Genndy o drugiej serii Wojen Klonów
Co myślisz o reakcji fanów na temat pierwszych dziesięciu odcinków Clone Wars?
Cieszyłem się z rzeczy, które usłyszałem. Dzieci bardzo polubiły tę serię. Słyszałem nawet o przypadku, że rodzice nagrali wszystkie odcinki, a gdy ich dziecko było dobre, puszczali je mu.
A co na to najbardziej oddani (ortodoksyjni) fani?
Ich opinie także były pozytywne. Myślę, że najlepszym wskaźnikiem był czas. Każdy chciał, aby odcinki były dłuższe.
Chyba większość osób była zadowolona z tego, jak poprowadziliśmy akcję i przedstawiliśmy bohaterów. Jest to doświadczenie, jakie nabyłem dzięki rozmowie z ludźmi przez internet. Oczywiście zawsze znajdą się ludzie, którym coś się nie spodoba. Ale około 90 procent widzów naprawdę polubiła tę kreskówkę.
Jedną z nowo wprowadzonych postaci będzie Generał Grevious, którego ujrzymy w 20 odcinku. Odegra on też ważną rolę w nadchodzącym Epizodzie III. Jak się czujesz z takim doświadczeniem?
Wprowadzenie nowej postaci, czyli Generała Greviousa, to duża odpowiedzialność. Praca z wielkimi postaciami uniwersum Star Wars sprawiło, że chcieliśmy tworzyć inne ciekawe charaktery, które sprawiedliwie zostaną zapamiętane jako jedne z fajniejszych. Ten fakt sprawił, że cała praca była jeszcze przyjemniejsza.
W nowych odcinkach poznamy bardziej mało znane osoby, jak np. Barriss Offee aczy Luminara Unduli. Czemu to je akurat wybrałeś?
Widzieliśmy je w Ataku Klonów i na prawdę się nam spodobały. A, że nie było przeciwwskazań, umieściliśmy je w scenariuszu.
Jaki jest twój stosunek do Gwiezdnych Wojen, jako fan?
Nadal jest ciekawie, ale potrzebuje czasu, aby wszystko obejrzeć jeszcze raz. Nawet Wojnę Klonów.
A co z reakcją George’a Lucasa?
Podobało mu się. Naprawdę! Powiedział, że mieliśmy zrobić super kreskówkę w świecie Star Wars i, że się to nam udało.
Czy jest jakaś różnica między pierwszymi dziesięcioma odcinkami, a tą drugą serią?
Myślę, że szczególnie trzy ostatnie odcinki stają się mroczniejsze.
Masz ulubiony odcinek?
Moje ulubione, to 12 i 13. Pojawia się w nich Mace Windu i nowy rodzaj czołgu- jeden z moich pierwszych projektów.
Którą postać było najciekawiej zanimować?
Chyba był to Yoda. Jest fajną osóbką, a my mogliśmy “poszerzyć” jego charakter.
Po nim jest Mace. W Clone Wars jest sporo akcji, więc mogliśmy sprawić, aby użył kilku mocy Jedi.
Spędzasz bardzo dużo czasu, upewniając się, że poza tym, iż kreskówka wygląda jak Gwiezdne Wojny, także brzmi jak one. Skąd takie duże przywiązanie do dźwięku i muzyki?
W Gwiezdnych Wojnach dźwięk odgrywa istotną rolę. Nawet będąc dorosłym pamięta się dźwięk miecza świetlnego. A dźwięki wydawane przez R2-D2 są bardzo szczególne.
Gdy rozpoczynaliśmy ten projekt, wiedzieliśmy, że musimy poświęcić dużo energii by dźwięk dorównał standardom. A nie zapominajmy, że w telewizji dźwięk jest zawsze trochę przytłumiony.
Musieliśmy zaplanować jak chcemy zbalansować muzykę i efekty dźwiękowe. Ale musieliśmy być trochę bardziej otwarci, więc gdy robiliśmy wielkie sceny bitewne, woleliśmy postawić tylko na same efekty. Gdy jednak scena była bardziej emocjonalna, pozostawialiśmy samą muzykę. Musieliśmy to rozbić na bardzo małe części, gdyż robiąc krótkometrażową animację, potrzebowaliśmy miejsca na dynamikę wszystkich elementów.
A mając dostęp do bibliotek Lucasa, otrzymaliśmy najlepszy klucz, gdyż wszystkie dźwięki, które robiliśmy brzmiały autentycznie.
W drugiej serii odcinków jest jakby więcej postaci i lokacji, niż w pierwszych dziesięciu. Czy to była zamierzona część twojego planu?
Na początku potrzebowaliśmy umiejscowić wielką akcję, więc pierwsze dziesięć odcinków było prostych i linearnych. Gdybyśmy zbyt dużo skakali na początku, zapewne byłoby to zbyt dużo zakłóceń w odbiorze.
Pierwsze dziesięć odcinków staraliśmy się ukazać w sposób prosty i uporządkowany. Przypominam, że w odcinkach 11 i 12, aż do 16 mamy osobne historie. Przenosimy się z miejsca na miejsce. W odcinku 17 aż do 20 budujemy wielkie zakończenie.
Czy były jakieś tematy, które chciałeś wkomponować w cała serię?
Prawdę mówiąc to, chcieliśmy skoncentrować się na dobrych historiach z dużą ilością akcji. W opowieści Anakina i Asajj staraliśmy się bardziej uwypuklić pewnie rzeczy, wiedzę postaci. Tak by było to bardziej emocjonujące. W Epizodach z Macem Windu chcieliśmy otrzymać dużo zabawy.
Jak to doświadczenie zmieniło sposób postrzegania twojego zawodu – w sensie opowiadania historii, scen akcji czy samego tworzenia rysunków?
Myślę, że praca nad krótkim metrażem uzmysłowiła mi jak ważne jest opowiadanie historii, która stała się najważniejszym fragmentem. To co mogliśmy rozciągnąć w „Samuraju Jacku”, tu musieliśmy upakować – zrobić wszystko o wiele krótsze, szybsze, a do tego zachować ten sam ładunek emocjonalny.
Potrzeba ścieśnienia dialogów, także była ważna. Musieliśmy wyrazić znacznie więcej w słowach, niż mieściło się na klatce filmowej. Musieliśmy to skondensować do formy idealnej – by nie powiedzieć nic ponad to co trzeba powiedzieć, a także by niczego nie pominąć.
Ciekawym spojrzeniem była też praca nad postaciami kogoś innego. Choć sprawiało to pewne trudności. Przez większość mojej kariery, pracowałem nad własnymi postaciami, lub takimi które pomagałem tworzyć. Ciężko jest oddać dobrze czyjąś kreacje postaci.
A co zamierzasz robić po skończeniu Wojen Klonów?
Chcę pracować nad kolejnym animowanym projektem, ale jeszcze potrzebuję trochę czasu by to dokładnie przemyśleć.