Znany w polskim internecie Klub Miłośników Filmu co jakiś czas przygotowuje przeróżne plebiscyty. Tym razem klubowicze wzięli na tapetę najgorsze kontynuacje w dziejach X Muzy. W pierwszej dziesiątce znalazły się dwie produkcje Lucasfilm. Na miejscu siódmym w tym niechlubnym rankingu uplasowało się Mroczne widmo, które jeden z członków KMF opisuje tymi słowy:
Ogromna popularność klasycznej trylogii "Gwiezdne Wojny" sprawiła, że pierwsza odsłona trzyczęściowego prequela do Epizodów IV-VI była bodajże najbardziej oczekiwaną premierą w historii kina. Od czasu technicznie zniewalającego "Titanica" minęły dwa lata, George Lucas zgromadził 115 milionów zielonych na produkcję filmu (w dodatku firma ILM należała do niego), a ludzie odpowiedzialni za casting zebrali na planie grupę świetnych aktorów (Neeson, McGregor, Portman, McDarmid). Niestety, na niewiele się to zdało, gdyż za sprawą fatalnego scenariusza i złego prowadzenia aktorów przez reżysera, "Mroczne Widmo" okazało się tylko... widmem klasyczych odsłon cyklu. Przez bite dwie godziny widz atakowany jest salwami infantylnych scen i motywów, w czym prym wiodą niejaki Jar-Jar oraz żabopodobni przeciwnicy małego Anakina, którego sprawę, choć najistotniejszą dla serii, całkowicie pokpiono. Mimo faktu, że Neeson czy McGregor wielokrotnie udowadniali, że grać potrafią, Lucas nie potrafił wyciągnąć z nich dosłownie nic. Skrypt, aktorstwo, a także kiepskie dialogi i pstrokata scenografia jasno dowodzą, że ktoś zrobił fanów "Star Wars" w bambuko. Jedynymi jasnymi punktami Epizodu I są: utwór skomponowany przez Johna Willliamsa - "Duel of the Fates", a także ciekawa choreograficznie walka Qui-Gona i Obi-Wana z Darth Maulem. Mimo mocno wątpliwej jakości produktu, film doskonale się sprzedał, inkasując na całym świecie zyski sięgające prawie miliarda dolarów. W takiej sytuacji pociesza mnie jedynie fakt, że samemu nie przyczyniłem się w żaden sposób do komercyjnego sukcesu Lucasa i świty. [Anielski Pył] Miejsce czwarte przypadło Indianie Jonesowi i Królestwu Kryształowej Czaszki. Oto opinia jednego z klubowiczów o tej produkcji Lucasa i Spielberga.
Ten upragniony, wyczekiwany od dawien dawna dzień zbliżał się wielkimi susami, a wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że będzie to dzień udany. Przywitany słoneczną i piękną pogodą, wzmocniony pożywnym obiadem, ruszyłem ze śpiewem na ustach do znajdującego się nieopodal miejsca mego bytowania multipleksu. Zręcznie wymijając tłumy krytyków skandujących wrogie hasła, z których część zaprezentowana była w formie pisanej na transparentach, wkradłem się w ciche i mroczne sanktuarium filmu... "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki", bo tak nazywało się to epokowe wydarzenie, którego świadkiem chciałem być, zaczynał się dopiero za pół godziny, tak więc mając sporo czasu przysiadłem na zydelku kinowej kanapy pogrążając się w zadumie. Oto bowiem, po niemalże 20 latach wraca w świetle jupiterów idol mojej młodości. Choć trochę podstarzały, lekko przygarbiony i włosy posiadający w kolorze siwym, nie zatracił nic a nic ze swojego awanturniczego stylu życia. Nie dla niego przechadzki po gaiku Akademosa i studiowanie zza biurka zaszyfrowanych inskrypcji na glinianych tabliczkach. To człowiek czynu, ze swoim batem, kapeluszem i błyskiem w oku przeżywa przygody tak niesamowite, że wielu dało się nabrać na ten mit, towarzyszący pracy archeologa, przeklinając później swój parszywy los i Indianę z jakiegoś głębokiego dołu w środkowej części Polski, patrząc się na garść potłuczonych garnków i oczekując ze słabnącą nadzieją ataku ludzi na wskroś złych.
Wracając jednak do ostatniej i najnowszej części przygód wesołego archeologa - kiedy napisy końcowe dotarły do końca ekranu, a salę kinową rozjaśniły jupitery zwiastujące koniec seansu, po policzkach spływały mi łzy. Łzy rozczarowania, łzy wstydu, upokorzenia. Zostałem brutalnie i bez ostrzeżenia "zgwałcony" duchowo, zabito we mnie dzieciaka, który z wypiekami na twarzy zasiadał przed telewizorem, zapominając o bożym świecie. Czułem się jak lump kupujący pornosa, a ciężar mojego zawodu przygniótł mnie do ziemi niczym zmęczonego życiem staruszka. Wszystko, dosłownie wszystko w tym filmie zostało zeszmacone. Wychodzi na to, że powrót do żywych i odgrywanie herosów z lat swojej świetności wychodzi na razie tylko panu Stallone (choć i tu nie do końca), bo patrząc na zmęczone oblicze Harrisona ma się wrażenie, że nie do końca wierzył w sens swojego podrygiwania na ekranie. Choćby nie wiem jak sprawny nie był, sześćdziesięciolatek będzie zawsze wyglądał z lekka nienaturalnie przeskakując z jednej pędzącej ciężarówki na drugą. Powstanie tej części było katastrofą - powinna zostać nakręcona lat dobrych kilka temu, a nie teraz. Może wtedy, nie zniekształcona przez tragiczne efekty specjalne byłaby bardziej strawna, może młodszy Ford nie raziłby tak bardzo, może nie płakałbym jak dziecko, któremu zabrano najukochańszą zabawkę?
