Tytuł PL: Mroczne Czasy #6: Posłaniec ognia Tytuł oryginału: Dark Times #23-27: Fire Carrier Tytuł TPB: Dark Times Volume #6: Fire Carrier Scenariusz: Randy Stradley Rysunki: Gabriel Guzman Litery: Michael Heisler Kolory: Garry Henderson Okładki: Douglas Wheatley Tłumaczenie: Jacek Drewnowski Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2013 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2013 Wydanie PL:Egmont Polska 2014 |
Recenzja Lorda Sidiousa
„Mroczne czasy” miały bardzo dobre otwarcie, potem pojawił się komiks Podobieństwa, który zajął się K’Kruhkiem i młodymi padawanami. „Podobieństwa” niestety nie były w stanie sprostać moim oczekiwaniom, zawiodłem się na tamtym komiksie. Więc gdy zobaczyłem, że „Fire Carrier” niejako kontynuuje tamten wątek, jakoś całe podekscytowanie serią błyskawicznie ze mnie uleciało. Niesłusznie. „Fire Carrier” to bardzo dobry i mocny komiks, który jak najbardziej zasługuje na to, by być w serii „Mroczne czasy”.
Właściwie jedyne, co można mu zarzucić, to pewna przewidywalność. Znając „Mroczne czasy”, wiemy czego po nich można się spodziewać, a tym samym jako czytelnik nie oczekuję łatwych rozwiązań. Wręcz od razu zakładam najgorsze. Ale siłą tej historii jest to, że nawet jeśli się czegoś spodziewam i dokładnie to dostaję, to wydarzenia te i tak piorunująco oddziałwywują. I to jest przepiękne, o ile oczywiście można tu takiego słowa użyć. By nie za bardzo wchodzić w szczegóły, napiszę tylko tyle, to naprawdę bardzo mocny komiks, pokazujący coś, czego właściwie brakowało od pierwszej miniserii.
Okręt K’Kruhka i jego gromadki dzieciaków rozbija się na planecie kontrolowanej przez Imperium. Wszyscy trafiają do obozu dla uchodźców. Stary Jedi jednak wie, że w takim miejscu padawani i on sam nie mogą czuć się bezpiecznie. W końcu zawsze może ich ktoś zadenuncjować. W obozie natomiast są stłoczeni przedstawiciele różnych ras, którzy nie są do siebie pokojowo nastawieni. Co prawa wszyscy mają wspólnego wroga Imperium i ludzi, ale uchodźcy jakoś tego nie dostrzegają. Żyją własnym życiem. Stradley w tym komiksie bardzo trafnie opisał narodziny ksenofobii w Imperium. Rodzimi mieszkańcy tej planety do bogatych nie należą, życie jest ciężkie, a tu jeszcze przybywają dawni wrogowie, rasy, które poparły Separatystów, odbierają im chleb i ziemię. Ten konflikt wisi w powietrzu. Nic dziwnego, że słowa Tarkina o wyższości ludzkiej rasy nad innymi padają tu na tak podatny grunt. Co prawda tego akurat tu nie ma, ale jak się pamięta Planetę życia, to obraz tamtego Tarkina i jego poglądów świetnie do tego pasuje. Grunt jest, brakuje tylko jakiegoś szalonego populisty, który pociągnie tłum. Choć może i tak bardzo nawet nie brakuje, w końcu tutaj ludzie radzą sobie dobrze sami.
Bardzo miłym akcentem jest jeszcze jeden Jedi, który przetrwał czystkę. Dość specyficzny bohater serii „Republic”, który jak zwykle jest liściem na wietrze Mocy. Zrobi swoje i pójdzie dalej swoją ścieżką. To sprawia, że w tym dość przygnębiającym komiksie jest jakaś iskierka nadziei.
Rysunki, niestety są przeciętne. Dość prosta kreska, unikanie szczegółów. Ma to swój urok, gdyż nie przesłania historii. Acz tym razem to zdecydowanie bardziej komiks do czytania, niż oglądania. O wiele lepiej działa na psychikę niż na wzrok. Jakieś rewelacyjne doznanie wizualne to z pewnością nie jest. Myślę, że gdyby treść nie była tak mocna, rysunki przeszkadzałyby mi o wiele bardziej.
Na koniec właściwie się powtórzę. To komiks, po przeczytaniu którego musiałem chwilę ochłonąć i pomyśleć. Przede wszystkim zadać sobie pytanie czy to dalej „Gwiezdne Wojny”? Tak poważne i mocne? To dokładnie to samo uczucie, które towarzyszyło mi przy pierwszym tomie „Mrocznych czasów”. I na tym chyba warto skończyć, bo jak ktoś zna Ścieżkę donikąd, to chyba już wie, czego może się spodziewać.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 10/10 Rysunki: 6/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 10/10 Opis Świata SW: 10/10 |
Temat na forum
Temat na forum (polskie wydanie)
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,64 Liczba: 14 |
|