą wszystkiego. Nie taki też przyświecał im cel. Chcieli osiągnąć efekt bliski oryginałowi, bardziej nawet by sprawiało to wrażenie kogoś blisko spokrewnionego z Cushingiem niż dokładną kopię. Natomiast walcząc z problemami, zastanawiano się na ile można Tarkina zmarginalizować. Przekazać jego rolę innym postaciom, bądź pokazywać go za pomocą hologramu. To tak na wypadek, gdyby cyfrowe efekty się nie sprawdziły.

W przypadku księżniczki Lei było łatwiej. Po pierwsze, gdy kręcono film, Carrie Fisher jeszcze żyła, co ułatwiło to sprawę i nie było tak kontrowersyjne. Ingvild Deila, nie miała wiele do zagrania. W tym przypadku skoncentrowano się właściwie tylko na komputerowym odtworzeniu twarzy na podstawie ujęć z IV Epizodu. Ruchy, czyli także ręka, należy do Ingvild.
KOMENTARZE (18)

O kamerze i technice nagrywania bitew „Łotra 1”

2016-12-28 21:23:13

O Garethie Edwardsie jako reżyserze można powiedzieć bardzo wiele, ale ciekawsze jest to, że jest on także specem od efektów specjalnych. Nie boi się ryzyka. Przy „Strefie X” to on odpowiadał za efekty, nie tylko dlatego, że musiał oszczędzać na budżecie. Raczej chciał spróbować i tej części sztuki filmowej osobiście, a także nadać im kształt jaki sobie wymarzył. Nic dziwnego, że jego podejście przy „Łotrze 1” w wielu miejscach może wydać się innowacyjne i niekonwencjonalne. Zwłaszcza, że dołączył do niego Greig Fraser, operator choćby „Wroga numer 1”. Obaj wspierani przez ILM starali się znaleźć dla Łotra 1 odpowiednią oprawę.

Warto przypomnieć, że choć Fraser był operatorem, to wiele scen w „Łotrze 1” Edwards kręcił z własnej ręki. Samodzielnie nosząc kamerę na planie.

Umiejętnie łączyli starą technologię z nową, tak by osiągnąć najlepszą jakość. Na początek wykorzystali soczewki 70mm Ultra Panavision, dokładnie te same których Quentin Tarantino i Robert Richardson użyli przy „Nienawistnej ósemce”. Tarantino ze swoim operatorem musieli się do nich dokopać w archiwach Panavision. Przy „Łotrze 1” użyto dokładnie tej samej technologii, ale z jedną różnicą. Zamiast nagrywać film na taśmie, soczewki podłączono do kamery Arri Alexa 65, o formacie 6k. Takich kamer używano przy ostatniej „Mission: Impossible”. Dzięki temu mirażowi umiejętnie połączono zalety starych kamer i cyfrowego formatu.



ILM zmieniło też sposób kręcenia bitew kosmicznych. Kiedyś potrzeba było do tego scenopisów czy scenariuszy, teraz jest całe cyfrowe środowisko. Filmowcy zaś siedzą i decydują gdzie co jest, co automatycznie natychmiast się renderuje. Pozwala to zmienić coś, cofnąć, przesunąć i wyrenderować fragment obrazu ponownie. Dzięki temu filmowcy i artyści pracują razem wymieniając się spostrzeżeniami. To także powód dla którego te filmy potrzebują tyle czasu na postprodukcję. Dlatego właśnie Felicity Jones spędziła na planie pół roku, a potem przez kolejny rok do premiery miała czas na pracę nad innymi filmami.

ILM zaprojektował cały system wirtualnych kamer, które przypominają trochę garaż Tony’ego Starka. To pokój w którym bitwa kosmiczna jest wyświetlana na ścianach (i podobno także w formie hologramu), a wszystko jest renderowane przez komputer w czasie rzeczywistym. Człowiek zaś może poruszać się po tej sekwencji i ustawić zdalną kamerę. Filmowiec poruszając się kręci akcję, inni zaś wszystko obserwują z pokoju obok.

Oczywiście sposób wyrenederowania sekwencji to około 80% jakości. To wystarcza do pracy. Można też nakładać na to zdjęcia kręcone na lokacji.

