TWÓJ KOKPIT
0

Disney :: Newsy

NEWSY (532) TEKSTY (4)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

„The Acolyte” – Madera, Kanary i proces w tle

2023-03-10 17:21:28



Zaczynamy od oficjalnej informacji. Bob Iger był wczoraj gościem na konferencji Morgan Stanley Technology, Media and Telecom Conference i mówił tam między innymi o przyszłości Disneya. Wspomniał o „The Acolyte”, mówiąc, że widział klipy z tej produkcji i bardzo mu się to podobało. Dodał również, że „The Acolyte” pojawi się na Disney+ w 2024.

Serial jednak nie ma obecnie dobrej prasy. Wygląda na to, że kłopoty Lucasfilmu z produkcjami zaczynają się także pojawiać przy serialach. Wcześniej słyszeliśmy różne plotki o atmosferze na planie „Skeleton Crew”, ale problemy z „The Acolyte” są zdecydowanie poważniejsze. Karyn McCarthy zdecydowała się wytoczyć proces Lucasfilmowi. Karyn to producentka telewizyjna, która między innymi pracowała przy „House of Cards”. Mniej więcej w okolicy kwietnia 2022 dostała w bardzo podobnym czasie propozycję pracy przy serialu „Sugar” dla Apple’a (z Colinem Farrellem) oraz „The Acolyte” od Lucasfilmu. Wybrała to drugie. Zaczęła prace 7 kwietnia, ale dwa tygodnie później Lucasfilm, nie podając przyczyn, rozwiązał z nią umowę, zostawiając ją na lodzie. Co więcej, Apple już znalazło producentów do „Sugar”, więc oferta przepadła.

Dla McCarthy praca dla Lucasfilmu wiązała się też z podróżami, więc poprosiła ich o zwrot kosztów. Ci jednak odmówili, mówiąc, że to była oferta, a nie wiążąca umowa. Ostatecznie po przepychankach, Lucasfilm zaproponował jej 5000 USD za każdy dzień pracy. Karyn odrzuciła tę propozycję, ale miała też potwierdzenie od Lucasfilmu, że pracowała przez te kilkanaście dni dla nich i że nie została za to wynagrodzona. Obecnie sytuacją zajęli się jej prawnicy, którzy żądają także zwrotu za utracone korzyści, a to już może iść w miliony.

Lucasfilm nie wypowiedział się na ten temat.

Z zamieszania z McCarthy wynika jeszcze jedna rzecz. Otóż przedstawiła ona fakturę za hotel na Kanarach – na kwotę 150 USD za dzień. Czy zatem serial będzie tam również kręcony, tego nie wiemy. Natomiast z pewnością rozważali taką lokację i wybrali inną wyspę, portugalską Maderę. Na razie o tym, że zdjęcia do „Gwiezdnych Wojen” będą miały miejsce na Maderze informował Madeira Island News. Bespin Bulletin potwierdził, że nie chodzi o film, ale właśnie o „The Acolyte”. Obecne zdjęcia na razie nie sugerują, żeby to były „Gwiezdne Wojny”, więc pozostaje poczekać.

Kolejną ciekawostką jest pomysł na serial. Otóż Leslye Headland miała go już dawno temu, gdy jeszcze jako fanka prowadziła sesje RPG. Tamte sesje podobno są podstawą historii opowiedzianej w serialu.

Liczymy, że zapowiedź „The Acolyte” pojawi się na Celebration podczas otwierającego go panelu.
KOMENTARZE (10)

„Ahsoka” już jesienią?

2023-02-22 17:25:11



Choć zdjęcia do serialu „Ahsoka” są już skończone, podobnie jak w przypadku „The Mandalorian” twórcy utrzymują większość rzeczy powiązanych w tajemnicy, a Disney nie za bardzo reklamuje ten serial. Choć powoli pewne rzeczy zaczynają się zmieniać. Tematem z okładki kolejnego „Insidera” będzie właśnie „Ahsoka”. Patrząc na datę wydania i jak to się miało do okładki z trzecim sezonem „The Mandalorian”, fani zaczęli strzelać, że premiera serialu odbędzie się mniej więcej w sierpniu (plus minus miesiąc).

Poniekąd potwierdza to sama Rosario Dawson. Powiedziała ona, że w sierpniu zadebiutuje (choć nowsze informacje wskazują, że będzie to 28 lipca) „Haunted Mansion”, w którym gra, a potem jesienią „Ahsoka”.

We wrześniu mają też pojawić się zestawy lego związane z serialem.

Swoją drogą na prezentacji Disneya serial „Ahsoka” określono mianem sezon 1. Zobaczymy, czy coś z tego wyniknie. Jak donosi MSW Dave Filoni pracuje obecnie nad nowym projektem i nie jest to drugi sezon „Ahsoki”. Zobaczymy, czy będzie to kolejny spin-off w tym samym okresie, czy zupełnie coś innego.

Póki co czekamy na Celebration. Tam już zapowiedziano część osób z obsady, więc pozostaje liczyć na jakąś małą prezentację, oficjalną datę premiery i może zwiastun. Zwłaszcza, że w Anaheim pokazano fragmenty (acz nie udostępniono ich publicznie).
KOMENTARZE (8)

Zdjęcia do czwartego sezonu „The Mandalorian” rusza w październiku?

2023-02-21 19:53:24

Zaczynamy od kilku ciekawostek o „The Mandalorian”. Jak wiemy w trzecim sezonie zwiększyła się rola Ricka Famuyiwy, będzie on teraz także jednym z producentów serii. Można przypuszczać, że będzie mieć większy wpływ na „The Mandalorian”, skoro Dave Filoni i Jon Favreau nadzorują teraz swoje miniuniwersum. W rozmowie z „The Virtual Cantina” (filmik został usunięty), Emilly Swallow, czyli Zbrojmistrzyni powiedziała, iż Famuyiwa wyreżyserował dwa odcinki, pierwszy i ostatni w trzecim sezonie. Aktorka bardzo chwaliła reżysera, mówiąc, że właśnie z nim na planie jej się pracowało najlepiej.

Pojawił się też nowy plakat promujący trzeci sezon.



Jon Favrau rozmawiając z BFMTV potwierdził, że napisał już scenariusze do czwartego sezonu. Pracę zaczął, gdy trwała postprodukcja trzeciego sezonu. Patrzył też na inne seriale, które wpsółprodukuje, czyli „Ahsokę” i „Skeleton Crew”, tak by wszystko się zazębiało i zgrywało. W obu przypadkach jednak to nie on jest głównym scenarzystą i showrunnerem.



MSW dość szybko zareagowało na te doniesienia. Mają oni trochę inny pogląd na to, co mówił Favreau, ale potwierdzają, że scenariusze są gotowe, a Lucasfilm rozpoczął rekrutację ekipy i rozpoczyna preprodukcję. Ta podstawowa różnica, o której mówią, to strajk w Hollywood. Na razie trwają negocjacje, natomiast Gildia Scenarzystów Amerykańskich (Writers Guild of America) rozważa strajk. Disney więc szykuje się na taką ewentualność. Strajk nie dotknie pewnie „Ahsoki” czy „Skeleton Crew” oraz „The Acolyte”. W przypadku „The Acolyte” i „Andora” jednak warto pamiętać, że te produkcje powstają poza USA. Więc scenariusze w tym wypadku będą gotowe, nie tylko do czwartego sezonu, ale być może do drugiego sezonu „Księgi Boby Fetta”. W tym ostatnim przypadku MSW nie ma potwierdzenia, ale spekulują, choćby po tym, że wg ich informacji, w czwartym sezonie będzie więcej Fetta i niektórzy zaczynają się mylić nad jaką produkcją pracują.



