TWÓJ KOKPIT
0

ciekawostki :: Newsy

NEWSY (142) TEKSTY (9)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Schron atomowy R2-D2

2017-11-07 18:47:42

Fanom naprawdę nie potrzeba wiele, by zmieniać świat na modłę „Gwiezdnych Wojen”. W stolicy naszych południowych sąsiadów, w Pradze, dokładniej w parku Folimanka, graficiarze przerobili wystającą wentylację schronu atomowego na R2-D2. Wypowiedziała się na ten temat nawet burmistrz Pragi, Jana Cernochova. Stwierdziła, że choć to nielegalne i formalnie nie takie malowania są zabronione, to jednak się jej podoba efekt. Jakby ktoś był w Pradze to może warto udać się do R2-D2.


KOMENTARZE (7)

Weekend 40-lecia – „Powrót Jedi”: Premiera

2017-10-20 20:24:08 The Making of Return of the Jedi, przepastny internet



Kiedy w 1983 r. do kin powracały Gwiezdne Wojny fani niecierpliwie czekali na zakończenie trylogii oraz odpowiedzi na pytania, które pozostawiło „Imperium kontratakuje”. Czy Vader faktycznie jest ojcem Luke’a? Co stanie się z Hanem? Kogo wybierze Leia? Kim jest „ten drugi”? W czasach gdy nie było internetowej rezerwacji i sprzedaży biletów przed kinami ustawiały się długie kolejki. Żeby zobaczyć poprzednie epizody fani też czekali na chodnikach, jednak tym razem zjawisko przybrało na sile. Film miał mieć premierę w większej liczbie kin, ponadto chodziło o pewien koniec, zwieńczenie trylogii. Nikt nie wiedział kiedy powstanie kolejny epizod. Chociaż zapewne większość fanów nie spodziewała się jak długo przyjdzie im czekać.

7 maja 1983 r., w San Francisco odbył się pokaz dla pracowników Lucasfilmu i ich rodzin. Natomiast w dniach 22-24 maja, w kilku miastach (m.in.: Boston, Chicago, Los Angeles, Nowy Jork, San Francisco, Denver, Toronto), odbyły się charytatywne pokazy przedpremierowe. W jednym z takich pokazów (w Broadway Theater w Nowym Jorku) uczestniczyli Carrie Fisher oraz Mark Hamill. Oboje przybyli spóźnieni, ale podczas gdy Fisher mówiąc „Jestem spóźniona. Jestem spóźniona.” szybko udała się do środka, to Hamill, który przyjechał jeszcze później znalazł chwilę by zapozować fotografom i pomachać fanom. Zaproszenia na pokazy przedpremierowe były bardzo pożądanym towarem. Pewnej kobiecie z 20th Century Fox oferowano, w zamian za jej wejściówkę, mężczyznę do wyboru na gorący wieczór. Ponoć odmówiła.
Oficjalna premiera miała miejsce 25 maja 1983 r., w środę. Pierwotnie planowano zorganizować ją w piątek, 27 maja, ale dokonano zmiany, żeby odbyła się dokładnie sześć lat po premierze pierwszego filmu w 1977 roku. Dystrybucję „Powrotu Jedi” rozpoczęto oczywiście w Stanach i Kanadzie, a na początku czerwca film trafił do Wielkiej Brytanii i Irlandii, w lipcu do Japonii i Hong Kongu, natomiast jesienią m.in. do innych krajów w Europie. „Powrót Jedi” był początkowo pokazywany w około 820 kinach (1002 kopii). Dla porównania w weekend otwarcia „Nowa nadzieja” trafiła zaledwie do 43 kin, a „Imperium kontratakuje” do 127. Pierwsze seanse VI Epizodu odbyły się o północy. Do polskich trafił on w 1985 r.

W kinach urywały się telefony z pytaniami o godziny seansów, sprzedaż biletów i potencjalną długość kolejek. W Atlancie, w stanie Georgia, na premierę w kinie Phipps Plaza, w kolejce czekało aż 1000 osób. Przechodząc obok jednej z takich kolejek, pewna kobieta spytała swoją koleżankę: „Czy to Chrystus przybędzie?”.
Dzieciaki urywały się ze szkół, a dorośli z pracy, często zasłaniając chorobą. „Naprawdę nie powinnam z panem rozmawiać – powiedziała jedna z kobiet stojących w kolejce do reportera. – Jak powiedziałam szefowi, złapałam bardzo zaraźliwą grypę. Nie chciałby się pan zarazić”. Ankiety wskazały, że około 60% widzów miało poniżej 25 lat, a jedynie około 2% powyżej 50. Wśród widzów więcej było mężczyzn niż kobiet (stosunek panów do pań wynosił - 60/40).
W jednej z takich kolejek (do kina Egyptian w Los Angeles) pobrała się dwójka fanów, Patricia Smith i David Maples. Państwo młodzi byli przebrani za księżniczkę Leię oraz Hana Solo, a ślubu udzielał im Yoda. Zakochanych fanów możecie zobaczyć na pierwszym z zamieszczonych poniżej materiałów video.
Pewien fan, stojący jako pierwszy w jednej z kolejek, tak opisał to czekanie „To trwająca tydzień impreza z przyjaciółmi”. Ale nie zawsze i wszędzie stanie w tych ogonkach było sympatycznym doświadczeniem. W San Francisco zziębnięci od mgły fani stali w źle zorganizowanej kolejce, niektórzy z nich ponad 20 godzin. Kiedy część osób zaczęła wpychać się na nieswoje miejsca, doprowadziło to do nerwowych przepychanek. Musieli interweniować strażacy, którzy zorganizowali porządną kolejkę. W kilku kinach do wybuchów negatywnych emocji doprowadziły również usterki techniczne. Jak wtedy, gdy okazało się, że brakuje jednej z siedmiu szpul, na których zapisany był film, a tym samym około 20 minut filmu.