Ta technologia pozwala filmowcom także oglądać, co uzyskają, przesuwać i znaleźć właściwy kąt. Tak było choćby z Gwiazdą Śmierci. Edwards dość długo kręcił nią na różne strony, podobnie jak kamerą, zanim uzyskał to co mu się spodobało. Gdyby bawiono się modelami i starą technologią to wszystko trwałoby nie minuty a dni. Każde pojedyncze przesunięcie wymagałoby kręcenia wszystkiego na nowo i modyfikacji.

W przeciwieństwie do J.J. Abramsa, który lepiej czuł ducha kina Nowej Przygody, Edwards wszedł w inną bardzo ważną dla George’a Lucasa rolę. Innowatora. Nad jej pominięciem przy Epizodzie VII bardzo bolał inny wielki filmowiec rozwijający technikę filmową – James Cameron. Teraz powinien być zadowolony. System, który zbudowało ILM nie powstałby bez pomysłów George’a, który kiedyś chciał montować filmy za pomocą komputerów (EditDroid), a potem przy „Zemście Sithów” oglądać nie tylko sceny animatyczne, ale też pierwsze efekty cyfrowej pracy tuż po skończeniu ujęcia (Video Village). Nawet bez Lucasa u sterów ILM i Lucasfilm wykonały kolejny krok, Edwards zaś doskonale się w tym odnalazł.
KOMENTARZE (15)

Konwersja trylogii do 4K w toku?

2016-12-26 08:47:50

Bardzo ciekawą informację o stanie klasycznej trylogii przedstawił niedawno Gareth Edwards. Mówiąc o pracy nad „Łotrem 1” i odnosząc się do tego, jak często wracał do „Nowej nadziei”, wspomniał o jednym konkretnym wydarzeniu. Pewnego dnia będąc w siedzibie Lucasfilmu w San Francisco, spotkał się z Johnem Knollem, producentem „Łotra 1” jednocześnie też szefem Industrial Light and Magic. Knoll zaproponował by razem obejrzeli „Nową nadzieję”, bo właśnie mają nową konwersję do formatu 4K. Na pokazie było jeszcze kilka innych osób związanych z „Łotrem 1”, ale w tej chwili to nie jest najbardziej istotne.

Edwards potwierdził, że konwersja „Nowej nadziei” do formatu 4K istnieje. Pytaniem otwartym jest to, co z tego wynika, która to wersja, co z innymi filmami i kiedy będzie okazja to zobaczyć. Sam fakt, że prace w tym temacie są wykonywane, nie powinien nikogo dziwić. Pojawiły się podobne sugestie ponad dwa lata temu.

Z doświadczenia wiemy, że choć Fox posiada prawa do dystrybucji „Nowej nadziei” do roku 2020, to jednak Disney zazwyczaj potrafi się z nimi dogadać przy nowych wydaniach. Jednym z nielicznych, niechlubnych wyjątków było wydanie sagi na Vod.pl, gdzie IV Epizodu brakowało. Jednocześnie w zeszłorocznych wydaniach Steelbook takich problemów nie było. Wszystkie 6 epizodów pojawiło się na rynku. Więc jeśli Lucasfilm zechce to w każdej chwili może wypuścić na rynek wydanie 4K. Większym problemem jest tu format, bo 4K Blu-ray wciąż nie jest popularny. No i faktycznie jest to rozdzielczość QuadHD (3820x2160p) a nie 4K (4096x2160p). Niektóre media sugerują także pojawienie się „Nowej nadziei” w kinie w związku z jej 40 urodzinami w przyszłym roku. Kto wie, może właśnie ta konwersja na 4K była potrzebna do konwersji na 3D, co jeszcze zamierzał zrobić Lucas? Tu też można tylko gdybać. Jedyne, co jest pewne, że Lucasfilm zamierza za jakiś czas wyciągnąć „Nową nadzieję” ze swego skarbca i ponownie na niej zarobić. My jeszcze nie wiemy jak. No i wątpliwe by konwersja dotknęła tylko IV Epizod, możemy być pewni, że prace nad pozostałymi trwają.
KOMENTARZE (27)