Trzeci sezon jest promowany też artykułami i zdjęciami w „Empire” (zadebiutował 16 lutego). Znajduje się tam artykuł o Grogu. Jon wspominał o tym, jak wprowadzili Ahsokę, by wprost odczytała jego imię Mocą, a także wyjaśniła pewne rzeczy, trochę łopatologicznie. Rick mówił o tym, jak Jon powiedział mu, że nazwą Baby Yodę. Gry pierwszy raz usłyszał imię „Grogu”, trochę go zdziwiło. Spodziewał się czegoś innego, ale przywykł. Dave z kolei wspomina, że nikt z nich tak naprawdę nie wiedział jaki wpływ na popkulturę będzie mieć Grogu. Jedyna osoba, którą zna, a która to wiedziała to Werner Herzog.



Pedro Pascal cieszył się też z powrotu Grogu i ponownego połączenia jego ścieżki z Dinem w „Księdze Boby Fetta”, mówiąc, że był to ważny moment dla obu postaci. Zobaczymy na ile coś nam sugeruje.

W wydaniu online można zobaczyć kilka zdjęć i przeczytać parę artykułów, czy szkic koncepcyjny.

No i jeszcze mamy klip z trzeciego sezonu i kolejną reklamę.







Premiera trzeciego sezonu na Disney+ już w przyszłym tygodniu.
KOMENTARZE (10)

Film Taiki Waititiego wciąż jest rozwijany

2023-02-17 07:41:19

Według wcześniejszych, oczywiście nieoficjalnych doniesień, kwestia filmu Taiki Waititiego miała się rozstrzygnąć w grudniu. Wówczas projekt miał dostać albo zielone światło, albo być zastąpionym przez film Damona Lindelofa. Wszystko wskazuje na to, że faktycznie kolejny film gwiezdno-wojenny wyjdzie spod ręki ekipy Lindelofa, ale to nie znaczy, że film Taiki jest już pogrzebany.

Hollywood Reporter donosi, że film, wciąż jest aktywnie rozwijany. Prace trwają, przynajmniej nad scenariuszem, który piszą Taika oraz Krysty Wilson-Cairns. Nawet jeśli nie udało im się domknąć tego do satysfakcjonującego poziomu w grudniu, wygląda na to, że prace wciąż trwają. Więc film może się pojawić w grudniu 2027 (jeśli wierzyć oficjalnemu kalendarzowi premier Disneya), lub nawet w 2026 (jeśli wierzyć w plotki). Wcześniej pojawiły się spekulacje, że ten film może mieć problemy i może jest już skasowany lub przynajmniej zawieszony.

Hollywood Reporter ponadto potwierdza prace nad filmem Lindelofa, ale wspomina też o „Rogue Squadron”. Wspominają falstart produkcji i biorą pod uwagę to, że ona nigdy nie powstanie. Ponadto potwierdzają doniesienia Jeffa Sneidera, że filmowe plany Lucasfilmu powinniśmy poznać na kwietniowym Celebration.



Zmiany w polityce Disneya

Powrót „Gwiezdnych Wojen” na wielkie ekrany to także coś, co niedawno zapowiedział Bob Iger. Sugerował on większy nacisk na sprawdzone marki, wymienił tu Marvela, Pixara, „Avatary” oraz właśnie „Gwiezdne Wojny”. Disney obecnie złapał lekką zadyszkę, więc Iger próbuje zrobić wszystko, by akcjonariusze mogli zobaczyć odbicie. Jedną z bardziej kontrowersyjnych decyzji, która będzie miała wpływ na kolejne filmy, jest zapowiedziany audyt kosztów. Iger przyznał, że chcą zachować jakość produkcji na ekranie, ale muszą przyjrzeć się też temu ile to kosztuje. Tu warto wspomnieć, że pomijając „Avatara: Istotę wody”, prawdopodobnie kolejną najdroższą produkcją w Disneyu będzie „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”. Niektóre media sugerują, że film kosztował ponad 300 milionów USD. Nie są to jednak potwierdzone informacje.

Skoro jesteśmy przy kosztach i cięciach, warto zauważyć, jeszcze jedną rzecz. Disney zaczął rozważać sprzedaż platformy streamingowej Hulu. Wcześniej raczej sugerowano, że odkupią pozostałe udziały i połączą ją z Disney+. Wygląda na to, że Iger poważnie podchodzi do zwiększenia rentowności holdingu.
KOMENTARZE (20)

Lee Jung-jae będzie kręcić „The Acoloyte” do kwietnia

2023-02-15 20:50:35

Koreański aktor Lee Jung-jae, który gra jedną z głównych ról w serialu „The Acolyte” rozmawiał niedawno z allkpop. Oczywiście wspomniano „Gwiezdne Wojny”.



Dla nas najważniejsza informacja jest taka, że aktor potwierdził, iż będzie pracował na planie do marca – kwietnia tego roku. Bazując na wcześniejszych doniesieniach, spodziewamy się, iż zdjęcia potrwają do maja. Lee Jung-jae porównał też przy okazji sposób pracy w nad filmami w Korei do tego, co obserwuje w Wielkiej Brytanii. Twierdzi, że wiele rzeczy jest wspólnych, są takie, których musi się nauczyć. Są też takie, które jego zdaniem w Korei są zdecydowanie bardziej wydajne. Niestety nie sprecyzował, co dokładnie miał na myśli.

Z ciekawostek, w sieci pojawiły się informacje, że premiera serialu nastąpi 11 sierpnia 2023. Jednak jest to bardzo mało prawdopodobne. Zwłaszcza, że przy okazji zeszłotygodniowego podsumowania kwartału w Disneyu, pojawiła się rozpiska kolejnych premier serialowych na Disney+ i Hulu. „The Acolyte” nawet nie jest wspomniany. Daty są jedynie do czerwca. Z pozostałych seriali gwiezdno-wojennych wymieniono jedynie „Ahsokę” i „Skeleton Crew”. „The Acolyte” zadebiutuje najpewniej w przyszłym roku.

Pozostaje mieć nadzieję, że na kwietniowym Celebration Lucasfilm uchyli jakiegoś rąbka tajemnicy na temat tej produkcji.
KOMENTARZE (9)

Steelbooki z klasyczną trylogią 4K na stulecie Disneya

2023-02-13 17:54:44

W tym roku Walt Disney Company świętuje stulecie swojego istnienia. Z tej okazji pojawi się szereg produktów rocznicowych, w tym specjalne wydanie klasycznej trylogii „Gwiezdnych Wojen” na Blu-ray 4K. Będą to steelbooki z logiem „Disney 100”. Na razie wiemy, że pojawią się 2 maja 2023 w Wielkiej Brytanii (przynajmniej w sieci Best Buy). Na tę chwilę nie ma jeszcze szczegółów ile te wydania będą kosztowały, ale można już zobaczyć zdjęcia tego wydania.







Chyba nie ma co liczyć na polskie wydanie. Galapagos i Disney niespecjalnie są zainteresowani wydawaniem czegokolwiek ze swojej wspólnej oferty na Blu-ray 4K w naszym kraju.
KOMENTARZE (13)

„The Mandalorian” zadebiutuje w amerykańskich telewizjach

2023-02-08 19:10:14



Jak pamiętamy, przed premierą finału „Andora” Disney pokusił się o promowanie go w klasycznej telewizji. Dwa pierwsze odcinki zadebiutowały wówczas w telewizjach ABC, FX Networks i Freeform (wszystkie trzy należą do Disneya). Wygląda na to, że taka promocja przyniosła rezultaty. 24 lutego w tych trzech amerykańskich telewizjach zostanie pokazany pierwszy odcinek pierwszego sezonu serialu „The Mandalorian”. Pewnie liczą, że pomoże to zwiększyć oglądalność na Disney+. Na tę chwilę nie ma informacji o premierze na platformie Hulu, gdzie także wyświetlano „Andora”.