Ponadto zapraszamy do obejrzenia materiałów telewizyjnych poświęconych temu wydarzeniu. Można zobaczyć na nich fanów czekających w kolejkach (m.in. chłopca, który świętował w ten sposób swoje 6 urodziny, jego mama zaczęła rodzić 6 lat wcześniej na seansie "Nowej nadziei") oraz wysłuchać wrażeń jakimi dzielili się pierwsi widzowie po wyjściu z kina w 1983 r. Podobne video zamieściliśmy także niedawno w newsie poświęconym premierowi Kanady Justinowi Trudeau.





Wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (6)

Kylo popularnym imieniem

2017-05-20 07:46:25



Wolna Amerykanka panuje w nazywaniu dzieci w Stanach. Administracja stara się kontrolować, przynajmniej statystycznie. Otóż okazuje się, że „Gwiezdne Wojny” mają wpływ na imiona jakie nadają swoim pociechom młodzi rodzice. Więc po „Przebudzeniu Mocy” wzrosła popularność imienia męskiego Kylo. W 2015 znajdowało się ono na 3269 miejscu listy najpopularniejszych imion, teraz (po 2016) jest już na 901. Żadne inne imię nie zanotowało takiego wzrostu popularności. Imiona Ben i Benjamin znalazły się odpowiednio na 704 i 6 miejscu, ale tam trudno dopatrywać się wielkiego wpływu „Gwiezdnych Wojen”. Za to wzrosła dodatkowo popularność imienia Anakin. Uplasowało się na 778 pozycji względem 910.

Ale nie tylko Kylo Ren inspiruje rodziców. Finn znajduje się na 175 pozycji, choć to imię od kilku lat robi się coraz bardziej popularne. Rey – ale w kategorii imion męskich – trochę wzrosło, z 904 na 868. Dziewczynek Rey póki co jest bardzo mało.

Dobrze też trzymają się jeszcze Luke – 29 i Leia – 321. Imiona takie jak Poe, Han, Padme, Armitage, Jabba czy Jar Jar nie znalazły się na liście.
KOMENTARZE (29)

Odkryto nowy gatunek gibona

2017-01-21 07:58:24

W „Łotrze 1” Bistan miał być kosmiczną małpą, tymczasem na Ziemi mamy gwiezdną, a raczej gwiezdno-wojenną małpę. Prowadząc badania nad chińską populacją gibonów hulok (Hoolock hoolock) naukowcy doszli do wniosku, że jest to nowy gatunek. Badania trwały już jakiś czas, ale dzięki DNA nie ma wątpliwości. To zupełnie nowy gatunek.



Dobra, ale co to ma wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami”? Na pozór nic. Nazwa łacińska nowej małpy to Hoolock tianxing. Chińscy naukowcy określają ją słowami, które mniej więcej oznaczają „ruch niebios”. Doktor Sam Turvey, z Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego, który również brał udział w badaniach, będąc też fanem „Gwiezdnych Wojen” po części odpowiada za angielską nazwę. Brzmi ona Skywalker hoolock gibbon, czyli po polsku można by to przetłumaczyć jako gibon hulok Skywalkera.

Naukowcy szacują, że populacja tych małp jest bardzo mała. Może liczyć sobie nawet jakieś 200 osobników, ale trudno to dokładnie oszacować. Oznacza to tyle, że gibony te są bardzo mocno narażone na wyginięcie.

Na twitterze nowe odkrycie skomentował Mark Hamill, ciesząc się, że nowi Jedi z dżungli zostali nazwani na cześć Luke’a.
KOMENTARZE (27)

Amerykańscy żołnierze sprzątnęli Casertę

2016-12-05 18:31:16

Pałac Królewski w Casercie nieopodal Neapolu to zabytek na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Dla nas to także lokacja gwiezdno-wojenna. Tam Lucas kręcił wnętrza pałacu królowej Naboo w „Mrocznym widmie” i „Ataku klonów”.



Niestety od lat Pałac Królewski, choć wciąż otwarty dla turystów, popada w ruinę. Jest niedofinansowany i zapuszczony. Grupa prawie 500 amerykańskich żołnierzy stacjonujących w okolicach Neapolu, wraz z rodzinami wzięła udział w sprzątaniu Pałacu Królewskiego. Jest to program wolontariatu i współpracy.

Uzbrojeni w wiadra i szczotki, czyścili mury, szorowali płyty chodnikowe na wewnętrznym dziedzińcu i starali się przywrócić choć część dawnego blasku pałacowi. W nagrodę po całym dniu pracy, wszyscy mogli obejrzeć pałac.