O efektach w „Łotrze 1” słów kilka

2016-12-20 07:27:21

Powoli wychodzą na wierzch szczegóły „Łotra 1”. Okazuje się, że Felicity Jones dostała za film ponad milion USD. Możliwe, że nawet więcej, bo prawdopodobnie kontrakty były podpisywane w GBP, a Felicity dostała siedmiocyfrową sumę. Podobno bardzo dobrze negocjowała, znając swoją wartość. Mniej więcej połowę z tego, dostali Ben Mendelsohn i Diego Luna. Reszta oczywiście jeszcze mniej. Kontrakt Felicity zawiera bardzo ciekawą klauzulę. Zakłada on możliwość powrotu jej postaci. Sugerowano film o Luke’u Skywalkerze lub coś w tym stylu. „Łotr 2” raczej nie powstanie, ale kto wie, może czeka nas jeszcze jakiś spin-off dziejący się jeszcze wcześniej, w którym zobaczymy Jyn Erso jeszcze zanim przyłączyła się na dobre do Rebelii? Tu też warto ostudzić oczekiwania, praktyka gwarantowania sobie udziału w sequelu jest dość typowa w Hollywood i niekoniecznie musi coś znaczyć. Zwłaszcza, że Kathleen Kennedy parę razy podkreślała, że choć w tytule filmu znajduje się cyfra 1, to nie jest to pierwsza część, tylko pojedynczy film.

Z innych wieści, John Knoll oznajmił, że George Lucas widział „Łotra 1”, przed premierą oczywiście. Podobno był zadowolony i mu się podobało. Szczegółów nie zdradzono.

W dalszej części znajdują się spoilery do „Łotra 1”. Jeśli ktoś nie widział jeszcze filmu, to niech lepiej podaruje sobie dalsze czytanie.



Jeśli chodzi o cyfrowe postaci, to jest ich trochę. Gareth Edwards pracując nad „Łotrem 1” przekopał się też przez archiwa Lucasfilmu. Bawił się oryginalną makietą „Sokoła” czy strojem Hana Solo. Nie jako przy okazji znalazł tam niewykorzystane dotychczas sceny z Epizodu IV. Duble i nie tylko. Wyciągnął z nich ujęcia dowódcy złotych Jona Vandera (Angus MacInnes) oraz dowódcy czerwonych Garvena Dreisa (zmarły w tym roku Drewe Henley). Upewnili się tylko, czy te klipy nie zostały wcześniej przypadkiem nigdzie użyte, podobnie jak te dialogi. W oryginale dotyczyły ataku na Gwiazdę Śmierci, ale ponieważ wcześniej nawet nie były konwertowane do wersji cyfrowej praca nad nimi i tak wymagała zaangażowania ILM. Od razu dało się też usunąć Gwiazdę Śmierci i wstawić w jej miejsce bitwę o Scarif. Edwards wspomina, że jak po raz pierwszy mógł oglądać film na premierze z fanami, to reakcja na wprowadzenie tych dwóch postaci była żywiołowa.



Ale to i tak nic, w porównaniu z inną postacią, czyli Wielkim Moffem Tarkinem. Jak wiemy, aktor Peter Cushing zmarł w 1994. No i choć zostało sporo niewykorzystanego materiału z „Nowej nadziei”, to niestety dużo trudniej byłoby je wkomponować analogicznie jak pilotów. Dość długo zastanawiano się jak zabrać się do tego tematu, czy obsadzić innego aktora, czy może stworzyć go komputerowo. John Knoll od początku twierdził, że ILM podoła. Inni niekoniecznie w to wierzyli. Ale i tak do roli Tarkina zatrudniono aktora. Wybrano Guya Henry’ego, któremu dano dość ciężkie zadanie. Z jednej strony miał zagrać Tarkina, z drugiej musiał wszystko zachować w sekrecie, a z trzeciej w jego miejsce wprowadzono komputerowo wygenerowaną postać. Wykorzystano grę Henry’ego i jego ruchy, zapewne też głos w pewnej części, ale twarz Wielkiego Moffa została stworzona komputerowo. Podobne zadanie czekało ekipę ILM przy innej postaci. Tam odtwórczyni tej roli żyje, ale postarzała się o ponad trzydzieści lat, więc jak twierdzi Edwards, nawet jej ruchy są obecnie inne, postura też. Musiano więc przeprowadzić casting i znaleźć odpowiednią aktorkę. Jednak nie wszystkie postaci odtwarzano komputerowo. W przypadku Mon Mothmy zatrudniono Genevieve O'Reilly, która wcieliła się w młodszą wersję tej postaci w „Zemście Sithów” (choć tam wycięto z nią prawie wszystkie sceny). Jana Dodonnę zagrał zaś Ian McElhinney, czyli Sir Baristan Selmy z „Gry o tron”. Twórcy nie czuli tam potrzeby odtwarzać go komputerowo.