Jak donosi Film Music Reporter Joseph Shirley nagrał niedawno muzykę do trzeciego sezonu. Jak pamiętamy muzykę do dwóch pierwszych skomponował Ludwig Göransson, wygląda, że zastąpi go Shirley. Shirley właściwie przejął schedę po Göranssonie w „Księdze Boby Fetta”. Tam Ludwig skomponował jedynie niektóre tematy, całą resztą zajął się Joseph. Prawdopodobnie tak też będzie to wyglądało w trzecim sezonie. Nie wiadomo tylko, czy Göransson skomponował cokolwiek nowego, czy już całkowicie zajął się innymi projektami. Warto dodać, że obaj panowie ze sobą współpracują także poza „Gwiezdnymi Wojnami”. Przy filmie „Creed III” Shirley także zastąpił Göranssona.

Pedro Pascal promuje swój serial „The Last of Us” i stara się unikać rozmów o „The Mandalorian”. Niemniej jednak czasem dość trudno. Więc potwierdził jedynie, że czeka nas bitwa z wieloma Mandalorianami. A może bitwy - zasugerował.

Bespin Bulletin natomiast zastanawia się czy Sasha Banks wróci do swej roli (Koska Reeves). Sama aktorka wcześniej informowała, że nie jest zaangażowana. Oni jednak twierdzą, że chyba kogoś podobnego dostrzegli na zdjęciach z planu. Potwierdzają to też ich zdaniem przecieki koszulek związanych z serialem, gdzie wśród hełmów jest też hełm Koski.

Giancarlo Esposito wrócił w rozmowie z „GQ” do wspomnień o pracy nad poprzednim sezonem. Mówił o scenach, w których trzymał mroczny miecz. Twierdził, że jest jednym z niewielu ludzi, którzy mogli go trzymać. W domu zaś mocno przygotowywał się do tej roli. Założył pelerynę i machał kijem od miotły, starając się odnaleźć właściwą choreografię.

Na Disney+ trzeci sezon zadebiutuje 1 marca.
KOMENTARZE (4)

Daisy Ridley wraca czy nie wraca do „Gwiezdnych Wojen”?

2023-02-06 16:58:26

Jak pamiętamy, Daisy Ridley ostatnio jest aktywna w mediach, gdyż promuje swój najnowszy film „My Animal”. Pytania dość często schodzą na temat „Gwiezdnych Wojen”, zwłaszcza filmu Damona Lindelofa, który ma się dziać po trylogii sequeli. Więc spekulacji czy Rey Skywalker (Palpatine) wraca było już sporo, a aktorka odpowiada na pytania z tym związane w sposób generujący plotki.

Zapytana o to czy wróciłaby do sagi, odparła, że jest otwarta na taką propozycję, gdyż szuka zatrudnienia. Jednocześnie dodała, że stara się być na bieżąco z „Gwiezdnymi Wojnami” na Disney+. Nie zawsze jej to wychodzi, bo czasem ma zajęty grafik, ale przynajmniej się stara.

W rozmowie z Hollywood Reporter powiedziała, że nie ma pojęcia jakie są plany Lucasfilmu. Natomiast bardzo ceni sobie to, co zrobili z trylogią sequeli. Dla niej to było ważne doświadczenie, a także praca na planie była bardzo przyjemna. Więc jeśli miałby się powtórzyć, choć raz, to Daisy byłaby na tak.



Jak pamiętamy, gdy zaczęto pisać o filmie Lindelofa, „Hollywood Reporter” podało, że pewni bohaterowie z sequeli mogą wrócić, to od razu zaczęły się spekulację z Rey. Ona sama wrzuciła informację o wizycie w Lucsafilm w media społecznościowe. Raczej mała szansa, by będąc tam i spotykając się z zarządem, nie wiedziała o planach wobec kolejnego filmu. Natomiast możliwe jest, że faktycznie nikt jej nic nie proponował i sama stara się z pomocą mediów, wypromować. Cóż, pewnie za jakiś czas dowiemy się, czy Daisy wróci.

Natomiast póki nie ma przecieków i oficjalnych informacji, zostają spekulacje i szalone plotki. W tym wypadku ciężko mówić o wiarygodności, ale przynajmniej coś się dziej w temacie, nawet jeśli okaże się, że to tylko fanowska wyliczanka. Podobno do filmu Lindelofa podeszli w Lucasfilm i Disneyu bardziej metodycznie. Zamówili badania opinii publicznej, którzy bohaterzy z „Gwiezdnych Wojen” są najbardziej lubiani wśród fanów i fani chcieliby ich zobaczyć. Oczywiście ograniczono się do tych, których można w erze po sequelach wykorzystać. Na tej krótkiej liście znajduje się Chewbacca, R2-D2 oraz Grogu. I podobno wszyscy oni mają się pojawić w następnym filmie razem z Rey. Czy Rey znalazła się wysoko na liście fanów? Nie, ale jest potrzebna w innym celu, rehabilitacji sequeli, a także zagospodarowania fanów, którym sequele podeszły. Zobaczymy jak to wypali. Na liście podobno pojawia się jeszcze jedna postać ,którą mają dopiero wypromować w serialach na Disney+.

Jednak wiele wskazuje, że te powroty znanych bohaterów to będzie pewien dodatek. Bespin Bulletin potwierdził jakiś czas temu, że w głównej roli zostanie obsadzona kobieta z jakiejś mniejszości etnicznej i będzie miała pełnoetatowego ekranowego partnera. Tak więc „spadochroniarzom” pozostaną co najwyżej role drugoplanowe.

Na jakieś konkretne informacje w sprawie przyszłych filmów liczymy na Celebration.
KOMENTARZE (14)

Daty premier dwóch kolejnych filmów Star Wars

2023-01-22 16:42:27 gizmodo



Disney przedstawił swój zaktualizowany harmonogram premier filmowych dotyczący produkcji ze wszystkich posiadanych marek. W tym planie znalazły się również filmy z naszego ulubionego uniwersum. Według najnowszego harmonogramu pierwszy z zaplanowanych filmów Star Wars zobaczymy w kinach 19.12.2025, a drugi będzie miał swoją premierę 17.12.2027. Pokrywa się to z informacjami podanymi w 2020 - wówczas jednak planowany był jeszcze jeden film na 2023 rok.

Przypomnijmy, że w 2019 roku Disney ogłosił daty premier trzech kolejnych filmów Star Wars i miały one wychodzić kolejno w latach: 2022, 2024 i 2026 (potem przesunięto je o rok). Biorąc pod uwagę, że te plany się nie ziściły to do zaktualizowanego harmonogramu również należy podchodzić z pewną rezerwą. Niemniej jednak uwzględnienie tych filmów pokazuje, że cały czas myślą o kolejnych produkcjach ze świata Gwiezdnych Wojen w kontekście najbliższych lat więc na pewno trochę zamieszania wokół tego będzie i pozostaje mieć nadzieję, że ostatecznie któryś z projektów doczeka się realizacji. W przypadku produkcji, która miałaby mieć swoją premierę w grudniu 2025 roku powinniśmy dostać oficjalną zapowiedź w najbliższych miesiącach - jeśli chcą zdążyć w tym terminie.
KOMENTARZE (25)

Kolejne zmiany w Disneyu, Susan Arnold odchodzi

2023-01-18 16:20:57



Jak pamiętamy pod koniec roku z dnia na dzień z Disneya odszedł Bob Chapek. Ale wygląda na to, że sezon zmian w Disneyu wciąż trwa. Zaczynamy od oficjalnej wiadomości, Susan Arnold, będąca prezesem rady nadzorczej odchodzi z Disneya. Jej miejsce zajmie Mark Parker, który jest w radzie od 2016. Zmiana nastąpi podczas dorocznego spotkania akcjonariuszy.