Warto przypomnieć, że po „Mrocznym widmie” pałacem zainteresowało się wielu turystów. Dziś jednak to miejsce popadło trochę w zapomnienie. Na zdjęciu wyżej można zobaczyć jak pałac wyglądał kilka lat temu. Jak wygląda obecnie pokażemy za jakiś czas.
KOMENTARZE (2)

8 rzeczy, których możecie nie wiedzieć o stworach „Przebudzenia Mocy”

2016-10-16 21:19:45 oficjalna

Amy Radclife zebrała kilka ciekawostek na temat stworów z „Przebudzenia Mocy”. To nie tylko informacje o zachowaniach tych istot, które wymyślili twórcy, ale też kilka szczegółów zza kulis.

Szalony dźwiękowiec
Gdy jeden z ratharów na pokładzie „Eravany” przyssał się do „Sokoła Millennium”, a ten ruszył, usłyszeliśmy pewien dziwny dźwięk. David Acord, który nadzorował montaż dźwięku wspomina, że nagranie tego dźwięku wymagało od niego poświęcenia. Mówiąc wprost dusił się. Zacisnął sobie palce na gardle i próbował wydać jakiś dźwięk.



Coś o luggabestiach
Stwór lugga nie nosi mechanicznej zbroi tylko dlatego, że jest to jakiś modny trend. Wg Słownika ilustrowanego bestie te mają cybernetyczno-mechaniczne rozszerzenia, które ułatwiają im przetrwać w srogim klimacie Jakku. Czyszczą powietrze z piasku czy zajmują się przetwarzaniem wody.





W The Art of Star Wars The Force Awakens Christian Alzmann wspomina, że tworząc luggabestię sięgał po pomysły z „Nowej nadziei”. Tam tworzyli banthę, używając słonia. To był punkt wyjścia, tak by stworzyć banthę w wersji nowej i ulepszonej.



Kukiełki
Choć wiele stworów wymaga dziś komponentów elektronicznych lub pracy wielu osób, to pojawił się jeden bardzo klasyczny. Piaskoryjec (Sandborer), czyli nocnorobak na Jakku to ręczna pacynka, którą kontrolował osobiście Neal Scanlan. Pomysł na stwora miał J.J. Abram i to on przyszedł z tym do Scanlana. Wydawało się, że budżet i czas mogą być problemowe. Scanlan uznał, że będzie to kosztować 100 funtów. Artysta koncepcyjny wyliczył, że 50. Zbudowali to w trakcie przerwy na lancz. Kukiełkę operował osobiście Neal Scanlan zakopany w piasku tak, że wystawała mu tylko ręka.





Do operowania happabora potrzebowano pięciu ludzi. Scanlan zauważa, że chcąc zrobić coś bardziej złożonego, trzeba wpierw uprościć, co się da. Wyzwaniami są tu takie sprawy jak scena, w której happabor pije wodę. Podobnie jak Teedo, to wszystko były stworzenia operowane przez ludzi. Ale jednocześnie zdecydowanie trudniej to stworzyć, bo nikt na początku nie wie jak.



Jednocześnie happabore to ulubiony stwór Scanlana. Właśnie dlatego, że użyto prostych technik. Jest z niego bardzo dumny.

W Abu Zabi Scanlan miał pomysł, by przyciągnąć więcej much do happabora, tak by dodać trochę klimatu. Wymyślił, że posmaruje go miodem, by zwabić owady. Przyciągnęło, ale muchy zamiast zainteresować się happaborem przyczepiły się do Scanlana, nie mógł się ich pozbyć przez cały dzień.



Stalodzioby (Steelpecker) powstały w wyniku rozmowy między Abramsem a Stevenem Spielbergiem. To wystarczyło i Jake Davies stworzył żerujące na maszynach ptaki, które mają niewielką ilość piór.


KOMENTARZE (14)

Gwiezdno-wojenny Escape Room w Krakowie [UPDATE]

2016-06-13 22:04:55 Gamescape

Atrakcje typu Escape Room robią się w Polsce coraz bardziej popularne. Jeśli ktoś jeszcze się nie spotkał z czymś takim, to w skrócie polega to na tym, że w grupie kilku osób (2-6) zostajemy zamknięci na 60 minut w pokoju z którego trzeba się wydostać rozwiązując kolejne zagadki. Ważna jest tu praca zespołowa, spostrzegawczość i kombinowanie.

W Krakowie działa firma Gamescape, która w swojej ofercie ma między innymi pokój związany z „Gwiezdnymi Wojnami”. Może być to bardzo ciekawy sposób na integrację ze znajomi.


I co jeszcze ważniejsze, na hasło BastionStarWars możecie dostać 10% zniżki.

UPDATE:
Aby ułatwić Wam proces rezerwacji pokoju oraz otrzymać zniżkę prezentujemy poniżej kilka wskazówek:

  • rezerwację najlepiej zrobić telefonicznie (numer dostępny w tym miejscu) lub poprzez maila (hello@gamescape.pl)

  • podczas rezerwacji należy podać nasze hasło zniżkowe (telefonicznie lub w treści maila Hasło zniżkowe: BastionStarWars)

  • pamiętajcie, że używając formularza na stronie nie otrzymacie zniżki!

