O filmie wypowiedział się także Peter Mayhew, czyli odtwórca roli Chewbaccy. Jego zdaniem film w reżyserii J.J. Abramsa będzie najlepszym filmem z cyklu „Star Wars”, który widział. Twierdzi też, że będzie w nim stosunkowo mało elementów grafiki komputerowej, a więcej klasycznej, praktycznej scenografii. Z sentymentem wspomina też spotkanie po latach, przed wspólnym czytaniem scenariusza, z Markiem Hamillem, Carrie Fisher i Harrisonem Fordem, który podobno tak mocno uściskał Petera, że ten ledwo mógł oddychać. Aktor stwierdził też, że w mediach narosło mnóstwo plotek na temat wypadku Forda i że wcale nie wygląda to aż tak źle.
Domhnall Gleeson obecnie wykorzystuje przerwę w kręceniu, by promować swój film Frank, ale zawsze trafiają mu się pytania o „Gwiezdne Wojny”. Niby nie może mówić wiele, ale jednak zawsze można coś wyłapać. Przyznał, że oprócz dużego kontraktu, dostał kartkę na której było napisane, o czym w ogóle może publicznie mówić na temat Epizodu VII. Właściwie ogranicza się to do jednego zdania: „Jestem podekscytowany tym, że jestem w tym filmie”. Żartował też, że nie przeczytał kontraktu, tylko go podpisał. Jednak Gleeson mówi, że faktycznie go cieszy, iż będzie w sadze i nie dlatego, że poprzednie filmy były dobre. Twierdzi, że teraz mają świetnego reżysera, wspaniały scenariusz i niesamowicie zdolną obsadę. Okazuje się, że Gleeson dostał rolę stosunkowo późno. Przyjechał do Londynu i w poniedziałek (28 kwietnia 2013) czytał fragment scenariusza przy Abramsie, wtedy też dostał rolę. Następnego dnia zrobiono słynne zdjęcie i oznajmiono publicznie, kto będzie w obsadzie. W innym wywiadzie natomiast pytany o plan, stwierdził, że mają tam bardzo dobre jedzenie: zdrowe, ale przy tym wciąż smaczne i doprawione. Co ciekawe, śmiejąc się, powiedział, że w Pinewood bardzo dbają o to, by nikt nie pokazał się w kostiumie gdzieś poza miejscem, gdzie kręcą i jak trzeba gdzieś przejść to używają dużych, czarnych płaszczy jako narzuty.Nawiasem mówiąc, warto zauważyć, że Domhnall wciąż nosi brodę.
Swoją drogą, te czarne płaszcze nie brzmią wcale tak nieprawdopodobnie, zważywszy na to, że fani faktycznie próbują zdobyć jakoś zdjęcia z planu w Pinewood Studios. Jedno z nich jakiś czas temu zaprezentował serwis StarWars7News. Niestety na razie żadnego z aktorów nie udało się przyłapać w kostiumie.

Simon Kinberg natomiast przyznał, co dla niego oznaczała rola konsultanta przy AVCO. Otóż przede wszystkim nie pisze on scenariusza, ale brał udział w wielu dyskusjach na temat kierunku w którym powinno się pójść i to jeszcze zanim zatrudniono J.J. Abramsa. Potem także brał udział w rozmowach, w których brano czasem pod uwagę jego zdanie, przeczytał także scenariusz, wyraził swoją opinię, ale czy wzięto ją pod uwagę, czy zignorowano, nie wie. Natomiast nie chciał nic mówić na temat ewentualnego powiązania serialu „Rebelianci” z Epizodem VII, mówiąc że dzieli je tyle lat, że łatwiej jest powiązać serial z Epizodem IV.
Z innych wieści, plan zdjęciowy w Puzzleworld rozebrano, ekipa filmowa się stamtąd wyniosła. Niektórzy twierdzą, że znaleźli tam jakieś pozostałości, ale nie ma tam nic konkretnego. Wiele wskazuje na to, że kręciła tam jedynie druga ekipa, oraz że była obecna „Kira”. Ale czy to faktycznie chodzi o Daisy Ridley czy może jej dublerkę, nie wiadomo.
Problemy mają także właściciele łodzi z okolic wyspy Skellig Michael w Irlandii, którzy przewozili ekipę filmową. Okazuje się, że w Dublinie wszczęto postępowanie w ich sprawie, gdyż nie mieli oni pozwolenia na przewożenie takiego sprzętu (filmowego).































Park Narodowy Tikal w Gwatemali kojarzy się nam przede wszystkim z Yavinem IV. Niedawno krążyły po sieci pogłoski, że być może ekipa filmowa wróci tam jeszcze, potem okazało się, że gazety za scenariusz siódmego epizodu uznały omyłkowo trylogię Akademii Jedi Kevina J. Andersona. Jednak sam park próbuje się promować i startuje w internetowym konkursie na Ósmy Cud Świata. Głosować można 