Co przyczyniło się do porażki? Przede wszystkim efekty specjalne - jestem zagorzałym przeciwnikiem tych, które wygenerowane komputerowo zabijają klimat filmu. Choćby nie wiem jak widowiskowe były, pozostaną tylko i wyłącznie ciekawostką, która rzadko kiedy zapadnie na dłużej w pamięci. Tu mamy ich aż nadto i ten przesyt jest pierwszym ciosem w nieosłonięte plecy tej zacnej sagi. Później jest jeszcze gorzej - siermiężny humor, beznadziejne postacie (zwłaszcza Shia LaBeouf - nic nie przekona mnie do tego, by uznać go za jakieś objawienie w filmowym światku), absurdalność niektórych scen (zwłaszcza nuklearnoodporna lodówka i jej całkiem konkretny powybuchowy lot) i przede wszystkim świadome zabicie klimatu, jaki był motorem napędowym poprzednich części. To już nie jest chropowata przygodówka, lekko brudna i wciągająca niczym czarna dziura, ale miałki i poprawny pod każdym względem średniak, będący pierwszym gwoździem do trumny dla całej sagi. Pozostaje mieć nadzieję, że osobie, która przystawiła pistolet do głowy George'a i Stevena nakazując im popełnienie tej filmowej katastrofy, zabrakło naboi. I że na tym pierwszym gwoździu się skończy. "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" otrzymało KMF-owego HEZEKARA w kategoriach Największe rozczarowanie oraz Najgorsza scena 2008 roku. [Burial] Z całą listą 90 najgorszych sequeli w historii kinematografii według KMF możecie się zapoznać w tym miejscu.
KOMENTARZE (50)
Dziś polska premiera najnowszego filmu w reżyseria Jona Favreau (głos Pre Vizsli w TCW) - Kowboje i obcy z Harrisonem Fordem w jednej z głównych ról. Bohaterem filmu jest Lonergan, grany przez Daniela Craiga. Mężczyzna budzi
się pewnego dnia na pustkowiu bez pamięci i z dziwną bransoletą na nadgarstku. Gdy
trafia do miasteczka Absolution, wszyscy mieszkańcy chcą go zlinczować za zbrodnie,
których popełnienia Lonergan nie pamięta. Przed śmiercią ratuje go niespodziewany atak
najeźdźców z kosmosu. Aby uratować miasto Lonergan musi zjednoczyć swe siły ze złowrogim
pułkownikiem Dollarhyde'em (Ford), który rządzi miastem żelazną ręką. Kowboje i Obcy to
ekranizacja komiksu pod tym samym tytułem. W produkowanym przez Stevena Spielberga, Rona
Howarda i Briana Glazera filmie zobaczymy również Olivię Wilde i Clancy'ego Browna
(Savage Opress w TCW). W Polsce reklamowany jest jako połączenie Indiany Jonesa z Jamesem Bondem na Dzikim Zachodzie. W Stanach Zjednoczonych obraz Favreau stał się kasowym przebojem, ale nie porwał krytyków (Christopher Orr z "The Atlantic" określił film mianem "zakończonej niebywałym sukcesem dwuosobowej wojny przeciwko fabularnej ciągłości i jasności".
Przy okazji mającej miesiąc temu amerykańskiej premiery Cowboys & Aliens do sieci przeciekł projekt plakatu, którego ostatecznie nie wykorzystano w kampanii promocyjnej. Jego autorem jest słynny Drew Struzan, autor posterów do niezliczonej ilości filmów, w tym do serii o Indianie Jonesie i Star Wars. Patrząc na ten projekt trudno się nie zastanowić, dlaczego spece od marketingu nie zdecydowali się na jego wykorzystanie.
Thelomeris - tak brzmi tytuł nowej produkcji science-fiction, w której jedną z głównych ról gra Mark Hamill. Obraz utrzymany jest w nieco dieselpunkowym klimacie podlanym atmosferą noir i opowiada o zniewolonych mieszkańcach pewnego mrocznego państwa, gdzie wszyscy muszą dostarczać energii tajemniczej Fabryce Zegarów. Thelomeris (inny tytuł Sorsvonalak) powstał na Węgrzech. Film wyreżyserował Balázs Hatvani. Poniżej możecie obejrzeć zwiastun tej produkcji.
