TWÓJ KOKPIT
0

Zadanie na Minseli :: Twórczość fanów

Anna "Kasis" Michalska



158 lat przed bitwą o Yavin

Minsela

Belan potarł dłonią piekące oczy. Czuł narastające znużenie, które najczęściej ogarniało go pod koniec nocnej zmiany.
- Już niedługo – pomyślał.
Wyciągnął swoje smukłe, blade ciało myśląc o tym, jak nudne było jego życie i praca na stacji meteorologiczno – przeładunkowej na Minseli.
Venirianin spojrzał przez okno na dziedziniec. Nagle jego uwagę przykuł ruch obok sterty skrzyń. Wpatrując się w widok za szybą dojrzał przysadzistą sylwetkę poruszającą się ostrożnie wzdłuż ogrodzenia. Po posturze od razu zorientował się, że to nowy członek załogi – człowiek o nazwisku Skurlk.
- Co on tam robi?
Wstał, sięgając po kurtkę wiszącą na oparciu krzesła i skierował się do wyjścia. Zatrzymał się w drzwiach. Zawahał się, a potem podszedł do szafki z bronią. Oprócz dwóch ciężkich balsterów znajdowały się tam też trzy mniejsze. Belan sięgnął po jednego z nich i schował w wewnętrznej kieszeni kurtki.
Znalazłszy się na zewnątrz rozejrzał się uważnie i spostrzegł mężczyznę przy panelu kontrolnym bramy.
- Co robisz, Skurlk?
- Belan. To ty. Przestraszyłeś mnie.
- Co tu robisz? – Venirianin ponowił pytanie mrużąc czarne oczy.
Jego współpracownik uśmiechnął się i odparł:
- Widzisz, mam tu mały interes do załatwienia.
W tym momencie Belan poczuł potężne uderzenie w tył głowy i ogarnęła go ciemność.

***


Gdy odzyskał przytomność otworzył oczy i powoli, czując ból głowy, podniósł się.
Na dziedzińcu stacji było jasno. Światło pochodziło od płomieni trawiących budynki. Belan usłyszał w oddali pojedyncze strzały z blastera i jakieś krzyki.
Rozejrzał się uważnie i wyciągnął broń. Brama była otwarta, na dziedzińcu stały dwa ścigacze.
Ruszył w kierunku zabudowań zastanawiając się gorączkowo, kto ich zaatakował i dlaczego?
W stołówce znalazł ciało jednego z towarzyszy. Błękitna krew nasączyła kombinezon martwego Venirianina. Belan poczuł mdłości. Nigdy nie widział trupa. Mocniej ścisnął mały blaster i ruszył dalej.
Nie rozumiał, co się wokół niego działo. Przecież byli niewiele znaczącą placówką naukowo-techniczną. Skradając się cicho zbliżał się do walczących. Wyjrzał zza zakrętu i cofnął się gwałtownie.
Dapperyjczycy! Nie mógł w to uwierzyć. Niewdzięczni zdrajcy! Wstrząśnięty odkryciem zawrócił i pobiegł do pobliskiego centrum łączności. Nie wiedział czy ktoś zdołał powiadomić Venirię o ataku.
Pomieszczenie było puste. Szybko wybrał odpowiedni kanał i nadał wiadomość:
- Veniria. Tu stacja Minsela Jeden. Zostaliśmy zaatakowani przez Dapperyjczyków. Powtarzam. Zaatakowali …
W tym momencie usłyszał strzał i konsola wybuchła opryskując go masą odłamków.
- Belan, obudziłeś się.
Venirianin odwrócił się i ujrzał Skurlka oraz dwóch czerwonoskórych Dapperyjczyków celujących w niego z blaserów.
Belan rzucił się w bok unikając trafienia i strzelił na oślep. Usłyszał syk mężczyzny. W tym momencie dosięgła go laserowa błyskawica jednego z napastników i padł martwy.
- To już ostatni – powiedział morderca i sięgnął dłonią do swej twarzy. Ściągnął maskę, spod której ukazała się twarz Venirianina.
- Zadanie wykonane. Zamelduj – Skurlk pocierając policzek rozkazał drugiemu z zamaskowanych towarzyszy.

