Oryginalny tytuł: Star Wars: The Clone Wars: The Battle Begins Autor: Rob Valois Zdjęcia: Lucasfilm Wydanie PL: --- Wydanie USA: Grosset & Dunlap 2008 Przekład: --- Stron: 32 |
Recenzja Lorda Sidiousa
W przypadku całego programu wydawniczego związanego z Wojnami Klonów czasem opadają mi ręce, czasem kompletnie nie wiadomo, co jest czym, a pozycje bardzo często niewiele się od siebie różnią. Trochę inaczej napisane, nie zawsze nawet przez innych autorów, wszystko jest prawie na jedno kopyto. Czasem wyjdzie lepiej, czasem gorzej, a efekty niejednokrotnie są tak podobne, że trudno stwierdzić, czy to się już czytało, czy było to inne dzieło.
Nie inaczej jest teraz. „The Battle Begins” jest chyba najlepszym odpowiednikiem opowieści filmowych, które znamy z wydań epizodów. Owszem dla Wojen Klonów, ba dla pilota kinowego powstały już inne pozycje będące mniejszą lub większą analogią - The Galactic Photobook, czy Official Movie Storybook. Szczerze, gdybym miał powiedzieć, czym naprawdę różnią się te pozycje to mógłbym wymienić przede wszystkim format, autorów i oprawę graficzną. Merytorycznie są do siebie bardzo podobne – nie wspomnę tu o innych książeczkach, czy komiksach. To, co wyróżnia tę pozycję, to brak niefabularnego wstępu, jakiegoś podsumowania czy przewodnika. Dostajemy od razu opowieść, w której na samym początku jest przypomniane czym są Wojny Klonów. Reszta to mało dokładna adaptacja, bardzo analogiczna do tego, co tworzono na potrzeby filmów Lucasa.
Książeczka Roba Valoisa jest poprawnie napisana, biorąc pod uwagę, kto jest docelowym odbiorcą. Autor po raz kolejny udowadnia, że wybija się z całej stajni Grosset & Dunlap, ale tym razem dużo ciekawsza jest oprawa niż tekst. Przede wszystkim książeczka jest bardzo szeroka, co pozwala zmieścić większą liczbę zdjęć. Ma też twardą okładkę. Natomiast bardzo podobało mi się, że tym razem nie poprzestano na tym, by zdjęcia w miarę pasowały do tekstu. Stały się one kolejnym medium. I tak, gdy autor opisuje rzeczy statyczne, zdjęcia są duże, pojedyncze, natomiast gdy mamy akcję, zdjęcia są mniejsze, przypominają wręcz urwane klatki z filmu. Nie muszę dodawać, że jest ich wtedy na stronie więcej.
Jak na produkt z fabryki Grosset & Dunlap tym razem wyszło bardzo dobrze. Ale nie na tyle, by doradzać komuś kupienie tego, jeśli ma już inne pozycje. Niestety, nie warto. Nadal polecam skoncentrować się głównie na słowniku obrazkowym i powieści Karen Traviss. Tę, co najwyżej jak ktoś nie ma nic innego, zwłaszcza, że dzięki twardej okładce nabiera ona trochę więcej „powagi”, o ile można tu o czymś takim mówić.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 8/10 Jakość zdjęć: 7/10 Jakość informacji: 5/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,00 Liczba: 1 |
|