Ridley Scott zastanawia się nad wyreżyserowaniem kontynuacji Łowcy androidów. Sequel, do którego prawa posiada filma Alcon Entertainment, miałby trafić do kin równo trzydzieści lat po premierze kultowego pierwowzoru. Nie wiadomo jeszcze, czy nowy Blade Runner byłby kontynuacją, prequelem, czy też rebootem opowieści o Ricku Deckardzie - policjancie ścigającym zbuntowane replikanty w Los Angeles pod koniec drugiej dekady XXI wieku. Trudno też dziś odpowiedzieć na pytanie, czy Harrison Ford powróci do roli Deckarda. On sam nie uważa realizacji nowego Łowcy... za zły pomysł. Stwierdził nawet, że film miałby szansę na sukces, gdyby pogłębiał tematykę oryginału. Nie wypowiedział się także wprost, czy gotów jest zagrać ponownie tytułową postać, ale również nie powiedział jasno, że taką propozycję odrzuci. Ford uważa jednak, że pewnie nie zostałby do tego filmu zatrudniony, ponieważ producenci potencjalnej drugiej części zatrudnią kogoś młodszego dla odświeżenia formuły. Andrew Kosove z Alcon Entertainment zaprzeczył ostatnio, jakoby Ford miał zagrać w nowej wersji Łowcy..., ale zastrzegł przy tym, że nie mówi w imieniu reżysera. Nie da się jednak ukryć, że na planie oryginalnego Blade Runnera Scottowi i Fordowi ciężko się współpracowało. W ostatnich latach z kolei to Russell Crowe stał się ulubionym aktorem brytyjskiego reżysera. Oprócz Scotta ze "starej" ekipy powróci na pewno także Bud Yorkin, który sfinansował pierwowzór z 1982 roku.
Ray Park wystąpił w krótkometrażowym filmie No Rest For The Wicked - A Basil & Moebius Adventure, którego premiera odbędzie się we wrześniu w ramach teksańskiego Fantastic Fest. W wyreżyserowanym przez Chrisa Schifrina obrazie wystąpiła plejada gwiazd. Oprócz Parka zobaczymy w nim m.in. Zachary'ego Levi i Malcolma McDowella.
Przy okazji promocji Kowbojów i obcych Harrison Ford został zapytany o zdanie na temat potencjalnych sequeli lub prequeli Łowcy androidów, do których prawa nabyli Broderick Johnson i Andrew Kosove z Alcon Entertainment. Ford, który w kultowym oryginale zagrał tytułową rolę, widzi w takim projekcie spory potencjał. Uważa, że film miałby sporą szansę na sukces, gdyby pogłębiał historię i świat przedstawione przez Ridleya Scotta. Dodał też, że zapewne nie zostanie do tego filmu zaangażowany (zresztą nie śledzi na bieżąco doniesień na jego temat), gdyż sądzi, że twórcy zatrudnią kogoś młodszego, aby odświeżyć franchise. Zrealizowany w 1982 roku przez Ridleya Scotta Blade Runner wciąż pozostaje jednym z największych arcydzieł kina SF. Obraz powstał na podstawie powieści Phillipa K. Dicka "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" i - pomimo istotnych różnic względem literackiego oryginału - uważany jest za najlepsze przełożenie jego prozy na język filmu. Akcja rozgrywa się w Los Angeles w roku 2019. Rick Deckard (Ford) jest policjantem, którego zadaniem jest odszukiwanie i "wysyłanie na emeryturę" zakazanych na Ziemi replikantów - androidów wykorzystywanych do najcięższych zadań w ludzkich koloniach w kosmosie. Film uznawany jest za wizjonerski jeśli chodzi o ukazanie takich problemów świata w XXI wieku jak: degradacja środowiska naturalnego, wymieranie gatunków, czy też przeludnienie miast. Nie wiadomo, czy potencjalna część druga będzie filmem kinowym, czy też serialem telewizyjnym.
Samuel L. Jackson będzie producentem wykonawczym i - być może, to jeszcze wymaga potwierdzenia - odtwórcą głównej roli w kinowej adaptacji popularnego serialu anime AfroSamurai. Aktor użyczał głosu temu bohaterowi w serialu animowanym. Obecnie trwają castingi i kompletowanie ekipy. Brak na razie doniesień na temat fabuły. Film ma wyprodukować firma The Indomina Group.
KOMENTARZE (4)
Do sieci trafił zwiastun nowego obrazu SF z Liamem Neesonem w roli głównej - Battleship. Kanwą dla filmu w reżyserii Petera Berga (Hancock jest znana także w Polsce planszowa wersja popularnej gry w statki produkowana przez Hasbro. Fabuła opowiadać ma o morskim starciu ziemskiej (czyt. amerykańskiej) marynarki wojennej z obcą rasą o nazwie The Regents, która przybywa na nasz glob chcąc przejąć kontrolę nad zasobami energii drzemiącymi na dnie oceanów. Neeson wciela się w postać admirała Shane'a, a oprócz niego na ekranie zobaczymy również Taylora Kitscha (Gambit w X:Men Origins: Wolverine), Alexandra Skarsgårda (Czysta krew) i gwiazdkę pop Robyn Rihannę Fenty. Budżet filmu wyniósł około 200 mln USD. Premiera w Stanach 18 maja przyszłego roku.
