TWÓJ KOKPIT
0

Bitwa o Geonosis :: Twórczość fanów




Autor: Jedi Nadiru Radena



21,5 roku przed zniszczeniem Pierwszej Gwiazdy Śmierci
Oparte na wątkach z filmu Star Wars Episode II Attack of the Clones


Bitwa się rozpoczęła.
Jednak nie wszystko rozpoczęło się tak, jak powinno.
Dziesiątki, setki... tysiące mechanicznych żołnierzy Federacji Handlowej wkroczyło z dzikim rumorem do środka okrągłej rotundy - do wnętrza ogromnej Areny Geonosis. Ponurego miejsca kaźni, które miało być świadkiem śmierci senator Padme Amidali oraz dwóch rycerzy Jedi – Obi-Wana Kenobiego i jego ucznia, Anakina Skywalkera; Wybrańca i wielkiej nadziei Zakonu Jedi.
Miało być. Ale nie stało się.
Legiony beżowych Battle Droidów, prowadzonych przez zastępy srebrzysto-szarych Super Battle Droidów, runęły z pełną siłą na dwie setki rycerzy Jedi mistrza Mace’a Windu. Błyszczące ostrza mieczy świetlnych zakreśliły w powietrzu dziesiątki różnokolorowych linii, by opaść na metalowe korpusy robotów bojowych. Energetyczne klingi cięły gładko i destruktywnie, pozostawiając po sobie jedynie przepołowione ciała robotów i bezużyteczne elementy ich zniszczonych pancerzy. Pierwsza fala mechanicznych wrogów została rozbita, a rycerze Jedi wpadli szturmem pomiędzy metalowe postacie, boleśnie rażąc swoją bronią armię Konfederacji Niezależnych Systemów.
Jednak nie wszyscy jeszcze rozpoczęli walkę – wielu rycerzy nadal stało na szerokich i masywnych balkonach ponad areną, przygotowując się do skoku, bądź eliminując zagrożenie ze strony kilku ostatnich Geonosian, zaskoczonych obrotem spraw. Teraz już nie pozostawało nic innego, jak rzucić się w wir walki; miejsce tak odległe od tego, w którym winien być Jedi.
Do tego też wniosku doszedł Nur Taris; wiecznie blady i okryty nieskazitelnie białą tuniką padawan, biegiem dopadając do potężnej balustrady, odgradzającej trybuny od leżącego niżej placu boju.
- Nie tak to miało wyglądać, mistrzu! Wejście tam to samobójstwo!
- Myślisz, że nie wiem?! – warknął Nadiru Radena, spoglądając w dół, poza zasięg ogromnych balkonów i ich osłon. W jego głowie spiętrzyło się mnóstwo sprzecznych myśli, lecz większość sprowadziła się do jednego tylko wniosku: zapanował nieogarnięty chaos. Chaos w żadnym wypadku nie ujęty w planach Mace’a Windu. – Obawiam się, że nie mamy wyboru, Nur.
Padawan pokręcił głową, choć wiedział, że nie czas na opór.
- Nie doceniliśmy Federacji! – syknął. - Ani wtedy na Naboo, ani tu na Geonosis. Radena popatrzył na niego z ukosa i rzekł:
- Teraz łatwo ci mówić! – zrobił szybkiego młynka mieczem świetlnym. – Trzymaj się blisko mnie...
- Jasne, jak miecz świetlny, mistrzu.
Oboje w tej samej chwili dotknęli ziemi, żeby w następnej ustawić się do siebie plecami. Działali jak automaty, choć nie kierował nimi komputer, lecz Moc w swojej największej sile. Dwie klingi mieczy świetlnych – jedna błękitna jak szafir, druga ciemnozielona – zataczały setki okręgów, wypełniając powietrze jaśniejącymi błyskami energii, nie pozostawiwszy bez osłony żadnego kawałka ich ciał. Każdy pocisk, każdy strzał zostawał mozolnie blokowany przez ostrza i odbijany gdzie się dało. Nie było miejsca i czasu, by nawet tak wyćwiczeni w boju Jedi kierowali je z powrotem do ich właścicieli.
Tą samą walkę toczyli teraz wszyscy rycerze Jedi. Mace Windu, Shaak Ti, Kit Fisto, Ki-Adi-Mundi, Lumainara Unduli... walczyli już nie o uratowanie senator Republiki i dwójki swoich towarzyszy, ale o swój los i życie.
I – z czego sobie jeszcze nie zdawali sprawy – o los całej Galaktyki.
Pomimo męstwa i poświęcenia rycerzy i mistrzów, każdego zniszczonego Battle Droida zastępowały trzy inne – natomiast ich samych nic nie było w stanie zastąpić. Co chwilę jakiś Jedi przeszyty serią z blasterów wroga padał nieżywy, a zastępów robotów wciąż nie było widać końca.
Zdyszany od ciągłego wywijania mieczem, Nadiru Radena jęknął z bólu, gdy jak potężny cios, uderzył go w Mocy jeszcze jeden agonalny krzyk kolejnego zabitego Jedi. Coraz trudniej było mu się skupić, lecz nie poddawał się, pomimo świadomości, że taktyka, której nauczano w Świątyni w warunkach bitwy na nic się zdawała... i pomimo tego, iż tak naprawdę rycerze Jedi nie mieli szans przeciwko tak gigantycznej armii Separatystów.
Jedi byli bez wątpienia najpotężniejszymi wojownikami całej Galaktyki. Dysponując Mocą, każdy był wart tyle, co oddział specjalny robotów bojowych – jednak żaden nie był na tyle potężny, by powstrzymać tysiąc tychże droidów.
Kiedy na Arenie pozostała zaledwie połowa Jedi, a mandaloriański łowca nagród Jango Fett został wyeliminowany, sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej.
Nierozłączna dwójka – Nadiru Radena i Nur Taris wiedziała, że ich jedyną szansą jest działanie razem. W przeciwieństwie do innych rycerzy, zdawali sobie z tego sprawę; niestety inni tej wartości nie dostrzegali i samotnie, bezsensownie ulegali potokom skoncentrowanych strzałów przeciwnika.
I to wszakże musiało się kiedyś skończyć. Nagle – słuchając woli Mocy – dwaj wojownicy Mocy równocześnie odpadli od swoich pleców i błyskawicznie odturlali się na bok. W sam czas, by uniknąć wystrzelonej przez Geonosian fali dźwiękowej i następującej po niej kanonadzie z działek laserowych Super Battle Droidów. Nadiru wstał w mgnieniu oka i jęknął z wysiłku, zmuszony do obrony przed trzema laserowymi pociskami naraz. Unik i podwójny blok wystarczyły, żeby to zagrożenie minęło... wystarczyło również, aby w następnych sekundach mistrz stał się celem kilku innych karabinów blasterowych.
Radena nie był w stanie odwrócić myśli w kierunku swojego padawana – gdyby mu się udało, wiedziałby, że odseparowali się bardziej niż sądził. Nur, przygaszony niekończącymi się seriami z działek Droidekasa, oddalał się coraz dalej i dalej od swojego mistrza. Ku radości Tarisa, Destroyer Droid został zniszczony jakąś niefortunnie wystrzeloną mini-rakietą Super Droida, ale radość ta minęła szybciej, niż się pojawiła, albowiem został natychmiast zaatakowany od tyłu. Młodzieniec, nie widząc innej drogi rzucił się do trzech Battle Droidów, które obrały go za swój cel i trzema ruchami błękitnej klingi podzielił je na mniejsze części. Teraz z kolei atak przyszedł z boku; bladolicy Jedi odwrócił się i sparował obie, lecące weń wiązki i ustawił ostrze w pozycji, do obrony następnych strzałów.