KOMENTARZE (9)

Ciekawostki z książkowej adaptacji

2016-03-16 07:19:49

„Przebudzenie Mocy” zmierza już ku BD, DVD i innym mediom, to już okres, w którym prawie każdy mógł zobaczyć ten film. Więc możemy pisać o nim bez spoilerów. Zanim jednak Epizod VII trafi do naszych domów, może warto się przygotować, by obejrzeć go ponownie dostrzegając kolejne elementy?

Powieść „Przebudzenie Mocy” Alana Deana Fostera rzuca światło na kilka spraw, które niekoniecznie są równie mocno zaakcentowane w filmie. Oczywiście warto pamiętać, że choć dziś w teorii powieść jest równie kanoniczna jak film, za jakiś czas może stać się kanoniczna tylko tam, gdzie jest zgodna z filmem, jak to ma obecnie miejsce w przypadku poprzednich adaptacji powieściowych, w fanowskim slangu często nazywanych nowelizacjami. A różnice są. Jedne zwyczajnie bazują na poprzednich wersjach, inne zaś na wyciętych scenach. Oto kilka istotnych informacji, które mogą zmienić odbiór niektórych elementów filmu.

Najwyższy Przywódca Snoke i Kylo Ren doskonale zdają sobie sprawę z tego jak skończył Vader. Oczywiście mają inny pogląd na odkupienie niż widzowie. Snoke nazywa to błędnym, głupim osądem, a Ren sentymentem. Zdaniem Snoke’a gdyby tylko Vader nie dał skusić się emocjom w tym kluczowym momencie i zabił syna, Imperium by przetrwało i nie byłoby zagrożenia powrotu Skywalkera. Mało tego, Snoke prawdopodobnie wiedział, że Vader jest ojcem Luke’a zanim galaktyka o tym wiedziała.

Dowiadujemy się też więcej na temat samego Snoke’a. Oczywiście nie jest nigdzie powiedziane kim on jest, czy Lordem Sithów, czy kimś innym. W każdym razie wiemy, że był obserwatorem wydarzeń klasycznej trylogii. Właściwie to widział jak Imperium powstało i upadło. W dodatku miał kilku uczniów przed Benem Solo. Oni jednak byli kształceni od początku po Ciemnej Stronie. Kylo Ren jest upadłym Jedi. Dlatego jest tak bardzo obiecującym uczniem. Bo jest zrobiony z Ciemnej i Jasnej strony. Kwestia „The Dark Side – and the Light” właśnie pada w tym kontekście. Z filmu została wycięta.

Poe Dameron w filmie znika na Jakku i nagle pojawia się na Takodanie. We wcześniejszej wersji scenariusza miał zginąć na Jakku. Zmieniono to. W powieści jednak to Poe budzi się w zgliszczach TIE Fightera (tak jak Finn w filmie). Nic nie słyszy i stamtąd się wynosi. Potem pomaga złomiarzom w walce ze zbirami, w rezultacie odprowadzają go do osady, skąd może skontaktować się z Ruchem Oporu.

W powieści również zniszczenie bazy Starkiller przez Damerona jest mniej spektakularne. Zwyczajne zrzucają bomby, żadnego lotu kanionami i innych nawiązań do „Nowej nadziei”. Wskazuje to jedno, że rola Damerona rosła wraz ze zmianami.

Za przylot sił Ruchu Oporu na Takodanę odpowiada C-3PO. To on wpierw umieścił nadajnik w BB-8, a potem przypomniał sobie o tym i uruchomił siatkę Ruchu Oporu, która szukała BB-8. Widzieliśmy jednego z takich droidów w pałacu Maz. To wystarczyło, by X-wingi dotarły na czas.

W zamku Maz przed przybyciem Najwyższego Porządku miała miejsce inna zadyma. Unkar Plutt pojawił się tu, ścigając Rey. Chewbacca wyrwał mu rękę. Scenę wycięto, choć wiele wskazuje, że została w jakiejś wersji nakręcona.

Według książki Leia i Han rozmawiają o swoim synu i jego przejściu na Ciemną Stronę. Okazuje się, że Leia od dawna wiedziała, że Snoke bacznie obserwuje Bena. Ale jednocześnie ukrywała pewne sprawy przed Hanem licząc, że sama ochroni syna przed Snokiem. Leia przyznaje też, że się myliła w tej sprawie.



W powieści inaczej działa stacja Starkiller. Bardziej naukowo, o ile można to oczywiście tak nazwać. Jest zasilana ciemną energią. Nie strzela też promieniem, który w systemie Hosnian rozbija się na pięć różnych. To raczej kula energii wysłana przez hiperprzestrzeń. Ta kula zmienia jądro planety w supernową, dzięki czemu niszczy także okoliczne planety.

Podczas zniszczenia Hosnian Prime widzimy na balkonie Korr Sellę (Maisie Richardson-Sellers). Jest ona wysłanniczką Lei do Nowej Republiki. Leia wysłała Sellę do Senatu wcześniej, by w jej imieniu poprosiła o wsparcie. Sama nie mogła się tam pojawić, gdyż jak twierdzi, dla politycznego wyrzutka byłoby to zbyt niebezpieczne miejsce. Mówi, że mógłby spotkać ją przykry wypadek, lub stałaby się ofiarą szalonego radykała. Nowa Republika publicznie potępia działanie Ruchu Oporu.