W ubiegły weekend odbyła się amerykańska premiera Kowbojów i obcych Jona Favreau z Harrisonem Fordem w jednej z głównych ról. Widowiskowa ekranizacja (luźna dodajmy) popularnego komiksu średnio przypadła krytykom do gustu (Christopher Orr z "The Atlantic" określił film mianem "zakończonej niebywałym sukcesem dwuosobowej wojny przeciwko fabularnej ciągłości i jasności"), ale podoba się widowni. Obraz zarobił do tej pory niewiele ponad 36 mln USD, ale tytuł największego hitu weekendowego box office'u skradły mu Smurfy z Neilem Patrickiem Harrisem, Jaymą Mays i Hankiem Azarią w rolach głównych. Harrison Ford nadal promujący Kowbojów... w mediach gościł tym razem w show Conana O'Briena i nie omieszkał powiedzieć, co naprawdę sądzi o niebieskich ludzikach stworzonych przez belgijskiego rysownika Peyo.
Fani kina już od kilku lat snują podejrzenia, że Harrison Ford może mieć pewnego rodzaju problemy zdrowotne, a przynajmniej problemy z aparatem mowy, ponieważ znacznie osłabiła się jego ekspresja. Śmieją się z niego też komedianci i podkasterzy. Ich obawy rozwieje zapewne dramatyczna scena rozpoczynająca wczorajszy talk-show Jimmy Kimmel Live!
Harrison Ford wcieli się w słynnego szeryfa Wyatta Earpa w filmie na podstawie powieści Maxa Allana Collinsa "Black Hats". Ford zagra legendarnego stróża prawa z Tombstone mocno już podstarzałego, który Dziki Zachód zamienił na Los Angeles, a pracę szeryfa na doradztwo przy realizacji hollywoodzkich westernów. Gdy jednak Earp dowiaduje się, że syn jego przyjaciela Doca Hollidaya zrobił sobie wroga z samego Ala Capone'a i grozi mu śmierć, wówczas zdejmuje swego Colta z kołka i wyrusza z misją ratunkową. Napisaniem scenariusza ma zająć się Kurt Johnstad. Wcześniej w rolę Earpa wcielali się m.in. Randolph Scott, Henry Fonda, Kurt Russell i Kevin Costner. Niewykluczone, że Ford wystąpi również w filmie na podstawie wspomnień kapitana "Sully'ego" Sullenbergera pod tytułem "Highest Duty". Sullenberger pilotował słynny lot US Airways 1549 - Airbusa, który uległ awarii podczas lotu 15 stycznia 2009 roku. Kapitan zachował zimną krew i wodował w rzece Hudson, ratując tym samym pasażerów i resztę załogi przed śmiercią. Produkcją filmu chcą zająć się Frank Marshall i Kathleen Kennedy, którzy wcześniej współpracowali z Fordem przy realizacji filmów o Indianie Jonesie.
Ponadto dwaj gwiezdnowojenni aktorzy wystąpią w kolejnych sezonach hitowych seriali. Oliver Ford Davies (Sio Bibble) zasili obsadę hitowego serialu HBO Gra o tron, który powstaje w oparciu o twórczość George'a R.R. Martina. Pochodzący z Londynu aktor, mający na koncie wiele ról filmowych i teatralnych oraz będący laureatem nagrody im. Laurence'a Oliviera, wcieli się w postać Maestera Cressena z Dragonstone. Oprócz niego w nowym sezonie do obsady dołączą również Liam Cunningham, Stephen Dillane i Carice Van Houten.
Marka Hamilla zobaczymy z kolei w pierwszym odcinku piątego i zarazem ostatniego sezonu serialu Chuck. Aktor wcieli się w postać przestępcy ściganego przez tytułowego tajnego agenta (Zachary Levi), na co dzień pracującego w sklepie z artykułami RTV. Występ Hamilla będzie chyba największym nawiązaniem do Star Wars, które pojawiło się w tym serialu, znanym z licznych cytatów z popkultury.
KOMENTARZE (2)
Niedawno w sieci wypłynęła niepotwierdzona informacja, iż wkrótce odbędzie się pierwszy publiczny pokaz
najnowszej produkcji George'a Lucasa, czyli
Red Tails w reżyserii Anthony'ego Hemingwaya. Pojawiające w sieciowych spekulacjach czas i
miejsce wydają się być idealne dla tego typu pokazu. Film ma być rzekomo wyświetlony
podczas pikniku lotniczego EAA AirVenture 2011, który rozpocznie się już 25
lipca w Oshkosh w stanie Wisconsin. Impreza ta jest największym świętem miłośników awiacji w Stanach
Zjednoczonych, więc trudno o lepszą oprawę prapremiery. Co ciekawe, oprócz "Flanelowca" na lotnisko Wittman Regional Airport
zawita również
Harrison Ford, będący jednym z
największych miłośników lotnictwa wśród hollywoodzkich aktorów.
Obecnie wydaje się
jednak, że wieści o seansie Red Tails to raczej nadużycie ze strony
internautów. W oficjalnych materiałach przedstawionych przez organizatorów pikniku
figuruje "jedynie" informacja, iż 29 lipca "The Maker" zaprezentuje zwiastun
produkowanego przez siebie filmu o słynnych The Tuskagee Airmen. Trailer zostanie
pokazany w ramach The EAA Fly-In Theater - nocnego kina pod chmurką, gdzie za darmo
wyświetlane będą filmy o tematyce lotniczej, m.in. Top Gun i Stan
zagrożenia (stąd obecność Forda - odtwórcy głównej roli Jacka Ryana). Nie wydaje się
więc prawdopodobne, by w takich warunkach Lucas zdecydował się pierwszy raz pokazać szerokiej publiczności film,
który powstaje już od wielu lat. Premiera została zapowiedziana na początek przyszłego
roku, co może oznaczać, że tytuł wciąż znajduje się w postprodukcji (dopiero niedawno
ujawniono nazwisko kompozytora ścieżki dźwiękowej, którym jest Terrence Blanchard). Być
może jednak "The Maker" zaskoczy wszystkich i obraz zostanie pokazany w całości. O
sprawie będziemy Was informować na bieżąco.