(1) 2

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 8,62
Liczba: 21

Użytkownik Ocena Data
darth ryba 10 2014-05-12 21:49:35
Darth Kamil 10 2009-11-14 16:09:12
Jedi Knight Asdamk 10 2009-01-06 14:01:00
X-Yuri 10 2008-01-02 13:54:02
X-tla 10 2006-07-01 11:35:24
lamer_nr1 10 2005-05-24 07:56:30
ooryl 10 2005-02-01 21:35:32
Switch 10 2005-01-20 14:01:10
Lorn 10 2005-01-20 13:15:31
SeventhSon 10 2005-01-20 10:18:30
Kosak 9 2008-10-18 17:55:53
Freed 9 2005-01-20 14:42:28
Zgreedo 9 2005-01-20 10:15:27
Mistrz Fett 9 2005-01-20 08:53:42
Kasis 8 2008-08-04 11:36:25
Sonne 8 2006-06-22 22:29:51
Ricky Skywalker 8 2005-01-22 21:09:45
Baca 7 2005-01-24 09:23:30
volrath 7 2005-01-22 13:02:52
Darth Edziaszka 6 2017-08-30 10:48:16
Brendis 1 2009-02-04 22:02:26


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (23)

  • Darth Kamil2009-11-14 16:10:11

    Autentycznie się wzruszyłem, ładne :)

  • Brendis2009-02-04 22:03:07

    Uważam, że lepiej niż wspaniale!!! Ludzie wy sie nie znacie. To jest Arcydzielo. ARCY!!! Debile!

  • Jedi Knight Asdamk2009-01-06 14:00:55

    Wspaniałe! 10/10

  • Kasis2008-08-04 11:36:10

    Podobało mi się:) Dobry pomysł na opowiadanie. Pokazałeś w nim to czego nie mogliśmy ujrzeć na filmie.

  • X-Yuri2008-01-02 13:54:13

    Ano, cudowne.