***


Zapomniana planeta

Narida wynurzyła się powoli na powierzchnię jeziora. Odgarnęła włosy z twarzy i ruszyła do brzegu. Mokra skóra błyszczała w świetle trzech księżyców.
- Dairen, czy coś się stało?
- Nix. Ma dla nas zadanie – odparł młody mężczyzna podając jej płaszcz.
- Wiesz coś więcej?
- Nie.
- Gdzie i kiedy mamy się z nim spotkać? – kobieta wypytywała, podczas gdy opuszczali skaliste wybrzeże kierując się w stronę lasu.
- Za pięć dni. Na Naboo.
Podążali wąską ścieżką pomiędzy drzewami. W lesie nie było tak jasno jak nad jeziorem, jednak droga była dobrze widoczna. Pomiędzy drzewami błyskały czasami żółte i czerwone oczy leśnych mieszkańców. Po pięciu minutach marszu dotarli do niewielkiego obozu.
Narida zsunęła buty i zrzuciła płaszcz. Skierowała się w stronę leżącej na krześle tuniki.
- Mmmm – mruknął Dairen z zachwytem wodząc za nią wzrokiem.
- Jesteś niepoprawny, wiesz? – powiedziała. Dairen zauważył jednak uśmiech na jej twarzy.
- Nic na to nie poradzę – wyszczerzył zęby w uśmiechu. W jego pomarańczowych oczach pojawiły się figlarne błyski. – Po prostu wyglądasz pięknie nago.
- Skupmy się na nowym zadaniu – odparła spinając fioletowe włosy i podchodząc do komputera. – Naboo. To na skraju Odległych Rubieży?
- Tak. Dokładnie w sektorze Chommell. Jutro rano możemy wyruszać, wszystko jest gotowe do drogi.
- Mhm – kiwnęła głową przeglądając informacje o Naboo wyświetlane na ekranie.
Po chwili westchnęła i odwróciła się do mężczyzny czyszczącego blaster.
- Wiesz, spodobało mi się tu.
Spojrzał na nią z nad lufy:
- Przypomina Kaerth, prawda?
- Tak, to chyba to – potrząsnęła głową odpędzając myśli i wróciła do studiowania danych o Naboo.

***


Wysokie języki ognia lizały wszystko dookoła. Nieznośny żar ogarniał ją tak samo, jak strach. Rodzice. Rodzice leżeli na ziemi, nieruchomo. Wokół krew. Wszystko czerwone. Zaczęła krzyczeć. Dym wdarł się do gardła, płuc. Zakrztusiła się. Spomiędzy płomieni wyłonił się mężczyzna. Jego ciemne włosy miały zielonkawy połysk. Wyciągnął szpony. Zbliżał się do niej...
Narida zerwała się z posłania zlana potem. To tylko sen. Koszmar z przeszłości. Próbując się uspokoić wsłuchała się w znajomy, kojący szum silników. Spojrzała na chronometr. Zbliżali się do Naboo. Wstała więc, ubrała się i udała do kokpitu.
Dairen siedział w fotelu pilota z założonymi za głowę rękoma i nogami na pulpicie. Nie odwracając się spytał:
- Wyspałaś się?
- Ściągnij te cholerne buciory.
Chłopak posłuchał i spojrzał na nią. Od razu wiedział, co się stało.
- Znów ten sen?
Dziewczyna kiwnęła głową i zmieniła temat.
- Zaraz będziemy na miejscu?
- Tak. Za dziesięć minut wychodzimy z nadprzestrzeni.