Kylo Ren wcale nie czuje się dobrze po śmierci Hana Solo. Liczył, że uczyni go to silniejszym, ale jest wręcz przeciwnie. Czuje się słabszy.

Ruch Oporu jest w gruncie rzeczy bardzo mały. Dużo mniejszy niż był Sojusz Rebeliantów. Dlatego, Leia po zniszczeniu stacji Starkiller każe im się wycofać, by nie tracić więcej X-wingów.

Według powieści, gdy Rey pokonała Kylo Rena przeszła jeszcze próbę Ciemnej Strony. Instynktownie chciała go dobić. Takie miała głosy w głowie, ale się uspokoiła. W książce to ona podejmuje wybór i zostawia Rena.

Kylo Ren rozpoznaje Rey. Nie wierzy, że to jakaś przypadkowa złomiarka, a gdy jeszcze zobaczył miecz Luke’a mówi o niej „To ty”. Ren sprawia wrażenie, że więcej o niej, niż ona sama. Swoją drogą warto wspomnieć, że jakiś czas temu chodziły plotki, iż w Disney Infinty 3.0 Ren woła do Rey „kuzynko”, ale Pablo Hidalgo to zdementował.

Rey i Poe poznają się. Tego nie było w filmie, ale może być bardzo istotne w kolejnych. Zwłaszcza jeśli chodzi o potencjalne romanse.

Według powieści za przebudzenie R2-D2 odpowiada dyskusja o mapach, w szczególności tych imperialnych, dzięki którym Sojusz miał trafić do Skywalkera. W filmie Kylo Ren mówi, że ma resztę mapy z archiwów imperialnych. R2-D2 ściągnął ją, gdy podłączył się do komputera Gwiazdy Śmierci. No i w książce światło mapy wyświetlanej przez BB-8 odpowiada za przebudzenie R2.

W powieści jest też pozostałość po scenie pościgu na powierzchni bazy Starkiller. Wygląda na to, że miało się tam dziać więcej niż zobaczyliśmy w filmie. Podobno jedna scena trafi na BD.
KOMENTARZE (40)

Yoda z średniowiecza

2015-09-21 07:16:57

Do ciekawego odkrycia doszło w British Library. Na jednym ze średniowiecznych manuskryptów znaleziono Yodę. A przynajmniej coś, co go przypomina. Tyle, że sam Yoda przecież pojawił się w popkulturze dopiero w 1980, a starodruki datuje się na lata 1300-1340 i pochodzą z Francji. Są to Dekretały Grzegorza IX, czyli spis kościelnych praw, wzbogacony oczywiście o różne ilustracje i biblijne historie.

Co tam robi Yoda? Ano nic, według jednej z teorii to po prostu mnich, których wygląda podobnie. Inna twierdzi, że to nie kto inny, jak Samson. Legendarny siłacz żydowski, którego moc znajdowała się we włosach. Walczył on z Filistynami, dokonywał heroicznych i niewiarygodnych czynów jak złapanie 300 lisów, powiązanie ich za ogony, przymocowanie tam pochodni. Następnie wykorzystał je jako bomby zapalające do zniszczenia filistyńskiego zboża i winnic. Jeśli to faktycznie jest Samson, to widać kopista miał trochę wybujałą wyobraźnię.



Podobieństwo do Yody na manuskrypcie wychwycili historycy. Kurator prowadzący blog uznał, że choć wiadomo, iż to nie jest Yoda warto to nagłośnić, by w ten sposób spopularyzować wiedzę o starodrukach. Mało prawdopodobne, by Lucas i jego ekipa się akurat wzorowali na tym przedstawieniu Samsona, ale podobieństwo jest zauważalne.
KOMENTARZE (4)

Jak praca kamery zmienia odbiór świata

2015-08-05 10:43:37 Na Gałęzi

Marcin Łukański na swoim kanele na YouTubie pod nazwą Na Gałęzi przygląda się filmom i serialom, recenzuje je, wytyka błędy, analizuje produkcję. W kolejnych odcinkach swojego wideobloga zajmuje się często techniczną stroną produkcji: efektami, pracą kamery, oświetleniem. Jeden z takich filmów poświęcił Gwiezdnym Wojnom, a dokładnie rzecz biorąc porównał "Nową nadzieję" z "Powrotem Jedi". Poniżej możecie przekonać się do jakich doszedł wniosków.



Autora powyższego filmu znajdziecie m.in. w następujących miejscach: YouTube, Facebook, Twitter.
KOMENTARZE (4)

"Przebudzenie Mocy" już bije rekordy

2015-06-20 10:27:07

Kilka dni temu "Przebudzenie Mocy" oficjalnie trafiło do "Księgi rekordów Guinnessa". A dokładniej nie sam film, ale jego drugi teaser. Zajął pierwsze miejsce w kategorii najczęściej wyświetlanego trailera filmowego na Youtube w ciągu pierwszych 24 godzin od publikacji (link). Udało mu się to osiągnąć, mając ponad 30,65 mln wyświetleń w ciągu 24h.

Obecnie drugi teaser na oficjalnym kanale Star Wars na Youtube ma prawie 55 mln wyświetleń. Należy pamiętać jednak, że Youtube nie jest jedyną platformą na której można go obejrzeć. Zgodnie z danymi publikowanymi przez firmę TubularLabs, sumującą wyświetlenia z różnych platform (Youtube, Facebooku, Vine i inne) w ciągu pierwszego tygodnia wyświetlony on został na nich ponad 87 mln razy.