Red Tails opowiada historię pilotów z 322. grupy myśliwskiej USAAF, którzy
walczyli podczas II wojny światowej. Jednostka ta była znana z tego, że latali w niej
wyłącznie czarnoskórzy piloci, którzy malowali ogony swych maszyn na czerwony kolor.
Obraz Anthony'ego Hemingwaya to pierwszy od czasu Radioland Murders Mela Smitha
(1994) film produkowany przez Lucasfilm, który nie jest kolejną częścią Star Wars lub
przygód Indiany Jonesa. W głównych rolach zobaczymy Cubę Goodinga jra, Terrence'a
Howarda oraz Bryana Cranstona.
KOMENTARZE (0)
W
ramach akcji promocyjnej filmu Jona Favreau Kowboje i obcy, Harrison Ford wypowiedział się na temat dwu
najsłynniejszych bohaterów, w których się wcielał. Aktor stwierdził w wywiadzie dla
"Entertainment Weekly"Ford stwierdził, że Indiana Jones powinien umrzec, tak jak zginać
powinien Han Solo. Aktor wyznał też, iż nie ma nic przeciwko śmierci słynnego
archeologa-awanturnika w kolejnym filmie o jego przygodach. Jego zdaniem byłby to
najwłaściwszy finał serii. Co jakiś czas pojawiają się plotki na temat piątej części przygód Indy'ego, ale nadal brak pewnych informacji o tym, czy, a raczej kiedy film powstanie. In bliżej premiery Kowbojów i obcych, tym więcej
fragmentów filmu trafia do sieci. Poniżej jeden z nich.
Głównym bohaterem filmu jest Lonergan, grany przez Daniela Craiga. Mężczyzna budzi
się pewnego dnia na pustkowiu bez pamięci i z dziwną bransoletą na nadgarstku. Gdy
trafia do miasteczka Absolution, wszyscy mieszkańcy chcą go zlinczować za zbrodnie,
których popełnienia Lonergan nie pamięta. Przed śmiercią ratuje go niespodziewany atak
najeźdźców z kosmosu. Aby uratować miasto Lonergan musi zjednoczyć swe siły ze złowrogim
pułkownikiem Dollarhyde'em (Ford), który rządzi miastem żelazną ręką. Kowboje i Obcy to
ekranizacja komiksu pod tym samym tytułem. W produkowanym przez Stevena Spielberga, Rona
Howarda i Briana Glazera filmie zobaczymy również Olivię Wilde i Clancy'ego Browna
(Savage Opress w TCW). Premiera w USA 29 lipca, w Polsce film pojawi się z miesięcznym
opóźnieniem. Kowboje i obcy stali się ostatnio obiektem internetowych żartów.
Film nazywany jest mianem "Nirwany geeków" z uwagi na bombastyczne efekty specjalne
oraz występ "Jamesa Bonda, Indiany Jonesa i tej laski z >>TRONa: Dziedzictwo<<".
Żartobliwy tagline głosi: "Jeśli to nie zdoła zadowolić nerdów, to nic nie zdoła tego
zrobić".
W sieci pojawił się zwiastun remake'u kultowego horroru Coś Johna
Carpentera z 1982 roku. Nowa wersja, którą przygotował Matthijs van Heijninger Jr., jest
prequelem opowieści przedstawionej przez Carpentera i opisuje wydarzenia w norweskiej
bazie na Antarktydzie, odkrytej później przez bohaterów filmu z 1982 roku. Grupa
Amerykanów dołącza do Norwegów, którzy badają tajemniczy pojazd kosmiczny odkryty przez
nich w lodzie. Wkrótce zaczyna ich prześladować makabryczna obca forma życia, potrafiąca
przyjmować kształt dowolnej istoty życia. Zaczyna się walka na śmierć i życie. W
jednej z głównych ról - pilota Cartera - zobaczymy coraz popularniejszego Joela
Edgertona (młody Owen Lars). W filmie wystąpili również Mary Elizabeth Winstead i
Ulrich Tomsen. Premiera światowa zapowiadana jest na 14 października.
W
sieci zadebiutował czwarty zwiastun widowiska SF w reżyserii Jona Favreau Kowboje i
obcy, w którym jedną z głównych ról gra Harrison Ford. Głównym bohaterem obrazu jest Lonergan,
grany przez Daniela Craiga. Mężczyzna budzi się pewnego dnia na pustkowiu bez pamięci i
z dziwną bransoletą na nadgarstku. Gdy trafia do miasteczka Absolution, wszyscy
mieszkańcy chcą go zlinczować za zbrodnie, których popełnienia Lonergan nie pamięta.