  • X-tla2006-07-01 11:35:53

    Cudowne

  • Kuba Guzik2006-06-25 14:54:34

    Całkiem wporządku, nie wybitne ale może być 8-/10

  • Lord Brakiss2006-06-01 15:12:44

    Dobre, bardzo dobre i tyle 9/10

  • Harnas Jedi2005-06-21 13:54:18

    spaniale nie mam normanie slow
    :-)

  • lamer_nr12005-05-24 07:56:13

    Bardzo mi się podobało.:-) ocena:10

  • Xatoo2005-03-31 12:30:25

    :)

  • Nestor2005-01-27 21:50:00

    Opowiadanie pełen wypas. Nie oszukujmy się 9 jest w pełni zasłużona!

  • Nadiru Radena2005-01-24 16:42:17

    Uff, czas na parę odpowiedzi:
    - postanowiłem do maksimum skrócić opisy, bo uznałem, że Bitwę w Arenie Geonosis każdy ogladał, więc wie jak to wygląda
    - postacie Nadiru Radeny i Nura Tarisa nie są opisane z prostej przyczyny: nic takie opisy nie wnosiłyby do akcji; skłaniałbym się wręcz do stwierdzenia, że trochę zrujnowałyby szyk opowiadania
    - angielskojęzyczne nazwy: znacznie bardziej wole oryginalne nazwy, niż te "spolszczone". Odnosi się to zarówno do planet (choćby Corellia), statków (przykładowo "Chimaera", zamiast "Chimera") jak i nazw własnych, czyli tychże Battle i Super Battle Droidów (tudzież Droidekasów)
    - krótkość: uznałem, iż nie ma sensu więcej przeciągać akcji i fabuły; co się miało stać, stao się i tyle; wprawdzie mogłem napisać więcej o dalszym ciągu całej Bitwy... ale po co? Śmierć Tarisa była najważniejsza.

  • Alex Verse Naberrie2005-01-24 11:34:46

    Bardzo lubię nawiązania do epizodów, dlatego podobało mi się opowiadanie. Walkę o Geonosis pokazano z innej perspektywy, to było najfajniejsze.

    Postacie Nadira i Nura kojarzyły mi się z Obiwanem i Jinnem z E1.

  • Krogulec2005-01-22 22:53:36

    Trochę sięczepiacie szczegółow, te angielskojęzyczne nazwy to naprawdę bardzo mało ważne a wy z tego robicie główny problem ocen....

    Liczy się Akcja,opis,fabułą,błędy lub ich brak...

    :) opowiadanie bardzo dobre 9

  • Ricky Skywalker2005-01-22 21:08:29

    Ładnie napisane, bez błędów stylistycznych czy ortograficzno-interpunkcyjnych. Plus.
    Pokazane inne spojrzenie na akcję, którą już znamy. To też plus.
    Wartka akcja. Kolejny plus.
    Króciutkie - no ale mieliśmy już i krótsze opowiadania. Neutralność.
    Zbyt mało opisów - może i zaprzeczam w tym momencie temu, że wcześniej uznałem za plus wartką akcję; prawda jest jednak taka, że umiejętnie wprowadzone opisy przestojów w akcji wcale nie robią, a tutaj właściwie nawet nie wiemy, jak wygląda Nadiru Radena. Minusik.
    I, jak już napisał volrath... nie jestem wprawdzie zwolennikiem spolszczania nazw typu "Calamari" na "Kalamar", ale coś takiego jak Battle Droid... coś, co zostało wprowadzone odgórnie w tłumaczeniach, nawet nie od Amberu, a od LUCASFILM... powinno być nazywane prawidłowo. Kolejny minusik.

    Dałbym 7+, gdyby było. Nie ma jednak takowej oceny, dam więc 8 - na zachętę. :)

  • volrath2005-01-22 13:01:55

    Miłe.
    Ale denerwuje mnie używanie anglojęzycznej nomenklatury, nawet bardzo.
    Niemniej sprawnie napisane, kilka drobnych błędów stylistycznych nie wpływa raczej na odbiór całości.
    Daje siedem, aczkolwiek to jest ocena zarezerwowana dla opowiadań "niezłych i czymś sie wyróżniających", a to nie wyróżnia się niczym, wiec nie wiem czemu to robię:)

  • Carno2005-01-20 22:56:33

    Podoba mi się. Większych błędów nie sporzestrzegłem. 9.

  • Krogulec2005-01-20 22:21:49

    bardzo dobre opowiadanie, oby moje były tak dobre...

  • Freed2005-01-20 14:42:22

    No jak dla mnie to też całkiem niezłe :D Podoba mi sie zwłaszcza wprowadzenie nowych postaci i opisanie tej znanej wszystkim bitwy z nowej perspektywy ;) 9/10

  • Lorn2005-01-20 13:15:21

    Dla mnie super, bardzo lubię opisy bitew z udziałem wielu JEDI, Autor trafił w mój gust i chyba nie tylko mój :-) Dla mnie mocna 10.

  • SeventhSon2005-01-20 10:18:25

    Również mi się podoba daje 10 :)

  • Mistrz Fett2005-01-20 08:54:47

    Dla mnie super :D Pokazanie Bitwy o Geonosis z perspektywy pojedynczych Jedi oraz ukazanie żalu po stracie kompanów to świetny pomysł :) Daje 9/10

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..