Warto wspomnieć, że pierwszy teaser też bił rekordy. W ciągu dwóch tygodni obejrzało go ponad 100 mln osób. Podbił on również serca użytkowników Facebooka. Na portalu społecznościowym zwiastun zajawkowy został opublikowany przez 8,4 milionów unikalnych użytkowników, a 16,7 miliona użytkowników polubiło go lub weszło w inną interakcję w ciągu pierwszych 72 godzin od premiery.


KOMENTARZE (11)

Scenariusz „Nowej nadziei” znaleziony w bibliotece

2015-06-17 22:04:04

Czego to ludzie nie znajdują w bibliotekach? Otóż pewien Kanadyjczyk, Kristian Brown, prywatnie wielki fan literatury SF, bibliotekarz pracujący na Uniwersystecie New Brunswick od lutego zajął się katalogowaniem zbiorów. Dokładnie książek i magazynów SF. Znalazł tam jednak coś, czego się nie spodziewał - to jedna z wcześniejszych wersji scenariusza „Nowej nadziei” oznaczona datą 15 marca 1976. (Dla przypomnienia pierwszy dzień zdjęć miał miejsce 22 marca 1976). Podobno jest to scenariusz według którego kręcono zdjęcia. Są wszystkie loga i pieczątki Lucafilmu, ale nie wszystko się tam zgadza. Luke Skywalker wciąż jest jeszcze określany tu mianem Luke’a Starkillera, za to w tej wersji nie ma żadnych wątpliwości, że to Han strzela pierwszy. Najlepsze jest to, że Kristian szukał tam pewnego egzemplarza komiksu, a znalazł to. Nie wiadomo w jaki sposób ten scenariusz znalazł się w posiadaniu biblioteki. Na razie też nie ma planów, by go sprzedawać czy wystawiać.




KOMENTARZE (2)

Tydzień „Zemsty Sithów”: Ciekawostki

2015-05-24 20:40:06



Kończąc powoli tydzień „Zemsty Sithów” warto się skupić chwilę na ciekawostkach okołofilmowych. Doskonale wiemy, iż nazwa „Zemsta Sithów” dość mocno nawiązuje do tytułu „Revenge of the Jedi”, jak początkowo reklamowano VI Epizod. Jednak po raz pierwszy „Revenge of the Sith” zostało użyte w 1986 i to nie przez Lucasfilm. Pod takim tytułem w fanzinie ukazała się fanowska powieść Ellen Randolph. Akcja fanfica działa się jakieś 40 lat po „Powrocie Jedi” i co ciekawe była to druga powieść z trylogii.

Wiele jest historii o inspiracjach twórców i wcześniejszych wersjach. Wśród pomysłów, których ostatecznie George Lucas nie wykorzystał warto szczególnie wspomnieć o dwóch. Pierwszy ukazywał prawdę o ojcu Anakina. Palpatine w którymś momencie filmu miał mu powiedzieć, że jest jego ojcem z pewnego punktu widzenia, bo wpłynął na midi-chloriany. Ostatecznie to podchodziło już za bardzo pod autoparodię więc zostało wycięte z filmu. Fragmenty scenariusza można znaleźć choćby w The Making of Star Wars: Revenge of the Sith J.W. Rinzlera. Innym pomysłem miało być pojawienie się młodego Hana Solo na Kashyyyku, o czym zresztą kiedyś już pisaliśmy. Z tego także zrezygnowano, ale w filmie pojawił się „Sokół Millennium”.

Gdy Lucas po raz pierwszy mówił o Mustrafar, wychodził z założenia że ma to być jego wizja piekła. Pewne elementy pozostały, a na wulkanicznej planecie wciąż widać eksplozje lawy. Sam pomysł walki nad jeziorem lawy jednak jest starszy i pochodzi jeszcze z czasów klasycznej trylogii. Pierwotnie miał być wykorzystany w Powrocie Jedi.

Pierwsza zmontowana wersja filmu, oczywiście jeszcze robocza, trwała cztery godziny, z czego całą godzinę zajmowała bitwa początkowa i ratowanie Palpatine’a.

Podczas bitwy o Coruscant Anakin miał mieć numer kodowy „Czerwony pięć”, a Obi-Wan „Lider czerwonych” (to akurat słychać w filmie). Na niektórych figurkach te oznaczenia pozostały.

Steven Spielberg miał duży wkład w film. Formalnie jest wymieniany jako asystent reżysera, jednak jako przyjaciel Lucasa służył mu pomocą w wielu kwestiach. George miał mnóstwo pomysłów, więc chciał czasem by ktoś obiektywny pomógł mu je ocenić, tym kimś był właśnie Steven. Zresztą pomagał też w stworzeniu ostatecznego kształtu choćby scen pojedynku Anakina i Obi-Wana. Nie wszystkie pomysły Stevena znalazły się w ostatecznej wersji filmu. Lucas wyrzucił do kosza choćby sekwencję pościgu Obi-Wana za Grievousem na skaczącej po Utapau Bodze. Animatyczną wersję tego, co wymyślił sobie Spielberg można obejrzeć na dodatkach wydania Blu-ray.