Przed śmiercią ratuje go niespodziewany atak najeźdźców z kosmosu. Aby uratować miasto
Lonergan musi zjednoczyć swe siły ze złowrogim pułkownikiem Dollarhyde'em (Ford), który
rządzi miastem żelazną ręką. Kowboje i Obcy to ekranizacja komiksu pod tym samym
tytułem. W produkowanym przez Stevena Spielberga, Rona Howarda i Briana Glazera filmie
zobaczymy również Olivię Wilde i Clancy'ego Browna (Savage Opress w TCW). Premiera w USA
29 lipca, w Polsce film pojawi się z miesięcznym opóźnieniem.
W ramach akcji promocyjnej filmu w internecie publikowane są wywiady z członkami
obsady, które przeprowadza sam Favreau. Ostatnio z reżyserem rozmawiał Harrison Ford.
Dwa razy temat ich dyskusji zszedł na Star Wars. Ford opowiadał o castingu do roli Hana
Solo oraz o kulisach kultowego "Wiem" w scenie zamrażania w karbonicie. Oba fragmenty
wywiadu możecie obejrzeć poniżej.
James Earl Jones zawita na
londyńskie deski teatralne. Wspólnie z Vanessą Redgrave wystąpi w nowej wersji sztuki
Alfreda Uhry'ego "Wożąc panią Daisy", która od października z powodzeniem wystawiana
była na nowojorskim Broadwayu. James Earl Jones wciela się w niej w czarnoskórego
szofera pewnej nobliwej starszej pani z amerykańskiego Południa. Między tymi dwojga -
mimo początkowej niechęci - szybko rodzi się przyjaźń. Premiera w londyńskim Wyndham
Theatre została zaplanowana na 26 września. W filmowej adaptacji sztuki wystąpili Morgan
Freeman i Jessica Tandy.
Pernilla August
(Shmi Skywalker) wystąpi w szwedzkim thrillerze Mikaela Marcimaina Call Girl.
Akcja rozgrywać się będzie w latach 70, a jej tłem jest słynny Bordellhärvan - skandal
polityczno-obyczajowy, który wstrząsnął Szwecją. Właścicielka domu publicznego Doris
Hopp zorganizowała wtedy grupę luksusowych prostytutek, z których usług korzystali
ludzie ze szczytów władzy, wśród nich minister sprawiedliwości Johan Lennart Geijer.
Autorką scenariusza jest Marietta von Hausswolff von Baumgarten. Zdjęcia mają ruszyć na
początku lipca, a premierę zaplanowano na jesień przyszłego roku.
KOMENTARZE (2)
O godzinie 21:30 na antenie TVN rozpocznie się seans thrillera Firewall (2006) w
reżyserii Richarda Loncraine'a z Harrisonem
Fordem w roli głównej. Wciela się on w nim w postać odnoszącego sukcesy na polu
zawodowym i rodzinnym projektanta zabezpieczeń bankowych. Pewnego dnia jego żona i córka
(Virginia Madsen, Carly Schroeder) zostają porwane przez przestępców, których herszt
(Paul Bettany) żąda za ich wolność olbrzymiego okupu. Aby zdobyć pieniądze, główny
bohater musi włamać się do banku, dla którego wcześniej zaprojektował supernowoczesny
system antywłamaniowy.
Także dziś wieczorem na antenie Ale Kino! kultowy obraz Stevena Spielberga
Szczęki (1975) z oscarową muzyką Johna
Williamsa. Małą wyspą Amity wstrząsają ataki rekina-ludojada. Jedynie lokalny szeryf
(Roy Scheider) zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Lokalne władze nie chcą zamknąć plaż,
bowiem jest środek sezonu wakacyjnego. Tymczasem giną kolejni urlopowicze. Szeryf Brody
postanawia stanąć do walki z rekinem, mają u swego boku ichtiologa (Richard Dreyfuss)
oraz posępnego kapitana kutra rybackiego (Robert Shaw). Szczęki stały się
międzynarodowym przebojem, ugruntowały pozycję Spielberga w Hollywood i pociągnęły za
sobą trzy sequele (1978, 1983, 1987), każdy gorszy do poprzedniego. Początek seansu o
22:15.
Z kolei jutro TVN nada V jak Vendetta w reżyserii Jamesa McTeague'a -
ekranizację komiksu Alana Moore'a wyprodukowaną przez rodzeństwo Wachowskich. W roli
głównej zobaczymy Natalie Portman. Akcja
filmu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości w Wielkiej Brytanii rządzonej przez
faszystowski reżim Norsefire. Sprzeciwia się mu tajemniczy V (Hugo Weaving) - anarchista
w masce Guya Fawkesa. W walce o wolność może liczyć na pomoc młodej Eve (w tej roli
Natalie). Po piętach depcze im inspektor Scotland Yardu (Stephen Rea), coraz bardziej
rozczarowany rządami kanclerza Sutlera (John Hurt). Podobnie jak w przypadku pozostałych
ekranizacji swych komiksów, Alana Moore odmówił umieszczenia swego nazwiska w czołówce.
Start filmu o 21:55.
