Tytuł oryginału: Outcasts of the Broken Ring Tytuł TPB: Wars: Legacy Volume II Book 2—Outcasts of the Broken Ring Scenariusz: Corinna Bechko, Gabriel Hardman Rysunki: Brian Albert Thies Tusz: Litery: Kolory: Rachelle Rosenberg Okładki: Agustin Alessio Tłumaczenie: brak Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2013 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2014 Wydanie PL: brak |
Recenzja Ludwika
Legacy vol. 2 pozytywnie mnie zaskakuje. Nie jest to seria wybitna, nie jest tym czego się spodziewałem po kontynuacji pierwszego Legacy, ale odpowiada mi to co otrzymaliśmy.
Sięgając po lekturę tej serii byłem przekonany, że przygody Anii Solo to kolejny komiks w którym stawką jest los całej Galaktyki. Tymczasem po dwóch przeczytanych przeze mnie miniseriach nic na to nie wskazuje. Jest to bardzo przyjemna historia osadzona w realiach Galaktyki po śmierci Krayta i rozpadzie Zakonu One Sith. Galaktyki, która jest pogrążona w chaosie. Triumwirat, który uformował się w Legacy: War, próbuje podnieść ją z kolan po krwawych rządach Krayta, ale nie idzie to w taki sposób, jaki oczekiwano. Sithowie nie zniknęli wraz ze śmiercią ich przywódcy, a rozproszyli się i sabotują działania nowej władzy poprzez infiltrowanie rządów różnych planet. Pośród tych Sithów jest jeden, który nie zgadza się z koncepcją One Sith - poznany w poprzedniej miniserii Darth Wredd. I to właśnie on wyrasta na głównego antagonistę Legacy vol. 2. A w to wszystko - z przypadku - wmieszała się Ania Solo.
No i właśnie. Same postaci w Legacy vol. 2 nie są jakieś bardzo charakterystyczne. Po dwóch miniseriach o Anii Solo wciąż ciężko coś powiedzieć. Jest bohaterką raczej typową dla komiksów z cyklu Star Wars, czyli od zera do bohatera. W drugiej części Legacy vol. 2 nie otrzymujemy na jej temat więcej informacji, niż w pierwszej. Cieszy mnie z kolei, że na jednego z głównych bohaterów wyrasta Rycerz Imperialny, czyli Jao. Rycerze to jedna z moich ulubionych frakcji wprowadzonych przez Legacy, toteż pokładam w jego osobie sporę nadzieje. Darth Wredd pojawia się tylko na chwilę, więc również i jego postać ciężko określić po tym cyklu. Darth Luft to Sith jakich wielu mieliśmy w historii całego EU. Wciąż moją ulubioną postacią pozostaje AG-37. Ale mimo faktu, że bohaterów jak na razie nie cechuje nic szczególnego, to przyjemnie zaczytuje mi się w ich przygodach.
Pierwszy zeszyt prezentuje Wredda jako Sitha, któremu nie po drodze są nauki One Sith - jest on zwolennikiem doktryny Bane`a i postanawia eliminować swoich dawnych pobratymców, którzy sabotują nowe rządy. Można było się tego spodziewać po śmierci Krayta, taka natura Sithów - i jest to dobry ruch ze strony twórców tej serii. Ania i Jao wyruszają w pościg za Wreddem, w efekcie czego trafiają na Mon Calamari. Jak większość czytelników Legacy pewnie pamięta, planeta ta została zatruta na rozkaz Krayta, by ukarać kolaborujących z wrogiem Kalamarian. W poprzednim tomie Legacy vol. 2 wspominano o tej tragedii, ale dopiero teraz mieliśmy okazję przekonać się jak bardzo zniszczona jest ta planeta. Na stacji okalającej Dac bohaterowie nie trafiają na Wredda, ale innego Sitha, Dartha Lufta, który wykorzystując zwabionych podstępem dawnych mieszkańców planety, buduje flotę, mogącą zagrozić rządom Triumwiratu. Jao oraz Ania zostają zesłani przez Sitha w głębiny oceanu planety, gdzie czytelnik może przekonać się o skali zagłady, jaką sprowadził na ten świat Krayt. Tutaj muszę pogratulować osobie odpowiedzialnej za rysunki, ponieważ ocean jest narysowany fenomenalnie; wszędzie dookoła pływają kości wymordowanych stworzeń, dominują ciemne kolory i grozę sytuacji czują nie tylko bohaterowie, którzy znaleźli się w tej sytuacji, ale i odbiorcy komiksu. Podoba mi się to też ze względu na fakt, iż twórcy dobrze odnajdują się w realiach Galaktyki, które powstały w Legacy i śmiało do nich nawiązują.
Jednym z minusów tego komiksu jest dla mnie niezrozumiałe zachowanie księżniczki Fel. Momentami mam wrażenie, że jest to zupełnie inna postać niż ta z Legacy numer jeden. Neguje wszelkie zagrożenia i zakazuje interwencji. Jest to co najmniej dziwne. Z drugiej strony dzięki temu udaje się pokazać pewien rozłam w Triumwiracie. Gar Stazi nie zgadza się z jej decyzjami i po otrzymaniu informacji o tym co dzieje się na Dac, wysyła tam mistrza Vala oraz szkolących się Rycerzy. Anii i Jao udaje się wyjść z opresji dzięki pomocy mojego ulubionego droida-zabójcy i jego kalamariańskiego przyjaciela. Przy pomocy przybyłych na stację Rycerzy pokonują tamtejszą tyranię Lufta. Komiks kończy pozytywny akcent uwolnionych mieszkańców planety, którzy pragną rozpocząć jej odbudowę.
Czytając komiks miałem mieszane uczucia apropo zniknięcia Wredda, ale na końcu otrzymujemy odpowiedź dlaczego nie pojawia się on w tej historii po pierwszym zeszycie - i jestem tym usatysfakcjonowany. Żywię tylko nadzieje, że zostanie mu dopisana jakaś ciekawa historia, bo po dziesięciu zeszytach o głównym antagoniście praktycznie nic nie wiadomo. A z racji, że seria liczy sobie tylko ich osiemnaście, to może być mało czasu, by go w ciekawy sposób rozwinąć.
Komiks czyta się szybko i przyjemnie. Legacy vol. 2 po dwóch miniseriach jawi mi się jako miła przygodówka, która jest osadzona w jednym z moich ulubionych okresów dawnego EU. Z pewnością sięgnę po następny tom.
Kreska jest specyficzna. Ostra i momentami niewyraźna. Niektóre kadry wychodzą rysownikowi świetnie, ale niektóre kadry chwilę trzeba analizować, żeby zrozumieć, co się na nim stało. Na pewno zapada w pamięć, choć osobiście wolę twórczość Duursemy.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Rysunki: 6/10 Klimat: 7/10 Rozmowy: 6/10 Opis Świata SW: 7/10 |
Temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,00 Liczba: 4 |
|