Liam Neeson twierdził przez pewien czas, że nagrał scenę do „Zemsty Sithów”. Rick McCallum zdementował to, twierdząc, że faktycznie pojawienie się Qui-Gona było planowane, ale ostatecznie nie zostało nagrane z Neesonem. Zdecydowano, że Qui-Gon pojawi się jedynie jako głos. Ben Burtt zmontował scenę z wcześniejszych dialogów Neesona. Ostatecznie scenę jednak zarzucono. Ukazywała ona Yodę, który komunikuje się z duchem Jinna, pewne pozostałości można znaleźć na wydaniu Blu-ray.

Christopher Lee był zajęty „Władcą pierścieni” i nie mógł pojawić się na planie, gdy kręcono z nim sceny walki. Jego udział dograno później. To co widzimy na ekranie to najczęściej nałożona komputerowo twarz Lee na jego dublera. Dooku w filmie wypowiada tylko cztery kwestie.

Na długo przed premierą filmu Pablo Hidalgo sugerował upiorny wygląd postaci, którą grał Bruce Spence czyli Tioda Meddona. Redaktor oficjalnej nie przesadzał, ale ta upiorność wcale nie musiała oznaczać straszności. Bardziej chodziło o nawiązanie. Tworząc zarządcę Utapau trochę inspirowano się filmem F.W. Murnaua „Nosferatu – symfonia grozy” z 1922. Ale to nie było jedyne nawiązanie do horrorów czy klasyki kina. Scena, gdy Vader wstaje po raz pierwszy w zbroi i zrywa łańcuch jest nawiązaniem do „Frankensteina” Jamesa Whale’a z 1931. Kommandor Cody to nawiązanie do serialu przygodowego „Commmando Cody” (były też filmy z nim). Scena przylotu na Polis Massę to z kolei ukłon w stronę „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka, zwłaszcza sekwencji lądowania na księżycu. Niektórzy doszukują się też nawiązań do „Tarzana”, gdy wookiee na lianie wpadają na czołg Separatystów, czy „Terminatora” Jamesa Camerona, zwłaszcza sceny gdy ten już pozbawiony nóg próbował dotrzeć do Sary Connor. Więcej jednak jest inspiracji filmami Francisa Forda Coppoli. Scena powstania Imperium i przerwania jej wymordowaniem Separatystów podobno została zainspirowana montażem „Ojca chrzestnego” i sceny chrztu. Natomiast pojazd Baila Organy naśladuje Tuckera z filmu „Tucker – konstruktor marzeń”, wyprodukowanego przez Lucasa dla Coppoli. Oficjalnie George przyznał się do jednego nawiązania, do „Siedmiu samurajów” Kurosawy. Chodzi o sposób w jaki Yoda łapie się za głowę gdy myśli, kopiuje tym samym gesty Kambeia.

Wśród gości na planie, poza Stevenem Spielbergiem, Liamem Neesonem, Francisem Fordą Coppolą znalazł się także Peter Jackson, Elijah Wood, Robert DeNiro oraz Dean Devlin (producent „Dnia niepodległości” czy „Patrioty”).

Dział kostiumów miał trochę mniej do roboty niż zwykle. Wszystkie hełmy klonów, podobnie jak większość ich zbroi, wygenerowano komputerowo. Jeśli korzystano z jakiś elementów to były one stworzone przed Epizodem III. Za to kostiumy wookieech unowocześniono, tak by zamontować w nich wentylację. Zresztą bitwa na planecie wookiech to kolejne nawiązanie do pierwszej wersji scenariusza oryginalnej „Nowej nadziei”.

Wnętrze „Tantive IV” to jedyna scenografia w żaden sposób nie poprawiana i montowana komputerowo. Lucasowi zależało by odtworzyć ją najwierniej jak się da.

Ewan McGregor i Hayden Christensen ćwiczyli do walki przez dwa miesiące. Hayden w dodatku musiał przytyć do filmu 11 kilogramów, jadł sześć posiłków dziennie.

Ewan McGregor chciał też założyć kostium gwardzisty imperialnego i tak zagrać w filmie. Niestety nie wiadomo, czy ostatecznie mu się to udało.

Póki co jest to najbardziej brutalny z wszystkich filmów. Niektórzy naliczyli, że na ekranie można zobaczyć w sumie 115 ciał, widzimy też jakieś 40 zabijanych istot. Więcej osób oczywiście zginęło w wybuchach Alderaanu czy obu Gwiazd Śmierci, ale tam nie widać ich ciał na ekranie.

Zielone tło w niektórych scenach odbijało się w lśniącym kostiumie Anthony’ego Danielsa, więc C-3PO musiał być potem komputerowo poprawiony.

George Lucas wpadł na pomysł, by w rolę Tarkina ponownie wcielił się Peter Cushing. Tyle, że aktor nie żył już prawie od dziesięciu lat. Flanelowiec chciał wykorzystać archiwalne nagrania z Cushingiem z różnych filmów. Wówczas zrobienie tego w sposób satysfakcjonujący George’a okazało się być nieosiągalne. Tarkina zagrał Wayne Pygram, odpowiednio ucharakteryzowany. Sam pomysł kręcenia filmów z nieżyjącymi aktorami jednak nie umarł i Lucas próbował do niego jeszcze wrócić.