Premiera najnowszej superprodukcji z udziałem Harrisona Forda - Kowboje i Obcy w reżyserii Jona Favreau już 29 lipca (do Polski film zawita z miesięcznym opóźnieniem), toteż w Stanach Zjednoczonych już ruszyła akcja promocyjna filmu. Poniżej możecie obejrzeć najnowszy spot reklamowy obrazu. Cowboys and Aliens to połączenie westernu i widowiskowego filmu SF. Głównym bohaterem obrazu jest Lonergan, grany przez Daniela Craiga. Mężczyzna budzi się pewnego dnia na pustkowiu bez pamięci i z dziwną bransoletą na nadgarstku. Gdy trafia do miasteczka Absolution, wszyscy mieszkańcy chcą go zlinczować za zbrodnie, których popełnienia Lonergan nie pamięta. Przed śmiercią ratuje go niespodziewany atak najeźdzców z kosmosu. Aby uratować miasto Lonergan musi zjednoczyć swe siły ze złowrogim pułkownikiem Dollarhyde'em (Ford), który rządzi miastem żelazną ręką. Kowboje i Obcy to ekranizacja komiksu pod tym samym tytułem. W produkowanym przez Stevena Spielberga, Rona Howarda i Briana Glazera filmie zobaczymy również Olivię Wilde i Clancy'ego Browna (Savage Opress w TCW).
Gutek Film sprowadzi do Polski najnowszy film z udziałem Ewana McGregora. Komediodramat Mike'a Millsa Beginners wyświetlany będzie w naszym kraju pod tytułem Debiutanci, a nie Amatorzy, jak pierwotnie planowano. Ewan wciela się w mężczyznę po trzydziestce, którego poukładane życie zmienia sie całkowicie, gdy ojciec (Christopher Plummer) wyjawia mu, że jest gejem. Chociaż informacja ta wywołuje w synu szok, to jednak pozwala odnowić mu więź z ojcem. W filmie pojawi się również Melanie Laurent w roli ukochanej głównego bohatera. Polska premiera planowana jest 15 lipca.
Z kącika towarzyskiego.
Znana amerykańska reżyserka Sofia Coppola (służka Saché w Mrocznym widmie) stanie na ślubnym kobiercu. Jej wybrankiem jest wieloletni partner Thomas Mars (muzyk francuskiej formacji Phoenix). Ślub ma odbyć się latem we włoskiej rezydencji Francisa Forda Coppoli. Para poznała się na planie Przekleństw niewinności w reżyserii Sofii. Mają dwoje dzieci.
KOMENTARZE (2)
Wczoraj w przerwie reklamowej podczas amerykańskiej wersji popularnego talent show Idol zaprezentowano
widzom nowy zwiastun Cowboy and Aliens, w którym w rolę demonicznego pułkownika Woodrowa Dollarhyde'a
wciela się
Harrison Ford. Wyreżyserowany przez Jona Favreau (głos Pre Vizsli w TCW)
obraz jest ekranizacją popularnego komiksu pod tym samym tytułem. Akcja rozgrywa się w miasteczku Absolution na
Dzikim Zachodzie w roku 1873. Główny bohater to Jake Lonergan (Daniel Craig w przerwie od grania Jamesa Bonda), który
pewnego dnia budzi się z utratą pamięci i tajemniczą bransoletą na nadgarstku. Gdy dociera do rzeczonego miasta okazuje się, że
jest poszukiwany liczne przestępstwa. Wkrótce wpada w jeszcze większe kłopoty, gdy Absolution zostaje zaatakowane
przez najeźdzców z kosmosu. Aby ich pokonać musi zjednoczyć siły z Dollarhyde'em i innymi dotychczasowymi
wrogami.
Producentami tej widowiskowej mieszanki westernu i SF są m.in. Steven Spielberg, Ron Howard i Brian Grazer.
Oprócz Forda i Craiga w obsadzie znaleźli się również Olivia Wilde (Trzynastka z House, M.D.) oraz Clancy Brown
(Kurgan z Nieśmiertelnego, głos Savage'a Opressa w TCW). Kompozytorem ścieżki dźwiękowej jest Harry
Gregson-Williams, a za zdjęcia odpowiada Matthew Libatique (nominowany do Oscara za Czarnego łabędzia).
Początkowo film miał mieć lżejszy, nieco bardziej humorystyczny klimat, ale producenci zdecydowali się nadać mu
poważniejszy ton. Wyobraźcie sobie, że oglądacie >>Bez przebaczenia<< i nagle lądują kosmici - mówi Roberto
Orci, jeden ze scenarzystów. Efekty specjalne przygotowuje oczywiście Industrial Light & Magic pod wodzą Rogera
Guyetta.
Harrison Ford nie miał w ostatnich latach szczęścia do występów w kasowych filmach. Poza czwartą częścią przygód
Indiany Jonesa większość obrazów z jego udziałem (w tym niedawny Dzień dobry TV) nie odnosiły sukcesów
finansowych. Czy udział w filmie twórcy dwóch przebojowych Iron Manów odwróci ten pechowy trend?
Amerykanie przekonają się o tym 29 lipca, gdy nastąpi premiera. Do Polski Kowboje i obcy zawitają miesiąc
później. Zwiastun możecie obejrzeć tutaj (jego umieszczanie zostało zablokowane na żądanie).
KOMENTARZE (4)
W czasie promocji wydania DVD klasycznej Trylogii we wrześniu 2004 roku Mark Hamill napomniał jedną rzecz o epizodach VII-IX. Niby odgrzewany kotlet, ale z jednego względu warto w tym roku do tego sięgnąć.
