Poranek. Poranek to ból pleców i głowy. Ale tak się kończy noc przespana na gołej drewnianej desce. Tak właściwie to jedyne co pamiętam z nocnego pokazu to jakieś urywki scen, w trakcie, których biegłem dokonać zakupu drożdżówki (względnie paluszków).
Kiedy już rozprostowałem wszystkie pogruchotane kości rozpocząłem włóczenie się po szkole, część osób jeszcze spała ale razem z Rickym, Andaralem i Łukaszem jakoś trzymamy się w głównej auli.
Co działo się później pamiętam w sposób fragmentaryczny. A więc przede wszystkim kontynuacja turnieju Mocy...
Tym razem zadania wymyślały sobie nawzajem drużyny Rebelii, Imperium i Yuuzuhan Vong. W chaosie pytań dotyczących m.in.: pseudonimu (nazwiska ?) skrzydłowego Vadera podczas ataku na gwiazdę śmierci pojawiły się też konkurencje takie jak odgrywanie scenki zamrożenia Hana Solo (to Vongi dla Imperium) oraz walka o banner Trybuny Śląskiej (to Rebelia dla drużyn Imperium i Vongów). Owej potyczce należałoby poświęcić więcej miejsca chociaż i tak nic nie odda pasji i woli walki z jaką jedni rzucili się na drugich. W pewnym momencie myślałem, że to jakieś zadymy na stadionie. Ten ryk i zrywanie szyldu... jeszcze jeden haczyk, jeszcze jeden. Walka była tak zacięta, że jedynym sposobem jej rozstrzygnięcia było przeciąganie liny...ups... bannera. Wszystko byłoby oki, gdyby na przeszkodzie pomiędzy obiema drużynami nie stanęła śmiercionośna ławka. Chwila dekoncentracji sprawiła, że drużyna Imperium uległa Vongom i zaliczyła kilka efektownych zderzeń.
Póżniej był chyba obiad (głowy nie dam sobie uciąć bo być może coś przegapiłem) i rozmowy, gry itp. itd. Punktem, który wyraźnie odbił piętno na mojej zwichrowanej i dziurawej pamięci był jeszcze konkurs strojów, w którym bezapelacyjnie wygrał Sizar w kostiumie Ciemnego Jedi, drugie miejsce zajęła Ceta a trzecie Bantha (FatBantha ? chyba). Później, a raczej w czasie głosowania odbyła się króciutka prelekcja na temat opowiadań fanowskich, z której wypłynął ciekawy wniosek- fanfice czyta 5 osób na dodatek 4 z nich je piszą (ale wszyscy twórcy- nie zniechęcajcie się : ))
Około 11.00 rozpoczęły się gry w siatkówkę oraz piłkę nożną a później wszystko jakby zamarło. Pojawił się jeszcze jakiś fotograf a potem dziennikarze (chyba z wyborczej)... którzy przeprowadzili rozmowę z Sidousem, Andaralem, Sizarem i Yako (jeśli kogoś pominąłem to bardzo przepraszam). I to właściwie już koniec mojej bytności na Alderaanie, z odległej galaktyki, trzeba było wrócić do rzeczywistego świata, w którym trzeba zmierzyć się z o wiele trudniejszymi konkurencjami (ucieczka z pełnym plecakiem oraz bieg do uciekającego pociągu) o czym mogłem się przekonać w drodze powrotnej.
Tym razem zadania wymyślały sobie nawzajem drużyny Rebelii, Imperium i Yuuzuhan Vong. W chaosie pytań dotyczących m.in.: pseudonimu (nazwiska ?) skrzydłowego Vadera podczas ataku na gwiazdę śmierci pojawiły się też konkurencje takie jak odgrywanie scenki zamrożenia Hana Solo (to Vongi dla Imperium) oraz walka o banner Trybuny Śląskiej (to Rebelia dla drużyn Imperium i Vongów). Owej potyczce należałoby poświęcić więcej miejsca chociaż i tak nic nie odda pasji i woli walki z jaką jedni rzucili się na drugich. W pewnym momencie myślałem, że to jakieś zadymy na stadionie. Ten ryk i zrywanie szyldu... jeszcze jeden haczyk, jeszcze jeden. Walka była tak zacięta, że jedynym sposobem jej rozstrzygnięcia było przeciąganie liny...ups... bannera. Wszystko byłoby oki, gdyby na przeszkodzie pomiędzy obiema drużynami nie stanęła śmiercionośna ławka. Chwila dekoncentracji sprawiła, że drużyna Imperium uległa Vongom i zaliczyła kilka efektownych zderzeń.
Póżniej był chyba obiad (głowy nie dam sobie uciąć bo być może coś przegapiłem) i rozmowy, gry itp. itd. Punktem, który wyraźnie odbił piętno na mojej zwichrowanej i dziurawej pamięci był jeszcze konkurs strojów, w którym bezapelacyjnie wygrał Sizar w kostiumie Ciemnego Jedi, drugie miejsce zajęła Ceta a trzecie Bantha (FatBantha ? chyba). Później, a raczej w czasie głosowania odbyła się króciutka prelekcja na temat opowiadań fanowskich, z której wypłynął ciekawy wniosek- fanfice czyta 5 osób na dodatek 4 z nich je piszą (ale wszyscy twórcy- nie zniechęcajcie się : ))
Około 11.00 rozpoczęły się gry w siatkówkę oraz piłkę nożną a później wszystko jakby zamarło. Pojawił się jeszcze jakiś fotograf a potem dziennikarze (chyba z wyborczej)... którzy przeprowadzili rozmowę z Sidousem, Andaralem, Sizarem i Yako (jeśli kogoś pominąłem to bardzo przepraszam). I to właściwie już koniec mojej bytności na Alderaanie, z odległej galaktyki, trzeba było wrócić do rzeczywistego świata, w którym trzeba zmierzyć się z o wiele trudniejszymi konkurencjami (ucieczka z pełnym plecakiem oraz bieg do uciekającego pociągu) o czym mogłem się przekonać w drodze powrotnej.