Chyba jednym z najdziwniejszych smaczków filmu jest Nowy Jork, który w jednym ujęciu zastępuje Coruscant. Dokładnie jest to w scenie gdy Anakin siedzi samotnie w komnatach rady Jedi i czeka. Za oknem widać Coruscant, ale w jednym ujęciu (1:09:24) daleko w tle widać Nowy Jork. Potem wszystko wraca do normy.



Na sam koniec zaś smaczek, którego wielu szukało. Nawiązanie do „THX 1138”. Trudno by go nie było. Tym razem są właściwie dwa. Pierwszy to pełny numer komandora Bacary, brzmi on CC-1138. Niestety numer nie pada w filmie. Za to podczas bitwy o Utapau można zobaczyć droida z numerem. Nie jest to co prawda 1138, ale wygląda dość podobnie.



Więcej o smaczkach trzeciego epizodu pisaliśmy tutaj, tutaj i tutaj. Epizod III obiecał też jakąś postać z EU, skończyło się na retconie.

Wszystkie atrakcje tygodnia „Zemsty Sithów” będą dostępne w tym miejscu.
KOMENTARZE (0)

Święta i Star Wars

2015-04-04 21:08:17

Z okazji świąt postanowiliśmy się przyjrzeć dostępnym obecnie w sprzedaży podstawkom do jajek z motywami Star Wars. Jeśli ktoś by chciał w przyszłym roku rozpocząć śniadanie wielkanocne z podstawkami w kształcie R2-D2 czy Vadera, to już teraz można się tematem zainteresować i je nabyć.

Vader i szturmowiec 15,57£



R2-D2 9,99£



R2-D2 i C-3PO 7,99£


KOMENTARZE (4)

Boeing i gungańskie pole siłowe

2015-04-02 17:06:10 gazeta.pl

Okazuje się, że po raz kolejny „Gwiezdne Wojny” inspirują postęp technologiczny. Tym razem chodzi o „Mroczne widmo” i gungańskie pole siłowe. Firma Boeing, znana głównie z produkcji samolotów, opatentowała pole siłowe, które ma osłabiać falę uderzeniową za pomocą łuku elektromagnetycznego.

Warto tu dodać, że Boeing jest nie tylko gigantem w branży awiacyjnej, ale też i wojskowej.




Sam system nie działa dokładnie jak w filmie. Po pierwsze jest wbudowany w pojazd. Otóż przede wszystkim osłabia on falę uderzeniową i nie chroni przed trafieniem. Zbudowano go z szeregu czujników, które mają natychmiast wychwycić eksplozję i wysłać sygnał do generatora. Wtedy następuje jonizacja powietrza między pojazdem a eksplozją, przez mikrofalę i laser, tworząc tym samym plazmę. Jej inna gęstość i temperatura ma osłabić falę uderzeniową i ochronić pojazd przed zniszczeniem, ale nie trafieniem. Odłamki z pewnością w niego uderzą.



Na razie nie wiadomo kiedy pole mogłoby trafić do użytku. Także dlatego, że ma jeden poważny problem, otóż zjonizowane i nagrzane powietrze nie nadaje się do użycia w pobliżu walczących żołnierzy.
KOMENTARZE (4)

Zakaz promocji Rogue One

2015-04-01 19:14:44 StarWars7News

Niedawno dowiedzieliśmy się o tym, że pierwszy kinowy spin-off Star Wars będzie miał tytuł Rogue One. Jak się jednak okazuje tytuł ten wywołał pewne zamieszanie w świecie wielkich filmowych korporacji. Paramount Pictures wystosował do Disneya prośbę o to, aby promocja spin-offa ruszyła dopiero po 31. lipca 2015. W tym dniu bowiem swoją premierę będzie mieć Mission: Impossible – Rogue Nation, a Paramount boi się, że nazwa Rogue One jest zbyt podobna do Rogue Nation i jakakolwiek promocja filmu mogłaby wprowadzać widza w błąd.



Disney pójdzie na rękę wytwórni Paramount, ale prawdopodobnie zrobiłby to nawet bez ich prośby. Na obecną chwilę nie ruszyła jeszcze w pełni nawet machina promocyjna Epizodu VII, mała jest więc szansa, że rozkręcaliby reklamę Rogue One przed nią. Prawdopodobnie reklama spin-offa ruszy pełną parą dopiero po premierze Przebudzenia Mocy.

Ten news nie jest primaaprilisowym żartem, choć może tak wyglądać. Wynika to z systemu w jaki działają amerykańskie wytwórnie filmowe. Tam wszystkie tytuły filmów są rejestrowane przez Motion Picture Association of America (MPAA), czyli stowarzyszenie, które kontroluje rynek. Paramount zarejestrował tam tytuł „Rogue Nation” kilka miesięcy temu (choć ujawnili dopiero po Disneyu). MPAA mogłoby w ogóle zablokować tytuł „Rogue One” na dość długo, gdyby Disney i Paramount nie doszły do porozumienia. Disney nie tylko nie będzie reklamował nowego filmu, ale też marketing (czyli oficjalne informacje) będą pojawiać się jedynie przy specjalnej okazji, które uzgodniono z Paramountem. Jedną z nich ma być Celebration.
KOMENTARZE (21)
Loading..