Jeśli ktoś się zastanawia na ile to film Garetha Edwardsa, a na ile Johna Knolla, to kwestia Gwiazdy Śmierci może rzucić na to pewne światło. Knoll od 2012 przewodzi ILM, ale też od tego czasu pracował nad „Łotrem 1”. Jedną z jego obsesji była Gwiazda Śmierci. Oczywiście mogli w całości stworzyć ją cyfrowo, ale wpierw bardzo chciał zobaczyć model z „Nowej nadziei”. Niestety w tamtym czasie prawie nikt nie wierzył, że to będzie hit. Wykorzystane eksponaty, gdzieś poginęły. Okazało się, że Gwiazdę Śmierci kupił znany kolekcjoner i autor książek o kolekcjonerstwie Guz Lopez. To ułatwiło sprawę, gdyż Lopez działa w fandomie i jest raczej blisko Lucasfilmu. Ale Knoll ostatecznie uparł się, że muszą nie tylko mieć model komputerowy, ale dla niektórych ujęć potrzebowali prawdziwy. Zbudowali więc go. Jeszcze więcej czasu ekipa Knolla poświęciła na budowanie dekoracji. John bardzo chciał, by wszystko się zgadzało. Panele, podłoga i cała reszta.



Knoll odpowiada także, za nie używanie niebieskich czy zielonych ekranów w wielu scenach. Zwłaszcza tych, gdy coś widzimy na mostku. Wykorzystano tu ekrany LEDowe, w sposób podobny jak w „Grawitacji”. Dzięki temu inaczej jest nagrywana jest głębia. Ekrany LEDowe na mostku Gwiazdy Śmierci są nawet większe niż te wykorzystane w „Grawitacji”. Nie obyło się bez problemów. Tu najbardziej pomocny był Greig Fraser, który odpowiadał też za dobre ustawienie oświetlenia. W przypadku bluescreenu czy greenscreenu załatwia się to później. Knollowi jednak zależało na tym, by te ujęcia były bardziej realistyczne.

Na sam koniec jeszcze jedno potwierdzenie. Zamek, który widzimy w filmie znajduje się na planecie Mustafar. Tak przynajmniej twierdzi Pablo Hidalgo.
KOMENTARZE (19)

P&O 204: Jaki był najtrudniejszy efekt do nakręcenia?

2016-12-04 08:39:37



Dziś pytanie bardzo techniczne. Odpowiedział na nie Habib Zargarpour, CG Supervisor z ILM.

P: Jaki był najtrudniejszy efekt specjalny do nakręcenia w „Mrocznym widmie”?

O: Jednym z najtrudniejszych efektów specjalnych i ujęć wymagających nakręcenia, był fragment wyścigu podracerów. Dokładnie scena w której rozbija się Mars Guo po tym jak Sebulba wrzuca mu kawałek metalu do silnika. Wyzwaniem było realistyczne rozbicie tego masywnego podracera (największego zarówno pod względem wielkości jak i ilości części) przy prędkości 600 mil na godzinę! Wiedzieliśmy, że musimy ukazać wszystkie metalowe elementy, odpadające i rozrzucane w momencie zderzenia. Zrobienie tego modelami, wymagałoby rozpędzenia ich do prędkości 100 mil na godzinę, zderzania ich z piaskiem oraz kręcenia tego, licząc, że któreś z tych ujęć się nada. Oczywiście byłoby to ryzykowne i kosztowne. Komputerowy model był tym czego potrzebowaliśmy. Mieliśmy tam 14 tysięcy kawałków, które podzieliliśmy na mniejsze i otrzymaliśmy 100 tysięcy drobnych odłamków. Główne części podracera „rozbiły” się przy użyciu standardowej, bazującej na fizyce dynamicznej „symulacji”. Używaliśmy do tego oprogramowania Maya, rozrzuciliśmy w ten sposób tysiące kawałeczków z cyfrowego modelu. Musieliśmy jeszcze odkryć metodę, by większe części rozbijały się i zwijały w kontakcie z ziemią. Używaliśmy symulacji piasku i pyłu, a także dymu, iskier i ognia, a kamera (i podracer) poruszały się z prędkością 600 mil! Tak więc liczba różnych elementów, ich wartości, w połączeniu z realizmem i prędkością, to było dla nas najtrudniejsze zadanie.



