Autor: John Whitman Oryginalny tytuł: Galaxy of Fear #9: Spore Wydanie PL: brak Wydanie USA: Bantam Spectra 1998 Przekład: --- Okładka: Steve Chorney Stron: 138 Cena: 4,50 USD ISBN: 055348639X |
Recenzja Lorda Sidiousa
Czy czytanie książki może być szkodliwe? Z pewnością dla oczu, ale w przypadku niektórych dzieł Johna Whitmana mam wrażenie, że może być to także szkodliwe dla psychiki. Cóż, dziewiąty tom serii „Galaxy of Fear” to wielki powrót do formy. Niestety tej którą katuje czytelników od dłuższego czasu.
Tak zupełnie ni z gruchy, ni z pietruchy, tym razem na tapetę poszedł Borg. Rozumiem książka z 1998 roku, więc może zobaczył zwiastun „Star Trek: Pierwszy kontakt”? Może nawet film, ale bardziej zwiastun. Ale z Borgów właściwie zostało jedno, przyłączanie się do jakiegoś quasi-kolektywu. Co dokładnie chodziło po łbie autorowi, trudno stwierdzić. Prawdopodobnie był w takim stanie, że zapomniał o tym pisać, bo jakoś dziwne byłoby, gdyby próbował budować napięcie. Zaczyna się to od tego, że wujek Hoole, Tash i Zak muszą znaleźć specjalne paliwo do swojego statku i lądują na pewnej kolonii górniczej. Że wcześniej ich okręt nie wymagał żadnych specjalnych minerałów – nie ma znaczenia. Nagle przecież silnik sam z siebie może się zmienić lub po prostu o tym nie wiedzieliśmy. Trafiają na kolonię, ale zaraz potem ląduje tam Jerec. I jeszcze kręci się pewna Ithorianka – Fandomar Nadon (żona Momawa Nadona z kantyny Mos Eisley – Obi-Wan miał rację, gorszych szumowin nigdzie w galaktyce się nie znajdzie). W dodatku w okolicy kręci się mnóstwo kosmicznych ślimaków. Wszystko leci ślamazarnie, do czasu, gdy okazuje się, że w tym miejscu ukryto coś niesamowitego, strasznego i niebezpiecznego. Tako oto pojawia się ten dziwny Zarodnik. Nazwa jest trochę myląca, bo całość przypomina raczej jakiś kolektywny umysł, który gdzieś zamknięto i który kolejno podporządkowuje sobie ciała zwykłych śmiertelników. Przy czym ważne jest dla niego powietrze, a ochronić się można siłą umysłu a nie np. dezynfekcją czy jakąś maską. W dodatku ten Zarodnik wybiera sobie ofiary. Znów jednym z potencjalnych celów jest Tash Arranda. Biedna dziewczynka. Kolejna zaraza ją dopada... Dobrze, że już tylko 3 tomy.
Natomiast najciekawszy właśnie jest ten cały Zarodnik, którego w ogóle nie potrafię sobie wyobrazić. Prawdopodobnie autor też nie. Mam wrażenie, że tym razem ciut przedobrzył. To jest coś, pomiędzy duchem, istotą rozumną, zarodnikiem, umysłem kolektywnym, emanacją Mocy – złej, ale nie Ciemnej, zarazy, omamów, a nawet jakiegoś serum. W dodatku próżnia go zabija. Szczerze nie wiem, co autor miał na myśli, raczej podejrzewam, że się tym nie przejmował i pisał, coś co według niego jest przerażające. Ale to jest raczej dziwne. Spodziewałem się bardziej jakiejś zarazy, względnie jakiegoś grzyba. Natomiast istota (nietechnologiczna) Borga, to chyba coś najbliższe Zarodnikowi. Dodatkowo jeszcze mamy tego nieszczęsnego Jereca, który poza tym, że jest potrzebny do dwóch czy trzech scen, jest tu chyba przez pomyłkę. Po prostu autor zabrał się za postaci z EU i ktoś musiał się pojawić. Jerec wypadł dobrze w „castingu” to jest w powieści.
Trudno mi oceniać tę pozycję. Jest zdecydowanie bardziej chaotyczna, niż poprzednie. Whitman chyba uznał, że tamte były za dobre. W ogóle mi się to nie podobało, może także dlatego, że nie udało mi się pojąć zamysłu na Zarodnika. A bez głównej atrakcji, ciężko się odbiera książkę. Zresztą to kolejny przykład, że nie zawsze to, co powinno być zdaniem odbiorcy straszne w tej książce straszy. W Duchu Jedi grasował anzat, więc niejako jesteśmy w domu. I to chyba jest znaczące, bo Zarodnik jakby miał na celu przebicie dotychczasowych niebezpieczeństw. A może autorowi chodziło o to, by bać się nieznanego? Nie wiem. Dobrze, że jeszcze trzy tomy... Albo aż trzy.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 1/10 Klimat: 1/10 Opis świata: 2/10 Rozmowy: 2/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 3,50 Liczba: 2 |
|
Horst2017-01-05 23:36:42
Wcale nie taka fatalna :) Jest jakaś tajemnica, jakiś wątek kryminalny, Jerec opisany dość generycznie ale lepiej od Thrawna w poprzedniej GoF. Zarodnik też nie tak trudno sobie wyobrazić - ot, kulka (mózg, można powiedzieć) mając powietrze i żywiciela wypuszcza macki \ robaki \ korzenie, które podpinają kolejne osoby do zbiorowej świadomości przez fizyczny kontakt.
6/10 ode mnie.
Lord Sidious2010-04-02 22:50:06
ups. Star Treki mi się pomyliły :D
ogór2010-04-02 22:35:58
No w "Insurrection" nie było Borgów bo byli we wcześniejszym "First Contact", ale sens tej wypowiedzi można zrozumieć :P Kiedyś będę musiał z ciekawości poczytać trochę tej serii bo towar autor to miał dobry :D
Mistrz Seller2010-04-02 21:52:32
W Star trek Rebelia nie było borgów