***


Naboo, miasto Theed

Para najemników weszła do lokalu o nazwie „Muza Theed”. Od razu dojrzeli siedzącego przy jednym ze stolików mężczyznę z łysiną i czarną, krótką brodą.
Nix spojrzał na nich. Ile to już lat minęło od dnia, gdy przygarnął dwoje brudnych i przerażonych siedmiolatków? Wiele. Narida wyrosła na piękną kobietę, zaś Dairen był niezwykle podobny do swego ojca. Ciekawe, co ich rodzice powiedzieliby wiedząc, że zrobił z nich najemników. Na pewno się tego nie spodziewali. Tak samo jak tego, że zginą tamtej nocy, w święto żniw. Mężczyzna westchnął odganiając wspomnienia.
Jego młodzi wychowankowie przeciskali się między stolikami w jego kierunku. Na pierwszy rzut oka byli zwykłymi ludźmi, wyróżniał ich tylko niespotykany kolor włosów dziewczyny. Tak samo jak on należeli do rasy Kaeran pochodzącej z planety Kaerth. Jednak różnica między Kaeranami a ludźmi była większa niż nietypowe kolory włosów i oczu. Ich zmysły były znacznie lepiej rozwinięte niż ludzi.
Kaerth była niewielką planetą znajdującą się na obrzeżach galaktyki w niedalekim sąsiedztwie planety Ansion. Był to świat słabo zaludniony, głównie rolniczy. Nix opuścił Kaerth i został najemnikiem. Jego najbliżsi przyjaciele, ojcowie Naridy i Dairena, wybrali spokojne życie w ich niewielkiej, rodzinnej osadzie, gdzie założyli rodziny.

***


- To co dla nas masz? – spytał Dairen przywitawszy się.
- Słyszeliście o Minseli?
- Hmm, zdaje się, że jakiś spór tam wybuchł ostatnio?
Mężczyzna pokiwał głową.
- Dapper i Veniria to dwie planety systemu Venir. Znajdują się niedaleko stąd, lecąc w kierunku Ando. Ponad 50 lat temu dwa okręty Venirian na skutek awarii jednego z nich, zderzyły się i rozbiły na powierzchni Dapperu. Przewoziły radioaktywny ładunek. Jaki miało to skutek, chyba nie muszę tłumaczyć? Liczba ofiar wśród Dapperyjczyków i straty były ogromne, a najgorsze było to, że praktycznie cała planeta uległa skażeniu. Należało ewakuować jak najszybciej tych, którzy przeżyli, by nie zabiło ich promieniowanie.
Katastrofa była winą Venirian. Senat postanowił, że jako zadośćuczynienie, oddadzą ocalałym swój księżyc - Minselę. Panowały tam ciężkie, ale zdatne do życia warunki. Klimat ostry, nieprzyjazny, a gleby nieurodzajne. Sami Venirianie praktycznie nie odwiedzali tego satelity. Ale Dapperyjczycy nie mieli wyjścia. Venirianie, trochę niezadowoleni oddali większą część księżyca i zorganizowali ewakuację. Uchodźcy z Dapperu jakoś się tam urządzili – stary najemnik pociągnął solidny łyk piwa.
- Kiedy sprawa po latach ucichła, niespodziewanie pojawiły się nowe okoliczności – Nix zawiesił głos. – Trzy lata temu Dapperyjczycy odkryli na Minseli złoża kryształu Nova.
Dairen gwizdnął.
- No, no. Ale im się trafiło. Niczym Rozdanie Głupca w sabacca.
- No właśnie. Zaczęli je wydobywać. Zbudowali też rafinerię potrzebną do obróbki kryształów. Venirian bardzo to wkurzyło. Zapragnęli położyć łapę na interesie. Zaczęli się burzyć, chcieli odzyskać księżyc lub chociaż złoża. Zaczęli naciskać na senat.
- A co na to Dapperyjczycy? – spytała Narida.
- Naturalnie ani myślą choćby dopuścić Venirian do zysków. Twierdzą, że to dalsza część rekompensaty za krzywdy. Za te pieniądze ratują swoją ojczystą planetę. Zresztą złoża znajdują się w części księżyca, którą im prawnie oddano w posiadanie.
- Ale Venirianie nie wiedzieli wtedy o kryształach – wtrącił chłopak.
- Dokładnie taki argument przytaczają. Już trzy lata trwa batalia w senacie. Dapperyjczycy w tym czasie rozpoczęli regularne wydobycie i handel. Robią na tym dużą kasę. Sytuacja jest napięta, obie strony zaczęły się zbroić.
- Wojna?
- Wisi w powietrzu. Zwłaszcza po tym, co wydarzyło się dwa tygodnie temu. Na Minseli, oprócz osiedli Dapperyjczyków, znajdowała się od dawna Veniriańska stacja meteorologiczno-przeładunkowa. Jednej nocy została zrównana z ziemią a wszyscy pracownicy zginęli.
- Atak Dapperyjczyków?
- Zaprzeczają. Venirianie są tego pewni. Sprawa jest niejasna. Jedyny dowód to krótkie nagranie wołania o pomoc z Minseli Jeden. Osobiście, atak Dapperyjczyków na stację, wydaje mi się trochę bez sensu. Sprawdziłem, sami korzystali z jej informacji. Zdarzało się, że dokonywali tam też przeładunków. Sami sobie zaszkodzili. Venirianie są gotowi do odwetu, chcą szturmem odebrać Minselę i pomścić stację. Senat i Jedi robią co mogą, by zapobiec rozlewowi krwi. Śledztwo jest w toku, posuwa się powoli. Venirianom to nie na rękę, bo każdy dzień zwłoki pozwala na dalsze wydobycie, a co za tym idzie, Dapperyjczycy rosną w siłę. Za kryształy zbroją się i ściągają najemników. I tu wy wchodzicie do gry, jeśli zechcecie.
Przerwał i rozejrzał się po sali. Ich stolik stał w kącie. Była wczesna godzina i w lokalu znajdowało się niewielu gości.
Nachylił się do pary i podjął wypowiedź ściszając głos:
- Venirianie chcą pozbawić przeciwników dochodów. Mielibyście dostać się do kopalni kryształów i skutecznie uniemożliwić ich wydobycie. Dapperyjczycy nie będą ciągnąć korzyści ze złóż przez dłuższy czas, a Venirianie nie wykluczają, że wtedy zaatakują. Dostaniecie za to 25000. Ja biorę moją zwykłą dolę. Wchodzicie?
- Zawsze bierzemy zadania, które nam znajdujesz.
- W takim razie chodźmy na mój statek. Zapoznam was ze szczegółami.