K: Habib Zargarpour był kierownikiem ekipy efektów wizualnych w ILM. Dołączył do firmy jako dyrektor techniczny przy „Masce”. Wcześniej od 1981 pracował jako ilustrator. Ukończył Uniwersytet Kolumbii Brytyjskiej w Pasadena. Zajmował się grafiką 3D od 1990. Z ILM przeniósł się do pracy na rynku gier wideo.
KOMENTARZE (9)

P&O 200: Czy książę Xizor pojawił się w Epizodzie I?

2016-11-06 07:34:40



Gdy kręcono „Mroczne widmo” ujawniono, że w filmie jest kilka ukrytych niespodzianek. To oczywiście rozbudziło wyobraźnię fanów, zwłaszcza, że przecieki, często rozdmuchane, były dość interesujące. Oto przykład takiego pytania bazującego na pewnej plotce związanej z „Cieniami Imperium”.

P: Czy książę Xizor pojawia się w „Mrocznym Widmie”?

O: Niezupełnie. Faktem jest, że podczas filmowania miniatury masywnej areny Mos Espy, modelatorzy w ILM użyli mnóstwa maluteńkich figurek z serii Micro-Machines, w tym także kilku Xizorów, jako sztucznego tłumu, to jednak są one zbyt małe by je dostrzec w filmie.
KOMENTARZE (14)

P&O 196: Które części zdjęć z Otoh Gunga to grafika komputerowa, a które to miniatury?

2016-10-09 19:45:58



Kolejne pytanie dotyczyło sposobu powstawania Otoh Gunga.

P: Sceny podwodne w Otoh Gunga są piękne w formie jakiej je ukazano. Czy było to trudne do stworzenia i które elementy są nakręcone z żywymi aktorami (i scenografią), a które to miniatury, a które to grafika komputerowa?

O: Odpowiada Christopher Townsend, Sequence Supervisor z ILM: Scena z salą posiedzeń rady Gungan w Otoh Gunga była o tyle wymagająca, że musieliśmy stworzyć nieziemski krajobraz, którego tło znajdowało się pod wodą. Chcieliśmy by wszystko zdawało się magiczne, by było przepełnione ciepłymi, bogatymi kolorami, a to jest o tyle trudne, że gdy zanurzy się to w wodzie, wszystko sprawia wrażenie zimniejszego. A gdy jeszcze mamy przeźroczyste ściany? W sumie to w scenie żywi aktorzy to tylko Liam Neeson i Ewan MgGregor. Robiliśmy zdjęcia na uproszczonym planie. Reszta to miniaturowy model, ale on w całości został wczytany do komputera i dopiero po przeróbkach zaczęliśmy nakładać wszystkie elementy, w tym także grafikę komputerową (członków rady, Bossa Nassa, Jar Jara, ryby).
KOMENTARZE (9)

ILM Art Department Challenge

2016-09-13 19:05:50 ilmchallenge.artstation.com

Dział artystyczny wytwórni Industrial Light & Magic wraz z Wacom i ArtStation, swego czasu ogłosił konkurs na stworzenie prac koncepcyjnych w kategoriach The Moment, The Ride i The Job, opartych na uniwersum Star Wars. 8 września ogłoszono wyniki konkursu, którego owoce możecie obejrzeć w poniższym filmiku. Gdyby jednak było wam mało, organizatorzy udostępnili na stronie ArtStation pozostałe zgłoszone prace, a możecie obejrzeć je tutaj.




KOMENTARZE (29)

Filmik ILM o efektach specjalnych

2016-09-08 20:47:07

Chyba powoli dochodzimy do okresu, w którym swobodnie można mówić o „Przebudzeniu Mocy” i sekretach powstawania tego filmu. ILM z tej okazji przygotowało krótki filmik – „Behind the Magic: The Visual Effects of Star Wars: The Force Awakens”, który prezentuje pracę tej firmy nad VII Epizodem. Według nich, podobnie jak w przypadku oryginalnych filmów, tak i VII Epizod w wielu miejscach był dziełem przełomowym.


KOMENTARZE (18)

"The Star Wars Show" #2

2016-05-19 10:31:05 YouTube

Przed nami drugi odcinek programu informacyjnego "The Star Wars Show", prowadzonego przez Andi Gutierrez i Pete'a Townley'a. Zapraszamy do oglądania.