Co ważniejsze, na razie nikt nie zajmie miejsca zwolnionego przez Susan Arnold. Od grudnia 2021 kierowała ona radą i była tym samym najważniejszą osobą w Disneyu. Oficjalny powód jej odejścia to fakt, że w radzie przepracowała już 15 lat i zgodnie z polityką wewnętrzną Disneya jej kadencja wygasła. Są głosy, że to tylko oficjalny powód, a przyczyną jest czyszczenie Disneya przez Boba Igera. Warto wspomnieć, że z radą nadzorczą Iger jest związany znacznie dłużej niż 15 lat, ale z pewnymi przerwami.

Mark Parker przez 7 lat zarządzał firmą NIKE, Inc, gdzie obecnie jest szefem rady nadzorczej. Iger sugeruje, że ma on duże doświadczenie w czasie transformacji, a to się przyda Disneyowi.

Tyle, jeśli chodzi o oficjalne wieści. Za to pojawiają się plotki, których źródłem jest Kamran Pasha. Był on gościem podcastu Valliant Renegade, gdzie omawiał informacje, które umieścił na swoim Patronite. Pasha jak twierdzi, ma źródło w Disneyu... więc właściwie po tym mogłaby się od razu zapalić czerwona lampka jeśli chodzi o wiarygodność. Ale tym razem może być inaczej. Karman Pasha bowiem jest producentem w Hollywood. Z niewielkimi sukcesami i dorobkiem, ale jednak. Odpowiadał za kilka odcinków seriali takich jak „Uśpiona komórka”, czy „Nikita” lub „Nastoletnia Maria Stuart”. Może zatem faktycznie mieć jakieś źródła i znajomości, albo próbuje wykorzystać czas do promocji samego siebie. Powinniśmy móc zweryfikować jego doniesienia w ciągu najbliższych miesięcy.

Zdaniem Pashy, Kathleen Kennedy odejdzie w tym roku. Nic nowego, bo donosił o tym już John Campea. Oczekujemy, że faktycznie nastąpi to gdzieś w okolicach premiery „Indiany Jonesa i artefaktu przeznaczenia”. Ale dalej, Kamran twierdzi, że w Lucasfilm czeka nas czystka i odejdą między innymi Pablo Hidalgo, Carrie Beck i jeszcze kilka innych osób związanych ze Story Group. I chyba to będzie najlepszy test wiarygodności tych doniesień.

Zdaniem Pashy, Kennedy prosiła Igera, by pozwolił jej zostać, do czasu aż skończy film Damena Lindelofa. Bob się nie zgodził, bo podobno film nawet nie dostał zielonego światła. Co jest o tyle ciekawym doniesieniem, że wszystko wskazywało, iż zdjęcia do tej produkcji ruszą w tym roku. Niektóre źródła mówiły nawet o kwietniu, co wydawało się być mało wiarygodne.

Kamran dodatkowo twierdzi, że Lindelof wykorzystał patent Leslye Headland i sam się wygadał ze swoim filmem, w momencie, gdy dopiero trwały rozmowy, a nie było jeszcze żadnej decyzji. Kennedy z jednej strony by zachować twarz, z drugiej pokazać, że ma coś w produkcji podchwyciła to.

Ile w tym wszystkim prawdy, nie wiadomo. Przekonamy się w najbliższych miesiącach, w szczególności na Celebration. Jedno pozostaje pewne, obecny kontrakt Igera mówi o dwóch latach, w których ma znaleźć swojego następcę i przeprowadzić restrukturyzację. Przede wszystkim by zabezpieczyć swoje dziedzictwo. Prawdopodobnie będzie to także dotyczyć Lucasfilmu i przyszłego zarządu.
KOMENTARZE (9)

Nominacje do Złotych Globów i ciekawostki o „Andorze”

2022-12-17 15:17:41

Zaczynamy od kolejnej aktualizacji w sezonie nagród. „Andor”, a właściwie Diego Luna dostał nominację do Złotego Globu w kategorii najlepszy aktor w serialu dramatycznym. Ze Starwarsówka nominowani zostali także Steven Spielberg za reżyserię i scenariusz („Fabelmanowie”), John Williams za muzykę („Fabelmanowie”), Adam Driver za najlepszą rolę komediową („Biały szum”), Domhnall Gleeson za najlepszą rolę w produkcji telewizyjnej („Pacjent”), Donald Glover za najlepszą rolę w telewizyjnej komedii lub musicalu („Atlanta”). Rozdanie nagród już 10 stycznia.



Z innych wieści, Tony Gilroy wciąż udziela krótkich wywiadów i odpowiedzi na pytania dotyczące serialu „Andor”. Jedno z nich dotyczyło tego, dlaczego nie reżyserował. Stwierdził, że właściwie od początku zdawało mu się, że będzie miał taki ogrom zadań nad serialem, że trudno byłoby to pogodzić z reżyserią odcinków. W pierwszym sezonie ograniczenia COVIDowe podjęły decyzję za niego. „Andor” powstawał w Wielkiej Brytanii, Gilroy w większości nadzorował prace zdalnie z USA. W drugim sezonie uznał, że model pracy się sprawdził i może się poświęcić innym, pilniejszym sprawom związanymi z serialem.

Odniósł się także do problemów z niską widownią serialu. Tu warto dodać, że w najnowszym rankingu Nielsena, za odcinek 11 „Andor” znalazł się na 9 miejscu najpopularniejszych oryginalnych produkcji z 455 milionami obejrzanych minut. Jednak jest mocno zdeklasowany przez konkurencję, ale istotne jest to, że z odcinka na odcinek liczy powoli się poprawiają, co trudno powiedzieć o wielu innych produkcjach Disney+. Gilroy przyznaje, że jest zaskoczony zarówno tym, że muszą gonić za publicznością jak i jednocześnie pozytywnym odbiorem serialu, wliczając to krytyków. Miejmy nadzieję, że z drugim sezonem serial zaskarbi sobie więcej serca widzów.

Mówił też o zarzutach, że akcja serialu dzieje się zbyt wolno. Przyznał, że podobne zdanie mieli ludzie w Lucasfillmie i Disneyu widząc pierwsze odcinki. W opinii Gilroya ważne jest jednak zbudowanie podstaw, wejście w bohaterów, tak by odcinki 1-3 miały potem znaczenie w finałowych odcinkach. Osobiście jest przeciwnikiem by jeden odcinek zawierał „siedem” innych, taką ma wizję twórczą.



Z innych ciekawostek Denise Gough mówiła o swoim angażu. Nie jest ona osobą siedzącą w „Gwiezdnych Wojnach”, więc oferta mówiąc wprost dość mocno ją zaskoczyła. Gilroy podobno wypatrzył ją kilka lat wcześniej w sztuce teatralnej w której grała i uznał, że będzie idealną Dedrą. Aktorka żartuje sobie, że ma nadzieję, iż w Kyle’u Sollerze nie wypatrzył idealnego Syrila. Natomiast w jej przypadku poniekąd miał rację. Gdy kręcili scenę, w której Dedra przesłuchuje i torturuje Bix, pierwsze podejście przed kamerą było robione bez reżyserskich instrukcji. W całości bazujące na instynkcie Gough. Aktorka była tylko zła, że po tym wszystkim nie klaskano jej na planie.

Mówiła też o drugim sezonie. Gdy przechodziła przez scenariusz do niego z Tonym, w pewnym momencie powiedziała, „wszystko jedno”. Gilroya trochę to oburzyło, odparł „nie, nie wszystko jedno”. Wówczas wytłumaczyła mu, że jest aktorką i nie jest mocno przywiązana do losu swojej roli, a jednocześnie wie, że wszystko, co jej każe zagrać będzie miało sens. Nie ma się co spierać.