Otóż zapytany o epizody VII-IX Mark odpowiedział:
- Mówił nam o zrobieniu VII, VIII, IX. - Wspomina Hamill. - Kiedy pierwszy raz o tym słyszałem, mówił o czterech trylogiach. 12 filmów! A tam na pustyni, poza zdjęciami mieliśmy mnóstwo wolnego czasu. Wtedy George opowiadał o całym przedsięwzięciu. Zapytałem go wówczas, dlaczego zaczyna z IV, V i VI częścią, przecież to szalone. Odpowiedział: że to najbardziej komercyjna cześć filmów a pierwsza trylogia ma być mroczniejsza i bardziej poważna. Potem zapytał: A co byś powiedział na występ w Epizodzie IX?. To był rok 1976, więc zapytałem kiedy to będzie kręcone. W 2011, padła odpowiedź. Trochę mnie zatkało, bo musiałem dodać sobie 35 lat. Nawet osiem lat to dużo, a 35? Nie będę miał nigdy 47 lat, powiedziałem gdy sobie to policzyłem. Cóż, co byś chciał bym tam robił? Zapytałem w końcu. Odpowiedział: Będziesz miał mały występ. Będziesz jak Obi-Wan który daje miecz świetlny następnej nowej nadziei. Wtedy pomyślałem, że kocham tego człowieka.
Hamil w dalszej części wywiadu zastanawiał się jeszcze, czy Lucas faktycznie poświęci całe swoje życie Gwiezdnym Wojnom.
Tymczasem mamy rok 2011 i na razie dowiadujemy się jedynie o sadze w 3D i na BD.
Warto jeszcze przypomnieć dwa inne newsy, w których pozostali aktorzy z wielkiej trójki wypowiadali się o trzeciej trylogii: Carrie Fisher oraz Harrison Ford.
KOMENTARZE (23)
Znany aktor, Harrison Ford, chce wydać grę na Facebooka. Ponoć nad tytułem pracuje zespół specjalistów, a sama gra ma traktować o ochronie środowiska.
Ford współpracuje z developerem Talkie oraz organizacją Conservation International nad tytułem Ecotopia. Gra przeznaczona na Facebooka ma zwrócić uwagę społeczeństwa na problem zanieczyszczenia. Aktor uważa, że jest to jedna z najpoważniejszych kwestii, których ludzie powinni być w dzisiejszych czasach świadomi.
Sam tytuł ma przypominać SimCity, aczkolwiek gracze będą wynagradzani przede wszystkim za działania propagujące ekologię. Oczywiście, jak to na Facebooku, możliwa będzie współpraca ze znajomymi, którzy pomogą nam w osiągnięciu jak najlepszych wyników. Niestety, póki co nie znamy więcej szczegółów na temat tytułu Harrisona Forda.
KOMENTARZE (0)
W najbliższy piątek (25
marca) na ekranach polskich kin zawita komedia Morning glory w reżyserii Rogera Michella z Harrisonem Fordem w jednej z głównych ról. Akcja opowiada o realizacji programu telewizji
śniadaniowej, toteż rodzimy dystrybutor postanowił tłumaczeniem tytułu "subtelnie" nawiązać do jednej z porannych
propozycji popularnej stacji komercyjnej. W naszym kraju Morning glory wyświetlany jest więc jako Dzień dobry
TV.
Główną bohaterką filmu twórcy Notting Hill jest Becky (Rachel McAdams), która pracuje jako producentka
telewizyjna. Otrzymuje zadanie wyprowadzenie na prostą porannego programu "DayBreak", którego oglądalność spada
na łeb na szyję. Jakby tego było mało gwiazdor stacji Mike Pomeroy (Ford) i jego nowa współprowadząca (Dianne
Keaton) nie przypadają sobie do gustu. Ich wzajemną niechęć widać na ekranie telewizora i liczba widzów nadal spada. Becky robi co może,
by uratować program, któremu niechybnie grozi zdjęcie z anteny.
Oprócz wymienionej trójki na ekranie zobaczymy również Patricka Wilsona i Jeffa Goldbluma. Scenariusz napisała
Aline Brosh McKenna, a ścieżkę dźwiękową podpisał David Arnold (od 1995 nadworny kompozytor Bondów). Warto
dodać, ze jednym z producentów Dzień dobry TV jest J. J. Abrams.
W Stanach film nie okazał się hitem. Przy budżecie wynoszącym 40 mln USD zarobił do tej pory nieco ponad 51 mln.
Oznacza to, źe od prawie 10 lat Harrison Ford nie wystąpił w żadnym - nie licząc Indiany Jonesa i Królestwa
Kryształowej Czaszki - hicie box office'u.
W serwisie Rotten Tomatoes obraz ma
54% "świeżości" (w oparciu o 160 recenzji), co daje mu ocenę 6/10. Krytycy narzekają głównie na bijącą z ekranu nudę,
pozastawiającą wiele do życzenia grę Forda oraz to, że film nie rzuca światła na kulisy porannej telewizji. Pochwały za
swój występ zbiera z kolei Rachel McAdams. Słynny krytyk Roger Ebert pochwalił ich oboje pisząc: "Morning Glory" to
początkowo zabawna rozrywka, która za sprawą Rachel McAdams ulega przemianie. A Harrison Ford
przemienia samego siebie. (...) To jest to, co lubię najbardziej. Wyrasta z natury ludzkiej i mówi o tym, jak ludzie wiodą
swe żywoty i wykonują swe zawody..