Na początku ekipa przedstawia portret Cieny Ree - kapitan imperialnego niszczyciela "Inflictor", który pojawił się w powieści "Lost Stars", a także jako wrak na Jakku w "Przebudzeniu Mocy". Obrazek pochodzi z gry "X-wing" Fantasy Flight Games.

Na Celebration London możemy się spodziewać wielu nowych informacji o grach, między innymi o "LEGO: The Force Awakens", "Battlefroncie", "The Old Republic" i mobilnych. Dalej prowadzący zapraszają do zarejestrowania się w wyzwaniu ILM-u dla przyszłych artystów konceptualnych (czas już niestety minął).

W dalszej części filmu można zobaczyć co się stało, gdy ekipa zastąpiła stojącą w korytarzu zbroję szturmowca prawdziwym członkiem 501 Legionu, a następnie Andi zasiada ze szkockim zespołem Chvrches, by porozmawiać o "Gwiezdnych Wojnach". Wokalistka Lauren Mayberry udaje Jawę i zdradza, że kiedyś zrobiła sobie kostium tegoż na Halloween. Zapytani o "Przebudzenie Mocy", muzycy mówią, że "doceniają obecne w filmie paralele [z innymi filmami]", ale mają podzielone zdania na temat tego, kto powinien być ojcem Rey.

Kolejny news to reportaż ze Star Case - znajdującego się w Tokio sklepu poświęconego "Gwiezdnym Wojnom". Następnie dowiadujemy się które imię wybrano dla maskotki programu - po sugestiach typu Mouse Windu, Mouse Kanata i oczywiście Miki, ostatecznie zdecydowano się na CH-33Z ("cheese", czyli "ser"). Zadanie na przyszły tydzień to wysyłanie zdjęć starwarsowych tortów, bo w końcu w kolejną środę "Nowa nadzieja" obchodzić będzie 39. urodziny. Do fotografii należy dodać hasztag #StarWarsShowCake.
KOMENTARZE (10)

P&O 170: Jak pokazujecie materiał George’owi Lucasowi?

2016-04-10 08:39:49



Dziś znów konkretne pytanie o sposób w jaki pracowali animatorzy przy prequelach. Odpowiada Dan Gregorie.



P: Jak pokazujecie przygotowany przez was materiał George’owi Lucasowi? Czy ogląda on filmiki QuickTime na waszych monitorach, czy raczej puszczacie mu w sali projekcyjnej?

O: Najczęściej dostarczamy klipy QuickTime do montażysty, który łączy je w film. George potem ogląda je w systemie montażowym AVID, także z dodatkowymi ujęciami. Dopóki sekwencja nie jest prawie skończona, nie oglądamy jej w sali projekcyjnej. George czasem przychodzi do naszych biurek, ale bardzo rzadko.
KOMENTARZE (0)

„Most na rzece Kwai” i „Gwiezdne Wojny”

2016-03-25 07:24:54 oficjalna



O wpływie filmów Davida Leana na „Gwiezdne Wojny” pisaliśmy już nie raz. Bryan Young zabrał się za kolejne dzieło legendarnego twórcy, „Most na rzecze Kwai” (The Bridge on the River Kwai), ekranizacji powieści Pierre’a Boulle’a (znanego też z „Planety małp”).

Epicki dramat Davida Leana o II wojnie światowej, „Most na rzece Kwai” był niesamowicie popularnym filmem, który pobił rekordy oglądalności w roku, w którym go wypuszczono i zdobył siedem nagród Akademii. Opowiada historię grupy brytyjskich więźniów przetrzymywanych w japońskim obozie pracy w 1943. Przywódcą Brytyjczyków jest porucznik pułkownik Nicholson (grany przez Aleca Guinnessa), który protestuje przeciw temu, by Japończycy naruszyli Konwencję Genewską i zbudowali most wykorzystując Brytyjczyków. Napięcia są coraz większe, i zamieniają się w starcie między Nicholsonem a japońskim komendantem, pułkownikiem Saito (Sussue Hayakawa). Ostatecznie osiągnięto porozumienie, a konstrukcja mostu przebiega w ramach ustalonych terminów, ale jeden żołnierz z marynarki amerykańskiej, który wcześniej cudem uciekł z obozu (William Holden) wraca prowadząc ekipę, która ma wysadzić most.