Zdjęcia do drugiego sezonu „Andora” już trwają. Ale na jego premierę musimy poczekać aż do 2024.
KOMENTARZE (7)

„Wonder Woman 3” zdradza problemy „Rogue Squadron”

2022-12-12 20:59:20

Zaczęło się od newsa nie związanego wprost z „Gwiezdnymi Wojnami”. James Gunn i Peter Safran przejęli kontrolę nad filmami DC i powoli zaczęli wprowadzać własne porządki. Ostatnio pojawiła się wiadomość, że skasowali oni trzecią „Wonder Woman” nad którą pracowała Patty Jenkins. Jak wiemy, Patty Jenkins miała problemy z dogadaniem się z Lucasfilmem w sprawie scenariusza do „Rogue Squadron”. W końcu pani reżyser postanowiła zawiesić projekt i wpierw zrobić kolejną „Wonder Woman”. Plotki sugerowały, że za problemami stała Michelle Rejwan, której już nie ma na stanowisku kierowniczym w Lucasfilmie. Więc pojawiła się nadzieja na powrót prac nad „Rogue Squadron”. Ale pojawia się pewne nowe szczegóły.



Jeff Sneider, źródło, które jako pierwsze donosiło nam o Damonie Lindelofie ma pewne plotki na ten temat. Jego zdaniem, skasowanie „Wonder Woman 3” nie ma wiele wspólnego z czyszczeniem i nową wizją DC, ale z jakością scenariusza i współpracą z samą Jenkins. Scenariusz, który dostarczyła jest jednym wielkim bałaganem. Natomiast problem tkwi w tym, że współpraca z nią to koszmar. Jest przekonana o swoich racjach i swojej wizji, więc prośba o poprawki czy dopracowanie.

Historię Sneidera poniekąd potwierdza The Wrap, który sugeruje, że to nie Gunn i Safran skasowali „Wonder Woman 3”. Projekty toczące się w ramach DC miały być bezpieczne. Decyzję tę podjęli szefowie Warner Bros. Discovery, gdyż nie podobał im się zarys scenariusza. Jenkins zaś zaczęła im pisać, że nie rozumieją jej wizji, postaci i tak dalej.

Niby to nas niewiele interesuje, ale Sneider twierdzi, że sytuacja z „Rogue Squadron” wyglądała dokładnie tak samo. Scenariusz był nienajlepszy, a Jenkins problematyczna. Nie podał szczegółów, nie wiadomo jak w tym wszystkim odnalazł się Matthew Robinson, który pomagał Jenkins pisać scenariusz do „Gwiezdnych Wojen”. Wcześniej pojawiały się sugestie, że „Rogue Squadron” miał też problem z czasem, był zaplanowany na 2023, więc znów działała tu presja czasowa, z którą miały już wcześniej problemy produkcje Lucasfilmu. Teraz wygląda, że jest tu zdecydowanie więcej zmiennych.

Obecnie „Rogue Squadron” został usunięty z listy premier Disneya i odłożony na półkę. W obliczu wieści Sneidera, nie wiadomo, czy zostanie z niej ściągnięty. Wiele pewnie zależy od samej Jenkins.
KOMENTARZE (6)

Kolejne pięć lat zaplanowane, trzy filmy w planach

2022-11-23 16:22:56

Gorąco się zrobiło w tym miesiącu, po trzęsieniu ziemi jakie miało miejsce w ten weekend w Burbank (siedziba Disneya). Wrócił Bob Iger, wyleciał Bob Chapek i nowa miotła wprowadza błyskawicznie nowe porządki w Disneyu. Iger ma wolną rękę, wszyscy pamiętają, że gdy przejął firmę jej wartość wynosiła zaledwie 55 miliardów USD, w 2020, gdy odchodził było to już 260 miliardów USD. Obecnie to zaledwie 167 miliardów USD. Iger przybywa by Disney mógł być ponownie wielkim, ale pytaniem otwartym jest, co to oznacza dla „Gwiezdnych Wojen” i Kathleen Kennedy.



W przypadku „Gwiezdnych Wojen” na razie nie ma wielu przecieków. Ale za bardzo ciekawą informację odpowiada Jeff Sneider, który gościł w podcaście Johna Rocha. Sneidera pamiętamy jako tego, który zaczął rozsyłać plotki o Lindelofie jadającym w Disneyu i rozmawiającym o „Gwiezdnych Wojnach”. Czy i tym razem jego źródła są pewne? Zobaczymy. Ale ważniejsze jest, co powiedział. Jego zdaniem w Lucasfilmie obecnie rozplanowano kolejne pięć lat, jeśli chodzi o produkcje filmowe. I czekają nas trzy filmy, w 2025, 2026 i 2027. Sam na razie nie wiedział, co dokładnie tam planują, tylko tyle, że terminy są zarezerwowane. Całą, lakoniczną wypowiedź można posłuchać po 26 minucie.



Jeśli chodzi o filmy, to na razie wszystko wskazuje na to, że 2025 to będzie film Lindelofa. Do tego dochodzi projekt Shawna Levy’ego oraz Kevina Feige (które mogą być jednym i tym samym projektem), a także dwa filmy, których status na razie jest niepewny. Czyli film Taiki Waitiego i „Rogue Squadron” Patty Jenkins. Cóż, może na Celebration dowiemy się czegoś więcej. W końcu jak już Chapeka nie ma, to Kathleen Kennedy będzie mogła ogłaszać nowe projekty bez przeszkód.

Zwłaszcza, że może być to jej ostatnia taka możliwość. I o ile w sieci głośno było, że po Chapeku Kennedy może być następna, to właściwie były to raczej pobożne życzenia. Ale ciekawa sytuacja miała miejsce w programie Johna Campea. On rzucił tezę, że Kathleen jest bezpieczna jak nigdy, bo Iger będzie ją wspierał. Następnego dnia jednak wycofał się z tego, mówiąc, że to jest jego własna analiza, ale jego informatorzy zaczęli mu sugerować, że jest dokładnie odwrotnie. Wg nich Kennedy opuści Lucasfilm, gdzieś w okolicy premiery „Indiany Jonesa”. Podobno tym razem to pewne.

Jak widać obie informacje nie do końca się ze sobą zgadzają. Bo jeśli Kathleen odpowiada za plan pięcioletni i „Gwiezdne Wojny” są bezpieczne, to po co ją zwalniać? Chyba, że wciąż jest to plan w powijakach z marnymi szansami na powodzenie. Cóż, pozostaje nam czekać na rozwój wypadków. Najbliższe miesiące mogą być ciekawe.
KOMENTARZE (16)

Zmiany w Disneyu

2022-11-21 15:14:15



Na początku 2020 roku w Disneyu dokonała się spora zmiana o której pisaliśmy tutaj. Ze stanowiska CEO firmy po wielu latach odszedł Bob Iger, a zastąpił go Bob Chapek. To właśnie Iger był odpowiedzialny za wielkie przejęcia, których dokonał Disney w ostatnich latach (Lucasfilm, Marvel, Pixar, Fox) i wprowadzenie platformy Disney+. Chapek zanim został CEO odpowiadał natomiast za parki Disneya. Mimo odejścia z roli CEO Iger jeszcze przez długi czas wspierał firmę na innych stanowiskach, doprowadzając momentami do efektu dwuwładzy. Niemniej jednak od roku, gdy ostatecznie zakończyła się jego epoka, wydawało się, że sytuacja się ustabilizowała i Chapek będzie prowadził Disneya przez kolejne lata.

Dzisiaj, niespodziewanie, dokonała się zmiana powrotna. Bob Chapek zrezygnował ze stanowiska CEO, a firma Disney wydała oficjalne oświadczenie dziękując mu za lata pracy i uznając, że w obecnej sytuacji Bob Iger będzie odpowiednią osobą do zastąpienia go. Ciężko stwierdzić co to będzie oznaczać dla marki Star Wars, ale wstępna reakcja rynku wydaje się pozytywna.
KOMENTARZE (7)

Seks i przemoc w „Andorze” ograniczone przez Lucasfilm

2022-11-18 18:44:53

Twórców „Obi-Wana Kenobiego” w pracy nad serialem ograniczał kanon (więcej), ale okazuje się, że twórcy „Andora” także mieli pod górę. Tyle, że nawet bardziej bo na drodze stał im Lucasfilm. Tony Gilroy stwierdził wprost, że Lucasfilm wprowadził ograniczenia na seks i przemoc. Tak przynajmniej wynika z rozmowy z Variety.