(1) 2

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 8,45
Liczba: 11

Użytkownik Ocena Data
TC-1011 10 2007-12-03 23:42:53
Ziame 10 2007-03-02 19:31:32
startouched 9 2020-12-18 13:08:17
Darth Edziaszka 9 2017-05-30 03:46:09
ranger 9 2010-08-26 20:57:06
mgmto 9 2007-02-20 15:50:48
Lord Brakiss 8 2007-04-25 23:13:04
Nadiru Radena 8 2007-02-20 19:04:13
Hego Damask 8 2007-02-20 13:24:55
Yeleniu 7 2007-07-08 13:42:31
SALVO 6 2007-03-07 15:34:00


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (8)

  • TC-10112007-12-03 23:45:00

    Nie nawidze ckliwych opowiadań o miłości! To nie było ckliwe! A miłość przeżyje gdy akcja jest na odpowiednim poziomie! Dałem 10 :)

  • Lord Brakiss2007-04-25 23:11:19

    Hmm... W skrócie 8/10.

  • Kasis2007-03-15 18:32:13

    Drogi SALVO moja wyobraźnia ciągle pracuje;)
    Tylko czasu brak, no i lubię wymyślać nie tylko historie SW:)

  • SALVO2007-03-15 15:11:42

    Nikt z was nie pisze doskonale. Ty piszesz najmniej niedoskonale (czyi ciągle niedoskonale, ale najlepiej z reszty).
    PROŚBA!!
    Uruchom wyobrażnie i urzeczywistnij pomysły (tylko nie utwórz część III zupy).

  • Kasis2007-03-11 16:43:55

    Ech, SALVO szkoda, że tym zachytom towarzyszy najniższa ocena jaką za to opowiadanko dostałam:P;) Ale dziękuję bardzo, miło wiedzieć, że się podobało:) A pomysłów kilka mam, może za niedługo coś nowego się pojawi.

  • SALVO2007-03-07 15:36:22

    Kassis jesteś moją faworytką. Najlepszą pisarką. Prozsze napisz coś jeszcze!!!!!!! Piszesz najlepiej ze wszystkich. W sam raz na 6. (jest to moja najwyższa ocena).

  • mgmto2007-02-20 15:50:28

    Szczególnie spodobała mi się finałowa walka z Jedi...

  • Hego Damask2007-02-20 13:25:55

    ciekawe i dobrze się czyta :)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..