Najbardziej oczywistym powiązaniem tego filmu i sagi „Gwiezdnych Wojen” jest Alec Guinness, który grał Obi-Wana w oryginalnej trylogii. To „Most na rzece Kwai” uczynił go gwiazdą, co sprawiło, że pośrednio Lucas zainteresował się obsadzeniem go w roli czcigodnego Rycerza Jedi. To pierwszy z trzech wielkich epickich filmów Davida Leana, które miały swój wpływ na „Gwiezdne Wojny”. (Pozostałe dwa to „Lawrence z Arabii” i „Doktor Żywago”).

„Most na rzece Kwai” to film, który doskonale oddaje jedną z pierwszych kwestii z napisów początkowych „Zemsty Sithów” – czyli „Bohaterowie są po obu stronach, zło jest wszędzie”. Postać Guinnessa, Nicholson, znajduje się w sytuacji, w której jego upór sprawia, że wygrywa, ale nie skraca mu to tortur. Gdy Japończycy w końcu zgadzają się na jego żądania, on domaga się, by to brytyjscy żołnierze zbudowali most najlepiej jak potrafią, nawet jeśli połączy to istotną dla wroga linię kolejową. Czy jest bohaterem trzymającym się swoich zasad i wygrywającym bitwę? Czy szwarccharakterem kolaborującym z wrogiem? To musimy osądzić samodzielnie.

Innym powiązaniem z „Gwiezdnymi Wojnami” jest analogia, którą da się zauważyć między postacią Williama Holdena – Shearsem a Hanem Solo w „Nowej nadziei”. Shaers jest kochanym, samolubnym łotrem, który nie miał zamiaru brać udziału w wojnie, zostaje zmuszony by zniszczyć miejsce z którego przybył. Han Solo przez wiele czasu w środku „Nowej nadziei” pracuje nad tym, by uciec z Gwiazdy Śmierci, a gdy jest poproszony o to by wrócił i zaatakował stację, unika tego. To klasyczny motyw z mitologii, bohater ze złotym sercem, który nie zdaje sobie z tego sprawy. Zarówno Shears jak i Han Solo świetnie go ilustrują.

Wizualnie „Most na rzece Kwai” można łatwo porównać do „Powrotu Jedi”. W rzeczy samej, nie raz mówiono, że nikt inny nie wpłynął na używanie przez George’a Lucasa krajobrazów tak bardzo jak David Lean, a zdjęcia dżungli z południowo-wschodniej Azji znajdują swoje odbicie w lasach Endoru. Nawet historia rozwija się w sposób podobny. Shears i reszta jego ekipy odkrywa, że ich oryginalna droga ucieczki jest niemożliwa do przebycia w drugą stronę, więc korzystają z lokalnych przewodników, by wskazali im alternatywną drogę, a oni sami znaleźli się na tyłach wroga. Tę samą pomoc dostarczają Ewoki w „Powrocie Jedi”, przyprowadzając grupę uderzeniową generała Solo do tylnego wejścia bunkra generatora tarczy. Właściwie to zarówno scenariusz „Powrotu Jedi”, jak i „Mostu na rzece Kwai” w kulminacyjnym momencie kończy się podłożeniem bomb i zniszczeniem istotnej infrastruktury, która pozwala konfliktowi toczyć się dalej.

Epicka natura filmów Leana to coś co utkwiło w Lucasie. Podczas rozmowy z „USA Today” w 2012 George wskazał reżysera jako inspirację dla swoich ciągłych innowacji.
– Przyczyną, dla której zainwestowałem tyle czasu i pieniędzy (tworząc Industrial Light & Magic, pierwszą firmę zajmującą się efektami specjalnymi) jest to, że sztuka to technologia. W latach 60., pod koniec ery Davida Leana, potrzebowano 10000 statystów w scenie. To stawało się zbyt drogie. Normą stawało się to, że masz film, którego akcja dzieje się pięć lat temu, masz siedmiu aktorów a zdjęcia kręcisz na ulicy. Więc już wtedy mówiłem, że jeśli pchniemy rozwój technologii, będziemy mieć mnóstwo historii do opowiedzenia.

Filmy Leana mogły być w umyśle Lucasa, gdy tworzył masywne armię i bitwy prequeli, które jeśli chodzi o skalę nie są zbyt częstym widokiem we współczesnym kinie.