Rozmowa zaczęła się od związku z bohaterkami Vel Sartha i Cinta Kaz i gestem między nimi. Gilroy twierdzi, że nie miała to być żadna kontrowersja, polityka, ani próba wciskania czegokolwiek. Raczej otwarta furtka. Dostał od Lucasfilmu listę, czego nie może pokazywać. Tam nie było słowa o relacjach bohaterów tej samej płci. Z drugiej strony Lucasfilm do niczego takiego nie zachęcał. Zrobili ten związek jako jeden w tle. W dodatku mniej skomplikowany, zwłaszcza jak się porówna związki Dedry i Syrila, Syrila i Eedy, czy Perrina i Mon Mothmy.

Jednocześnie przyznał, że Lucasfilm bardzo wyraźnie powiedział, że seksu nie chcą. Przemoc także została sprowadzona do poziomu niżej, niż życzyliby sobie twórcy. Ale już jak się pogodzili z ograniczeniami, to Gilroy twierdzi, że byli z tym bardzo zadowoleni, patrząc na to, co mogą zrobić.

Niemniej jednak Tony się tak łatwo nie poddał. Rzucił Lucasfilmowi wyzwanie. Tworząc historię na Ferrix wykorzystał scenę otwierającą w burdelu, oraz scenę po stosunku płciowym. Było to testowanie Disneya, a te fragmenty napisano zanim zatrudnił pozostałych scenarzystów. Wysłał to do Lucasfilmu i Disneya i czekał, czy to przełkną. Czyli dało się zrobić materiał bardziej dla dorosłych, bez scen z kategorii X.

Tymczasem pojawiły się nowe dane na temat oglądalności. Na początek rating Nielsena za okres 17 – 23 października. „Andor” zgarnął 418 milionów obejrzanych minut, przy siedmiu odcinkach. Jeśli chodzi o produkcje oryginalne znalazł się na 9 pozycji.

Parrot Analtytics, która z kolei zajmuje się monitorowaniem sieci pod kątem trendów, przedstawiła dane za okres 29 października – 4 listopada. „Andor” utrzymuje się na stałym poziomie 33,8x. Nieznacznie wyprzedził „The Mandalorian” (z którym aktualnie niewiele się dzieje), ale został pokonany przez „Opowieści Jedi”. Acz nieznacznie. Niemniej jednak w świat idzie informacja, że fani wolą Ahsokę...



Warto zauważyć, że „Andorowi” zainteresowanie nie spada. Niektórzy sugerują nawet, że powoli rośnie. Podobno widać to już w Trendach Google’a, gdzie okazało się, iż serialowi pomaga występ Andy’ego Serkisa. Cóż, na razie czekamy na bardziej aktualne dane. No i na finał pierwszego sezonu, który będzie już w środę.

A na koniec jeszcze kilka szkiców koncepcyjnych z serialu.




KOMENTARZE (43)

10 lat z Disneyem: 10 największych minusów Disneya

2022-11-05 03:15:09

Były plusy, pora na plusy ujemne, czyli minusy. Nie wszystko przez tą dekadę z „My$zatym” się udało perfekcyjnie. Są rzeczy, które Lucasfilm mógł rozegrać lepiej, albo które zwyczajnie zwalił. I to nasza, krótka lista win Disneya/Lucasfilmu.

1. Rozjuszenie fanów

Lord Sidious: Jakby nie oceniać „Ostatniego Jedi”, jedno jest pewne. Lucasfilm nie poradził sobie z tym, co się wydarzyło wokół filmu. Na ile krytyka jest zasłużona, to kwestia dyskusyjna, tu pewnie każdy ma swoje zdanie. Ale zwalczanie wszelkiej krytyki, wrzucanie wszystkich do worka mizoginów, botów, rosyjskich trolli to już coś nie tak. Zwłaszcza, gdy oliwy do ognia dolewają ludzie związani z LFL (jak trollujący Rian J.). Z filmu, który części osób się nie podszedł, zrobił się ferment i dżihad. I za to winę już ponosi LFL, bo brak reakcji, brak odcięcia się od toksycznej dyskusji narobił mnóstwo szkód. Nie potrafili tego naprawić, a jeszcze gorzej, że „Skywalker. Odrodzenie” wyalienował część fanów, którym akurat podobał się „Ostatni Jedi”. Zarządzając marką trzeba znaleźć kompromis między dopieszczeniem fanów, a swobodą twórczą. Trzeba też umieć podejść do krytyki. Lucasfilm tego nie potrafi, udało im się za to zantagonizować sporą grupę fanów przeciw Gwiezdnym Wojnom. I to jest zdecydowanie największa porażka 10-lecia. Do tego dochodzą problemy komunikacyjne, ale to już inny problem, bo to irytuje wciąż wiernym ich fanów.
Mossar: Ja za to pamiętam jak z Rusisem czekaliśmy na Disney+ Day, które było zapowiadane jako ważny dzień dla fanów SW. Godziny czekania i jedno wielkie nic. Potem kilkukrotnie przeżywaliśmy podobny zawód podczas innych imprez, gdzie pokazywano materiały zgromadzonym na miejscu widzom, a reszta musiała się zadowolić tajniackimi filmami z telefonu.
Rusis: Disney pod kątem fanów miał ciężki orzech do zgryzienia na początku i bardzo utrudniony start. Decyzja o skasowaniu dotychczasowego EU była trudna, ale z ich perspektywy konieczna aby umożliwić łatwiejszą produkcję filmów. Na tym etapie, pomimo sporego niezadowolenia części osób wydaje się, że sobie jeszcze poradzili - potrafili decyzję wytłumaczyć sensownie i złożyć obietnice lepszej przyszłości. Niestety im dalej w las tym było gorzej, a apogeum nastąpiło gdy wypuścili Epizod VIII i następnie Epizod IX. Oba filmy miały olbrzymie grono widzów, którzy byli z nich niezadowoleni - o gustach można dyskutować, ale większość niezadowolonych wrzucać do jednego wora trolli i następnie nie kontrolować spójności komunikatów wypuszczanych do fanów tylko pozwalać na zaognianie konfliktu to nie jest droga, którą korporacja powinna obierać. W ten sposób część osób prawdopodobnie bezpowrotnie się od sagi odwróciła, a internet wrzał od negatywnych dyskusji.
Do tego dochodzą jeszcze mniejsze elementy, o których na przykład wspomniał powyżej Mossar - wykorzystywano niejednokrotnie media społecznościowe związane z Gwiezdnymi Wojnami do promowania wydarzeń na których jak się okazywało większość atrakcji była kierowana do fanów Marvela, a fani Star Wars musieli się obejść smakiem.
Kasis: To mnie autentycznie boli. Zawsze były podziały w fandomie Star Wars, zawsze byli fani niezadowoleni z różnych elementów, ale natężenie tego wszystkiego w tych ostatnich latach jest przykre.