Mówi się też, że Alec Guinness był zawiedziony tym, że „Gwiezdne Wojny” przyćmiły resztę jego ważnych filmów i miał nadzieję, że ludzie poszukają innych jego dzieł. To właśnie to zainspirowało mnie, by obejrzeć „Most na rzece Kwai”, mój pierwszy nie-gwiezdno-wojenny film z Aleciem Guinnessem. To doskonały film dla amerykańskiej publiczności, by lepiej poznać tego fenomenalnego aktora.

„Most na rzece Kwai” ma rating PG z ostrzeżeniem o łagodnej przemocy wojennej. Wizualnie poskromiono wodze, ale pewne pomysły zostały. Obejrzałem go z moim synem i odkryłem, że przykuwał uwagę przez całe 161 minut. Jeśli jesteście fanami Davida Leana czy Obi-Wana Kenobiego granego przez Aleca Guinnessa, to film, który musicie zobaczyć.



Tu warto dodać jeden komentarz do kwestii wizualnych inspiracji. Jeśli chodzi o Davida Leana to w „Gwiezdnych Wojnach” najlepiej widać go w „Ataku klonów”. Scena nagrana w Sewilli jest praktycznie odtworzeniem sceny z "Lawrence’a z Arabii" nakręconej dokładnie w tym samym miejscu. Jeszcze więcej analogii widać w „Indym”. „Indiana Jones i świątynia zagłady” był kręcony na Sri Lance, dokładnie tam, gdzie „Most na rzece Kwai” (choć akurat lokacji samego mostu nad rzeką Kelani nie odwiedzili). Niektóre zdjęcia są kręcone na tych samych lokacjach, a nawet ujęcia w filmie Lucasa/Spielberga starają się czasem odtwarzać film Leana, gdy się obejrzy jeden po drugim doskonale to widać. „Indiana Jones i ostatnia krucjata” z kolei był kręcony w Hiszpanii, także w miejscach gdzie Lean kręcił „Lawrnece’a z Arabii”, ale też „Doktora Żywago”. Lucas i Spielberg pojechali nawet na stację kolejową w Guadix, którą wykorzystał Lean. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
KOMENTARZE (1)

J.J. żałuje za błędy…

2016-03-22 16:54:50

W USA mieliśmy pierwszy weekend, w którym „Przebudzenie Mocy” zarobiło mniej niż milion USD. Wyszło 966 tysięcy USD. Obecnie film w Stanach zarobił 932,3 milionów USD (rekord) a w reszcie świata 1,127 miliarda USD.

„Przebudzenie Mocy” tryumfowało także podczas rozdania nagród Jameson Empire Awards 2016. Najlepszy aktor - John Boyega, aktorka - Daisy Ridley, film SF/fantasy, efekty specjalne - Epizod VII, reżyser - J.J. Abrams.

Tymczasem J.J. Abrams przyznał, że w „Przebudzeniu Mocy” są błędy, których żałuje. W szczególności jeden go boli. Chodzi o Chewbaccę, który wrócił do bazy ruchu Oporu i w swoim smutku nie uściskał Lei. Zrobiła to Rey, która Lei nie znała wcześniej osobiście. Ale wiedziała kim jest, obie też były silne Mocą. Chewie zaś zajął się ratowaniem Finna. Tyle, że Abrams wie, iż Chewie przez wiele lat znał dobrze Leię i jej męża, więc tu jednej małej sceny zabrakło.

Harrison Ford zaś powiedział o tym jak odbiera śmierć Hana Solo. Kłócił się o nią przez 30 lat. Nie dlatego, że był znudzony tą postacią, ale zależało mu na pewnym symbolicznym jej poświęceniu. Więc to, co się stało w „Przebudzeniu Mocy” Fordowi bardzo pasuje do postaci.

Lupita Nyong’o tymczasem umieściła fragment dokumentu z wydania BD. Oczywiście dotyczy on nagrywania Maz.



W Polsce wydanie BD trafi do sklepów za niecały miesiąc, w USA na początku kwietnia.

Na koniec jeszcze galeria szkiców koncepcyjnych, która została umieszczona na stronie ILM. Są tam obrazki w bardzo dobrej jakości, warto się zapoznać.
KOMENTARZE (45)
Loading..