2. Reakcyjność i brak spójnej wizji nowej trylogii

Lord Sidious: Nową trylogię naszkicował Arndt z Lucasem, potem wyrzucono to do kosza i na nowo zrobili to J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Nakręcili film, pomysł na kontynuację wyrzucono do kosza, bo wydawał się zbyt zachowawczy. Drugi film to nowy kierunek i nowe rozdanie. Też nie pyknęło, więc trzeci to z kolei wyjmowanie pomysłów z kosza (bo drugi nie podszedł) i kapelusza (by zrobić fanservice). Do tego presja czasowa i korpo zarządzenie. W ten sposób utopiono najważniejszy projekt LFL.
Mossar: Bardzo długo wierzyłem, że to co zobaczyliśmy w „Ostatnim Jedi” to wciąż część większego planu. Że Abrams i Johnson współpracowali, ustalili jakiś szkielet całości i na nim bazowali. Teraz wiemy, że nic takiego nie miało miejsca, a jedyna postać która mogła być przemyślana choć trochę bardziej to Ben Solo.
Rusis: Kupujesz wielką markę, wiesz od początku, że chcesz wydać trylogię i co robisz? Zamiast budować plan na całość i go zrealizować to tworzysz trzy kompletnie różne produkcje i mówisz, że tak miało być. Plan na sukces? Jak widać nie. To był największy projekt jaki stał przed Disneyem po zakupie Gwiezdnych Wojen i nie rozumiem jak można było się nie przyłożyć do porządnego jego zaplanowania i realizacji.
Kasis: Nie potrafię tego zrozumieć. Zwłaszcza, że jeśli popatrzy się na produkcje marvelowskie to od razu widać lepszą spójność, jakiś ogólny plan. Tam mogli, a przy Gwiezdnych Wojnach już nie?

3. Problemy z produkcją filmów – chaos

Lord Sidious: O ile brak wizji można jeszcze od biedy zrozumieć. Do tego trzeba znaleźć naprawdę kogoś z głową. O tyle chaos na planie, reżyserzy rzucający film lub wyrzucani, to już problem z zarządzaniem. Na 5 filmów, w dwóch reżyser zmienił się oficjalnie, w jednym nieoficjalnie („Łotr 1” i Tony Gilroy), zaś w jednym reżyser rzucił film, ale potem zarząd Disneya go przebłagał by wrócił. I mowa tu tylko o filmach, które powstały. Lista zapowiedzianych, a porzuconych bądź wstrzymanych projektów też jest spora. Być może Lucasfilm i Disney robią wszystko zbyt szybko, trochę na łapu capu, a potem wychodzi, co wychodzi. Ale wciąż zarządzanie polega na tym, by tego typu problemy ograniczać, nie mnożyć. Zaś o niezrealizowanych projektach chyba najlepiej świadczą słowa Boba Chapeka, który prosił Kathleen Kennedy by nie ogłaszać projektów, dopóki ich realizacja nie jest pewna. Nawet tam to widzą (to akurat plus Disneya).
Rusis: Wydawać by się mogło, że duże korporacje mogą mieć problem z brakiem wizji, skostniałymi strukturami, ale chociaż zarzązanie i procesy są dosyć stabilnie ustalone. Jak pokazuje tworzenie nowych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen to bardziej przypomina start-upy niż korporacje. Każdy idzie w swoim kierunku, robi co chce, ludzie przychodzą, odchodzą, są zwalniani. Projekty są ogłaszane, wstrzymywane, porzucane. Nie widzę nikogo kto by nad tym panował, a z tych informacji które do nas docierają wyłania się obraz chaosu. Niestety jeśli ktoś nad tym chaosem nie zapanuje to sukcesów filmowych w tym uniwersum jeszcze długo nie zobaczymy.

4. Położenie „Hana Solo”

Lord Sidious: To punkt, który mnie szczególnie boli, bowiem produkcyjnie wyszło bardzo dobrze. Ron Howard spiął ten film, nie widać w nim problemów z czasów produkcji. Ale wyniku nie zrobił. Znów to kwestia złego zarządzania. Ludzie nie czekali na Hana Solo, zwłaszcza z nowym aktorem. Natomiast, gdy film wchodzi w momencie, gdy smród po „Ostatnim Jedi” jeszcze nie wywietrzał, jednocześnie, gdy reklamuje się superprodukcje Marvela i nie tylko i z nimi trzeba konkurować. A jeszcze skąpimy na reklamie, pomimo rozdymanego budżetu przez dokrętki, to prosimy się o katastrofę. Sporo osób nawet nie zauważyło, że ten film wszedł do kin. Wiele niespecjalnie chciało na niego pójść. Efekt to przychód na poziomie 37% przychodu „Łotra 1”. Miał być samograj, wyszła klapa, niestety.
Rusis: Disney sam nie wierzył w sukces „Hana Solo”, a jak nie wierzysz w to co robisz to ciężko oczekiwać, żeby się udało. Marketing zredukowano do minimum, wiele osób, które interesują się popkulturą, a z którymi rozmawiałem wówczas nawet nie wiedziało, że taki film wychodzi. Szkoda, bo wydaje się, że w ten sposób pogrzebano na dłuższy czas koncepcję spin-offów.
Mister S.: Święta prawda. Parę miesięcy temu pokazałem „Hana Solo” znajomemu, który pomimo sporego przywiązania do Gwiezdnych Wojen nigdy wcześniej go nie widział. Efekt był piorunujący, zwłaszcza w świetle Epizodu IX). Wielka szkoda, że brak adekwatnej promocji i kontrowersje wokół „Ostatniego Jedi” pogrzebały świetny film, który mógł być przecież podwaliną pod kolejne spin-offy i seriale.

5. Sposób oficjalnej komunikacji z fanami (PR)

Lord Sidious: Lucasfilm nie przejmuje się informacjami oficjalnymi, których najczęściej nie ma. Już przez 10 lat przywykłem, że standardu Lucasfilmu z czasów prequeli nie będzie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego czasem potrafią oznajmić, że zaczęli serial i podać główną obsadę (jak w przypadku „Obi-Wana Kenobiego”), a innym razem przy okazji dowiadujemy się, że kręca już „Skeleton Crew” od jakiegoś czasu i podają jedną osobę. Ta komunikacja sprawia wrażenie wymuszonej i ograniczonej do reklam tuż przed emisją. A oczywiście wisienka na torcie są pompowane wydarzenia na których mają być zapowiedzi… a potem prawie nic nie ma.
Mossar: Ja spojrzę na to z trochę innej strony — wielokrotnie komunikowałem się na Twitterze z autorami komiksów i książek. W przypadku takich autorów jak Freed, Scott, Soule czy Christopher komunikacja była wręcz perfekcyjna - zarówno pod kątem uzyskiwania informacji jak i zwykłego gwiezdno-wojennego small talku.
Rusis: Sposób komunikacji z fanami, a raczej jego brak wydaje się dla mnie swoistym nieporozumieniem. Rozumiem, że czasy się zmieniają, podejście do budowania marki również, ale tu wygląda to jakby Lucasfilm wyszedł z założenia, że lepiej w sumie nic nie mówić niż przekazać o jedno słowo za dużo. Przy tylu jednoczesnych produkcjach (wcześniej filmowych, teraz serialowych) nie mamy prawie żadnego stałego dopływu informacji na temat tego co się dzieje - co jest produkowane, kto został zaangażowany. Nie mówię już nawet o powrocie do czasów produkcji prequeli, gdy oficjalnie publikowano prawie codziennie zdjęcia i ciekawostki z planu, ale chociaż o informowaniu o angażach. Prawie wszystko obecnie się opiera na plotkach, przeciekach i wywiadach udzielonych różnym mediom, z których ciężko czasem skleić jedną spójną wizję.
Wyglądało to może i ciekawie w przypadku „Przebudzenia Mocy” gdy twórcy mówili o tym, że chcą utrzymać wszystko w tajemnicy, ale Epizod VII był samonakręcającą się machiną z uwagi na to, że był pierwszy od Disneya. W przypadku pozostałych pozycji dla mnie gra to niestety na ich niekorzyść. Zainteresowanie fanów też trzeba pobudzać i podtrzymywać, a nie liczyć na to, że marka sama się sprzeda.

6. Brak celebracji twórczej filmów (skasowane Makingi itp.)

Lord Sidious: Kolejny punkt, który mnie boli. Bo w miejsce małego Lucasfilmu, który pchał sztukę kinową do przodu, starając się wyznaczać standardy, ale jednocześnie był otwarty na promocję nie siebie, a kina, mamy dział w korporacji, który niespecjalnie jest zainteresowany pokazaniem swojego Know how. Raczej skupia się na promocji produktu i to na krótko przed premiera. Bardzo brakuje mi Makingów, bardzo brakuje mi paneli na Celebration, które ukazywały więcej niuansów zza kulis. Obecnie nie spodziewam się, że historia sequeli zostanie oficjalnie opowiedziana, tak jak była.
Rusis: Zawsze byłem żywo zainteresowany tym jak wyglądała produkcja kolejnych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Zarówno podczas ich tworzenia, jak i już miesiące po - mogąc poczytać wspomnienia, relacje z planu, przejrzeć koncepty. Obecnie tego prawie nie dostajemy. Pozycje typu „Making of.. „ przestały być produkowane, na konwentach opowiadają o ogólnikach. Żałuję, że dostajemy tak mało informacji. Mam wrażenie, że trochę wynika to z problemów związanych z produkcją - wolą nie mówić w ogóle niż wejść w niewygodne dla nich tematy.
Kasis: Strasznie żałuję, że tak to wygląda. Pamiętam jak ogłoszono nowe epizody i zaczęłam myśleć o tych nowych materiałach zza kulis, które dostaniemy. Marzyło mi się, że będą co najmniej takie jak przy Prequelach, a nawet jak w przypadku tolkienowskich produkcji Petera Jacksona. Dla mnie to było duże rozczarowanie.

7. Ustąpienie miejsca Marvelowi - tak w wynikach finansowych jak i sercu popkultury

Lord Sidious: Prequele konkurowały z „Harrym Potterem”, „Władcą Pierścieni” czy „Spider-Manem” i ostatecznie wychodziły z tego obronną ręką. Nawet bez filmów a z serialami jak „Wojny klonów”, „Gwiezdne Wojny” znajdowały się w centrum popkultury. Dziś nadal są ważną globalną marką, ale palmę pierwszeństwa dzierżą superbohaterowie (i głównie Marvel). Kradną serca fanów, ale też dzieci. Patrząc przez pryzmat tych 10 lat, to nie jest tylko kwestia ilości filmów, w końcu w „Gwiezdnych Wojnach” się coś ruszyło. Ale tego, że „Gwiezdne Wojny” Disneya coś straciły ze swojej świeżości i atrakcyjności.
No i marek liczących się jest więcej, „Gwiezdne Wojny” są wciąż w czołówce, ale walka o podium zdaje się być dla nich coraz trudniejsza. Niestety.
Inną ciekawostką jest to, że Disney zapłacił za Lucasfilm 4 miliardy USD. Produkcja 5 filmów kosztowała 1,3 miliarda USD. Nie są tu uwzględnione koszty reklam. Sumaryczny zarobek to 5,9 miliarda USD. Tyle, że to zarobek globalny, bez podatków, procentów dla dystrybutorów, kin i tak dalej. Disney z tych niecałych 6 miliardów dostał ok. połowy. Analitycy liczyli, że transakcja kupna Lucasfilmu zwróci się samą nową trylogią, która miała zarobić 2 miliardy (część I i to się udało), 2,5 miliarda (część druga, wyszło 67% wyniku części pierwszej) i 3 miliardy (część trzecia, wyszło 80% części drugiej i 52% części pierwszej). Co prawda ta kalkulacja nie uwzględnia zysku ze sprzedaży produktów licencjonowanych, ani tym bardziej seriali na Disney+. Niemniej jednak coś, poszło nie tak. Tak finansowo, jak i popkulturowo. Co nie znaczy, że jest źle, tylko, że mogło być lepiej.
Rusis: Samo ustąpienie miejsca Marvelowi mnie aż tak nie martwi, jak to w jaki sposób to zrobiono - czyli zmarnowano potencjał na rozkręcenie marki i sprowadzono ją do poziomu jednej z wielu podobnych.
Kasis: Właśnie – jedna z wielu. Może nie jestem obiektywna, ale przez lata żywiłam przekonanie o pewnej wyjątkowej pozycji Star Wars w świecie popkultury. Nie tylko w kwestii finansowych wyników. Może utrata tego statusu i tak by nastąpiła, ale trudno nie zauważyć, że Disney nad tym nieźle pracował.

8. Skasowanie EU i nie zastąpienie go lepszym produktem, przy jednoczesnym odgrzebywaniu pomysłów

Mossar: Dalej twierdzę, że jeśli chcieli startować z nowymi filmami będącymi bezpośrednią kontynuacją Starej Trylogii to kasacja EU była konieczna. A to jak to wszystko wyszło, czy mamy w rezultacie lepszy czy gorszy produkt, to już zupełnie inna historia.
Lord Sidious: Na skasowanie EU cieniem kładą się inne problemy. Choćby właśnie to, że część książek ze starego kanonu jest włożona do nowego (jak Dziedzic Jedi). Zresetowano to, głośno było o Story Group, natomiast w gruncie rzeczy dostaliśmy poziom podobny, zaś filmy i seriale dalej mogą nadpisywać resztę. A do tego wygrzebywanie pomysłów. Można to było zrobić lepiej ucząc się na błędach, wybrano opcję zrobienia drugi raz to samo.
Rusis: O ile rozumiem powód to wciąż uważam, że można było to lepiej zrobić powodując mniejsze zawirowania w Mocy. Wiadomo było, że będzie to decyzja bolesna dla wielu hardkorowych fanów, ale sposób jej przeprowadzenia i to co dano w zamian nie pomagało jeśli chodzi o jej złagodzenie.
Kasis: Znam osoby, które z tego powodu porzuciły Gwiezdne Wojny prawie całkiem. I to jest przykre. Rozumiem, że musieli to zrobić ze względu na filmy, ale uważam, że nie było potrzeby kasowania wszystkich okresów od razu i mogli dać coś lepszego w zamian. Zbyt wiele obietnic Disneya okazało się pustych.

9. Skasowanie edycji 3D filmów, „Detours” i „Underworld”

Lord Sidious: Znów niestety mamy do czynienia z korporacyjnym zarządzaniem, które miejscami ciężko jest pojąć. „Atak klonów” (widziałem go na Celebration) i „Zemsta Sithów” (tej mi się nie udało zobaczyć) w 3D zostały skończone. Czy naprawdę nie można było tego wypuścić w kinach przed premierą VII Epizodu? Właśnie jako ciekawostkę i promocję. Odpowiedź - problemem był Fox i podział zysków (a przynajmniej tak chcę myśleć). Czy można to było wypuścić później, można, ale… chyba już szał na konwersje 3D przeminął. Czemu nie dało się „Detours” wrzucić na Disney+? „Underworld” rozumiem, że był poza zasięgiem wówczas, szkoda, że nie wrócono do tego pomysłu przy Disney+.
Rusis: Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie chowanie do szafy praktycznie gotowych projektów, tylko dlatego, że nie wpasowują się w nową wizję firmy. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę inne punkty z tej listy - bo można było je wykorzystać do nawiązania porozumienia ze starymi fanami, nie odcinając się od wszystkiego. Ale tu chyba znowu mocno wchodzi w grę to, że Lucasfilm obecnie nie czuje tego jak sensownie prowadzić relacje z fanami.

10. Słabe zarządzanie grami Star Wars

Lord Sidious: Chyba błędem było danie wolnej ręki EA, przy jednoczesnym zagwarantowaniu im wyłączności, ale bez rozliczania ich. Szczęśliwie, w tym wypadku chyba już poszli po rozum do głowy.
Rusis: Dziesięć lat minęło, a dalej nie mamy pozycji w grach Star Wars na miarę produkcji sprzed ery Disneya (czy w tym wypadku bardziej EA). Błędem było oddanie tego jednej firmie zamiast licencjonowania konkretnych tytułów i kontrolowania kiedy one wyjdą.

I na koniec znów pytanie do Was. Jak wy z perspektywy dekady widzicie Lucasfilm pod Disneyem? Co wypadło źle, co było najgorsze, jakie dostrzegacie minusy?
KOMENTARZE (40)
Loading..